Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pią 03 Lut 2017, 15:46
Kuchnia

Jak w całym mieszkaniu, również w kuchni nie brak drewnianych elementów wystroju. Podłoga, tak samo jak w pozostałych pomieszczeniach, włożona jest ciemnymi deskami, na których wyraźnie odznaczają się lata użytkowania. Cała reszta mebli utrzymana jest jednak w jaśniejszych barwach, nawet ściany pomalowano na kremowo – te jednak, w przeciwieństwie do podłogi, zabezpieczone są odpowiednimi zaklęciami, by nawet najbardziej ekstremalne gotowanie i kuchenne eksperymenty nie były im straszne. Po prawej stronie od wejścia znajduje się duże okno, przez które do pomieszczenia wpada sporo światła (akurat wprost na zlewozmywak), obok którego ustawiono biały stół z trzema krzesłami do kompletu, pamiętający jeszcze czasy, kiedy przesiadywała przy nim cała dziatwa Odrowążów. Na jego szerokim parapecie, poza trzema doniczkami z ziołami, znajduje się kilka książek kucharskich i zielarskich oraz zeszyty z przepisami. Lewa strona zastawiona jest szafkami – tymi stojącymi na posadzce i podwieszanymi, jednak zgrabnie wciśnięto między nie kuchenkę i niewielką lodówkę, które również dzięki zaklęciom wpasowują się w staroświecki wygląd pomieszczenia.
Irka Odrowąż
Irka Odrowąż
Kuchnia Ytc0My2
Kraków, Polska
27 lat
czysta
za Raskolnikami
współwłaścicielka Piwnicy Bazyliszka
https://petersburg.forum.st/t878-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t963-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t879-podobne-wzywa-podobnehttps://petersburg.forum.st/t948-bazylia

Nie 15 Kwi 2018, 19:26

10.06.1999

Tylko raz czułam się podobnie, jak dziś. To był ostatni dzień maja w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym pierwszym. Poranek był rześki, powietrze jeszcze nie zdążyło się rozgrzać po nocy – otaczające Koldovstoretz lasy i góry zachłannie karmiły się późnowiosennym ciepłem, próbując rozgrzać najgłębiej położone korzenie, w których wciąż czaiły się resztki zimowego chłodu. Pamiętam, jak mury Akademii przesycone były atmosferą entuzjastycznego napięcia, bowiem każdy wyczekiwał powrotu do domu, chcąc wreszcie zaznać upragnionego wypoczynku po dziewięciu miesiącach nieustającej nauki. Pamiętam ucisk w brzuchu, dokładnie taki, jaki pojawia się, kiedy przypadkiem pod stopami nie czuje się bezpiecznego gruntu, trafiając nogą w próżnię – lęk przed niechybnym upadkiem w niezbadane czeluści ziemi przesłania świat ciężką, gęstą mgłą, która wraz z gwałtownie nabieranym haustem powietrza prześlizguje się w głąb ciała, sprawnie odnajdując drogę na dno brzucha. Pamiętam towarzyszącą mi na każdym kroku niemoc. Podczas śniadania nie byłam w stanie przełknąć choćby kęsa kromki z dżemem truskawkowym; odnosiłam wrażenie, że moje ręce są jednocześnie zbyt lekkie i ciężkie; nie chciałam pamiętać, jak dostać się do sali z Lustrem. Przede wszystkim jednak nie chciałam stamtąd wyjeżdżać. Przerażeniem napawała mnie myśl, że kiedy znajdę się na ulicach Petersburga, przestanę być dzieckiem, będę musiała zacząć radzić sobie sama w świecie dorosłych, od którego przez tyle lat dzieliły mnie tysiące kilometrów i setki beztroskich chwil.
Od tego czasu minęło osiem lat i niemal zapomniałam, z jakim trudem przychodziło mi wówczas wykonywanie jakiegokolwiek ruchu. Dopiero kiedy udało mi się przywiązać do nóżki Bazylii krótką wiadomość do Łukasza, uświadamiam sobie, jak długo mi to zajęło. Pół godziny. Dwadzieścia minut na nakreślenie kilku słów wyjaśnienia, dlaczego muszę odwołać nasz dzisiejszy obiad. I dziesięć, podczas których siłowałam się z kawałkiem sznurka. Wrażenie, jakbym palce miała z drewna, nie opuszcza mnie cały czas. Nieporadne wykonywanie sekwencji wyuczonych gestów zmusza mnie ostatecznie do zaniechania jakichkolwiek działań. Zbicie ulubionego kubka wywołuje serię spazmatycznych szlochów, szybko jednak o tym zapominam, gdy wracają wspomnienia z ubiegłego wieczora, a w głowie ponownie zaczyna brzęczeć nieznośnie wyniosły głos Kuragina, wylewający na mnie swoje żale i porażki, jak wiadro zimnej wody – nie jednym, szybkim ruchem, ale opróżniając je wolno, z typowym dla siebie wyrachowaniem.
- Otwarte! – wołam, słysząc znajome pukanie do drzwi. Tak mi się wydaje, że specjalnie dla niego pofatygowałam się wcześniej, by przekręcić zamki.
Łukasz Odrowąż
Łukasz Odrowąż
Kuchnia Tumblr_inline_p9yn1jqXtF1rxlhrp_250
Kraków, Polska
23 lata
czysta
neutralny
student medycyny, asystent, stażysta
https://petersburg.forum.st/t1475-lukasz-odrowaz#7375https://petersburg.forum.st/t1489-lukasz-odrowaz#7579https://petersburg.forum.st/t1490-a-dajcie-mi-wszyscy-swiety-spokoj#7581https://petersburg.forum.st/t1488-odrzel#7577

Wto 10 Lip 2018, 15:28
Ciężko mu było to przyznać przed samym sobą (a co dopiero przed kimkolwiek innym), ale list od Ireny ani trochę go nie zdenerwował. Za to nawet zmartwił. I jak do braku złości przyznałby się bez problemu, tak myśl o trosce odsuwał od siebie nawet nie zastanawiając się, dlaczego to robi. Po prostu tak robił i już, po tylu latach nikogo to nie dziwiło.
Jako urodzony geniusz w dziedzinie medycyny przeczuwał, jakiego lekarstwa Irka może teraz najbardziej potrzebować. Dlatego - nie wiedząc dokładnie jeszcze o co chodzi - wziął coś tak doskonale przeciwbólowego jak alkohol. A dokładnie wódkę kupioną w jednym sklepie po drodze, nie byle jaką, bo taką, po której nie ma się kaca ledwo wypije się trzy kieliszki, a można ją i pić pół nocy bez szkody dla siebie. W końcu miał ostatnie egzaminy, sesję, nie mógł ryzykować jej zawalenia, cierpienia siostry w pracy, kiedy bolałaby ją głowa czy żołądek, więc nie zważając na budżet studencki nie oszczędzał.
Najwyżej potem zacznie wyciągać hajs od wszystkich. Był przyszłością rodziny, jeśli potem chcieli dostawać od niego pomoc powinni teraz go wesprzeć w tym trudnym okresie egzaminów. W końcu naraz łączy pracę i praktyki, a to nie byle co!
Idąc w kierunku kamienicy, w której mieszkała jego starsza siostra trochę szkoda mu się zrobiło, że jednak musiał odwołać rezerwację na obiad. Naprawdę ciężko było się umówić do tak eleganckiej (i w związku z tym drogiej) restauracji. Mogliby tyle popróbować! Zasmakować życia wyższych sfer! Z jednej strony miał nadzieję, że nie stało się nic naprawdę poważnego, z drugiej - że stało się coś na tyle złego, że naprawdę Irka miała powód, by go zapraszać do siebie, a nie ściągać niepotrzebnie z miasta. Jeśli okaże się, że jednak przesadziła uznał, że powinien dać jej wykład na temat jej przewrażliwienia.
Zapukał, po czym wszedł gdy usłyszał zaproszenie do środka. Zdjął buty, postawił wódkę na stole, popatrzył na Odrowąż, po czym rzekł:
- Źle wyglądasz. Piłaś nim przyszedłem? Mam nadzieję, że wódkę, bo podejrzewam, że zdajesz sobie sprawę czym kończy się mieszanie.
Irka Odrowąż
Irka Odrowąż
Kuchnia Ytc0My2
Kraków, Polska
27 lat
czysta
za Raskolnikami
współwłaścicielka Piwnicy Bazyliszka
https://petersburg.forum.st/t878-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t963-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t879-podobne-wzywa-podobnehttps://petersburg.forum.st/t948-bazylia

Sro 15 Sie 2018, 18:15
Czasami mam nieodpartą ochotę zdzielić Łukasza po głowie. Tak naprawdę mocno – najlepiej wszystkimi tymi książkami, z którymi nie potrafi się chociaż na chwilę rozstać – by wreszcie cokolwiek do niego dotarło. Cokolwiek, co nie jest jedynie akademicką i książkową wiedzą, ale przede wszystkim dotyczy tego, co ma na wyciągnięcie ręki, co dotyka emocji, których tak często mu brak, a które jemu, jako przyszłemu uzdrowicielowi, szalenie by się przydały. Ta ochota nachodzi mnie również w tym momencie, kiedy swoim przemądrzałym tonem wygłasza ostatnią uwagę. Po jego pierwszych słowach od wejścia niemal topnieje mi serce i jestem skłonna pogratulować sama sobie, że jednak odważyłam się napisać mu, jak stoją sprawy z naszym dzisiejszym wyjściem. Łukasz jednak posiada ten niezwykły dar spieprzenia cudownego momentu w mniej niż pięć sekund, o którym zapomina się, kiedy tylko się na niego spojrzy. Niestety zawsze popełniam przy nim ten sam błąd – dopuszczam do głosu nadzieję. Że może wreszcie się zmienił.
- Ciebie też dobrze widzieć – odpowiadam wymijająco, z przekąsem, zerkając na niego kątem oka, kiedy lekko unoszę głowę z ramion, na których ją złożyłam w oczekiwaniu na przyjście najmłodszego Odrowąża. – Jeśli w ten sposób próbujesz mnie ukarać, to jesteś wyjątkowo okrutny. Musisz uwierzyć, że naprawdę nie chciałam, żeby nasz wypad do Kremla nie wyszedł – przyznaję, spoglądając na brata ze skruchą. Mogło mi nie odpowiadać, że chciał choć raz w swoim studenckim życiu zjeść obiad jak prawdziwy car; że może w głębi duszy tęsknił za wystawnymi podwieczorkami, jakie urządzali dziadkowie, ale nigdy nie przeszłoby mi choćby przez myśl, żeby umyślnie zepsuć Łukaszowe plany. – Ale życie bywa bardzo przewrotne i zawsze takim geniuszom, jak ty, lubi rzucać kłody pod nogi.
Zdobywam się wreszcie na to, by lekko się do niego uśmiechnąć. Nawet podnoszę się do bardziej cywilizowanej pozycji, nie leżąc już bezwładnie na stole i, mam nadzieję, wyglądając dzięki temu trochę mniej niż siedem nieszczęść. Wszelkie starania przywrócenia samej siebie do ładu idą w łeb, kiedy tylko spojrzeniem napotykam na szczątki kubka wciąż leżące na podłodze. Czuję, że znów coś zaczyna we mnie pękać i najpierw dłonią zatykam sobie usta, zaraz jednak przesuwam ją wyżej, zakrywając nią całą twarz i siedzę tak w bezruchu chwilę za długo. Wreszcie udaje mi się wstać tylko po to, by opaść na kolana i drżącymi dłońmi zbieram większe fragmenty rozbitej ceramiki.
- Przepraszam za ten syf, zaraz zrobię z tym porządek – obiecuję, niewyraźnie mamrocąc słowa pod nosem i ramieniem ukradkiem ścierając z policzków łzy, jakie mimowolnie pociekły mi z oczu. – A ty usiądź i… Poczekaj.
Łukasz Odrowąż
Łukasz Odrowąż
Kuchnia Tumblr_inline_p9yn1jqXtF1rxlhrp_250
Kraków, Polska
23 lata
czysta
neutralny
student medycyny, asystent, stażysta
https://petersburg.forum.st/t1475-lukasz-odrowaz#7375https://petersburg.forum.st/t1489-lukasz-odrowaz#7579https://petersburg.forum.st/t1490-a-dajcie-mi-wszyscy-swiety-spokoj#7581https://petersburg.forum.st/t1488-odrzel#7577

Sob 25 Sie 2018, 13:30
Chyba każdy miał ochotę go zdzielić po głowie - od własnej matki do starej babki w Hotynce, której nie spodobało się to, że on niby wie więcej od niej. Za dziecięcia łatwo go było trafić w ten zapełniony podręcznikową wiedzą łeb, jednakże od kiedy urósł nawet jego rodzeństwo to sobie odpuściło. Wkurzał zapewne bardziej niż kiedyś swoim stylem bycia, ale przerósł wszystkie siostry i dorównywał wzrostem braciom, tak więc nie dawał się już tak łatwo.
Akurat dzisiaj Łukasz nie chciał pojechać po Irce, a jak już to lżej niż zwykle - najzwyczajniej w świecie wiedział (także z własnego doświadczenia) czemu kociołki alkoholowe są złe. Zdziwił się więc jej reakcją, bo nie podejrzewał jej o to, że aż tak słabo przyjmie jego słowa.
No ale w tej rodzinie chyba na dobrą sprawę tak naprawdę nikt się nie zmieniał. Chyba, że na starość.
- Co ty taka dzisiaj spięta? Zwróciłem tylko uwagę, żebyś nie mieszała, bo będzie z tobą gorzej niż jest - powiedział niczym gruboskórny dziad. Ale on przez te lata nauczył się nieprzejmowania opiniami innych, nieraz we wręcz chorobliwym stopniu. Dla niego taki komentarz to było nic.
Złapał się za głowę, kiedy ta zaczęła niespodziewanie go boleć. Wiedział, że to przez ostatnio kupiony talizman, którego za Chiny Ludowe ściągnąć nie mógł. Nie miał jednak pojęcia, gdzie z tym iść, aby się go wreszcie pozbyć i poczuć lepiej.
Może dobrze, że to wyjście do Kremla nie wyszło. Jeszcze by wyrzygał wszystko, co zjadł, to dopiero byłby przypał.
- Nie tylko życie - stwierdził przypominając sobie co niektórych profesorów z uczelni. Niektórzy potrafili skutecznie uprzykrzyć mu żywot, tak jak niejeden pacjent w Hotynce. Nie wspominając o rodzinie, od której musiał się wyprowadzić, żeby móc się uczyć w spokoju.
Lista ludzi, których by wymienił jako przeszkodę do osiągnięcia sukcesu rosła tak naprawdę z każdym dniem i naprawdę niewiele osób uniknęło trafienia na nią. Odrowąż jednak regularnie wykreślał z niej tych, co zrobili mu coś dawno albo zdążył o ich "zasługach" zapomnieć. Nie chciał sobie nimi zapychać drogocennej pamięci.
Reakcje siostry na jego słowa i rozbity kubek wydały się Łukaszowi dość niepokojące. Kiedy Irena zbierała co większe fragmenty szkła młodzieniec dotknął jej czoła patrząc podejrzliwie, czy z oczami nic się przypadkiem dziwnego nie dzieje.
- Chyba masz gorączkę - stwierdził. - Nalej nam wódki, posprzątam. Gdzie masz szczotkę i zmiotkę? - spytał grzebiąc po dolnych szafkach. Kiedy wreszcie na nie trafił zaczął ręcznie zamiatać szkło uznając, że co jak co, ale najlepszy jest z zaklęć leczniczych, nie sprzątających. Po chwili jednak przypomniało mu się zaklęcie, które postanowił, że zaryzykuje i rzuci:
- Fiksat!
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 25 Sie 2018, 13:30
The member 'Łukasz Odrowąż' has done the following action : Kostki


'k6' : 2
Irka Odrowąż
Irka Odrowąż
Kuchnia Ytc0My2
Kraków, Polska
27 lat
czysta
za Raskolnikami
współwłaścicielka Piwnicy Bazyliszka
https://petersburg.forum.st/t878-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t963-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t879-podobne-wzywa-podobnehttps://petersburg.forum.st/t948-bazylia

Sob 22 Wrz 2018, 14:20
Staram się być dobrą siostrą. Mogę narzekać na Łukasza, mogę narzekać na Elżbietę, mogę narzekać nawet na Błażeja i całą resztę rodzeństwa, ale robię to wyłącznie w swoim towarzystwie, nie włączając nikogo innego we własne irytacje. Każdego Odrowąża jestem w stanie bronić przed pozostałymi krewniakami, każdego wytłumaczyć z tych ich okropnych, denerwujących resztę zachowań. Bo są wszystkim, co mam i kocham ich nad życie przede wszystkim za to, jacy są – wyjątkowi. Wyrzuty sumienia dopadają mnie więc niespodziewanie szybko, kiedy uzmysławiam sobie, że Łukasz przecież wcale nie chciał źle; że nawet nie wygląda na rozgniewanego tym, iż zamiast siedzieć na wygodnym, zapewne bajecznie drogim krześle w Magicznym Kremlu w oczekiwaniu na pierwszą przystawkę, swój wolny czas poświęca na przebywanie w dużo mniej wykwintnym mieszkaniu, którego zapewne ma dość jeszcze od czasów nauki w Koldovstoretz.
- Przepraszam, przepraszam! Po prostu wczorajszy wieczór i ta noc były zwyczajnie trudne i chyba za dużo wypiłam. Albo za mało – tłumaczę się niezręcznie zbolałym tonem, naprawdę nie będąc pewną, czy przypadkiem nie powinnam wypić o dwa, trzy kieliszki więcej i czy jakakolwiek ilość alkoholu byłaby w stanie wymazać mi z pamięci to, czego się dowiedziałam. Może zamiast do Łukasza, wypadało mi wpierw poszukać wprawnego, dyskretnego amnezjatora; może powinnam odświeżyć krótką znajomość z doktor Godunovą, z kimkolwiek, kto niezwłocznie przywróciłby mnie do stanu przed wczorajszym dniem.
Kręcę głową, bardziej do swoich myśli niż do brata i tego, co do niego powiedziałam. Ratowanie się ucieczką przed względnie niewygodnymi i w zaskakujący sposób dewastującymi mnie wewnętrznie informacjami to tchórzostwo oraz nadszarpywanie zaufania, którym w momencie bezsilności, wyczerpania i upojenia obdarzył mnie Kuragin. Nie uważam, by odbyta między nami rozmowa miała jakikolwiek wpływ na dotychczas łączące nas stosunki – ani nie ociepli, ani nie ochłodzi naszych relacji; nie sprawi, że nieoczekiwanie staniemy się biznesowymi partnerami, choć, kto wie, może Arseniy uzna ją za pretekst do wypowiedzenia Odrowążom, ze mną za czele, jeszcze bardziej zaciekłej wojny nienawiści. Jestem jednak przekonana, że wkroczyłby na wojenną ścieżkę, gdyby tylko dowiedział się, że zdecydowałam się nie dźwigać wraz z nim jego brzemienia.
- To nie gorączka, to od płaczu – bagatelizuję jego obawy. Mimo to posłusznie daję sobie spokój ze sprzątaniem, by zająć się nalaniem nam wódki, nie wnikając, jakim cudem miałaby mi pomóc na domniemaną gorączkę, bo z naszej dwójki to nie ja jestem o krok od zostania przyszłym uzdrowicielem. W większości przypadków, jak i tym razem, zdaję się więc na sugestie Łukasza, trochę dlatego, by nie słuchać zbyt długo jego marudzenia, a trochę, bo zwyczajnie nie ma powodu, by mu nie wierzyć. – Dziękuję, Łuki, ale chyba i tak będę musiała go wyrzucić – decyduję dość brutalnie, kiedy dostrzegam dzieło brata. Kubek został złożony, na podłodze nie ostały się żadne jego fragmenty, jednak to, czym stał się po interwencji Łukasza, trudno było nazwać naczyniem w pełnym tego słowa znaczeniu – każda zbita część połączyła się z inną w kompletnie przypadkowy sposób. – A z tobą wszystko w porządku? Też nie wyglądasz kwitnąco – podpytuję ostrożnie, kiedy wreszcie oboje siadamy przy stole.
Łukasz Odrowąż
Łukasz Odrowąż
Kuchnia Tumblr_inline_p9yn1jqXtF1rxlhrp_250
Kraków, Polska
23 lata
czysta
neutralny
student medycyny, asystent, stażysta
https://petersburg.forum.st/t1475-lukasz-odrowaz#7375https://petersburg.forum.st/t1489-lukasz-odrowaz#7579https://petersburg.forum.st/t1490-a-dajcie-mi-wszyscy-swiety-spokoj#7581https://petersburg.forum.st/t1488-odrzel#7577

Pon 24 Wrz 2018, 16:03
Każdy Odrowąż z całej masy ich rodzeństwa mocno się wyróżniał. Nic dziwnego - w końcu nie należeli do żadnego starszyźnianego rodu, które słynęły z pewnych cech charakteru niczym rasowe psy, z którymi wiązała ich również cała gama różnych chorób genetycznych. Aż dziw, że jeszcze wszyscy szlachcice nie są na wymarciu. A szczególnie rodzina obecnego Dumy. W końcu to podobno Kuraginowie są najbardziej chorowici ze wszystkich. A tak się chwalili genami rusałek...
Z drugiej strony ciężko powiedzieć, by istniał typowy Odrowąż. Z wyglądu może i wyglądali czasami, jakby skórę z nich zedrzeć, ale z charakteru? Łukasz podejrzewał, że każdy potomek dla ich rodziców był takim prezentem-niespodzianką. W kocu nie mogli mieć pewności na kogo każde z nich wyrośnie. Wystarczyło porównać go i Elżbietę (czego na pewno Irena by nie pochwaliła).
Ambicje też ich dzieliły. Podczas gdy Łuki dążył do sukcesu jako magomedyk taki Błażej szedł drogą idealnego męża i ojca, który ma nudną robotę - przynajmniej w oczach młodego stażysty. Ale cóż poradzić? Każdy miał swój amerykański sen. A Łukaszowi śnił się sukces, wiedza, Goranka i pieniądze.
- Jeśli nalejesz wódki możemy to szybko naprawić - stwierdził w trakcie kombinowania co zrobić z kubkiem, przez co nie miał czasu spojrzeć na siostrę. - Co się stało? - dopytał mając nadzieję, że zaraz się wygada i nie będzie musiał z niej niczego wyciągać. Jako przyszły lekarz wolał recytowanie objawów przez pacjenta, a nie ukrywanie trosk.
- Czemu płakałaś? - spytał zdziwiony na jej stwierdzenie. To zaczynało iść w stronę uczuć, a raczej powszechnie podzielano wiedzę, że młody Odrowąż nie nadawał się na psychologa. On sam aktualnie najchętniej widziałby siebie jako chirurga. Skoro jednak wymagała tego sytuacja...
Na słowa Irki chłopak otworzył odpowiednie drzwiczki od szafy i wyrzucił maszkarę, która powstała po jego próbie naprawy kubka. Najchętniej by zaprzeczył i powiedział, że przesadza, bo czar mu się powiódł, ale prawda była taka, że nie było sensu zaprzeczać - on sam nie chciałby z niego pić.
Na słowa siostry pociągnął za kołnierzyk koszulki i pokazał amulet, który wyglądał jak przyklejony do jego skóry. W razie wątpliwości wyjaśnił:
- Kupiłem, założyłem, a teraz nie dość, że nie mogę go zdjąć to jeszcze łeb mnie boli. A nic nie piłem!
Po czym usiadł smutno przed kieliszkiem wódki. Śledzik by się do niej przydał.
Irka Odrowąż
Irka Odrowąż
Kuchnia Ytc0My2
Kraków, Polska
27 lat
czysta
za Raskolnikami
współwłaścicielka Piwnicy Bazyliszka
https://petersburg.forum.st/t878-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t963-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t879-podobne-wzywa-podobnehttps://petersburg.forum.st/t948-bazylia

Pon 03 Gru 2018, 17:20
Na krótką chwilę, z rękoma skrzyżowanymi na piersiach, zastygam w bezruchu, by z przenikliwą uwagą przyjrzeć się Łukaszowi. Niby wszystko wydawało się być w porządku – wyraz troski na jego twarzy nieustannie mieszał się z niezadowoleniem czasem niemal graniczącym ze złością – jednak odnoszę nieodparte wrażenie, że do tej pory nigdy tak często i z takim uporem nie zachęcał mnie do rozlewania nam alkoholu. Każdy w rodzinie zdołał się już niejednokrotnie przekonać, jakie zdanie na temat picia i pijących ma Łukasz, a to, co obecnie prezentuje mi swoją postawą, niepokojąco przypomina mi liczne epizody z udziałem Elżbiety. Przyganiał kocioł garnkowi…?
Ściągam brwi, potrząsając głową, by odegnać od siebie te myśli. Ostatecznie wielkimi krokami zbliża się czas jego egzaminów, może więc przyczyną tego nieco odmienionego zachowania mojego brata jest pospolity stres; może wcale nie mam się czymkolwiek martwić. Może nie będzie za późno. Bez słowa przesuwam więc jeden z kieliszków w jego stronę, swój bezwiednie oplatając palcami obu dłoni i zaciskając je na szkle mocniej niż wypadało – odnoszę jednak nieprzyjemne wrażenie, że jeśli nie będę dziś czuła wystarczająco mocno, podzielę losy kubka, rozpadając się na fragmenty, a potem poskładanie mnie w jedną całość nie będzie już możliwe.
- Przede wszystkim nie płakałam przez to, co się stało, a przez swoją niezdarność – wyjaśniam na wstępie, lekkim ruchem głowy wskazując miejsce, w którym znajduje się kosz na śmieci z rozbitym naczyniem. Jest to jedynie po części prawda, nie mam jednak zamiaru wplątywać Łukasza w meandry tej historii na tyle, by po jej wysłuchaniu czuł się w jakikolwiek sposób zobowiązany do pomocy. Nie wszystkie problemy muszą być jego problemami. – Wpadłam wczoraj na Arseniya Kuragina i ucięliśmy sobie interesującą rozmowę.Interesujący to nie to słowo, którego zamierzałam użyć, ale mam nadzieję, że wahanie w moim głosie nie było na tyle widoczne, by przypisać je próbie zatuszowania tego, jak faktycznie wyglądała nasza konwersacja. – Uwierzysz, że gdyby Dola inaczej ułożyła kilka aspektów jego życia, byłby zupełnie innym człowiekiem? Zresztą, chyba nie jest aż takim potworem, skoro wyszłam z tego spotkania bez szwanku – dodaję dla uspokojenia Łukasza, chociaż w tym przypadku wątpię, by moje starania na cokolwiek się zdały: jestem dziś zbyt wielkim emocjonalnym bałaganem, żeby to, co mówię, miało w sobie chociaż ziarnko prawdy. A przecież nie od dziś wiadomo, że Arseniy Kuragin wcale nie musi uciekać się do przemocy fizycznej, by kogoś zniszczyć.
Z łatwością przychodzi mi zapomnienie o własnych rozterkach i przekierowanie myśli na zupełne inne tory, kiedy Łukasz skrótowo wyjaśnia, co sprawia, że ostatnio nie jest w najlepszej kondycji. Mimowolnie marszczę brwi na kolejne wspomnienie o piciu, ale nie na tym skupiam swoją uwagę. Nie zmieniając wyrazu twarzy, nachylam się nad stołem w kierunku brata i wyciągam rękę, by chwycić i obejrzeć zawieszony na jego szyi amulet.
- Mówiłeś już o tym komuś? Byłeś raz jeszcze tam, gdzie go kupiłeś? – pytam z mieszanką niepokoju i zafascynowania. – I przede wszystkim, jak próbowałeś się go już pozbyć?
Prawie potrącam swój kieliszek, w którym nadal znajduje się nietknięta porcja wódki, kiedy wstaję, by podejść bliżej do Łukasza i uważniej przyjrzeć się talizmanowi.
Łukasz Odrowąż
Łukasz Odrowąż
Kuchnia Tumblr_inline_p9yn1jqXtF1rxlhrp_250
Kraków, Polska
23 lata
czysta
neutralny
student medycyny, asystent, stażysta
https://petersburg.forum.st/t1475-lukasz-odrowaz#7375https://petersburg.forum.st/t1489-lukasz-odrowaz#7579https://petersburg.forum.st/t1490-a-dajcie-mi-wszyscy-swiety-spokoj#7581https://petersburg.forum.st/t1488-odrzel#7577

Wto 25 Gru 2018, 16:43
Gdyby Irka czytała w myślach Łukasza wyczytałaby, że z tym stresem egzaminowym ma dużo racji. I zobaczyłaby również coś, co bardzo jej się nie podobało - chłopak liczył, że wraz z procentami nabierze odwagi do eksperymentowania z tym medalionem, a może nawet zerwaniem go ze skóry na żywca, oczywiście jeśli tylko da radę, co było jednak wątpliwe. Tak ogólnie jednak do picia mu się nie spieszyło. Wiedział jaki wpływ wódka i inne alkoholowe płyny mają na organizm i raczej nie pił ich, jeśli nie było odpowiedniej okazji. Choć może powinien zacząć jeśli zdecyduje się pójść w chirurgicznym kierunku. W końcu podobno wielu takowych musi coś wypić, żeby móc operować bez trzęsących się rąk.
Odebrał od siostry kieliszek i - póki co - był to jego jedyny kontakt z tym wypełnionym, ukształtowanym specjalnie do popijaw kawałkiem szkła. Nabrał trochę wątpliwości czy alkohol mu nie zaszkodzi patrząc na skutki uboczne noszenia medalionu.
- Z powodu niezdarności? Jeśli ostatnio nieszczęścia ci się nie skumulowały wiesz, że to może oznaczać poważną chorobę? - spytał, nie sugerując jednak natury potencjalnych problemów zdrowotnych. Nie chciał, żeby pomyślała, że podchodzi do niej jak do wariatki czy coś. Choć może powinien, gdyż niepokojące wydało mu się, że rozmawiała z tym dupkiem z paranoją prześladowczą i jeszcze to całe zdarzenia określiła jako interesujące. Odrowąż aż otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
- Co? - zdążył jedynie spytać nim jego siostra kontynuowała opowiastkę o wczorajszym spotkaniu. - Ja nie wiem czy wyszłaś bez szwanku, skoro teraz ryczysz nad stłuczonym kubkiem. Co ci takiego powiedział? Mi raz groził wywaleniem z Hotynki twierdząc, że z pewnością go śledzę, jakbym nie miał lepszych rzeczy do roboty. Palant - nie wiedział jak jego własna siostra mogła tak pozytywnie się wypowiadać o Arseniyu. Ich rodzinie nigdy nic dobrego nie przyniósł i aż dziwnym było jej optymistyczne podejście.
Zasyczał, kiedy Irena za mocno pociągnęła za ten metalowy kawałek. Medalion był wręcz zespawany z jego skórą i mocniejsze ingerowanie przy nim sprawiało ból.
- Dopiero tobie mówię. Kiedy poszedłem na tamten stragan nikogo nie było. Wiem już, że żadna woda czy wazelina go nie odklejają, kombinowałem ledwie z paroma zaklęciami, bo przez niego nie jestem w kondycji i bałem się, że któreś zjebię, no i próbowałem go zwyczajnie zerwać, ale to boli jak diabli. Myślałem, czy nie iść do chirurga, ale raczej nie usunie się go operacyjnie - stwierdził. - Pewnie sam bym z nim jeszcze w ramach eksperymentu pokombinował, ale przez wywołany nim ból głowy nie jestem w stanie się uczyć. Może ty znasz jakiegoś eksperta, klątwołamacza czy kogoś w tym stylu? - spytał licząc na odpowiedź twierdzącą. Szkoda było czasu na myślenie o co tu chodzi.
Irka Odrowąż
Irka Odrowąż
Kuchnia Ytc0My2
Kraków, Polska
27 lat
czysta
za Raskolnikami
współwłaścicielka Piwnicy Bazyliszka
https://petersburg.forum.st/t878-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t963-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t879-podobne-wzywa-podobnehttps://petersburg.forum.st/t948-bazylia

Nie 30 Gru 2018, 22:44
Nieraz już dziękowałam bogom za to, że nie potrafię czytać w myślach – że nie poszłam na kurs legilimencji, ani nie zdecydowałam się zostać Raskolnikiem, nawet za to, że nie mam zdolności wieszczenia – bo chyba bym zwariowała, przytłoczona wiedzą, której nie miałabym ochoty posiąść, a która napływałaby do mnie wbrew mojej woli. Którą, wbrew sobie, czerpałabym od innych, nie potrafiąc poskromić wrodzonej ciekawości. Ostatecznie niejednokrotnie przekonałam się już, że jestem człowiekiem słabej woli i kiedy na wyciągnięcie ręki mam coś, co mogę wykorzystać, nie zamierzam rezygnować z okazji, jakie otrzymuję od losu. Posiadając odpowiednie zdolności, w tym momencie również niechybnie bym po nie sięgnęła, gdyby nie to, że wyraz twarzy Łukasza jednoznacznie zdradzał, że uczepienie się alkoholowego tematu to nie tylko chęć kultywowania starych, polskich tradycji, ale preludium do podejmowania czynów większych i zapewne porządnie go przerastających. Postanawiam jednak nie podejmować na razie prób wyciągnięcia z niego jakichkolwiek informacji, dopóki sytuacja nie stałaby się niepokojąca.
Zamiast tego przywołuję na twarz uśmiech – wciąż przytłumiony kłębiącym się we mnie smutkiem i roztargnieniem, ale na tyle szczery i szeroki, na ile jestem w stanie wykrzesać z siebie entuzjazmu.
- Wiem i nie masz się czym martwić – odpowiadam jedynie, chcąc w ten sposób dyplomatycznie zakończyć tę kwestię i nie dawać Łukaszowi pretekstu do rozpoczynania jego medycznych wykładów. Jest mężczyzną, więc nawet gdybym próbowała uświadomić go, że moja dzisiejsza nieporadność ani nie musi wynikać z początków choroby, ani być wynikiem kumulującego się nieszczęścia, uparcie obstawałby przy swoim. A ostatnie, na co mam w tym momencie ochotę, to kolejne sprzeczki i tworzenie nerwowej atmosfery.
- On nie ma nic… Gdybyś przypadkiem zniszczył swój notes z najważniejszymi notatkami ze studiów, też byś ryczał. – W ostatniej chwili zmieniam zdanie odnośnie tego, jakiej Łukaszowi udzielić odpowiedzi. Nie potrafiłabym go okłamać, dlatego nie widzę żadnej przeszkody w tym, by przynajmniej aspekt winy Kuragina pozostawić bez komentarza. – I proszę cię, nie mów tak o nim, bo dobrze wiesz, że gdyby miał taką zachciankę, faktycznie mógłby przyczynić się do tego, że w Hotynce nie postawiłbyś już nogi. Gdybyś był na jego miejscu, pewnie wcale nie wahałbyś się dostosowywać personel każdej placówki pod własne potrzeby – wytykam mu, starając się zgrabnie przemilczeć jego pytanie, ponieważ nie wiem jeszcze, jak dyplomatycznie ubrać w słowa streszczenie nocnej pogawędki w Lelu i Polelu, by niczego nie zdradzić.
Mogę mieć jedynie nadzieję, że obecne wymigiwanie się zbaczaniem z właściwego tematu oraz kwestia amuletu, którą poruszył Łukasz, skutecznie odciągną jego uwagę od mojej osoby i tego, jaki wpływ na mnie miał Arseniy. Z niezadowoleniem cmokam na jego słowa, rezygnując z targania za talizman, w ogóle z jakiegokolwiek dotykania go, skupiając się na skórze brata i szukaniu jakichkolwiek oznak wysypki wywołanej uczuleniem.
- Zamiast wódki, powinieneś wypić herbatę z rutą, to podstawa przy tego typu… Zdarzeniach. Zaraz ci jej zaparzę i spróbuję poszukać maści z goryszy, bo też nie zaszkodzi – zawyrokowałam i, nie czekając na jego reakcję, podeszłam do jednej z szafek, by wyciągnąć z niej odpowiedni słoiczek, w międzyczasie rzucając kilka zaklęć pod rząd – nastawiając wodę na herbatę, przywołując szklankę, a zaraz potem pudełko z maściami i eliksirami. – Jeśli to ci nie pomoże, skontaktuję się ze znajomym klątwołamaczem. Łap! – ostrzegam chwilę przed tym, nim rzucam w stronę Łukasza niewielkich rozmiarów słoiczek wypełniony bladozieloną masą.
Łukasz Odrowąż
Łukasz Odrowąż
Kuchnia Tumblr_inline_p9yn1jqXtF1rxlhrp_250
Kraków, Polska
23 lata
czysta
neutralny
student medycyny, asystent, stażysta
https://petersburg.forum.st/t1475-lukasz-odrowaz#7375https://petersburg.forum.st/t1489-lukasz-odrowaz#7579https://petersburg.forum.st/t1490-a-dajcie-mi-wszyscy-swiety-spokoj#7581https://petersburg.forum.st/t1488-odrzel#7577

Czw 24 Sty 2019, 17:58
Zaiste, dobrze, Ireno, że się nie męczyłaś z czytaniem myśli swojego brata, bo jeszcze by cię przeraziło w jakim stopniu jego rozmyślenia dotyczą eksperymentów, badań, chorób i wszystkiego, co dotyczy jego kariery. Dopiero na drugim miejscu rozmyślał o rodzinie, znajomych czy Gorance. Nie mówiąc o czymkolwiek innym. Łukasz zapowiadać się mógł wręcz na pracoholika patrząc, ile magomedycznych kwestii nie dawało mu spokoju. Ciekawe czy w ogóle byś była w stanie się z nim dogadać gdybyście nie byli rodzeństwem?
Za to Łukasz czasem się zastanawiał nad sensem pójścia na kurs legilimencji. Gdyby myślał poważnie nad zostaniem psychiatrą taki kurs mógłby mu dużo ułatwić, tym bardziej, że przecież, mimo pewnego przekonania o swej zajebistości, nie należał do najlepszych rozmówców. Jednak nawet on zdawał sobie sprawę, że do leczenia zranień duszy się nie nadaje i planował iść bardziej w urazy fizyczne czy choroby. I tu niby też umiejętność czytania w myślach mogła mu się przydać, ale czy na pewno? Przecież jeśli pacjent nie powie, że boli go noga to on nie powinien wyczytać tego bólu, a potem wypytywać o typ (bo jego raczej nie wyczuje). Wyglądało na to, że dla niego ten kurs to strata czasu. Co najwyżej może pomyśleć nad oklumencją, żeby chronić swoje genialne pomysły.
Wzruszył ramionami słysząc jej słowa. Nikomu nie zamierzał wciskać swojej wiedzy na siłę - był pewien, że kiedyś niejeden z jego krewnych będzie chciał wyciągnąć z niego medyczne informacje nie umawiając się na wizytę czy choćby dziękując za sprawdzone porady. A teraz dopiero kończył studia, więc nie znał jeszcze wszystkich przyczyn płaczu, szczególnie kobiecego, choć niektórych powodów mógł się domyślać. Nie zamierzał jednak stawiać diagnozy, skoro jego siostra tak doskonale wie co to jest. Jej sprawa, jak woli płakać po kątach to nic na to nie poradzi. Myślał, że coś mu powie, skoro odwołała spotkanie w restauracji, ale skoro tak to wygląda...
- Nie ma nic? Dobre sobie - parsknął. - Ma tatusia będącego Dumą, olbrzymie bogactwo, służbę na każde jego skinienie, zapewniony byt i niemal gwarancję zostania nestorem w przyszłości. Jedyne czego może nie mieć to wiedzy o życiu, bo nie dość, że nie miał z nim kontaktu to jeszcze od tych luksusów w dupie się mu poprzewracało, wystarczy spojrzeć jak bardzo chętnie wyszukuje sobie wrogów choćby w naszej rodzinie. Gdzie widzisz to nic? - spytał prowokacyjnie. Irka zdecydowanie za bardzo szukała pozytywnych stron w ludziach i jak jeszcze wśród rodziny to było zrozumiałe, tak jeśli chodzi o obcych ludzi...
- A jeśli chodzi o notatki to przesadzasz. To, czego nie mam tu... - wskazał na swoją głowę. - Znajdę w podręcznikach lub notatkach kolegów. Albo się dowiem u profesora na dyżurze. To nie byłby dla mnie powód do ryku - powiedział dumnie, wręcz butnie, jak zawsze uważając się za pana sytuacji, a przynajmniej swojego losu. Wierzył, że jego wieloletnia, ciężka praca i nauka zaczyna wreszcie powoli procentować.
- Dostosowywałbym pod kątem umiejętności, a nie urojonych problemów - obruszył się. Mógł być trudny w obyciu, ale przecież umiał uszanować fakt, że ktoś go przewyższa w pewnych dziedzinach wiedzą i nie ma co takiego znawcy odrzucać z powodu swoich głupich uprzedzeń.
Tak jak teraz. Nie znał się na klątwach i medalionach w ogóle, więc bez słowa narzekania złapał rzuconą w jego kierunku maść i posmarował wokół przeklętego przedmiotu licząc, że to coś pomoże. Po dłuższej chwili popróbował go chociaż ruszyć po skórze. Niewiele, ale się dało to zrobić, problem był taki, że go to cholernie bolało.
- Niby się rusza, ale boli. Nie wiem czy to coś da.
Irka Odrowąż
Irka Odrowąż
Kuchnia Ytc0My2
Kraków, Polska
27 lat
czysta
za Raskolnikami
współwłaścicielka Piwnicy Bazyliszka
https://petersburg.forum.st/t878-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t963-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t879-podobne-wzywa-podobnehttps://petersburg.forum.st/t948-bazylia

Nie 17 Mar 2019, 14:09
Wywracam oczami – wcale nie teatralnie, raczej z niedowierzaniem, ile jadu i uprzedzeń mieści się w tym prawie dwumetrowym uosobieniu egocentryzmu – słysząc litanię do atutów Arseniya Kuragina. Gdybym była w lepszym nastroju, może bym się roześmiała, może dorzuciłabym litościwie jeszcze kilka uwag od siebie, nie bacząc na to, że Łukasz zupełnie omylnie zinterpretował urwane przeze mnie zdanie. Ale nie jestem i nie mam zamiaru pozwalać, by pod moim dachem miała możliwość rozkwitać nienawiść do kogokolwiek.
- Nie ma nic wspólnego z moim płaczem – postanawiam jednak dokończyć, niewzruszenie i z gradową miną ignorując całą jego wypowiedź na temat Kuragina. Ostatnie, czego mi teraz trzeba, to wyprowadzenie się z równowagi – i tak już dostatecznie zachwianej, balansującej brawurowo na linie załamania nerwowego. – A ty zdecydowanie powinieneś wyluzować. I nie mam na myśli tego! – zaznaczam ostrym tonem, nieokreślonym gestem wskazując na stojące na stole kieliszki i butelkę wódki. – Wybierz się do kina, do ogrodu botanicznego, może nawet do dziadków. Zrób coś dla siebie, co nie ma związku z nauką, bo ślęczenie z nosem w książkach bez chwili wytchnienia wcale nie sprawi, że wiedza będzie ci lepiej wchodziła. Odpocznij i mniej przejmuj się wszystkim, co cię otacza, Łuki. – Im więcej mówię, tym łagodnieje mi głos; tym bardziej czuję, jak wracają do mnie porozbijane elementy, jak na powrót scalam się w jedność. Zabawne, ile prawdy niosą ze sobą ludowe przysłowia i porzekadła. W tym przypadku wyjątkowo sprawdza się, że klin klinem należy wybijać. Od jednej skrajnej emocji po drugą, by znów znaleźć się we właściwym miejscu we wszechświecie. Chociaż na krótką chwilę.
Z dezaprobatą krzyżuję ramiona na piersiach, mierząc brata nieprzeniknionym spojrzeniem. Czasem zastanawiam się, czy rozumie to, o czym mówi, czy może młody wiek i niezmącona niczym wiara we własne możliwości przyćmiewają mu jasność myślenia. W tę kwestię również jednak teraz nie wnikam, to temat na zupełnie inną rozmowę; w innym miejscu, w innych nastrojach.
- O tym mówię – ucinam tę dyskusję w stosunkowo enigmatyczny sposób, opierając się tyłem o kuchenny blat i zezując niecierpliwie na podgrzewającą się wodę. Przygotowana chwilę wcześniej puszka z suszoną rutą łypie na mnie zachęcająco, kusząc bym zajęła nią ręce. Uparcie jednak wciąż trzymam je skrzyżowane, palce nerwowo wpijając w skórę. Cierpliwość to cnota, której zaczyna w obecnych czasach brakować. - Na rogi matohy, Łukasz! Czy ciebie nie uczyli na tych studiach, że w niektórych przypadkach na efekty trzeba trochę poczekać? To cud, że w ogóle tak szybko zadziałało. To może oznaczać, że klątwa wcale nie jest silna – śmiem założyć najbardziej optymistyczny scenariusz, bo nie ma opcji, by maść była na tyle silna, że w ciągu kilku chwil przyniosła całkiem zadowalające rezultaty.
Kiedy woda zaczyna wrzeć, odkładam czajnik na bok, wreszcie zajmując się przygotowaniem ziołowego naparu. Mam niewielkie wątpliwości, lecz staram się jakikolwiek niepokój zepchnąć na boczny tor, i z substytutem uśmiechu stawiam przed Łukaszem szklankę parującego napoju.
- Wypij. Tylko uważaj, jest gorące – ostrzegam, wreszcie znów siadając naprzeciwko niego. – A potem dobrze byłoby, gdybyś odpoczął przynajmniej przez trzy następne godziny. Bez ruszania tego czegoś.
Łukasz Odrowąż
Łukasz Odrowąż
Kuchnia Tumblr_inline_p9yn1jqXtF1rxlhrp_250
Kraków, Polska
23 lata
czysta
neutralny
student medycyny, asystent, stażysta
https://petersburg.forum.st/t1475-lukasz-odrowaz#7375https://petersburg.forum.st/t1489-lukasz-odrowaz#7579https://petersburg.forum.st/t1490-a-dajcie-mi-wszyscy-swiety-spokoj#7581https://petersburg.forum.st/t1488-odrzel#7577

Sro 20 Mar 2019, 19:19
Łukasz nie zwrócił na to uwagi. To było dla niego normalne, że na każdego tak gadał, inni też gadali. Irenka należała do wyjątków - o niej gadał takie rzeczy tylko przy niej, bo we własnym mniemaniu lepiej załapał meandry życia. Ale chyba nie należało mu się dziwić, w domu pełnym ludzi, gdzie każdy chciał dostać trochę uwagi rodziców każdy musiał znaleźć na to własny sposób. A czy jest coś lepszego niż takie niby szczere zwracanie uwagi?
- Niech ci już będzie, i tak ci nie wierzę - stwierdził. Nie to nie, jeśli chce bronić takiego idioty to jej sprawa. Najwyżej będzie żałować kiedy Arseniy znowu się do niej lub kogoś z rodziny przypierdoli. - Wziąłem to dla ciebie, bez powodu nie odwołujesz spotkań! - sam też się oburzył. Co to niby za insynuacje! Wręcz poczuł się dotknięty takim oskarżeniem. Wśród Odrowążów miał chyba jeden z najmniejszych ciągów do alkoholu. Z tego co pamiętam nawet na weselu Yaxleyów pozostał trzeźwy. - Irka, wiesz, co teraz mam? - zaczął swój wykład. - Końcowe egzaminy. Od nich zależy moja magomedyczna przyszłość. W tym miesiącu z pewnością nie znajdę czasu na żadne ogrody zoologiczne, kina czy inne rozrywki, najwcześniej w kolejnym miesiącu. Nawet nie chcę sobie wyobrażać jak bardzo będę pluł sobie w brodę jeśli nie ukończę studiów z wyróżnieniem przez przesadzoną chwilę relaksu - skończył wreszcie, tonem znawcy. Można powiedzieć, że w jakimś sensie był takowym, w końcu w dalszym ciągu wielu czarodziejów nie decydowało się na studia. A on jednak sporo o nich wiedział.
Przynajmniej za to jego siostra przez chwilę nie wyglądała jak siedem nieszczęść.
Nie skomentował jej słów mając wrażenie, że czasami Irena traktowała go jak matka, a nie starsza siostra. To wie lepiej, tu odpocznij, nie możesz tak mówić... Skupił się na dokładnym rozsmarowaniu maści wokół medalionu starając się zużyć jej jak najmniej.
- Ech, no nie wiem. Nie jestem przekonany - powiedział gapiąc się na zaklątwiony przedmiot i powstrzymując od dalszego gmerania przy nim. - Może to chwilowa poprawa przez poślizg czy coś... - znał przecież takie przypadki chorób. Obawiał się podobnych możliwości przy takich przypadkach jak jego, ale kto tam wie, on z pewnością nie.
- Dobra, niech ci będzie. Obyś miała rację - powiedział, chuchając na napar.  Chwilę pogadali, nim młodzieniec go wypił, a przez kolejne parę godzin kombinowali jak zdjąć mu zaklątwiony przedmiot z szyi. Na szczęście udało im się to tego samego dnia.

Łukasz i Irena z tematu
Sponsored content


Skocz do: