Zora Yaneva
Zora Yaneva
Zora Yaneva
Zora Yaneva W7AevR8
Petersburg
21 lat
czysta
za Starszyzną
studentka kursu klątwołamaczy
https://petersburg.forum.st/t1368-zora-yaneva#6251https://petersburg.forum.st/t1380-zora-yanevahttps://petersburg.forum.st/t1382-zorza#6388https://petersburg.forum.st/t1381-orzel#6386

Pon 04 Gru 2017, 21:40
Меня зовут
Zora Anfimovna Yaneva



DATA URODZENIA: 28.12.1978 / NAZWISKO MATKI: Kostović / WIEK: 21 lat
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Petersburg, Rosja / STATUS KRWI: czysta
STAN MAJĄTKOWY: zamożny / ZAWÓD: studentka kursu klątwołamaczy / KORGORUSZ: koziołek skalny


ALCHEMIA: 9 / FAUNA I FLORA: 5 / LECZNICTWO: 9 / MAGIA KREATYWNA: 5
MAGIA ZAKAZANA: 17 / OKULTYZM: 19 / SIŁA: 8 / TRANSFIGURACJA: 7
WIEDZA MAGICZNA: 10 / ZAKLĘCIA I UROKI: 21 / SZCZĘŚCIE: 0 / TALENT: 5


Pierwsze promienie słońca igrają z drobinkami kurzu, na krótką chwilę zmieniając ciemny pokój w rozgwieżdżony firmament, nim światło umości się w każdym kącie, w każdej fałdzie niezasłanej jeszcze pościeli, wniknie w skórę, kurczowo chwytając się jej aż do zachodu. Nowy dzień. Nowe nadzieje. Wielkie rozczarowania. Symfonia ciszy rozlewa się sennie po zostawionych w nieporządku notatkach, sunie po komodzie, rozsiada leniwie w szezlongu, wychyla nieśmiało zza Białych drzwi Hammershøia, zdradziecko wkrada w głąb ciała przez rozchylone usta, by znów nie wszystkim słowom pozwolić igrać na czubku języka. Znów swoje miejsce znajdują na kartkach dziennika, wyćwiczonym latami ruchem dłoń Zory kreśli kolejne słowa, kolejny, niekończący się ciąg tego samego podpisu, aż do końca strony zapełniony obcobrzmiącym nazwiskiem, nadal niepasującym, bo znowu nie wyszło. Wciąż w głowie rozbrzmiewają jej słowa matki sprzed kilku lat. Zora pamięta, że kobieta na tym świecie nie ma nic swojego. Nazwiska nie przekazuje, dzieci są męża, majątek też jest własnością jego rodziny, choćby wniosła całość. Ale pamięta również, że nigdy nie będzie do żadnego należeć. Nigdy. Zapamiętała to sobie. Jej matka w duchu zawsze będzie Kostović, a ona – Yaneva. W pamięci wyryło jej tę mantrę każde mocniejsze pociągnięcie szczotki, gdy siedząca za plecami mama sączyła w uszy lepkim od desperacji głosem słowa zwiastujące katastrofę. Klątwę, którą sprowadziła na siebie i na całą rodzinę, bo ambicjami sięgała dalej niż mogła sobie na to pozwolić. Bo pozwoliła sobie chcieć więcej, żądać niemożliwego, marzyć o rzeczach, które obrażały bogów. Zora milczy podczas tych niezłomnych prób zaplecenia jej włosów, gdy jedyne, co udało się w nie wpleść to niespełnione ambicje i mroczne historie o mężczyznach zawłaszczających wszystko i istotach z krainy umarłych. Głośniej skowyczy jedynie strach, że nigdy nie będzie miała nic swojego. Milczy i z pokorą przyjmuje kolejne cięgi, bo w żaden inny sposób nie potrafi wytłumaczyć tego braku delikatności, jak karą za nieodpowiednie zachowanie. Każde z nich – ona, Sofija, Goranka i Gavriil – wciąż, nieustannie zawodzą oczekiwania matki. Wciąż smakować muszą goryczy, gdy na oficjalnym bankiecie pomylą widelec do zakąsek z tym do deserów; gdy nie będą w stanie zabawić rozmową rówieśników z bardziej wpływowym nazwiskiem; gdy pozwolą, by rodzice chociaż przez chwilę poczuli zażenowanie. Osłodą przestały być mleczne praliny, które ojciec na dobranoc zostawiał przy poduszce. W uśmiechu nie ma żadnego pokrzepienia, zawsze podszyty jest przestrogą, że Dunja Yaneva ma ją na oku i nie umknie jej nic, niczym sprawiedliwej, bezwzględnej Bogini-Matce, Perperunie w kruchej, ludzkiej powłoce. W ciszy łatwiej zjednać sobie jej miłosierdzie, prościej ukryć rozczarowanie jakim się dla niej jest, sprawiać pozory posłuszeństwa, przed samym sobą chować swoją tożsamość, udawanie ćwicząc aż do utraty tchu – jakby wpadło się w sam środek rusałczych pląsów, gdzie zwieńczeniem tańca nie jest śmierć, lecz bezpowrotna podróż do wynaturzonego królestwa Welesa, którego żniwem są zakłamane dusze. Milczeniem nauczyła się obłaskawiać najgroźniejszego z potworów zamieszkujących dom, jeszcze nie zdając sobie sprawy z tego, że strach nigdy nie jest materialny, że to, co widzialne, zawsze można skarykaturować, by w porę uciec przed zagrożeniem. Dużo później zrozumiała, że groza wplątała się w jej włosy, wniknęła w skórę niczym najskuteczniejsza maść, że każdego dnia lepi w zorowym wnętrzu gniazdo – coraz większe, coraz ciemniejsze, coraz chłodniejsze – i najbardziej przerażającą możliwością jest wyrzeczenie się jej. Zora karmi więc swoje lęki, by i one stały się jej posłuszne. By miała cokolwiek swojego.
Zora Yaneva.

Powietrze smakuje solą i nadciągającym sztormem. Kotłujące się na horyzoncie ciemne chmury to rzadkość o tej porze roku, gdy ziemia ciągle jeszcze głęboko skuta jest mrozem, trzymana silnymi, pewnymi ramionami chłodu, gdzieniegdzie wciąż przykryta szarawymi zaspami. Niezbudzona do życia żadną siłą, jakby dotknięta klątwą wiecznego snu. Zora niekiedy z zaskoczeniem odkrywa, jak bardzo chciałaby, by bajkowy zły czar ogarnął Petersburg, rozszedł się daleko po kompleksie Ładogi, owinął się śliskim, wężowym chwytem wokół wyspy Kronsztadt oszczędzając tylko ją. Jedyną. By mogła w idealnej ciszy niezmąconej nawet uciążliwym brzęczeniem muszych skrzydełek zajrzeć w każdy zakamarek uniwersytetu, zbadać każdy fragment murów wewnątrz i na zewnątrz Pałacu Sprawiedliwości, pomóc ułożyć się wygodnie wszystkim mieszkańcom Wenecji Północy i rezydentom podmiejskich hotelików. Serce rwie jej się do spełnienia tego wewnętrznego obowiązku, którego nie jest nikomu winna. Serce podpowiada jej, że to byłoby właściwie, ale Zora nigdy nie ufa sercu. Ufa swojemu rozsądkowi, serce zamknięte ma na ludzi, w sercu panuje cisza, to ona dyktuje jej, co powinna robić, gdzie iść, z kim rozmawiać, kogo wciągnąć w swój świat nieprzełamanych klątw, upadłych bogów, saksofonowej magii, niecierpiących sprzeciwu poleceń matki tak różnych od miałkich zaleceń pozbawionych ognia profesorów, bezbarwnych dziedziców rodowych fortun, cór Koryntu sądzących, że spowity nocnym woalem Petersburg zamienia się w ich królestwo. Serc nie sługa. Serce nie słucha. Serce zorowe umiera i rodzi się podczas każdego uderzenia. To tajemniczy proces, który rozumie tylko ona. Nikt inny. Nie Garviil, nie Goranka ani nie Sofija. Tym bardziej nie matka, chociaż z takim zapałem, z niesłabnącym zaangażowaniem – bardzo przerażającym Zorę – próbuje przebić się przez tę stertę gruzu, jakim się obwarowała nie wznosząc wokół siebie pięknych murów, wykorzystując jedynie to, co ma w zasięgu rąk. Co gra jej w głowie. Niedobra to melodia, ściąga siriny. Już słyszy szelest ich skrzydeł. Czuje muśnięcia na przedramionach i nie jest w stanie się ruszyć, choć to nie strach tak ją paraliżuje, a pewność że gdy pozwoli im się dosięgnąć, stanie się jedną z nich. Staną się jej podległe. Ale to nie one. Rozczarowanie więźnie Zorze w gardle, uparcie ściągane w dół. To nic takiego, nic się nie stało, naprawdę nie potrzeba tego płaszcza, choć przyjmuje go z uśmiechem i drżeniem ramion. Niby w obawie, że materiał okaże się przeklęty, jak w opowiedzianej kilka chwil wcześniej historii wprost z uniwersyteckich sal treningowych. Niby z nadzieją, że tkanina spróbuje nasycić się jej energią. Niespodzianka, nie dzieje się nic. Powroty do rzeczywistości sprawiają zawód.
To nie będzie Lazarev, mamo. Dzienniki chcą tylko Romanova. Zora też, nic innego jej nie pasuje. Cisza nigdy nie była tak komfortowa.
Zora Aristova. Zora Bregović. Zora Dolohova. Zora Drăculescu. Zora Gárdonyi. Zora Janashvili. Zora Karamazova. Zora Kuragina. Zora Lazareva. Zora Onegina. Zora Sorokina. Zora Vankeeva. Zora Vasilchenko. Zora Wrońska. Zora Zakharenko.
Zora Romanova.




Ostatnio zmieniony przez Zora Yaneva dnia Czw 03 Sty 2019, 22:10, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sro 06 Gru 2017, 21:53
Здравствуйте!

Każdy z Was jest inny. Gavriil, choć pozornie stoi na straży prawa, uwikłany jest w niebezpieczne związki z Raskolnikami, Goranka ma swój psychodeliczny świat wypełniony narkotykami i alkoholem, Sofija z kolei nieustannie trenuje i raczej trzyma się z dala od ludzi ze względu na swoją chorobę, by przypadkiem nie powiedzieć komuś czegoś za dużo. A Ty, powiedz mi, kim jesteś, Zora? Tyle nosisz w sobie milczenia, ale wydaje mi się, że to nie jest zbyt dobry omen. Choć niewinną masz twarzyczkę i długie, rude włosy, które odziedziczyłaś po matce, to widzę, jak pięknie udajesz.  

Bonusy za kartę postaci

+5
Magia zakazana
+4
Okultyzm

W prezencie otrzymujesz ode mnie niewielki magiwykrywacz, który niespełna kilka miesięcy temu znalazłaś przez przypadek nieopodal Niedźwiedziego Ryku. Z początku wydawało Ci się, że to nic innego jak zwyczajna busola bez szczególnie wielkiej wartości, jednak szybko się okazało, że nie mogłaś się oprzeć, by jej nie podnieść i nie zabrać tylko dla siebie. Po jakimś czasie również odkryłaś, że igła magnetyczna zaczyna obracać się w nieprawdopodobnym tempie, gdy znajdujesz się w pobliżu wpływów czarnej magii, do których zaliczają się niebezpieczne istoty magiczne, miejsca i zaklęte przedmioty, czy czarodzieje o nieczystych intencjach, nierzadko obdarzeni innymi nadzwyczajnymi zdolnościami. Poza tym, chciałbym również podarować Ci trzy dobermany. Opiekuj się nimi dobrze!

Na zakończenie

Stworzona przez Ciebie karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz na start 800 punktów fabularnych do wykorzystania w punkcie Mistrza Gry. Możesz już bez przeszkód zacząć rozgrywkę na forum, lecz przed rozpoczęciem fabularnych przygód Twojej postaci prosimy o skrupulatne uzupełnienie pól w profilu. Warto również wnikliwie zapoznać się z tematami zamieszczonymi w dziale fabularnym. W razie jakichkolwiek wątpliwości, problemów lub sugestii odnośnie rozwoju naszej magicznej społeczności, zachęcamy do kontaktowania się z administracją forum. Życzymy ciekawych rozgrywek w grze i przyjemnego spędzania z nami czasu!


Skocz do: