Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 04 Lut 2017, 14:43
Magiczny Port

To tu tętni prawdziwe życie magicznych marynarzy. Port, w którym mieści się kilkanaście statków handlowych, jest usytuowany po północnej stronie wyspy i ukryty jest przed wzrokiem mugoli potężnymi zaklęciami – zamiast niego, ich oczom ukazuje się stromy, budzący przerażenie klif. Działa nieprzerwanie od czasów panowania samego Piotra I Wielkiego – w końcu to on był pomysłodawcą, by niedużej wielkości wyspa Kronsztadt pełniła nie tylko rolę portu morskiego, ale także ochrony Petersburga. Choć mało kto o tym wie, to tutaj znajdują się również ośrodki szkoleniowe przyszłych gwardzistów z Batalionu Specjalnego i oddziały patrolujące przestrzeń morską.

Ruža Bregović
Ruža Bregović
Belgrad, Republika Federalna Jugosławii
23 lata
błękitna
za Starszyzną
stażystka gwardzistka
https://petersburg.forum.st/t1053-ruza-bregovichttps://petersburg.forum.st/t1055-ruza-bregovic#3819https://petersburg.forum.st/t1054-drzewa-umieraja-inaczej-niz-ludzie

Pon 02 Paź 2017, 23:28

07.05.1999

Jaki straszny tłok, jaki okropny smród. Zgniłej wody, cebuli, której na marynarskich statkach nie brak, przepoconych mundurów i zatęchłego drewna. Dzisiaj dodatkowo opary z kadzideł ciągną się wraz z nawoływaniem starego handlarza, który Ružy na myśl przynosi Czarnobrodego. Umyka szybko przed jego wzrokiem starając się ciągle zrównać krok ze swoją towarzyszką, ale to nie ma sensu, bo w porcie jest za ciasno, żeby mogły iść ramię w ramię. To jednak wcale nie przeszkadza Ružy w rozmowie. Rozmowie.
- …no i wtedy wchodzi, rozumiesz, ten, ten… – Niecierpliwe pstryknięcie palcami jest niezawodnym sposobem na przypomnienie sobie nazwiska. – Ten nowy podłokietnik komendanta i pyta się, „co tu się odpierdala?”, a Kamiński wisi na tym haku jak marionetka i Romanko trzyma go za bosą stopę cały pokryty sierścią i sapie jak tłusty szczur, ja nie wiem o co chodzi, bo weszłam dosłownie sekundę przed tym podłokietnikiem i gapię się na tych dwóch idiotów i myślę, czemu do chuja wafla Weles przydzielił mnie z nimi do grupy ćwiczeniowiej i… o, fuj. – Znowu coś jej przerywa pasjonującą opowieść, szczerbaty młodzieniec, który najpewniej przypłynął tutaj w poszukiwaniu pracy, uznał, że tania uliczna rozrywka, jaką jest połykanie żab mu się bardzo opłaci. Na szczęście nie tym im się przyszło dzisiaj zajmować, więc mogą minąć go, nie przywołując na twarz większej ilości obrzydzenia niż to konieczne.
- No. No to zgadnij, kto dostał w pierwszej kolejności burę od podłokietnika i wezwanie na dywanik. – Pytanie retoryczne.
Orina Dolohova
Orina Dolohova
Magiczny Port DT5daHZ
Ufa, Rosja
31 lat
błękitna
neutralny
klątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t1034-orina-valerievna-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1042-orina-dolohova#3735https://petersburg.forum.st/t1043-orina-dolohova#3737https://petersburg.forum.st/t1044-frygia#3740

Wto 03 Paź 2017, 00:00
Ściany się zbliżały, biuro dusiło, to nie klaustrofobia - tego by jej do kompletu brakowało. Po prostu zwykła reakcja osoby, którą jeszcze nie tak dawno jedynie co ograniczało to wydma na horyzoncie. Teraz musiała się ścisnąć do biura, ciasnych, petersburskich ulic. To się zgłosiła na patrol na obrzeża i co? Trafił się port, nawet na bryzę nie mogła liczyć, ta akurat niosła organiczny zapach rozkładanych szczątków w wodzie.
Mieszanka woni wywracała żołądek Oriny, ale przecież była zaprawiona w bojach, żeby nie rzygać. Zresztą wczoraj było gorzej, został po tym ślad, na zmianę kilkakrotnie szorowane dłonie i smarowane kremem, trzy razy myte włosy. A teraz nawet nie mogła dojść czy czuje ścierwo od siebie czy zewsząd naokoło.
- Galushka - odezwała się po dłuższym milczeniu, które tak ochoczo zapełniała słowami jej towarzyszka. Tak się nazywał rzeczony podłokietnik czy: - podnóżek tak się nazywa - dodała, gdyby przypadkiem Ruža straciła wątek.
Orina szła pierwsza, wysoka, w czerni, uważna, mimo wszystko i mimo tego, że wyglądała jakby była zatopiona w sobie. Gdy tylko wyłonił się marny ulicznik, wielbiciel płazów, zmieniła kierunek ruchu, jak przeskakujący elektron tak, że nawet nie musiała się ocierać o delikwenta lub mocno korygować kierunek.
- Może wzywają alfabetycznie. - Stara zasada mówiła, że tam gdzie kończy się logika zaczyna się kolej, poczta i wojsko, właściwie wszystkie służby w takim miejscu się zaczynały. No bo jaki sens było wysyłać je dwie do portu, w takim tłumie nikt nie dobija zbyt ciekawych interesów, tak dla półświatka, jak i Gwardii.


Ostatnio zmieniony przez Orina Dolohova dnia Nie 03 Gru 2017, 12:00, w całości zmieniany 1 raz
Ruža Bregović
Ruža Bregović
Belgrad, Republika Federalna Jugosławii
23 lata
błękitna
za Starszyzną
stażystka gwardzistka
https://petersburg.forum.st/t1053-ruza-bregovichttps://petersburg.forum.st/t1055-ruza-bregovic#3819https://petersburg.forum.st/t1054-drzewa-umieraja-inaczej-niz-ludzie

Pią 06 Paź 2017, 10:50
Rużo, ty byś nie zniosła siedzenia za biurkiem, wolałabyś do najgorszej roboty się wyrwać (jak ta?) żeby tylko nie siedzieć i nie gapić się w ściany. Powiedz mi, dziecko drogie, jakim cudem ty przetrwałaś przez tyle lat naukę w domu? Czy to wszystko kumulowało się w tobie i tylko czekałaś, żeby wybiec, uciec i już nigdy nie siedzieć w jednym miejscu? To mogłaś sobie inny zawód wybrać, bo w gwardii nikt za ciebie papierkowej roboty wypełniać nie będzie, nawet tego nie oczekujesz. I dobrze.
- Galushka, gruszka, pietruszka, wszystko jedno. Dzięki. – Niby wszystko jedno, ale jednak dziękujesz, w końcu nazwisko istotne do zapamiętania. Tak sobie tylko komentujesz, dla podtrzymania poziomu dramaturgii.
- Przywoływanie pracowników w kolejności alfabetycznej wiele by tłumaczyło. Chociażby to, dlaczego nas wysłano do tej cuchnącej dziury. Ekhem. – Czyścisz gardło unosząc pięść do ust i nabierasz porządną dawkę tlenu do płuc.
- Wyślijcie tam te dwa dziewczątka do portu, niech sobie pooglądają starych wilków morskich, co innego mogą mieć do roboty, mam rację koledzy? Hehehe. – Imitowanie podłokietnika Galushki idzie ci niepokojąco dobrze, Rużyczko. Może ty sobie zły zawód wybrałaś. Z pewnością tak twierdzi o większości kobiet w gwardii Galushka, przyznajcie się, ile razy kazał wam już zrobić sobie kawę i jajecznicę z majonezem i piklami. Połączenie iście srakogenne ale jak kto lubi.
Tymczasem w porcie, oczywiście, oczywiście nie dzieje się nic niepokojącego. Może i gadasz jak katarynka, ale zwracasz uwagę na otoczenie i chociaż macie już za sobą całkiem niezły kawałek spaceru, to nie dzieje się nic, co powinno przyciągnąć dostateczną uwagę. A miejsce rzekomego targu i tak już minęłyście. Czy nie? Czy to Ruży się wytyczne pomieszały?
Orina Dolohova
Orina Dolohova
Magiczny Port DT5daHZ
Ufa, Rosja
31 lat
błękitna
neutralny
klątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t1034-orina-valerievna-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1042-orina-dolohova#3735https://petersburg.forum.st/t1043-orina-dolohova#3737https://petersburg.forum.st/t1044-frygia#3740

Nie 08 Paź 2017, 22:53
Tłum się przerzedził, głównie dlatego, że minęły największe statki i te kilka spelun, które były w centrum zainteresowania rzekomych wilków morskich, którym było bliżej do wyliniałych hien. Aż wzięła głębszy wdech, bo bezwiednie przeszła na płytkie oddechy, jakby bała się skazić tym wszystkim. I jakby dało się bardziej.
Orina parsknęła cicho i krótko na dziecinną wyliczanką. Szlak też trafił dramaturgię.
- Minęłaś się z powołaniem. - Ruža była młoda, jeszcze mogła wybrać karierę w teatrze, najlepiej lalek.
- Może następnym razem zaoferuję swoją pomoc przy parzeniu kawy towarzysza Galushki. - Mogła już sobie wyobrazić popłoch oficera podłokietnika, który zwykł  ją ignorować. Najwyraźniej obawiał się, że za bardzo wzięła do siebie dewizę rodową.
Zrównały się z parką stojącą przy przekrzywionej latarni. Dwóch chłopaków, na oko powinni siedzieć na wykładach i nie wyglądali, jakby byli na miejscu, pierwszy błąd. Jeden miał zawiązaną zieloną wstążkę i co jakiś czas rzucał nerwowe spojrzenia na boki. Wydawało mu się, że rozglądał się dyskretnie, podobnie Orinie swego czasu wydawało się, że będzie dobrym uzdrowicielem. Drugi palił i w momencie, gdy zawyła syrena na którymś ze statków próbował zamaskować drgnięcie. Słabo panowie, bardzo słabo. Na rzeczoną transakcję to nie wyglądało.
- Chyba się urwali z przedszkola - powiedziała po chwili milczenia, nawet nie oglądając się na nich i tak obie wiedziały o kim mówiła. Szły jeszcze, dopiero po chwili Orina zatrzymała się i oparła o barierkę przy zejściu na trap małego kutra. Nawet nie wiedziała czy chciało jej się podchodzić do tamtej dwójki.
Ruža Bregović
Ruža Bregović
Belgrad, Republika Federalna Jugosławii
23 lata
błękitna
za Starszyzną
stażystka gwardzistka
https://petersburg.forum.st/t1053-ruza-bregovichttps://petersburg.forum.st/t1055-ruza-bregovic#3819https://petersburg.forum.st/t1054-drzewa-umieraja-inaczej-niz-ludzie

Pon 09 Paź 2017, 10:55
Przerzedził się ten tłum czy nie? Niby tak, ale tobie robi się duszno. Powinnaś w tym momencie pstryknąć palcami i tonem słabego komika rzucić w eter „robi się duszno czaicie? Duszno!”. Ale nie zrobisz tego bo ani nie ma komu ani po co. Tylko byś pokazała Orinie jaki żenujący z ciebie kompan i cały port uschnąłby przez poziom twoich żartów. Niemniej jednak słabo ci się robi, kiedy oprócz dwóch przedszkolaków mijasz tłum chorowicie zielonkawych mężczyzn ze wzrokiem ciężkim jak łańcuchy u ich stóp. Ale ignorujesz to, skupiając swój wzrok na butach Oriny. Nie po to tu przyszłaś, nie twoja sprawa. Już dawno się nauczyłaś, że nie każdej zbłąkanej duszy pomożesz. I nie każdym demonom się pomoc należy.
- Tak zrób, Orino. Tylko nie zapomnij pozwolić mu instruować cię kolejno jak się gotuje wodę, ile sypie łyżeczek i jak się zalewa. – Mansplaining niskich lotów, ale co wy kobietki byście bez tego zrobiły.
- Może chłopcy też chcieliby wyjaśnić ci ze szczegółami co tutaj robią, o ile sami wiedzą. Spójrz ten jeden ma zielążkę. Co obstawiasz? Pamiętaj, aby uciec. Pamiętaj, aby nie wyglądać podejrzenie. czy w ogóle pamiętaj, aby się stawić. Zakładam, że i tak czekają na jakąś gównianą transakcję. Pewnie kupują sproszkowane łuski sirin, potem to wsypują do tytoniu i palą. To ostatni hit wśród miłośników szemranych używek. Po co nas wysyłają na takie gówniane misje, jeśli o mnie chodzi chętnie zostawiłabym młodych w spokoju, to selekcja naturalna. Tylko na ich kontakcie lepiej się skupić, ale nie nadchodzi. Spójrz, są niecierpliwi, koleś się spóźnia. Poczekaj, zaraz wymienią się szybkim info, że jak nie przyjdzie do pięciu minut to spierdalają. Ten ze wstążką wolałby już się zmyć, ale palacz zgrywa kozaka, bo nie takie rzeczy się robiło – Niesamowite Rużo, tobie się japa nie zamyka. Może to jest jednak powód, dla którego wysyłają cię często i gęsto na pierwsze z brzegu patrole („pierwsze z brzegu czaicie? Bo jesteśmy w porcie hehehe”) żeby nie słuchać twojej nieustannej paplaniny. Stajesz bokiem do barierki opierając się o nią łokciem i zerkasz na Orinę. Też tutaj nie pasujecie, gdybyście chociaż damy do towarzystwa mogły poudawać, ale zbyt zasłonięte jesteście. Przynajmniej na czarno, czarny nigdy nie wychodzi z mody wśród czarodziejów, przez co nie rzuca się w oczy. Nie to, co mugolskie pastelowe koszule.
- Nie miałabym nic przeciwko, żeby koleś olał gówniaków. Spisałybyśmy co potrzeba i mogłybyśmy iść wypić rum pod mostem, aye. Co, za dużo? To bez aye. Smród glonów zagnieździł mi się w nozdrzach i poczułam się piratem. Pasowałoby mi jedno oko, jak myślisz? – Podnosisz dłoń do twarzy zasłaniając lewe.
Orina Dolohova
Orina Dolohova
Magiczny Port DT5daHZ
Ufa, Rosja
31 lat
błękitna
neutralny
klątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t1034-orina-valerievna-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1042-orina-dolohova#3735https://petersburg.forum.st/t1043-orina-dolohova#3737https://petersburg.forum.st/t1044-frygia#3740

Wto 10 Paź 2017, 01:08
Orina nic by nie wyczuła, nawet gdyby te upiory odtańczyłyby wokół nich fandango i Ružy nie znała za dobrze, żeby dostrzec ledwie namacalną zmianę w jej zachowaniu, która nastąpiła. Do tego młoda gadała, aż ten słowotok wplątał się w tło i Dolohova musiała się skupić na nim, aby śledzić główny wątek.
- Nie zapomnę - czaiła się w tym groźba. Może nawet zacznie oferować się co jakiś czas przy zaparzaniu kawy. Cały urok tkwił w tym, że nic poza tym nie zamierzała robić, a jedynie pozwolić Galushce utopić się w podejrzeniach i potem gnić pod swoją niezachwianą pewnością siebie.
Pamiętaj, aby nie wyglądać podejrzenie. Było w punkt, plus dla Ružanego strumienia podświadomości.
- Pamiętaj, co masz kupić - wpadła towarzyszce w słowo. Dalej nawet nie patrzyła na nieszczęsną parę. - Siriny? Rogi jaroszków wypadły z obiegu? - Akurat miała sentyment do tych małych, rogatych gnojków, sporo ich się kręciło przy ich rodowej siedzibie nad Biełą. Stanowiły kolejny detal dopełniający obraz Dolohovów, obok upiornego lasu, cmentarza, plotek o nekromancji, o których wiarygodności goście wyjeżdżali bardziej przekonani, niż przed wizytą. Lepiej dla jaroszków, gdyby wyszły z mody.
- Nie zdziwię się, jak ich już olał. Na miejscu dostawcy też bym ich obserwowała - spojrzała na Ružę. Nie pasowały, ale na damach negocjowalnego afektu port się nie kończył. - Przyspieszyłabym ich agonię. - Aż tak ci się spieszyło do rumu, Orino? W ogóle do alkoholu i pewnie wystarczy, że tamci zauważą je. Prawie byłaby w stanie współczuć tym biedakom. Jeszcze pewnie popalali ziołowe skręty.
- Jedno oko i drewniana noga - skoro tak sobie swobodnie pływały w tak niskim humorze. I jak bardzo jeszcze chciała się uszkodzić stażystka? Orina miała dość zajęcia przy jednej chorobie. - Nie chcesz innej roli? Bo czekają i się nie mogą doczekać.
Ruža Bregović
Ruža Bregović
Belgrad, Republika Federalna Jugosławii
23 lata
błękitna
za Starszyzną
stażystka gwardzistka
https://petersburg.forum.st/t1053-ruza-bregovichttps://petersburg.forum.st/t1055-ruza-bregovic#3819https://petersburg.forum.st/t1054-drzewa-umieraja-inaczej-niz-ludzie

Pią 13 Paź 2017, 00:11
Przyspieszanie agonii i tak wychodzi wam pięknie, jeszcze trochę sucharów i wióry zostaną z tego smutnego kurwipadołu łez. Oby tak dalej, dziewczęta! W nagrodę święty spokój, czego chcieć więcej. Każdy wam powinien podziękować, a na pewno ci chłopcy, bo gdyby nie wy, to jeszcze by zeszli całkiem na złą drogę, a z tej już ciężki powrót. To znaczy prawie, bo prawdę powiedziawszy, jeszcze nic nie zrobiłyście. I nic się na to nie zanosi, choć Ruża zamyka w końcu japę i przygląda się chwilę Orinie, zerkając na chłopiątka, w końcu rękę podnosi i drapie się potylicę.
- Ale co ja? - Nie, św. Chuj. Rużo, co ty robisz na tym stażu, kto cię w ogóle przyjął i dlaczego, przecież to nie jest praca zdecydowanie dla ciebie. Nie masz zielonego pojęcia jak się zachować, chociaż gdybyście były tu prywatnie wiedziałabyś jak podbić do chłopiąt, by ich przegonić. Ale teraz obawiasz się, że coś zepsujesz. Zatem stoisz w miejscu, bo to zdaje się być najlepszym rozwiązaniem, ludzie gorszymi sposobami próbują kupić sobie czas. Nie przeszkadzałoby ci gdyby jebło teraz szybką burzą, kimnęłabyś się licząc, że gdy w końcu cię dobudzą (najpewniej w szpitalu) okaże się, że Orina bohatersko podołała i byłabyś z niej taka dumna, że zaprosiłabyś ją znowu do portu, żeby jebnąć szampanem o którąkolwiek burtę. Ale do tego daleko.
- Stara ale. Co ja mam zrobić kurwa. Welesie, przecież ja to spierdolę, przecież to będzie porażka, ja się nie nadaję do konfrontacji, mogę ich sprać po mordzie. Mogę ich sprać po mordzie?
Orina Dolohova
Orina Dolohova
Magiczny Port DT5daHZ
Ufa, Rosja
31 lat
błękitna
neutralny
klątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t1034-orina-valerievna-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1042-orina-dolohova#3735https://petersburg.forum.st/t1043-orina-dolohova#3737https://petersburg.forum.st/t1044-frygia#3740

Sob 14 Paź 2017, 19:44
Co ty, Ružo? Właśnie, czemu szlajasz się po tym porcie, zamiast się uczyć fachu, na Orinę już szkoda czasu ani z niej przykładna arystokratka, ani gwardzistka, to można trwonić jej umiejętności na nic nie wnoszące patrole. No, ale sama nie wiesz dlaczego, Orina pewnie nawet, gdyby wiedziała, to by nie odezwała się słowem. Nie od razu, nie wprost.
- Rzeczywiście niemłoda - przytaknęła zgodnie ze stanem rzeczy. - I możesz ich sprać po mordzie. Galushka się ucieszy, nawet nie będzie musiał szukać pretekstu do ojebania ciebie po odstające końce tej grzywki. - Dlaczego ona o tym jej mówiła, Bregovićka nie powinna mieć patrona od takich pogadanek? Stchórzył przed swoją podopieczną, ta teraz jej się kojarzyła z nakręconym psem, nic tylko po głowie poklepać. Albo z kogutem bokserem.
Orina oderwała się powoli od barierki trapu, o który cały czas się opierała. Skierowała się w stronę przedszkolaków, nie kryła się specjalnie, że idzie w ich stronę. Nie obejrzała się czy Ruža dołączyła do niej, lepiej, żeby to zrobiła. Tamci się pewnie łudzili, że to nie o nich chodzi lub istniało bardzo niskie prawdopodobieństwo, że mieli na tyle instynktu samozachowawczego, żeby się panicznie rzucać do ucieczki. To zmusiłoby ją do wezwania prawdziwych gwardzistów.
- Dzień dobry, panom. Patrol Magiczny - nie mijała się z prawdą zbyt odlegle. - Czy - intencyjnie nie dokończyła pytania, nie bardzo jej się chciało wymyślać dalszą część, zamiast tego dodała: - pana kolega bardzo zbladł - skinęła brodą w stronę zielążka, który zbliżał się kolorystyką do trupa wyłowionego z Newy po trzech tygodnia marynowania. Kozak zdążył już zgubić peta. Obaj tracili na kolorze i ruchach.
Ruža Bregović
Ruža Bregović
Belgrad, Republika Federalna Jugosławii
23 lata
błękitna
za Starszyzną
stażystka gwardzistka
https://petersburg.forum.st/t1053-ruza-bregovichttps://petersburg.forum.st/t1055-ruza-bregovic#3819https://petersburg.forum.st/t1054-drzewa-umieraja-inaczej-niz-ludzie

Sob 14 Paź 2017, 22:16
Orino, wcale nie jest za wcześnie aby wysnuć wniosek, że się Ruża do tej roboty w ogóle nie nadaje, ale możesz jeszcze chwilę dać sobie czas na ostateczne osądy. Albo olać sprawę i przyjąć za fakt, że ktoś ci Rużę sprzedał podrzucił jak niewygodnego bachora, którym nie chce się zajmować. Albo go nie stać, emocjonalnie. Może to miał być okrutny żart, żeby was, takie kalekie i różne zespawać razem.
Głupio się Ruży zrobiło na tę uwagę o wieku, przecież jej wcale nie o to chodziło, aby Orinie ubliżyć, więc znowu rękę unosi i znowu się w głowę drapie, a kiedy pada uwaga o grzywce to wybałusza oczy i tą ręką błądzącą przejeżdża po kosmykach. Ale jak to? Ale, że co? W sensie, że Orina ten... Zwróciła uwagę na grzywkę? Na tę grzywkę, którą Ruża każdego dnia przed wyjściem układa w nieład, który ma przywodzić na myśl rozrabiakę i zapewniać właścicielce kobiece spojrzenia? Nie zawsze takie, jakich by sobie Ruża życzyła, ale to już inna sprawa.
O kurczę.
Zarumieniłaby się, ale milknie zamiast tego już całkiem i rusza za Oriną, szybko porzucając lekko zgarbioną postawę, którą w sekundzie przyjęła, aby wyglądać profesjonalnie i pewnie. I stoi tak obok towarzyszki i przygląda się chłopcom blednącym na zmianę jak pulsujące na dyskotekach światła, chociaż czuje, jak robi jej się gorąco. Naprawdę mogłoby jebnąć teraz tą burzą.
Bo z tego wszystkiego nie wie nawet, czy powinna się odezwać, czy nie zjebie przedstawienia, czy nie zepsuje swoim słowotokiem planu-bezplanu Dolhovej, czy się jej nie zacznie język plątać, albo czy się przypadkiem po prostu nie roześmieje na głos nerwowo. To nie są reakcje, które powinny być pokazywane przez Patrol Magicznym młodym ćpunom sirinich łusek. Z poważną miną lustrując młodzieńców spogląda w końcu na ich buty. Buty wiele o człowieku mogą powiedzieć. A ich były znoszone, ale zadbane.
Orina Dolohova
Orina Dolohova
Magiczny Port DT5daHZ
Ufa, Rosja
31 lat
błękitna
neutralny
klątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t1034-orina-valerievna-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1042-orina-dolohova#3735https://petersburg.forum.st/t1043-orina-dolohova#3737https://petersburg.forum.st/t1044-frygia#3740

Nie 15 Paź 2017, 01:44
Ruža, luzuj, nie przejmuj się, ona przecież nie takich uwag wysłuchiwała i to teoretycznie od najbliższych osób. Zresztą akurat fakt osiągnięcia staropanieństwa i wypadnięcia z matrymonialnego targowiska Orina sobie chwaliła. Teraz rodzice ścigali jej młodsze rodzeństwo, jak te biedne jaroszki po lesie.
Psiak podążył za nią, no dobrze, nawet nie zaszczekał. Ileż razy była w takiej sytuacji, ktoś milczący za jej plecami, a ona przejmuje inicjatywę, tak bardzo wbrew wychowaniu, bo Dolohovie są w cieniu, za kurtyną, siedzą i podszeptują.
- Eee - ten co wcześniej palił papierosa odzyskiwał elokwentny rezon. Orina jedynie unosi jedną brew. Czuje, jak od obu chłopaczków buchają fale gorąca. Dobrze, dobrze, niech się trochę przysmażą, a potem wrócą pić podłe piwo z bimbrem.
- Coś panowie tacy zestresowani? - Że cię Orino nie skręciło z tej obojętnej życzliwości.
- Nie, nie, my, po prostu tylko.
Odetchnęła głęboko, jakieś orzeczenie, panowie to nie takie trudne, ale tamci chyba faktycznie zakończyli edukację na poziomie grupy Biedronek w przedszkolu.
- A pomóc panom trafić do Hotynki? - Orino twój prawosławny Bóg dawno cię przeklął i skończysz w kręgu piekielnym, gdzieś przy Czyśćcu zaraz. Młodzieńcy obdarzyli je spojrzeniami pełnymi popłochu. - No, kolega pana chyba powinien tam trafić, taki zielony na twarzy. - Prawdziwa Samarytanka, ale faktycznie daje im furtkę, niech się spokojnie wycofają i zapomną o narkotycznych transakcjach. Wrócą na stancję, która wynajmują za ciężko zarobione ruble przez ich rodziców, uchleją się, a jutro obleją jakieś kolokwium z wykładu i zapomną o sprawie.
Ruža Bregović
Ruža Bregović
Belgrad, Republika Federalna Jugosławii
23 lata
błękitna
za Starszyzną
stażystka gwardzistka
https://petersburg.forum.st/t1053-ruza-bregovichttps://petersburg.forum.st/t1055-ruza-bregovic#3819https://petersburg.forum.st/t1054-drzewa-umieraja-inaczej-niz-ludzie

Nie 22 Paź 2017, 00:25
Ruża bardzo lubiła tę wymówkę. My po prostu tylko. Może nie było w tym niczego nadzwyczaj zabawnego, gdyby chodziła jak każdy inny dzieciak do szkoły i spotykała się z tak idiotyczną odpowiedzią przez całe życie. Pewnie sama niejednokrotnie by ją stosowała przyłapana na robieniu czegoś ekstremalnie głupiego. Cienie i blaski przebywania w placówkach oświaty jednak ją ominęły, więc teraz słysząc odpowiedź chłopców wyrwała się ze swojego semi-letargu powracając do trybu pieska gwardzisty.
- Co po prostu? – Ożywiła się podchwytując odpowiedź, ale odbita piłka o treści no stoimy okrutnie ją zawiodła. A takie mieli pole manewru! Tyle opcji! Ruży się szkoda zrobiło, że mają tak biedne zasoby fantazji, nie warto ich nawet męczyć, żadna to frajda. Jej towarzyszka chyba też to zrozumiała, bo Ruża nie wyczuła w jej głosie ani krzty entuzjazmu, chociaż ciągnęła rozmowę dalej. Chyba dla formalności.
- Kolega ma chorobę lokomocyjną. – No to niedobrze, tylko, że w miejscu stoją. Sam przed chwilą to powiedział. Słabo, słabiutko, panowie.
- Ach. A co towarzyszowi w tej chwili przeszkadza? Ruch planety? – Niewątpliwie to o to chodzi właśnie, postawiłaś dobrą diagnozę, Rużo, zgłoś się do Galushki po premię. Zwłaszcza, że chłopcy jeszcze bardziej zmieszani, już krok robią, ten od choroby lokomocyjnej odnalazł w głębi smykałkę do aktorstwa nagle i już się zgina w pół, już mu ojoj słabo, ojoj to oni jednak do tego szpitala chyba, dziękujemy paniom.
Zostały tak we dwie przy barierce, a nowy powiew wiatru dostarczył im kolejną dawkę rybiego smrodu. Gdyby zrobić zdjęcie to bez tego zapachu wyglądałyby nawet ładnie, tajemniczo w taki ciepły sposób, że mogłyby trafić do albumu jako pocztówka z wakacji, ze smutnym wierszem z tyłu. Chwila ciszy, by móc poobserwować chłopięce plecy, dopóki nie znikną razem z niepozornym świstoklikiem za jedną z budek, myśląc, że ich nie widać.
- Whisky? – Odwróciła się w stronę Oriny. Co innego mają do wyboru? Spisanie bezużytecznego raportu?
Orina Dolohova
Orina Dolohova
Magiczny Port DT5daHZ
Ufa, Rosja
31 lat
błękitna
neutralny
klątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t1034-orina-valerievna-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1042-orina-dolohova#3735https://petersburg.forum.st/t1043-orina-dolohova#3737https://petersburg.forum.st/t1044-frygia#3740

Pon 23 Paź 2017, 00:13
Marna wymówka, równej jakości gra aktorska. Powinny ich zabrać na Mahalę za obrażanie funkcjonariuszy Białej Gwardii. Orina poczułaby się może urażona, gdyby dbała o te dwa szczurki. A tak ją to nawet nie rozbawiło, całkiem stracony czas ten patrol. Oby przedszkolakom nigdy też do głowy nie przyszło granie w pokera, nawet na zapałki, bo już nigdy nie skrzesają ognia bez pomocy różdżki.
Dolohova stoi niewzruszenie w miejscu i czeka, aż znikną. Nie wyczekali specjalnie momentu teleportacji, co pozwoliła sobie skomentować krótkim spojrzeniem w niebo, które było ładne, wiosenne. Przynajmniej ono nie było tknięte smrodem portu. Na każdej możliwej szerokości geograficznej takie miejsca cuchną.
- Whisky - odpowiada beznamiętnie. Trochę jeszcze zatopiona w myślach, że w Gwardii jest się zawieszonym między Galushką, a Zakharenko. Chyba zapali świeczkę w cerkwi, Valeriev byłby dumny.
- Trzeba dopomóc planecie we wprawieniu nas w chorobę lokomocyjną - dodała krzyżując spojrzenie z Ružą.
- Co się stało z twoim patronem? - Orinie nie przeszło zadawanie niewygodnych pytań.
Ruszyła w stronę uliczek, w których tak nieporadnie zniknęli dwaj młodzieńcy. Jakże ona chciała zostawić za sobą ten port z jego wyliniałymi wilkami morskimi. I tak też się stało.
/ztx2
Claire Annesley
Claire Annesley
Galway, Irlandia
28 lat
wieszczy
czysta
neutralny
oficer szkoleniowy Batalionu Specjalnego, specjalista ds. współpracy międzynarodowej
https://petersburg.forum.st/t1965-claire-annesley#10381https://petersburg.forum.st/t1967-claire-annesley#10382https://petersburg.forum.st/t1994-klara#10722https://petersburg.forum.st/t1995-cerridwen#10723

Pon 01 Kwi 2019, 19:23
26 VIII 1999 r.


Stwierdzenie, że z podobnymi zadaniami zmagała się na co dzień byłoby może przesadą, nie ulegało jednak wątpliwości, że list z samej góry nieszczególnie ją zdziwił - podobnie jak to, czego od niej oczekiwano. Przez lata pracy w wywiadzie zdążyła już nie tylko oswoić się ze specyfiką pracy - tym, że z polecenia odwiedza miejsca, których sama, być może, nigdy by nie odwiedziła, czyniąc to dodatkowo w godzinach, w których zwyczajni, praworządni obywatele jedli kolację lub w ogóle byli już w łóżku - ale też nabyła dość zaufania do swych przełożonych, by nie podważać ich decyzji, nie dyskutować nad wydanymi przez nich poleceniami. Teraz, gdy służący do komunikacji portal zajarzył się na moment, wyrzucając potem niezbyt długą notkę, przeczytała ją ze spokojem i z tym samym spokojem powiedziała też Benowi, że wróci później. To nic, że to już nie pierwszy raz. To nic, że tak nieregularny tryb życia był szalenie wyczerpujący, że przypłacała go własnym samopoczuciem i zdrowiem - z których oba były w tej chwili gorsze, niż by sobie życzyła. To nic. Wybrała tę pracę i, po latach służby, wciąż nie potrafiła sobie wyobrazić, by mogła robić coś mniej... obciążającego? Mniej niebezpiecznego?
Takie myśli towarzyszyły jej, gdy zgniatała w dłoni drobiny papieru, który jeszcze przed momentem był listem, ale po przeczytaniu uległ autodestrukcji; i wtedy, gdy oględnie tłumaczyła Benowi, gdzie i po co idzie - nigdy nie opowiadała mu o wszystkim, jeśli zadanie go nie dotyczyło, to też była specyfika pracy; i wtedy, gdy spacerem oddalała się od domu, by parę przecznic dalej deportować się dyskretnie - i w kolejnej chwili pojawić się w gwarnym, magicznym porcie.
Wsuwając ręce do kieszeni płaszcza odetchnęła cicho i ruszyła niespiesznie nabrzeżem, rozglądając się z umiarkowanym zainteresowaniem. Jej wzrok ślizgał się po zacumowanych akurat w dokach okrętach, po ich załogach i przeładowywanych akurat towarach. Z zamyśleniem przyglądała się mniej lub bardziej zadbanym łajbom, doceniając kunszt ich wykończenia, i spieszącym w te i we wte tragarzom. Niewiele wiedziała o tym, co ma tu robić i kogo ma wypatrywać. Szczerze mówiąc - nic nie wiedziała. Nie bała się jednak i nie zastanawiała nad tym zbytnio. Resztę informacji otrzymasz na miejscu, tak stało w liście. Nie miała powodu, by w to wątpić. Tak naprawdę, była w zasadzie pewna, że dokładnie tak będzie. Zawsze tak było.
Dzisiejszy wieczór był tylko kontynuacją tematu, który pojawiał się w rozmowach jeszcze wtedy, gdy wciąż była w Anglii i który wracał potem jak bumerang, stopniowo obrastając w szczegóły. To nie była nowa sprawa, a jeden z wielu opracowywanych stopniowo projektów brytyjskiego wywiadu - jeden z tych, które miały wreszcie dobrnąć do końca, zakończyć się pięknym epilogiem. Claire pamiętała część ustaleń, o innych nie miała pojęcia, bo nie było powodu, by ją wtajemniczać. Mimo tego teraz nie wątpiła, że wszystko jest zaplanowane, a ona sama ma wyznaczoną określoną rolę. Była gotowa. Wiedziała już wcześniej, że gdy temat będzie zbliżał się do końca - to na jej barkach spocznie odpowiedzialność za finalną transakcję. Przygotowywała się do tego tak, jak do wielu innych, drobniejszych spraw. Dziś nie czuła, by cokolwiek miało ją przerosnąć. To było jedno zadanie z wielu, nie pierwsze, ale też z pewnością nie ostatnie, które przyjdzie jej wykonać.
Westchnęła cicho, niemal bezgłośnie, wpychając dłonie głębiej w kieszenie płaszcza. Za godzinę, może dwie, będzie po wszystkim i będzie mogła wrócić do domu. Jak zawsze.
Weles
Weles

Sob 20 Kwi 2019, 13:23
Taka już była twoja rola, Claire. Dobrze wiedziałaś, na co się piszesz, ale było jednak w tym niezmiennie coś pociągającego, co podnosiło twoją adrenalinę. Musiałaś nieustannie wykonywać zlecane ci zadania pod przykrywką i stawiać się w różnych miejscach, do których zapewne nie zapuściłabyś się nigdy z własnej woli. A Magiczny Port o tej godzinie był pusty, choć za dnia tętnił życiem; unosiła się nad nim jedynie gęsta mgła, a światło padało od latarni i księżyca, który zwiastował dzisiejszą pełnię. Koniec sierpnia był już nieco zimniejszy, co dało się odczuć po mocniejszych podmuchach wiatru. Po drodze minęłaś tylko starego rybaka, który późno wrócił na wyspę Kronsztadt, a poza tym - nie było nikogo. Cierpliwie czekałaś nieopodal opuszczonych doków, aż w końcu ktoś się zjawi, ale czas zdawał się przeciągać w nieskończoność, aż w końcu sama zaczęłaś mieć poważne wątpliwości, czy aby na pewno nie zostałaś wystawiona do wiatru. W końcu niezwykle potężne, masywne drzwi do jednego z doków niespodziewanie się otworzyły, a ty potraktowałaś to jako wyraźny znak, aby wejść do środka. I słusznie – jeden z rosłych mężczyzn przebywających w środku budynku, którego twarzy nie mogłaś zbyt dokładnie dostrzec ze względu na ciemność, bez jakiegokolwiek słowa wstępu zaprowadził cię do portowych podziemi, gdzie najwyraźniej miałaś dzisiaj dobić finalnie transakcję. Droga jednak była niezwykle kręta, śliska i wąska, a przez to – nieprzyjemna. Nic jednak dziwnego, skoro było to miejsce ukryte i niedostępne dla zwykłych czarodziejów. Tylko nieliczni o nim wiedzieli.
- Tutaj masz poczekać na szefa – odezwał się wreszcie twój towarzysz grubym, niskim i nieco nieprzyjemnym głosem, po czym zgodnie z wcześniejszym rozkazem wrócił na swoje miejsce, zostawiając cię w portowych podziemiach samą. Niewiele mogłaś zobaczyć, gdyż nie wpadało tu prawie żadne światło, nie licząc niewielkiego otworu w ścianie. – A więc to ty… W końcu się spotykamy bez żadnych pośredników – odezwał się łamaną angielszczyzną nieznajomy mężczyzna, dalej nie wyłaniając się z mroku. Słyszał o niej wiele, ale do tej pory nie miał okazji zobaczyć jej na żywo. Zaraz jednak miał się przekonać na własnej skórze, na kim tak bardzo polegają ci wszędobylscy Brytole.
Sponsored content


Skocz do: