Bar „Windmill Inn”
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sro 14 Lut 2018, 19:23
Bar „Windmill Inn”

Jak na whisky, to do Windmill, każdy to wie. Nigdzie nie podają też lepszej pieczeni z dzika. Ściany pokryte boazerią, wysokie świece wzdłuż baru i na każdym stoliku i jeszcze wyższe kufle z piwem. Zakład prowadzi od wielu lat małżeństwo irlandzkich imigrantów, więc największą atrakcją dla turystów są mieszkające między kegami z piwem leprechauny, które obrzucają wchodzących złotem, jeśli zastanie się je w lepszym nastroju. Za kelnerów robią w Windmill stare miotły i stojaki na płaszcze, a wszystkie zamówienia klientów przyjmują fajansowe świeczniki mówiące z mocnym irlandzkim akcentem. Głównym źródłem światła w pubie jest ognisko płonące w dziurze wydrążonej wprost w kamiennej posadzce. Co środę właściciele organizują popularne potańcówki, do których przygrywa lewitująca nad ogniem samogrająca kobza niegdyś należąca do mistrza Angusa Connery’ego.

Jaryna Butko
Jaryna Butko
Bar „Windmill Inn” Tumblr_inline_mhzxnq93Zw1ql2gms
Różanka, Białoruś
26 lat
brudna
za Raskolnikami
urzędnik w Prikazie Edukacji i Nauki
https://petersburg.forum.st/t1941-jaryna-fedimovna-butko#10083https://petersburg.forum.st/t1943-jaryna-f-butko#10172https://petersburg.forum.st/t1944-chodz-ze-mna-do-muzeum#10173https://petersburg.forum.st/t1942-bozatko#10171

Wto 04 Wrz 2018, 23:25
12.06.1999

To nawet dla niej samej brzmiało strasznie głupio, ale cierpiała z miłości - niespełnionej miłości do przyjaciela, który nawet nie patrzył na nią w ten sposób co ona na niego. Dziś spędziła z nim prawie cały dzień pracy próbując nie pokazać po sobie, że marzy o czymś więcej niż niewinne żarciki na temat szefostwa czy grupowe wyjścia do kina jutro z całym tabunem urzędników z Ministerstwa. To było dla niej tak męczące psychiczne, że choć czuła się przy nim najszczęśliwsza na świecie to jednak musiała dziś dać sobie na luz poprzez wlanie w siebie procentowego płynu. A że poszła tam, gdzie dają whisky, które powoduje znacznie większego kaca? To nic. Każdemu w końcu się zdarza popełnić taką głupotę jak przesadzenie z ilością alkoholu czy picie swoistych perfum.
A jak to mówią: jak na whisky, to do Windmill, więc poszła właśnie tam. Z Równoświata miała całkiem blisko, więc odległość nie mogła być żadną wymówką, tym bardziej, że umiała się teleportować.
Ubrana dość przeciętnie - w kieckę do kolan w maki i chabry na czarno-białym tle i pantofelki zajęła jedno z miejsc przy mniejszym stoliku uznając, że wyżalenie się barmanowi będzie szczytem jej upadku. A kelner nie będzie miał czasu jej słuchać, więc za dużo mu nie zdradzi. Zapomniała jednak całkiem, że w tymże miejscu zamówienia przyjmował fajansowy świecznik, a alkohol czy jedzenie przynosiła stara miotła czy wieszak na ubrania.
Z jednej strony Jaryna przeklęła w duchu, z drugiej uznała, że to nawet lepiej. Powinna w końcu wziąć się w garść i albo jakoś zacząć unikać swojego kolegi, albo zmienić pracę, albo liczyć, że jakiś cichy wielbiciel użyje na niej eliksiru miłosnego, który będzie tak dobry, że aż zapomni o tamtym.
- Whisky poproszę - powiedziała do świecznika po jego zapytaniu z wyraźnym akcentem czy czegoś nie podać.
Mogła dzisiaj przepić pieniądze przeznaczone na obiady na ostatnie trzy dni miesiąca, nic jej to nie obchodziło. Dziś potrzebowała pocierpieć licząc, że dzięki temu jej minie albo przynajmniej zapomnieć o problemach czy tam odwrócić od nich uwagę.


Ostatnio zmieniony przez Jaryna Butko dnia Sob 08 Wrz 2018, 19:37, w całości zmieniany 1 raz
Jasmin Vasilchenko
Jasmin Vasilchenko
Kijów, Ukraina
27 lat
błękitna
neutralny
cygan, grajek, wróżbita, czasem pan na włości
https://petersburg.forum.st/t1279-jasmin-vasilchenko#5187https://petersburg.forum.st/t1286-jasmin-vasilchenkohttps://petersburg.forum.st/t1285-bania-u-cyganahttps://petersburg.forum.st/t1287-dumka#5276

Czw 06 Wrz 2018, 18:20
Zawodność pamięci ludzkiej, była ewenementem na skalę globu. Urządzenie tak przemyślane,  działające sprawniej niż wszystkie mugolskie i czarodziejskie ustrojstwa razem wzięte, potrafiące rozwiązywać problemy logiczne i etyczne, posiadające zdolności ciągłego uczenia się i adaptacji,  a nadal wystarczyła odrobina C2H5OH, żeby kompletnie wyłączyć je z użytku.
Pochylony nad szklaneczką whisky, ubrany w coś co udało mu się znaleźć w gieniowych jukach, w pobliskim śmietniku i odkupić od przechadzającego się nadbrzeżem bezdomnego, gdzieś pomiędzy przeklinaniem własnej głupoty i użalaniem się nad morderczym kacem,  próbował zebrać myśli i przypomnieć sobie, co się tak właściwie wydarzyło, miał nadzieję, że poprzedniej nocy. Proces był męczący i prawdopodobnie, gdyby nie bursztynowy płyn, mieniący się w szklance, niemożliwy do przeprowadzenia.  Był bar, Goria, dwie, a może trzy flaszki czystej,  gdzieś w tle leciał tak zwany pop, a kobiecy śmiechy i obietnice, że za odpowiednią zapłatą mogą dla nich tańczyć choćby całą noc, szumiał pod płaszczem wypitego alkoholu. Coś jednak musiało pójść nie tak, skoro zamiast w kałuży własnych wymiocin w jakieś petersburskiej spelunie, przytomność odzyskuje o godzinie dziesiątej rano, nad brzegiem Moskwy, w stroju jakim go szanowna matula na świat przyprowadziła. Obok niego rozsierdzony stanem swojego przyjaciela, siedział koń, którego wzburzony ogon, próbował odpędzić ogromną moskiewską muchę. Chwilę zabrało zanim udało mu się dowiedzieć gdzie jest, a rozmowa z moskiewskim bezdomnym, kiedy jest się ubranym jedynie w wysadzane drogimi kamieniami siodło, będzie historią, o której bardzo szybko będzie się starał zapomnieć.
Po całym dniu wracania do siebie, nie ucząc się w ogóle na swoich błędach, znowu kończy w barze. Nie było mowy o powrocie, Gienia na samą wizję, zaparł się nogami i swoim mrocznym spojrzeniem oznajmił, że przez najbliższy tydzień nie zamierza się ruszać z bezpiecznego stałego gruntu. Nie mając więc nic lepszego do roboty postanowił wybrać się w jakieś spokojne miejsce.
Siedział więc w barze od otwarcia racząc się powoli whisky i pieczonym mięsem. Za odpowiednią zapłatę i przysięgę, że nie jest lumpem, tylko wyjątkowo nieszczęśliwym alkoholikiem, właściciele pozwolili skorzystać mu z własnej łazienki. W stanie lepszym niż gorszym, siedział więc nasz młody Cygan zastanawiając się jak może spędzić ten tydzień swoich nieplanowanych moskiewskich wakacji, kiedy to nagle spojrzenie jego skupia się na młodej damie, okupującej sąsiedni stolik. Mina jej, pozycja i to z jakimi płonącymi oczami oczekuje na alkohol, mówi mu o niej wystarczająco dużo, by prostując się na drewnianym krześle, posłać w jej stronę enigmatyczny uśmiech i słowa - Ciężki dzień?
Jaryna Butko
Jaryna Butko
Bar „Windmill Inn” Tumblr_inline_mhzxnq93Zw1ql2gms
Różanka, Białoruś
26 lat
brudna
za Raskolnikami
urzędnik w Prikazie Edukacji i Nauki
https://petersburg.forum.st/t1941-jaryna-fedimovna-butko#10083https://petersburg.forum.st/t1943-jaryna-f-butko#10172https://petersburg.forum.st/t1944-chodz-ze-mna-do-muzeum#10173https://petersburg.forum.st/t1942-bozatko#10171

Sob 08 Wrz 2018, 16:45
Leprechauny też chyba dzisiaj nie miały dobrego dnia - wiedziała, że mając dobry humor obsypywały złotem, a teraz nawet się nie wynurzyły z ukrycia, jakby symbolicznie chciały pokazać, że to jeden z gorszych dni dla ludzkości albo jakby wspierały ją w tym ciężkim dla niej okresie. Albo miały to gdzieś, po prostu nie chciało im się wyjść z ukrycia. Co za różnica?
Stojak na płaszcz (bardzo ładny, chyba niedawno właściciele go odnawiali) dość szybko przyniósł jej złotawy napój w kieliszku z czarką zwężającą się na górze oraz paroma kostkami lodu. Jaryna powąchała alkohol, jakby chcąc wyczuć, czy na pewno warto iść o krok dalej i go skosztować. W międzyczasie jednak odezwał się jej sąsiad ze stołu obok i spytał o jej dzień.
Aż tak to widać? - pomyślała. Nie miała ochoty wyglądać jak ofiara losu, jednakże skoro już do tego dopuściła nie będzie przecież udawać, że wszystko jest w najlepszym porządku, a ona radośnie cieszy się życiem, tylko przez chwilę usta odmówiły posłuszeństwa.
Zresztą już od dawna zauważyła, że człowiek uśmiecha się również oczami, więc ciężko byłoby jej wepchnąć taki kit nieznajomemu.
- Bardzo - przyznała całkiem szczerze. Wzięła łyk z kieliszka, aby przepłukać usta i skosztować złocistej substancji, a potem spytała: - Twój też?
Może to dobrze, że ktoś do niej zagadał. Podobno kiedy człowiek pije sam prawdopodobnie właśnie wpada szpony alkoholizmu. Teraz sama przed sobą będzie mieć wymówkę, że przecież nie piła sama.
Oceniła, że jej napitek jest łagodny i lekko słodkawy, co ją w sumie zadowoliło, bo nie potrzebowała akurat dzikich i zaskakujących wrażeń smakowych. Domówiła sobie do tego orzechy, jednakże po zastanowieniu stwierdziła, że chyba przyda się, aby zjadła też coś większego. Spojrzała na Vasilchenko jeszcze się nie orientując kim on jest po czym postanowiła się dowiedzieć jednej rzeczy.
- Co polecasz do jedzenia? - spytała mając nadzieję, że on bywał tutaj zdecydowanie częściej niż ona. Tym bardziej, że Butko będąc w rozpaczy nawet nie wiedziała co w sumie by zjadła.
Jasmin Vasilchenko
Jasmin Vasilchenko
Kijów, Ukraina
27 lat
błękitna
neutralny
cygan, grajek, wróżbita, czasem pan na włości
https://petersburg.forum.st/t1279-jasmin-vasilchenko#5187https://petersburg.forum.st/t1286-jasmin-vasilchenkohttps://petersburg.forum.st/t1285-bania-u-cyganahttps://petersburg.forum.st/t1287-dumka#5276

Pon 10 Wrz 2018, 18:24
Zaśmiał się, kiedy dziewczyna bez owijania w bawełnę potwierdziło jego wątpliwości, co do jakości tego dnia.
- No cóż, nie mogę obiecać, że od teraz będzie lepiej, ale przysięgam że u mojego boku nie pozwolę się panience nudzić.– Posyła jej szelmowski uśmieszek. Z durną pewnością siebie, pozwala sobie przyjrzeć się jej dokładniej, dawno przekraczając dozwolony przez dobre wychowanie pięć sekund. Twarz ma miłą dla oka, dlatego ze smutkiem spogląda na bijący z niej smutek. Gdyby tylko się uśmiechnęła, z łatwością mogłaby ukraść nie tylko cygańskie serce, ale każde, które tylko by sobie upatrzyła.  W swej szaleńczej pewności siebie, Vasilchenko już od dawna propagował założenie, że najpiękniejszym makijażem dla kobiety był enigmatyczny uśmiech i radosne, błyszczące oczy. W takiej twarzy mężczyzna zakochiwał się bez reszty, tracąc na jej rzecz serce i dusze.  
- Można powiedzieć, że w takim stanie budziłem się już wiele razy, ale rzadko okoliczności przyrody były aż tak malownicze.- Nie można było odebrać Moskwie uroku. Meander, w którym odzyskał świadomość, należał do bardzo urokliwych. Porośnięty aromatycznie pachnącą roślinnością, pełny kolorowych ważek i uciekających z jego klatki piersiowej żab. Wszystko to, może pomijając błoto, można byłoby uznać za bardzo przyjemną pobudkę, a przynajmniej nie jedną z najgorszych, gdyby nie piekielne łomotanie w czaszce, upiornie głośne śpiewy ptaków i suchość w gardle porównywalna do afrykańskiej pustyni. Skłamałby twierdząc, że przydarzyło mu się to po raz pierwszy, mimo wszystko w takie dni wolał jeden z pokoi gościnnych Aristova albo lepką podłogę ich pijackiej meliny. - Nie radzę pani, nigdy pić z mężczyznami imieniem Igor, taki człowiek, pozbawiony godności i rozumu, może porządnego czarodzieja wpędzić do groby.- Mówi udawanym poważnym głosem, sięgając dłonią po wypełnioną bursztynowym płynem szklaneczkę. Na której zawiesza na chwilę wzrok. - Jakie to szczęście, że ja mam na imię Jaśmin. – Posyła w jej stronę uśmiech, po czym na chwilę kieruje w jej stronę naczynie, lekko kiwając jeszcze wilgotną głową. - Za spotkanie.
Przyjemne miejsce, doskonały alkohol i piękne towarzystwo, w takim miejscu nawet ten cholerny kac, zdawał się być jakiś przyjemniejszy. Rozsiada się więc wygodniej, a słysząc pytanie co może polecić do zjedzenia, spogląda na resztki leżącego przed nimi mięsiwa.
- Pieczeń z dzika była całkiem smaczna. Nie wiem jak z resztą dań z karty, można powiedzieć, że w Stolicy jestem mocno przypadkowo. – Mówi spokojnie.
Jaryna Butko
Jaryna Butko
Bar „Windmill Inn” Tumblr_inline_mhzxnq93Zw1ql2gms
Różanka, Białoruś
26 lat
brudna
za Raskolnikami
urzędnik w Prikazie Edukacji i Nauki
https://petersburg.forum.st/t1941-jaryna-fedimovna-butko#10083https://petersburg.forum.st/t1943-jaryna-f-butko#10172https://petersburg.forum.st/t1944-chodz-ze-mna-do-muzeum#10173https://petersburg.forum.st/t1942-bozatko#10171

Nie 16 Wrz 2018, 18:40
Kto by pomyślał, że po pożegnaniu z przyjacielem trafi akurat na kogoś, kto najwyraźniej bawi się w bycie rycerzykiem na białym koniu, który w wolnych chwilach pociesza damy? Nie żeby narzekała, to było miłe, że ktoś chciał jej poprawić humor, jednak miała spore wątpliwości czy to a) możliwe i b) tego właśnie teraz potrzebuje. W każdym razie postanowiła spróbować, żeby potem sobie nie wyrzucać niewykorzystanej szansy.
- Tak? A jak planujesz mnie zabawić? - spytała zaczepnie. Skoro już się oferował to raczej miał jakiś pomysł, inaczej źle by to o nim świadczyło.
Jest jakaś, która cię odrzuca z wyglądu Jasmin? Bo Jaryna wcale by nie powiedziała, że jest jakoś wyjątkowo piękna. Ot, przeciętna z urody dziewczyna ze wsi, której udało się w miarę ułożyć sobie życie w wielkim mieście. Sukces jakich mało patrząc na fakt, że wiele jej rówieśniczek chciało wyjechać do choćby Petersburga za swoim amerykańskim snem, a ledwo parę z tych co tu przyjechały się utrzymało w mieście, by prowadzić szczęśliwe życie. Większość jednak zostaje przy hodowli zbóż czy kur.
- No to musiałeś obudzić się w ładnym miejscu - stwierdziła. - Kojarzysz gdzie? Może kojarzę, przynajmniej z nazwy - jeśli jej towarzysz obudził się gdzieś daleko mało ją obchodziło gdzie to dokładnie było. Trzymała się w końcu ściśle Petersburga i Moskwy i nie planowała się od nich oddalać bez powodu. Czuła się bezpieczniej przebywając w znanej jej przestrzeni miejskiej zamiast zwiedzać cokolwiek, nawet całkiem cywilizowanymi drogami.
- Na szczęście nie znam żadnego takiego, ale na przyszłość będę unikać - zaśmiała się, a potem sama podniosła naczynie z alkoholem. - Ja Jaryna jestem. Za spotkanie - powtórzyła za nim, aby toast wyszedł lepiej, po czym dopiła whisky z kieliszka. Należało do mocniejszych, więc powoli zaczynała odczuwać skutki picia. Uznając jednak, że noc jeszcze młoda zamówiła sobie jeszcze raz to samo.
- Rozumiem. To może wypróbuję kabanosy z dzika, nie wiem czy zmieszczę całą pieczeń - stwierdziła ciesząc się wewnątrz, że już nie myśli tak o koledze z pracy. Alkohol i jej towarzysz ze stolika obok trochę pomagali.
- Czy ja cię skądś nie kojarzę? - spytała mając wrażenie, że w jakiejś gazecie mogła jej mignąć twarz Jasmina. Wolała się więc upewnić, aby w razie czego uniknąć niepotrzebnych kłopotów. Nagle jednak przypomniała sobie, że musi coś załatwić. Pożegnała więc się szybko z mężczyzną, zapłaciła za to, co kupiła, po czym wyszła z lokalu.

2 x z/t
Sponsored content


Skocz do: