Zuzana Primorac
Zuza Primorac
Zuza Primorac
Zuzana Primorac Tumblr_ozxpn34bfA1toamj8o1_400
Mojkovac, Jugosławia
32 lata
brudna
neutralny
wynalazca-fałszerz
https://petersburg.forum.st/t2279-zuzana-primorachttps://petersburg.forum.st/t2289-z-primorac#13669https://petersburg.forum.st/t2288-lepszy-wrobel-w-garsci-niz-skrzypek-na-dachu#13666https://petersburg.forum.st/t2287-kongo#13665

Sro 29 Maj 2019, 20:45
Меня зовут
Zuzana Primorac


   

   DATA URODZENIA: 9 lipiec 1967r. / NAZWISKO MATKI: Azarenka / WIEK: 32
   MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Moskwa, Rosja / STATUS KRWI: półkrwi
   STAN MAJĄTKOWY: przeciętny / ZAWÓD: wynalazca-fałszerz / KORGORUSZ: łuskowiec olbrzymi

   

  ALCHEMIA: 5 / FAUNA I FLORA: 5 / LECZNICTWO: 5 / MAGIA KREATYWNA: 40
  MAGIA ZAKAZANA: 0 / OKULTYZM: 5 / SIŁA: 8 / TRANSFIGURACJA: 9
  WIEDZA MAGICZNA: 12 / ZAKLĘCIA I UROKI: 28 / SZCZĘŚCIE: 2 / TALENT: 13

   
Zuzana. No weź.
- Pani dziecko się patrzy.
- Co ona taka?
- Czy z nią w porządku?
- Mojca, weź to dziecko do lekarza w końcu, co z ciebie za matka.
Nie wzięła. Matką też nie była, więc po co.  Parę lat to znieść, potem już z górki, na dziesięć miesięcy wysłać Zuze do szkoły, przez wakacje zorganizować jej kolonie pod gruszą. Osiemnaście lat w takim trybie pojawia się szybciej niż stuknąć obcasami dwa razy i wypierdalaj. Piłka krótka, acz nie podkręcona, Zuza to przewidziała.
Miała w szkole dwóch kolegów i dwie koleżanki. Pięć, jak pięć palców u ręki. Ile trzeba mieć palców, żeby zacisnąć pięść? No właśnie, pięć, Zulus, Pele, Kostra, Tango i Doho. Zdać szkołę nie było łatwo, z piątki udało się to raptem trójce, więcej ich było w kozie i na wagarach niż godność i rozum człowieka pozwala.
Ale rzutem na taśmę to i ślepej kurze ziarno, Zula jak piskorz przecisnęła się i ochoczo aplikowała do szkoły - ale na studia trzeba mieć pieniądze, a jak już raz człowiek pójdzie do pracy skosztuje aromatów samodzielności to już te ścieżki kariery i wykształcenia coraz bardziej w V niż X. Całe szczęście dziadek Tango lubił ją bardziej niż własnego potomka, czego po dziś dzień jej nie wybaczono, stary Gawot - bo skoro był swojakiem musiał mieć pseudonim - przy muzyce Prokofiewa zdradził jej kilka tajemnic za dużo, pokazał kilka wspomnień zbyt ostrych, kaleczących miękką tkankę pamięci pozostawiając blizny na trwałe, wybrzuszenia jak mapa pamięci pozwalały dużo sprawniej i łatwiej łapać ze sobą przypadkowe nitki magicznych esencji.
Nazwiesz to sztuczką kuglarską, a to dzieło stworzenia. Żadnych imitacji, wypraszam sobie.

* * *

Leżała na wznak na trawie wsłuchując się z namaszczeniem w chrapliwy dźwięk zapadających się płuc. Teleportacja w nicość to najgłupszy pomysł, Zuza, ale wiesz, kto nie ryzykuje ten nie wygrywa. Stawka może niewielka, raptem Twoje życie nędzne, ale trzymasz się go jak szczur okrętowy liny podczas sztormu. Twoje życie to takie morze Beringa, bicepsy ma ten szczur jak telewizory.
Patrzyła w niebo, chmur leniwych taniec, czy to już ostatni w życiu widok, całkiem nie najgorszy, błogi, prawie poetycki, się nie przyzna nigdy ale czytała poezję od czasu do czasu.
wiatr nie obudzi
pszczoła
ciemnymi skrzydłami nie ugłaszcze
ziemi
oddać siebie
tak bardzo
że już niczym nie zostać
i nigdzie

...
- Umierasz..? - głos nad głową obcy i znajomy jednocześnie. Zezuje Zuza ku górze, ale zaraz ptasi kuper ładuje jej się na twarzoczaszkę.
- Próbuję. - komunikuje otwarcie, choć wciąż nie rozumie dlaczego rozmawia z ptakiem. Być może to już ten etap umierania, może tak komicznie prześmieszne miała życie, że jej Kostucha objawiła się w postaci przerośniętego wróbla. Pstrokaty ptaszek sprytnie podskakuje po wilgotnym od krwi i potu materiale bluzki.
- No to szybciej. - skrzeczy - Jestem głodny, a nie ma większej delicji niż ludzkie gałki oczne. - przechyla maleńki łebek i mruga paciorkowymi oczkami. Czy to już omamy, czy żart boga dopiero się zaczyna.
- Jesteś gadającym wróblem. - powieki Zuli opadają trochę zbyt ciasno, jakby w podświadomej obawie przed ptasim ostrym dziobem.
- Nie jestem wróblem... - zaczyna ptak melodyjnym głosem postaci z bajki- Jestem zaklętym chłopcem, dawno temu dostałem magiczną czapkę z guziczkiem, ale uciekając przed wilkami urwałem guzik i zostałem zaklęty w ptaka na zawsze...
- Znam tę bajkę, nie jestem Niezgódka - mnie nie oszukasz. - dosyć tego, nawet umrzeć nie można. Podniósłszy się różdżki szuka, ale jedynie smętną drzazgę z kieszeni wyławia wraz ze złamanym papierosem i pustą paczką po zapałkach. O chuj, no to będzie przygoda. - Gdzie my jesteśmy?
- Urumczi. - odpowiedział ptak z powagą.
- No zajebiście...

* * *

Czarne słońce. Matematyka jest prosta jak obliczanie trajektorii lotu po otrzymaniu kopa zadnią nogą jednorożca. Im bliżej jednorożca stoisz tym mniej bolesny kop. Czarne Słońce płaci w tłustych, czystych dolarach, Zuza dolary widziała w życiu po raz pierwszy ale Ruscy wiedzą co to dolary, a ona i tak wolała w tej niemagicznej części Rosji bardziej niż w magicznej i nadąsanej. Poszła sama, powiedziała, że najlepsza jest - bo jest przecież - w tym co robi i że jej całkiem jest wszystko jedno co z czarodziejami (po prawdzie to wszystko jedno tak długo jak nie idzie o Tango, Pelego, Doho i Kostrę, choć kontaktów nie utrzymują prawie żadnych to i tak serca przeszczepu dokonałaby własnoręcznie gdyby takiej byli potrzeby) tylko dużo zer i dużo przecinków proszę.
Pecunia non olet, sorry darling.

* * *

Z czego żyjesz, Zuzu? No, co w ręce wpadnie, wiesz jak jest. Jak się nie ma, a się pragnie to się kradnie co popadnie. W sumie nie para się złodziejstwem per se, co więcej - każdą sugestię, że ma związek z czymś nielegalnym traktuje jako straszny afront. Ale musisz być bardzo dobry w te klocki, żeby te ruble brzęczące w jej kieszeni rozróżnić jedne z drugimi. Byłoby wspaniale, gdyby każdy geniusz w swoim zawodzie praktykował swoje talenta w imię nauki i rozwoju ludzkości - w tym wypadku jednak w imię piosenki polskiego rapera z przyszłości Zuzana reprezentuje biedę. Gdyby tak zutylizować jej talent kreatywny w rzeczy wielkie, w narzędzia wsparcia i rozwoju, ale nie - dziuple po brzegi wypełnione falsyfikatami, diamentami wielkości kurzych jaj, artefaktami magicznymi sprzedawanymi za astronomiczne kwoty. I po co, Zuza, po co Ci to wszystko? To tajemnica. Wcale jej to nie przeszkadza w zaciąganiu długów, pieniądze rzecz płynna, może barter? Wymiana? Szybciutko, szybciutko, bo w miejscu nie ustoi, już oczami strzela, już coś w cieniu widzi, bierzesz czy nie bo ktoś jej szuka.

* * *

Skrawkiem rękawa wytarła zaczerwieniony alergią nos krzywiąc się na fatamorganę kichnięcia, które nigdy nie nadeszło. Wierzchem dłoni zmiotła z kącików ust ostatnie okruszki ostatniej wieczerzy - chwilę temu z namaszczeniem palce oblizując rozkoszowała się suchą bułką, wyobrażając sobie jaki do jest doskonały lukrowany pączek, ale przecież o wyrobach piekarniczych wiedziała wystarczająco niewiele, żeby móc z taką pomyłką żyć. Zawsze powtarzała słowa matki, głupim ludziom jest łatwiej, Zuza w swojej profesji nie możesz często na głupotę sobie pozwolić ale w kwestiach tak błahych i banalnych jak bułki to śmiało.
Dlaczego stoisz na chodniku, zastanawiasz się, kiedy chwilę temu jeszcze pączkowa konfitura zalewała Ci palce. Konfitura i konfidenci to takie zbieżne słowa, stoi Zuza patrzy na budynek leniwie konsumowany przez ogień. W niemagicznym świecie to wszystko jest znacznie bardziej skomplikowane, trzeba telefonować na straż, wszystko polewają wodą, mieszkanie zniszczone nie ma czego ratować. Pstrokaty ptak ląduje jej na ramieniu i paciorkowym okiem mruga na budynek.
- Mogłaś to przewidzieć. - mówi z powagą. Zapada chwila ciszy i oboje wybuchają śmiechem. W sumie to tylko Zuza, ptaki się nie śmieją, ale widzi kątem oka jak dziób rozwiera, skrzeczy donośnie, to już śmiech we dwoje a nie w pojedynkę. Zawsze raźniej.
Mogłaś to przewidzieć, Zuza.
Pora zapomnieć o konfiturze i zająć się konfidentem. Dom sam z siebie w ogniu nie stanął, a w takiej dzielnicy emerycko-dziecięcej nie ma mowy o zaprószeniu. Czuje zresztą świąd klątwy, alergia - tak jak i ogień - znikąd się nie wzięła. Gogola z ramienia zmiata zamaszystym gestem, czas się spieszyć, przyjacielu, spierdalamy stąd jak zawsze zewsząd.

   
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 02 Cze 2019, 22:33
Здравствуйте!

No weź, Zuzana. Ogarnij się. Naprawdę myślisz, że finalnie Czarne Słońce oszczędzi Ciebie to wszystko to, na czym Ci zależy; że jesteś dla nich ważna? Nie oszukuj się – robisz to wszystkim wokół, więc mogłabyś darować samą siebie, póki nie jest za późno i póki jeszcze możesz coś zrobić – coś sensownego – z własnym życiem i resztą świata, jakkolwiek bardzo w Twoim przypadku okrojonego.

Bonusy za kartę postaci

+4
Transfiguracja
+3
Siła

Jako fałszerz na pewno wiesz, jak rozróżnić podróbę od oryginału. Ale czasem po prostu nie ma czasu, by wszystkiemu dokładnie się przyglądać – już na pierwszy rzut oka musisz wiedzieć, z czym masz do czynienia. Z pomocą przychodzą Ci Szkiełka, tandetnie wyglądające okulary w rogowych oprawach, które wcale takie tandetne w użytku nie są: mając je założone, jesteś w stanie od razu rozpoznać, czy masz przed sobą falsyfikat czy nie. Ponadto otrzymujesz ode mnie miniaturkę strusia. Naprawdę miniaturkę – zwierzę ma dwadzieścia centymetrów wysokości i nie odstępuje Cię na krok.

Na zakończenie

Stworzona przez Ciebie karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz na start 800 punktów fabularnych do wykorzystania w punkcie Mistrza Gry. Możesz już bez przeszkód zacząć rozgrywkę na forum, lecz przed rozpoczęciem fabularnych przygód Twojej postaci prosimy o skrupulatne uzupełnienie pól w profilu. Warto również wnikliwie zapoznać się z tematami zamieszczonymi w dziale fabularnym. W razie jakichkolwiek wątpliwości, problemów lub sugestii odnośnie rozwoju naszej magicznej społeczności, zachęcamy do kontaktowania się z administracją forum. Życzymy wielu ciekawych rozgrywek w grze i przyjemnego spędzania z nami czasu!


Skocz do: