Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 19 Lis 2017, 18:53
Łąka

Pełna jest polnych kwiatów. Przy dróżce stoi zaimprowizowane podium i dwa stoły – jeden pełen roślin nierosnących w Rosji oraz różnych sznureczków i drucików, a drugi przeznaczony na wianki zrobione przez dziewczęta na konkurs oraz z nagrodą dla zwyciężczyni – Bransoletką Brzegini, która ma nieprzemijające działanie jak maść bogunki. Całego przebiegu uważnie pilnuje miła staruszka, informując, że każda uczestniczka może zrobić tylko jeden wianek, a jak trzeba to i wspomoże radą.

Zasady konkursu są proste  – mogą w nim wziąć udział jedynie postacie kobiece. Należy rzucić kostką k6 i napisać krótki post o tym, jak wyglądało robienie wianka. Postać, której suma rzutu kości i statystyki talentu dadzą największy wynik, wygrywa. W przypadku sytuacji remisowej nagrodę otrzymuje więcej niż jedna osoba.

Alena Lazareva
Alena Lazareva
Mińsk, Białoruś
26 lat
błękitna
neutralny
świeżo upieczona reporterka śledcza w Novyim Mirze
https://petersburg.forum.st/t1333-alena-lazareva#5726https://petersburg.forum.st/t1336-alena-lazarevahttps://petersburg.forum.st/t1337-gold-diggerhttps://petersburg.forum.st/t1353-rarog

Pią 24 Lis 2017, 19:07

09.05.1999

Żywokost, pierwiosnka, dymnica, cieniutki drucik, trzy główki chabrów i raz jeszcze: żywokost, pierwiosnka, dymnica, cieniutki drucik, trzy główki chabrów, żywokost…
Wiatr, który smaga skupioną twarz, jest ciepły, niesie zapach wszechobecnych kwiatów i żywicy; w ciepłych promieniach majowego słońca cały świat sprawia wrażenie łagodniejszego, jakby jego kanciaste, ostre kształty nabrały delikatnej opływowości. Od rusalnej sielanki zatłoczonej przez wesołe studentki, pijanych (szczęściem) studentów i nieszczególnie odpowiedzialnych dorosłych Lazareva odcina się jak plama czerwonego wina na białym obrusie. Ramiączko sukienki zsuwające się z ramienia, artystyczny nieład miedzianych włosów, głośne westchnienie – pozory nonszalancji miały ukryć złą kondycję. Niestety, bez skutku. Cienie pod jej oczami przebijały przez subtelną warstwę makijażu, w wygięciu ust było więcej ze smutku niż ze zmęczenia, nawet rubinowa szminka tym razem nie pomogła. Twarz Aleny szeptała o nieprzespanej nocy, ale przyczyną braku snu zdawała się być raczej praca, niż ekstaza – najlepiej świadczyły o tym palce, nerwowo splatające ze sobą kolejne łodyżki kwiatów (żywokost, pierwiosnka, dymnica…) i wzrok, który więcej uwagi poświęcał otoczeniu, niż pleceniu wianka. Obecność Lazarevej zwykle świadczyła o dwóch możliwościach: wydarzyło się coś zatrważającego.
Lub dopiero miało wydarzyć.
Spojrzenie przeczesujące coraz gęstszy tłum doszukiwało się sensacji, tematu na pierwszą stronę, przełomu w jednej z już prowadzonych spraw bądź zalążka nowej – zupełnie jakby Rusalia były wylęgarnią występku, politycznych skandali i finansowych przekrętów, które zasłużą na przynajmniej trzy opasłe szpalty w Novyim Mirze. Nie sądziła, że po zaledwie kwadransie dostrzeże kogoś, kto stanowi uosobienie wszystkich trzech tematów na reportaż roku.
Palce, spojrzenie i myśli – wszystko w Lazarevej znieruchomiało, kiedy w błyszczącym jak szron świetle zauważyła trudną do przeoczenia sylwetkę; jakże nierealny wydawał się ze swymi niespiesznymi ruchami pana na włościach, jednocześnie wyniosłymi i zwiastującymi kłopoty, ze skąpą uwagą, jaką poświęcał otoczeniu. Nie wydawał się szczególnie zainteresowany hordą plotących wianki kobiet, ale właśnie taki był Aristov – nigdy nie wiadomo, na ile autentyczny jest jego brak zaangażowania. Alena nawet nie zauważyła, że całkowicie zrezygnowała z plecenia wianka na rzecz kilkunastu kroków, które zaprowadziły ją w kierunku ofiary inwigilacji – nie było już odwrotu, gra szła ostro. Jak uzna ją za wariatkę nagabującą ludzi w świąteczny dzień – przegrała. Jeśli w przypływie próżności poczuje dumę, że udało jej się wyprowadzić Igora z równowagi – wygrała.
Aristov!Zbyt agresywnie; głos Lazarevej zabrzmiał stanowczo i zdecydowanie, jakby doskonale wiedziała, co chce mu powiedzieć (nie wiedziała) i że zamierza to powiedzieć, niezależnie od protestów, uwag oraz oporu (nie zamierzała). – Igor. – Zatrzymując się niespełna metr od niego, zamiast powietrza czuła w ustach rumowo-sasafrasowy posmak; oboje zawsze byli parą drapieżników, skulonych i powarkujących na wroga, nieustępliwych i zawistnych – to oczywiste, ale czyż nie zawarli umowy? Chimera i święty. Piękna i bestia.
Nie przywitasz się? – Posyła mu jeden z najłagodniejszych uśmiechów, które dzisiejszego dnia będą dryfować w majowym powietrzu. Łodyżki pod opuszkami palców są chłodne i gładkie, ciemnobłękitne płatki kwiatów pochłaniają ciepłe promienie słońca, a złoty pyłek, którego nie zdołały zebrać ociężałe od sytości pszczoły, osiada na dłoniach Aleny i włosach Igora, kiedy Lazareva ostrożnie koronuje jego głowę wiankiem. Świat mógł być dziś obły i łagodny, ale nie oni.
Ani dzisiaj, ani nigdy – jak para dobrze naostrzonych tasaków.
Igor Aristov
Igor Aristov
bitch, better have my money
Petersburg, Rosja
26 lat
poświst
błękitna
za Starszyzną
dystrybuuję rodzinny alkohol, ściągam długi, udzielam pożyczek i kupuję wasze dusze
https://petersburg.forum.st/t1146-igor-aristovhttps://petersburg.forum.st/t1185-igor-aristov#4660https://petersburg.forum.st/t1186-zadza-pieniadza#4676https://petersburg.forum.st/t1192-zakia#4701

Sob 25 Lis 2017, 22:41
Wernisaż malowniczych obrazków przedstawiających roześmiane twarze, wino rozlane na jeden z biesiadnych stołów, małe cycki chudych i brzydkich dziewczyn, ludzie zbici w gęste grupki na centymetrach kwadratowych przestrzeni.
Nie miał ani jednego powodu, by lubić to święto.
Wszyscy tutaj są pozornie uśmiechnięci, otwarci, paplający bez sensu, ale gdzieś w środku trzyma ich chorobliwe napięcie – każdy szuka wyjścia, drobnej wyrwy w szklanym kloszu, przez którą wpadnie trochę świeżego powietrza. Boją się; boją o swoje życia, studia, miejsca przy biurkach, inicjatywy, związki, dzieci, kochanki. W powietrzu wirują takie wyrazy jak projekt, zamysł, wykonanie, kreacja.  Prawie każdy tutaj coś robi, każdy jest na swój sposób artystą, każdy generuje jakąś wartość i treść, która tak naprawdę nikogo nie obchodzi, która rozpuszcza się bezgłośnie w powietrzu już na granicy lasu.
Irytuje go ta beztroska, to plastikowe wszystko jest w porządku mącone przez wzmożone patrole białogwardzistów.
Dobrze się bawicie?
Miał już w ustach papierosa i rozglądał się za kimś z zapalniczką bądź na tyle trzeźwym umysłem, by zaklęcie zapalające nie nadtopiło mu połowy twarzy, kiedy powietrze przeszyło to jedno, wyraźnie spersonalizowane słowo, wymierzone w Igora jak wbijany w pierś palec. Nie musiał się rozglądać: Lazareva z definicji rzuca się w oczy, a nabierająca rozpędu, lśniąca od słońca, z trzymanym w dłoniach wiankiem działała jak magnes na żelazne opiłki spojrzeń.
Papieros, ładna dziewczyna, piękna pogoda – powinien być zachwycony iluzją wszechposiadania, ale w obecności Aleny nie było nic, co mogło budzić entuzjazm.
Nie u niego.
Bez pośpiechu odwrócił się w jej stronę, wysuwając spomiędzy warg bezużytecznego papierosa, a później powoli – smakując wyniosłą umyślność gestu (będzie się nim napawał aż do rana) – unosi głowę i bez śladu sympatii patrzy prosto w jej błyszczące, umalowane, zmęczone bezsennością oczy, patrzy na policzki z piegami ścielącymi skórę, na której pojawiają się pierwsze kurze łapki, gdy przymyka powieki. Toporna cisza przetacza się przez łąkę, eksploduje im pod nogami i – w końcu – wyrywa z jego gardła pierwsze słowa.
Wybacz, nie zauważyłem cię –przechodzi przez usta Aristova jawne kłamstwo równie gładko, co łyk czystej wódki. Jest uprzejmy w ten sam sposób, w jaki uprzejmi bywają urzędnicy urzędu skarbowego – wiedzą, że stoi za nimi potężna machina biurokracji, nie muszą się denerwować, nie muszą martwić, nie muszą przejawiać ludzkich odruchów. Lazareva przestała działać na Gorię jeszcze na studiach; kiedyś doceniał jej teksty, teraz traktował je jak pozbawiony smaku zakalec wyssanych z palca historii podawany jako pyszny torcik prawdy objawionej, wszechobecny spisek, powietrze ciężkie od gęstniejącej obsesji – odkąd przestała przynosić zyski, nie potrafił stosować wobec niej taryfy ulgowej.
Nie pracujesz dzisiaj? – Nadal czuł w ustach gładką fakturę papierosowego filtra; byłby w stanie powrócić do używki, ale nie zakładał, że ta rozmowa – czy cokolwiek chciała od niego Alena (przecież bezinteresowność nie leży w jej naturze) – potrwa dłużej niż wypalenie papierosa. – Dostałaś wolne od mieszania smoły w kotłach, Belzebubie? – mówił wciąż, gdy Lazareva przekroczyła jedną z niepisanych granic, wyciągając w jego stronę dłonie, w których trzymała wianek; przed cofnięciem się o krok w tył powstrzymał Igora wyłącznie unieruchamiający wszystkie kończyny upór oraz wyzute z ciepła, podszyte długimi cieniami irytacji spojrzenie.
Powinnaś go najpierw dokończyć.
Alena Lazareva
Alena Lazareva
Mińsk, Białoruś
26 lat
błękitna
neutralny
świeżo upieczona reporterka śledcza w Novyim Mirze
https://petersburg.forum.st/t1333-alena-lazareva#5726https://petersburg.forum.st/t1336-alena-lazarevahttps://petersburg.forum.st/t1337-gold-diggerhttps://petersburg.forum.st/t1353-rarog

Pon 04 Gru 2017, 00:38
Lubiła pracować w święta, najbardziej w te, w które inni ludzie zajmowali się zasiadaniem do stołu z rodziną – takich akurat nie było na horyzoncie kalendarza, więc dobre i Rusalia. Najbardziej obrzędowe i najmniej ureligijnione, czysta liturgia, metafizyka w zaniku. Rosyjska pobożność ludowa w swoim apogeum rytuałów i niezbyt uszlachetnionej kreatywności. Kolorki, kwiatki, wianki, ogniska, odpust i wata cukrowa. Być może niektórzy lubili nieskomplikowane obrzędy; niektórzy pojawili się tylko po to, by nie musieć tkwić w pracy; niektórzy – jak Alena – w pewnym stopniu właśnie pracowali, a przynajmniej próbowali do momentu, w którym ich rzeczywistość nie została brutalnie zbrukana.
Jak wtedy, na pierwszym roku studiów, kiedy wydawało jej się, że wszystko jest w porządku, że już dobrze, że najgorsze minęło, ale mimo to ledwie stała na nogach. Ruchy miała wolniejsze niż zwykle, kiedy chwiejnym krokiem ruszała w stronę najbliższej ławki, by nie upaść w świeże błoto i swą kapitulacją nie ubrudzić całkiem nowego płaszczyka – ledwie udana teleportacja niemal ścięła ją z powierzchni ziemi, ale Alena myślała wyłącznie o kaszmirowych wykończeniach i horrendalnej sumce, jaką zapłaciła za ten zagrożony ubłoceniem luksus. Niespełna metr od celu uświadomiła sobie,  że droga do domu – w deszczu i na nogach jak z waty – nie będzie łatwa. Miała nadzieję, że ktoś zapyta, czy jej nie odprowadzić i nawet nie chodziło o to, że kątem oka, pod zadaszeniem, zauważyła j e g o. On tymczasem nie zapytał nawet, jak Lazareva się czuje. Ani co zamierza teraz zrobić. Ani czy chce papierosa. Nie zapytał o to – ani o żadną z setki innych rzeczy, o którą mógłby w tamtej chwili zapytać.
Po prostu ściągnął swój płaszcz i pod jego osłoną zabrał ją z deszczu, z zimna, ze słoty, prosto do siebie, w ramiona, które tamtego dnia były najbezpieczniejszym miejscem na świecie.
Jestem aż tak mdła? – Jej głos brzmiał jak chłodny metal zawinięty w jedwab, z tym typowym dla niej, leciutko ściętym r, które większość słów przeobrażało w cichy pomruk. – Bez twojej pomocy to żadna zabawa, przecież wiesz – wypuściła cicho powietrze z płuc, nie zaszczycając go nawet przelotnym spojrzeniem – co nie przyszło jej ze zwyczajową lekkością, z którą bagatelizowała innych mężczyzn. Tak trzeba , powtarzała sobie Lazareva, ale zbyt dobrze znała życie, by nie wiedzieć, że „trzeba” i „można” to dwie różne rzeczy. Na jej usta zabłąkał się cień uśmiechu, kiedy zsunęła wianek z czubka głowy Igora, nawet nie musząc wspinać się na palce; za kilka centymetrów wzrostu mniej dałaby się pokroić, ale nawet gdyby kroili, nigdy by tego nie przyznała.
A więc? – Wzrok na krótki moment powrócił w miejsce, gdzie palce ponownie podjęły monotonne zaplatanie kolejnych pętelek z giętkich łodyżek (żywokost i pierwiosnka) kwiatów. – Przyjemność czy interesy? – Po dymnicy nadeszła kolej na ostatni drucik, który umocnił finalny splot misternej, florystycznej konstrukcji. – Co cię tu sprowadziło? – Pewna część jej umysłu musiała znać odpowiedź; gdzieś tam, za umowną kotarą milczenia, kryło się proste, oscylujące wokół jednego słowa stwierdzenie, które tłumaczyło obecność Aristova na Rusaliach.
Przecież pamiętała, jak za studenckich lat uporczywie wymigiwał się od świętowania – prędzej czy później siła jego argumentów topniała pod darem przekonywania jedynej istoty, która była w stanie nakłonić Igora do zmiany zdania.
Kobieta.
Zawsze chodziło o kobietę.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pon 04 Gru 2017, 00:38
The member 'Alena Lazareva' has done the following action : Kostki


'k6' : 3
Igor Aristov
Igor Aristov
bitch, better have my money
Petersburg, Rosja
26 lat
poświst
błękitna
za Starszyzną
dystrybuuję rodzinny alkohol, ściągam długi, udzielam pożyczek i kupuję wasze dusze
https://petersburg.forum.st/t1146-igor-aristovhttps://petersburg.forum.st/t1185-igor-aristov#4660https://petersburg.forum.st/t1186-zadza-pieniadza#4676https://petersburg.forum.st/t1192-zakia#4701

Sro 06 Gru 2017, 14:17
Jest o coś zła, ale to nie wszystko – tkwi w niej coś jeszcze. Słaby cień skrywanej emocji, odległe echo krzyku, który w sobie tłumi.
Głębokie urażenie.
One wszystkie są głęboko urażone, czują się oszukane, pokrzywdzone, okradzione z pierwiastka integralności. Zupełnie, jakby Igor im coś obiecywał. Zupełnie, jakby składanie przyrzeczeń bez pokrycia było w jego stylu.
Zabawne.
Przygląda się Alenie uważnie przez chwilę, już nie udaje, że jej nie zauważył, że się spieszy, że czujnemu spojrzeniu umknęły miedziane fale lśniących włosów. Lazareva to fenomen. Wygląda lepiej niż na zdjęciach, które – jak się okazuje – pozbawiały jej spojrzenie głębi, a twarz wyrazu. Tutaj, teraz, stojąc przed nim, była wyrazista i ostra jak precyzyjne spostrzeżenia w jej artykułach. Goria nie wie, czy to mu się podoba. Czy powinno mu się podobać.
Wścibscy dziennikarze często szkodzą biznesowi.
Cztery lata temu Lazareva była jak dobrowolnie hodowane na własnej skórze (we własnym portfelu) ciało obce; malutki pasożycik, komensalizm w czarodziejskim wydaniu, w którym ona czerpała korzyści, a który był Igorowi obojętny tak długo, jak długo mógł chwalić się nią u swojego boku. Pierwotne, samcze instynkty – uwłaczająco banalne, ale skutecznie dokarmiające próżne męskie ego, które w czasach studenckich przeżywało istny rozkwit.
Przecież wszyscy mu zazdrościli. Pieniędzy, statusu, kobiety, ferii zimowych w Soczi, wody po goleniu, nawet papierośnicy. Chyba to zgubiło Alenę: pomyślała, że może być częścią jego świata. Dostawać te niedorzecznie drogie sukienki, które więcej odsłaniają niż zakrywają, bransoletki na każdą kolejną miesięcznicę i kolczyki na przeprosiny po sztucznie wywoływanych kłótniach. Że wślizgnie się w życie Igora, zagrzeje tam wygodnie miejsce i urządzi mu cholerną kuchnię.
Szwajcarskie zestawy ręcznie wykuwanych noży, blat kuchenny z kwarcogranitu z frezowanymi rowkami odpływowymi, biała żywiczna podłoga.
Właśnie o tym opowiadała, kiedy po ośmiu miesiącach wymiótł ją ze swojego życia. Jak paproszka. Jak malutkiego, wciśniętego w kąt okruszka.
Sprzątanie zajęło mu zaledwie kwadrans.
Nie chcesz, żebym odpowiadał. – Nie musi silić się na obojętność – ta zakrada się do niego niespostrzeżenie, Igor czuje, jak nadchodzi; nad umysł nadpływają ciężkie chmury, a to przecież zaledwie początek dnia. Musi zdusić to w zarodku, powstrzymać, musi wytrzymać jeszcze czterdzieści osiem godzin bez snu – czterdzieści osiem godzin to niewiele, chociaż coś mówi mu, że po ich upływie będzie się czuł starszy o rok. – Potrafię łączyć przyjemne z pożytecznym. Powinnaś wiedzieć o tym najlepiej. – Przez kilka sekund patrzy jej w oczy, trzymając dłoń na miękkiej bibułce papierosa, i wtedy ona najwyraźniej zaczyna w rozumieć: w spojrzeniu Aleny coś pęka, jakby nacisnąć za mocno palcem na cienką szybkę, jej źrenice zwężają się i zmieniają lekko kolor, i ona już wie, że popełniła błąd, ściągając na siebie uwagę Aristova.
Czas to luksus, na który nie stać ludzi biznesu, Lazareva. Czas jest cennysplot, pętelka, splot, pętelka; w ruchach jej palców jest coś hipnotyzującego, gdyby tylko poświęcił im zbyt wiele uwagi, znów by go omotała, owinęła wokół kciuka jak drucik, którym związała oba końce wianka. – Nie powinno się go marnować na czcze pogadanki – kiedy chce, potrafi być cierpliwy: teraz cierpliwie czeka, aż Lazareva odłoży swoje dzieło na stolik, najwyraźniej niezbyt zainteresowana efektem i całą konkurencją – nie patrzy na inne wianki, na przeciwniczki, na nagrodę.
Pewnie wie, że według Igora i tak zwyciężyła.
Chodź. – Jego głos ma ten sam ton, którym wydaje polecenia. Nie czeka na odpowiedź. Nie znosi sprzeciwu. – Kupię ci los na loterii, a ty przekonasz mnie, że nie zmarnowałem ani jednej, cennej sekundy.
Ostatnia droga ucieczki właśnie została odcięta.

Alena i Igor z tematu
Bogna Nicicka
Bogna Nicicka
Łąka Tumblr_p287rtL7UT1r7zm5qo10_400
Sosnowiec, Polska
20 lat
półkrwi
neutralny
modelka Wrońskiej
https://petersburg.forum.st/t633-bogna-ignacja-nicicka#1124https://petersburg.forum.st/t636-bogna-nicicka#1140https://petersburg.forum.st/t637-bimbrowniczka#1142https://petersburg.forum.st/t638-sosen

Pią 15 Gru 2017, 19:14

09.05.1999

W konkursie na wianki nigdy, przenigdy nie wygrała. A brała udział co roku, bardziej dla samej przyjemności robienia niż chęci zwycięstwa. Głupio by było, gdyby chciała zwyciężyć, nie mając do tego talentu jak inne dziewczyny - kiedy ona stawiała na raczej cienki, prosty wianek złożony głównie z rosyjskich kwiatów o miękkich łodyżkach, jej rywalki często umiały sobie poradzić z grubymi, sztywnymi łodygami. I to tak idealnie, bo niektóre wianki przypominały wręcz korony jakiejś elfiej księżniczki z powieści fantasy.
Tym razem jednak postanowiła bardziej się postarać.
Najwięcej do wianka nazrywała chabrów i maków zachwycając się ich intensywnymi kolorami. Wplotła też trochę dziewanny i dużo liści paproci, aby kolory miał się na czym wyróżniać - a przynajmniej liczyła, że da to pozytywny efekt. Zdarzyło jej się wpleść też kwiat stokrotki czy rumianku, ale to bardziej ze strachu, że bez takich rzeczy wianek będzie za krótki lub zbyt chudy. A w tym roku przecież chciała zachwycić jury. Na wypadek zapytała nawet pilnującą wszystkiego babinkę, a ta stwierdziła, że świetnie jej idzie. I jak miałaby takowej nie uwierzyć, no jak?
Na samym początku najgorzej jej nie szło jednak z kompozycją, a raczej z wyborem pomiędzy czarną, mało widoczną nicią a lepiej widocznym, srebrnym drucikiem. Nitka niby gorzej trzymała, ale jakby nie patrzeć wianek z nią wyglądałby jakby trzymał się wolą samych bogów. Z drugiej strony, czyż to właśnie nie drutem się owijało wianek, aby wytrzymał dłużej na czyjejś głowie, a przy okazji mógł bardziej zachwycać?
No cóż, postanowiła w każdym razie zachwycić. Z dumą położyła swój wyrób na przygotowanym wcześniej stole i postanowiła przybyć tutaj od razu, gdy dowie się, że odczytują wyniki. Może i nie wygra, ale liczyła, że komuś się spodoba jej kwietna obręcz - najpiękniejsza jaką kiedykolwiek w życiu zrobiła.

Bogna z tematu
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pią 15 Gru 2017, 19:14
The member 'Bogna Nicicka' has done the following action : Kostki


'k6' : 6
Weles
Weles

Czw 11 Sty 2018, 15:24
Wyniki konkursu

Alena Lazareva: rzut 3, talent 16
Bogna Nicicka: rzut 6, talent 9

Rozstrzygnięcie konkursu plecenia wianków nastąpiło wieczorem, ostatniego dnia Rusaliów, gdy już wszystkie chętne do podzielenia się swoim talentem i pomysłowością panny zdały komisji wytworzone przez siebie kwietne korony. Wybór tego jednego, jedynego, zasługującego na miano najpiękniejszego nie był prosty i oczywisty – z roku na rok poziom w tej konkurencji wzrastał, co sprawiało, że nagroda tym bardziej cieszyła. Po niemal dwugodzinnej naradzie i długich dyskusjach, przewodnicząca Dusanka Bregović, która w zeszłym roku zajęła pierwsze miejsce, z niemałą dumą i z ulgą przecierając zmęczone oczy wręczyła nagrodę kolejnej zwyciężczyni. Kto nią w tym roku jest? Tak, tak, oczy was nie mylą, jest to…

Zwyciężczyni: Alena Lazareva

Sponsored content


Skocz do: