Nie zostaniemy małżeństwem (Gavriil Yanev, Ruža Bregović; marzec 1999)
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Nie zostaniemy małżeństwem (Gavriil Yanev, Ruža Bregović; marzec 1999) JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Pon 27 Lis 2017, 18:56

03.1999
Ministerstwo Magii
G. Yanev, R. Bregović



Miał dzisiaj dostać papiery od gwardii, by mógł się zapoznać z materiałem dowodowym jaki został zebrany przeciwko jego klientowi. Sądził, że jego matka przyśle je orłem, czy coś w tym stylu. Zazwyczaj tak robiła, albo dawała mu osobiście podczas "kompletnie przypadkowych spotkań". Jako obrońca często stykał się z osobami z gwardii, głównie w kwestii dowodów, z którymi musiał się dogłębnie zapoznać i wymyślić, jak obrócić wszystko na korzyść swojego klienta. Taka praca. Siedział przy swoim biurku. Elegancik. Czarny garnitur, czarny krawat, koszula zapięta pod samą szyję, ułożone włosy, elegancki zegarek na ręce. Dałoby się go pomylić z łatwością z kimś z starszyzny. W ministerstwie zawsze się tak zachowywał... i przy  jego matce. Gavriil westchnął ciężko i napił się swojej herbaty z cytryną. Miał teraz chwilę przerwy, kiedy oczekiwał na te papiery.
Ostatnio jego matka zamęczała go o swojej nowej asystentce, chociaż automatycznie się wyłączał, kiedy tylko słyszał z ust Dunji "wolna" i "starszyzna". Już wiedział o co jej chodzi, kompletnie go to nie interesowało. Jego serce należało do Darii, zawsze będzie należało. To był ten typ miłości... ten jeden na całe życie. Kiedy z nią zerwał, coś umarło w nim, albo zostało z nią. Nie potrafił spojrzeć na inną kobietę w tym sensie. Potrafił prawić komplementy, posyłać zalotne uśmiechy, ale nie potrafił wykrzesać z tego czegoś więcej. Daria zabrała jego zdolność do kochania innej.
Uniósł wzrok, widząc jakąś kobietę, błądząca po korytarzu. Uśmiechnął się lekko i podniósł się z miejsca, poprawiając odruchowo garnitur. Podszedł do zabłąkanej dziewczyny.
- Dzień dobry... szuka pani kogoś?   - spytał z spokojnym uśmiechem na ustach. Nie spodziewał się, że jego matka wyśle swoją asystentkę osobiście, uznał ją za potencjalną klientkę, albo dziewczynę, która po prostu szuka kogoś tutaj, może jakiegoś znajomego, by przekazać mu ważną wiadomość, czy coś. Wszystko jest możliwe...
Ruža Bregović
Ruža Bregović
Belgrad, Republika Federalna Jugosławii
23 lata
błękitna
za Starszyzną
stażystka gwardzistka
https://petersburg.forum.st/t1053-ruza-bregovichttps://petersburg.forum.st/t1055-ruza-bregovic#3819https://petersburg.forum.st/t1054-drzewa-umieraja-inaczej-niz-ludzie

Wto 28 Lis 2017, 00:31
Ruzia natomiast od pani Dunji nie usłyszała żadnej na temat syna pochwały ani wzmianki w ogóle, że wolny i kulturalny, wykształcony albo, że przystojny. Wiedziała jedynie, że był i tyle. Zresztą prawdopodobnie Ruzi odpowiedź na te syna zachwalanie wcale by pani Yenevy nie usatysfakcjonowała, bo Ruzia mówiła dużo i niejednokrotnie wcale na temat, poza tym, że nie wykazałaby absolutnie żadnego zainteresowania synem. A raczej nie w taki sposób, w jaki by tego od niej oczekiwano.
Dobrze, że się pani Yaneva nie kontaktowała z państwem Bregović, bo nie dajcie bogowie wyszłoby z tego naprawdę jeszcze jakieś narzeczeństwo ku niezadowoleniu przyszłych małżonków.
Byłaby się też sama Ruża zdziwiła, gdyby usłyszała, że z niej dobra partia, bo przecież wcale nie. Co z tego, że wolna, że arystokratka, kiedy poważnie chora i bardziej niż dojrzałą kobietę przypomina nastoletniego chłopca. Och, urodę ma, po mamie oczywiście i byłaby całkiem piękna, gdyby zechciała włosy zapuścić, a nie chodzić taka rozczochrana i może delikatnym makijażem twarz potraktować, jak na damę przystało.
Zamiast tego jest promyczkiem naturalnym, przez co tylko młodziej wygląda.
Co ona to miała…? Aha. Zdążyła już niezdara się potknąć w progu, przez co wpadła na jakiegoś mężczyznę wysokiego, przeprosiła najmocniej i najcieplej i się teraz rozgląda jak we mgle, bo cholercia, duża to jest przestrzeń no i się już Ruzia zgubiła.
Przeczesała dłonią włosy, jeszcze bardziej z niej rozczochraniec.
Idzie do niej jakiś chłopiec, jak dobrze, może jej pomoże. Ruszyła mu naprzeciw.
- Dzień dobry. – W tym samym momencie co jego powitanie padło, aż się chce skrzyżować palce i mruknąć cola chips, nie można nic mówić, dopóki ktoś nie wypowie twojego imienia. Ale była dorosła i pan był pewnie poważnym prawnikiem czy kimś i…
A niech to dunder!
Przecież widziała jego zdjęcie u pani Dunji na biurku, to już wie, że znalazła, uśmiecha się więc tak promiennie, że nic, tylko jej słodycze dać.
- A ja pana zdaje się szukam! Pan Gavriil? Pańska mama mnie przysyła. Ruża Bregović. – Wyciąga rękę na przywitanie kulturalnie, jak przystało, kobieta pierwsza powinna. Wszystkie te zasady zna doskonale.
- Widziałam pana na rodzinnej fotografii. – Wyjaśnia, żeby było jasne, że nie stoi dniami nocami za sądowymi kolumnami.
- Tylko z daleka nie rozpoznałam. Znaczy to nie tak, że mam słaby wzrok, bo mam dobry, ale widzi pan, jak się tak kogoś pierwszy raz to można nie podołać od razu, a ja tylko z tego jednego zdjęcia biurkowego was wszystkich kojarzę. Pańskie rodzeństwo znaczy się, bo z widzenia to to nie, co kogoś poznaję to się okazuje, że wszyscy kojarzą się ze szkoły, a tak to mojego brata znają. Pan być może by kojarzył Dragana! Ale ja to nie, nie chodziłam do Akademii. – Trzyma tą teczkę i trzyma i gada jak zwykle i niech ją szlag, bo znowu poszedł potok słów. Uspokójże się Ruziu, Gavrysia to wcale nie interesuje, że nie chodziła do Akademii.
Przerwę zrobiła na oddech ale zaraz się zreflektowała, żeby pan Gavriil nie pomyślał sobie, że co ona stażystką jest w Gwardii a nie ma podstawowego wykształcenia?
- W domu się uczyłam.
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Nie zostaniemy małżeństwem (Gavriil Yanev, Ruža Bregović; marzec 1999) JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Wto 28 Lis 2017, 15:24
Zdaniem jego matki, każda partia była dobra, jeśli pochodziła ze starszyzny. Wżenienie jego syna w jakiś ród, było jej głównym priorytetem, bo wtedy to jego żona przejmie jego nazwisko, a on się wprosi na dwór starszyzny. Oczywiście wydanie dobrze jej córeczek też było superważne. Milion kandydatów na męża każdego miesiąca, widział jak jego dwie młodsze siostry jedynie wywracają oczami, a Goranka to już w ogóle ma to gdzieś, z niej zawsze był rebel i koszmarek mamusi. Tak więc, jeśli ktoś miał ważne nazwisko, to dla jego matki kandydat idealny. Mogła być brzydka, chora, nienawidzić się z Gavem, chcieć go zabić, Gav mógł być z nią nieszczęśliwy... ale to nie było ważne, dla jego drogiej mamuśki liczyła się tylko ta przeklęta starszyzna, nic więcej. Szczęście jej dzieci, phi... co to jest? Oh... Gav mógłby długo rozmyślać na temat tego, jak bardzo nienawidzi swojej matki, co przez nią zrobił, jak się czuł przez całe dzieciństwo, ale nie było w sumie w tym celu. Tak już było i tyle. Ciekawe co by było, jakby kochana Dunja dowiedziała się, że jej synek jest medium, raskolnikiem, zakochanym po wsze czasy w służce z brudną krwią. Kompletną odwrotnością tego, za co go uważała.
Patrzył na to zagubione dziewcze. Przypominała bardziej chłopaka, z tymi krótkimi włosami, jednak nie dało jej się odmówić tego, że miała kobiece kształty, był w tym wszystkim jakiś tam urok, ktoś to może doceni. Spojrzał na nią lekko zdziwiony, kiedy okazało się, że to jego właśnie szuka. Jednak kiedy usłyszał kim jest i kto ją przysyła, z trudem powstrzymał się od wywrócenia oczami.
- Oczywiście... moja matka mogłaby w końcu przestać. - mruknął do siebie pod nosem i westchnął ciężko. Jednak po chwili uśmiechnął się ładnie i ujął dłoń dziewczyny, by musnąć ustami jej wierzch. - Miło poznać, jak zapewne już wiesz... Gavriil Yanev. - przedstawił się, chociaż dziewczyna dobrze wiedziała kim on jest. Tak by formalności stało się zadość. Wyprostował się i spojrzał na nią uważnie. Uśmiechnął się niemrawo, kiedy usłyszał, że widziała go na rodzinnej fotografii. Dziwił się, że jego matka nie pokazała jej jego wszystkich zdjęć, które miała i nie zaczęła proponować go jako męża. Ta kobieta była zdolna do wszystkiego. Jego uśmiech jednak stał się szczerszy, kiedy dziewczyna się rozgadała. Tego, że była gadułą, jego matka nie wspomniała. Jedynie ją zachwalała.
- Słyszałem o pani całkiem sporo, moja matka opowiadała mi co nieco. - odpowiedział spokojnym głosem i spojrzał na teczkę, którą dziewczyna trzymała w dłoni. - Domyślam się, że to są dokumenty, o które prosiłem? Naprawdę kazała ci je tu przynieść osobiście? Ehh... zazwyczaj po prostu wysyła je orłem. - wyjaśnił jego drobne zdziwienie. Oczywiście wiedział, czemu to służyło. Postanowił, że trochę poudaje, by Ruża powiedziała jego matce, że chwilę z nim posiedziała, by potem miał święty spokój od Dunji, przynajmniej na chwilę.
- Proszę, usiądź. Sprawdzę szybko, czy jest wszystko co potrzebne. - powiedział delikatnym głosem, pomógł zdjąć jej płaszcz, jeśli jakiś miała, a potem podstawił krzesło. Dżentelmen pełną gębą.
Ruža Bregović
Ruža Bregović
Belgrad, Republika Federalna Jugosławii
23 lata
błękitna
za Starszyzną
stażystka gwardzistka
https://petersburg.forum.st/t1053-ruza-bregovichttps://petersburg.forum.st/t1055-ruza-bregovic#3819https://petersburg.forum.st/t1054-drzewa-umieraja-inaczej-niz-ludzie

Wto 28 Lis 2017, 19:42
Zdaniem matki Ruzi nadałby się ktokolwiek będzie odpowiedzialny, bo przecież o Ruzię to trzeba dbać i chuchać i dmuchać, oczywiście musi być z odpowiedniego domu i mieć maniery, pieniążki to nie rzecz priorytetowa, Bregoviće zawsze gotowi byli sypnąć groszem jakby się ich córeczce coś działo. Ale Pani Dunja to z pewnością szybko pożałowałaby ewentualnego wyboru Ruzi na synową, na imprezach rodzinnych to nie dość, że wszystko by zjadała i wcale nie tyła, to jeszcze zagadałaby wszystkich bez wyjątku. A gdyby się jeszcze hoho okazało, że oboje medium, to zawał. Tylko przy tym swoim duchów widzeniu to najpewniej wyszłoby na to, że się Ruzia z Gavrysiem całkiem nieźle dogadują. Mogliby ćwiczyć rytuały i pilnować siebie nawzajem, żeby się nic strasznego nie stało, żeby nikogo przypadkiem nie opętało, żeby opary świecy nie były zbyt duszące i tak dalej i dalej, ale od współpracy do bycia małżeństwem droga daleka i w tym wypadku wyjątkowo kręta.
Tylko, że Ruzia język ma długi i mogłoby jej się kiedyś przy teściowej wymsknąć, że Gavryś to wcale takim wzorem cnót nie jest, co to, to nie.
Zmarszczyła brwi na ułamek sekundy, nie mając pojęcia o co chodzi z tym przestawaniem, chociaż nie jej sprawa, niby, ale jednak no. Ruzia to jednak by chciała wszystko wiedzieć.
I szczerze by wolała, żeby jej przybił piątkę z wyskoku zamiast ten wierzch dłoni całować, nie lubiła tego okrutnie i nie potrafiła wykrzesać z siebie nawet udawanego entuzjazmu, schylony jednak nad dłonią Gavryś nie mógł widzieć jej grymasu, a po chwili jej zwyczajny nastrój wrócił z pełną mocą.
- Co? O to mnie pan zaskoczył zupełnie, nie sądziłam, że pani Dunja coś o mnie pisnęła komuś, poza komendantem, czy tam współpracownikami, znaczy się nie o to chodzi, że nie może rozmawiać z rodziną o pracy, ale… Słucham? Ach tak, tak, oczywiście. Dokumenty. Proszę bardzo. – Oddała mężczyźnie teczkę i pozwoliła, aby pomógł jej zdjąć płaszcz, sama najpewniej po prostu usiadłaby w nim, albo zdjęła go tak, że upadłby na ziemię. Płaszcz w rzeczywistości był letnią kurtką Dragana, ale na wątłej Ruzi wyglądał jak grunge'owy prochowiec, w sam raz żeby w nim stanąć przy garażach i palić peta w stylu młodzieży lat 90. Ale Ruzia nie paliła, ani nikt jej nie zapraszał na garażowe imprezy, nie znała nikogo z takich kręgów.
Usiadła posłusznie na podsunięte jej krzesło, bo Ruzią w zasadzie bardzo łatwo było kierować, wystarczyło słuchać tego, o czym trajkocze i minimalnymi gestami sterować nią tak, by zrobiła nieświadomie nawet to, czego się od niej wymaga.
- Ale to nie jest dla mnie żaden problem panie Yanev, w tym momencie i tak musiałabym albo parzyć kawę albo zebrać wszystkie raporty z biurek i je zanieść przełożonemu, przynajmniej poszłam na spacer, dzisiaj miała być taka piękna pogoda, ale coś się zrobiło pochmurno, mam nadzieję, że nie zacznie padać, mam plany na popołudnie, wie pan, że dzisiaj w teatrze jest premiera „Świętego Idioty”? – Ruziu, zlituj się, cicho bądź na chwilę, nie widzisz, że Gavryś skupiony jest na dokumentach?
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Nie zostaniemy małżeństwem (Gavriil Yanev, Ruža Bregović; marzec 1999) JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Sro 29 Lis 2017, 10:49
Od wspólnego mediumowania, do małżeństwa jest cholernie daleka droga. Wbrew swojemu... półszlachetnemu urodzeniu, tak to nazwijmy roboczo, nie uważał małżeństwa za akt polityczny, który miał zawiązać sojusze i wzbogacić ród. Ślubuje się miłość, wierność i uczciwość. W ślubach na wysokim szczeblu najczęściej nie ma żadnego z tych trzech. On chciał żony, którą będzie kochał, a ona jego... razem będą uciec gdzieś w stronę zachodzącego słońca. Idealista? Romantyk? Może wypadkowa obu tych cech? A może po prostu chciałby być szczęśliwy z osobą, z którą będzie musiał spędzić całe swoje życie? Dla jego matki to jest abstrakt, chociaż sama się ożeniła z miłości. Pieprzona hipokrytka. Nic nie miał do Ruży, wydawała się być młodą, sympatyczną, trochę nakręconą oraz rozgadaną... ale to nie były wady. Miała tylko pecha, że została uwikłana w plany jego matki i chyba nawet o tym nie wiedziała.
Uniósł wysoko brew, słysząc, że dziewczyna nie zdaje sobie pojęcia z tego, że jego matka mu coś o niej mówiła. Biedna ofiara polowań Dunji Yanevy. Eh... Chyba zaczynał jej nawet współczuć, bo jak jego matka zobaczy, że Gav nie jest nią zainteresowany, to ją zacznie nagadywać. To ten typ człowieka, który łatwo się nie poddaje. Miał nadzieje, że dziewczyna nie będzie zainteresowana takim małżeństwem, bo o ile łatwo mu całkiem szło zbywanie matki, to jeszcze jakby jakaś szlachecka rodzina zaczęła naciskać... cóż, byłoby gorzej.
- Moja matka całkiem dużo o Pani mówiła... - stwierdził i wywrócił oczami, czego dziewczyna nie mogła widzieć, bo stał za nią, pomagając jej zdjąć kurtkę. - Trochę za dużo na mój gust. - stwierdził, chociaż to mogło być nieco nieuprzejme, jednak był szczery. Miał już dość trochę gadaniny jego matki. Kiedy usiedli przy jego biurku, spojrzał na jej twarz. Pewnie się zastanawiała co znaczyło to, co powiedział.
- Zazwyczaj moja matka wysyła takie rzeczy orłem... To, że mówiła mi dużo o Pani i wysłała tu Panią osobiście, oznacza tylko jedno, znów mnie próbuje zeswatać. Ale to nie Pani problem, mam nadzieje jedynie, że nie będzie pani próbować przekonać do tego. Bywa uparta. - powiedział i westchnął ciężko, po czym otworzył teczkę z dokumentami, sprawdzając czy na pewno wszystko się zgadza. Wolał być z dziewczyną szczery i ostrzec ją, na co może się przygotować. Nie wyglądała mu w sumie na taką, co by była chętna ożenić się z praktycznie nieznajomym facetem, chociaż pozory mogą mylić, on jest tego doskonałym dowodem. Zagrał więc dość ryzykowną kartę, szczerość zawsze była ryzykowna... ale miał nadzieje, że będzie to warte. W jego wizji, dziewczyna stwierdzi, że to chory pomysł i absolutnie nie jest zainteresowana, tak samo jak on. Wyglądała mu na taką rozrywkową dziewczynę, która nie widzi się za bardzo w roli starszyźnianej kury domowej. P
Przeglądał dokumenty, kiedy dziewczyna zaczęła nawijać. Zaśmiał się lekko, słysząc jej słowotok. Przerwał na chwilę grzebanie w papierach, by patrzeć jak długo może tak gadać bez zaczerpnięcia oddechu, kiedy przerwała, uśmiechnął się ciepło.
- Wiesz... każdy kiedyś zaczynał od stażu. Ja też kiedyś nosiłem kawę i kanapki. - stwierdził, wspominając czasy stażu w ministerstwie, kiedy nosił kawę, śniadanie, papiery, segregował alfabetycznie dokumenty i tego typu rzeczy. - Ostatnio nie mam czasu na teatr, dużo pracy. Wiele spraw... jestem przykuty do biurka. - odparł, unosząc wyżej kącik ust a po tych słowach, wrócił wzrokiem do dokumentów, w międzyczasie upijając łyka swojej herbaty z cytryną.
Ruža Bregović
Ruža Bregović
Belgrad, Republika Federalna Jugosławii
23 lata
błękitna
za Starszyzną
stażystka gwardzistka
https://petersburg.forum.st/t1053-ruza-bregovichttps://petersburg.forum.st/t1055-ruza-bregovic#3819https://petersburg.forum.st/t1054-drzewa-umieraja-inaczej-niz-ludzie

Sro 06 Gru 2017, 16:58
Ruzia życzyłaby Gawrysiowi, aby znalazł taką, której szczerze ślubować będzie i która się jak najbardziej do zamążpójścia nadaje, bo ktokolwiek pozna Ruzię bliżej szybko zorientuje się, że ona to jest na samym końcu listy odpowiednich na żon kandydatek. Nie tylko ze względu na swoją chorobę. Ruzia była na takie rzeczy zbyt niedojrzała, pomijając fakt, że najbliżej kontaktu fizycznego z chłopcami była kiedy grała z sąsiadem w piłkę jako dziecko i później zaczynali się bić o to, czy była linia czy nie. I bardzo by chciała na tym poprzestać, szczęście czy nieszczęście, nie wiadomo, przez swoje dziecięce usposobienie chyba nikomu do głowy nie przyszło, że Ruzia wzrokiem za kobietami wodziła, chociaż większość brała ją za nastoletniego chłopca a nie dorosłą już kobietę. Tym bardziej, że Ruzia swoich kobiecych atutów nie uwydatniała, ale najwyraźniej z jakiegoś powodu pani Dunji zapadła w głowę jako przyszła synowa.
Za dużo? Ruzia obróciła głowę zerkając na Yaneva pytającym wzrokiem. Nie to, żeby się przejęła, od dziecka przecież upominano ją na każdym kroku o wszystko, więc wiele rzeczy puszczała mimo uszu, ale może po prostu powinna wyjść i nie przeszkadzać? Rozważała to przez chwilę, kiedy Gawryś wytłumaczył cały plan misterny i Ruzia siedzi cicho, a to jej się rzadko zdarza.
Oparła się o biurko łokciami, podpierając głowę i spojrzała w przestrzeń kalkulując intensywnie i zbierając wspomnienia dotyczące rozmów z panią Dunją, czy przypadkiem nie przeoczyła podtekstów.
- To bez sensu, my się w ogóle nie znamy. – Mruczy bardziej do sufitu niż do Yaneva, śledząc wzrokiem pęknięcie w emulsji, wypadałoby tutaj pomalować, zanim farba zacznie odpadać. Nie, żeby brzydko było, schludnie, ale sufity to trzeba co kilka lat odświeżyć. Zerka w końcu na Gawrysia i się tak chwilę mu przygląda. No co Ruziu, taka głową tęga energiczna, wymyślisz coś na pewno.
- To trochę jednak jest mój problem, skoro się tak sprawa rysuje, wie pan, o niczym nie miałam pojęcia. Bardzo mi przykro, że tak pana pani Dunja mną zaczepia, ale mogę panu obiecać, że za pana nie wyjdę. – Uśmiechnęła się szeroko i znowu się jasno w gabinecie zrobiło.
- Nie wiem tylko dlaczego na mnie ten wybór padł cichy, czy to jest kwestia ogólnego wypychania pana przed ołtarz czy to jakaś polityka? Niedobrze by było, gdyby się o tym moi rodzice dowiedzieli, bo wie pan, ja myślę, że oni to by poparli ten pomysł i byliby skłonni zacząć realizować plan jak najszybciej, a mnie się nigdzie nie spieszy. – Poza tym, że spieszy jej się wszędzie, to nie do zamążpójścia.
Odchyliła się i usiadła wygodniej jak człowiek.
- Zaproponowałabym panu, żeby się pan trochę od tego biurka odkuł, ale w takiej sytuacji, to tylko bym panu narobiła problemów, szkoda, żeby się pan denerwował.
Zimno się zrobiło nagle, ale Ruzia przyzwyczajona nie zwróciła na to najmniejszej uwagi.
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Nie zostaniemy małżeństwem (Gavriil Yanev, Ruža Bregović; marzec 1999) JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Sro 06 Gru 2017, 18:35
Gav dobrze zdawał sobie sprawę, że jego matka nie szuka dla niego idealnej kandydatki na żonę, takiej jak szukają wszystkie nadopiekuńcze matule, tylko nazwiska i podbicia statusu rodu, gdyby ożenił się z dziewczyną z starszyzny, jego autorytet na bank by skoczył. Jakby mu tylko na tym zależało... w sumie na niewielu rzeczach aktualnie mu zależy. Obalenie starszyzny, to był raskolniczy cel, do którego dążył... ale poza tym? Meh. Żył z dnia na dzień, nienawidząc tej całej warstwy kłamstw, którą musiał nakładać na siebie każdego dnia przed podniesieniem się z łóżka. Przydałoby mu się odrobinę wolności, możliwości bycia tym prawdziwym Gavem, którego gdzieś tam miał w środku i czasem on się przejawiał przy kontakcie z siostrami... ale przy Ulyanie to nie był przejaw, wtedy był w 100% sobą.
Uniósł brew, kiedy dziewczyna stwierdziła, że przecież się nie znają... nie wiedziała, że w małżeństwach nie chodzi o miłość i tego typu rzeczy? Przynajmniej nie w małżeństwach takich jak w ich rodzinach. - Cóż.. tu się z tobą zgodzę. - stwierdził, wzruszając ramionami. Dla niego to też nie miało sensu, ale tak już było. - Jestem już do tego przyzwyczajony, raczej się o mnie nie martw. Ciebie też nie powinna zaczepiać, to by było już za wiele, nawet na nią. - wywrócił oczami i zerknął ponownie w dokumenty, jednocześnie słuchając co dziewczyna mówi. Nieco przejął się tym, że rodzice dziewczyny pewnie byliby za tym szalonym pomysłem. Westchnął ciężko. W ich interesie zatem było, by się nie dowiedzieli o ambicjach Dunji. - Kwestia nazwiska z starszyzny, nic więcej. - odpowiedział zwięźle. Tylko to się dla jego matki liczyło. - W naszym interesie jest to, by twoi rodzice się nie dowiedzieli. - zaznaczył, patrząc na nią. Miał nadzieje, że dziewczyna się nie wypapla przy jakiejś rozmowie z rodzicami. Widział, że dziewczyna jest całkiem niezłą gadułą, więc będzie musiała uważać na to.
- Taa... raczej to by było problematyczne. Chociaż twoja szefowa pewnie byłaby wniebowzięta. - odpowiedział i zamknął teczkę. - Wszystko jest jak należy. - poinformował odnośnie przejrzanych dokumentów.
Ruža Bregović
Ruža Bregović
Belgrad, Republika Federalna Jugosławii
23 lata
błękitna
za Starszyzną
stażystka gwardzistka
https://petersburg.forum.st/t1053-ruza-bregovichttps://petersburg.forum.st/t1055-ruza-bregovic#3819https://petersburg.forum.st/t1054-drzewa-umieraja-inaczej-niz-ludzie

Pią 22 Gru 2017, 15:07
Przykra sytuacja, ale Ruzia mogła szczerze powiedzieć, że w pewnym stopniu Gawryla rozumie, ją przez całe życie zmuszano do rzeczy, których robić nie chciała, od tych lekkich jak wybór bucików czy sterta książek do przeczytania do tych, które poważne mogły mieć konsekwencje w jej nastoletnim rozwoju, izolując ją od otoczenia i rówieśników. Chyba by w niej coś pękło, gdyby teraz ją wystrojono (oczywiście w suknię, której by sama nie wybrała) i postawiono przed kapłanem z takim równie nieszczęśliwym panem Gawrysiem. Dobre to, że obojgu się ten pomysł nie podobał, więc potencjalnie zawsze mogą w komitywę wejść i wymyślić taki plan, że wszystkim kapcie z nóg pospadają.
Wywróciła oczami na to nazwisko, a że był z niej straszny dzieciuch to nawet zrobiła taki gest, jakby jej się na wymioty zebrało.
- Okropne, to jest nieludzkie, niech się pan lepiej uzbroi w jakieś ciężkie argumenty, skoro się tak sprawa ma, bo tak się składa panie Yanev, że jestem wnuczką nestora. I zawsze na mnie chuchano strasznie i pozostawienie mnie bez opieki zdaje się dla mojej rodziny być równoznaczne z tragedią. – Żeby nie było, że nie ostrzegała.
A Ruzia owszem paplą była, ale z rodzicami to ona nie za bardzo, a odkąd się do brata przeniosła to starała się jeszcze mniej.
Wstała, sięgając po swój płaszcz.
- Wspaniale. – Odparła zerkając na teczkę. Następnym razem już będzie wiedzieć, że musi się jakoś z takiego dostarczania bezsensownego wykręcić. Tylko jak, skoro w hierarchii Gwardii znaczyła tyle, co nic?
- Dziękuję, że mi pan powiedział o tej sytuacji.
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Nie zostaniemy małżeństwem (Gavriil Yanev, Ruža Bregović; marzec 1999) JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Pon 25 Gru 2017, 01:02
Tak to już w wyższych rodach bywało, Gav miał pewnie jeszcze większy napór ze strony matki niż Ruża, bo jego ród nie należał do starszyzny, aspirował, ale daleko mu do tego było. Gdyby się ożenił z dziewczyną ze starszyzny, podbiłby nieco swoje nazwisko, może nawet jeśli by nadwyrężył kark, wciągnął ród na wyższe sfery. Na czym Gavowi absolutnie nie zależało, gdyby na liście jego pragnień umieścić gdzieś należenie do starszyzny, znalazłoby się to prawdopodobnie na samym końcu, zaraz po śmierci i płaceniu podatków.
- Wiem. - nie powstrzymał się od drobnej wcinki, kiedy dziewczyna powiedziała, że jest wnuczką nestora. Oh, doskonale o tym wiedział, matka mu suszyła głowę tym od tygodni. Uśmiechnął się jednak ciepło do dziewczyny, żeby nie myślała, że jest w jakimś stopniu na nią przez to zły. To wina jego matki, która nieustannie trajkotała mu nad uchem.
- Nie ma za co... powinna pani wiedzi... - przerwał w połowie zdania i potarł palcami skroń, cholerna migrena. Spojrzał na Rużę z lekkim grymasem na ustach. - Wybacz, migrena. - postarał się uśmiechnąć i podał jej teczkę. Wtedy zaczął słyszeć cichy szept, wiedział, że się to zaczyna. W ministerstwie nie było wiele duchów, czasem ktoś był tak przywiązany do pracy, że zostawał tu nawet po śmierci, jednak nie miewał tutaj zbyt często kontaktów z duchami. Westchnął ciężko.
- Odprowadzę cię. - Powiedział cicho i podniósł się z miejsca, grymasząc cały czas. Słysząc nasilający się szept.
- Obiecałem córce, że wrócę wcześniej... - usłyszał głos w swojej głowie, który zignorował chwilowo, nie mógł się teraz skupiać na jakimś duchu, kiedy nie był sam w swoim gabinecie. Czemu to musiało się zdarzać zawsze w takich sytuacjach? Nie żeby w samotności te duchy się nie pojawiały, ale ostatnio upodobały sobie uprzykrzanie mu życia towarzyskiego.
Sponsored content


Skocz do: