Ben Watts
Ben Watts
Ben Watts Original
Oban, Szkocja
29 lat
czysta
neutralny
psycholog służb bezpieczeństwa, szpieg
https://petersburg.forum.st/t1968-ben-wattshttps://petersburg.forum.st/t1972-ben-watts#10463https://petersburg.forum.st/t1973-ben#10465https://petersburg.forum.st/t1974-sigyn#10467

Pon 20 Sie 2018, 19:04
Меня зовут
Ben Njord Watts



DATA URODZENIA: 16.03.1970 / NAZWISKO MATKI: Skyberg / WIEK: 29
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Petersburg / STATUS KRWI: czysta
STAN MAJĄTKOWY: majętny / ZAWÓD: psycholog służb bezpieczeństwa / KORGORUSZ: pingwin cesarski


ALCHEMIA: 5 / FAUNA I FLORA: 5 / LECZNICTWO: 10 / MAGIA KREATYWNA: 10
MAGIA ZAKAZANA: 7 / OKULTYZM: 10 / SIŁA: 15 / TRANSFIGURACJA: 15
WIEDZA MAGICZNA: 10 / ZAKLĘCIA I UROKI: 25 / SZCZĘŚCIE: 4 / TALENT: 8



Na biurku leży teczka. Dosyć gruba, tekturowa, wypełniona starannie zbieranymi przez ostatnie miesiące informacjami. Niektóre Watts dostarczył sam, wyprzedzając prześwietlający go wywiad – bardzo dziwny człowiek, choć w tym szaleństwie zdaje się być metoda. W końcu chce, by zaufano mu dostatecznie, by powierzyć to zadanie. Julie to rozumie, najprawdopodobniej aż za dobrze, co wcale nie sprawia, że chętniej rozwiązuje supeł trzymający akta w całości. Czasem ignorancja stanowi niespodziewane błogosławieństwo, ale ona nie może pozwolić sobie na podobny luksus.
Z przepełnionej teczki 25/98/W pierwszy wysuwa się kwestionariusz osobowy przedłożony Oddziałowi Trzeciemu Brytyjskich Sił Wywiadowczych przed przyjęciem na służbę. Wzrok pani oficer Cunningham przesuwa się szybko po podstawowych danych, rejestrując rok ukończenia Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, staż, kiedy nastąpiło przyjęcie na szkolenie w londyńskim Biurze Aurorów i przeniesienie z aktywnej służby w terenie do komórki G10... Julie odszukuje odpowiednie dokumenty opatrzone pieczątką ŚCIŚLE TAJNE – G10, komórka odpowiedzialna za tak zwane „metody niekonwencjonalne” oznacza w przypadku Wattsa pracę z wykorzystaniem legilimencji. Przesłuchania, wsparcie w negocjacjach oraz zatwierdzony przez sztab projekt Mojra mający na celu taką modyfikację traumatycznych wspomnień z pola bitwy, by wymazać przyczynę zespołu stresu pourazowego oraz przywrócić pełną sprawność do służby. Kobieta marszczy brwi, przysuwając jeszcze raz kwestionariusz osobowy – „umiejętność legilimencji zarejestrowana w Ministerstwie Magii w roku 1989”, co po nieskomplikowanych obliczeniach daje wiek 19 lat. Już czuje nadchodzący ból głowy objawiający się najpierw delikatnym uciskiem w skroniach, a dopiero przecież zaczęła zagłębiać się w te akta.
Z cichym westchnieniem przesuwa na bok biurka gruby plik dokumentów bezpośrednio dotyczących rodziny oraz transkrypty przesłuchań, sięgając najpierw po wszystko, co dotyczy niestandardowych umiejętności Wattsa. Najpierw rozgryzie tę zagadkę, oceni jej rozwiązanie wedle własnego rozumu oraz sumienia, a następnie przejdzie dalej. Jest w końcu niezwykle uporządkowaną kobietą, podobnie jak i sam oceniany, jeśli sądzić jedynie po nienagannym charakterze pisma jego osobistych notatek, które przedłożył do akt. Tylko że notatki te traktujące głównie o metodach oraz opisach prób, niewiele jej mówią, są niemal absolutnie bezużyteczne dla osoby, która przeszła jedynie podstawowe szkolenie chronienia własnego umysłu. Transkrypt, ktoś musiał go przecież przesłuchać odnośnie tego wszystkiego...

Transkrypt z przesłuchania Bena Wattsa {fragment}
grudzień 1989
przesłuchiwał: Malcolm Hellard, auror
obecni przy przesłuchaniu: Mildred Fawley, sędzia Wizengamotu i Wilhelmina Redford, Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów


Julie pomija podstawowe informacje wyczytane już w pierwszym arkuszu.

Dlaczego zainteresowałeś się tą konkretną dziedziną magii?

Ludzki umysł zawsze mnie fascynował, to najprostsza odpowiedź, jaką mogę dać.

Obawiam się, że potrzebujemy trochę więcej szczegółów.

/przesłuchiwany waha się przez chwilę/

Wszystko, co określamy mianem „ludzkiego” i „cywilizowanego” wypływa z naszego umysłu, umiejętność kreatywnego myślenia, to że gromadzimy wspomnienia i że mamy wyższe uczucia. Jak to robimy, jak przechowujemy, jak świadomie wypaczamy i dlaczego w niektórych przypadkach wspomnienia mogą być fundamentem strachu, a w innych nadzieją i chęcią brnięcia dalej, to jest to, co pchnęło mnie do legilimencji. Nasza istota i jej mechanizmy w głębszym rozumieniu niż to, co można znaleźć w traktatach psychologicznych.

To dość niezwykłe stanowisko u kogoś tak młodego.

Dla mnie to całkiem normalne.

Historia nauki?

Będę starał się streścić i powiedzieć o tym, co najważniejsze. Od dziecka byłem ciekawski i dopytywałem się o rzeczy, które dorosłym sprawiały wtedy problem i wywoływały irytację, jeśli za długo drążyłem temat, więc dostałem od dziadka klucz do jego biblioteki. Żeby „poszukać odpowiedzi samemu”. Dziadek przerobił największą salę balową w rodzinnej rezydencji na bibliotekę, gdy zaczęło mu brakować miejsca i jestem pewien, że dałoby się w niej znaleźć wzmianki jeśli nie całe tomy na każdy temat. Przypadek sprawił, że trafiłem na wzmiankę o legilimencji i zacząłem pogłębiać temat. Ojciec był wściekły, dziadek obojętny, babcia pochwalała pogoń za wiedzą, a matka przez kilka kolejnych lat rozmawiała ze mną i sprawdzała, co o tym wszystkim sądzę i jak wykorzystałbym podobne zdolności, gdybym je miał. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, bo i skąd mógłbym. Większość tomów mówiła o legilimencji jako o najgorszym źle, najpodlejszej rzeczy jaką człowiek mógłby zrobić drugiemu człowiekowi, a ja może i byłem krnąbrnym nastolatkiem i w jakiś sposób buntowałem się wobec wszystkiego, ale nie chciałem krzywdzić. Przynajmniej nie w tym sensie, bo zupełnie czym innym były drobne poprawki na twarzach kolegów, jeśli powiedzieli coś głupiego. Tak czy inaczej, mama najwyraźniej uznała, że można mi ufać i w lato po moich szesnastych urodzinach zamiast do Norwegii pojechałem z nią pod Cambridge, do Jonathana Hawkinsa. Jest zarejestrowany w Ministerstwie. Naukę zaczął od tego, że sam zastosował na mnie zaklęcie, żebym wiedział, jakie to uczucie. I chyba też po to, żeby się upewnić, czy mam wystarczająco dużo pokory.
/przesłuchiwany uśmiecha się?/
Teorię opanowałem szybko, najwięcej czasu zajmowały ćwiczenia. Pan Hawkins ma krąg zaufanych, trochę pokręconych przyjaciół, którym nie przeszkadzało, że ktoś na nich ćwiczy. Z tego co zrozumiałem wymieniali się wszyscy różnymi przysługami w ramach naukowych projektów, taki krąg wzajemnego wsparcia, ale ode mnie nic nie chcieli. Zgaduję, że to była spłata jakiegoś długu wdzięczności wobec mojej matki.


Co zyskałeś?

Wiedzę. Doświadczenia ze zdarzeń, których nie musiałem przeżyć. Często słyszę, że mówię, jakbym był starszy.

Czy teraz już wiesz, co chciałbyś zrobić z tymi umiejętnościami?

/chwila ciszy/

Chcę znaleźć niszę, w której legilimencja mogłaby pomagać ludziom. Nie wiem jeszcze jaką, ale ją znajdę.


Oficer Cunningham łapie się na tym, że postukuje palcami w blat biurka – pomaga jej się to skupić. Wraca do akt dotyczących komórki G10, śledząc punkt po punkcie opis służby, skuteczność działań oraz notatki osób, które pracowały z Wattsem. Jedna rzecz wynika z nich bardzo jasno: wykonuje rozkazy, ale nie w sposób mechaniczny, jakiego można by oczekiwać od wzorowego żołnierza. Wydaje się wykazywać pewną krnąbrność, choć nigdy bezpośrednio nie sprzeciwił się przełożonemu. Pociąg do kontroli? Julie odnotowuje w pamięci, że jeśli zdecyduje się przydzielić Wattsa do projektu Nornica, musi on być pod czyimś nadzorem. Postawienie go w sytuacji, w której miałby za dużo swobody może okazać się wyjątkowo problematyczne.
Kobieta odsuwa na równą kupkę wszystko, co dotąd przejrzała, po czym sięga po folder opatrzony lakonicznym podpisem „rodzina”. W środku znajduje się gruby plik zdjęć, reprodukcji, kopii licznych aktów własności, numery posiadanych w Gringotcie skrytek oraz złożony wielokrotnie pergamin, który po odgięciu pierwszej części sam wyskakuje z rąk Julie i w zawrotnym tempie rozkłada przed nią kolejne fragmenty, najwyraźniej napędzany rzuconym na niego zaklęciem. Powierzchnia pergaminu szybko przestaje się mieścić w przestrzeni gabinetu, zaginając się na suficie, podłodze, po części przykrywając biurko i wdzierając się między krzesła. Kobieta niespodziewanie klnie, ruchem różdżki zatrzymując proces. Pogłupieli? Co to ma być? Ostrożnie wstaje, przyciągając bliżej szczyt pergaminowej góry i niemal śmieje się ni to z histerią, ni to rozbawieniem. Drzewo genealogiczne z założycielem rodziny odnotowanym w roku 1298, jakiego przywiązania do własnej historii wymaga od wszystkich Wattsów uzupełnianie tego dokumentu? Ile dumy kryje się w każdej starannie postawionej literze i każdej linii? Julie marszczy nieco brwi. Dumy czy zadufania? Wzrokiem śledzi główne linie, między szkockimi zauważając wiele skandynawskich nazwisk oraz podwójnych, jakby mieszanych imion. Pomija wiele lat pomiędzy założycielem a aktualnie żyjącymi Wattsami, dokładniej przyglądając się najbliższej rodzinie Bena – dziadek Murchadh Thorbjorn, matka Mary Sigrid z domu Skyberg, brat nieżyjącego ojca Kenneth Harald, wuj William Leif... Żona Claire Ylva z domu Annesley. Julie kiwa głową z uznaniem, ma pochlebną opinię o Claire, choć niektórym oficerom „Trójki” nie podoba się, że ktoś tak młody i nieimponujący posturą wykonuje równie dobrą, jeśli nie lepszą robotę niż oni. Męskie ego to kruchy twór.
Kobieta wzdycha, ruchem różdżki nakazując pergaminowi ponowne złożenie w zgrabną kostkę – w tej formie absolutnie nie wygląda na tak duży, musiano nałożyć na niego więcej niż jedno zaklęcie. Zamierza już odłożyć rodzinne dokumenty usatysfakcjonowana potwierdzeniem przynależności Wattsa oraz legalnością licznych rodzinnych dóbr, gdy jej oko przykuwa nieco wymięty artykuł włożony za okładką folderu. Napisany jest w języku, którego Julie nie rozumie, ale na szczęście obok znajduje się notatka z tłumaczeniem. Artykuł pochodzi z norweskiej gazety „Lett”, numer listopadowy z roku 1994 i traktuje o dziwnych światłach, zaśpiewach i odgłosach nieprzypominających zwierzęta w lesie przy posiadłości Skybergów. Autor artykułu zaklina się na wszystkie świętości, że widział potwora o ciele człowieka, który zamiast głowy miał jelenią czaszkę. Straszna głupota, kobieta aż żałuje, że w ogóle to przeczytała. Więc rodzina Wattsa praktykuje choć część rytuałów starego świata i co z tego?  
Patrząc na rozłożone na biurku dokumenty, pani oficer czuje się w dużej mierze usatysfakcjonowana – ma drobne zastrzeżenia, ale na razie nic co dyskwalifikowałoby Bena z przyjęcia do projektu. Zagląda jeszcze do transkryptu rozmowy kwalifikacyjnej do projektu, wyławiając najpotrzebniejsze w tej chwili informacje.


Ben Watts, protokół z przesłuchania wstępnego {fragment}
przesłuchiwał: Ian Hallaway


Powód zgłoszenia do projektu?


Nie puszczę żony samej na misję, z której nie wiadomo, kiedy wróci.
/chwila ciszy/
Projekt Mojra wyszedł z powijaków i odnosi pierwsze sukcesy, w tej chwili umiejętności, które posiadam, mogą być bardziej przydatne na misji zagranicznej.


Co byłoby ważniejsze, gdybyś musiał wybierać, powodzenie misji czy bezpieczeństwo żony? /szelest kartek/ Claire Annesley, oficer w Trzecim Oddziale Brytyjskich Sił Wywiadowczych, zgadza się?

Owszem. To, co jest ważna dla Claire, jest też ważne dla mnie.

To żadna odpowiedź.

/chwila ciszy/
Jeśli nie potrafiłbym odwrócić sytuacji, poświęciłbym swoje zdrowie i bezpieczeństwo.

Znane języki?

Angielski, norweski, podstawy gaelickiego i duńskiego odłożone w czasie na rzecz rosyjskiego.


***

ROZKAZ Z DN. 3 PAŹDZIERNIKA 1998
Kwatera Główna Oddziału Trzeciego Brytyjskich Sił Wywiadowczych, Londyn
dla: Bena Wattsa

Decyzją kapitan Julie Cunningham powołuje się Bena Wattsa do służby w ramach projektu Nornica. 
Na podstawie umowy o współpracy międzynarodowej organizacji służb bezpieczeństwa zapewnia się wyżej wymienionemu stanowisko psychologa służb oraz nieoficjalnego wsparcia w przesłuchaniach oraz negocjacjach Białej Gwardii oraz stanowisko specjalisty ds. współpracy międzynarodowej w zakresie kontaktów między Londyńskim Biurem Aurorów a Białą Gwardią.
Kwalifikację na misję uzyskali również: Claire Annesley oraz Charlie Seymour, zapewniono im zatrudnienie odpowiednio w Białej Gwardii oraz w Szpitalu Hotynki. 
Jednocześnie ustanawia się okres raportowy w wymiarze trzech miesięcy – raport zdawany do Claire Annesley, oficera wiodącego misji.
Przeniesienie na teren działań docelowych, tj. do Petersburga, Rosja, nastąpi w dniu 10 października br. Ostatnia odprawa odpędzie się 8 października br. w Kwaterze Głównej.

[ARKUSZ NALEŻY BEZWZGLĘDNIE ZNISZCZYĆ PO PRZECZYTANIU, W SPOSÓB UNIEMOŻLIWIAJĄCY ODCZYTANIE JEGO TREŚCI]


***

Ben odetchnął cicho, składając na pół najnowszy numer Tylko Prawdy i rzucając go niedbale na stolik ustawiony przy kanapie, choć chęci podpowiadały mu, że lepiej byłoby wykorzystać przesiąknięty propagandą papier jako podpałkę do kominka. Jak groteskowo układały się puzzle, kiedy miało się w rękach coś więcej niż tylko elementy podsuwane oficjalnymi kanałami przepływu informacji... Obraz, który winien być płaski, łatwy do zrozumienia stawał się przestrzenną konstrukcją pełną powiązań i niejasności. Przyglądał się, słuchał, raportował. Oficjalnie udzielał wsparcia Białej Gwardii, a więc i Starszyźnie, ale po cichu sam na sam z własnym rozumem starał się jak najbardziej obiektywnie przyglądać sytuacji. Jak projektowi w akwarium, bez uczuć, z jak największą dozą logiki.
Drgnął lekko, czując na ramieniu dłoń Claire. Zapach jej włosów przyjemnie połaskotał nos, kiedy pochylała głowę.
- Znowu się zamyśliłeś?
- Mhm.
- I do czego doszedłeś?
- Że cały ten świat w końcu spłonie.
A ja muszę pilnować odpowiedniej chwili, by wykraść cię płomieniom.

Mistrz Gry
Mistrz Gry

Wto 21 Sie 2018, 19:57
Здравствуйте!

Nie miej mi tego za złe, bo tylko z obowiązku muszę zadać Tobie to samo pytanie, co Twojej żonie: jak układa Ci się współpraca międzynarodowa? Udało Ci się dowiedzieć czegoś, o czym nie powinieneś wiedzieć? Z takimi umiejętnościami wyjątkowo łatwo o pozyskiwanie informacji. Równie łatwo również stać się obiektem zainteresowania kogoś więcej niż wiecznie czujnych członków Starszyzny. Uważaj więc nie tylko na swoją żonę, ale przede wszystkim na siebie, bo przypadkiem to Ty możesz sprawić, że świat zacznie płonąć.

Bonusy za kartę postaci

+5
Lecznictwo
+4
Szczęście

To dość oczywiste, że niemal do perfekcji opanowałeś sztukę legilimencji. A jako ktoś, kto ma tak wiele do czynienia z ludzkimi myślami i w ogóle tym, co ludziom w głowach siedzi, trudno, żebyś nie był posiadaczem myślodsiewni. Ale nie obawiaj się, Twoja nie jest tak nieporęczna jak zwykłe, dostępne na rynku wzory, ponieważ w niczym nie przypomina kamiennej misy. Jeśli tylko chcesz, możesz mieć ją zawsze przy sobie, ponieważ Twój model używany może być jako wisior. Wykonany został ze srebra, w które wtopiono zmieloną gałkę muszkatołową, i ma kształt okręgu, na którym wyryto runy i to ich magia odpowiada tej, jaka drzemie w klasycznej myślodsiewni.

Na zakończenie

Stworzona przez Ciebie karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz na start 800 punktów fabularnych do wykorzystania w punkcie Mistrza Gry. Możesz już bez przeszkód zacząć rozgrywkę na forum, lecz przed rozpoczęciem fabularnych przygód Twojej postaci prosimy o skrupulatne uzupełnienie pól w profilu. Warto również wnikliwie zapoznać się z tematami zamieszczonymi w dziale fabularnym. W razie jakichkolwiek wątpliwości, problemów lub sugestii odnośnie rozwoju naszej magicznej społeczności, zachęcamy do kontaktowania się z administracją forum. Życzymy wielu ciekawych rozgrywek w grze i przyjemnego spędzania z nami czasu!

Skocz do: