Pavel Aristov
Gość

Pon 30 Paź 2017, 20:09
Меня зовут
Pavel Nikolayevich Aristov



DATA URODZENIA: 15.04.1968 / NAZWISKO MATKI: Kuragina / WIEK: 31 lat
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Petersburg, Rosja / STATUS KRWI: błękitna
STAN MAJĄTKOWY: majętny / ZAWÓD: mniej lub bardziej oficjalne rodzinne interesy, okazjonalnie fotograf / KORGORUSZ: szczur


ALCHEMIA: 10 / FAUNA I FLORA: 15 / LECZNICTWO: 5 / MAGIA KREATYWNA: 5
MAGIA ZAKAZANA: 20 / OKULTYZM: 5 / SIŁA: 15 / TRANSFIGURACJA: 5
WIEDZA MAGICZNA: 13 / ZAKLĘCIA I UROKI: 15 / SZCZĘŚCIE: 20 / TALENT: 4



Tuż w cieniu wysokiej olchy, jeden jedyny raz przyśniły mu się niebieskie hortensje.
To nie pocałunek wieszcza złożony na tętniących odorem perfidii wargach, to objawienie, kurtyna iluminacji spuszczona na dotąd wytrwale, zaciekle noszone szkła oblepione landrynkową poświatą. One niosły ze sobą całun nieszczęścia, a raczej lukrowanych błahostek, infernalnie wdających się w kręte zakamarki jego życiorysu, tak aby zaszczuć je szczurzą toksyną.
Zamykając oczy nie widzi nic. Żadnych gwiazdeczek, pozwijanych wstążeczek ani pstrokatych frafrocli. Nic. Sny przestały doń przypełzać, gdy był już w stanie dosięgnąć czubkiem głowy do silnego ramienia ojca.
Zawsze roześmiany, rozchichotany chłopiec Aristovów, który swoimi chochlikarskimi psikusami ubarwiał domownikom mdłe kaskady szarości. Waga rodzinnej harmonii nie zadrgała wraz z przyjściem na świat Ilii; chłopiec w przedziwny wręcz sposób dopełniał Pavla, tak jak swoista krew z krwi powinna. To ten starszy tkwił w centrum wszechświata i wszelakiej atencji, ale dopóty wszystko miało rozgrywać się na jego zasadach, to dzielenie się kawałkami pysznego tortu nie sprawiało fizycznej udręki. Wtedy też zjawiła się i ona, ta trzecia, tej której imienia nie chciał nawet wymawiać. Pamiętał błękitne, bogato zdobione szaty, w które ją często przybierano niczym choinkę w grudniu i zawsze, ale to zawsze, gdy wymierzano mu mocny cios, dokręcany tuż po przebiciu mięśnia serca, miała na sobie sukienkę dokładnie tych barw.  
Świat był jego, jego jedyny, jego najmojszy, posiadany, na wyłączność.
Niebieskie hortensje stały się jego bolączką.

*

Jeśli nie zaznał gorzkiego, przełamującego słodkie wonie, smaku drgającego na końcu języka, jeśli nigdy nie obudził się w samym środku nocy, oblany zimnymi potami potwornego koszmaru, to jak i dlaczego miałby czuć przychylność, poufność emocji, empatię?
Gdy wyciągnięte opuszki palców nie dotykały tego czego łaknął, wybuchał i unicestwiał wszystko na swej drodze. Jego pasją było posiadanie, a o ile drogie, diamentowe świecidełka stały u podstaw bazowych standardów, to zawsze można było wymagać więcej. Wielbił rzeczy naturalne, piękne i niewymuszone, może dlatego też od momentu przechadzania się ścieżkami kwiecistych gęstwin ogrodów Aristovów, wiedział iż jego mała idylliczna kraina, prywatne Idaho czekało pośród pąków piwonii oraz pełnych krasy krzaków róż. Pielęgnował i kochał je bardziej niżeli którekolwiek z wielu zwierzątek, o których pamięć uniosła się w świeże kolumny eteru, tak szybko, jak niknęło zainteresowanie oraz atencja Pashy. Wyjątkowo prędko.
Niestety, nawet ukochane niebieskie hortensje, wychowane przez niego od pierwszej sadzonki, skończyły swe kruche istnienie pod pantofelkami małego, kędzierzawego demona, psikusa losu, który swą egzystencją trawił na swej drodze wszystko co wpadło pod jego dziecięce jeszcze stopy. Harmonię, spokój, magię... dotąd niewzburzoną, niezaprzeczalną miłość rodziców, tą która należała do niego.
O ironio, jak bardzo byli do siebie podobni.

*

To nie może być przypadkiem, iż zapach ciężkich monet oraz krwi jest tak do siebie podobny.
Pomagał przy rodzinnym interesie, próbując wyręczać ojca w obowiązkach odkąd tylko pamięta – czy istniał bowiem sposób równie nieomylny i trafny, aby zaskarbić sobie utraconą ojcowską uwagę? Brylował na bankietach, z początku dyskretnie obserwując z ukosa, z czasem czarował, słodził i karmił ich wygłodzone atencji i szczodrości Aristova, gęby. Prędko pojął jak należy naoliwić trybiki, by grały pod jego modłę. Poznał już trzy sposoby - mógł wyć i tupać nogą – mógł rzucać monetami – mógł składać subtelniejsze sugestie, niekiedy kusząc się na dużo bardziej satysfakcjonujące przychody.
Pasha posiada wszystko. Prawie wszystko, a wiedząc, iż prawie nie jest liczbą skończoną, często myśli o tym jak wiele mu brakuje.
Nawet każda kolejna kobieta to również pewna fanaberia. Nie istota oddychająca tym samym powietrzem, nie człowiek o własnych myślach i pragnieniach, a kolejny punkcik na liście do odhaczenia.
Dlatego też, tamtego, jednego dnia był chorym despotą z bukietem róż w dłoni, ale w istocie, tamta była już mu przyrzeczona, obiecana, wybrana starannie przez rodzinę, już miała wystawiać paluszek i oczekiwać pierścienia nań wsuniętego. Nie przyjęła jego bukietu – mogła nosić jego dumne nazwisko, przechadzać się w szatach, które on sam wybrał, lecz sercem i ciałem należeć do obcego mężczyzny. Jeśli nie chciała być jego, to nie mogła być czyjaś, nawet jeśli już stracił nią zainteresowanie.
Pieniądze trącą wonią krwi, pamiętacie?

*

Ta cholernie przyjemna, słodka i melodyjna symfonia monet obijających się o zimny blat, dopisywała i tamtego dnia. Już postanowił, że wynajmie ich, czyli szeptaczy.
Czasem pojawiali się nawet wtedy, gdy ta krążyła po jego własnych salonach, z kwiatami przez niego wyhodowanymi, wplecionymi w starannie ułożone włosie. Co robili? Bełkotali, nachodzili, nękali. Czasem zjawiali się po zmroku, gdy noc rozplatała swe korzenie nad jej główką, bądź gdy zanurzała miękkie ciało w ciepłej tafli kąpieli. Nikt inny nie miał ich zobaczyć i usłyszeć; cyrkowe atrakcje zapewnił wyłącznie jej. Traciła rozum, oddawała się falom szaleństwa, coraz szpetniejszym, coraz bardziej burzliwym, nawet tygodnie przed oficjalnym zawarciem małżeństwa.
Dłonie Pashy nie spowiły czerwone plamy posoki, ich biel nie raziła nikogo, poza bratem nieszczęsnej panny, która koniec swojego żywota zaplanowała na przeddzień zaślubin. Na pogrzebie płakał najrzewniej, a wieniec na marmurową płytę osobiście skomponował, poświęcając zadaniu spory skrawek swego niezwykle cennego dnia. Tylko Niebiosa wiedzą dlaczego to kwiatom okazał więcej sympatii i tkliwości, niżeli własnej przyszłej żonie. Ale nie ona jedna tak skończyła i miała skończyć, wszak nie potrafił spraw załatwiać inaczej i o ile rzut monetą zazwyczaj wydawał się nie mieć tyle polotu, co dobrze uknuta intryga, to kropkę stawiać musiał osobiście, nieważne jakim kosztem, cel zawsze był jeden, niezmienny i niewygasły.
Odkąd wie, iż nikt mu już niestety nie założy na głowę złotej korony Purpurowego Zegarmistrza, władcy czasu, zamyka ulotne chwile w ciężkie klamry fotograficznej kliszy. Chełpi się spijanymi z dzióbków pochwałami, łechcącymi monumentalne ego rozmiarów Everestu. Ale to nie wystarcza.
Zawsze jest coś więcej do zdobycia. Zawsze.



Ostatnio zmieniony przez Pasha Aristov dnia Czw 02 Lis 2017, 18:35, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czw 02 Lis 2017, 18:46
Здравствуйте!

Ależ z Ciebie nieprzyjemny typ. Następny Aristov do kompletu, który myśli, że może wszystko w swoim życiu. Jesteś taki bez żadnej empatii, za to z całą bezwzględnością bierzesz to, czego w danym momencie tylko zapragniesz. Na Twoim miejscu jednak bym bardzo, ale to bardzo uważał – Dola bywa zmienna, a pieniądze szczęścia nie dają. Ale o tym zapewne zdążyłeś się już przekonać?

Bonusy za kartę postaci

+3
Wiedza magiczna
+4
Talent

Jako że jesteś bardzo mocno związany z rodzinnymi interesami z ogromną chęcią podaruję Ci zestaw pięciu piersiówek bez dna. Możesz nalać do nich tyle alkoholu, ile tylko zechcesz i nigdy nie będą one cięższe niż zwykle. Jeśli zechcesz komuś zaprezentować komuś rodzinne, procentowe wyroby nie będziesz musiał za dużo dźwigać, gdyż otrzymujesz do tego czarną walizkę, która pomieści wszystko, co tylko zapragniesz. Oprócz tego chciałbym na koniec podarować Ci eliksir o wdzięcznej nazwie Rybka. Jestem niemalże pewien, że wiesz jak najlepiej będzie go wykorzystać, drogi Pavle.

Na zakończenie

Stworzona przez Ciebie karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz na start 800 punktów fabularnych do wykorzystania w punkcie Mistrza Gry. Możesz już bez przeszkód zacząć rozgrywkę na forum, lecz przed rozpoczęciem fabularnych przygód Twojej postaci prosimy o skrupulatne uzupełnienie pól w profilu. Warto również wnikliwie zapoznać się z tematami zamieszczonymi w dziale fabularnym. W razie jakichkolwiek wątpliwości, problemów lub sugestii odnośnie rozwoju naszej magicznej społeczności, zachęcamy do kontaktowania się z administracją forum. Życzymy wielu ciekawych rozgrywek w grze i przyjemnego spędzania z nami czasu!


Skocz do: