Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 19 Lis 2017, 18:53
Ognisko

Tradycyjnie rozpalane ognisko, przez które można skakać, aby przekonać się o swoim tegorocznym szczęściu. Jako, że niektórym Dola chce zesłać nieszczęścia w postaci przypadkowego podpalenia, w okolicy zawsze znajduje się co najmniej jeden magomedyk reagujący na każdy taki przypadek. Czasami, mimo wszystko, nieszczęśnik i tak musi odwiedzić Hotynkę albo chociaż jakiegoś uzdrowiciela. Mówi się jednak, że ci, którzy zaskakująco dobrze przeskoczą nad ogniem, mogą spodziewać się nieprawdopodobnej ilości łutów szczęścia, tak jakby byli wybrańcami samych bogów.

Wynik skoku to suma statystyk siły fizycznej, szczęścia oraz wyniku rzutu kością k6. Skakać można tylko raz i należy sam skok opisać krótko w poście. Do 16 punktów – nieudany skok, poparzenia, wizyta u uzdrowiciela lub w Hotynce (wątek należy fabularnie rozegrać); 17 – 24 punktów – udany, porządny skok przez ognisko;  25 i więcej punktów – piękny i brawurowy skok, widownia jest pod wrażeniem, a szczęściarz dostaje +1 do szczęścia (należy się po punkt zgłosić w aktualizacjach postaci).
Luka Stransky
Luka Stransky
Ognisko Ey5vSYg
Moskwa, Rosja
26 lat
brudna
za Raskolnikami
mechanik
https://petersburg.forum.st/t990-luka-stransky#3240https://petersburg.forum.st/t995-luka-stransky#3260https://petersburg.forum.st/t996-luka#3262

Nie 19 Lis 2017, 20:11

07.05.1999

Czy to była kula, synku, czy ci serce pękło?
Pękło, pękło, bo wianek ci do ognia wpadł z dużą pomocą kościstej vitowej ręki. Nie chce się z flower boyem prowadzać – jego strata. Ale bardzo ci ładnie było i do twarzy, chociaż na zwiędłych łodyżkach już trochę smętnie ci zwisał, trzymając się tylko na uszach, bo twoja główka taka czupryny wciąż pozbawiona. Zaufaj mi, na mądrej głowie włosy nie rosną, dobrze robisz takim łysym ciągle chodząc.
- Aj, kurwa no. Uważam zaszłe posunięcie za zupełnie zbędne. – przy święcie wypada pokazać ten bardziej kulturalny profil świeżo ogolonej nawet twarzy. Ale tak na serio, to przecież tak po Bożemu to byś wianka od żadnej nie dostał, ani w przenośni ani dosłownie nawet, a teraz cię tak zwany kompan pozbawił ostatniej nadziei. Vit to co innego, mógłby mieć kwiecia pełne ręce, ale on by z kwiatkami wyglądał już całkiem jak dziewczyna, to i dobrze, że nie bierze. Głupi to w ogóle zwyczaj, i te kwiatki, i te ognie, jak nawet rusałki w życiu na oczy nie widziałeś i nie zapowiadało się, byś zobaczyć miał. Na tę okoliczność jednak macie napitek, od którego obyczaj procentuje w przyjemne doznania i już nabrałeś entuzjazmu i odwagi.
Ale Stransky nigdy nie wie, co to strach. Pewnie znaleźli się by i tacy, co zaraz dopowiedzą, że w ogóle Stransky mało wie. Ale tych to nie słuchaj, synku, kłamią w żywe oczy, bystry jesteś jak strumień w Pieninach.
Oczywiście, żeście się nie umawiali, ani tu, ani w ogóle z żadnej okazji. Nigdy się nie umawiacie, chyba że do poważniejszych objętości i bardziej światowych spraw. Co cię podkusiło, żeby w ogóle się w sprawę angażować. Dobrze ci było w trybie minimaxa – minimum wysiłku, maksimum luzu, nie ma do czego dorabiać ideologii. No ale jak mówią, że wojna jest, to jest, to może trzeba spróbować ją wygrać.
Tere fere pierdu pierdu, rewolucjonisto za pięć złotych.
Ogień się jeszcze pali, jakby chciał a nie mógł, swoimi długimi nogami przesadziłbyś mizerny płomień ledwie unosząc stopy nad poziom gruntu, to żadna zabawa. Za to wpierdolić się w żar dupskiem, jak to zaraz uczynisz, nieco bardziej zaprawiony – to już bardziej, pod tym nawet ja mogę się podpisać. Pora taka spokojna jeszcze, tylko snują się wokół was jakieś dziewczątka ulotne, mijają chłopcy ze skrawkami białego materiału. A wy co, losu wybrańcy, brzeginie udobruchać nie łaska? Ano nie, bo i z jakiej racji.


Ostatnio zmieniony przez Luka Stransky dnia Wto 28 Lis 2017, 11:46, w całości zmieniany 1 raz
Vit Halíček
Vit Halíček
Ognisko Tumblr_nb09k1hiV11qzbjx5o1_500
Bratysława, Czechosłowacja
28 lat
czysta
za Raskolnikami
saper / pirotechnik
https://petersburg.forum.st/t932-vit-halicek#2967https://petersburg.forum.st/t935-halicek-vithttps://petersburg.forum.st/t933-dla-mnie-bombahttps://petersburg.forum.st/t934-cypisek

Nie 19 Lis 2017, 21:16
Nie, to zdecydowanie była kula. Kula taka do kręgli jasna, wielka i błyszcząca. A może nie. Może to łysy łeb Stanskiego, a nie kula. Tak, to ten łysy łeb pękł od produkowania takiej kulturalnej sentencji. A to przecież jeszcze nie jest nawet ten etap picia, kiedy się zaczyna rozmawiać o gospodarce Grecji czy jakiegoś innego takiego kraju, do którego wujek na wakacje jeździ z drugą żoną i przywozi magnes.
- To nie ja. – To nie on! Powiedział przecież. A jak powiedział, to musi być prawda. Powiedz Luka, czy Vit to cię kiedyś okłamał? Albo czy sobie z ciebie żarty stroił?
Na drugie nie odpowiadaj, wszyscy wiemy jak jest.
Żartem jest też to, że się tu z tobą Vituś spotkał, no bo błagam, o co chodzi w ogóle (spokojnie harcerzyku, to nie do ciebie piję!), dlaczego u boku Vitusia żadnego dziewczęcia długonogo długowłosego nie ma, za to chyba trzeba trzy zdrowaśki odmówić, bo to jest coś bardzo nie tego sytuacja, szanowni państwo. Gdzie te rusałki, nawet te kłamane, dlaczego nie ma po jednej pod każdą ręką drżącą, opowiadałby im żarty aż iskry by leciały i to wcale nie z ogniska, hoho. (Iskra jedna też by mogła być, w końcu rusałka).
Wianka by nie przyjął, bo to kwiaty przecież, ale nie bądź taki surowy, ej. Uroczy by wyglądał przecież, korona taka odciągałaby uwagę od jego mordy i całej w ogóle rozciągnięto-chudej postury. Ale sobie nie da nałożyć, nie i koniec, dobrze, że nad większością to wzrostem góruje. I jak mu się tak te (w końcu) włosy podcięte kręcą to są nawet z Lusią wzrostu równego, dwie takie żyrafy nieatrakcyjne zupełnie. Nic dziwnego, że się z wami chłopcy nikt bawić nie chce.
Siada sobie Vit na jakimś konarze położonym nieopodal i patrzy, co też ten harcerzyk wyczynia. I jak się tak przymierza, to się Vitowi przypomina, jak im się ostatnio miło razem w ruinach piło.
- A pamiętasz, jak ci ostatnio wystrzeliłem fajerwerka w dupala? – Pamiętasz, Lusia? Bo Vituś czuje, że to się podobnie może skończyć czterech liter poparzeniem.
Takie to nieodpowiedzialne, a tak bawi tego chłopca złotego, głowę podpiera na ręce i patrzy na ten ogień. Patrz, patrz, Vitusiu, bo tylko takie ogniska ci są pisane. Domowego to ty nie zaznasz dopóki nie przestaniesz być takim urwisem, hultajem najgorszy. Jeden z drugim już powinni zostać pociągnięci za kołnierze i z Rusaliów oddelegowani. To się wszystko skończy najpewniej pożarem głośnym na całą Rosję.
Ale wojskowi to tak chyba mają, że nie dorastają dopóki tych mundurów na stałe do szafy nie włożą. Tylko tak poważnie wyglądają, jak pułkownik patrzy.
Luka Stransky
Luka Stransky
Ognisko Ey5vSYg
Moskwa, Rosja
26 lat
brudna
za Raskolnikami
mechanik
https://petersburg.forum.st/t990-luka-stransky#3240https://petersburg.forum.st/t995-luka-stransky#3260https://petersburg.forum.st/t996-luka#3262

Pon 20 Lis 2017, 23:20
Długonogi – jesteś przecież. Długowłosy – mógłbyś być, może nawet i blond jak jego własna i osobista Pamela, gdyby kiedyś obudziła się w tobie ta szczodrość dla ciekawości, jaką świat żywi względem twoich włosów i byś pozwolił im urosnąć. No to niech Vit tak nie dramatyzuje, z tobą też się można przednio zabawić, a co! Zamiast tego, popatrz tylko, jak cię okropnie traktuje. A niechże sobie jest bombowym chłopcem, wystrzałowym i ognistym, niech szturmem zdobywa serca niewieście i kamienne twierdze, ale dlaczego kosztem twoim i twoich nieszczęsnych pośladków? Na dłuższą metę chyba nic do nich nie ma, lepiej dla ciebie i dla niego, żeby nie miał, ale nie wspominasz tego incydentu z rozrzewnieniem i wcale ci się nie dziwię. A nie odstanie się niestety. Nie odstanie się. Wszystko przez wasz brak poszanowania dla zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, a obaj możecie w swoich zawodach sobie i innym krzywdy narobić. Vit to ci nawet narobił w czasie wolnym, a nawet nie pamiętasz teraz, skąd wytrzasnął w ogóle tę petardę.
- Wolałbym nie. – a ty nadal taki uprzejmy, no, no. Vituś przeczuwa może i całkiem trafnie, ale różnica fundamentalna między omawianymi zdarzeniami jest taka, że tutaj dupsko sfajczysz sobie przypadkiem, a nie za sprawą sylwestrowego hobby Halićka. A ty jesteś trochę jak taki pies – niby agresywny, a fajerwerków się boisz. Przynajmniej teraz.
Nie on, nie on – pewnie, że nie, też byś się wypierał, a kto wie, po prawdzie, czy też byś jemu wianka nie wyrzucił. W końcu wy jesteście dwie brzydkie żyrafy, a nie żadne młode wilki.
Dwie żyrafy siedzą przy drzewie – i dalej może być z tego piosenka dla dzieci w wieku przedszkolnym albo kawał dla dowolnie wybranego przedziału wiekowego, niezależnie od wyboru, kawał raczej słaby. Albo smutna prawda, że jesteście na takie gówna zwyczajnie za starzy, chłopcy. Że ognie to powinny palić się wam w kominkach i cała reszta waszych żyć też powinna przebiegać chyba już inaczej. A wy nic do łba i straszycie dalej, zamiast tak dać dla odmiany jakimś dziewczętom się postraszyć. Ty pewnie byś się zląkł naprawdę, bo co taka może chcieć od ciebie. Żebyś dla niej przez ogień i inne świata trudności jak sarenka susy sadził? Głupich nie ma, sus będzie tylko dla… no dlaczego w zasadzie?
To jeszcze nieważne, bo ogień jeszcze nie urósł taki, jak być powinien. Wracasz zatem do towarzystwa Vitusia, na jego konar zasadzając się przez chwilę zanim nie klapnąłeś jednak smutno na ziemię, bo przecież to żadna różnica. Wiosna przyszła ciepła, aż się prosi o takie manifestacje lekceważenia zimna. Nikt ci, chłopcze, nie powiedział, że wilka dostaniesz?
Vit Halíček
Vit Halíček
Ognisko Tumblr_nb09k1hiV11qzbjx5o1_500
Bratysława, Czechosłowacja
28 lat
czysta
za Raskolnikami
saper / pirotechnik
https://petersburg.forum.st/t932-vit-halicek#2967https://petersburg.forum.st/t935-halicek-vithttps://petersburg.forum.st/t933-dla-mnie-bombahttps://petersburg.forum.st/t934-cypisek

Sro 22 Lis 2017, 01:23
No a co u Vita. Długonogi – jest, długowłosy – też, ale co mu te włosy zmienią w skoku przez ogień? Nic, tylko przeszkodzić mogą, na wypadek, gdyby się ogniem zajęły. Ale łysy to by nie chciał być. Kiedyś to mu taka jedna młoda powiedziała, że ma pierwotnie sklepioną czaszkę. Albo szczękę? Już nie pamięta. Imienia dziewczęcia też nie, nawet nie wie, czy poznał, dawno to było i w ogóle na moście. Co na moście to nieprawda.
Z tym fajerwerkiem to tak było, że Vit zawsze z rękawa coś wyciągnie. I na pewno, chociaż bawiłoby go to niemożebnie, to twierdziłby, że przypadkiem, bo mu się ręce trzęsą czy coś, ale w ogóle nie byłby przekonujący w tym kłamstwie, bo Vit to mało przekonujący jest w czymkolwiek poza pracą. Żadne dziewczę mu nigdy nie wierzy w jego niewinne intencje. Słusznie zresztą.
Siedzi Vit na konarze (Siedzi żyrafa przy drzewie*) i się na Lukę gapi i wzrokiem wodzi za każdym jego najmniejszym ruchem, jak za piłką tenisową na meczu. W prawo, w lewo, w prawo, aut.
- Usiądźże w końcu kurwa no. – Się mu tutaj będzie kręcił jak fryga, cholera jasna.
- W jedną, w drugą, prosto, co ty jesteś, upośledzony? – To jest bardzo niekoleżeńskie i niekulturalne z twojej strony Viciu tak się do Lusi odnosić, ale po prawdzie to im wyższy stopień zaawansowania znajomości tym bardziej chamskie odzywki, chłopcy tak mają.
A tacy podpici już troszkę jak Vit to w ogóle, przecież normalnie to o wiele bardziej kulturalny był i może wcale nie zwróciłby uwagi na to Luki szukanie miejsca. A tak to się tylko trochę zirytował, bo mu łysy widok zasłonił, a Vitek chciał sobie popatrzeć na tamten kamyk.
Bo to jest kurwa bardzo ładny kamyk.
Proszę ja ciebie.
Vit to by nawet przez ogień skoczył dla jakiejś, ale musiałaby być to dziewczyna takiego susa warta, najlepiej równie ognista, ale też taka, żeby ją mógł do rany przyłożyć, a w ogóle to szkoda gadać, bo tylko przykro, że i tak znowu dzisiaj sam zaśnie. Luka, czy ty myślisz, że on chce sam zasypiać? Nie. A wiesz dlaczego?
Bo ktoś mu musi światło zgasić, jak się już ułoży na wersalce.
I żadne usprawiedliwienie, że mógłby czarami tutaj nie zadziała, bo w mieszkaniu Vita różdżki trzeba używać ostrożnie, aby przypadkiem zaklęcie niefortunnie nie trafiło w coś, co może spowodować katastrofę i wymazać pół Petersburga z powierzchni ziemi. Tylko dziura taka zostanie duża i żałoba narodowa.
Luka Stransky
Luka Stransky
Ognisko Ey5vSYg
Moskwa, Rosja
26 lat
brudna
za Raskolnikami
mechanik
https://petersburg.forum.st/t990-luka-stransky#3240https://petersburg.forum.st/t995-luka-stransky#3260https://petersburg.forum.st/t996-luka#3262

Sro 22 Lis 2017, 14:27
- Co ci się tak palec w dupie skrzywił? – niespecjalnie wiesz, co u niego przez ten czas, coście się nie widzieli, zdążyło się spierdolić. Etap znajomości, na którym znajdujecie się obecnie pozwala już wprawdzie na chamskie odzywki, ale żeby rozmawiać o uczuciach i problemach, musiałoby wszystko być inaczej. Musielibyście usiąść w jakimś drogim klubie, zamówić alkohole, których nazwę pisze się z dużej litery i w ogóle w sumie nie być dwoma żyrafami. A tobie przynajmniej bardzo dobrze tak, jak jest, na łonie natury, z napojem mało kosztownym.
Ale Vit to chyba sam sobie na wszystko zasłużył, bo i ty – a łaskawy świat pozbawił cię wrażliwości na potencjalne Vita uroki, której nie mają bajerowane przez niego na ogół dziewczyny, więc możesz być bardziej obiektywny – nie ufasz niewinności jego intencji wcale a wcale. Ale ty już masz ze sobą ten problem, że niby w dupie masz ludzi wokoło i ich mało zróżnicowane opinie na twój temat, ale nigdy nie wierzysz, by ktoś, kto ci zalazł za skórę, nie robił tego z pełnym rozmysłem. Tylko po to, by ci to życie już trudne i wyzwań pełne jak gra w butelkę na młodzieżowej imprezie, jeszcze bardziej popsuć. No więc nawet gdyby saperowi ręce się zatrzęsły (no właśnie, trzęsą się? Co ten Vit, delirka czy to już czas na emeryturę?) i nawet gdyby się uśmiechał jak harcereczka zajęta obwoźną sprzedażą ciastek, nieskory jesteś, by uwierzyć w przypadek.
Żebyś wiedział, że królewicza zacznie uwierać twoje towarzystwo, to byś wcale z nim nie siadał. Ani do picia, ani przy drzewie, ale za późno, nieskrzywdzone tym razem materiałem wybuchowym pośladki klapnęły, a prócz niego nie ma tu dla ciebie towarzystwa. Chyba że zechciałbyś pomóc tym od ognia rozniecić porządny płomień, taki co nawet sięgnie do vitowych złotych pukli chyboczących się na szczycie jego pierwotnie wysklepionej czaszki niecałe dwa metry nad ziemią. Ale to nie o to chodzi w tym całym skakaniu, żeby się poparzyć albo zapewnić sobie „ochy” i „achy” jakiejś panienki, nawet ognistej. Cały myk jest w przeskoczeniu nad ogniem, żeby mieć potem szczęście. A że ty, Luka, pieniędzy za dużo nie masz, ani oleju w głowie, żeby krocie sobie uczciwie zarobić, a poza tym też na ogół sam zasypiasz i jedyna rozrywka, jaka cię w łóżku czeka to sterczące z materaca sprężyny, to chociaż chwilowy fart się przyda. Żebyś sobie znalazł los na milion na loterii albo pannę, co na rany się nadaje jak altacet. Mógłbyś nawet Vitowi troszkę odstąpić, żeby w swej smutnej samotności nie wyleciał jednak w powietrze.
Vit Halíček
Vit Halíček
Ognisko Tumblr_nb09k1hiV11qzbjx5o1_500
Bratysława, Czechosłowacja
28 lat
czysta
za Raskolnikami
saper / pirotechnik
https://petersburg.forum.st/t932-vit-halicek#2967https://petersburg.forum.st/t935-halicek-vithttps://petersburg.forum.st/t933-dla-mnie-bombahttps://petersburg.forum.st/t934-cypisek

Sro 22 Lis 2017, 18:21
Lusia, misiu kochany, no weź nie gniewaj się na Vitusia, nie wiesz tego, ale on chodzi strasznie poirytowany, ten żyrafi aniołek. To znaczy już wiesz, bo trochę ci się dostało, niby odłamki małe, ale jak potrafią wkurwić. Na szczęście na znieczulenie macie jeszcze flaszkę, a po tej flaszce to niewykluczone nawet, że i etap znajomości skoczy na wyższy szczebel, bo w Viciu tyle goryczy się gotuje, dziwnym by było, gdyby w końcu się na kogoś z tymi uczuciami nie wyrzygał. A czy nie najlepiej się rozmawia z równie najebanym koleżką, złotą radą sypnie, która sens ma li i jedynie w tym krótkim momencie niebezpiecznie wysokiego upojenia, bo parę godzin później jasnym już jest, że pomysły własne i koleżków powstałe po alkoholu sensu nie mają najmniejszego.
Co zaś do samego rzygającego to opcje są w zasadzie dwie. Albo w istocie lżej mu będzie, albo wstyd, że się tak obnażył.
To wszystko zależy od intymności zwierzeń.
A propos intymności to bardzo ładne dziewczątko właśnie przeszło przed naszymi żyrafami, ignorując je kompletnie, co nie znaczy, że żyraf z włosami zignorował ją.
Taki miała ten. Na głowie kucyk. Związany białą wstążką.
Przepraszam. Kuka tylko z boku na Lusię i wyjmuje z kieszeni opakowanie papierosów, bo w przeciwieństwie do mnie nie ma ostrego zapalenia oskrzeli i niech go chuj, tak w ogóle.
Podsuwa jednego Luce tak na zgodę, no weź, patrz jaki miły. Poza tym, że i tak by mu dał i tak, to nie ma znaczenia teraz.
- Drażni mnie ta Rosja. – Wyznaje w końcu, odpalając swojego papieroska i nachylając się do przodu, znowu na kamyku skupiając wzrok.
Wyznanie poważne bardzo i ciężkie wbrew pozorom, chociaż tak lekko mu przyszło to wypowiedzieć. Vituniu, tylko, że to żadna nowość chyba, inaczej byś nie zasilał raskolniczych szeregów. Problem w tym, że zaczęła cię drażnić w zupełnie inny sposób, a teraz nieodpowiedzialnie by było zwinąć manatki i spierdolić do Bratysławy.
Czeka cię tam wiele innych przygód ale po prawdzie jak bardzo one się różnią od tych, które masz tutaj? Scenariusz jest taki sam, tylko postacie i scenografia się zmieni.
Gdzie ta butelka? Dajże łyka. Nim ognisko zapłonie jak powinno wy będziecie już leżeć.
Trzęsie się. Płyn w butelce. Butelka w dłoniach kościstych.
Trzęsie się w Vicie każdy nerw na myśl o kopercie zamkniętej w kuchni leżącej.
- Nie mogę się ostatnio skoncentrować na niczym. Nie przez Rosję. A może trochę też.
Luka Stransky
Luka Stransky
Ognisko Ey5vSYg
Moskwa, Rosja
26 lat
brudna
za Raskolnikami
mechanik
https://petersburg.forum.st/t990-luka-stransky#3240https://petersburg.forum.st/t995-luka-stransky#3260https://petersburg.forum.st/t996-luka#3262

Sro 22 Lis 2017, 19:50
Wziąłeś fajka. Wychowano cię w myśl prostej zasady: jak dają, to bierz. Lubisz te jego papierosy, tak pachną bogato i słodko, a na wszystko, co w sobie łączy te dwie cechy byłeś łasy zawsze. No i od razu zdajesz się też znacznie milszym misiem, chociaż dopiero się uczysz, ja wiem. Ale idzie ci już całkiem całkiem.
Dziewczątko z kucykiem sterczącym z czubka głowy zaabsorbowało twoją uwagę zaledwie połowicznie. Głównie z tego względu, że przywykłeś do braku uwagi i reaktywność na takie bodźce trochę ci zmalała, żebyś się niepotrzebnie na rozczarowanie nie narażał. Trzeba jednak powiedzieć, że dłużej zawiesiłeś na niej oko niż na kamyku. A wtedy Vit pierdolnął głupotę i bańka prysła. Rosja go drażni, dobre. Jak go drażni, niech puści ją z dymem, albo chociaż jej kawałek. Ma w końcu materiały i zdolności. Wszyscy zresztą, dla sprawy, mniej lub bardziej dosłownie macie taki plan: rozjebać i na nowo po swojemu postawić. No ale jak nie chce…
- To wypierdalaj. – podsumowałeś go wzruszeniem ramion. Może jednak nie idzie ci tak dobrze to misiowanie, ale nie każesz mu przecież tego dosłownie. Po prostu – co was trzyma, ciebie, jego i całą masę przeciętniaków, których nie rozpoznałoby się na ulicy, bo wszędzie ich pełno, gdziekolwiek? Obaj wykonujecie prace, do których zawsze i wszędzie ktoś będzie potrzebny, a jedyna bariera między wami a światem szerokim – to co? Za Vita ręczyć nie możesz, znasz go mało, a na trzeźwo jeszcze mniej (a decyzji o wypierdalaniu nie podejmuje się pod wpływem, lub przynajmniej nie powinno się), ale za to ja za ciebie mogę. Jak już wspomniano, sypiasz samotnie i słabo, na dodatek w mieszkaniu norze, w której żal byłoby trzymać psa. Nasuwa się więc wniosek, że nic innego jak zwykły leń cię tu trzyma. Zasiedziałeś się i stamtąd, gdzie Vova stawiał pierwsze kroki w chmurach, na ciebie najwyżej może spaść siarczysty deszcz, a takie wielkie miałeś plany i wybujałe marzenia o słońcu tropików.
- To przez co niby? Weź chociaż ty nie pieprz głupio. – ustalono już, a pracowali nad wynikiem tych badań wszyscy twoi znajomi do kupy, że żeby się z tobą dogadać to najlepiej trzeba wytłumaczyć jak krowie w rowie. Tyle rzeczy można wprost powiedzieć, że nawet nie przyszło ci jeszcze przez dwadzieścia sześć lat życia do głowy, by bawić się w gierki słowne, czy ociągać z tym, co ci leży na wątrobie. A co byś mógł usłyszeć od Vita takiego strasznego, żeby się chłopak musiał potem wstydzić?
Vit Halíček
Vit Halíček
Ognisko Tumblr_nb09k1hiV11qzbjx5o1_500
Bratysława, Czechosłowacja
28 lat
czysta
za Raskolnikami
saper / pirotechnik
https://petersburg.forum.st/t932-vit-halicek#2967https://petersburg.forum.st/t935-halicek-vithttps://petersburg.forum.st/t933-dla-mnie-bombahttps://petersburg.forum.st/t934-cypisek

Sro 22 Lis 2017, 21:37
Zajebista rada stary. Łatwo powiedzieć, gorzej zrealizować.
- Gdzie? – No powiedz szczerze. - Do Bratysławy?
To taki sarkazm, przecież, że tam nie wróci. Gdybyś ty Lusia wiedział, co jego tam czeka. Może byś się połasił w sumie skoro ty tak lubisz rzeczy słodkie i bogate, to by ci się u Halićków całkiem podobało. Bo tam i słodko i bogato. A mama Vitusia to by się nawet ucieszyła, że ktoś mieszkałby w pokoju syna i miałaby nowego i patrzcie jaki kulturalny. I nie musiałaby się męczyć i martwić i chodzić za nim prosząc płaczliwie poczesz się chłopcze, jak ty wyglądasz. Luka to bez względu na warunki pogodowe wypadnie może nie dobrze, ale bez zmian. No i taki jest kulturalny chłopak, prawda, na pewno by sobie o wiele lepiej z Halićkową rodziną poradził. Czy nie? Czy jak Vituś jebnąłby tym wszystkim, sayonara, zobaczycie mnie na święta, a tak naprawdę nie.
Coś kosztem czegoś, w Bratysławie przynajmniej nie ma materacy z wystającymi sprężynami tylko takie porządne, ortopedyczne, żeby się tylko przypadkiem książętom plecy nie zmęczyły w trakcie snu, sen jest bardzo ważny, a Vituś ostatnio sypia tak mało.
Ojojoj co by matka powiedziała. Znaczy się wróć, co by matka napłakała.
- Nie wiem. – Pieprzy głupio, ale taka jest prawda, że Vit nie wie dlaczego nie może się skoncentrować, ani powiek zamknąć na dłużej, ani dlaczego Ibuprofen nie działa na jego zawroty głowy i trzęsące się ręce.
(może kurwa dlatego, że nie na to te mugolskie tabsy są?)
- Kiedyś brałem rower i leciałem sobie na wycieczki wiesz, teraz siedzę w norze i wszystko mnie wkurwia i lecę tylko do pracy, piorę mundur, jem bułkę i drażni mnie katatonia pozycji, w której się znajduję, rozumiesz? Sztywna. W sensie nie do ruszenia. Pierdolenie. – Napij się Vici, napij się chłopie, lepiej ci to zrobi. Jeszcze nakarm raka papieroskiem, bo szkoda, żeby się tak wypalał bez zaciągania. Raz, dwa, trzy, dym DecoMorreno.
- Może do Berlina. – Zdiagnozowane. To jest chyba depresja, nie nastoletnie problemy. Ale wciąż można się śmiać, tylko z daleka, żeby nie usłyszał, bo mu przykro będzie.
Luka Stransky
Luka Stransky
Ognisko Ey5vSYg
Moskwa, Rosja
26 lat
brudna
za Raskolnikami
mechanik
https://petersburg.forum.st/t990-luka-stransky#3240https://petersburg.forum.st/t995-luka-stransky#3260https://petersburg.forum.st/t996-luka#3262

Sro 22 Lis 2017, 22:43
Twoja dłoń, Luka, spracowana podpora szczątków stałości w życiu, ze złowieszczym plaskiem uderzyła o czoło. Twoje, nie będziesz napastował przecież Vita. Ale chętnie byś mu jebnął.
- Gdzie chcesz. Do Berlina. – lepiej, gdy się nie zapuści korzeni. Ty byś nigdy już nie wrócił do Moskwy, choć to wielkie i piękne miasto, ale dla ciebie pozostanie niczym więcej od mieszkanka na trzecim piętrze z nieszczelnymi oknami i skosami aż musiałeś się schylać. Skoro jego mama zaś tak by się ucieszyła na twój widok, może tam byś w zamian pojechał. Dawno się nikt nie cieszył, że cię widzi, a przynajmniej nie tak, jak mogłaby cieszyć się matka. Ciekawe, co jeszcze z twojej mateńki zostało, co? Kłębek nerwów, przykre wspomnienia, czy rachunek do spłacenia w szpitalu?
- Co ci mam, kurwa, powiedzieć? Idź się lecz. – masz tu na celu obrazić Vita, wyzwać mniej więcej od czubków, ale nie spodziewałbyś się, że twoja kolejna rada ma krztynę sensu? Ano nie. Bo nie znasz się na depresji i nawet ja nie wiem, co cię przed nią uchroniło dotychczas, bo pożywką byłbyś dla niej niezłą. A wiek wam się kończy, może z wiekiem siły witalne, albo i nawet cały świat? Nada się do końca taka stagnacja.
- To leć. Kto ci broni? – mogłeś przemyśleć karierę jakiegoś mediatora, wiesz, Luka. Jeśli umiesz w tak zastraszającym tempie wszystko uprościć, usunąć z równania zmienne uniemożliwiające jednoznaczne rozwiązanie go i postawić przed zainteresowanym wynik. Błędny i prowadzący donikąd, ale za to jak szybko realizowałbyś usługę.
No i co, że byś go nie zobaczył na święta? Że od łykanych bez sensu leków zapijanych wódką jebnie mu wątroba za rok, góra trzy, a w płucach zalęgnie się jakiś skurwiel? Dla ciebie może się jeszcze dziś iść rzucić z mostu. Albo nie, skąd inąd, bo co na moście to nieprawda. Kiedy ci się, tłuku, oczy otworzą? Jak będzie z tobą jeszcze gorzej niż z nim?
- Skręcić ci Sny? – inaczej nie pomożesz. Nie znasz rozwiązań innych niż natychmiastowe, nie zdążyłeś nigdy zastanowić się nad usunięciem przyczyny, skoro objawy tak pięknie znikały, zastępowane na twoich oczach przez narkotyczny wspaniały świat.
Vit Halíček
Vit Halíček
Ognisko Tumblr_nb09k1hiV11qzbjx5o1_500
Bratysława, Czechosłowacja
28 lat
czysta
za Raskolnikami
saper / pirotechnik
https://petersburg.forum.st/t932-vit-halicek#2967https://petersburg.forum.st/t935-halicek-vithttps://petersburg.forum.st/t933-dla-mnie-bombahttps://petersburg.forum.st/t934-cypisek

Sro 22 Lis 2017, 23:23
W Berlinie jest brama bogini Isztar. Nie, żeby Vit się jakoś specjalnie interesował sztuką Babilonu, a w zasadzie to nawet o tej bramie nie wiedział, ale gdyby się już tam zjawił to z pewnością mógłby się odchamić i pozwiedzać muzea. Z jakąś Heidi u boku. Miałaby piegowaty nos, włosy jasne i okropny akcent, bo niby skończyła filologię rosyjską, ale to już było pięć lat wstecz i pozapominało się dziewczęciu.
Ależ nic nie szkodzi, Heidi, ta buzia aryjska to ci się do czegoś innego przyda potem.
Natomiast ty, Lusia to mógłbyś wiesz, zamachnąć się i mu jebnąć. Po pierwsze by mu się przydało, po drugie to skok adrenaliny, sensacja wokół, ludzie biją się, po trzecie może by i jakieś osiągnięcie z tego było. Fabularne. I osobiste.
Drogi pamiętniczku, dzisiaj uderzyłem Vitka i on mi oddał i się tak biliśmy hehe całuję Luka S.
- Chyba powinienem. – Kurwa, Lusia, postarajże się trochę z tym obrażaniem, bo do Vita nie dociera. A może w tej prostocie przekazu to faktycznie zbyt mądrze radzisz, chociaż żadne to odkrycie, że się Vitek do lekarza powinien wybrać. Inna sprawa, że zupełnie o innym medyku myślicie. Smutna sprawa, ty go tak obrażasz, a on myśli, żeś kumpel. Frajer z tego Vitusia, nie ma ostatnio szczęścia w ogóle.
Wydmuchał strużkę dymu przed siebie aż sobie na chwilę widok na kamyk zasłonił, ale chyba go już nawet nie widzi, to ten etap, kiedy się siedzi i wzrok jest zbyt pusty, bo całe ciało zaangażowało się w te myśli ciężkie, które krążą i nie chcą dać spokoju. Bezlitosne, no jak czas. Starzy jesteście, racja.
- Sprawa. – Go trzyma tutaj. Dobrze wiesz Lusia jaka sprawa. Przecież nie rzuci w cholerę tego wszystkiego za co się już zabrał tylko dlatego, że mógłby właśnie gdzieś w małym mieszkaniu w dzielnicy Helmholtzkiez liczyć piegi na nagim ciele Heidi i udawać, że go nic nie męczy. Chujowo być tchórzem, to nie jest cecha, którą Halićkowie mają wpisaną w geny.
Oj jakby się mama Halićkowa o tych Snach dowiedziała to by się już tak na Lukę nie cieszyła i na śniadanie jajecznicę to by dostał zbyt ściętą, a chleb suchy. Ewentualnie z najtańszą margaryną.
Viciu natomiast się waha chwilę i oblizuje suche wargi, ale kiwa w końcu głową, przecież święto jest. Skoro się trzeba bawić. To się trzeba bawić.
Luka Stransky
Luka Stransky
Ognisko Ey5vSYg
Moskwa, Rosja
26 lat
brudna
za Raskolnikami
mechanik
https://petersburg.forum.st/t990-luka-stransky#3240https://petersburg.forum.st/t995-luka-stransky#3260https://petersburg.forum.st/t996-luka#3262

Czw 23 Lis 2017, 21:31
Gdybyś kiedyś Vita w Berlinie odwiedził, a uprzejmy kolega zabrałby cię na wycieczkę po zabytkach, może zrobiłbyś tej bramie zdjęcie jednorazowym aparatem, uchwytując gdzieś w rogu kadru tyłek Heidi, która pewnie poszłaby z wami. Ale byś tych zdjęć nie wywołał, nie skończyłyby przymocowane na magnes do drzwi lodówki.
(Nie dlatego, że byś nie chciał mieć pamiątki, ale nie masz magnesów. Do zainteresowanych więc: Luka urodziny ma dwunastego kwietnia, bardzo proszę mu sprawić komplet magnesów, najlepiej w kształcie zwierzątek.)
Zdębiałeś lekko, kiedy zamiast ci jebnąć (tak, żebyś mógł mu oddać, bo w przeciwieństwie do pieniędzy, ciosy w szczękę oddajesz niezwłocznie) wziął twoją prześmiewczą radę na serio.
Drogi pamiętniczku, Vitowi odpierdoliło.
Nie tacy starzy jesteście naprawdę, żeby już popadać w ociężałość i zmęczenie. Po prostu te gnające wokół dziewczyny przebrane za rusałki i chłopcy gnający za nimi z jęzorem na wierzchu wyprzedzają was o kilka wiaderek energii do życia. Nie żeby nie dało jej się sprawnie odrestaurować. Trochę się na tym znasz, często ci napędu brakuje i tylko popierdujesz jak rozklekotana honda. Tak nie może być.
Ach. No tak, sprawa. To odpowiednia pora, by przypomnieć ci, że też się w nią zaangażowałeś i jeśli nic innego by się nie zmieniło dzięki temu, to w jej patetycznych ideałach powinieneś odnaleźć nowy sens życia. Ale żeby tak dla sprawy w oczach marnieć, samego z siebie rabować z życia? Na takie to nie ma głupich.
- To chodź. – nie tutaj będziecie przecież odstawiać sensacji. Dźwignąłeś się z ziemi z przesadnym stęknięciem (stare kości, stare), ale zanim pójdziecie sobie – po coś tu jednak jesteście, nie?
Ogień rozpalił się już całkiem porządnie, skacząc można się poparzyć. Ale spróbuj, w końcu jesteś dość zaprawiony, żeby się tym nie przejmować, a na szczęście trzeba sobie zasłużyć. Wziąwszy mały rozbieg dałeś susa, chociaż przed oczyma miałeś tylko czerwień ognia i nic z tego, co czekało cię po drugiej stronie. Nie masz, zwłaszcza jak się napijesz, najwdzięczniejszych ruchów, ale fizyka działa niezależnie od gracji. Długość nóg i siła, z jaką przy ostatnim kroku odbijasz się od ziemi robi swoje – przesadziłeś przez ognisko jak trzeba, bez żadnego uszczerbku na zdrowiu, nawet z niewielkim zapasem. Brawo, mój ty zwycięzco niekwestionowany, oto masz – szczęście, serce ci trochę przyspieszyło, krew zaszumiała w uszach.
Kłaniasz się chwiejnie stojącemu po drugiej stronie ogniska Vitowi i idziesz – jak chce, to za tobą pójdzie, jak nie – chuj mu w dupę.

zt
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czw 23 Lis 2017, 21:31
The member 'Luka Stransky' has done the following action : Kostki


'k6' : 2
Vit Halíček
Vit Halíček
Ognisko Tumblr_nb09k1hiV11qzbjx5o1_500
Bratysława, Czechosłowacja
28 lat
czysta
za Raskolnikami
saper / pirotechnik
https://petersburg.forum.st/t932-vit-halicek#2967https://petersburg.forum.st/t935-halicek-vithttps://petersburg.forum.st/t933-dla-mnie-bombahttps://petersburg.forum.st/t934-cypisek

Nie 03 Gru 2017, 15:52
Dwunasty kwietnia to już był, trochę niefart, bo do następnych urodzin Lusi to forum nie dożyje. Ale może na dzień dziecka mógłby dostać jakieś fajne magnesy na przykład z Bolkiem i Lolkiem, albo z Lelkiem i Polelkiem, dwiema żyrafkami czy chopperem Zeda. No ale na prezenty to sobie trzeba zasłużyć, a czy Lusia zasługuje? Vit nie wie, nie bardzo z niego jest kolega, który innych obdarowuje czymś poza świątecznym alkoholem. Albo fajerwerkami niespodziankami. Weselny prezent to też mu musiała Bonia pomóc wybrać a w zasadzie to się w pełni na nią zdał, co z tego, że ledwo dwójka z przodu, na pewno ma lepszy instynkt co do takich okoliczności.
Masz rację Klusia, Vici to jeszcze taki młody jest łeb a tak opadł z sił, tak być nie może, kto i dlaczego mu wylał jego energii wiaderko tego nie wiedział, ale wypadałoby sobie napełnić nowe, nie? No.
Podniósł głowę obserwując Luki poczynania, trochę trzymając kciuki, żeby sobie jednak poparzył łydkę czy palca to byłoby się z czego pośmiać a potem io io wycieczka do Hotynki, można po drodze jakieś pielęgniareczki sobie poderwać, żeby wskoczyły na kolanka na wózek inwalidzki i dawaj ścigamy się. Ale nie, bo przeskoczył jebany pięknie wylądował jak koń w galopie, pełen zachwyt, gdzieś tam z tyłu Zbyszek Wodecki podnosi karteczkę z dziesiątką w górę.
No to teraz Vit, rozpęd bierze mały bo mały, ale problemu nie ma bo i jego nogi długie jak u modelek na Wrońskim wybiegu poza tym panie, jakby żołnierz miał nie przeskoczyć to wstyd nie? Trochę szczęścia to się zawsze przyda, zwłaszcza jak się spojrzy na to wszystko, co ci się ostatnio przytrafia Vinci.
Ale chuja w dupie bardzo nie chce mieć więc jak tylko ląduje telemarkiem to dotruchtuje chłopiec do Lusi, no czekaj bro. Nagle mu śpieszy się, patrzcie go.

Vici zt.


Ostatnio zmieniony przez Vit Halíček dnia Nie 03 Gru 2017, 17:41, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 03 Gru 2017, 15:52
The member 'Vit Halíček' has done the following action : Kostki


'k6' : 4
Gość

Nie 03 Gru 2017, 22:53
I znów piękne święto, jedno z tych przyjemniejszych. Byłam na każdych Rusaliach od urodzenia i jedynie w zeszłym roku sobie odpuściłam, ale faktem jest, że jest to jedno z ulubionych festiwali, jakie przypadają w kalendarzu słowiańskim.
Specjalnie na tę okazję założyłam sukienkę haftowaną w małe maki. Jak na osobę będącą w żałobie przystało, tło, a więc cała większa ilość sukni jest w kolorze czarnym. Ale czerwone niczym krew maki ożywiają na pewno stój, jak i twarz moją, dziś wyjątkowo niezapłakaną. Wciąż mam serce smutne, ale wspiera me ciało ramię mego narzeczonego. Laurenty zaś wygląda jakby go z krzyża zdjęli i co rusz lata do toalety, albo do namiotu z jedzeniem, przy okazji pięć razy mnie przeprasza, że tak to wygląda. Ja się nawet nie obrażam, chociaż pozostawiona sama czuje się wyjątkowo nieswojo. Specjalnie chciałam, żeby poszedł ze mną na to święto, bo wiedziałam, że bez niego zginęłabym od fali krytyki zazdrosnych kuzynek. A tak miał być mi tarczą. Kiedy trzeci raz wymigał się jakąś ważną rozmową, dałam mu więcej czasu na samotność i powiedziałam że idę wypleść wianki. Zbyt daleko wyszłam jednak z tej łąki, bo trafiłam w miejsce w którym cała masa chłopców skakała przez wielkie ognisko.
Zawsze uwielbiałam tę konkurencję, zdażało sie, że przyglądałam się jej schowana w wysokich trawach. Zmagania szlachetnie urodzonych, ale również tych normalnych chłopców, niezmiernie mnie interesowały. Jak wiele musieli mieć odwagi, żeby wbiec z całych sił w płomienie? Niekiedy ta pewność siebie ich gubiła i kończyli z poparzonymi pośladkami, albo spalonymi włosami. Ale, kiedy komuś się udawało zrobić piękny skok, to później cały kwadrans oceniałyśmy jakim byłby mężem/kochankiem/kolegą do całowania. Oczywiście śmiałyśmy się do rozpuku z koleżankami i czasami może zbyt głośno, ale potem oglądając też dziewczęta skaczące przez ognisko, wywracałam oczętami, bo wydawało mi się to jak najbardziej męskie. Nigdy nie będę chyba feministką, nie ma mowy!
Teraz z prawie ukończonym wiankiem stałam w niedalekiej odległości od wielkiego ogniska i patrzyłam na ciepłe płomienie, a tych obraz odbijał się w moich oczach. Byłam smutna, bardzo smutna. Kciukiem zachaczałam o kwiaty tworzące wianek i chociaż stała mu, to myslami byłam bardzo daleko stąd.
Jasmin Vasilchenko
Jasmin Vasilchenko
Kijów, Ukraina
27 lat
błękitna
neutralny
cygan, grajek, wróżbita, czasem pan na włości
https://petersburg.forum.st/t1279-jasmin-vasilchenko#5187https://petersburg.forum.st/t1286-jasmin-vasilchenkohttps://petersburg.forum.st/t1285-bania-u-cyganahttps://petersburg.forum.st/t1287-dumka#5276

Wto 05 Gru 2017, 11:43
Ki Czort go tu przysłał, czyje usta skusiły, czyja dłoń przyciągnęła go pod samo ognisko. Przyjaciółek miał u swego boku kilka, nic nie znaczące były ich twarze i imiona, nim minie noc znikną z jego pamięci, a może wcześniej? Ich śmiechy podburzają jego męskie ego "Jaśko nie da rady" - śmieją się zeń głośno, "Słówkami słodkimi w kolorowe piórka odziewa, a ogniska w stanie przeskoczyć nie jest" - widzi w ich oczach wyzwanie, czy chłop on czy pizda, "czaruj, czarusiu czaruj, a ognistym płomieniom rady nie dasz" - i tak by to zrobił, nie muszą go mamić, płeć piękna jednak rządna dowodów jest, na słowo wierzyć nie chce.
Jasieńka długo namawiać, nie trzeba, spogląda w szkarłatno złote płomienie niczym w rozdziawioną paszczę smoka, uśmiecha się kierunku swej zguby. A niech go Boruta z Rokitą w tańcowanie wezmą, jeśli nei da rady, w przypływie chwili, decyduje się, nie będzie o nim baba mówić, że się takiego drobnego płomyczka boi. Cofa się o kroków parę, chwilę przygląda się swoim nogom, jakby je pierwszy raz na oczy zobaczył, żegna się krótko, do Najświętrzęj Panienki, słów kilka wysyła, po czym biegnie, a wiatr rozwiewa mu poplątane włosy, twarz maluje rumieńcem podniecenia, a nogi jakby same wiedziały co czynić im wypada. Na metr przed kręgiem, podwija je ku górze i leci, on w powietrzu, a panny na przemian krzyczą i milczą z przerażeniem na jasnych licach. Nie ma już radosnych pisków, każda patrzy i ciche prośby do Dzieciątka śle, coby Kochany Jaśko cały z tej błazenady wyszedł.
Przeskakuje, złego diabli nie biorą, jak stare porzekadło mówi. Bez obicia pięknej mordki się obywa, bo cóż innego on oprócz niej ma, nic, taki to już nasz Jaśko biedny cygan.
- I jak moje miłe? Dałem radę, dałem, to wasze miłe memu sercu modlitwy skrzydeł mi dodały i pomogły przeszkodę pokonać. Rad jestem z takich piastunek, które dobrym słowem zawsze ratować mnie będą. - Skłonił się, a twarz mu na chwilę przykryła ciemna, lwia grzywa.
Już ma iść za swoimi towarzyszkami, gdy zauważa znajomą twarz kątem oka. Odwraca się i przez chwilę tak patrzy, oczy im się spotykają, a on robi krok w jej stronę jakby w obawie, że ucieknie niczym spłoszona leśna nimfa.
- Słyszałem, iż to święto Rusałek, ale nie śmiałem nawet prosić by jedna stanęła przede mną.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Wto 05 Gru 2017, 11:43
The member 'Jasmin Vasilchenko' has done the following action : Kostki


'k6' : 4
Gość

Wto 05 Gru 2017, 11:46
Stojąc w trawach wysokich rozmyślam nad wszystkimi Rusaliami, które spędziłam na tych pięknych polach. Jak niewinną miałam wtedy duszę, beztroską i goniącą do ekscytacji, które teraz odciskają na mnie swój ślad. Czy gdybym nie brała garściami tego co daje mi życie, mogłabym być teraz w radośniejszym miejscu? Czy może mój dziadek żyłby, a mój ojciec nie spędzałby tego wieczoru w odizolowaniu. Zastanawiam się przelotnie nad tym, gdzie podział się mój kochany Apollo. Czy nie obiecał, że znajdzie mnie, kiedy tylko mój narzeczony zniknie mi z pola widzenia? Nie chcę mieć do brata pretensji, więc nie szukam go natrętnie, nie wypytuje z kim, gdzie i dlaczego. Mam nadzieję, że bawi się dobrze, może jest ze swoją ulubioną koleżanką, która zresztą powinna zostać jego żoną? Mąż i żona, zbyt szybko moje myśli powędrowały w tym kierunku. I zły los chciał, żebym w tym samym momencie wyszła z myśli i spojrzeniem odnalazła źródło wielkich wiwatów i krzyków. Oto grupka dziewcząt, bardziej i mniej urokliwych, w sukienkach z jasnych materiałów pokrzykuje imię Jaśka i chichoczą jedna przez drugą. Obserwuję jak w ich kręgu idzie Jaśko, a że jego czupryna jest mi nadomiar znajomą, to jakieś ciepło rozlewa mi się w serduszku i uśmiecham się smutno na ten widok. Jakbym film oglądała, film sprzed lat. I patrzę jak się z paniami przedrzeźnia, a potem idzie w kolejce ustawić do skakania. I odrywam od niego spojrzenie i chcę się wycofać, ale coś mnie w miejscu trzyma, chyba to, że usłyszałam z ust jednej panny jak się przechwalała, że jeżeli Jasio przeskoczy bez szwanku, to gotowa jest pójść z nim w ciemności lasów i tam spędzić noc całą, albo przynajmniej kilka chwil. I wmurowało mnie i stoję taka jak słup soli biblijny, ale nie dlatego, że się obejrzałam na Sodomę z Gomorą, ale raczej dlatego, że się dosłuchałam takich wyznań. Bezwstydne!
Kiedy znów spoglądam w stronę w której powinien Jaśko być, to wcale go nie znajduję. Więc biegnę spojrzeniem bliżej ogniska i oto on jest, skacze, leci, zaciskam piąstki na wieńcu w obawie, że nie przeleci. Ale oto jest już na ziemi i wiem, że się wygłupiłam z tym niedowierzaniem, wszak nie pierwszy raz widzę jak się popisuje. Niekiedy prosiłam, żeby więcej już nie robił takich głupot, że ja mu wierzę, że on umie wszystko najlepiej. Ale on potrzebował widocznie mi imponować, bo skakał, wspinał się i nosił te niebezpiecznie wyglądające stworzenia.
I wraca zadowolony niczym paw do swojego rozbawionego stadka. A ja oglądam tę scenę i stoję w ciemności i błagam, żeby mnie wcale nie zobaczył, ale zobaczył i podchodzi z tekstem, którego właściwie mogłam się spodziewać. Uśmiecham się lekko z politowaniem, to urocze, że mnie tak nazwa, ale absolutnie nie powinno mnie to aż tak poruszyć.
- Pięknie skoczyłeś - chwalę go lekko zamroczona i spoglądam w stronę stadka dziewcząt, które czekają na to, żeby Jasmin do nich wrócił po porcję zachwytów ochów i achów. Zbliżam się do niego z dwa kroki, tak że kiedy mówię cicho, to one nie muszą słyszeć. - Której ze swoich fanek podarujesz ten skok? - zerkam za jego ramię na tą, która obiecywała Jasminowi wszystko. I ona bacznie mnie obserwuje, pewnie wyczuła zagrożenie.
Jasmin Vasilchenko
Jasmin Vasilchenko
Kijów, Ukraina
27 lat
błękitna
neutralny
cygan, grajek, wróżbita, czasem pan na włości
https://petersburg.forum.st/t1279-jasmin-vasilchenko#5187https://petersburg.forum.st/t1286-jasmin-vasilchenkohttps://petersburg.forum.st/t1285-bania-u-cyganahttps://petersburg.forum.st/t1287-dumka#5276

Sro 06 Gru 2017, 20:08
Ile to już dni od ich ostatniego spotkania minęło. Może i biała koszula zdążyła wyschnąć, zapach perfum miał czas, żeby wywietrzeć, ale nic nie wytarło wspomnień zapłakanych ślepi, czy uda się kiedyś o nich zapomnieć? Nie ważne czy była to jego zasługa, czy serii zdarzeń, które niefortunnie skumulowały się na jeden moment, obrazek był jeden i to go Jaśko już wiecznie będzie miał przy sobie. Będą go prześladować w czasie nocnego czuwaniu, będzie je dostrzegał w gwiazdach nad swą głową, w kwiatach pod stopami, gdy zamknie oczy i gdy o poranku znowu je otworzy. Taki miał już być jego los, skazany na te dwie niezapominajki, po kres swoich dni.
Nie zważając na ciągnący się za nim sznurek niezadowolenia w postaci, zawodzeń nowych "koleżanek", na tęskne wołania "Jaśko, a dokąd ty", "miałeś nam leśne ogniki pokazać, skrzydlatego konika, kwiatki z drewna strugać" na przemian przekrzykują się w swej rozpaczy, dodając coś jeszcze o obiecanych wiankach i tańcach do białego rana, że miał ich czardasza nauczyć. Jaśko nie słucha, lekko przygaszonym pawim krokiem zmierza w stronę Nemesis, swojej przeszłości, już tak nieosiągalnej, a może jednak, przecież patrzyła za nim, widział jak palce zaciska, czyżby obawiała się, że nie da rady, że w ogień wskoczy, że ciemne loki spali, czyżbyś zwątpiła w niego Słodka Nem?
- Dziękuje - kłania się jej w pas, niczym aktor na zakończenie udanego przedstawiania. Kiedy wszystkie słowa monologu wybrzmią i będzie można spokojne skonać. - Mam nadzieję, że zbytnio Cię nie zawiodłem, kiedy cało przeskoczyłem nad płomieniami? - Przekomarza się, zbyt dużo się między nich patosu wkradło, czas było o nim zapomnieć, o nowym narzeczonym, na którego wspomnieniu lekko chmurnieje mu czoło, czy jednak można było zapomnieć o przerwanym ślubie? Nie, a jednak próbował, ich ostatnie spotkanie dawało cień nadziei, że mimo wszystko mogą jeszcze zostać przyjaciółmi.
- Żadnej z nich - mówi jej na ucho, kiedy ta zbliża się do niego. Dla kogo był ten skok? Tajemnica, jego mały słodki, sekret, który zabierze ze sobą do grobu, prawdopodobnie.
- A gdzie Laurenty, czyżby już został odstawiony? - Pyta niby w żartach, ale gdzieś w tych niepasujących jasnych oczach, widać zainteresowanie, czy się spotkają? Cygana trochę rączka świerzbi i chętnie młodemu Oneginowi twarzyczkę by purpurą ozdobił, tak tylko troszkę w jednym, góra dwóch miejscach.
Gość

Wto 12 Gru 2017, 13:58
- Myślisz, że wolałabym patrzeć jak przypalasz sobie pośladki? - przez chwilę taka poważna, zaraz jednak ujawniam, że bawi mnie wizja ta, prycham i zasłaniam usta przed tym, żeby postronni dojrzeli, że się uśmiecham w towarzystwie byłego. Cóż to byłby za wstyd, chociaż w sumie powinnam sie zastanowić co mnie obcy ludzie interesują, to nie oni są mną, nie oni są Jasminem. To, że będziemy czuć się dobrze w swoim towarzystwie ma być oceniane przez kogoś, kto powiedział, że któreś rody się nie lubią, bo starszy dziadkowie kiedyś obrazili się na siebie o to kto lepiej gra w kręgle?
- Jeżeli nie ja, to na pewno dużo osób ucieszyłoby się  z pewnych widoków - a moje myśli na chwilę jedną powędrowały do pokoju wstydu gdzie nie mam wstydu i myślę o tym, jak Jasmin w pośpiechu ściągałby spalone gatki, majciochy i zaraz wszystkim pokazywałby swoje ciałko młodzieńcze. I znów bym się zaśmiała, ale pada pytanie o narzeczonego. Na szczęście wiem jak odpowiedzieć, bo jestem mistrzynią wmawiania ludziom, że już jest dobrze.
- Jest z przyjaciółmi przy barze. Obiecałam, że uplotę mu wianek, już prawie kończę. Mogę sprawdzić, czy juz starczy? - i znów się do niego przysuwam i unoszę ręce z wiankiem tak, żeby sprawdzić, czy juz zapnie mu całą głowę. Przy okazji skupiam się mocno na tym, żeby tylko na kwiatki patrzeć, ale ciekawość wygrywa i przez chwile korzystam z bliskości i spogladam w oczy Jasminowe. Jakie ładne!
Tak miło mi się w nie patrzy, wiec zaraz sie odsuwam i schylam po dwa kwiatki, które musze dokręcić, żeby zrobić więcej z długości, bo chyba nie chcę, żeby Laurentemu się mózg w zbyt ścisłym wianku spocił.
Jasmin Vasilchenko
Jasmin Vasilchenko
Kijów, Ukraina
27 lat
błękitna
neutralny
cygan, grajek, wróżbita, czasem pan na włości
https://petersburg.forum.st/t1279-jasmin-vasilchenko#5187https://petersburg.forum.st/t1286-jasmin-vasilchenkohttps://petersburg.forum.st/t1285-bania-u-cyganahttps://petersburg.forum.st/t1287-dumka#5276

Sob 16 Gru 2017, 22:23
- Po tym co krzyczałaś rok temu, wnoszę, że byłby to dla ciebie wspaniały prezent zaręczynowy. - Niby się śmieję, ale gdzieś w tam słychać fałszywą nutę, mimo pozornej postawy, że nic go to nie obchodzi, wyczuwa się nutę zgrzytu. Szybko jednak maskuje ją odwracając głowę w stronę ogniska, przez chwilę dostrzega zniecierpliwione twarze swoich towarzyszek, które dalekie są od radości. Gdyby mogły blond loki Nemesis leżałyby rozrzucone dookoła ogniska. Posyła im perskie oko, niemą obietnicę, że niedługo do nich wróci tylko skończy tu rozmawiać.
Czy masz mu to za złe Piękna Nemesis? Masz swojego Laurentego, on nie ma nikogo, choć przez chwilę ma wszystkich, a jednak nie umie w tym znaleźć szczęścia. Jego radość ukryta jest w cierpieniu, w rozdrapywaniu starych ran, miłostki, która nie miała szansy na szczęśliwe zakończenie, o której już prawie zapomniał. Dlatego może z tobą stać i znowu się zastanawiać, nad wami, czy to miałoby sens. 
- Jakich to? Panno Zakhrenko, a może powinienem mówić przyszła Pani Onegin, czy powinienem czuć się oburzony, że rozdaje pani widok moich szacownych czterech liter na światło dzienne tak lekko i bez skrępowania? - Kolejny cichy zgrzyt, czemu on to sobie robi? Bo może bo tak jest zabawniej, dla niego posypywanie rany solą to rodzaj sportu, dzięki temu, kiedy wróci do wynajętego pokoju będzie mógł całą noc pić i pisać wiersze, a potem jeszcze trochę pić. 
Kiedy mówi o Laurentym przygląda się jej chwilę w milczeniu. Kiedyś z łatwością umiał wyczuć, kiedy kłamie, kiedy starała się przed nim grać, zdradzały ją małe rzeczy, na które często tylko on zwracał uwagę. Teraz pewnie też mógłby je dostrzec, wzrok błądzący lekko w bok, ręce, które nagle zdawały się być nie na miejscu, wiele było tych delikatnych sugestii, ale Vasilchenko stara się ich nie zauważyć, próbuje uwierzyć, że Nem jest szczęśliwa, że nie ma prawa rozwalać jej tego co teraz ma.
Uśmiecha się więc tylko trochę smutno, na dźwięk o plecionym dla niego wianku.
- Zostawił Cię samą? Odważny, nie boi się, że straci swój kwiatek, głupi młodzik z tego Laurentego, a przecież jesteśmy z tego samego roku. - Gdyby nie łączyła ich przeszłość, gdyby poznali się przed chwilą, z czystą kartką to nie przeszedłby obok Nem obojętnie. Czy znowu poprosiłby ją o autograf, a potem niby przypadkiem parę razy wpadł na nią w różnych miejscach, aż dałaby mu się zaprosić na kawę? A może zadedykowałby jej skok przez ognisko albo zrobiłby wiele, żeby złapać jej wianek? Ciekawe co by zrobił?
Kiedy dotyka jego głowy przez chwilę wpatruje się w jej twarz, w oczy które na chwilę spotykają się z jego. Tonie w jej niebieskim spojrzeniu, szybko jednak od niego ucieka. 
Przez chwilę chce powiedzieć coś głupiego, życzę Ci szczęścia, niech wam się dobrze razem wiedzie, ale to nie byłaby prawda, byłoby to kolejne kłamstwo na jego liście, zaraz po tym, w którym powiedział "kocham Cię".
- Musze już iść - no i powiedział coś głupiego. Jakby speszony tym dotykiem, jej jasnymi dłońmi w jego włosach, cygan ucieka, nie ma tu dla niego miejsca. Kłania się lekko pięknej pani, po czym rusza do miejsca, gdzie czekają jego obrażone koleżanki. Już nie będzie kochanego Jasieńka, będą pazury i ostre pytania, a kim ona była.

nmm
Gość

Sro 27 Gru 2017, 10:29
- Tak - mówię słabo, jakbym wcale nie chciała się uśmiechać, bo robię to tylko i wyłącznie z jakiejś tam grzeczności. Nie rozumiałam tego żartu, tego wyśmiewania się z naszych miłych dni. Jakby były jakąś zabawką, którą można zdeptać i wyrzucić, a co jakiś czas kpić z nierównych kątów, które miała. Zakładam włosy za ucho, przyszła pani Onegin, tak będę miała teraz na imię? A czy wraz z otrzymaniem tego tytułu ktoś mnie pozbawi wspomnień, albo wleje w moją głowę jakieś nowe?
- Może się pan czuć albo oburzony, albo rozbawiony, proszę wybrać - przecież jemu i tak nic nie można narzucić, a już na pewno nie to jak ma się czuć i co wobec kogo. Więc się tego żartu znów śmieje, ale nieprzekonana. I nieprzekonana wierzę dalej, że już jest dobrze.
- Myślę, że w przeciwieństwie do niektórych Laurenty Fyodorowicz wie, że ja nie jestem tylko kwiatkiem ładnym, ale człowiekiem czującym - tu mu odpowiadam, nawet może trochę zgryźliwie. Te komentarze na temat Laurentego zaczną się teraz pojawiać pomiędzy nami i co? Mam go bronić, bo przecież nie będę się z niego śmiała? Będzie moim mężem, na pewno sto razy lepszym od tych, którzy nim nie zostali. Albo i on zrezygnuje, a ja dalej bede wciskać ludziom, że już jest dobrze.
Był moment prawdziwego uśmiechu na moich ustach, jak zobaczyłam, jak ucieka wzrokiem Jasmin. Gdzie ucieka, po co ucieka? Czy boi się, ze mógłby przyznać sobie, że zrobił błąd?
Mówi, że idzie, że musi bardzo. Nie oponuję.
- Miłej zabawy Jasiu - żegnam się z jego plecami i zabieram wianek i też się usuwam. Jeżeli jakimś cudem Jasieniek odwróciłby się i spojrzał za mną, to by nic nie zobaczył, bo rozmyłam się w powietrzu, jak wróżka, zjawa, jak tysiące pytań bez odpowiedzi.
Popędziłam później do Laurentego, a zostawiwszy mu wianek w dłoniach, spędziłam całą resztę wieczoru obok niego. Byłam zbyt milcząca i tajemnicza, żeby był rad z mojej obecności. Czułam, że nie podobam mu się coraz bardziej i że prędzej czy później zerwie te zaręczyny. Uśmiechałam się tylko wtedy kiedy przyłapałam kogoś spoglądającego w oczy. I po wszystkich tych przyjemnościach związanych z piciem wina i oglądaniem ogni sztucznych, wróciłam do domu, swojego własnego w Petersburgu.

/zt2
Fyodor Karamazov
Fyodor Karamazov
Ognisko Tumblr_my4nogqcbd1s9q9dro8_250
Samara, Rosja
30 lat
błękitna
za Starszyzną
wykładowca PUMu / twórca zaklęć
https://petersburg.forum.st/t906-fyodor-medofiyevich-karamazov#2743https://petersburg.forum.st/t923-f-m-karamazov#2932https://petersburg.forum.st/t925-obleje-cie-na-tym-egzaminie-zycia#2935https://petersburg.forum.st/t924-kniaz#2933

Sob 03 Lut 2018, 22:08
z loterii

Nie wstyd ci Fyodor? Stary koń z ciebie, trzydzieści lat na karku, żadnej żony ani dzieci i jedyne czym możesz się pochwalić to profesura na PUMie. Aż dziw, naprawdę, aż dziw, że Mefodiy jeszcze nie wymusił na tobie żadnego małżeństwa. Bo nad książką z zaklęciami pracujesz dzielnie.
Spojrzał z rozbawieniem na nieszczęśnika, który przypadkiem się podpalił skacząc przez ognisko. Jako, że chciał skoczyć jemu też to groziło, ale na razie o tym nie myślał. Jakoś bezpodstawnie czuł, że szczęście jest po jego stronie. Dzieckiem szczęścia może nie był, ale o kondycję jednak dbał. Musiał w końcu na coś podrywać dziewczęta, a sądził, że dobre pochodzenie i pieniądze nie każdej wartej uwagi wystarczą.
Żeby zmniejszyć szansę na własne podpalenie zdjął marynarkę, z którą tutaj przyszedł - miał do załatwienia parę oficjalnych spraw, przy których nie można sobie pozwolić na swobodny ubiór. I to nic, że jest wolne z okazji święta rusałek - sprawy biznesowe można załatwiać praktycznie zawsze. Więc korzystał z pierwszego wolnego dnia, aby tylko móc potem skupić się jedynie na tworzeniu.
Potem postanowił się rozgrzać przed swoim wielkim skokiem. Chciał bez problemu przeskoczyć ognisko, po pierwsze aby nie spłonąć, po drugie jakby licząc, że brak problemów w tej kwestii będzie znakiem od Doli, że wszystko dobrze się potoczy w tym roku. A bardzo by chciał, przecież ma tyle planów!
Wziął rozpęd - w końcu bez niego ciężko przeskoczyć sporych rozmiarów ogień, gdyż nikt nie żałował drewna do paleniska. Czy jednak to miało wystarczyć? Okazało się, że nie i już po chwili Karamazov poczuł niesamowicie bolesne pieczenie, poczuł swąd palonego ubrania i zobaczył nad sobą magomedyków. A tak niewiele brakowało, by przeskoczył ognisko bez problemu!


Ostatnio zmieniony przez Fyodor Karamazov dnia Czw 08 Mar 2018, 08:24, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 03 Lut 2018, 22:08
The member 'Fyodor Karamazov' has done the following action : Kostki


'k6' : 2
Sponsored content


Skocz do: