Idź do strony : Previous  1, 2
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czw 24 Sie 2017, 17:37
First topic message reminder :

Salon

Parter jest dosłownie dwoma pomieszczeniami na krzyż. Salon, który wciąż skrywa w sobie duszę dawnej świetności, szare ściany porośnięte gipsowymi ornamentami pokrytymi miedzianą patyną, miękki dywan, światło wpadające przez wysokie okno na jednej ze ścian. Na środku stoją dwa obite welurem meble, kanapa i leżanka, między nimi niski stolik z kilkoma pozbawionymi duszy przedmiotami i bezdenny kufer czający się w kącie. Centralne miejsce jest paszczą zawsze wygasłego kominka, po bokach którego są dwie pary drzwi. Jedne do magazynku pełnego specyfików, drugie na wąziutką, spiralną klatkę schodową, prowadzącą na piętro.

Tetreau Paradé
Tetreau Paradé
Salon - Page 2 Tumblr_mc7tizJcup1rskg60o11_r1_250
Nicea, Francja
35 lat
¾
neutralny
publicysta, realizator w Płanieta FM
https://petersburg.forum.st/t1266-tetreau-paradehttps://petersburg.forum.st/t1269-parade-tetreau#5139https://petersburg.forum.st/t1268-tetro#5137https://petersburg.forum.st/t1271-lalique#5144

Czw 21 Gru 2017, 16:11
Kiedy on nie chciał wejść. Nie zamierzał w ogóle, jeśli już, to w drugą stronę, żeby pani doktor wyszła z jamy i może na spacer jakiś, tą kawę jednak co to o niej pomyślał, ale nie chciał długo, a na pewno nie tam do środka. I co zrobił? Poszedł za nią, a nawet nic nie powiedziała konkretnego, nic na to co on jej nie odpowiedziała, może przy tej herbacie chciała, tylko nie wypada tak i nim zdążył odpowiedzieć już drzwi na zamek.
Przecież nie ufa jej w ogóle, słusznie zresztą, a mimo to podąża ślepo jak w tunelu w stronę światła, no i masz, już wiadomo, że po chłopie. Przez chwilę w tym mroku ciasno, pod nogi patrzy, pod jej, nie pod swoje, bo światło w końcu z salonu pada pani Godunovej na łydki, wyżej już nie sięga, za słabe, ale wzrok tetrowy już tak, na mięśnie pod materiałem się poruszające i w końcu podnosi głowę, bo bogowie, do cholery jasnej, ostatni raz się w ten sposób zachowywał kiedy ledwo w wiek męski wkraczał, jeszcze mleko pod nosem, a teraz już za stary jest, na takie chłopięce na damskie pośladki zerkanie. Zwłaszcza w takich okolicznościach.
Wybrał sofę. Przez jej oparcie jeszcze przewieszając flanelę, bo przecież jest jednym z tych chłopów-grzejników, których najlepiej przygarniać na zimę do wyrka, a latem wysłać jak najdalej, bo za gorąco.
Ledwo się rozejrzał po salonie, ot po prostu, kiedy nachylił się, opierając łokcie o kolanach i podnosząc okulary. Oczu trzeć nie wolno, Tetreau o tym wie doskonale, ale i tak dłonie podnosi do powiek.
Co ja tutaj robię.
No, co ty tutaj robisz Tetreau? Co ty w ogóle robisz ostatnio? Same nierozsądne rzeczy.
W końcu jedną dłoń od twarzy odejmuje, na tej drugiej brodę opierając i obserwuje te spodeczki najpierw, filiżaneczki, imbryczek, żabot bardzo blisko, guziczki błyszczące, na nanosekundę wzrok pani doktor łapiąc.
- Dziękuję. – Tyle. Pogadane. Spogląda na ziemię, przeskakuje wzrokiem od stóp swoich do dywanu, przez refleksy od światła, usta dłonią zasłania tak się podpierając niekulturalnie, no ale co. Co teraz.
Prostuje się w końcu, o kanapę opiera, spogląda na panią Godunovą i ręce na klatce piersiowej krzyżuje.
Saskia Godunova
Saskia Godunova
Salon - Page 2 SqlTGg5
Kazarman, Kirgistan
29 lat
czysta
neutralny
uzdrowiciel
https://petersburg.forum.st/t930-saskia-godunova#2960https://petersburg.forum.st/t949-saskia-godunova#3020https://petersburg.forum.st/t937-co-mi-panie-dasz#2984https://petersburg.forum.st/t938-talon#2986

Czw 21 Gru 2017, 16:38
Posłuszny Tetrocini, wejść nie chciał, ale wszedł i wcale nie było najgorzej, nie. To zdanie brzmi tak dwuznacznie, że aż palce świerzbią dodać pięć groszy. Oto jaskinia lwa, oto pani Godunova w swoim środowisku, w swoim trybie myślowym, w otoczeniu rzeczy które znała w pozycji w której czuła się bezpiecznie. Na tyle na ile prywatne spotkania z ludźmi pozwalały - rzecz jasna.
Siedziała więc tam po tej drugiej stronie stołu i przyglądała mu się uważnie, kiwając lekko głową mimo, że nic nie mówił. Taka typowa sesja z terapeutą, kiedy nawet jak patrzysz w ścianę i myślisz, że pięta Cie swędzi Twój lekarz przygląda Ci się i analizuje z Twoich mikroekspresji, że Ci się z ojcem nie układa, czy że masz tendencje samobójcze, a Ty przecież tylko zastanawiasz się jak w piętę się podrapać bez zdejmowania buta bo dziura w skarpecie. Tak i Sasa wygląda, pociąga łyk herbaty z filiżanki i odstawia ją na trzymany w dłoni spodek, trochę tą głową w sumie kiwa bo w głowie toczy dyskusje sama ze sobą i się sama ze sobą zgadza w tym co jej przychodzi na myśl. Niezręczna cisza w jej przypadku nie istnieje, bo ona generalnie to rozmowna nie jest z ludźmi, ale o tym już było, że ona nie umie w rozmawianie za bardzo. W końcu chrząka znacząco, uwaga, panowie i panie, mówię.
- Więc przyszedł Pan do mnie ponieważ... sytuacja, która zaistniała między nami wydaje się panu, całkiem słusznie, niestandardowa. - podsumowała skrupulatnie jego wypowiedź jeszcze sprzed progu budynku- Na dodatek... chciał Pan przyznać się do równej odpowiedzialności za ten ... eksces. Zwrócił Pan też uwagę na emocje zawarte w moim liście... - w zamyśleniu musnęła kciukiem krawędź filiżanki. Z każdym słowem czułą się jakby stąpała po kruchym lodzie. Było to dla niej niewymiernie trudne.
Ściągnęła lekko usta, obracając filiżankę tak, by uszko było równo po prawej i odstawiła ją na podkładkę nim splotła palce na kolanach wychylających się nieśmiało spod ołówkowej spódnicy. Nachyliła się lekko spoglądając Tetreau prosto w oczy (to był błąd, znów zapomniała języka w gębie na chwilę zbyt długą by było to przypadkowe zająknięcie) potrząsnęła lekko głową, mrugając i chrząknęła.
- Proszę mi wybaczyć śmiałość, ale wydaje mi się, że... - zaczęła tonem nieco niższym niż zazwyczaj- Pan po prostu chciał tu przyjść ponownie.
Bang.
Mógł wszystko to, te parę zdań napisać nawet na serwetce i jej odesłać, jeśli to było nic takiego i miało zająć chwilę jedynie. Pofatygował się jednak aż na Mahala, a Marmur był raczej na zadupiu tego zadupia, zobaczyć panią doktor i jej w twarz powiedzieć te pięć słów na krzyż. Czy ona robiła mu jakąś analizę? Czy chodziło o coś konkretnego, czy to typowe podchody terapeuty, który podpuszcza pacjenta, by zbadać jego reakcję i wystawić opinię na jej podstawie? A może, może, całkiem z innej strony, to właśnie była Godunovej próba prowadzenia konwersacji. Nieszablonowej, ale przecież sam powiedział, że natura ich relacji do standardowych nie należała.
Tetreau Paradé
Tetreau Paradé
Salon - Page 2 Tumblr_mc7tizJcup1rskg60o11_r1_250
Nicea, Francja
35 lat
¾
neutralny
publicysta, realizator w Płanieta FM
https://petersburg.forum.st/t1266-tetreau-paradehttps://petersburg.forum.st/t1269-parade-tetreau#5139https://petersburg.forum.st/t1268-tetro#5137https://petersburg.forum.st/t1271-lalique#5144

Czw 21 Gru 2017, 17:34
Analizuje. Jak na terapii, jeszcze gorzej, niż na spowiedzi, chociaż w tej Tetreau nie był nigdy. I nigdy nie zrozumiałby jakie to uczucie w konfesjonale się stresować, nie wiedział, do czego miałby się odnieść. Teraz jednak siedząc tak pod ostrzałem spojrzenia pani doktor wcale się w sobie nie skulił, więc wcale już dużo z tego chłopca chyba nie zostało w nim, bo z pewnością stresowałby się będąc nastolatkiem.
Ale nie, słuchał co mówi i dalej się zastanawiał, co i po co w ogóle tutaj robi i dlaczego robi to sobie i tej kobiecie, przecież to sensu nie ma. Z jednej strony po co mu w życiu problemy, z drugiej przecież wiedział, że świadomie sprawdza, tylko, że po omacku, gdzie sięgają jego granice, bo taki był już w tym znużeniu zatopiony.
I powiedziała na głos to, co przecież wiedział już w momencie, kiedy ten próg przekroczył, a mimo wszystko w pierwszym odruchu usta rozchylił, chociaż wcale nie chciał się bronić. Poza tym nie drgnął ani i za dużo, za dużo tych myśli wszystkich miał, żeby je jakoś sensownie poukładać, za dużo bodźców, gdzie zamiauczał kotek cyklopek, zaszeleścił materiał spódnicy, zabrzęczała filiżanka odstawiona na spodek. Równo.
Przepłynął spojrzeniem od tej dłoni się cofającej, do jej oczu w nim utkwionych i gdzieś z boku głowy poczuł ukłucie niezadowolenia wywołane tym, że bardzo mu się taka podobała. Bo to bardzo niebezpieczne, bo ona najwyraźniej za dużo w sobie miała niestabilności, bo nie ma po co się w takie rzeczy bawić, a jednak już zaczął i brnie. I trochę ten rozsądek walczy z tym, że Tetreau jednocześnie lubił po prostu robić to, na co miał ochotę.
- Najwyraźniej tak.
Mógłby się nie zgodzić. Wiele mógłby. Ale po co, skoro prawda, skoro chciał przyjść tutaj, chociaż za spokojny jest na te rewelacje, mógłby zacząć się wiercić chociaż, zacząć mrugać niespokojnie, a ten jak posąg, w tej pozie zamyślonej. Tylko ciepło mu się zrobiło w mostku i w żołądku.
Saskia Godunova
Saskia Godunova
Salon - Page 2 SqlTGg5
Kazarman, Kirgistan
29 lat
czysta
neutralny
uzdrowiciel
https://petersburg.forum.st/t930-saskia-godunova#2960https://petersburg.forum.st/t949-saskia-godunova#3020https://petersburg.forum.st/t937-co-mi-panie-dasz#2984https://petersburg.forum.st/t938-talon#2986

Czw 21 Gru 2017, 19:06
Dalej siedzi i kiwa głową jak ten pieseczek na desce rozdzielczej samochodu, wpatruje się i wdech bierze jak Tetrocini usta otwiera i chyba wstrzymuje oddech aż on coś powie, ale on nic nie mówi i trochę jej przed oczami zaczyna ciemnieć, aż w końcu pęka cisza i rzeczywiście ma mroczki ale z innego całkiem powodu.
A więc to tak!... chciałoby się wykrzyknąć, tyle, że nie wypada, więc tylko pęknięcie ust się poszerza w jakimś lekkim uśmiechu, słabym i wątłym jak piąty szczeniaczek w miocie, ten najchudszy, niedorobiony. Już jej wzrok umyka gdzieś bokiem, chyłkiem, bo wstyd jej, że się uśmiecha na to jego otwarte przyznanie się do swoich intencji, to przecież bez sensu tak strasznie, po ki diabeł on by chciał sam z siebie ponownie i ponownie się w to pakować. Widzisz, niby taka mądra, a jednak głupia, nic, żodyn powód jej do głowy nie przychodzi.
- Dlaczego? - rzeczowe pytanie. Diagnoza się już tam formuje pokracznie jak kurzy embrion w jajku, ma wielkie pełne strachu oczy i ostry dziób. Serce dudni tak strasznie, że prawie własnego głosu nie słyszy, tylko szum krwi i trzeszczące z każdym oddechem płuca, tyle, że po Pani doktor w jej osobistym salonie na jej osobistej leżance nic nie widać. Bo siądzie taka, jak iguana na kamieniu, ani ruszy się, ani mrugnie, patrz Tetro, oczami ucieka gdzieś, uśmiecha się oszczędnie, co to za baba, w co żeś się wpakował biedny pół-człowieku. Saskia usta oblizuje, palce rozplata i splata, embrion rośnie i w jakieś łuski piór obrasta, ale dalej brzydki pisklak z niego, eutanazje prędzej niż do wielkanocnego koszyczka, a jednak.
Walczy, panowie i panie, czy wciąż jesteście z nami, sumienie, moralność i pisklak uczucia w brzuszku biegną łeb w łeb, ale pisklak wysuwa się na prowadzenie, zaraz, czy to zza zakrętu wychodzi czarny koń naszych wyścigów? Tak! Tak to on! Żart prowadzącej!
- Myślę, że może Pan mieć tendencje destrukcyjne. - zagaja jakimś innym tonem, to chyba była właśnie próba dowcipkowania, ale bogowie raczą wiedzieć. Wygładza spódnice przekrzywiając głowę, wyraźnie się z czymś męcząc, bogowie, ukróćcie te cierpienia.
- To głupie... - mówi w sumie sama do siebie, ale zaraz brwi unosi i jakoś ramionami wzrusza -No ale po tym wszystkim...
Cokolwiek jej do głowy nie przyszło, gorzej nie będzie niż już było, prawda? Z takim zapleczem istniała szansa na to, że no może być już tylko lepiej w związku z czym podnosi Saskia wzrok znów na Tetro i coś się w niej trzęsie, że on taki niewzruszony sytuacją kiedy tam w środku ona ma już migotanie przedsionków,bo jej do głowy nie przyjdzie, że tak jak ona umie udawać, że jest spoko, to może inni też potrafią.
- Panie Paradé. - do rzeczy, wyskakuje pisklak na prowadzenie - Czy może chciałby pan wybrać się ze mną na wyścigi dywanów? - ok, to już zawał. Najstarszy tur w puszczy Białowieskiej właśnie padł, proszę zanotować ten dzień w kalendarium- Tym razem... bez kadzideł i... może... - i może bez takiego finiszu, chciałaby dodać, ale jej przez gardło nie może to przejść jak sobie to przypomni, bo za każdym razem tylko to pa-pa-pa i ten jego język, aż dreszczy dostaje.- ...I może to nieprofesjonalne, jednak nic nas przecież nie łączy na stopie zawodowej. - ratuje sytuacje łapiąc pisklę i chowając do kieszeni. Jezus, co to za przeprawa była, już się spociła pod tą garsonką jakby przebiegła maraton, a przecież ledwie dwa zdania skleciła w całość i to unikając jakiegoś zbyt frywolnego wgapiania się w Paradké, co samo w sobie wydawało jej się absurdalnie trudne.
- Zrozumiem, jeśli Pan odmówi. - dodaje profesjonalnym tonem - Odmowa byłaby właściwie najsensowniejszą odpowiedzią. - tak, jeszcze w kolano sobie strzel przy okazji. Oczywiście, że odmowa byłaby najsensowniejszą odpowiedzią, ale patrzy Saskia na pana Paradé i ona by tak chciała, żeby on jednak był bez sensu. O ile ma to jakiś sens?
Tetreau Paradé
Tetreau Paradé
Salon - Page 2 Tumblr_mc7tizJcup1rskg60o11_r1_250
Nicea, Francja
35 lat
¾
neutralny
publicysta, realizator w Płanieta FM
https://petersburg.forum.st/t1266-tetreau-paradehttps://petersburg.forum.st/t1269-parade-tetreau#5139https://petersburg.forum.st/t1268-tetro#5137https://petersburg.forum.st/t1271-lalique#5144

Czw 21 Gru 2017, 21:12
Nie dolała mu przypadkiem do tej herbaty czegoś mocniejszego? Bo by mu się teraz przydało. I to nie żadne babcine nalewki, bo pani Godunova to wygląda na taką, co się najprędzej uraczy jakąś pigwówką, ewentualnie winem, alkohole słodkie, niezbyt mocne, a i tak jej uderzą do głowy, bo przecież pije rzadko, bo nie ma kiedy, nie ma z kim i nie wypada. Tetreau to może mógłby jej się jawić tak kulturalnie z tymi swoimi guzikami pod szyją, czystymi butami i nawet-nawet manierami, ale szczerze powiedziawszy zaglądał do kieliszka częściej, niż można by się tego po nim spodziewać. Zawsze była okazja. Na wystawach, premierach w teatrze, konferencjach, czy zwykłych spotkaniach z tym wąskim gronem znajomych, który miał. W przeciwieństwie jednak do większości populacji należał do tych ludzi, którzy mogą i potrafią pić i na palcach rąk mógłby policzyć ile razy w życiu miał sytuacje, kiedy wiedział zdecydowanie, że przesadził, ale kto z nas kiedyś przez to nie przeszedł.
Ja na przykład w niedzielę.
Pytanie wcale nie proste pada i Tetreau z opóźnieniem dwu sekundowym parska śmiechem, odchyla głowę do tyłu, okulary przezornie jeszcze odkłada na bok i na chwilę twarz zasłania, bo absurd sytuacji tak wysoko już sięgnął i bogowie, ona go pyta dlaczego.
No nie wiem, na herbatę raczej nie.
Westchnięciem się resztek tego wcale nie zabawnego parsknięcia pozbywa i prostuje głowę, spoglądając na panią doktor, powoli ręce od twarzy obejmuje.
Jednak trochę tym pytaniem rozładowała ten natłok w jego głowie, ale uśmiecha się tak jak jagnię, że Tetreau zupełnie nie wie co myśleć o tym i jak to odebrać, bo zupełnie ta niewinność nie pasuje przecież do tego, co mówi. Przecież to on wypadał naiwnie w tym scenariuszu.
- Pani Godunova, uświadomiłem to sobie dopiero przed chwilą. Jak pani myśli, dlaczego mógłbym chcieć tutaj wrócić? – Tak pani sprawnie analizuje jak Vit Halićek w głowie rachuje, proszę sobie wszystko do siebie dodać, odjąć trochę rozsądku, wymieszać, pojąkać się w głowie i wyjdzie szydło z rozporka worka.
Proszę, jak sobie pozwala teraz na żarty, ojoj, skłonności destrukcyjne, a przecież to nie w jego stylu zupełnie, on zawsze to się starał, a że przyciąga kłopoty no to sprawa inna. Ludzie to kłopoty, a ci kręcą się wokół niego zawsze.
- Zdaje się, że wszystko było względnie w porządku dopóki się pani nie pojawiła na horyzoncie. – Wiadomo. Za każdą zgubą mężczyzny zawsze stoi jakaś kobieta, historia nie kłamie.
Nachylił się w końcu po tą swoją filiżankę i łyk upił, mógłby sobie odpuścić, może by nie zauważyła, ale widział przecież jak demonstracyjnie nalewała sobie i jemu z jednego dzbanuszka i wprawdzie mogła jakieś antidotum zażyć, gdyby jej jednak wpadło do głowy, żeby go otruć, ale po co miałaby to robić. Ile mogą być w swojej obecności odurzeni? Nudno by się zrobiło.
Poza tym Tetreau nigdy nie należał do ludzi, którzy wszędzie węszyli spisek, nie zaszkodzi akurat pod względem tej herbaty jej zaufać. Ha, gdyby tylko wiedział, że się faktycznie wahała, czy mu tam czegoś jednak nie dolać.
Odstawił naczynie i ponad tym stolikiem do pani doktur rękę wyciągnął i to wcale nie tak, że się nie zastanowił, co robi, tylko ot po prostu, chyba za szybko przeszedł z tą sytuacją do porządku. Rękę prawą rzecz jasna, prawie jak do zakładu, do podziękowań czy powitań, ale wcale nie o to mu chodziło.
- Obawiam się, że nie mogę. – Na te wyścigi. Co natomiast mógł i chciał, to przyciągnąć panią Godunovą do siebie, wokół tego stolika ręką poprowadzić, w momencie, kiedy tylko tą dłoń ujęła.
- Goszczę na wyścigach z legitymacją prasową i całym sprzętem, nie miałbym dla pani wiele czasu w trakcie. – Ona się tak jąka, a on ją tak do siebie i w ogóle nie zwraca uwagi na to, co mówi, że może to, może tamto, może odmówić, no teraz to już kości zostały rzucone i w ogóle odsunął na bok myśl, że on tu przecież z powodu tego listu, a teraz to już dłonie na talii i głowę w górę zadziera, żeby na tą panią doktor spojrzeć, co to ją sobie tutaj tak. Tak.
No.
I ten.
- Chyba, że to pani nie przeszkadza, tam się będzie bardzo dużo działo i... – Chciał powiedzieć jeszcze o tej imprezie co jest na koniec, z zawodnikami i całym zapleczem technicznym, ale to chyba już nie bardzo jest istotne.
Saskia Godunova
Saskia Godunova
Salon - Page 2 SqlTGg5
Kazarman, Kirgistan
29 lat
czysta
neutralny
uzdrowiciel
https://petersburg.forum.st/t930-saskia-godunova#2960https://petersburg.forum.st/t949-saskia-godunova#3020https://petersburg.forum.st/t937-co-mi-panie-dasz#2984https://petersburg.forum.st/t938-talon#2986

Pią 22 Gru 2017, 17:01
Ano z pewnością, chociaż butelek z pięknymi etykietami to ma w sypialni kilka, jak nie kilkanaście. Zdarza się przecież, takie czasy, że do lekarza się przychodzi dziękować i flachy się przynosi i czołobitnie czołem bije. Tyle, że ona zamiast pić to tak składuje i potem, oszczędnie, rozdaje na gwiazdkę w prezencie innym lekarzom albo kiedy już trzeba gdzieś wyjść i z pustymi rękoma nie wypada. No chyba, że winko, czasem winko, w małych ilościach, jak harlekin był jakiś wybitnie wzruszający albo porywający i trzeba było trochę uspokoić zszargane nerwy. Śmiało może iść na górę sobie przytulić te koniaczki i inne rumy, bo teraz po całopaleniu to jej na prawdę będą już nigdy do niczego.
Chociaż niech z jedną zostawi bo dziś to już na trzeźwo nie zaśnie. O ile zaśnie w ogóle.
Saskia przygląda się panu Paradce z uwagą, brakuje jej tylko kajetu jakiegoś i "Hmmm" pod nosem, kiedy on zaczyna się śmiać, a ona dostaje krwotoku z nosa, bo wylew do mózgu. Może nie krwotoku, ale tak gorąco nagle jej w twarz, jakby z wszystkich porów krwawiła, a mózg miał jej wypłynąć uszami.
- S-słucham? - tego się nie spodziewała i w sumie zadał bardzo rzeczowe pytanie, pani doktor unosi dłoń do podbródka w typowym geście zamyślenia. Dlaczego mógłby chcieć tu wrócić. Te tendencje autodestrukcyjne by wyjaśniały wszystko, może niepoczytalność. Czy miał dobre relacje z matką? Do Vita to jej brakowało pięciu magistrów i dwóch habilitacji, bo był on umysłem ponadczasowym, niezrozumianym przez obecne społeczeństwo. Mogła tylko dwa do dwóch dodawać i chyba to już jakaś psychoza, że tak oczywistych oczywistości nie potrafiła zauważyć. Co tam jednak krzywe myślenie, kiedy Tetro wyciąga do niej rękę, a ona jak dziecko od kidnapera tę rękę chwyta i daje się tak prowadzić jak cielak dookoła stołu. Niby coś on do niej mówi, ale już nie słyszy tego, bo ten szum krwi co przed chwilą przeszkadzał to już jest w skali stu decybeli i chyba traci kontakt z rzeczywistością, jakoś ciężko jej oddychać.
Słabo mi.
Jak królika w sidła, między tymi rękoma nieruchomieje, schwytania, no nie da się już uciec, koniec i z jednej strony wcale dobrze jej w tym układzie, ale z drugiej no nie da się wyprzeć trzydziestu lat emocjonalnej kastracji. Patrzy się na niego wielkimi oczami i trudno zgadnąć, czy to przerażenie, czy ogromna radość, czy zapaść już i z oczu śmierć jej wyziera bo nic nie mówi i się w ogóle nie rusza i znów taktyka na kamień, nie ma mnie tu.
Zajmuje jej chwilę, żeby te słowa co do głowy wpadły i latają jak pojebane połapać i poskładać w zdania, następną chwilę, żeby zrozumieć co on mówi, że to rosyjski jednak, a nie anielskie chóry, potem przestać się rozczulać nad tym 'r' francuskim i przełknąć ślinę bo już gardło stało się papierem ściernym. Chrząka.
- J-ja też... - chrząka znów nie wiedząc czy go za te dłonie ująć, czy no usiąść obok niego, czy co się w takiej sytuacji robi, co robią ludzie w takiej pozycji, wskoczyć mu na kolana jak w Harlekinach, a może dać mu w twarz i pąsowieć jak słodka idiotka, dobrzy bogowie, dajcie kompas - Ja też idę tam w sprawach zawodowych w sumie z grafiku przydział z Hotynki chodzi o bezpieczeństwo i zaplecze na wypadek wypadku. - rzuca jakoś bezpłciowo na jednym wydechu to zdanie prawie z sensem i wyobraź sobie, że ze wszystkich opcji co mogła zrobić, ze wszystkich możliwości rękę wyciąga i palcami dotyka jego włosów. Chciała to zrobić od kiedy zobaczyła go po raz pierwszy, bardzo delikatnie, między palce ujmuje pukiel i lekko nawija na sam ich koniuszek.
Rzeczywiście, bardzo miękkie...
- Nie będzie mi to przeszkadzać, jeśli Panu to nie będzie przeszkadzać. - powinni zacząć się sobie kłaniać.
Spogląda mu w oczy i uśmiecha się niepewnie.
Tetreau Paradé
Tetreau Paradé
Salon - Page 2 Tumblr_mc7tizJcup1rskg60o11_r1_250
Nicea, Francja
35 lat
¾
neutralny
publicysta, realizator w Płanieta FM
https://petersburg.forum.st/t1266-tetreau-paradehttps://petersburg.forum.st/t1269-parade-tetreau#5139https://petersburg.forum.st/t1268-tetro#5137https://petersburg.forum.st/t1271-lalique#5144

Pią 22 Gru 2017, 19:25
Przyjąłby te koniaki, proszę bardzo, na pewno będzie miała świetną okazję, żeby mu jakiś sprezentować w najbliższym czasie, skoro to się w takim tempie rozwija, szybciej naprzód prują niż pewnie niejeden dywan na wyścigach tor przecina.
Zatem butelek nie bój nic, pozbędzie się bardzo szybko, a jak ją ta tetrowa mateczka interesuje to niech zostawi i dla niej jakąś naleweczkę, winko winko, bo nikogo chyba nie zdziwi, że Tetreau zabrałby Sasę do Nicei jeszcze przed zakończeniem miesiąca fabularnego. Następnego, nie tego, aż tak to nie.
Czy tak?
Pani Léa z pewnością mogłaby natomiast zaproponować Sasie wiele ciekawych tytułów, ale to chyba nie jest żaden wyczyn, żeby znać coś, co bardziej wartościowe jest od harlekinów. Swoją drogą to byłoby z pewnością bardzo interesujące spotkanie, bo pani Parada to z synem zbyt wielu cech charakteru nie dzieli. Nie tak, że woda i ogień, bardziej jak te same pory dnia, o zupełnych porach roku. Tetreau to chyba jest końcem lata i młodą jesienią. A pani mama? Ciężko stwierdzić, chyba najbliżej jej do przed-sylwestrowej nocy. Już-już prawie pierwsze fajerwerki, ale jeszcze na spokojnie, jeszcze dziś można kompot pić.
Nie z nią te numery zupełnie na królika, chociaż Tetreau to zdaje się z tym znieruchomieniem radzić całkiem nieźle, mikroruchy niezbędne mając we krwi, bo gdyby mnie tak kobieta nagle jak głaz a tu figle miały być to ja nie wiem, chyba trzeba po lekarza, jakiego weteryniarza.
A on sobie przecież doskonale.
Jak na to, że w ogóle doskonale być nie miało tylko najlepiej wcale.
No niech siada, niech siada, jakieś scenariusze chyba sobie z tych harlekinów powyciągała, a ona taka niewinna tylko w te włosy, tylko kosmyk. Powinno mu się chyba głupio zrobić, że on ją tak do siebie, ale wolniej już nie będzie, przecież za dużo już za sobą mają. Poza tym co jest do stracenia, gdyby się w innych warunkach poznali, mniej nieprzewidywalnych, to z całą pewnością cały ich kontakt ograniczyłby się do podania sobie ręki i wymiany pozdrowień, a potem każde w swoją stronę i wcale by pani doktor nie musiała tych harlekinów palić, ani samej się teraz spalać i produkować stania bez sensu, że grafik, coś tam, Hotynka, coś tam, tak tak. Oczywiście.
No i czego im tam brakuje do obrazka. Głównie to chyba palącego się kominka nie? Szampana, koniecznie z truskawkami zmrożonymi, muzyki jeszcze, najlepiej jakiegoś saxo, żeby było to w pełni kiczowate.
Chociaż Tetreau to w tej chwili zupełnie inną muzykę by włączył a i tak te serca biją i szumi, że niewiele by usłyszeli. Uśmiecha się, chociaż wcale nie jak pani Godunova, niepewnie, tylko szeroko i oczy mu tak błyszczą, o papapanie.
I już wcale wyraźnie jej nie widzi, bo tak blisko jest ta twarz i takim ciepłym, wilgotnym owiewa go oddechem, wzrok przenosi na te usta rozchylone i zaciska dłonie na talii, na udach i już, już się nosami stykają, chociaż chwilę te okrutnie jakoś specjalnie pewnie przeciąga, z czasem się drażniąc, z nią, ze sobą.
I bardzo, bardzo, by chciał. Tylko, że ktoś do drzwi pukać zaczął.
I to jak! Rąbać, nie pukać, najpewniej jakiś pacjent niespodziewany (lub spodziewany właśnie, z białkiem w oku ściętym, bez połowy mordy, Harvey Dent z Petersburga) i zignorować się tego nie da.
Saskia Godunova
Saskia Godunova
Salon - Page 2 SqlTGg5
Kazarman, Kirgistan
29 lat
czysta
neutralny
uzdrowiciel
https://petersburg.forum.st/t930-saskia-godunova#2960https://petersburg.forum.st/t949-saskia-godunova#3020https://petersburg.forum.st/t937-co-mi-panie-dasz#2984https://petersburg.forum.st/t938-talon#2986

Nie 24 Gru 2017, 10:28
Niech siada, więc siada, tuż obok, kolanem nawet dotyka jego uda takim zupełnie nieubranym kolanem, to wydawało by się jej całkiem wulgarne, gdyby nie było jej wszystko jedno w tym właśnie momencie. Poza okularami, te jego okulary ważna rzecz, odkłada na stolik wolną ręką chociaż wcale nie patrzy gdzie kładzie i tylko brzdęk o filiżankę słychać, ale to wszystko jedno. Druga ręka, ostrożnie, badawczo niemalże, maszeruje po jego przedramieniu, ramieniu, gdzieś w stronę obojczyka, sięga dłonią ujmując skrawek szyi i potylicy wpatrując się w te oczy Tetrowe jakby tam sens życia był. Nie ma już czym oddychać, chociaż oddychać pełną piersią po raz pierwszy w życiu, czy to właśnie ten sekret dzięki któremu Godunova w końcu nie skaszani sobie sama relacji damsko-męskich? Ktoś, kogo urok jest nieodparty, od kogo nie można się odwrócić mimo bólu serca i udawać, że 'nie, nie jestem zainteresowana, dziękuję, jestem bardzo zajęta', bo po prostu nie da się?
Nachyla się powoli wzrokiem skanując tę twarz niepozorną, oczy, nos, policzki, usta przecież całkiem chętne. Do dzieła mała, zrób to, nie bój nic, będzie ok. Papan Paparada poprowadzi za rękę, jak dookoła stołu, jak kidnaper dziecko, jak...
Zamyka oczy gotowa całować, z pełną premedytacją i w pełni świadomie decydując się kogoś całować, jak chyba nigdy w życiu do tej pory, kiedy ten łomot wyrywa ją z całej tej magicznej chwili.
No kurwa, serio? Panie boże, serio? Akurat teraz?
Usta, przed chwilą rozchylone ochoczo, zaciskają się w wąską linię, wzrok już ucieka bokiem jeb na ziemię, pani Godunova cofa ręce składając je na podołku.
- E-przepraszam na chwilę. - bąka niezręcznie podnosząc się z kanapy, poprawia garsonkę, mimo, że wcale była schludna i rusza w stronę drzwi przygładzając i tak gładkie uczesanie.
Znak od niebios, Saskia, nie ma dla Ciebie w tym życiu normalnej miłości.
Schodzi kilka schodków z salonu do drzwi, w które okazuje się, że ten wcześniej spodziewany dostawca napierdala jak we wrota od stodoły. Saskia ślinę przełyka, na spokojnie przecież zawsze wszystko, papierek podpisuje, profeska, bierze pudło i idzie z nim nazad na górę. Na schodach jeszcze przez chwilę ma jakieś głupie wrażenie, że jak wejście do salonu to Paradé'a już tam nie będzie, bo odbiło jej już na jego punkcie doszczętnie i go sobie po prostu wizualizowała bardzo sukcesywnie, widząc jednak jak dalej siedzi na tej kanapie co to na niej siedział chwilę temu znów robi się jej gorąco i tym razem na sto stów dostaje rumieńców.
- Pa-pa.. paczka. - rzekła przepraszająco, niosąc pudło w stronę drzwi do piwnicy. Jeszcze z dwa miesiące temu zaprosiła by go do niej, Piwniczka była bardzo wyjątkowym miejscem, miała swój charakter i klimat no i kanapa była tam znacznie wygodniejsza. Teraz niestety jeszcze nie wstawili drzwi do tej drugiej części, w której stały wielkie szklane tuby podłączone do magicznej aparatury i nie sądziła, by pan Paradé był na tyle głupi, by się nie zorientować na co jej takie wielkie słoiki. Na pewno nie na ogórki.
Stopą popycha drzwi do Piwniczki i zatrzymuje się, gęś głupia, nie wiedząc co dalej zrobić. Wypadałoby odłożyć paczkę na miejsce, ale znów gościa tak samego zostawiać to się nie godzi. Z drugiej strony jak rzuci paczkę na ziemię i do niego pobiegnie to jeszcze wypadnie na jakąś nadgorliwą idiotkę, a nie była nadgorliwą idiotką. Więc stała tak w pół kroku w progu na klatkę schodową z pudłem w rękach i zagubionym spojrzeniem.
Tetreau Paradé
Tetreau Paradé
Salon - Page 2 Tumblr_mc7tizJcup1rskg60o11_r1_250
Nicea, Francja
35 lat
¾
neutralny
publicysta, realizator w Płanieta FM
https://petersburg.forum.st/t1266-tetreau-paradehttps://petersburg.forum.st/t1269-parade-tetreau#5139https://petersburg.forum.st/t1268-tetro#5137https://petersburg.forum.st/t1271-lalique#5144

Pon 25 Gru 2017, 03:09
Znacie to uczucie, kiedy ktoś blisko jest w taki sposób, że trochę płuca przestają funkcjonować i trzeba tchu zaczerpnąć i z powietrzem cała atmosfera wsiąka w organizm, po każdym żebrze z osobna spaceruje mrowieniem, kumuluje się w żołądku, a palce drętwieją na parę sekund, po chwili wszystko wraca do normy, ale wtedy trzeba kolejny oddech wziąć i kolejka zaczyna się od nowa.
A im głębsze i częstsze oddechy tym bardziej prąd po ciele eskalujący przebiega, na każdą kończynę się przenosząc i w końcu to już nic nie pozostaje, jak się poddać tylko.
Gorzej, jeśli się okaże, że poddać faktycznie, ale w zupełnie inny sposób, jak teraz, gdy ten łomot nieproszony zagarnia chwilę i przestrzeń i w sekundzie ulatuje nie tylko dreszcz, ona też.
Rękę cofa, nie ma jej już, szkoda.
Tetreau kiwnął głową, ale pewnie nie zauważyła, bo wstała już, zresztą wzrok odwróciła. Sięgnął po swoje okulary, przetarł je szybko i na nos założył. Trzeba iść. Wstał, swoją koszulę zgarniając z oparcia i ubierając.
A co to się chłopcu stało? Naburmuszył się trochę, że mu przerwano? Chyba tak, chyba troszeczkę, bo herbata nawet nie zdążyła wystygnąć, a on ją już do siebie. A jak już szybko poszło znowu, to mogłoby konkretniej, a nie, że się pocałować nawet nie zdążyli i tu coś do drzwi rąbie. I Tetreau wciąż z mętlikiem w głowie, z którym tu dziś przyszedł, a potem próg przekroczył, nie był pewien właściwie, czego on od pani Godunovej chce, bo to pytanie też zawisło między nimi nierozwiązane. Czy ona mu się podoba, czy mu się podoba. Czy się z nią całować chce czy kochać. Bo, że coś chce to wiedział na pewno, ale wszystko to ma znaczenie ogromne i stał tak w tym salonie, bo wtargnąć na klatkę schodową nie wypada, więc poczeka i w bardzo krótkim czasie do wniosku doszedł, że to może jednak tylko o ten seks chodzi, ale pewien nie był, bo był w życiu w jednej relacji romantycznej z kobietą i była ona w pełni partnerska.
Tetreau, bardzo cię proszę, weź się w garść. Dorosłym jesteś mężczyzną, a nie, dziesięć lat młodszy się poczułeś. Podejmij decyzję czego chcesz i się tego trzymaj. Nawet, jeśli to destrukcyjne. Trudno, raz się sparzysz, to będziesz miał nauczkę. No raz, raz, bo już wraca.
Pa-pa-paczka.
No. Przecież nie do niego.
- Potrzebuje pani pomocy? – Tak się zatrzymała, że Tetreau nie jest pewien, czy za ciężkie, czy sobie nie poradzi na dalszym etapie, cholera wie co z tym musi zrobić, może chce wypakować, mogłaby magii użyć, ale różdżkę pewnie na stoliku czy gdzieś zostawiła.
A może to zupełnie nie o to chodzi. I stoi tak w tych drzwiach, bo zupełnie nie wie, jak mu powiedzieć, że ma spierdalać, tak, to na pewno o to chodzi.
- Przepraszam. Pewnie ma pani obowiązki. –Sasa Sasa, obowiązki nie zając, a taki niedźwiedź to już zając. Tetro znaczy się. To niedźwiedź i zając. Tetro = Tetro. Jest trzecia nad ranem.
Ale u nich nie. Godzina młoda, ciało już mniej.
Przecież mówił, że nie chce być nachalny, chociaż wyszło na to, że już trochę był, te kilka minut temu.
Saskia Godunova
Saskia Godunova
Salon - Page 2 SqlTGg5
Kazarman, Kirgistan
29 lat
czysta
neutralny
uzdrowiciel
https://petersburg.forum.st/t930-saskia-godunova#2960https://petersburg.forum.st/t949-saskia-godunova#3020https://petersburg.forum.st/t937-co-mi-panie-dasz#2984https://petersburg.forum.st/t938-talon#2986

Pon 25 Gru 2017, 15:07
Panie Paradé, co pan tak z tym oddychaniem, wziął Pan zakochał się? Mimo zapierania przed związkami rękoma i nogami? Po co, przecież to bez sensu, one wszystkie tylko na przyłożniczy urok, czyż nie? A jednak widzę jak pan patrzy się na tę doktor swoją co do drzwi odchodzi, don't cry for me Argentina. Wszyscy znamy to uczucie i Godunova tez, z zaburzeniami oddechu i migotaniem przedsionków już musi radzić sobie na porządku dziennym bo jej tak samo Pana wspomnienie robi chaos w systemie.
Stoi więc Saskia z paczką w drzwiach, z miną zbiedzoną jakby jej pacjent właśnie zmarł na stole i choć paczka wcale jakaś strasznie ciężka nie jest to opiera ją o ścianę spuszczając wzrok. Się na prawdę dobrali jak dwa debile, bo tak jak on szukał wymówek, żeby sobie nie uświadomić jak bardzo mu te marginesy i zapięte guziki zawróciły w głowie, tak i ona teraz boryka się ze swoimi szybko pędzącymi myślami. Zaraz się czuje jak kretynka, że go chciała całować przed chwilą, boże jakie to straszne, aż ciarki, aż się ten rumieniec pierdolony intensyfikuje na twarzy. Co by zrobiły teraz te Twoje bohaterki z romansów, Saskia? Mogłabyś wziąć na ten przykład zemdleć, mogłabyś wykrzyknąć co czujesz, mogłabyś rzeczywiście poprosić go o pomoc z pudłem ale w takim wypadku musiałby wejść do piwnicy, a tego lepiej uniknąć. Gapi się więc jak krowa na tego Tetreau i zaczyna wpadać w dziwną panikę, bo nie wie co powiedzieć, żeby go zatrzymać (no nie wiem, na przykład 'zostań' mogłoby zadziałać) i widzi, że pan Paradé traci zainteresowanie i dziwnie jej bo pierwszy raz w życiu nie przyjmuje tego z ulgą tylko strachem jakims okropnym i bólem w brzuchu, jakby jej tam ktoś zimną i gorącą na raz kulę metalu wrzucił.
- Tak. - udaje się jej wykrztusić, bardziej w przyznaniu racji samej sobie i swoim myślom, niż w odpowiedzi na jego słowa. Zajmuje jej chwilę by się zorientować, że wychodzi na debilkę po raz kolejny i chrząka znacząco, podejmując ciężar paczki na powrót w swe ramiona.
- Nie. - dodaje znacznie pewniejszym tonem i znów kulą w płot bo to wcale nie pomaga. Co pani, języka w gębie zapomniała czy już po rosyjsku nie ponyatna, potrząsa więc głową i próba numer trzy. Wyobraź sobie, że list piszesz, skoro w słowo mówione tak trudno. Zwięźle, konkrety, bo już Ci niedźwiedź wyślizguje się, niby wielki, a wąż troche.
- Mam obowiązki, panie Paradé, niestety zawsze. - robry początek, jeśli chodzi o przekład myśli na dźwięki, gorzej z łapaniem niedźwiedzia - Obawiam się, że nie mogę pozwolić Panu jeszcze wyjść. -oho- Wciąż nie doszliśmy do rozwiązania powodu Pana wizyty, choć bardzo miłej, to niespodziewanej. Jeśli zechce Pan zaczekać jeszcze chwilę zaraz wrócę. - to powiedziawszy daje nura na klatkę schodową do piwniczki i to na oślep więc prawie z tych schodów spada bo jej aż przed oczami ciemno tak się zestresowała. Stara baba, a głupia gówniara.
Tetreau Paradé
Tetreau Paradé
Salon - Page 2 Tumblr_mc7tizJcup1rskg60o11_r1_250
Nicea, Francja
35 lat
¾
neutralny
publicysta, realizator w Płanieta FM
https://petersburg.forum.st/t1266-tetreau-paradehttps://petersburg.forum.st/t1269-parade-tetreau#5139https://petersburg.forum.st/t1268-tetro#5137https://petersburg.forum.st/t1271-lalique#5144

Pon 25 Gru 2017, 16:24
Jeszcze nie. Ale na dobrej, złej względnie drodze jest niestety, bo los taki złośliwy, figle płata, akurat w tym miesiącu padło na Tetreau, a masz tu chłopcze, masz kobietę. Baw się, reaguj, na te omdlenia potencjalne, zastyganie jak słup soli, rumieńce, papa paczki, wylane wina, zapięte guziki i podejrzane herbaty.
‘Zostań’ mogłoby zadziałać całkiem sprawnie, lepiej nawet jak cała ta reszta, co padła, bo to jak komenda do psa, zostań, waruj, daj głos. Jasny przekaz. Przecież ceni sobie Tetreau bardzo, kiedy sytuacje są klarowne, a ta mu teraz niezdecydowaniem w twarz rzuca i Tetreau w pierwszej chwili ręce już wyciąga i pół kroku zdążył zrobić, ale jednak nie.
- Kobieto. – Wyrywa mu się tak jakoś, a przecież zwykle cierpliwy jest, jednak tyle tych emocji dzisiaj, że połapać się nie idzie. Gdyby to chociaż jakieś Pani Kobieto było, bogowie. Kiwa głową jednak w końcu, no idź, idź sarenko biegnij z tymi obowiązkami swoimi, on tu chwilę postoi, ręce w kieszenie włoży, o.
Oho, nie może mu pozwolić wyjść, no to dobrze, jak się tak sprawa ma, no to nie wyjdzie. Chociaż na zapowiedź tego, co ma się wydarzyć potem poczuł się jakby czekał w kolejce do szkolnego pedagoga, ale to nic, przecież zawsze może wyjść po prostu.
No chyba, że mu kobieta nie pozwoli.
- W porządku, proszę. – To miło z twojej strony Tetreau, że jej pozwalasz się zająć tymi obowiązkami. W tym czasie zajmij się czymś też. Na przykład opadnięciem na kanapę i upiciem łyka herbaty.
Co mu pozostało poza tym. Owszem, mógłby się poprzechać po salonie, z okna wyjrzeć, przyjrzeć się wzorkowi na dywanie, cokolwiek z tego otoczenia wyczytać na temat pani doktor. Szkoda, że tu żadnej gazety nie miała, ale chyba już wszystkie wiadomości na dzisiaj znał, nawet te wieczorne. Ciężko pracując w radiu nie być na bieżąco z tym, co się w mieście i na świecie dzieje. Zwłaszcza, gdy się najczęściej pracuje z Mishą z redakcji wiadomości.
Jest to jakiś plus na dzisiaj, Mishy nie zobaczy, niech się z nim Gaspard męczy i robi mu realizatorskie żarciki. Tetro tutaj większe ma na głowie problemy, na przykład nie wie, czy serce to mu już całkiem bić przestało, czy o co chodzi, może wcale go już nie słyszy. Bo. Że.
Dłonią włosy przeczesuje, przed oczami mu się ta twarz jej wizualizuje no i masz.
Długo jeszcze? Co dalej?
Saskia Godunova
Saskia Godunova
Salon - Page 2 SqlTGg5
Kazarman, Kirgistan
29 lat
czysta
neutralny
uzdrowiciel
https://petersburg.forum.st/t930-saskia-godunova#2960https://petersburg.forum.st/t949-saskia-godunova#3020https://petersburg.forum.st/t937-co-mi-panie-dasz#2984https://petersburg.forum.st/t938-talon#2986

Pon 25 Gru 2017, 17:01
Nie spadła, z tych schodów znaczy, ale spadło jej za to ciśnienie, co jest zawsze dobrą opcją w sytuacjach stresowych. Saskia jest w Piwniczce, a o ile już w swoim domu czuła się pewniej niż gdzieś indziej, to Piwniczka była jej królestwem przecież. Rzuca pudło w kąt, troche niedbale, w środku były fiolki chyba, czy inne probówki, ale nieważne teraz, teraz ważniejsze rzeczy. Rusza więc, na misje, saper Godunova, w stronę swojego zakątka leczniczego i chwyciwszy różdżkę leżącą na biurku zaklęciem otwiera gablotkę pod ścianą. I widzisz, na trzeźwo się jednak nie da, już nerwy nie dają rady, Saskia jest lekarzem i wie, że tak serce nadwyrężać to jest bardzo niezdrowo i trzeba nie łagodzić objawy, tylko zapobiegać nieszczęściom. Już się wzięła nauczyła, że życie to nie Harlekin i nie ma co wierzyć, że tak się los potoczy. Przygląda się rzędom flakonów, przecież tu gdzieś stawiała ten eliksir, trzeba brać byka za rogi, czy jak to się mówi czy robi. Chwyta w końcu odpowiednią fiolkę i wychyla zawartość, słodki smak truskawek kojarzy się jej już tylko z jednym, czuje jak jej serce przestaje nakurwiać salta, bierze wdech.
- No dobrze. - gadanie samej do siebie nie jest czymś, co można uznać za "dobrze" ale już jest lepiej niż było. Poprawiwszy rękawy koszuli, żakiet poprawiwszy, włosy przylizawszy na głowie, no na pewno zeszło jej dłuższą chwilę i wspinając się na powrót do salonu taka myśl się w jej głowie kiełkuje, że pan Paradé to już pewnie tyle nie czekał i jakoś smutno w środku, ale znacznie spokojniej.
Ale czekał.
- Proszę mi wybaczyć, gdyby się Pan zapowiedział byłabym lepiej przygotowana. Z czasem i uwagą niepodzielną. - powiedziała spokojnie, zamykając za sobą drzwi do piwniczki. Gdyby się zapowiedział pewnie dołożyłaby wszelkich starań by się z tego spotkania wyślizgać. Ale no już. Stało się. Byka za rogi, pamiętasz? Pamiętam.
Wraca pewnym krokiem do tej kanapy, robię to kurwa, ujmuje twarz pana Parady, robię to, patrzy na niego, założył okulary, to trochę będzie trudne, robię to, byka za rogi, pochyla się i całuje go w usta.
I serce nie wybucha, bo srebrianka już w krwiobiegu pieści nerwy łagodnie, kołysanki nuci, Saskia zapada się w tym pocałunku, przecież to chyba pierwszy w życiu raz kiedy ona tak sama wzięła i kogoś pocałowała. W usta. Kiedyś, jak wyjeżdżała z Kazarmanu, pocałowała matkę w policzek ale w porównaniu z jej ostatnimi przygodami to chyba się nie liczyło. To się na pewno nie liczyło, nie to co teraz - teraz się liczy razy dwa, a może i pięć, bo to ona zadecydowała tak (a przynajmniej tak się jej zdawało, bo być może to przyłożniczy czar) i tak się działo.
Odrywa się od ust jego na chwilę i patrzy mu w oczy, spokojna i rozsądna pani Godunova.
- Proponuję byśmy puścili w niepamięć okoliczności naszego poprzedniego spotkania, choć nie samą jego istotę. Będzie mi bowiem bardzo miło, gdyby zechciał mnie Pan jeszcze odwiedzić w bardziej dogodnym czasie.
Tetreau Paradé
Tetreau Paradé
Salon - Page 2 Tumblr_mc7tizJcup1rskg60o11_r1_250
Nicea, Francja
35 lat
¾
neutralny
publicysta, realizator w Płanieta FM
https://petersburg.forum.st/t1266-tetreau-paradehttps://petersburg.forum.st/t1269-parade-tetreau#5139https://petersburg.forum.st/t1268-tetro#5137https://petersburg.forum.st/t1271-lalique#5144

Wto 26 Gru 2017, 01:42
Czekał, no jasne, że czekał. Przecież to nieuprzejme byłoby wyjść tak bez pożegnania, zwłaszcza, że wypadałoby jednak rozmowę do końca pociągnąć, sama zresztą chciała, to czego miałby nie czekać? Zresztą teraz to on w takim jest stanie, że chyba wszędzie już by na nią czekał, pod Hotynką za pięć osiemnasta, na lotnisku, aż z podróży wróci, w przedpokoju, już w butach, aż ostatnim pociągnięciem ona przy toaletce rzęsy tuszem przyozdobi, w kuchni, bo już tosty zrobił, w labiryncie, aż się zjawi na umówioną godzinę. Wychodzi na to, że Tetreau to taki facet w porządku, szkoda go, żeby się tak z sercem męczył długo. Lepiej, żeby już więcej takich sytuacji nie było, skoro chwilę na rondach i skrzyżowaniach się gonili, to teraz już tylko prosta autostrada, dlatego dobrze, dobrze, bardzo dobrze, całuj go dziewczyno, nie żałuj sobie.
Tymi słowami go nie zaskoczyła w ogóle, przecież wiedział, że to kobieta poważna jest, chociaż parę minut temu wcale nie była opanowana, no ale co, w garść się wzięła, w końcu to profesjonalistka. Nic mu w tych słowach i krokach nie podpowiedziało, że ona go tutaj tak niespodziewanie pocałuje, jak on ją tydzień temu. To chyba są kwita?
A nie, jeszcze nie do końca.
Stoisz? Stoi. Bo jak go tak całowała to wstał niedźwiadek, ale powieki jeszcze ma przymknięte, chociaż wcale nie rozkosznie, tylko brwi zmarszczone, usta rozchylone, bo się zbiera, żeby coś powiedzieć.
- Pani Godunova. – Kurwa, przejdźcie w końcu na ty bo to jest za długie do pisania.
Mówił już dzisiaj, że długo nie zajmie, taki był zamiar, nie będzie przepraszał za najście ile można o tym mówić, już ją przed chwilą uprzejmie przeprosił, że ona niby te obowiązki, a on w salonie. Przecież był prawdziwym mężczyzną prawdaż, a nie jakieś pipki w kółko-przepraszał ki kurwa jego mać halo.
No i na pierwsze nie odpowiedział, a ta mu z następnym zdaniem wjeżdża, Tetreau oczy otwiera i na jej nos spogląda, bo ładny ma taki. Te kości policzkowe też. Obserwuje ją tak chwilę, chociaż brwi dalej tak zmarszczone, no obiecująco to nie wygląda, ale to tylko pozory.
Ładnie mu się. Refleksy światła w oczach odbijają.
- Przyjmuję propozycję. – W zasadzie jej te słowa w usta wkłada. Pierwszą i drugą, o puszczeniu w niepamięć i odwiedzinach też, jasna sprawa, sam by nie chciał, żeby mu ktoś na głowie siedział, kiedy praca czeka i ten całus teraz, to w zasadzie jest tylko jeden, cmoknięcie takie, co zajmuje dwie sekundy. Ciekawe swoją drogą, czy więcej razy w ciągu tych spotkań do siebie przywarli czy zwrócili się do siebie per pan / pani + nazwisko.
Vinci H. na pewno ma na to jakiś algorytm i policzyłby to w mig, a i tak wyszłoby, że cierpienie=cierpienie.
No ale już, już, wystarczy, iść trzeba, trup na Niedźwiedzim Ryku się sam na polizei nie zgłosi.
- Widzimy się wkrótce, dobrego wieczoru, pani Godunova. – I pracy owocnej, ale w to nie wątpił jakoś, bo przecież taka z niej profepracoholiczka. Jeszcze jej przy drzwiach z uśmieszkiem skradł pocałunek ostatni na do widzenia i wieczór go pochłonął. Poszedł yeti w las.

Tetreau z tematu

Sponsored content


Skocz do: