Idź do strony : 1, 2  Next
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pon 21 Maj 2018, 09:32
Sala na Wyspie

Zbudowana pod koniec 1740 roku na podstawie projektu Savvy Ivanovicha Chevakinsky’ego, a niemal pięćdziesiąt lat później przebudowana przez Giacomo Quarenghiego, Sala na Wyspie jest budynkiem stosunkowo prostym i topornie wyglądającym z zewnątrz. Wnętrze jest nieco bardziej bogate, lecz nie przytłacza detalami, dzięki czemu podczas wieczorów muzycznych, które odbywają się w tym miejscu do dzisiaj, przede wszystkim skupić można się na dźwiękach muzyki. Na wyspę dostać można się jedynie na łódce mieszczącej nie więcej niż pięć osób. Znajduje się tu również kładka prowadząca do Kolumny Czesmeńskiej.

Weles
Weles

Czw 24 Maj 2018, 21:50
Ktokolwiek postanowił pofatygować się i popłynąć do Sali na Wyspie w nadziei, że w natrafi w tym miejscu na niezapomniane wydarzenie muzyczne, po przekroczeniu progu pomieszczenia srogo się rozczaruje. Zaraz po przekroczeniu progu, każdego pochłania nieprzenikniona ciemność. W zazwyczaj doskonale oświetlonej sali trudno dostrzec choćby czubek własnego nosa, nadzwyczaj wyraźnie słychać jednak dziwny dźwięk spadających kamieni dochodzący z różnych stron. Według tego, co napisano na broszurce wręczanej przybyłym gościom przy wejściu, by przejść komnatę, należy kierować się w tę stronę, z której właśnie dotarł dźwięk spadających kamieni i pokonać tyle kroków, ile stukotów się słyszało. Na pomyłki i zastanawianie się nie ma miejsca i czasu – decyzję należy podejmować szybko i rozważnie, w innym przypadku odnosi się wrażenie spadania w dół coraz niżej i niżej, szybciej i bez tchu. Stawianie kolejnych kroków może wydać się trudniejsze po takim upadku, jeszcze trudniej z powrotem odzyskać niezbędną do wykonania tego zadania koncentrację. Ale czego nie robi się, by odzyskać wolność i wzrok? Albo coś jeszcze.
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Sala na Wyspie Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Czw 31 Maj 2018, 13:42
Bale. Można śmiało stwierdzić, że Sof powinna trzymać się na dystans od punktu, w którym ma nastąpić kulminacja dzisiejszych wydarzeń. Lecz za to śmiało może sobie pozwolić na zwiedzenie okolicy, z wykorzystaniem możliwości bycia anonimową. Nawet postarała się zrobić warkocza ze swoich długich, rudawych włosów, które zdawały się skracać długość włosów, niż jakie są w rzeczywistości. A jak jeszcze miała na sobie rudawą maskę z pięknymi zdobieniami, to w ogóle głowa przypominała rudą kulkę, a tułów był w niebieskiej sukni.
Trzymała w dłoni ulotkę, która jedynie pobieżnie przejrzała. Widziała na niej różne lokalizacje, w tym przepiękną salę na wyspie. Ulotkę schowała sobie do torebeczki, po czym spacerkiem udała się w stronę łódki, która częściowo była już zaludniona. Uśmiechnęła się do towarzyszy przyjaźnie.
- Można? Tylko jedno miejsce zajmę.- dopytała się, a kiedy uzyskała zgodę, ostrożnie władowała się na łódkę. Brzeg sukienki starała się nie zamoczyć podczas wchodzenia, a kiedy siedziała, to pozwoliła im tarasować spód brudnej i wydeptanej łódki. I tak pewnie będzie nieco zmoczone, to się wysuszy zaklęciem.
Jak już łódka była zapełniona, wspólnie z towarzyszami przepłynęli do wysepki. To co, czas na zwiedzanie! z pozytywną myślą postanowiła udać się w stronę Sali na Wyspie.
Wystarczyło minąć próg, a nagle nastała istna ciemność. Sof to zbiło z tropu, bo broszurka mówiła o czymś innym. Miała ochotę spojrzeć na nią ponownie, ale zaraz sobie uświadomiła, że przecież nic tu nie zobaczy. Próbowała znaleźć jakiś jasny punkt, lecz bezskutecznie.
Za to usłyszała dziwne dźwięki, jakby kamienie spadały po różnych stronach. Chwila, coś w tej ulotce o tym było. Coś związanego z tymi kamieniami, ale jakoś nie zwróciła uwagi na ten akapit. Skąd miała przypuszczać, że to będzie jej potrzebne na samym starcie?
- Halo, jest tu ktoś?- zawołała z nadzieją, że usłyszy czyjś głos. Miała nadzieje, że ktoś z towarzyszy, z którymi płynęła, weszło do środka i pomoże jej przejść dalej. Bo im dłużej tak stała, miotała się wokół siebie, to miała wrażenie, że spada w dół. Zaczynała wyczuwać niepokój tym całym miejscem, ale miała w sobie nadzieję, że ktoś jej pomoże.

//jak ktoś chce, to może się dołączyć <3
Weles
Weles

Wto 05 Cze 2018, 20:05
A co to za szalony pomysł wpadł ci do głowy, dziewucho? Myślałaś, że jeśli nie pójdziesz na występ poskramiacza demonów, to unikniesz wszystkich nieciekawych atrakcji? Na tym Balu Maskowym nigdy nikt nie jest w stanie przewidzieć, co ostatecznie trafi w gust zaproszonych gości, co okaże się prawdziwą sensacją, a co przejdzie bez echa. Tu nawet pozornie błahe spotkanie z korgoruszami przy fontannie może przerodzić się w główny punkt programu, bo w miejscu, które tak kipi magią wszystko jest możliwe. Nawet to, że wchodząc do Sali na Wyspie, zamiast zachwycać się wnętrzem i odrobiną spokoju, trafiasz wprost w paszczę egipskich ciemności.
Bardzo głupio zrobiłaś, stojąc w miejscu i czekając na zbawienie. Jeszcze głupiej, że zmąciłaś pytaniem tę ciszę przerywaną dziwnymi odgłosami spadających kamyczków. Tu sama sobie jesteś mesjaszem, tylko ty sama siebie możesz wybawić i wyciągnąć z tego mroku. Ale postanowiłaś poczekać, w końcu przypłynęłaś tu z całkiem sporą grupką i mogłabyś przysiąc, że widziałaś, jak ci ludzie zmierzają ku budynkowi zaraz za tobą. Kiedy jednak zamknęły się za tobą drzwi, do pomieszczenia nie wpadło z zewnątrz ani trochę światła unoszących się magicznych latarni. Jesteś więc zdana na siebie i na to nieprzyjemne uczucie spadania, jakby ktoś chwycił cię w żelaznym uścisku w pasie i ciągnął z całej siły w dół i w dół, aż braknie tchu. Kilka razy już tego doświadczyłaś podczas meczów i treningów. Ale przecież możesz się ruszać, jeśli tylko uświadomisz sobie, że stoisz twardo na posadzce. A w takich ciemnościach chyba najlepiej podążać za docierającymi z nie tak bardzo daleka dźwiękami. Z naprzeciwka w równych odstępach czasu słychać cztery uderzenia. Nie możesz pozwolić magii czekać zbyt długo, o ile nie chcesz jej się narazić. Czytałaś ulotkę i powinnaś wiedzieć, co należy robić w takiej sytuacji, ta gra ma wszak bardzo proste zasady.
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Sala na Wyspie Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Czw 07 Cze 2018, 18:39
Było coraz ciemnej, coraz bardziej czuła, jak zaczyna brakować jej tchu. Miała wrażenie, jakby była ciągnięta w dół, dlatego postanowiła kucnąć, jakby chciała objąć swoją miotłę i zanurkować w powietrzu. Czuła zimną posadzkę, która o dziwo - nie poruszała się w żaden sposób. Wtedy sobie zdała sprawę, że nie kręci się nigdzie, że to może być sprawka otoczenia, które tak myli. Wstała pewnie na dwie nogi i do jej uszu doszły dźwięki z naprzeciwka. Kurde, gdyby pamiętała, co było na tej ulotce, to by pewnie przeszła bez większych problemów. Wszak musiała zdać się tutaj na samą siebie. Nie słyszała żadnych innych głosów wokół, nie miała pojęcia, gdzie podziali się jej wcześniejsi towarzysze. Także nie widziała, w którą stronę było wyjście.
Wzięła wdech i postanowiła działać tak, jak jej intuicja podpowiadała. Nie wiedziała, czy będzie dobrze postępować, czy może wpadnie gdzieś do jakiejś dziury, wody, bagna. Zabrzmiał czwarty dźwięk dochodzący z naprzeciwka.
- Żeby tylko tutaj żadnej strzygi nie było.- mruknęła pod nosem, po czym zrobiła pierwsze kroki w stronę miejsca, z którego dochodziły dźwięki. W końcu coś musiało tam być, skoro było to jedyne źródło dźwięku. Bo świateł nigdzie nie było, ani żadnego zapachu nie potrafiła zidentyfikować. Z wszystkich innych przydatnych zmysłów, została ograniczona do słuchu, co jakoś nie było jej mocną stroną. Ale jak ma łączyć słuch z intuicją, to może przyniesie jej więcej korzyści, niż strat, kto to wie!
Raz, dwa trzy cztery.
Tyle kroków zdołała zrobić, ponieważ minęła zbyt długa chwila od ostatniego brzmienia i potrzebowała kolejnych uderzeń, aby iść w dobrą stronę. Gdyby nie fakt, że zależało jej na usłyszeniu kolejnych uderzeń, to pewnie by albo przeklinała Welesa za te nieprzyjemne miejsce, bądź błąkała po omacku, szukając samodzielnie wyjścia z tego miejsca. Lecz intuicja jej mówi, że po omacku szybciej znów zatraci się w ciemnościach, jeśli będzie uparcie szukać wyjścia, ignorując przy tym dźwięki.
Dlatego to one stały się priorytetem dla rudowłosej.
Weles
Weles

Czw 07 Cze 2018, 22:13
Potrafisz radzić sobie w trudnych, kryzysowych sytuacjach – to dobrze wróży na przyszłość, która wcale nie maluje się dla ciebie w kolorowych barwach. Cóż, w tym miejscu nawet nie ma jak, skoro niczego i tak byś nie dostrzegła, choćby tuż przed tobą wyrósł potężny pień drzewa. Ale spokojnie, nic takiego się nie stanie, chociaż zderzenie z konarem byłoby akurat najmniejszym z twoich problemów. Tak samo, jak spotkanie ze starą znajomą strzygą.
Niemal w ostatniej chwili zdążyłaś dotrzeć na miejsce, pokonując właściwą drogę, kiedy już słyszysz kolejne cztery stukoty z tego samego kierunku, w którym zmierzałaś. Czyżbyś się pomyliła i zaraz świat znów usunie ci się spod nóg, a może to coś, co wydaje dźwięki się zacięło? Chyba jednak nie, bo sekwencja niemal niezauważalnie się zmienia – po czterech uderzeniach następują kolejne, ale tylko trzy dochodzące bardziej z prawej strony, potem jeszcze trzy i dwa, i znów trzy naprzemiennie z przodu i z tyłu. Albo na odwrót. Może trzy kroki należy zrobić do tyłu, a tylko dwa do przodu? Naprawdę ciężko się z tym połapać, kiedy nie działa się instynktownie, kierując się od razu za dźwiękiem. A jeśli dodać do tego wszystkiego pogaduszki z samą sobą, katastrofa jest murowana – w końcu wystarczy niewychwycenie choćby jednego, najcichszego odbicia się kamienia od posadzki, a błędnik zaczyna wariować. Ruszaj więc dalej, już cicho, bo droga przed tobą daleka.

Rzucasz kością k6:
parzyste – bogowie chyba cię lubią, ponieważ udało ci się bez trudu odtworzyć poprawną sekwencję kroków.
nieparzyste – Coś poszło bardzo nie tak jak powinno, bo w pewnym momencie chcąc zrobić jeszcze jeden krok, trafiasz w próżnię. Wrażenie upadku jest tak intensywne, że przewracasz się.
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Sala na Wyspie Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Czw 07 Cze 2018, 23:35
Panująca ciemność, jak i cisza, wprawiały rudowłosą w niepokój. Co jeśli nie uda jej się nigdy opuścić tego miejsca? Nawet wolała nie myśleć o takiej perspektywie, bo obecnie to myślami była jedynie przy przetrwaniu. Tak, jak podczas meczów podaje i strzela gole, tak tutaj musi stawiać kroki, aby dojść do światła.
Ale kiedy postawiła czwarty krok i stanęła w miejscu, to kolejne dźwięki zabrzmiały. Stanęła na baczność próbując określić, z którego kierunku dochodzą, lecz one zmieniały strony. Przez chwilę próbowała rozkminić, co z tym wszystkim chodzi. Czy ma iść wpierw w jedną stronę, a potem w następną. A może z kolei ten drugi dźwięk ma ją zdezorientować? Bo w sumie jak wykonała cztery kroki, to zaczęły brzmieć kolejne sygnały, to może też tak powinna zrobić?
Kiedy znów nastała cisza, rudowłosa próbowała myśleć. W którą to stronę było, oraz ile było tych kroków na każdą stronę, oto jest pytanie!
- Kurwa, jak tu ciemno.- pod nosem przeklęła panującą czerń. Żeby był jakiś ogień, płomień, to już by dawało nadzieję na to, ze jest jakieś przejście. Cokolwiek, aby ta niepewność nie zaczynała rosnąć w Sofce. Bo im bardziej się zwiększała, tym bardziej zaczynała się powoli denerwować. To jest gorsze od oślepienia zawodnika w czasie meczu, chociaż sama nigdy nie była w takim stanie. Szybciej to wirowała, niż ciągle była pozbawiona wzroku.
Obawiając się, że czas jej się może jakoś kończyć, czy też zbyt długo zwleka z dalszymi krokami, postanowiła iść dalej. Nie była pewna, czy stawia dobre kroki, czy może trafi na jakąś przeszkodę. Szkoda, że tu Svyatka nie ma, przynajmniej tu by się sprawdził, w ciemności. Tylko, że zamiast w wodę, byłby wpychany w ciemność. I z łatwością unikłaby wszelkich pocałunków z jego strony.  Przyjemne z pożytecznym jednocześnie. A tak, jak jest sama, to tylko rośnie jej poziom irytacji i chęci spróbowania wezwania pomocy, nawet z użyciem magii.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czw 07 Cze 2018, 23:35
The member 'Sofija Yaneva' has done the following action : Kostki


'k6' : 4
Weles
Weles

Nie 10 Cze 2018, 12:45
Masz więcej szczęścia niż rozumu i magia sprawiająca, że widzisz to, co widzisz, słyszysz to, co słyszysz oraz czujesz to, co czujesz zdaje się być o tym przekonana. I, uwierz, wcale jej się to nie podoba, bo wyczuwa w twojej postawie brak szacunku do niej. Nie czerpiesz zabawy z tego, co oferuje, a ona przecież stworzona została do zabawy i zabawę tworzy sama. To przecież jak gra w klasy, którą zna każde dziecko, nawet magiczne, bo najlepsze podwórkowe gry nigdy się nie starzeją i nie są zarezerwowane tylko dla jednego grona odbiorców. Ale może z tobą jest inaczej, może mama nie pozwalała ci na tak prostackie zabawy? Na szczęście twojej mamy tutaj nie ma, możesz nawet przeklinać do woli. Prawie. Właściwie teraz z każdym wypowiedzianym we wnętrzu sali słowem twoje kroki stają się coraz wolniejsze i mniejsze, poruszasz się z mozołem, jakbyś nagle weszła w kleistą, gęstą substancję z powodzeniem cię hamującą.
I co w takim przypadku, dziewczyno? Mimo wolniejszego tempa poruszania się przez ciebie, odgłosy kamyków wcale nie zwalniają. Co więcej, możesz odnieść wrażenie, że dźwięków nagle zaczęło przybywać. W górę, w górę, w prawo, w dół, w lewo, w prawo naprzemiennie kilka razy, znów w górę. Chociaż może ten ostatni dochodził z ukosa. Albo przedostatni? Tyle tego jest! Trzy do przodu, cztery, dwa, pięć, pięć, trzy, pięć, dwa, siedem. Czy nie za długo brniesz do przodu? Z zewnątrz komnata nie wydawała się bardzo duża, pewnie niedługo powinnaś trafić na ścianę. Przynajmniej tak powinno być, jeśli nie pomyliłaś w którymś momencie kroków i jeśli były wystarczająco długie. Ale wiesz już przecież, że tego ostatniego warunku nie spełniłaś.

Jeśli chcesz, znów możesz rzucić kością k6, by sprawdzić, czy udało ci się pokonać trasę, czy nie. Tak samo, jak poprzednio: parzyste – udało się, nieparzyste – nie udało się.
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Sala na Wyspie Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Sro 27 Cze 2018, 23:18
Można stwierdzić, że ma farta w życiu. Przynajmniej teraz, bo tak jak miała problem że skupienie się, to los kierował nią dobrze. Nawet gdyby sytuacja była spokojniejsza,  odczuwała jakaś radość niż strach, to by się pewnie cieszyła jak małe dziecko. Ale no było ciemno, jakieś dziwne dźwięki słyszała, to raczej nie będzie się śmiać jak jakaś wariatka, prawda? No i w dodatku miała wrażenie, że zaczyna chodzić po jakimś błocie. Tym bardziej to wszystko zaczynało jej niepasowac, ale no musiała iść dalej. Nie miała jak się cofnąć, A nawet gdyby mogła przejść po tym bagnistym terenie, to w końcu panowała tutaj ciemność. Próbowała słuchać kolejnych dźwięków, iść za nimi w odpowiednim kierunku, lecz zaczynała odnosić wrażenie, że zaczyna kręcić się kółku. A może tak miała iść? Tak dojdzie do wyjścia? Sama nie znała odpowiedzi na te pytanie. Pozostało jej jedynie liczyć na kolejny fart tego dnia. Może przy okazji uda jej się wymagać z uczestnictwa w bankiecie, bo tu utknie? Byłoby to pozytywny aspekt takiej przygody!
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sro 27 Cze 2018, 23:18
The member 'Sofija Yaneva' has done the following action : Kostki


'k6' : 1
Weles
Weles

Sob 30 Cze 2018, 18:51
Wszystko, co dobre, szybko się kończy, nawet (albo zwłaszcza) życiowy fart. Przecież ile można biec przez życie, nie potykając się o kłody, tylko wesoło nad nimi przeskakiwać? Ty, zamiast się przewrócić, grzęźniesz coraz bardziej w bagnie. Jeszcze na początku przedzieranie się przez gęstą, mulastą substancję idzie ci całkiem nieźle, Sofijo, to zapewne ten upór sportowca, nieustanna wola walki i dążenie ku zwycięstwu. Całkiem naturalne odruchy, kiedy się je już wyćwiczy, jak u psów Pawłowa – jednak na ciebie pobudzająco działa wizja porażki, a nie sygnał dzwonka. Ale nie jesteś herosem, nie jesteś tytanem. Zmęczenie dopada cię w najmniej spodziewanym i odpowiednim momencie. Błoto spowalnia twoje ruchy do tego stopnia, że gubisz rytm i tracisz orientację. Pierwsza pomyłka drogo cię kosztuje. Nie tyle tracisz grunt pod nogami, co czujesz, jak bagno cię wciąga coraz bardziej i bardziej i odnosisz wrażenie, że nie możesz się ruszyć. Najpierw unieruchomiona jesteś do kolan, później do pasa, aż wreszcie do połowy klatki piersiowej, a każda próba wyrwania się z tej pułapki sprawia, że zapadasz się bardziej – w końcu to chyba nie w tę stronę masz zmierzać!
Jesteś więc pewna, że to w tym miejscu wolisz spędzić resztę wieczoru (albo i całego życia, jeśli nie uda ci się wydostać, kto wie!), a nie na świeżym powietrzu, wśród ludzi i znikomej, ale wciąż jakiejkolwiek, ilości światła?
Nieoczekiwanie dla ciebie gdzieś z głębi pomieszczenia dochodzi cię niezadowolony, znajomo brzmiący głos: kurwa, jak tu ciemno!, co zdecydowanie jest nowością, bo do tej pory jedynym słyszanym przez ciebie dźwiękiem był monotonny brzdęk kamieni spadających na posadzkę. Odważysz się kolejny raz naruszyć panującą tu ciszę i mrok, czy jednak zechcesz przemilczeć ten niespodziewany objaw obecności człowieka? A przede wszystkim – nadal będziesz szamotała się w błocie, czy pozwolisz całemu otoczeniu i sobie samej wyciszyć się? Dwie kompletnie odmienne decyzje i dwa różne rezultaty. Pierwszy sprawi, że twoja udręka będzie wciąż trwać, drugi poskutkuje tym, że bagno wciągnie cię całą, wcześniej na całą minutę pozbawiają cię tchu i możliwości zaczerpnięcia powietrza.
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Sala na Wyspie Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Sob 30 Cze 2018, 21:13
Stawiane kolejne kroki nie były chyba najlepszym posunięciem. Jakoś pogubiła się w rytmie i niespodziewanie zamiast iść dalej, szukając wyjścia, to trafiła na jakieś bagno. Ale to nie mogło ją zatrzymać, nie teraz. Może to jest jakiś skrót? Oby, ponieważ im dalej szła, tym gorzej jej szło stawianie kolejnych kroków. Ale co, miała się wycofać? To nie w jej stylu! Musiała iść do przodu, czy jej się to podoba, czy nie. Z tego powodu zaczęła brać coraz głębsze wdechy, aby wykorzystać większą siłę do przejścia przez muł, ale niespodziewanie poczuła, jak jej siły powoli opadają, a jej ciało zaczyna otaczać klejąca się maź.
I kto by się spodziewał, że jej koniec będzie wiązała się w ciemności, topiąc się w jakiejś mazi. Na pewno nie ruda, która marzyła jeszcze o paru zwycięskich meczach, trzymaniu w dłoni pucharu i radości w drużynie po wygranej. Tyle jeszcze rzeczy miała do zrealizowania, plany dotyczące wyjazdu, i co. Teraz miało pójść na marne? Próbowała rękoma wybadać jakiś twardy przedmiot, którego mogłaby się schwycić i wyciągnąć. Już nie interesowały jej dźwięki, czy fakt, że jest zgubiona i poświęcona przez Welesa. W głowie krążyła jej myśl, aby tylko się uratować.
Mimo, iż błoto zaczynało ją powolutku unieruchamiać, niczym skuteczny paraliż, to próbowała całym ciałem wyswobodzić się z pułapki. Jak nie torsem, cyckami, biodrami, to i rękoma. Musiała zastosować wszelkie chwyty, bo przecież nikogo tu nie było prócz niej.
A tak przynajmniej jej się zdawało. Bo kiedy usłyszała czyjąś wściekłość, pojawiła się nuta nadziei. Czy miała czas na zastanowienie się nad nowym planem ocalenia? Skądże.
- TUTAJ! POMOCY!- zawołała z całych sił zrozpaczona. Definitywnie potrzebowała tutaj pomocy od kogokolwiek, aby nie utopić się w mazi. Dlatego no próbowała się ruszać, rękoma złapać cokolwiek, walczyć z potwornym żywiołem, który powoli psychicznie doprowadza ją do rozpaczy. Ona nie chciała teraz umierać, pragnęła żyć. W tym momencie nawet zrobiłaby wszystko za pomoc, dosłownie!
Weles
Weles

Pon 02 Lip 2018, 18:01
Nie wstyd ci? Taka mądra, zaradna z ciebie dziewczyna, a jednak z każdą chwilą podejmujesz coraz więcej nierozważnych decyzji, które finalnie mogą cię słono kosztować. Nie mów potem, że nie byłaś ostrzegana. Pamiętasz chyba jeszcze, jak zaraz po wejściu do tej osobliwej sali wszystko wydawało się iść wyśmienicie, dopóki nie zaczęłaś popełniać kolejnych błędów i denerwować magii? Potem, z każdym kolejnym złym krokiem było coraz trudniej. I będzie trudniej. Teraz nie dość, że nie posuwasz się do przodu, to właściwie się cofasz. Stawiane kroki w przód wcale takimi nie są – nogi niosą cię do tyłu.
- TUTAJ! POMOCY! – rozlega się chwilę po twoim dramatycznym wzywaniu ratunku. Z taką samą intonacją, z taką samą nadzieją, że gdzieś tam w ciemnościach czai się ktoś, ktokolwiek, kto zechce po omacku wyciągnąć pomocną rękę.
Coś tu jest bardzo nie w porządku.
Zaczyna ci coś świtać pod tą rudą czupryną? TUTAJ! POMOCY! Słowa dźwięczą jeszcze raz, trochę prześmiewczo, trochę ostrzegawczo. Teraz dochodzą z innej strony, bardziej po lewej, z czasem sylaby zmieniają się w rytmiczne uderzenia kamyczków. To nie jest trudne, dźwięk wydaje się być zapętlony, jakby komnata się nad tobą litowała. Ale tylko trochę. Nadal przecież ciężko jest się poruszać po bagnistym podłożu. Nie masz też nieskończenie wiele czasu, by pokonać drogę do wyjścia. Kto wie, ile czasu już upłynęło odkąd przekroczyłaś próg tego pogrążonego w egipskich ciemnościach pomieszczenia? Może zaledwie dwadzieścia minut, ale równie dobrze możesz spędzać tu drugą godzinę.
W dodatku pech (a może Rodzanice) chciał, że przy kolejnej próbie przedarcia się przez muł, w jakim się zapadasz, potykasz się i tak niefortunnie stawiasz stopę, że skręcasz kostkę. No i co teraz? Przyzwyczajona jesteś do niespodziewanych kontuzji czy nie bardzo?
Fyodor Karamazov
Fyodor Karamazov
Sala na Wyspie Tumblr_my4nogqcbd1s9q9dro8_250
Samara, Rosja
30 lat
błękitna
za Starszyzną
wykładowca PUMu / twórca zaklęć
https://petersburg.forum.st/t906-fyodor-medofiyevich-karamazov#2743https://petersburg.forum.st/t923-f-m-karamazov#2932https://petersburg.forum.st/t925-obleje-cie-na-tym-egzaminie-zycia#2935https://petersburg.forum.st/t924-kniaz#2933

Pią 06 Lip 2018, 16:47
Maska pasowała jak ulał, do tego ładnie wyglądała, więc nie mógł narzekać na jej wygląd. Złota róża niestety mu się nie przydała, gdyż nigdzie w okolicy nie widział Aleny - coś ją zatrzymało, gorzej się poczuła czy też wystawiła go do wiatru? W to ostatnie mocno wątpił. Kto by się odważył wystawić następcę Karamazovów?
Początkowo pokręcił się tylko po okolicy, obejrzał wszystkie atrakcje i za prawdziwe wyznanie uznał wydarzenie muzyczne. W końcu jakim wyzwaniem jest przeglądanie się w różnokształnych lustrach albo oglądanie występu zaklinacza demonów? A tu mógł się wykazać we własnych oczach poprzez umiejętne wykorzystanie muzyki do podrywania samotnych panien z dobrych domów albo dopasowywanie głośności głosu do sytuacji. A przecież o to chodziło w życiu, żeby zrobić coś konkretnego i pokazać ludziom swój geniusz, spryt czy urok osobisty - choć tu ze względu na brak światła spowodowany porą nocną i magiczną maskę raczej nikt go nie ujrzy. Fyodor nie potrzebował jednak widowni.
Dziwił się, że tak mało osób szło w stronę tej atrakcji. Sam opis wydał mu się ciekawy oraz interesujący na tyle, że aż chciał przekonać się na własnej skórze co go tu czeka. Wyszedł pewnym krokiem z łódki pozwalając zatopić się okalającej wyspie ciemności. Zdziwiło go to, co zastał. Czyżby wydrukowano zły opis? A może wpisano złe miejsce i atrakcja muzyczna jest w zupełnie innym punkcie na mapie Carskiego Sioła? Nieważne, skoro już tu dopłynął nie zamierzał się tak łatwo wycofywać.
Nim zrobił krok do przodu coś usłyszał. A może mu się tylko zdawało? Nieważne.
Klepnął się w bok upewniając się, że różdżkę ma pod ręką, co go przygotowało mentalnie do ruszenia w nieznane.
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Sala na Wyspie Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Nie 08 Lip 2018, 18:02
Słysząc kolejne słowa, coś zaczęło ją martwić. Czyżby ktoś szukał tu pomocy? A może to było... echo? W końcu znalazła się w jakiejś zaciemnionym miejscu, bez światła, z błotem i dziwnymi dźwiękami. A im częściej to słyszała, tym bardziej byłą pewna, że to jest echo. Więc wołania na nic jej się zdadzą. Niedobrze, bo to oznacza, że jest skazana na siebie z błotkiem, które zaczyna ją wchłaniać.
Musiała się szybko zastanowić, co dalej. Lecz pomimo tego, szła dalej przed siebie, próbując kierować się dźwiękiem jej własnego wołania. W końcu musiała iść, aby nie zastygnąć i przy okazji umrzeć od razu.
Niespodziewanie nagle potknęła się i przy próbie stabilizacji pozycji, poczuła znany jej ból skręcenia kostki. Podskoczyła na zdrowej nodze z dwa razy, w myślach przeklęła feralne potknięcie, bo nie zamierzała wyrażać na głos swojej wściekłości. Nie mogła stanąć teraz, kiedy muł coraz bardziej zaczynał ją pochłaniać. Minę miała skrzywioną, ale ugryzła się w język. Zaraz po tym postanowiła iść dalej, kulejąc na lewą nogę. Nie może ani uleczyć kostki, ani zobaczyć, czy gdzieś w pobliżu nie ma czegoś stabilnego, po którym by się wspięła, ani znaleźć jakiegoś kija, na którym mogłaby się wesprzeć w chodzeniu.
Miała tylko nadzieję, że do wyjścia nie jest daleko i da radę dojść z tą nogą. Przypuszczała, że będzie musiała skorzystać z pierwszej pomocy, bo sama no zbytnio siebie nie uleczy. Już woli skorzystać z pomocy specjalisty i tyle. W końcu ktoś tu musi być przy takim ważnym wydarzeniu.
Lecz na razie myśli o sposobie leczenia kostki uciekły dosyć szybko, ponieważ próbowała rękoma znaleźć dosłownie cokolwiek przydatnego i stabilnego. Nie miała pojęcia, ile czasu tu spędziła, ta ciemność powoduje, że traci dosłownie poczucie czasu. Czy był jeszcze dzień? A może już nastała noc? Nie miała zielonego pojęcia. Ważne dla niej, aby obecna ciemność dosyć szybko zniknęła, aby nie zaczął jej błędnik wariować.
Weles
Weles

Wto 10 Lip 2018, 20:34
Ciemność niestety tak szybko nie zniknie, księżniczko. Nawet kiedy – jeśli w ogóle – uda ci się wyjść na zewnątrz, prawdopodobnie zastanie cię tam środek nocy. I chociaż słońce jedynie na krótką chwilę w tym konkretnym okresie w roku spuszcza Petersburg z oczu, chociaż noce są niedługie i zazwyczaj jasne, po przebywaniu tyle czasu w bezkresnych ciemnościach trudno będzie twoim oczom przyzwyczaić się do takiego rodzaju ciemnicy – skąpo poprzetykanej odległymi światłami miasta, upstrzonej jasnością gwiazd i czarodziejskich świateł unoszących się nad Carskim Siołem. A może na końcu twojej drogi przez mękę, czeka nagroda tak wspaniała, że skłonna byłabyś na zawsze pozostać w panującym tu mroku?
Cóż, to się dopiero okaże.
Na razie jesteś na dobrej drodze, by wyjść cało z opresji, w jaką sama się zapędziłaś. Nieoczekiwanie, po kilku dzielnych krokach przestajesz czuć, że zapadasz się w błocku i możesz wreszcie poruszać się swobodnie. Na tyle, na ile pozwala uszkodzona kostka. Ale zdążyłaś już udowodnić, że poruszanie się z nie w pełni sprawną kończyną idzie ci całkiem nieźle. Z przodu już docierają do ciebie cztery donośne brzdęki kamieni, potem trzy z prawej i znowu cztery z przodu. A następnie następuje długa, drażniąca cisza, podczas której nie wiadomo, co robić. W końcu w instruktażu wyraźnie zaznaczono, że należy kierować się za odgłosami spadających kamyczków i nic nie wspominano o takich dziwnych przestojach. Czy to znaczy, że dotarłaś do kresu tej osobliwej gry, czy może to kolejna sztuczka i zamiast na oślep szukać wyjścia, wypadałoby posłusznie pozostać w bezruchu? W końcu ten etap przeszedł wyjątkowo gładko.
Czekającego nie wiadomo na co na zewnątrz budynku Fyodora nie doszedł żaden szczególny dźwięk. To, co wydawało mu się, że usłyszał, było jedynie śmiechem grupki znajomych, którzy chwilę później wyłonili się zza rogu Sali na Wyspie i teraz w dobrych nastrojach zmierzali z powrotem do łódki, którą tu przypłynęli wraz z Sofiją. Nie byli amatorami muzyki, nie skorzystali więc z zaproszenia do wejścia do budynku – jedynie obeszli go wokoło, na dłużej zatrzymując się przy Kolumnie Czesmeńskiej.
Fyodor Karamazov
Fyodor Karamazov
Sala na Wyspie Tumblr_my4nogqcbd1s9q9dro8_250
Samara, Rosja
30 lat
błękitna
za Starszyzną
wykładowca PUMu / twórca zaklęć
https://petersburg.forum.st/t906-fyodor-medofiyevich-karamazov#2743https://petersburg.forum.st/t923-f-m-karamazov#2932https://petersburg.forum.st/t925-obleje-cie-na-tym-egzaminie-zycia#2935https://petersburg.forum.st/t924-kniaz#2933

Czw 12 Lip 2018, 20:40
To był tylko śmiech.
Zdziwiło go, że nie kojarzył tych ludzi. Co roku na tenże bal zapraszano praktycznie samą Starszyznę poprzetykaną osobami z rodzin czystej krwi. Wyjątek stanowiła służba, jednakże kto by na nią zwracał uwagę? No właśnie.
Czyżby coś w związku z pamiętnym spotkaniem dwóch przeciwstawnych zgrupowań poszło aż tak bardzo nie tak, że świat poszedł w niepokojącym kierunku? Oczywiście wyszło, że Sava Zakharenko to totalny szaleniec, który nie dość, że był zdolny do wszystkiego to jeszcze okazał się cieniem. Czy to jednak powód, żeby od razu na tak niezwykły bal jak ten zapraszać zwykłych zjadaczy chleba? Karamazovowi taka polityka organizatorów balu wydała się nieodpowiednia i krzywdząca dla jego grupy społecznej. Miał jednak nadzieję, że to wygląda tak tylko w tym roku i w następnym wszystko wróci do normy.
Potrząsnął głową kończąc rozważania i wszedł do środka budynku. Zewsząd otoczyła go ciemność zdecydowanie większa niż na zewnątrz i już po chwili mężczyzna nie miał nawet pewności, z której strony tak naprawdę wszedł. Chyba drzwi były za nim, ale czy na pewno? Zwątpił w to, chociaż wszedł dosłownie przed chwilą.
Rozejrzał się wokół licząc na jakieś światełko albo chociaż zarys innego człowieka czy jakiegokolwiek obiektu. Wytężył też słuch, jedyny zmysł, który tak naprawdę w tejże chwili i na tej atrakcji się liczył. Miał nadzieję, że nie wpadł w jakieś bagno, a to wszystko jest jakoś kontrolowane przez organizatorów. Jako, że byli nieznani nie miał nawet za bardzo możliwości ich oskarżyć w sądzie o ewentualne urazy na zdrowiu czy psychice.
Jeszcze raz upewnił się, że ma różdżkę przy sobie. Ta atrakcja wydawała się naprawdę podejrzana.
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Sala na Wyspie Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Nie 15 Lip 2018, 21:34
Zdecydowanie czas nie był jej sprzymierzeńcem, szczególnie ten sterowany przez jaskinię. Ciekawe, co by było, gdyby Sof postanowiła od samego początku iść swoją drogą, ignorując dźwięki. Czy zostałaby gdzieś doprowadzona? A może zamieszkałaby w ciemności? Takie pytania może później sobie zada, siedząc w bezpiecznym miejscu ze zdrową kostką.
Póki co, z nieprzyjemnym bólem szła przez błoto, które na szczęście zaczęło być coraz mniej gęste. Za to zaczęła słyszeć kolejne dźwięki, więc ostrożnie zaczęła stawiać swoje stopki. Nie miała zamiaru uszkodzić kostki, czy też niespodziewanie zrobić uraz na drugiej nodze. Aż tyle to nie pragnęła od losu, naprawdę! Może i lubi wyzwania, smak niebezpieczeństwa, jednakże woli nie wracać z obiema uszkodzonymi kończynami. Aż tak źle to sobie nie życzy, bo jak wtedy by kontynuowała swoją karierę, jeśliby ciągle lądowała w Hotynce z różnymi kontuzjami?
Nagle wszystko ucichło. Rudowłosa zmarszczyła brwi próbując coś usłyszeć, lecz nic to nie dało. Odwróciła lekko głową, lecz nigdzie nie ujrzała cienia światła, a ciemność jaka była, taka jej towarzyszyła. Może powinna się odezwać? Po ostatniej akcji stwierdziła jednak, że będzie milcząco czekała na jakiś znak. Za to przeniosła swój ciężar ciała na zdrową nogę, próbując stać w jednym miejscu.
W sumie pomyślała, że skoro sukienka jest cała pobrudzona w błocie, żadnych dźwięków nic nie słyszała, to może sobie usiądzie? Bo nie mogła znaleźć żadnej ściany, czy też podporu, na którym mogłaby się oprzeć. Sama pusta przestrzeń była wokół rudowłosej, co z pewnością dawało jej w znak. Spróbowała ułożyć w miarę wygodną pozycję, aby stanąć na obu nogach, lecz większość swego ciężaru i tak przełożyła na zdrową nóżkę, aby jak najmniej obciążać lewą nóżkę, lecz też aby przypadkiem nie wywinęła orła przez stanie niczym flaming przy łowieniu posiłku. Cicho tylko przełykała ślinę i czekała, co los jej przyniesie. W końcu musiał być jakiś dźwięk, odgłos, czy nawet coś mogłoby zabłysnąć, aby wiedziała, czy idzie w dobrą stronę. Dlatego też zaczęła głową rozglądać się za dodatkowymi wskazówkami.
Weles
Weles

Wto 17 Lip 2018, 11:36
Wreszcie zaczęłaś chwytać, w jak kiepskim znalazłaś się położeniu, co? Lepiej późno niż wcale. Ta niespodziewana cisza również chyba nieco rozjaśniła ci w głowie, chociaż jednocześnie bardzo nadwyrężyła twoją cierpliwość i zdrową nogę, na której starałaś się utrzymać równowagę całego ciała. Wreszcie jednak, wraz z delikatnym szumem, który przypominał szmer liści w koronach drzew, znów w komnacie rozległy się znajome, nieregularne łoskoty oznajmiające spadające nie wiadomo skąd kamienie. Słyszycie je oboje, tak wyraźnie, jakby rozlegały się tuż obok was, a mimo to nie czujecie na skórze i materiale eleganckich ubrań niczego, ani odpryskujących od głazów i podłogi drobinek, ani towarzyszących zazwyczaj takiemu przemieszczaniu się skalnych mas ruchu powietrza. Z lewej dwa, z prawej pięć i tak naprzemiennie kilka razy musicie skakać, aż zaczynają wam się plątać nogi i dopiero wtedy następuje drobna zmiana, ponieważ przed wami po posadzce siedem razy potoczył się drobny kamyk, a później znów z lewej strony spadło coś, wydając cztery dźwięki i z tyłu, raz za razem, roztrzaskało się na podłodze pięć kamyków. Pomieszczenie nie dało wam ani na chwilę odpocząć, ale czym dla was jest taki wysiłek. Ty, Sofijo, jesteś już przecież zaprawiona w boju, jeszcze trochę spędzisz tu czasu, a będziesz mogła z powodzeniem się w takiej sali zadomowić. Może zmienisz się w opiekuńczego ducha, który zbłąkanych turystów będzie oprowadzał po obiekcie? A może rola ta przypadnie Fyodorowi? Jak ci idzie, panie szlachcicu? Podoba ci się taka zabawa? Poczyniłeś może nowe obserwacje, nieco bardziej trafne od tych przed wejścia do Sali na Wyspie? Bo tak się składa, że mijająca cię wcześniej grupka osób była tego samego stanu, co ty. Młoda, czysta krew czarodziejów bardzo zubożałych arystokratów, którzy już od dawna nie pojawiali się na salonach w rezydencjach należących do wielkich rodów. Ale przecież nie tym powinieneś sobie głowę zawracać. Tu masz inne zadania do wykonania. Podołałeś im?

Rzucacie kością k6:
nieparzyste – mimo wyzwania, jakie narzuciła komnata, udało ci się pokonać trasę bez problemu.
parzyste – Sofijo, chyba przeceniłaś samą siebie, bo pokonywanie takiej ilości kroków na zdrowej nodze zwyczajnie cię przerosło i już w trakcie przemieszczania się z lewej na prawą stronę pomyliłaś kroki. Fyedya, musisz się zdecydowanie bardziej skupić na zadaniu, jakie masz tu do wykonania. Siedzenie za profesorskim biurkiem pozbawiło cię chyba nieco kondycji, ponieważ nie nadążyłeś za tempem spadania kamyków co spowodowało, że czujesz, jak w pewnym tracisz grunt pod nogami i spadasz o jeden poziom.
Fyodor Karamazov
Fyodor Karamazov
Sala na Wyspie Tumblr_my4nogqcbd1s9q9dro8_250
Samara, Rosja
30 lat
błękitna
za Starszyzną
wykładowca PUMu / twórca zaklęć
https://petersburg.forum.st/t906-fyodor-medofiyevich-karamazov#2743https://petersburg.forum.st/t923-f-m-karamazov#2932https://petersburg.forum.st/t925-obleje-cie-na-tym-egzaminie-zycia#2935https://petersburg.forum.st/t924-kniaz#2933

Czw 19 Lip 2018, 22:48
Ciemność, nieprzenikniona ciemność... Po co tu w ogóle wchodził? A, no tak, miał po prostu skorzystać z rozrywek jakie oferował bal, dobrze się bawić i wytworzyć w swojej pamięci wspomnienie ciekawego, niezapomnianego wręcz wieczoru. Nie wiedział czy dwie pierwsze cele się spełnią, ale ostatni z pewnością. W sumie realizował też cel pierwszy. Nie mógł więc narzekać.
Nagle usłyszał coś jakby szum liści. Czyżby w tej sali były drzewa? A nawet jeśli to jaki jest sens ich posadzenia tu i jeszcze wywołania efektu wiatru? Nie miał jednak czasu się nad tym zastanowić, gdyż już po chwili usłyszał łoskot kamieni, które powodowały taki hałas, jakby to się działo tuż przy nim. Jednakże - o dziwo - nie tknęła Karamazova nawet drobinka, nawet ruch powietrza. Najwyraźniej w tej sali wszystko musiało być zaczarowane, ale nikogo nie powinno to dziwić. W końcu dzisiaj bawili się tu czarodzieje, a raczej ich rosyjska śmietanka.
Fyodor dokładnie liczył spadające kamienie i kierując się zarówno intuicją jak i migawkami z tego, co pamiętał z broszurki zaczął podskakiwać zgodnie ze wskazówkami prawdopodobnie kamieni. Mając jeszcze pełnię sił dla szlachcica to nie był jakiś szczególny problem i spokojnie dał sobie radę z posłuchaniem się wszystkich wskazówek.
Po zrobieniu wszystkiego co miał ustał, aby czekać na dalsze wskazówki, jak się poruszać. Zapobiegawczo nie ryzykował nie usłuchania się dźwięków. Może jakby miał z dwadzieścia, dwadzieścia parę lat i kolegów u boku to by właśnie teraz ze wszystkimi wykonał krok do tyłu albo w bok (w takich ciemnościach żadnej pannie odwagą by nie zaimponował), ale sam i jeszcze z takimi obowiązkami na głowie...
W sumie czy na pewno znajdował się tu sam? Dawał głowę, że musi tu być więcej osób.
- Halo! Jest tu kto? - zawołał. Miał nadzieję, że ktoś mu odpowie. W grupie zawsze raźniej, a kto wie, czy tu nie dzieje się coś podejrzanego.


Ostatnio zmieniony przez Fyodor Karamazov dnia Pią 20 Lip 2018, 13:31, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czw 19 Lip 2018, 22:48
The member 'Fyodor Karamazov' has done the following action : Kostki


'k6' : 1
Sofija Yaneva
Sofija Yaneva
Sala na Wyspie Source
Petersburg, Rosja
23 lata
czysta
neutralny
ścigająca w Białych Gwiazdach
https://petersburg.forum.st/t1307-sofija-yaneva#5445https://petersburg.forum.st/t1308-sofija-yaneva#5488https://petersburg.forum.st/t1309-relacje-sofiji#5492https://petersburg.forum.st/t1310-orzel-scigajacej#5494

Sob 21 Lip 2018, 11:09
Jednak stanie w bezruchu na coś się zdało. Prócz zmęczenia psychicznego, które zaczynała coraz bardziej odczuwać, to także jej uszy zaczęły słyszeć kolejne dźwięki. Przyjemne, które koiły jej zszargane od kostek nerwy. Jednak postanowiła nie zignorować nowopojętych nauk od jaskini. Starała się zapamiętać, z której strony idą dane dźwięki, po czym kuśtykając, wykonywała powoli swoje kroki. Gdyby mogła, skakałaby, ale szkoda kostki jak i własnych sił, z którymi musiała wytrzymać do końca zwiedzania tej jaskini w ciemności.
W dodatku ciemność obecnie nie była jej sprzymierzeńcem. Czy pragnęła zostać wśród ciemności w samotności - skądże. Może i chce uniknąć małżeństwa, lecz ciężko by było tak ciągle żyć samotnie. Miałaby porzucić znajomych z drużyny? To byłby ciężki cios dla niej. Dobrze, że tu matki nie ma, ani nie pomyślała o takim rozwiązaniu, jakim jest ciemność dla Sofiji. Bo tak jak może znieść tymczasową ciemność, która wiąże się z różnymi przeszkodami i adrenaliną, tak stała stagnacja w ciemności byłaby czymś szalonym, trudnym do zniesienia. Może by wtedy szybciej miała pierścionek na dłoni?
Z przemyśleń za to wyrwał ją czyjś głos. A może to jakieś kolejne jej echo? Już nie pamiętała, czy wymawiała te słowa wcześniej. Co prawda głos był nieco inny, ale jaskinia mogła znów się nią zabawiać. Już raz została ukarana za nieustanne wołanie, nie miała ochoty na dodatkowe rany. Wystarczy, że odczuwała swoją kostkę, która domagała odpoczynku od wędrowania w ciemnościach. Czy to już będzie koniec? A może rozbrzmią kolejne dźwięki? A może te wołanie to była jakaś wskazówka? Musiała przyznać, że to nieco ją zamieszało, wywołało większą niepewność w niej. Pewna w tym momencie była jednej rzeczy - że musi gdzieś usiąść. I tak też zamiast ruszyć się w stronę odgłosu wołania, usiadła na tyłku, brudząc jednocześnie swoją sukienkę. Strój nie był dla niej istotny, tylko fakt, że mogła ułożyć swobodnie nogę, aby kostka mogła odpocząć od wałęsania się.


Ostatnio zmieniony przez Sofija Yaneva dnia Sob 21 Lip 2018, 11:27, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 21 Lip 2018, 11:09
The member 'Sofija Yaneva' has done the following action : Kostki


'k6' : 4
Weles
Weles

Sro 01 Sie 2018, 10:58
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?! Tyle, że to jeszcze nie czas Dziadów, prawda? Głucho wcale też nie jest, a na pewno nie nieustannie. Szum liści łagodnie przechodzi w odgłosy, jakie wydają rozbijające się o skalisty brzeg fale. Ale to chyba niemożliwe, że nieoczekiwanie w komnacie pojawiło się jakieś źródełko, tak ogromna i niebezpieczna przeszkoda, nie wspominając o wyjściu na zewnątrz. Przecież raczej byście je zauważyli i ciągnęli do niego jak ćmy do ognia. Wygląda na to, że to jedynie kolejna niestosowna zagrywka ze strony magii, mająca rozpalić w was nadzieję na rychłe wydostanie się z tego przeklętego pomieszczenia. Tak czy inaczej, pora ruszać. Teraz jednak odgłosy kamieni brzmią nieco inaczej, jakby ktoś wrzucał je do wody. W dodatku, Sofijo, ze zdziwieniem zauważasz, że nie dzieje się nic, nie dosięgają cię żadne konsekwencje twojej pomyłki i mało rozważnej decyzji o tym, by usiąść i chwilę odpocząć. Właściwie oboje możecie zorientować się, że dźwięki kamieni od jakiegoś czasu brzmią tak samo, wciąż dobiegając z lewej strony, aż trudno wam stwierdzić, ile kroków powinniście wykonać. To zdecydowanie nie jest normalne, zwłaszcza dla ciebie, młody rudzielcu, bo po takim czasie już się chyba zdążyłaś zaprzyjaźnić z salą muzyczną. Ty, Fyodorze, możesz czuć się nieco zdezorientowany, nie byłoby więc niczym dziwnym, gdybyś raz jeszcze spróbował wywołać kogoś z głębi pomieszczenia, w końcu, chociaż o tym nie wiesz, twoje słowa bez problemu dotarły do Sofiji – głośne i wyraźne. Niecodzienne jest jednak rozjaśnianie się komnaty. Z początku możecie wziąć to za omamy spowodowane zbyt długim przebywaniem w egipskich ciemnościach, ale kolejne takie incydenty uświadamiają wam, że cokolwiek się dzieje, dzieje się naprawdę, a wy dostrzegacie zarysy swoich sylwetek i ciemny zarys drzwi prawdopodobnie prowadzących do wyjścia. Myślicie, że to podpucha czy spróbujecie skorzystać z danej wam okazji?
Jeśli zdecydujecie się wyjść, na zewnątrz budynku usłyszycie odgłosy, które wcale nie pasują do zabawy, jaka trwała nim zaczęliście błądzić w ciemnościach. Mrożące krew w żyłach krzyki przetaczają się po terenie ogrodów. Od was zależy, czy będziecie chcieli sprawdzić, co się dzieje, czy dacie sobie spokój z następnymi, niepewnymi atrakcjami.
Sponsored content


Skocz do: