Idź do strony : 1, 2  Next
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 04 Lut 2017, 18:24
Komnata Marmurowa

Komnata Marmurowa jest salą audiencyjną i to tutaj najczęściej oficjalnie spotykają się członkowie Starszyzny, nie licząc zgromadzeń w małym saloniku na Dolnym Belwederze. Sala ma kwadratowy plan, ale przez marmurową, okrągłą mozaikę na posadzce wydaje się mieć zniekształcone wymiary. Przy jednej ze ścian, na dwóch podwyższeniach znajdują się pozłacane fotele Starszyzny, z bordowymi obiciami, na których zasiadają podczas ważniejszych spotkań. Z sufitu zwisa złoty żyrandol, a wysokie okna zazwyczaj zakryte są ciemnymi kotarami z ciężkiego materiału. Ściany, pomalowane na czerwień, ozdobione są portretami byłych głów rodów.

Weles
Weles

Czw 14 Wrz 2017, 10:51
04.05.1999

Nikt nie spodziewał się, że maj będzie upływał w niespokojnej atmosferze. Najpierw wybuch epidemii smoczej ospy, potem wybuch w Muzeum Sztuki Magicznej, który pochłonął wiele ofiar i wzbudził w społeczeństwie wiele wątpliwości. Przerzucanie się winą między zwolennikami Raskolników a Starszyzny stało się już normą – jedni uważają, że to wina rewolucjonistów, inni oskarżają Radę Czarodziejów o niezapewnienie bezpieczeństwa w miejscach, które mogłyby potencjalnie zostać zaatakowane przez wrogów władzy. Spotkanie nadzwyczajne miało więc na celu zebrać członków i przedstawicieli Starszyzny w jednym miejscu, by porozmawiać nie tylko o ostatnich problemach w magicznej Rosji, lecz także o ociepleniu wizerunku dynastii magicznych i polityce długofalowej. Dobry plan działania był potrzebny, by zatrzymać swój elektorat i nie dać mu się przeciągnąć na stronę obozu Raskolników. Starszyzna nie może już dłużej ich lekceważyć – coś należy z nimi zrobić, zanim zburzą społeczny porządek pielęgnowany przez wielkie rody od czasów historycznego obalenia Agrafeny Obłąkanej. Z całą pewnością zostaną poruszone i inne kwestie odnośnie polityki magicznej, między innymi te związane z tragiczną śmiercią Eliadesa Zakharenko i przedstawieniem nowego Nestora ich familii.
Mimo powagi spraw, członkowie Starszyzny nigdzie się nie spieszą. Są wszak panami świata i na wszystko mają czas. W słynnym Pałacu Sprawiedliwości powoli robi się tłoczno, a gdzieniegdzie już toczą się rozmowy w kuluarach. Jedni uzgadniają między sobą swoje stanowiska powołując się na rodowe sojusze, drudzy z kolei spiskują przeciwko innymi – nie od dziś przecież wiadomo, że Rada Czarodziejów posiada swoje wewnętrzne, długoletnie konflikty, przez co ciężko jest im dojść do konsensusu. Komnata Marmurowa więc wciąż świeci pustkami – dumni szlachcice zapewne zbiorą się na ostatnią chwilę, mimo że do rozpoczęcia spotkania nadzwyczajnego nie zostało już zbyt wiele czasu. Ci czarodzieje, którzy już przybyli, mogą wypić filiżankę herbaty lub lampkę drogiego wina, jak i naradzić się z pozostałymi członkami rodziny tak, aby być dobrze przygotowanym przed burzliwymi debatami.
Sava Zakharenko
Sava Zakharenko
Komnata Marmurowa LrN4VRB
Odessa, Ukraina
31 lat
cień
błękitna
neutralny
zdrajca renegat
https://petersburg.forum.st/t1009-savvas-zkharenko#3365https://petersburg.forum.st/t1011-savvas-zkharenkohttps://petersburg.forum.st/t1012-sava-the-savage#3416https://petersburg.forum.st/t1010-ryszard

Czw 14 Wrz 2017, 11:19
Wszedł do Komnaty Marmurowej jako jeden z pierwszych, czując że musi sobie wziąć i gdzieś usiąść, gdyż zaraz zasłabnie. Ostatnie trzy dni spędził jako półnagi sześciolatek umorusany zimnym błockiem, biegając po wąskich alejkach nieopodal Eufrozyny. Najświeższe informacje wskazywały, że Anvari właśnie tam ostatnio wyściubił swój szczurzy nos i bogowie mu świadkiem - niech sczeźnie, jeśli nie wyczerpie tej informacji, nie rozjedzie jej we wszystkie strony, nie rozciągnie i wypróbuje aż układ kamienic między alejkami znać będzie jak wnętrze własnej dłoni. Aż go znajdzie. Wiązało się to jednak z nieprzyjemnościami takimi jak na przykład przeziębienie…
Ze szklanką owocowej brandy zapadł się w jednym z bordowych foteli pociągając nosem i zasłaniając dłonią oczy. Chyba miał już gorączkę, a to dopiero początek. Może trzeba było się zdecydować jednak na herbatę? Za późno, na wszystko za późno. Byłby w ogóle zrezygnował z obecności na rzecz odchorowywania w łóżku, obowiązki dziedzica jednak stanowiły siłę wyższą i pewnie musiałby tu przyjść nawet gdyby urwało mu obie nogi w wypadku kolejowym.
Nie to, żeby narzekał - dzisiejsze spotkanie zapowiadało się wyśmienicie. Musiał się na prawdę starać nie uśmiechać z chorą dumą na oficjalne ogłoszenie Kosmasa Nestorem, bo przecież sam ręki przyłożył do nieszczęśliwego zgonu dziadka.
Wszystkim wchodzącym dżentelmenom kiwał uprzejmie głową. Wszystko szło zgodnie z planem, powoli urzeczywistnianym, drobnymi krokami, bez gwałtowności, jak błyszczący dusiciel, wślizgujący się między spasione szczury, powoli wijący się, prężący swe sploty w kierunku dawno upatrzonego miejsca.
Arseniy Kuragin
Arseniy Kuragin
Komnata Marmurowa C51589e8ed217
Archangielsk, Rosja
27 lat
błękitna
za Starszyzną
urzędnik w Prikazie Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej
https://petersburg.forum.st/t801-arseniy-kuraginhttps://petersburg.forum.st/t802-arseniy-kuragin#2128https://petersburg.forum.st/t804-arseniy-kuragin#2145https://petersburg.forum.st/t803-erwin#2130

Czw 14 Wrz 2017, 13:58
Musiałeś obowiązkowo przyjść na spotkanie Starszyzny. Nie odpuściłbyś takiej okazji, zwłaszcza że to przecież ty jesteś dziedzicem Kuraginów i interesują cię losy świata magicznego. Absolutnie nie podobało ci się to, co wyprawiali Raskolnicy – przeklęta zaraza, którą trzeba było  jak najszybciej wytępić. Nie ma co się nad nimi niepotrzebnie rozczulać. Należy przejść do radykalnych działań, w innym przypadku może być za późno. Ludzie są głupi i naiwni, w porywach emocji zdolni są do buntu, a ty przecież nie potrafisz sobie wyobrazić innego świata – przynajmniej nie takiego, w którym to Starszyzna nie miałaby władzy. Brzmi jak koszmar, ale doskonale wiesz, że on się nie ziści. Po to właśnie jest to spotkanie nadzwyczajne. Rada Czarodziejów na to nie pozwoli. Ty także. Tymczasem musisz nabrać doświadczenia pod okiem ojca, choć twoje osobiste poglądy nie zawsze zgadzają się z tymi reprezentowanymi przez Grigoryego. Ale i tak zawsze go wysłuchujesz do końca. Jest wszak twym autorytetem, któremu ufasz bezgranicznie. Wierzysz, że ojciec mówi ci wszystko. Nie mogłoby być inaczej. Przychodzisz więc wcześniej do Komnaty Marmurowej, jeszcze przed Grigorym, głównie dlatego że nie znosisz się spóźniać i nie jesteś jak inni szlachcie. W środku na razie zauważysz samych mężczyzn, co nie jest dla ciebie niczym dziwnym, gdyż podział w Starszyźnie jest jasny. Rozmowy o polityce nie są przeznaczone dla kobiet. One z kolei powinny nie przeszkadzać, zajmując się swoimi sprawami w innych częściach Pałacu Sprawiedliwości, a w to wolisz nie wnikać. Czasem są jednak wyjątki, jak Varvara, która przychodziła ci potowarzyszyć, mimo że zwykle nie zabierała nawet głosu. Jak nieśmiertelna i nie do zniesienia Ścibora, która nie chciała ustąpić młodszym.
- Sava – odzywasz się do swojego kolegi, na powitanie podając mu rękę. Mimo różnicy wieku, jesteś z nim w dobrej komitywie. Ważne jednak, że mogłeś z nim wymieniać się informacjami. Ty, jako pracownik Ministerstwa Magii, a on jako członek Białej Gwardii. Lubisz przecież wiedzieć wszystko o wszystkich, nawet jeśli są to nieoficjalne i niepotrzebne ci do niczego wiadomości. Nie omieszkujesz również nalać sobie drogiego wina czerwonego, alkohol nie powinien ci zaszkodzić, dlatego podchodzisz do pobliskiego stołu i patrzysz na Zakharenko. – Reflektujesz? – pytasz grzecznie, kąciki ust wyginając w charakterystyczny półuśmiech. Nalewasz wina do dwóch lampek i podajesz mu jedną z nich.
Sava Zakharenko
Sava Zakharenko
Komnata Marmurowa LrN4VRB
Odessa, Ukraina
31 lat
cień
błękitna
neutralny
zdrajca renegat
https://petersburg.forum.st/t1009-savvas-zkharenko#3365https://petersburg.forum.st/t1011-savvas-zkharenkohttps://petersburg.forum.st/t1012-sava-the-savage#3416https://petersburg.forum.st/t1010-ryszard

Nie 17 Wrz 2017, 20:47
Palinka skończyła się w szklance szybciej, niż Sava mógłby się z tym pogodzić. Stół z napojami stał jednak za daleko, a pulsująca w skroniach gorączka, gwałtownie podbita kieliszkiem wysoko procentowego trunku podpowiadała (całkiem słusznie) że jeśli wstanie i ruszy to butelki, będzie przemierzał rzędy foteli tropem węża, a to się nie godzi. Nie teraz. Nie tu. Na ratunek, jak ten anioł z nieba, zszedł mu Arseny Kuragin, którego jako jednego z niewielu z tej rodziny nie uważał za nadętego bobka całującego tyłki Aristovów. Miał tyle lat co jego siostry, więc przyznać trzeba, że czasem traktował go bardziej jak młodsze rodzeństwo, niż współpracownika - młodzieniec ten jednak zdążył niejednokrotnie wykazać się swoją gospodarnością i umiejętnościami. W niektórych sprawach, które Sava prowadził z ramienia Białej Gwardii, wkład młodego Kuragina był nieoceniony, za co był mu wdzięczny.
- Arseniy. - Uścisnął mu gorliwie dłoń i niemal z ulgą skinął głową, widząc jak rezolutny Kuragin napełnia hojnie dwa pucharki. - Myślisz, że wyjdziemy stąd do północy? - przebąknął, kiedy ten zajął miejsce koło niego. Miał całą górę raportów do wypełnienia i zatwierdzenia ze swojego wydziału, miał też gorączkę i chyba nie jadł od poniedziałku. Przetarł dłonią twarz. - Mamy kilku świadków odnośnie wybuchu w Muzeum Sztuki Magicznej. Może sprawa wreszcie wyjdzie z dupy i ruszy w jakimś kierunku. - Niedoczekanie. Już on trzymał wszystko pod kontrolą. Mówił do kolego ściszonym głosem, na tyle konspiracyjnym, by tylko Arseniy mógł dosłyszeć jego niewybredne komentarze nieprzystające młodzianowi.
- Kosmas zostanie dziś oficjalnie ogłoszony Nestorem - rzucił od niechcenia, mrużąc jednak zawadiacko jedno oko. Kuragin przecież o tym wiedział i z łatwością mógł wyczuć lekki przekąs w głosie Savy. Pierworodny Zakharenki nigdy nie krył się ze swoim poparciem i szacunkiem wobec działań i rozwiązań proponowanych przez jego ojca. Na tym etapie to już chyba nie miał żadnego wyboru.
Varvara Kuragina
Varvara Kuragina
Komnata Marmurowa Ay4tqq
Archangielsk, Rosja
28 lat
rusałka
błękitna
za Starszyzną
uzdrowicielka
https://petersburg.forum.st/t786-varvara-kuraginahttps://petersburg.forum.st/t800-varvara-kuraginahttps://petersburg.forum.st/t799-varvarahttps://petersburg.forum.st/t2032-harlequin#11176

Pon 18 Wrz 2017, 17:30
Wpadła. Gdy tylko usłyszała, że rozmawiający na tarasie mężczyźni się wycofują w kierunku Komnaty Marmurowej, czym prędzej obróciła się na pięcie, by odejść nieco dalej i ze spokojem ogromnym wysiłkiem przywołanym na twarz przyglądać się nieporządkowi tylnej części ogrodu. Nic nie widziała, nic nie słyszała, a jeśli słyszała – i tak nie zrozumiała. Wygodniej byłoby, gdyby właśnie tak sobie pomyśleli, a widząc ją tylko przywitali się, może skomplementowali jej wygląd. I poszliby na spotkanie na szczycie. Skoro jednak i jej zaproponowano, by w nim uczestniczyła, nie wypadało odmówić. Nikt nie oczekiwał jej obecności na spotkaniu, więc odruchowo poczuła się osaczona. Dopiero po chwili pozwoliła jednak, by przemożna ciekawość, w którą stronę podążą obrady, wzięła górę. Podziękowała więc stryjowi za zaufanie dla jej wiedzy, przemilczała potencjalny wpływ kobiecej delikatności na stanowczość wypowiedzi i – nie dając po sobie poznać, jak nieswojo czuje się pod ramieniem stryja w drodze do Komnaty Marmurowej – wyprostowała się dumnie i przez drzwi weszła już jak przystało na córkę Dumy: tak, by nikt nie śmiał zakwestionować celu jej obecności na spotkaniu.
Timofei zaproponował jej kolejny kieliszek wina, który z ochotą przyjęła, wykorzystując tę krótką chwilę, by rozejrzeć się po sali. Bez przeszkód rozpoznała wszystkich obecnych (a byli mniej liczni niż oczekiwała po powadze wydarzeń ostatnich tygodni), a w twarz brata wpatrywała się z ulgą, licząc że Arseniy wyswobodzi ją z opresji przebywania wciąż u boku niefortunnie spotkanego stryja. Od razu zresztą chciałaby mu przekazać niepokojącą treść rozmowy, jaką usłyszała na tarasie, ale na to było za późno. Wśród zgromadzonych był w końcu także Sava Zakharenko, którego sprawę bezpośrednio omawiano. Dobrze znała atmosferę podobnych spotkań, lecz ich powaga nigdy w pełni do niej nie dotarła: przychodziła do Pałacu raczej, by towarzyszyć ojcu i bratu, a jeśli się wypowiadała to wyłącznie w sprawach związanych z pracą w Hotynce i zwykle w mniejszym gronie, czasem tylko przed ojcem, który potem powtarzał jej słowa zgromadzeniu.
Nie była tu na swoim miejscu i z każdym krokiem zbliżającym ją do stołu, przy którym wcześniej nigdy nie zasiadała odczuwała to coraz usilniej.
Dragan Bregović
Dragan Bregović
Komnata Marmurowa Giphy
Belgrad, Serbia
28 lat
błękitna
za Starszyzną
gwardzista / Batalion Specjalny
https://petersburg.forum.st/t617-dragan-bregovichttps://petersburg.forum.st/t643-dragan-bregovic#1190https://petersburg.forum.st/t644-dragan#1193

Wto 19 Wrz 2017, 00:22
Ostatnie wydarzenia, tak jak należało się spodziewać, nie przeszły bez echa w Starszyźnie. Grigory Kuragin wyszedłby na totalnego głupca i ignoranta, gdyby zlekceważył lawinę wzajemnych podejrzeń, oskarżeń, domysłów, teorii, sprzeczek oraz żądań sprawiedliwości. Przede wszystkim żądań sprawiedliwości. Sprawców należało schwytać i wymierzyć im surową karę. Za zamachem stali, rzecz jasna, Raskolnicy. Paskudni buntownicy nie znali umiaru, nie mieli poszanowania do żadnej świętości. Najwyższa pora ukrócić tą przestępczą działalność, obnażyć przed światem ich obłudę. A co najważniejsze, zadbać o bezpieczeństwo czarodziejów. Niech nie boją się wychodzić na ulicę.
W tym celu Kuragin zwołał członków szlacheckich rodów magicznej społeczności na specjalną naradę. Tak brzmiały oficjalne wyjaśnienie powodu dla którego  różne osobistości ściągnięto do Pałacu Sprawiedliwości. Szczerze powiedziawszy, Dragan nie miał pojęcia, czego spodziewać się na zebraniu. Nie, wróć. Wiedział, miał jako takie ogólne rozeznanie. Niemalże czekał na nowe rozkazy, nowe wytyczne, nowe rozstawienie pionków na politycznej szachownicy. Zawsze to samo. Nie było żadnego powodu, dla którego i tym razem miało być inaczej.
Bez większego pośpiechu (bez większego entuzjazmu) przechodził przez pałacowe pomieszczenia, aż trafił do Komnaty Marmurowej, w której odbywało się posiedzenie Starszyzny.
Tym razem przybył na czas, niespóźniony. Krzesła Nestorów stały puste. Nikomu z szanowanego starszego pokolenia nie chciało się pilnować tych mniej, bądź bardziej rozbrykanych młodszych czarodziejów. Tych akurat nie brakowało na sali. Wchodząc do środka, Dragan spostrzegł Savę Zakharenko dyskutującego o czymś z Arseniym Kuraginem. Znał obu panów. Ten pierwszy pracował wraz z nim w Białej Gwardii, zaś drugi był pracownikiem Prikazu Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej. Ów departament łączyło z Białą Gwardią sporo wspólnych interesów – głównie bezpieczeństwo obywateli oraz niszczenie każdego, kto ośmielił się naruszyć ustalony porządek.
Ze względu na koleżeństwo, na zawodowe powiązania, Bregović grzecznie skinął głową obu czarodziejom. Nie zamierzał podchodzić bliżej i wtrącać się do rozmowy. Szczególnie, że Sava i Arseniy przerwali na moment konwersację i zaczęli witać się z jakimś szlachcicem.
Skierował się do stolików z trunkami. Nie wypadało, tak zaraz po przybyciu do Pałacu, myśleć o piciu alkoholu, jednak usilnie potrzebował przepłukać czymś gardło. Miał dziwne przeczucie, że spotkanie skończy się dla niego okropnym bólem głowy. Wolał zawczasu nacieszyć się taką przyjemnością, jak lampka najlepszej jakości wina.
Droga do stolika z winem skrzyżowała się z drogą dostojnie wyglądającego mężczyzny (niewątpliwie kogoś z majętniejszego rodu) i młodej damy. Czy to nie starsza siostra obecnego tutaj na sali panicza Kuragina? Kojarzył ją z Koldovstoretz, byli z tego samego rocznika i przez lata uczęszczali razem na te same zajęcia. Varvara już w czasach szkolnych uchodziła za wyjątkowo urodziwą dziewczynę. Chłopaki wodzili za nią wzrokiem, marząc w duchu, że Kuraginówna zwróci na nich uwagę. Na próżno, zupełnie na próżno. Księżniczka rodu Kuraginów nie była przeznaczona dla zwyczajnych młodzieńców o wątpliwym pochodzeniu.
Po zakończeniu nauki w Akademii Koldovstoretz, Dragan widywał ją rzadziej. Zazwyczaj wtedy, kiedy przemykała obok niego na korytarzu Uczelni. Sporo za to o niej słyszał. Że pracowała w Hotynce. Że brylowała na salonach. Że stała się jeszcze piękniejsza niż wcześniej. Że wielu zastanawiało się, którego to kawalera spotka niebywałe szczęście i zaszczyt zostania jej małżonkiem. Bo tak. Bregović musiał przyznać rację plotkarom i spekulantom. Przez te wszystkie lata Varvara Kuragina stała się bardzo piękną kobietą.
- Za pozwoleniem. – Ukłonił się starszemu czarodziejowi, następnie zwrócił się w stronę Varvary, po czym ujął kobiecą dłoń i złożył dżentelmeński pocałunek. – Panno Kuragino, wierzę, że mnie pani pamięta. Dragan Bregović. W Koldovstoretz uczyliśmy się w tej samej klasie. W podobnym czasie podjęliśmy także studia.
Cholera, cholera. Próbował odgrywać rolę wzorowego szlachcica. Był pewien, że zdążył złamać którąś z zasad tej przeklętej etykiety. Naruszyć protokół czy coś w tym stylu. Nienawidził tych sztywnych reguł obowiązujących w Pałacu Sprawiedliwości. Na każdym kroku dyktowały mu, jak ma zachowywać się wobec starszych; wobec wyżej postawionych członków rodu; wobec kobiet. Jednak godził się na całą tę hierarchię. Hierarchia służyła nie tylko kontroli, ale i wprowadzała porządek. Bez niej bardziej impulsywni członkowie zwaśnionych rodzin już skakaliby sobie do gardeł.
Wyprostował się. Teraz Varvara powinna odpowiedzieć oraz przedstawić swojemu towarzyszowi. Zdaje się, że tak właśnie dyktowały zasady dobrego wychowania. Przynajmniej mógł pocieszać się faktem, że przyszedł ubrany, jak należy. Wystarczająco zamożnie, żeby uchodzić za przedstawiciela społecznej elity, a jednocześnie wystarczająco konserwatywnie, by nie ściągnąć na siebie potępieńczych spojrzeń Nestorów.
Varvara Kuragina
Varvara Kuragina
Komnata Marmurowa Ay4tqq
Archangielsk, Rosja
28 lat
rusałka
błękitna
za Starszyzną
uzdrowicielka
https://petersburg.forum.st/t786-varvara-kuraginahttps://petersburg.forum.st/t800-varvara-kuraginahttps://petersburg.forum.st/t799-varvarahttps://petersburg.forum.st/t2032-harlequin#11176

Sro 20 Wrz 2017, 00:52
Gdyby nie fakt, że przez jej kształtne i delikatne, nieopatrzone wąsem dodającym powagi kobiece usta nie mogły wręcz przejść przekleństwa podobne do cholery jasnej, która przemknęła jej przez myśl rażąc jak piorun, wypowiedziałaby je na głos, gdy na drodze stanął jej on.
Oczywiście, że od razu poznała Dragana Bregovića. Od dziecka wszyscy tu obecni obracali się w starannie wyselekcjonowanych kręgach znajomości, naturalnie więc nawet mimo minionych lat i osłabłych relacji, znali się dobrze. Niepodobna było zapominać imiona dawnych znajomych, skoro według ich wyobrażeń powinna żyć tylko i wyłącznie z rewelacji w towarzystwie. Na podobieństwo szpiegów i notariuszy piękne panny na wydaniu posługują się nazwiskami sprawnie jak sztućcami.
Wstyd wystarcza za karę, jak zawsze powtarza jej ojciec. A Dragan do wstydu miał powody, przynajmniej według pogłosek, które złośliwie uczepiły się go i chyba zadomowiły się przy nim mimo wysokiego stanowiska w Gwardii i obiecującej kariery, jakiej perspektywa wciąż roztaczała się przed nim. Nie mówiąc już o reputacji Nadicy Bregović, która legła cieniem na córkach i synach tej dynastii, którzy mieli przyjść na świat po niej.
Byli równolatkami i rzeczywiście w Koldovstoretz uczęszczali wspólnie na zajęcia. Nigdy nie byli szczególnie blisko zaprzyjaźnieni, ale Varvara nie miała powodu, by się odeń ostentacyjnie separować. W końcu jego matka była z rodziny Vasilchenko, a tą z kolei łączyły z Kuraginami bliskie więzi. Po Draganie nigdy nie można by jednak rozpoznać tych temperamentnych korzeni – z czasem, bo przecież pamiętała go także z lat studenckich, zdaje się, zatracił impulsywność, by teraz jawić się jej spokojnym i wyważonym charakterem; dość stabilnym, by na jego barkach mógł spocząć ciężar całej rodziny.
Istniała dla takich jak on. Żeby mogli dawać jej kwiaty i całować ją po rękach. Zdobywać ją jak kiedyś zdobywało się lądy, a teraz bogactwa. Tak się wydawało, sądząc po ilości czasu, jaki spędziła na nauce. Jak z nimi rozmawiać, jak uczynić z siebie jak najmniejszy problem; ozdobę, odnawialne źródło pochwał i wsparcia dla mężowskich przedsięwzięć. A jednak nie była księżniczką Kuraginów. Była reliktem, ogniwem łączącym dzikie rusałki zamieszkujące niegdyś ziemie należące teraz do jej rodziny i nowoczesność cywilizacji prącej wciąż do przodu, starą krwią w szytych na miarę sukienkach. Trudno zza tych sukienek dojrzeć wysiłek włożony w odebraną z honorami edukację, wymagania, którym musiała w domu sprostać zupełnie jak Arseniy i wątpliwości, z którymi z początku musiała ścierać się za każdym razem, gdy jako samodzielnie pracujący uzdrowiciel stawiała diagnozę.
Uśmiechnęła się do Serba przyjaźnie. Oboje mieli po dwadzieścia osiem lat i ku powszechnej udręce byli wciąż stanu wolnego. A jednak tylko jej społeczeństwo było gotowe poczytać ten fakt za porażkę mimo niemal dziesięcioletniej kariery zawodowej.
- Jakże mogłabym zapomnieć. – Nie zmieniła się znacznie odkąd opuścili uniwersytet, ale nie rumieniła się już jak siedemnastolatka, gdy nad jej ręką pochylał się przystojny młodzieniec. A trzeba było przyznać, że Bregović zmężniał i prezentował się o niebo lepiej od wyrostka, którego pamiętała z Akademii. – Miło cię widzieć, Draganie. Żałuję tylko, że widzimy się w tak przykrych okolicznościach.
Zamach sprzed kilku dni obwołano tragedią i obiektywnie należało się z tym zgodzić. A jednak na własne uszy słyszała, jak niektórzy w obliczu spraw do uporządkowania na nowo wietrzą okazję. Żeby się wybić, zaprowadzić swój porządek. Czas jej ojca mijał. Ojca, którego jeszcze nie było na miejscu i którego i tak nie każdy chciał już słuchać. Ponad ramieniem Serba zerknęła ukradkiem na swego brata zajętego rozmową – i odwróciła wzrok czym prędzej, rozgoryczona świadomością, że na nim zakończy się pewien etap w historii rodu Kuraginów; że wspaniałe tradycje obumrą, gdy tytuł Nestora przejdzie na pomniejsze gałęzie dynastii. Przedstawiciel jednej z nich stał właśnie u jej boku i przyglądał się Draganowi badawczo.
- Pozwolisz, że ci przedstawię: mój stryj Timofei Iosifovich Kuragin. Stryju, to panicz Dragan Bregović. – I zamilkła. Gdyby bowiem panowie życzyli sobie zamienić kilka słów na poważne tematy, nie powinna im przeszkadzać. Varvara już dobrze wiedziała jak się zachować w towarzystwie mężczyzn.
Arseniy Kuragin
Arseniy Kuragin
Komnata Marmurowa C51589e8ed217
Archangielsk, Rosja
27 lat
błękitna
za Starszyzną
urzędnik w Prikazie Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej
https://petersburg.forum.st/t801-arseniy-kuraginhttps://petersburg.forum.st/t802-arseniy-kuragin#2128https://petersburg.forum.st/t804-arseniy-kuragin#2145https://petersburg.forum.st/t803-erwin#2130

Pią 06 Paź 2017, 21:16
- Nie znam odpowiedzi na to pytanie – mówisz ze spokojem w głosie, sprawnie nalewając czerwonego wina do szklanych kieliszków. Zaraz po tym powolnym krokiem podchodzisz do Savy, by wręczyć mu alkohol i wznieść z nim mały toast na powitanie. To zapewne będzie bardzo długie i wyczerpujące spotkanie, więc musisz choć odrobinę się napić, by wprawić się w lepszy nastrój. – Jest wiele niezwykle istotnych tematów, które należy poruszyć. – Wzdychasz ciężko pod nosem, z zaciekawieniem zastanawiając się, jak będzie przebiegało dzisiejsze zebranie. Nie należy do tajemnic, że Starszyzna w wielu sprawach nie potrafi znaleźć złotego środka, co nie jest dziwne przy tylu rodach magicznych, które mają swoje poglądy, tradycje i osobiste konflikty z innymi. Słyszysz słowa Savy, po czym kiwasz lekko głową. Mogłeś się domyślić, że jego ojciec zostanie ogłoszony dziś Nestorem Zakharenko. To jedyna możliwa opcja, skoro brat Kosmasa został uznany za niepoczytalnego i niebezpiecznego człowieka, a Eliades zginął w wybuchu Muzeum Sztuki Magicznej zorganizowanym przez panoszących się Raskolników. – Gratuluję i jednocześnie składam kondolencję ze względu na twojego dziadka. To wielka tragedia – kończysz swoją wypowiedź, zauważając w pobliżu znajomą ci osobę.
- Alekseiu, miło cię widzieć. Cieszymy się, że zaszczyciłeś nas swoją obecnością. – Uprzejmości wymieniane między szlachcicami rzadko kiedy są prawdziwe, zwykle więc są nasączone niegroźną trucizną w słowach, a ty, Arseniy, jesteś przecież na to żywym przykładem. Nie podoba ci się fakt, że twój daleki zadaje się z Leonem, który niemal od zawsze cię drażnił. Nigdy za nim nie przepadałeś, zawsze przeszkadzała ci jego mentalność i nieznośna wszędobylskość, której nie dało się opanować. Nawet nie skinąłeś do niego głową, choć nakazywała tego etykieta. Ale ty jesteś ponad to. – Zaraz wszystko się rozpocznie. Usiądźmy, Savo  – rozkazujesz z lekkim uśmiechem na licu, jednocześnie wyznaczając drogę i siadając na jednym z wygodnych siedzisk w Komnacie Marmurowej. W międzyczasie znacząco patrzysz na Varvarę, która – jak zwykle olśniewająca – weszła do sali w towarzystwie waszego wujka. Z nim już dzisiaj miałeś okazję nieco podyskutować na tematy ważne, dlatego skinąłeś nieznacznie głową w ich stronę, powracając do rozmowy ze swymi przyjaciółmi. Tym mianem mógłbyś jedynie określić Savę Zakharenkę, choć i to już za wiele powiedziane w tym przypadku.
Sava Zakharenko
Sava Zakharenko
Komnata Marmurowa LrN4VRB
Odessa, Ukraina
31 lat
cień
błękitna
neutralny
zdrajca renegat
https://petersburg.forum.st/t1009-savvas-zkharenko#3365https://petersburg.forum.st/t1011-savvas-zkharenkohttps://petersburg.forum.st/t1012-sava-the-savage#3416https://petersburg.forum.st/t1010-ryszard

Czw 12 Paź 2017, 05:34
Przytakując trochę pokiwał głową, wznosząc toast wraz z Kuraginem i biorąc łyka wina. Zaczynał mieć pewne obawy w związku z objawami, z jakimi się mierzył przez ostatnich kilka dni. Z początku tłumaczył wszystko przemęczeniem, może wyziębieniem, pracą w trudnych warunkach - teraz jednak, z czasem zaczął się obawiać poważnego zagrożenia, jakim była smocza ospa. Zasiedli w fotelach niczym dwaj panowie, a Sava z ulgą pomyślał o siedzeniu tu i nie ruszaniu się przez dobre najbliższe kilka godzin.
- Wielka, dziękuję - przyznał, markując szczery przebłysk smutku na twarzy. - Najpierw niespodziewana choroba Artemiusa, teraz śmierć Eliadesa. Moja rodzina nie była na to gotowa, jesteśmy na tropie znalezienia sprawców - podsumował cicho i podniósł zamyślony wzrok na Karamazova. - Alekseiu. - W odróżnieniu od swoich towarzyszy Sava zdawał się w ogóle nie być zainteresowany chłodną uprzejmością. Miał tendencję do uśmiechania się do wszystkich i traktowania ich w tak samo otwarcie uprzejmy sposób co jego ojciec. Z nikim nie wydawał się sympatyzować bardziej, z nikim mniej, choć oczywiście na rozłożonej w głowie planszy szachowej wszystkie piony zajmowały swoje miejsca. Gdyby Kuragin otwarcie wyzwał Karamazova, bez względu na własne sympatie i antypatie polityczne, prawdopodobnie wsparłby Arseniya. Bo uważał go za swojego dobrego kolegę.
Pokiwał głową na słowa kolego i pozwolił sobie rozejrzeć się po sali z ukontentowaniem, w myślach jednak nieprzerwanie zastanawiając się nad stanem własnego zdrowia, zadają sobie setki pytań i analizując przebieg ostatnich kilku dni. Dopiero kiedy główne wrota Komnaty Marmurowej zostały zamknięte, przyszedł mu do głowy wieczór u ciotki Oneginy i badania krwi, które czyniła na polecenie ojca.
Czy to możliwe, że…?
Zmarszczył brwi, próbując odgonić od siebie rozpraszające myśli i skupił się na rozpoczęciu zebrania.
Leon Onegin
Leon Onegin
Komnata Marmurowa Kip8Swd
Jekaterynburg, Rosja
29 lat
błękitna
za Starszyzną
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1078-leon-hiacynt-onegin-budowa#3959https://petersburg.forum.st/t1092-leon-hiacynt-onegin#4039https://petersburg.forum.st/t1091-leon-hiacynt#4037https://petersburg.forum.st/t1097-kreska#4063

Sob 14 Paź 2017, 14:12
I Oneginów nie mogło zabraknąć na tym spotkaniu. Tak w każdym razie sądzi, a sędziowanie jest prawdę mówiąc konikiem Leona. To pożartowaliśmy. Do Komnaty Marmurowej wchodzi Leon wraz ze swoim ojcem. Wyglądają jak dwa stadia życia, gdzie on wygląda jak zmarnowany człowiek o twarzy dwudziestolatka, ale doświadczeniach pod czterdziestkę, natomiast jego ojciec prezentuje się jak Młody Bóg, a jego szaro-złote włosy lśnią niczym najdroższy z metali. W końcu mają te błyskotki wtarte w skórę, pewnie w każdym z ich magicznych kremów znajdują się przynajmniej dwadzieścia cztery karaty złota. Leon zawsze podziwiał swojego ojca, podobnie jak wujka, który był Nestorem. Kiedyś chciał być tacy, jak oni, choć wie, że daleko mu jeszcze do tego. Nie do końca potrafi się odnaleźć w tym świecie. Są tu więc już jakiś czas. Jego ojciec toczy rozmowę w kuluarach z ważnymi ludźmi, on zaś przysłuchuje się jak na wzorowego syna przystało, a czasami rozgląda się po sali jakby kogoś szukał. Szuka swojego przyjaciela, Karamazova, który miał niebawem do niego dołączyć. Pojawia się też okazja do wypicia wina. Leon posyła ojcu żałosny uśmiech, jednocześnie przepraszając, że jest takim dla niego nieudanym synem i sięga po alkohol. Wtem pojawia się Aleksei, którego Onegin klepie w ramię tak po przyjacielsku, po czym zagarnia go do rozmowy, żeby powiedzieć mu coś w wielkim sekrecie.
- Przyjacielu, powiedz mi, kto tutaj wpuścił tę Kuraginę? Widziałeś jak pięknie wygląda? Jej oczy świecą się jak milion diamentów. Chyba zaraz stracę dla niej głowę. - A ponieważ będąc pod urokiem wspaniałej rusałki nie brzmi jak odpowiedzialny mężczyzna, to zaraz odchyla się od ojca, który wskazuje im inne miejsce, gdzie usiądą. Leon Onegin i wszystkie kobiety, których nie może już nigdy mieć.
Aleksei Karamazov
Aleksei Karamazov
Komnata Marmurowa 09b31066986ad8982ed7a19051007650
Samara, Rosja
27 lat
błękitna
za Starszyzną
właściciel Masquerade, aspirujący twórca zaklęć
https://petersburg.forum.st/t1022-aleksei-karamazovhttps://petersburg.forum.st/t1023-aleksei-karamazov#3608https://petersburg.forum.st/t1024-do-you-darehttps://petersburg.forum.st/t1025-hygin#3611

Sob 14 Paź 2017, 17:34
Obowiązki. Jednym z takowych było pojawienie się na spotkaniu Starszyzny, które chyba jeszcze nigdy nie było przeze mnie tak wyczekiwane. Początek maja przyniósł wiele zmian w świecie arystokracji, które tylko czekały na swe konsekwencje - niektóre z nich już można było dostrzec. Byłem więc ciekaw, czy zaistniała sytuacja wpłynie również na moją rodzinę, zarówno obecną, jak i przyszłą. W Komnacie Marmurowej pojawiłem się niemal jako jedna z ostatnich osób przybyłych na spotkanie nadzwyczajne. Przeciągnąłem leniwie wzrokiem po twarzach zebranych, zapisując w głowie imiona osób, które dzisiejszego dnia zdecydowały się pojawić w Pałacu Sprawiedliwości. Z zadowoleniem wśród tłumu dostrzegłem swe dalekie kuzynostwo, Arseniya i Varvarę, w których to kierunku, poczyniłem zaraz parę kroków.
- Arseniy - przywitałem kuzyna szczerym uśmiechem, pozwalając drugiej części rodziny w spokoju prowadzić konwersację, która to zdawała się całkowicie ją pochłonąć. Już otwierałem usta, by wyprowadzić w kierunku Arseniya kolejne zdanie, kiedy mój wzrok natrafił na Leona a ten, już zmierzał w moim kierunku. - Chyba nie będzie nam dane ze sobą porozmawiać - rzuciłem w stronę kuzyna. - Znajdziesz dla mnie czas po spotkaniu? - spytałem, choć bardziej niż pytanie, przypominało to prośbę. Leon był nieustępliwy - podobnie jak Arseniy - jednak nie było to ani miejsce ani czas, na podobne przepychanki słowne. Wiedziony troską o swych najbliższych przyjaciół, postanowiłem odejść z Oneginem i pozwolić mu wylać z siebie to, co sprawiało, że na jego twarzy jawiła się tak wielka ekscytacja.
- Leonie - odpowiedziałem, uśmiechając się do niego szeroko. Onegin po raz pierwszy od dawna, przypominał samego siebie. Zerkam dyskretnie w stronę kuzynki, by może ze zdziwieniem zauważyć, że faktycznie, prezentuje się oszałamiająco. - Zapewne nazwisko, choć jak wiesz nie jestem wszechwiedzący - odpowiedziałem, nieco sarkastycznie, lecz nie mogłem się powstrzymać. - Przypominam ci, że to przy okazji moja kuzynka - dodałem po chwili, nie mając pojęcia skąd we mnie ta nuta moralności. Zabawne, jak działały na mnie więzy krwi. W normalnej sytuacji pewnie przytaknąłbym przyjacielowi i razem z nim zajął się oceną jego przyszłej ofiary. Teraz jednak grałem rycerza w srebrnej zbroi, gotowego bronić cnoty każdej panny - za którego też większość mnie uważała.


Ostatnio zmieniony przez Aleksei Karamazov dnia Pon 16 Paź 2017, 09:59, w całości zmieniany 1 raz
Leon Onegin
Leon Onegin
Komnata Marmurowa Kip8Swd
Jekaterynburg, Rosja
29 lat
błękitna
za Starszyzną
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1078-leon-hiacynt-onegin-budowa#3959https://petersburg.forum.st/t1092-leon-hiacynt-onegin#4039https://petersburg.forum.st/t1091-leon-hiacynt#4037https://petersburg.forum.st/t1097-kreska#4063

Sob 14 Paź 2017, 22:54
- Ja myślę, że ona przyszła tu rozpraszać moją uwagę - mówi przekonany o tym za bardzo i wzdycha z niezadowoleniem pod nosem, kiedy kobieta udaje, że nie chce złapać jego spojrzenia swoimi diamentowymi oczętami. Bo przecież najpiękniejszą z dam jest dziś dla niego pani Kuragina. Znaczy się, w życiu nie powie tego na głos, bo chyba by mu od tego wszystkie włosy osiwiały - a i tak już ma prawie białe, nie wspominając przy okazji o tym, co by na ten temat powiedział sam Matvei. A to pewnie od samego myślenia o jego wrogu publicznym numer jeden w ten sposób. Ale też z drugiej strony, jest tylko prostym mężczyzną, który tęskni do kobiet, bo żadnej od bardzo dawna nie ma i chyba może zwyczajnie docenić takie naturalne piękno, jakie mu się przed oczami przedstawia? Przecież nie ma w tym nic złego, nie robił nikomu krzywdy, a przynajmniej Leon tego nie dostrzegał. Nie miał szczęścia w życiu prywatnym. Ani nie wyszło mu z Ofelią, ani z Jasną, co tylko pogłębiało jego alkoholizm. - Daj z tym spokój, Aleksei - odpowiada tylko pochmurnie, wzrokiem zauważając Arseniya, którego szczerze od zawsze nienawidzi. Zabiera Karamazova na bok, po czym wskazuje mu ręką miejsce siedzące. Przez moment rozgląda się jeszcze po Komnacie Marmurowej, upijając łyk wina. Coś mu się wydaje, że prędko stąd dzisiaj nie wyjdą, chyba że skończy się kłótnią tak, jak ostatnio.
- To akurat nie jest szczególnie ważne - odpowiada krótko, po czym wzrusza lekko ramionami i spogląda na swojego towarzysza. - Coś podejrzewam, że to będzie ciężki wieczór - mówi pod nosem bardziej do siebie niż do Alekseia, po czym prowadzi go w kierunku wybranych przez niego krzeseł, by mogli wszystko dobrze słyszeć. Czasem pojawiała się w nim chęć pokazania ojcu, że nie jest życiowym nieudacznikiem i może być dobrym synem, choć w rzeczywistości Leon nigdy tak naprawdę nie wiedział, o co może mu tak naprawdę chodzić i dlaczego wiecznie ma do niego pretensje, podobnie jak wujkowi Matveiowi czy ciotce Persefonie, którzy zawsze go mocno strofowali. Nie obserwować ludzi, obserwować ludzi, bawić się, ale nie bawić się, trzymać fason, ale być dostosowanym. Nawet kiedy wziął ślub z Ofelią, to przecież dalej wszystko było nie tak. Czuł, że tu nie pasuje.


Ostatnio zmieniony przez Leon Onegin dnia Wto 17 Paź 2017, 12:32, w całości zmieniany 1 raz
Dragan Bregović
Dragan Bregović
Komnata Marmurowa Giphy
Belgrad, Serbia
28 lat
błękitna
za Starszyzną
gwardzista / Batalion Specjalny
https://petersburg.forum.st/t617-dragan-bregovichttps://petersburg.forum.st/t643-dragan-bregovic#1190https://petersburg.forum.st/t644-dragan#1193

Nie 15 Paź 2017, 00:20
Krewniakowi Kuragina należy się trochę szacunku, podpowiadała intuicja głosem Nestora Bregovićów. Prawda, choć jego rodzina naigrywała się z moralnego oburzenia praworządnych rodów, którym solą w oku była nielegalna działalność serbskich czarodziejów. Pojedynki w podziemiu? Przemyt podejrzanych eliksirów? Zazwyczaj ten czy tamten Bregović maczał w tym palce. Nic dziwnego, że byli nieszczególnie popularni w Starszyźnie, choć to za mało powiedziane. No cóż, świętoszek potrzebował swojego łotra, tak jak łotr potrzebował świętoszka. Ten pierwszy miał się na kogo oburzyć i czuł się kimś lepszym, podczas gdy ten drugi potrzebował sobie udowodnić, że różni się od nich pod wieloma względami. Gdyby nie istniały świętoszki, łotr nie nazywałby się łotrem.
Mimo wszystko, rozsądniej było mieć po swojej stronie założycielskie rodziny – Kuraginów i Aristovów. Kuraginowie i Aristovowie wiedzieli, że lepiej, by półświatkiem trzęśli zaprzyjaźnieni z nimi łotrzykowie niż zupełnie obce oby. Przynajmniej było przy okazji od razu wiadomo, czego się po nich można spodziewać.
- To zaszczyt pana poznać, Timofeiu Iosifovichu Kuraginie.
Wcale nie.
Ani go to ziębiło, ani grzało. Świat by mu się nie zawalił, gdyby nie poznał wuja Varvary.  
- Cieszę się, że zasiądę z panem do rozmów. Jestem nadal młody, toteż chętnie skorzystam z pańskiego doświadczenia.
Nie przesadził z komplementami? Czuł, że lekko przesadził. Jednak Timofei nie wyglądał się niezadowolonego z takiej ilości słodkich słówek pod swoim adresem. Co za ulga.
- To miłe, że mnie pamiętasz, Varvaro. Minęło trochę czasu od naszego ostatniego spotkania. Słyszałem, że bardzo cię sobie cenią w Hotynce, jesteś zdolną uzdrowicielką. Musisz być z siebie dumna – stwierdził i dodał zniżonym głosem: – Zostaniesz z nami na naradzie? Wzniosłabyś coś nowego do dyskusji. Przy tobie łatwiej byłoby znieść te przykre okoliczności. – Rozmowa z Varvarą była rozmową, a nie pustymi komplementami. Był wobec niej bardziej szczery niż wobec wujaszka Timofeia. Jak na razie, nie miał pojęcia o problemach rodziny Kuraginów oraz niezręcznym położeniu, w jakim znajdowała się Varvary. Grigory zdawał się być człowiekiem pełnym wigoru, zdolnym właściwie pokierować Starszyzną. Był jej nienaruszalnym fundamentem.
Do Komnaty Marmurowej przybywało coraz więcej uczestników spotkania. Pokazywali się ci ważniejsi członkowie Starszyzny. Część gości nadal prowadziła towarzyskie pogawędki, część zdecydowała się zasiąść na krzesłach. Był to niejako znak, że wkrótce rozpocznie się oficjalna połowa spotkania.
- Domyślam się, że nie jestem jedynym, który ucieszy się z twojego udziału w naradzie – rzucił, ot tak, niby od niechcenia Bregović. Zauważył spojrzenie młodszego z Oneginów. Nie omieszkał się posłać mu kpiącego uśmieszku, w którym kryło i ciche wyzwanie.
Wujaszek Timofei zmarszczył brwi. Nie spodobało mu się ostatnie spostrzeżenie Dragana albo rozdrażniła go obecność Oneginów. Kuraginowie nie cierpieli się z Oneginami.
Bez obaw. Dragan dyskretnie przysunął się odrobinę bliżej koleżanki ze szkoły. W razie czego, ochroni pannę Varvarę przed zakusami innych mężczyzn, nawet gdyby miał to przypłacić własnym życiem. Ha, dramatyzm!
Varvara Kuragina
Varvara Kuragina
Komnata Marmurowa Ay4tqq
Archangielsk, Rosja
28 lat
rusałka
błękitna
za Starszyzną
uzdrowicielka
https://petersburg.forum.st/t786-varvara-kuraginahttps://petersburg.forum.st/t800-varvara-kuraginahttps://petersburg.forum.st/t799-varvarahttps://petersburg.forum.st/t2032-harlequin#11176

Nie 15 Paź 2017, 01:01
Prawda jest taka, że każdemu, jak tu siedzą w pięknej Komnacie Marmurowej, należy się mniej szacunku niż sobie nawzajem okazują. Całują się po policzkach przez serwetki, ręce ściskają sobie jakby mogli je pokruszyć nawet minimalną ilością szczerości. Za mało tu luster, by wszyscy – próżni i przewrażliwieni na swoim punkcie – mogli do woli wpatrywać się we własne odbicia, bo przecież w miarę, jak przybywali kolejni obradujący znajdował się kolejny ktoś, kogo ktoś inny szczerze nie znosi. A o dalszych posunięciach Rady musieli dyskutować razem i wspólnie podjąć decyzję.
Oto prawdziwy koszmar arystokraty – pójść na ustępstwo albo dla dobra rozmowy podarować sobie nawet wyjątkowo błyskotliwy komentarz, który można by potem zapisać w kronikach jako przełomowe zdanie.
Bregović, stojąc u jej boku, wspinał się na wyżyny kurtuazji, by zarobić sobie na łaskawy uśmiech stryja Kuragina. Varvara rzadko miała okazję uświadczyć tak jaskrawy dowód na to, jak ogromne ma w życiu szczęście. Spośród szesnastu dynastii, nawet mimo zapewnień o wzajemnym szacunku i bliskich stosunkach, zawsze wyłoni się według przypadkowego na dobrą sprawę kryterium te, które będą cieszyć się większą estymą. Mogło paść na najbogatsze (w którym wypadku tryumfy święciliby Aristovowie) albo najliczniejsze (prym przypadłby wówczas Wrońskim), ale wybrane zostały te założycielskie i tym sposobem – każdy chciał być blisko z Kuraginami. Niektóre rody, z którymi łączyła panów z Archangielska zwaśniona historia opiewająca na setki lat nie mogły już liczyć na ich przychylność, ale skoro niepokorny Bregović kajał się przed Timofieiem – jakich więcej dowodów trzeba?
- Pamiętam każdą wartościową znajomość, którą zawarłam. – W dobrym tonie (i mniej niezręczne dla niej jako jednej z niewielu kobiet) było także i jemu nieco pochlebiać. Nie na miejscu byłyby zapewnienia, że nie mogłaby wybaczyć sobie, gdyby zapomniała, że Dragan Bregović pojawił się kiedyś w jej życiu, ale nieco mniej egzaltowana formułka miała spore szanse się sprawdzić.
- Dziękuję ci za deklarację uznania. – Tak, była dumna ze swojego stażu w Hotynce. I z każdego razu, gdy ktoś przychodził do niej po radę, z każdego pytania, które zadał dociekliwy student, a ona odpowiedziała dość wyczerpująco. Ale nie uznała, by Bregović musiał akurat teraz to wiedzieć. – Owszem, zostanę – dopowiedziała więc tylko.
Skąd te pokłady wyrozumiałości u Kuraginy? Chyba tylko z dna kieliszka. Wyszło odrobinę niegrzecznie, jakby zakładał, że wpuścili ją do Komnaty na krótko w charakterze ozdoby i atrakcji do podziwiania dla panów, a przed rozpoczęciem obrad zostanie na powrót wyproszona. Nie przejęła się jednak zbytnio tym delikatnym nietaktem.
Tymczasem z każdą mijającą chwilą zdenerwowanie Varvary malało. Przeciwnie, zyskiwała chęci, by wypowiedzieć się o rzeczach, którymi bezpośrednio się zajmuje i które dotyczą jej osobiście. Przypatrzeć się i przemyśleć to, co usłyszała przypadkiem na tarasie. A że była córką Grigoriya Kuragina, wszystko na tej sali dotyczyło jej osobiście. W pewnym sensie.
Poczucie zawieszonego na sobie dość natarczywego spojrzenia nie należało do przyjemnych doznań. Zerknęła na Onegina zaledwie przelotnie, podobnie zresztą jak zawsze z nim rozmawiała. Kuraginowie nie miłowali się nigdy z jego dynastią, a nad wyraz przykre – by nie określić ich żenującymi – historie, jakie krążyły w towarzystwie o jego rozpadającym się małżeństwie nie przemawiały na jego korzyść.
- Zapewniam cię, Draganie, że najbardziej z mojej obecności na naradzie cieszę się ja – odrzekła spokojnie. I choć nie wątpiła w rycerskość Bregovića, po stokroć wolałaby już się znaleźć na miejscu, które właściwie się jej należało – u boku brata i ojca, w otoczeniu starych przyjaciół.
Ale czyż oni wszyscy nie byli tu, zjednoczeni przez tragedię, przyjaciółmi? Czy może tylko jej się wydawało?
Weles
Weles

Nie 15 Paź 2017, 17:35
- Ciebie również bardzo miło poznać. Słyszałem, Draganie Bregoviću, że pracujesz w Batalionie Specjalnym i byłeś na miejscu zdarzenia. Chciałbym z tobą później o tym porozmawiać, jeśli pozwolisz – mówi spokojnym głosem Timofei Kuragin, porozumiewawczo uśmiechając się do mężczyzny. O poważnych sprawach nie należy rozprawiać przy kobietach. Choć doceniał zawsze zaradność i ambicje Varvary, córki Grigoryego, to jednak w rzeczywistości wolałby zamienić z nim kilka słów na osobności. Musi się dowiedzieć, czy przypadkiem nie zauważył czegoś podejrzanego, sprawiając przy tym pozory, że o niczym nie ma pojęcia. Niewielu w końcu zdawało sobie sprawę z tego, jak było naprawdę. – Niemniej jednak muszę was teraz zostawić. Mam nadzieję, iż będziecie dzisiaj brali czynny udział w obradach. – Kłania się na pożegnanie, nie zamierzając przeszkadzać im w rozmowie. W międzyczasie przywitał się z najważniejszymi czarodziejami, którzy powoli zaczęli zbierać się w Komnacie Marmurowej. Sam był zaskoczony tak licznym przybyciem członków dynastii magicznych, świadczyło to jednak o tym, że wydarzenia związane z Muzeum Sztuki Magicznej ich poruszyły.
W końcu dziś do Pałacu Sprawiedliwości zjeżdża się crème de la crème Słowiańszczyzny. Nie należy do tajemnic, że punktualność nigdy nie była mocną stroną szlachty, przybyli jednak nie tylko najważniejsi członkowie Starszyzny, ale także ich żony, synowie i córki, które – choć zwykle bez prawa głosu i odizolowane od polityki – pokazywały liczebność swojego rodu. Grigory Kuragin doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż dzisiejsze obrady nie będą należały do najłatwiejszych, jednak spotkanie nadzwyczajne było koniecznością. W tak licznym gronie znalezienie złotego środka i porozumienia zdawało się być niemożliwością, lecz Grigory był dzisiaj pełen nadziei. Mężczyzna przywitał się z Matveiem Oneginem, choć zrobił to z wyraźną niechęcią – nie od dziś wiadomo, że za sobą nie przepadali. Skinął również głową do Varvary i Arseniya, który rozmawiał wraz z Niedamirem i synem Kosmasa. Biedny Kuragin nie wiedział – w przeciwieństwie do wtajemniczonego w intrygę Savvasa – jak było naprawdę. Grigory jednak nie chciał go o wszystkim informować, biorąc pod uwagę pogarszający się stan jego zdrowia. Drzwi do sali audiencyjnej w końcu się zamknęły. Czarodzieje zajęli swoje miejsca, a Zakhar Aristov zaapelował o ciszę. Najwyższa pora, by Duma Rosji rozpoczął spotkanie.  
- Drodzy czarodzieje! Zebraliśmy się tutaj nie bez powodu. Jako Duma, przedstawiciel Starszyzny, bardzo dziękuję wszystkim za tak liczne przybycie. To wszak świadczy o was samych: że nieobce są wam problemy, z którymi boryka się nasz kraj. Mam nadzieję, iż ten dzień będzie dla nas przełomowy i uda nam się wspólnie znaleźć najkorzystniejsze dla nas rozwiązanie. – Krótki wstęp zakończył szybkim oddechem. Grigory Kuragin miał im dzisiaj bardzo dużo do powiedzenia, lecz najpierw zamierzał zacząć od najprostszych spraw. – Na początku chciałbym wyrazić szczere kondolencje dla ofiar Muzeum Sztuki Magicznej. To ogromna tragedia dla całego społeczeństwa. Zniszczono wiele cennych eksponatów, jednak to właśnie ludzie są największą stratą. Przede wszystkim zginął nasz przyjaciel, Eliades Zakharenko. Człowiek o wielkim sercu, wybitny mecenas sztuki, który nie zasługiwał na taką śmierć. W imieniu swojej rodziny i Starszyzny składam wam, drodzy Zakharenko, najszczersze kondolencje. Jednocześnie chciałbym ogłosić, że dziś miejsce Nestora zajmuje jego najmłodszy syn, Kosmas Zakharenko. Mam nadzieję, że współpraca między nami będzie układała się owocnie. – Przywołał tym samym gestem dłoni Kosmasa do siebie, by i ten mógł powiedzieć kilka słów. To właśnie jego pięć minut. Ten moment.
Kosmas Zakharenko
Kosmas Zakharenko
Komnata Marmurowa 6EawO4E
Odessa, Ukraina
52 lata
błękitna
za Starszyzną
Nestor Zakharenko / komendant Białej Gwardii
https://petersburg.forum.st/t1105-kosmas-zakharenko#4122https://petersburg.forum.st/t1106-kosmas-zakharenko#4152https://petersburg.forum.st/t1108-kosmas-zakharenko#4155https://petersburg.forum.st/t1107-zeus#9577

Nie 15 Paź 2017, 17:38
W doborowym towarzystwie olśniewającej żony i córek punktualnie pojawił się w Komnacie Marmurowej. Dziś był dzień, w którym oficjalnie miał zostać ogłoszony Nestorem. Kosmas czekał na ten moment bardzo długo, skrupulatnie realizując swój plan przy nieocenianym wsparciu Hekate i dzieci. Wiedział też, że ma nie tylko zgodę ze strony Persefony, ale i z ramienia Zakhara Aristova i Grigoryego Kuragina – najważniejszych osób w Starszyźnie. W rzeczywistości każdy z nich miał w tym swoją jakąś korzyść. Oni chcieli mieć możliwość bezproblemowego forsowania własnych pomysłów, do czego potrzebowali większości głosów Rady Czarodziejów, a on – złotą koronę na głowie, pałac w Odessie i możliwość uprawiania polityki według własnego uznania. Przywitał się z Matveiem Oneginem i jego synem, wzrokiem jednak odruchowo poszukując Persefony, której nie mógł odnaleźć w tym tłumie. Niemniej Kosmas mimowolnie został wciągnięty w wir krótkich pogawędek z innymi członkami Starszyzny, którzy to składali kondolencje na jego ręce, to gratulowali objęcia roli Nestora Zakharenko. Spotkanie nadzwyczajne lada moment miało się rozpocząć, dlatego też wraz z rodziną zajął odpowiednie miejsca w Komnacie Marmurowej, czekając cierpliwie na przemówienie Dumy Rosji. Wiedział, że wraz z początkiem jego wypowiedzi, przyjdzie i kolej na na niego. Słysząc swoje imię i brawa, z powagą na twarzy podniósł się z miejsca, by opowiedzieć o Eliadesie Zakharenko. Wyobrażał sobie, że jest przy tym Artemius. Niech patrzy, jak zabiera mu to, do czego był przygotowywany od zawsze.
- Dziękuję ci, Grigoriyu Kuraginie, za tak ciepłe słowa o moim ojcu. Był niewątpliwie dobrym człowiekiem, któremu przyszło zginąć za szybko. Podejrzenia padają dziś tylko w jednym kierunku i wierzę, że wina zostanie im udowodniona jak najszybciej. Mam też wielką nadzieję, że uda mi się kontynuować kurs, który obrał mój ojciec. Niech Eliades Zakharenko i inne ofiary zamachu w Muzeum Sztuki Magicznej spoczywają w pokoju. – Kłamstwo za kłamstwem i żadne z nich nie ugrzęzło w gardle. Ponoć o zmarłych nie należało mówić źle, jednak w rzeczywistości wszyscy wiedzieli, jakim człowiekiem był Eliades. Era jego rządów dobiegła już końca, co tym samym oznaczało nowy początek dla Zakharenko. Kosmas wierzył, że w końcu uda im się podnieść z kolan i przestaną się upodlać przed innymi tak, jak było to dotychczas. Nic już nie stało im na drodze. Teraz wystarczy tylko sprawnie lawirować między nimi, rozbijać stare układy i tworzyć nowe sojusze, które wcześniej nie miałyby racji bytu. Miał dla kogo wynosić swój ród na piedestały. Dla Hekate. Dla Savvasa i Deimosa. Dla swoich córek. – Korzystając z okazji, chciałbym również ogłosić, jako nowy Nestor Zakharenko, o kweście organizowanej na rzecz poszkodowanych ofiar i odbudowy Muzeum Sztuki Magicznej. Odbędzie się dwudziestego maja o godzinie czternastej w ogrodach Pałacu Sprawiedliwości. Zachęcam was, drodzy przyjaciele, do przybycia i wpłacania datków na tak szczytny cel. Wszelkie informacje odnośnie tego wydarzenia pojawią się w jutrzejszym wydaniu „Tylko Prawdy”. Bardzo wam dziękuję za uwagę. – Plan był taki, żeby odciągnąć od siebie wszelkie podejrzenia. Choć w tym momencie nie miały racji bytu to wiedział, że musi zrobić wszystko, by tak pozostało.


Ostatnio zmieniony przez Kosmas Zakharenko dnia Pią 03 Lis 2017, 02:16, w całości zmieniany 1 raz
Persefona Onegina
Persefona Onegina
Komnata Marmurowa 481829532650c48419078f2b779986ff
Odessa, Ukraina
52 lata
błękitna
za Starszyzną
naukowiec genetyk, wykładowca, pisarka
https://petersburg.forum.st/t1036-persefona-onegina-zd-zakharenko#4259https://petersburg.forum.st/t1946-persefona-onegina-zd-zakharenko#10198https://petersburg.forum.st/t1132-bajarzhttps://petersburg.forum.st/t1133-agape#4262

Pią 20 Paź 2017, 21:59
Persefona płynęła w żałobnej czerni między zebranymi w Komnacie Marmurowej arystokratami z ponurym uśmiechem, łaskawie dająca się całować po obleczonych w długie, satynowe rękawiczki rękach, nakrywająca swoimi dłońmi dłonie starych przyjaciół, ściskających jej palce w pokrzepiającym geście. Wydawała się być dziwnie odległa ze swoim spokojnym dostojeństwem i dobrze markowanym smutkiem w oczach. Była dzisiaj przecież pokrzywdzoną przez niewyobrażalną tragedię, jaka rozegrała się w Petersburgu ostatniego dnia marca; w poznaczone siwymi pasmami włosy wetknęła nawet oskubaną z kolców złotą różę, jakby jeszcze bardziej podkreślając swoje złączenie w smutku z rodem Zakharenko. W rzeczywistości jednak – z czego zdawali sobie sprawę co najwyżej Kosmas i jego rodzina oraz jej kochany Matvei – całe to przyjmowanie kondolencji i przybieranie zasępionych min było niemal policzkiem dla pamięci zmarłego Nestora. Jego śmierć była wstrząsająca, ale nie stanowiła powodu do rozpaczy dla Oneginy. Ich niewypowiedziany konflikt nigdy nie został zażegnany. Oboje byli objedzeni dumą zbyt bardzo, by wybaczyć sobie zniewagę, nawet jeżeli minęły dekady; po ich spotkaniach zawsze pozostawał gorzki posmak. Teraz więc, gdy Eliades gryzł piach… Persefona nie umiała go należycie żałować, co może – w innych okolicznościach – wzbudziłoby w niej wyrzuty sumienia.
Ale nie, gdy to Kosmas zasiadał na nestorskim fotelu. Gdy przemawiał, czuła tak wielką dumę – mówił stanowczo, pewnie, głos nie zadrżał mu w kłamliwej nucie. Nowy początek dla jej dynastii, tak, jak zawsze tego chciała. Właściwy człowiek na właściwym miejscu, gotów odbudować, cegła po cegle, chwałę, na jaką zasługiwali, jaka im – obdarzonych świętą krwią – się należała.
Jej brat, ten, któremu zawsze powinna przypaść w udziale korona.
Rozległy się oklaski, do których chętnie się przyłączyła, wzrokiem jednak szukając swoich synów i męża. Oddaliła się od nich, by przywitać się ze wszystkimi, lecz teraz miała dość już wysłuchiwania grzecznych wyrazów współczucia i najchętniej wsparłaby się na matveiowym ramieniu. Choć pozornie pogrążona w żałobie, i tak prezentowała lepiej, niż się czuła: wyglądała nienagannie, ale w jej stanie takie zgromadzenia szybko męczyły. Całe szczęście, że mogła pogarszającą się kondycję usprawiedliwić wiekiem i dziś u nikogo nie wzbudzałoby to podejrzeń, a już na pewno nikt nie posunąłby się do łączenia tego z jej owiniętymi szczelną warstwą słodko-gorzkiej tajemnicy badaniami.
Persefona przesunęła wzrokiem po twarzach swoich pięknych bratanic i posłała im subtelny uśmiech. Czuła ukłucie satysfakcji, gdy widziała je takie dorosłe i dostojne, mimo że ich wychowanie nie było jej udziałem; pamiętała je jeszcze śliniące się na jej błękitny kostium od Anyi i Vanyi, a dziś stały dumnie u boku Hekate i Kosmasa, przyciągając tym samym wzrok niejednego kawalera. Mogła być z nich dumna.
Onegina delikatnie położyła Hiacyntowi rękę na ramieniu i minęła jego krzesło tak, by płynnie zająć wolny fotel tuż obok.
Leonie — przywitała się; zerknęła też na Karamazova, który otrzymał ciepły uśmiech i przemiłe: — Alekseiu. Przerywam coś ważnego?
Nachyliła się lekko nad podłokietnikiem do ucha blondyna.
Jesteś ostentacyjny — upomniała go szeptem — a obiektem twojego zainteresowania jest panienka Kuragina. To skandaliczne.
Nie denerwuj samego Nestora, Leonie. I ciotki, bo chociaż brzmiała milutko, to pogadankę w domu masz już zapewnioną, chociaż nie wiadomo, od kogo.
Hekate Zakharenko
Hekate Zakharenko
Komnata Marmurowa 3105df034706c1864a0d70bd222ed170
Ufa, Rosja
51 lat
błękitna
za Starszyzną
redaktor naczelna „Tylko Prawdy”
https://petersburg.forum.st/t1131-hekate-zakharenko#4249https://petersburg.forum.st/t1174-wygladaj-jako-kwiat-niewinny#4587https://petersburg.forum.st/t1175-wiedzma

Nie 22 Paź 2017, 23:04
Rodzina rozpacza. Rodzina tryumfuje. Moja rodzina.
Wszyscy, gdy zapewniają Kosmasa o swym szczerym współczuciu oferują je także jej, lecz może dziwić ich, dlaczego tak przekonująco wygląda w żałobnej czerni. Strata teścia nigdy nie jest przyczyną smutku tak miażdżącego jak śmierć ojca, a w ich przypadku – nie jest przyczyną smutku w ogóle. I dlatego Hekate ma pod oczami ciemne cienie, ślady łez i nieprzespanych nocy, a dumnie wyprostowaną sylwetkę okrywa czarna suknia, skromniejsza niż życzyłaby sobie tego duma kobiety sukcesu.
Gdy patrzy na mężczyzn wokół, każdy kieliszek, który wychylają jest w jej wyobraźni toastem za jej zdrowie. Za determinację i przebiegłość, która ich tu doprowadziła.
Kosmas z godnością przyjął od Dumy tytuł Nestora. Ukoronowanie lat spędzonych w cieniu, usprawiedliwienie każdej podjętej decyzji zawarło się w zaledwie kilku minutach i – już. Oto wspięli się na szczyt drzewa genealogicznego Zakharenko – a architektką ogrodu, w którym już raz uwiędło, ale teraz miało rozrosnąć się na nowo, jest właśnie ona, tylko ona i tak już od trzydziestu lat. Chociaż nie wzięła nigdy do ręki nożyc ogrodowych i żadna gałązka nie spadła pod bezpośrednim naciskiem jej siły, chyba tylko ona miała przez cały ten czas pełen zarys tego, do czego wspólnie dążyli.
Nie wątpiła, że Kosmas ją rozumiał. Nigdy nie zawiódł i w pełni zasłużył na dumę rozpierającą jej serce na widok jego elegancji, dystynkcji, z jaką przyjmuje gratulacje na przemian z kondolencjami. Na ich oczach (za ich sprawą) w życie tych ludzi wkradnie się chaos. A oni we dwoje mogą wreszcie odetchnąć z ulgą, przeżyć choć jeden dzień odpoczynku i niezmąconej niczym satysfakcji. A potem wrócić do odgrywania zranionych do głębi żałobników okazujących wspaniałomyślność i wrażliwość.
Artykuł o kweście leżał już dawno przygotowany na biurku w redakcji; to część planu. Nie mogła pozwolić sobie na demobilizację, nieuwagę – daleko im jeszcze do spokoju, ale czuła, że prawie można by dostrzec jej zadowolenie pod maską smutku. Wokół miała wszystkich: męża, synów i córki nie odstępujące jej na krok. Wyrosły pod jej czujnym okiem, na jej zmęczonym ramieniu.
Przyłączyła się do oklasków na cześć Kosmasa i gdy wygłosił ogłoszenie o kweście, stanęła znów u jego boku. Niedługo miały rozpocząć się dyskusje, ale gdyby ktoś jeszcze chciał pochylić się nad straszliwą tragedią, jaką była śmierć Eliadesa, musiała pomóc mu po raz wtóry udźwignąć ten ciężar. Niewiele mówiła do Kosmasa, choć najchętniej rozmawiałaby teraz tylko z nim, z dala od nich wszystkich.


Ostatnio zmieniony przez Hekate Zakharenko dnia Pon 30 Paź 2017, 15:51, w całości zmieniany 1 raz
Matvei Onegin
Matvei Onegin
Komnata Marmurowa Tumblr_pbkjzqHERH1ufzk7po1_500
Jekaterynburg, Rosja
61 lat
błękitna
za Starszyzną
sędzia Magicznego Sądu / wykładowca na PUMie
https://petersburg.forum.st/t1069-matvei-onegin#3926https://petersburg.forum.st/t1936-matvei-onegin#10029https://petersburg.forum.st/t1937-sprawiedliwosc-wymierzamy-sami#10030https://petersburg.forum.st/t1935-orzel-onegina#10028

Pon 23 Paź 2017, 00:19
Matvei Onegin dobrze znał wnętrze Komnaty Marmurowej, gdyż był tutaj już nie pierwszy raz. Przyszedł tu sam, choć od razu na swojej drodze zauważył kilku Oneginów, a za chwilę miała zaszczycić ich obecnością jego najukochańsza małżonka, Persefona. Rozmowy to podstawa dyplomacji, dlatego niemal od razu przywitał się z ważnymi osobistościami, prowadząc pozornie swobodną pogawędkę. Życie salonowe to przecież gra pozorów. Polityka to gra słów i niedomówień. Musisz być mistrzem pozorów i niedomówień, aby umiejętnie rządzić. Tego nauczył go jego ojciec, a on chciał przekazać tę wiedzę nie tylko swoim dzieciom, lecz Oneginom. Z własnymi dziećmi nie miał zbytnio problemów. Musiał jednak uważać na Leona, który nieustannie szargał ich reputację rodzinną. Niemal od razu dostrzegł go na swojej drodze. Dyrdymały i farmazony - to jedyne, co słyszał najczęściej od bratanka, dlatego Matvei był szczerze zaniepokojony jego obecnością. Lepiej by było, gdyby się tutaj nie pojawiał. Z czasem Komnata Marmurowa zaczęła się zapewniać, dlatego też była to dobra pora, aby zająć miejsca i czekać na rozwój wydarzeń. Matvei w końcu podszedł do Leona pośpieszonym krokiem i zwrócił się w jego stronę, który w tym momencie prowadził konwersację z Alekseiem, a wcześniej został pogoniony przez Persefonę. Ona na pewno zdążyła już mu coś powiedzieć.
- Witajcie. Niezmiernie miło cię widzieć, Alekseiu - przywitał się z mężczyzną, po czym posłał Leonowi spojrzenie pełne dezaprobaty. - Możesz zająć już miejsce. I zmień kierunek swojej uwagi. Jesteś Oneginem. To nie wypada - zwrócił się do niego pozornie łagodnym tonem, spokojnym. I chyba ten niczym niezmącony spokój był czymś, co napawało niepokojem. Spożywanie alkoholu podczas spotkań Rady Czarodziejów? Zły krok. Tak się przecież nie zachowuje członek rodu Oneginó w takich okolicznościach. Matvei bezwzględnie musiał trzymać swoją rodzinę w ryzach, podobnie przecież czynił jego ojciec, który przekazał mu władzę. Niby można było nazwać go hipokrytą, ponieważ w młodości nie tak bardzo różnił się od Leona. Był zapatrzony w świetność swojej osoby szlachcicem z ego, które nie mieściło się w największej komnacie Kryształowej Twierdzy, lecz nie zmieniało to faktu, że jeśli jego rodzice sobie z nim nie radzili, to on musiał coś temu jak najszybciej zaradzić. Oneginowie nie mogli sobie pozwolić na kompromitacje w jego wydaniu na spotkaniach Starszyzny. Dziś Matvei postanowił dać mu ostatnią szansę. Jeśli jej nie wykorzysta, będzie musiał ponieść konsekwencje, które zapamięta do końca życia. Koniec tych zabaw, Leonie, jeśli chcesz być Oneginem.
Komnata Marmurowa powoli zaczynała się wypełniać przedstawicielami rodów. Przywitał się ze swoim szwagrem, który w towarzystwie swojej najdroższej małżonki i pięknej córki wszedł na salę. Gra pozorów na twarzach Zakharenków była bardzo przekonywująca. Śmiał nawet twierdzić, że gdyby nie znał szczegółów rodzinnych tragedii i konfliktów wewnątrz rodziny, to byłbym w stanie im uwierzyć. Podejrzewał jednak, że śmierć Eliadesa przejęła Kosmasa równie mocno, co Persefonę. Nieco mniej przyjemne powitanie czekało go parę chwil później. Grigoriy Kuragin. Pod maską salonowej uprzejmości kryła się niechęć. Matvei nigdy nie ukrywał swojego negatywnego nastawienia do tego rodu, jednakże teraz lepiej schować dumę do kieszeni i chociaż na chwilę stanąć ponad podziałami. A potem znów przyjdzie czas obrad, głosowań i niczym wygłodniałe harpie będą bronić interesu własnego rodu. W końcu dostrzegł obecność swej najdroższej żony i udał się w jej kierunku. Usiadł obok niej, ujął dłoń Persefony i uśmiechnął się do niej lekko, uważnie słuchając przemówień. Wewnętrznie czuł, że przedstawienie nowego Nestora Zakharenków będzie najprostszą z kwestii, którą mieli poruszyć dzisiaj na spotkaniu. Z chłodnym spokojem w oczach patrzył znad srebrzystych brwi na zgromadzonych tu ludzi.
Leon Onegin
Leon Onegin
Komnata Marmurowa Kip8Swd
Jekaterynburg, Rosja
29 lat
błękitna
za Starszyzną
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1078-leon-hiacynt-onegin-budowa#3959https://petersburg.forum.st/t1092-leon-hiacynt-onegin#4039https://petersburg.forum.st/t1091-leon-hiacynt#4037https://petersburg.forum.st/t1097-kreska#4063

Sro 25 Paź 2017, 23:43
Kiedy tylko ciotka Persefona pojawiła się w zasięgu jego wzroku, Leon doskonale wiedział, że zaraz coś się wydarzy. Kroczy niezwykle dostojnym krokiem, obleczona w żałobną cień, niczym jakaś księżna mroków i posłanka śmierci, swoje białe greckie dłonie zaciskając na szyi młodego Onegina. Za co? Przecież był jedynym trzeźwo myślącym na tej sali, bo nie łączył przyjemności z obowiązkami i jak widział piękną kobietę, to naturalnie napawał się tym widokiem? Mogliby mu wujkowie odpuścić, to nie ich sprawa. Więc patrzy. A później nie zabija spojrzeniem Kuragina, jego ojca, ani Sorokina, ani żadnego, z którym mają negatywne relacje rodowe. Czy to nie żałosne, czy to nie zabawne, że dorośli ludzie się tak zachowują, kogoś nie lubią i nie chcą z nim utrzymywać kontaktu? A to nie mogą po prostu iść się napić, zatańczyć i pogodzić się? Leon tego nie rozumie, więc wraca do patrzenia, zachwycając się Kuraginą. Dawno nie widział tak pięknej kobiety, jeśli nie nigdy. Nawet nie chce myśleć o tym, że Varvara pochodzi z wrogiego Oneginom rodu. Dla niego teraz nie jest to jakoś specjalnie ważne, choć z całego serca nienawidzi przecież Arseniya, z którym na pewno dzisiaj będzie miał potyczkę.
Wtem pojawia się Persefona, która wyraźnie sugeruje mu, że ma być inny. To go nie wzrusza, tak naprawdę nigdy jej nie pasowało, jakim był człowiekiem, ciągle słyszał, że powinien coś, a czegoś innego mu nie wolno, choć nawet nie była jego matką. Czuła jednak, że może więcej, skoro była żoną samego Nestora Oneginów. Wydawało jej się, że całą rodzinę może rozstawiać po kątach i wydawać rozkazy, niemniej jednak on nie zamierzał brać uwag Persefony do serca, gdyż uważał, że były one absurdalne. Zaraz potem przy nim pojawił się jej mąż, przez co Leon niemal od razu zamarł i przestał oddychać ze strachu przed tym, co jeszcze wujek mu powie. Odetchnął dopiero, kiedy po chwili usiedli nieco dalej. Postanowił już siedzieć cicho i patrzeć obojętnie przed siebie, od czasu do czasu zerkając tylko na Karamazova, który zajął miejsce obok niego. Spotkanie nadzwyczajne w końcu się rozpoczęło, a Onegin zamierzał brać w nim czynnie udział. Nie przyszedł tu milczeć. Choć nie był dziedzicem swojego rodu, to wierzył, że może coś zrobić. Był wszak obrońcą sądowym w Magicznym Sądzie. Chciał też przy okazji pokazać samemu Matveiowi, że nie są mu obojętne losy dynastii Oneginów.
Arseniy Kuragin
Arseniy Kuragin
Komnata Marmurowa C51589e8ed217
Archangielsk, Rosja
27 lat
błękitna
za Starszyzną
urzędnik w Prikazie Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej
https://petersburg.forum.st/t801-arseniy-kuraginhttps://petersburg.forum.st/t802-arseniy-kuragin#2128https://petersburg.forum.st/t804-arseniy-kuragin#2145https://petersburg.forum.st/t803-erwin#2130

Sob 28 Paź 2017, 13:29
- Zbyt wiele tragedii w tak krótkim czasie. Mam nadzieję, że przyszłość okaże się dla was łaskawsza – oznajmiasz zgodnie z prawdą, lekko kiwając głową w stronę Savy. Nie masz pojęcia, czy to dziwny przypadek pozwalający objąć Kosmasowi władzę, czy może plan, który został idealnie wyreżyserowany i poprowadzony do samego końca. W końcu Starszyzna kocha się w intrygach jak cyklony niszczące wszystko to, co wcześniej długimi latami było budowane przez kogoś innego, a ty, Arseniy, wcale nie jesteś inny. Bezwzględnie zrobisz wszystko dla własnych korzyści. Dla chwilowego widzimisię. Taki jesteś zachłanny niczym otchłań bez dna, że rzadko z czego potrafisz zrezygnować. Masz to przecież po ojcu, choć zdaje się, że w twoim wieku miał on znacznie więcej ogłady i mniejsze ego. Każda rodzina ma jednak swoje tajemnice, które lepiej, by nigdy nie ujrzały światła dziennego. Kuraginowie nie są w tym przypadku wyjątkiem. Twój ojciec jest Dumą Rosji, dlatego też tym bardziej musicie na wszystko uważać, by niechcący nie popełnić żadnego faux pas. A to mogłoby niezwykle źle na was wpłynąć, zwłaszcza że w ostatnich miesiącach ataki na Starszyznę są już coraz częstsze i śmielsze.
- Na pewno uda wam się wszystko wyjaśnić, Sava. – Słowa otuchy brzmią wyjątkowo szczerze, w końcu cały Petersburg czeka na potwierdzenie wiadomości przez Starszyznę. Chciałeś jeszcze coś powiedzieć Savvasowi, z którym dopiero co przed chwilą zaczęliście rozmawiać, jednak słyszysz znajomy głos, że to najwyższa pora, by rozpocząć spotkanie nadzwyczajne. Na podwyższeniu w Komnacie Marmurowej widzisz swojego ojca, z dumą w oczach przyglądasz się jego sylwetce, wierząc że uda ci się dotrwać do tego momentu, w którym go zastąpisz i zapiszesz się w historii Rady Czarodziejów jako kolejny Nestor Kuraginów. Po krótkiej przemowie Grigoriya odnośnie ostatnich wydarzeń w Rosji, na scenie pojawia się Kosmas, nowy Nestor Zakharenko. Wiesz, że to oznacza dla nich nowy początek. Jak dla każdego rodu, w którym ktoś nowy obejmuje władzę. Przecież nigdy nie jest tak samo, nawet jeśli by się starano kontynuować politykę poprzednika. Uśmiechasz się porozumiewawczo do Savvasa, wierząc że wasi ojcowie znajdą wspólny język, który zaowocuje rozsądnymi i mądrymi decyzjami. Nie może być inaczej, wszak Kuraginom i Aristovom potrzebni są sojusznicy.
Sava Zakharenko
Sava Zakharenko
Komnata Marmurowa LrN4VRB
Odessa, Ukraina
31 lat
cień
błękitna
neutralny
zdrajca renegat
https://petersburg.forum.st/t1009-savvas-zkharenko#3365https://petersburg.forum.st/t1011-savvas-zkharenkohttps://petersburg.forum.st/t1012-sava-the-savage#3416https://petersburg.forum.st/t1010-ryszard

Pon 30 Paź 2017, 15:25
Kiwnął głową swojemu rozmówcy, gdy drzwi sali zostały zamknięte i wsłuchał się w początek wprowadzenia do obrad. Bezmyślnie zawiesił spojrzenie w kierunku kuraginowej siostry, by zaraz zorientować się, że wygląda jakby mózg mu się zaciął w którymś momencie i niebezpiecznie przypomina miną Leona Onegina z brzydkim sekretem (Sava wiedział wszystko o kwiecistym imieniu mężczyzny, cóż za żenada), odwrócił więc wzrok w kierunku mówcy. Alkohol otępił ból głowy wystarczająco, by mógł przeżyć ten wieczór, choć wolał zbyt gorliwie się nie wiercić w siedzeniu i modlił się do wszystkich bogów, by ojciec nie wywołał go na wokandę.
- Z pewnością, drogi Arseniyu, jestem tego pewien. - Koleje losu są ciągłą sinusoidą zdarzeń. Nie może być wiecznie źle, bo po każdym zejściu przychodzi kolejny szczyt. Takie były prawa fizyki, tak działała natura, a on sam już wiedział najlepiej, że tej oto naturze zamierza w razie czego pomóc.
Z ulgą w sercu, gorąco bił brawo, gdy Kosmas wstąpił na mównicę i kiwał głową z uprzejmym uśmiechem. A więc stało się, lata planów, pracy, wyrzeczeń i naginania własnej moralności w końcu umiejscowiły jego ojca tam, gdzie powinien się on znajdywać. Kosmas mógł nie zdawać sobie nawet sprawy z tego, jak oddanego miał wyznawcę w postaci własnego pierworodnego, który spoglądał w jego kierunku z umiłowaniem w oczach niczym na Króla Słońce.
Wraz z innymi czarodziejami na wieść o kweście ponownie gromko zaklaskał, odprowadzając ojca wzrokiem w kierunku matki. Hekate. Władczyni życia ich wszystkich. Stała i z dumą patrzyła na męża, gdyby ktokolwiek tu wiedział jak wiele w przyszłości będzie zależało wyłącznie od jej kaprysu. Zamknął na chwilę oczy, chyba tracił przytomność.
- Słucham? A tak, jesteśmy już blisko. - To nie tak, że nie dosłyszał rzadkiej nuty troski w głosie Kuragina, usłyszał, zajęło mu to jedynie całą wieczność, by zinterpretować jego intencje. - Wybacz mi, udam się w stronę rodziny. - Kiwnął do niego lekko głową, po czym z trudem wstał i maskując samopoczucie zawadiackim uśmiechem udał się do matki i sióstr. Gdyby to był jakikolwiek inny dzień, znalazłby już zapewne z piętnaście wymówek, by zmyć się z tego zebrania, podpierając się swoją pozycją bądź zawodem detektywa, dziś jednak Sava nie miał wyboru. Dziś był dziedzicem i zapinając guzik marynarki zatrzymał się z ciepłym uśmiechem koło matki, obejmując przy tym też ramieniem siostrę.
Weles
Weles

Nie 12 Lis 2017, 20:06
- Dziękuję ci bardzo, Kosmasie, za twoje słowa i organizację kwesty. Jestem przekonany, że Starszyzna, jak i zwykli obywatele, tłumnie przybędą na to wydarzenie, by wesprzeć tak szlachetną inicjatywę, jaką jest pomoc na rzecz ofiar i odbudowania Muzeum Sztuki Magicznej. – Ściskając w podzięce dłoń mężczyźnie, który właśnie schodzi z podwyższenia, Grigory Kuragin w końcu zamierza rozpocząć spotkanie nadzwyczajne wraz ze swoim przyjacielem, Zakharem Aristovem. – Nie przedłużając, jako Duma przede wszystkim chciałbym przejść do najważniejszych problemów, z którymi ostatnimi czasy boryka się nasze magiczne społeczeństwo. Jednym z nich są właśnie Raskolnicy. – Tu robi krótki wdech, patrząc przy tym uważnie na wszystkich zgromadzonych tutaj czarodziejów, którzy przed nim siedzieli. Grigory Kuragin obawia się, że nie uda im się znaleźć konsensusu, zwłaszcza że to pierwszy raz od dawna, w którym Starszyzna zebrała się w tak licznym gronie. A przecież nie od dziś wiadomo, że koligacje między nimi są pełne zawiłości. – Śledztwo odnośnie zamachu w Muzeum Sztuki Magicznej cały czas jest w toku. Z dzisiejszego raportu Komendanta i Głównego Detektywa Białej Gwardii wiemy, że wszyscy świadkowie dalej są przesłuchiwani, a dowody wciąż są zbierane, jednak z całą pewnością możemy potwierdzić, że ród Aristovów – jak zasugerowały to magiczne media – nie ma z tym nic wspólnego. Potępiamy jednocześnie tak bezpodstawne insynuacje. Niemniej jednak za ten haniebny występek odpowiedzialni są buntownicy, którzy usilnie starają się zburzyć nasz porządek, na co nie możemy im pozwolić. Zbyt długo bagatelizowaliśmy problem, by teraz móc uczynić tak samo samo. Wiele tropów i dowodów wskazuje na to, że to właśnie Afanasiy Pajanari jest jednym ze sprawców zamachu. – Grigory Kuragin uniósł różdżkę w górę i rzucił zaklęcie, by na ścianie za nim zmaterializowało się zdjęcie poszukiwanego zbiega wraz z podstawowymi informacjami na jego temat. Gestem dłoni poprosił, by to jego przyjaciel, który pomógł mu dziś zorganizować spotkanie, przejął inicjatywę.
- Drodzy państwo! Choć nie ma pewności, że Afanasiy Pajanari stoi na czele Raskolników, to nie zmienia to faktu, że jest z nimi bezpośrednio związany. Jak wszyscy wiemy i pamiętamy ten nieszczęsny dzień, zbiegł w 1989 roku podczas Wielkiej Ucieczki Czarodziejów i do tej pory zostaje nieuchwytny. Wielu czarnoksiężników z powrotem trafiło do Chatangi, jednak nie wszystkich ponownie udało się złapać i postawić przed Magicznym Sądem. Afanasiy Pajanari był ostatnio widziany w Moskwie, dwóch naszych świadków potwierdziło, że było to zaledwie dwa dni przed wybuchem, dlatego też wielce prawdopodobne, że pojawił się również w Petersburgu. –
Zakhar zrobił wymowną przerwę, czekając na jakiekolwiek reakcje ze strony uczestników spotkania. Udzielił kilku odpowiedzi paru dociekliwym czarodziejom, lecz widząc, że musi zachęcić ludzi do wypowiadania się publicznie, postanowił dodać na koniec coś bardzo ważnego: – Wraz z Grigoriyem Kuraginem chcielibyśmy, aby nasze spotkanie wyjątkowo miało formę otwartą. Każdy z was, bez względu na wiek, płeć czy zawód, może swobodnie się wypowiedzieć. Każda propozycja odnośnie walki z Raskolnikami będzie dla nas bezcenna, wszak w obliczu rosnącego zagrożenia powinniśmy być silni i zjednoczeni. Podwojenie środków bezpieczeństwa na ulicach to za mało. Wróg może być wszędzie, a Raskolnicy mogą uderzyć w każdym momencie, dlatego musimy postarać się przewidzieć ich następne kroki tak, by nie dopuścić do kolejnej tragedii. – Dziś nie ma już pewności kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Doskonałym tego przykładem była Nadica Bregović, jedna z wydziedziczonych czarownic, która niespodziewanie przeszła na stronę Raskolników, przez co podejrzewa się, że najprawdopodobniej i ona pomaga Pajanariemu. Bycie cieniem czyniło ją nieuchwytną.
- Jest nas wielu, lecz wszystkie dynastie magiczne zostaną wysłuchane. – Zakhar Aristov spojrzał znacząco na członków własnej rodziny; na Matveia Onegina, sędzię Magicznego Sądu, oraz Leona, który również zajmował się na co dzień prawem; na Savvasa, dzisiejszego zastępcę w imieniu Głównego Detektywa Białej Gwardii Semena Ovechkina i syna Kosmasa, a także Hekate Zakharenko, która w garści trzymała „Tylko Prawdę”; na Arseniya i Varvarę, dzieci Grigoriyego Kuragina, czy równie licznie zgromadzonych na spotkaniu Karamazovów. Wszyscy byli ważni. Bez względu na to, co na co dzień robili.
Persefona Onegina
Persefona Onegina
Komnata Marmurowa 481829532650c48419078f2b779986ff
Odessa, Ukraina
52 lata
błękitna
za Starszyzną
naukowiec genetyk, wykładowca, pisarka
https://petersburg.forum.st/t1036-persefona-onegina-zd-zakharenko#4259https://petersburg.forum.st/t1946-persefona-onegina-zd-zakharenko#10198https://petersburg.forum.st/t1132-bajarzhttps://petersburg.forum.st/t1133-agape#4262

Pon 13 Lis 2017, 15:56
Leon, jak żadne z Oneginów, miał wyjątkowy wręcz talent do popychania jej cierpliwości na granicę, za którą czekały bardzo złe, okropne rzeczy. Nie był, całe szczęście, synem Persefony, ale czasami, im bardziej nieznośny (czyli po prostu starszy, jakby jego życiową ambicją stało się wypełnienie przepowiedni „małe dzieci – mały problem, duże dzieci – duży problem”) Leon się stawał, ręka po prostu świerzbiła, żeby zacisnąć się na różdżce i z tą różdżką w dłoni powtórzyć po raz tysięczny, powoli, przez zęby: jesteś Oneginem, kochanie; czy wiesz, co to oznacza? Onegina miała wrażenie, że nie wie – a powinien, powinien być świadom, że jego życie nie należy tylko do niego, ale też do dynastii; że jego zachowanie ma bardzo duże znaczenie, nieważne, za jak usprawiedliwione by je postrzegał; że wywieszanie ozora na widok pierwszej lepszej rusałki z brzegu nie jest czarujące, a żałosne, hańbiące i godne nagany, zwłaszcza, jeżeli ta rusałka jest córką politycznego przeciwnika jego wujka. Żeby jeszcze ekscytował się widokiem którejś z córek Mefodiya – dobrze, można przymknąć oko. Ale rozbieranie wzrokiem Kuraginy?
Chciałaby położyć go na stole operacyjnym, otworzyć mu czaszkę i zobaczyć, czy Leon wciąż ma sprawny mózg, czy też wszystko w wyniku jakiegoś podłego zaklęcia spłynęło na dół (a jeżeli tak, to wcale nie poprawiło jego skuteczności w płodzeniu potomka).
Ale nie zrobiła tego; zacisnęła zęby i podziękowała w duchu Perunowi, że Leon ma przynajmniej na tyle przyzwoitości, aby posłuchać słów ojca.
W milczeniu, ściskając rękę Matveia, wysłuchała przemówienia Grigoriya i Zakhara; obserwowała czujnie zgromadzonych czarodziejów. Zapadła chwila pełnej wyczekiwania ciszy, a Persefona poczuła kiełkującą w niej ekscytację, zalążek bardzo dziecinnego podniecenia własnymi wnioskami, do których doszła, rozmyślając nad tą sprawą wczorajszego wieczora. Usiadła w bibliotece z „Historiami zebranymi starego świata”, mając nadzieję rozszyfrować część interesującej przypowieści, ale nie mogła się skupić, nie na tym zadaniu. W zamyśleniu przeczesywała złotawe włosy, gładziła okładkę księgi i bezlitośnie deptała dywan, aż jego część znacznie się wygładziła, oznaczając trasę myśli Oneginy.
Nie przedyskutowała tego pomysłu z Matveiem, może w ogóle nie powinna się odzywać, tylko pozwolić swojemu mężowi działać, ale… Posłała mu krótkie, niepewne spojrzenie, nieme pytanie – ale na przyzwolenie nie poczekała. Dłoń Persefony, wyciągnięta z apatycznym spokojem, w którym było coś nieznośnie pewnego, sama odnalazła drogę ku górze.
I wstała.
Pozwolą państwo. — Nie czuła potrzeby, by się przedstawiać, słusznie zakładając, że każdy powinien ją znać jako żonę Nestora i córkę zmarłego Zakharenko. — Raskolnicy, jak udowodnili z końcem kwietnia, są niebezpiecznymi i stanowiącymi zagrożenie nie tylko dla stabilności władzy, ale też dla ludności cywilnej, ludźmi; wywrotowcami, których poglądy nie mogą być akceptowane. Powiedziałabym nawet: szaleńcami. — Wzięła krótki oddech. — Ale czy najlepszym sposobem na przewidzenie ich działań i zapobiegnięcie im nie będzie po prostu uzyskanie ich z pierwszej ręki? Od samych Raskolników? — Persefona przetoczyła poważnym wzrokiem po zebranych, próbując odnaleźć w oczach Kosmasa i Matveia wątpliwości lub cień poparcia. — Według mnie należy wpuścić w ich szeregi kilku szpiegów, niepowiązanych ze Starszyzną, przynajmniej oficjalnie; osób, które mogłyby sprawiać wrażenie zwykłych, szarych obywateli. Ci rewolucjoniści od kogoś muszą przyjmować rozkazy. Nawet jeżeli otrzymują je przez łączników, możemy dojść po nitce do kłębka… i zniszczyć ich od środka.
Przez chwilę pojawiła się w niej obawa, że ten cały wywód powiedziała tylko po to, żeby mógł zostać on skwitowany prostym „ale my mamy już szpiegów”. Nie, nie, wiedziałaby o tym, prawda? Jeżeli nie od męża, to od brata. Zresztą gdyby mieli i gdyby byli oni skuteczni, Komnata Marmurowa stałaby dziś pusta i zimna jak zawsze.
Persefona zamilkła w oczekiwaniu na jakąkolwiek reakcję ze strony czarodziejów. Gdyby jej pomysł został odrzucony, miała jeszcze kilka w zanadrzu, ale wolała nie zasypywać nimi zebranych naraz. Powoli.
Sponsored content


Skocz do: