Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pią 03 Lut 2017, 15:22
Sala sądowa

Pomimo tego, że znajduje się pod ziemią, jest wysoko sklepionym okrągłym pomieszczeniem, a przez jego sufit wlewa się na gładką posadzkę z granitu światło słoneczne. Ławy na wzór amfiteatru, mieszczące się wysoko nad podłogą, mieszczą wszystkich członków Magicznego Sądu. Na środku najwyższej ławy zasiada Konsul Sądowy podczas ważnych procesów. Podestu dla oskarżonego strzegą dwugłowe wilki uwiązane na łańcuchach, a pod sufitem lata wiekowy feniks, który płonie za każdym razem, gdy pada wyrok.

Olga Onegina
Olga Onegina
Jekaterynburg, Rosja
26 lat
błękitna
za Starszyzną
Nadzorczyni kopalni, specjalistka ds. jakości minerałów
https://petersburg.forum.st/t2062-olga-oneginahttps://petersburg.forum.st/t2068-olga-onegina#11747https://petersburg.forum.st/t2069-olga#11749https://petersburg.forum.st/t2070-masha#11750

Pią 18 Sty 2019, 17:40

03.07.1999



Są na świecie takie rzeczy, które nie mogą cierpliwie czekać na swoją kolej. Jedną z nich była sprawiedliwość, tak bardzo ukochana przez rodzinę Onegin. Im dłużej czekało się na wyrok w danej sprawie, tym bardziej się ona rozmywała. Lud potrzebował sprawiedliwości tu i teraz. Na miejscu. Od razu. Zwyczaje bojarskie - czy dalej - plemienne, gdy magia nie była jeszcze świadomie obecna w życiu społeczności ruskiej, są obecne jeszcze dzisiaj. Przecież nawet w absolwentach wydziału prawa i bezpieczeństwa PUMu leżało głębokie przekonanie, że kara jest najbardziej dotkliwa, gdy zostaje wymierzona od razu. Jest to założenie z pozoru całkowicie poprawne. W sprawach wymiaru sprawiedliwości zbiorowa świadomość doszła w pewnym momencie do podstawowego wniosku - pośpiech jeszcze bardziej rozmywał percepcję dowodową, pozwalał się ukryć prawdziwym sprawcom.
A to ich odkrycie było głównym zadaniem wymiaru sprawiedliwości. Nawet, gdy do faktycznego bezprawia nie doszło, a dopiero się na nie zapowiadało.
Nic więc dziwnego, że odkąd pewien specyficzny list trafił bezpośrednio na biurko młodej Oneginy, wzbudził w niej uzasadnione podejrzenia. Nie znała do tej pory skali podobnych przypadków ani organizacji, która stała za tym swoistym "ostrzeżeniem". Ostrzeżeniem, które poza niepokojem gromadzącym się cienką warstwą pod skórą, uderzyło w bardzo wrażliwy punkt charakteru czarownicy - w dumę. W dumę z posiadania magicznej krwi i z pochodzenia, które posiadanie tych umiejętności gwarantowało.
To niedorzeczność. Ta właśnie niedorzeczność, która wybrzmiewała przypudrowaną po szlachecku urazą była głównym powodem stawienia się Olgi Oneginy w podziemiach Ministerstwa. Potrzebowała spotkania z ojcem i to w pełnej poufności. Jeżeli ktoś mógł mieć informacje na temat Czarnego Słońca, to jedynie nestor rodu i jej ojciec w jednej osobie. Oczywiście, w grę wchodził jeszcze wuj Kosmas, jednakże w pierwszej kolejności wypadało skonsultować się z ojcem. Nie mogąc zastać Matveia w jego gabinecie skierowała kroki w kierunku sali rozpraw. Wokanda zaraz przy wejściu wyraźnie wskazywała jej ojca jako jednego z członków składu orzekającego. Nim zdążyła cofnąć się sprzed zabezpieczonego szkłem pergaminu, drzwi sali otworzyły się, a zaraz po tym masa ludzka zaczęła wypływać na korytarz.
Koniec rozprawy. Wyrok zapadł. Ktoś się z nim nie zgadzał. Zaraz paru innych zaczęło wytykać negującemu błędy logiczne i nieznajomość przepisów. Olga uśmiechnęła się kątem ust. Zawsze było tak samo - nie dało się zadowolić każdego. Gdy już była pewna, że żaden maruder nie zawieruszył się na sali, przestąpiła jej próg. Bywała tutaj jeszcze na studiach - w czasie, kiedy wszyscy wróżyli jej karierę podobną do ojca. Pavel poszedł w stronę nauki, ona w stronę prawa. Powrót do Jekaterynburga miał być chwilowy. Chwila przedłużała się z każdym dniem, miesiącem, aż w końcu urosła na tyle, by mierzyć ją w latach.
Aż znowu Oneginie przyszło obrzucić spojrzeniem salę sądową w całej jej wspaniałości.
- Dawnośmy się nie widzieli - zwróciła się miękko do feniksa oraz wilków, trzymając się od całej trójki w odpowiedniej odległości. Tego dnia zależało jej na sprawianiu pozorów "przeciętnej" czarownicy. Stąd brak było u niej błyskotek, z wyjątkiem naszyjnika będącego prezentem od matki. Ten wisiał ukryty pod dopasowaną czarną suknią z wysokim kołnierzem. Włosy też puściła luźno, by sięgały do połowy pleców. Przygładziła je jedną dłonią, w drugiej trzymając solidną teczkę ze skóry. Jeszcze ostatni wdech.
- Dzień dobry - zdanie zostało poprzedzone trzykrotnym zastukaniem w drzwi dzielące pokój sędziowski od reszty sali rozpraw. Nie słysząc sprzeciwu przed wejściem, uchyliła drzwi, wypatrując sylwetki swojego ojca. - Proszę wybaczyć mi nagłe najście - mówiła ostrożnie, bo nie zaglądała jeszcze do środka pokoiku. Nie wiedziała, czy poza jej ojcem nie było tam jeszcze innych sędziów. Ci nie musieli być zaangażowani w tę sprawę.
Matvei Onegin
Matvei Onegin
Sala sądowa Tumblr_pbkjzqHERH1ufzk7po1_500
Jekaterynburg, Rosja
61 lat
błękitna
za Starszyzną
sędzia Magicznego Sądu / wykładowca na PUMie
https://petersburg.forum.st/t1069-matvei-onegin#3926https://petersburg.forum.st/t1936-matvei-onegin#10029https://petersburg.forum.st/t1937-sprawiedliwosc-wymierzamy-sami#10030https://petersburg.forum.st/t1935-orzel-onegina#10028

Sob 02 Lut 2019, 00:48
Tak, czarodzieje z pewnością wierzyli, że najważniejsza jest szybkość, z jaką kara dopada winnego. Nic dziwnego, że się oburzali, że tak długo (choć w praktyce dość krótko, acz boleśnie) Czarne Słońce dawało się wszystkim we znaki, nie mówiąc o Raskolnikach. Gdyby tylko badali tę kwestię jak mugole wiedzieliby, że największy wpływ na dotkliwość kary ma jej nieuchronność. Może z tą mugolską wiedzą nie niecierpliwiliby się aż tak nie bacząc na to, czy skazuje się właściwego człowieka.
Olgi na szczęście nie spotkało to, co dotknęło jej ojca. Mężczyzna sam nie był pewien czy popada w paranoję czy rzeczywiście coś lub ktoś go śledzi. A może i cała grupa? Nie dostał może i żadnego listu, jednakże gdzie nie poszedł zawsze miał przeczucie, że ktoś przygląda się jego każdemu ruchowi, gestowi czy działaniu bez niemal przerwy, nie dając spokoju czy chwili wytchnienia od tego okropnego wrażenia. Choć im więcej czasu upłynęło tym bardziej Matvei utwierdzał się w przekonaniu, że to nie tylko wrażenie. W końcu miał już swoje lata, więc spokojnie - przynajmniej we własnym mniemaniu - mógł zaufać doświadczeniu.
Nie spodziewał się wizyty swej córy, toteż nie miał jak podać jej najlepszej godziny pojawienia się czy miejsca, w którym będzie mogła go znaleźć. W innym wypadku z pewnością by się przygotował, wyrok wydał w innym terminie, cokolwiek, pokombinowałby. Nie zamierzał się jednak uskarżać na taką sytuację, czasami trzeba do kogoś zajść bez zapowiedzi. Jemu nieraz to się zdarzało, gdy trzeba było coś szybko omówić.
Dzisiejsza rozprawa należała do tych dłuższych i Onegin zastanawiał się, czy jej części nie przełożyć na inny termin. Stwierdził jednak, że lepiej to załatwić raz a dobrze niż potem na nowo się z nią męczyć i od początku ogarniać jej akta. Przynajmniej będzie miał spokój od sprawy dotyczącej głupiej kłótni o zawłaszczenie rzeczy, w której jedna strona zdecydowanie nie miała racji, ale chyba to do niej nie dochodziło. Koszmar. Może i dobrze, że żadne z jego dzieci nie stara się (przynajmniej póki co) o młotek sędziowski. To jednak ciężki kawałek chleba.
Podał swemu asystentowi wszelkie dokumenty, nakazał zabranie ich do pokoju sędziowskiego, a sam się zebrał do tego, by tam przejść i opisać wyrok. Zamierzał od razu go uzasadnić, bo coś czuł, że przegrany będzie się odwoływać. Pogłaskał dwugłowe wilki, nim przeszedł do pomieszczenia obok, w którym to pozwolił młodemu chłopakowi zrobić sobie przerwę, po czym zdjął i odwiesił na wieszak sędziowską togę. Teraz, w ciszy i spokoju mógł się skupić na swojej pracy.
Długo ta chwila nie trwała, bowiem po chwili usłyszał trzykrotne pukanie, a zaraz po tym do środka zajrzała - jak się okazało - jego córka. Na jej widok mężczyzna od razu się rozpromienił.
- Nie masz za co przepraszać. Wejdź Olgo - zwrócił się do przybyłej. - Tak dawno się nie widzieliśmy. Co tam u ciebie? Kawki? Jak wróci mój asystent to może nam zrobić - zaproponował wstając od biurka, aby przytulić córkę na powitanie. Miał nadzieję, że przybyła z jakimiś dobrymi wieściami w tych trudnych czasach albo nawet bez wieści. Potem podsunął jej krzesło tak, aby usiedli obok siebie i czekał aż coś powie. Najchętniej by się dowiedział, że wypatrzyła sobie potencjalnego męża bądź, że znaleziono kolejne złoża kamieni szlachetnych, jednakże nie chciał jej pytać o to wprost.
Olga Onegina
Olga Onegina
Jekaterynburg, Rosja
26 lat
błękitna
za Starszyzną
Nadzorczyni kopalni, specjalistka ds. jakości minerałów
https://petersburg.forum.st/t2062-olga-oneginahttps://petersburg.forum.st/t2068-olga-onegina#11747https://petersburg.forum.st/t2069-olga#11749https://petersburg.forum.st/t2070-masha#11750

Sob 02 Lut 2019, 12:36
Jakież to szczęście złapało nagle pannę Oneginę w tych okrutnych czasach. Wydawać by się mogło, że nie powinna uznawać prostego faktu chwilowej samotności ojca w przestrzeni za szczęście. Jednak kimże jest czarodziej, który odrzuca nawet najmniejsze wskazówki od tej, którą Włosi nazywają Fortuna? Wiszą oni, tak jak my wszyscy, na delikatnych niciach Rodzanic, trącani podmuchami tego, czym jest dla człowieka szczęście i nieszczęście, dobro i zło, życie i śmierć. W końcu nici nie wytrzymają i pękną. Do tego czasu należało je odciążać szczęściem i dobrym zdrowiem. Wiara w dobro jeszcze nikomu nie zaszkodziła, jeżeli jednocześnie nie zaślepiała obrazu prawdziwego świata.
Twarz Olgi rozpromieniła się w jednym momencie, gdy zobaczyła ojca w dobrym zdrowiu. Czasami miała wrażenie, że czarodzieje z pokolenia wyżej - tacy jak jej ojciec, matka, wujek Kosmas i cała reszta rodziców szlacheckiej kompanii stawiającej swoje pierwsze kroki w życiu - że posiedli oni jakiś niesamowity sekret, ich witalność wybijała z każdego ruchu, przenikliwego spojrzenia, trafnej odpowiedzi. W pewnym sensie córka zazdrościła ojcu jego możliwości. Oczywiście była to też kwestia odpowiedniej osoby na odpowiednim stanowisku. To z kolei sprawiało, że stojąc przed nieuchronnym upływem czasu Olga obawiała się momentu, w którym jej brat przejmie władzę w rodzie. Na razie mogła jedynie liczyć na to, że jej ojciec pozostanie w pełni sił jak najdłużej. A przynajmniej nie opuści ich w momencie, w którym będzie to najmniej pożądane.
Oczywiście sama skorzystała z okazji, by przytulić ojca. Było w tym coś komfortowego, jakaś jedna stała we wszechświecie. I chociaż Olga starała już od paru dobrych lat kryć za zasłoną statecznej panny, na pewno dorosłej - takie chwile bliskości z ojcem zawsze ogrzewały jej serce. W końcu kochała go, zawdzięcza mu naprawdę wszystko co ma i kim jest.
- Gdyby nie fakt, że w Petersburgu zjawił się pewien turecki złotnik, pewnie czekałabym na tatę w domu - och, oczywiście, że pozwoliła sobie na poufałość. W końcu byli mimo wszystko w prywacie. Może najwyżej ten asystent mógł sobie wyrobić o niej zdanie, ale w tym momencie niewiele ją to obchodziło. Zajęła miejsce na krześle, odruchowo wygładzając dłońmi materiał sukni. - Kawki, tak. Poproszę - dodała chwilę później, jednocześnie zastanawiając się w jaki sposób poruszyć temat, z którym tutaj przyszła. Nie chciała sprawiać więcej problemów swemu ojcu - ten miał już wystarczająco dużo na głowie, co potwierdzały akta znajdujące się w pokoju. Z drugiej strony pocieszała się tym, że w istocie może przekazać ojcu także dobre wiadomości - może jeszcze nie o kandydacie do ożenku, ale o kopalni już tak.
- Biorąc pod uwagę godzinę i dzień, wiedziałam, że będziesz w pracy, jednakże sprawa, jaka mnie tutaj sprowadza jest dość poważna - widać, że ciężko przychodziło jej proszenie o pomoc, czy nawet próba zaalarmowania, że może się dziać coś złego. Od razu jednak skupiła spojrzenie na ojcowskiej twarzy, by mieć czas na zareagowanie na jakikolwiek grymas - czy to smutku, czy bólu. - Od razu mówię, że z kopalnią wszystko w porządku. Wzrost wydobycia kryształu górskiego jest już prawie pewny, teraz tylko szykowany jest tunel wydobywczy, więc nie ma się o co martwić. Ściągnęłam paru specjalistów z kopalni Italskich, oni znają się na rzeczy.
Nie ma to, jak zagadać problem, czyż nie? Tymczasem Olga nasłuchiwała kroków mogących zwiastować powrót asystenta. Wiadomość o liście przekaże ojcu dopiero wtedy, gdy młodzian znów zniknie za drzwiami. Teraz, w momencie, gdy w każdej chwili mógł się zjawić, nie byłoby to na miejscu.
Matvei Onegin
Matvei Onegin
Sala sądowa Tumblr_pbkjzqHERH1ufzk7po1_500
Jekaterynburg, Rosja
61 lat
błękitna
za Starszyzną
sędzia Magicznego Sądu / wykładowca na PUMie
https://petersburg.forum.st/t1069-matvei-onegin#3926https://petersburg.forum.st/t1936-matvei-onegin#10029https://petersburg.forum.st/t1937-sprawiedliwosc-wymierzamy-sami#10030https://petersburg.forum.st/t1935-orzel-onegina#10028

Nie 10 Lut 2019, 12:32
Może to był plan Doli, aby pozwolić im właśnie w takich warunkach, w takim miejscu i o takim czasie omówić konkretne problemy. W końcu gdyby było inaczej Olga nie miałaby szans złapać ojca w trakcie przerwy między rozprawami, czyż nie? Matvei był czarodziejem starej daty, wierzył więc w bogów, a w konsekwencji w pewien sposób w przeznaczenie. Miał nadzieję, że jego dzieci też będą trzymać się tradycji i nie odejdą od wiary. Czasami znaki od bóstw były niepozorne i tylko ona mogła sprawić, że człowiek je zauważy i wykorzysta daną mu szansę.
Na szczęście od kiedy wyszedł ze szpitala Matvei nie narzekał na zdrowie. Czuł się dobrze, pracowało mu się coraz lepiej i łatwiej, a mimo trudnej sytuacji i różnorodnych źródeł stresu póki co nic mu nie dolegało, nawet najzwyklejszy ból głowy. Może to udana młodość, bez takich kłopotów jakie obecnie męczyły magiczny świat sprawił, że te najstarsze pokolenie tak świetnie sobie radziło? W końcu mieli czas nabyć doświadczenia z łatwiejszymi problemami. Dzięki temu też nie zapowiadało się, by Onegin musiał zrezygnować z funkcji nestora albo we śnie zwolnił stołek - póki co trzymał się naprawdę nieźle, choćby w porównaniu do pogryzionego przez jarchuka Mefodiya Karamazova.
Nestor cieszył się, że córka nie unika kontaktu z nim, nie ucieka, nie zasłania się własnymi sprawami czy dojrzałością, a dalej traktuje go jak ojca, który zarówno doradzi jak i przytuli. Uznawał to za ważne, w końcu nie chciał, żeby jego dzieci wywołały choćby taki skandal jak on z ich matką, Persefoną. Miał nadzieję, że nic się nie zmieni, nawet kiedy pewnego dnia jego malutka Olga stanie na ślubnym kobiercu, zmieni nazwisko i być może przestanie zarządzać rodzinną kopalnią.
- Mam nadzieję, że ten złotnik zna się na swoim fachu? - zainteresował się. Zawsze chciał być ojcem, który orientuje się, co się dzieje w życiu jego dziatek. Nie interesując się ich życiem ciężko by było, aby wiedział o nich więcej niż przeciętny Kowalski czytający o życiu Starszyzny w gazecie. A i on nie zamierzał przejmować się asystentem. W końcu to bez sensu zachowywać oficjalny ton w rozmowach z członkami rodziny. - To jak tylko wróci to mu powiem, by nam jej zrobił. Mam nadzieję, że nie będziesz jej pić w biegu? To źle robi na zdrowie - wiedział co mówi, inaczej nie trzymałby się tak dobrze.
Wysłuchał uważnie swojej córy próbując wyłapać jej niepokój. Widział, że z pewnością nie chodzi o kopalnie, inaczej pewnie poinformowałaby go o tych sukcesach zupełnie inaczej. Pokiwał głową, pokazując, że jej słucha i zanim cokolwiek odpowiedział do pokoju zajrzał jego asystent.
- Dobrze, że jesteś. Zrób nam dwie kawy. Tylko szybciutko! - powiedział do chłopaka, po czym znowu zwrócił uwagę na Olgę. - Widzę, że sprawy idą świetnie. Chyba świetnie się czujesz w roli zarządcy, prawda? - spytał zadowolony z jej osiągnięć. Miał wątpliwości, kiedy jej pozwalał iść w tę stronę, ale teraz widział, że nie zgadzając się tylko podciąłby córce skrzydła. - Jednakże widzę, że jeszcze coś cię gnębi. Chcesz mi o tym powiedzieć? - spytał, nim asystent wrócił w błyskawicznym tempie z tacką, na której znajdowały się dwie filiżanki pełne kawy, cukiernica, mleko do kawy oraz trochę syropu karmelowego, którego Matvei jako człowiek starej daty nigdy nie uznawał. Młodzi mieli jednak inne podejście do tego, jak powinna smakować kawa albo jak należy ją przyrządzać. Onegin westchnął tylko, ale nie zamierzał narzekać. W sądzie nie każdy mógł wiedzieć, że najlepsza jest kawa świeżo mielona, długo parzona.
Olga Onegina
Olga Onegina
Jekaterynburg, Rosja
26 lat
błękitna
za Starszyzną
Nadzorczyni kopalni, specjalistka ds. jakości minerałów
https://petersburg.forum.st/t2062-olga-oneginahttps://petersburg.forum.st/t2068-olga-onegina#11747https://petersburg.forum.st/t2069-olga#11749https://petersburg.forum.st/t2070-masha#11750

Sro 13 Lut 2019, 22:59
Olga nie wyobrażała sobie, żeby kiedykolwiek jej kontakt z ojcem czy matką mógł ulec osłabieniu. Żyła w bardzo silnym przekonaniu, że nawet w wypadku jej zbliżającego się zamążpójścia (w końcu latka lecą), a co za tym idzie prawdopodobnej przeprowadzki, wszystko pozostanie jak dawniej. Zmieni się oczywiście nazwisko i miejsce zamieszkania. Ale nie zmieni się fakt, że jest córką tej wspaniałej pary, że ma rodzeństwo, o którego interesy też należy dbać. Rodzina jest prawdziwą siłą - ta biologiczna powinna mimo wszystko stać na najwyższym miejscu w rankingu priorytetów. W głębi serca na zawsze zostanie taką córeczką tatusia. Może rzuciłaby się ojcu na szyję, gdyby nie miejsce, w którym się znajdowali. Wiadomo, że w domu upadają wszystkie konwenanse.
Słysząc pytanie o złotnika, mina córy od razu się rozjaśniła. Lubiła to, że ojciec był taki dociekliwy. Dodawało jej to trochę więcej motywacji w wykonywaniu "swoich spraw". Kontakt z jubilerami i kupcami był oczywiście jedynie efektem ubocznym jej kopalnianej działalności. Zależało jej jednak, by kryształy zdatne do obróbki trafiały do odpowiednich rąk - żal byłoby zmarnować najwyższej klasy materiały na jakiegoś partacza.
- Oczywiście. Stworzył insygnia ślubne dla sułtanki Magicznej Turcji. Robota klasyczna, ale bardzo ciekawa. Ma paru uczniów, których przyucza do fachu, na nich też mam oko, bo jeżeli okażą się chociaż w połowie tak uzdolnieni, będą bardzo dobrym kontaktem na przyszłość – przez jej głos wyraźnie przebijała pasja. Jasne oczy zabłysły czystym blaskiem, zupełnie jak wtedy, gdy na ukochany przez Oneginów kryształ górski padały promyki słońca. Kamień iskrzył się wtedy, bardziej lub mniej, w zależności od gatunku. Kryształki w oczach nadzorczyni kopalni wydawały się być pierwszego sortu.
- Nie, nie, zamierzam zabrać ci jeszcze trochę czasu. Ale powiedz mi, gdy będzie się zbliżała kolejna rozprawa. Nie chcę być przeszkodą  wymiaru sprawiedliwości – dodała za chwilę, na następne pytania ojca odpowiadając tylko krótkim skinieniem głowy. Ojciec mógł być pewny, że Olga czuła się w kopalni jak ryba w wodzie, chociażby po tym, jak najpierw rozgadała się (zupełnie nie po szlachecku) o złotniku. Gdyby nie okoliczności, z którymi przyszła, rozgadałaby się przecież o kamieniach. Wynikach. Nowych klientach i specjalistach, którzy odkrywają kolejne złoża i wraz z nią udoskonalają metody wydobycia. Gdyby popuściła sobie i zaczęła o tym mówić, trwałoby to do wieczora, jak nie dłużej. Tata pewnie nawet nie pomyślałby o przerwaniu jej monologu, w końcu tak długo się nie widzieli... Aż szkoda, że musieli spotkać się ponownie przez takie zamieszanie.
- Właściwie po to tu przyszłam. Najpierw myślałam, że lepiej będzie zwrócić się z tym do wuja Kosmasa, ale powinieneś wiedzieć pierwszy – wiedziała, że wspominając imię wuja wcale nie uspokoi Matveia. Wręcz przeciwnie, pewnie wzbudzi jeszcze większy niepokój. Westchnęła głęboko, widać było, że ta sprawa nie jest dla niej znowu taka lekka. Bo jaka miała być? Różne rzeczy działy się w magicznym świecie - łącznie z zamachami na członków Starszyzny. Raskolnicy robili wiele głupstw, stawiając na szali życie niewinnych ludzi, nie wiedząc nic o staraniach arystokracji, która była jedynym gwarantem utrzymania porządku. Już miała sięgnąć do kieszeni, gdy asystent ojca wrócił z tacą z kawą. Podziękowała mu skinieniem głowy i ciepłym uśmiechem, w końcu też wykonywał ciężką pracę.
Dopiero wtedy, gdy upewniła się, że asystent opuścił pomieszczenie, w końcu sięgnęła po list, który trzymała w ukrytej kieszeni. Podsunęła go, nadal zgiętego do środka, bliżej ojca. Po otworzeniu go w oczy od razu rzucał się symbol. Czarne słońce.
- Dostałam taki list. Nie wygląda jak głupie pogróżki. Pachnie za to fanatyzmem, a to już wyjątkowo niebezpieczne. Niepokoi mnie też to, jak mieli dostęp do mojej Mashy. Koperta miała ten sam symbol, co tutaj na górze. Nie było nadawcy – tym razem jednak kobieta wyglądała na głęboko zmartwioną. Kawa musiała chwilę poczekać.
Matvei Onegin
Matvei Onegin
Sala sądowa Tumblr_pbkjzqHERH1ufzk7po1_500
Jekaterynburg, Rosja
61 lat
błękitna
za Starszyzną
sędzia Magicznego Sądu / wykładowca na PUMie
https://petersburg.forum.st/t1069-matvei-onegin#3926https://petersburg.forum.st/t1936-matvei-onegin#10029https://petersburg.forum.st/t1937-sprawiedliwosc-wymierzamy-sami#10030https://petersburg.forum.st/t1935-orzel-onegina#10028

Pią 15 Lut 2019, 17:30
Matvei właśnie na to liczył. Że będą wspierającą się nie tylko w interesach rodziną, która będzie mogła liczyć na swoich członków, szczególnie w poważnych problemach. Nadchodziły ciężkie czasy i ostatnią rzeczą jakiej by chciał były niesnaski czy kłótnie rodzinne. Miał nadzieję, że nigdy do takich poważniejszych nie dojdzie, bo wiadomo, że do tych mniej poważnych już mogło dojść. To normalne, kiedy dzieli się z kimś czas i więzy krwi.
Cieszył się, że sukcesy w pracy sprawiają Oldze radość i że dobrze czuła się w tak bliskiej rodowi branży. Widać było, że mimo domieszki greckiej krwi, a wraz z nią zamiłowanie do złota zostało pokonane przez rodzinne uwielbienie diamentów i innych kamieni szlachetnych, godnych jego córek. Aż Onegin czasami się zastanawiał jak rozwiążą kwestię pracy jego kochanej córeczki, kiedy wyjdzie za mąż. Mimo wielu wizji wiedział, że wszystko zależy od jej przyszłego męża, relacji międzyrodowych i ogólnego dogadania się.
- Rzeczywiście, to robi wrażenie. Chyba nawet miałem okazję widzieć w gazecie te insygnia, one zdecydowanie były godne każdej sułtanki - pokiwał z zadowoleniem głową. - Jakim cudem udało ci się z nim skontaktować? Próbowałaś zachęcić jego uczniów, by po zakończeniu nauk podjęli z nami współpracę? - dopytywał. Wierzył w córkę i to, że dużo osiągnie w branży, ale zawsze lepiej trzymać rękę na pulsie. Nie miała w końcu nawet trzydziestu lat, więc ciężko mówić, by posiadała jakieś znaczne doświadczenie. A wiadomo, że ono jednak dużo daje.
- Oczywiście, powiem ci. Ale na razie się nie martw, nie wiedziałem ile potrwa ta rozprawa i postarałem się o w miarę długą przerwę między tą a kolejną - uspokoił młodą Oneginę. Nie chciał, żeby ciągle się oglądała na drzwi martwiąc się, że ktoś zaraz im przerwie rozmowę w najmniej korzystnym momencie. Chwilę odczekał, czy wróci do tematu swojego zawodu, a gdy tego nie zrobiła postanowił zmienić temat. - A jak ogólnie życie ci płynie? Planujesz jakiś wyjazd albo masz trochę więcej czasu? - mężczyzna rozważał, czy jego córka nie dojrzała już do zorganizowania publicznego wydarzenia. Ostatnio Persefona była dość mocno zaangażowana w sprawy brata, więc mało jej było w domu, a Matvei musiał wreszcie coś zorganizować jeśli chciał mieć szanse na zostanie Dumą.
Widać było, że zamienił się w słuch widząc jak zaczyna nurtujący ją temat. Patrząc na fakt, gdzie pracował Kosmas sprawa była zdecydowanie bardziej niepokojąca. To oznaczało zapewne, że jego córka miała poważne kłopoty, a to za bardzo mu się nie podobało. Choć dziwne by było, gdyby było inaczej.
Nasypał sobie troszeczkę cukru do kawy, dolał małą ilość mleka i zamieszał, podczas gdy Olga wyciągała i rozwijała otrzymany list. Wpatrując się w swoje dziecko nie zauważył, że zbyt mocno zamieszał i kropla płynu spłynęła po filiżance.
- Czarne Słońce... - mruknął pod nosem, kiedy już przeczytał jego treść. - To zdecydowanie nie czcze pogróżki. Mnie chyba śledzą. Jak będziesz wychodzić odprowadzę cię do tylnego wyjścia i stamtąd się teleportujesz, żebyś przypadkiem nie miała większych problemów - zdecydował. Już niektórzy przez tę mugolską sektę, jak ją nazywał w duchu Onegin, potracili swe moce. Nie chciał, żeby to samo spotkało jego córkę. - Kiedy to dostałaś?
Nie skończyli jednakże tej rozmowy, bo obojgu coś nagle wypadło.

2 x z/t
Sponsored content


Skocz do: