Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pią 03 Lut 2017, 16:18
Gabinet przyjęć

Gabinet przyjęć jest niewielkim pomieszczeniem, w którym przyjmowani są pacjenci, którzy nie potrzebują nagłego ratunku, czy nie są przypadkami skomplikowanymi. Przy ścianie po lewej znajduje się małe biurko, na którym znajdują się karty pacjentów. Obok stoi leżanka, krzesło i parawan. W pomieszczeniu są także kolejne drzwi prowadzące do pomieszczenia zabiegowego, w którym uzdrowiciele zajmują się przypadkami cięższymi, lecz na tyle oczywistymi, że nie trzeba niczego bardziej skomplikowanego. Leżanka, stolik z narzędziami to podstawowe wyposażenie tych pomieszczeń.

Weles
Weles

Czw 24 Sty 2019, 23:20

13.08.1999



Artur Holzebecher wcale nie zamierzał wtajemniczać panny Janashvili w szczegóły ich potencjalnej współpracy w takich warunkach. Ponieważ nie uśmiechało mu się służyć jej, ani nikomu innemu, za żywy dowód zagnieżdżenia się w kopalnianych chodnika czort-wie-czego, co od jakiegoś czasu męczyło furiatów, a na co Goblin - jak na wszystko - machał ręką i pił dalej. Jedno szczęście go uratowało, że się całymi dniami niemalże nie ruszał ze swojego gabinetu, to go czort-wie-co nie dorwało, ale reszta rodziny, chociaż bardziej byli masą mięśniową niż mózgiem, doszli w końcu do wniosku, że czort-wie-co poluje na ludzi pijanych, wodzących ich na manowce. To zatem nie złośliwe koboldy, które przegrawszy któryś z kolei zakład o fochy Toniego Salopka postanowiły zemścić się agresją i bogowie wiedzą czym jeszcze, póki co Artur przekonał się, że gnojki potrafią gryźć.
I to nie tak, że on sam przemierzał te chodniki nietrzeźwy, ponieważ Arturek Holzebecher, urodzony w Chorzowie dnia 21 stycznia 1965 roku był - owszem - miodem na serce i duszę, ale takim, który z miodowymi trunkami nie miał nic wspólnego. Daleko mu było do furiackiej rozwiązłości, daleko też do ich manier, dlatego teraz siedział spokojnie na krześle przeznaczonym dla pacjentów, z dłońmi splecionymi przed sobą i włosami, które chyba nigdy w życiu nie uświadczyły grzebienia. Uśmiechnął się miło i wyprostował w sekundzie kiedy biały kitel pojawił się w gabinecie i zdaje się w tym małym, szarym gabinecie to się nagle tak promiennie zrobiło jak nigdy, a przecież było lato, czasem powinno być tu jasno i ciepło. Wychodzi na to, że słońce to sobie obok Artura stanąć nie może.
A mówił Goblin, że słońce pod ziemię nie dotrze.
- Panno Janashvili, to znaczy. Pani doktor, przepraszam. Dzwoniłem do pani, abyśmy się tutaj spotkali jeśli można, bo paradoksalnie, chociaż nie powiem, żeby wygodniej, przyniosłem ze sobą, a gwoli ścisłości, to nawet na sobie, jeden z powodów, dla którego się z panią skontaktowałem. - Artur mówił bardzo szybko, był jednym z tych ludzi, którzy wypluwają z siebie słowa jak z karabinu, jednocześnie przed poszczególnymi częściami zdania robiąc przerwy, które przy tym tempie rozmowy zdawały się być niemiłosiernie długie. A były zwykłe najzwyklejsze, ułamkosekundowe.
Tsisia Janashvili
Tsisia Janashvili
Gabinet przyjęć 9HnkR8p
Tibilisi, Gruzja
28 lat
wilkołak
błękitna
neutralny
magomedyk
https://petersburg.forum.st/t2054-tsisia-janashvili#11648https://petersburg.forum.st/t2058-tsisia-janashvili#11689https://petersburg.forum.st/t2059-tsisia#11690https://petersburg.forum.st/t2060-szalwia#11693

Pią 25 Sty 2019, 10:49
Każdy na pewno, gdzieś w swojej karierze szkolnej czy zawodowej miewał takie dni, gdy wszystko się układało, a samemu czuło się, że panuje się nad każdym aspektem swojego życia. Te miłe, ale złudne chwile trwały właśnie u Cyzi, dużo z tym wspólnego miał nów oraz fakt, że się dwa dni pod rząd wyspała, bo również Mzia spała spokojnie, bez płaczu i kwilenia, które od razu uderzały w jej wrażliwy słuch.
Do gabinetu weszła trochę po umówionej godzinie, ale prosiła, żeby pana Holzebecher pokierować do odpowiedniego pokoju. Gabinet zresztą współdzielony z innym młodym uzdrowicielem, ale ten od sierpnia wyjechał na staż do Niemiec, więc na razie był tylko do jej dyspozycji, więc nikt nie będzie przeszkadzał w sprawie, o której pokrętnie mówił jej Artur.
Odwzajemniła uśmiech, to u Tsisi całkowicie odruch bezwarunkowy, jak kły w zasięgu aury Stiepana, nic się nie poradzi, skinęła głową jeszcze w ramach powitania, bo nawet nie zdążyłaby tutaj nigdzie zmieścić dzień dobry, witam. Sprawa widać nagląca była okropnie.
- Aha, rozumiem - chyba udało jej się szybko wskoczyć w potok wypowiedzi.
- Prościej będzie bez pani doktor i panny, po prostu Tsisia. - Zakład, że skończy się na tej Cyzi, ale jak na nią właśni rodzice tak wołali. A naprawdę będzie łatwiej, tym bardziej, że Furiat nie furiacki ani nie zamierzał zostać jej stałym pacjentem naziemnym czy podziemnym, ani to wszystko nie było oficjalne.
- Muszę to zobaczyć, to pokąsania, ugryzienia, rany? - Ledwo siadła za biurko, już się podniosła się, żeby przygotować do badania. - Jak się czułeś zaraz po ataku i coś dziwnego się działo wtedy lub teraz? Zawroty głowy, halucynacje, problemy z koordynacją?
Coś zalęgło się w kopalni, trudno dociec, co, bo w miarę jak mugole i czarodzieje zabierali naturalne siedliska zwierząt i istot magicznych, to te wkraczały w miasta i miejsca, które nie były dla nich naturalne, więc dostosowały się w przedziwny sposób. Bełty na moście w środku Petersburga, to był dopiero początek.
Weles
Weles

Nie 27 Sty 2019, 01:15
Tak się składało, że pan Holzebecher miałby codziennie taki dzień, pewien sukcesu, bo bardzo był dobry w swoim fachu, gdyby nie to, że miał wokół ludzi oraz stworzenia, które szybko weryfikowały jego poczucie rychłego sukcesu każdego dnia. Naprawdę Cyziu czapki z głów, że ci się w ten potok słów udało wskoczyć, najgorsze już za tobą, bo cała reszta to pikuś powinien być, takie tam ot stawianie diagnozy.
- A-Artur. - Zająknął się, ale bardzo krótko, nie okazując w zasadzie żadnego zakłopotania ani niezadowolenia szybkim przejściem na ty z panną Janashvili. Wyprostował się od razu sekundę po tym, gdy Cyzia w górę ze swojego lekarskiego stołka wystrzeliła, bo on już gotów tutaj za ten parawan, (za ten parawan tak? wskazał na niego dłońmi) wskakiwać, bo nie ma co czekać to po pierwsze, po drugie taki był z niego chłopak, co to się wiecznie w życiu spieszył ze wszystkim.
Artur nie był w stanie stwierdzić, czy to pokąsania, ugryzienia, czy rany, ale kiedy zdjął koszulę mogłaś zauważyć drobne, chociaż ciemne siniaczki i ślady zębów, ostrych, bardzo blisko siebie osadzonych. Czort-wie-co (i w zasadzie ja wiem) zaatakowało głównie prawe ramię Arturka, kawałek dłoni i pleców, lewa strona pozostała bezpiecznie nienaruszona i zdecydowanie sprawniejsza.
- Tak, zawroty głowy. I koordynacja. To znaczy problemy z nią, z koordynacją, po ugryzieniu. - Arturek plątał się w swoich słowach jak ty teraz w myślach, próbując przeanalizować ślady ugryzień i z czym ci się kojarzą.

Cyziu, rzucasz k6, masz sporą wiedzę na temat fauny i flory ale czy przyszło ci kiedyś zobaczyć na żywo takie obrażenia?
Jeśli po zsumowaniu rzutu kostką i poziomu twojej wiedzy uzyskasz 25 lub 26 jesteś pewna, że to przeklęte Bandurki, które atakują głównie ludzi pijanych próbując wyprowadzić ich w nieznane by tam zaatakować mając liczną przewagę w osobnikach.
24 i 23 - znasz te ugryzienia, jesteś pewna, że je znasz, masz nazwę tych stworzeń na końcu języka i wiesz, jak działają, ale będziesz musiała zerknąć do jakiegoś medycznego atlasu aby odświeżyć swoją wiedzę.
22 i 21 - To na pewno bełty, jesteś pewna, że to bełty, te małe ząbki, zadowolona, że szybko rozpoznałaś ugryzienia dopiero po chwili orientujesz się, że objawy po ataku nie pasują.
Tsisia Janashvili
Tsisia Janashvili
Gabinet przyjęć 9HnkR8p
Tibilisi, Gruzja
28 lat
wilkołak
błękitna
neutralny
magomedyk
https://petersburg.forum.st/t2054-tsisia-janashvili#11648https://petersburg.forum.st/t2058-tsisia-janashvili#11689https://petersburg.forum.st/t2059-tsisia#11690https://petersburg.forum.st/t2060-szalwia#11693

Nie 27 Sty 2019, 01:19
wynik 22
Dobry dzień Tsisi diabli właśnie wzięli, o czym zaraz miała się przekonać. Nie jest to wina Artura, co najwyżej czort-wie-czego, a tak najbardziej to furiackich libacji prowadzonych z częstotliwością cieszącą tylko destylarnie. No, ale duzi chłopcy, to wiedzą, że to się tak beztrosko nie skończy i z czym się to wiąże.
Skinęła jeszcze głową potwierdzając parawan, od razu Artur mógłby skorzystać z leżanki i sobie usiąść ułatwiając życie magomedyczce, która pewnie jest od niego niższa. Nie ma chyba furiata, który by nad nią górował, jak nie wzrostem to jeszcze dochodziły ich szerokie bary, Balasz to ich ładnie nakręcił.
Przygląda się tym śladom, drobne, nie zawsze nawet dobrze się odbiły, może po prostu biły kończynami, no mogło to znaczyć, że poruszają się na nogach, sylwetka spionizowana.
- Ugryzienia wyglądają, jak po bełtach. - A mogłaś Cyźka zawołać takiego jednego w ludzkiej skórze, od razu by obalił teorię.
Tsisia się odsuwa, bo zadowolona, że tak szybko poszło, po czym olśniło, że tu za dużo elementów nie pasuje. Prawie już się chce otwartą dłonią pacnąć w czoło, ale ma rękawiczki białe założone i nie będzie przenosić flory bakteryjnej z siebie na Holzebechera i odwrotnie.
- Nie, nie, to nie pasuje. Nie ma doniesień, żeby pojawiały się pod ziemią, wolą otwartą przestrzeń. Poza tym kopią i robią użytek z podwójnego kompletu pięści.
Spotkania z bełtami a raczej ich wyniki zdarzało się Tsisi widzieć, tu było coś innego. Postukała palcem o blat biurka, gdzie był ten przewodnik z niewielkimi istotami magicznymi. Miała nadzieję, że Pavel go nie zabrał na staż.
- Coś jeszcze się działo? Wydawały dźwięki? - dopytywała równocześnie schyliła się do szafki w biurku, bo chyba tam jej mignął atlas.


Ostatnio zmieniony przez Tsisia Janashvili dnia Nie 27 Sty 2019, 02:32, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 27 Sty 2019, 01:19
The member 'Tsisia Janashvili' has done the following action : Kostki


'k6' : 2
Weles
Weles

Nie 27 Sty 2019, 13:33
Chyba jednak nie jesteś w takiej formie, w jakiej ci się zdawało dzisiaj, może jednak bezsenne noce to jest to czego ci w życiu potrzeba. Niekoniecznie z malutką siostrzenicą jako powodem braku snu, ale jakieś dodatkowe dyżury nocne? Kto wie, czy się takich przypadków w szpitalu nie zjawi wkrótce więcej. Beztroska dużych chłopców w najgorszym wypadku kończyła się nagłym snem w ciemnym rękawie kopalni, ewentualnie zwróceniem płynnej treści żołądka w windzie, która pomimo tego, że poruszała się ekstremalnie powoli, w stanach silnego upojenia alkoholowego osiągała zapewne pierwszą prędkość kosmiczną. Cyzia wcale nie taka mała była, ale faktycznie każdy furiat chyba zanim podejmie pracę musi spełnić określony wymóg wzrostu, żeby przypadkiem nikt nie był za niski bo specjalnie chodniki mają podwyższony strop po remoncie. Arturkowi akurat posturą daleko było do regularnych pracowników chociaż miał swojego bajecznego trenera personalnego i zarządzanie małą grupka techników na głowie, a jeżeli ktoś skakał po Furii jak małpy to tylko oni. I chyba tylko dlatego, że nikt inny nie miał o obowiązkach Arturka takiego pojęcia nikt jeszcze nie machnął na niego ręką by go wrzucić w sparingi. To, plus jego uroczy charakter.
Zatem usiadł na kozetce dupą a doktor Tsisia sekundę potem odchodzi i Artur skonfundowany, czy ma dalej czekać czy...?
- Tak. Śmiały się i w zasadzie potrafiły się komunikować. To znaczy nie dźwiękami, to znaczy tak, trochę bo słowa to dźwięki, chodzi o to, że. - Oj Arczi. Uniósł rękę i przejechał dłonią po rozczochranej głowie.
- Nie byłbym w stanie. Tak myślę. Prowadzić z nimi rozmowy. Znały podstawowe zwroty. Jak, jak... - Rozejrzał się po gabinecie, jakby mogło mu to pomóc w przytoczeniu przykładu, pstryknął nawet palcami. Dwa, trzy razy.
- Ścieżka, koniec ścieżki! - Przytoczył wskazując teraz palcem na panią doktor, ale szybko go cofnął, bo to przecież bardzo nieuprzejme.
- I miały latarenki.
Latarenki? Mówi ci to coś panno Janashvili?

Cyziu, rzucasz 2k20, nie ma się co bawić z k6 schodzimy z tych wygłupów. Twoja Skala Trudności wynosi 20, wyrzucona 1 automatycznie kasuje sukces, zatem jeśli wyrzucić 20+1 Cyzia jest bezradna, nie znajduje ani atlasu, ani nie potrafi przypomnieć sobie z czym kojarzą jej się latarenki lub obrażenia.
Jeśli zdasz test - niepotrzebny ci już atlas, ale jeśli chcesz możesz go również odnaleźć w szufladzie, nie będzie tam jednak więcej informacji ponad to, co wiesz, możesz jednak potwierdzić swoją wiedzę.
W przypadku wyniku poniżej 20 dostaniesz ode mnie instrukcje w zależności od wyrzuconej liczby.
Tsisia Janashvili
Tsisia Janashvili
Gabinet przyjęć 9HnkR8p
Tibilisi, Gruzja
28 lat
wilkołak
błękitna
neutralny
magomedyk
https://petersburg.forum.st/t2054-tsisia-janashvili#11648https://petersburg.forum.st/t2058-tsisia-janashvili#11689https://petersburg.forum.st/t2059-tsisia#11690https://petersburg.forum.st/t2060-szalwia#11693

Nie 27 Sty 2019, 13:41
wynik 19

Spokojnie, brak snu zapewne szybko znowu na horyzoncie zawita, a widać w takich warunkach najlepiej jej się funkcjonuje. Może powinna poszukać dodatkowego zajęcia w Moskwie. Poza oczywiście Furią, którą to nagrał jej Rymsza, bo widać za dużo mu Emil tej roboty zapewnił, żeby on tak sam ze wszystkim został, to znalazł sobie wyrobniczkę. Może siostra o czymś wie do czego by się Tsisia nadała. To jednak sprawy na kiedyś tam później, teraz ma wyzwanie przed sobą.
Przerwała poszukiwania na moment wyjaśnień Holzebechera, które były przez swoją formę dość zawiłe, ale resztki tego dobrego dnia niech się przydadzą, aby nadążyć za słowami. Cyzia teraz w pełni uwagę skierowała na pacjenta. Stała nawet bez ruchu, żeby nie zburzyć przykrych wspomnień. I właśnie bełty się wykluczyły, bo te jeszcze słów nie używały. Jeszcze, bo my na magię wpływamy, jak i ona na nas. Z magicznymi stworzeniami pewnie było podobnie, a w Furii przesyconej zaklęciami to tym proces mógł przebiegać intensywniej.
- Jak papugi albo jak drozdy, które naśladują melodie, sygnały. Bardziej papugi. - Nie tylko powtarzają słowa, ale używają je w odpowiednim kontekście, raczej nie znały znaczeń, ale wiedziały, jaką reakcję spowodują.
Latarenki trochę wyklarowały jej tok myślenia. Znalazła przewodnik w szafce.
- Stworzenia aktywne nocą - te lampki skądś się wzięły, błędne ogniki, świetle nie były jedyne, które używały światła.
Tsisia podeszła do Artura, w jednej ręce z atlasem, drugą z różdżką dotknęła śladów z dłoni i ramion, po chwili w powietrzu przed jej twarzą uformowała się kolumna liczb. Prostym machnięciem zmieniła kolejność wyników porządkując od najmniejszego do największego.
- Średni rozstaw szczęki, no dobrze - był to jeden z parametrów, po którym mogła szukać, tym bardziej, że wiedziała, że ograniczyła się do grupy istot nocnych.
- Bandurki - włożyła różdżkę między kartki z opisem winowajców niepokojów Furii. - Wabią wieczornych amatorów trunków po wyjściu z gospód, że zaprowadzą ich bezpiecznie do domu, a naprawdę kończy taki na manowcach, gdzie go atakują.
Przeleciała wzrokiem resztę tekstu, ale tylko znalazła charakterystykę fizyczną, trochę o budowie wewnętrznej. - Przypuszczalnie mogą wydzielać coś, co dodatkowo mąci w głowie ofierze, ale działa krótkotrwale. Kopalnia to najbliższe warunki do ich naturalnego bytowania. Ile osób jeszcze zaatakowały? - A co się zacznie, jak bandurki będą rzucać się na gości.


Ostatnio zmieniony przez Tsisia Janashvili dnia Nie 27 Sty 2019, 15:43, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 27 Sty 2019, 13:41
The member 'Tsisia Janashvili' has done the following action : Kostki


'k20' : 8, 11
Weles
Weles

Nie 27 Sty 2019, 19:08
W atlasie, co już zresztą wiesz, ale inni też powinni wiedzieć, znajdują się informacje na temat Bandurka, małego stworzonka, które wcale bełtów nie przypomina, ale to zrozumiałe, że Arturek i inni w pierwszej chwili uznali je za tych złośników, podobnego wzrostu, podobny sposób poruszania się. Zresztą Artur miał z nimi styczność po raz pierwszy i skupiony był głównie na odpieraniu ataku małych nicponi, uratowaniu kolegi i spieprzaniu gdzie pieprz rośnie. Arturek pokiwał ochoczo głową, dokładnie tak pani doktor, dokładnie jak papugi! Co za mądra kobieta, wiedział gdzie się zwrócić. Może nie powinien, ale w pierwszej chwili chciał za nią poczłapać do tego atlasu, a potem tylko zezował, chociaż Artur Holzebecher miał bardzo blisko osadzone siebie oczy co sprawiało wrażenie, jakby cały czas miał lekkiego, uroczego zezika, ale w tym człowieku wszystko było urocze. Bogowie, jaki to był fajny chłopak z tego Arturka.
Nachyliła się nad książką obserwując ruchomą ilustrację przedstawiającą Bandurki i w sekundzie przejął się strasznie.
- Tsisiu, ale ja nie spożywam alkoholu, bardzo rzadko w zasadzie wcale, mam strasznie słabą głowę i do trunków niechęć w ogóle. - Poczuł się w obowiązku wytłumaczyć, bo jeszcze nie dajcie bogowie sobie panna Janashvili pomyśli o nim czort-wie-co.
- Aczkolwiek, aczkolwiek, Duduś faktycznie był pijany kiedy. Bo widzisz, to było tak. Że ja. Szedłem sobie tym chodnikiem co zazwyczaj nim wracam i spotkałem Dudusia już z oddali. Z oddali widziałem że wokół tam sylwetki jego jakieś latarenki a on głos podnosi i pasa. No to ja, Tsisiu, pobiegłem czym prędzej i było tam tych... - Stuknął palcem w atlas trzymany przez Cyzię.- Tych onych było ich tam cała armia, przysięgam, jak nas zaatakowały, co najmniej siedmiu. - CO NAJMNIEJ SIEDMIU CYŹKA, TOŻ TO ARMIA.
- Słucham? Ee.. -  Zakłopotał się Holzebecher znowu dłonią charakterystycznie po czuprynie przejeżdżając.
- No właśnie chodzi o to. Ze w tym rzecz. Że ja do Tsisi z prośbą o pomoc napisałem ponieważ to nie był jeden przypadek. Bo to były, że tak powiem, są, przypadki co się mnożą każdego wieczora, a Star.... Prezes znaczy się rzecz jasna, to on, macha ręką. I mówi że. To nic, że koboldy. Że przewidziało się i Tsisiu ja się absolutnie nie chcę skarżyć, ale mnie się wydaje, że to jest poważna sprawa, czy nie? Bo normalnie to każdy z nas od razu puka do Ananasa ale wolałem jednak, jednak skonsultować się, dopóki to się nie wymknie spod kontroli. A jeśli mogę być z Tsisią szczery, to po mojemu już wymknęło się.
Tsisia Janashvili
Tsisia Janashvili
Gabinet przyjęć 9HnkR8p
Tibilisi, Gruzja
28 lat
wilkołak
błękitna
neutralny
magomedyk
https://petersburg.forum.st/t2054-tsisia-janashvili#11648https://petersburg.forum.st/t2058-tsisia-janashvili#11689https://petersburg.forum.st/t2059-tsisia#11690https://petersburg.forum.st/t2060-szalwia#11693

Pon 28 Sty 2019, 21:15
Jeju, przecież Tsisia to nie zamierzała nikogo oceniać, tym bardziej wymagać tłumaczenia się, jakby ona matką Holzebecherowską była albo wychowawczynią. Po prostu neutralnie zreferowała najważniejsze informacje o czort-wie-czym. Może Arturkowi by się przydały krople na uspokojenie. a nie bo one też na spirytusie, a on nie trunkowy.
Ale Cyzia robi duże oczy ze zdziwienia, czyli w tym wypadku to naprawdę robi wrażenie.
- Zaatakowały Dudusia? - No to problem przybiera konkretnych kształtów, wcale nie przez furiata, który mógłby robić za pomniejsze wzgórze albo trolla nie tak najmniejszego, choć przy tym to kolejny miś troskliwy z kopalni. W tym rzecz, że siedem stworzeń raczej niedużych, jeśli wierzyć autorom atlasu, rzuciły się i poturbowały dwóch dorosłych mężczyzn. Tsisia była tylko medykiem, nie łowcą czy profesorem PUMu z katedry magicznej fauny, ale to wyglądało na eskalację problemu. Na razie, jednak swoje amatorskie przypuszczenia i domysły zostawiła sobie, pewnie by Artur jeszcze bardziej by się przeląkł. Bo siedem, to armia.
- Co, jak koboldy, co za Stary Go... - gryzie się w porę język, niech będzie, że oni to oboje grzeczni, trzymają klasę z kulturą. Tylko, jak tak można, biedne, pracowite stworzenia oskarżać, bo mają tyci żyłkę do hazardu, one po prostu przystają do furiatów. Już widać na jakie hasła podatna jest Tsisia Janashvili, to pewnie przez te wizyty w Kardamonie, przesiąknęła. Musi podziękować Bajce, że jej powiedział o tym miejscu i głębi.
- No na to wygląda, że przydałoby się podjąć interwencję. A Balasz na to coś? - Bo że drogi kuzyn Rymsza nic, to pewne, bo od tego nie umrą, jasne od szkorbutu również od razu się nie pada.
Patrzy na Arturka wyczekująco, nie da się tego tak zostawić.
- Powinnam jeszcze te ugryzienia opatrzyć.
Weles
Weles

Sro 06 Lut 2019, 22:21
Ale Cyziu, skąd taki Arturek Troskliwy Miś Holzebecher mógł wiedzieć, że ty go oceniać nie będziesz? Poczuł się w obowiązku, aby sprawę sprostować, nie mów, że nie zrobiłabyś tego samego na jego miejscu? Kropli nie ma co podawać, bo pan Holzebecher to był z natury chłop spokojny o czym się pewnie przekonasz niebawem, jeśli postanowisz podjąć się tej misji likwidacji podziemnych Bandurków. Na pewno jest to zabawa przednia zwłaszcza dla kobiety takiej jak ty, cztery razy drobniejszej od Arturka, nie mówiąc o ile od pana Dudusia, bo z nim to nawet Góra z Gry o Tron gdyby w szranki stanął to mogłoby być ciężko, zwłaszcza, że miał Duduś swoją tajną broń zawsze w zanadrzu - dudusiową żonę. Zgroza. Nie zadzieraj z żonami, mawia klasyk, ale o wiele rzadziej niż z kobietami fajnie, ale tylko na chwilę.
- Tak. - Potwierdza Arturek głową kiwając, chociaż to pytanie i odpowiedź były zbędne, skoro sam przed chwilą powiedział o ARMII prawda. Oczy mu się tylko zaśmiały, nim się pani doktor w język ugryzła, bo jednak pierwsza część wyzwiska już poszła, ale nie wypada jawnie przytaknąć, że wie Holzebecher o co chodzi, więc uśmiecha się bardzo krótko, bardzo delikatnie, kącikiem tylko, ale wystarczy, sytuacja też uśmieszkom nie sprzyja. Na to drugie ramiona unosi i wzrusza w dosyć balaszowy sposób, bo się takie rzeczy nieświadomie przejmuje, chociaż Holzebecherowi daleko było do oryginału.
- Ma inne rzeczy na głowie. To znaczy. To nie jest pretensja! Naprawdę ma. Furia dyszy teraz. Od remontu. Ale. Nie mówi, że ci powiedziałem. - Na sekundę się zląkł, że sekret wyjawił, ale z drugiej strony ona zaufana, sam do niej przyszedł w sekrecie przecież, więc po chwili znowu spokojny, znowu głową kiwa, bo skoro pani doktor mówi, że trzeba to opatrzyć, to znaczy, że trzeba opatrzyć. Siada na kozetce posłusznie, no masz, rób ze mną co chcesz Cyziu.
Tsisia Janashvili
Tsisia Janashvili
Gabinet przyjęć 9HnkR8p
Tibilisi, Gruzja
28 lat
wilkołak
błękitna
neutralny
magomedyk
https://petersburg.forum.st/t2054-tsisia-janashvili#11648https://petersburg.forum.st/t2058-tsisia-janashvili#11689https://petersburg.forum.st/t2059-tsisia#11690https://petersburg.forum.st/t2060-szalwia#11693

Pią 08 Lut 2019, 00:40
Arturek czuł się w obowiązku w wyprostowaniu wszystkiego, nie mówię, że bym również tego nie zrobiła, ale Cyzia generalnie nie czuła powinności ocenianiu innych, chyba że wymagała to praca. Nigdy w Furii czy w jakimkolwiek szpitalu, w którym zdarzyło jej się dyżurować nie dała po sobie znać, co sądzi. Całkowicie neutralnie, bez bełtowego sarkania pod nosem czy krzywego niby-uśmiechu w stylu Rymszów (jak zdążyła zauważyć, w trakcie nadzorowania wakacyjnych praktyk, syn miał skłonność do tego samego grymasu), Tsisia była zawsze bardzo skoncentrowana, ale trudno inaczej, gdy krew drażniła jej nerwy i już czuła sierść pod skórą, o ledwie kilka zmian w kościach.
Całkiem z boku mikrusowa siedmioosobowa armia, która zgromiła dwóch dorosłych facetów, to brzmi jak powód do rechotu Agatki, ale aż tak? Do tego jednemu promile w równowadze i w oczach nie mieszały. A co mógł wiedzieć ten cały Wiśniowiecki, nie potrafił dwóch minut z nią porozmawiać odsyłając ją po szczegóły zlecenia do Balasza, choć oczywiście na leczeniu znać się nie musiał. No ale Stary Goblin, o czym każdy wiedział, Holzebecher doskonale ją zrozumiał.
Tsisia odkłada atlas na biurko, mogłaby użyć magii, ale bez przesady w Hotynce podobnie, jak w Furii powietrze jest wręcz naelektryzowane od zagęszczenia inkantacji.
- No nie powiem - ton lekarza, który musi uspokoić albo niezrównoważonego pacjenta, albo dziecko, choć przełamany uśmiechem. Komu miałaby? Siostrom, Mizi czy Agacie? Zresztą jej powie, bo chyba najlepsza specjalistka od czort-wie-co, poza tym, że z nią to się gada w konkretach, nie też, żeby Cyzia traciła czas na bzdury.
- Dobrze - mówi z powrotem stając przy kozetce. Dotyka delikatnie, ale pewnie dwie największe rany - jedna na ramieniu, druga z barku przechodzi na plecy. - Generalnie wolałabym uniknąć zaklęć, istnieje pewne ryzyko oporności magicznej lub interakcji, a te dwie najlepiej byłoby zszyć, ale jest za późno na to, więc proponuję, że opatrzę bez magii. Zmiana opatrunków codziennie przez pięć dni, jeśli by się sączyło, to dwa razy dziennie. Są płytkie, więc pewnie nie będziesz musiał. Potem do zagojenia opatrunek zmieniaj co dwa dni. Pewnie teraz w Furii strasznie się pyli, więc zakrywaj, nawet zwykłym plastrem, żeby się nie zanieczyściło. Pozostałe to naruszenie ledwie naskórka, to wystarczy maść na gojenie.
W trakcie przemowy cały czas odkażała, zakładała opatrunki, choć te już są odrobinę magiczne, bo same przylegają do skóry, ale tyle nie będzie szkodzić. Na zmianę chłodne, ucisk, lekkie uczucie ciepła, gdy nałożyła na ranki i otarcia maść gojącą.
- A i jeszcze dam ci maść na opuchliznę. Strasznie duże te krwiaki, - zmarszczyła nos w wyrazie dezaprobaty na nacisk małych szczęk - wredne cholery z tych bandurków.
- Dasz sobie radę ze zmianą opatrunków? Szkoda, żebyś się tłukł do Hotynki co i rusz - popatrzyła na Artura, bo dobroć się gdzieś kończy i Tsisia doby sobie nie rozciągnie na jeszcze wizyty domowe po pracy, poza tym Bajka był w stanie też pomóc na pewno.
- Co do eskalacji problemu, to mogłabym znaleźć kogoś do jego rozwiązania.
Weles
Weles

Wto 12 Lut 2019, 12:07
Cyzia to powinna częściej innych oceniać, zdrowiej by na tym wyszła, chociaż ona jak no to ile się do ludzi uśmiecha ot tak i tak lepiej sobie ode mnie na przykład radzi w rankingu Frajerów Zawodowych. Widać ci, którzy są rudzi i sarkają na innych tak naprawdę radzą sobie w życiu lepiej, może należałoby zacząć praktykować te metody, chociaż Artur Holzebecher też wypadał nienajgorzej na tapecie życia, ale ludzie o tak dobrym sercu jak on są zupełnie inną kategorią. I pełne zaufanie do pani doktor miał, bo uspokoił się na to jej zapewnienie, że niczego nie powie, bogowie, jakim cudem on dożył lat trzydziestu czterech to jest tajemnica narodowa. Że mu jeszcze nikt, poza Bandurkami, krzywdy nie zrobił, to jest niebywałe.
Słuszna sprawa, że się doktor Cyzia nie chce za bardzo zaklęciami parać, bo Artur pewnie jak niejeden furiat to magią przesiąknięty już do szpiku kości, kiedy się w tak obciążonym miejscu pracuje tylko czekać, aż im zaczną wyrastać rogi na środku czoła, dodatkowe, powykręcane kończyny i zaczną kichać na złoto. I wtedy to nawet duet Farfocel & Chichitun Company nie pomoże.
Arturek cierpliwie daje się Tsisi opatrzyć i kiwa głową na każde słowo, zmiana opatrunków, tak, to jest taki pacjent, który na sto procent będzie się stosował do zaleceń lekarza, nigdy nie zapomina o żadnej dawce leku i co do godziny trzyma się terminów szczepień.
- Wredne. - Potwierdził i zerknął na jeden z chłodzących opatrunków, zezując po chwili na Tsisię i znowu głową kiwnął, widać niektórzy robią falę ramionami inni czochrają czupryny i kiwają.
- Oczywiście. Dziękuję. - Nie śmiałby przecież jej głowy zawracać takimi pierdołami jak zmiany opatrunków! Ale potem zeszło na to, że dobrze w niej wyniuchał partnerkę do kłopotów, kiedy temat pociągnęła i aż mu się oczy zaświeciły jak dziecku, gdy widzi budkę z lodami.
- Naprawdę? To znaczy. Oczywiście, że naprawdę. Tak sądziłem właśnie. Że będziesz mogła pomóc. Znaleźć kogoś. Kogo znasz. - Ciężko się pisze te Arturkowe wypowiedzi szybkie, ciężko się pewnie z nimi też osłuchać.
Tsisia Janashvili
Tsisia Janashvili
Gabinet przyjęć 9HnkR8p
Tibilisi, Gruzja
28 lat
wilkołak
błękitna
neutralny
magomedyk
https://petersburg.forum.st/t2054-tsisia-janashvili#11648https://petersburg.forum.st/t2058-tsisia-janashvili#11689https://petersburg.forum.st/t2059-tsisia#11690https://petersburg.forum.st/t2060-szalwia#11693

Czw 14 Lut 2019, 23:56
Stan ogólny Furiatów trochę ją martwił, ale tak z całkiem zawodowej perspektywy, czy właściwie intrygował, bo nie łamała sobie nad nimi głowę po nocach. Kiedyś dojdą do ściany, tym prędzej, że oni siedzieli w kopalni więcej i dłużej, niż rozsądek oraz kontrakt wymagał. Nie istniał pacjent doskonały, ale oni akurat stanowili tych z grupy skomplikowanych i powikłanych. Blizny, zrosty, niedoleczone kontuzje i było to na ich własne życzenie, bo Bajka i nawet Rymsza tak nie spartaczyliby roboty. Poza tym dochodziło przeładowanie magią promieniującą tak z tła, jak i z licznych zaklęć, jakimi byli łatani oraz ukryte terapie Balasza, w których erytropoetyna miała swoje chlubne miejsce, ale nie jedyne. Wszyscy byli dorośli i wiedzieli, że będą konsekwencje, nawet Vojtuś, a Tsisia po prostu chciała sprostać wyzwaniom, jakie zgotowała jej Furia. Dziwne towarzystwo przyciągały podziemia, nie powinna być zaskoczona tymi bandurkami, wydawały się całkiem logiczne i na miejscu, gdy już wiedziała z czym ma pośrednio do czynienia.
Cyzia się uśmiecha znowu, bo często to robi, miło, że jej dziękuje, ale w końcu to praca.
- Zostanie Ci blizna na barku - dodała już poważniej, ale jedna w tą czy tamtą, co za różnica. - To ruchome miejsce, więc zasklepienie się rany wydłuży się. Ale dopiero po wygojeniu będę mogła się tym zająć, jeśli oczywiście będziesz zainteresowany. - Nic na siłę, ale bliznowata tkanka mogła przy takim miejscu przeszkadzać. W końcu wszystko zrobiła, odsuwa się od leżanki z metalową tacą, gdzie rzucała zużyte opakowania po opatrunkach i gaziki, które lądują w odpowiednim koszu, Tsisia zmywa dłonie, ale cały słucha i śledzi słowa Artura, już tu padło, że to nie należy do łatwych zadań. Opiera się biodrem o bok biurka, krzyżuje ramiona.
- Tak, jest solidna i zna się na tym, ale najlepiej, gdyby szczegóły dograć z Balaszem, a Wiśniowieckiego postawić przed faktem dokonanym. Jak podejrzewam - nie do końca pyta, ale szuka w Arturze potwierdzenia, że dobrze się domyśla.
Weles
Weles

Nie 17 Lut 2019, 18:21
Kto by sobie łamał głowę nad takimi randomami spod ziemi, kiedy nawet żony już tylko machały rękami, zbyt zmęczone, żeby w ogóle kolejne przygody do wiadomości przyjmować, tak, tak, umyj ręce kiwały znad garów nie słuchając tych furiackich opowieści, bo nie zapominajmy, że pomimo wszystko całkiem spory procent pracowników kopalni żony posiadał. Artur Holzebecher natomiast był w tym drobnym procencie, u którego obrączki na palcu próżno szukać. Te niedoleczone przypadki, ukryte terapie i magią napromieniowanie z pewnością zainteresowałyby całkiem sporą część starszyźnianych naukowców-sadystów chowających się za notatkami o teoriach na temat wyeliminowania niewygodnych genetyk, które to notatki oczywiście, oczywiście poparte były badaniami sprzed pół wieku, bo później oczywiście tych praktyk zaprzestano, obladi oblada, masło maślane.
Blizna na barku, zanotowano, nie, żeby mu to jakoś specjalnie przeszkadzało, ale Artur myślał bardziej o aspektach wizualnych, nie pod kątem niewygodny związanej z umiejscowieniem. Może gdy się już przekona to przyjdzie proszę, pomóż zezując z tym uśmiechem milutkim.
Ubrał się, guziki pozapinał spoglądając uprzednio, czy aby na pewno zaczął równo, bo człowiekowi to się zwykle wydaje, że równo, a przy ostatnim guziku się okazuje, że nie, że jedna poła koszuli jest niżej i niby to czynność, która nie wymaga wielkiego wkładu energii, ale jednak irytuje.
Kiwa głowę na Starego Goblina, oczywiście, że go trzeba przed faktem dokonanym, innej opcji sam nie widział, chociaż taki był z niego uczciwy człowiek.
- Oczywiście, w takim razie. Będę czekał? Na informacje od ciebie. Kiedy tylko dogadasz się z tą solidną osobą. Ja jestem w pracy. Cóż. Zawsze. - Cóż, to prawda. Nawet wychodząc stamtąd tak naprawdę nie wychodzi się wcale. Artur pożegnał się uprzejmie po chwili i opuścił gabinet, zamykając za sobą drzwi cicho i dokładnie, bo nawet na to zwracał uwagę. A tobie Cyziu chyba nie pozostaje nic jak się zabrać do pracy.

Możesz zostawić sobie znaleziony w szufladzie atlas. Nie jest duży, mieści się w plecaku czy torebce, choć nie należy też do najbardziej poręcznych. Ilekroć jednak będziesz miała go przy sobie i używała przy korzystaniu z wiedzy lub zaklęć z zakresu Fauny i Flory atlas dodaje Ci modyfikator statystyk + 2.

A Artur oczywiście zt.
Sponsored content


Skocz do: