Dziękuję uprzejmie za wyrażenie chęci do udziału w badaniu.
Zapraszam pod podany poniżej adres w popołudniowych godzinach w przyszły piątek.

Coś dawno się nie widzieliśmy i przyznaję, że to mogło być ze względu na moją chęć rozwoju osobistego, która tobie wydaje się obca. Mam nadzieję, że mimo ostatnich zgrzytów, które były między nami zechcesz się ze mną zobaczyć i przekonać do zmiany trybu życia nim źle skończysz.
Wybacz, że ten list taki pokreślony, ale pergamin mi się skończył. Jedna dziewucha nie dawała mi spokoju i musiałem jej dobitnie wytłumaczyć, żeby nie marnowała mego czasu.

jak widać dałem radę sobie zakupić pergamin, więc jestem na dobrej drodze, by moje niechlujstwo więcej się nie powtórzyło. A tamtym problemem się nie przejmuj, przestał do mnie wypisywać, więc prawdopodobnie się zaćpał.
Miło, że kupiłaś tę kawę, choć nie trzeba było. A jak Ela przyszła to może dobry znak nawet, a nuż zmądrzała i powrót na łono rodziny to jej pierwszy krok w zwalczeniu trawiącej ją choroby jaką jest alkoholizm? Żartuję, wiadomo, że nie przestanie chlać.
To może wolisz się zobaczyć pod koniec tygodnia? Do kościoła i tak chyba nie chodzisz, a przydałoby się byś wreszcie wyszła ze swojej strefy komfortu, jaką jest Piwnica i zobaczyła coś nowego. Tylko nie wypominaj mi studenckiego budżetu, jakoś se dam radę.

nic nie mogą mi za to zrobić. W końcu nie wiem gdzie się znajduje mój zaćpany problem i aż dziw, że mój orzeł go znajduje... Choć może ma lepszy węch i wzrok niż ja. W każdym razie jak bardzo bym nie chciał pomóc adresu nie znam, więc nie mogę nic na to poradzić. A tego kursu mi nie wypominaj, przede mną egzaminy końcowe, które z pewnością zdam śpiewająco.
Skoro tak to poczekam, jestem ciekaw co takiego się wydarzyło, że nie możesz mi o tym napisać. A jeśli chodzi o mój umysł to masz rację, ktoś tak inteligentny jak ja nie mógł zrodzi się przypadkiem. Mam tylko nadzieję, że jestem ulubieńcem odpowiedniego boga, taki Czarnobóg nie byłby moim szczęśliwym patronem. A jeśli chodzi o miejsce - jako przyszły uzdrowiciel wiem, że jedzenie lodów w takim cieple może zaszkodzić na gardło. Proponuję iść na jakiś dobry obiad, zjedzenie czegoś z nieznanej nam kuchni może nam poszerzyć okno na świat, że tak powiem.

doskonale wiemy, że ja mam mało czasu na takie spontaniczne działanie, więc zrzućmy moje postępowanie na karb tego. Wiem co robię. Na wszelki wypadek może umówmy się jednak, że spalimy naszą wymianę korespondencyjną jakby się okazało, że pomimo wstawiennictwa bogów nie wziąłem jakiegoś faktu pod uwagę. Jak nie będzie dowodów Chatanga mi nie grozi.
A te wariowanie z powodu końca milenium to jakiś dramat. Ludzkość jedno już przeżyła i nie widzę powodu, by nie przeżyła drugiego. To by było strasznie nielogiczne.
Do Hotynki trafia sporo wariatów, w tym takich co przeżywają koniec świata jakby jego koniec był oficjalnym faktem, a nie chorym wymysłem, co mnie bardzo dziwi - w końcu jeśli lada chwila nadejdzie koniec nie lepiej go wykorzystać jakoś przyjemnie zamiast się zrzucać z okna? Jeśli chcesz mogę ci opowiedzieć czego ci ludzie na Oddziale Zamkniętym nie wymyślą.
Masz rację, wystarczy jedna osoba, która regularnie ogranicza poszerza swoje horyzonty alkoholem. A skoro mogę wybrać miejsce, a ty obiecujesz nie kręcić nosem to proponuję Carską. Zawsze mnie zastanawiało co takiego jest w tej restauracji, że regularnie chadza do niej tylu zadufanych w sobie arystokratycznych dupków.  

Jakby nie patrzeć w momencie, w którym - nawet przypadkiem! - znalazłbym się na miejscu zbrodni mogę łatwo zostać głównym podejrzanym. Skoro wiem jak leczyć to z definicji wiem też, jak mogę zabić.
Z tych Twardowskich, o których myślę? Siostrzyczko, ja cię proszę, nie obracaj się w takim towarzystwie. Dla twojego dobra ci mówię, jak ludzie zobaczą z kim masz kontakt jeszcze uznają, że ciebie też lepiej unikać. Gdybym nie był twoim bratem pewnie dwa razy bym się zastanowił czy ci odpisać, no bo Twardowscy mają jednak podejrzaną opinię.
Już się tak nie naśmiewaj, kiedy wreszcie zostanę cenionym uzdrowicielem sypnięcie rublem na taki obiad to będzie dla mnie pryszcz, tylko teraz stanowi pewien problem. Aczkolwiek rzeczywiście miałaś rację z brakiem miejsc - odesłali mi informację, że wszystkie stoliki już zajęte! Co ty więc na to, żeby spróbować z Magicznym Kremlem? Jeśli na niego będziesz już kręcić nosem wolę jednak dowiedzieć się o tym przed próbą rezerwacji stolika.

jeśli kiepsko sypiasz i bez moich żarcików powinnaś jak najszybciej udać się do lekarza. Póki nie skończę edukacji wolę nie stawiać ci diagnozy, ale mogę dać ci cynk do kogo najlepiej zapisać się w Hotynce. Doceń, nie każdemu bym powiedział.
Uroczo wygląda. Mam nadzieję, że nie jest na diecie wegetariańskiej? Dla tego gatunku ma to fatalne skutki.
Nie pouczaj mnie tu, jedna Elka pijaków z nas nie czyni, a jakby nie patrzeć wykazujemy cechy wspólne. Genetyka, ot co, przed tym nie uciekniesz.
A stolik o dziwo się znalazł, i to na czwartek. Mam nadzieję, że data ci odpowiada? Jak coś weź wcześniejszą zmianę, bo widzimy się wieczorem.

Idziesz na wesele Jadźki? Czy tylko ślub? Rodzice będą? Dziadek? Ile jej wkładasz do koperty?

No słyszałam, dzwoniła do mnie żona Błażeja, jakby on sam nie mógł. To lepiej żeby dziadków nie było, nie będą się denerwować.
Jesteś pewna z tym prezentem? Jadźka to pizda pewnie ma osobne pomieszczenie w chacie na podarunki, które nie są w jej guście.
To ja nie wiem co mam im dać. Dam pustą kopertę. Albo małpkę.

Naczynie żaroodporne?

rodzice mi zasugerowali, że chcą się z nami zobaczyć przed ślubem, bo mieszkamy tak daleko od nich, że dawno żeśmy się nie widzieli. No i jednak nie wypada się spóźniać póki nie zostanę znanym magomedykiem. Umówmy się przed kościołem z pół godziny wcześniej, co? Jak któreś zapomni prezentu udamy, że kupiliśmy w dwójkę.
I nawet nie sugeruj, że nic nie kupiłem.

Proszę Cię.
Przejmować się Błażejem to jak przejmować się przedszkolakiem komentującym Twoje buty
Wszystko mi jedno, czy się na weselu pojawi czy nie, wiesz, że mam do niego neutralny stosunek, jak dla mnie to jego zachowanie wynika po prostu z tego, że robi się z niego dziad pod żony pantoflem, ktoś to musiał powiedzieć. Napisać.
Spokojnie, wyślę babci jakąś paczkę, Miron ma nogę uszkodzoną, zatem możesz mi wierzyć na słowo, że trochę tych eliksirów na tego typu przypadłości wypróbowaliśmy. Zaraz zajrzę do spiżarni.

No właśnie, o co chodzi z tą wiewiórką? To trochę zgrzyta mi z Jadzi obrazem, co to się zarazków boi, a tu proszę zwierzę, w dodatku dzikie. Myślisz, że ta wiewiórka będzie na weselu? Lepiej, aby jej nie było, tak dla wiewiórki dobra, wiesz. Nie wiadomo. Co się może takiej wiewiórce przytrafić... Na takim weselu, rozumiesz.

Może twój prezent przypadnie Jadzi do gustu, myślę jednak, że czegokolwiek bym jej nie sprezentowała, a pewnie się domyślasz, że się w tym przypadku wcale nie zamierzam starać, to i tak jej się nie spodoba, biorąc pod uwagę, że nie bardzo mamy do siebie po drodze.
Tak, wiem, że ja z wieloma osobami nie mam po drodze, nie komentuj.

Muszę wyjąć szarlotkę z pieca.

18.07.1999

dziękuję za docenienie. Stwierdziłem, że ktoś musi ogarnąć ten organizacyjny burdel, a kto to zrobi lepiej ode mnie?
Nie zaprzeczaj, nie wymyślaj, przecież wiemy, że jestem najbardziej zorganizowanym członkiem tej rodziny.
Dobrze, to ja też będę czterdzieści minut wcześniej. Najwyżej jak się spóźnisz to się teleportuję do ciebie do domu i pogonię, bo to nie może tak być, że będę musiał sam się użerać z ciotkami, które pewnie przyjdą i godzinę wcześniej poplotkować chociażby o tym, jaki ze mnie kawaler. Idiotki nie zauważają nawet moich osiągnięć naukowo-zawodowych, tylko próbują wyniuchać kolejne wesele. To dopiero beznadziejne życie, żyć życiem innych, ale te stare baby mnie nie słuchają. Może telenowele wyżarły im mózgi. Szczególnie te z Brazylii.
Ireno, licho nie śpi - nawet najlepszym magomedykom zdarza się zapomnieć o wyjęciu chusteczki z trzewi operowanego, jak łatwo więc jest zapomnieć o prezencie dla mało dla nas znaczącej kuzynki? No, raczej łatwo.
Ale jakbyś miała problemy z pamięcią daj znać. Znam na to dobre sposoby, w końcu ciągle muszę wkuwać spore partie materiału. A potem może być za późno, by zapobiegać zanikom pamięci...

18.06.1999

gdyby całe życie większość rodziny zaprzeczała twoim talentom pewnie wyrobiłabyś sobie podobne reakcje.
Jasne, że dobrze, ale bez przesady - ilość informacji oraz ich zakres kręcą się w głównej mierze wokół tematów miłosno-rodzinnych. Tematy naukowe i pracowe to tylko "Wszystko dobrze w pracy?" albo "Zdałeś wszystko na uczelni?" i koniec. Podpytała cię kiedyś więcej niż jedna ciotka o jakieś większe informacje na temat pracy w Piwnicy? Bo mnie na przykład nigdy żadna nie spytała jak mi idą egzaminy na uczelni, na temat czego mogę poopowiadać, za to ciągle wypytują o to, czy nie wpadła mi w oko jakaś dziewczyna.
Toż to porażka.
Cieszę się, że chociaż ty mnie słuchasz. Może dzięki temu podpowiesz mi w wolnej chwili, do której specjalizacji magomedycznej najbardziej się nadaję, bo do tej pory mam wątpliwości.

10.07.1999

w najbliższych dniach Ministerstwo Magii zamierza przeprowadzić kontrole w różnych miejscach w Petersburgu. Na liście widziałem Twój lokal. Nie wiem, co tam masz i co tam się dzieje, ale bądź ostrożna, jeśli nie chcesz go stracić. Nie, nie mam z tym nic wspólnego. Potraktuj więc tę informację jako podziękę za ten nieszczęsny wieczór w zeszłym miesiącu.

10.07.1999

zapewne jest i uzasadniony ze względu na to, co się dzieje. Niemniej jednak wolałem Cię o tym poinformować, byś przypadkiem nie myślała, że mam coś z tym wspólnego, pomimo moich wcześniejszych gróźb odnośnie zamknięcia lokalu. Kontrole będą bardzo szczegółowe. Przygotuj się na wszystko. Dziękuję za Twoje zaproszenie. Może skorzystam.

PS. Spal listy.

21.07.1999

nie miałam za bardzo siły i czasu odezwać się wcześniej, więc robię to niestety dopiero teraz. Skończył się właśnie bardzo intensywny okres w moim wyjeździe i wreszcie mam trochę czasu dla siebie. Wcześniej musiałam na zmianę uczyć się francuskiego i chodzić do fotografa, aby Jadwiga mogła przygotować tę całą kampanię do podbicia Zachodu swoją marką. Teraz moje zdjęcia mają być selekcjonowane i ewentualnie poprawiane (nie pytaj, nie mam pojęcia w jaki sposób), więc wreszcie mam czas coś zobaczyć, pozwiedzać czy posmakować. Na pierwszy ogień poszłam do restauracji, którą polecił mi taki Dionisie (nie wiem czy ci go przedstawiałam, chyba nie) i powiem ci, że mnie zachwyciła. Było warto. Może ty też słyszałaś o jakichś miejscach wartych zobaczenia?
No i co tam u ciebie? Jak Bazyliszek? Mam nadzieję, że nie masz większych problemów i nic złego się nie dzieje w Petersburgu? Czuję się tutaj jak odcięta od świata, wyobraź sobie, że Francuzi mają zupełnie inne problemy i o naszych często nawet nie słyszeli!

28.08.1999

co tam u Ciebie? Masz czas w pierwszym tygodniu września? Dostałam urlop, więc przyjeżdżam do Petersburga i chętnie bym się z tobą zobaczyła! Daj znać jak stoisz z czasem.

20.08.1999

Domyślam się, że wiesz, że treść każdego listu który odwiedza i opuszcza mój dom jest skrupulatnie sprawdzana przez Białą Gwardię (pozdrawiam panowie, panie).
Jak się domyślasz również nikogo nie znam, o niczym nie wiem i nic nie widziałem.
Zamiast uganiać się za podróbami żar-ptasich piór i szukać przepisu na nieśmiertelność może w końcu wybierz się na wczasy. Byłem w zeszłym roku w Belgradzie, niedługo zaczyna się festiwal Gucza, może Ci się spodobać.

30.08.1999

bardzo przykro mi to słyszeć. Słysząc takie wieści zastanawiam się w jakim stanie zobaczę Petersburg. Mam nadzieję, że jeszcze nie jest tak źle jakby mogło, a ty trzymasz się dobrze mimo wszelkich nieszczęść.
Dobrze słyszeć, że jest taka chęć angażowania się w szukanie rozwiązań obecnych problemów. Będę trzymać kciuki za twoje poszukiwania! Nie wiem czy dam radę wpaść do ciebie do pracy, dlatego pozwól, że w razie czego po prostu cię zaskoczę. A na wypadek prezent wyślę orłem, jakbyśmy miały się nie zobaczyć.