Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pon 21 Maj 2018, 09:31
Most Marmurowy

Most Marmurowy został zbudowany nad wąskim kanałem łączącym Wielki Staw ze Stawem Łabędzi i jest kopią Marble Bridge z Wilton Park. Jest to piękna kolumnada ustawiona na granitowej podstawie z rozbieżnymi schodami po obu jej stronach. Górna część mostu jest utworzona przez dwa kwadratowe pawilony umieszczone nad łukowymi przęsłami. Są połączone ze sobą kolumnadą jasnych i smukłych jońskich kolumn. Spokój i zaciszne ulokowanie tego miejsca sprawia, że jest znakomite na dyskretne rozmowy czy romantyczne spotkania.

Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Most Marmurowy R6lLiY1
Astrachań, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
klątwołamacz do wynajęcia, kolekcjonerka artefaktów
https://petersburg.forum.st/t1636-elena-tyanikova-sie-buduje#8025https://petersburg.forum.st/t1645-elena-tyanikova#8106https://petersburg.forum.st/t1646-elena-tyanikova#8107https://petersburg.forum.st/t1647-mayavi#8108

Sro 06 Cze 2018, 20:13
Elena na bale nie chodziła.
To nie tak, że ich nie lubiła - wręcz przeciwnie, mogła być sobie chłopczycą, ale wciąż lubiła wcisnąć się w kieckę (najlepiej krótką), pochwalić dekoltem (najlepiej głębokim) i pokręcić tyłkiem z wysokości obcasów (najlepiej takich, żeby zachować jeszcze jakąś przyczepność do podłoża). Problem polegał na tym, że znała za wiele osób, których znać nie powinna - a już z pewnością nie z takich okoliczności, w jakich zwykle znajomości zawierała. Bycie klątwołamaczem zbrodnią nie było. Posiadanie drogiego, niekoniecznie akceptowanego prawnie hobby również nie. Ale już realizowanie tego drugiego za pomocą zdolności i znajomości związanych z pierwszym - to już generowało pewne problemy. Bo nagle okazywało się, że wysoko postawiony polityk nie patrzy na twarzyczkę Eleny z wymaganą obojętnością kogoś, kto nigdy jej przedtem nie widział, za to dziwi się szczerze na jej widok, dopiero po chwili ukrywając zdumienie pod profesjonalną maską neutralności. Bo nagle mogło się okazać, że przypadkiem zahaczony ramieniem mężczyzna jest jej zaskakująco dobrze znany - i ona jemu też, przy czym, co za niespodzianka, mają też jakąś niedokończoną rozmowę, którą służbista chętnie by dokończył, skoro Tyanikova wreszcie pojawiła się w jego polu widzenia. Albo, wiecie, jakiejś kobiecie mogłoby się wydać, że bransoleta na drobnym nadgarstku Eleny jest łudząco podobna do pamiątki rodowej, która właśnie ostatnio znikła z rodzinnego skarbczyka. Wiele, bardzo wiele nieprzyjemnych rzeczy mogłoby się wydarzyć przez to, kogo Ela znała, gdzie bywała i co lubiła robić w wolnym czasie. Dlatego właśnie nie chodziła na bale.
Ale ten bal, och! Ten bal był inny bo, rozumiecie, mogła skryć swą rozpoznawalną bladość pod maską. I właśnie dlatego nad tym balem się nie zastanawiała. Ani chwili.
- Idziemy.
Gdy tylko dostała zaproszenie - a wraz z nią parę masek, dla niej i osoby towarzyszącej - machnęła nim przed nosem Aleksowi, oświadczając. Nie zamierzała pytać o zdanie. Wiedziała, że potencjalnie może zacząć gderać. Że nasuną mu się chęci marudzenia. Że zaraz znajdzie milion rozsądnych argumentów, dla których nie powinni iść. Albo, na przykład, dlaczego mogliby iść, ALE przecież... Dlatego też nie pytała, po prostu wciskając mu zaproszenie, jedną maskę i oświadczając, że 16 czerwca ma wrócić z pracy wcześniej i doprowadzić się do porządku, żeby nie było się z nim wstyd pokazać.
I tyle.
A teraz byli, tu, na środku mostu - i Elena czuła się szalenie usatysfakcjonowana. Wystudiowanym gestem poprawiając niesforny kosmyk platynowych włosów, założyła go za ucho i spojrzała na Aleksandra zza karmazynowo-złotej maski, bliźniaczej do tej, którą wręczyła przedtem i jemu.
- Mógłbyś chociaż poudawać, że świetnie się bawisz. - Uniosła lekko brwi. Wprawdzie bal jeszcze całkiem się nie rozkręcił, a oni póki co jedynie przemknęli przez zbierający się tłumek, Elena była jednak aż nadto pewna, że za maską Aleksa kryje się co najwyżej kwaśny grymas, a nie entuzjastyczny uśmiech, będący tu zdecydowanie bardziej na miejscu. A wiecie, ona akurat zamierzała się bawić świetnie. Z Saszą. I żeby to było osiągalne, on też musiał bawić się dobrze.
Chyba nie zamierza zepsuć jej imprezy, prawda?
Wysupłując ramię spod jego - na balu każdej parze wypadało poruszać się godnie pod rękę - oparła się lekko o barierkę mostu i spojrzała w dół, na przepływającą pod budynkiem wodę. Nie wiedziała, co spodziewała się tam zobaczyć, ale spokojny nurt i monotonia trochę ją chyba rozczarowały. Nudne karpie zamiast potwora z Loch Ness były... Cóż, nudne.
Aleksander Tyanikov
Aleksander Tyanikov
Most Marmurowy Tumblr_mk0nvt7EMt1qlch55o1_500
Astrachań, Rosja
27 lat
czysta
neutralny
klątwołamacz, tłumacz-amator starożytnych tekstów
https://petersburg.forum.st/t1644-aleksander-tyanikovhttps://petersburg.forum.st/t1653-aleksander-tyanikov#8126https://petersburg.forum.st/t1652-sasza#8125https://petersburg.forum.st/t1651-moira#8124

Czw 07 Cze 2018, 19:44
Choć posiadał w sobie więcej taktu i ogłady, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, większość tego, co można by uważać za rozrywkę „wyższego rzędu” stanowiło dla Saszy torturę. Jaki sens mogło mieć wciskanie się w najlepsze, z zasady niewygodne jak sto nieszczęść ubrania, przesadne pilnowanie połączeń między głową a językiem, odprawianie rytuałów savoir-vivre... Tak, właśnie tak, rytuałów. Takich, w których Aleksander odnajdował małą wagę, choć złośliwi zapewne mogliby mu wytknąć, że sam z racji zainteresowań i wykonywanego zawodu na rytuałach właśnie winien się znać jak mało kto. Może, że powinien również doceniać ich kruche piękno lub potraktować jedynie jak wdrukowany, psychologiczny schemat, za którym podążały konkretne grupy ludzi.
W domowym zaciszu pewnie podwinąłby pod siebie nogę, oparł dłoń o policzek i zabawnie mrużąc oczy podjąłby rękawicę w dyskusji. Tutaj, wciśnięty w to, co wyciągnęła dla niego z szafy Elena, czuł narastający niesmak – zamiast być ponad, zaglądać do akwarium z eksperymentem z góry, niespodziewanie znalazł się w samym jego centrum. I nie, wcale mu się to nie podobało, choć nie zdarzyło się jeszcze absolutnie nic, co mogłoby potwierdzić saszkowe obawy, że cały ten bal będzie nieznośną stratą czasu.
To wszystko była wina Eleny. To jej zaświeciły się oczy, kiedy dostała zaproszenie, to ona wepchnęła mu w ręce elegancką maskę i to ona nie pytała o chęci, czas czy upodobania, a najzwyczajniej zaplanowała mu wieczór. Zastanawiając się nad tym nieco później, starszy Tyanikov doszedł do wniosku, że musiał tutaj zadziałać element zaskoczenia. Siostra po prostu tak na niego naskoczyła, tak szybko wyartykuowała, co chciała, tak nim zakręciła, tym biednym, nieświadomym samcem, że nie miał czasu zaprotestować. Ba, on aż do poprzedniego wieczora uznawał tę informację za zły sen, swoistą fatamorganę znikającą po mrugnięciu. Szkoda, że to, czego nie chciało się widzieć, nie znikało tak łatwo nie używszy wcześniej różdżki.
- Lena, ja wciąż nie wiem, co my tu w ogóle robimy – oznajmił tuż przed samym wejściem, machinalnie nadstawiając siostrze ramię, by chociaż zachować pozory dobrego wychowania. Nie mógł odpędzić nasuwającego się coraz nachalniej wrażenia, że wszyscy obecni są tylko laleczkami na sznurkach zamkniętymi w dziecięcym teatrzyku, oczekującymi na kolejny, niewprawny ruch.
Aleksander nie znosił balów, rautów, salonów – ale jeszcze bardziej nie znosił, kiedy kłócili się z Eleną. I nie, nie chodziło o ten zwykły, codzienny rodzaj kłótni, który przecież zdarzał się wszystkim. Widział po prostu, jak bardzo jej zależało. Aż za bardzo. Proporcje wymykały się zwyczajowej skali, a Sasza potrafił i bywał dobrym bratem, dlatego ostatecznie nie podniósł protestu. Co oczywiście nie znaczyło, że w ogóle nie będzie narzekał i nie dawał do zrozumienia, jak niezwykle źle mu w tej całej sytuacji.
- Ta kamizelka mnie ciśnie – mruknął, dopiero rozkręcając się w koncercie drobnych narzekań. Może jednak lepiej było powiedzieć „nie”? Poruszając nieco ramionami ukrytymi pod dobrze skrojoną marynarką miał cichą nadzieję na choć drobne uczucie ulgi, ale niestety, sztywność tak typowa dla eleganckich ubrań wciąż pozostawała na swoim miejscu.
I jeszcze ta maska osłaniająca wszystko od dolnej wargi w górę... No dobrze, nie była aż tak zła, jak się spodziewał. Chociaż może wolałby coś mniej zwracającego uwagę.
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Most Marmurowy R6lLiY1
Astrachań, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
klątwołamacz do wynajęcia, kolekcjonerka artefaktów
https://petersburg.forum.st/t1636-elena-tyanikova-sie-buduje#8025https://petersburg.forum.st/t1645-elena-tyanikova#8106https://petersburg.forum.st/t1646-elena-tyanikova#8107https://petersburg.forum.st/t1647-mayavi#8108

Nie 10 Cze 2018, 17:32
Aleksander bywał marudny... Wróć, Aleks zazwyczaj był marudny, przynajmniej w odniesieniu do rzeczy, spraw, planów które nie wychodziły z jego własnej inicjatywy. Nawet, jeśli dał się na coś namówić, potrafił potem gderać nie gorzej od ich babci, Agaty Morozowej, za czasów jej największej świetności w kontekście narzekań i oporów. Z tej perspektywy dzisiaj było nawet nieźle. Jęczał, oczywiście i całym sobą prezentował niezadowolenie z faktu, że musi tu być. Ale naprawdę mogło być gorzej. Naprawdę.
- Bawimy się, to właśnie robimy.
Pod powyższą odpowiedzią dla Eleny kryło się wszystko, co najlepsze. Bo, poważnie, jak można było nie lubić podobnych rozrywek, odrobiny luksusu w tym smętnym, szarym życiu pracoholika, jakim był Sasza? To znaczy, w porządku, może umiałaby wymienić kilka rzeczy, które rzeczywiście za nimi nie przemawiały. Ciuchy były niewygodne (tak, dla niej też), wymuszona grzeczność i elegancja mogły w końcu zacząć drażnić (tak, ją też), a wysublimowane dyskusje o polityce i religii, nieodłączne w takim zbiorowisku (pijących) ludzi, w końcu wyzwalały demony, które niekoniecznie chciało się uwalniać (tak, z niej również wyłaziło plugastwo). Mimo tego wszystkiego jednak bale, rauty, gale i inne formy podobnej elegancji były... Cóż, odskocznią. Posmakiem luksusu, którego oni, Tyanikovie, nie mieli (jeszcze) na co dzień. Okazją do zajrzenia do lepszego, barwnego świata, pełnego knucia i podstępów - ale jakże przez to atrakcyjnego!
Naprawdę, jak to mogło nie bawić?
- Wierzę na słowo - odpowiedziała więc tymczasem na raczkującą jeszcze, rozwijającą się dopiero litanię narzekań, jednocześnie unosząc znacząco brwi. - Ale świetnie w niej wyglądasz.
Bo rzeczywiście tak było. Nie byłaby sobą, gdyby nie zlustrowała brata wzrokiem od góry do dołu - jeszcze w mieszkaniu, gdy przebieranie było w trakcie, i potem, gdy wcisnął się we wszystko, co składało się na elegancki strój, wreszcie - teraz, gdy po pierwszych uprzejmościach oddalili się nieco od towarzystwa. Aleks był jej bratem, ale był też - przede wszystkim - mężczyzną. Cholernie atrakcyjnym. Nie rozumiała, dlaczego miałaby tego nie dostrzegać tylko dlatego, że łączyły ich więzy krwi. Poprzez zrodzenie się z tej samej matki nie dotykała jej ślepota na aparycję Aleksandra.
Dając w końcu spokój obserwacjom karpi, odwróciła się i wsparła biodrami o barierkę mostu, by móc wygodniej spoglądać na brata.
- Masz papierosa? - Zwykle sama dbała o swoje zaopatrzenie, ale teraz raz, że nie wypadało (a tak na prawdę po prostu życzyła sobie, by dla odmiany to ktoś jej odpalił szluga, a nie by musiała dbać o to - znowu - sama), a dwa, że jej własny zapas po prostu się skończył.
Aleksander Tyanikov
Aleksander Tyanikov
Most Marmurowy Tumblr_mk0nvt7EMt1qlch55o1_500
Astrachań, Rosja
27 lat
czysta
neutralny
klątwołamacz, tłumacz-amator starożytnych tekstów
https://petersburg.forum.st/t1644-aleksander-tyanikovhttps://petersburg.forum.st/t1653-aleksander-tyanikov#8126https://petersburg.forum.st/t1652-sasza#8125https://petersburg.forum.st/t1651-moira#8124

Nie 08 Lip 2018, 18:16
Aleksander wciągnął mocniej powietrze, wypuszczając je cicho przez usta. A potem jeszcze raz i kolejny. Gdy jego irytacja, rozdrażnienie, czy jakkolwiek jeszcze inaczej możnaby nazwać to uczucie, które objawiało się najpierw swędzeniem we wnętrzu brzucha, a potem przeistaczało w natrętny, wywołujący dyskomfort mocny strumień bąbelków, sięgało poziomów mogacych zwiastować nadchodzącą nieznośność własną, Sasza zatrzymywał się na moment. Stawiał grubą, szklaną ścianę pomiędzy sobą, a resztą świata i najzwyczajniej oddychał, przywołując w głowie obraz, że owe paskudne bąbelki zbijają się w kulę zawierającą wszystko, co negatywne, a potem wyrzucał ją z siebie kawałek po kawałku. Jeśli mu się nie przeszkodziło, zwykle działało, a spokój powracał choć częściowo w formie przyjemnej, chłodnej fali. Czasem robił to tylko zapobiegawczo, tak jak w tej chwili.
Wsparty przedramionami o balustradę mostku, nie zdając sobie z tego specjalnie sprawy, nerwowo postukiwał butem o podłoże w trakcie rozmowy z Eleną. Eleną, które jego skromnym braterskim zdaniem, przyciągała zbyt wiele męskich spojrzeń w idealnie skrojonej czarnej sukience przewiązanej cienkim złotym paskiem, która nieco za dobrze eksponowała talię i zgrabne nogi w obcasach. Naturalne, lisie futro mające w mniemaniu Saszy okryć dekolt przyozdobiony naszyjnikiem z czerwonym kamieniem, zostało zsunięte w dół ramion, co jeśli było to możliwe, tylko mocniej zachęcało, by podziwiać naturalne walory młodszej Tyanikovej, zawieszać na nich oko i dyskutować przyciszonymi głosami, gdy przechodzili obok.
Jak nie trudno się domyślić, Aleksandrowi w ogóle się to nie podobało – to co, Lena robiła, gdy nie było go w pobliżu, było jej osobistą sprawą, ale znalezienie się nagle w sytuacji, w jakiej stawała się obiektem zainteresowania, bardziej zwierzęcego jego rodzaju, budziło dyskomfort. Ledwie widoczne spięcie ciała i potrzebę tkwiącą gdzieś pod powierzchnią, żeby zedrzeć z siebie marynarkę i schować w niej dziewczynę.
Postawiony przed pytaniem o posiadanie papierosa, sięgnął do wewnętrznej kieszeni wspomnianej marynarki, by wyłuskać z niej srebrną papierośnicę ozdobioną w misterny wzór. Sam za wiele nie palił, traktując tę czynność raczej jako pretekst do towarzyskiej pogawędki i w związku z tym, nie uzupełniał zapasu zbyt regularnie – jak się okazało po otwarciu, tym razem Elena miała szczęście i została poczęstowana mocno nieeleganckim, grubo skręconym papierosem.
- Wiesz, że to średnio przystoi damie? – spytał z cieniem rozbawienia w głosie, próbując odepchnąć na bok wszystkie nieprzyjemne podszepty instynktu. Gdy siostra wypuściła spomiędzy ust chmurkę szarego dymu, wziął głębszy wdech, chcąc przywołać uczucie zrelaksowania, jakie zwykle szło w parze z samą czynnością. Niespecjalnie zadziałało, ponownie sięgnął więc do papierośnicy, którą obracał przez chwilę w palcach i przyłączył się do siostry.
Weles
Weles

Pią 20 Lip 2018, 20:01
Wybraliście sobie doskonałe miejsce na pogawędkę. Nikogo nie było w pobliżu i nie zapowiadało się, żeby w najbliższym czasie ktoś się do was zbliżył na zasięg swojego słuchu. Praktycznie wszyscy poszli korzystać ze wszelakich atrakcji zorganizowanych przez organizatorów balu, tańczyć, jeść, śmiać się, a nie rozmawiać na moście, który owszem, był ładny, ale jednak widziany przez większość zgromadzonych tu gości dziesiątki, jeśli nie setki razy. Teraz też jakoś specjalnie się nie wyróżniał - owszem, zawiązano na jego barierkach karmazynowo-złote wstążki, wokół latało parę zaczarowanych chińskich lampionów, jednakże najwięcej zmian znajdowało się w środku obiektu.
Zawiał lekki, choć chłodny wiatr. Na szczęście ogólnie noc nie należała do najzimniejszych tego lata, wprost przeciwnie, tak więc on sam przynosił raczej ulgę i przyjemny powiew niż mroził.
Myślicie jednak, że na takim wydarzeniu możecie liczyć na spokój i odskocznię od życia codziennego? Chyba jeszcze za mało życia znacie. Przecież w tak niespokojnym okresie to oczywiste, że coś pójdzie nie tak.
A najwyraźniej coś poszło nie tak w kwestii ochrony całego terenu.
Z zaskoczenia usłyszeliście krzyk. Kiedy spojrzeliście w tamtą stronę zobaczyliście, jak jakaś kobieta - po masce widocznej z daleka wiedzieliście, że jedna z uczestniczek balu - biegnie w waszą stronę chcą najpewniej przejść na drugi brzeg. Jeśli zastanowiło was czemu już po chwili dostaliście odpowiedź - za nią biegły psy czarniejsze niż noc. Była ich chyba trójka, a wszystkie goniły za nieznajomą jak drapieżniki za zwierzyną.
- Pomocy! - tym razem jej krzyk był zrozumiały. Czy jednak na pewno wiedzieliście co ją goni?

Rzucacie kością k6:
Jeśli wasza wiedza o faunie i florze zsumowana z wynikiem będzie większa lub równa 8 - wiecie, z czym macie do czynienia. Dostaniecie tę informację w kolejnym poście.
Jeśli wasza wiedza o faunie i florze zsumowana z wynikiem będzie mniejsza niż 8 - nie wiecie, z czym macie do czynienia.
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Most Marmurowy R6lLiY1
Astrachań, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
klątwołamacz do wynajęcia, kolekcjonerka artefaktów
https://petersburg.forum.st/t1636-elena-tyanikova-sie-buduje#8025https://petersburg.forum.st/t1645-elena-tyanikova#8106https://petersburg.forum.st/t1646-elena-tyanikova#8107https://petersburg.forum.st/t1647-mayavi#8108

Wto 24 Lip 2018, 13:14
Elena puszyła się. Podobnie jak Aleksander, doskonale zdawała sobie sprawę, jakie wrażenie robi - ona sama, jej strój, ona sama w tym konkretnym stroju - w przeciwieństwie do brata w poświęcanej jej uwadze nie widziała niczego problematycznego. Ktoś zawiesił spojrzenie na opiętym przez sukienkę tyłku? Świetnie. Ktoś niby szukał jej oczu, ale jakoś tak wyszło, że zjechał spojrzeniem znacznie niżej? Doskonale. W wyobraźni mijającego ją mężczyzny została właśnie brutalnie pozbawiona odzienia i świeciła teraz atrakcyjną, młodzieńczą nagością? Och, cudownie! Na policzkach Eleny nie wykwitały rumieńce wstydu, jakie być może wykwitnąć powinny, gdyby była przykładną, niewinną, nieśmiałą dorastającą panienką. Tyanikova jednak, jak łatwo była zauważyć, taką nie była, nie pasował do niej żaden z przytoczonych przymiotników. Tam, gdzie Aleksander najchętniej okryłby ją marynarką, Elena poważnie zastanawiała się, czy nie mogła pozwolić sobie na jeszcze głębszy dekolt i jeszcze krótszy materiał, by odsłonić więcej, nie przekraczając przy tym jednak granic dobrego smaku.
Podobnie tam, gdzie Sasza mógł nie pochwalać jej sięgania po papierosa (a sięgała często, najpewniej zbyt często), sama Elena uśmiechała się tylko promiennie, na zarzut nieadekwatności czynności do statusu damy odpowiadając nieodmiennie:
- A ja ci naprawdę wyglądam na damę, co? - Roześmiała się szczerze, jakby brat opowiedział jej właśnie świetny żart, którego nie można nie docenić. - Ciekawe od kiedy, Aleks, naprawdę ciekawe.
Paliła więc beztrosko i robiłaby to pewnie jeszcze przez kilka dłuższych chwil, w międzyczasie wymieniając spostrzeżenia na temat głupotek i, być może, stopniowo przechodząc do tematów bardziej ambitnych, dotyczących ich aktualnej pracy czy tej pracy, która dopiero mogła się pojawić, gdyby nie nagłe zdarzenie. Tak nagłe, że nawet Elena, generalnie niewykluczająca żadnego prawdopodobieństwa i wszystko przyjmująca za możliwe, była szczerze zaskoczona.
Przez krótką chwilę przyglądała się biegnącej, a gdy ta znalazła się na tyle blisko, by dostrzec także powód jej szalonej gonitwy - psy w kolorze tak dziwnej czerni, że nie wydawała się ona naturalna, raczej wyjęta z kart jakiejś księgi, z opowieści którą straszy się znajomych przy ognisku - Tyanikova powoli opuściła dłoń z papierosem.
- Braciszku - zaczęła nad wyraz spokojnie, starannie dobierając słowa. Nawet na chwilę nie spuszczała wzroku z dziwnej sceny, nie ruszyła się też jednak z miejsca, choć prawidłowo działający instynkt nakazywałby raczej spieprzać w tej chwili w podskokach. - Czy sądzisz, że to jedna z tych fantazyjnych atrakcji, którymi organizatorzy postanowili nas pozabawiać?
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Wto 24 Lip 2018, 13:14
The member 'Elena Tyanikova' has done the following action : Kostki


'k6' : 5
Aleksander Tyanikov
Aleksander Tyanikov
Most Marmurowy Tumblr_mk0nvt7EMt1qlch55o1_500
Astrachań, Rosja
27 lat
czysta
neutralny
klątwołamacz, tłumacz-amator starożytnych tekstów
https://petersburg.forum.st/t1644-aleksander-tyanikovhttps://petersburg.forum.st/t1653-aleksander-tyanikov#8126https://petersburg.forum.st/t1652-sasza#8125https://petersburg.forum.st/t1651-moira#8124

Nie 29 Lip 2018, 17:47
Aleksander nie spodziewał się atrakcji, które w jakikolwiek sposób odbiegałyby od standardu, o jakim słyszało się w plotkach czy czytywało w nieco szmatławych pismach, dlatego też wcale nie proponował Elenie by jednak udali się do środka. Bo co mogło tam na nich czekać? Sztywne wymiany uprzejmości czy tańce z którymi wiecznie miał problemy nie posiadając odpowiedniej koordynacji dolnych kończyn do wygrywanego taktu? Dlatego dopóki Elena chciała stać na uboczu, jemu to odpowiadało i nie podnosił protestów. Poza tym, tutaj istniało o wiele mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś będzie się bezczelnie gapił w dekolt jego siostry, co w efekcie oszczędzało Saszy obijania gęby przypadkowego gościa. Choć prawdę powiedziawszy, gdyby podzielił się tym wnioskiem z Leną, nie miał pewności, czy nie spróbuje sztucznie wywołać podobnej sytuacji, choćby tylko po to, by pooglądać jak ktoś się dla niej bije.
- Dla mnie zawsze będziesz tym małym smrodem w dwóch warkoczykach i z dziurą po mleczaku – odparł więc z rozbrajającą szczerością - Ale wiesz, pozory. Czasem trzeba. – skończył, nie powstrzymując jednak odpalenia papierosa. Mógł tylko przypominać, czasem coś zasugerować lub spróbować namówić – Eleny nie dało się kontrolować, nie w pełni, więc od kiedy to zrozumiał, nie narzucał jej siłą swojego zdania. Tak żyło im się o wiele lepiej, a już na pewno w większym spokoju.
Zamieszanie i krzyk w pierwszej chwili nie zwróciło uwagi Saszy, w końcu w okolicznościach balu nie było to nic nadzwyczajnego. Może ktoś kogoś obraził? Albo beztrosko oblał winem kreację pewnej damy? Dopiero bliższe, wyraźne wołanie o pomoc w jednej chwili spięło mięśnie i poderwało jasną głowę do góry.
- To żadna atrakcja – rzucił, szybko chwytając za nadgarstek siostry - Ruszaj się!
Zamaskowana kobieta ewidentnie potrzebowała pomocy, ale Sasza nie miał najmniejszego zamiaru jej udzielać, dopóki miał pod opieką Elenę. Bo co z tego, że wypali dwa zaklęcia na krzyż, nie mając żadnej gwarancji, że trafi w ruchomy cel? Idiotka prowadziła te dziwaczne psiska prosto na nich, a on nie zamierzał stać jak kołek i dać się stratować!
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 29 Lip 2018, 17:47
The member 'Aleksander Tyanikov' has done the following action : Kostki


'k6' : 3
Weles
Weles

Sro 01 Sie 2018, 18:40
Wpadło wam do głowy, że te czarne, nieprzyjaźnie podchodzące do ludzi psy to jarchuki. I choć ty, Aleksandrze miałeś co do tego pewne wątpliwości Elena jednak czuła stuprocentową pewność. No, może dziewięćdziesięciopięcioprocentową.
Wiatr powiał tak, że przez chwilę zwiększył "płomień" znajdujący się na końcu zapalonego papierosa, po czym nie wiedzieć czemu zgasł. Może dlatego, że cała scenka, którą widzieliście coraz bliżej wręcz zawiała grozą kiedy uświadomiliście sobie, co potrafią te bestie czarodziejowi zrobić.
Ktokolwiek je tu wpuścił musiał się nieźle postarać.
Kiedy zaczęliście uciekać zwierzęta w dalszym ciągu były skupione na kobiecie. W pewnym momencie do waszych uszu doszło dziwne tąpnięcie, jakby coś upadło na ziemię, a ofiara jarchuków poczęła drzeć się w niebogłosy jakby ją zarzynali, po czym niespodziewanie ucichła. Jeśli się odwróciliście mogliście ujrzeć, jak jeden z psów dalej ją podgryzał, dwa zaczęły gonić za wami mając pokrwawione pyski, a dama w opałach prawie przestała wydawać dźwięki i się ruszać. Może umierała, może zemdlała, a może się poddała, skąd mielibyście to wiedzieć?
Teraz jednak raczej ciężko byłoby wam zareagować, nawet jeślibyście bardzo chcieli. Drogę odgradzało wam dwoje drapieżców najwyraźniej gotowych na wszystko. Może spróbujecie rzucić na nie jakiś czar? Pamiętajcie tylko, że w biegu nie jest to wcale takie łatwe. Choć może trochę pomogą wam magicznie zaczarowane lampiony płonące niegasnącym ogniem jeśli dobrze je wykorzystacie... W końcu nie wszystkich jarchuków magia się ima. Zostało wam liczyć, że te nie reagują jedynie na zakazaną magię, inaczej powinniście zacząć wypatrywać jakichś kijów i kamieni. A w wysprzątanym Carskim Siole może być o nie ciężko.
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Most Marmurowy R6lLiY1
Astrachań, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
klątwołamacz do wynajęcia, kolekcjonerka artefaktów
https://petersburg.forum.st/t1636-elena-tyanikova-sie-buduje#8025https://petersburg.forum.st/t1645-elena-tyanikova#8106https://petersburg.forum.st/t1646-elena-tyanikova#8107https://petersburg.forum.st/t1647-mayavi#8108

Sob 18 Sie 2018, 12:35
Nie sądziła, by Aleksander był tchórzem. To znaczy, nigdy nie używała wobec niego takiego określenia, bo wiecie, był jej bratem i choćby był najgorszy, to współdzielił honor rodziny. A o honor rodziny się dbało. Walczyło o niego. Zagryzało każdego, kto próbowałby go podważyć. Więc nie, Tyanikova nie uważała, by Aleksander był tchórzem i absolutnie, ze stuprocentową pewnością mogła stwierdzić, że jego chęci ucieczki nie wynikały z tchórzostwa.
Nie, to był rozsądek. Bo tego, niestety, Sasza miał aż nazbyt wiele. Całe oceany. Atlantyk nudnego rozsądku.
- Aleks, przestań, to nie... - Gdy brat złapał ją za nadgarstek, ciągnąc w kierunku przeciwnym do nadbiegających psów, widziała w tym jakąś logikę. Ba, ona w zasadzie widziała w takim postępowaniu logiki bardzo dużo. To oczywiste, że nie zamierzali dać się zagryźć. Jasne jak słońce, że żadne z nich nie zamierzało skończyć jako obiad tych żarłocznych stworzeń - których, swoją drogą, w ogóle nie powinno tu być. Gdy uzmysłowiła sobie, co ma przed sobą, najpierw zaczęła się zastanawiać nad obecnością jarchuków - na miłość boską, jeśli ktoś trzymał je jako zwierzątka domowe, nie mógł mieć zdrowej głowy - potem odrobinę zazdrościć - na miłość boską, ileż by dała za takie zwierzę! o ileż łatwiej prowadziłoby się interesy, przychodząc z takim na smyczy - a finalnie musiała przyznać, że okej, Aleksander może mieć rację. Nie byłby to pierwszy raz, gdyby ją miał.
Co w żaden sposób nie przeszkodziło jej w stawianiu oporu. Najpierw Saszy, potem jarchukom.
- SASZA, PUŚĆ MNIE I BĄDŹ MĘŻCZYZNĄ - wrzasnęła, szamocząc się i prędzej czy później uwalniając nadgarstek. Jeszcze podczas zmagań z bratem wolną ręką wyciągnęła różdżkę z subtelnie ukrytej w sukni, zamaskowanej kieszeni i wycelowała ją w psy. - Jaki z ciebie bohater, do cholery?! Pierdoła nie rycerz, jeśli dasz jej umrzeć!
To, że zaledwie chwilę później śmierć gonionej przez psy kobiety była już kwestią bezdyskusyjną, było mocno niefortunne.
Tak czy inaczej, Elena nie zamierzała uciekać bo, umówmy się, to i tak niewiele by dało. Poza tym przed drapieżnikami podobno się nie ucieka. I tak cię dogonią, a dając się tak ładnie wepchnąć w rolę płochliwej ofiary, tylko je nakręcasz. Tak przynajmniej mówił wujek Feliks.
Wujek Feliks chyba nigdy nie musiał walczyć z jarchukami, ale przecież nie mógł się mylić, nie?
- Bombardire! - wrzasnęła więc Elena, celując w jeden z mijanych lampionów. Nie zatrzymała się przy tym, co, być może, było ostatnią oznaką, że jakieś resztki rozsądku jeszcze ma. Tak, w biegu celowało się gorzej, ale, mimo instrukcji wujka Feliksa, czuła jakiś podświadomy opór przed pozwoleniem psom na zmniejszenie dystansu, to raz. A dwa, że nie chciała zalać się ogniem. Zamierzała zafundować to psom - w głowie plan wydawał się idealny, eksplodować lampion czy dwa i utopić drapieżniki w morzu niegasnących płomieni - ale nie sobie. Bo ona była zbyt cenna. I miała za drogą sukienkę, nie?
Rzuciła więc zaklęcie w biegu, oglądając się tylko przez ramię, czy trafiło. Bardzo liczyła na to, że trafi. Szczerze wierzyła. Modliła się o to, choć przecież Tyanikova się nie modli.
To, że w razie powodzenia manewru wywołany pożar mógł wyrwać się spod kontroli, jakoś chwilowo Elenie umknęło.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 18 Sie 2018, 12:35
The member 'Elena Tyanikova' has done the following action : Kostki


'k6' : 1
Weles
Weles

Pon 20 Sie 2018, 16:39
W momencie, gdy kobieta całkiem ucichła dwa pozostałe jarchuki jakby przyspieszyły biegnąc w waszą stronę, a maksymalną prędkość chyba uzyskały kiedy wy sami zaczęliście biec. Jeśli którekolwiek z was wątpiło w słowa wujka Feliksa to właśnie dostało potwierdzenie, że miał całkowitą rację, w jego rady nigdy nie należy wątpić, a przed takimi zwierzakami należy co najwyżej uciekać na drzewo jeśli takowy zwierz nie umie się wspinać. A że jarchuki należały do psowatych to ich umiejętności wspinaczki zdawały się raczej oczywiste.
Zresztą jedno zauważyliście w swojej okolicy. Wydawało się, że z niego będzie łatwiej się teleportować niż w biegu jeśli tylko dacie radę się na nie wspiąć. No i jeśli przez ten wiatr nie spadniecie z niego łamiąc sobie rękę czy nogę.
Kwestią dyskusyjną jednak jest czy powinniście ryzykować taką wspinaczkę. Wiatr wiał coraz silniej i kiedy ty, Eleno, rzuciłaś zaklęcie w tak niefortunny sposób, że podpaliło większość mostu to zorientowałaś się, że jakiś jegomość w krzakach również próbował zaczarować ten sam lampion. Przez kumulację waszych czarów część trawnika po tej stronie, po której biegliście i zapewne ciało kobiety wraz z pożywiającym się nią jarchukiem zaczęło płonąć żywym ogniem. Płomienie dość szybko zaczęły rozprzestrzeniać się w waszą stronę. Teraz uciekaliście nie tylko przed drapieżnikami.
Do tego - jeśli zaryzykowaliście odwrócenie się w tył - mogliście zaobserwować, jak jeden ze śmiertelnie poparzonych, czarnych psów pada na ziemię i umiera skomląc. Drugi za to wskoczył na chwilę do wody i mimo, że również oberwał nadal był w stanie za wami gonić, choć już robił to wolniej.
Nie macie co jednak przedwcześnie świętować zwycięstwa - nawet jeśli jarchuk was nie dogoni to i tak waszej trójce grozi póki co niepohamowany ogień.
Aleksander Tyanikov
Aleksander Tyanikov
Most Marmurowy Tumblr_mk0nvt7EMt1qlch55o1_500
Astrachań, Rosja
27 lat
czysta
neutralny
klątwołamacz, tłumacz-amator starożytnych tekstów
https://petersburg.forum.st/t1644-aleksander-tyanikovhttps://petersburg.forum.st/t1653-aleksander-tyanikov#8126https://petersburg.forum.st/t1652-sasza#8125https://petersburg.forum.st/t1651-moira#8124

Wto 21 Sie 2018, 20:19
Oczywiście, że Elena dźgnęła kościstym paluchem prosto w aleksandrową dumę. Spodziewał się tego, nie był tym zaskoczony, zdziwiony ani tym bardziej rozdrażniony. Przyzwyczaił się, w większości wytworzył już grubą skórę na tego rodzaju przytyki. Co nie zmieniało faktu, że gdyby spojrzeć na tę sytuację z boku, bez wątpienia określiłoby się ją mianem makabrycznej – oto właśnie powodowany własnym rozsądkiem i troską o życie oraz zdrowie najbliższego mu człowieka, Aleksander pozwolił umrzeć innemu. Pozwolił, bo nie zrobił niczego, nawet nie spróbował ocalić życia nieznajomej kobiety. W tej chwili adrenalina odbierała mu zdolność empatii, ale gdy to wszystko się skończy, ciężar konsekwencji jego decyzji spadnie na mężczyznę jak góra. Pytanie brzmiało tylko – pogrzebie go, czy jedynie przetrąci kręgosłup?
Sasza ani myślał puszczać siostrzanej ręki nawet gdy ta zaczęła mu się wyrywać i wyszarpywać różdżkę z ukrytej kieszonki w sukience. Przez chwilę rozważał przyłożenie jej i wyniesienie bezwładnego, niezbyt ciężkiego ciała na ramieniu. Przez chwilę, bo źle wycelowane zaklęcie zalało most rzeką ognia. Owionięty gorącym powiewem i mdlącym zapachem przypiekanego mięsa, mężczyzna zazgrzytał zębami, wrzeszcząc do niewyraźnej postaci ukrytej w krzakach:
- Ruszaj się!
Strzelał zaklęciem, miał różdżkę, więc mógł się przydać. Jeśli nie do opanowania pożaru, to przynajmniej do spowolnienia ostatniego jarchuka. Wspinaczka na drzewo ani przez moment nie pojawiła się w jasnej głowie Tyanikova jako coś, co mogliby z Eleną zrobić.
- Wal w psa! – zwrócił się do siostry, nie rozważając teraz wcześniejszej celności czy też skuteczności jej zaklęć. Ufał jej, musiał. Sam wyszarpnął spod marynarki swoją różdżkę, podejmując się nieco szalonego planu – wycelował w przestrzeń przed rozprzestrzeniającymi się płomieniami i wypowiedzianym twardo-Zelmeterre – spróbował odciąć im drogę poprzez stworzenie wyrwy w ziemi. W założeniu nie tak miało działać to zaklęcie, ale jeśli odpowiednio je skoncentruje...
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Wto 21 Sie 2018, 20:19
The member 'Aleksander Tyanikov' has done the following action : Kostki


'k6' : 2
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Most Marmurowy R6lLiY1
Astrachań, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
klątwołamacz do wynajęcia, kolekcjonerka artefaktów
https://petersburg.forum.st/t1636-elena-tyanikova-sie-buduje#8025https://petersburg.forum.st/t1645-elena-tyanikova#8106https://petersburg.forum.st/t1646-elena-tyanikova#8107https://petersburg.forum.st/t1647-mayavi#8108

Wto 21 Sie 2018, 21:33
No dobra, nie wyszło. To znaczy, okej, były płomienie, były fajerwerki, tylko że to jednak nie do końca tak miało wyglądać. Chociaż i tak był profit, nie? Był, w końcu został tylko jeden jarchuk. Jeden to wprawdzie nadal za dużo, ale już przynajmniej wyglądało to lepiej. Nadal nie mieli pewności, że wyglądało lepiej równa się skończy się lepiej, tym niemniej mieli jakieś szanse. Chyba.
Oczywiście, Aleksander nijak tego nie docenił. Nie pochwalił, nie przyznał, jak ładnie jej poszło - mniejsza z tym, że zaklęcie niecelne, coś jednak przecież zdziałało. Nie, Sasza nadal tarmosił ją za tę nieszczęsną dłoń, której nie udało jej się uwolnić, wciąż ciągnął ją cholera wie gdzie i nie pozwalał jej pracować jak człowiek, dzielnie stawić czoła nadchodzącemu niebez...
Dobra, nie. Nawet Elena nie była tak durna. Mogła tego nie przyznawać - i nie przyznawała - ale doskonale wiedziała, ile zawdzięcza trosce Saszy. Mogła go wyśmiewać, przewracać na niego oczami, fukać, prychać i wzdychać ostentacyjnie, ale naprawdę doceniała poczucie bezpieczeństwa, jakie Aleksander jej dawał.
Nawet jeśli tak niedelikatnie obchodził się z jej dłonią. I nawet, jeśli właśnie postanowił wywołać im...
- Trzęsienie ziemi?! - wrzasnęła, rozpoznając zaklęcie. - Czyś ty do reszty oszalał?! Jezusmaria, Sasza, ja wiem, że weszłam ci na ambicję, ale...
Urwała w pół zdania, bo to nie był czas na dyskusje. Serio, nie mieli wystarczająco dużo czasu, by mogła odstawić mu pełną scenę, a na niepełną nie opłacało się marnować sił. Jak już coś robić, to do końca.
W szalonej gonitwie myśli coś sobie uzmysłowiła. Setki wzorów matematycznych mogłoby teraz przepływać dookoła jej głowy, gdy dochodziła do nowych wniosków. Tok myślenia kształtował się mniej więcej: zazdrościła posiadania jarchuka - było zaklęcie pozwalające obłaskawiać magiczne zwierzęta - jarchuk niewątpliwie był magicznym zwierzęciem. Z dużą dozą prawdopodobieństwa odpornym na magię, ale hej, nie sprawdzili tego jeszcze, nie? Zaczęli kombinować, a może wystarczyłoby po prostu...
- Kantroltesne! - rzuciła, starając się tym razem celować lepiej. Na wszelki wypadek jednak, gdyby nie wyszło, w głowie układała już nowy plan, przywoływała z pamięci nowe zaklęcia.
Na drzewo nawet nie spojrzała. Wspięcie się na nie przy szalejącym w pobliżu ogniu byłoby głupie, zresztą - za wiele było czynników, które mogły sprawić, że coś pójdzie nie tak. Teoretycznie z gałęzi być może mogliby się teleportować, ale jeśli ta gałąź się złamie? Albo jeśli jarchuk złapie ich jeszcze zanim w ogóle zdążą się wspiąć?
No i umówmy się - wspinaczka w obcisłej kiecce to zbyt duże wyzwanie nawet dla niej.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Wto 21 Sie 2018, 21:33
The member 'Elena Tyanikova' has done the following action : Kostki


'k6' : 6
Weles
Weles

Sro 22 Sie 2018, 15:03
Zapach palonego ciała dotarł już chyba do nozdrzy wszystkich w okolicy. Zwielokrotniony przez magię niósł się wzdłuż i wszerz, jakby nie wystarczyło, że dym z ognia utworzył niemalże burzowe, ciemne obłoki, z których jednak nie miało nic kapnąć, a płomienie goniły was w dalszym ciągu.
Obcy mężczyzna nie do końca ciebie posłuchał, Aleksandrze - odbiegł kawałek od strefy zagrożenia i ryzykując rozszczepieniem teleportował się w biegu. Wariat, szczęściarz czy człowiek uzdolniony w umiejętnościach teleportacji - nie tobie oceniać, za mało masz danych.
Twoje zaklęcie jednakże w ogóle nie zdało egzaminu. Owszem, nie zauważyłeś żadnych skutków ubocznych, jednak lekkie wibracje ziemi trudno uznać za choćby małe trzęsienie mające pomóc wam w ucieczce od kłów goniącego was drapieżnika. Który swoją drogą choć skutecznie spowolniony to jednak dzielnie was gonił.
I nawet się do was zbliżał, choć powoli zaczynał czuć na swoim ogonie gorąco szybko rozrastającego się ognia. Istniała duża szansa, że nim was dogoni płomienie dopadną go pierwsze.
I właśnie wtedy ty, Eleno, postanowiłaś spróbować go magicznie oswoić. I choć wydawało się to całkiem głupie i skazane na porażkę, a jarchuk raczej odporny na jakąkolwiek magię to jednak zaklęcie w stu procentach ci się udało - a przynajmniej tak oceniłaś w biegu. Psowaty przestał na was warczeć i szczerzyć kły, za to jednak miał problem uciec szalejącym płomieniom.
Chyba jeśli chcesz go zachować dla siebie i mieć szansę wyleczyć go z poparzeń przyda ci się przypomnieć jakieś zaklęcie związane z wodą. Znasz takowe? A może pokombinujesz z jakimś obiektem, by go zamienić w świstoklik?
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Most Marmurowy R6lLiY1
Astrachań, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
klątwołamacz do wynajęcia, kolekcjonerka artefaktów
https://petersburg.forum.st/t1636-elena-tyanikova-sie-buduje#8025https://petersburg.forum.st/t1645-elena-tyanikova#8106https://petersburg.forum.st/t1646-elena-tyanikova#8107https://petersburg.forum.st/t1647-mayavi#8108

Sro 22 Sie 2018, 16:50
- Ha! HA!
Nie od razu zrozumiała, co się stało. Nie od razu pojęła, że to jedno machnięcie różdżką, jedno słowo, jedno zaklęcie - to najprostsze, nasuwające się jako pierwsze, po które jednak dotąd nie sięgnęli - że to wszystko zadziałało. Gdy jednak to do niej dotarło, gdy uzmysłowiła sobie, że na miłość boską, działa!, szeroki uśmiech rozjaśnił jej buzię, a ona sama, zaprzestając w końcu prób uwolnienia dłoni z ręki brata, sama potrząsnęła Saszą entuzjastycznie.
- Aleks! Patrz! No patrz! Będę miała psa!
Uściślijmy - Elena jednego psa już miała i wcale nie uważała, by jej mastif był w jakikolwiek sposób gorszy od tego magicznego wypłosza, jarchuka. Nie uważała też jednak, by w jej domu nie było miejsca na jeszcze jedno zwierzę jeśli to, poza samymi walorami bycia psowatym, miało też inne, bardziej konkretne zalety. Bo umówmy się, kto nie chciałby mieć udomowionej bestii, która jednym ugryzieniem potrafi położyć dorosłego faceta trupem? Kto nie chciałby zwierzęcia, które przy dobrych wiatrach okaże się odporne na magię - jeśli nie całą (ostatecznie zaklęcie ewidentnie na psa podziałało) to chociaż jej część? Kto nie chciałby swojego własnego potwora budzącego lęk samym tylko pojawieniem się w pobliżu?
Elena doskonale wiedziała, kto by nie chciał - Aleksander. Ona jednak chciała. Bardzo. Tym bardziej, im bardziej uświadamiała sobie, że to jest osiągalne. Że, wiecie, chyba faktycznie udało jej się psa obłaskawić i mogłaby go zabrać. W tej sytuacji, gdy głowa zaczęła już układać plany magicznego dorobienia w mieszkaniu jeszcze jednego pomieszczenia, wybiegu dla jarchuka, niewiele mogło ją powstrzymać.
Chociaż jedna rzecz akurat mogła, mianowicie zgon wyżej wymienionego zwierzęcia.
- Będę miała psa - mruknęła z uporem Elena, uzmysławiając sobie, że akurat teraz dobrze by jednak było, by jarchuk ocalał. Mrużąc oczy po raz kolejny machnęła różdżką w kierunku psowatego. - Patok!
Niecierpliwie czekając na efekty - w jej głowie zbawczy strumień wody trafiał idealnie w psa, zalewając go, chłodząc, a przede wszystkim chroniąc przed ogniem - kątem oka zerknęła na Saszę.
- Na co czekasz, pomóż mi - popędziła go. O tym, jak bardzo nie skakał z entuzjazmu i jak bardzo był z powodu planów Eleny niezadowolony jeszcze porozmawiają - och, z pewnością porozmawiają, Aleks nie byłby jej bratem gdyby przy pierwszej okazji nie walnął jej monologu. Ale nie teraz. Teraz chciała ocalić psa.
Ona, księżniczka, najpiękniejsza i najzdolniejsza, miała życzenie mieć to zwierzę za własne.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sro 22 Sie 2018, 16:50
The member 'Elena Tyanikova' has done the following action : Kostki


'k6' : 3
Aleksander Tyanikov
Aleksander Tyanikov
Most Marmurowy Tumblr_mk0nvt7EMt1qlch55o1_500
Astrachań, Rosja
27 lat
czysta
neutralny
klątwołamacz, tłumacz-amator starożytnych tekstów
https://petersburg.forum.st/t1644-aleksander-tyanikovhttps://petersburg.forum.st/t1653-aleksander-tyanikov#8126https://petersburg.forum.st/t1652-sasza#8125https://petersburg.forum.st/t1651-moira#8124

Pią 24 Sie 2018, 19:59
W cichości własnych myśli, ukryty gdzieś przed ludźmi, Aleksander często zastanawiał się, dlaczego wykazywał za każdym razem więcej rozsądku, niż leżało to w jego naturze. Po co kręcił głową i piorunował Elenę spojrzeniem, jeśli wyciągała rączki ku rzeczom zakazanym, dlaczego nie puszczał jej samej w miejsca, w które sam wolałby nie chodzić oraz z jakich przyczyn nadskakiwał jej jak kwoka strwożona o swoje pisklęta? Właśnie z takich. Właśnie, cholera, z takich. Bo jej ktoś poskąpił choćby krztyny instynktu samozachowawczego, doprowadzając tym Saszę coraz bliżej do prawdziwego zawału i przedwczesnej siwizny.
Świat płonął, a Lena wpatrzona była w bestię, którą jakimś cudem uspokoiła, niepomna na to, że chwila zwłoki, jedna zła decyzja i oboje mogą zginąć. Nie, ona cieszyła się jak dziecko, radośnie potrząsając kurczowo zaciśniętą dłonią brata, jakby w ogóle nie dostrzegając jego spięcia i nie czując gorąca buchających płomieni.
Powstrzymując rosnącą chęć wymiotów wywołaną zapachem płonącego mięsa, mężczyzna schylił się szybko na ziemię, podnosząc z niej kamień. Choć w ogóle nie chciał tego robić, na moment musiał puścić dłoń Eleny, jeśli chciał próbować rzucić na niego zaklęcie.
- Portus. Portus. – wymamrotał, powtarzając formułę. Miał wrażenie, że nie mówił odpowiednio wyraźnie, że schrzanił czar, ale próbował, bo to było najlepsze rozwiązanie. Przetrwać, uciec. W innych okolicznościach może zastanowiłby się nad pomocą przy ratowaniu jarchuka, teraz nie było na to czasu.
Niezależnie od tego, czy czar zadziałał, a kamień przemienił się w świstoklik mający ich stąd zabrać, schwycił siostrę za ramię, modląc się w duchu o znajome szarpnięcie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pią 24 Sie 2018, 19:59
The member 'Aleksander Tyanikov' has done the following action : Kostki


#1 'k6' : 6

--------------------------------

#2 'k6' : 5
Weles
Weles

Sob 25 Sie 2018, 12:31
Zaklęcie wypluwające strumień wody zadziałało i - choć mogło pójść ci lepiej - częściowo ochroniło twojego pupila przed poparzeniami. W dalszym ciągu jednak będziesz musiała go wziąć do weterynarza. I to dyskretnego. W końcu ten gatunek nie jest legalny.
Jarchukowi udało się podbiec w twoje okolice, Eleno. Wystarczyło się trochę wyciągnąć w jego stronę, aby złapać go za ucho czy sierść na jego grzbiecie, która na szczęście nie należała do najkrótszych. Do najdłuższych też nie - dzięki temu w razie powodzenia z ratunkiem waszej już trójki, a nie tylko dwójki nie będziesz musiała się przejmować mnóstwem kłębków sierści w domu, które mogłyby przecież łatwo się roznieść. Każdy kto ma zwierzaka w domu wie, jak łatwo znaleźć włos z futra takowego choćby w jedzeniu, nawet mimo faktu, że zwierzak do najbardziej puchatych osobników nie należy.
Pies spojrzał ufnie w twoją stronę najwyraźniej licząc, że mu pomożesz się wydostać z tego ognistego piekła. Pewnie nawet Aleksandra sumienie by ruszył, gdyby on zechciał zwrócić na niego uwagę. Jego smutne oczy zostały jednak przeznaczone dla ciebie z racji tego, że uznał cię za swoją panią. Tak przynajmniej podejrzewałaś.
Ty za to, Aleksandrze, nawet nie musiałeś powtarzać zaklęcia, bo wyszło już za pierwszym razem. Przynajmniej miałeś pewność, że teleportacja z pomocą zaczarowanego przez ciebie kamienia się uda. Po złapaniu siostry ta spróbowała złapać swojego nowego pupila licząc, że uda jej się go zabrać z wami. Jeśli nie - tego mogliście być stuprocentowo pewni - to czekała go naprawdę nieprzyjemna śmierć.
Już po chwili poczuliście znajome szarpnięcie. Byliście bezpieczni.

Aleksander i Elena z tematu
Sponsored content


Skocz do: