Idź do strony : 1, 2  Next
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 04 Lut 2017, 18:28
Stara menażeria

Mieszcząca się na granicy zwierzyńca i ogrodu, dawno już jednak zapomniana i zaniedbana. Menażeria jest niskim parterowym budynkiem, niegdyś białym, obecnie farba wraz z tynkiem zdążyła już pęknąć i odpaść w wielu miejscach. Okna są wstawione na całej wysokości ścian, od podłoża do sufitu, zwieńczone pełnymi łukami z obramowaniami, które od dawna zasługują na odświeżenie. W środku panuje bałagan – marmurowa podłoga jest brudna, w powietrzu unosi się nieprzyjemny zapach zgnilizny i stęchlizny, a w niektórych szklanych gablotach stoją wciąż stare pnie i gałęzie, które niegdyś kwitły, stanowiąc doskonały element dekoracji. Menażeria zbudowana jest na planie prostokąta i prowadzą do niej drzwi –  jedne z nich dawno są już zarośnięte, a zamek zardzewiały, a drugie, od ogrodu, zamknięte są na kłódkę.

Fyodor Karamazov
Fyodor Karamazov
Stara menażeria Tumblr_my4nogqcbd1s9q9dro8_250
Samara, Rosja
30 lat
błękitna
za Starszyzną
wykładowca PUMu / twórca zaklęć
https://petersburg.forum.st/t906-fyodor-medofiyevich-karamazov#2743https://petersburg.forum.st/t923-f-m-karamazov#2932https://petersburg.forum.st/t925-obleje-cie-na-tym-egzaminie-zycia#2935https://petersburg.forum.st/t924-kniaz#2933

Sro 02 Sty 2019, 22:25
29.07.1999


Sam nie wiedział czemu, ale miał ochotę rzucić zaklęcia z kategorii magii naturalnej, choć daleko mu było do mistrzostwa w tej dziedzinie. Stawiałby na to, że potrzebował jakiejś inspiracji, jaki czar jeszcze przydałoby się stworzyć, ale głowy za to nie dawał. W każdym razie długo się nie wahał i korzystając z faktu, że nie miał żadnych zobowiązań na uczelni w lato, nie licząc poprawek postanowił się wybrać w jakieś spokojne miejsce i pokombinować z zaklęciami. Jak sobie przypominał nieprzyjemną rozmowę, która spotkała go w salonie stwierdził, że poczeka aż pan ojciec się lepiej poczuje i zacznie znowu wychodzić na miasto z Saran. Która zresztą - miał wrażenie - strasznie się rozpastwiła.
Nie chciał iść do lasu, gdyż jako mieszczuch nie czuł się szczególnie dobrze wśród dzikiej przyrody - no, chyba że chodziło o polowanie. Polowania uwielbiał. W każdym razie postanowił rozejrzeć po Pałacu Sprawiedliwości nie spodziewając się tutaj wielu ludzi. Większość jednak dążyła do konkretnych pomieszczeń, gdzie dyskutowano choćby o sprawie jarchuków.
Chwilę trwało nim wpadł na zapomnianą już, starą menażerię, w której może zdążył być raz za dzieciaka, ale w sumie głowy by za to wspomnienie nie dał Równie dobrze mogło to być menażeria znajdująca się gdzie indziej. Podszedł do drzwi i zawiódł się srogo widząc kłódkę. Mimo wszystko uznał to za dobry znak, bo wychodziło, że raczej nikt mu nie będzie przeszkadzać. Pewnym ruchem wyciągnął różdżkę i zaklęciem spróbował otworzyć zamek.
- Adkriccio! - rzucił licząc, że kłódka bez problemu puści, a on dostanie się do środka. Jeśli nie będzie musiał pokombinować.


Ostatnio zmieniony przez Fyodor Karamazov dnia Sro 02 Sty 2019, 22:31, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sro 02 Sty 2019, 22:25
The member 'Fyodor Karamazov' has done the following action : Kostki


'k6' : 5
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Sro 02 Sty 2019, 23:14
Pałac Sprawiedliwości, odkąd tutaj była parę lat temu niemalże się nie zmienił, te same drzwi były dla niej zamknięte, w oddali te same (na sto procent nie) wilki ujadały i Agata też była ta sama (na sto procent nie). A już zwłaszcza cisza przytłaczająca w bibliotece była dokładnie taka, jaką ją Agathe zapamiętała. Aż ciążyła od tego głowa, a może to od tego wertowania tomów, w których i tak póki co nie natrafiła na żadną wzmiankę utraty zdolności powiązaną z atakiem tajemniczej grupy, albo cokolwiek, co mogłoby ją w jakiś sposób nakierować. Ale tomów było jeszcze bardzo wiele i nim przebrnie przez te, w których informacje są starsze od naszej ery, minie całkiem sporo czasu, zwłaszcza, że do dyspozycji miała tylko swoją wytrwałość.
Potrzebowała przerwy, wyszła na korytarz, z którego od razu skierowała się do ogromnego okna, które otworzyła na oścież. Wyjęła papierosa, bo co innego, ja po prostu bardzo chcę abyście stworzyli dla mnie osiągnięcie „gratulacje masz magicznego raka płuc, oto twój setny papieros z drobinkami złota”, a tak naprawdę Echo była osobą o solidnie zszarganych nerwach, czego chyba nikt nie zauważył, bo maskowała to po mistrzowsku, ale analizując jej historię i koleje losu nie trudno było się domyślić, że był to już nałóg który mógł wynikać z nerwicy. Tyle, że sama Agata to chyba z tą teorią miała nie po drodze, no bo przecież wszystko płynie, co ma być i tak się stanie.
Z tej perspektywy doskonały miała widok na zieloną przestrzeń przed pałacem i aktualnie skradającą się do menażerii postać, która nie miała wątpliwości jest Fyedką Karamazovem. Obserwowała chwilę cóż też wyczynia ten nicpoń, dopóki jej z oczu nie zszedł. Uśmiechnęła się szelma jednak, okno zamknęła i dawaj na dół. Parę minut dojść do budynku jej zajęło, zwłaszcza, że nie spieszyła się wcale, przemierzając korytarze pałacu spacerkiem, roztaczając wokół siebie woń oczywiście kory dębu. Pomimo, że była w cywilu miała na sobie uprząż z zamontowaną do niej kuszą, taki tam plecak podręczny, w razie gdyby jej przyszło walczyć z czymkolwiek, z racji tego, że magią nie mogła. Mógłby jej ktoś spokojnie zarzucić paranoję, ale ciężko oczekiwać od człowieka, który przez dwa lata rył nosem w tajdze, że nie zdziczeje.
- Fyeda. - Stanęła w końcu w progu menażerii, łapiąc jedną ręką za framugę i uśmiechając się szeroko do mężczyzny. Ruszyła w końcu, aby się przywitać serdeczniej, nie tylko tak w progu stojąc jak nieproszony gość.
- Na czym cię przyłapałam przyznaj się. - Zapytała ramiona rozkładając do uścisku, jakby co najmniej dobrymi byli znajomymi. A byli cóż. A może bez określeń.
Fyodor Karamazov
Fyodor Karamazov
Stara menażeria Tumblr_my4nogqcbd1s9q9dro8_250
Samara, Rosja
30 lat
błękitna
za Starszyzną
wykładowca PUMu / twórca zaklęć
https://petersburg.forum.st/t906-fyodor-medofiyevich-karamazov#2743https://petersburg.forum.st/t923-f-m-karamazov#2932https://petersburg.forum.st/t925-obleje-cie-na-tym-egzaminie-zycia#2935https://petersburg.forum.st/t924-kniaz#2933

Nie 06 Sty 2019, 17:18
Pałac Sprawiedliwości chyba nigdy się nie zmieniał. No, może teraz, kiedy wpuścili do niego cały ten motłoch i uznali, że będą z nim dyskutować o poważnych sprawach. A przecież większość przybyłych nie miała nawet podstawowej wiedzy pozwalającej rozważać problem jarchuków czy tego całego Czarnego Słońca (oby ich Perun trzasnął!). Fyodor już się nasłuchał, że wuj Kuragin to się jednak stoczył, skoro zdecydował się na takie kroki.
Bez większego problemu dostał się do środka starej menażerii. Z zewnątrz budynek nie wyglądał zachęcająco z tym odpadającym tynkiem i złuszczającą się farbą, ale w środku nie było lepiej. Śmierdziało, było brudno, a rośliny zdążyły obeschnąć. Karamazov rozejrzał się zniesmaczony po wnętrzu kiedy usłyszał znajomy głos.
- Agatka! – krzyknął ucieszony na jej widok. Obawiał się, że jeśli ktoś go przyłapie to jakiś stary szlachcic uznający, że to co zrobił to włamanie, nie dawną znajomą, z którą zdarzyło mu się pocieszyć nie raz i nie dwa. – Paliłaś, prawda? – zamiast od razu odpowiedzieć na pytanie poniuchał przy okazji uścisku jej włosy wyczuwając korę dębu. – Ten nałóg wreszcie cię zabije – stwierdził kręcąc z udawanym niezadowoleniem głową i machając jej palcem jak nauczycielka na niegrzecznego ucznia w szkole. Potem dopiero zdecydował się odpowiedzieć. – W domu nie mogę normalnie poczarować lub tworzyć czarów, bo macocha ostatnio strasznie się panoszy, więc postanowiłem poszukać spokojniejszego miejsca. Czasami serio mam jej dość – westchnął głęboko. – Dobrze, że chociaż nieźle wygląda.
Odsunął się od Zakharenko i rozejrzał trochę po pomieszczeniu.
- A ty co? Przyszłaś polować z tą kuszą na nicponiów włamujących się do nieużywanych budynków? – spytał zaczepnie. – Mów, co u ciebie, chyba z dwa lata się nie widzieliśmy.
O sobie – był tego pewien! – jeszcze zdąży poopowiadać. Chciał jednak wcześniej zdążyć rzucić parę czarów i się dowiedzieć co się wydarzyło u Echo, która przeżyła misję na Syberii czy innej Alasce. Fyeda sam nigdy tam nie był, więc był ciekawy jej wrażeń.
Uznając, że szkoda mu jednego drzewka, które jeszcze jakimś cudem dawało radę wypuszczać pojedyncze listki postanowił je podlać. Bez wahania więc wyjął schowaną od razu po wejściu różdżkę i krzyknął:
- Patok!
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 06 Sty 2019, 17:18
The member 'Fyodor Karamazov' has done the following action : Kostki


'k6' : 6
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Pon 07 Sty 2019, 18:49
Agathe natomiast chłonęła wszystkie plotki, na które nadziała się w pałacu i w innych miejscach, dotyczących poczynań starszyzny, filtrując je i doskonale sprawiając wrażenie, że tego typu informacje odbijają się od niej jak od ściany. Przecież nie wyglądała na ten typ, prawda? Który do ucha gorączkowym szeptem zasłaniając uszy przekazuje jak w głuchym telefonie nowości, dostając aż wypieków.
A że się wuj Kuragin stoczył, to nie miała Agata żadnych wątpliwości, oczywiście pociągając za sobą synalka, który wciąż potrzebował nieustającej opieki.
Szerzej się uśmiechnęła w odpowiedzi na tę radość jego, bo z takimi emocjami, to jej chyba jeszcze nikt nie przywitał odkąd wróciła do Petersburga i myślałby kto, że akurat taki Fyedka wcale nie najbliższe otoczenie najmilszy z całego arsenału będzie.
Kiwnęła głową na to pytanie, przecież to oczywiste, co innego mogła robić. Dmuchanie baniek mydlanych jej nie satysfakcjonowało.
- Cóż, zawsze mi się zdawało, że się prędzej sama do grobu wpędzę, niż ktokolwiek zrobi to za mnie, to przynajmniej droga jest przyjemna. - Fajka tu, fajka tam, do trumny fajkę dam.
Bo tak trzeba. Zmarłym na tę następną drogę już przy głowie ułożyć przedmioty, które za życia były im niezbędnymi. Okulary, sztuczne zęby, zeszycik z krzyżówkami, 0,7 czy papierosy właśnie.
Włożyła dłonie w kieszenie słuchając tej krótkiej relacji i nietrudno się chyba domyślić, że taka Agata to ciężko znosiła, kiedy się ktoś panoszył właśnie.
- Co robi? - Fyedka, jak trzeba komuś tego tamtego to daj znak, masz tutaj jak na łańcuchu psa, daj tylko jedną komendę.
Zerknęła przez ramię na swoją kuszę i ramionami wzruszyła, wzrok wbijając w ziemię i butem nagle ryjąc w tej podłodze, co mchem obrosła.
- Przyzwyczajenie. - Rzuciła zdawkowo, co niby zupełnie do Agaty niepodobno, ale łatwo chyba takie rzeczy łyknąć mając świadomość, że rozmówca dwa lata spędził w dzikich zakątkach syberii.
- Plus, nie czuję się bezpiecznie. - Takie wyznanie ot, wzrok podniosła na Fyedkę, zupełnie zrozumiała rzecz. Nikt nie czuje się bezpiecznie w tej rzeczywistości, nikt nie czułby się bezpiecznie będąc dodatkowo Zakharenkiem.
- To prawda. Ale możemy się zobaczyć. Jakie masz plany na resztę dnia, kiedy już skończysz próbę ratowania zwiędłych habazi?
Fyodor Karamazov
Fyodor Karamazov
Stara menażeria Tumblr_my4nogqcbd1s9q9dro8_250
Samara, Rosja
30 lat
błękitna
za Starszyzną
wykładowca PUMu / twórca zaklęć
https://petersburg.forum.st/t906-fyodor-medofiyevich-karamazov#2743https://petersburg.forum.st/t923-f-m-karamazov#2932https://petersburg.forum.st/t925-obleje-cie-na-tym-egzaminie-zycia#2935https://petersburg.forum.st/t924-kniaz#2933

Pią 11 Sty 2019, 16:40
Fyodor jakoś mało plotkami się interesował - wyjątek robił dla tych, które mówiły, że jakaś wolna panna jest wolna. Albo ładna. Albo wolna i ładna, choć to, że nie była wolna w żadnym stopniu mu nie przeszkadzało. On z reguły planował pokazać się w czyimś życiu tylko na chwilkę, po co w końcu zajmować więcej czasu?
Chyba takie czasy, że tyle osób się stacza. Savvas Zakharenko, jego własny ojciec, Konstanty Wroński, który uległ naciskom i się ożenił... Aż dziw, że po tym świecie łazili ludzie bez ani grama kompromitacji.
A czemużby miał jej nie przywitać tak radośnie? Nie rozstali się przecież w kłótni, nie mieli do siebie o nic żalu, a i rozumieli, że każde ma swoje obowiązki zawodowe. Nie mieli przecież po piętnaście lat, żeby strzelać fochy o byle co i zachowywać się jak zakompleksione dupki czy narcyzy.
- Aż dziw, że se bardziej nie uprzyjemniasz życia. Słyszałem, że żywot utracjuszki czy utrzymanki potrafi być przyjemny i zmniejsza liczbę obowiązków - on sam by tak nie umiał. Musiał, po prostu musiał tworzyć zaklęcia. - Choć niektórzy cenią też pracoholizm, bycie krytykiem kulinarnym, no bo dobre jedzenie nie jest złe i hodowlę zwierząt - Fyedka akurat wolał zwierzęta w formie futrzanej, bo nieźle grzały w zimę, ale wiedział, że niektórzy wolą się zajmować żywymi przedstawicielami różnych gatunków. To nie była jego działka, więc nie rozumiał zachwytów nad posiadaniem pupilków w domu tylko dla faktu ich posiadania.
- Nie daje mi pracować w domu. A to suszy mi głowę, że dywan zmniejszyłem pracując nad nowym zaklęciem, a to coś... Pracy nie ma, pana ojca nie ma, nudzi jej się, ot co - machnął ręką sugerując beznadziejny przypadek w tym wypadku. Nie ma co z tym kombinować, jak Mef wróci wreszcie do pełni zdrowia (bo musi, prawda? Nie może umrzeć od tak!) to pewnie wreszcie się ogarnie. Karamazov w głębi serca na to liczył.
- Aż takie zagrożenia są w tej dziczy co byłaś, że aż przyzwyczaić się musiałaś? - spytał zdziwiony. Sam by się w takie rejony nie zapuszczał, aż dziw, że Zakharenko pojechała. Jakby nie wystarczyło Czarne Słońce nasyłające jarchuki na porządnych ludzi. - Oj, chodź tutaj - przytulił ją pocieszająco, jakby ten tulas miał zmienić jej poczucie bezpieczeństwa. Jakoś jeszcze mu się nie chciało wierzyć, że jest aż tak niebezpiecznie w Petersburgu, choć chyba powinien zacząć to sobie uświadamiać chociaż. - Mogę ci wymyślić zaklęcie obronne, chcesz? - spytał nieświadomy jej nieszczęścia.
- Planowałem popracować nad księgą zaklęć, ale jak masz jakiś ciekawy pomysł co możemy porobić przez resztę dnia to mogę to przełożyć - pomachał jej brwiami w górę i w dół, aby nie miała wątpliwości, że to jednoznaczna sugestia. Powstrzymać się nie mógł, choć zgodziłby się na cokolwiek, co dostarczyłoby mu trochę rozrywki. Trwały wakacje, prawie nie miał okazji do podrywania studentek czy załapywania się na wydarzenia takowych.
- Elektrestvo! - rzucił zaklęcie w kierunku metalowej kraty będąc ciekawym efektu. Zmieni kolor albo się roztopi?
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pią 11 Sty 2019, 16:40
The member 'Fyodor Karamazov' has done the following action : Kostki


'k6' : 2
Weles
Weles

Nie 13 Sty 2019, 13:30
A czy Wam w głowie nie powstała myśl, że menażeria nie jest zamknięta bez powodu? Może powstała, ale i tak by to Waszej dwójki nie powstrzymało, jak nie mylę się w ocenie, a rzadko się zdarza.
Tak jakoś się potoczyło, że miejsce to zaprzestano użytkować dawno temu, może i Fyodor był tu za dzieciaka, ale już wtedy oranżeria miała lata świetności za sobą. Być może przez klimat, jaki tu był utrzymywany - wysoka wilgotność i duchota, nigdy nie była zbyt oblegana, ot tylko przejść się, popatrzeć i już salwować się ucieczką w ogród utrzymany w okrutnie symetrycznym stylu francuskim. Albo to magia zabezpieczająca Pałac Sprawiedliwości się dziwnie tutaj zbiera (doktoranci PUM-u mieliby tu używanie i materiału do badań na dziesiątki prac, ale najpierw musiałby i ich Duma wpuścić, skoro już ma się staczać wedle arystokratycznych standardów, to choć ku chwale nauki), albo wybijają tu zaklęcia przeklęte i przedziwne, którymi bawią się nieliczni i zaufani badacze w tutejszych podziemiach, o których Wasi ojcowie niewiele mówili, jeśli w ogóle coś. Bez przyczyny tego miejsca w opłakanym stanie by nie zostawiły pałacowe krasnoludki i bożątka.
Zaklęcie Fyedki wydawać się mogło zakończyć na jednej iskrze, która, co najwyżej, mogłaby wypalić trochę mchu, a jednak z różdżki zamiast wiązki wystrzelił jeden całkiem porządny piorun, popędził w stronę kratki, odbił się, nabrał bardziej pomarańczowych refleksów. Teraz odbił się od sufitu i dawaj w podłogę pod nogi Agaty, a dalej w gablotkę szklanką, której szkło, jakby wchłonęło magiczne wyładowanie przy tym pękając. Odłamki sypnęły Wam w twarz.

Agathe - rzut kostką k6 na szczęście
Szczęście Ci sprzyja i zdążyłaś się odsunąć, szkło Tobie niegroźne, ale jeśli po zsumowaniu szczęścia i wyniku z kostki uzyskasz wynik równy 19 i wyżej widzisz wyraźnie, że w gablocie obok zbitej coś się poruszyło, przysięgłabyś, że chyba dostrzegłaś ruch ogona, przy wyniku niższym widzisz ruch wymarniałych liści i kołysanie się bluszczu, który pnie się po konarze, jednak wiesz, że ten ruch nie ma nic wspólnego z zaklęciem, coś musiało je spowodować.

Fyodor - rzut kostką k6 na siłę (bo czemu nie)
Jeśli po zsumowaniu siły i wyniku z kostki wynik będzie równy 14 lub wyższy, to udaje ci się uniknąć odłamków, a przy wyniku niższym kilka wbija się w rękę, płytko, bez obaw, ale nic przyjemnego.
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Nie 13 Sty 2019, 13:36
Ciężko porównywać savasowe stoczenie się do konstantynowego, ale jak wiadomo, wśród dworu, że tak powiem, to każda nowinka jest po prostu plotką, echem do powtórzenia, gdzie za tydzień należy nowych sensacji szukać, nieistotne, jak wagowo różnią się te informacje.
Słuchając Fyedki Agathe uśmiechnęła się kącikiem, już jej się przypomniało, dlaczego na niego padł wybór kiedy szukała pocieszenia. Stała z założonymi rękami chłonąc ten nadmiar informacji, nie był głupi, nie o to chodziło, ale był bardzo... starszyźniany. Rozkoszny, w tym swoim świecie zamkniętym w problemach z wyższych sfer, kłótniach z matroną i niewiedzy o tym, co może na człowieka czyhać poza brami miasta. Nie oczekiwała, że będzie miał jakiekolwiek pojęcie o misjach gwardii i nie sądziła, aby sobie w takim miejscu poradził. Oczywiście, nie było w tym niczego złego, każdy był stworzony do życia w innych warunkach. Agathe pomimo wychowywania się wśród złota najlepiej czuła się z dala od przepychu i etykiet.
Taki był przytulaśny, że powinna się poczuć nieswojo, ale Fyodor był jak deser, na który sobie można pozwolić raz na jakiś czas przy ostrej diecie. Tylko bez odchorowywania. Jeszcze jej zaklęcie chciał wymyślać, no sło dko ści. Jakby to cokolwiek dało, ale to już kwestia inna.
- Mam, na pewno taki sam jak twój. - Odparła po prostu ręce wbijając w kieszenie, bo co się z nim w kawy bawić będzie kiedy to nie o to chodzi zupełnie.
A potem wszystko stało się tak nagle, po wystrzeleniu pioruna i Agathe pomimo refleksu i czujności nie byłaby w stanie przecież złapać pioruna więc ledwo chciała uskoczyć wiązka odbiła jej się między nogami i przywaliła w gablotę.
- Kurwww. - Nie dokończyła ostatecznie odskakując i osłaniając się przed eksplodującym deszczem szklanych odłamków.
- Fyeda co ci do głowy strzeliło machać tak różdzką! - Podniosła głos, spoglądając w końcu na pomieszczenie, kiedy dźwięki ucichły i zauważając ruch pośród pnączy. Za źródło naturalnie uznając jakąś zwykłą polną mysz spłoszoną nagłym wybuchem. Zrobiła krok w stronę mężczyzny, nie przejmując się potłuczonym szkłem pod stopami, w takich ciężkich butach nic się jej nie stanie.


Ostatnio zmieniony przez Agathe Zakharenko dnia Nie 13 Sty 2019, 21:03, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 13 Sty 2019, 13:36
The member 'Agathe Zakharenko' has done the following action : Kostki


'k6' : 2
Fyodor Karamazov
Fyodor Karamazov
Stara menażeria Tumblr_my4nogqcbd1s9q9dro8_250
Samara, Rosja
30 lat
błękitna
za Starszyzną
wykładowca PUMu / twórca zaklęć
https://petersburg.forum.st/t906-fyodor-medofiyevich-karamazov#2743https://petersburg.forum.st/t923-f-m-karamazov#2932https://petersburg.forum.st/t925-obleje-cie-na-tym-egzaminie-zycia#2935https://petersburg.forum.st/t924-kniaz#2933

Czw 24 Sty 2019, 19:51
Tak to chyba jest jak człowiek ma wyraźnie mniej zmartwień niż statystyczny obywatel, bo a to sługa za niego coś załatwi, a to bożątko za niego sprzątnie, a to orła wyśle zamiast samemu gnać z wiadomością albo na pocztę stacjonarną... Zostaje się takiemu zajmować życiem innych i własnymi zainteresowaniami, czasem ponarzekać na wymagania rodziców w kwestii zamążpójścia czy przyszłej kariery, ale ogólnie ciężko powiedzieć, by choćby taki Fyodor musiał walczyć o przetrwanie. Ogólnie robił co kochał i nawet za bardzo nawet obecna sytuacja z Czarnym Słońcem go nie dotknęła, jakby był pod jakimś parasolem ochronnym czy czort wie czym. Może Karamazov był po prostu dzieckiem szczęścia czy coś, nawet teraz szóstkę wyrzucił.
Karamazov nie miał aż tak konkretnych wymagań co do swoich kochanek. Musiały mu się mniej lub bardziej podobać (kto by chciał się wdawać w romans z kim, kto go odrzuca?), nie bawić się w bycie niezdobytymi księżniczkami, które kręcą nosem nawet na torebkę z prawdziwej skóry krokodyla, a o taką przecież niełatwo, krokodyle w Rosji są właściwie tylko w ogrodach zoologicznych, no i najlepiej nie angażować się zanadto, co by mężczyzna nie musiał się tłumaczyć potem, że nigdy nie brał takiej dziewczyny na poważnie. A tak to nie patrzył nawet na pochodzenie, w końcu to miało być umilanie sobie życia, a nie super poważna sprawa jaką było chociażby małżeństwo.
A w dziczy z pewnością by sobie nie poradził. Pewnie by zginął gdzieś po drodze nie wiedząc, którą stronę świata wskazuje mech na drzewach, których jagód nie wolno jeść i  gdzie uciekać przed dzikiem. Był w stu procentach człowiekiem cywilizacji i z pewnością zginąłby poza nią.
Nie odpowiedziała mu na jego ofertę stworzenia zaklęcia, ale słysząc jej słowa zrobił z dwa kroczki w jej kierunku nim rzucił niefortunne zaklęcie. A potem - miał wrażenie - wszystko się porypało, bo Echo aż odskoczyła, kiedy błyskawica uderzyła między jej nogami. Zaklęcie mu zdecydowanie nie wyszło i się zastanawiał czy na pewno powinien jeszcze rzucać je z tej dziedziny. Po efektach zdawało się, że ta kategoria zaklęć to jego słaby punkt.
- Nie myślałem, że po tak długiej przerwie będę aż tak źle je rzucać - przyznał zawstydzony upewniając się, że żaden odłamek nie wbił mu się w ciało. - Nic ci nie jest?
Również zbliżył się do niej i teraz stali blisko siebie. Położył jej rękę na ramieniu i się upewnił, że nie widzi żadnego kawałka w jej pięknej twarzyczce, która chyba najbardziej narażona była na szkody.


Ostatnio zmieniony przez Fyodor Karamazov dnia Pią 25 Sty 2019, 14:17, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czw 24 Sty 2019, 19:51
The member 'Fyodor Karamazov' has done the following action : Kostki


'k6' : 6
Weles
Weles

Pon 04 Lut 2019, 11:14
Fyodor nie musiał daleko się wybierać, żeby w dzikie przygody się wplątać, choć tutaj przynajmniej łatwiej się wydostać i krok dalej cywilizacja.
Poza popłochem i może wzrostem ciśnienia spowodowanym nie do przewidzenia efektem rzucanego zaklęcia, to nic się Wam obojgu nie stało. Pewnie nikt z Pałacu nawet nie zauważył, nie dosłyszał, każdy zajęty swoimi sprawami. Na chwilę zapanował spokój i bezruch, nawet tajemniczy ogon, którego Agathe nie zdążyła dojrzeć siedział cicho. Jakby wszystko chciało się Wam przysłuchiwać i przypatrzeć. Albo upewnić, że już więcej żadnych zaklęć nie rzucicie, ale nie daje Wam spokoju przeświadczenie, że to było i tak za bardzo, nawet jak na przesycone magią miejsce. To warte zbadania zjawisko, niby społeczeństwo magiczne ma długą historię, ale te wszystkie zdarzenia nigdy nie były wyjaśnione w pełni.
Nagle prawie, że równocześnie z pytaniem Fyodora rozległ się śmiech, właściwe głośny, złośliwy rechot. Manifestacja dźwiękowa setki ropuch skrzyżowanych z hienami. Agathe, która nie musiała się uchylać przed odłamkami i wcześniej dostrzegła ruch wśród liści, teraz była przekonana, że to dochodzi z tej samej strony, ale mysz polna raczej takich dźwięków nie wydawała. Nawet w tym wybuchu wrednej radości, dacie sobie rękę obciąć, jak nie Wy, to ja, że słychać, jakby rechotanie ułożyło się w “ja cię nie mogę”. To nie koniec zaskoczeń, bo gdzieś za Waszymi wyśmiewanymi plecami słychać szelest, jakby coś przez gałęzie się przedzierało, pewnie zwabione tanią sensacją. Przez śmieszka było tak głośno, że chyba to drugie stworzenie nawet niespecjalnie ukrywało się ze swoją obecnością, może przez długi czas pobytu w Menażerii w ogóle bezpieczeństwem nie musiało się przejmować.

Fyodor, jako wykładowca PUMu z niemałą wiedzą magiczną i znajomością zaklęć rzucaj 2k20, jeśli suma przekroczy 15, to wiesz, że to zaklęcie to sprawka jakiejś złośliwej, może demonicznej (choć raczej w wydaniu chochlika) obecności, jeśli poniżej to domyślasz się, że doszło do jakiś zakłóceń, nakładania się różnych rodzajów magii czy inkantacji, ale nie wiesz jakiego pochodzenia. Wyrzucenie na kości 1 (na jednej czy na obu kostkach) oznacza porażkę i nie masz pomysłu, skąd taki intensywny efekt.

Agathe z Twoim doświadczeniem łowcy, szczęściem oraz znajomością fauny i flory masz k6 na to, co możesz dostrzec - parzyste - skupiając się na miejscu niedawnego ruchu oraz kierując się dźwiękiem zauważasz między liśćmi złośliwe zmrużone i rozbawione czerwone ślepia, jakby u jakiegoś kuzyna bełta, ale nie spotkałaś nigdy nic podobnego w zachowaniu. Nieparzyste - bardziej jednak koncentrujesz się na drugim hałasie, więc szybko widzisz lekko wyłupiaste oczy oraz żarzącą się zabiedzoną sylwetkę aitwara w zaroślach bardziej za Wami.
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Pon 04 Lut 2019, 11:21
Gdyby mogła to by uszami strzygła na wszystkie strony je nastawiając, no ale, nie ta rasa, cholera ją wie, może się kiedyś zdecyduje na jakieś sztańskie modyfikacje ciała, kiedy popadnie w większą paranoję, albo i nie, bo z takim poziomem zaufania do innych jaki miała obecnie jeszcze skłonna twierdzić, że chirurg, który by jej miał kocie uszy do łba wszyć byłby na pewno przekupiony, żeby jej zrobić lobotomię. To się robi coraz bardziej niebezpieczne ale co się dziwić, skoro zamknięta w sobie i obserwacji u psychologa nie przebyła. Ratuj ktoś.
- Nie. - Pokręciła głową, tyle zdołała, co zresztą i tak mógł zauważyć, kiedy się zbliżył, ale szybko głowę odwróciła machinalnie, nasłuchując rechotu. Bardzo dziwny, na tyle charakterystyczny, że była pewna, że nigdy się z nim nie spotkała, a miała przecież w tej materii niemałe doświadczenie. Słyszała słowa? Czy nie? Ciężko stwierdzić, czy to nie skrzek po prostu w połączeniu z szelestem zza pleców, na który natychmiast zareagowała Agathe, mając oczy dookoła głowy, tylko szkoda, że na śmieszka zabrakło. Schyliła głowę wlepiając wzrok w zarośla, w kierunku których zrobiła w końcu ostrożny krok i kucnęła, jedną ręką sięgając do kieszeni spodni po zapałki. Zapałki miała zawsze, jak to na wojnie, czymś te kory dębowe odpalać musiała.
- To nie on. - Poinformowała Fyedkę spokojnie, odpalając zapałkę i wyciągając ją przed sobą, nie tracąc przy tym wzroku ze stworzenia przez chwilę. Wężowate można zwabić na małe myszki lub światło, a miała do dyspozycji teraz tylko to drugie. Cholera wie, może by się go dało zwabić, taki był zmarniały jakby nikt o niego nie dbał, jakby w żadnym domu nie znalazł kąta aż przykro patrzeć na te wyliniałe demoniczne pióra, żar też nie tak intensywny jak podczas spadania z nieba, można powiedzieć, że Agata to obecnie doskonale rozumiała położenie aitwara.
No, ale jak nie on, a nie podejrzewała o to też żadnego człowieka, bo takich skrzeków to żaden ludzki gamoń nie byłby w stanie z siebie wykrzesać, to co? Nie stało się nic poważnego, nie wydawało jej się, żeby byli tutaj w ogromnym niebezpieczeństwie biorąc pod uwagę drobną szkodliwość żartu, atakującym musiało być jakieś niewiele znaczące stworzonko, zbyt ochrypły głos jak na dziecko po prostu, tylko nie przychodziło jej do głowy, jaki czort był w stanie płatać takie figle.


Ostatnio zmieniony przez Agathe Zakharenko dnia Pon 04 Lut 2019, 14:54, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pon 04 Lut 2019, 11:21
The member 'Agathe Zakharenko' has done the following action : Kostki


'k6' : 1
Fyodor Karamazov
Fyodor Karamazov
Stara menażeria Tumblr_my4nogqcbd1s9q9dro8_250
Samara, Rosja
30 lat
błękitna
za Starszyzną
wykładowca PUMu / twórca zaklęć
https://petersburg.forum.st/t906-fyodor-medofiyevich-karamazov#2743https://petersburg.forum.st/t923-f-m-karamazov#2932https://petersburg.forum.st/t925-obleje-cie-na-tym-egzaminie-zycia#2935https://petersburg.forum.st/t924-kniaz#2933

Pią 08 Lut 2019, 19:54
Słysząc ten skrzeczący śmiech niemal układający się w słowa aż się wzdrygnął i poczuł nieswojo. Nawet bardzo. Może siedziba rodowa Karamazovów miała niektóre zakamarki wręcz przerażające, ale do tamtych niebezpieczeństw był przyzwyczajony równie mocno jak do niewielkiego ryzyka związanego z teleportacją czy faux pas na jakimś bankiecie. Takie jednak sytuacje były dla niego nowe, nawet mimo zajęć z fauny i flory w Koldovstoretz, więc zaczął trochę niespokojnie się rozglądać wokół, już mniej uwagi zwracając na Zakharenko, a zupełnie żadnej na swój stan.
- Jaki on? - spytał nie łapiąc, o co jej chodzi i obserwując jej poczynania. Początkowo myślał, że znowu chce zapalić (na jej miejscu pewnie by zapalił zestresowany całą sytuacją), ale zobaczył, że wcale to nie było jej zamierzeniem. Obserwując jej poczynania zaczął rozważać co zrobił źle podczas rzucania zaklęcia i musiał przyznać po dłuższej chwili przed samym sobą, że to absolutnie nie była jego wina.
- Wiesz co... - zaczął, uznając za potrzebne objaśnienie całej sytuacji. - Jak tak teraz myślę prawie oberwałaś moją błyskawicą przez jakąś złośliwą, może nawet demoniczną istotę - powiedział lekko zaniepokojony. - Może chochlika. Z pewnością to nie był mój źle rzucony czar - przełknął ślinę, a różdżkę złapał mocniej, jakby chciał mieć pewność, że w razie czego będzie gotowy do obrony.
- Svetloba - rzucił chcąc oświetlić sobie ciemniejsze zakamarki oranżerii i ruszył w stronę, gdzie wcześniej jakaś poczwara najwyraźniej się z nich śmiała. Szedł powoli, jakby bał się spłoszyć psotnika, ale w sumie niedoświadczony w walce ze szkodnikami po prostu wolał się za szybko nie przybliżać. Raz czy dwa też szybko zerknął, czy aby Echo nic nie jest, kiedy się zajmowała nim, kimkolwiek on jest.


Ostatnio zmieniony przez Fyodor Karamazov dnia Sob 09 Lut 2019, 13:53, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pią 08 Lut 2019, 19:54
The member 'Fyodor Karamazov' has done the following action : Kostki


'k20' : 18, 18
Weles
Weles

Nie 10 Lut 2019, 14:40
Śmiech w końcu ucichł, choć rechot zanikał powoli, aż zabrzmiał pisk, jakby ktoś czy coś straszliwie rozbawione musiało, jednak zatrzymać tę karuzelę wynaturzonej radości. Menażeria nie pozostała w ciszy zupełnej, o nie. Zmarniałe liście zaczęły się poruszać w przeciągu, gdy jedno skrzydło drzwi wejściowych, od strony ogrodu otworzyło się, co najmniej dynamicznie, choć nikt w drzwiach nie stanął. Zasuszone liście zaczęły latać po brudnej posadzce między Waszymi stopami.
Aitwar, pomimo wszystko, pozwolił sobie wypełznąć jeszcze trochę bardziej w Waszą stronę. Dopiero teraz pokazując w jakim jest opłakanym stanie. Mały, nigdy nie miał szans na uniesienie zbyt dużo, choć w źródłach istnieją historie o osobnikach, które były w stanie unieść dużo więcej, niż same ważyły, a ile przy tym iskier się sypało po nocnym niebie, ale to nie ten przypadek. Może, dlatego wzgardzony przez swoich, przez ludzi, znalazł kryjówkę przy Pałacu Sprawiedliwości i ściągał tutaj drobne śmieci, jakieś blaszki, pióra, papierki, nawet mogłaś je dostrzec Agatko, widać akurat tutaj miał swoje legowisko. Łuski węża były matowe, lekko połyskiwały na brzegach zielonkawo-niebieskim refleksem, jak załamujące się światło na rozlanej na wodzie benzynie, może to przez to umaszczenie został odrzucony. Ot, mutant, który dożył dalej, niż by natura dawała mu szansę.
Już wiecie oboje, że w menażerii są, co najmniej, dwa magiczne stwory, jeden właśnie podpełzł bliżej gasnącego powoli płomyka zapałki, gdy się Fyedka odezwał i tym samym skupił na sobie wyłupiaste spojrzenie aitwara, widać wąż bardziej ciekawski, niż strachliwy. Druga istota, gdzieś sobie przysiadła, chyba że już uciekł przez te drzwi otwarte. A jednak nie, bo gdy Karamazov rzucił zaklęcie, równocześnie rozległ się krótki rechot, choć jaki teraz miał powód do radości, to nie wiem. Chyba przedwczesny.

Oboje rzućcie sobie k6 na to, co możecie zobaczyć:
1,4 - rozglądając się w stronę kolejnego wybuchu dzikiego śmiechu, już w innej części menażerii dostrzegasz ruch i włochate, niewielkie ciało, jakby rozmiaru małpiatki, takiego chuderlaka nigdy nie widziałaś lub nie widziałeś, stwór ma długi ogon zakończony jak pędzel. Stworzenie widzisz tylko od tyłu i w ruchu.
2,5 - coś skoczyło między pniami i widzisz dużą głowę stworzenia, od tyłu połączenie wielkouchej małpy z kozą, bo wyraźnie łeb wieńczą rogi, w ogóle ta głowa jest nieproporcjonalnie duża w stosunku do reszty ciała, które jest pokryte szarawym włosem, ale nie przeszkadza to równocześnie nosić łachamnowate spodnie w burym kolorze. Sylwetkę widzisz od tyłu, ale chochlik-nie-chochlik nie chowa się wśród roślinności i dostrzegasz więcej szczegółów.
3, 6 - trafiło Ci się złapać spojrzenie śmieszka, ślepia ma czerwone, trochę przypominają te koboldów, nad nimi wyrastają rogi, a w uśmiechu wrednym widać rząd ostrych, pożółkłych zębów, prawie ludzkich. Humanoidalna sylwetka, bardziej wygląda, jakby skórę mu pokrywały bardzo gęste włosy, niż jakby miał mieć futro czy sierść. Ma na sobie spodnie związane sznurem.
Tak czy inaczej po chwili znika Wam z oczu ponownie.

Agata na obłaskawienie aitwara, bo kręci się Wam prawie pod nogami, a jeszcze fajnie mu rozbłyskujecie światłem, 2k20. Klasycznie jedna lub dwie jedynki wyrzucone to automatycznie klęska i aitwar czmycha z powrotem pod liście, próg 20 - powyżej udaje Ci się złapać stworka, poniżej wymyka Ci się, ale dalej jest w zasięgu, ciekawski stwór bez instynktu samozachowawczego.
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Nie 10 Lut 2019, 14:54
No chodź, no chodź maluszku, Agathe czekała cierpliwie z zapałką już dogasającą, gotowa w każdej chwili odpalić kolejną i trochę to jest zrozumiałe biorąc pod uwagę, że łowcy pomimo wszystko się zawsze zasłaniali ogromnym szacunkiem do stworzeń, na które polowali, jednocześnie wiedząc jakim gnojem jest Agata zaskakująca jest ta jej chęć złapania aitwara, ale za przemawia też fakt, że chyba nigdy w życiu nie była tak samotna i rozsypana jak w tym momencie życia, a przypomina, że dwa lata żyła w dziczy zapominając o elementach życia tak prozaicznych jak golenie nóg, spotkanie na kawie czy używanie spłuczki.
- No on. - Mruczy w odpowiedzi obserwując stworzonko. Nie oceniała, może Fyodor nie wiedział co to za stwór, zdarza się, może po prostu tu nie patrzył. - Aitwar.
Rzucone zaklęcie przykuwa uwagę zarówno Agatki jak i stworzonka i już jej wąż umyka, ale za to razem z sensem słów Fyedki składa się widok oczu czerwonych i twarzy trochę ludzkiej trochę małpiej, spodni brudnych poszarpanych.
-...demon? - Agate nim zdąży się poderwać to stworek znika, ale zapamiętała go doskonale, zresztą od czego są myśloodsiewnie i już jej w głowie dzwoni, już szumi, znowu jej oczy zachodzą taflą błyszczącą jak po odpowiedniej ilości wypitego wina. W bardzo balaszowy sposób już jej się w głowie siedem kroków do przodu kroi, a bardzo jej daleko do bycia Węgierką, ale skoro jeden zwiał, a na pewno wróci w te strony, to został jeszcze jeden.
Powtarza czynność z zapałką znowu próbując zwabić aitwara, skoro już raz się jej udało, tylko przez nieuwagę pewnie swoją go wystraszyła, zamiast łapę wyciągnąć po niego i do worka. Czy tam kieszeni, pod bluzkę, cokolwiek.
- Fyeda. Patrz. - Szpetem Karamazova uwagę zwraca, żeby spojrzał na węża biednego, jeśli wcześniej nie zwrócił uwagi.
- Jaki biedny. - Co ci się stało Agatko to ja nawet nie, bo zazwyczaj wychodziłaś z założenia, że ranne zwierzęta się dobija, a teraz proszę, węża próbuje złapać.


Ostatnio zmieniony przez Agathe Zakharenko dnia Wto 12 Lut 2019, 19:27, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 10 Lut 2019, 14:54
The member 'Agathe Zakharenko' has done the following action : Kostki


#1 'k6' : 6

--------------------------------

#2 'k20' : 1, 20
Fyodor Karamazov
Fyodor Karamazov
Stara menażeria Tumblr_my4nogqcbd1s9q9dro8_250
Samara, Rosja
30 lat
błękitna
za Starszyzną
wykładowca PUMu / twórca zaklęć
https://petersburg.forum.st/t906-fyodor-medofiyevich-karamazov#2743https://petersburg.forum.st/t923-f-m-karamazov#2932https://petersburg.forum.st/t925-obleje-cie-na-tym-egzaminie-zycia#2935https://petersburg.forum.st/t924-kniaz#2933

Wto 12 Lut 2019, 15:13
Ten śmiech mu się nie podobał. Sugerował, że jego właściciel jest zły, nikczemny, a jego plany najpewniej nie mają większego sensu niż dostarczenie rozrywki tylko jemu. To była dla niego nowa sytuacja, z reguły to Karamazovowi dostarczano rozrywki, więc przyjście tutaj zaczął uznawać za błąd. Fyodor w końcu był przeznaczony na salony niby pers, nie nadawał się do tak niebezpiecznych misji jak towarzysząca mu Echo. Ale przecież nikt by mu nie wybaczył - nawet on sam - gdyby stwierdził, że mu to wisi i wyszedł zostawiając Agathe samą, a do tego umożliwił potworom ewentualną ucieczkę i stwarzanie problemów w mieście.
W końcu był Karamazovem z krwi i kości, to jego powinni się bać.
Szybko oczy przekierował z demona, jak go ochrzcił w duchu, na gwałtownie otworzone drzwi. Nic jednak większego niż przeciąg się nie wydarzyło. Gdyby Fyedka oglądał horrory pewnie by uznał, że to dążenie potwora do zwiększenia napięcia, a kiedy poczują się pewnie i odłożą broń czy różdżkę to ich zaatakuje, zabije i może zje. Na szczęście mężczyzna nie miał kontaktu z tego typu dziełami popkultury, więc tylko próbował ogarnąć sytuację.
Odwrócił się na słowa kobiety, dopiero teraz zauważając zmarniałego wężyka.
- Aaa, on - stwierdził, że przyklęknie obok Agathe i przyjrzy się temu biednemu wyrzutkowi. To nie był zwierzak w jego stylu, ale może chętny na adopcję żukowęża (żuka z umaszczenia) by się znalazł. - Myślisz, że da się go oswoić? - spytał. Jemu taki biedak po nic, ale Zakharenko wyraźnie była nim zainteresowana, a jak chce to niech go adoptuje. Może nawet spróbowałby go złapać, ale zwierzątko zaraz ukryło się w swym legowisku. - Myślałem, że nie lubisz zwierząt - przyznał po chwili, kiedy wyglądało na to, że aitwar się ostatecznie wystraszył. - Możemy spróbować czemuś zmienić kolor na złoty, może go zaciekawi. Gorzej jak to drugie znowu zaingeruje w zaklęcie.


Ostatnio zmieniony przez Fyodor Karamazov dnia Wto 12 Lut 2019, 23:46, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Wto 12 Lut 2019, 15:13
The member 'Fyodor Karamazov' has done the following action : Kostki


'k6' : 1
Weles
Weles

Sro 13 Lut 2019, 19:52
Fyodor miał rację co do natury nieznanego stwora, więcej w nim można było wyczuć bezinteresownej złośliwości, niż wesołości. Ewidentnie chciał się zabawić kosztem Waszej nieszczęsnej dwójki. Musiał być, jednak nie za silny lub niezbyt groźny, mimo wszystko, bo cała sytuacja na strachu miała najwyraźniej się skończyć. Chochlik przez chwilę jeszcze widoczny, zaraz jednak znika bez śladu, więcej rechotu nie słychać, coś tylko uderza od zewnątrz w jedną z szyb, ale tym razem obeszło się bez odłamków. Na koniec przeciąg porusza drzwiami, które trzaskają z dwa razy i zatrzaskują się z powrotem. Jeśli miałby być to horror, to taki z klasy B. Nie w głowach Wam, jednak gatunki filmowe. Szczególnie Echo, skoro się tak jej oczy zaświeciły, na pewno tak łatwo nie odpuści sobie prób powtórnego spotkania ze złośnikiem z czerwonymi ślepiami, który chyba również chętnie przebywał w otoczeniu ludzi.
Drugi biedak znowu wychyla się ze swojego legowiska. Ciekawski żukowąż albo bardzo, rozpaczliwie wręcz złakniony domu, dla którego mógł znosić marne fanty. Trochę prezentując postawę chciałbym, ale się boję, łypie na Agatę, potem na Fyodora, może gdy tamten włochaty obdartus w spodniach ulotnił, to aitwar poczuł się pewniej? Jak nic wiedział, kto się zapędził w jego marne schronienie, więc nie wchodził mu w drogę.
Wąż powoli pełznie w Waszą stronę, ale nie wprost tak trochę bokiem, pewnie zostawiając sobie furtkę. W trakcie, gdy Ty go tak podchodzisz Agato, a aitwar tak niepewnie okrąża Waszą dwójkę, to z jego ogona sypnęło iskrami, co prawda nie tysiącem, ale na tyle, że te kilka pada na suchą kupkę liści, a te zaczynają się tlić. Twoja diagnoza stanu węża była bardzo trafna, Echo.

Fyodorze, jeśli decydujesz się rzucić Patok, aby ugasić ledwie tlące się liście, to zgodnie z mechaniką rzucasz 2k6 i wybierasz gorszy wynik, ale jeśli zaklęcie Ci się nie powiedzie, to możesz ugasić ogień, choćby przez zadeptanie.
Agatha dalej masz szansę, kulaj 2k20 jedna lub dwie jedynki wyrzucone to automatycznie klęska i aitwar czmycha z powrotem między krzaczory, próg 18 (aitwar się męczy, instynkt mu się kończy) - powyżej udaje Ci się złapać.
Sponsored content


Skocz do: