Ulica z katarynkami (K)
Idź do strony : 1, 2  Next
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pią 03 Lut 2017, 16:33
Ulica z katarynkami (K)

Już z daleka słychać skoczne melodie, choć z początku nie wiadomo, skąd dochodzą dźwięki. Wystarczy jednak za nimi podążyć i zaufać intuicji, przejść przez wąską, ślepą uliczkę i zauważyć bez problemu, że czerwony mur nie jest tak gruby jakby się mogło wydawać, a brudne cegły mają spore prześwity. To nic innego jak tylko proste, antymugolskie zaklęcie. Po drugiej stronie jest inny świat – brukowana ulica pełna samogrających katarynek, tańczących małp, ulicznych grajków i magików, którzy zachwycają swoimi niecodziennymi umiejętnościami. Bajkowość tego tajemniczego miejsca zrzesza i zwołuje tu całe rodziny magiczne, szczególnie w niedziele. Jest jednak w tej ulicy z katarynkami coś podejrzanego, co nie daje spokoju nawet tym najbardziej spostrzegawczym ludziom.

W tym temacie możesz rzucić kością k6. 1, 2 – magia tego miejsca wprawia cię w niezwykle dobry humor, dlatego też oddajesz się małym przyjemnościom, tańcząc w rytm muzyki ulicznych grajków i samogrających katarynek. 3, 4 – pojawienie się tutaj zdecydowanie nie było dobrym pomysłem, gdyż bardzo szybko zostałeś okradziony prze małpki z portfela i dokumentów. 5, 6 – pod nogami zauważasz niewielki medalik, który szybko postanawiasz zabrać z bruku. Zwykła błyskotka czy nie?

Yrjänä Anvari
Yrjänä Anvari
Ambrolauri, Gruzja
34 lata
półkrwi
neutralny
organizator nielegalnych pojedynków i handlarz czarnomagicznymi przedmiotami
https://petersburg.forum.st/t836-yrjana-anvarihttps://petersburg.forum.st/t838-yrjana-anvari#2319https://petersburg.forum.st/t839-violence-in-the-air#2321https://petersburg.forum.st/t840-gnoj#2322

Nie 23 Lip 2017, 21:49

15.04.1999

Dawno nie miałeś tak dobrego humoru, dawno też interesy nie szły ci aż tak dobrze. Mógłbyś nawet przypuszczać, że to jakiś podstęp, że los nie powinien tak do ciebie szczerzyć mordy, bo zamiast niego ty dostaniesz po gębie. Mógłbyś się tym przejmować, ale nie masz najmniejszej ochoty zamartwiać się właśnie teraz, a na pewno nie w takim miejscu. Nie spostrzegasz się, kiedy nogi zagnały cię na ulicę z katarynkami. Kolory, muzyka, śmiechy, wszędobylska radość. Świat tak inny od tego, który znasz, w którym zagrzebałeś się, jak w ohydnie ciepłej i bezpiecznej norze; świat, który mógłby być ciekawy, gdybyś dał sobie szansę na poznanie go. Na to jednak nie masz ochoty we wszystkie te dni, które nie epatują pomyślnością. W te jak ten jesteś jak dziecko, któremu załatwiono całodniowy pobyt w lunaparku – brak ci czasu na cieszenie się tym faktem, chłoniesz jedynie możliwości, z jakich dano ci skorzystać biegając od jednej atrakcji do drugiej nie rozglądając się wokoło, patrząc zaledwie pod nogi, aby w tym obłąkańczym biegu nie potknąć się i nie uronić ani sekundy z cennego czasu.
Tutaj czas płynie inaczej. Wyczuwasz to, Yrja. Wyczuwasz i poddajesz się temu niecodziennemu zjawisku – sekundy wyznaczane są przez małpkę tłukącą w talerze, minuty plączą się między korbkami katarynek, godziny skradają magnetyczne gesty ulicznych grajków. Ciepłe, wiosenne powietrze wibruje dźwiękiem, któremu nie potrafisz się nie poddać. Wilczy uśmieszek rozlewa się po twojej twarzy i, na bogów, wyglądasz naprawdę odrażająco, jakbyś przez te wszystkie lata zapomniał, że wargi nie służą jedynie do formowania słów, do zachłannego spijania pocałunków, ale również do tych uśmiechów, jakimi ongiś raczyłeś szlachcianki, od których miękły im kolana. Całe szczęście, że głębokie cienie rzucane przez wznoszący się po obu stronach uliczki mur maskują twoją mordę – nie straszysz tak bardzo, jakbyś mógł. To nie twoje królestwo, tu wszak rządzą pstrokato ubrane małpki. Jednej z nich pozwalasz nawet wdrapać ci się na ramię, gdy – o zgrozo – tanecznym krokiem przesuwasz się wzdłuż muru, by dojść do jednej z niewielu już czynnych o tej porze kawiarenek. Ostatni punkt dzisiejszych wycieczek, ostatni frajer, któremu należy przypomnieć, że inwestycje w Przedsionku to nie jarmarczne przekomarzanki, do których nawykł podczas pracy w takim miejscu.


Ostatnio zmieniony przez Yrjänä Anvari dnia Sob 02 Gru 2017, 14:44, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 23 Lip 2017, 21:49
The member 'Yrjänä Anvari' has done the following action : Kostki


'k6' : 2
Krató Mosfellsbær
Krató Mosfellsbær
Kiruna, Szwecja
32 lata
czysta
neutralny
alchemik / konserwator
https://petersburg.forum.st/t817-krato-mosfellsbaerhttps://petersburg.forum.st/t818-krato-mosfellsbaer#2267https://petersburg.forum.st/t819-krato#2268http://www.petersburg.forum.st

Nie 23 Lip 2017, 23:05
Krató, aniele przebrzydły, ty to chyba zawsze masz semi dobry humor co? A przynajmniej lubisz takie wrażenie sprawiać, z tymi błyskami przyklejonymi do źrenic, czasami na ułamek sekundy zbyt wytrzeszczone oczy są w stanie wprawić rozmówcę w konsternację, chociaż porządek całej reszty świata nie został zaburzony.
Dzisiaj jesteś wahadełkiem bardziej niż zazwyczaj, chociaż grot masz tak ciężki, czarny i zwęglony, że nikt nie zauważa, kiedy na chwilę spada, bo po chwili znów jaśnieje w górze. W tym złotym świetle i grot jest piękne i ty, oczywiście, powinieneś być jedną z atrakcji.
Chociaż może już jesteś.
Nie lubisz jednak tego bruku, nie lubisz, bo źle ci się chodzi po nim w swoich bordowych koturnach. Buty ocierają ci się o delikatne kostki stóp przy każdym krzywym kroku, zastanawiasz się zawsze przy którym kroku skręcisz sobie nogę. Oczywiście byłoby prościej poruszać się po takich zakątkach w bardziej stabilnym obuwiu, ale ty niczego nie robisz prościej.
A to dziewczę za barem, które ci w oko wpadło, za prosta jest zdecydowanie, nie dla ciebie. Zbyt zmęczona, a jednak podchwyciła twoje spojrzenie od razu. Od razu opowiedziała na wszystko, na uśmiech, na gest, na słowo. Za szybko, za łatwo. Dlatego zostawiasz jej niespodziankę. Kiedy wróci z zaplecza, gotowa do wyjścia, z poprawioną pomadką koloru milenijnego różu, ciebie już tu nie będzie.
Napiwek w postaci guzików z bordowymi cykoriami zostawiasz na stole i zabierasz swoje długie szale, którymi owijasz ramiona, aż twarz masz prawie zakrytą i tylko jedno oko zdradziecko jasne kuka na świat. Ale gdy otwierasz drzwi, to stajesz twarzą w twarz z innym lisem obłudnie ślicznym.
O. Panie.
Z nim to w cale nic łatwo nie pójdzie. Zamykasz drzwi kawiarenki. Chciał wejść? Nie ma po co, kochany, nie ma po co. Interesy nie uciekną. Na chwilę chociaż je odstaw i kontempluj.
Krató aż z wrażenia sięgnął bladą dłonią szlachecką, by odsłonić uśmiech chytry, piękniejszy przecież od szala. I falę białych kłaków założył na ucho, chociaż po chwili znowu opadły, to jedno niesforne pasmo, bo reszta zapleciona w luźne warkocze spięta jest w luźny kok, zbyt jednak elegancki, by można go uznać, za pośpieszne uformowany węzeł.


Ostatnio zmieniony przez Krató Mosfellsbær dnia Pon 24 Lip 2017, 09:15, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 23 Lip 2017, 23:05
The member 'Krató Mosfellsbær' has done the following action : Kostki


'k6' : 1
Yrjänä Anvari
Yrjänä Anvari
Ambrolauri, Gruzja
34 lata
półkrwi
neutralny
organizator nielegalnych pojedynków i handlarz czarnomagicznymi przedmiotami
https://petersburg.forum.st/t836-yrjana-anvarihttps://petersburg.forum.st/t838-yrjana-anvari#2319https://petersburg.forum.st/t839-violence-in-the-air#2321https://petersburg.forum.st/t840-gnoj#2322

Pon 24 Lip 2017, 23:20
No kurwa.
Do pełni szczęścia brakowało ci jedynie takiego spotkania, co Yrjä? Promieniejesz tak, że powinieneś cofnąć się o kilka kroków, by buchającym z ciebie żarem nie naruszyć delikatnej tkanki opinającej stojące przed tobą ciało. Zbyt wyraźnie widzisz, jak kosmyk białych włosów plącze się na wietrze niczym babie lato. Przezwyciężasz odruch, by pochwycić je w palce, zmiąć w mleczną kulkę i cisnąć pod nogi; pajęczyny tolerujesz jedynie w pomieszczeniach, które chowają dekady sekretów i pogrzebanych wspomnień. Dłonie krzyżujesz więc za plecami, w niedwuznaczny sposób od stóp do głów lustrując ten cień spowity w szale i brokaty. I przez moment odnosisz wrażenie, jakby znów wciśnięto cię w inną rzeczywistość, jakbyś przeskakiwał światy podczas niekończących się, świątecznych tripów – idylla muzycznego traktu roztrzaskuje się bezgłośnie w feerii tysięcy eksplodujących u twych stóp gwiazd.
Miło, aczkolwiek to nie ta bajka. Wystarczy, że nieco szerzej otworzysz oczy, że wzrokiem sięgniesz ponad zwiewnymi szatami albo uprzejmie pozwolisz kościom swojej dłoni zagrzechotać o odsłoniętą szczękę w rytm dobiegającej gdzieś z tyłu melodii. Masz słabość do czerwieni, a Mosfellsbær wyglądałby w niej iście po królewsku. Wszystko to z najlepszymi życzeniami, taki jesteś przecież hojny i uprzejmy. Przyjaciołom dajesz podwójnie.
- Już wychodzisz? – rzucasz swobodnie, kąciki ust unosząc w szelmowskim uśmiechu. Krok w przód, podbródek nieznacznie uniesiony, bo do tego durnego, łysego łba ci nie przyszło, by również sprawić sobie koturny i na wszystkich i wszystko patrzeć z góry, jak samozwańczy król. Może jeszcze nie zasmakowałeś odpowiedniej ilości władzy albo tak bardzo lubisz udawać, że każdy aspekt życia masz pod kontrolą, a każdy z ściskanych kurczowo w dłoni sznurków to nic więcej poza kolorowymi balonami zajebanymi któremuś smarkowi z przyjęcia w McDonaldzie. – Zostałbyś tych dziesięć minut dłużej. Albo dziesięć godzin.
Szczęśliwi czasu nie liczą, nie? Tylko prawie się zadławiłeś tymi słowami.
Krató Mosfellsbær
Krató Mosfellsbær
Kiruna, Szwecja
32 lata
czysta
neutralny
alchemik / konserwator
https://petersburg.forum.st/t817-krato-mosfellsbaerhttps://petersburg.forum.st/t818-krato-mosfellsbaer#2267https://petersburg.forum.st/t819-krato#2268http://www.petersburg.forum.st

Sro 26 Lip 2017, 01:26
Sztuczne uśmiechy, takie promienne, takie martwe, oświetlone tylko ciepłym blaskiem sytuacji. Zaraz ci, Krató, ten uśmiech zrzednie, za trzy, dwa, jeden... Prawie już. Bo za łatwo idzie z nim jednak. Tak szybko się w tobie zapada Yrjana.
(Nie udawaj, że by ci nie spodobało żonglowanie nim jak piłeczkami o różnych ciężarach, kiedy koordynacja niewiele ma już do zasygnalizowania i trzeba się zdać na instynkt)
Ale w tym przypadku to zupełnie odwrotnie, instynkt to wam raczej powinien podpowiedzieć, abyście uciekali, hoho jak najdalej, bo z tego nic dobrego nie wybuchnie wyniknie.
Uśmiech uśmiechem, ale oczy ci się zaświeciły, na tę dłoń przy twarzy, jaka skóra zniszczona, jaka naznaczona bliznami, nic, tylko ją ozdobić jeszcze i jeszcze, a potem pozwolić pracować więcej, najlepiej na twoją część. Szybkim ruchem przejmujesz tę dłoń, ujmujesz i przyciągasz, żeby tuż nad kostkami w powietrzu złożyć pocałunek, warstwę unerwień racząc jedynie oddechem ciepłym, na razie tylko tyle wolno mu doświadczyć, chociaż nie należysz do osób, które dla wybranych pereł swoją osobą dawkują w małych porcjach. Najpierw oddech, potem wszystko, a przecież nie lubisz prostych rozwiązań, co z tego, że sam jesteś łatwy. Do rozebrania.
Odsuwasz się, uprzejmie przepuszczając mężczyznę w drzwiach, w końcu po coś tu przyszedł, nie byłoby grzecznie stawać mu na drodze. Możesz przecież zostać te dziesięć godzin, pięć metrów dalej po drugiej stronie ulicy, poczekać, ale czy to nie byłoby tak, że ta chwila minęła już i nie wróci? No daj się skusić, Krató, przecież tak lubisz korzystać z okazji. No daj się.
Nie przejmując się (oczywiście) że jednak minie kelnerkę, którą tak uwodził w tempie ekspresowym i porzucił cofa się w głąb kawiarenki, na tyle by móc uznać, że jedna zostaje, ale nie na tyle, by było to pewne. Może to tylko wysoki koturnowy krok, raczej nie wie jeszcze gdzie chciałby taką laleczkę oglądać, oświetlenie ma przecież ogromne znaczenie.
Yrjänä Anvari
Yrjänä Anvari
Ambrolauri, Gruzja
34 lata
półkrwi
neutralny
organizator nielegalnych pojedynków i handlarz czarnomagicznymi przedmiotami
https://petersburg.forum.st/t836-yrjana-anvarihttps://petersburg.forum.st/t838-yrjana-anvari#2319https://petersburg.forum.st/t839-violence-in-the-air#2321https://petersburg.forum.st/t840-gnoj#2322

Pią 28 Lip 2017, 21:18
Przypominasz sobie, co niegdyś z taką pasją powtarzała ci stara Dolohova za każdym razem, kiedy ją odwiedzałeś? Nie? Nie szkodzi. Wystarczy, że ją samą sobie przypominasz: stara, pomarszczona skóra ciasno opinająca szkielet z wątpliwą ilością mięśni pod pergaminową membraną. Duszący zapach ciężkich, piżmowych perfum unosił się wokół niej niby trująca mgła – gdyby ktokolwiek zbliżył się do niej za bardzo, niewątpliwie padłby trupem. Tobie udało się znaleźć sposób, by bezpiecznie przebywać w jej towarzystwie. Musiałeś. Zawsze zresztą znajdujesz – jesteś jak szczur, nie sposób cię wytępić, instynkt przetrwania jest w tobie silniejszy niż wszystko inne. Zakradałeś się do garderoby na piętrze, by samego siebie obficie spryskiwać tymi samymi perfumami. Wnętrze jej rezydencji maluje ci się wyraźnie przed oczami. Wchodząc do kawiarenki odnosisz nieprzyjemne wrażenie, jakbyś cofnął się w czasie i aż odwracasz się za siebie, by sprawdzić, czy za plecami ujrzysz zaraz wypielęgnowany podjazd z tandetną fontanną pośrodku. Na nieszczęście wzrok zawieszasz tylko na mordzie Krató. Aż cię oczy bolą, tak widowiskowo nimi wywróciłeś. Przyspieszasz kroku i już prawie-prawie masz ochotę mieć w dupie Mosfellsbæra i to, czy zaraz się nie obrazi, ale w porę przypomina ci się, że tylko byłby z tego faktu zadowolony. Nie masz ochoty robić mu dziś przyjemności, bo to twój szczęśliwy dzień i jeszcze od tego korona by ci z głowy spadła. Być nie może!
- Prowadź do szefa – nakazujesz stojącej za kontuarem dziewczynie. Jej nadąsana mina i wzrok wbity ponad twoje ramie przyjemnie cię łechczą, więc nawet kiedy stwierdza, że gnój już wyszedł, niewiele cię to obchodzi. Skoro Mahomet przyszedł do góry i jej nie zastał, sprawisz, że góra przyjdzie do Mahometa. – No to zwijaj interes, kwiatku. Idziesz z nami. Już-już! – klaszczesz na nią, nie ruszając się jednak z fotela, w którym siedzisz wygodnie rozparty. Mimo to chwilę później, wciąż będąc w tej samej pozycji, w mało kulturalny sposób wypraszasz resztkę klienteli zalegającej jeszcze w lokalu. Staraj się tylko nie denerwować, bo szkoda, by tę zakazaną mordę przyozdobiły szpetne kurze łapki od marszczenia brwi i darcia japy na pół dzielnicy. Nieraz miałeś okazję na własne oczy widzieć, jak złość piękności szkodzi, gdy poirytowani do granic możliwości hazardziści przewijający się przez piwnice Przedsionka siwieli w mgnieniu oka czy też nieudolnie próbowali utrzymywać na nogach zawodników, w których pokładali całe swoje nadzieje i oszczędności. – Chyba, że chcesz tu zostać, co? – nieoczekiwanie zwracasz się do Krató, błyszcząc do niego zębami w wilczym uśmiechu.
Krató Mosfellsbær
Krató Mosfellsbær
Kiruna, Szwecja
32 lata
czysta
neutralny
alchemik / konserwator
https://petersburg.forum.st/t817-krato-mosfellsbaerhttps://petersburg.forum.st/t818-krato-mosfellsbaer#2267https://petersburg.forum.st/t819-krato#2268http://www.petersburg.forum.st

Pią 04 Sie 2017, 00:26
Raz dwa kurwa, no weź się podziel tym szczęściem, mendo. Albo zauważ, że inni też mogą? Nie? Jeszcze się (siłą) przekonasz, że tak się da. Nie, żeby cię Krató przekonał, ale jak ci inne siły wyższe skopią ryj i żebra to może trochę pokory nabierzesz. Już nie będziesz taki śliczny jak laleczka, a coś czuję, że ta biała księżniczka i tak by ci rany przemywała i całowała i w ogóle wylizała aż do mięsa, potem tylko gorzej by się goiło, ale chuj nie ważne, istotne, że czułość jest na miejscu.
Krató, ty kretynie przebrzydły ufryzurowany w karmazynach i bordowych bezach. Od razu ci się oczy świecą, od razu byś pobiegł za nim jak sarenka, siadając najlepiej wcale nie na oparciu fotela, tylko na Yrji, ale to byłoby za łatwe, zdecydowanie za łatwe. Pochodzisz więc do baru, kelnereczkę, z którą jeszcze parę minut temu miałeś stąd wyjść obdarzając tylko sekundowym spojrzeniem. W którym nie ma już ani krzty zainteresowania. Opierasz się o blat łokciem, popierając ręką głowę i spoglądajasz na Yrję.
- Śliczny jesteś. – Nawet specjalnie się nie wysiliłeś na jakiś uwodzicielski ton, zresztą coś innego byś powiedział. To raczej stwierdzenie faktu, w trochę zmęczonym stylu, jakby nie było wracanie do tego lokalu znudziło cię do granic w jednej sekundzie. Jednak nie jesteś ci ta kelnerka taka obojętna.
- Musimy ją zabierać? Jest taka nudna, że mi niedobrze. – Przepraszam bardzo, ale ta biedna dziewczyna stoi dwa metry od was i wszystko słyszy. Jak możesz, Krató, to okrutne.
Czyli nic nowego, co?
Biedactwo, musi być porządnie skonfundowana, przecież dziesięć minut temu byłeś dla niej zupełnie innym człowiekiem.
Zostać tutaj? Spoglądasz w sufit chwilę się zastanawiając. Na ile znudził ci się ten lokal, na ile pozostanie w nim będzie dla ciebie wyzwaniem i nowym doświadczeniem, bo jednak z kimś takim, jak Yrja.
Po nocach ci się śni.
- Dobrze. – I tyle. Chciałeś powiedzieć więcej, ale po co. Chciałeś napomknąć, że wcale nie miałeś ochoty tu zostawać, ale to nie jest istotne. Planowałeś zaproponować, żeby dziewczę jednak wyrzucić, ale przecież może dziś pracować tylko dla was.
Wolontaryjnie oczywiście. Wolontaruszka wytypowana, niechętnie chętna, standard.
Pstrykasz na nią palcami, no nalejże czegoś dziewczyno.
- Na chwilę. – Na chwilę zostać, bo pewnie są inne biznesy do zrobienia. A z drugiej strony dlaczego tacy ludzie jak wy mieliby się nimi przejmować. Dlatego w końcu siadasz. Na tym oparciu fotela, wyciągając przed siebie nogi i nachylając się do Yrjany z uśmiechem, na chwilę przysłaniając mu świat. I w zasadzie z niczym więcej, bo po chwili się prostujesz. Taki widok powinien mu wystarczyć w zupełności.
Yrjänä Anvari
Yrjänä Anvari
Ambrolauri, Gruzja
34 lata
półkrwi
neutralny
organizator nielegalnych pojedynków i handlarz czarnomagicznymi przedmiotami
https://petersburg.forum.st/t836-yrjana-anvarihttps://petersburg.forum.st/t838-yrjana-anvari#2319https://petersburg.forum.st/t839-violence-in-the-air#2321https://petersburg.forum.st/t840-gnoj#2322

Sob 09 Wrz 2017, 16:20
Na chwilę zdecydowanie ci wystarczy. Kiedy trzeba, jesteś szybki. W końcu czas to pieniądz. Jako człowiek aspirujący do bycia poważnym biznesmenem w półświatku, reprezentującym ludzi tak samo poważnych jak ty, na pierwszym miejscu musisz stawiać pieniądze. Na chuja ci Weles z Czarnobogiem i Trojanem do spóły, mamona jest twoim jedynym bogiem. Wysłucha wszystkich twoich modlitw, spełni każdą prośbę, odmieni najbardziej beznadziejną sytuację. Zdziwiłbyś się, gdyby któregoś razu rzeczy potoczyły się inaczej, ale może faktycznie należy ci się porządne skopanie po ryju, tak od serca, żeby przypomnieć sobie, na czym świat stoi i czego powinieneś się spodziewać. Że nie wszystko zawsze będzie szło po twojej myśli, że dni takie jak ten to wyjątki i oczy powinieneś mieć nieustannie szeroko otwarte, radar zagrożeń i potencjalnych kanciarzy bez przerwy w gotowości. Bo chyba sobie, chłopcze, pozwoliłeś trochę odpuścić.
Na ten komplement Krató uśmiechasz się półgębkiem, z uznaniem zauważając, że umie docenić piękno w brzydocie. Szanujesz bardzo takich ludzi, zawsze potrafisz wcisnąć im więcej niż chcieliby faktycznie wziąć; z takimi najlepiej dobijać targu, choć lepiej nie wplątywać ich głębiej w interesy. Z Mosfellsbærem wiążesz jednak wielkie nadzieje, trochę z sentymentu, bo za długo już się kręci koło ciebie i za długo mu też na to pozwalasz, trochę z przeczucia, że gdybyś odesłał go z kwitkiem, następnego dnia nie poznałbyś własnego życia. Tacy jak oni zdolni są do wielkich rzeczy. Wielkich i kurewsko niebezpiecznych, a ty lubisz otaczać się takimi jednostkami, mimo że niekiedy masz ochotę rozwalić im łby o najbliższą ścianę. Ostatecznie, dla interesów, też jesteś w stanie rączki sobie pobrudzić. Jak teraz, kiedy postanawiasz wreszcie podnieść się ze swojego miejsca, ustępując je kelnereczce, którą chwytasz za ramię i z niepotrzebną siłą usadzasz na fotelu. Aż coś chrupie i chrzęści, a ganiające po głowie myśli drapią, szponami głęboko znacząc wnętrze twojej czaszki. Zbyt dużo opcji, za mało czasu, za wiele świadków, a wiadomość właścicielowi zostawić trzeba, skoro już tu się pofatygowałeś i narobiłeś tyle rabanu. Siadasz dziewczynie prędko na kolanach, prawą nogę przerzucając przez podłokietnik i więżąc pod nią rękę czarownicy, lewą dłonią robiąc to samo z jej drugą kończyną.
- Jako, że jesteś dzisiaj moim gościem – zaczynasz powoli, uważnie przyglądając się znajdującej tuż przed tobą kobiecej twarzy, by nieoczekiwanie przekręcić głowę w stronę Krató. – I że uważasz to stworzenie za nudne, pozwolę ci zadecydować, co zrobimy, by jej szef, który najwyraźniej w dupie ma swoich pracowników, zrozumiał że odpierdalanie dziwnych akcji zawsze kończy się wyciągnięciem odpowiednich konsekwencji. Och, zamknij japę. – Nawet się do niej nie odwracając, zatykasz jej usta drugą ręką, nie mogąc dłużej znieść wydawanego przez nią jazgotu. Sam jesteś w nerwach, nie musi przypominać ci, jak stresująca to dla was sytuacja. Tylko wszystko pogarsza. A nie chcesz jej bardzo uszkodzić.
I w rzeczy samej, bardzo jej nie uszkadzasz, trochę tylko, ujmując nieco z tego uroku dziewczyny z sąsiedztwa, którym do tej pory tak czarowała. Nie zostawiwszy choćby złamanej kopiejki w postaci napiwku, lecicie dalej, bo noc jeszcze młoda i pokłady szczęścia nie całkiem wykorzystane.

Krató i Yrjänä z tematu
Weles
Weles

Sob 09 Gru 2017, 14:50

18.05.1999

Dzisiaj ta ulica jest cicha. I nienaturalnie pusta. Na pewno zdarzyło wam się tędy przejść chociaż raz, dlatego takie warunki nie mogą wam się wydawać normalne, nawet jeśli da się je wytłumaczyć obecnością gwardzistów na stażu, którzy nie pozwalają się dostać na ten teren bez zezwolenia. Żadna tańcząca małpka nie ukradnie dzisiaj ani jednego portfela, ale wesoła melodyjka nie poprawi wam też humoru.
Taki piękny dzień jak dziś na pewno nie ułatwia ci przypomnienia sobie biegu wydarzeń, co Tetreau? Dasz radę opowiedzieć swoim towarzyszom z Białej Gwardii co słyszałeś? Że wracałeś skądś dokądś, że zauważyłeś jak zakapturzona postać na pustej, ciemnej ulicy gwałtownie podeszła do elegancko ubranego mężczyzny, że usłyszałeś huk wystrzału i plask upadającego ciała, że agresor przegrzebując rzeczy ofiary rzucał nimi na wszystkie strony i z jakiegoś powodu wściekły kopnął trupa i uciekł w noc na całe szczęście nie zauważając twej obecności? Może dasz radę, w końcu wiedza o tym jak działa sprawca na pewno śledczym się przyda.
Tymczasem wśród nie do końca zebranych jeszcze rzeczy może znajdziecie jakieś wskazówki. Odrysowana niczym w amerykańskich filmach sylwetka ofiary za dużo wam nie mówi, zresztą bieg wydarzeń znacie z akt. Ale może zauważysz Kryllu, że za jedną z porzuconych katarynek leży coś czarnego i skórzanego. Portfel? Kopertówka? Może jakiś śmieć? Nawet jeśli to jest duża szansa, że Sava zauważy, jak pod przewróconą aktówką leży świstek papieru. A kto wie czy nie ma też czegoś w środku? Warto też zauważyć, że pod małym, szarym kamyczkiem również leży jakiś świstek.
- Dajcie znać towarzysze jak przeszukacie teren. Już kilku obywateli pytało kiedy będą mogli wejść tu z małpkami – oznajmia wam jeden z młokosów pilnujący, by nikt niepożądany nie wszedł na ten teren. Możecie odnieść wrażenie, że bardziej od dobra śledztwa interesują go te milusie, okradające naiwniaków zwierzątka.

Gwoli wyjaśnienia: Weles nie zawsze będzie trzymał się kolejki. Może zostawić Was na kilka postów samych, może wtrącać się częściej. Prócz tego opis każdego przedmiotu, którym się zainteresujecie dostaniecie w momencie, gdy postanowicie się mu przyjrzeć.
Sava Zakharenko
Sava Zakharenko
Ulica z katarynkami (K) LrN4VRB
Odessa, Ukraina
31 lat
cień
błękitna
neutralny
zdrajca renegat
https://petersburg.forum.st/t1009-savvas-zkharenko#3365https://petersburg.forum.st/t1011-savvas-zkharenkohttps://petersburg.forum.st/t1012-sava-the-savage#3416https://petersburg.forum.st/t1010-ryszard

Nie 10 Gru 2017, 03:58
Savvas bierze akta, ale tak tylko dla niepoznaki. Czytał je pół nocy, kiedy wczoraj odebrał ich kopię z archiwum. Zawsze wolał wysilić się bardziej, niż później żałować swojej niewiedzy. Nigdy nie wolno było mu popełniać błędów, wyrobił więc w sobie coś na kształt systemu wczesnego ostrzegania, spis zasad, według których zawsze pracował, przygotowując się z wyprzedzeniem na tyle, na ile we własnym zakresie mógł się przygotować.
Oparł się jednak w krześle i otworzył teczkę, by powoli przejrzeć dokumenty i zawarte w nich informacje, na wypadek, gdyby czegoś w raporcie jaki mu udostępniono zabrakło. Że Ovechkina coś w dupę z rana ugryzło to nie był zdziwiony, od jakiegoś czasu te same robactwo gryzło ich wszystkich. Wysłuchał, co przełożony ma do powiedzenia i skoro zakończył wypowiedź jakże wyczerpującym to wszystko, to skinął jedynie głową, wsadzając teczkę pod pachę i wyrzucając peta za okno.
Idziemy.
- Dzięki, dobra robota, chłopaki. - Zakharenko uścisnął rękę jednemu z gwardzistów, wybierając celowo tego z niższą rangą. Budowanie relacji i siei kontaktów wyssał z mlekiem matki, a i z doświadczenia wiedział, że dbanie o dobre stosunki z ludźmi będącymi najniżej nierzadko się popłaca. Poprawił teczkę pod pachą i zerknął na młodzieńca, któremu przed chwilą rękę ściskał, wyciągając papierosy. - Poza tymi od małpek ktoś się tu kręcił dziś? Coś podejrzanego? - zagaił trochę rzeczowo, a trochę żartobliwym tonem, częstując go papierosem i przyglądając się zabezpieczonej przestrzeni. Może tu wrócił, zobaczyć co się dzieje? Mordercy zawsze wracają na miejsce zbrodni, prawda? Młokosy to młokosy, ale kto wie, jeśli coś zauważyli to nie zamierzał im odbierać możliwości wkładu. Sam był kiedyś takim mundurowym młokosem, stojącym na baczność i przyglądającym się pracy tych wyższych rangą.
Mieli czas, jeszcze mieli czas, pośpiech w tym zawodzie nie był dobrym doradcą. Wsadził ręce do kieszeni i spojrzał w końcu na Paradé, którego zdawał się ignorować do tej pory. Co to za typ? Chłop jak dąb, a Savie jakoś serce drgnęło jak na niego spojrzał, aż brwi zmarszczył i chrząknął by dodać sobie animuszu.
- Paradé, tak? No to opowiadaj, co pamiętasz - zachęcił, przyglądając się niezwykle wnikliwie jak daleko od wlotu uliczki znajduje się odrysowane ciało. Jeśli bliżej, to nagły atak, zapewne jeśli dalej, to sprawdza śledził ofiarę. Czy zwłoki znajdywały się przy jakimś zaułku? A może jakiejś stercie śmieci, zza których bandzior mógł na nieświadomego mężczyznę wyskoczyć? Od ogółu do szczegółu, nim się będą po ziemi na czworakach ganiać, łapiąc portfele, papierki i gumy do żucia w materiał spodni przydałoby się przecież wiedzieć, jak sytuacja wyglądała, by móc zabrać się za dokładne nakreślanie profilu sprawcy.
Bohuš Kryll
Bohuš Kryll
Praga, Czechy
39 lat
brudna
neutralny
honorowy gwardzista
https://petersburg.forum.st/t1178-bohus-kryll#4647https://petersburg.forum.st/t1212-bohus-kryll#4802https://petersburg.forum.st/t1213-kartoteki-milicyjne#4804https://petersburg.forum.st/t1302-tolstoj

Pon 11 Gru 2017, 19:32
Lekko zagubiony w tajnikach rosyjskiej etykiety, kiwa głową na powitanie kolejno panu Paradé i  Ovechkinowi. Nie decyduje się na ponowne przedstawianie się, nie tylko dlatego, że główny detektyw już to zrobił, ale przede wszystkim nie było czasu do stracenia, ktoś mordował ludzi, a jego obowiązkiem było go zatrzymać. Na szybko przegląda akta sprawy, nie ma wiele, ofiary na pierwszy rzut oka łączy tylko jedno. Nie skłonny do podejmowania pochopnych decyzji, gwardzista tylko kiwa głową wysłuchując słów przełożonego, po czym razem ze świadkiem i towarzyszem Zakhrenko rusza na miejsce zbrodni.

Na miejscu na chwilę odchodzisz od towarzysza, który przepytuje młodszych kolegów, z tego co na razie się dowiedzieli. Bohus powinien też tam być, postanawia jednak w pierwszej chwili lepiej przyjrzeć się miejscu zbrodni, zanim zostanie zadeptane i wszystkie potencjalne ślady zostaną wdeptane w bruk. Kuca nieopodal obrysu, w dłoni trzyma mały kołowy notesik i ogarek ołówka. Jak zwykle planuje zapisywać wszystkie pomysły, które przyjdą mu do głowy, nawet te głupie. Eliminując później te niemożliwe, powinien być wstanie odkryć, które było tym poszukiwanym.
Obrys nie ma jednak zbyt wiele do powiedzenia, milczy jak grób, że tak się wyrazi Kryll niefortunnie, dlatego już po chwili Czech powiększa swój obszar poszukiwań. Według akt ciało było znalezione bez rzeczy osobistych, więc gdzieś tu musiały być albo zostały zabrane przez mordercę. Tak czy siak, nie zaszkodziło się temu przyjrzeć.
Odruchowo spogląda na kieszeń, w której ładnie złożona leży mapa zagrożeń, przez chwilę zastanawia się, czyby może w niej nie uda mu się znaleźć odpowiedzi na męczące ich pytania. Chwilę rozgląda się dookoła, a szare poczciwe oczy spoczywają na jednej z katarynek, na pierwszy rzut oka obiekt nie wydaje się być zbyt interesujący, więc z łatwością idzie o nim zapomnieć.
Bohus podnosi się z kucka i rusza w stronę Sawy, który zaczął zadawać pytania ich jedynemu świadkowi i pewnie doszedłby do nich, gdyby ta katarynka znowu nie zwróciła jego uwagi, a raczej jakiś skórzany przedmiot leżący nieopodal. Czech idzie do niego, żeby lepiej mu się przyjrzeć, może nie mieć przecież nic wspólnego ze sprawą, a może ma, nie zaszkodzi sprawdzić.
Tetreau Paradé
Tetreau Paradé
Ulica z katarynkami (K) Tumblr_mc7tizJcup1rskg60o11_r1_250
Nicea, Francja
35 lat
¾
neutralny
publicysta, realizator w Płanieta FM
https://petersburg.forum.st/t1266-tetreau-paradehttps://petersburg.forum.st/t1269-parade-tetreau#5139https://petersburg.forum.st/t1268-tetro#5137https://petersburg.forum.st/t1271-lalique#5144

Czw 21 Gru 2017, 16:11
Ovechkin, a kto nie jest zmęczony? Każdy jest. Tetreau też, więc koniec końców nie taka kantyna zła, lepsze to niż miejsce na korytarzu. Które teraz zajmowała biedna pani Danusia, wypędzona ledwo gestem ze swojej twierdzy. Tetreau odprowadził ją wzrokiem i usiadł, szybko się przekonując, że było to bez sensu, równie dobrze detektyw mógł przekazać pozostałym akta sprawy i mruknąć wio.
Pan Tetreau. Bogowie, jakby nie mógł po nazwisku, gdzie oni byli, na wywiadówce w podstawówce? Warunki, w jakich się spotkali tylko potęgowały wrażenie. Ani drgnął, gdy Ovechkin na niego spojrzał, nie podejrzewając, że to może być jakimś spojrzeniem świdrującym, każdego dnia na każdym kroku przecież spotykał się z baczną obserwacją.
- Oczywiście. – Nie miał żadnego problemu z zaprowadzeniem na miejsce gwardzistów, ale nie mając ogólnie z gwardią za wiele do czynienia nigdy nie rozumiał do końca tych ironicznych toastów w barach. Teraz, kiedy usłyszał, że miejsce nie zostało do końca sprawdzone nie dziwił się już zupełnie. Chociaż kiedy dotarli na miejsce to wcale nie wyglądała nieprofesjonalnie, młokosy wystrojone w te mundury trochę za duże, ale ręce za plecami, nogi szeroko, dumni, bo dostała im się najnudniejsza praca pod słońcem.
Rozejrzał się, łapiąc w końcu wzrok młodszego detektywa.
No Paradé, Paradé. Zgadłeś.
- Wracałem z Mahala, pamiętam tego mężczyznę, widywałem go kilkakrotnie na różnych wydarzeniach, ale nigdy nie przyszło nam porozmawiać ze sobą dłużej. W każdym razie wracaliśmy z tego samego wernisażu, szło z nim parę osób, co kilka uliczek każdy rozchodził się w swoją stronę, sytuacja zupełnie nie budząca niepokoju, w końcu pan… nie przypomnę sobie nazwiska. W każdym razie skręcił w uliczkę z katarynkami, zamierzałem swoją zwyczajną trasą iść prosto, ale zanim dotarłem w ogóle do rogu kamienicy rozległ się huk. – Zatrzymuje się na chwilę, żeby dać detektywowi czas na notatki i spogląda na drugiego, kręcącego się przy katarynce.  W zasadzie nieopodal miejsca, w którym stał napastnik.
- Nie jestem w stanie stwierdzić, czy zaatakował go mężczyzna czy kobieta, kształt sylwetki był nie do rozpoznania przez płaszcz i kaptur, poza tym warunki oświetleniowe nie były zbyt sprzyjające. Przeszukał ciało, w bardzo chaotyczny sposób szczerze mówiąc, na końcu jeszcze kopnął mężczyznę i uciekł. Bądź uciekła.
Weles
Weles

Nie 24 Gru 2017, 22:41
Dobra robota Zakharenko. Jeden z tych niższych rangą młodzieńców patrzył zachwycony, że ktoś tak ludzko do niego podchodzi. Bez wahania, choć trochę zawiedziony, że nie może pomóc odpowiedział:
- Niestety, raczej nie. Są jeszcze osoby zainteresowane tym, co tu się stało oraz chętni na zgarnięcie tego, co zostanie nieznalezione po ofierze.
Odrys ciała był raczej bliżej niż dalej, choć też nie na tyle idealnie byś mógł mieć pewność Sava, iż to był nagły atak. Tak na pierwszy rzut oka istniały tylko – albo aż - trzy możliwości – albo morderca szedł naprzeciw ofiary udając zwykłego przechodnia, albo szedł za nią, ewentualnie mógł się jeszcze skryć za kubłem na śmieci. Może zeznania towarzysza Paradé choć trochę ci rozjaśnią sprawę? Masz już jakiś pomysł po wysłuchaniu Tetreau albo dodatkowe pytania?
I jak Kryll, co spodziewałeś się ujrzeć przy katarynce? Bo nie leżało tam nic nadzwyczajnego. Tylko portfel. Albo aż, patrząc na to, że w środku znajdujesz dość sporo pieniędzy, co potencjalnie wyklucza motyw rabunkowy. Prócz tego, jeśli nie będziesz wahał się w nim pogrzebać znajdujesz zdjęcie jakiejś kobiety. Siostra? Żona? Pewnie nie byłbyś tego pewien, ale w środku znajduje się też dowód osobisty denata. Teraz możesz mieć pewność, że mężczyzna nazywał się Vyacheslav Novoseltsev, co jest pewnym przeskokiem w śledztwie, bo wcześniej nazywany był po prostu kolejną ofiarą. A jako, że znalazłeś jego dokument osobisty możesz razem z Zakharenko zobaczyć czy z kimś nie mieszkał.
A czy ty, Tetreau zajrzysz Czechowi przez ramię? W końcu widziałeś parę razy tego mężczyznę, więc wiesz doskonale, że na zdjęciu znajduje się jego żona Blagorodna. Miałeś okazję do rozmowy z nią i zdawała się być tobie bardzo przychylna – choć pytanie kto prócz rusałek nie był? Parę razy zaczynała przy tobie temat obecnie już martwego małżonka, więc możliwe, że tobie powiedziałaby więcej niż śledczym. Tylko czy zechcesz się do tego przyznać? Jeszcze cię wmieszają w śledztwo. To mogłoby mieć swoje plusy – od biedy mógłbyś o tym opowiedzieć w pracy – z drugiej strony przecież istnieje ryzyko, że zostaniesz podejrzanym.
Lepiej się dobrze rozejrzyjcie po tym placu, nim podejmiecie jakąkolwiek decyzję. Młodzi stażyści dostali orła, po którego przeczytaniu jeden z nich do was podszedł:
- Bardzo prosimy o informacje, kiedy skończycie towarzysze. Dostaliśmy rozkazy z góry, żeby od razu przetransportować się w inne miejsce kiedy tylko będziemy w stanie. I im szybciej tym lepiej – widać, że nie chciał was poganiać, a zarazem nie miał pomysłu jak przekazać tę informację. Ale to wam chyba nie przeszkadza?
Sava Zakharenko
Sava Zakharenko
Ulica z katarynkami (K) LrN4VRB
Odessa, Ukraina
31 lat
cień
błękitna
neutralny
zdrajca renegat
https://petersburg.forum.st/t1009-savvas-zkharenko#3365https://petersburg.forum.st/t1011-savvas-zkharenkohttps://petersburg.forum.st/t1012-sava-the-savage#3416https://petersburg.forum.st/t1010-ryszard

Wto 26 Gru 2017, 17:46
Zakharenko wiedział jak budować swoją grupę i z pewnością do młodzika by się jeszcze zwrócił w przyszłości z raz czy dwa, czasami wielkie talenty wymagają jedynie odrobinę uwagi, a już widząc w oczach niższego rangą mundurowego taki zachwyt domyślał się, że ten byłby pewnie gotów go zaskoczyć swoim poświęceniem przy jakiejś przyszłej sprawie. Uśmiechnął się więc sympatycznie, bo to taki sympatyczny gościu ten Sava i już miał coś dodać kiedy kątem oka zauważył papierki, niby nieznaczące, a jednak jakieś podejrzane o tu, pod kamykiem i tam o pod aktówką wywaloną na ziemię.
- Dziękuję towarzyszu. - kiwnął mu głową - Robicie dobrą robotę, zaraz tu się rozejrzymy raz dwa i jesteście wolni. - zasalutował lekko, niedbale, trochę zawadiacko, Sava-kumpel każdego Gwardzisty, co nie.
Ruszył więc podnieść te skrawki, co go tak w oczy ukuły przysłuchując się wypowiedzi Paradé'a. Rabunek, chociaż trochę na odwal, Kryll zdawało się znalazł portfel, trzeba poszukać informacji o denacie.
- Nie przypomnisz sobie nazwiska? - zagaił schylając się i wyciągając świstek spod kamienia- Nie wiem, może chociaż, skoro to wernisaż, to czym ten nieszczęśnik się interesował. - sprawa to taka drobnica, że się już każdej poszlaki można było łapać, nie wiedział jeszcze, że tam Boguś już jakieś konkrety odkrył. Podszedł dwa kroki do aktówki i spod niej również wyjął papierki, by potem wyprostować się i się im przyjrzeć, porównać, czy przeczytać, bo nie wiem czy to papierki w sensie papieru czy papierki po cukierkach właśnie zbierał z ziemi.
- I Ciebie też postrzelił. - spojrzał na Tetreau - Zanim przeszukał i kopnął ciało, czy potem? Czy jeszcze kiedy indziej. - po ustach błądził mu typowy uśmieszek bagiety szukającej dziury w zeznaniach. Nie to, że nie wierzył Paradzie, ale już tyle szumowin w życiu przesłuchiwał i tyle kłamstw nałykać się musiał jak młody pelikan, że już mu bokiem wychodziło i wolał z miejsca sobie wyczyścić pole działania.- W którą stronę uciekał? - zapytał jeszcze i otrzymawszy odpowiedź, o ile była konkretniejsza niż "mężczyzna albo kobieta" to tam skierował ostrożne kroki.
Bohuš Kryll
Bohuš Kryll
Praga, Czechy
39 lat
brudna
neutralny
honorowy gwardzista
https://petersburg.forum.st/t1178-bohus-kryll#4647https://petersburg.forum.st/t1212-bohus-kryll#4802https://petersburg.forum.st/t1213-kartoteki-milicyjne#4804https://petersburg.forum.st/t1302-tolstoj

Sro 27 Gru 2017, 13:39
Bohuš znał wiele słów. Wiedział, co znaczy etyka, prywatność, ale zawsze miał problem, kiedy pojawiały się w kontekście jego pracy. Grzebanie w cudzych rzeczach było złe, ale ujęcie mordercy już dobre. Czy prawdą było, że cel uświęca środki? Mimo braku pewności, czy portfel zawierał w sobie jakiekolwiek przydatne informację, nawet czy jego właścicielem był nasz pokrzywdzony, Czech postanawia to sprawdzić. Z pozornie kamienną twarzą bierze go do ręki. Z prędkością zstępującego lądolodu podnosi się i rusza w kierunku towarzyszy. Przez jego twarz przechodzi cień zawahania, jednak gdzieś w połowie drogi decyduje się go otworzyć.
Szukanie wskazówek zaczyna od największej przegródki, w której znajduje chaotycznie powrzucane banknoty. Ta informacja sprawia, że pierwsza czerwona żaróweczka zapala się w przestrzeni pod czaszkowej Krylla, zanim jednak postanowi zająć się wysnuwaniem daleko idących wniosków, musi się zebrać wszystkie możliwe informacje do kupy. Na chwilę zatrzymuje się na zdjęciu kobiety, szuka dalej. Z jednej z przegródek wyjmuje dokumenty właściciela. Z kieszeni wyjmuje akta sprawi i przez chwilę przygląda się postaci ze zdjęcia i porównuje ją z zastygłą twarzą denata. Mimowolnie wzdycha z ulgą, kiedy jest pewny, że są to dwie te same osoby, teraz trzeba tylko coś tu przeczytać.
Chwilę zajmuje mu złożenie bukw w jakiś logiczny ciąg znaków. Co prawda mógł to dać do przeczytania towarzyszowi, ale ugodziłoby to mocno w honor Czecha.
- Panie Paradé, czy zna pan człowieka o imieniu Vyacheslav Novoseltsev? – pyta w momencie, w którym dołącza do towarzyszy. Podnosi wzrok znad znaleziska i z wręcz anielskim spokojem skupia wzrok na obecnie ich jednym świadku.  
– Morderstwo na tle rabunkowym możemy odrzucić – mówi do detektywa Zakharenko, w momencie, w którym ten wraca do ich małego kółka wzajemnej adoracji po czym podaje mu do przejrzenia portfel ofiary.
Kiedy Savvas przygląda się znalezionym poszlakom Czech postanawia się zapytać o kobietę, której zdjęcie znalazł w portfelu.
- Czy ofiara zawsze chodziła sama na wernisaże? Czy może wie pan coś o jakichś bliskich?
Tetreau Paradé
Tetreau Paradé
Ulica z katarynkami (K) Tumblr_mc7tizJcup1rskg60o11_r1_250
Nicea, Francja
35 lat
¾
neutralny
publicysta, realizator w Płanieta FM
https://petersburg.forum.st/t1266-tetreau-paradehttps://petersburg.forum.st/t1269-parade-tetreau#5139https://petersburg.forum.st/t1268-tetro#5137https://petersburg.forum.st/t1271-lalique#5144

Pią 12 Sty 2018, 14:05
Od razu się przetransportować, świetnie. Chyba nikt z obecnych nie miał za bardzo ochoty tkwić tutaj, chociaż cholera wie jak tam detektywi, w końcu taki sobie zawód wybrali, może ich sterczenie na miejscu zbrodni jarało, Tetreau natomiast nie czuł się swobodnie, ale żeby niekomfortowo całkiem to też. Zeznawanie nie należało do najprzyjemniejszych i najbardziej wciągających rzeczy, ale trzeba by chyba być idiotą lub bardzo słabo wykwalifikowanym gwardzistą (a niektórzy uznaliby, że na jedno wychodzi), żeby Paradę uznać za podejrzanego. Przy tych magicznych środkach śledczych, którymi dysponowali, Tetreau powinien odpaść w pierwszej sekundzie.
- Niestety, nie przypominam sobie aby nas kiedykolwiek przedstawiono, aczkolwiek kilka razy miałem okazję rozmawiać również z jego żoną. – Tetreau nie ruszył się z miejsca obserwując młodego detektywa, który chyba mu trochę zaczynał działać na nerwy swoją postawą, ale co mu pozostało, jeśli nie to zignorować? Widocznie taki miał tryb pracy.
- Z całym szacunkiem, wspomniałem już panu, że mnie oprawca nie zobaczył. – To na chuj chłopcze pytasz, kiedy go postrzelił, czy przed kopnięciem, czy po beknięciu.
Kawy już się chciał napić.
- Dwa tygodnie wcześniej, w zupełnie innych warunkach. – Jego zeznania na pewno gdzieś wiszą na korkowej tablicy w Gwardii, bo nikt nie wiedział co z nimi zrobić, skoro sprawa się dalej nie rusza, a sprawca się magią posługiwał i jak twierdził od początku, zupełnie niechcący ten pocisk no to masz. Może jakiś naśladowca tego tutaj morderczyka? Taki z rodzaju debili, co myślą, że jak zrobią coś strasznego to na jaw nie wyjdzie, a wszystko będzie wyglądać jak w kryminalnym serialu (niskobudżetowym).
Spogląda na Czecha kiedy się ten do niego zwraca i pada nazwisko Novoseltsev i nic absolutnie to Paradzie nie mówi.
- Zakładam, że tak się nazywał. Poznałem tylko jego żonę, parę razy z nią rozmawiałem, to taka, hm. Niska blondynka, kręcone włosy. Trochę pulchna. Ale nie widziałem jej szczerze mówiąc wczorajszego wieczora na wystawie.
Weles
Weles

Wto 27 Lut 2018, 21:08
Mimo że Paradé to wasz jedyny świadek, wszystko wskazuje na to, że niespecjalnie pomoże wam w rozwikłaniu tej sprawy, raczej niechętnie i mało konkretnie odpowiadając na pytania. Niedoświadczony lub zwyczajnie głupi detektyw może faktycznie uznałby, że Tetreau coś kręci i najpewniej sam zamieszany jest poważniej w całą sprawę (albo, nie daj Welesie, w ogóle to napastnik), jednak dla wprawionego w swoim fachu gwardzisty zachowanie Francuzika również budziłoby pewne wątpliwości. Bo skoro kilkukrotnie rozmawiał z żoną ofiary, to jednak chyba musiał wiedzieć, jak się nazywa – zamężnej kobiety zwyczajnie nie wypada nie przedstawić. Wygląda jednak na to, że więcej z niego już nic nie dacie radę wyciągnąć, panowie. Czy jest więc sens, byście się ze sobą wzajemnie męczyli – Tetreau wygląda bowiem na porządnie znużonego taką formą przesłuchania. A może nie czuje się specjalnie pewnie w miejscach, w których doszło do bestialskich mordów? Sava, litujesz się nad waszym niespecjalnie pomocnym świadkiem, dziękując mu za informacje i pozwalając odejść. Nawet jeśli okazałoby się, że mężczyzna zamieszany jest w morderstwo, posiadacie jego wszelkie dane i dotarcie do niego w taki czy inny sposób nie okaże się żadnym problemem.
Pora jednak skupić się na tym, co już macie, przede wszystkim natomiast na papierach, które Zakharenko nadal trzyma w ręce. Nie są to, oczywiście, opakowania po cukierkach, chociaż dla tak wprawnego umysłu one również stanowiłyby poważną poszlakę. To, co tak przykuło uwagę syna komendanta, to kwity ze sprzedaży złota w lombardzie „Łowcy Okazji” znajdującym się tuż przy wejściu na bulwar Newski. Czy więc możliwe, że to tego szukał napastnik – złota? Nie bądź więc, Bohušu, taki pewny, odrzucając morderstwo na tle rabunkowym. Kolejnym wyjaśnionym aspektem i może jakąś podpowiedzią jest to, że opis żony podany przez towarzysza Paradé zgadza się z wizerunkiem kobiety na zdjęciu z portfela. Mimo że nie było jej na wernisażu, na pewno będzie wiedziała więcej na temat zainteresowań męża niż Tetreau, może udałoby się też ustalić, czy Vyacheslav miał jakichś wrogów albo, skoro sprzedał złoto, czy zrobił to z powodu kłopotów finansowych. Postanowicie udać się najpierw z pytaniami i kondolencjami do żony zamordowanego czy wybierzecie się na krótki spacer wzdłuż bulwaru, który przecież nie znajduje się aż tak daleko? Tutaj bowiem już nic więcej nie uda wam się znaleźć, dostatecznie przetrzepaliście to miejsce, zbierając ostatnie dowody, a młodzi gwardziści zaczęli nawet nerwowo spoglądać to po sobie, to na was, jakby otrzymana wiadomość paliła im się w dłoniach i nie wiedzieli, co z tym fantem zrobić.
Jeden z nich postanowił jednak, że nie można dłużej zwlekać. Pewnie skierował ku wam swoje kroki, wręczając Savvasowi kolejną wiadomość, jaka nadeszła.
- To naprawdę pilne. Ekipa sprzątająca już teraz musi tu wejść, by oczyścić teren ze śladów po zdarzeniu, więc jeśli towarzysze wykonali, co do nich należy, musimy prosić was o opuszczenie miejsca – wyjaśnił bardzo formalnie to, co znajdowało się w treści krótkiego listu.
Nie macie jednak już nic do roboty w uliczce z katarynkami i nic nie stoi na przeszkodzie, by wreszcie oddać ją do dyspozycji mieszkańców Petersburga. Po drodze podjęliście też decyzję, by zamiast włóczyć się po mieście w poszukiwaniu dalszych tropów, udać się do Kwatery Białej Gwardii i tam przeanalizować raz jeszcze poszlaki, jakie udało wam się znaleźć na miejscu zbrodni.
Prędzej czy później tę sprawę należy rozwiązać.

Bohus, Sava i Tetreau z tematu
Edna Janashvili
Edna Janashvili
Ulica z katarynkami (K) Tumblr_nfkd1mMlRZ1smcqr3o4_250
Tibilisi, Gruzja
31 lat
błękitna
za Raskolnikami
pielęgniarka, dobra dusza, psotnik, kwatermistrz raskolników
https://petersburg.forum.st/t2064-edna-janashvili#11714https://petersburg.forum.st/t2065-janashvili-edna#11716https://petersburg.forum.st/t2066-wulkan-edna#11717https://petersburg.forum.st/t2067-sokol-poezji#11718

Pon 14 Sty 2019, 09:30

10.08.1999



Ilekroć tędy przechodziła czuła, że z tą ulicą jest coś nie tak. Nie bawiły jej katarynki, chociaż takim była ekhem promyczkiem słońca powiedzmy, nie bawiły jej też małpki i ta niedzielna zabawa, ale rozumiała dlaczego katarynki mogą się wydawać bajeczne ludziom, którzy przechodzą tędy po raz pierwszy, może wracają po raz drugi, trzeci, żeby znowu zaznać tej magii. Ale dzisiaj było inaczej, dzisiaj zupełnie inaczej się tutaj czuła i wcale nie była to sprawa tego, że niespodziewanie poczuła katarynkowe flow i zaczęła tańczyć jak pojebion rusałka na środku ulicy. Nie, tańczyła jak mamusia, którą była, w ramionach dzierżąc uśmiechniętego bejbika, zatem taniec mamusi nazwać można bardziej bujaniem się z robieniem min, których w innych okolicznościach dorosłym ludziom robić nie wypada bo wstyd i co to za zachowanie. Ale przy dzieciach wszystkie te zasady chowały się do szafy i nie miały żadnego znaczenia. Miły to był taki obrazek idylliczny kontrastujący przeraźliwie z każdym nowym artykułem w gazecie i wszechobecnym niepokojem w społeczeństwie. Ale nieważne co, ludzie nie byli w stanie trwać w takich stanach bez przerwy, zawsze szukając sobie choć cienia rozrywki czegokolwiek, co mogłoby ich głowę i myśli skołatane choć na moment oderwać od czarnych chmur. Dla wulkanu Etny to było takie spotkanie właśnie z tymi osobami, dzięki którym jej serce biło tak energicznie i przez które budziła się czasami w nocy spocona, zatroskana, czy nic się nie stało całej trójce. Dziecku, siostrze i jemu. A zaraz za nimi cała reszta była tych, za których Edna każdego wieczoru ofiarną świecę zapalała na stole i zagryzała wargę, niech ich bogowie mają w swojej opiece. Edna martwiła się o wszystko i wszystkich, dlatego ta chwila bujania się z córką i machania w stronę potężnej sylwetki zbliżającej się ulicą była jej potrzebna.
Potrzebna też, by ukryć tę stresu odrobinę, która obudziła się, kiedy zdała sobie sprawę, że to będzie pierwsze takie naprawdę, naprawdę wspólne południe.


Ostatnio zmieniony przez Edna Janashvili dnia Pon 04 Lut 2019, 22:26, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pon 14 Sty 2019, 09:30
The member 'Edna Janashvili' has done the following action : Kostki


'k6' : 2
Tsisia Janashvili
Tsisia Janashvili
Ulica z katarynkami (K) 9HnkR8p
Tibilisi, Gruzja
28 lat
wilkołak
błękitna
neutralny
magomedyk
https://petersburg.forum.st/t2054-tsisia-janashvili#11648https://petersburg.forum.st/t2058-tsisia-janashvili#11689https://petersburg.forum.st/t2059-tsisia#11690https://petersburg.forum.st/t2060-szalwia#11693

Pon 14 Sty 2019, 23:31
Trafić na tę uliczkę to dla niej podwójnie trudne zadanie, bo czy ona miała skręcić w drugą przecznicę od Hotynki i potem prosto koło antykwariatu czy właśnie miała go minąć i odbić w stronę kina. Pomyliła się raz i drugi, więc się nie mogła być punktualnie, a to już jej się nie podobało zupełnie. Dlatego zamiast zrobić użytek z różdżki, jak na wiedźmę przystało, to puszcza się biegiem. Bardzo przemyślnie, Cyziu. To przez tego litewskiego bełta starego (dojrzałego poprawia się w myślach, bo starzy są po siedemdziesiątce, przy użyciu magicznych eliksirów ta granica nawet się przesuwa, tak jej strumień świadomości dryfuje). Już jej się udało wymknąć z oddziału bardzo punktualnie, wypełnianie papierów zrzucając na stażystę, gdy kierując się do szatni natknęła się na nieregulaminową chmurę tytoniową. A chwilę później została zaatakowana bardzo podejrzanymi uprzejmościami, zaczynając od zapewnień, jak dobrze, że na siebie wpadli, a jej pomoc będzie nieoceniona i może młode spojrzenie doktor Janashvili wiele wniesie. Czuła, że się z niej naigrywa, gdy przywołał zaklęciem anonimową kartotekę, czuła to bardzo dobrze wszystkimi zmysłami, a niektórymi nawet bardziej. Nie wpadła jeszcze w czym rzecz, poza tym, że pacjent w wieku średnim ma bardziej przechodzoną wątrobę i za wysoki cholesterol, niż na podstawie metryki by mogła przypuszczać oraz zapowiadały się problemy z trzustką, to nie była urazówka. Co najwyżej sanatorium w Batumi i bardziej higieniczny tryb życia. Jeszcze została zapewniona o długu wdzięczności. Cyźka warknęła, że tego wolałaby tego uniknąć, co chyba bełta zaskoczyło, że dziecko szczekać potrafi. Nieważne, była już pół klatki schodowej niżej, a Rymsza zapomni o wszystkim po swoim ulubionym winiaku, którego woń poznała doskonale przez ostatni rok podobnie do środków odkażających i zwietrzałych perfum oddziałowej.
Przebrana w luźną, letnią sukienkę bez rękawów wpada między katarynki i magików, trampkami ledwie wyhamowuje na kamiennym trotuarze. Z plecakiem na ramionach wygląda całkiem, jak piętnastolatka i w ten sam sposób się zachowuje, nie to podryguje, podskakuje, tańczy, inaczej zresztą między tymi małpiatkami i kuglarzami się nie da. Broszka jej lekko połyskuje beztroską zielenią i ciepłą czerwienią.
Tsisia dostrzega pląsającą siostrę i górującego nad nią mężczyznę, no i się spóźniła.
- Ale ci matka wstydu narobi i to zanim ogarniesz sprawę z raczkowaniem, Miziu.


Ostatnio zmieniony przez Tsisia Janashvili dnia Wto 15 Sty 2019, 01:03, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pon 14 Sty 2019, 23:31
The member 'Tsisia Janashvili' has done the following action : Kostki


'k6' : 2
Hedeon Bykov
Hedeon Bykov
Ulica z katarynkami (K) Giphy
Syberia
34 lata
wielkolud
¾
za Raskolnikami
ochroniarz A. Kuragina
https://petersburg.forum.st/t2046-hedeon-g-bykov#11446https://petersburg.forum.st/t2055-hedeon-g-bykov#11669https://petersburg.forum.st/t2057-przerastam-was-wszystkich#11671https://petersburg.forum.st/t2056-drak#11670

Sro 30 Sty 2019, 11:02
Wreszcie udało im się zgrać i umówić na grupowe, niemal rodzinne spotkanie. Hedeon nawet zastanawiał się czy w ramach zapoznawania ze sobą córek nie zaprosić też swojej byłej żony, ale stwierdził, że ta chyba ma jeszcze do niego o coś żal, no i nie chciał robić tego na siłę, skoro nawet z Edną i jej siostrą miał problem się zgrać i w sumie pierwszy raz mieli się widzieć w takiej sytuacji. Trochę głupio psuć dzisiejszy dzień potencjalnymi fochami obcej im kobiety, nieprawdaż?
Ubrał się dość luźno, lekka koszula była idealna na takie upały, a on nie musiał dziś wyglądać jakoś bardzo groźnie. W końcu Arseniy Kuragin nie potrzebuje ochroniarza cały czas, a gdyby nawet to Bykov nie zgodziłby się na taką pracę. W końcu trzeba mieć trochę szacunku do siebie i swojego czasu wolnego, tak potrzebnego do ogarniania życia prywatnego.
Już z daleka zauważyła machającą i bujającą się z dzieckiem w ręce Ednę, a gdzieś tam w jej okolicy mignęła mu jej siostra. Uśmiechnął się widząc radość na twarzy Janashvili i nawet małpka, która próbowała mu na siłę wskoczyć na ramię mu tej radości nie popsuła. Ledwo zrzucił małpiatkę nie chcąc ryzykować, że zostanie okradziony.
- Już nie przesadzajmy, mała i tak nie będzie o tym pamiętać - skinął głową do Tsisii, pocałował w policzek jej siostrę mocno się przy tym nachylając, po czym na ręce wziął Mziu, chcą się jej przyjrzeć.
- Rośnie jak na drożdżach - zauważył z zadowoleniem. Był ciekaw jak wysoka jego córka urośnie, bo wątpliwe było, że urośnie wyższa od niego. Ale od matki? Czemu nie.
Widząc, że ktoś sprzedaje grzechotki albo coś równie hałaśliwego, co zabawi dziecko sięgnął po portfel w kieszeni.
- Mała ma takie coś? - spytał, nim się zorientował, że ma pustkę w kieszeni. Zaczął grzebać głębiej, ale nawet to nic nie zmieniło. Hedeon westchnął zawstydzony, że dał się tak ograbić.
- Słuchajcie... Portfel mi zniknął - zerknął czy nie zobaczy tej przeklętej małpy, która najwyraźniej musiała jednak dobrać mu się do kieszeni. Ten dzień nie zaczął się za dobrze.


Ostatnio zmieniony przez Hedeon Bykov dnia Pią 01 Lut 2019, 17:08, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sro 30 Sty 2019, 11:02
The member 'Hedeon Bykov' has done the following action : Kostki


'k6' : 4
Sponsored content


Skocz do: