Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 04 Lut 2017, 18:28
Izolatka nr 40

Jak sama nazwa wskazuje jest miejscem chwilowej bądź nieco dłuższej izolacji pacjenta od reszty otoczenia, co dyktowane jest względami bezpieczeństwa zarówno samego zainteresowanego, jak i reszty pacjentów. To pogrążone w bieli pomieszczenie może być ostoją spokoju, jak i jeszcze większego szaleństwa. Trafiają do niej zarówno pacjenci z problemami natury fizycznej, jak i psychicznej. Najistotniejszą z kwestii jest jednak wysoki poziom bezpieczeństwa zapewniany przez izolatkę. Szpital szczyci się faktem, iż ocaliła ona wielu potrzebujących tego pacjentów, a i oni, w wielu przypadkach, czy to dobrowolnie, czy też pod przymusem, doceniają jej wartość. Z uwagi na nieprzewidywalny okres odosobnienia często traktowana jest ona jako osobliwy straszak na najbardziej niepokornych pacjentów.

Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Pon 13 Sie 2018, 16:23

16.06.1999


Drażniący dźwięk, jednostajny, ni to bzyczący, ni uderzenia, wierci w głowie tunele, szczególnie upodobał sobie dwa rozwidlenia, jeden przy lewej skroni, drugi tuż nad okiem lewym, chociaż prawej strony nie zostawia w spokoju, prądami przemieszcza się pomiędzy neuronami, uciska, ciemność uciska, ma chropowaty kształt.
Chropowaty jak.
Opatrunek.
Agathe rozchyla powieki, lżej już niż wczoraj, czy przedwczoraj, czy kiedy to było, nie wie. Dłoń najpierw spoczęła na głowie, opuszki muskają fakturę białej opaski, taka sama jak wczoraj, ale musi być inna. Musi być świeża, dziś mocniej uciska.
Ale jasno.
Suchość w gardle, tylko w kącikach czuje wilgotne kuleczki, zrolowany jak robaczki biały nalot. Oblizuje wargi, dłoń z opatrunku przenosi do twarzy, wierzchem wyciera usta, miała tu wczoraj wodę w dzbanku, na pewno miała.
Myśl o wodzie kotwiczy jej się w głowie bolącej, kiedy w końcu spojrzeniem wędruje w prawo do metalowego nocnego stoliczka (woda stoi!) zatrzymuje się na oknie otwartym, nie na oścież, ledwo jedne skrzydło od ramy odłączone, ale wystarczyło, żeby dźwięki w bolesny sposób przeniknęły przez opatrunek i wlały jej się goryczą do snu, wyrywając z krainy spokoju.
Koszą trawę.
Dźwięk irytujący dla zupełnie zdrowego człowieka, dla kogoś, kto przeszedł przez takie perturbacje co Agathe może wydawać się wręcz zabójczy.
- Ugh. – Standardowe stęknięcie, niczym znak rozpoznawczy łączą ją-obecnie z nią-przed-jakucją, dla rodziców i reszty rodziny jeden, krótki dźwięk będzie pewnie bardziej znajomy niż cokolwiek, co jeszcze w niej siedziało, a co z pewnością przez dwa lata nieobecności ewoluowało w zaskakującym kierunku.
Podpiera się zdrowszą ręką, podnosi na łóżku, posiniaczone stopy bose zwisają po chwili z krawędzi, palcami szukając białej podłogi, jeszcze parę milimetrów, mniejszy dystans, tym bardziej zdenerwowanie rośnie, że proste czynności tyle czasu jej zajmują, że taka jest wyczerpana, że w gorszych warunkach lepiej sobie radziła, a wystarczyło, że ją ktoś – nie wie kto – z jej złamanym obojczykiem i głowy urazem wsadził do szpitala, że wróciła do petersburskiej rzeczywistości i już jest roślinką, kwiatuszkiem takim skaleczonym, oniuniu, co to trzeba na Agatkę, przepraszam, na Echo podmuchać pochuchać. Mówią, że magiczna medycyna sto lat jest przed mugolską, ale wszystko ma swoje granice, których logika nie przeskoczy. Właściwie to nie medycyna sama w sobie, tylko metody leczenia. Ludziom wydaje się, że magia to pstryknięcie palcami, ale to myślenie działa chyba na podobnej zasadzie co ‘wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma’.
Na przykład dobrze jest tam tym ludziom za oknem, bo mogą sobie spokojnie pracować, nawet jeśli w ogromnym hałasie.
Zamknęła okno.
Dalej wolnym krokiem w kierunku stolika stojącego pod ścianą, do ogromnego bukietu kwiatów, zapewne od kogoś z rodziny, może kogoś z pracy, kwiaty przepiękne, no naprawdę, ale jak pachną, to jej się tylko w głowie kręci bardziej.
Stara się zatem Agathe jedną ręką bukiet objąć, ramieniem, jak miss universe, tylko bandaż zamiast korony, bo druga ręka mniej sprawna, z łodyżek zielonkawa już woda na piżamę jej kapie, mokre plamy na brzuchu, ale to nic, bo zaduch i ona chce te kwiaty wyrzucić.
No bardzo ładne, bardzo jest wdzięczna, ale do widzenia, bo się w głowie kręci od nadmiaru słodyczy w powietrzu.
Bogowie, bogowie, zatrzymuje się w pół kroku, jak ją boli. Jak ją głowa boli, jak stopa, obojczyk i brzuch. Dotarcie do drzwi wieczność jej zajmie, ale kiedy już się uda ta misja przykra to pielęgniarce którejś zamierza Agathe sprzedać ten bukiet w zamian za coś przeciwbólowego.


Ostatnio zmieniony przez Agathe Zakharenko dnia Czw 16 Sie 2018, 11:44, w całości zmieniany 1 raz
Kosmas Zakharenko
Kosmas Zakharenko
Izolatka nr 40 6EawO4E
Odessa, Ukraina
52 lata
błękitna
za Starszyzną
Nestor Zakharenko / komendant Białej Gwardii
https://petersburg.forum.st/t1105-kosmas-zakharenko#4122https://petersburg.forum.st/t1106-kosmas-zakharenko#4152https://petersburg.forum.st/t1108-kosmas-zakharenko#4155https://petersburg.forum.st/t1107-zeus#9577

Sro 15 Sie 2018, 21:19
Kosmas Zakharenko nie widział Echo od dawna, dlatego zdążył o niej nawet zapomnieć przez to, co się ostatnio wydarzyło za sprawą wyznania Savvasa, które drastycznie wstrząsnęło całym światem magicznym. Na początku niezwykle ciężko było mu znieść rozłąkę z ukochaną córką, zwłaszcza że pracowała w Białej Gwardii i miał ją blisko siebie, przez co nie bardzo podobało mu się to, że chciała wyjechać na misję specjalną na Syberię wraz z jednym z jego najlepszych gwardzistów, Vadimem. Postanowił jednak mu zaufać i powierzyć w jego ręce córkę. Nie było jej dwa lata, aż wróciła w niewłaściwym momencie. Kosmas nie tak to sobie osobiście wyobrażał. Przecież to właśnie teraz miał być ich najlepszy okres – i zapewne tak by było, w końcu wszystko układało się po ich myśli, gdyby tylko nie zniszczył tego Savvas, który na dodatek przepadł jak kamień w wodę. Zakharenko nie poinformował swojej córki o tym, co się zdarzyło. Co miał jej powiedzieć? Że Savvas zdradził swoją rodzinę? Dziś czekała go kolejna trudna rozmowa. Nie oczekiwał przecież, że wszystko pójdzie bez problemu. Wrócić i zastać świat magiczny w kawałkach – to na pewno musi być wielki szok. Zaledwie jeszcze kilka miesięcy temu, oprócz eskalującego konfliktu z Raskolnikami, niewiele w Petersburgu się działo. Zajrzał do niej już wcześniej, ale wciąż była nieprzytomna, dlatego najpierw od uzdrowiciela dowiedział się wszystkiego, co powinien wiedzieć, a dopiero potem udał się do sali, w którym znajdowała się Echo. Poinformował jeszcze Hekate, stąd też miał nadzieję, że uda jej się do nich dołączyć.
- Echo. – Choć osobiście nie znosiła tego imienia wybranego przez Hekate, to Kosmas niemal nigdy nie potrafił do niej zwracać się Agathe, którego używała zdecydowanie częściej. – Witaj w domu, córko.Przykro mi tylko, że w takich okolicznościach, cisnęło mu się na usta, choć w ostatnim momencie powstrzymał się przed wypowiedzeniem tych słów. Ostatni raz przecież widział ją ponad rok temu, gdy osobiście postanowił ją odwiedzić przy okazji prywatnej misji na dalekiej Syberii. Musiał się upewnić, czy na pewno wszystko u niej w porządku; wieści z Petersburga docierały do niej niezwykle rzadko i z wielkim opóźnieniem, ale Kosmas, mając własne doświadczenia z młodości w Batalionie Specjalnym, dobrze wiedział, że Syberia rządziła się swoimi prawami, do których to oni musieli się dostosowywać. Zdarzało się, że ludzie powracali stamtąd już zaledwie po paru miesiącach, dlatego też czuł dumę z córki. – Czy czujesz się już lepiej? – zapytał po chwili, zapobiegawczo zaprowadzając ją do łóżka, by przypadkiem się nie przewróciła. Zakharenko zdążył zauważyć po jej stanie, że wygląda nie najlepiej. Może więc dobrze byłoby odłożyć tę rozmowę na później, gdy dojdzie już do siebie? Z drugiej strony, Echo była mu potrzebna. A im szybciej przetrawi to, co się stało, tym lepiej dla niej. – Powinnaś odpoczywać – dodał stanowczo, po czym otworzył okno, chcąc wpuścić nieco świeżego powietrza. A te kwiaty to przecież od niego i matki. Powinna poznać już po złotym kolorze. – Arseniy kazał ci to przekazać. Niestety nie mógł przyjść. – I położył prezent na białym stoliku.
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Czw 16 Sie 2018, 11:01
Agathe to chyba ma taką cechę specjalną, powrót w niewłaściwym momencie, bo – o czym nie wiedziała jeszcze rzecz jasna, niczego nie wiedziała – i dla niej chyba lepiej by było, gdyby mogła czas jakiś jeszcze dogorywać gdzieś w krajobrazie tundrowym. Ale podobno nigdy nie ma dobrego czasu na zdarzenia, które w życiu wprowadzają chaos negatywny, to jest zawsze nie w porę, zawsze dlaczego akurat teraz.
Nie tylko Kosmas nie informował córki o wystąpieniu Savvasa, czy czymkolwiek, odkąd się przebudziła, a minęło od tego zdarzenia numer jeden zaledwie kilkadziesiąt godzin, nikt nie chciał z nią rozmawiać na tematy inne niż jej samopoczucie. Spokojnie, tylko spokojnie, ale na nią działało jak płachta na byka.
Myślała, że może jej się uda teraz coś wyciągnąć, gazetkę z dyżurki zwinąć, kiedy będzie ten bukiet wyrzucać w siną dal, ale jej tak znajoma i tak rozmyta jednocześnie sylwetka drogę zagrodziła, że nic już nie miało znaczenia, nawet ten duszący zapach kwiatów. Na chwilę.
- Papa! – Widok Echo w dziecięcy sposób rozpromienionej to widok niezwykle rzadki i naprawdę potrzeba było tej dwuletniej rozłąki, żeby mogła tatusia takim powitaniem uraczyć. Wolną ręką słabą i obolałą spróbowała jakoś do tego papy się przytulić na sekundę, ale z dodatkowym zielskiem w drugiej ręce wcale jej to nie wyszło najlepiej.
- W domu, w domu to mnie przywitasz mam nadzieję jeszcze raz, zabierzesz mnie z tego szpitala papko? – Już już ją Kosmas do łóżka prowadzi, już płynie ta rozmowa, przeszli do kolejnego etapu, ale odwraca się jednak Echo, przez ramię zerka, ale tam za nimi drzwi zamknięte, nikt więcej nie wszedł.
- Gdzie reszta? – Na tatę zerka, no powiedz Kosmas, gdzie reszta? Nie mają czasu, aby odwiedzić siostrę? Cóż, nie powinna mieć im tego za złe, prawdopodobnie postąpiłaby podobnie. Usiadła na łóżku posłusznie, tylko, że z tymi kwiatami dalej, nie wiedząc co zrobić, więc je na brzegu położyła, może spadną.
- Papa, ja właśnie to okno zamknęłam, głowa mi pęka, nie mam różdżki, proszę cię ucisz tę kosiarkę albo zamknij okno. – Sadowi się wygodniej, chociaż wolno jej to idzie, stara się bez podbierania trochę głębiej na łóżku usiąść, lewe udo, prawe udo, lewe udo, znowu jej stopy bose posiniaczone zwisają, na pewno wygląda bardzo biednie, ale to nie ma znaczenia, bo i tak będzie dochodzić do siebie i tak, równie dobrze mogłaby w domu.
- Arseniy? – Czy to się zimniej nagle zrobiło na zewnątrz, czy to tylko te imię przeklęte od razu Agathę na ziemię sprowadziło i już wyszła z trybu córeczki i już się tak jak dziecko nie cieszy, wróciła do siebie, imię byłego słowo-klucz, po którym następuje transformacja.
- Dlaczego z nim utrzymujesz kontakt? – No papa, przyznaj się. Co to za machlojki? Żeby z Kuraginem w kontakcie pozostawać, jeszcze w roli posłańca występować?
Spogląda Echo na prezent, potem na tatę, podpiera się rękami obolałymi, głowę przechyla, no powiedz, o co chodzi. W końcu głowę zawiesza, długie włosy złote spływają kaskadami, zdążyły się trochę zniszczyć na tej Syberii, ale nie ma takich metod fryzjerskich, które by ich nie naprawiły.
Czas mija, sekunda, sekunda, bosymi stopami macha, ostatecznie głowę unosi, ale nie prostuje się, tacie przenikliwe spojrzenie rzuca, w końcu głową kiwa, wargę przegryza, już w porządku, nie będą przecież rozmawiać o Kuraginie. Teraz.
Odgarnia wolno włosy za plecy.
- Nie miałam okazji ci pogratulować objęcia złotego stołka. Szkoda, że mnie przy tym nie było. Grzeczny papa, ładnie się spisałeś, zasługiwałeś na to. – Ramiona rozkłada, gestem jednej dłoni zachęca aby podszedł, no chodź papko, poprzytulamy się.
Kosmas Zakharenko
Kosmas Zakharenko
Izolatka nr 40 6EawO4E
Odessa, Ukraina
52 lata
błękitna
za Starszyzną
Nestor Zakharenko / komendant Białej Gwardii
https://petersburg.forum.st/t1105-kosmas-zakharenko#4122https://petersburg.forum.st/t1106-kosmas-zakharenko#4152https://petersburg.forum.st/t1108-kosmas-zakharenko#4155https://petersburg.forum.st/t1107-zeus#9577

Pią 17 Sie 2018, 01:26
- Oczywiście. – Zanim jednak miał zabrać Echo ze szpitala, musiała jeszcze obowiązkowo zostać kilka dni pod obserwację i powrócić do pełni sił, by odnaleźć się w tym chaosie, który niemal w całości ogarnął Petersburg. Minęło przecież zaledwie kilka godzin od jej przebudzenia, wystarczyło przecież rzucić okiem na nią, by stwierdzić, że jest wycieńczona. Nie takiego powrotu się spodziewał, ale ostatnio nic nie szło po jego myśli. Kosmas mógł jednak teraz chociaż odetchnąć z ulgą, że Echo wróciła w całości. Nie wybaczyłby sobie, gdyby i jej coś się stało, choć przez niemal dwa lata codziennie była narażona na bezpieczeństwo. Wystarczyło mu, że w ostatnich dniach stracił już pierworodnego syna. – Rozmawiałem już z uzdrowicielami, więc mogę ci już powiedzieć, że to tylko kwestia kilku dni. Wrócisz do Odessy jak tylko to będzie możliwe. Pokój z widokiem na Morze Czarne już na ciebie czeka. – Bo przecież Echo nie miała okazji tam być. Dopiero po objęciu długo wyczekiwanej roli Nestora w rodzinie przeprowadzili się z Petersburga do rodowej rezydencji w Odessie, gdzie było ich prawowite miejsce. W końcu Kosmas od zawsze skrycie marzył o tym, by odzyskać dom, w którym się wychował; nie mógł jednak tam mieszkać pod jednym dachem z Eliadesem i Artemiusem. Konfrontacja z jego starszym i znienawidzonym bratem po wyjściu z psychiatryka to była zaledwie kwestia kilku dni lub tygodni, skoro śledztwo przez Białą Gwardię zostało już wszczęte, dlatego też aż wzdrygnął się na myśl o tym, że jest w tym samym budynku. Tylko piętro niżej. – Do tego czasu dopilnuję, by o ciebie dbali. – Zdrowie córki było w tym momencie najważniejsze. Musiała przecież czym prędzej wrócić do formy, jeśli miała się zmierzyć z tym, co się stało. Wyobraź sobie, że wracasz do domu i zastajesz świat magiczny w kawałkach. Jaka jest twoja reakcja?
- Mama jest jeszcze w redakcji. Przyjdzie tak szybko, jak tylko będzie mogła. Wysłałem do niej godzinę temu orła – odpowiedział zgodnie z prawdą Kosmas, drapiąc się lekko po kilkudniowym zaroście i spoglądając uważnie na córkę, która powoli zaczynała zasypywać go pytaniami. Gdzie reszta? Zakharenko z samego początku nie wiedział właściwie, co powinien jej odpowiedzieć. Nie przygotował sobie żadnej formułki na przywitanie, którą mógłby śpiewająco wyrecytować z pamięci i chwilowo uśpić czujność Echo. Kto by pomyślał, że wróci teraz do Petersburga – akurat w takim momencie, w którym niemal wszystko, co pieczołowicie budowali od wielu lat, posypało się za sprawą kilku słów Savvasa. Hekate wciąż była w pracy, podobnie jak zapewne Arystea, jedynie Deimos wyjechał w pilnej sprawie z miasta, ale lada moment powinien być na miejscu. A Savvas.… Cóż, tu sprawa się komplikowała. Nie mógł przecież już na samym początku jej o tym powiedzieć. Powinien zaczekać. Tylko ile? – A twoja siostra i brat na pewno cię odwiedzą. Ale pewnie nie teraz. – Zakharenko nawet nie zauważył, że nieświadomie użył liczby pojedynczej i wykreślił już całkowicie Savvasa z rodziny. Lekko skinął tylko głową i posłusznie zamknął okno, skoro tak przeszkadzały jej dźwięki dochodzące zza szyby. – Byłem na spotkaniu z jego ojcem, gdy dowiedziałem się o twoim powrocie. Podejrzewam, że Grigory ze wszystkim się wygadał. Potem znalazłem to w swoim gabinecie. – Nieładnie kłamać, ale przecież bardziej niż zwykle zależało mu, by być z Kuraginami jak najbliżej. Nie mogli w końcu opuścić tego tonącego okrętu bez zgody Kosmasa. – Dziękuję, córciu. Długo na ten moment czekałem – odrzekł szczerze, po czym przytulił się do Echo po ojcowsku. Gratulacje przyjęte, choć spóźnione; dobrze wiedziała jednak o wszystkim, toteż nie musiał ją w nic wdrażać.
Hekate Zakharenko
Hekate Zakharenko
Izolatka nr 40 3105df034706c1864a0d70bd222ed170
Ufa, Rosja
51 lat
błękitna
za Starszyzną
redaktor naczelna „Tylko Prawdy”
https://petersburg.forum.st/t1131-hekate-zakharenko#4249https://petersburg.forum.st/t1174-wygladaj-jako-kwiat-niewinny#4587https://petersburg.forum.st/t1175-wiedzma

Sob 18 Sie 2018, 01:18
Co się stało z jej dziećmi?
Kiedy spuściła je z oczu po raz pierwszy, kiedy pozwoliła im ruszyć w świat, który za służbę społeczeństwu, za przywracanie porządku w kraju zbyt wielkim, by wszystkiego przypilnować, tak im się odpłacał?
Przez godzinę minioną od otrzymania listu o powrocie Echo do przybycia Hekate do szpitala, królowa-matka Zakharenko płakała. To do niej niepodobne, dzieci nigdy nie widziały jej płaczącej. Widziały zawsze to samo oblicze, wahające się w bardzo niewielkim zakresie, od oszczędnej aprobaty do zmęczonych resztek rozczarowania.
Odkąd stracili Savvasa, sama siebie nie poznawała, przeglądając rano w lustrze. Twarz, jak zwykle powściągliwa w wyrażaniu emocji, była obca kobiecie rozdzieranej przez każdy oddech rozpaczą, która powinna odbijać się w jej wyglądzie.
Dotarłszy do odpowiedniej sali, zatrzymała się w drzwiach, milcząca i ostrożna. Nie chciała spłoszyć momentu, jakie rzadko zdarzały się w ich rodzinie. Dzieci ich wyrosły na żołnierzy, nauczyły się przede wszystkim posłuszeństwa. Szczędzili im prostych i czułych gestów, tak bezlitośnie, że Hekate obawiała się czasem, że naprawdę ich zapomną.
Widok Kosmasa obejmującego ich córkę nie był jednak fatamorganą. Stała zbyt blisko, by mogli rozmyć się w nieruchomym, przesyconym zapachem szpitala, powietrzu. Echo była nareszcie w domu, po dwóch latach, których Kosmasowi niemal nie umiała wybaczyć. Posłał ich dziecko na próbę, która kończyła się dla wielu śmiercią. Hekate nie dbała o prestiż tej misji, nobilitację, jaką będzie dla ich rodziny przetrwanie Echo. W najprostszym z matczynych odruchów chciała oszczędzić córce cierpienia. Poświęciła już Savę, wyrwała kawał z serca i patrzyła, jak staje się gnijącym mięsem, w miarę jak jej ukochany syn tonął w bagnie ich wymagań.
Kiedy Echo wyjechała, Hekate znowu poczuła rozdzierający ból pazurów rozgarniających żebra, by upomnieć się o kolejną porcję jej serca. I mogła tylko pytać cicho, w środku nocy – jak jej tam jest, jak sobie radzi? Czy na pewno można ufać temu całemu Vadimowi?
Hekate wierzyła w swoje dzieci – gdy już dorosły i przestały nawet dawać jej podstawy do obaw, że kiedyś czymś ją rozczarują – wiarą niezachwianą, uwierzywszy najpierw w konieczność ich powodzenia we wszystkim, czego tylko się podejmą. Jeśli Echo zamiast zrobienia świetnej partii przed dwoma laty wybrała wyprawę do Jakucji, by na drugim końcu świata użerać się z bezkostami, a Kosmas jej na to pozwolił – podjęła ten wybór ze świadomością, że musi odnieść sukces.
I odniosła, kosztem swojego zdrowia i sumienia matki.
Matki dumnej i szczęśliwej mimo wszystko, tak szczęśliwej na widok Echo, że awantury, jakie po drodze do izolatki robiła uzdrowicielom i pielęgniarkom o standardy utrzymywane w szpitalu (gdzie zamknęli jej córkę, czyżby nie wiedzieli, kim jest?) zaraz odeszły w niepamięć. Nawet nie opuszczająca jej głowy ani na chwilę myśl o Savvasie jakby zbladła na ułamek sekundy, gdy Hekate przypatrywała się bliskim. Wreszcie zbliżyła się do łóżka Echo.
- Już jestem. Jestem, córeńko. – szepnęła, pochylając się, by przycisnąć usta do rozpalonego czoła Echo. Życzyłaby sobie, mając moc cofnięcia czasu, powrócić chociaż na dzień do ich wczesnego dzieciństwa, gdy na wszystkie choroby wystarczył matczyny pocałunek, chwila przeczekania koszmaru sennego przy łóżku.
Koszmary dorosły jednak wraz z dziećmi, wyszły do rzeczywistości, a Hekate nie miała już siły, by je pokonać.
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Pon 27 Sie 2018, 20:31
Papa, jestem taka zmęczona, równie dobrze mogę być zmęczona w domu. W domu, w nowym domu, nieznanym, pachnącym obco, czyjąś inną wodą kolońską, innymi zaklęciami mydlanymi, skórą obcą chociaż może to wszystko już prawowitymi Zakharenkami przesiąknęło, to przecież tak daleko są, nie, ona była, tak od nich daleko, że wszystko to inne i nawet nie wiedziała, że gdzieś tam w zakątkach głowy rozpozna ten zapach ojcowski, tak właśnie papo pachniał i już, w domu jest. Tylko czy jej, po tych survivalach, straszna nagle nie będzie taka domowa aklimatyzacja? To miłe przecież w łóżku spać, nawet tym szpitalnym, ale już jej za miękko.
To nie tak, przecież musi swoje własne kości czuć. Że są, na miejscu wszystkie.
- Oni mnie tu nie traktują dobrze, papa. Nikt mi tu niczego nie chciał powiedzieć. – Trochę skarży jak dziecko, trochę by to mogło zabrzmieć, gdyby zrobiła minę naburmuszoną, ale to nie taka córcia, Echo nigdy przecież nie chciała i nie grała księżniczki złoto różowej, co to skarży, bo ją ziarnko uwiera pod dziesięcioma materacami. Ale dorosła z niej kobieta, swoje ma prawo wiedzieć, a jak się dowie, to przynajmniej zrozumie w końcu, czemu jej tak te gazety sprzed nosa ze stolika, kiedy tylko próbowała z izolatki wyjść parę godzin temu, na pewno osobiste Kosmasa zakazy, aby do córki ni żadna wiadomość nawet ukradkiem nie dotarła, co się w Petersburgu, ba, całej Rosji dzieje. Do takich wieści potrzebna specjalnych warunków do rozmowy, nie okładki szmatławca, całej pogniecionej, bo ktoś dnia uprzedniego przypadkiem wylał na gazetę kawę i tak wyschła pofalowana jak zimne morze.
Ugh. – I to by było na tyle z komentowania prezentu Kuragina, nie czas teraz na niego, on już swoje pięć minut w życiu Agathe miał.
- Mama! – Ostatnie a przeciągnęła, jak to miała w zwyczaju, kiedy jeszcze jako nastolatka szukając swojej futrzastej czapki w szafie nie mogła jej znaleźć, a szkopuł był taki, że różdżka za daleko, już w holu leżała przy butach. No to kto najlepiej wie, gdzie szukać zgub swoich pociech, jeśli nie mama? Nie ważne, czy księżna, czy żebraczka, mama to mama.
A mama taka piękna, jak zawsze, taką głębię w oczach ma, której Agathe Echo nigdy przeniknąć nie potrafiła, nigdy zrozumieć, co to w głowie maminej siedzi, chociaż ją tak dobrze znała, jej ruchy, odruchy, w czoło pocałunki, ale jednak Hekate była w jej oczach figurą. Figurą-matką, jak w szachach królowa, porusza się po wszystkich polach, najlepsza, najważniejsza.
Taka sama ta mama. Taka sama, którą dwa lata temu zostawiła, a jednak inna już, tu trochę schudła, tam trochę no proszę, przybyło, tu się trochę posiwiało, fiu fiu mamma, ale z ciebie to jednak laska dalej jest. Echo była chyba tym dzieckiem, które się czasami z ram sztywnych zasad wyłamuje, czasami sobie na żart pozwoli, który u innego dziecka by nie przeszedł, bo tak już miała, bo czasami widząc jak matka po schodach w pięknej sukni wieczorowej schodzi gwizdnęła, siedząc na kanapie z książką, a ojcu innego dnia szufladę wypełniając cukierkami, które po przegryzieniu strzelały w buzi.
Czasami może w rodziców odczuciu przesadziła, czasami sama widziała znak stopu, zawsze przepraszała, zawsze oczywiście, rozumiała.
Powinna się chyba, po tych dwóch latach rozłąki rozpłakać, ale żadna kropelka nawet przez kanalik się nie toczyła, nic, susza, susza pustynna. Nie to, że jej emocje nagle serca nie ścisnęły, no bo przecież, to rodzice, dłonie trochę zdrętwiały, bo stres, bo uczucia silne, ale ile było osób, które Echo kiedykolwiek widziały płaczącą? Trzy?
Trzy, na to wychodzi.
Królowa matka, siostra złotowłosa i przeklęty książę.
- Mama, ja się dobrze czuję. – Uprzedza pytanie i łże jak z nut przecież, chociaż jak na to, co przez te dwa lata ją w tej Jakucji za nogi złapało, to naprawdę oceniała swój stan na solidne 6/10.
Kosmas Zakharenko
Kosmas Zakharenko
Izolatka nr 40 6EawO4E
Odessa, Ukraina
52 lata
błękitna
za Starszyzną
Nestor Zakharenko / komendant Białej Gwardii
https://petersburg.forum.st/t1105-kosmas-zakharenko#4122https://petersburg.forum.st/t1106-kosmas-zakharenko#4152https://petersburg.forum.st/t1108-kosmas-zakharenko#4155https://petersburg.forum.st/t1107-zeus#9577

Sro 05 Wrz 2018, 00:36
- Nie? – Kosmas Zakharenko nie mógł pozwolić na to, by ktoś traktował jego córkę źle. Zawsze przecież chciał jak najlepiej dla swojej najbliższej rodziny. Starał się im dać wszystko, co tylko mógł, dlatego od zawsze pracował bardzo dużo. Nierzadko to też odbijało się na rodzinie – jeszcze w niedalekiej młodości, gdy ich dzieci były małe, Kosmas nie miał czasu się nimi aż tak często jakby chciał zajmować, przebywając najczęściej w Białej Gwardii. Musiał poświęcić się, by osiągnąć swój sukces, bo dobrze wiedział, że nie przyjdzie on ot tak, jak to było w przypadku Artemiusa. – W porządku. Porozmawiam z nimi. – Skoro Echo powiedziała, że nie obchodzili się z nią należycie, to tak musiało najwyraźniej być. Kosmas jednak z góry zapowiedział wścibskiemu personelowi, że nie chce, by przypadkiem Echo dowiedziała się czegoś z magicznych szmatławców. Sam musiał jej to powiedzieć, licząc przy tym na wsparcie ze strony Hekate. Jak to miało wyglądać? Córciu, twój braciszek nas zdradził? Myślałeś w ogóle o tym, Kosmasie, jak mogłoby to wyglądać? Wtem do sali weszła 
Hekate, a jej widok wywołał na jego twarzy uśmiech i ulgę. Tylko obecność żony potrafiła go ostatnio cieszyć. Dołożyć do tego mógłby teraz i powrót córki, mimo że stało się to w bardzo niefortunnym momencie. Musieli być teraz jednak silni. Bo według Kosmasa to w rodzinie była siła. Nigdy osobno, choć pozwolił na jakiś czas wyjechać Echo. Była dorosła i mogła o sobie decydować sama, a Kosmas nie mógł jej zatrzymywać. Niemniej był świadomy tego, że Hekate nie była zadowolona z misji córki, co nie raz zdążyła mu wypomnieć podczas kłótni, bo przecież i w ich małżeństwie miały one miejsce. Zdarzały się co prawda rzadko, ale jeśli już – wypominali sobie w nich wzajemne błędy, które popełnili w życiu. Ani Kosmas, ani Hekate nie byli nieomylni w swoich postępowaniach i podejmowanych decyzjach, lecz nawet to nie było już w stanie zachwiać ich małżeństwa. A teraz, odkąd nagle stracili na zawsze Savvasa, musieli skupić się na reszcie swoich dzieci.
- Co z Vadimem? Czy jemu też się coś stało? – Zakharenko przypomniał sobie o nim dopiero teraz, odkąd tylko dowiedział się o powrocie Echo i jej pobycie w izolatce, to skupiał się tylko na tym, aby zapewnić jej jak najlepszą opiekę. A przecież przez ostatnie dwa lata jego córka przebywała właśnie z nim, jednym z jego najlepszych pracowników w Białej Gwardii, więc wypadałoby się chociaż dowiedzieć, czy wszystko z nim w porządku. To nie był teraz właściwy temat do rozmów, ale jednocześnie starał się też odwlekać temat tego, co się stało i co będzie musiał jej przekazać. Echo była odcięta od świata, o czym dobrze wiedział, gdyż sam w młodości wyjeżdżał na misje na Syberie, przez co nawet nie miała pojęcia o tym, że jej ukochany brat zdradził. – Może i dobrze się czujesz, ale to nie zmienia faktu, że i tak musisz odpoczywać. Będziemy cię odwiedzać z mamą. Poza tym, po dwóch latach nieobecności będziesz miała sporo do nadrobienia, więc musisz być w pełni sił – zauważył Kosmas, troskliwie ramieniem obejmując Hekate, która właśnie się do niego zbliżyła. Spojrzał na nią porozumiewawczo, choć nie wiedział, czy Echo zdołała to zauważyć. Powiedzieć czy nie powiedzieć? Nie przechodziły mu te słowa przez gardła, więc skrycie liczył, że to jego żona zacznie tę rozmowę. – Wszystkie twoje rzeczy są już przeniesione do Odessy. Wybraliśmy ci najładniejszy pokój z widokiem na morze. – To on kiedyś należał do ciebie, miał być dla Savvasa, dlatego też próbowałeś go przywrócić do stanu z okresu jego świetności, ale jego już nie ma.
Nie ma.
Savvas nie żyje.
Arystea M. Zakharenko
Arystea M. Zakharenko
Odessa, Ukraina
26 lat
błękitna
neutralny
aktualnie artystka i właścicielka Galerii Sztuki w Petersburgu
https://petersburg.forum.st/t1955-arystea-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1966-arystea#10377

Pon 10 Wrz 2018, 21:08
Tak wiele się wydarzyło, tak wiele pragnęła powiedzieć. Krzyczała od środka... Wiedziała, że prawda kiedyś wyjdzie na jaw, nie chciała jedynie aby wydarzyło się to teraz. Kiedy wszystko, co znajdowało się wokół było tak kruche, tak... Niepodobne do tego, czego potrzebowała i pragnęła. Brak stabilizacji w przypadku Arysteii był bardzo niebezpiecznym narzędziem. Stawała się cieniem własnej osoby, a to nigdy nie wpływało dobrze na jej nastrój. Na jej myśli, które były zawsze gdzieś głęboko ukryte. Skrupulatnie, aby nikt nigdy ich nie dojrzał, nie usłyszał ich szeptu. Nic nie zmieni jednak tego, że ona wciąż je słyszała.
Odbijały się od jednej strony i uciekały na drugą. Nie mogła ich uchwycić, zamknąć ponownie za wielkimi czarnymi jak smoła drzwiami, gdzie było ich miejsce.
Musiała zobaczyć Echo, musiała osobiście sprawdzić, czy nic jej nie jest. Był to nieznośny nawyk z dzieciństwa, w czasach, w których była cieniem siostry. Zawsze gotowa, aby jej pomóc, wesprzeć swoją obecnością czy nagą dłonią, wiecznie wyciągniętą w jej kierunku.
Gdzieś w głębi, pod tą całą niewzruszoną maską obojętności, była tak krucha jak świat, w którym w tym momencie żyli. Jak jej życie u boku ukochanego, z którym mogła pożegnać się każdego kolejnego dnia. Nigdy nie wiedziała, czy wróci do domu pełnego jego śmiechu i jej czystej obecności. Pragnęła zobaczyć Echo, aby z własnych i wielce samolubnych powodów, móc spokojnie zamknąć oczy.
Jednak miejsce, w którym się znajdowała było ostatnim, w jakim pragnęła się znaleźć. Szczerze nienawidziła tych murów, tego zapachu, ludzi, którzy przebywali w środku. Może dlatego, że sama obawiała się zamknięcia w podobnym. Bardziej pasującym do jej wielobarwnej i złożonej osobowości.
Krocząc jasnymi korytarzami czuła jak serce o mało nie wyszło jej z piersi, nie miała przy sobie niczego, co mogłoby poprawić nastrój siostry. Nie wzięła ze sobą kwiatków, bo które mogły wyrazić ogrom uczuć i niepewności? Jaki obraz mógłby odzwierciedlić natłok myśli, niewiadomych i tęsknoty? Kłamała przed jej wyjazdem, kłamała podczas jej nieobecności i kłamać będzie po jej powrocie. Taka była prawda.
Nacisnęła klamkę i weszła do odpowiedniego pokoju. Jej spojrzenie przesunęło się po sylwetkach rodziców, których przywitała uśmiech tak idealnie przećwiczonym, że przerażał ją za każdym razem kiedy go używała. Jednak kiedy jej wzrok spoczął na sylwetce siostry, wiedziała, że uniesione wargi i lekki zmarszczki pod oczyma były autentycznymi uczuciami, do których była zdolna. Tęskniła, choć zdała sobie z tego sprawę dopiero kiedy zobaczyła Echo. Bezceremonialnie podeszła do siostry i przygarnęła ją do siebie. Dotyk nigdy nie stanowił problemu, jeżeli był on przeznaczony dla siostry... Z dziwnych, zapewne mających swoje podstawy, powodów. Odsunęła się jednak szybko, na bezpieczną odległość. Słowa były niewystarczające, dlatego je oszczędzała.
Szybkie porozumiewawcze spojrzenie rzucone ojcu. Wyćwiczony wyraz twarzy, który osiadł na jej delikatnym obliczu.-Jak dobrze, że wróciłaś. Cała.-Oparła dłonie na biodrach, nie będąc pewną, co powinna z nimi zrobić. Wzmożona gestykulacja nie była wskazana. Wciąż obserwowała Echo, jakby chcąc doszukać się zmian w jej osobie. Tak wiele czasu minęło, tak wiele się wydarzyło... Tak bardzo pragnęła usiąść na łóżku i rozluźnić ramiona. Odetchnąć, w końcu zaczerpnąć normalnie powietrza. Nie potrafiła.
Nie teraz.
Nie tutaj.
-Kiedy Cię wypuszczają?-Spytała spokojnie. Nie przeprosiła, nie wytłumaczyła dlaczego nie odwiedziła jej w pierwszej kolejności. Z jakieś powodu wiedziała, że Echo zdawała sobie sprawę z jej powodów. Czasem wystarczyło na kogoś spojrzeć, a odpowiedź sama się pojawiała. Nawet nie musieliśmy zadawać pytań. Tak zapewne dzieje się z tymi, z którymi się wychowywaliśmy. Dlatego walczyła z tym od samego początku kiedy zdała sobie z tego sprawę.


/sorki, ale mialam poprawke i nie moglam wczesniej ;c
Hekate Zakharenko
Hekate Zakharenko
Izolatka nr 40 3105df034706c1864a0d70bd222ed170
Ufa, Rosja
51 lat
błękitna
za Starszyzną
redaktor naczelna „Tylko Prawdy”
https://petersburg.forum.st/t1131-hekate-zakharenko#4249https://petersburg.forum.st/t1174-wygladaj-jako-kwiat-niewinny#4587https://petersburg.forum.st/t1175-wiedzma

Sob 03 Lis 2018, 23:47
Byli idealną rodziną. Nie mogło być inaczej. Jak figurka wyrzeźbiona w ukochanym przez Zakharenków złocie, zawsze przyjmowali perfekcyjny kształt. Żadnych rys, odłamków, wgłębień zostawionych przez czas. Troskliwi rodzice, wdzięczne, odnoszące sukces za wszelką cenę dzieci – tak miało być.
Hekate powinna być dumna. Z nich wszystkich i z siebie samej, choćby za to, że po wszystkim, przez co przeszła jej córeczka, córeczka, która powinna wyjść z domu tylko za mąż, nie dalej niż na drugi koniec kraju, nadal mówi do niej mama. Która z żon nestorów może pochwalić się tak szczerą miłością dziecka?
Hekate zamieniłaby się nawet z tą najbardziej znienawidzoną, byleby nie czuć tej pustki, która została po zdradzie Savvasa. Takie ryzyko zawsze niesie ze sobą szczerość uczucia.
- Zabierzemy cię stąd tak szybko, jak to możliwe. – zapewniła córkę żarliwie, nieświadomie odpowiadając także na pytanie tej drugiej, która weszła do sali niedługo potem. Hekate wyprostowała się i powiodła wzrokiem po twarzach ludzi zebranych w tej maleńkiej, brzydkiej sali. Dawno nie byli razem w ten sposób, w ciągu ostatnich miesięcy najbliższa była trudności w układaniu sobie w myślach obrazu swojej rodziny, a teraz – wszyscy byli na miejscu. Deimos był tu, w szpitalu, na wyciągnięcie ręki, Agathe wróciła do domu z miejsca, z którego się nie wraca, Arystea dołączyła do nich – tylko jego brakowało, pozornie był zaledwie jedną piątą tej układanki, a jednak jego nieobecność tkwiła w samym środku i niszczyła wszelką pozostałość harmonii, na jaką mogła liczyć Hekate.
Ponad schyloną głową Echo, którą wciąż gładziła powolnymi ruchami, zajrzała w oczy Kosmasa. Powinni naprawiać błędy, które popełnili z Savą, zapobiec dalszej katastrofie. A ich dzieci powinny przejrzeć na oczy i przestać wierzyć w miłość własnych rodziców.
Inaczej się nie nauczą.
Hekate nie chciała kłamać córkom, nawet przez przemilczenie tego, co dokładnie stało się z Savą. Obie wiedziały, przynajmniej po części, jak ważną rolę pełnił w ich planie. Razem świętowali jego sukces, wszyscy korzystali z ochrony jego daru, za który powinien zostać wyklęty. Za to wszystko powinna im powiedzieć prawdę, ale Kosmas milczał. Nie próbował nawet ratować się kłamstwem, co z jednej strony szczędziło mu jej gniewu, ale z drugiej – nic nie ułatwiało w ich sytuacji.
- Tata ma rację. – odezwała się, chyląc raz jeszcze nad Echo, by pocałować czubek jej głowy. – Musisz odpocząć. Przyjdziemy do ciebie później, kiedy trochę się podleczysz. – wymownym spojrzeniem dała znać młodszej córce, że już na nich czas, po czym po raz ostatni złapała Echo za rękę i wycofała się do drzwi.
Sponsored content


Skocz do: