Albert Lagunov
Albert Lagunov
Albert Lagunov
Albert Lagunov 5babb3c561485659030781b33c615de5--venom-wicked
Moskwa, Rosja
30 lat
wielkolud
półkrwi
neutralny
kapelan Batalionu Specjalnego, egzorcysta
https://petersburg.forum.st/t1404-albert-lagunovhttps://petersburg.forum.st/t1410-albert-balsam#6819https://petersburg.forum.st/t1409-bog-jest-miloscia#6818https://petersburg.forum.st/t1408-piolun#6817

Sro 20 Gru 2017, 03:37
Меня зовут
Albert Aleksandrovich Lagunov



DATA URODZENIA: 02.03.1970 / NAZWISKO MATKI: - / WIEK: 29 lat
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Moskwa, Rosja / STATUS KRWI: półkrwi
STAN MAJĄTKOWY: zamożny / ZAWÓD: kapłan zbrojny/kapelan wojskowy / KORGORUSZ: skolopendra


ALCHEMIA: 7 / FAUNA I FLORA: 4 / LECZNICTWO: 6 / MAGIA KREATYWNA: 5
MAGIA ZAKAZANA: 17 / OKULTYZM: 16 / SIŁA: 17 / TRANSFIGURACJA: 7
WIEDZA MAGICZNA: 9 / ZAKLĘCIA I UROKI: 26 / SZCZĘŚCIE: 7 / TALENT: 1

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;

Kiedyś nie było Alberta i świat, w tym niebycie jego, był tak znacznie prostszy. Stał się. Stał się jednak iskrą między jego ojcem, Aleksandrem wędrownikiem i matką, olbrzymką Lagotą z gór Karpackich. Aleksander był całe życie słaby, zanurzony w oceanie niekończących się pergaminów, szukając źródła prawdy o świecie, źdźbło trawy rozplatając na ćwierci, wędrując na same krańce świata w poszukiwaniu sensu własnego istnienia, do serca góry i na dno oceanów zaglądając by wiedzieć, czym jest jego dusza i dlaczego tak boli. Naukowiec, filantrop, znany autor rozpraw i dzieł traktujących o istocie samego rdzenia magii. Czy miłość widzi twarze, czy wybiera równiejszych spośród równych? Jak kwiat kwitnie dziki, przewrotna jak sama matka natura dająca formę ciału, w które Bóg raczył tchnąć życie. W Tatrach znalazł brakujący fragment siebie samego, zrozumiał czym jest doskonałość, bo życie do tego dnia było szare, puste w czynach i słowach. Życie bez miłości nie warte jest pół oddechu. Chory, niemal uschnął z tęsknoty za Lagotą, istotą do cna magiczną, której spojrzenie topiło śnieg na Rohaczu Płaczliwym i tak teraz on płaczliwie dogorywał, nieumiejętnie będąc samotnym ojcem.
Albercie, przepraszam, że nie potrafię dać CI miłości, nie ma jej we mnie, odchodząc zabrała ją ze sobą.

Moje dni stały się szybsze niż biegacz;
uciekły, nie ujrzą dobra.
Przemknęły jak trzcinowe łodzie,
jak orzeł, który mknie tu i tam za żerem.

Jaki jest sens życia chłopca, który nic nie rozumie. Chłopca, który widzi ojca jedynie jako woskową figurę, przykutą do łóżka, wpatrzoną pustym wzrokiem w przestrzeń. Genialny umysł Aleksandra musiał sam wyczytać z jego dzieł, wszystkich analiz i ksiąg, które spisał w swojej karierze. Czy to zdrowe tak właśnie uczyć się zasad rządzących światem? W milczącym domu pełnym cieni, z wzrokiem utkwionym w rzędach drobnych liter, szukając w półmroku, w każdej kolejnej książce odpowiedzi na pytanie, którego nigdy nie przestawał ojcu zadawać.
Po co tu jestem?
Chciał umrzeć, nie raz, nie dwa, każdy dzień bowiem ciągnął się agonią istnienia, za rozmówcę mając jedynie i aż całą bibliotekę ksiąg i zwojów, wybiegł z domu w deszczową noc, by pięścią wygrażać niebu. Perunowi, Wesnie, Rodzanicom przeklętym i krzyczał, i płakał, choć lat miał ledwie kilka i tak nosząc w głowie umysł zbyt stary, zbyt skaleczony, by kiedykolwiek wieść normalne życie.
Wtedy Bóg wyciągnął doń dłoń. Palącym ogniem hartując serce i żyły, święty, święty, święty. I widział cztery zwierzęta, a każde z nich po sześć skrzydeł miało, pełne oczu dookoła, wewnątrz i na zewnątrz, tylko oczami były, a on bólem, leżąc w zimnej kałuży na wzgórza szczycie, ostatnią łzę uroniwszy, jakby mu te pieszczoty pioruna wysuszyły ich źródło na zawsze. Po dziś dzień nosząc figury Lichtenberga pnące się bliznami po ramionach i plecach nie może zapomnieć dnia swoich ponownych narodzin. W zimnym deszczu i palącym nerwy ogniu własnych żył.

Cztery Zwierzęta – a każde z nich ma po sześć skrzydeł – dokoła i wewnątrz są pełne oczu, i nie mają spoczynku, mówiąc dniem i nocą: Święty, Święty, Święty.
Czy jesteś święty, Albercie?
Przyjął święcenia kapłańskie mając lat raptem dwadzieścia kilka, po seminarium idąc prosto do wojska. Świat ropieje grzechem, a modlitwy, mimo że zawsze wysłuchane, nie mogą przynieść zbawienia ludziom przeżartym przez nieczystość. Resekować, wyciąć ich w pień, jak tkankę rakową, pozbyć z ciała społeczeństwa i przekonać, że tylko w Bogu znajdą odpowiedzi. Czystość i asceza, skromność i powściągliwość, im mniej w życiu posiadasz, im bardziej umysł przejrzysty, tym więcej pozostawiasz miejsca dla szeptów Boga. A przecież słyszysz, Albercie, tych szeptów całe litanie, czyż nie. To cheruby, serafiny szepczą Ci o tronie niebieskim, do snu kołysząc dźwiękami trąb, które tylko w grzesznikach budzą trwogę, nie masz przed nimi obawy, Ty, Boży Wojownik, nie znasz lęku, nie szukasz poklasku, nie unosisz pychą. Nie unosisz gniewem? ...nie pamiętasz złego?
Syn, pasterz, żołnierz, ojciec, kapłan, grzesznik, odkupiciel. Kim musiał stać się jeszcze, żeby Bóg dojrzał w nim swoje dziecko, godne przejścia na tamten świat. Albert Hojny, Albert Spokojny, Albert nieznoszący sprzeciwu. Odziany w czerń, z medalionem u szyi i ojcem uwieszonym ramienia przybył tu, bo tak szeptał Bóg. Petersburg był miastem grzechów, Starszyzna chorobą toczącą ludzkie umysły i dusze, rozpasły twór czasów dawnych, kaleka szlachta z przegniłym sercem, ludzie pozbawieni wrażliwości, ślepi na miłość, kalecy w swoim codziennym życiu pełnym nierządu i wszeteczeństw. Obudził się wczoraj w nocy, z ustami zanurzonymi w jej popielatych włosach, słysząc śpiew zastępów: Tu przyjdzie Ci umrzeć, mój synu.

Bóg jest miłością,
Kochaj mnie, kochaj mnie, kochaj...

Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czw 21 Gru 2017, 23:28
Здравствуйте!

Kocha Cię ten Twój Bóg, Albercie? Jest z Tobą zawsze? Czy uczynił jedynie swoim wojownikiem, zesłał w tamtym konkretnym momencie tak ogromną ilość swojej łaski, która promieniuje po dziś dzień, lecz jego już przy Tobie nie ma? Może sobie z Ciebie zakpił, bogowie mają to do siebie, to w końcu okrutnie kapryśne i bezlitosne istoty. A Ty jesteś przecież wielkoludem, wybrykiem natury, zaprzeczeniem boskiego planu – podobno, tak szepcą w kuluarach Pałacu Sprawiedliwości. Poddasz się tej opinii czy będziesz dalej walczył o to, co nosisz w sercu?

Bonusy za kartę postaci

+5
Siła (genetyka)
+4
Wiedza magiczna
+3
Transfiguracja

Jesteś kapelanem wojskowym, Albercie. Jesteś egzorcystą. Jesteś synem olbrzymki. Jesteś wyjątkowy. Z tego też powodu powinieneś otrzymać coś równie wyjątkowego, dlatego w prezencie chcę Ci dać Oko Trojana. To wykonany ze srebra i obsydianu pierścień w kształcie oka, który posiada kilka właściwości. Najistotniejszą jest to, że więzi w sobie wszelkie demony oraz negatywne energie, które wygnasz z osób czy miejsc – jednocześnie żadna inna siła nie jest już w stanie ich z pierścienia wyciągnąć: rozkładają się w nim, ładując go, byś mógł używać go również do maskowania swojego wzrostu. Wystarczy, że obrócisz go raz w prawą stronę, a bez problemu wtopisz się w tłum; okręcenie w lewą niweluje to działanie.

Na zakończenie

Stworzona przez Ciebie karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz na start 800 punktów fabularnych do wykorzystania w punkcie Mistrza Gry. Możesz już bez przeszkód zacząć rozgrywkę na forum, lecz przed rozpoczęciem fabularnych przygód Twojej postaci prosimy o skrupulatne uzupełnienie pól w profilu. Warto również wnikliwie zapoznać się z tematami zamieszczonymi w dziale fabularnym. W razie jakichkolwiek wątpliwości, problemów lub sugestii odnośnie rozwoju naszej magicznej społeczności, zachęcamy do kontaktowania się z administracją forum. Życzymy wielu ciekawych rozgrywek w grze i przyjemnego spędzania z nami czasu!

Skocz do: