Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 19 Lis 2017, 18:52
Loteria

Typowa dla takich wydarzeń loteria, na której z reguły – choć nie zawsze – wygrywa się jakiś przyjemny drobiazg. W tym roku można wylosować jedną z sześciu nagród. Wystarczy zapłacić sto rubli za możliwość zakręcenia kołem, które wskazuje, co zyskujemy. Wokół stanowiska ustawiono kilka wysokich, okrągłych stolików, przy których można porozmawiać, zjeść lub napić się.

Każdy uczestnik Rusaliów ma tylko jedną szansę – wystarczy rzucić kością k6 i krótko opisać samo losowanie. Wygrać w tym roku można: 1 – czarodziejskie zapałki z wolniejszym tempem spalania i podpalające rzeczy już przy samym dotknięciu; 2 – wstążka odstraszająca wodniki; 3 – trzy ruszające się figurki magicznych stworzeń; 4 – dwie kulki z obsydianu śnieżnego wzmacniające działanie eliksiru; 5 – lupa ujawniająca magicznie ukryte przedmioty; 6 – turbowrotki.

Filipa Karamazova
Filipa Karamazova
Do you dream of murder?
Samara, Rosja
27 lat
rusałka
błękitna
za Starszyzną
uzdrowicielka w Hotynce
https://petersburg.forum.st/t1103-filipa-karamazova-budowa#4103https://petersburg.forum.st/t1219-filipa-karamazovahttps://petersburg.forum.st/t1218-karamazova#4879https://petersburg.forum.st/t1255-yewa#5007

Wto 21 Lis 2017, 21:51

09.05.1999

Kącik malinowo-różowych ust Filipy drży w hamowanym wyrazie wesołości, kiedy Aleksei nachyla się do niej, zabawiając półszeptem, łaskocząc oddechem delikatny płatek ucha – emanuje dobrym humorem, który powoli zaczyna udzielać się i jej. Jeśli się uśmiechniesz, mogę oddychać; jeśli się roześmiejesz, mam dość pokarmu, żeby przetrwać kolejne i kolejne dni.  Czy nie tak właśnie było przez wszystkie wspólnie dzielone lata? Przez całe ich życie? Chwyta pomiędzy palce kciuk brata, pośpiesznym i nietypowo dla postronnych czułym gestem przesuwając po nim miękkimi opuszkami – nie trwa to długo, ledwie kilka leniwych uderzeń serca, którego wedle powszechnej opinii żadne z nich nie posiada, a które przecież tak żywo szamocze się w piersi, gdy tylko krzyżują ze sobą spojrzenia, przekazując krótkie, znajome przesłanie.
Jestem.
Dla ciebie.
Zaskoczyłeś mnie – dzieli się skrawkiem porwanej myśli, nie zadając sobie trudu rozwinięcia jej, uzupełnienia choćby kilkoma słowami, mogącymi rozjaśnić zdaje się niejasny przekaz.
Po co?
To zbędne.
Aleksei wie.
Jak zawsze.
Myślałam, że jednak będziesz w Masquerade, zapomnisz.
Myślałem, że jednak będziesz w Hotynce, zapomnisz.
Pracują za dużo, zbyt intensywnie. Rozmijają się – żyją razem, ale przez większość czasu gdzieś obok siebie, a przecież gdzieś z tyłu głowy cichy głos szepcze, że to dla nich nienaturalne... Dlatego chwile takie jak te są ważne; roztapiają skute lodem milczenia wargi w ciepły uśmiech, głos nawykły do wydawania poleceń mięknie, a oszczędne w gestach dłonie ożywają, tak jak teraz, kiedy Filipa przystaje, pochylając się nad oprószoną kwieciem trawą, zrywając kilka stokrotek. Delikatne łodyżki posłusznie gną się we wprawnej dłoni, pozwalając chłodnym palcom zawiązywać kolejne luźne sploty, tworzące miniaturową wersję wianka – kwiecistą bransoletę, którą kobieta dekoruje lewy nadgarstek brata.
Obiecałeś mi los na loterii – przypomina usłużnie, poruszając jasnym brwiami w dobrze znanej Aloszy sekwencji góra–dół, przybierając ton na tyle komicznie poważny, aby mężczyzna mógł być pewien, że właściwie żartuje.
Choć chyba nie do końca, bowiem zatrzymuje się przy kasie, kilkoma słowami i krótkim gestem ostrego podbródka, rozwiewając wątpliwości co do tego, kto ureguluje rachunek.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Wto 21 Lis 2017, 21:51
The member 'Filipa Karamazova' has done the following action : Kostki


'k6' : 3
Aleksei Karamazov
Aleksei Karamazov
Loteria 09b31066986ad8982ed7a19051007650
Samara, Rosja
27 lat
błękitna
za Starszyzną
właściciel Masquerade, aspirujący twórca zaklęć
https://petersburg.forum.st/t1022-aleksei-karamazovhttps://petersburg.forum.st/t1023-aleksei-karamazov#3608https://petersburg.forum.st/t1024-do-you-darehttps://petersburg.forum.st/t1025-hygin#3611

Czw 23 Lis 2017, 23:19
Rusalia. Tego święta nie mogłem i nie potrafiłem sobie odpuścić. W tym roku jednak nikt (mam na myśli Jasnę) nie mógł mieć mi tego za złe, gdyż zaciągnięty zostałem tu siłą przez Filipę!
Alosza, robisz coś jutro?
Nie, chyba nie, a co?
Pójdziesz ze mną na Rusalia? Prooszę!
Na Welesa, myślałem, że już nigdy nie spytasz! Oczywiście, że z tobą pójdę!

Odmówić więc jej proszącemu spojrzeniu ozdobionemu koronką czarnych rzęs i malinowym ustom wygiętym w podkówkę, nie sposób. Poza tym, jego jej druga lepsza połowa, musiałem dopilnować, by była bezpieczna. Nasilający się ostatnio konflikt pomiędzy starszyzną a Raskolnikami nie wróżył nic dobrego a już na pewno nie napełniał głów nadgorliwych starszych braci pozytywnymi myślami. Mimo tego oraz wielu innych czynników, które ostatnimi czasy wpędzały mnie w podły humor i alkoholizm, dziś moje usta gięły się w szczerym uśmiechu i jedyną osobą jakiej mogłem ów uśmiech zawdzięczać, była jasnowłosa postać krocząca u mojego boku.
- Jesteś najważniejsza, czy naprawdę muszę ci o tym przypominać? - pytam, kiedy tak dzieli się strzępkiem myśli zalewających jej głowę. Spoglądam na nią, wcale nie oczekuję odpowiedzi. Ona wie, że jest dla mnie wszystkim. Ja też wiem, że ona wie. Mimo to każe mi sobie przypominać o tym na każdym kroku, jakby bała się, że któraś z wielu dam, które zdążyły przewinąć się przez moje serce, mogłaby kiedykolwiek zająć jej miejsce. Jednocześnie wie, że żadna z nich nie jest w stanie z nią konkurować. Chyba po prostu lubi słuchać tych wszystkich słów uwielbienia, które wylewam pod jej adresem, a i ja robię to chętnie. Obserwuję jej ruchy w ciszy, zastanawiam się co wyjdzie z połączenia tych kilku zerwanych niedbale stokrotek i wyobraźni Filipy i najwyraźniej jestem niedomyślny. Po chwili wiąże mi wokół nadgarstka niewielkich rozmiarów wianek. Nie protestuję. Zamiast tego raczę siostrę spojrzeniem pełnym uznania.
- Za taką bransoletę, kupię ci ich nawet dziesięć - komentuję w podobnym tonie, poświęcając jeszcze chwilę swej uwagi splecionym ze sobą kwiatom. Kiedy podnoszę wzrok znad bransolety, Filipa już dawno znaczy swą trasę w kierunku kasy. Kręcę nieznacznie głową a kąciki moich ust delikatnie unoszą się ku górze i uświadamiam sobie, że to właśnie za to kocham ją najbardziej. Za jej beztroskę i swobodę. Za to, że przy niej nie muszę nosić żadnej maski.
Podchodzę do kasy i kupuję tyle losów, ile sobie życzy moja bliźniaczka. Jeśli sprawi jej to radość, możemy stać tu cały dzień.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czw 23 Lis 2017, 23:19
The member 'Aleksei Karamazov' has done the following action : Kostki


'k6' : 1
Filipa Karamazova
Filipa Karamazova
Do you dream of murder?
Samara, Rosja
27 lat
rusałka
błękitna
za Starszyzną
uzdrowicielka w Hotynce
https://petersburg.forum.st/t1103-filipa-karamazova-budowa#4103https://petersburg.forum.st/t1219-filipa-karamazovahttps://petersburg.forum.st/t1218-karamazova#4879https://petersburg.forum.st/t1255-yewa#5007

Sro 06 Gru 2017, 22:12
Uczucie beztroski oblepia Filipę swoją słodyczą; jej aspartamowa sztuczność wywołuje nieprzyjemne drętwienie koniuszka języka, kiedy Karamazova obojętnym, zdaje się niewidzącym, spojrzeniem przesuwa po postaciach białogwardzistów, lekkim skrzywieniem warg dając Alekseiowi do zrozumienia, że tego jednego, jedynego dnia nie ma ochoty na konfrontację z brudną rzeczywistością.
Chce obmyć ręce i myśli dotknięte problemami podzielonej, słabnącej pod przywództwem Kuragina Starszyzny; w czasie święta pozbyć się uporczywego zestawienia strat i zysków odniesionych za sprawą Raskolników; nawet tej wyrachowanej, choć uspokajającej świadomości, że wszystko układa się po ich myśli i należy tylko dopilnować, żeby rozpędzony pociąg wzajemnej nienawiści i niepewności nie zboczył z torów, a nabrał niezbędnej do tragicznego wykolejenia prędkości...
To wszystko dzisiaj – tylko dzisiaj!, obiecuje – może zaczekać; tak jakby Filipa chciała nagiąć nieładną otoczkę do własnych oczekiwań nie pasujących do szablonu terroru, którego byli nienaturalnie cierpliwymi, uważnymi obserwatorami.
I przez te kilka sekund wychodzi jej to bezbłędnie, kiedy reaguje na słowa brata uśmiechem, nie mającym w sobie ani jednego grama trującego fałszu; uśmiechem będącym niemą aprobatą, niefizyczną pieszczotą, sięgającą samego dna skutych lodem oczu.
Oczywiście, że wszystko to wie; Aleksei nie musi upewniać jej w niezachwianym przekonaniu, że nie ma dla niego nikogo ponad nią – jego bliźniaczkę, jasnowłose przeciwieństwo, które pomimo ugruntowanej przez nierozdzielne lata pozycji, wciąż jest złaknione należnej uwagi, mogąc zaabsorbować każdą ilość zachwytów i uznania, karmiąc się nimi zupełnie bezwstydnie i nie pozostawiając złudzeń, że mimo wszystko oczekuje ich. Pozwala sobie na te objawy dziecięcej próżności tylko dlatego, że Aleksei nigdy nie spojrzy na nią przez ich pryzmat, traktując je z przymrużeniem oka, jak jedno z tych dziwactw, które nie przeszkadzają tylko i wyłącznie, gdy raczy nas nimi najbliższa osoba, choć podobne zachowanie ze strony kogokolwiek innego spotkałoby się z reakcją zgoła odmienną...
Co więcej, Filipa wierzy w prawdziwość każdego słowa padającego z ust Karamazova, nie poddając ich w wątpliwość, nie musząc uciekać się do niegodnej, pozbawionej zaufania weryfikacji jego myśli, uczuć i pobudek, po których gdyby tylko zapragnęła, mogłaby prześlizgnąć się z dziecięcą wręcz łatwością, wykopując z umysłu mężczyzny każdy najmniejszy, najbrudniejszy szczegół, aby żonglować nim wedle uznania...  Świadomość ta, gorzkie przypomnienie, każe ściągnąć jasne brwi, odnotowując po raz kolejny to uwłaczające zaniedbanie, żeby zaraz zepchnąć je na sam tył głowy, tam gdzie swoje niewygodne miejsce mają sprawy, nieprzyjemnie podchodzące pod termin "ważne". W obliczu ostatnich wydarzeń, a także roli jaką dane im – jemu – będzie odegrać w czasie konfrontacji z następstwami, nie stać ich na podobne amatorskie niedopatrzenia, z czego Filipa doskonale zdaje sobie sprawę, zaciskając dłoń na woreczku ze swoją wygraną.
Nie strasz – mówi, zaglądając do materiałowego wnętrza, wyłapując z niego małą, ruchomą figurkę jednorożca. Lekkim naciskiem palca na róg, wstrzymuje szaleńczy galop kopytek łaskoczących delikatną skórę dłoni. – Nie wiedziałabym, co zrobić z większą ilością podobnych… cudowności.
Wbrew swoim słowom nie pozbywa się zabawki, przyglądając się jej z pewną dozą niewinnego rozbawienia za pomocą, którego wypiera z głowy rozważania kolidujące ze… świątecznym nastrojem.
A ty? Co tam masz? – zerka przez ramię Alekseia, niezrażona widoczną różnicą wzrostu, ujawniającą się wyłącznie pod nieobecność niebotycznie wysokich i niedorzecznie drogich szpilek, dzięki którym zwykle nie tylko metaforycznie, może spoglądać na większość ludzi z góry, korzystając z tego przywileju nader chętnie. – Jeżeli to turbowrotki, przysięgam, będę zazdrosna… – marszczy lekko zadarty nos, zaraz parskając cichutko na widok paczki zapałek. – Loterie chyba nie są naszą mocną stroną, Alosza.


Ostatnio zmieniony przez Filipa Karamazova dnia Nie 04 Lut 2018, 12:18, w całości zmieniany 3 razy
Alena Lazareva
Alena Lazareva
Mińsk, Białoruś
26 lat
błękitna
neutralny
świeżo upieczona reporterka śledcza w Novyim Mirze
https://petersburg.forum.st/t1333-alena-lazareva#5726https://petersburg.forum.st/t1336-alena-lazarevahttps://petersburg.forum.st/t1337-gold-diggerhttps://petersburg.forum.st/t1353-rarog

Sro 06 Gru 2017, 23:13
Daremnie próbują skryć się za mroźnym tonem i niewzruszoną maską niczym dwa, obalone przez innowierców bóstwa. Na świecie są tysiące rzeczy, które Alena potrafi robić tysiąc razy lepiej od Igora (mówi to sobie bez ustanku: ułuda powtórzona odpowiednią ilość razy przeobraża się w prawdę) – ale kłamstwo do nich nie należy. Nie, pod tym względem Lazareva nie dorasta mu do pięt i nigdy nie dorówna. Była w stanie znieść wiele, być może więcej, niż jakakolwiek kobieta w swej rodzinie, ale wtedy, przed niespełna czterema laty, nawet ona uważała, że Goria to przesada. Nie mogła wybaczyć mu lodowatej obojętności, jaką okazywał z każdym mijanym miesiącem; prawdopodobnie po pół roku Alena doskonale wiedziała, że Aristov nie jest dla niej – że musi zapomnieć, że nic z tego, że nie warto.
Ale dopiero po rozstaniu – co za uroczy eufemizm dla świństwa, jakie jej wyrządził –  przekonanie nabrało twardego waloru definitywności. Nie chciała mieć nic wspólnego z Igorem, z jego najbliższymi, z jego krawatami, które zaciekle wiązał w tradycyjny, pozbawiony krztyny magii sposób, z półuśmiechami, nocnymi spacerami, pustymi butelkami po alkoholu, o które potykała się każdego ranka. Właściwie przestała się do niego odzywać – nie było już roziskrzonych spojrzeń, nie było mniej lub bardziej znaczących muśnięć dłoni, nie było dyskretnych uśmiechów. Nie było łatwo – to tak, jakby odstawić narkotyk, od którego jest się uzależnionym – ale w końcu się udało.
Udawało się przez cztery lata. I mało udawać przez kolejne czterdzieści.
Nie chciałam też, żebyś odchodził. Ale nigdy nie traktowałeś mojego chcę zbyt poważnie.
To byłoby na tyle z udanej terapii.
Zabrzmiała odrobinę ostrzej, niż powinna, ale najwyraźniej miała nadzieję – złudną i naiwną – że odpowie jej cisza. Zebrała się w sobie na tyle, by spojrzeć na niego, by porzucić urokliwe widoczki chmur i smug miodowego światła na rzecz wzroku, który nieustannie ją lustrował. To nie był nawet ułamek tego, o czym chciała z nim rozmawiać, nawet marny okruch tego,  o co chciała zapytać, ale to było wszystko, na co się zdobyła. Z jego winy. Patrzył inaczej, niż mogła się spodziewać, niż niejednokrotnie zakładała w dokładnie opracowywanych scenariuszach tej rozmowy – nie tak, jak mężczyzna nieprzyzwyczajony do niewygodnych pytań i niechętny tłumaczeniom. Raczej jak ktoś, kto wie, że powinien udzielić choćby szczątkowych wyjaśnień, lecz ma świadomość, jak dalece nieszczerze zabrzmią jego odpowiedzi, więc nawet się nie wysila. Alena uznała – być może całkiem słusznie – że w obliczu kolejnych słów Igora bezpieczniej będzie zachować milczenie. Wiedziała, że prędzej czy później (zdecydowanie prędzej) napomknie o pieniądzach.
Nie byłby sobą, gdyby sobie darował.
Mimo całego napięcia w twarzy, mimo koszmarnego makijażu, mimo chorobliwej bladości, którą zawdzięczała bezsennej nocy, chciała wytknąć mu prosto w twarz, że nie potrzebuje od niego nawet złamanej kopiejki. Ani rubla. Ani nawet losu na loterię – niech wciska je swojej aktualnej kobiecie, dopóki ta wciąż oczarowana jest przyjemną dla oka fasadą i nie zauważa ruiny, jaką jest skryte za nią wnętrze. Chciała zrobić to wszystko, ale nie potrafiła: kilka słów chłodnej interesowności uznała za wystarczające – przynajmniej w tym Igor jej nie oszukiwał. Stawiał sprawę jasno. Lazareva wiedziała, że nie dostanie niczego więcej i albo mimo tego ruszy u jego boku na loterię, na spacer, na koniec świata, albo po prostu odejdzie bez niczego. Nie potrafiła oszukać samej siebie na tyle, by nie zdawać sobie sprawy z iluzoryczności tego wyboru. Zjednoczeni wspólnotą wniosków i podobieństwem niechęci – właśnie tacy ruszyli w stronę koła fortuny. Wysokie obcasy Aleny więzły w miękkiej glebie, światła nielicznych lampionów rozbłyskiwały nieśmiało, ktoś śpiewał, ktoś tańczył, a ona – gniewna w swój ofensywny, ostry sposób – kręciła kołem, jeszcze nie wiedząc, co ją czeka.
Dokładnie osiem sekund później z trudem powstrzymywała się przez cichym prychnięciem – nie zawodu. Bynajmniej. Los musiał właśnie zanosić się szaleńczym chichotem, zachwycony psikusem, który im sprawił.
Chciałeś zapalić. – Zapałki wydały z siebie charakterystyczny, suchy klekot, gdy potrząsnęła pudełkiem, mimowolnie wędrując wzrokiem w stronę jego dłoni, gdzie przed kilkoma minutami spoczął papieros Gorii. – Wygląda na to, że nie straciłeś ani jednej, cennej sekundy.
Właśnie tak smakuje upragniony triumf?


Ostatnio zmieniony przez Alena Lazareva dnia Czw 07 Gru 2017, 00:13, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sro 06 Gru 2017, 23:13
The member 'Alena Lazareva' has done the following action : Kostki


'k6' : 1
Igor Aristov
Igor Aristov
bitch, better have my money
Petersburg, Rosja
26 lat
poświst
błękitna
za Starszyzną
dystrybuuję rodzinny alkohol, ściągam długi, udzielam pożyczek i kupuję wasze dusze
https://petersburg.forum.st/t1146-igor-aristovhttps://petersburg.forum.st/t1185-igor-aristov#4660https://petersburg.forum.st/t1186-zadza-pieniadza#4676https://petersburg.forum.st/t1192-zakia#4701

Czw 07 Gru 2017, 00:32
To już nie są propozycje, nawet nie alternatywy – z jego ust padają słowa podszyte jedwabną podszewką zawoalowanego ultimatum. Ludzie wokół nich wciąż się uśmiechają, wciąż prowadzą niezobowiązujące rozmowy o wakacyjnych planach i brudnej pracy; wciąż łudzą się, że w ich życiach dojdzie do jakiejś zmiany, że nadejdzie lepsze jutro, że pieniądze przestaną być problemem i staną się rozrywką. Wciąż mają naiwne nadzieje i w tej naiwności rozczulają Igora; są niegroźni, sympatyczni, pulchni jak eunuchy. Uroczy – właśnie tak przedstawia się przyszłość magicznej społeczności.
Uroczo.
Obrzydliwie uroczo.
Dla Aristova to na wskroś paskudna, napięta sprawa. Sprawa, dla której zrobi wszystko, by uległa zmianie, przepoczwarzeniu, drobnemu przekształceniu, malutkiej, charakterologicznej rewolucji. Pójdzie na jakikolwiek układ. Nic nie ma dla niego większego znaczenia niż to, żeby naród – ten naród – nie przekształcił się w kolejne, miałkie społeczeństwo, które do obiadu, kolacji i na lepsze trawienie spija francuskie wino z kryształowych kieliszków. Mogą być miałcy, śmiało.
Ale z wódką dłoni. Pewnie zabiłby (skąd ten tryb przypuszczający?), żeby ocalić kulturowe dziedzictwo całych pokoleń rosyjskiego ochlejstwa.
To nic osobistego – kącik ust zadrżał delikatnie, tym jednym, subtelnym tikiem zdradzając narastające w piersi poirytowanie. Nie musiał niczego tłumaczyć; cztery lata unikania, obopólnego milczenia, kąśliwych uwag i niechęci podlanej feralnym weselem, na którym brat – jej brat – zamordował kuzynkę – jego kuzynkę – to dość czasu, żeby pogodzić się z pewnym stanem rzeczy.
Jak choćby tym, że Igor nigdy nie traktuje cudzego chcę zbyt poważnie – tak długo, jeśli nie dotyczy pieniędzy.
Kupując dwa losy na loterię, nie myślał o stracie, jaką mogą przynieść; nęciła go niejasna, zamazana wizja wyciągnięcia pewnych korzyści z obecności Aleny, która – najpewniej już w drodze do koła fortuny – przeobraziła się z uciążliwego balastu w inwestycję wartą poświęcenia marnej setki i dołożenia do puli kolejnej, w celach czysto naukowych.
Dla sprawdzenia własnego szczęścia.
Nie straciłem stu rubli, co do utraty cennych sekund wciąż mam wątpliwości– poprawia z tą zaskakującą, znużoną cierpliwością belfra z trzydziestoletnim stażem; nie irytuje się, nie kpi, nie przesuwa delikatnej, papierosowej bibułki z lewego kącika ust do prawego. Skupia się na kole, na jego klekoczącej wskazówce, na nagrodzie, którą odbiera z nieuchwytnym pobłażaniem – dwie obsydianowe kulki (waży je w dłoni, obraca między palcami, spija ich chłodny, śliski dotyk i powoli zaczyna rozumieć, że wkrótce – może jutro, może pojutrze – podaruje je komuś w prezencie) to wciąż lepiej niż pudełko zapałek, ale nie umywają się do bajecznych, wciąż czekających na szczęściarza turbowrotek. – Choć to najdroższe zapałki, jakie kupił… – przerwał, kiedy nowa myśl – oślepiający przebłysk boskiej iskry lub wręcz przeciwnie, drzazga wbijająca się w kącik oka – sprawiła, że papieros zadrżał mu w ustach. Spojrzenie, dotychczas przeczesujące okolicę ze statyczną pewnością drapieżnika, który wypatruje najwolniejszej antylopy w stadzie, zamarło w zdumionym bezruchu ponad morzem stłoczonych w pobliżu loterii głów, intencjonalnie – i o pięć sekund za długo – wpatrując się w tę jedną, doskonale znaną.
Niegodną pomylenia z żadną inną.
Papierosowy dym wgryza się w płuca, nikotyna na języku zaczyna smakować popiołem, coś niedobrego dzieje się z sercem, które – dotychczas zastygłe – nagle zaczyna szamotać się w piersi jak zbłądzony w kościelnej katedrze ptak. Tymczasem ona te dziesięć, piętnaście metrów dalej (o dziesięć, piętnaście metrów za daleko) przestępuje lekko z nogi na nogę, zaciska delikatnie usta i wygląda przy tym najpiękniej na świecie.
Tak pięknie, że samo patrzenie – tylko patrzenie – zaczyna boleć tą fantomową bolączką w miejscu, gdzie powinno być jego serce.
Jak praca w Novyim Mirze? – Jest popołudnie, dziesiąty maja, niebo powoli zaczyna się rumienić, Igor niespieszne rusza w stronę jednego z wolnych stolików u boku kobiety, o której większość z obecnych mogła tylko pomarzyć –  a mimo to potrafi myśleć wyłącznie o malinowo-różowych ustach.


Ostatnio zmieniony przez Igor Aristov dnia Wto 12 Gru 2017, 11:48, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czw 07 Gru 2017, 00:32
The member 'Igor Aristov' has done the following action : Kostki


'k6' : 4
Aleksei Karamazov
Aleksei Karamazov
Loteria 09b31066986ad8982ed7a19051007650
Samara, Rosja
27 lat
błękitna
za Starszyzną
właściciel Masquerade, aspirujący twórca zaklęć
https://petersburg.forum.st/t1022-aleksei-karamazovhttps://petersburg.forum.st/t1023-aleksei-karamazov#3608https://petersburg.forum.st/t1024-do-you-darehttps://petersburg.forum.st/t1025-hygin#3611

Pon 18 Gru 2017, 14:53
Kładę na ladzie dwieście rubli i w dziwnym dla mnie, delikatnym geście pozbawionym typowej dla mnie nonszalancji, przesuwam je w stronę siedzącej w środku budki biletowej kobiety. Obecność Filipy najwyraźniej łagodzi mój ognisty temperament i wydobywa - z otchłań lodowych czeluści - strzępki człowieczeństwa. Odbieram dwa losy - po jednym dla mnie i dla Filipy, po czym pozwalam bliźniaczce wybrać jeden z nich - tak na wszelki wypadek, gdy wylosowała coś co nie trafi w jej wysublimowany gust i zechciała mnie później obarczyć winą za całe zajście. Kapryśność rusałki przychodzi mi bowiem znosić od dwudziestu siedmiu lat (od dwudziestu jeden ze wzmożoną siłą) można by więc rzec, że w znajomości tej genetyki mam doktorat a lata doświadczeń nauczyły mnie jak postępować z jasnowłosymi demonami.
Obserwowałem uważnie Filipę, kiedy dosłownie na parę sekund porzuciła wizerunek dystyngowanej córki nestora, na powrót zmieniając się w małą dziewczynkę. Przysiągłbym, że widziałem w jej oczach błysk, kiedy z cierpliwością godną pięciolatka, odbierała swoją nagrodę.
- A zatem, moja kolej - mruczę w kierunku blondynki, posyłając jej przy tym - typowy już - zawadiacki uśmiech.
Swoją drogą, jeśli dane będzie nam wytrwać w podobnej atmosferze do końca święta, będę musiał jutro zmagać się z poważnym bólem mięśni twarzy.
Odbieram swoją nagrodę i nim Filipa zdąży zajrzeć mi przez ramię do wnętrza woreczka, już cmokam ze zrezygnowaniem. - Najwyraźniej nie - odpowiadam lekko rozbawiony, zerkając na miniaturowe podobieństwo jednorożca. Dwoma palcami prawej dłoni chwytam pudełeczko magicznych zapałek i przez chwilę przyglądam im się uważnie. Zaraz jednak sięgam do wnętrza marynarki, w poszukiwaniu srebrnej papierośnicy. Wyłuskuję z niej jednego papierosa, wtykam pomiędzy wargi i z zadowoleniem właściwym dzieciom, podpalam tytoń swą nową zdobyczą.
- Jest tam coś jeszcze? - pytam, nie kryjąc swej ciekawości. Chowam papierośnicę wraz z zapałkami do wewnętrznej kieszeni szaty i wypuszczam z płuc kłąb siwego dymu - oczywiście w kierunku innym niż Filipy. Przez kilka sekund wodzę wzrokiem pośród nieznajomych twarzy, aż w końcu trafiam na zbyt znajomą, by przeoczyć ją w tłumie gości. Igor Aristov. Moja usta po raz kolejny gną się w uśmiechu a wolna ręka wykonuje gest przywitania.
- Proszę, proszę - mruczę sam do siebie, odwracając się w kierunku bliźniaczki. - Spójrz kogo również zechciał uraczyć nas swą obecnością - mówię po chwili do siostry, gestem głowy wskazując na Gorię. Zaciągam się papierosem po raz kolejny, zadowolony z tego jaki sprawy przybierają obrót. Zaraz potem idziemy się już przywitać, by we wspólnym gronie zdecydować się spędzić czas przy ognisku.

Aleksei, Filipa, Alena i Igor z tematu
Fyodor Karamazov
Fyodor Karamazov
Loteria Tumblr_my4nogqcbd1s9q9dro8_250
Samara, Rosja
30 lat
błękitna
za Starszyzną
wykładowca PUMu / twórca zaklęć
https://petersburg.forum.st/t906-fyodor-medofiyevich-karamazov#2743https://petersburg.forum.st/t923-f-m-karamazov#2932https://petersburg.forum.st/t925-obleje-cie-na-tym-egzaminie-zycia#2935https://petersburg.forum.st/t924-kniaz#2933

Czw 21 Gru 2017, 19:29
Postanowił wpaść tylko na moment. Chociaż z okazji Rusaliów miał wolne, to jednak nie chciał całego czasu przeznaczyć na zabawę i podrywanie co ładniejszych dziewcząt. W końcu to udało mu się wczoraj, jak zawsze, brawo on. Oddał wianek jak rusałeczka chciała i już była jego.  W każdym razie planował, że dziś trochę się zabawi, a od jutra bierze się do ciężkiej pracy. Zaklęcia same się nie napiszą, kielichy zmieniające właściwość cieczy same nie stworzą, a fałszoskopy same nie zrobią. A przecież miał już aż (aż? dopiero!) trzydzieści lat, więc był w kwiecie wieku, nic tylko rozwijać swą karierę, a tak to korzystać z życia.
Stwierdził, że aby tak łatwo nie odpuścić sobie tych planów ani z nikim się nie umówi na wyjście, ani nie będzie nikogo szczególnie wyszukiwać wzrokiem. Po prostu przyjdzie bez większych planów, zobaczy, gdzie go nogi poniosą i… tyle.
Najwyżej się poparz,  samotnie skacząc przez ognisko.
Póki co jednak postawił na bezpieczniejszy sposób zabawy. Bez wahania wyłożył sto rubli za możliwość zakręcenia kołem licząc, że uda mu się wylosować lupę. Uznał, że ze wszystkich rzeczy, które można wygrać przyda mu się najbardziej. Ale kto wie co dla niego przeznaczy Dola? Zakręcił kołem i…
Cóż, kulek zdecydowanie nie chciał. Spojrzał na nie lekko zawiedziony. Co on niby z nimi zrobi? Nie był w końcu alchemikiem. Pokręcił głową z rozczarowaniem, jednak przestał, kiedy do głowy wpadła mu myśl, że w sumie może się nadadzą do jego nowego projektu. Jeśli tylko by zadziałały tak, jak myśli istniała szansa, że przyspieszą jego badania. Pytanie, czy jego tok myślenia poszedł w odpowiednim kierunku.
Uznając, że nie ma co tak dłużej bezczynnie stać, od razu schował kulki, po czym ruszył w stronę ognisk. Może teraz nie miał szczęścia, ale kto wie czy skacząc przez ognisko nie dostanie zapasu na cały rok.

Fyodor z tematu


Ostatnio zmieniony przez Fyodor Karamazov dnia Czw 21 Gru 2017, 19:33, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czw 21 Gru 2017, 19:29
The member 'Fyodor Karamazov' has done the following action : Kostki


'k6' : 4
Karlo Mrkšić
Karlo Mrkšić
Loteria Tumblr_oajf5qD5Ja1vaqoiqo1_400
Split, Chorwacja
20 lat
nieznana
za Raskolnikami
złodziej
https://petersburg.forum.st/t805-karlo-mrksic#2150https://petersburg.forum.st/t807-karlo-mrksic#2175https://petersburg.forum.st/t808-ten-drugi-mrksic#2176https://petersburg.forum.st/t809-szwendak#2197

Czw 18 Sty 2018, 23:14
Za długo nie przyglądał się nagrodom - nic dziwnego, skoro najbardziej wpadły mu w oko turbowrotki, które z naprawdę wielką chęcią by przygarnął, nawet bez odpowiedniego losu. Figurki magicznych zwierzątek też wyglądały całkiem legitnie, ale nie miał okazji zwinąć nawet jednej. A szkoda. Może nie były tak przydatne jak wspomniane wrotki, choć przynajmniej fajnie by wyglądały na jego zagraconej półce. Tłum był jednak za duży, a obsługa loterii zbyt uważna, żeby jednak pozwolił sobie na ryzyko niezdobycia niczego. Dlatego z głębokim westchnieniem, wielkim żalem i wręcz wyrzutami sumienia wyciągnął sto rubli i zakręcił kołem. Raz kozie śmierć, a te sto rubli na całym wydarzeniu jeszcze zdąży komuś z całą pewnością zwinąć.
Z nadzieją patrzył na obracające się koło. Nie chciał byle zapałek czy kulek do eliksiru, których nawet by nie wykorzystał. Czy jednak Dola będzie dla niego łaskawa? Czy da mu to, o czym marzy i śni w tymże właśnie momencie? Czy opłacało mu się wydać sto rubli? No cóż, można powiedzieć, że w jakiś sposób była i że zakup możliwości zakręceni kołem mu się opłacił. Choć nie zdobył upragnionej rzeczy z kółkami (a to mogło mu nieźle ułatwić kradzieże w momencie, gdy jeżdżąc w nich ulicami Petersburga wyrywałby ludziom torebki), to jednak z uśmiechem wyciągnął ze swojego woreczka z nagrodą miniaturowego smoka zionącego ogniem. Stwierdził, że swoją zdobyczą jednak pozachwyca się w domu, a teraz pójdzie spróbować swoich sił w przeskakiwaniu ogniska. W końcu ile można patrzeć co kto wygrał albo próbować podebrać komuś najlepszą nagrodę pod słońcem? Krótko, jeśli nie istniała sprzyjająca okazja do jej przejęcia. A że nie istniała, młodociany złodziejaszek ruszył w stronę ognisk.

Karlo z tematu


Ostatnio zmieniony przez Karlo Mrkšić dnia Pią 19 Sty 2018, 14:32, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czw 18 Sty 2018, 23:14
The member 'Karlo Mrkšić' has done the following action : Kostki


'k6' : 3
Cecil Yaxley
Cecil Yaxley
Loteria Tumblr_mflnakJD3D1rffxo0o5_500
Londyn, Anglia
32 lata
błękitna
neutralny
właściciel hotelu / biznesmen
https://petersburg.forum.st/t746-cecil-yaxley#1694https://petersburg.forum.st/t756-cecil-yaxley#1769https://petersburg.forum.st/t757-pan-smierciozerca#1772https://petersburg.forum.st/t758-tamiza#1774

Wto 23 Sty 2018, 08:28
I po cóż tu przyszedłeś, Yaxley? Takie zabawy nie są dla ciebie, ty nie wierzysz w słowiańskich bogów ani nie czcisz rusałek. I temu nie da się zaprzeczyć.
Tak jak nie da się zaprzeczyć temu, że jesteś tu nie do końca z własnej woli. Podowiadywałeś się, upewniłeś i zrozumiałeś, że źle widziane przez twą przyszłą rodzinę będzie nie przyjście na chociaż jeden dzień świętowania. Bardzo miłego zresztą jeśli spojrzeć również na te wszystkie niby-bogunki. No i mogłeś zarówno pogłębić dotychczasowe, jak i nawiązać nowe kontakty biznesowe i handlowe. Gdybyś nie miał ich wystarczająco pewnie byłbyś bardzo, ale to bardzo rad.
A tak? Zostało ci liczyć, że w trakcie przechodzenia między straganami żadne dziewczę nie uzna za słuszne, aby cię przestraszyć. Narzeczona w końcu przekonała cię do jednego, konkretnego, rosyjskiego garniaka i zapewne nakrzyczała by na ciebie, gdybyś go zniszczył przez nieszczęsne wpadnięcie do fontanny w pierwszym odruchu, gdy usłyszysz krzyk tuż przy swoim uchu. I nic to, że nie byłaby to twoja wina - jeśli by uznała inaczej, a zawsze istnieje takie ryzyko to cała wina spadłaby na ciebie. Nie musiałeś w końcu szlajać się koło tego ozdobnego zbiornika wody.
Cecil więc krążył po całym placu, łypiąc nieprzyjemnym wzrokiem na dziewczęta kręcące się w jego okolicy. Naprawdę nie miał ochoty na takie głupie zabawy i choć spodziewał się, że większość nie będzie zainteresowana trzydziestolatkiem w garniaku, to jednak wolał je odstraszać rzucanymi, niemiłymi spojrzeniami. A nuż się uda i będzie miał spokój.
Gorzej, że nie mógł sobie znaleźć żadnego konkretnego zajęcia. Przez ognisko skakać nie zamierzał, loterię uznał, że zostawi sobie na deser, żadnych białych szmatek na drzewie nie zamierzał wiązać, a koncert rosyjskich gwiazd nie wydawał mu się nawet trochę ciekawy. Nie mówiąc już o konkursie wianków - kto to w ogóle wymyślił?
Przeklęci Wrońscy - myślał, gdy widział, że tu nie ma nic ciekawego do roboty dla kogoś takiego jak on. Pewnie mu nagadali, że powinien tu przyjść, aby go przetestować lub zwyczajnie zrobić na złość, takie to z nich polskie mendy. Ale jakby nie patrzeć sam był sobie winny, mógł trochę bardziej pomyśleć przed zaręczynami, czy to na pewno dobry pomysł.
Dlatego szybko przeszedł do loterii, wygrał zapałki, po czym postanowił najzwyczajniej w świecie wrócić do domu.

Cecil z tematu


Ostatnio zmieniony przez Cecil Yaxley dnia Nie 11 Mar 2018, 17:28, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Wto 23 Sty 2018, 08:28
The member 'Cecil Yaxley' has done the following action : Kostki


'k6' : 1
Sponsored content


Skocz do: