Pavel Onegin
Pavel Onegin
Pavel Onegin
Pavel Onegin 6nkEUpP
Jekaterynburg, Rosja
29 lat
czysta
neutralny
wykładowca zaklęć i uroków na Petersburskim Uniwersytecie Magicznym
https://petersburg.forum.st/t2241-pavel-onegin#13212https://petersburg.forum.st/t2246-pavel-onegin#13266https://petersburg.forum.st/t2250-pavel-onegin#13289https://petersburg.forum.st/t2245-august#13263

Nie 28 Kwi 2019, 01:26
Меня зовут
Pavel Matveiovich Onegin


   

DATA URODZENIA: 19.09.1970 / NAZWISKO MATKI: Zakharenko / WIEK: 29 lat 
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Moskwa, Rosja / STATUS KRWI: błękitna   
STAN MAJĄTKOWY: majętny / ZAWÓD: niespełniony artysta i wykładowca zaklęć i uroków na Petersburskim Uniwersytecie Magicznym / KORGORUSZ: słowik

   

   ALCHEMIA: 15 / FAUNA I FLORA: 7 / LECZNICTWO: 5 / MAGIA KREATYWNA: 10
   MAGIA ZAKAZANA: 0 / OKULTYZM: 9 / SIŁA: 8 / TRANSFIGURACJA: 15
   WIEDZA MAGICZNA: 15 / ZAKLĘCIA I UROKI: 25 / SZCZĘŚCIE:  3 / TALENT: 7

   

Mówi się, że rzekomo nie ma miejsca piękniejszego od Kryształowego Pałacu. Choć od zejścia Serafima do czeluści podziemi minęło wiele wieków, to jekaterynburskie komnaty wciąż emanują niezdrowym bogactwem, a rodowy skarbiec nie zamyka się od nagromadzonego złota i bezcennych klejnotów, które w pocie czoła wydobywane są z naszych rodzinnych kopalni pod Uralem. Dla mnie rzeczy materialne nigdy nie miały szczególnego znaczenia w codziennym życiu. Były tylko dokuczliwym ciężarem, którego nigdy nie chciałem nosić na swoich barkach, by nie nabawić się przypadkiem skrzywienia kręgosłupa. Dlatego bez trudu zamieniłem luksus na przeciętność – 36m² w jednej ze skromnych chruszczowek na ostatnim piętrze. Miałem szczęście, że ostatecznie nie urodziłem się jako pierworodny syn i nie musiałem wiernie podążać wydeptanymi śladami mojego ojca. Nie zależało mi na tym, by grać pierwsze skrzypce w rodzinie, przepychając się łokciami do pierwszego rzędu w poszukiwaniu odrobiny atencji. Z dala od rosyjskiej socjety towarzyskiej, bankietów wystawianych z błahych okazji, codziennych tragikomedii i nieprawdziwych fam bezmyślnie przekazywanych pocztą pantoflową. Od tego wszystkiego udało mi się zbiec, co nie było już tak proste, jak mogłoby się początkowo wydawać. Nie, kiedy twoje nazwisko akurat należy do jednej z bardziej respektowanych rodzin w całej Rosji.
Każdy z nas tak naprawdę widział swoją przyszłość zupełnie inaczej, choć z naszej czwórki tylko los Pyotra był od początku do końca zdeterminowany – wysoka posada w Ministerstwie Magii, a później nestorowski stołek, który miał objąć zgodnie z tradycją po ojcu. Nie dopuszczałem nawet do siebie myśli, że to ja mógłbym być na jego miejscu. Niezmiennie trzymałem się jak najdalej od niewdzięcznej polityki magicznej, nie interesowały mnie pierwsze strony gazet i męcząca rozpoznawalność na zatłoczonych ulicach rosyjskich miast. Dobrze wiedziałem, że to absolutnie nie jest świat dla mnie; że wolę bezpiecznie żyć w cieniu. Gdzieś poza centrum uwagi, bez szumów i bez niepotrzebnych sprzężeń na co dzień. Nie chciałem odgrywać żadnych ról w sztuce Matveia i Persefony, ale nie znalazłem też dublera na swoje miejsce, który chciałby zagrać wzorowego syna. Naiwnie marzyłem o tym, by móc popłynąć z prądem i wyrwać się ze sztywnych ram konwenansów. Zaciekle pytałem siebie kim jestem i w żaden sposób nie potrafiłem sobie odpowiedzieć na to pytanie. Nie interesowała mnie ułuda wolności, o czym szybko się przekonałem. Zanim jednak dojrzałem do tej myśli, a powietrze wokół mnie stało się na tyle nie do zniesienia, że zacząłem się dusić, musiałem się zgubić. Zgubić na tyle, by pozwolić się komuś odnaleźć. Zejść do miejskich podziemi i wędrować na oślep po podejrzanych miejscach, w których nie powinno mnie być, bo po prostu nie wypada.
Idąc jednak od początku – najpierw musiałem ukończyć Akademię Koldovstoretz. Zawsze byłem dobrym uczniem, któremu nie brakowało ambicji, by osiągać sukcesy w nauce. Mój starszy brat Pyotr patrzył na mnie z zazdrością, jakby od małego widział we mnie nieopisane zagrożenie, pomimo że nigdy nie chciałem nim być. Paradoksalnie zawsze było nam nie po drodze, być może ze względu na drastyczną różnicę charakterów, która z czasem stała się nie do przeskoczenia. Pyotr nieustannie szukał niezdrowego poklasku i pustych słów, starając się robić wszystko, byleby tylko znaleźć się w centrum uwagi. To na jego widok wzdychały dziewczyny w szkole. Był w końcu dziedzicem Oneginów. Ja z kolei byłem indywidualistą, który wolny czas spędzał w bibliotece, na co dzień otaczając się jedynie gronem najbardziej zaufanych przyjaciół. Czułem, że jestem inny. Sytuacja z kolei dopiero zaczęła się zmieniać po ukończeniu Koldovstoretz, a przyczyniła się do tego bezpośrednio przeprowadzka z Jekaterynburga do Petersburga, by rozpocząć dwa kierunki studiów na Petersburskim Uniwersytecie Magicznym: magii praktycznej i warzelnictwa eliksirów. Nowe okoliczności spowodowały, że mimowolnie zacząłem otwierać się na świat. Coraz częściej i pewniej kwestionowałem stary porządek, szukając odpowiedzi na swoje pytania w różnych miejscach – aż pewnego dnia wybrałem się w odwiedziny do stolicy Rosji. To dopiero tam nagle wywrócił się mój cały świat do góry nogami.
Nieopodal Placu Teatralnego w Moskwie mieściła się schowana między starymi kamienicami Cafe Hylaea – jeden z tych zapomnianych lokali, gdzie na początku XX wieku kształtowała się rosyjska awangarda wpisująca się w nurt futuryzmu pod przewodnictwem Burluka. Pod osłoną piątkowej nocy trafiłem tam raz zupełnie przypadkowo i więcej nie chciałem stamtąd już wyjść. Do rosyjskiego Chat Noir każdego wieczoru schodził się cały artystyczny światek, którego ty byłeś nieodzowną częścią. Nie mam pojęcia już, jak to się stało, że zaczęliśmy nagle rozmawiać, ale doskonale pamiętam, jak opowiadałeś mi przy barze w towarzystwie butelek absyntu, że podróżować to znaczy żyć; o tym, jak płonąłeś w zachodach słońca na tłocznych targach w Marrakeszu; jak zdobyłeś szczyt Olimpu, by bezczelnie strącić greckich bogów z tronów; jak odnalazłeś długo wyczekiwane ukojenie w malowniczych krajobrazach chrześcijańskiej Armenii, a parę lat temu ze wzajemnością pokochałeś niebywały temperament Buenos Aires. Twierdziłeś też pewnie, że niczego się nie lękasz i przed niczym się nie cofniesz ani o krok; że świat tak naprawdę nie ma umownych granic, więc przekraczasz je do woli, w końcu ograniczenia istnieją wyłącznie w nas samych. Tamtego wieczoru każde twoje słowo było dla mnie jak remedium dla zagubionej duszy. Zrządzenie losu doprowadziło do tego, że nagle stałeś się punktem zapalnym w moim życiu, powodując we mnie chęć wydostania się z klitki zbudowanej z czterech ścian w jekaterynburskim pałacu, w którym od lat bezczynnie tkwiłem.
Cafe Hylaea szybko stało się moją przystanią. Bez pytania o zgodę wprowadziłeś mnie za rękę do innego świata, rozszerzając na stałe moje horyzonty o twoje przekonania. Poznałeś mnie ze swoimi przyjaciółmi, którzy przyjęli mnie w swoje szeregi z otwartymi ramionami; z niegasnącym zapałem mówiliście o sobie, że jesteście tymi, którzy wkrótce zrewolucjonizują świat, choć nieuchronnie chylił się ku upadku, a ja chciałem wierzyć w każde wasze słowo. Z czasem stałem się nieodłączną częścią tego miejsca. W końcu nikogo tak naprawdę nie obchodziło, skąd pochodzę i kim jestem; mogłem być tylko Pavlem, nie żadnym Oneginem. Wraz z tobą niespodziewanie znalazłem sens życia, choć byliśmy jak dwa przeciwległe bieguny, a Cafe Hylaea – przestrzenią, gdzie spotykają się południki. Z biegiem czasu coraz ciężej było mi prowadzić podwójne życie i udawać, że nic się we mnie w ogóle nie zmieniło. Dzieliłem świat między tobą a rodziną. Bez przerwy biłem się z myślami na temat tego kim chcę być a kim powinienem być. Nie było we mnie odwagi, by postawić wszystko na jedną kartę. Nigdy też nie powiedziałem ci, że jestem Oneginem, a ty nie mogłeś w końcu znać mnie z żadnych zdjęć czy artykułów na mój temat w prasie. Na własne życzenie wpadłem w pułapkę, z której nie potrafiłem wyjść. To, co miałem zamieniłem świadomie na Moskwę, a rodzinę – na przyjaciół. Nie była to łatwa decyzja, ale wiedziałem, że nie mam innego wyjścia, jeśli wreszcie chcę zacząć żyć po swojemu.
Chciałem nie bać się żyć. Z tobą u boku. Nie bać się i nie zaprzeczać więcej. Przyznać się przed samym sobą, że nie zmienię tego, kim jestem i doznać katharsis. Nawet nie wiem, w którym momencie w moim mieszkaniu pojawiły się twoje rzeczy. Najpierw mały plecak, a później musiałem odstąpić część swojej szafy w sypialni na twoje ubrania i zrobić miejsce na sztalugi. Przytargałeś stary stół z antykwariatu bez mojej pomocy, powiesiłeś kilka swoich obrazów na ścianach w salonie, a z balkonu zrobiłeś swój mały ogród. Czasem nieudolnie żartowałeś, że i tak kiedyś znikniesz, bo to tylko stan przejściowy, ale ja z bezmyślnego rozpędu ułożyłem w głowie twój obraz na miarę ideału, boleśnie przeżywając każde kolejne zderzenie z brutalną rzeczywistością. Nasi przyjaciele zakulisowo ostrzegali mnie, że taki już jesteś; że ty się nigdy nie zmienisz, lecz zaślepiony nie chciałem nikogo słuchać, choć prawdę miałem na wyciągnięcie ręki. Trzynastego września tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego ósmego roku odszedłeś więc bez słowa pożegnania, a ja wreszcie zrozumiałem tragikomiczną prawdziwość twoich żartów. Z dnia na dzień zostawiłeś mnie samego, jakby to, co nas łączyło, było już bez żadnego znaczenia. Nikt nie wiedział, co się z tobą tym razem stało; co ci znowu do głowy strzeliło. Ale to nie był pierwszy raz. Nie pierwszy, nie ostatni. Byli w końcu też inni przede mną, którzy skończyli w ten sam sposób. Wszyscy równie naiwni, głupi, beznadziejnie wierni i porzuceni jak psy.
Twoje wyreżyserowane przedstawienie niespodziewanie dobiegło końca, ale nikt już nie wyszedł na bis. Zostało mi tylko skupić się na teraźniejszości i zacząć nowy rozdział w życiu, by nie marnotrawić więcej bezcennego czasu. Choć wciąż dokładnie pamiętam każdy najmniejszy szczegół. Każde twoje słowo, perlisty śmiech, przypadkowy ruch, wyuczony gest czy niewymuszony uśmiech. Postanowiłem jednak nie opuszczać Moskwy, w końcu Cafe Hylaea dalej było moją przystanią, w której wreszcie nie musiałem udawać kogoś innego. Zaprzyjaźniłem się z tymi ludźmi, dzieląc się z nimi swoimi troskami i dając upust swoim artystycznym zainteresowaniom. Niemniej jednak zdecydowałem skoncentrować się na swoich badaniach naukowych, za długimi namowami matki powrócić do poszukiwania złotej krwi i podjąć pracę jako wykładowca zaklęć i uroków na Petersburskim Uniwersytecie Magicznym, na którym spędziłem wcześniej kilka lat na intensywnym studiowaniu. Coraz częstsze wizyty w Petersburgu zaczęły wiązać się równocześnie z polepszeniem relacji z rodziną, którą od momentu przeprowadzki do Moskwy widywałem wyłącznie okazjonalnie. Nie było łatwo odzyskać chęci do życia, ale ostatecznie musiałem założyć maskę obojętności na twarz i z zaciśniętymi zębami wrócić do punktu wyjścia. Naiwnie wierzyłem, że udało mi się uciec od tego, co latami spędzało mi sen z powiek, ale to błędne koło, którego nie jestem w stanie przerwać. Dotarło do mnie, że uciekałem od siebie samego.
Choć znów znalazłem się między Scyllą a Charybdą, to nie byłem tym samym Pavlem, co zaledwie kilka lat temu. Nie będę wzorowym synem, mamo. Nie będę produktem twoich nieskończonych oczekiwań, ojcze. Mam dwadzieścia dziewięć lat i nie chcę dłużej pod nikogo podlegać. Zaakceptowałem jednak fakt, że ostatecznie nie ucieknę od bycia Oneginem, mimo że rodowe nazwisko nigdy nie miało dla mnie większego znaczenia. Dewiza mojego rodu zaczęła jednak coraz częściej wybrzmiewać mi w głowie jak mantra, której nie potrafiłem w żaden sposób zagłuszyć, a permanentny gniew wymieszany z chęcią wymierzenia sprawiedliwości – nieustannie rosnąć wraz z upływem czasu. Nauczyłeś mnie przecież wiele, choć tak nagle o wiele więcej zabrałeś. Widzę to dobrze za każdym razem, gdy ob­my­wam twarz lodowatą wodą i znów spoglądam w lustro. Czuję, że tego człowieka już dawno we mnie nie ma. Twój czar pozostał wyłącznie w postaci rozczarowania; bezpowrotnie straciłem nadzieję, że kiedykolwiek wrócisz, więc nie wracaj, skoro nauczyłem się żyć bez ciebie. Teraz tylko czasem wychodzę do ludzi, bo na ludzi pewnie już nigdy nie wyjdę. Wtedy nieświadomie szukam kolejnego powodu swojego niewyspania, przypadkowych dłoni i nierównych oddechów, szargam cudze prawdy życiowe i zacięcie obalam mity słowami ostrymi jak brzytwa, od których w końcu przyjdzie mi przypadkiem się zranić. Nie poznaję sam siebie, ale tylko ciebie bardziej nie chcę już znać.

Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 28 Kwi 2019, 22:10
Здравствуйте!

Jaki Ty jesteś smutny, jaki nieszczęśliwy. Jak bardzo Rodzanice i Dola zagrały Ci na nosie, wpędzając w nie zakończony happy endem związek, którego cień po dziś dzień spowija najjaśniejsze zakamarki Twojego umysłu. Myślisz, że uda Ci się, znów w Petersburgu, wyzbyć nie dających Ci zasnąć wspomnień? Myślisz, że na starych śmieciach odnajdziesz wreszcie samego siebie? Oby, bo to najwyższy czas.

Bonusy za kartę postaci

+5
Transfiguracja
+4
Okultyzm

Żeby lepiej szło Ci poznawanie samego siebie, otrzymujesz ode mnie Charakterny Parasol. Jest dość ekstrawagancki, ale mimo palety ośmiu kolorów, również bardzo szykowny – podobno to najnowszy krzyk mody wprost z butików Zakharenków, ale ile w tym prawdy, na razie się nie dowiesz. Wiesz jedynie, że mając go otwartego nad sobą, na pół godziny zyskujesz jedną z ośmiu cech przypisanych do kolorów parasola. Fioletowy – opryskliwość, czerwony – zawziętość, pomarańczowy – szczerość, żółty – altruizm, granatowy – empatia, błękitny – lekkomyślność, zielony – cierpliwość, czarny – lenistwo. Czar pryska, a czas działania skraca się, jeśli wcześniej zamkniesz nad sobą parasol.

Na zakończenie

Stworzona przez Ciebie karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz na start 800 punktów fabularnych do wykorzystania w punkcie Mistrza Gry. Możesz już bez przeszkód zacząć rozgrywkę na forum, lecz przed rozpoczęciem fabularnych przygód Twojej postaci prosimy o skrupulatne uzupełnienie pól w profilu. Warto również wnikliwie zapoznać się z tematami zamieszczonymi w dziale fabularnym. W razie jakichkolwiek wątpliwości, problemów lub sugestii odnośnie rozwoju naszej magicznej społeczności, zachęcamy do kontaktowania się z administracją forum. Życzymy ciekawych rozgrywek w grze i przyjemnego spędzania z nami czasu!


Skocz do: