Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 04 Lut 2017, 18:26
Taras

Taras wychodzi na tyły Pałacu Sprawiedliwości z widokiem na drugą część ogrodu, przez co nie jest tak zachwycający i chętnie odwiedzany przez członków dynastii magicznych, jak mogłoby się wydawać. Na pierwszy rzut oka jest zadziwiająco zaniedbany, głównie ze względu na kamienne, pęknięte donice ułożone wokół balustrady tarasu i rosnące w nich dziko kwiaty, które tworzą romantyczny chaos ogrodu angielskiego, kontrastują z symetrią i geometrycznością stylu francuskiego. Ganek niewielu znajdzie zwolenników, dlatego też idealnie sprawdzi się jako miejsce dla samotników.  

Weles
Weles

Nie 10 Wrz 2017, 15:44

04.05.1999

Taras, tak rzadko odwiedzany przez żądnych pięknych widoków szlachciców i szlachcianki, to nie tylko dobre miejsce dla samotników, lecz również doskonała lokacja dla prowadzenia biznesowych rozmów, które jednak nie były przeznaczone dla uszu ogółu Starszyzny debatującej w Komnacie Marmurowej. Kryjąca się w jego wnętrzu dwójka starszych jegomościów najprawdopodobniej uznała, że nie muszą dbać o zachowanie choćby minimum dyskrecji, prowadząc między sobą dość ożywioną i zabarwioną nerwowym napięciem rozmowę.
- Jakby był taki zaradny, jak prezentował go Kuragin, nie dopuściłby do pojawienia się w Prawdzie wzmianki o Aristovach! To już się na nas odbiło, mój bratanek odnotował w przeciągu ostatnich dni dziesięcioprocentowy spadek zaciągania pożyczek – uskarżał się Pavel Aristov, bliski kuzyn Nestora Aristovów. – Prawie żałuję, że Nikolai się na to zgodził. Takie działania wszystkich nas pogrążą.
- Nie unoś się tak, mój drogi. Sytuacja nieco się skomplikowała, ale jest do odratowania. Jeżeli Kosmas dotrzyma słowa i zrobi wszystko, by dowody jednoznacznie wskazywały, że winę ponoszą Raskolnicy, biznes znowu wam rozkwitnie – odpowiedział mu młodszy brat Grigoriya Kuragina takim tonem, jakby nie wątpił w zapewnienia nowo wybranego Nestora rodu Zakharenko. – Miałem przyjemność zamienić z nim kilka słów na osobności i gwarantuję ci, Pavle, że wreszcie będziemy mieć właściwego człowieka na właściwym miejscu.
Pavel Andreievich Aristov prychnął na te słowa, jednak zmarszczą, która przez większość rozmowy przecinała mu czoło, wyraźnie zbladła, a z szyi i policzków zaczęły wolno znikać czerwone plamy wzburzenia.
- Do czasu, do czasu! – zaskrzeczał złowróżbnie, wsadzając dłonie w kieszenie brunatnej szaty bogato wyszywanej w złote ruble. – Kiedy i jego złamie tocząca ich zaraza, sam na pewno nie będzie chętny do zejścia ze sceny. Jak ojciec. Duma ich rozpiera i duma ich zniszczy. Myślisz, że za dziesięć, dwadzieścia lat jego syn będzie równie chętny do pozbycia się własnego ojca, co Kosmas? To nowe pokolenie doprowadzi do naszego upadku. – Pokręcił ze zrezygnowaniem głową, wyszarpując wreszcie z kieszeni fajkę i oddalając się nieco od wejścia na balkon, a za nim podążył Kuragin.
Varvara Kuragina
Varvara Kuragina
Taras Ay4tqq
Archangielsk, Rosja
28 lat
rusałka
błękitna
za Starszyzną
uzdrowicielka
https://petersburg.forum.st/t786-varvara-kuraginahttps://petersburg.forum.st/t800-varvara-kuraginahttps://petersburg.forum.st/t799-varvarahttps://petersburg.forum.st/t2032-harlequin#11176

Nie 10 Wrz 2017, 21:34
Kobiety nie pakują się do polityki, a kobiety urodziwe i względnie młode są wręcz niepożądane w najbliższym otoczeniu sal obrad. Nieco to może dziwne, zważywszy, że każdy z obradujących podczas większości posiedzeń chciałby zapewne mieć na kolanie jedną z tych urodziwych i względnie młodych. A najlepiej to młodych bezwzględnie i obiektywnie.
Do siadania na kolanach wspaniale sytuowanych starców najlepiej jednak nadają się kobiety niepomiernie głupie, a o ile Varvara mogłaby ujść jeszcze za względnie młodą, wolałaby, by każdy miał pewność, że inteligencji odmówić jej nie można. Więc nie pchała się do roli ozdóbki w politycznych intrygach.
W Pałacu czuła się, mimo wszystko, jak w domu. Jest, bądź co bądź, córką Dumy, nikt jej nie zabroni przebywania w siedzibie Starszyzny kiedy tylko ma na to ochotę. Może z wyjątkiem ojca, ale ten znajdował się poza zasięgiem wzroku i słuchu Varvary. Podobnie zresztą jak Arseniy, w którego towarzystwie znalazła się w Pałacu. Mieli z ojcem jakieś sprawy, o które posłusznie nie pytała, ale gdyby braciszek jednak zechciał jej coś powiedzieć, albo gdyby okazało się, że wie coś, co nawet Dumie się przyda? Mogła w każdym razie stanowić wsparcie dla Arseniya, nawet bez nieprawdopodobnych domysłów, że jej obecność przyda się do czegoś więcej.
Poprosiła o lampkę wina, którą niezwłocznie jej dostarczono i gdy Arseniy przeprosił ją (grzecznie i oficjalnie, chociaż wokół nie było nikogo ważnego) i oddalił się od niej, przeszła w kierunku tarasu. Nigdy nikogo tam nie ma, mogła w spokoju przystanąć i pozwolić oczom odpocząć, patrząc na zieleń nieuporządkowanego ogrodu. Podobny zresztą stan panował w jej myślach i odosobnienie stwarzało idealne warunki, by wszystko uporządkować, jeszcze raz rozważyć i zaplanować.
Ale na tarasie już ktoś był. Varvara zatrzymała się na krok lub dwa przed wejściem na taras i, zaciekawiona, komu też przyszło do głowy zagarnąć jej samotnię dla siebie, przystanęła na chwilę.
Większości słów nie udało jej się odróżnić, ale gdy tylko rozpoznała wśród nich własne nazwisko, instynkt podsłuchiwania, który pielęgnowano w każdej głodnej skandalu córce i żonie arystokraty wziął górę. Gdy rozmawiający mężczyźni przeszli nieco dalej, także i ona zbliżyła się do wejścia na taras, zatrzymując się tuż za filarem. Skoro wyszli z rozmową aż tutaj, na pewno nie chcieli, by ktoś ich usłyszał. Jeśli jednak rozprawiali o sprawach ważnych i mówili w duchu nieprawidłowym, ktoś z pewnością usłyszeć ich powinien.
Czyżby to jej własny stryj był jednym z rozmówców? Drugiego głosu, tego nieprzyjemnego, nie poznała, ale trudno byłoby jej pomylić często słyszany baryton młodszego Kuragina z kimś innym.
Weles
Weles

Wto 12 Wrz 2017, 14:03
Nabicie fajki zajęło Pavlovi Aristovowi dobrą chwilę, podczas której żaden z mężczyzn nie odezwał się słowem; słychać był jedynie pełne zniecierpliwienia posapywanie Aristova, który po pełnym sukcesu wykonaniu obrządku uniósł wzrok na swojego rozmówcę, patrząc na niego spomiędzy obłoku dymu.
- Mógłbyś wreszcie skończyć z tym niepoważnym nawykiem – zganił go Kuragin, cofając się o krok. W takich warunkach nawet najbardziej poważna i niecierpiąca zwłoki rozmowa stawała się katorgą, przez którą choćby najwytrwalsi mieli problem przebrnąć.
- Nie zmieniaj tematu! – Pavel pogroził mężczyźnie palcem, odsuwając od ust fajkę. – Odnoszę wrażenie, że wcale mnie nie słuchasz. Powinieneś porozmawiać z bratem na temat Kosmasa i Savvasa, bo na tę chwilę są naszą piętą achillesową. Osobiście nie miałbym nic przeciwko, by Zakharenko skończyli jak Romanovowie…
- Chyba nieco się zapominasz, mój drogi. Przypominam ci, że obecnie każdy, kto wiedział o zamachu jest piętą achillesową. Wystarczy, że za dużo popijemy, że poczujemy się zbyt pewnie w towarzystwie, by język któremuś się rozwiązał. Aby mieć pewność, że te informacje nie wyjdą poza ściany Pałacu, wszyscy musimy poddać się maskacji wspomnień, a Zakharenko założyć łańcuchy i trzymać ich krótko. – Kuragin nie dał się zbić z pantałyku, prędko gasząc mordercze zapędy kolegi. – Zresztą, jak sam zauważyłeś, obecnie są na dobrej drodze do wymarcia metodą naturalną. Przypadek Eliadiesa to wyjątek. Zgniłe owoce należy bezwzględnie oddzielać od reszty, by całych zbiorów cholera nie wzięła.
Pykając nerwowo fajkę, Aristov spłonął rumieńcem. Niekiedy dopadała go tendencja robienia wszystkiego na szybko, póki zapał go nie opuścił.
- Umm, no tak, no tak… Ale musisz, musisz mi obiecać, że porozmawiasz z Grigoryiem. Powinniśmy mieć wśród młodych kogoś zaufanego, kto będzie w stanie zrobić, co należy, by utrzymać Starszyznę mocną i w pełni sił.
- Obiecuję, oczywiście – przytaknął Kuragin, poklepując znacząco Pavla po ramieniu. – Niemniej zapewniam, że młode pokolenie nie kończy się tylko na Savvasie i w swoich szeregach mamy wielu obiecujących przywódców. A teraz pospiesz się, spotkanie niedługo się rozpocznie. No raz.
Varvara Kuragina
Varvara Kuragina
Taras Ay4tqq
Archangielsk, Rosja
28 lat
rusałka
błękitna
za Starszyzną
uzdrowicielka
https://petersburg.forum.st/t786-varvara-kuraginahttps://petersburg.forum.st/t800-varvara-kuraginahttps://petersburg.forum.st/t799-varvarahttps://petersburg.forum.st/t2032-harlequin#11176

Czw 14 Wrz 2017, 01:32
Strzępki dymu i woń tytoniu dotarły aż do jej nozdrzy. Nie ułatwiło jej to identyfikacji rozmówcy swego stryja, ale sunąc jak najostrożniej obcasami po pięknej pałacowej posadzce Varvara zdołała zbliżyć się nieco do rozmawiających starców i usłyszeć, o czym mówią nieco wyraźniej.
Zakharenko – więc to o nich się rozchodzi? Varvara wiedziała o nich, oczywiście przed tragiczną śmiercią urzędującego od lat Nestora, raczej niewiele. Nosili raczej niecodzienne imiona, chodziły o nich przeróżne niepochlebne plotki. Doprawdy, niektóre przyprawiały wręcz o mdłości.
Spróbowała dojrzeć, kto tak śmiało proponował jej stryjowi radykalne posunięcie wobec zubożonego w wybuchu rodu, ale nie mogła ryzykować wychynięcia za filar. Znieruchomiała jednak dopiero na dźwięk następnie usłyszanych słów.
Jak to – wiedział o zamachu? Kuragina była święcie przekonana, że to Raskolnicy i im podobni rewolucjoniści stali za całą tą aferą. Czyżby miało być inaczej? Nie, niemożliwe. Wszyscy? Więc kto jeszcze wiedział, i skąd pochodziły informacje? Wywiad. Oczywiście, to logiczne wytłumaczenie.
Ona nie wiedziała nic. A, do cholery jasnej i zakaźnej, była córką Dumy. Słowo klucz: córka. Nie miała jednak czasu po raz kolejny od nowa złościć się na ojca, że trzyma ją z dala od wszystkiego, jak się okazuje. Zastanawiała się usilnie, co też takiego mogli zrobić akurat Zakharenko, by spiskować przeciw nim? Relacje, które łączyły tę dynastię z Kuraginami nie były nigdy szczególnie zażyłe, nie licząc związku Arseniya, ale nie można było także nazwać ich wrogimi. Kto więc wyrywał się z planem politycznych likwidacji?
Kolejna chmura dymu nie pomogła rozwikłać wciąż tej samej zagadki. A z każdą chwilą pojawiały się nowe. Varvara zapragnęła w tej chwili pobiec choćby do Arseniya i zażądać odeń wyjaśnień. Skoro stryj miał tyle do powiedzenia o wybuchu, czy następca nestora nie powinien wiedzieć nawet więcej?
Nie teraz jednak, nie teraz. Niedługo rozpocznie się spotkanie. Jakie spotkanie i z kim? Skąd ona miała to wiedzieć.
Weles
Weles

Pią 15 Wrz 2017, 20:48
Pavlovi Aristovowi nietrudno było nie przyznać racji swojemu koledze, więc zabierając się za czyszczenie fajki, pokiwał jedynie głową i wymruczał słowa aprobaty. W rzeczy samej, wśród niektórych młodych członków dynastii można było wyłowić prawdziwe perły, którymi już teraz należało się zająć i oczyścić z zalegającego nań mułu współczesnych, wypaczonych ideologii i strachu przed utrzymaniem władzy za wszelką cenę. Cała reszta zbyt wygodnie wychowanych smarkaczy jeszcze skłonna byłaby dopuścić do wyrośnięcia spomiędzy Raskolników kolejnej Agrafeny Obłąkanej, której, w obecnym układzie starszyźnianych sił, nie daliby rady.
Rozmowa prowadzona przez starców urwała się na dobre, gdy zaczęli zmierzać ku wyjściu z tarasu. Co miało zostać powiedziane, zostało powiedziane. Lepiej nie kusić losu kontynuacją konwersacji – przypadkiem jeszcze poruszone zostałyby tematy, których choćby przy dobrych chęciach nie dałoby rady w porę zakończyć i treść rozmowy dotarłaby do niepowołanych uszu. Nie sposób wyobrazić sobie konsekwencji takiego zaniedbania!
- Varya! Varvarko, zaczekaj chwilę, dokąd ci tak spieszno? – zawołał do pleców bratanicy Timofei Kuragin, kiedy razem z Aristovem znalazł się w przestronnym korytarzu górnego belwederu. Nietrudno było pomylić ją z nikim innym, niewiele było wszak w szeregach Starszyzny tak urodziwych i wytwornych kobiet, jak ona. Mężczyźni wymienili jednak zaskoczone spojrzenia, ponieważ nie spodziewali się, by o tej porze ktokolwiek jeszcze przebywał poza Komnatą Marmurową, której sama atmosfera przyprawiała już o znużenie, lecz mimo to obowiązki każdego trzymały mocno w jej obrębie. – Zechcesz towarzyszyć nam podczas zebrania? Opinia tak cenionego uzdrowiciela będzie nam niezbędna, a i kobieca delikatność uciszy co mniej powściągliwych w słowach dżentelmenów – zaśmiał się krótko, oferując kobiecie ramię i prowadząc ku uchylonym drzwiom sali, z której wyraźnie dało się już słyszeć prowadzone z ożywieniem rozmowy.
Nie masz drogi ucieczki, Varvaro. Nie masz czasu na spokojne przemyślenie zasłyszanych rewelacji, niemniej oto wuj prowadzi cię wprost w paszczę lwa – do ukochanego brata i ojca, do tych mężczyzn i kobiet, którzy albo nie mieli o zamachu pojęcia, albo pośrednio lub osobiście się do niego przyczynili. Pytanie, co zrobisz teraz z taką wiedzą. Zachowasz ją dla siebie? Spróbujesz zignorować, bo może to jedynie głupia prowokacja? Zechcesz dowiedzieć się więcej? Czy wyjawisz tu i teraz te odrażające nowiny?

Varvara z tematu
Sponsored content


Skocz do: