Andrei Asen
Andrei Asen
Andrei Asen
Wielkie Tyrnowo, Bułgaria
27 lat
¾
za Raskolnikami
człowiek renesansu, nadworny lowelas, laureat orderu męczydupy miesiąca
https://petersburg.forum.st/t1997-andrei-asen#10787https://petersburg.forum.st/t2009-andrei-asen#10805https://petersburg.forum.st/t2010-andrei#10807https://petersburg.forum.st/t2011-peso#10808

Sro 12 Wrz 2018, 17:03
Меня зовут
Andrei Gavrilovich Asen



DATA URODZENIA: 12.09.1972 / NAZWISKO MATKI: Shervashidze / WIEK: 27 lat
MIEJSCE ZAMIESZKANIA:  Petersburg, Rosja / STATUS KRWI: ¾
STAN MAJĄTKOWY: przeciętny / ZAWÓD: tatuażysta, tancerz, artysta uliczny / KORGORUSZ: rudawka wielka


ALCHEMIA: 5 / FAUNA I FLORA: 5 / LECZNICTWO: 5 / MAGIA KREATYWNA: 25
MAGIA ZAKAZANA: 10 / OKULTYZM: 5 / SIŁA: 24 / TRANSFIGURACJA: 5
WIEDZA MAGICZNA: 5 / ZAKLĘCIA I UROKI: 15 / SZCZĘŚCIE: 15 / TALENT: 5


Cześć. Mam na imię Andrei i jestem anonimowym alkoholikiem.
Nie jestem, ani anonimowym, ani alkoholikiem, ale to dobry początek jak każdy inny. Na pewno lepszy od faktów. Co jest ciekawego w tym, że urodziłem się tu i tu, wtedy i wtedy, z takich i takich rodziców? Nic. Ale chcecie o tym słuchać, co? Zawsze chcecie.
Urodziłem się. Wielkie Tyrnowo, 12 września 1972, 3320 gramów wagi, 53 cm długości. Matka: Marta Shervashidze, półrkwi. Ojciec: Gavril Asen. Ten Asen, tak, z najczystszą krwią w całej Bułgarii. Jestem dzieckiem z dobrego domu. Bogatego. Z tego samego co Nikolai Asen (mój wujek, tak się złożyło) i Pavel Asen, ci sławni klątwołamacze.
Jak się dobrze poszuka, to gdzieś o tym pisali. W jakiejś gazecie będzie pewnie nawet moja fotografia, jak mały, gruby i czerwony wydzieram się po raz pierwszy i wymachuję nogami. Moimi narodzinami podnieciło się pół Bułgarii, podobnie jak podniecało się narodzinami wszystkich innych członków naszej rodziny, w większości chłopców. Nie byliśmy, nie jesteśmy i najpewniej nigdy nie będziemy rodziną królewską - nawet oficjalną arystokracją nie jesteśmy, wyobrażacie sobie? - ale to wydaje się być szczegół, skoro i tak traktują nas tak, jakbyśmy nimi byli.
W dupie to mam, wiecie? Te specjalne traktowanie. W byciu synem z dobrego domu dobre jest tylko to, że alkohol i fajki często można dostać za darmo, i że panny zrzucają przy tobie ciuchy na najmniejsze skinienie palcem.
Jestem prostym chłopakiem. Mam proste potrzeby.
Jak już jasnym się stało, że nie spełnię rodzinnych oczekiwań, przestano czegokolwiek ode mnie oczekiwać. Jeszcze jakimś ostatnim zrywem zdecydowałem się na studia, ale nikt się z tego specjalnie nie cieszył. Wiedzieli, że je rzucę. Rzuciłem, zresztą szybko. Nie zrozumcie mnie źle, nie bawiłem się na nich najgorzej. Tak naprawdę były w porządku. Tylko nie dla mnie, przynajmniej wtedy.
Jak dotarłem do Petersburga na uniwerek, tak już go nie opuściłem. Powrót do domu nie był szczególnie nęcącą opcją. Poważnie, co miałbym tam robić? Dziedzicem był, jest i będzie Dragan, mój starszy brat. Urodził się jako dziedzic, a jako głowa rodziny umrze. Nie ma innego wyjścia, jest wykapanym ojcem. Z kolei partią na wydanie, zabawką do politycznych rozgrywek i zawierania sojuszów jest Elisaveta, nasza siostra. Od dziecka prali jej mózg tym, że jej macica jest niemal skarbem narodowym. Bo wiecie, da dzieci, które będą pół Asenami, a pół kimś TAK BARDZO WAŻNYM, więc, czaicie, one same będą w ogóle najważniejsze na świecie. Elisaveta to wie i nie marudzi, jak przyprowadzają jej na smyczy kolejnych kandydatów. Niby na męża, ale tak naprawdę do rozpłodu, wszyscy to wiemy. Nie marudzi. Bo w sumie czemu miałaby? Jest jej dobrze. Ma pieniądze i daje dupy co noc to innemu. A rodzice wierzą, że jest niewinna, ogarniacie to? Elisaveta. Niewinna. Będzie się musiała dobrze postarać udając dziewicę przed tym, który ją zaobrączkuje.
No i jestem ja. Nie dziedzic i nie partia do rozpłodu. To znaczy, tym ostatnim mógłbym być. Na upartego znaleźli by mi jakąś córkę wujka brata kolegi Ministra, która miałaby to nieszczęście męczyć się ze mną w teorii do śmierci, w znacznie bardziej prawdopodobnej praktyce - do rozwodu. Jeszcze do niedawna naprawdę o tym przebąkiwano, ojciec rzucił nawet jakimś konkretnym nazwiskiem, którego w tej chwili zupełnie nie pamiętam.
Ale wiecie, średnio mnie to bawi, te wszystkie plany - niewątpliwie bardzo istotne - i udawanie rodziny-pępka świata tylko dlatego, że śpimy na hajsie. A ja nie lubię rzeczy, które mnie średnio bawią, więc zająłem się tym, co bawi mnie bardziej. Że przy okazji zszargałem sobie reputację na tyle, by nawet moi mistrzowie strategii matrymonialnych, szacowni rodzice nie potrafili nic z tym zrobić? Profit.
Nie umiem się określić, choć jest presja społeczna na to, by każdy był w stanie to zrobić. Ja nie potrafię. Wiem, jak się nazywam, ale nie wiem, kim jestem, jeśli wiecie o co mi chodzi. Nie mam swojego miejsca na świecie - posiadłość w Wielkim Tyrnowie na pewno nim nie jest. Nie jest nim też Petersburg, choć właściwie nie wiem, czemu nie. Jest mi tu nieźle. Całkiem dobrze. Mam tatuaże, taniec, ogień, iluzje, seks, alkohol. Setki otwartych drzwi, które otwieram sobie sam, tym jaki jestem, a nie nazwiskiem, na które każdy tu ma wyjebane. Tu nie jest Bułgaria. Tu nikt nie kojarzy mnie z ojcem, z wujkiem i z całą procesją innych Asenowiczów, którzy czymś się wsławili.
Jeśli ja się czymś wsławię, to może liczbą spłodzonych bękartów, bo w sumie nie wiem, czym innym miałbym. Nie ciągnie mnie do orderu za zasługi. Nie widzę dla siebie Wielkiego Planu Na Życie. Nie wiem, dlaczego w ogóle miałbym go szukać.
Czasem myślę, że jestem obywatelem świata. Że nie będzie dla mnie miejsca, bo tak naprawdę wszędzie będzie moje miejsce.
Czasem myślę, że to gówno prawda, a ja jestem nikim więcej, jak gnojem z ulicy.
Ale fajnym. Fajnym gnojem z ulicy, nie mówcie że nie.


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 15 Wrz 2018, 19:36
Здравствуйте!

Cześć, Andrei. Ja coś tu czuję, że Ty tu trochę napsocisz i niejedno serce złamiesz. Nie mówię, że fajny nie jesteś, bo przecież bardzo mi się podobasz, tylko uważaj, niektórzy mogą mieć z tym problem, przez co pewnie jeszcze nie raz i nie dwa dostaniesz w mordę. Ale spokojnie, mój drogi, ja już coś dla Ciebie będę miał, byś z tarapatów wychodził bez szwanku.

Bonusy za kartę postaci

+4
Siła
+5
Szczęście

Taki z Ciebie mały rozbójnik, dlatego przyda Ci się piłeczka kauczukowa, którą zawsze trzymasz w swojej kieszeni. Oprócz tego, że służy do podbijania i zabijania nudy, możesz wykorzystać ją w inny sposób. Wystarczy, że ściśniesz ją dwa razy pod rząd nieco mocniej i rzucisz o ziemię, byś spokojnie mógł zniknąć w gęstej, duszącej dla przeciwników zasłonie dymnej, którą niespodziewanie wytworzyła. Piłeczka zawsze wraca do Twojej kieszeni, więc nie musisz się o nią martwić. Dodatkowo otrzymujesz ode mnie piersiówkę bez dna, tylko się za szybko nie zapij, Asen.

Na zakończenie

Stworzona przez Ciebie karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz na start 800 punktów fabularnych do wykorzystania w punkcie Mistrza Gry. Możesz już bez przeszkód zacząć rozgrywkę na forum, lecz przed rozpoczęciem fabularnych przygód Twojej postaci prosimy o skrupulatne uzupełnienie pól w profilu. Warto również wnikliwie zapoznać się z tematami zamieszczonymi w dziale fabularnym. W razie jakichkolwiek wątpliwości, problemów lub sugestii odnośnie rozwoju naszej magicznej społeczności, zachęcamy do kontaktowania się z administracją forum. Życzymy ciekawych rozgrywek w grze i przyjemnego spędzania z nami czasu!


Skocz do: