Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pią 03 Lut 2017, 16:06
Sala nr 35

W sali znajduje się szereg łóżek zasłoniętych jasnymi kotarami oraz nocnych szafek z lampką. Wyraźnie widać starania pielęgniarek, które starają się dbać, by w pomieszczeniu panowała przytulna i przyjazna atmosfera. Na kafelkowanych ścianach znajdują się pojedyncze obrazy przedstawiające głównie krajobrazy oraz martwą naturę. Pokój jest utrzymany w białej kolorystyce, w powietrzu zaś unosi się delikatny zapach eliksirów.

Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Sala nr 35 Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Sro 14 Mar 2018, 00:23

01.06.1999

No tak, miała zamiar teleportować się na czwarte piętro, ale możliwe że przez jakieś czary zjawiła się na parterze, przy izbie przyjęć. Zdążyła się rozejrzeć, a już przy nich pojawiło się kilku ludzi. Dziewczyna przełknęła nieprzyjemną w smaku ślinę, której towarzyszyło jeszcze uczucie wymiocin, a już koło niej zaczęły krążyć różne pytania. Co się stało, kto ich zranił. Sof zdołała powiedzieć, że strzyga ich zaatakowała i tylko jej przeleciała zębami po bolącym aktualnie barku. A ten ból tylko się powiększał z każdą sekundą. Jej towarzyszem zajął się ktoś inny, a ją odesłano dla bezpieczeństwa na oddział zakaźny, ze względu na te rany na barku. Młoda Yaneva nawet nie sądziła, że strzyga jest tak mocno niebezpieczna i jej rany zadane przez kły mogą wywołać tyle problemu. Już przyjemniejsze są uderzenia po tłuczku, które potrafią zwalić czarodzieja z miotły.
Jakiś magomedyk ją pobieżnie zbadał, nawet Sof nie zwróciła na to zbytnio swej uwagi. Jedynie to skrzywiała się z bólu i odruchowo dotykała się za bolące miejsce. Po jakiejś chwili znalazła się w białej sali, na wygodnym łóżku. Czuła, jak zmęczenie połączone z bólem zaczynają brać górę nad nią. Wyczerpujący trening, teraz starcie z kreaturą, na skutek tego powstała owa nieprzyjemna rana. Przynajmniej nie czuje tego odoru spalenizny i nie ma nieprzyjemnych mdłości, które jej wcześniej towarzyszyły. Pragnęła obecnie nieco spokoju oraz dobrego magomedyka, który będzie w stanie szybko wyleczyć tę ranę. No przecież wkrótce kolejne mecze się szykują, to musi być w pełni sprawna fizycznie. Dzień czy dwa może odpuścić z treningami, ale nie wyobraża sobie, aby musiała opuścić choćby jeden mecz.
Ale nie miała zbytnio tyle sił, by próbować tutaj coś zdziałać na swoją korzyść. Dlatego postanowiła leżeć i poczekać, aż ktoś się zjawi. Wiedziała już po wizytach u Filipy, że każdy medyk ma tu co robić. Przynajmniej poleży z nadzieją, że może ból zacznie maleć. Lecz wiadomo, nadzieja jest matką głupich.
Konstanty Wroński
Konstanty Wroński
Sala nr 35 WjiKPQc
Kaliningrad, Rosja
31 lat
błękitna
za Starszyzną
uzdrowiciel i zastępca dyrektora Oddziału Zakażeń Niebezpiecznych
https://petersburg.forum.st/t702-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t708-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t710-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t709-merkury#1489

Pią 16 Mar 2018, 19:08
Choć od ślubu minęły już dwa tygodnie, a Konstanty i Anna nie zdążyli wyjechać jeszcze na miesiąc miodowy, to w międzyczasie należało powrócić do szarej, szpitalnej rzeczywistości. To były jego pierwsze dni w pracy po kilkunastodniowej przerwie – miał zbyt wiele obowiązków i formalności związanych z ślubem, by móc jednocześnie pracować. Teraz nadarzyła się okazja, by nadrobić ostatnie zaległości, choć nie na długo, zwłaszcza iż wkrótce mieli wyjechać z Petersburga na jakiś czas. Całe szczęście, czerwiec w Hotynce zapowiadał się spokojniej niż maj – zdaje się, że smocza ospa tymczasowo odpuściła, przez co na oddziale zrobiło się nieco luźniej, co nie zmieniało faktu, iż jako zastępca dyrektora Oddziału Zakażeń Niebezpiecznych zawsze miał ręce pełne roboty. Przebywał wówczas na piętnastominutowej przerwie z doktor Kuraginą, pijąc czarną kawę i próbując dokończyć swój posiłek zamówiony wcześniej w bufecie, podczas gdy do Hotynki niespodziewanie zawitała dziewczyna zaatakowana przez strzygę – pierwszy przypadek tego dnia na jego dyżurze. Kiedy tylko o tym się dowiedział od pielęgniarki, przerwał rozmowę i przeprosił czym prędzej Varvarę, po czym pognał do sali nr 33, gdzie miała na niego czekać pacjentka. Oby to nie było akurat nic poważnego.
- Dobry wieczór, doktor Wroński. – Krótkie przywitanie, by od razu przejść do konkretów. Nie ma czasu do stracenia, zwłaszcza że strzygi są szczególnie niebezpieczne. Konstanty zaczyna z uwagą przeglądać kartotekę, która została przygotowana wcześniej przez asystującą mu pielęgniarkę o imieniu Irina, po czym dodaje ze spokojem w głosie: – Proszę opowiedzieć mi dokładnie, co się stało. – Czekając na jakąkolwiek odpowiedź ze strony rudowłosej dziewczyny, spogląda na nią uważnie, prosząc jednocześnie od razu Irinę, by udała się po jeden z eliksirów, który choć na chwilę uśmierzy jej ból nim postawi odpowiednią diagnozę. Zatrzymuje potem wzrok na moment na nazwisku Sofiji w kartotece. Czyżby miał akurat do czynienia z jedną z córek Dunji Yanevy? Kto by pomyślał – nigdy żadnej z nich nie udało mu się osobiście spotkać, choć od samej pani zastępczyni Komendanta Białej Gwardii słyszał wielokrotnie o planach związanych z ich zamążpójściem. Może powinien zawiadomić Dunję?
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Sala nr 35 Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Pią 16 Mar 2018, 20:31
Łóżko było spokojne, jasne i wygodne. Ale za to miało się wrażenie, iż czekanie na zjawienie się jakiejkolwiek osoby trwa pół wieku. Nie było tutaj żadnego zegara, kalendarzu, który mógłby pozwolić określić dzień. Jedynie światło za oknem, które mogło stanowić źródło prawdy, jak i kłamstwa. Skąd mogła wiedzieć, ile czasu minęło, jak zamknęła powieki. Czasem sen przychodzi niespodziewanie, a z niego czasem nie łatwo jest się wyrwać.
Ale samotność kiedyś została zakończona. Ze stanu spoczynku wyrwał ją nieznany jej magomedyk, który twierdził, że ma na nazwisko Wroński. Czyżby pod starszyznę podlegał? Być może zna jej matuszkę, a to by nie było na rękę młodej Yanevy, która wolała przez najbliższe kila dób uniknąć spotkań ze swoją rodziną. Ale nie miała zbyt wiele czasu nad rozmyślaniem o tym, ponieważ lekarz zaraz przeszedł do zadawania pytań, a to jakby sprawiło, iż Sof automatycznie skrzywiła swoją minę.
- Wracałam z treningu, kiedy usłyszałam jakiś wołający głos. Kiedy zdążyłam dobiec, ta osoba nie żyła, a w zamian z towarzyszem, który też jest gdzieś tutaj, ledwo przetrwaliśmy starcie ze strzygą. Nieco mnie podrapała - mówiąc, poruszyła lekko lewą dłonią pokazując średnie rany po zadrapaniu, ale to było przecież drobiazg. - Ale też swoimi kłami po moim barku - na samo to wspomnienie poczuła, jak ból się zwiększył, aż nie byłą w stanie nic więcej powiedzieć. Tylko zerknęła na swój bark, który wyglądał fatalnie. Zamknęła swoje powieki chcąc nieco przyswoić ból, aby ten zaczął maleć. Czemu akurat to była strzyga, a nie jakiś czarodziej? Wtedy pewnie by nie musiała się martwić o jakieś durne zakażenie. A tak, to nie miała zielonego pojęcia, jak tutaj długo czasu zmarnuje. - Nie można tego jakoś szybko wyleczyć, panie Wroński? Muszę wrócić na treningi do Moskwy.- zadała po kilku chwilach pytanie. Jakieś trzy zaklęcia, może cztery i już by jej nie było. Przecież to nie powinno być takie trudne dla nich! I on by miał z nią spokój, i rudowłosa mogłaby szybko wrócić do aktywności zawodowej.
Czyż to nie był układ IDEALNY?
Josif Aristov
Josif Aristov
Petersburg, Rosja
64 lata
wieszczy
błękitna
za Raskolnikami
różdżkarz
https://petersburg.forum.st/t1820-josif-lipkin-aristovhttps://petersburg.forum.st/t1824-josif-iwanowicz-aristov#8484https://petersburg.forum.st/t1822-jozek-i-spolkahttps://petersburg.forum.st/t1823-jasmin#8483

Sob 17 Mar 2018, 16:56
To nie trwało długo. Nawet nie myślał o stawianiu oporu, kiedy Ruda złapała go za poszarpaną koszulę, po czym przeciągnęła go pewnie jakieś siedemset kilometrów, aż do samej Hotynki. Miał dość szczęścia w ostatnich latach, by rozpoznać ten szpital po kolorze ścian, a nie suficie (w który gapią się zwykle najwięksi pechowcy). Nigdy nie lubił tych korytarzy, ale na pewno było tutaj cieplej, niż w śmierdzącej, podejrzanej, stołecznej uliczce.
Pomimo odoru, który dalej grał mu w nosie tango, próbował szybko wyjaśnić pracownikom szpitala sytuację. Ból otwierających się ran (swoje wymamrotał z różdżką przy ranie, ale z jakiegoś powodu dalej potrzebował pomocy profesjonalistów) szybko go otumanił i od utraty przytomności (a nawet gorszego) odratował go ktoś, kto na czas zatamował krew siepiącą z jego prowizorycznej tarczy na strzygę, to jest: ręki. Szykuje się większa ofiara na remont cerkwi...
W końcu też stwierdzono, że tego starca lepiej wrzucić do jednej salki z Rudą (wszak żadne już nie umiera), coby oszczędzić zbędnej konfuzji. Sprawnie, niemal jak z automatu, to chyba nie pierwsza ofiara strzygi w Hotynce, wiadomo co robić, prawda? Nie zatroszczono się tylko o jeden drobny detal... czyli stan psychiczny Józka, który poczuł się teraz bardzo, ale to bardzo staro.
Nic zatem dziwnego, że kiedy go wprowadzono na salę 35, Sofka mogła spokojnie pomyśleć, że właśnie wprowadzono jakiegoś wysuszonego emeryta, który miał problemy z wątrobą. Powodem tej diametralnej zmiany musiała być twarz mężczyzny, na której, zamiast szelmowskiego uśmiechu odkrywcy, widniała mordka zbitego kota (bardzo żałosny widok).
- Pochwalony, ja też od strzygi, uszanowanie dla Doktora - wymemłał, skupiając swoją parę błękitnych kuleczek na osóbce zajmującej się Rudą. Doktor Wroński, powiedziano mu.
Ten jeden raz to nie osobowość, ale karta pacjenta miała zdradzić awanturnicze zapędy Josifa Lipkina. Historia chorób zdawała się być czyściutka, jak gdyby ten stary facet cieszył się perfekcyjnym zdrowiem. Za to historia urazów na przestrzeni ostatnich siedmiu lat zdawała się być po prostu nienaturalna: rany typowe dla pojedynków, rany kąsane z jadowym bonusem, a także różnej maści oparzenia oraz rany szarpane - tak typowe dla wynalazców. Tak, imć Lipkin cieszył się w Hotynce "złą" reputacją, a jedna z pielęgniarek kiedyś dała mu w prezencie Kartę Stałego Klienta. Miał ją w portfelu, ale jeszcze nie miał okazji do zaprezentowania jej dzisiaj komukolwiek. Wkrótce.
Konstanty Wroński
Konstanty Wroński
Sala nr 35 WjiKPQc
Kaliningrad, Rosja
31 lat
błękitna
za Starszyzną
uzdrowiciel i zastępca dyrektora Oddziału Zakażeń Niebezpiecznych
https://petersburg.forum.st/t702-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t708-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t710-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t709-merkury#1489

Nie 18 Mar 2018, 15:44
- Strzyga w centrum miasta? – upewnia się od razu Konstanty, unosząc ze zdziwienia brwi. Rzadko kiedy zdarza się, by te niebezpieczne stworzenia można było spotkać w mieście, choć Wroński słyszał różne historie od swoich pacjentów, że i można natknąć się na nie w podziemnych kanałach. A może coś je zwabiło? Nie znał do końca całej sprawy, lecz wydawało mu się to niezwykle dziwne. – To bardzo niepokojące. Czy Biała Gwardia o wszystkim została zawiadomiona? – W tym samym momencie do sali wróciła Irina z eliksirem uśmierzającym ból. Konstanty grzecznie jej podziękował, a następnie spojrzał badawczo na Sofiję i nakazał, by go jak najszybciej wypiła. – Jest pani córką Dunji Yanevy, jak mniemam? – zapytuje po krótkim zastanowieniu, po czym odkłada kartotekę na bok, żeby móc bliżej przyjrzeć się ranie spowodowanej przez strzygę.
 Na pierwszy rzut oka nie wyglądała zbyt dobrze, dlatego też od razu poprosił, aby rudowłosa dziewczyna zdjęła swoją bluzkę i położyła się na plecach. Oby nie wdało się zakażenie, zwłaszcza że jad strzygi mógł być bardzo niebezpieczny dla człowieka. – Zawsze robimy wszystko, co w naszej mocy – odpowiada stanowczo na jej słowa, przygotowując się do rzucenia kilku zaklęć. Konstanty przerabiał to już wiele razy. Każdy przecież z pacjentów chciałby wyjść stąd jak najszybciej, nikt przecież nie przetrzymuje ich tutaj na siłę. Nie każdy jednak z nich potrafi zrozumieć, że zdarzają się przypadki, podczas których pobyt w szpitalu jest konieczny.
- Panie Lipkin, dobry wieczór – wita się ze starszym mężczyzną, który zawitał do środka. Szybko skinął głową Irinie, by się nim zajęła. Wroński słyszał już o tym człowieku niejednokrotnie. Był jedną z tych osób, która znana była w Hotynce, nawet jeśli niekoniecznie miało się z nim osobiście do czynienia. Teraz i ten zaszczyt trafił się Konstantemu, który rezydował na Oddziale Zakażeń Niebezpiecznych. – Od strzygi? Ach, już. Zaraz się panem zajmiemy. Proszę wskazać pani Irinie rany i się rozebrać. – W międzyczasie kobieta szybko doprowadziła go do łóżka, podając mu ten sam specyfik, co Sofiji i czekając, aż zastosuje się do jej poleceń. – Słyszałem już pokrótce o całej historii. Ale jak to możliwe, że strzyga pojawiła się w centrum miasta? To raczej niecodzienne – zadaje pytanie Wroński, rzucając jedno z podstawowych zaklęć, Krvisplę, by oddać i zbadać krew Yanevy do laboratorium. Podstawowy, choć bardzo nieprzyjemny zabieg, jeśli ktoś panicznie boi się igieł.


Ostatnio zmieniony przez Konstanty Wroński dnia Nie 18 Mar 2018, 22:32, w całości zmieniany 1 raz
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Sala nr 35 Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Nie 18 Mar 2018, 19:47
Czy ona była w centrum Moskwy, tego rudowłosa nie wiedziała. To był jakiś zaułek, więc mogło to być gdziekolwiek. Centrum, obrzeża - do wyboru, do koloru. - Miało skrzydła, zapalało się do krwi i lękało się ognia. Cóż więc innego mogło być?- miała nadzieję, że swoją odpowiedzią rozwiała wątpliwości magomedyka. Wiadomo, każde stworzenie próbuje jakoś przeżyć, na różne sposoby. Sofija tylko powtarzała słowa, które usłyszała od Lipkina. Sama no cóż, orłem nie była w tej kwestii i posiadała nijaką wiedzę z tej dziedziny.
-Ma powiadomić.- zdołała tyle wypowiedzieć, a po chwili dostała jakiś eliksir, który posłusznie wypiła. Było ustalone, że towarzysz powiadomi, więc nie chciała, aby inni dodatkowo wysyłali orły. Ona i tak wtedy ledwo co była zdolna do utrzymania się dzięki swoim mdłościom. Teraz dzięki wypitemu eliksirowi nieco ból zmalał, dlatego pozwoliła sobie zerknąć na Wrońskiego, który wypowiedział niebezpieczne słowa. Dunja Yaneva. Czyżby on znał jej matkę, że ją o nią pyta? - Czyżby Pan ją znał?- zamiast potwierdzić swoje pokrewieństwo, wolała nieco je przekręcić. Oczywiście, że nie mogła kłamać, szczególnie w obecnym stanie. Jednakże nie musi odpowiadać na wszystkie pytania. Tym sposobem ma nadzieję, że jakimś cudem uniknie powiadomienia matki o tym, że leży w Hotynce, tylko na innym oddziale, niż zazwyczaj.
Ale za to delikatnie zaczęła zdejmować bluzkę, zgodnie z zaleceniem Wrońskiego. Trochę zaczynała się czuć skrępowana, w końcu zazwyczaj unikała zdejmowania ubrań przy mężczyznach. Jednakże wiedziała, że musi zobaczyć dokładnie tę ranę, dlatego mimo tego nieswojego uczucia, powoli zdjęła bluzkę i odłożyła ją na swoją pościel. Zerknęła na ranę, która nie wyglądała przyjaźnie, a ramiączko od stanika nieco jej przeszkadzał, dlatego je nieco zsunęła z barku, po czym ostrożnie położyła się na plecach. Bała się naruszyć rany, co by jakaś dodatkowa krew nie trysła. Może i ból osłabł, lecz ostrożności nigdy za mało. Za to nie skomentowała słów lekarza, które były kontrowersyjne. Z jednej strony dziewczyna mogła się zgodzić, bo jak przychodziła do Pipki, to dosyć szybko i sprawnie bywała obsługiwana. Natomiast jednak coś jej szeptało, że może to tak szybko się nie skończyć, jak oczekuje.
Niespodziewanie do sali przywieziono kolejną osobę. Na początku nie zdołała się nawet przyjrzeć - w końcu leżała na plecach na łóżku, ale wystarczyło tylko usłyszenie nazwiska nowego towarzysza, aby zrozumiała, kto tu właśnie zawitał do tej białej sali. Czyli dalej spędzą razem te kilka kolejnych godzin. Uśmiechnęła się nieco w stronę kompana, lecz musiała wrócić wzrokiem na Wrońskiego, który to już zaczął rzucać zaklęciami. Poczuła, jak jakaś igła wbija się jej w żyły, na co oczywiście zareagowała kwaśną miną. Postanowiła nie patrzeć, jak bierze jej krew i skupiła się na miarowym oddychaniu. Tak samo postanowiła zignorować ostatnie pytania Wrońskiego z nadzieją, że może jej towarzysz niedoli zechce stać się rozmówcą. W końcu to on rozpoznał tę kreaturę, nie ona.
Josif Aristov
Josif Aristov
Petersburg, Rosja
64 lata
wieszczy
błękitna
za Raskolnikami
różdżkarz
https://petersburg.forum.st/t1820-josif-lipkin-aristovhttps://petersburg.forum.st/t1824-josif-iwanowicz-aristov#8484https://petersburg.forum.st/t1822-jozek-i-spolkahttps://petersburg.forum.st/t1823-jasmin#8483

Pon 19 Mar 2018, 14:55
- Strzyga w centrum Moskwy, robiła się przezroczysta od światła. Wiadomo, słabiej chroniony rewir, trochę daleko - doprecyzował z niemiłosiernie przekrzywionym uśmiechem. Jego uwaga wyjaśniała się sama przez się. Moskwa była daleko od Petersburga - zbyt daleko, by ludzie z Ministerstwa poświęcali temu miastu dość atencji, nawet w dobie Bozia wie ilu środków magicznego (i niemagicznego) transportu. Bezpieczeństwo ludzi z kijkami na pierwszym miejscu, Mugole na ostatnim (drugim) - takie czasy, takie rządy, no bywa. W osobistym przekonaniu Józka, Raskole mogłyby zacząć wykonywać lepszą robotę, to w końcu było też ich miasto. Ot, gdzie się nie pójdzie, tam partactwo na każdym kroku.
- Powiadomię. Muszę sobie tylko przypomnieć nazwę ulicy, coby chłopcy nie szukali igły w stogu siana - kiwnął głową na potwierdzenie. Szpital publiczny, to przecież musieli dbać o dopełnienie formalności, prawda? Józek wolał jednak uniknąć przesłuchań oraz proceduralnego bagna za wszelką cenę. Szpital niczego nie napisze, jak dziadek "słabo pamięta". Ale on napisze, po swojemu, bez imion i nazwisk. Napisze.
Usiadł na łóżku i ciężko westchnął. Tym razem mocno dostał, a Pani Irina to się mogła najwyżej uśmiechnąć do Józka pod nosem, jaki to był z niego szalony, hehe, "młodzik". No przecież musiał się trochę lepiej uśmiechnąć, skoro już tylko mógł zaprezentować swoje przyszłe blizny, prawda?! Zatem (aby już totalnie pójść na całość) zamiast się siłować z podwijaniem rękawa (przesiąkniętego od krwi), mężczyzna po prostu pozbył się koszuli, ukazując: po pierwsze muskuły, po drugie kolekcję blizn (ze źródeł wspomnianych powyżej), po trzecie ranę właściwą, od Pani Strzygi.
Lewa ręka Lipkina była zmasakrowana i mogła się sukcesywnie ubiegać o tytuł Czerwonego Strzępka 1999. Na jego wielkie szczęście, to nie strategiczne żyły poszły pod "nóż", ale zewnętrzna część ręki, która zazwyczaj była u mężczyzn pokryta mniej lub bardziej przyjemną warstwą włosów (spadek po człekokształtnych przodkach). Dzisiaj niestety po włosach nie było ani śladu, było za to tu i ówdzie widać białą kość, niewątpliwie pogruchotaną - tyle tutaj farta, że obyło się bez złamania otwartego. Ot, taka tarcza, wyłączona z użytku.

- Panie Doktorze, miasto się rozszerza, tereny wiejskie są pochłaniane przez miejskie. Mugole emitują ciepło swoimi automobilami, a ciepło bez ognia to "dobre" ciepło. Ile tutaj mamy nieużytków po niejakiej "pjerjestrojce", to Pan sobie może sam wyobrazić - nawet w kanałach nie trzeba gniazda urządzać. Później schodzą się tam pijoczki, ofiary same do gardła praktycznie wchodzą. Nad tym już nie ma takiej łatwej kontroli, jak kiedyś. Takie przypadki będą się już tylko powtarzać...
- zaczął tyradę jak jakiś jojczący Polak, odpowiadając na pytanie Wrońskiego jak wzorowy członek rosyjskiej komórki Greenpeace'u. Pytanie, czy bardziej mu zależało na populacji ludzi, czy Strzyg?
Konstanty Wroński
Konstanty Wroński
Sala nr 35 WjiKPQc
Kaliningrad, Rosja
31 lat
błękitna
za Starszyzną
uzdrowiciel i zastępca dyrektora Oddziału Zakażeń Niebezpiecznych
https://petersburg.forum.st/t702-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t708-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t710-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t709-merkury#1489

Pon 26 Mar 2018, 13:46
- Rozumiem wszystko – przytakuje ze spokojem w głosie Konstanty, przyglądając się dokładnie obrażeniom, które strzyga zadała dziewczynie. Nie wyglądało to zbyt groźnie, jednak jad strzygi mógł być bardzo niebezpieczny. Wroński rzucił jeszcze kilka zaklęć medycznych, w tym kilka szczególnie bolesnych, zwłaszcza Nevidimanit, które błyskawicznie zszyło jej rany niewidzialnymi nićmi chirurgicznymi. – Trudno pani Dunji Yanevy nie znać. Ale tak, owszem, znamy się. – Konstanty bardzo lubił Dunję, uważał ją za bardzo rzetelnego człowieka, z którym niezwykle często współpracował. Nie należy do tajemnic, iż Biała Gwardia i Hotynka pozostają ze sobą w bliskiej komitywie, zwłaszcza po ostatniej epidemii smoczej ospy. – Czyli rozumiem, że są panie spokrewnione? – Wroński, choć może nie jest tego do końca świadomy, nie zamierza odpuszczać, gdyż ciekawi go ta kwestia. Przez myśl mu przeszło, że powinien czym prędzej Dunję zawiadomić, zaraz zajęłaby się tym, co się wydarzyło. – Na pewno będzie musiała pani zostać dzisiaj na obserwacji. Po otrzymaniu wyników z laboratorium dowiemy się, co dalej. Kilka najbliższych godzin jest najważniejszych, ale jestem dobrej myśli. Tymczasem proszę poczekać, aż nici się wchłoną. Pani Irina wtedy zaaplikuje specjalną maść – tłumaczy Konstanty, niewiele mogąc w tej sytuacji teraz poradzić. Sofija jednak, w przeciwieństwie do Josifa, miała się bardzo dobrze. Wroński westchnął.
- Myślę, że ma pan rację, panie Lipkin. Miasto się rozszerza. Nieważne, czy mówimy tu o Petersburgu czy właśnie Moskwie. Na pewno pan pamięta, jak to jeszcze wszystko niedawno wyglądało. – Trudno się z nim nie zgodzić. Josif niewątpliwie był starszy od Konstantego, toteż wiedział o tym, jak miasto niegdyś się prezentowało. Wystarczyło jednak być odrobinę uważnym, by zauważyć jakie zmiany zaszły w Petersburgu, który z roku na rok coraz bardziej się rozrastał. Takie przypadki mogły więc mieć miejsce coraz częściej, dlatego trzeba było temu w jakiś sposób zapobiec. – Panie Lipkin, nie wygląda to ciekawie – mówi Konstanty, oglądając jego rany, którymi w międzyczasie zdążyła zająć się Irina i rzucić kilka zaklęć uśmierzających ból i sprawdzających stan jego kości. Dowiedziawszy się wszystkiego od niej, przyszła pora, by zacząć działać. – Ma pan jednak szczęście, że obyło się bez złamania otwartego. Według mnie Wywar Zrastania Kości będzie tutaj najlepszym rozwiązaniem. Działa bardzo szybko i skutecznie, dobrze wpływa też na odbudowę tkanek. Chyba że woli pan zaklęcia. – Wroński patrzy na Josifa wyczekująco, oczekując odpowiedzi. Konstanty zawsze woli zapytać pacjentów, w końcu każdy z nich ostatecznie woli co innego.
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Sala nr 35 Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Pon 26 Mar 2018, 14:39
Dzięki wcześniej wypitej miksturze teraz czuła się lepiej, lecz z grymasem na twarzy obserwowała, jak jej rany były zszywane. Pozostało teraz czekanie na wyniki tej krwi. Miała wielką nadzieję, że nic złego nie wyniknie i będzie mogła szybko wrócić na boisko. Wiadomo, dzień lub dwa dni przerwy zrobi przerwę, ale potem musiała ćwiczyć swoje ciało, aby nie wyszło z formy.
Nie podobało się rudej, że doktor zna jej matkę, jak i dopytuje się o pokrewieństwo. Bólem nie wywinie się, ponieważ aż tak bardzo nie boli. Kłamać nie chce, bo jeszcze mogłaby pogorszyć swoją sytuację. Wolała nie myśleć, jaka część jej ciała zostałaby ozłocona. A potem jeszcze miałaby dłuższy pobyt w Hotyńce. Nie, nie mogła sobie na to pozwolić, dlatego niechętnie przytaknęła głową. - Bardziej, niż bym chciała. Ale prosiłabym o nieinformowanie jej o całym zajściu, panie Wroński. Skoro tutaj niewiele czasu spędzę, to nie ma potrzeby jej denerwowania. Ale rozumiem, że będę mogła wrócić do treningów w ciągu kilku dni?- nie chciała informować matki o tym zajściu. Po co, skoro myśli, że Sof jest w Moskwie i szykuje się tam na mecz. W końcu zaszył jej rany, tak? No to jak te nitki się wchłoną, to może zdąży nawet zagrać, albo stawić się ewentualnie jako rezerwowa.
Kiedy Wroński badał jej towarzysza, dziewczyna cicho przysłuchiwała się ich konwersacji. Może i myślała o sobie, o sporcie, ale też jakaś jej myśl krążyła wokół starca, który także mocno oberwał od strzygi. Oby nic poważnego jemu się nie stało. W końcu on mocniej od niej oberwał i poniekąd także uratował jej życie. Niby to była wzajemna współpraca, ale wiedziała, że będzie musiała jemu raz jeszcze podziękować.
Josif Aristov
Josif Aristov
Petersburg, Rosja
64 lata
wieszczy
błękitna
za Raskolnikami
różdżkarz
https://petersburg.forum.st/t1820-josif-lipkin-aristovhttps://petersburg.forum.st/t1824-josif-iwanowicz-aristov#8484https://petersburg.forum.st/t1822-jozek-i-spolkahttps://petersburg.forum.st/t1823-jasmin#8483

Sro 04 Kwi 2018, 00:41
- Swoje pamiętam - odparł z nostalgicznym, niekoniecznie szczerym, uśmiechem. Swoje pamiętał, ale to było z bardzo, ale to bardzo dawna i tylko z "lepszego" wycinka Piotrogrodu, do którego Pan Lipkin się przecież nie ogranicza! Znacznie więcej pamiętał jednak ze swoich licznych podróży i doskonale widział zmiany zachodzące w świecie Mugoli. I wcale nie podobała mu się bezczynność czarodziejów wobec postępu, który już nie mógł w żaden sposób skrępowany. Nie tylko ludziki z różdżkami są bystre, prawda?
- Bywało gorzej - westchnął cicho, robiąc dobrą (ale skwaszoną) minę do złej gry. Faza narzekania przeszła, ból powrócił, a wraz z nim zrozumienie swojej fatalnej sytuacji. Auć. W całej tej niemiłej sytuacji znalazły się dwa plusy: Ruda, która też z nim siedziała po uszy w tym bagnie oraz obsługa Hotynki, która potrafiła czasami się wstrzymać od pytań oraz zapewnić miłą rekonwalescencję, przynajmniej dopóki jest dużo wolnych łóżek, mało ofiar niespodziewanych wypadków i nikt nie wstał lewą nogą (takie okresy naprawdę się zdarzają!).
- Wolę szybko powrócić do zdrowia, muszę dalej prowadzić sklep. Oddaję się pańskiemu osądowi w sprawie wyboru metody leczenia - odpowiedział krótko na zapytanie Wrońskiego. Niech robi, co uważa za słuszne, przecież znał się na swoim fachu, co nie?
Gdyby Lipkin miał bardziej konserwatywne podejście, to musiałby nieustannie łazić po szemranych uzdrowicielach, kupować podejrzane wywary oraz wpadać w oko informatorów Ministerstwa. Ci ostatni pewnie też czasami wpadali do szpitala, ale przecież Józek był tylko zwariowanym różdżkarzem i... zawsze się rozliczał z podatków na czas.

W międzyczasie, próbował się skupić na rozmówkach Yanevy i Konstantego, w końcu sobie uświadomiwszy, że oboje są z "wielkich" rodzin. Zaczął podsłuchiwać odruchowo, jak to nieraz bywa u szpicli i dopiero kolejny impuls bólu uświadomił mu, że żadna interesująca wymiana nie miała tu miejsca. Mógł jedynie zwrócić uwagę, czy przypadkiem komuś się "nie wypsnie" coś ciekawego... z drugiej strony Hotynka wydawała się jednym z najmniej politycznych miejsc w całym Petersburgu. Osobiście zasiekałby liścia każdemu Raskolnikowi próbującemu siać ferment i propagandę w miejscu służącym do ratowania wszystkich ludzi, absolutnie wszystkich. Znaczy się, w mniemaniu Józka, Hotynka to było ostatnie miejsce na podziały. Kropka.
Konstanty Wroński
Konstanty Wroński
Sala nr 35 WjiKPQc
Kaliningrad, Rosja
31 lat
błękitna
za Starszyzną
uzdrowiciel i zastępca dyrektora Oddziału Zakażeń Niebezpiecznych
https://petersburg.forum.st/t702-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t708-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t710-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t709-merkury#1489

Sro 18 Kwi 2018, 19:50
- Skoro tak sobie pani życzy – odpowiada krótko, automatycznie kiwając głową w kierunku Yanevy. Czy aby na pewno nie zamierza jej powiadomić? Prędzej czy później będzie musiał Dunji opowiedzieć o całym zajściu, jeśli nie dowie się o tym wcześniej z innych źródeł. Wroński ma już w nawyku, że informuje ją o każdym niepokojącym zdarzeniu, o którym przyjdzie mu usłyszeć, co czyni go dobrym informatorem. Nietrudno jest jednak dowiadywać się o nowych sprawach, na co dzień pracując z ludźmi, którzy w towarzystwie pozornie zaufanego człowieka – czyli w tym przypadku młodego uzdrowiciela – zwykle robią się gadatliwi, niby przypadkiem zdradzając swoje sekrety. – Jeżeli wszystkie wyniki z laboratorium będą w porządku, to nie widzę przeciwwskazań, by wrócić do treningów za kilka dni. Tak naprawdę najważniejsze będą najbliższe godziny, jak już wspomniałem. – Konstanty przez moment sam się rozmarzył, był przecież wielkim fanem sportu, jednak ze względu na swój zawód nie mógł sobie pozwolić na jego uprawianie tak często, jakby chciał. Nawet kiedyś, o czym pewnie już prawie nikt z czarodziejów nie pamięta, był przecież wschodzącą gwiazdą quiddticha w jednej z lepszych rosyjskich drużyn, jednak ostatecznie porzucił karierę dla medycyny.
- Wierzę na słowo, skoro mówi pan, że bywało gorzej – przytakuje mu Wroński, uśmiechając się lekko na jego kolejne słowa, które dały mu przyzwolenie na wybranie dogodnej metody. – Zatem zrobimy tak, jak proponowałem. Zaraz podam panu Wywar Zrastania Kości. Nie wiem, czy kiedykolwiek miał pan z nim do czynienia, ale uprzedzam, że ma bardzo gorzki smak i niesamowicie wysusza jamę ustną, dlatego najlepiej od razu popić go szklanką wody. Albo dwiema. Czasem zdarza się, że pacjent ma trudności ze złapaniem oddechu, ale to tylko złudne wrażenie. – Irina w międzyczasie wszystko zdążyła naszykować, dlatego Konstanty tylko podał mu fiolkę do wypicia, dodatkowo rzucając kilka innych zaklęć, które miały doprowadzić Lipkina do pierwotnego stanu. Nim jednak zrosną się jego kości, musi minąć jeszcze kilka minut, co jest dość bolesnym przeżyciem. – Sytuacja w pana przypadku jest nieco grosza, ale wierzę, że wszystko będzie dobrze. Niemniej jednak obserwacja jest konieczna, jad strzygi jest bardzo silny. Wkrótce okaże się co dalej – tłumaczy na spokojnie Konstanty, czekając aż Josif wykona posłusznie jego polecenie. A Irina w tym czasie zaaplikowała specjalną, pachnącą ziołami maść na ciało rudowłosej Yanevy.
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Sala nr 35 Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Czw 19 Kwi 2018, 15:04
Rudowłosa uśmiechnęła się delikatnie jako podziękowanie za uszanowanie jej decyzji. Nie widziała żadnych znaków, aby miałby zawiadomić jej matkę o zajściu, dlatego w pełno zaufała Wrońskiemu i odsunęła swe myśli na inny tor. Na przykład może pomyśleć o tym, co tu się dzieje, bez wybiegania w przyszłość.
- To pozostało mi czekanie. Z drugiej strony intrygujące, że Pan, wywodzący się z rodu lubulącej rozgrywki Quidditcha - sam zamiast na miotle, spędza czas z pacjentami.- nie chciała wyjść na wredną, czy zarozumiałą dziewczynkę. Po prostu wiele słyszy, jacy to Wrońscy są uzdolnieni na miotle, ale jakoś nie zdołała zapamiętać, który z nich aktualnie lata na miotle. Także nawet tych, którzy grywali w czasie przeszłym. Ją tylko wyniki meczu interesowały oraz współgracze, z którymi ma okazję dzielić zwycięstwa. A on stał tutaj, w szpitalnym pokoju i zajmował się dwoma niedorajdami. W sumie nie, nie są niedorajdami, tylko nierozsądnymi obywatelami Rosji. Tylko głupiec poszedłby walczyć nocą ze strzygą, która o tej porze jest bardzo niebezpieczna. Cud, że żaden z nich nie stracił głowy na miejscu. Teraz najgroźniejszy wydaje się być ten jad po ukąszeniu, który jest badany w laboratorium.
Podczas kiedy medyk zajął się Josifem, Sofija postanowiła korzystać z obecnego stanu dzięki miksturze, którą wcześniej wypiła. Rana jakoś nie bolała, mogła swobodnie poruszać ręką, ale i tak leżała ona w miarę wygodnie na łóżku. Nawet z ciekawości przyglądała się maści, która była nakładana na jej zaszytą ranę. Owa maść pachniała tak cudownie... - Piękny zapach... co to są za zioła?- spytała się kobietę z ciekawości. Jeśli owe zioła byłyby przydatne przy zakrywaniu różnych siniaków po meczu, to poprosiłaby jakiegoś alchemika i przygotowanie tego. Bo sama to by się obawiała, że pomyliłaby zioła przy zbieraniu i wyszłaby jakaś katastrofa. Ach, jak chętnie by teraz opuściła szpitalne łóżko, aby znaleźć się na boisku. Wiedziała jednak, że dopóki nie pojawią się wyniki z laboratorium, może zapomnieć o zapachu trawy, o przyjemnym dotyku drewienka. Do tej pory jednak jej pozostaje wąchanie ziołowego zapachu maści.
No cóż, lepsze coś, niż nic.
Konstanty Wroński
Konstanty Wroński
Sala nr 35 WjiKPQc
Kaliningrad, Rosja
31 lat
błękitna
za Starszyzną
uzdrowiciel i zastępca dyrektora Oddziału Zakażeń Niebezpiecznych
https://petersburg.forum.st/t702-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t708-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t710-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t709-merkury#1489

Sob 07 Lip 2018, 23:42
- Tak to już jest, że niektórzy wyłamują się ze schematów. – Konstanty bardzo nie chciał być kolejnym typowym przedstawicielem rodu Wrońskich, który zwyczajowo skupia się albo na różdżkarstwie, albo na quidditchu. Choć sport był mu bliski, to ostatecznie zdecydował się na karierę uzdrowiciela, która dawała mu wiele satysfakcji i zadowolenia z samego siebie. Nie była to łatwa praca, zwłaszcza że jego życie towarzyskie niemal wisiało na włosku – jedynie z Anną spędzał najwięcej czasu, choć wciąż niewystarczająco dużo. – Jak prawie każdy nastolatek marzyłem o tym, by zostać gwiazdą quidditcha – zwierza się Konstanty, lekko uśmiechając się do Sofiji. Nie był na bieżąco z aktualnymi rankingami i zawodnikami quidditcha, gdyż przetasowania między nimi były ogromne, a chroniczny brak czasu uniemożliwiał mu bycie na bieżąco. – Ale, jak widać, ostatecznie wylądowałem w Hotynce, choć lubię czasami sobie pograć w ramach relaksu. – Wzrusza nieznacznie barczystymi ramionami, rzucając kilka zaklęć, by całkowicie doprowadzić do porządku Josifa. Wroński więcej już dzisiaj nie mógł zrobić, musi poczekać aż jego organizm sam się zregeneruje, w czym powinny pomóc przygotowane przez Irinę specyfiki. Oby nie wdało się żadne zakażenie.
- To mieszanka kilku ziół, ale najintensywniej czuć tam rutę – odpowiada Konstanty na pytanie Yanevy. Dla niego była to już rutyna, a jego zmysł węchu był przyzwyczajony zarówno do eliksirów, jak i innych magicznych specyfików. Wzdycha cicho pod nosem, po czym patrzy uważnie to na Sofiję, to na Josifa. – Z mojej strony na dziś to tyle. Mam nadzieję, że skończy się tylko na obserwacji. Jak już mówiłem, wszystko okaże się w najbliższych godzinach, a tymczasem nie zostaje mi nic innego jak życzyć spokojnego pobytu. – Wroński w międzyczasie wypełnił kilka dokumentów, po czym pożegnał się z Josifem i Sofiją, zostawiając ich tym samym jeszcze przez chwilę pod opieką pielęgniarki Iriny. W końcu może udać się teraz na długo wyczekiwaną przerwę. Było już późno, a Wroński czuł się zmęczony, zwłaszcza że dzisiaj zrobił już bardzo dużo. Najchętniej wróciłby do swojego mieszkania, gdzie czekała na niego z utęsknieniem jego żona Anna, ale na to akurat nie jest pora.

Konstanty, Josif i Sofija z tematu
Sponsored content


Skocz do: