Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pon 17 Kwi 2017, 16:45
Gabinet Jadwigi

Tutaj najczęściej urzęduje Wrońska, tworząc kolekcje i zamówienia, do tego miejsca spływa także poczta od klientów, pragnących umówić się na wizytę, a nie mających czasu na pojawienie się osobiście w domu mody. Nad solidnym, dębowym biurkiem wykonanym przez jednego z kuzynów arystokratki wisi ogromna tablica korkowa, do której przypiętych jest mnóstwo zdjęć z pokazów mody, wycinków z zachodnich gazet i słowiańskiej „Avoski”, próbek materiałów oraz szkiców spod ołówka Jadzi. Sam sekretarzyk zwykle ugina się pod ciężarem kartek, kredek, dokumentów, listów oraz licznych fotografii rodzinnych.

Tamara Aristova
Tamara Aristova
Gabinet Jadwigi Tumblr_n3nbex2tTh1r1l1upo1_250
Petersburg, Rosja
33 lata
błękitna
neutralny
ikonograf
https://petersburg.forum.st/t586-tamara-aristova

Nie 02 Lip 2017, 15:45
/początek/

Jeszcze parę dni. I to nie tak, że wszystko musi być dopięto na ostatni guzik przed oficjalnym otwarciem ośrodka. Ale kołnierzyki wychowanków musiały być idealnie zapięte. Póki co wszystkie chodziły w ubraniach Wrońskiej, ale nie tych, w których powinni pojawić się na zdjęciach, jak w mundurkach na rozpoczęciu roku szkolnego, wszyscy razem, pięknie. Tamara nie mogła znieść szmat, w które ubrane były dzieciaki, gdy kolejno docierały do ośrodka. Nikt nie powinien chodzić w tak brudnych, rozpadających się ubraniach. Chociaż sama nie znała się na modzie ani trochę bo dotychczas chodziła w skromnych sukienkach, a później w habicie, to ostatnio w końcu zaczęła kupować coś dla siebie, pozostając jednak wiernie przy czerni. To chyba był jej rodzinny kolor. Zaczęła podpatrywać magiczne trendy, ale wciąż czuła się w tej materii bardzo niepewnie.
Odeszła od tablicy korkowej, którą studiowała z zainteresowaniem, trochę dla zabicia czasu, aby nie przeszkadzać Wrońskiej i nie siedzieć jak kołek. To było ich może trzecie spotkanie. Biznesowe. Pierwsze było ot, wymianą uprzejmości. Drugie czystym interesem i wedle zasad Tamara powinna zwracać się do kobiety per "Panno Wrońska". Z jakiegoś jednak powodu pozwalała sobie na "Pannę Jadwigę". Mogła to tłumaczyć różnicą wieku i w nikim nie wzbudziłoby to żadnych podejrzeń.
Usiadła w końcu naprzeciw biurka, zakładając nogę na nogę. Dostarczyła dzisiaj Wrońskiej jeszcze trochę papierkowej roboty. Nic wielkiego, ale musiało być to zrobione jak najszybciej. Kilka nowych dzieciaków, o budowie ciała różnej. Kilka zwyrodnień, kilka alergii po założeniu granatowego sweterka. Ot, normalne rzeczy, zawsze się zdarza. A Tamara chciała, aby dzieci czuły i prezentowały się jak najlepiej i wnioskowała, że Wrońska też nie chciałaby zaliczyć żadnej wpadki.
- Panno Jadwigo. - Odezwała się w końcu spokojnie, splatając dłonie.
- Mam dla pani jeszcze jedno zlecenie. - Bez obaw, nie wymyśliła sobie nagle trzydziestu dwóch strojów kąpielowych na pojutrze.
- Prywatne. - Dłoń Tamary musnęła jej mostek nieznacznie, oczywiście okryty czarnym materiałem, bo wciąż nie miała pewności, czy w głębokich dekoltach nie wygląda niestosownie. Uśmiechnęła się nieznacznie i lekko przechyliła głowę. Trochę zdawała sobie sprawę, że dla projektantki może być niezłym wyzwaniem, zważywszy na to, że wszystkie rzeczy, które nosiła były czarne, długie i na szczęście dopasowane do jej szczupłego ciała. Ale i tak wyglądało to tak, jakby z habitu przebierała się w inne habity, tylko z lepszego materiału. Przynajmniej nigdy nie miała w zwyczaju nosić sandałów pielgrzyma.
Jadwiga Yaxley
Jadwiga Yaxley
Gabinet Jadwigi Tumblr_nn0pskOI471s2knhwo4_400
Kaliningrad, Rosja
24 lata
błękitna
za Starszyzną
kobieta biznesu, ikona mody i pasożyt swojego męża
https://petersburg.forum.st/t566-jadwiga-dobrawa-wronska#942https://petersburg.forum.st/t843-j-d-wronskahttps://petersburg.forum.st/t660-panna-jadzia#1245https://petersburg.forum.st/t766-coco

Wto 11 Lip 2017, 23:33
Przed ślubem wszystkie zamówienia powinny być domknięte, a salon odciążony od jakichkolwiek zobowiązań na okres podróży poślubnej. Mimo to Jadwiga czasem wątpiła, że zdąży się wyrobić ze wszystkim do śmierci: ze cztery zamówienia na suknie, trzy na smokingi (jeden Cecila), pokaz mody (to już blisko i, na szczęście, nie trzeba wiele poprawiać, bo wcześnie zaczęli przygotowania), a teraz jeszcze ten sierociniec.
Wszystko w takim szczytnym celu; jakże mogłaby odmówić? Poza tym, jak pięknie będzie wyglądało to w gazetach. Państwo Yaxley wspierający biedne dzieci razem, och, jakie to… romantyczne. Powiedzmy. Wydawało jej się, że plotkarskie pisemka mogą się zadowolić taką wizją tego przykładnego, polsko-brytyjskiego małżeństwa. Oboje atrakcyjni, błękitnokrwiści i o złotych sercach. Tyle wystarczy.
Sama dziwiła się, że jej narzeczony wsparł Tamarę w jej projekcie. Nie wiedziała jeszcze wszystkiego o Cecilu, ale to, co wiedziała, pozwalało jej sądzić, że mężczyzna nie byłby pierwszym do przekazania swoich pachnących pieniędzy w imię dobrej sprawy, jaką niewątpliwie była budowa sierocińca; możliwe, że po prostu Jadzia nie dotarła jeszcze do tej hojnej części charakteru narzeczonego - ale nie mogła uwierzyć, by miał absolutnie czyste intencje. Doszukiwała się w tym raczej chęci podreperowania wizerunku i zyskania uznania w oczach Wrońskich, których wiara w Yaxleya słabła z każdym dniem. Ona zresztą nie była wśród familii chlubnym wyjątkiem. Zdarzało jej się patrzeć na swój cudowny, diamentowy pierścionek i zastanawiać się, czy to bogactwo naprawdę jest warte męczarni z takim człowiekiem? Do dziś nie znalazła odpowiedzi.
Westchnęła cicho i ukradkiem zerknęła znad pliku papierów na pannę Aristovą. Kiedyś, podczas ich wizyty w Krakowie, do hotelu wpadła z wizytą ciotka ojca: ubrana w bezkształtny, czarny habit, z włosami skromnie zakrytymi welonem, tylko jeden, srebrzysty lok wymykał się spod białego kaptura. Miała spracowane dłonie i nieobecne spojrzenie; długo zanudzała Jadwigę opowieścią o życiu świętej Jadwigi Śląskiej. Tamara nie wyglądała tak, jakby zaraz miała recytować żywoty świętych albo odpłynąć w świat własnych wyobrażeń. Nie przypominała Wrońskiej żadnej zakonnicy, którą miała okazję dotychczas poznać. Była młoda, zgrabna, promieniała siłą, spojrzenie miała dziwne: ni to delikatne, ni to drapieżne. Wydawała się Jadzi piękna z tą całą, trochę niezrozumiałą dla projektantki, otoczką.  Mogłaby być ciekawą modelką, gdyby była młodsza. No i nie była siostrą.
Złożyła ostatni podpis i stuknęła brzegami kartek o blat biurka, aby je wyrównać, mając nadzieję, że to już koniec papierkowej roboty na dziś. Musiała uszyć kilka nowych mundurków, więc nie było wiele czasu na formalności. Może tej dziewczynce z uczuleniem da…
Jadwiga podniosła zaskoczona wzrok, jakby nie była pewna, czy się nie przesłyszała. Zlecenie… Czy dysponowała krawcami, by wcisnąć do grafiku jeszcze jeden projekt? Nie wydawało jej się. Było ich w sumie czterech razem z nią i tym nowym, Bruno, i wszyscy mieli ręce pełne roboty, zwłaszcza, że Chorwat nie mógł przyśpieszyć procesu szycia zaklęciami. Czuła, że powinna grzecznie odmówić, ale… och, przecież chciała coś zaprojektować dla Aristovej. Chciała ją zobaczyć w sukni spod swojej igły. Tak wdzięcznie prezentowały się na niej ciemne kolory, ale pasowałyby też pastele… i… Przecież to była Aristova, na pewno opłacało się atelier, by była jego klientką…
Niech to szlag.
Sięgnęła po jedną z wielu niezapisanych kartek zalegających na blacie, ponownie chwyciła pióro.
Czego sobie pani życzy? To ma być suknia balowa, dzienna? Kolory, materiał, krój, jakieś specjalne życzenia czy zostawia pani wszystko w moich rękach? — Uśmiechnęła się wesoło, czując przypływ nagłego zapału.
Tamara Aristova
Tamara Aristova
Gabinet Jadwigi Tumblr_n3nbex2tTh1r1l1upo1_250
Petersburg, Rosja
33 lata
błękitna
neutralny
ikonograf
https://petersburg.forum.st/t586-tamara-aristova

Sro 02 Sie 2017, 21:10
Tamaro, pamiętasz przygotowanie do swoich ślubów? Pamiętasz, jak bolały cię kolana? Wcale nie od modlitw. Od szorowania tej ohydnej, kamiennej posadzki, od czyszczenia kafelek w łazience Matki Przełożonej przy użyciu malutkiej szczoteczki do zębów, od wybierania ziaren spośród brudu, bo Klementyna nieopatrznie rzuciła nasionka w nie to miejsce, która powinna i na ciebie spadło naprawianie wszystkiego.
Pamiętasz, jaka byłaś podekscytowana?
Nie.
Dlatego, że doskonale zdawałaś sobie sprawę z tego, że to wszystko nie ma najmniejszego sensu, że postępujesz śmiesznie i wbrew swojej naturze, że to tylko przykrywanie grzesznych myśli drapiącym materiałem habitu, przysłowiowe zamiatanie pod dywan, nic więcej. Nic więcej. I niczym więcej nie jesteś przecież, Tamaro, jak tylko zlepkiem poglądów, które na siebie narzucasz, żeby wychodzić z twarzą z wielu sytuacji.
Przyglądasz się Jadwidze, wiedząc, że nie ma pojęcia czym tak naprawdę jest ośrodek. Masz wyrzuty sumienia? Mogłabyś mieć. W końcu Pannę Jadzię postrzegasz jako prawdziwie niewinne dziewczę, nie to, co jej narzeczony. A do obojga masz słabość z zupełnie innych powodów, możesz więc zapomnieć o potencjalnych wyrzutach sumienia i skupić się na biznesie. I korzyściach płynących z niego. Na przykład spotkań z Wrońską.
Chyba wolałaby, żeby ta jej odmówiła, to byłoby przecież ciekawe, łamiące serce. Wymagałoby dozowania rozczarowania z klasą, przecierania nowych ścieżek znajomości, schodzenia na ziemię (przecież kto chciałby ciebie docenić jako kobietę, Tamaro!) i ogólnego hamowania tych odruchów, na które Tamara pewnie będzie pozwalać sobie coraz bardziej. Jak wydłużenie spojrzenia o jedną sekundę więcej. Chociaż i tak się gapiła, od dziecka się gapiła na wszystko, co ją w jakiś sposób interesowało, nie przejmując się absolutnie, że obiekt swoich obserwacji może wpędzić w zakłopotanie a siebie w kłopoty.
Uśmiechnęła się. Bo mimo wszystko wmawia sobie, że nie spodziewała się takiej reakcji. (A w głębi bardzo jej pożądała).
- Wieczorową. Czarną, albo ogólnie coś w ciemnych barwach. Pewnie pani zauważyła, że nie czuję się najlepiej w jasnych kolorach. – I wcale nie uważasz, żeby ci pasowały. Czujesz się zbyt wyeksponowana, w czarnych przynajmniej możesz przemykać jak cień. I pasują ci do źrenic. Do zamiarów.
Do serca może nie, bo nawet z tym przebudzeniem co do czarnej magii zawsze swoje siostry kochałaś nad życie. I te małe gnojki z ośrodka też lubisz i chcesz zapewnić im jak najlepsze życie. To, czego będziesz ich tam uczyć to już inny aspekt.
Tamara nie była najlepsza w rozwijaniu relacji międzyludzkich, toteż nie miała pojęcia jak zareagować na ten Jadzi entuzjazm.
Dlatego się po prostu szerzej uśmiechnęła.
Wcale, a wcale nie z innego powodu. Skąd.
Jadwiga Yaxley
Jadwiga Yaxley
Gabinet Jadwigi Tumblr_nn0pskOI471s2knhwo4_400
Kaliningrad, Rosja
24 lata
błękitna
za Starszyzną
kobieta biznesu, ikona mody i pasożyt swojego męża
https://petersburg.forum.st/t566-jadwiga-dobrawa-wronska#942https://petersburg.forum.st/t843-j-d-wronskahttps://petersburg.forum.st/t660-panna-jadzia#1245https://petersburg.forum.st/t766-coco

Czw 03 Sie 2017, 14:29
Z tymi jasnymi kolorami to szkoda. Jadzia chętnie zobaczyłaby w nich Tamarę tylko po to, by sprawdzić, jakby jej pasowały; taka zmiana zawsze byłaby powiewem świeżości w garderobie, ale skoro Aristova woli czerń, projektantka nie zamierzała się spierać. Zresztą kobieta wyglądała w niej bardzo szykownie, więc ubranie jej w ciemne barwy nie było bestialską zbrodnią na modzie, a jedynie hołdem oddanym sprawdzonej klasyce.
W tej kwestii też się różniły, jakby zewnętrznie nie różniły się już dość. Jadwiga, choć w swojej szafie miała wiele stonowanych szarości i granatów, będących przecież duszą elegancji, przy założycielce sierocińca wydawała się rajskim ptakiem. Nie nosiła może pstrokatych sukien na wzór kobiet Vasilchenko, ale zwykle można było zobaczyć ją w pastelach: mięcie, błękicie, lawendzie, moreli, kwarcu czy wreszcie, będącej dla Polki nową czernią, bieli. Dodając do tego typowo słowiańską urodę Wrońskiej, gdyby zestawiło się ze sobą obie kobiety, byłyby idealnym niemal kontrastem. Było to troszkę ekscytujące.
No ale przecież tylko troszkę.
Spojrzenie było też chyba troszkę za długie czy jej się wydawało? Nieznacznie spięła ramiona pod tym przenikliwym wzrokiem, nie wiedząc, czy jest bardziej speszona, czy jej to schlebia czy zaskoczona tym, ile człowiek może wytrzymać bez mrugania. Czy Jadwiga w ogóle kiedykolwiek widziała, żeby Tamara mrugała? Dziwne.
Wrońska pozwoliła sobie na chwilowe ukrycie twarzy pod zasłoną loków, gdy pochyliła się, aby zapisać szczegóły projektu.
Wieczorowa, ciemna — powtórzyła, kiwając powoli głową. Konkrety, mało szczegółów – takie zamówienia Wrońska lubiła najbardziej. Można było się wykazać kreatywnością i trochę zaszaleć. — To wszystko? Jeżeli tak, to sądzę, że możemy wybrać materiał.
Jadwiga nachyliła się nieco w stronę kobiety i zlustrowała ją uważnym spojrzeniem. W czym by ją widziała? Raczej nic błyszczącego, żadnych brokatów ani opalizującego atłasu, ale też nie stawiałaby na całkowity mat. Może aksamit? Projektantka szybko przejrzała w pamięci ostatnie dostawy, zastanawiając się, czy mają w magazynie coś wartego uwagi.
Chwileczkę — poprosiła, wstając z krzesła. Otworzyła drzwi do przechowalni i zniknęła w niej szybko, za progiem biorąc kilka głębokich wdechów. Zniknięcie z pola widzenia Tamary choćby na chwilę wydawało się Jadwidze zbawieniem. Spokój, powtarzała w myślach jak mantrę, spokój, spokój, spokój.
Wrońska chyba będzie musiała się wyspowiadać w niedzielę.
Przez moment słychać było tylko stukot jej obcasów. Krok za krokiem, wzdłuż półek, jedna, druga, stop. Kilka sekund ciszy – i znowu.
Wróciła z kilkoma próbkami aksamitnych tkanin (jedną głęboko czarną, drugą granatową, trzecią w kolorze bardzo ciemnego, elektrycznego fioletu) i chyba trochę bardziej zarumieniona niż wcześniej.
Od szybkiego marszu.
Na pewno.
Podoba się pani któryś z tych?
Jadwiga gościła panią Aristovą jeszcze przez godzinę, wybierały krój i materiał; projektantka poczuła nawet ukłucie zawodu, gdy zakonnica, stukając obcasami w marmurową posadzkę holu, wyszła z atelier z obietnicą ukończenia sukienki w ciągu dwóch miesięcy. Zniknęła w tłumie przechodniów, a jednak Wrońska wciąż umiała ją namierzyć. Takich kobiet z klasą się nie zapomina.

Jadwiga i Tamara z tematu
Sponsored content


Skocz do: