Saran Karamazova
Saran Karamazova
Saran Karamazova
cut my shadow from me
Tobolsk, Rosja
33 lata
błękitna
neutralny
żona
https://petersburg.forum.st/t1920-saran-karamazova

Czw 19 Lip 2018, 23:56
Меня зовут
Saran Karamazova (zd. Vankeeva)



DATA URODZENIA: 30.08.1966 / NAZWISKO MATKI: Janashvili / WIEK: 33 lata
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Samara, Rosja / STATUS KRWI: błękitna
STAN MAJĄTKOWY: majętny / ZAWÓD: żona; z zamiłowania alchemiczka / KORGORUSZ: paw


ALCHEMIA: 40 / FAUNA I FLORA: 20 / LECZNICTWO: 5 / MAGIA KREATYWNA: 15
MAGIA ZAKAZANA: 0 / OKULTYZM: 5 / SIŁA: 15 / TRANSFIGURACJA: 5
WIEDZA MAGICZNA: 5 / ZAKLĘCIA I UROKI: 20 / SZCZĘŚCIE: 0 / TALENT: 10


Ręce miała jeszcze brudne od ziemi z ogrodu, gdy wezwano ją do ojca i usłyszała, że za miesiąc wyjdzie za mąż. Nie czekano nawet, by wyrosły tulipany, których cebulki sadziła klęcząc nad zagonkiem – w bukiecie, jaki kurczowo ściskała w spoconych dłoniach stojąc przed kapłanem, znalazły się napuszone róże i mdłe frezje. Od ich zapachu robiło jej się niedobrze, gdy prowadzono ją w ciszy przerywanej stukotem skromnych obcasów do niego. Cały sztab kobiet zadbał, by jej uroda zadowoliła czterdziestoletniego narzeczonego. Saran oddawała mu przed ołtarzem młodzieńcze piękno gładkiej skóry i lśniących nadziejami oczu, ale prócz tego nie zachwycała mężczyzn niczym więcej niż egzotyką swego wyglądu. Była wysoka, za wysoka, ubrana w sztywne lakierowane na agresywnie bordowy kolor szpilki i tak koścista, że krój sukni poprawiano dziewięć razy, nim udało się krawcowej wytworzyć iluzję kobiecego kształtu jej sylwetki. Owinięta w biały atłas i misterne koronki, wymalowana jak ikona, posłusznie przysięgała obcemu mężczyźnie dozgonną wierność, obiecywała być mu oparciem i radością w trudne dni. I naiwnie szukała jeszcze zalążków uczucia w jego taksujących bezlitośnie oczach.
Żonine powinności już pierwszej nocy stały się koszmarem; Mefodiy był oziębły i przeraźliwie nudny. Młoda żona krótko mu wystarczyła; pierwszą, a może i więcej kochanek znalazł sobie po zaledwie kilku miesiącach małżeństwa, kiedy Saran poroniła pierwszą ciążę. Bardzo opadła z sił fizycznie, a rozchwiane hormony zniszczyły to, co zostało jej z równowagi psychicznej. Zupełnie nie zaprzątała sobie głowy niewiernościami Mefodiya, upatrując w tym zdarzeniu wyłącznie chwilę ulgi. Dotyk męża jej obmierzł, na myśl o akcie ogarniały ją mdłości. Łudziła się, że Mefodiy to dostrzeże i zlituje się nad nią, oszczędzając jej wypranych z emocji zbliżeń. On miał w sobie jednak nieustępliwość, za którą go znienawidziła, a którą udowodnił jej bez skrupułów zbyt szybko po tym, jak ozdrowiała. Miał już czwórkę dzieci; kolejne było mu potrzebne jak świni siodło, ale mimo to nader często podejmował wysiłki obdarowania jej potomkiem. Nie dbał przy tym zbytnio o jej komfort, nie wspominając o przyjemności, Saran usilnie zastanawiała się więc – co nadal motywowało go do wtaczania się na nią prawie każdej nocy?
Przedwcześnie dziękowała za jasne znaki, jakie dawało jej ciało przygotowujące się do pielęgnowania w sobie nowego życia; stała się wolna od męczących ją swoją powtarzalnością nocy, co było błogosławieństwem tylko dopóki nie odczuła niedogodności ciąży. Dziewięć miesięcy wyrzeczeń ukoronowane zostało katorżniczym wysiłkiem porodu. W otoczeniu wianuszka uzdrowicieli, niemal oddając za to życie, przez bite siedemnaście godzin wydawała na świat kolejnego dziedzica Mefodiya Karamazova. Chłopiec urodził się przedwcześnie, poród prowokowano eliksirami po tym, jak pokrwawiła pod koniec siódmego miesiąca ciąży. Po niecałym miesiącu, jaki spędziła z nim w szpitalu, zaniosła go do chrztu, kiedy nadano mu imię Nikita i oddała na wychowanie do mamek. Nie chciała trzymać go przy sobie ani chwili dłużej. Prawie przez niego umarła, walczyła ostatkiem sił, znosząc niewyobrażalny ból, a wszystko tylko po to, by swoim istnieniem i dorastaniem przypominał jej, jak długo trwa już jej upodlenie rozpoczęte włożeniem na palec złotej obrączki. Jego obecnością mogła tylko argumentować wszystkie odmowy, których potok popłynął z jej ust, gdy tylko wróciła do domu. Przeciągała pobyt w szpitalu możliwie jak najdłużej, korzystając z tego czasu, by zebrać w sobie siły do powiedzenia, że to koniec. Spełniła swój obowiązek wobec męża – urodziła jego dziecko, skorzystał tym samym ze swego najwyższego prawa do niej i nie mógł wymagać nic ponadto. Krótką, pozbawioną poetyckich ozdobników rozmową odesłała go do szeregu kochanek, jakie wyselekcjonował sobie na podobieństwo zabawek przez lata swej żałosnej egzystencji.
Saran została z biegiem czasu apodyktyczną panią na samarskim zamku. Wszystko weń podporządkowała sobie, pracowicie rozszerzając swoje wpływy od salonów do gabinetów, za których drzwiami robi się politykę. Nawet po piętnastu latach nie czuje się w Samarze jak w domu; traktuje posiadłość jak niedokończony projekt, wyznacznik jej ambicji, a zamieszkujących ją „krewnych” – jak konkurencję. Szczególnie córki Mefodiya są jej solą w oku. Szczęśliwie, postanowiła już, że Filipy już wkrótce pozbędzie się, ofiarując jej niemal trzydziestoletnią rękę (i resztę upiększonego rusałczym czarem ciała) któremuś z synów Starszyzny. Nie miałaby nic przeciwko, gdyby suka miała wyschnąć doszczętnie i pożegnać się ze światem jako stara panna, ale oznaczałoby to niestety, że nigdy nie pozbyłaby się jej sprzed oczu. A Iskrę, nazwaną w hołdzie naczelnej plugawej dziwce nestora Karamazovów (czy to nie wspaniały gest ironii losu?), słowika, za którego pół Rosji z Fyodorem na czele dałoby się pokroić, wypchnie z gniazda niedługo po siostrze w jakieś zachłanne ramiona – doskonale obojętne było jej, czyje; mogło jej tylko zależeć na tym, by ostatnia żywa pamiątka po urodzie Aleksandry znalazła się jak najdalej od jej domeny. Synowie z poprzedniego małżeństwa Mefodiya zaś mogli się jej jeszcze przydać. Szczególnie upodobała sobie Fyodora, pierworodnego bez skazy, ulubieńca wymagającego ojca. Gówniarza, jakim pozostał, podczas gdy ona urastała do swej dojrzałości i majestatu, będąc w tym samym wieku. Przed laty, gdy Mefodiy zasnął już przy ledwie dwudziestoletniej Saran, ona próbowała marzyć o nim. Zastanawiać się, czy gdyby dano ją za żonę następcy nestora, mogłaby żyć jeszcze; były to więc marzenia o niej samej, pełnej życia; pierwiastek młodego mężczyzny był w tych rozważaniach istotny jedynie z pozoru. Z czasem wielokrotnie zmieniała zdanie co do swego sentymentu dla Fyodora, ostatecznie decydując się na obsadzenie go w roli gwiazdy jednego ze scenariuszy na plan, jaki układa sobie w głowie już od kilku lat.
Zemści się. Pamięta wszystkie krzywdy, jakie wyrządzono jej oddając za Karamazova, każdy żal, niewykorzystaną okazję do przeżycia danych jej lat zgodnie z własnym wyborem. Nie poszła na studia. Bystra i ambitna, byłaby świetną uzdrowicielką. Tak kształci się Vankeevów, a oni wdzięcznie wykorzystują naturalne predyspozycje i podporządkowują się dyscyplinie – nie bez powodu każdy z ostatnich pięciu głównych uzdrowicieli Hotynki nosi nazwisko panów Tobolska.  Wraz z nazwiskiem odebrano jej jednak zasadność aspiracji zawodowych; oddanie jej komuś na żonę w tak młodym wieku było zbrodnią, która pociągnęła za sobą kolejne. Była zamknięta w Samarze, uwiązana do towarzystwa męża, obwieszona ciężkimi ozdobami musiała wdzięczyć się do staruchów, którym próbował się przypodobać jako nowo wybrany nestor. Każdego dnia musiała walczyć o zachowanie własnej osobowości. Kiedyś miała w sobie niepohamowaną siłę; chłonny umysł i zwinność młodości, nie zważała na zakazy obyczaju – w szkole grała nawet w quidditcha, gwiżdżąc na reputację panienki z dobrego domu, wymuskanej damy, którą stała się dopiero z przymusu. Pragnęła świata entuzjazmem gorącej krwi otrzymanej w spadku po gruzińskich przodkach matki; zostało jej z tego tylko ciężkie słodkie wino, którego musiała pić coraz więcej, by znieść bliskość mężczyzny, na którego ją skazano. Nie miała nikogo, skoro własna rodzina zdecydowała się tak postąpić wobec niej – zrównali ją wartością z przedmiotem, którym nie żal się z kimś wymienić. Po latach karlenia pod ciężarem tej świadomości i fali rozczarowań, jaką zalało ją życie małżeńskie, dopiero u progu trzydziestego roku życia dźwignęła się w pełni na nogi. Jeszcze jedna kropla trucizny – i wszystko w jej ciele zatrzymałoby się, zardzewiałe. Zaczęła pozbywać się narzuconych jej przed laty ograniczeń; wierzyła w ich nienaruszalność jak wylęknione dziecko, przestraszona dorosłości i prawdziwego świata, część z nich sama utrzymywała nad sobą, być może w nadziei, że ją ochronią. Nie ochroniły i kiedy nie zostało już z niej prawie nic, upadła ostatecznie, by powstać jak feniks z popiołów.
Przyczyną upadku był, jak łatwo się domyślić, mężczyzna. Chcąc za wszelką cenę pogardzać wszystkim, co robił Mefodiy, usiłowała przekonać samą siebie, że nawiązywanie romansów jest poniżej jej godności. Ostatecznie przegrała tę walkę, uwiedziona obietnicami silnych, czystych emocji i utarcia zaborczemu mężowi nosa. Zdrada, za którą uniknęła kary na jakiś przewrotny sposób okazała się wyzwolicielska dla osobowości Saran. Kiedy poznała odmienność rzeczywistości niepodyktowanej przez męża, oczy jej otworzyły się na wszystko inne, co utraciła. Nie marnując czasu, wzięła się do pracy, a jej narzędziem był sprzeciw. Odmówiła przesiadywania w Samarze, ustępowania dzieciom Mefodiya w najbłahszych sprawach. Upomniała się o swoje życie, wchodząc pewnym krokiem na ścieżkę hedonizmu. Skarbiec Karamazovów, do którego wrót kiedyś nawet nie pukała, stanął przed nią otworem, a ona zaczęła stroić się w najwymyślniejsze projekty rosyjskich couturierów, raczyć się luksusem na talerzu; minęło piętnaście lat odkąd sprowadzono ją do Samary i wydano za Mefodiya; Saran nie szczędziła środków różnej natury, by oszukiwać wszystkich - wyglądała wciąż tak samo, jak zaledwie dwa-trzy lata po ślubie. Kazała wybudować sobie wielką szklarnię i sprowadzać najrzadsze ingrediencje, których nie może wyhodować nawet naginając mikroklimaty do własnych potrzeb. Z dnia na dzień bała się coraz mniej, czerpiąc satysfakcję z poczucia, że nie ma zbyt wiele, prawie nic prócz pieniędzy do stracenia. Posłała syna do Koldovstoretz, nawet on nie był już stałą wartością w jej życiu. Prawdą okazały się słowa kobiet, które przed nią zostały uwięzione w małżeństwach bez miłości – męża wolno nienawidzić; w większości przypadków nic nie poradzi się na mur nie do przejścia jaki wyrasta z nieznajomości dwojga ludzi zmuszonych do życia tak blisko siebie. Dzieci zaś kocha się zawsze i nieodwołalnie, prędzej czy później. Serce Saran zmiękło z czasem; rwało się do bezinteresownej, trwałej miłości, pragnęło jakiejś substancji, o którą zaczepiłoby się jej chyboczące na wietrze liche człowieczeństwo. Nikita lgnął do matki, cichy, nieco zahukany. Nie nawiązał dobrych relacji z dużo starszym rodzeństwem, nie przypominał ich nawet z wyglądu, przejąwszy sporo cech typowych dla Vankeevów. Był drobnym i bladym chłopcem o migdałowatych oczach i nie miał w wielkim zamku nikogo prócz wymagających guwernerów. Oboje byli samotnikami, wyrzutkami w Samarze, Saran wzięła go więc pod swoje skrzydła, podejmując się zadośćuczynienia za porzucenie dziecka, gdy był zaledwie niemowlęciem. Żarliwie próbowała przychylić mu nieba, szastała pieniędzmi na najwymyślniejsze prezenty, dopuszczała go do zamkowych piwnic, gdzie w półmroku i wilgoci przesiadywała warząc swoje eliksiry, choć Mefodiy nie pochwalał uczenia syna alchemii. Miał rozwijać się w dziedzinie magii kreatywnej, jak każdy porządny Karamazov. Saran nie zamierzała pozwolić mężowi podporządkować sobie Nikity w zupełności, nastawiała go więc po cichu przeciwko ojcu, by mieć sprzymierzeńca.
Wyzbyła się już złudzeń i zachowuje coraz mniej pozorów. Nigdy nie będzie w pełni Karamazovą, nadal więc kieruje się w życiu dewizą rodu z Tobolska, jej prawdziwej rodziny – trucizna to też lekarstwo. Przy Mefodiym zrozumiała, że dla niektórych ludzi samo życie jest chorobą i należy ich z niego wyzwolić. Saran czeka tylko na odpowiedni moment, by dokończyć swoją zemstę.

Mistrz Gry
Mistrz Gry

Wto 24 Lip 2018, 01:11
Здравствуйте!

Pozbawiono Cię młodości i marzeń, bez zastanowienia wpychając w ohydne szpony wpływowego, choć i o wiele starszego człowieka, jakim niewątpliwie jest Mefodiy Karamazov. Ale teraz w końcu zaczęłaś korzystać ze swoich przywilejów – przecież możesz wszystko, co tylko sobie zechcesz, jesteś panią domu w Samarze, a ja widzę, że Twoje zachcianki nie mają granic. A na zemstę przyjdzie wkrótce czas. Jestem dobrej myśli, Saran.

Bonusy za kartę postaci

+5
Zaklęcia i uroki
+5
Talent

Jesteś niewątpliwie utalentowaną alchemiczką, dlatego chciałbym Ci podarować diamentowy kociołek, który wykonano specjalnie na Twoje zamówienie z najlepszych materiałów. Jest idealny do warzenia eliksirów, gdyż dodaje +5 punktów do alchemii. Dodatkowym upominkiem jest również pierścień z wężem, który nosisz niemal zawsze przy sobie. Choć jest niezwykle gustowny i drogi, to gad przy okazji potrafi kąsać na Twoje życzenie, tym samym rozprowadzając truciznę po ciele ofiary i ją paraliżując. Nie trwa to długo, bo zaledwie pół godziny, ale to powinno wystarczyć.

Na zakończenie

Stworzona przez Ciebie karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz na start 800 punktów fabularnych do wykorzystania w punkcie Mistrza Gry. Możesz już bez przeszkód zacząć rozgrywkę na forum, lecz przed rozpoczęciem fabularnych przygód Twojej postaci prosimy o skrupulatne uzupełnienie pól w profilu. Warto również wnikliwie zapoznać się z tematami zamieszczonymi w dziale fabularnym. W razie jakichkolwiek wątpliwości, problemów lub sugestii odnośnie rozwoju naszej magicznej społeczności, zachęcamy do kontaktowania się z administracją forum. Życzymy ciekawych rozgrywek w grze i przyjemnego spędzania z nami czasu!


Skocz do: