Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 15 Paź 2017, 22:23
Bar

Znajdujący się pod patio. Zaciemnione pomieszczenie z kilkoma stanowiskami dla gości, podesty pełne poduch, oraz oświetlonym barem po prawej stronie. To tutaj najczęściej spotkać można Romkę i pozostałych pracowników herbaciarni. Tutaj też najbardziej czuć ducha Kardamonu. I zdecydowanie najgłośniej go słychać.

Romka Balázs
Romka Balázs
Bar YpA536L
Mátészalka, Węgry
33 lata
czysta
neutralny
właścicielka herbaciarni, aktywistka
https://petersburg.forum.st/t1118-romana-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1124-dolohova-romana#4230https://petersburg.forum.st/t1123-aktywisci-dysydenci-jogisci-pasjonaci#4232https://petersburg.forum.st/t1125-marina#4234

Nie 15 Paź 2017, 22:56

10.05.1999

W środku nocy jeśli się akurat nie śpi można pomóc przyjaciółce w potrzebie. Jeśli akurat tak się zdarzyło, że posiada herbaciarnię. I przyszła dostawa, w której zamówieniu się pośredniczyło. I nagle okazuje się, że nie można tej roboty zostawić na jutrzejszy poranek ani zwalić tego wszystkiego na głowę komuś z pracowników, na co Romka by nie pozwoliła. A wszystko dlatego, że przyszły dwa kartony przypraw i nowych herbat. I każda z nich jest w czarnej folii. Niepodpisana.
To wystarczyło, żeby Romka pozwoliła sobie na chwilę oprzeć głowę o ścianę ze zrezygnowaniem, aby potem w pośpiechu naskrobać list do Oriny. Raz, dwa, kurwa, zjaw się. Magia, puf. Kompanka potrzebna od zaraz, chociaż oczywiście nie jej wina, że nagle okazało się, że tyle z tym roboty. Romka nie śmiałaby nawet robić Orinie wyrzutów, ale zaciągnąć ją do pomocy to już inna sprawa. Z Oriną sytuacja miała się jeszcze tak, że Romka inne miała do niej podejście niż do większości ludzi, z którymi przebywała. Z reguły wielkie miała serce do każdego. Do Oriny też. Ale przy tym pozwalała sobie być względem niej chamem, jakim może być tylko przyjaciel do przyjaciela. Nic tak nie gruntuje relacji jak wspólne uszczypliwości.
Przyprawy rozłożyła na ziemi na blacie za barem, związując włosy gumką i przyglądając się towarowi. Nie miała też pewności na ile procent wszystko to, co się tu znajduje jest legalne. Orina była odpowiedzialna za więcej rzeczy, ale to nic. Mają całą noc by się nawąchać wszystkiego, spróbować i opisać. A kawy, yerby i cukru miały pod dostatkiem.
Romka nawet już zaczęła ziewać.
Któryś z jej pracowników wyszedł jeszcze z zaplecza życząc jej dobrej nocy i Romka pogoniła go czym prędzej, aby nie siedział tyle w pracy. Ale Romko, chciałem poukładać nowe piwa w lodówce.
No to ładnie, to dobrze, ale litości Grisha, odetchnij kochany, cały dzień harowałeś, weź sobie ciasteczko i zmykaj do domu. Daj mi znać, kiedy dotrzesz.
I tak do każdego. O każdego się martwi. I zastanawia, kiedy jednonogi faun opierając się o drewniane kule dokuśtyka się do swojej klitki na Niedźwiedzim Ryku. Ostatnio ktoś mu ukradł latający dywan, o tym też miała pomyśleć. Aby dać mu jakąś premię by miał na nowy. Czymś musi odwozić swoje małe fauniątka do przedszkola. Kolejna rzecz na głowie.
Oczy Romki zachodzą mgła. Zaraz… tutaj… zaśni…
Nie. Nie zaśnie. Klaszcze w dłonie dwa razy. Przyprawy. Trzeba je posegregować. Nie może tego problemu zrzucić na Grishę, Goshę, Mani, Talarkę czy kogokolwiek. Na Orinę połowicznie to inna sprawa. Od tego są przyjaciele. Chociaż najpewniej po godzinie czy dwóch obserwując stan zmęczenia Dolohovej odeśle ją do domu, albo chociaż na którąś z poduch, aby się zdrzemnęła.


Ostatnio zmieniony przez Romka Balázs dnia Sob 09 Gru 2017, 00:39, w całości zmieniany 2 razy
Orina Dolohova
Orina Dolohova
Bar DT5daHZ
Ufa, Rosja
31 lat
błękitna
neutralny
klątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t1034-orina-valerievna-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1042-orina-dolohova#3735https://petersburg.forum.st/t1043-orina-dolohova#3737https://petersburg.forum.st/t1044-frygia#3740

Nie 15 Paź 2017, 23:30
Środek nocy, no co z tego, że środek nocy, do tego czasu te promile z pory obiadowej zdołały wyparować z krwi. Orina stale rozbijała sobie zegar biologiczny, bo właśnie przyszło zaklęcie od Isry, bo musiała napisać raport, a trzaskanie maszyn do pisania w siedzibie Gwardii doprowadzało ją do stanu hipnozy, bo ktoś potrzebował klątwołamacza, a każdy był już w terenie albo nieosiągalny. Zwykle to bycie poza zasięgiem znaczyło tyle - mam rodzinę, a stara mnie wywali za próg, jak opuszczę kolejną nockę. No to Orina szła, bo jej nie miał kto wywalić z domu.
Na Mahali pojawiła się szybko, ale nie natychmiast, magia życie niby ułatwiała, ale wszystkiego nie załatwi. Orina ląduje zaraz przed Kardamonem, rzuca gardłową komendę i dywan się zmniejsza się w mały skrawek tkaniny. Akurat w drzwiach mija się z Grishą.
Dobry wieczór, szefowa przy barze jest.
Dobry wieczór, dzięki.
Mija sklep i wchodzi głębiej, jak zawsze jest ciepło, w powietrzu mieszają się zapachy herbaty, dymu.
- Nie musisz klaskać, ale miłe powitanie. Co Azhar spieprzył przy zamówieniu? - aż chciało się dodać tym razem. Orina przechyla się przez bar, przeczesując do tyłu jeszcze lekko wilgotne włosy po myciu. Jest maj niech schną same.
Dolohova obchodzi bar, kuca na widok ogromu anonimowych paczek większych i mniejszych.
- Robi się coraz ostrożniejszy. Ludzie na starość chyba tak mają, nie - westchnęła. Nie miała powodów do narzekań ich turecki dostawca był rzetelny, ale chyba go paranoja powoli zjadała. Orina łapie poduszkę, na której siada ze skrzyżowanymi nogami. Czas zacząć wykopaliska.


Ostatnio zmieniony przez Orina Dolohova dnia Nie 03 Gru 2017, 12:01, w całości zmieniany 1 raz
Romka Balázs
Romka Balázs
Bar YpA536L
Mátészalka, Węgry
33 lata
czysta
neutralny
właścicielka herbaciarni, aktywistka
https://petersburg.forum.st/t1118-romana-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1124-dolohova-romana#4230https://petersburg.forum.st/t1123-aktywisci-dysydenci-jogisci-pasjonaci#4232https://petersburg.forum.st/t1125-marina#4234

Sob 21 Paź 2017, 22:45
Isra! O panie, co u niej? Romka tak dawno nie słyszała żadnych nowości, że zapytana musiałaby ze wstydem przyznać, że zapomniała o ich jemeńskiej znajomej. Nie łączyły Romki obecnie żadne z Isrą interesy, a czasu na utrzymywanie kontaktu towarzyskiego ostatnio nie miała. To nie twoja wina, Romciu, tak się zdarza, relacje wygasają, to normalne. Niemniej jednak gdybyś sobie o Isrze przypomniała niezwłocznie wysłałabyś list zmartwiona. I zła na siebie. Za duże masz serce, powoli tam już miejsca nie ma, nic dziwnego, że wiele spraw jest już niemalże poza granicami tego szlachetnego organu.
Gdyby mogła upominałaby też Orinę, żeby dbała o siebie, żeby się nie przemęczała, żeby odsypiała, nie piła do śniadania, drugiego śniadania, żeby na siebie tyle nie brała i nie pozwoliła się wykorzystywać. Postawże na swoim Orinko raz, raz, to jawnie niesprawiedliwe, co z tego, że rodziny nie masz, że dzieci ci nie płaczą przy nogawkach, powinnaś mieć takie samo wolne jak każdy. Już Romka by się nieźle wkręciła w rolę twojego adwokata, znachora i mateczki. Bardziej, niż dotychczas.
- Każdy mógł spieprzyć, ale to nic. To nic. Chodź tutaj. – Romka. Bogowie. Pozwoliłabyś sobie na odrobinę frustracji skierowaną w kogoś personalnie. Znowu ci się nazbiera i wybuchniesz w nieodpowiednim momencie.
Mógł Azhar spieprzyć, mogła też sama Orina, ale Romka wolała nie zrzucać winy na nikogo, zakładając, że tak wyszło, stało się, kropka, nie jest to tragedia, z którą nie poradziłyby sobie podczas jednej zarwanej nocki.
- Ja nie wiem, my jesteśmy jeszcze piękne i młode, zapytaj Arvo. – Trochę żartów z męża nie wpłyną źle na zdrowie. A był jednym z tych sklejających je okoliczności od tylu lat, że nie wypadało wręcz nie żartować.
Na te piękne i młode podeszła Romka do Oriny i odgarnęła jej matczynym gestem włosy na plecy, bo taką ma przecież ładną twarz, po co ją zasłaniać.
Oczywiście na plecach nie utrzymały się, bo to jeszcze nie ta długość.
- Dlaczego ty chodzisz z mokrymi włosami. – Westchnienie bardziej znużone, niż pytanie. Ile razy można powtarzać. Jak grochem o ścianę. Nocami jest chłodno. Zaraz jej zaparzy pikantnej pomarańczy, żeby się nie rozchorowała. Ale najpierw przywołuje magią dwie wagi na blat, starą i odrobinę nowszą, obie zabójczo ciężkie, gdyby je nieść bez wsparcia czarów.
- Tutaj masz, segreguj je według wagi rosnąco. Mam chyba gdzieś na górze listę ile czego zamawiałyśmy. Jak nie mam, to trudno. Bo ty jej pewnie nie masz? – Ale to nic. Nie ma sprawy, której by przecież nie podołały. Najwyżej zejdzie im więcej godzin.
Już chce Romka śmigać na górę, ale jeszcze się zatrzymuje, bo jej kucająca przyjaciółka drogę zagradza.
-Kurde. Orina. Usiądź tutaj jak człowiek na Welesa, a nie. Masz tutaj krzesło, siedź i waż. Zrzuć ten ręcznik z oparcia. Zaraz wrócę, zrobię ci herbatę i poszukam tej listy. Jak jesteś głodna, to w lodówce jest hummus. Tej drugiej lodówce.
Orina Dolohova
Orina Dolohova
Bar DT5daHZ
Ufa, Rosja
31 lat
błękitna
neutralny
klątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t1034-orina-valerievna-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1042-orina-dolohova#3735https://petersburg.forum.st/t1043-orina-dolohova#3737https://petersburg.forum.st/t1044-frygia#3740

Pon 23 Paź 2017, 00:16
Romka, przestań, przestań się wszystkim przejmować. Przez ostatnie lata to była wręcz mantra Oriny w stosunku do niej. Z Isrą Dolohova miała stały kontakt, wymiana listów, spostrzeżeń, u drogiej Arabki wszystko w porządku, interesy układają się pomyślnie. Naprawdę po prostu wystarczyłoby zapytać Orinę, za którymś razem by odpowiedziała w końcu wyczerpująco.
Szczęśliwie nie zamierzała poruszać tematu sposobu swojej pracy. Był beznadziejny, zgadzała się z tym, ale co cię nie zabije i tak dalej, a jak jednak szlag ją trafi, to wiele rzeczy by się rozwiązało. Tego również nie powie, bo by wtedy jej za to głowę zmyła.
Wzruszyła ramionami, niech będzie nikt nie jest winny, tak się stało, Bóg tak chciał.
- Nie omieszkam - idealne pytanie przy jakimś żałobnym spotkaniu rodzinnym, na którym się pewnie nie pojawią, bo każde będzie mieć wymówkę.
Orina zniosła cierpliwie odgarnianie włosów, na trzeźwo nie pozwalała prawie nikomu na takie gesty. Zwykle była otoczona grubą warstwą negacji.
- Jest ciepło, Wesna przyszła. - No błagam, Orina ma trzydziestkę na karku, przecież żadne uwagi jej już nie wyprostują. Nie były tego w stanie zrobić nawet kiedy miała osiem lat. Larina i reszta starszego babińca Dolohovskiego mniej więcej w tym wieku ją poddały.
- Nie mam. Twoi klienci nie siedzą jak ludzie? - To z pewnością podchodziło pod dyskryminację. Wstaje, jednak Romka powinna wiedzieć, że zawsze siadała poskręcana jak paragraf z tymi swoimi długimi nogami podwiniętymi pod siebie.
Nie jest głodna, ale jak się odezwie to Romka ją zasypie podchwytliwymi pytaniami, kiedy ostatni raz jadła i co. Dziwnie posłuszna składa ręcznik z oparcia i kładzie na inne krzesło. Wzięła się za ważenie paczuszek, na każdej zapisuje wartość pisakiem.
Romka Balázs
Romka Balázs
Bar YpA536L
Mátészalka, Węgry
33 lata
czysta
neutralny
właścicielka herbaciarni, aktywistka
https://petersburg.forum.st/t1118-romana-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1124-dolohova-romana#4230https://petersburg.forum.st/t1123-aktywisci-dysydenci-jogisci-pasjonaci#4232https://petersburg.forum.st/t1125-marina#4234

Sob 18 Lis 2017, 22:27
Ile lat ją znasz? Nawet nie licz, tylko pomyśl o tym jak jawiła ci się w momencie gdy ją poznałaś. I przyznaj. Od samego początku przejmowała się wszystkim. Wszystkim, co było w jej mniemaniu istotne. Wszystkim, co mogło być istotne dla innych. I to nie tak, że nie podanie komuś śmietanki do kawy ją stresowało. To były rzeczy, które mogła z szerokim uśmiechem naprawić w mig. Niemniej jednak wciąż było wiele rzeczy pozornie błahych, na które cała reszta społeczeństwa machnęłaby ręką, a za które Romka wzięłaby się od razu, spinając włosy, by nie przeszkadzały w rozwiązywaniu problemów.
Pokazała jeszcze Dolohovej język, na tych klientów. Doskonale wie, że większość klienteli, która tu przychodzi to wcale nie ludzie.
Skacze co drugi schodek na górę, jej córka chodzi w ten sam sposób. Tylko, że Martina jest nastolatką, a Romka przestała nią być już dawno temu. Obie są energiczne, może dlatego Romka nie może się ostatnio z córką dogadać, może to okres dojrzewania, może za mało uwagi jej poświęca przez pracę, może…
I tak dalej i tak dalej, strumień myśli nie kończy się nigdy, zawsze gdzieś tam płynie, nawet jeśli przykryty jest akurat innymi zagadnieniami.
Na górze, w sklepiku Romka za ladą ma na ogół porządek. Poza jedną, największą szufladą i kartonem, w których znajdują się rzeczy najważniejsze. Tam panuje chaos i niewiele brakuje, żeby stały się Narodziny Świata.
No i co. Pierwsza próba ogarnięcia tego wszystkiego wzrokiem. Romka staje za ladą i patrzy. Ale patrzenie nie pomaga, więc podpiera się w boki, gwiżdże chwilę i uwaga.
Nic to nie daje.
Szok. Niespodziewany brak zwrotu akcji.
-Vrakanye lista. – Wyciąga różdżkę i mruczy bardziej do niej niż w przestrzeń i chciałoby się uznać, że zaklęcie przywołujące było najlepszym rozwiązaniem ale nie. Zewsząd lecą na Romkę listy przeróżne, więc zasłania się Romcia rękami i nawet pisnęła, czy krzyknęła, czy co ona zrobiła, padając w końcu na czworaka i czołgając się pod ladą do kartonu, z którego wylatują kartki.
- Dosyć, dosyć, stop, nie wolno. – Oczywiście nie za sprawą komendy, tylko braku list sytuacja się uspokaja, więc Romcia chwilę rozgląda się i nawet podnosi kilka kartek, ale to nie ma sensu. Powoli, od początku. Zebrała wszystko, wstając z kolan i ułożyła je równo na blacie, aby przejrzeć, jak dorosły człowiek, bez tworzenia kolejnego chaosu. A że los jest złośliwy, to nie znalazła tego, co potrzebuje. To nic, to jeszcze nic.
Napisze do Azhara.
- Napisz do Azhara! – Ledwo pojawia się u szczytu schodów już drze ryja do Oriny. Na dół też zbiega co drugi, tylko czekać, aż sobie znowu skręci kostkę.
- A ja będę tutaj. Ważyć i wąchać. – Świetny plan.
Orina Dolohova
Orina Dolohova
Bar DT5daHZ
Ufa, Rosja
31 lat
błękitna
neutralny
klątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t1034-orina-valerievna-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1042-orina-dolohova#3735https://petersburg.forum.st/t1043-orina-dolohova#3737https://petersburg.forum.st/t1044-frygia#3740

Sob 02 Gru 2017, 15:44
Znają się już tyle lat, że już ten rok w tę czy inną nic nie zmienia. Gdyby jakimś cudem dotrwały wieku, w którym pija się naleweczkę aroniową dla zdrowotności i zawstydza dzieciaki młodsze o trzy pokolenia, to owszem miałby o czym opowiadać, na razie jednak na refleksje czasu nie ma. Pewnie i tak w ten sposób nie zakończą swojej działalności.
Wystawia język i przeskakuje schody, bardzo dorośle, ale razem w rzadkich chwilach względnego spokoju zachowują się w sposób tragicznie nieprzystający do sytuacji, w których się znajdują. Poza tym dla najbliższych zawsze znajdzie się odpowiednią dozę złośliwości.
W opustoszałej herbaciarni dźwięki dochodzą na sam dół z kantorka. Przytłumione szelesty, Orina nie wie, co się dzieje, ale gdy jakiś świstek lekko drży, to prawie na ślepo przyciska go dłonią. Potem dociąży go zważoną paczką z jakąś senchą. Na pierwszy rzut oka lista okazuje się być spisem kilku pozycji oferowanych przez Kardamon, wszystko spisane zdecydowanym pismem fauna. Pewnie to się im kończy.
- Dobrze. Te kilka zważyłam, masz tam napisane - Orina skinęła głową w stronę kilku pakunków. Dobrze, że Roma bierze na siebie rozpoznawanie gatunków herbat. Dolohova jeszcze z ingrediencjami alchemicznymi sobie radzi, tyle się w nich nagrzebała w czasach szkolnych, ale na suszach się nie znała. Zwykle przy wybieraniu herbat zdawała się na przyjaciółkę.
Skreśla po arabsku krótko prośbę do Azhara o listę do dostawy, dostawca jest Turkiem, ale ten język Orina zna jako tako w mowie. Notatka jest krótka, nie traci czasu o kurtuazyjne zapytania, w zamian oczekiwała tego samego. Przywołuje kruka Romki, żeby wysłać wiadomość. Na pewno odbiorca będzie szczęśliwy porą.
- Jak Martina? - proste pytanie, w sumie co w szkole, nie przeziębiła się i jak jędzowatością, przede wszystkim jak to.
Romka Balázs
Romka Balázs
Bar YpA536L
Mátészalka, Węgry
33 lata
czysta
neutralny
właścicielka herbaciarni, aktywistka
https://petersburg.forum.st/t1118-romana-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1124-dolohova-romana#4230https://petersburg.forum.st/t1123-aktywisci-dysydenci-jogisci-pasjonaci#4232https://petersburg.forum.st/t1125-marina#4234

Sob 09 Gru 2017, 00:18
Romka bardzo by chciała, żeby obie dożyły tego wieku, kiedy będą siedzieć na werandzie pijąc tą aroniową czy wiśniową naleweczkę, którą oczywiście poprzedniej jesieni same sobie przygotowały i wspominać będą czasy, kiedy były młode, piękne, sprawne i zamężne, tyle, że żadna ze swojego pożytku za bardzo nie miała i tak im ta młodość minęła na działaniach dzikich i niebezpiecznych z bardzo małą ilością czułego wsparcia, a kto je teraz takie stare pokocha i pomarszczone, pozostanie im się kochać nawzajem i pomagać po schodach wejść i człapać do drzwi, gdy dzwonek zadzwoni, bo może to wnuczęta Romki, może dzieci, a może poczta.
Tylko, że jednocześnie Romka czuła, że nawet jeśli im się takiego wieku sędziwego obu uda dożyć, to wcale nie usiądą na tej werandzie i nie będą odpoczywać, tylko pracować dalej i może Orinie to by się należał odpoczynek, po tych wszystkich latach, ale przecież jej na to Romka nie do końca pozwoli. Wpadnie na jakiś genialny pomysł, w który wciągnie kuzynkę męża i tyle będzie z tego świętego spokoju na emeryturze. Ale ładnie by wyglądały takie siwe, gdyby sobie chodziły na spacer na cmentarz, w sukienkach z halkami o bardzo podobnym kroju, może nawet w szarawarach i chustach, tylko jedna na czarno, druga na biało, aby już na zawsze pozostały tym teamem solniczki i pieprzniczki.
Kiwa głową na te paczki już spisane i zerka okiem jednym, czyta szybko, równie szybko powinna informacja z głowy ulecieć, a jednak się tam zagnieżdża, bo pamięć Romka ma rozciągniętą jak świeża guma.
Otwiera jeden z pakunków i nawet wąchać nie trzeba, tymianek na tyle jest charakterystyczny, w następnym pieprz kajeński i ledwo zdążyła zamknąć opakowanie i wziąć do ręki długopis już zaczyna kichać, drugi, trzeci, czwarty raz. Zdaje się, że koniec, więc zapisuje na opakowaniu nazwę , a tu piątek kichnięcie ją dopada przebiegle, akurat gdy się na dole znowu Orina zjawia.
- Martina... – Szósty raz. - Martina ma rudego chłopca i matka jej nie rozumie. – W wielkim skrócie. Taki wiek, bo nagle zaczęły się te pretensje, o co Romka nawet nie wie. Próbowała nawet dociec ale dostała w zamian tylko większą dawkę pretensji, a zbyt przykro jej było i za mało czasu miała, żeby drążyć dalej.
- Przynajmniej z Arvo się dogaduje. – Zazdrosna nie jest, nie o to chodzi, to bardzo dobrze, że ma w ojcu wsparcie, chciałaby tylko Romka, żeby mążniemąż jej większą uwagę na to, co dzieci robią sprawiał, chociaż zarówno Martina jak i Foka mieli sporą swobodę w swoich działaniach, to każdy wiek ma swoje prawa i ograniczenia.
- Pu-erh midgałowo-daktylowy. – Podaje opakowanie Orinie by zapisała i wącha następne. Kolejne dwie paczuszki mają tą samą zawartość. Pewnie każda pół kilo.
Orina Dolohova
Orina Dolohova
Bar DT5daHZ
Ufa, Rosja
31 lat
błękitna
neutralny
klątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t1034-orina-valerievna-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1042-orina-dolohova#3735https://petersburg.forum.st/t1043-orina-dolohova#3737https://petersburg.forum.st/t1044-frygia#3740

Wto 12 Gru 2017, 23:53
Taka spokojna starość im się nie uda. Owszem można powiedzieć, że do tego dążą, niby, bo do czegoś trzeba. Może, gdyby posiwiała, jej twarz naznaczyły kolejne bruzdy, to by i wspomniała te czasy i tamte, póki demencja by jej wszystkiego nie pomieszała. Na razie, jednak nie wraca do tego wszystkiego co za nią, choć nazbierało się przeżyć na kogoś spokojnie dekadę starszego. Wystarczy, że wracają, gdy zasypia lub gdy pije, zwykle, gdy pije za mało.
Romie przydałby się urlop, wolna chwila dłuższa, niż wtedy gdy się wyłącza przy parzeniu herbaty dla siebie przez ten moment, kiedy w Kardamonie panuje zwyczajny gwar, nie słychać upadku naczyń i trzasku krzesła, które rozpada się w drzazgi. Orina niechętnie się zatrzymuje, od lat zajmuje sama siebie kilkunastoma sprawami na raz, więc obie będą sobie wciskać odpoczynek, obie tak samo go odpychać i kręcić się w kole kryzysów.
Zasiada obok Balázs, tym razem grzecznie i prosto na krześle. W tle towarzyszyło im jakiś stłumione szelest, skrobotanie z zaplecza, bardzo wyciszony. Pakamera herbaciarni nie składała się z kilku wąskich klitek, lecz była labiryntem, który chyba magicznie pęczniał i rozszerza się. Zdarzało jej się przeczekiwać trudne momenty.
- Roma, dobry towar - dopowiada na kichnięcia.
- Gust ma widać dziedziczny. - Pojęcia nie ma, jakby sobie miała radzić z nastolatką. Właściwie zrobi przecież co zechce, bo jest zakaz albo by chciała, żeby granice zostały wyznaczone.
Zapisuje nazwę, układa paczki z pu-erh, segreguje odgadnięte paczki - przyprawy z jednej, potem herbaty wedle rodzajów, a następnie aromatów, łatwiej jej będzie panować na tym suszonym zamętem.
- Muszę kogoś przetransportować do Farah, nikt się z twoich znajomych spontanicznie się nie wybiera? - Musiała pozbyć się handlarza z Petersburga szybko. Na razie dyskretnie niańczyli go Tatarzy, ale w Infidel czekali już na niego Rahmat Safi. Pasztun, który wiele jej zawdzięczał, miał go dalej przepchnąć do Iranu.
Romka Balázs
Romka Balázs
Bar YpA536L
Mátészalka, Węgry
33 lata
czysta
neutralny
właścicielka herbaciarni, aktywistka
https://petersburg.forum.st/t1118-romana-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1124-dolohova-romana#4230https://petersburg.forum.st/t1123-aktywisci-dysydenci-jogisci-pasjonaci#4232https://petersburg.forum.st/t1125-marina#4234

Wto 19 Gru 2017, 21:02
Spokojna twoja zwykle i tak już spokojna głowa, Orinko, Romka by się postarała, żebyś pomimo demencji przypomniała sobie wiele tych chwil najpiękniejszych, bo pomimo tego, że czasu tak mało i w każdej nowej sytuacji zdaje się, że coraz mniej, to Romka gdzieś jako przykładna zmartwiona matka węgierka w którymś z kartonów ma przecież całkiem sporo fotografii. Nie tylko ze ślubów i roczków i wszystkich swoich podopiecznych sukcesów. Kiedyś jej machnie przed nosem złośliwie spójrz jakie piękne byłyśmy, a teraz nawet zębów nie masz, oczywiście nie Oriny wina, że jej pewnie szybko wszystkie wypadną, ale niech się nie obraża, przecież wie, że Romka to by dla niej wszystko. Nawet najbardziej karkołomne misje spełniła.
- Lepiej nie. – Jaki by cudowny Arvo nie był, koniec końców nie było go przy Romce. Córce to by jednak Romcia życzyła partnera na dobre i na złe i te wszystkie inne rzeczy, które się ślubuje i powinno się ich trzymać nie ze względu na przysięgę samą w sobie, tylko poczucie odpowiedzialności za drugą osobę. I oczywiście gwóźdź do każdej partnerskiej trumny, gdzieś tam powinna się jeszcze znaleźć potęga miłości.
Haku i Chihiro załapali się bezwzględnie na okoliczności, Romka i Arvo najwyraźniej tylko na czas określony, a datę ważności mają już dawno za sobą.
I tak w tym trochę gorączkowym zamyśleniu całkiem dobrze Romci te paczki szły. Prawie taśmowo.
- Do którego Farah? Przez Iran? – Spontanicznie to się nie wybierał nikt, ale wszystko da się zorganizować albo poszukać. Sama by się mogła nawet zaoferować, gdyby tyle na głowie nie miała i gdyby sprawa była poważna i niecierpiąca zwłoki, tylko problem był taki, że Romka przez te lata działania zdążyła sobie już na tereny niektórych państw zamknąć furtkę na amen.
Zatrzymała się na chwilę odkładając jedną saszetkę przypraw.
- Mam znajomą, która miała jechać do Teheranu restaurować jakąś świątynię Zajdytów, ale nie pamiętam kiedy. Czy przypadkiem już jej tam nie ma. Ale to większa ekipa, coś można by z nimi ugrać.
Orina Dolohova
Orina Dolohova
Bar DT5daHZ
Ufa, Rosja
31 lat
błękitna
neutralny
klątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t1034-orina-valerievna-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1042-orina-dolohova#3735https://petersburg.forum.st/t1043-orina-dolohova#3737https://petersburg.forum.st/t1044-frygia#3740

Wto 19 Gru 2017, 23:16
Krótko skinęła w odpowiedzi przyjmując opinię matki, która życzy córce lepszego losu lub przynajmniej odmiennego. Nie ciągnęła tematu, bo wie sporo, choć mogłaby by trwać w błogiej nieświadomości. Orina relacje natury romantycznej klasyfikowała do najgorszego sortu, były one bardzo nieprzewidywalne i potrafiące przykro powikłać proste sprawy. Wszystko inne można było wykorzystać, nagiąć na własną korzyść lub wyeliminować, a afekt źle się kończył. Lub potęga miłości, bardzo zabawne.
Dolohova zaczęła rozpisywać listę na podstawie Romkowej oceny zawartości woreczków. Teraz wychodzi, że niepotrzebnie budziła Azhara, który całkiem prawdopodobnie nie spał o tej porze. Tak się składało, że obracały się w środowisku, które nie zasypia, zwykle doba była za krótka na coś.
- Tego w Afganistanie. Nie przez, a do Iranu - wyjaśnia. Rahid będzie ją przeklinał przez kilka lat, ale na zdrowie mu to wyjdzie, może nawet na tą legendarną, spokojną starość. Z jej Baszkirii, ach Orino łatwo ci idzie branie czegoś w posiadanie, tak nawykiem rodzinnym, niech będzie, że z twojej Baszkirii do wszystkich tych skorumpowanych stanów jest blisko. Afganistan jest zawsze w takim kryzysie, że jeden człowiek gubi się w tych górach, a Iran jest izolowany, zamknięty i stawał się przez to dziwnie bezpieczną przystanią.
- Może, to jedna osoba. Dobrze, gdyby tam zniknął z oczu tutejszych. Ale - skoro zawsze jest jakieś, - jest po suchym detoksie od charłaczych, laudanum i oddechu ifrita - dwa pierwsze na uspokojenie, ostatnia używka była bliskowschodnim wynalazkiem dodającym pewności i siły. Tutaj praktycznie nieznane, już Cios był poza zasięgiem większości, co dopiero sproszkowane pióra Ophisów, które były głównym składnikiem narkotyku.
- Skończy się pewnie niańczeniem - skrzywiła się, bo to nie tyle niebezpieczne, co bardzo uciążliwe, a sami przewodnicy nie będą się w to bawić.
Romka Balázs
Romka Balázs
Bar YpA536L
Mátészalka, Węgry
33 lata
czysta
neutralny
właścicielka herbaciarni, aktywistka
https://petersburg.forum.st/t1118-romana-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1124-dolohova-romana#4230https://petersburg.forum.st/t1123-aktywisci-dysydenci-jogisci-pasjonaci#4232https://petersburg.forum.st/t1125-marina#4234

Czw 21 Gru 2017, 23:25
Ciężko, żeby Orina jakoś siłą rzeczy nie była na bieżąco z romantycznym życiem Romki, a raczej jego brak. Po pierwsze była jedną z najbliższych Romce osób, po drugie kuzynką jej męża, no choćby się nogami rękami zapierała nie ominą jej rewelacje. A ostatnio coś cicho na ten temat było, Arvo zawsze się gdzieś przewijał i nic poza tym. Nie spotykali się więcej niż od nich tego sytuacja wymagała, odbierając syna, gdzieś tam podrzucając obiad, pozdrawiając się mimochodem, ale jednak chłód i nic.
Prawda, afekty nie kończyły się dobrze a te dwie, to akurat na miłość romantyczną bardzo mało czasu miały, to i od dawna nic nie wypaliło, przecież Romka i z orinowym sercem była na bieżąco.
Coś trzasnęło na patio i Romcia wychyliła się ponad barem nasłuchując, ale nic się nie stało. Myślała, że to wiadomość od Azhara, a to wiatr nocny najpewniej zastukał gałęzią w okna, dziewczynki, a czemu wy jeszcze nie śpicie?
Kiwa głową. Ach, tego w Afganistanie. To Teheran nie bardzo w grę wchodzi, nie będzie się przecież jakiś uprzejmy pan lub pani paser wracał i nadrabiał drogi z orinkowym znajomym. Pomoc pomocą, ale nadużywać niczyjej serdeczności nie wolno.
Uśmiechnęła się słabo na ten detoks, raczej smutno, mało to takich zdarzyło im się niańczyć? Romka doskonale wiedziała z czym to się wiąże, więc podając Orinie następną saszetkę nie sięgnęła po nową, tylko wstała i z półki, pełnej słoików z miodem i cukrem trzcinowym wzięła flakon z wombatem, podając go bez słowa przyjaciółce.
Jeśli go trzeba będzie niańczyć, to sobie jakoś Orina musi poradzić. A Romka niewielu osobom pożyczała swój niezawodny, magiczny pojemnik.
Orina Dolohova
Orina Dolohova
Bar DT5daHZ
Ufa, Rosja
31 lat
błękitna
neutralny
klątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t1034-orina-valerievna-dolohovahttps://petersburg.forum.st/t1042-orina-dolohova#3735https://petersburg.forum.st/t1043-orina-dolohova#3737https://petersburg.forum.st/t1044-frygia#3740

Czw 11 Sty 2018, 01:15
Solniczka wiedziała sporo na temat serca Oriny, które miało formę zamarzniętego kawałka mięsa, dobrze, że jeszcze tłoczyło krew. Jedyne drgnięcie na jakie było je stać to tylko w chwilach nagłego hałasu, o właśnie takiego, jak ta gałąź. Zaraz jednak wraca do siebie, przecież nic się nie stało. Patrzy w ciszy, gdy Roma stawia przed nią artefakt. To nie tak, że się skarżyła, bo chciała go dostać, wolałaby się nawet bez niego obejść, jest za cenny, ale również dużo razem przeszły, żeby bawić się w kokietowanie. Chowa flakon do torby, teraz wiele kwestii jej się uprości, inne znowu się skomplikują, ale już Orina jest na swoim terenie, wie, jak sobie radzić. Skinęła głową, ale niepotrzebnie. Znają się za dobrze.
Przerywa spisywanie ewidencji zawartości kolejnych woreczków. Musi przyznać sama przed sobą, że jest zmęczona ostatnim tygodniem, klątwami Ernesta, piciem, mięsem, pracą, swoją rodziną, która na odległość ją przypiera do ściany. Opiera czoło na ręce, ściska nasadę nosa między kciukiem a palcem wskazującym. Mało komu okazuje w jakim stanie się znajduje, praktycznie ogranicza się tylko do Romki, mimo że ta pewnie się przejmie. Orina jest po prostu egoistyczna.
- Będę jeszcze potrzebować twojej pomocy przy wyciągnięciu pewnego artefaktu. - Dolohova zna swoje ograniczenia, a Rylec Snów będzie wyzwaniem. - Na razie nie dysponuje zbyt dużą ilością informacji, ale już teraz widać, że niewiele tego jest i te szczątki, które mam potrafią się wykluczać. Będę musiała łamać - dodaje. Roma wie, że ona nie lubi tak brutalnie, prymitywnie łamać. Jeśli istnieje możliwość obejścia, prześlizgnięcia się w luce zaklęcia, to Orina to wykorzystuje, tak jest bezpieczniej, choć też trwa to dłużej. Jednak może sobie na to pozwolić, jeśli ma do czynienia z czymś ze swojego podwórka zaklęcia arabskie lub religijne, powiązane prawosławiem, przeklęt ikony, z którymi prawie dorastała, a nie starożytny przedmiot obłożony silną energią. W takim wypadku jest zmuszona odwołać się do tych najpierwszych i najbardziej podstawowych technik. - Ściągnę jeszcze kogoś do zabezpieczeń, jak już będę mieć pojęcie z czym mamy do czynienia. - Ponoć w Petersburgu siedzi Anwar, może się przydać.
Sponsored content


Skocz do: