Ulice Moskwy
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sro 14 Lut 2018, 20:10
Ulice Moskwy

Od Starego Arbatu odbiega cała masa bardziej i mniej urokliwych uliczek. Jedne są węższe, drugie szersze; jedne czystsze, drugie tak zabrudzone i zawalone przeróżnymi rzeczami niewiadomego pochodzenia, że trudno nimi przejść. Wiadomym jest jednak, że każda z nich ma swój specyficzny urok i zapada głęboko w pamięć, aczkolwiek nie można zapominać o jednym – to właśnie tutaj grasuje najwięcej typów spod ciemnej gwiazdy, którzy tylko czyhają na niczego nieświadomych przechodniów, by – przykładowo – go okraść.

Weles
Weles

Sob 24 Lut 2018, 19:09

01.06.1999



Miasto powoli zasypiało wraz z późną godziną. Uliczki się wyludniały, jedynie od czasu do czasu ktoś zdecydował się na pieszą podróż przez moskiewskie drogi. Wśród nich kręciło się dużo podejrzanych typków, którzy jedynie wypatrywali jakiś ofiar. Zbłąkanych ludzi, wracających do mieszkań, którym można by było ukraść portfel. Kto wie, co się czai w miejscach, do których nie sięga światło przydrożnych latarni?
Sofija, drobna dziewuszko. Czemu tak późno wracasz do pokoju hotelowego? Sport pochłaniał dużą część twojego czasu, ten wypad do stolicy był szansą, by zabłyszczeć i przyciągnąć uwagę na swoje zdolności. Jednak czy rozsądnie było przesiadywać aż tak długo poza bezpiecznym pokojem hotelowym? Idziesz niemalże pustą ulicą, jedynie raz jakiś żebrak poprosił cię o parę monet. Byłaś łaskawa i podarowałaś mu coś, czy niewzruszona poszłaś dalej? Czułaś, że ktoś za tobą idzie, no ale przecież to ulica, czego innego się spodziewać.
A któż to za tobą szedł moja droga. Sam Josif Lipkin, pewnie kojarzyłaś to nazwisko. Twoja matka kupiła ci od niego nową różdżkę, kiedy zgubiłaś starą. Ty to masz zawsze przygody z tymi różdżkami młoda damo. A co tu sprowadzało taką personę w te rejony Moskwy? Czyżby wizyta w Równoświecie? A może jakieś ciemne interesy za plecami wszystkich? Żebrak nie śmiał nawet cię zaczepić, z góry wyczuwając, że nie dasz mu złamanego grosza. Widzisz przed sobą drobną, rudowłosą kobietę, która przemierzała tą samą uliczkę co ty. Jednak jaki w tym jest twój interes? Dziewczyna sobie gdzieś szła, to niech sobie gdzieś idzie.
Jednak spacer obojga został przerwany przez krzyk o pomoc, który został szybko zduszony. Dochodził z bocznej alejki, pochłoniętej mrokiem. Zdecydujecie się zareagować? Czy pójdziecie dalej, ignorując potencjalne niebezpieczeństwo dla was samych?
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Ulice Moskwy Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Sob 24 Lut 2018, 21:53
Nie ma dnia, w którym nie byłoby jakiekolwiek treningu. Aby dzień mogła zaliczyć do udanych, spełnionych, musiała czuć na sobie ostatnie poty, bóle mięśni i chłód, który panuje zazwyczaj wieczorem w zwykły moskiewski wieczór. Niestety nie ma zegarka przy sobie, który by jej pokazywał czas, temu też po raz kolejny dosyć późno skończyła swój trening. Udała się szybko do szatni, w której się przebrała i postanowiła wrócić do hotelu. Teraz, kiedy mecz jest za pasem, wolała nocować w hotelu, gdzie nie ma na głowie problemów rodzinnych, a wyłącznie sport. Musiała dopracować parę chwytów, które jej ostatnio nie wychodziły. Ale jeszcze jest czas, zdąży to jakoś doszlifować.
Chciała dosyć szybko wrócić do swojego pokoju, więc w milczeniu mijała kolejne puste uliczki, a lampy dodawały jakieś uczucie bezpieczeństwa. Mimo wszystko czuła jakiś strach, którego nie okazywała. Wracanie nocą nie jest bezpieczne, ale musi wrócić do łóżka i odpocząć. W głębi ducha cieszyła sie, że zdążyła za dnia chodzić tymi ulicami, którymi teraz wracała do hotelu, bo pewnie by się zgubiła.
W pewnym momencie spostrzegła jakiegoś żebraka, który zaczął prosić o parę rubli. Gdyby nie fakt, że była zmęczona po treningu oraz że swoje pieniądze zostawiła w pokoju, to by rzuciła z rubla. A tak, to bez słowa minęła osobnika, jednocześnie przyśpieszając swój krok. Kiedy minęła kolejną uliczkę, zerknęła za siebie - jednakże nikogo nie ujrzała. Mimo, iż miała jakieś dziwne przeczucie, że ktoś ją śledzi, chciała kontynuować swoją podróż do hotelu.
Nagle do jej uszu dobiegł czyjś krzyk, który wołał o pomoc. Rozejrzała się, lecz nikogo nie dostrzegła, więc zaczęła skupiać się na tym wołającym głosie. Stwierdziła, że może sama nie zna sie tak dobrze na medycynie, ale nie zostawi biednej osoby samej, a szczególnie o takiej późnej porze. Nawet zmęczenie po treningu jakoś jej na chwilę zniknęło, dlatego postanowiła udać się w stronę głosu, który domagał się pomocy.
Josif Aristov
Josif Aristov
Petersburg, Rosja
64 lata
wieszczy
błękitna
za Raskolnikami
różdżkarz
https://petersburg.forum.st/t1820-josif-lipkin-aristovhttps://petersburg.forum.st/t1824-josif-iwanowicz-aristov#8484https://petersburg.forum.st/t1822-jozek-i-spolkahttps://petersburg.forum.st/t1823-jasmin#8483

Sob 24 Lut 2018, 23:39
Co było w Równoświecie, zostaje w Równoświecie - ktoś kiedyś powiedział, ale zapomniał najwyraźniej o rublach, które spływały stamtąd do kieszeni Lipkina. Człowiek w Petersburgu to nie lada gratka, prawda? A jak taki człowiek ma cały sklep z różnościami, to czyż nie jest łatwo upchnąć tam jeszcze trochę więcej materiałów propagandowych? Albo schować zbiega, który musi się wkrótce ewakuować z Piotrogrodu? Za takie możliwości nie żal pieniędzy...
Przeciągnął wzrokiem po żebraku. Osobiście nie zdziwiłoby go, gdyby był to sam imć Romanov, urojony, czy nie. W końcu po tym świecie latały smoki, a jakaś mała grupka ludzi strzelała do siebie z magicznych patyków. Dlaczego nie miałby to być imć Romanov? Ten jednak najwyraźniej nie potrafił sobie poradzić z własną dumą i nie poprosił Josifa choćby o kopiejkę. A przecież Lipkinowi nie patrzy z mordy jak Chupacabrze z Archangielska, prawda? Prawda? A nawet uprzejma prośba ma jakąś wartość w tym paskudnym mieście.
Kontynuując swoją przechadzkę po stolicy, skupił przez chwilę wzrok na idącej przed nim rudowłosej kobiecie - zdawało się na oko. Była ładna i pewnie trochę lekkomyślna, skoro szła tą ulicą o tak późnej porze. Nagły krzyk wybudził go z rozmyślań. Josif nie dał sobie nawet minuty na zastanowienie, od razu mknąc w mrok uliczki. Ostatnie lata oraz zdrowa dieta przywróciły mu wystarczającą siłę w mięśniach, aby sobie poradzić na ulicy. Nieźle, jak na starego typa, co nie?
- Svetloba - wymamrotał, dobywszy tarniny zza pasa. Pal licha światło, które mogło zdradzić jego pozycję, znacznie gorzej byłoby, gdyby potknął się o jakiś złom, wywalił się i narobił hałasu. Utrzymał różdżkę na wysokości pasa, jakby to była tylko latarka.
Dopiero kiedy przemknął już kilka dobrych susów wgłąb zaułka, zaczął się rozglądać dookoła. Co widział? Gdzie dalej? Naprężył muskuły, gotowy do szybkiego kroku w bok.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 24 Lut 2018, 23:39
The member 'Josif Aristov' has done the following action : Kostki


'k6' : 2
Weles
Weles

Nie 25 Lut 2018, 00:41
Dwójka nieznajomych znalazła się w tej samej wąskiej alejce pozbawionej świateł, nawet nie odezwali się do siebie słowem. Cóż, pewnie byłoby to niemądre zważywszy na sytuacje. Rozmowa mogłaby ściągnąć uwagę kogokolwiek lub czegokolwiek co spowodowało, że ktoś wołał pomocy. Chociaż nie zaszkodziłoby chociaż nawiązać jakiś kontakt wzrokowy, póki ich głowy były oświetlane przez uliczne latarnie. W tej alejce trudno było w ogóle cokolwiek zauważyć. Jak na złość uliczka znajdowała się pomiędzy latarniami i mało światła tutaj wpadało, jedynie na co można było liczyć, to księżyc, chociaż i on nie domagał tej nocy. Głos, który ich tu zawołał, prosząc o pomoc jednak szybko umilkł a ciszę raz przerwał odgłos jakiegoś dziwnego chłeptania, pomieszanego z bełkotem, który też szybko zniknął.
Światło z różdżki Josifa było bladziutkie, czasem też zdarzało mu się zgasnąć. Trudno było tym poświecić, by zobaczyć co jest w oddali, jednak dało radę zobaczyć, co ma się pod nogami, by się nie zabić po drodze. Może to i lepiej? Coś mocniejszego mogłoby zwrócić uwagę na nich... o ile to, co kryło się w ciemności, nie miało o wiele bardziej wyostrzonych zmysłów niż oni sami. Kiedy raskolnik poświecił trochę swoim bladym światełkiem wgłębi alejki, przez chwilę mignął mu błysk jakby oczu, jednak jak szybko to się pojawiło, tak szybko zniknęło gdzieś z lekkim łupaniem gdzieś nad nimi? Może to mu się tylko zdawało? Następne co mogli zobaczyć, to zwłoki żebraka, którego oboje mijali dzisiejszej nocy, chociaż Josif musiałby mocno przybliżyć swoją różdżkę, by móc go rozpoznać. Mężczyzna miał rozszarpane gardło, z którego strumieniami lała się jeszcze gorąca krew. Coś go nieźle urządziło, tylko co? Oboje powinni się dogłębnie zastanowić, jakiej to istocie przerwali kolację... a może śniadanie?
Nawet tak dzikie istoty, które wydaje się, że kierują się jedynie żądzą mordu i głodem, nie są głupie. Są drapieżnikami, dziećmi długoletniej ewolucji. Nauki najlepszych sposobów polowania. Ten tutaj zdecydował się zaatakować samotną ofiarę, jednak posiłek został mu przerwany, co go na pewno mocno wyprowadziło z równowagi. A jakie rozwiązanie mogłoby się wydawać w takiej sytuacji najlepsze? Oczywiście, że odcięcie drogi ucieczki dla potencjalnych ofiar. Oto zagrodziła im drogę, z której przybyli, wysoka humanoidalna istota, która zdawała się niknąć w bladym świetle, rzucanym przez latarnie z głównej drogi. Jeśli chcieliby uciekać przed nią, musieliby biegnąć w mrok. A może zdecydują się ją zaatakować? A może to jedynie jakieś nieporozumienie?
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Ulice Moskwy Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Nie 25 Lut 2018, 01:23
Im bardziej zbliżała sie do zaułka, skąd zanikał czyjś głos, to stawało się coraz bardziej ciemniej. Za to pojawiły się inne, dziwne, których sama Yaneva nie potrafiła określić. Poczuła, jak jej serce przyśpiesza swój rytm, kiedy nagle zauważyła drugą osobę, z różdżką w dłoni, która wydzielała słaby blask. Postanowiła zobaczyć, co te niewielkie światełko pokazywało, jednocześnie weszła głąb zaułka.
To co ujrzała, było czymś przerażającym. Martwe ciało, z którego wypływała krew. - Na Welesa- cicho szepnęła bardziej do siebie, niż do obcego mężczyzny. Pierwszy raz widziała martwe ciało i czuła, jak powoli zbiera jej się na mdłości. Przyłożyła obie dłonie do ust, chcąc pozbyć się nieprzyjemnego uczucia, po czym zerknęła dopiero na mężczyznę, który był koło niej. Chyba nie musiała jemu mówić, że ten biedak nie żyje, prawda? Sam pewnie teraz jego obserwował. Ona nie była ani uzdrowicielką, ani jakimś walczącym magiem, była po prostu sportowcem, zwykłą obywatelką, która pierwszy raz spotyka się z taką brutalnością. Przełknęła ślinę czując, że żołądek nie zamierza zrobić żadnych przewrotów, ale unikała za to spojrzeń w stronę denata. - Co to mogło zrobić?- zdążyła cicho zadać pytanie swojemu towarzyszowi, po czym zerknęła w stronę miejsca, skąd przyszła. Zamiast ujrzenia pustki, dostrzegła jakąś istotę, która znikała przy bliższym kontakcie ze światłem. - Zobacz, tam. - mówiąc to szeptem, głową wskazała miejsce, na które patrzyła. Co zrobić, uciekać? Może walczyć? A co, jeśli to coś i ich ugryzie, jeśli magia nie wspomoże? Nie miała pojęcia co zrobić w tym momencie, tak jakby ją strach sparaliżował. A co, jeśli to był jakiś przychodny, który właśnie zastał ich w niewygodnej sytuacji? Nie, to raczej byłoby ciężkie do spełnienia się.
Sof policzyła w myślach do 3, a następnie zaczęła już szukać swojej różdżki. Nie zostawi ciało na pastwę losu, a też nie chciała biec w nieznaną ciemność i przez przypadek stać się kolejną ofiarą. Prawa dłoń złapała pewnie drewienko, które zaraz wycelowała w stronę miejsca, w którym wcześniej miała wrażenie, że dostrzegła tam kogoś.
- Oklebronya - wypowiedziała szeptem zaklęcie, które jako pierwsze przyszło jej na myśl. Miała nadzieję, że starszy towarzysz albo wzmocni swoje zaklęcie, albo pomoże w ataku. Nie chciała teraz umierać, wolała wyczarować zbroję, która by w razie czego pomogła w obronie na kilka chwil. W końcu nie wiedziała de facto, czy ma jakieś zwidy, czy jednak dobrze coś widziała.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 25 Lut 2018, 01:23
The member 'Sofija Yaneva' has done the following action : Kostki


'k6' : 2
Josif Aristov
Josif Aristov
Petersburg, Rosja
64 lata
wieszczy
błękitna
za Raskolnikami
różdżkarz
https://petersburg.forum.st/t1820-josif-lipkin-aristovhttps://petersburg.forum.st/t1824-josif-iwanowicz-aristov#8484https://petersburg.forum.st/t1822-jozek-i-spolkahttps://petersburg.forum.st/t1823-jasmin#8483

Nie 25 Lut 2018, 02:59
Światełko okazało się mądrą decyzją. Z kolei udział Rudej w tej niebezpiecznej przygodzie był zupełnie nie do przewidzenia, na dobre i na złe. Generalnie, z całej tej adrenaliny, Josif bardzo późno się zorientował, że ona też postanowiła wbiec do tej cholernej uliczki. Jednak nie miał czasu o tym więcej myśleć.
Jego całą uwagę pochłonął drapieżnik kryjący się w ciemnościach. "Co to mogło zrobić?" - zapytała towarzyszka. W odpowiedzi tylko się wzdrygnął, bo doskonale wiedział, że nic dobrego.
Sprawca musiał być dość blisko, aby Lipkina dostrzec, wywęszyć, usłyszeć...? Wszak ofiara już leżała martwa i tylko ta dwójka przechodniów robiła jeszcze hałas. Przeszedł tylko krok do przodu, aby się upewnić, że kreatury istotnie już nie było w mroku uliczki, że mu się nie przesłyszało. Wtedy też dostrzegł ciało nieszczęśnika, co tylko zostało potwierdzone przez rudowłosą. Na pewno się bała, ale czyż on też się nie bał? To była, niewątpliwie, jedna z tych rzadkich sytuacji, kiedy stawka jest tylko jedna: życie. Był jednak zbyt stary i zbyt doświadczony, aby pozwolić instynktom wziąć górę. Myśl, Josifie, myśl!
Odwrócił się gwałtownie za radą kobiety i słysząc jej inkantację, natychmiast poradził:
- Pod ścianę. Obserwuj górę. Odepchnij mnie, jeśli trzeba - podsumował w ośmiu słowach, mając nadzieję, że Sofija będzie gotowa do działania i będzie zwracać uwagę na przestrzeń nad ich głowami. Jeśli za chwilę rzeczywiście stanie z boku, to przynajmniej nie będzie jej się dało zajść od tyłu. A nuż (widelec) będzie miała dość nerwów, aby kontrolować sytuację?
On tymczasem wyskoczył przed kobietę, od razu pojmując, że właśnie jemu przypadła rola ofensywna. Światło? Nie zawsze pomagało. Może i wypłoszyłoby drapieżnika poza zasięg, ale czy później byliby bezpieczni? Próba bezpośredniego oślepienia? Można spudłować. Potrzebował czegoś skutecznego i obszarowego. Trzeba zagrać va banque. Przyjął stabilną pozycję, układając stopy prostopadle względem siebie. Sprawdzam - parsknął w myślach.
- Usonora! - ryknął, mając nadzieję, że głośny krzyk przyciągnie uwagę stwora na bezcenny ułamek sekundy, zanim to bydlę znowu zmieni pozycję. Powietrze zadrżało, do złudzenia od jego własnego głosu. Najmniej spodziewany atak, który mógł dać im kilkanaście sekund na lepszą ocenę ich beznadziejnej sytuacji. Nie, pewnie nie ogłuszy tej istoty, pewnie nie zrobi jej większej krzywdy... ale na pewno będzie bardziej ślamazarna, popełni jakieś błędy, odsłoni się... może?
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 25 Lut 2018, 02:59
The member 'Josif Aristov' has done the following action : Kostki


'k6' : 3
Weles
Weles

Nie 25 Lut 2018, 16:48
Mechanika:

Matematyka:

Ah! Josif już wydaje rozkazy. Prawie jak żołnierz, co nie? Tu osłaniaj, tu zabezpieczaj tyły, teraz przeczołgaj się za linię wroga! Trzymaj pozycję! Może nie aż tak bardzo, ale kto wie. Może byłoby ciekawie. Generał Josif Lipkin i jego podwładna Sofija Yaneva, brzmi jak materiał na dobrą historię. A skoro o Yanevie mowa, ona zdecydowała się skryć za magiczną zbroją, która mogłaby odpierać ataki przeciwnika, jeśli byłaby poprawnie rzucona. Za to jej towarzysz zdecydował się nie czekać. Pach! Zaklęcie raskolnika poszło w ruch!
Trafił w dziesiątkę z wyborem zaklęcia, ogłuszyć bestię z wyostrzonymi zmysłami, czarem, który robi to za pomocą hałasu. Bestia upadła, łapiąc się za coś co prawdopodobnie było jej łbem. Jednak znowu, jej ciało zdawało się znikać w nikłych promieniach światła, które dochodziły tutaj z ulicznych latarni. Światło na różdżce Josifa zgasło wraz z momentem, w którym zdecydował się rzucić inne zaklęcie. Trudno było zidentyfikować z czym dokładnie walczą, było na to zbyt ciemno. Mogli spróbować przenieść walkę na bardziej oświetlony grunt, albo uciekać... celowanie do bestii w ciemności może się okazać chybionym pomysłem. Dosłownie chybionym, jeśli wiecie co mam na myśli.
Nastały niekorzystne warunki do celowania zaklęciami. Ciemność czule spowija uliczkę, w której się znajdujecie. Jedynie na co możecie liczyć aktualnie to drobne refleksy światła, dobiegające z oddalonych latarni, ponieważ nocne niebo nie daje zbyt dużo światła tej nocy. Bestia zdaje się przenikać w świetle, a jej kontury są bardzo ciemne. Jeśli ktoś zdecyduje się na rzut zaklęcia w kierunku, w którym może znajdować się aktualnie bestia, jego wartość zostanie obniżona.


Ostatnio zmieniony przez Weles dnia Nie 25 Lut 2018, 17:30, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 25 Lut 2018, 16:48
The member 'Weles' has done the following action : Kostki


#1 'k6' : 3

--------------------------------

#2 'k6' : 1
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Ulice Moskwy Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Nie 25 Lut 2018, 21:12
Będąc z obcą osobą, czuła sie o dziwo raźniej. Wolała już jego towarzystwo, niż tego stwora, który kręcił sie tutaj i próbuje nas dorwać. Bo inaczej dlaczego by nie uciekła? Gdyby była pilniejsza na zajęciach z magicznych stworzeń, może by próbowała zgadnąć, co to jest za istota. Tak, to jedynie jej do głowy przychodzi wampus. Krew, brak ucieczki, próba dorwania ich, to by wstępnie pasowało. Ale no nie wiedziała, jak one reagują na światło. Dlatego wolała przestać zastanawiać się nad bytem istoty, tylko zerknęła na starszego mężczyznę, który wydał jej komendy. Nie wiedząc czemu, zamiast iść pod ścianę, zrobiła krok w tył. Jakoś nie chciała stać pod ścianą i wszystkiego stamtąd obserwować, jednakże obejrzała się wokół siebie. Robiło się coraz to ciemnej, stwór pewnie był wygłodzony, skoro biedny żebrak miał w sobie jeszcze krew. Mimo, iż nie czuła się komfortowo, stojąc koło trupa, to wiedziała, że lepiej jest stać koło denata, niż koło tej dziwnej istoty.
W ciszy obserwowała, jak jej zaklęcie - jak i towarzysza zadziałały. Ale za to zniknęło światełko, które wcześniej jeszcze było wśród nich. Zmrużyła powieki chcąc dostrzec cokolwiek, lecz stwór zanikał w świetle. Nie wiedziała, czy chowa się, czy czeka na coś bądź kogoś, dlatego przez chwilę utkwiła swój wzrok na mężczyźnie.
- Wie Pan może, co to może być za stwór?- zadała cicho pytanie obawiając się, że kiedy powie coś głośniejszego, wywoła hałas, a w związku z tym może zjawią się inne kreatury. Nie miała zielonego pojęcia, czy gdzieś w okolicy czai się drugie takie samo stworzenie, a i tak teraz byli nieco zablokowani. Zerknęła za siebie widząc tylko samą ciemność, która jej się nie podobała. Walka albo ucieczka. Może nieznajomy pomoże  w wyborze odpowiedniej decyzji. A póki się nie ruszyli z miejsca, trzeba było jakoś działać defensywnie.
- Stworzę błoto, może to jakoś jego nieco spowolni. - skierowała swoje słowa ku mężczyźnie, a sama trzymając sztywno różdżkę w dłoni, starała sie po cichu i ostrożnie stawiać swoje kroki ku stworu. Po siedmiu krokach kucnęła, a swój koniec różdżki wycelowała w ulicę, tuż przed jej stopami i cicho wyszeptała zaklęcie.
- Boloto - wypowiedziawszy zaklęcie, postanowiła poczekać na efekt zaklęcia. Jednocześnie starała się obserwować, czy owa kreatura nie zbliża się do niej, co by w razie czego zerwać sie i uciec w ciemność.

#proszębyleniejeden
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 25 Lut 2018, 21:12
The member 'Sofija Yaneva' has done the following action : Kostki


'k6' : 3
Josif Aristov
Josif Aristov
Petersburg, Rosja
64 lata
wieszczy
błękitna
za Raskolnikami
różdżkarz
https://petersburg.forum.st/t1820-josif-lipkin-aristovhttps://petersburg.forum.st/t1824-josif-iwanowicz-aristov#8484https://petersburg.forum.st/t1822-jozek-i-spolkahttps://petersburg.forum.st/t1823-jasmin#8483

Nie 25 Lut 2018, 23:42
Z kolei Josif wcale się nie czuł raźniej, bo musiał chronić więcej, niż tylko własną skórę. Mimo to, gdyby od początku wiedział, co się czaiło w tamtej uliczce, podjąłby identyczną decyzję. Tego wymaga przyzwoitość ludzka. Jakże mógł prosić innych, by zawierzali mu wiarę, jeśli nie mógłby uwierzyć w siebie?
Nie zareagował na nieposłuszeństwo towarzyszki, częściowo dlatego, że nie miał czasu, a częściowo dlatego, że... zawsze mogła mieć lepszy pomysł, wszak nie zjadł (jeszcze) wszystkich rozumów. Poza tym, z tej chęci przeżycia, kobieta najwyraźniej nie zamierzała mdleć ze strachu, tylko, całkiem rozsądnie, postanowiła pomóc mu wydostać się z tych tarapatów. Czy przypadkiem nie robił za jej pierwszą linią obrony? Ha, w takim razie będzie mu wisiała przynajmniej połówkę!
- Strzyga! - odpowiedział po sekundzie namysłu. Latało, miało półprzezroczystą poświatę i zabijało. A poza tym w swoim życiu najprawdopodobniej już jedną widział, ale martwą, ubitą przez sprytnego łowcę, po zastawieniu przemyślanej pułapki. Tego ostatniego nie wspomniał rudej, coby totalnie nie straciła nadziei.
Od razu też wykoncypował, że nie ma sensu bawić się ze zmysłami stwora, ani nawet próbować zaklęć opartych na bólu, żeby przypadkiem nie uczynić tej bestii mniej przewidywalną. Koniec końców nawet TO potrafi pojąć, że Josif jest źródłem problemów i trzeba go czym prędzej ubić. Po co niepotrzebnie pompować adrenalinę strzydze?
Postanowił zaufać swojemu doświadczeniu, naukom mateczki oraz swojej ukochanej tarninie, kiedy syk dobywający się z jego różdżki niemal zagłuszył inkantację:
- Marrezi - wypluł z siebie. Słowo zawsze mu do złudzenia przypominało o egzekucji a la Mazzatello. Zaklęcie otumaniało, bo ból rozkładał się po całym ciele, tak samo jak rany. Błoto zacznie wślizgiwać się w liczne, otwarte rany, jeśli bydlę jeszcze ruszy w ich kierunku. Powinno stracić swoją precyzję, a nawet siłę na wskutek licznych uszkodzeń biomechanicznych. Każda rana osłabiała, a szczególnie głodnego drapieżnika, który żywi się krwią.
Następnie wycofał się w tył, spokojnie, aby się nie poślizgnąć. Był gotowy wykorzystać teren na własną korzyść. Po paru krokach w tył przybrał stabilną pozycję i spiął mięśnie, jakby się gotował do bliższej konfrontacji. Dalej się bał? Nawet bardziej, ale był też wystarczającym wariatem, aby gotować się do walki wręcz...


Ostatnio zmieniony przez Josif Aristov dnia Nie 25 Lut 2018, 23:44, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : literówka)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 25 Lut 2018, 23:42
The member 'Josif Aristov' has done the following action : Kostki


'k6' : 2
Weles
Weles

Nie 25 Lut 2018, 23:49
Matematyka:

Plany, strategie taktyki. Wszystko, wszystko, wszystko. Tyle planowania! Drodzy państwo, a czasem najprostsze sposoby mogłyby się wydawać najlepsze. Błotko jest fajne dla świnek, by odwrócić ich uwagę. W końcu świnki lubią się taplać w błotku. Hodowaliście kiedyś świnki? Nie? Szkoda. Dwóch szlachciców się spotkało i tak to jest, nikt nie wie, że błotko to dla świnek dobre, albo dla białych psów, które zaraz po kąpieli biegną w pierwsze lepsze błotko i uśmiechem na ustach. Ajajaj. Jedynie służby porządkowe powinny wkleić mandat za robienie syfu na ulicach, gdyż błoto dla Strzygi okazało się małą przeszkodą.
Jednak naprawdę... w strzygę zaklęciem zakazanym? Proszę was. W istotę, która zdawała się plugawić wszystko, co spotka na swojej drodze? W którą, zapewne, życie tchnęły jakieś mroczne siły, które rządzą tym światem? Walczyć ogniem z ogniem? Niestety tutaj to nie podziałało. Zaklęcie trafiło co prawda, ale bestia nawet nie mrugnęła z tego powodu, zaklęcie po niej spłynęło niemalże tak samo jak to błotko, w którym się mogła pluskać na ziemi. Wykonała skok, omijając ten cały syf na ziemi, a jej sowie skrzydła pozwoliły jej go przedłużyć na tyle, że bez problemu mogłaby powalić Josifa. Teraz czas działał na jego niekorzyść. Mógł spróbować szczęścia w uniku, dowieść swojej siły przy szamotaninie z bestią... albo spróbować dobroci wszechrzeczy, rzucając szybko jakieś zaklęcie i modląc się, by Weles go wysłuchał. A może rudowłosa towarzyszka go ocali? W końcu strzyga nie mogła się zająć obojgiem na raz.
Czy to śmierć stoi tam za rogiem? Ale jak to.... przecież miała się z wami spotkać dopiero w Samarrze.


Ostatnio zmieniony przez Weles dnia Pon 26 Lut 2018, 00:20, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 25 Lut 2018, 23:49
The member 'Weles' has done the following action : Kostki


#1 'k6' : 2

--------------------------------

#2 'k6' : 3
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Ulice Moskwy Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Pon 26 Lut 2018, 00:47
Strzyga - szkoda, że ta nazwa niewiele mówi zawodniczce Quidditcha. Ale z samej nazwy już może pomyśleć, że nie jest to nic przyjemnego. I w dodatku jej zachowanie też jest niebezpieczne. Nie miała bladego pojęcia, jak ją należy pokonać. Jedyne, co jej przychodziło do łowy, to spalenie, bądź odcięcie jej głowy. Ale rodzi się pytanie, czy to zadziała. No i czy bezpiecznie jest rzucanie ognistymi zaklęciami będąc w ciemnym zaułku, w którym ma ograniczone pole widzenia.
Miała nadzieję, że starszy mężczyzna coś zdziała, wyglądał na osobę z doświadczeniem. Pewnie za dnia łatwiej by było, niż teraz, nocą.
- Wiesz może, jak ją pokonać?- zapytała się. No cóż, nie każdy był pilny na zajęciach. Sof preferowała sport, który do dziś uprawia. Ale ono teraz pewnie najmniej pomoże. Musiała skupić się na strzydze..
Która właśnie postanowiła zaatakować. Dziewczyna kucała, kiedy stworzenie postanowiło wzbić się w powietrze mimo zaklęcia jej towarzysza. Czyżby rzucił za słabe zaklęcie? Nie wiedziała, ale to na pewno nic dobrego nie wróżyło. Postanowiła zignorować feralne błotko, które zamiast zatrzymać wroga, zmienił się w prosty dywanik strzygowy. Jeszcze tylko tam czyjejś krwi brakuje do ozdoby.
Ale próbowała wyłapać strzygę po ciemku, co nie było wcale łatwym zadaniem. Chyba nie musiała ostrzegać kompana o zbliżającym się zagrożeniu, nie? Bo w sumie mogłaby uciec, zostawiając jego na pastwę strzygi, ale czy później ona nie ruszy za nią? Wszystko było możliwe, dlatego postanowiła nie uciekać. Za to próbowała wycelować różdżkę w strzygę jednocześnie szybko szukając w pamięci jakiegoś przydatnego zaklęcia.
- Spazamsa- wypowiedziała inkantację mając nadzieję, że uda jej się trafić. Może jak się ją oszołomi, to dosyć szybko się ją zabije. No bo jak inaczej się jej pozbyć? Ucieczki na nic się zdadzą, a gwardii teraz nie zaproszą do walki. W okolicy także nikogo nie widziała. No cóż, pozostała jej nadzieja, że jakoś uda się pobyć tego stworzenia i cało wróci do swojego pokoju hoteloweo. Może ta ostatnia rzecz jest mało realna, ale nadzieja umiera ostatnia.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pon 26 Lut 2018, 00:47
The member 'Sofija Yaneva' has done the following action : Kostki


'k6' : 4
Josif Aristov
Josif Aristov
Petersburg, Rosja
64 lata
wieszczy
błękitna
za Raskolnikami
różdżkarz
https://petersburg.forum.st/t1820-josif-lipkin-aristovhttps://petersburg.forum.st/t1824-josif-iwanowicz-aristov#8484https://petersburg.forum.st/t1822-jozek-i-spolkahttps://petersburg.forum.st/t1823-jasmin#8483

Pon 26 Lut 2018, 01:26
Można Josifowi wybaczyć za tą małą wpadkę. Nieborak próbował tego, w czym jest najlepszy, ale widocznie Bozia nie pochwalała i masz babo placek - błotko zachlapało mu płaszcz, a przynajmniej sto pięćdziesiąt kilo, jak nie dwieście, morderczego mięsa, właśnie szykowało się do rozszarpania Józka na malutkie kawałeczki. Czy to tak miało się skończyć? W malutkim stołecznym zaułku, zapomniany przez cały świat? Po moim trupie.
Po pierwsze, miał już spięte mięśnie, więc wykorzystał to, by przekręcić się plecami do jednej ze ścian i się o nią oprzeć. Jeśli bestia spróbuje go zakleszczyć, to przynajmniej Ruda będzie miała czystą linię strzału. Musiał jej trochę zaufać, co nie? Nawet jeśli jej nie znał i błocko na pewno nie spełniło swojej funkcji.
Mając dobre oparcie, po raz kolejny postanowił zaryzykować i użyć czystej, brutalnej siły. Podniósł różdżkę z delikatnie ugiętą ręką i sięgnął po stary, dobry klasyk:
- Rezanya - wypowiedział, kiedy już widział oczyma wyobraźni, jak strzyga wylądowała, po czym otwierała paszczę/szykowała szpony (lub oba jednocześnie). Tak prosto w ten brzydki, okropny pysk.
Zaczynało się tak pięknie, a na koniec dnia i tak chyba oboje byli skończeni. I co z tego? Trzeba próbować. A nuż się uda. Ponoć trzeba prosić o szklankę wody, jak mają Cię wieszać. Dlaczego nie? Każda sekunda więcej, jeśli nie okaże się zbawieniem, to pozwoli przynajmniej wziąć jeszcze jeden wdech. To też ma swoją wartość.

Jeśli spudłuje, albo zostanie mu oddane z nawiązką, Josif za wszelką cenę będzie pilnował, aby nie wypuścić różdżki ze swojej prawej ręki. W takiej sytuacji użyje swojej lewej ręki jako tarczy - na pewno nie będzie jej wsadzał strzydze do pyska, co to, to nie. Spróbuje po prostu ochronić korpus i swoje organy przed potencjalnie zabójczym uderzeniem. Kto wie, czy to nie była jakaś jadowita odmiana, albo to coś nie przenosiło jakiegoś paskudztwa? Lepiej się nie zakazić w złym miejscu. A jeszcze lepiej w ogóle nie być zakażonym.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pon 26 Lut 2018, 01:26
The member 'Josif Aristov' has done the following action : Kostki


'k6' : 3
Weles
Weles

Pon 26 Lut 2018, 01:35
Matematyka:

Lubicie poezję? Brakuje tu tylko wybitnego wierszoklety, który obserwowałby wasze heroiczną błazenadę i stworzył satyryczny epos w tym temacie.
Nieistotne.
Walka na ciemnej uliczce, gdzie nie było widać przeciwnika była naprawdę słabym pomysłem. Chciałoby się powiedzieć, że tak samo chybionym jak zaklęcie Sofiji, które przeleciało dosłownie tuż tuż obok lecącej strzygi, ale co oni tam mogli widzieć. Czy trafiło czy nie, widzieli jedynie ciemność i od czasu do czasu poruszające się gdzieś kontury. Czemu Sofija jeszcze nie uciekła z krzykiem, zostawiając starego dziada na pożarcie jakiemuś potworowi? Ah. Może bała się tchórzostwa. Cóż, bohaterowie giną w chwale, ale to tchórze przeżywają, by móc słuchać o ich czynach. Dopiero zaklęcie Josifa zdołało trafić w bestię, czego też w sumie nie mógł stwierdzić, bo bestia była już w locie i uwaliła się na niego z całą swoją siłą, chociaż oberwała nawet nieźle, to i tak przecież nie zatrzyma się w środku skoku, fizycznie nie było to możliwe. Josif mógł poczuć jak jeden ze szponów wbija mu się w lewą rękę, jednak bestia szybko odpuściła z powodu odniesionych ran, zerwała się z niego, jeszcze bardziej paskudząc ranę na ręce. Dreszczyk adrenaliny jednak na razie uśmierzał ból, co będzie później? Będzie to niezwykle paskudna rana, kto wie czy nie uszkodziło kości. To było w końcu bardzo prawdopodobne! Na całe szczęście, ból był teraz jedynie kwestią siły woli.
Strzyga wykorzystała jednak chwilowe zamieszanie, by podjąć ataku na drugą osobę, która mogła być dla niej potencjalnym zagrożeniem, skoczyła na nią z precyzją godną mistrza. Cud mógłby ocalić jedynie rudowłosą przed poważnymi obrażeniami. Cuda się podobno zdarzają, na przykład Weles jest chodzącym cudem wśród cudów, prawda?


Ostatnio zmieniony przez Weles dnia Wto 27 Lut 2018, 00:13, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pon 26 Lut 2018, 01:35
The member 'Weles' has done the following action : Kostki


#1 'k6' : 4

--------------------------------

#2 'k6' : 6
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Ulice Moskwy Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Wto 27 Lut 2018, 00:44
Można śmiało stwierdzić, że obydwoje spędzają jakże miły i uroczy wieczór w obecności strzygi, która zaczynała rozkręcać się na dobre. Nie widziała efektu swojego zaklęcia, gdyż to stworzenie poruszało się bardzo szybko w ciemności. Zarejestrowała jedynie, że strzyga zatrzymała się przy jej towarzyszu, a potem zmieniła swój cel. Definitywnie ten wieczór nie należał do jej najlepszych, jak i udanych, a to dopiero był początek czerwca. Wpierw przedłużony trening, a teraz ta mocno nierówna walka z kreaturą. A mogła szybciej zakończyć swój trening, to by teraz brała sobie ciepły prysznic.
Zamiast tego, musiała teraz stanąć oko w oko ze swoim wrogiem, którego teraz właśnie poznaje. Widzi, że jest ono szybkie niczym znicz, silne niczym tłuczek i tak samo zwinne. Właśnie, może powinna zacząć myśleć, że jest tylko na kolejnym meczu, a stawka to jest ich przetrwanie. Punkty to ich ciosy oraz rany, które zyskali. Póki co widziała, że strzyga zmienia co chwilę swoje ofiary, jakby nie potrafiła się zdecydować. Niczym ścigający, który nie wie, komu podać. Czyli musi teraz przejąć jego cios, które zapewne przyjdzie z prędkością znikacza. Gdyby tylko miała tutaj jakąkolwiek miotłę, to by może udało jej się nieco pokierować tak lotem, aby te stworzenie przy okazji nieco oberwało.
Ale walka toczyła się na powierzchni, więc mogła zapomnieć o miotle. Lecz mogła wykorzystać coś ze swojej szybkości i zwinności, którą posiada. Wiedziała, że nie powali przeciwnika do nieprzytomności - nawet prawa logiki o tym świadczą. Dlatego kiedy stworzenie było blisko niej, zrobiła od dołu uderzenie w jego szczękę. I albo to na chwilę odrzuci - a ona zyska sekundy na ewentualny dodatkowy cios, albo sama oberwie i to porządnie. No jeszcze jest jej towarzysz, który może ją uratować. Jak to się mówi, najlepszą obroną jest atak. Tego się trzyma podczas meczów, i tym razem najwidoczniej znów pozostanie jej mottem.
Sponsored content


Skocz do: