Idź do strony : 1, 2  Next
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pon 03 Lip 2017, 10:52
Sala taneczna

Duża sala taneczna godna większych wydarzeń. Właściciel hotelu potrafi osobiście sprawdzać czy podłoga nie jest zbyt śliska do tańca. W razie potrzeby pracownicy hotelu urządzają szwedzki stół pod wybranymi ścianami, choć nie jest to zbyt popularne rozwiązanie – goście z braku siedzeń są zmuszeni jeść na stojąco. Z wystroju sala jest bogata, nawiązuje do motywów wschodnich, choć widać też mocne, zachodnie akcenty. Wrażenie na niektórych potrafią zrobić duże, kryształowe żyrandole.
Cecil Yaxley
Cecil Yaxley
Sala taneczna Tumblr_mflnakJD3D1rffxo0o5_500
Londyn, Anglia
32 lata
błękitna
neutralny
właściciel hotelu / biznesmen
https://petersburg.forum.st/t746-cecil-yaxley#1694https://petersburg.forum.st/t756-cecil-yaxley#1769https://petersburg.forum.st/t757-pan-smierciozerca#1772https://petersburg.forum.st/t758-tamiza#1774

Wto 24 Lip 2018, 15:44
Sala na dzisiejszy dzień była niezwykle pięknie wystrojona dopasowując się stylistyką do reszty pokoi. Podłoga, choć wypastowana, to jednak pozwalała po sobie tańczyć bez ryzyka poślizgnięcia. Po bokach, przy ścianach stało kilka stołów z przekąskami jakby ktoś nie zgłodniał na tyle, by wrócić po pełnoprawny posiłek do restauracji. Wyjątkowo nawet rozstawiono krzesła, gdyby były osoby chętne do tańca, za to bez partnera - takowe mogły usiąść i wypatrywać potencjalnych współtancerzy albo zobaczyć czy ktoś nie siedzi i nie czeka właśnie na okazję do walca czy poloneza, który od czasu do czasu miał być grany. Orkiestra została umiejscowiona na ścianie umiejscowionej prostopadle do ścian z przekąskami i właśnie czekała na znak, by odegrać muzykę do walca angielskiego, który został wybrany na pierwszy taniec przez oboje małżonków.
Wszystko było idealnie, przynajmniej pozornie.
Cecil zaprowadził Jadwigę na środek parkietu, by już ustawili się w odpowiedniej pozycji. Przy okazji rozglądał się kto przyszedł na salę, chociaż niewiele widział przyjaznych twarzy. Najprzyjaźniejszą miała chyba Sarah, która z małym, przenośnym i nie tak profesjonalnym sprzętem jaki miał fotograf robiła im zdjęcia. Miał nadzieję, że matka się ucieszy i choć trochę poczuje jakby była na tym weselu. Dlatego Yaxley uśmiechnął się, gdy jego kuzynka w różowej sukience pstrykała parze młodej kolejne zdjęcie.
I choć wszystko układało się pomyślnie Anglik miał złe przeczucia. Mimo to z radosnym uśmiechem dał znak orkiestrze, że czas zacząć grać i zaczął z Jadwigą pierwszy taniec.
Zastanawiał się czy przy okazji nie podjąć z nią rozmowy, w końcu tak wypadało.
- Thank you, że się zgodziłaś na te zdjęcia dla my mother - powiedział.
Jasmin Vasilchenko
Jasmin Vasilchenko
Kijów, Ukraina
27 lat
błękitna
neutralny
cygan, grajek, wróżbita, czasem pan na włości
https://petersburg.forum.st/t1279-jasmin-vasilchenko#5187https://petersburg.forum.st/t1286-jasmin-vasilchenkohttps://petersburg.forum.st/t1285-bania-u-cyganahttps://petersburg.forum.st/t1287-dumka#5276

Sro 25 Lip 2018, 13:45
- Byłby to grzech ciężki i hańba dla następnych pięciu pokoleń. – Twarz cygana na kilka chwil tężeje, kiedy z najbardziej poważną miną na jaką go stać odpowiada kobiecie, by kiedy ostatnia sylaba wyleci z jego ust, posłać w jej stronę perskie oczko. Po czym wolno zaczyna ich prowadzić w kierunku, w którą kilka chwil temu udała się młoda para.  
Nie zważając na potencjalne szepty, ciche westchnięcia i niedowierzanie, które zdawało się przybierać postać fal dźwiękowych, przeobrażających się w nowe plotki z kroczącą u swego boku panną Illyaną przekracza próg sali tanecznej. Arystokracja kochała plotki, a widok idących ramię w ramię Vasilchenków z Sorokinami był widokiem tak dziwnym i niecodziennym, że w głowach wielu malował się jako ciekawy towarzyski news, szczególnie, że jeszcze przed chwilą Jaśmin był widziany ze swoją nową narzeczoną panną Wrońską. Wokół młodego cygana tworzyło się wiele plotek, ekscentryczny i tajemniczy, na każde przyjęciu w towarzystwie innej pięknej damy. Na ostatnim ślubie pojawił się w sposób widowiskowy z towarzyszącą mu kuzynką z domu Aristovów, by porzucić ją na rzecz Szwagierki panny Illyany, z którą widziany był po raz ostatni jak tańczył i opuszczał salę balową, by później opuścić całe wydarzenie, szybko i bez zwracania czyjejkolwiek uwagi, nawet panny Shoshany, która ponoć rzucała za nim klątwy i złowróżbne słowa.
W nowym pomieszczeniu, w zaduchu powstałym od zanurzonych w walcu par, posyła swojej uroczej towarzyszce przyjazny uśmiech. Z gracją, o którą by się go nigdy nie podejrzewało, niczym wielki kot porusza się pomiędzy parami, które jak na trzy cztery wypełniły cały parkiet, kiedy tylko taniec młodej pary dobiegł końca.
- Ostatnimi czasy byłem przejazdem w panny rodzinnej posiadłości, odwiedzałem kuzynkę moją kochaną, panny Szwagierkę Awendele. Później przez trochę szlak wiódł mnie dalej na wschód, matczyny list kazał mi jednak wrócić do Petersburga. Rodzina postanowiła mi sprawić przyjemność i „zakochać” mnie bez mojego udziału i prawa głosu. – Mówi z lekkością i jedynie na krótką sekundę oczy jego się chmurzą, by jednak szybko wrócić do swojego naturalnego pewnego ożywienia koloru. - Takie jest już życie. – Przerywa na chwilę by obrócić swą drobną partnerkę w delikatnym piruecie. - Pięknie panna wygląda, a z delikatnym uśmiechem na ustach, musiałbym ze smutkiem stwierdzić, że przyćmiłaby pani pannę młodą i mą własną partnerkę. – Lekko bez specjalnego wysilania się Jaśmin dobierał słowa miłe i dla ucha młodych dam przyjemne. - A co u panny, od Rusali nie było nam dane się spotkać, już myślałem, że mnie panna unika i miałem ochotę wyć z rozpaczy i strachu. – Świadomy, że Illyana, miała problem z trawieniem jego przerysowanej grzeczności, celowo starał się ją przedstawić jeszcze mocniej, by może w taki sposób zmusić swoją towarzyszkę do śmiechu, a przynajmniej obracania błękitnych oczu z pożałowaniem, robiąc z siebie kozła ofiarnego, chciał odwrócić jej uwagę od smutnych myśli, które wymalowane miała na jasnej twarzy.
Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Sala taneczna C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Czw 26 Lip 2018, 22:03
Jego talent do przerysowywania rzeczywistości dzisiaj wyjątkowo ci nie przeszkadza. Jednak dla równowagi, żebyś nie wykazała się zbyt wielką wyrozumiałosci, dzisiaj jego słowa choć całkiem przyjemne dla ucha, traktujesz ze sporą dawką dystansu. To miłe, że wasz taniec może ważyć na pięciu następujących po was pokoleniach. Zaskakująco łatwo przyjmujesz też komplement na temat swojej urody. Skinasz nawet głową w zrozumieniu i posyłasz mu lekki uśmiech. W istocie, robisz to dla niego, nie dla siebie. Żeby on mógł się poczuć jak zwycięzca, mogąc na chwilę rozjaśnić twoją twarz tym ulotnym uniesieniem warg. Nie sądzisz jednak, żeby twoja uroda mogła przyćmić tą, jaką cechowała się jego młoda narzeczona. Więc mimo, że posłałaś mu uśmiech, zaraz dodajesz ze skruchą.
Panny młodej nie przyćmiła nawet Varvara Kuragina, mimo niewątpliwej urody i starannej stylizacji. Co zaś się tyczy pańskiej bliskiej ci wybranki, wierzę, że nie mogłabym stanowić dla niej żadnego zagrożenia. Delikatne, młode serce mogłoby tego nie przeżyć. Czy nie tak, Jaśminie?
Pierwszy raz przechodzisz w rozmowie na jego imię. Znacie się dostatecznie długo, żebyś mogła przystąpić do tego zaszczytu. Prawda, Jasmin?. Lokujesz w nim spojrzenie, pozbawione co prawda tego blasku, który Jaśmin wypatrzy u każdej pięknej kobiety i prawdopodobnie żadnego z nich nie pozostawi bez komentarza. Wiesz o tym, a mimo to, to naprawdę uprzejme z jego strony, że ogrzewa cię dzisiaj tymi słowami. W jakiś sposób pokrzepiające. Chociaż to ukojenie trwałoby dłużej, gdybyś za moment, zdroworozsądkowo nie zauważyła, że nie było w tym nic wyjątkowego, skoro podobnymi słowami cygan obdarowywał KAŻDĄ kobietę. W końcu każda była piękna i zasługiwała na podobne słowne czułości. Jaśmin słusznie to zauważał i doceniał, ale czy był w tym absolutnie szczery? Nie byłaś już tak młoda jak większość panien, w których towarzystwie Vasilchenko się obracał. Dlatego właśnie, uczona doświadczeniem, poddawała sens jego opiewczych słów słusznemu uszczupleniu.
Może powinnam wystawić cię na dłuższą rozłąkę. Tak, żeby twoja rosnąca rozpacz miała szansę do mnie dotrzeć? — pozwalasz sobie na tą drobną złośliwosć, pozbawioną jednak perfidnego prześmiewczego tonu. W gruncie rzeczy, choć pokrętnie, Jaśmin naprawdę sprawiał, że przez chwilę nie myślałaś o czarnych chmurach, jakie gęsto wisiały ci nad głową i burzliwie rozgramiały twoje myśli.
Twoje nagłe zakochanie, Jaśminie… z pewnością znajdzie się w nim też trochę czaru? Czy Łucja Wrońska nie jest młodą kobietą o nieskazitelnej urodzie i dobrej reputacji? Nie ociepli to waszych rodzimych koligacji? Może matka chętniej przyjmie cię w naszej posiadłości, na zaproszenie Awendele. Nie co dzień Vasilchenko wychodzi za naszą kuzynkę.
Vasilchenko, wprawiony w tańcu porusza tobą tak lekko i tak nienachalnie, że swobodnie możesz skupić się na rozmowie, prowadzona właśnie przez niego. Może to dobrze, że ten taniec pozbawiony jest znanego ci dyskomfortu i skrępowania? Jakiego wspomnienie nachodzi cię chociażby na retrospekcję minionego balu maskowego...
Jasmin Vasilchenko
Jasmin Vasilchenko
Kijów, Ukraina
27 lat
błękitna
neutralny
cygan, grajek, wróżbita, czasem pan na włości
https://petersburg.forum.st/t1279-jasmin-vasilchenko#5187https://petersburg.forum.st/t1286-jasmin-vasilchenkohttps://petersburg.forum.st/t1285-bania-u-cyganahttps://petersburg.forum.st/t1287-dumka#5276

Pią 27 Lip 2018, 19:36
- Panna Varvara – powtarza za Illyaną, starając przypasować to imię do konkretnej twarzy, głosu, osoby. Po chwili wysiłku, twarz Cygana rozjaśnia się, kiedy w końcu odnosi sukces i udaje mu sobie przypomnieć jasna twarz kobiety, kolejnej rosyjskiej perły, jakich arystokratyczne salony miały bez liku. - Panna Kuragina jest piękną kobietą, to prawda, jednak w sposób tak ewidentny i niezaprzeczalny, że aż nudny. Może to z braku mojego bliższego z nią zapoznania, ale nigdy nie zauważyłem w niej niczego interesującego, u boku brata prezentują się jak wyidealizowany obrazek, który jednak nie posiada nic fascynującego do zaoferowania. – Mimo przyjaźni między dwiema rodzinami, odległość i jakieś wewnętrzne jaśminowe przekonanie o długim, drewnianym kiju wetkniętym w szczupłe pośladki panny Varvary, sprawiały, że mimo roztaczanego przez nią czaru, trzymał się zwykle na bezpieczną odległość, co dodatkowo ułatwiało negatywne nastawienie siostry, odpornej na rusalcze uroki. - Niegrzecznie tak kpić z delikatnych niewieścich serc, ciągle jeszcze wierzących w piękno otaczającego je świata. Naiwność ta jest urocza i rozczulająca, tak bardzo przychylna nam mężczyznom, gdyż przy niej możemy się stawać rycerzami, których codzienna praca z prozaicznego siedzenia za biurkiem, staje się emocjonującą walką ze smokiem, mającą zapewnić rodzinie byt. – Mimo cichej przygany kierowanej w stronę słów kobiety, śmieje się ze swoich słów, samemu nie do końca w nie wierząc i mając nadzieję, że przyszła pani Vasilchenko nie okaże się wieczna damą w opałach, którą wiecznie będzie musiał nosić na rękach i chronić przed złem całego świata.
Kiedy widzi jak wcześniej spięte w prostą linie usta, nagle zaczynają się wykrzywiać i coraz bardziej przypominać uśmiech, jego własny staje się większy. Pozwala sobie nawet w chwili śmiałości, pokazać rząd prostych, jasnych zębów, kontrastujących z ciemniejszą jego karnacją.
- Jak tak możesz – przerywa na chwilę i gdyby w jednej swej dłoni nie trzymał jej delikatnej rączki, a drugiej w sposób nienachalny nie opierał o jej bok, to w tym momencie złapał by się za twarz w sposób tak dramatyczny, że należałyby mu się za to brawa. - Bawić się uczuciami biednego swego powiernika i przyjaciela, kornego sługi, gotowego zawsze przyjść z pomocą i radą. – Pozwala sobie na chwilę na twarzy na grymas ogromnego smutku i rozpaczy. - Z dniem gdy mnie pani porzuci, przyjaźń mą ciskając na petersburski bruk, wszystek we mnie umrze, zostawiając jedynie pustą skorupę, bez śladu duszy.- Kątem oka spoglądając na to jaki efekt wywoła jego po stokroć dramatyczna przemowa, oczekuje solennych przeprosin i zapewnienia, że do tak haniebnego czynu nigdy nie dojdzie. Doczekując się ich lub nie, przy kolejnym obrocie powraca, do tego lekkomyślnego siebie, który nieskory był do przeżywania smutków w towarzystwie pięknych dam, chyba, że te właśnie postanawiały sobie, sercem jego czułym wytrzeć zabrudzona podłogę.
Nigdy nie zastanawiał się nad efektem ślubu jego z panną Wrońską, szczerze to nawet zastanawiał się czy istniała jakaś szansa by do niego nie dopuścić. Wspomnienia ostatnich jego prób ustatkowania się, ciągle jeszcze wierciły mu dziurę w brzuchu pod postacią, zapłakanej twarzy panny Zakharenko, kiedy to spotkał ją po raz ostatni.
- Uroda i reputacja. W tym świecie czasami mam wrażenie, że tylko one i ilość złotych rubli w petersburskim banku, posiadają jeszcze jakieś znaczenie. Smutne to wszystko. Nazwać mnie możesz Illyano głupim romantykiem, jednak ciągle chce jeszcze wierzyć, że w udanym małżeństwie liczą się także inne rzeczy. Panna Łucja olśniewa mnie swą urodą i gdyby tylko to konieczne było do udanego związku, to nie byłoby się czym martwić, ja jednak jestem starym koniem, który na dziełach romantyzmu się wychował i wierzę w istotność pokrewieństwa dusz i więzi. Czasu z panną Wrońską spędziłem jednak niewiele i słów między nami mało padło, by dało się na tym podłożu stwierdzić, czy duszę nasze posiadły chociaż jeden wspólny pierwiastek. – Och jak te wszystkie ostatnie podróże zamieniły go w myśliciela.
Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Sala taneczna C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Pią 27 Lip 2018, 20:41
Zastanawiasz się, co poza twoimi plecami mówi o tobie Jaśmin Vasilchenko? Podążasz za jego wyobrażeniem do obrazu Varvary Kuraginy w swojej głowie i musisz przyznać, że nie widzisz nic nudnego w jej urodzie. Ewidentna i niezaprzeczalna może była, ale czy przez to czyniło to ten rodzaj urody gorszą?
A co we mnie jest tak interesującego? Zanim odpowiesz, spróbuj w myślach pozbyć się wszystkich ozdobników, jakimi zwyczajowo dekorujesz barwne wypowiedzi. Nie chcę słyszeć łaskawych, wyolbrzymionych komplementów, które nierzadko nie mają w sobie nawet ziarna prawdy.
Wypowiadasz swoją prośbę, wpatrując się wprost w oczy Jaśmina. Ciekawa, czy potrafi wypowiadać się w ten sposób i świadoma, że wypowiedź pozbawiona dekoracyjnych, słownych zdobień, może być znacznie krótsza, albo może ci się nawet nie spodobać. Nie chcesz słyszeć tych kłamstw, którymi Jaśmin karmi spragnione miłych słów mlode damy. Zastanawia cię po prostu, dlaczego dzisiaj podszedł akurat do ciebie. Z gąszczu tych wszystkich panien, pomimo, że przyszedł tutaj z własną narzeczoną. Musisz się jednak liczyć z tym, że takiej odpowiedzi nie będzie chciał ci udzielić. To był Jaśmin. Zawsze poetycki. Czasami aż ciężko było ci wyciągnąć z jego słów kwintesencję, która akurat mogła cię interesować. Czasem nawet ty, tak mocno analityczna, gubiłaś się w tym co mówił i po prostu godziłaś na to, co chciał ci przekazać. Wyszukane pochlebstwo, które czasami nie było aż takie złe. Dziś nie było złe.
Intuicyjnie odwracasz głowę w tańcu w kierunku obgadywanej pary. Arseniy i Varvara, zdaniem Vasilchenko mieli się prezentować jak wyidealizowany obrazek. Musisz się z tym nie zgodzić. Varvara, może rzeczywiscie była bliska ideału, ale Arseniy… Arseniy, o czym ostatnio się dowiedziałaś, jest od niego bardzo daleki. Może wygląda dumnie, niczym Kuragin, na pierwszy rzut oka, ale jesteś pewna, że gdybyś podeszła bliżej, dostrzegłabyś to samo, co dzisiaj dostrzegł w Twoich oczach Jaśmin. Dojmujące przygnębienie. Nie chcąc pogrążać się tą myślą, powracasz do śniadej twarzy twojego partnera w tańcu.
Nie śmiałabym zakpić z twojej narzeczonej, Jaśminie. Ani nawet z twojej rycerskości. — Doprawdy? Ciężko w to uwierzyć, kiedy już w następnych słowach pozwalasz sobie na lekką uszczypliwość — Ale jestem niemalże pewna, że w Petersburgu niewiele czyha straszliwych bestii na niewieście, wątłe sylwetki. Możesz na chwilę uśpić swoją czujność.
Obracasz się kolejny raz i usłużnie, jak taniec nakazuje, wracasz do Vasilchenko. Chwytasz znów obie jego dłonie, z niegasnącą uwagą wsłuchując się w każde jego zdanie, które musisz przefiltrować i wyciągnąć z niego sedno, zanim na nie odpowiesz. Tak wiele rozpraszających epitetów przewija się w tych wypowiedziach… Jesteś sobie wdzięczna, ze nic nie piłaś, że nic dzisiaj nie ma wpływu na twoją zdrową ocenę.
Nie porzuciłabym. Nie tak naprawdę. Zabrakłoby w moim życiu tej liryczności, którą ze sobą przynosisz. Choć jesteśmy przyjaciółmi zaledwie od pięciu minut, Jaśminie, mam wrażenie, że świetnie się już wczułeś w tą rolę.
To dla ciebie zaskakujące, że ktoś w wieku pana Vasilchenko jeszcze wierzy w miłość. Ty już dawno w nią zwątpiłaś. Przestałaś wierzyć, że cię taka czeka. Swoje poszukiwania zakończyłaś z kolei jeszcze wcześniej. Kiedy zdałaś sobie sprawę, że tak prozaiczne uczucia potrafią odwieść cię od twoich ambicji i znacznie wydłużyć cel, do którego niegdyś dążyłaś, a od którego, na ironię, dziś coraz bardziej się oddalasz. Uśmiechasz się kątem ust, trochę drwiąco.
Jesteś niepoprawnym romantykiem. Pokrewieństwo dusz i więzi… przyjdzie z czasem. Wszystkiego da się nauczyć. Kochać również. To wyjątkowo proste, jeśli zamknie się kogoś z kimś w jednym domu i każe mu do siebie mówić “kochana żono”, “kochany mężu”. Nie sądzisz?
Jesteś cyniczna. Oj, jak bardzo. To dlatego, że tych, których sama kochałaś, wszystkich straciłaś. Tych, których darzyłaś miłością romantyczną. Została ci jeszcze miłość do rodziny, ale to był przecież zupełnie odrębny temat.
Łucja Wrońska
Łucja Wrońska
Sala taneczna 8etBnyr
Kaliningrad, Rosja
25 lat
błękitna
za Starszyzną
pianistka
https://petersburg.forum.st/t1214-lucja-wronskahttps://petersburg.forum.st/t1265-lucja-wronskahttps://petersburg.forum.st/t1263-mow-do-mnie-szeptemhttps://petersburg.forum.st/t1267-gowor#5128

Pią 27 Lip 2018, 21:12
  Zachody słońca zajmują w szczerozłotej klatce jej serca miejsce nade wszystko górujące nad porankami. Wszak czymże stała się pora ranna, gdy tylko zaczęła zastawać ją nieśpiącą? Raptem pustym frazesem, zabawną kantyczką, pieśnią konających lilii, pośród których odnajduje za każdym razem na nowo własną bezradność wobec Hypnosa, który zechciał z nietypową sobie lekkością zmieść z jej powiek sen, oddając go na wieczność rozciągającą się na klawiszach pianina, po którym zawodowo sunie dłońmi. Czy piękno, z jaką mleczna barwa rozmywa nocne czernie, gasi lampiony gwiazd, którymi poprzetykany jest nieboskłon może się równać urokliwości, w której słońce pozostawia za sobą ognistą wstęgę? Ach, jakże rozbieżne są wyroki ludzkie, jedno zaś jest niepokalaną prawdą — z każdym zachodem słońca łączy się nierozerwalnie pewna duszona tęsknota. Ta, w której gromadzą się najszczersze w melodyce słowa, niebanalne piękno rzucane w eter, cudowność deszczy majowych, które sprawiają, iż z łez toczących się po jej policzkach pozostaje blady duch lśnienia. Jednak czy prawdziwego, dojmującego smutku nie da się odczytać z zaczerwienionych, zionących ogniem znicza ocząt?
  Jej osobiste piekło rozgrywa się na ciągłości pięciolinii, w której zawiera piękno wiosennych, nieskalanych obłokiem nocy, jak i zimowe szarości odbijające się w pokrytej lodem ulicy. Nabyła obrzydzenia wobec ludzkiej krzątaniny wraz z kolejną nieprzespaną nocą, która umykała jej niezamieszkana — wszak perły jej uśmiechu przeczą zgaszonym odmętom oczu, w których powoli mości swoją niszę dojmująca, przeszywająca wręcz pustka. Jej dłoń, układająca się w uścisku młodego szlachcica, który prowadzi ją w tańcu, miękko oddaje się w niemym zaufaniu. Nie pamięta jego imienia — jest jednak pewna, że nie musi, ten niezobowiązujący taniec rysuje się linią czystej, nienachalnej przyjemności, w której na próżno upatrywać głębszych emocji.
  A jednak uśmiechasz się, Łucjo, jak na dobrze wychowaną pannę przystało.
  Wodzi wzrokiem pośród raczących się tańcem par, wychwytując znajome twarze, a także te, do znajomości których zmusza ją bynajmniej nie ciekawość, lecz powinność. Gdzieś pośród ciżby ludzkiej miga jej postać Jasmina, raczącego się tańcem z Illyaną i momentalnie rozbłyska szczerością uśmiechu, gdy z jej ust umyka jedynie bezdźwięczne och. Błękit jej ocząt, tak kontrastujący z miedzianymi falami włosów spływającymi po jej ramionach rozbłyska machinalnie pięknem lśniących gwiazd, niewiadomych ogników moszczących się w urokliwości tęczówki.
  Czy jesteś jeszcze zdolna do uczucia, Łucjo?
  Przestaje słuchać swojego partnera, ważąc się jedynie na krótkie przytaknięcia oraz gorliwe zaprzeczenia. Jest jednak gdzieś dalej, dalej niż sam kosmos i brylanty gwiazd, którymi czas przetyka nocne niebo — przyłapuje się nie bez zdziwienia na tym, jak tylko widok jego osoby zdołał ją rozproszyć, zupełnie jak rwący wiatr złociste piachy pustyni. Uśmiecha się jednak do swojego partnera z niemałą kurtuazją, którą nauczyło ją życie na salonach, pusty śmiech motłochu, skrapiane perfumami panny oraz ciążący zapach pudru. Drży jej dolna warga, wraz z czym jej przyjacielska uwertura zaczyna niechybnie słabnąć, a w głowie dzieje się jej zupełnie nieprzytomnie.
Jasmin Vasilchenko
Jasmin Vasilchenko
Kijów, Ukraina
27 lat
błękitna
neutralny
cygan, grajek, wróżbita, czasem pan na włości
https://petersburg.forum.st/t1279-jasmin-vasilchenko#5187https://petersburg.forum.st/t1286-jasmin-vasilchenkohttps://petersburg.forum.st/t1285-bania-u-cyganahttps://petersburg.forum.st/t1287-dumka#5276

Sob 28 Lip 2018, 14:25
Kobiety zawsze chciały wiedzieć, a co Ci się we mnie podoba, a co lubisz najbardziej, a kiedy już otrzymywały upragnioną odpowiedź zaczynało się piekło. A co Ci się w tym czy tamtym nie podoba, uważasz, że jestem za gruba, jesteś okrutny, pozbawiony serca i nie rozumiesz kobiet. A gdyby był mężczyzna, który cudem jakimś zdołałby wszystkie przymioty kobiece opiać, to głosy zaczynały się od nowa i tym razem brzmiały, czyli uważasz, że jestem tylko ładna, że nie mam nic innego do zaoferowania, jesteś taki płytki i znowu okrutny, i ponownie bez serca. Życie mężczyzny, starającego się by w jego towarzystwie, wszystkie kobiety czuły się piękne i docenione było trudne i usłane kamieniami. Cały czas musiał lawirować wśród pytań, podejrzliwych spojrzeń. Co było złego w tym, że otaczał się pięknymi kobietami i tę ich urodę pragną sławić, wiersze o niej pisać i hymny pochwalne śpiewać. Dlaczego, zawsze ilekroć chciał któreś pannie przyjemność sprawić, zaraz musiał władowywać się na tę czy inną minę. Zmęczony tą nierówną walką, spogląda w twarz Illyanie i śmieje się cicho, pod nosem.
- Bystrość umysłu przebijająca się w pani błękitnych oczach. Kiedyś uważało się, że kobieta nie powinna grzeszyć rozumem, ja się z tym jednak nie zgadzam. Głupiutkie, trzepoczące panny jakich pełno obecnie na salonach i w każdej chłopskiej chacie, czy w najmowanym mieszkaniu w wielkiej płycie, wszystkie są tak śmiertelnie nudne. Rozmowa z tobą stanowi wyzwanie, które przyjemnie jest podejmować, jeżeli choć na chwilę uda mi się ujrzeć w tych oczach zgodę albo choć pozorny szacunek, dla mego odmiennego zdania. – Mówi głosem gładkim, stara się mówić prosto, jednak nie potrafi. Tyle lat mówił tak, a nie inaczej, że w tym wieku trudno było się zmienić.
Nie patrzy w stronę młodych Kuraginów, nie patrzy na nikogo skupiając całą swoją uwagę na pannie Sorokin.
- Tak mówisz? Słyszałem ostatnio pogłoski, że Gwardia nie radzi sobie z powstrzymywaniem potworów, które coraz częściej wychodzą na petersburskie ulice? Tych podobnych do zwierząt i tych ludzkich, po sto kroć gorszych. Bestie nadal są wśród nas, tylko zmienił się ich wygląd i my cni rycerze, dam naszych serc nadal jesteśmy niezbędni. – Raskolnicy, utopce, coraz częściej pojawiające się u brzegu rzeki Newy, ta straszna pogłoska, którą słyszał o Savie Zakhrenko, ale w która nie do końca chciał wierzyć, mordercy, bandyci, młodzi socjaliści. Petersburg tonął w bestiach, nawet on choć ubrany w piękne, drogo zdobione szaty miał w sobie coś z potwora, wszyscy mieli.
- Myślałem, że gardzisz pani mą lirycznością? Że uważasz ją za pustą i słabą? Co się zmieniło? – Pyta uśmiechając się do niej wyczekująco, a w oczach jego czai się zainteresowanie. W trakcie ich ostatniego spotkania, zdawała się być okropnie wymęczona jego słowami, w oczach jej natomiast zdawało mu się wyczuwać cień pogardy, a jednak to do niej podszedł, choć wielu znajomych wołało go do siebie, choć byli na Sali ludzie bliżsi mu i cieszący się na jego widok. Wybrał pannę, która przed miesiącem zdawała się cierpieć, w trakcie bliższej jego próby porozmawiania.
Kolejne kroki, kolejne dźwięki, melodia sunie powoli po Sali, zagłuszając niepokojące zdarzenia mające miejsce w Sali obok, zagłuszając wybijane szyby i zdziwione okrzyki arystokracji.
- To o czym mówisz nie jest miłością, to rutyna i przyzwyczajenie, myśl, że już nic lepszego cię nie spotka, więc uczysz się żyć z tym co masz – przerywa na chwilę bo kątem oka zauważa burze rudych włosów, które od ostatnich dni przestają mu być obojętne. Dostrzega spoglądającą raz za razem w ich stronę Łucję, która znalazła sobie godne zastępstwo swego, okropnego narzeczonego. Mimowolnie kąciki jego ust delikatnie się podnoszą, po czym nie przerywając monologu zaczyna prowadzić swoją partnerkę w ich stronę. - W rutynie nie ma nic z miłości. To prawda są takie jej rodzaje, które rodzą się w ciągłym wspólnym przebywaniu razem, miłość do siostry, przyjaciela, ale ta do oblubienicy, pojawia się jak grom z jasnego nieba. Uderza i po prostu jest, pojawia się bez zapowiedzi, kiedy najmniej się tego spodziewasz. – Uśmiecha się jeszcze raz na zakończenie swoich słów, po czym z ogromnym uśmiechem na ustach mówi do panny Illyany i nieznanego mu kawalera, który razem z Łucją pojawili się nagle po ich prawej. - Odbijany.
Nie czekając na reakcję jegomościa z bardzo lichym wąsem, z przyjemnością odbiera mu z ramion pannę o jasnej, łabędziej szyi, która myślami zdaje się być dzisiaj w całkiem odmiennym miejscu.
- Jak rozmowa z przyjaciółkami, mam nadzieje, że była ci miła, moja Najdroższa. – Dodaje akcentując ostatnie słowa, które zdają się brzmieć jak nieudany żart w jego ustach.
Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Sala taneczna C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Sob 28 Lip 2018, 22:32
Mimo ekspresyjnych słów, udaje ci się łatwo wyłapać ich główny sens. Musisz jednak kilka szczegółów tej wypowiedzi sprostować. Powracasz do Jaśmina z pełną uwagą, wyczekując jednak momentu ciszy, żeby się z nim nie przekrzykiwać. Kiedy w końcu milknie na moment w przerwie w wypowiadanej opinii, dodajesz do tego, co właśnie powiedział.
Nie oczekuję po tobie, że będziesz się ze mną ze wszystkim zgadzał. Mogę nie patrzeć na ciebie z sympatią, a ze zwykłą obojętnością, ale nigdy nie patrzyłam na ciebie z pogardą, Jaśmin. Może poza szkołą, ale wtedy oboje byliśmy młodzi i nosiliśmy swoje przywary. Ja nosiłam głowę zbyt wysoko, zdecydowanie. Co do wspomnianej obojętności, nie jest ona oznaką braku szacunku. Jesteś członkiem respektowanego rodu. Wychowano Cię na trochę innych ideach niż mnie. Mogę cię czasem nie rozumieć, mogę wydawać się niezainteresowana, nieco inaczej wyrażam to, co myślę. Ty… jesteś ogniem. Ja pochodzę z chłodnej Syberii. To ma swoją zależność.
Nie tłumaczysz mu niczego dokładniej. Powinien się sam domyślić, jaka jesteś, Rumiana. Nie brakuje mu inteligencji. Pewnie już dawno dostrzegł, że wydajesz się bardziej zamknięta, nie wyrażasz tak wielu emocji, jak on, a niegdyś pochłonięta ambicjami, nie miałaś w ogóle tendencji do zajmowania się swoim wnętrzem, kiedy świat prezentowany wokół ciebie wydawał się tak bardzo zajmujący. Teraz, skupiasz się na tym, co trawi cię od środka, aż za bardzo. Czasami to aż widać. Jaśmin to widzi, bo Jaśmin jest biegły w odczytywaniu emocji. Jaśmin też biegle nimi szasta, bez wyraźnego poczucia skrępowania tym faktem. Jesteście bardzo różni. Trochę inaczej okazujecie szacunek, zrozumienie, zainteresowanie. Nie chcesz jednak, żeby błędnie myślał, że myślisz o nim źle, albo kiedyś, w swoim dorosłym życiu myślałaś.
Nie gardzę twoją lirycznością. Moje życie jest trochę mniej poetyckie, niż twoje. Po prostu czasem zdaję się tą lirycznością zmęczona. W nadmiarze. Ale dawno się nie widzieliśmy, więc można powiedzieć, dzisiaj byłeś lepiej uprzywilejowany w swojej wylewności.
Tematu Gwardii nie chcesz poruszać. Gwardia nie radzi sobie ze znacznie większą ilością spraw, którym powinna stawić czoło. Uśmiechasz się więc tylko krzywo, kwitująco, w tym temacie, przyznając nawet Jaśminowi rację.
Niech Weles ma w opiece te z nas, nad którymi żaden rycerz nie czuwa.
Nie możesz nie zauważyć ulotnego spojrzenia, jakie Vasilchenko posyła w pozornie przypadkowym kierunku na sali. Kątem oka jednak zauważasz to samo, co Jaśmin. Ciężko nie zauważyć twojej kuzynki na parkiecie. Jej delikatna uroda wyraźnie odznacza się od innych pań, a rude pukle rzucają się w oczy. Wiesz już, jak ten taniec się skończy. Dlatego milkniesz w rozmowie. Czekasz na zamianę w tańcu. Szkoda ci trochę słów, które mogłabyś posłać do Jasmina, skoro nie jesteś pewna, czy dane ci je będzie skończyć. Dlatego wyrażasz krótko swoje zdanie. O miłości. Nie masz zresztą na jej temat dużo do powiedzenia.
Miłość, dla wielu z nas, to tylko złudzenie.
Tymi słowami kończy się wasz taniec. Trafiasz w ręce obcego mężczyzny. Młodego. Najpewniej młodszego od ciebie, co stwierdzasz z niemym niezadowoleniem, które być może da się zasłyszeć w prawie bezgłośnym westchnieniu.
Dzień dobry — skinasz chłopaczkowi głową, bardzo delikatnie, czując jak niepewne, męskie ramiona oplatają cię w pasie, pozbawione tej lekkości i swobody z jaką prowadził cię Jaśmin. Mimo wszystko posyłasz jeszcze jemu i jego partnerce, a swojej kuzynce, drobny uśmiech, mający im życzyć miłego tańca. Zaraz potem wracasz uwagą do swojego partnera. Wiele tematów, które przez grzeczporuszacłabyś poruszać, nachodzi ci teraz do głowy, ale czekasz aż to mężczyzna odważy się na ten krok. Nie robi tego.
Ech, ci młodzi…
Łucja Wrońska
Łucja Wrońska
Sala taneczna 8etBnyr
Kaliningrad, Rosja
25 lat
błękitna
za Starszyzną
pianistka
https://petersburg.forum.st/t1214-lucja-wronskahttps://petersburg.forum.st/t1265-lucja-wronskahttps://petersburg.forum.st/t1263-mow-do-mnie-szeptemhttps://petersburg.forum.st/t1267-gowor#5128

Sob 28 Lip 2018, 23:11
  Kosmyki miedzianych pukli wdzięcznie opadają na jej kości jarzmowe, aby po chwili w wirującym tańcu powrócić na swoje pierwotne miejsce — nadaje jej to niejako urokliwości, która nieodzownie wpisana jest w nektar jej duszy. Młodzieniec pewnie trzymający ją w talii staje się jej coraz bardziej odległy, niczym zaklęta w statuę mimoza, do której nijak nie lgnie jej skłonne do subtelnych porywów serce. Blichtr jej sukni barwy herbacianych róż podkreśla wdzięcznie piękno ukryte pod dopasowanym materiałem, lecz także stawia nacisk na wychudłą, dawniej pełniejszą figurę — jej obojczyki wyraźnie wybijają się swoim szkieletem tuż pod samą skórę, a i policzki lekko zapadły się pod swoją gładką, skrzętnie upudrowaną fakturą. Zaciska jednak usta w cienką linię, uświadamiając sobie z niejakim zażenowaniem, iż najlichszy wiatr byłby w stanie strącić ją zarówno z pozycji stojącej, jak i z idącego w parze pantałyku. Nie daje poznać po sobie niecierpliwości, z którą wyczekuje znalezienia się pod przyjemnym, łagodnym dotykiem Jasmina, który sprawia, iż nawet sen ściągnięty na wiekuisty niebyt nie zaprząta proscenium jej szczerozłotych miriad myśli. Pozostawia młodego szlachcica, w którego objęciach się znalazła skinąwszy mu w niemym podziękowaniu głową, aby roziskrzone spojrzenie błękitu tęczówek ulokować w jakże frapującej osobie Jasmina.
  Milczy początkowo, lecz po jej twarzy z gracją wschodzącego księżyca przemyka jowialny nieomal w barwie uśmiech. Układa mu dłoń na ramieniu, aby po chwili skierować ją ku nasadzie karku mężczyzny, wodząc paznokciami po subtelnej fakturze skóry. Łagodność, niema liryczność z jaką prowadzi ją w tańcu jest niewątpliwie nieporównywalna do obrotów, w które wprawiają ją cudze dłonie. Nie, to był niewątpliwie on, z całym swoim arsenałem słodyczy słów i niebanalnym, wyjątkowym w całej swej prostocie wejrzeniu. Zatraca się raz po raz w ciemnych barwą tęczówkach, posiadając we własnym spojrzeniu niewiadome iskry, ogniki, które swą chłodną barwą sugerują jedynie najdroższe z brylantów, jakie kiedykolwiek w koliach zdobiły jej dekolt. Emocje wiążą ich w diabolicznym tańcu, nie pozwalając ustać w grzeszności obrazu, który z wolna malowały ich istnienia, rozkazując im niemym szeptem lawirowanie na pograniczu dozwolonej prostoty z zakazanym owocem; Ponownie przybiera perły uśmiechu, racząc go czystą kwintesencją własnego oddania, jak i szczerej, nieskrępowanej radości ze znajdowania się we właśnie jego ramionach.
  Marszczy brwi w odpowiedzi na jego pytanie, a owe drobne bruzdy namysłu formujące się na jej nieskazitelnym czole sugerują swoją prezencją stan wyraźnego skupienia, który charakterystycznie sprowadza jej osobę do dziewczynki wbijającej wzrok za szkło szyby cukierni. Waha się pomiędzy kurtuazyjnym stwierdzeniem, jakoby widok jej drogich sercu przyjaciółek rozwiał czarne chmury znad jej miedzianej w barwie głowy a szczerością, do jakiej nie przywykła na salonach. Jednak ty to zrozumiesz, prawda, tknięty poezją Jasminie?
  — Szczerze mówiąc, mój drogi, zbrzydły mi ostatnio pogawędki na temat sukni, bycia uwodzoną, czczych romansów, prozaiki życia wiedzionego przez każdą dobrze urodzoną pannę. Tymczasem ja chciałabym się unieść tak wysoko, by sięgnąć swą dłonią gwiazd, wiedząc, iż nieboskłon wkrótce pokłoni się mleczną barwą ku naszemu człowieczemu, ubogiemu we wzloty serc, betonowemu światu. Powiedz, Jasminie, czy kiedykolwiek patrząc w rozgwiażdżone niebo nie zastanawiałeś się nad spadającymi gwiazdami śmierci, ich rdzawym szlakiem znaczącym horyzont? Och, jakże nieznaczącymi nic paprochami jesteśmy w obliczu wszechświata. — Uśmiecha się łagodnie, zupełnie jakby była w trakcie jednej ze skalanych prozaiką rozmów, po czym pozwala się obrócić w tańcu, aby ponownie wdzięcznie opaść w jego ramiona.
  — Jestem skłonna oddać ci swoje serce, Jasminie, gdyż nigdy nikt mnie tak nie poruszał u samego cna duszy — tobie jednak udaje się trafić w moją szytą nićmi chłodu świadomości. — Jej policzki momentalnie zajmują się ogniem, sugerując niby zatrute jabłka, gdy oddaje się tak gorliwemu wyznaniu. Mruga kilkukrotnie, wprawiając w ruch czarny wachlarz rzęs, aby po chwili ponownie wejrzeć w jego spojrzenie, tak tlące się i dalekie jej dłoniom.
Jasmin Vasilchenko
Jasmin Vasilchenko
Kijów, Ukraina
27 lat
błękitna
neutralny
cygan, grajek, wróżbita, czasem pan na włości
https://petersburg.forum.st/t1279-jasmin-vasilchenko#5187https://petersburg.forum.st/t1286-jasmin-vasilchenkohttps://petersburg.forum.st/t1285-bania-u-cyganahttps://petersburg.forum.st/t1287-dumka#5276

Pon 30 Lip 2018, 20:51
Ile jeszcze słów mogli sobie powiedzieć, jakie niezbadane tory myśli, kryły się przed nimi i jedynie przy spotkaniu dwóch tak sprzecznych perspektyw dawały szansę poznania. Ona twardo stąpająca po gruncie i on beznadziejnie zakochany w nieszczęściu romantyk. Tyle jeszcze wspólnie mogli nauczyć się o świecie, tyle mroków przegnać i niewyraźnych uśmieszków wymienić, kiedy wszystko musiało się skończyć, bo ujrzał na powrót ją.
Przyjaciółka powiedziała mu, kiedyś, że on nie potrafi być szczęśliwy, że nie był do tego stworzony. Mógł się zdarzyć cud, wszelkie zwierzę kopytne pokłon by mu oddawało, ptaki dźwięcznymi głosami śpiewały by światu pieśni, o czynach jego wielkich, nie byłoby dla niego tajemnic nierozwiązanych, a rymy spływałyby z ust jego dźwięcznie i ze śladami boskiego geniuszu. Byłby on milion, a każde niewieście serce, biłoby w rytm pieśni jego, on zaś zaznałby wszelkich świata tego bogactw– i wtedy, a może zwłaszcza wtedy, dusza jego pozostałaby rozdarta i strapiona. Ciągle spoglądając dalej, przed siebie szukał by nieuchwytnego, nieistotnego szczęścia byle tylko nie uwierzyć, że już je znalazł że wszystko było dobrze. Bo nie było, nigdy nie potrafiło, cierpienie tak prozaiczne i naiwne, tliło się w nim od urodzenia i do dnia śmierci miało tam pozostać, uczuciem pragnienia i suchości.
Panna Wrońska. Panna Łucja. Łucja Wrońska. Łucja Vasilchenko. Pani Vasilchenko.
Słowa te krążyły w jego głowie, w nocy budząc go zlanego zimnym potem, teraz jednak uśmiechnięty, przystojny i spokojny jak nigdy prowadził ją przez tłum roztańczonych par, tak by nikt oprócz niego, choćby przypadkiem nie mógł musnąć, zbyt delikatnego jej ciała. Drobna, z każdym następnym spotkaniem zdawała mu się niknąć, na siłę starał się tego jednak nie zauważać, nie dostrzegać za dużej ilości pudru, czy obojczyków, kusząco wystawiających się w jego stronę. Wolał skupiać się na włosach niczym płomienie i oczach, które gdy spoglądała w stronę jego zdawały się błyszczeć jaśniej i pewniej. Tak wielki żal obejmował duszę jego, gdy widział gwiazdy w jej spojrzeniu, gdy słyszał śmiech jej perlisty, a delikatne jej ciepło przechodziło na dłonie jego, powoli starając ogrzać się, skamieniałe cygańskie serce, które tak wiele razy w perzynę się obracało, że w końcu obróciło się w kamień.
Taniec ich był walką żywiołów, tak nieprzyzwoity i gorszący, że w cygańskich uszach prawie słyszał ciche westchnięcia oburzenia i karcące spojrzenia. Śmiał się z nich jednak, każda kobieta bowiem (przynajmniej zdaniem jego) pragnęła dziś zamienić się na miejsce z panną Wrońską, a wszyscy mężczyźni ukraść mu partnerkę lub choć malutką część bożego daru, który z racji urodzenia otrzymał od Boga.
- Błagam więc o wybaczenie. Chciałem wierzyć, że chwila rozmowy z przyjaciółkami dobrze ci zrobi, wszak ostatnio kradnę im cię nieustannie. Skoro jednak, nie są ci miłe, to skradnę im cię na całą wieczność, którą będzie nam dane razem spędzić. – Uśmiechasz się do niej w sposób niebezpieczny, a w oczach twych jasnych, tak mało cygańskich, pamiątce po matce, widać niebezpieczne blaski. - Kim jesteśmy względem wieczności, marnymi obserwatorami, którym czas trwania, nie daje szansy pożyć naprawdę, zbyt krótko by poczuć, zbyt długo by zniknąć bez śladu. –
Przy Pannie Łucji czuł się jak wyzbyty słów gówniak, którego słowa nie miały prawa nic znaczyć, łapał się więc często na tym, że milczał, przyglądając się jak jej usta wykrzywiały się w kolejne słowa, które wszystkie godne były spisania i odśpiewania na deskach największych światowych teatrów.
- Słowa twe miłe, są niczym miód na me serce, jednak nie wiem czym godzien choć jednego spojrzenia, muśnięcia twej rączki wiotkiej, uśmiechu od którego krew w żyłach pulsować zaczyna prędzej. Nie mów, że kochasz mnie najmilsza, gdyż wielkości słów tych godzien nie jestem i boje się, że nigdy nie będzie mi dane zacząć. – Na chwilę smutnieje, oczy jego zasnuwają się mgłą, a kąciki ust, osuwają się w dół, by za chwilę, niesione siłą woli ruszyć z powrotem ku górze.
Jadwiga Yaxley
Jadwiga Yaxley
Sala taneczna Tumblr_nn0pskOI471s2knhwo4_400
Kaliningrad, Rosja
24 lata
błękitna
za Starszyzną
kobieta biznesu, ikona mody i pasożyt swojego męża
https://petersburg.forum.st/t566-jadwiga-dobrawa-wronska#942https://petersburg.forum.st/t843-j-d-wronskahttps://petersburg.forum.st/t660-panna-jadzia#1245https://petersburg.forum.st/t766-coco

Wto 31 Lip 2018, 20:32
Pierwszy taniec to już tylko formalność. W końcu to, co najważniejsze, zostało już załatwione i żadna tradycja nie mogła ugruntować ich stanu bardziej, niż zrobiły to obrączki na palcach.
Ale nikt nie wyobrażałby sobie ślubu bez tego zwyczaju. Jadwiga uśmiechała się więc najradośniej, jak potrafiła, pozwalając się prowadzić na środek parkietu, potem ustawiając się w odpowiedniej pozycji, gotowa, by płynąć po parkiecie. Nie stresowała się. Oboje tańczyli już na arystokratycznych spędach miliony razy, ten walc też ćwiczyli – dla żadnego szlachcica taniec nie powinien być problemem. Nie martwiła się o to, jak wypadną (wierzyła, że nieźle), a nawet liczyła na to, że trochę muzyki ją rozluźni. Nie wiedziała, czy w ramionach jej męża rozluźnienie jest możliwe, jednak odrobina nadziei Jadwidze nie zaszkodzi.
Zastanawiała się, czy wesele się podoba i czy jest tak piękne, jak zawsze chciała.
Może źle zrobiła, że poszła w fiolet i zieleń. Dziś zaaranżowałaby to inaczej: złoto i czerń, przesunęłaby ślub może na zimę, bo wtedy te barwy ładniej by wyglądały, złoto i czerń, i biel śniegu. Byłoby ładnie, carsko, a przy tym minimalistycznie. Czerwiec, oklepana data na zaślubiny. Każdy chciał mieć ślub w czerwcu, podczas gdy wtedy pogoda tak łatwo się psuła. Grudzień… okolice Spasu Zimowego… to coś innego. Lodowe rzeźby, zamrożone fontanny, futra…
Trudno. Były fiolet, zieleń, kwiaty i rzeźby z orzechowego drewna, zamówione u wuja Mieszka i u Niedamira, porośnięte roślinnością. Tak też było pięknie. Gdyby nie ta burza…
Z zamyślenia wyrwały Jadwigę słowa Cecila. Spojrzała mu w oczy, wciąż z niezmiennym uśmiechem (jakże będą boleć ją mięśnie twarzy, gdy to wszystko się skończy).
Nie masz za co. Mam nadzieję, że będzie zadowolona z takiej pamiątki, nawet jeżeli nie może tu być. Wielka szkoda. — Przeszła na angielski. Nawet w obcym języku nie wiedziała, co powiedzieć. Jadwiga zamilkła na chwilę, rozważając, o czym może mówić. Nie mieli zbyt dużo wspólnych tematów. Powinni zacząć ich szukać – najwyższa pora. — Dobrze wyglądasz.
Cecil Yaxley
Cecil Yaxley
Sala taneczna Tumblr_mflnakJD3D1rffxo0o5_500
Londyn, Anglia
32 lata
błękitna
neutralny
właściciel hotelu / biznesmen
https://petersburg.forum.st/t746-cecil-yaxley#1694https://petersburg.forum.st/t756-cecil-yaxley#1769https://petersburg.forum.st/t757-pan-smierciozerca#1772https://petersburg.forum.st/t758-tamiza#1774

Pią 03 Sie 2018, 14:34
Cecil nie miał takich problemów z kolorami wesela. Jemu to w sumie było wszystko jedno, byle dobrze wyglądało. Nie czuł potrzeby zachwycania wszystkich doskonałym wystrojem czy zaskakującymi zabawami. Dla niego ślub był zwykłą formalnością, lekko egzotycznym małżeństwem będącym niemal pomostem między rodami dwóch krajów, możliwością jakiegoś ułożenia sobie w Rosji życia, kontaktów na szczycie i założenia rodziny, a przynajmniej jej namiastki. W swojej sytuacji nie potrzebował niczego więcej.
Zakręcił swoją żoną w tańcu (żoną - jak bardzo nie mógł się przyzwyczaić do myśli, że z Wrońską będzie teraz mieszkać, dzielić majątek i wychowywać dzieci!) myśląc przy okazji nad tym co jej powiedzieć.
W sumie nie miał jej za bardzo nic do powiedzenia. Taka z nich dopasowana para, że jak widać mają wiele tematów do obgadania.
- Na pewno ją taka pamiątka ucieszy. Bardzo chciała tu być i cię poznać. Niestety zdrowie jej nie pozwoliło - kłamał jak z nut przechodząc jak Wrońska całkiem na angielski. Jego matka zdawała mu się zawsze bardzo żywotną kobietą i nawet nie skarżyła się na bóle kręgosłupa w listach. Yaxley dopytał nawet Sarah o to, ale kuzynka również nie słyszała, by jego rodzicielka skarżyła się na zdrowie. No, ale Jadwiga nie musiała o tym wiedzieć.
- Ty też dobrze wyglądasz. Widać, że sukienka jest twojego projektu - powiedział z przekonaniem, gdy już kończyli walca. Nie lubił Polki, narzeczeństwo z nią uważał za błąd, ale ciężko było zaprzeczyć, że miała talent.
Uśmiechnął się do kolejnego zdjęcia, które zrobiła im kuzynka. Niech jego matka się łudzi, że jest szczęśliwy.
Jadwiga Yaxley
Jadwiga Yaxley
Sala taneczna Tumblr_nn0pskOI471s2knhwo4_400
Kaliningrad, Rosja
24 lata
błękitna
za Starszyzną
kobieta biznesu, ikona mody i pasożyt swojego męża
https://petersburg.forum.st/t566-jadwiga-dobrawa-wronska#942https://petersburg.forum.st/t843-j-d-wronskahttps://petersburg.forum.st/t660-panna-jadzia#1245https://petersburg.forum.st/t766-coco

Pon 20 Sie 2018, 13:49
Dzielić majątek to bardzo łagodne określenie – jakby Cecil naprawdę wierzył w to, że majątkiem podzielą się sprawiedliwie. Jadwiga oczywiście nie myślała o tym wprost, ale wystarczyło znać jej wydatki, by wiedzieć, że, jeżeli już brała ślub z rozsądku, nie z miłości, nie wyszłaby za kogoś mniej bogatego od niej – i że mąż będzie musiał łożyć ogromne kwoty, by zaspokoić jej zachcianki i zapewnić sobie spokój w domu.
Przygotuj się na to, że majątek oddasz diabłu w spódnicy od Gucci, Cecil, tylko po to, by czasem nagrodził cię ciszą. Taką sobie stylową, polską księżniczkę wybrałeś, z taką podpisałeś cyrograf.
Gratulujemy zaślubin.
Nawet nie wiesz, jak zachwycona byłabym, gdyby dziś tu z nami była. Tyle o niej słyszałam… a na zdjęciach jest taka piękna — mówiła, co przyszło jej na myśl. Po prawdzie, Jadwidze nie śpieszyło się do poznania teściowej tak bardzo, jak przekonywała – właściwie wcale, choć nie kłamała w kwestii urody starszej pani Yaxley. Miała piękne, miedziane włosy.
Jak synek. Gdyby Jadwiga mogła się szerzej uśmiechnąć, wygięłaby teraz usta w rozbawionym uśmieszku.
To było chyba najzabawniejsze w Yaxleyu: nie to, że był rudy, ale to, że tak uparcie to ukrywał. Może to dlatego wyemigrował? Za dużo osób pamiętało go z ognistą czupryną? Ten odcień musiał się gryźć ze szmaragdową zielenią Slytherinu.
Odrobinę żenujące.
Jadwiga miała to szczęście, że urodziła się z idealnie platynowymi lokami: kolorem dość prostym, klasycznym, choć z drugiej strony nietrudno, mając platynę, o tandetny efekt. Magenta i malinowy w jej szafie nigdy nie mogły się pojawić.
Zarzucano jej, że się farbuje, ale nie: she’s born with it, cytując pewien slogan reklamowy.
To zabawne, że Cecilowi nikt nigdy nie zarzucił tego, że wizytuje u fryzjera.
A jeżeli dzieci będą rude?
Och, dziękuję — przyjęła komplement i znowu zapadła między małżonkami cisza. Pani Yaxley zastanawiała się nad tym, co mogła powiedzieć – nic nie przyszło jej do głowy, z ust nie wydobyły się żadne słowa. Cecilowi chyba też skończyły się pomysły.
Wirowali w tańcu w milczeniu, co kilka chwil przybierając uśmiechy do zdjęć. Jadzia poczuła ulgę – ten rodzaj ulgi, który odczuwasz, gdy kończysz bardzo niezręczne spotkanie – w piersi, skoro tylko wygrała ostatnia nuta walca i rozległy się oklaski dla państwa młodych. Panna młoda rozejrzała się zadowolona po otaczającym ich wianuszku gości, tym razem niekłamanie zadowolona, bo oto koniec tej udręki.
Dygnęła przed Cecilem i, gdy inne pary wpłynęły na scenę, oddaliła się nieco, by porozmawiać z wypatrzonym w tłumie kuzynem.


Ostatnio zmieniony przez Jadwiga Yaxley dnia Nie 26 Sie 2018, 15:12, w całości zmieniany 1 raz
Weles
Weles

Nie 26 Sie 2018, 15:06
Po pierwszym tańcu pary młodej wielu gości ruszyło na parkiet ze swoimi osobami towarzyszącym albo znajomymi. Ci, którzy akurat nie mieli z kim odtańczyć któregoś z popularniejszych tańców z reguły siadali na wolnych krzesłach albo wypatrywali kogoś, z kim mogliby się w ten sposób spoufalić nie ryzykując zhańbienia swojego rodu. Wyglądało na to, że wszyscy mieli się świetnie bawić.
Ktoś uważny mógł zauważyć, że do Cecila podeszła zestresowana kelnerka, z którą mężczyzna odsunął się na bok, tak aby nikt ich nie słyszał. Po jego minie na przekazane nowiny można było wnioskować, że to nie mogło być nic dobrego. Rozejrzał się razem z nią po sali, ale nie mogąc kogoś wypatrzeć (zapewne Jadwigi) zrezygnowali z jej dalszych poszukiwań, a pracownica hotelu wróciła do restauracji, z której przyszła.
Czarnowłosa Sarah Yaxley nie zauważając tej rozmowy podeszła do swojego kuzyna i zaczęła z nim rozmowę, mimo że temu nagle zaczęło się do czegoś spieszyć. Czy jednak kogokolwiek to obeszło?
Ciebie Illyano pewnie niekoniecznie, skoro twoją uwagę zwracała raczej panna młoda i młodzieniec obracający się z tobą w tańcu. Wyraźnie nieśmiały i być może onieśmielony twoją urodą nagle - co mogło ciebie zaskoczyć - spróbował się odezwać.
- Jak się pani... - podoba wesele? nazywa? mogłaś się tylko domyślać, bo jego starania przerwało pewne zdarzenie.
I nie tylko jego. Wasz taniec, Jasminie i Łucjo, również został przerwany w brutalny sposób, kiedy waszym oczom ukazały się wbiegające do sali, czarne kształty. Pamiętacie zajęcia ze szkoły czy raczej nie domyślicie się, że waszą zabawę przerwały te same zwierzęta co w części restauracyjnej hotelu?
Nim ktokolwiek zdążył zareagować jeden z nich agresywnie rzucił się na niską kuzynkę pana młodego w różowej sukience zagryzając ją w mgnieniu oka. Poczuliście krew na sobie? Dość gwałtownie się rozprysła, więc jeśli staliście dość blisko pewnie nie dopierzecie już swoich sukienek i spodni.
Inne dwa rzuciły się na dwie przypadkowe osoby. A może to nie był przypadek tylko czymś zwróciliście ich uwagę? Może Weles wie.

Weles rzuca kością 2k6. W zależności od tego, kto wypadnie jarchuki skutecznie gryzą:
1
- Jadwiga Yaxley
2 - Cecil Yaxley
3 - NPC
4 - Illyana Sorokina
5 - Jasmin Vasilchenko
6 - Łucja Wrońska

W razie, gdyby któraś z liczb się powtórzyła Weles wykona ponowny rzut.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 26 Sie 2018, 15:06
The member 'Weles' has done the following action : Kostki


'k6' : 1, 5
Cecil Yaxley
Cecil Yaxley
Sala taneczna Tumblr_mflnakJD3D1rffxo0o5_500
Londyn, Anglia
32 lata
błękitna
neutralny
właściciel hotelu / biznesmen
https://petersburg.forum.st/t746-cecil-yaxley#1694https://petersburg.forum.st/t756-cecil-yaxley#1769https://petersburg.forum.st/t757-pan-smierciozerca#1772https://petersburg.forum.st/t758-tamiza#1774

Nie 26 Sie 2018, 23:39
Co jak co, ale on na pewno aż tak się nie łudził, że nie będzie srogo płacił za spokój od małżeńskich awantur. Już w czasie narzeczeństwa potrafiła mu je zrobić (jak chociażby przy wyborze serwetek weselnych) i wiedział, że za to małżeństwo przyjdzie mu jeszcze srogo zapłacić.
Żeby jednak nie przesadzić trzeba przyznać, że przy Jadwidze Yaxley musiał w coś uwierzyć - a dokładniej w Jezusa. Wcześniej oficjalnie niewierzący dla świętego spokoju przyjął chrzest, aby przypodobać się rodzince Wrońskich. I na co mu to było?
Na to, żeby do swojego domu zgarnąć diablicę w postaci blondwłosej niewiasty rzucającej filiżankami. Coś poszło zdecydowanie nie tak.
- Podobno była najpiękniejszą czarodziejką swojego rocznika - pochwalił rodzicielkę. Słyszał to z jej ust, więc nawet jeśli jego matka kłamała mógł się bronić, że matce to się wierzy we wszystko na słowo. Gdyby tak nie było teściowe nie udzielałyby z powodzeniem rad zamężnym córkom.
A nad tym czy dzieci będą rude też się zastanawiał. Ale w to wątpił - w linii Jadwigi nie doszukał się rudowłosych osobników. To też był powód, dla którego się nią nieszczęśliwie zainteresował.
Po wszystkim podeszła do niego zaaferowana kelnerka. Kiedy mówiła, że musi go o czymś poinformować na osobności z pewnością nie żartowała, więc odeszli razem na bok.
- W restauracji dzieją się straszne rzeczy... Przysłał mnie panicz Krzesimir, bo wszystkie okna ktoś powybijał kamieniami, jarchuki szaleją i atakują gości, mamy rannych. Ktoś już poleciał po pomoc...
Yaxley z musu uspokoił kelnerkę i przekazał wiadomość dla swojego świadka. Zaraz potem podeszła do niego kuzynka i nie zważając na fakt, że właśnie chciał zacząć ogarniać sytuację zaczęła mu szczebiotać, że wraz z żoną wygląda przepięknie i na pewno jego matce zdjęcia się spodobają. Fakt, że zaczęła ten temat właśnie teraz okazał się błędem.
Żadne z nich nawet nie zorientowało się w momencie, kiedy jedno z tych piekielnych zwierząt rzuciło się na Sarah przewracając ją i przegryzając gardło. Anglik szybko otrząsnął się z pierwszego szoku i wyciągając różdżkę wyrzucił dwa zaklęcia licząc, że Yaxleyówna mimo wszystko przeżyje:
- Spazamsa! Vorsed! - użył orientując się, że nie tylko jego kuzynka ucierpiała, ale również żona i gość. Nie wiedząc co się jej stało zaczął się przepychać między gośćmi samemu nie wiedząc, czy wolałby ją zobaczyć nienaruszoną czy wprost przeciwnie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 26 Sie 2018, 23:39
The member 'Cecil Yaxley' has done the following action : Kostki


'k6' : 3, 5
Jasmin Vasilchenko
Jasmin Vasilchenko
Kijów, Ukraina
27 lat
błękitna
neutralny
cygan, grajek, wróżbita, czasem pan na włości
https://petersburg.forum.st/t1279-jasmin-vasilchenko#5187https://petersburg.forum.st/t1286-jasmin-vasilchenkohttps://petersburg.forum.st/t1285-bania-u-cyganahttps://petersburg.forum.st/t1287-dumka#5276

Wto 28 Sie 2018, 19:40
Łatwo było zapomnieć o bożym świecie, kiedy w ramionach posiadało się najpiękniejszą pannę na Sali, jej perlisty śmiech przyjemnie szumiał w uszach, przywodząc na myśl śpiew leśnych drozdów, doskonale wpasowujący się w otaczają ich szczelnie melodię. Wpatrzony w jej twarz, czuje się prawie szczęśliwy, a przynajmniej tak powtarza sobie od ostatnich dwóch tygodni. Nie ma prawa narzekać, trafiło mu się naprawdę dobrze, po tym jak zniszczył dobre imię Nemesis Zahrenko, nie miał prawa liczyć na cokolwiek lepszego, a jednak trafia mu się anioł. Twarz jego okalają włosy, w kolorze płomieni, a uśmiech przypomina najpiękniejsze górskie kwiaty. Nie śniło mu się, nigdy, że będzie miał takie szczęście, a jednak nadal nie potrafił się z niego cieszyć. Mimo uprzejmego uśmiechu na twarzy, oczy które zdolne były się śmiać, nawet, kiedy wewnątrz cygana panowała pustka, wszystko to było tylko dobrze wystylizowanym przedstawienie, w które powoli zaczynał wierzyć nawet on. Jeszcze kilka uśmiechów, obrotów i zbliżeń, kilka pozornie nieśmiałych dotyków i się zakocha, o jak bardzo tego pragnął, wpatrzony w jasną, wręcz białą twarz kobiety, chciał ją pokochać. Tak mocno, jak wcześniej, a może dalej, kochał inną.  
Tonąc w myślach, w kolejnej serii użalania się nad sobą, prawie nie zauważa szumu jaki zaczyna dziać się wokół pana młodego. Dopiero na chwilę przed atakiem dostrzega, marszczące się brwi i zaniepokojoną obsługę. Już otwiera usta by zaśmiać się, że prawdopodobnie skończyły się przystawki albo jakiś pijany wujek rzyga pod stołem, kiedy nagle otwierają się drzwi, a przez nie wpadają dwie ogromne bestie.
Czasu jest niewiele, szczególnie w momencie gdy cygan uświadamia sobie, że jedna z nich biegnie prosto w ich stronę. W ułamku sekundy odpycha kobietę w bok, stając się nowym celem bestii. Zanim uda mu się wyjąć różdżkę i rzucić obronne zaklęcie, czuje pchnięcie, a później upada na ziemię pod ciężarem potwora. Dalej jest tylko ból i szalejąca w żyłach adrenalina. Szamocząc się przez chwilę z potworem, w końcu udaje mu się wydobyć ukrytą różdżkę i koniec jej wycelować w zagrożenie.
– Vorsed – kiedy zwierze jest już związane zrzuca je z siebie z lekkim trudem. Mimowolnie stara się unikać spojrzeniem rany w nodze i poszarpanych od pazurów spodni. - Wszystko w porządku Łucjo? - Pyta lekko zziajany, starając się uspokoić swój oddech. Ktoś mówił, że na świecie nie było już potworów, przed którymi trzeba było bronić cne niewiasty, Jasmin na prawdę nie miałby nic przeciwko, gdyby czasami zdarzyło mu się pomylić, na przykład dzisiaj.


Ostatnio zmieniony przez Jasmin Vasilchenko dnia Sro 29 Sie 2018, 11:39, w całości zmieniany 3 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Wto 28 Sie 2018, 19:40
The member 'Jasmin Vasilchenko' has done the following action : Kostki


'k6' : 6
Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Sala taneczna C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Czw 30 Sie 2018, 00:11
Rumiana, czy coś jeszcze cię może dzisiaj zaskoczyć? Bardziej niż skrupulatnie spychane na margines, acz bolesne ukłucie zawodu? Kiedy tylko pozwolisz sobie uciec myślami do wspomnienia dzisiejszej ceremonii, zdajesz sobie sprawę, że nie mogłaś być na nią mniej gotowa. Echo spotkania Jadwigi w gabinecie, na złość, wydaje ci się cały czas żywe. Świeży zapach jej perfum dalej kręci cię w nozdrzach. Teraz, kiedy Jaśmin pozostawia cię w towarzystwie mało rześkiego, drętwego chłopca, przypominasz sobie więcej angażujących szczegółów. Ułożenie fal jej włosów, możesz się domyślać, miękkich w dotyku. Wyprostowane plecy, ciepło i jednocześnie chłód jej głosu. Pamiętasz dokładnie odbicie światła w jej oczach, kiedy na ciebie patrzyła, refleksy w blond włosach, zagięcia materiału sukni. Jej biżuterię, warto wspomnieć, godną każdej ceny. Czego jako jedynego nie potrafisz sobie przypomnieć, to znanego sobie poczucia bezpieczeństwa i zrozumienia w jej towarzystwie. Kiedyś rozumiałyście się lepiej, znałyście się lepiej, czułyście się lepiej w swoim towarzystwie. Dziś, każde wspomnienie, w tym to szczegółowe, które wryło ci się w pamięć, okrywa twoje myśli chaosem i niezrozumieniem. Wspomnieniem dyskomfortu i poczuciem zniewolenia. Myśli. Słów. Gestów. Siebie.  
Zerkasz ukradkiem w Jej kierunku, pozwalając okryć swoją pozę maską obojętności. Ale nie możesz nic poradzić na to, że kiedy za jej ramieniem dostrzegasz zagrożenie, serce ci drga w poruszeniu, chociaż Jadwiga Yaxley krępuje każde twoje działanie. Jej obecność ściąga cię ciężkimi kajdanami, których nie potrafisz z siebie zrzucić. Może dlatego Twoja reakcja jest tak spowolniona. Przebijasz się przez tłum nagle wzburzonych osób, dopiero, kiedy wrzawa wzbija się w powietrzu. Jak przez mgłę dostrzegasz kilka obrazów, w spowolnionym tempie odtwarzajac je sobie w głowie. Rosnące zaniepokojenie. Krew na strojnych kreacjach z pod ręki Jadwigi Wrońskiej. Czyjeś bezwładne ciało, ku któremu zmierza Cecil. Na czym jednak najbardziej skupiasz uwagę, to Jadwiga, gryziona przez jarchuka. W pierwszym momencie zapominasz, że nie lubisz większości zwierząt, szczególnie tych dzikich, na które zwykłaś polować. Zapominasz, że widok podobnych kreatur zwykle cię paraliżuje.
Elastim!
Dopiero kiedy rzucasz pierwsze zaklęcie, jakie opuszcza Twoją różdżkę wraz z gwałtownym wzbiciem stołu z przekąskami, którym ciskasz w jarchuka, czujesz jak wapnieją ci nogi i sztywnieje nadgarstek, w którym dzierżysz (teraz już) bezużyteczny kawałek drewna.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czw 30 Sie 2018, 00:11
The member 'Illyana Sorokina' has done the following action : Kostki


'k6' : 3
Weles
Weles

Sro 05 Wrz 2018, 15:26
Jadwiga, pomimo że całe dzisiejsze wydarzenie było dla niej wielkim stresem, nie wytrzymała napięcia powstałego po ugryzieniu jarchuka, ubrudzeniu sukni krwią i skandalu - omdlała, z ręką teatralnie podniesioną do czoła, opadła wprost w ramiona swego małżonka, myśląc histerycznie na temat tego, jakie to zarazki mogły się przedostać wraz ze śliną psa.
Niedobrze, zdecydowanie niedobrze, kiedy dodamy do tego martwą świadkową z poharatanym zębami gardłem.
Za to tobie, Cecil, poprawnie wyszło zaklęcie mające unieruchomić jarchuka i dobrze to, które go związywało. Przynajmniej przez najbliższe kilka chwil nie skrzywdzi nikogo prócz twojej zdecydowanie martwej kuzynki. Jeśli to cię pocieszy aparat przeżył, więc będziesz mógł osobiście wysłać zdjęcia rodzicielce.
Jasmin, choć unikasz spojrzeniem rany w nodze zrobionej przez czarną bestię to doskonale ją czujesz. Jesteś pewien, że będziesz musiał się udać z nogą do Hotynki, a jeśli pamiętasz zajęcia w Koldovstoretz to wiesz, że póki co nie ma skutecznego lekarstwa na skaleczenie po ugryzieniu takiego zwierzaka. Jeśli jednak to cię pocieszy zwierz został bez problemu związany, a twoje zaklęcie spowodowało, że z lin nawet utworzył się kaganiec, dzięki któremu nikt więcej nie miał prawa zostać ugryziony. Ocaliłeś zapewne sporą liczbę obecnych przed podobnym do twojego losem.
Twoje zaklęcie, Illyano, niestety nie zadziałało tak jak chciałaś. Czar nie dość, że działał krótko, to jeszcze odepchnął od siebie prócz jarchuka gości powodując większy ścisk na parkiecie. A to niestety za dużo dobrego nie spowodowało - jarchuk w dalszym ciągu nieunieszkodliwiony rzucił się na kolejną osobę. Chyba będziesz musiała wziąć się w garść, jeśli nie chcesz, by przypadkiem zainteresował się tobą lub ważnymi dla ciebie osobami.

Weles rzuca kością k6. W zależności od tego, kto wypadnie jarchuki skutecznie gryzą:
1
- Jadwiga Yaxley
2 - Cecil Yaxley
3 - NPC
4 - Illyana Sorokina
5 - Jasmin Vasilchenko
6 - Łucja Wrońska

Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sro 05 Wrz 2018, 15:26
The member 'Weles' has done the following action : Kostki


'k6' : 3
Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Sala taneczna C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Sro 05 Wrz 2018, 21:50
Nie wydajesz się zaskoczona nieskutecznością zaklęcia. Wydajesz się zbyt rozproszona, żeby odniosło należyty efekt. Mimo wszystko, jesteś odrobinę zawiedziona, że jako użytkowniczka dobrze operująca magią transfiguracyjną, pod presją brakuje ci skupienia. Zaciskasz palce na różdżce, zmuszając wapniejące dłonie do współpracy. Jarchuk rzuca się na kolejną ofiarę. Cieszysz się, ze nie jesteś nią ty, ani nikt, kto w jakimkolwiek stopniu mógłby się dla ciebie liczyć. Co nie znaczy, że z łatwością idzie ci patrzeć jak bestia wgryza się w ciało innego czarodzieja. Mrużysz oczy, celując w kreaturę różdżką.
Kontrola. To coś, z czym ostatnio akurat masz problem. Jednak kilka tygodni temu, sama zapierałaś się, że Starszyzna w żaden sposób nie interweniuje w wydarzenia, jakie zagrażają magicznemu społeczeństwu. Wobec tego, czujesz się odpowiedzialna za to, co ma tu teraz miejsce. Gdybyście w czas wprowadzili odpowiednie dekrety i ograniczyli zagrożenie, być może nie musielibyście się teraz bronić przed niespodziewanym atakiem magicznych stworzeń. To kolejna wina, jaką zrzucasz sobie na barki. Odnajdujesz w tym uczuciu jednak motywację, która kieruje twoimi następnymi ruchami. Dostrzegając, że zagrożenie przy Jadwidze zostało zażegnane, swoją uwagę całkowicie poświęcasz innym, przypadkowym ofiarom w pomieszczeniu. Rozluźniasz uścisk na cisowym drewnie, normując nierówne tętno powolnym wypuszczeniem powietrza z płuc. Na tą chwilę, twój wzrok skierowany jest tylko w jednym kierunku, w tylko jednym celu. Interweniujesz, wbrew własnym blokadom i zawahaniu. Tym razem dajesz do działania przebić się rozsądkowi. Kalkulujesz ryzyko i szanse udania się zaklęcia, zanim wypowiesz je na głos.
Boloto! — celujesz w podłogę pod nogami jarchuka, uznając, że ziemia jest znacznie łatwiejszym, nieruchomym celem.
Sponsored content


Skocz do: