Konstanty Wroński
Konstanty Wroński
Konstanty Wroński
Konstanty Wroński WjiKPQc
Kaliningrad, Rosja
31 lat
błękitna
za Starszyzną
uzdrowiciel i zastępca dyrektora Oddziału Zakażeń Niebezpiecznych
https://petersburg.forum.st/t702-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t708-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t710-konstanty-wronskihttps://petersburg.forum.st/t709-merkury#1489

Nie 02 Kwi 2017, 22:57
Меня зовут
Konstanty Bożydar Wroński



DATA URODZENIA: 15.08.1968 / NAZWISKO MATKI: Caravaggio / WIEK: 31 lat
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Petersburg, Rosja / STATUS KRWI: błękitna
STAN MAJĄTKOWY: bogaty / ZAWÓD: uzdrowiciel i zastępca dyrektora Oddziału Zakażeń Niebezpiecznych / KORGORUSZ: ryś


ALCHEMIA: 18 / FAUNA I FLORA: 20 / LECZNICTWO: 30 / MAGIA KREATYWNA: 5
MAGIA ZAKAZANA: 5 / OKULTYZM: 7 / SIŁA: 15 / TRANSFIGURACJA: 5
WIEDZA MAGICZNA: 10 / ZAKLĘCIA I UROKI: 15 / SZCZĘŚCIE: 3 / TALENT: 7

Jan Wroński nigdy nie miał szczęścia do kobiet. Jego pierwsza wybranka serca zdradziła go z Karamazovem; druga z kolei z nieuleczalnej zazdrości wylądowała na Oddziale Zamkniętym w Hotynce, gdzie znajduje się do dzisiaj, a trzecia – o której najrzadziej wspomina, bo to przecież uwłacza błękitnokrwistemu czarodziejowi – postanowiła nagle porzucić swoje dotychczasowe życie dla mugola ze wsi bez rubla przy duszy, przez co Jan wyraźnie gardzi biedakami. Niespodziewanie jednak w życiu Wrońskiego pojawiła się niezwykle piękna kobieta o imieniu Gaia, pochodząca z włoskiego, choć równie starego i szanowanego w Europie rodu Caravaggio, którą poznał w 1964 roku podczas Balu Zwycięstwa. Polepszenie relacji na arenie międzynarodowej poprzez małżeństwo wydawało się być rozsądnym posunięciem, stąd też szybko stanęli na ślubnym kobiercu. Mieli wówczas po dwadzieścia cztery lata i cały świat stał przed nimi otworem. Nikt jednak nie spodziewał się, że los nie będzie dla tego związku małżeńskiego zbyt łaskawy.
Prawda w tej historii jest jedna: mężczyźni stają się nieszczęśliwymi frustratami, gdy nie potrafią osiągnąć swojego celu – i tak też było w przypadku Jana Wrońskiego, który bardzo chciał mieć gromadkę dzieci, jak przystało przecież na przedstawiciela swojego rodu, ale zwyczajnie nie mógł temu zadaniu sprostać. Do tej pory nie wiadomo, czy to akurat bogowie zesłali na nich karę za liczne grzechy, czy to problemy z bezpłodnością, jednak nie pomagały ani modły do niebios, ani magiczne medykamenty. Za to pewnego dnia zdarzył się nieoczekiwany cud i z tego związku z trudem, gdy Jan i Gaia byli już na skraju wytrzymania i zapowiadającego się rychłego rozwodu, pojawiła się wieść o dziecku. Kiedy się urodziło, dano mu na imię Konstanty Bożydar, bo czymże wtedy był, jeśli nie prezentem od samego Stwórcy? Pojawiła się wtedy nadzieja, że w końcu może być lepiej, lecz wcale nie stało się tak, jakby tego chcieli. To nawet nie był koniec problemów, tylko ich początek – mały Konstanty od zawsze stawiał wszystkiemu opór i nikt zdawał się w tym buncie go nie rozumieć.
Bo nie chciał uczyć się włoskiego dla Gai i jeździć do dziadków na letnie wakacje do Rzymu. Nie zamierzał też chodzić na bale ani inne wystawne uroczystości. W jego życiowych planach nie było też miejsca na różdżkarstwo – przekonali go jedynie do quidditcha, którym zajmował się od razu po ukończeniu Koldovstoretz, grając na pozycji szukającego w Niedźwiedziach z Moskwy, jednak bardzo szybko porzucił swoją karierę sportową. Zapewne też nigdy nie znalazłby sobie przyszłej żony, ale jeszcze w dzieciństwie nagle pojawiła się taka ruda Ania, z którą rodzice go zaręczyli i tak już zostało do dzisiaj. Jan Wroński mógł nawet stawać na rzęsach, lecz Konstanty niemal nigdy nie chciał go słuchać. Być produktem oczekiwań – to przecież nie dla niego. W końcu ojciec podupadł na zdrowiu, nie miał więc siły, by dłużej użerać się z synem i namawiać go do swoich racji. A matula, jak to przecież matula, zawsze po stronie jedynego dziecka – chciała, aby był najszczęśliwszy, dlatego też to ona dała mu wolną rękę i pozwoliła mu się realizować.
Konstanty spełnił swoje marzenia z dzieciństwa i ostatecznie został uzdrowicielem – z pasji, a nie z przymusu. Dużo pracował i wyjeżdżał do Europy Zachodniej, ale zawsze wracał do domu. Do niechcianej narzeczonej Anny, z którą ostatecznie nie potrafił się rozstać. Do ojca Jana, by pokłócić się z nim kolejny raz o głupoty i nie odzywać przez następnych kilka tygodni. Do Gai, której zawsze wysyłał drobne upominki z podróży. Ale pewnego razu Konstanty zwyczajnie nie wrócił z wyjazdu. Nie przyjechał na święta bożonarodzeniowe, nie napisał już więcej żadnego listu, z nikim przez ten czas się nie kontaktując. Szukano go, lecz nigdy nie znaleziono. Wówczas przypadkiem zawędrował na Sycylię, a dokładniej do Palermo, które pochłonęło go w całości. Zwiedziony wysoką posadą w szpitalu, nowymi możliwościami, Konstanty postanowił zostać i zacząć się dokształcać, ukrywając się przy tym, by przypadkiem nikt go nie odnalazł. Nie było go niemal dwa lata, ale w końcu postanowił wrócić, choć nie było mu łatwo podjąć tej decyzji. Wiedział, że najprawdopodobniej nie wszystko będzie tak, jakby chciał.
Nie bez powodu Konstanty zdecydował się na taki krok – uzdrowiciele przypadkiem odkryli, że niewiele z życia mu pozostało. Chciał więc coś jeszcze pozostawić po sobie, oprócz niezliczonej ilości badań, wniosków i odkryć związanych z magomedycyną. Wroński ma przecież kompleks ojca i absolutnie nie chce być taki jak on. Marzy mu się gromadka dzieci, choć sam nie widzi siebie jeszcze w roli rodzica. Wie jednak, że zegar tyka coraz szybciej, a on chciałby to zmienić. Nie może być przecież wiecznym hedonistą, już zdążył zasmakować prawdziwego życia. Tik-tok, tik-tok – nieustannie brzęczy mu w uszach. Bo skończył się beztroski czas w Palermo, przyszła za to pora na stabilizację i rodzinę. Dojrzalszy i bogatszy o nowe doświadczenia, przyjechał do Rosji, gdzie mieszkała jego Ania. A ona go przyjęła, choć było ciężko po tym wszystkim, co Konstanty zrobił. I nie tylko jej – musiał tłumaczyć się ojcu, matce i całej rodzinie. Plotki w Starszyźnie zdawały się nie milknąć, dlatego też postanowił wziąć się w garść i zacząć pracę.
Minęły już niespełna trzy lata od powrotu Wrońskiego. Nie było mu przez ten czas łatwo, ale w większości naprawił to, co wcześniej zepsuł. Udało mu się dostać posadę uzdrowiciela w Hotynce, gdzie szybko awansował na zastępcę dyrektora Oddziału Zakażeń i Wypadków Magicznych. Jego narzeczona w międzyczasie zdobyła magistra na Petersburskim Uniwersytecie Magicznym i zaczęła pracę w bibliotece. W końcu przyszedł czas planowania upragnionego ślubu – wciąż ciężko mu o tym mówić, Konstanty w ogóle nie przywykł do tej myśli, ale wie, że tym razem nie ma wyjścia. Czas dorosnąć i założyć szczęśliwą rodzinę po tylu latach narzeczeństwa z Anną. Do tej pory jej jednak wszystkiego nie powiedział, nawet tego, że jest ciężko chory – ale ma świadomość, że będzie musiał to zrobić. Na razie skupia się na pracy, codziennym ratowaniu życia ludziom i odbudowaniu swojego związku czy znajomości, które zostały przez niego zaprzepaszczone. Chociaż czy jesteś szczęśliwy? Czy tego chcesz, Konstanty?

Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pon 03 Kwi 2017, 19:05
Здравствуйте!

Konstanty, pomimo że frajer jesteś i wolisz uciekać od problemów niż się z nimi mierzyć, to jednak dobrze, że czasem bierzesz się w garść i starasz zachowywać, jak na mężczyznę przystało. Bylebyś nie stał się takim nieszczęśliwym frustratem, bo szkoda by było, gdybyś dalej przekazał to... fatum. Dlatego może jednak porozmawiasz z Anią i spróbujesz uratować nie tylko cudze, ale również swoje życie? Po tym wszystkim, ile przez Ciebie musiała przejść, jesteś jej to winien.

Bonusy za kartę postaci

+5
Talent
+3
Alchemia
+2
Okultyzm

Pamiętasz, Kostek, że swojego czasu dostałeś bazyliszkowe jajo? Teraz to już chyba gadzina bez bezpiecznej dla ludzi skorupki. Dlatego, żeby przypadkiem Ci ten stwór nie narozrabiał i nie zesłał na głowę niepotrzebnych kłopotów, otrzymujesz ode mnie kryształową szkatułkę, która dzięki swoim magicznym właściwościom działa na podobnej zasadzie, co magiczne torebki – wszystko, co w niej umieścisz, natychmiast zmniejsza swój rozmiar. Dodatkowo sprawia, że bez strachu spoglądać można w bazyliszkowe ślepia, bowiem kryształ, z którego szkatuła została wykonana, niweluje zabójcze działanie wzroku stworzenia.

Na zakończenie

Stworzona przez Ciebie karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz na start 800 punktów fabularnych do wykorzystania w punkcie Mistrza Gry. Możesz już bez przeszkód zacząć rozgrywkę na forum, lecz przed rozpoczęciem fabularnych przygód Twojej postaci prosimy o skrupulatne uzupełnienie pól w profilu. Warto również wnikliwie zapoznać się z tematami zamieszczonymi w dziale fabularnym. W razie jakichkolwiek wątpliwości, problemów lub sugestii odnośnie rozwoju naszej magicznej społeczności, zachęcamy do kontaktowania się z administracją forum. Życzymy wielu ciekawych rozgrywek w grze i przyjemnego spędzania z nami czasu!


Skocz do: