vadim karamazov
Vadim Karamazov
Vadim Karamazov
Samara
31
błękitna
za Starszyzną

Sob 04 Maj 2019, 11:35
Меня зовут
vadim timofeevich karamazov



DATA URODZENIA: 9 XII '68 / NAZWISKO MATKI: Dolohova / WIEK: 31
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Samara, Rosja / STATUS KRWI: błękitny
STAN MAJĄTKOWY: majętny / ZAWÓD: językoznawca, twórca inkantacji; na miarę swoich możliwości pomaga w rodzinnym biznesie / KORGORUSZ: gronostaj


ALCHEMIA: 5 / FAUNA I FLORA: 5 / LECZNICTWO: 5 / MAGIA KREATYWNA: 20
MAGIA ZAKAZANA: 20 / OKULTYZM: 5 / SIŁA: 10 / TRANSFIGURACJA: 5
WIEDZA MAGICZNA: 10 / ZAKLĘCIA I UROKI: 30 / SZCZĘŚCIE: 5 / TALENT: 5


Kolekcjonuję słowa - w różnorodnych konstelacjach, zdarza się, że zupełnie osamotnione, a czasem nawet jedynie ich podsłuchane w przypadkowych miejscach strzępki, efemeryczne jak szept słyszany tuż przed zaśnięciem. Drażni mnie niechlujność językowa, a zachwycają (otwarte) operacje na wymuskanych wyrazach, operowanie słownictwem z glosariuszy ułożonych na najwyższych półkach. Z fascynacją przysłuchuję się konwersacjom szeleszczącym enigmatycznie na językach, z zazdrością chłonę doskonałe metafory przelane na papier, z zaskakującą łatwością kalkuję obce słowa przybrane w akcent i intonację - moduluję je, naginam tak długo, aż nie wybrzmią właściwie.


Najpiękniejsze wyrazy to według mnie te napiętnowane emocjonalnie, niejednoznaczne i trudne do przetłumaczenia, których etymologię oraz pełnię znaczeń ukrytych za kilkoma literami uwielbiam poznawać za każdym razem, gdy stykam się z ich wariacjami w nieznanym mi dotychczas języku. Jak chociażby walijskie hiraeth, stanowiące doskonale wielowymiarowe odzwierciedlenie tego, co czuję, gdy myślę o swoich korzeniach; dziwny, niemalże odyseuszowski rodzaj tęsknoty i wyszyte niedosytem pragnienie przynależności - bowiem zawsze wydawało mi się, że tak naprawdę nigdzie nie przynależę; że nie jestem godzien rodowego nazwiska, choć nikt nie zakwestionował moich praw do niego (w świetle litery prawa w pełni mi się ono przecież należy).
Zostałem zaadoptowany przez wujostwo, gdy ojciec zmarł zaledwie pół dekady po mych narodzinach. Niewiele pamiętam z okresu przed jego śmiercią. Papa jest jedynie półcieniem zaplątanym we wspomnienia; gdy staram się rozplątać węzeł pamięci, widzę jedynie jego pokaźną sylwetkę rozlaną na pufie chippendalowskiego fotela, rysy twarzy rozmywają się.

Skocz do: