Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pon 03 Lip 2017, 10:50
Apartament Carski

Jeden z kilku apartamentów znajdujących się na pierwszym piętrze i nawiązującym do czasów rządów dynastii Romanovów. Prócz holu i sypialni składa się także z salonu, łazienki, toalety i sporego balkonu, wręcz tarasu wychodzącego na jedną z ładniejszych uliczek Niedźwiedziego Ryku. Zdecydowana większość mebli to antyki lub prawie doskonałe podróbki (w końcu ilość antyków jest ograniczona). W przedpokoju znajduje się także dzwonek, za pomocą którego można wezwać hotelową służbę. Ten konkretny pokój nawiązuje do czasów Piotra I.
Cecil Yaxley
Cecil Yaxley
Apartament Carski Tumblr_mflnakJD3D1rffxo0o5_500
Londyn, Anglia
32 lata
błękitna
neutralny
właściciel hotelu / biznesmen
https://petersburg.forum.st/t746-cecil-yaxley#1694https://petersburg.forum.st/t756-cecil-yaxley#1769https://petersburg.forum.st/t757-pan-smierciozerca#1772https://petersburg.forum.st/t758-tamiza#1774

Nie 04 Lis 2018, 18:33
15.07.1999

Dawno się nie widzieli. Nie wiedział, jak u niej było z czasem, ale u niego marnie. Najpierw ten mus skupienia się na weselu, potem mus skupienia się na żonie, kiedy ją jarchuk ugryzł, a rana nie chciała się zagoić... Najchętniej udałby, że nic jej nie jest i zajął się swoimi sprawami, nie mógł jednak już na początku małżeństwa zaprezentować się w opinii publicznej jako gnój, który w ogóle nie zajmuje się Jadwigą. Galina powinna zrozumieć, że nie mógł sobie pozwolić w tej sytuacji na wspólne wyjścia, uwaga społeczeństwa musiała się wpierw skupić na czymś innym.
Koniec końców ustalili, że ona wynajmie pokój na dzień, dwa, może pięć, a on po prostu będzie do niej wpadać, kiedy tylko będzie mógł sobie na to pozwolić. Miał w końcu sporo spraw do ogarnięcia po tej pomyłce jaką było wesele w jego hotelu. Musiał wyłożyć pieniądze na remont, zatrudnić dekoratorów wnętrz, zwolnić niektórych jełopów, których zatrudnił... Naprawdę miał już dość i najchętniej by gdzieś wyjechał.
Dopiero późnym wieczorem znalazł moment, by do niej wpaść. Odświeżony, z butelką włoskiego wina ze swoich prywatnych zapasów i ukrywanym zmęczeniem stanął przed wyborem: schody czy winda? Wreszcie postawił na schody trochę jakby obawiając się reakcji Aristovej na jego przybycie o tak późnej porze. Piętro to jednak wcale nie tak dużo do przejścia i koniec końców znalazł się pod drzwiami jej pokoju. Zapukał cicho.
- It's me - powiedział pewnie. Wiedział, że rozpozna go choćby po języku, którym się posługuje. W Rosji obcokrajowcy, dla których pierwszym językiem był angielski to jednak była rzadkość.


Ostatnio zmieniony przez Cecil Yaxley dnia Sro 02 Sty 2019, 22:49, w całości zmieniany 1 raz
Galina Aristova
Galina Aristova
Apartament Carski 3vP4khR
Petersburg, Rosja
21 lat
obstaculus
błękitna
neutralny
poetka
https://petersburg.forum.st/t1028-galina-aristova#3644https://petersburg.forum.st/t1030-dziennik-galinyhttps://petersburg.forum.st/t1029-galinka#3646https://petersburg.forum.st/t1032-zimistrz#3650

Pią 09 Lis 2018, 19:28
Galina Aristova już za czasów wczesnego dzieciństwa czuła zalety bycia obrzydliwie bogatą. Od najmłodszych lat była obdarowywana drogimi prezentami, a przez chorobę wyjątkowo rzadko jej czegokolwiek odmawiano. Sprawiło to, że nie do końca rozumiała to całe zamieszanie. No bo jak to, najpierw zachowuje się jakby miała mieć go przy sobie już zawsze, a później... To bo było później wolała wyobrażać sobie jako czarną plamę na jego barwnym życiorysie. Bo Galina nie rozumiała i nie chciała pojąć po co komuś tak cudownemu jak Cecil Yaxley była jakaś Jadwiga, oraz dlaczego to nie ona została wybrana na jego partnerkę. Co z tego, że była młodsza. Świat nie takie rzeczy wybaczał, prawda?! Chciała go, tak bardzo chciała go na własność, ale on najwyraźniej nie do końca chciał bawić się w jej szalone gry. A może w ogóle nie czuł tego, że mimo przytakiwania na słowa starszych od siebie, Aristova miała w głowie niewiele poza własnymi potrzebami i niebotycznie wielkimi pokładami egoizmu?

Słyszała, że młodzieńcze zauroczenia przechodzą bardzo szybko, a później oddziałują na nas tylko jako mgliste wspomnienie, ale nie potrafiła w to uwierzyć. Miałaby zapomnieć o Panu Yaxley? Nie, to nie był człowiek, którego można było tak po prostu zapomnieć. Jej niezdrowa fascynacja pogłębiała się z dnia na dzień i czuła coraz mniej oporów przy próbach uwodzenia starszego od siebie, żonatego mężczyzny. Dzika pogoń za miłością pogłębiała się i niestety odbierała dziewczynie resztki rozumu.

"Jest panienka śledzona", powiedziała do niej ostatnio Zoya z wypisaną na twarzy konsternacją, próbując zniżyć głos do konspiracyjnego szeptu. To ci sami ludzie, którzy wpisali na wielu czarodziejów wyrok śmierci? Czy i ona miała zostać ukarana za to, że urodziła się w magicznej rodzinie? Ostatecznie... Ciężko było nazwać ją czarodziejką. Wychowała się w przepychu godnym rodziny o magicznych korzeniach, ale sama, mimo szczątkowych magicznych umiejętności była raczej dowcipem od losu niż pełnoprawną wiedźmą. Kiedy odziana w beżową sukienkę leżała w bezruchu, odliczając ile sekund spędziła we wnętrzu wynajętego apartamentu i bawiąc się swoim rewolwerem, przypominała bardziej rozpuszczone dziecko niż kogoś, kto w jakikolwiek sposób zagrażał wielkiej sprawie Czarnego Słońca.

Dźwignęła się na łokciu, uniosła nieco wyżej i wycelowała w jakiś mebel. Może nawet by strzeliła, bo nie baczyła na konsekwencje swoich działań i nie bała się podążać za chwilowymi impulsami, ale z letargu w jaki wpadła z nudów wyrwał ją głos tak przepięknie melodyjny, że aż uśmiechnęła się w akompaniamencie dźwięku charakterystycznego dla zabezpieczenia broni.

- Ah! - jęknęła, pośpiesznie wstając z łóżka, a następnie na bosych nóżkach wręcz pognała w stronę drzwi, by otworzyć zamek z lekkim trudem. Odetchnęła jeszcze naciskając klamkę, postarała się aby jej twarz wyglądała w miarę neutralnie (ale tej radości z oczu się nie wypierze), po czym pociągnęła ją do siebie i ujrzała tego czarującego mężczyznę, który tak zawrócił jej w głowie. Chciała ponarzekać, że czekała tak długo, w każdym tego słowa znaczeniu, ale nie potrafiła. Jej spojrzenie uważnie analizowało jego oczy i usta, jakby wyraźnie czegoś oczekiwała, ale wpierw wpuściła go do środka. - Jak miło cię widzieć...

Zatrzepotała rzęsami, nie potrafiąc ukryć faktu, że całkowicie owinął ją sobie wokół palca, chociaż... czy zrobił cokolwiek? Galina była bardziej jak rzep na psiej pupie. Ciekawe, czy gdyby kazał je skoczyć z tego balkonu, to by skoczyła?
Cecil Yaxley
Cecil Yaxley
Apartament Carski Tumblr_mflnakJD3D1rffxo0o5_500
Londyn, Anglia
32 lata
błękitna
neutralny
właściciel hotelu / biznesmen
https://petersburg.forum.st/t746-cecil-yaxley#1694https://petersburg.forum.st/t756-cecil-yaxley#1769https://petersburg.forum.st/t757-pan-smierciozerca#1772https://petersburg.forum.st/t758-tamiza#1774

Pon 12 Lis 2018, 13:42
To chyba był najlepszy dowód na to, że nie znali się tak, jakby mogli - ewentualnie tego, że tak po prawdzie nie rozmawiali. Cecil najzwyczajniej w świecie chciał uniknąć skandalu w obcym dla siebie kraju, w którym życie dla niego było już wystarczająco ciężkie. Jasnym było, że porzucenie Jadwigi Wrońskiej dla widzimisię jego lub młodziutkiej Aristovej byłoby zdecydowanie źle przyjęte i mogłoby być kością niezgody między zaprzyjaźnionymi rodami (choć fakt, że pewnie rodzice Galiny bardzo by docenili ten gest). A jego z pewnością takie działanie postawiłoby w złym świetle, bo wyszedłby na niezdecydowanego obcokrajowca lecącego na młodziutkie dziewczęta. I jeszcze starego kawalera, bo tak naprawdę nikt nie wiedział, że Cecil Yaxley był wdowcem. Tutaj jednak wolał udawać, że miał zwyczajnie pecha niż tłumaczyć się jak zginęła jego żona. Nie mógł być w końcu pewien czy przypadkiem nie ma tu jakichś aurorów albo współpracy rosyjsko-angielskiej w kwestii wyłapywania Śmierciożerców...
Gdyby go spytała o Jadwigę zapewne odpowiedziałby, że była ona pomyłką. Pomyłką, z której nie mógł się wycofać, jeśli nie chciał się skompromitować w swojej bezpiecznej, choć znienawidzonej przystani jaką jawiła mu się cała Unia Słowiańska, a szczególnie Federacja Rosyjska. W końcu pani Yaxleyowa na początku ich znajomości potrafiła stworzyć pozory bycia idealną żoną - młoda, piękna, utalentowana, przedsiębiorcza i z dobrego, płodnego rodu i aż dziwiło go, że jeszcze żaden mężczyzna nie zaoferował jej pierścionka zaręczynowego. Kiedy jednak poznał ją bliżej zrozumiał, że wpadł w pułapkę, ale nie widział z niej ucieczki, a teraz wreszcie młoda projektantka przyjęła jego nazwisko. Jedyne, co mogło go w tym małżeństwie pocieszyć to dzieci, które mogły się z tego zrodzić.
Czasami jednak żałował, że nie poznał Galiny albo kogoś podobnego do niej przed zaręczynami. Młoda, posłuszna, wierna żona byłaby zdecydowanie lepszą partią, a jeśli jej ułomność przeszłaby na dzieci pewnie dałoby się pokombinować z rozwodem... Ale z tego co słyszał dziedziczenie tej choroby czy czymkolwiek była ta przypadłość nie należała do najczęstszych rzeczy, więc może nie byłoby potrzeby.
W każdym razie nie miał nic przeciwko jej uwodzeniu. Bawił się przy tym świetnie i odpoczywał od histerycznej żony, która potrafiłaby rozwalić całą zastawę stołową, gdyby się dowiedziała o jego kolejnym skandalu na miarę pobicia zaklęciami mugolaka na jakimś placu. Sam już nie pamiętał jakim. Miał tylko nadzieję, że ona też chce to pozostawić w sekrecie, wolał nie mieć kłopotów z okazji młodzieńczych, nieprzewidywalnych miłostek.
Yaxley nie przepadał za bronią i dziwił się Galinie, że ta się na nią zdecydowała. Może i nie umiała czarować, ale czy nie lepiej było znaleźć jakiegoś wysokiego ochroniarza, z pochodzenia co najmniej półkrwi? Musiał jej to zdecydowanie zaproponować. Z pewnością było ją stać, aby w razie czego opłacać jego milczenie w razie, gdyby odwaliła nawet jakąś głupotę. Jak choćby romans z byłym Śmierciożercą.
Aristova nie musiała się martwić, że będzie musiała dla niego skakać skądkolwiek. Anglik nie był głupi, wiedział, że taka próba jest niepotrzebna. Zresztą co by nią uzyskał? Co najwyżej trupa, ale mężczyzna nie należał do ludzi lubujących się w martwych ludziach w jakimkolwiek sensie. Śmierć wręcz go odrzucała, szczególnie od momentu gdy odkrył, że nawet Czarny Pan musiał się jej wreszcie poddać. Dlatego na powitanie młodziutkiej dziewczyny powiedział tylko:
- Ciebie też... - nim złożył na jej ustach pocałunek. - Nawet nie wiesz jakie załatwianie tego remontu czy interesów jest męczące - powiedział patrząc na nią mimo wszystko zadowolony, z uśmiechem nie zdradzającym właściwie nic. - Jadłaś coś? - spytał. Wolał się upewnić, że będą mogli tu posiedzieć sami, bez wzywania służby. Na przykład w środku nocy.
Galina Aristova
Galina Aristova
Apartament Carski 3vP4khR
Petersburg, Rosja
21 lat
obstaculus
błękitna
neutralny
poetka
https://petersburg.forum.st/t1028-galina-aristova#3644https://petersburg.forum.st/t1030-dziennik-galinyhttps://petersburg.forum.st/t1029-galinka#3646https://petersburg.forum.st/t1032-zimistrz#3650

Czw 20 Gru 2018, 01:43
Dzisiejszy dzień był dla niej dziwny - z jednej strony nie wiedziała co ze sobą począć, a to generowało w niej niebotycznie wielkie pokłady frustracji. Z drugiej wystarczył tylko jeden pocałunek aby cały ten chaos rozsiany w jej młodzieńczej, pełnej głupich pomysłów głowie wyparował. Jakby pod naporem jego warg cały gniew był zmuszony wypłynąć, pozostawiając po sobie jedynie strzępki lekkiego rozczarowania, że Yaxley tego pocałunku nie pogłębił.

Poczuła się zachłanna na jego dotyk jak nigdy wcześniej.

Przysunęła się bardzo blisko, sunąc spojrzeniem od dołu do góry, jakby chciała sprawdzić w cóż takiego postanowił się dzisiaj ubrać. Była przecież jedną z osób, które zwracały uwagę na takie rzeczy - jej serce nie wybrało Cecila spośród wszystkich mężczyzn w Petersburgu ponieważ był człowiekiem dobrym. Właściwie, to daleko mu było do takiego określenia. Posiadał swój czar, klasę, nosił się szykownie i elegencko, mówił po angielsku i był bardzo tajemniczy. Sporo robiło tu także życiowe doświadczenie, wszak Galina lubiła słuchać, a Yaxley miał naprawdę wiele do powiedzenia. Przekazywane w ten sposób historie notowała nie tylko w głowie, ale i sercu, które karmione kolejnymi słowami pogłębiało jej obsesję. Tak - obsesję - bo jak inaczej opisać to w co wpadła?

Oczy iskrzyły jej się jak dwa ogniki, kiedy z szerokim uśmiechem odparła, że owszem - jadła. Czekała tu na niego już tak długo, że trudno było nie zamówić sobie żadnego jedzenia. Zwłaszcza kiedy nie przywykło się czekać.

- Nie wiem - przyznała otwarcie - chociaż chętnie bym się dowiedziała, ale... podejrzewam, że to ostatnie o czym chcesz teraz rozmawiać.

Założenie to uznała za dosyć bezpieczene - nie trudno było domyślić się przejedzenia tematem. Uprzednio, przed odezwaniem się jeszcze, raczyła zamknąć drzwi od apartamentu. Nie darowała sobie również użycia zamka, żeby nikt nie przeszkodził im w spotkaniu. Byli więc sami, zupełnie sami.

- Tak bardzo tęskniłam - wydusiła z siebie wreszcie, dając ujście gromadzącym się wewnątrz emocjom. - I...

Urwała, bo nie potrafiła wyrazić tego słowami. Było to, zważywszy na zawód jakim szczyciła się na prawo i lewo, dosyć ironiczne. Złapała go tylko za dłoń i pogładziła go po niej, spodziewając się ujrzenia na niej obrączki. Obrączki, której ona nie posiadała.
Cecil Yaxley
Cecil Yaxley
Apartament Carski Tumblr_mflnakJD3D1rffxo0o5_500
Londyn, Anglia
32 lata
błękitna
neutralny
właściciel hotelu / biznesmen
https://petersburg.forum.st/t746-cecil-yaxley#1694https://petersburg.forum.st/t756-cecil-yaxley#1769https://petersburg.forum.st/t757-pan-smierciozerca#1772https://petersburg.forum.st/t758-tamiza#1774

Czw 27 Gru 2018, 17:10
On również się uspokoił. Wiedział, że teraz nie czeka go żadna gonitwa z czasem, stresująca rozmowa biznesowa czy pokazanie się przy żonie w Hotynce, aby nikt nie miał wątpliwości, że Cecil Yaxley nie jest wyrodnym mężem. Teraz czekały go miłe chwile spędzone z kochanką, ironicznie z dalszą kuzynką Jadwigi i mężczyzna w sumie się nie mógł doczekać. Liczył na spokój w jej ramionach, nie mówiąc o wzajemnym dawaniu sobie przyjemności.
Popatrzyła na niego jak na obrazek, zapewne mimochodem oceniając jak się prezentuje. Cieszyło go niezmiernie, że nawet w tak zacofanym kraju jak Rosja znalazła się taka Galina, której jego styl ubierania się podobał, a nie był powodem do krytyki jego gustu. W sumie zamiast dziabać w nogę jarchuki mogły odgryźć jego żonie język. Przynajmniej zapadłaby błoga cisza, nie mówiąc o tym, że nie mogła by na niego rzucać zaklęć.
Widać było, że Aristova lubiła się uczyć i - gdyby żył - z chęcią poświęciłaby się misji Czarnego Pana, choćby w imię ich skrywanego przed światem romansu. I choć do czarowania słabo się nadawała Anglik liczył, że przez nią idea tępienia mugoli i szlam przejdzie dalej w świat.
- Masz rację, ile można rozmawiać o tym, który odcień danego koloru najlepiej się nada na ścianę - pogłaskał ją po policzku patrząc w oczy. - Lepiej powiedz, napisałaś coś ostatnio?
Nie sprzeciwił się, gdy postanowiła zamknąć drzwi. Brytyjczykowi wpadło do głowy, żeby zabezpieczyć je zaklęciem, ale zrezygnował z tego praktycznie od razu, gdy przypomniała mu się przypadłość kochanki. Będą musieli polegać wyłącznie na zamku.
Mężczyzna postanowił jej ułatwić wypowiedź poprzez "przerwanie" jej pocałunkiem - tym razem głębokim. Przy okazji pociągnął dziewczynę w stronę łóżka, chyba najważniejszego mebla w każdym hotelowym pokoju, które z pewnością było świadkiem niejednego takiego spotkania. Czując, że Rosjanka wyszukuje jego obrączkę palcem ściągnął ją, położył na szafce, po czym oddalił się od niej na chwilę, aby nalać im wino do kieliszków. Co to za romans bez takich trunków?
- Proszę - podał jej jeden z nich. - Za spotkanie - stuknął szkłem o szkło, aby dopełnić toastu, po czym wziął łyk alkoholu uważnie patrząc na kochankę. Ciekawe, czy zwróci uwagę na fakt, że to pierwsze wino, jakie wspólnie wypili? Nieważne, bo Cecil dość szybko musiał się zmyć z pokoju.

2 x z/t
Sponsored content


Skocz do: