Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pią 03 Lut 2017, 17:53
Kładka

Właściciele tych dwóch kamienic – jednej znajdującej się na Niedźwiedzim Ryku, drugiej na Eufrozyny Wielkiej – dość dobrze znani są ze swoich wybuchowych charakterów i nieustannych sprzeczek o to, gdzie dokładnie przebiega granica jednej i drugiej dzielnicy. Niespełna rok temu zmuszeni zostali jednak do zawarcia porozumienia, którego owocem stał się mostek łączący obie kamienice. Dość szeroka, żeliwna kładka ozdobiona jest ornamentami z tombaku. Poza wyjściami z kamienic, dostać się można na nią wchodząc po drabince przymocowanej do jednej ze ścian bloku; na pomoście znajdują się schody prowadzące na dach jednej, jak i drugiej kamienicy.

Marcelina Shagalova
Marcelina Shagalova
Kładka Tumblr_op0hqfWH2o1wn3bt6o3_500
Witebsk, Białoruś
24 lata
brudna
neutralny
bezrobotna
https://petersburg.forum.st/t1144-marcelina-szagalow#4329https://petersburg.forum.st/t1315-marcelina-shagalova#5552https://petersburg.forum.st/t1165-marcelina-shagalova#4443

Wto 02 Sty 2018, 21:25

30.05.1999

W mniemaniu Marceliny Shagalovej kładka znajdująca się pomiędzy kamienicami na Niedźwiedzim Ryku i Eufrozyny Wielkiej, była kładką, która leżała pomiędzy jedną a drugą kamienicą arystokracji. I jakkolwiek byłoby to prawdą, Marcelina sądziła, że przynajmniej jeden z tych budynków należy do Alekseia Karamazova. Nic ją, absolutnie nic nie interesowało to, że te jej podejrzenia mogą okazać się nieprawdą. Obecnie znajdowała się w takim stanie psychicznym, w jakim znajdują się kobiety zdolne zrobić wszystko.
Na przykład w samym środku nocy wdrapywać sie po drabince na jeden za bardziej rozpoznawanych budynków w całym Petersburgu, mówiąc pod nosem "Ja ci pokaże zasrańcu", i co chwile przeklinać, bo się bucik poślizgnął już któryś raz na tym metalu i zaraz sobie te ząbki piękne wybije. Przy wchodzeniu na drabinkę powinna przynajmniej odrobinę zasad bezpieczeństwa przestrzegać, ale ona wydaje się wcale nie przejmować takimi bzdetami jak bhp, czy zasada o tym, że jak się jest pijanym to się nie wchodzi na wysokość. I najlepiej nie palić papierosa. Bo się może na przykład skończyć, albo może wypaść z ust wprost w kałużę wypełnioną alkoholem, zrobić mały wybuch i spalić złodzieja w postaci chudej Marceliny. Ten scenariusz jednak zostawmy na inny dzień. I tak nie jest to jej najlepszy występ, bo kiedy tak się nieudolnie wspina, to nie wie o tym, że jakiś koleś się patrzy od dobrej minuty, a może i już dwóch, jak jej idzie. I ten koleś, co tak na dole stoi, on jeszcze nie wie, ale zaraz urośnie, to znaczy, będzie miał okazję urosnąć do roli bohatera tragicznego. Albo romantycznego.
Bo Marcelina znów źle coś złapała, zamiast drabinkę to papierosa, poślizgnęła się i nieostrożnie wychyliła i sama nie wie, jak nagle spadać zaczęła. I zaraz jej przed oczami przebiega całe życie. Nie było to życie piękne, raczej dziwne i mroczne. I samo jego wspominanie sprawia, że się właściwie nawet ucieszyła na to, że wreszcie przyszedł na nią czas. Jutro ktoś ją znajdzie z rozwaloną czaszką, leżącą na kładce pomiędzy dwoma kamienicami w samym centrum magicznego świata. I  co pomyślą ludzie? Że jest złodziejką, że jej śmierć jest znacząca? A może nikt nic nie pomyśli, nikt o niej nie napisze w gazecie, nawet zdjęcia jej nie zrobią. Bo może ten widz, który patrzył z dołu, uzna, że przerwie tę chwilę pędzącą nieuchronnie do tragedii i zmieni los tej chudziny o czarnych włosach.
Jasmin Vasilchenko
Jasmin Vasilchenko
Kijów, Ukraina
27 lat
błękitna
neutralny
cygan, grajek, wróżbita, czasem pan na włości
https://petersburg.forum.st/t1279-jasmin-vasilchenko#5187https://petersburg.forum.st/t1286-jasmin-vasilchenkohttps://petersburg.forum.st/t1285-bania-u-cyganahttps://petersburg.forum.st/t1287-dumka#5276

Wto 02 Sty 2018, 22:45
Nieszczęsny maj dobiegał upragnionego końca. Tak przynajmniej jeszcze wczoraj myślał panicz Vasilchenko, bo o ile prawdą było, że miesiąc się kończył, to jego tułaczka po kocich łbach dawnej stolicy miała się dopiero zacząć. Jeszcze wczoraj miał taki piękny sen, w myślach był już trzydziestym pierwszy, a kopyta Gieni znowu mknęły po stepie, kolejna niesamowita podróż. Tym razem jej celem mała być wielka, wspaniała Hameryka. Miejsce, gdzie rzekomo spełniały się sny, gdzie każdy mógł być tym kim chciał. Co prawda z pewnymi nazwiskami, było to możliwe nawet tu, w Rosji, krainie biedaków i kilku procent światowych miliarderów. W tym mieście, chwilowo, ale był na przykład Jasmin Vasilchenko, cygan, wróżbita za dychę,  pragnący w swoim życiu nie robić nic wartościowego, nazwisko i zasoby pieniężne rodu umożliwiały mu to. Tak więc niecałe dwadzieścia siedem lat swojego jestestwa spędził na trwożeniu pieniędzy ojca i uciekaniu przed wszystkimi problemami, a tymi których nie umiał przeskoczyć wyśmiewał i starał się przeciągnąć w czasie. Najbliższa kłoda na jego drodze miała jednak nie być taka łatwa do przeskoczenia, o nie.  
List od ojca mówił jasno, że ma się ożenić, najlepiej już w tej chwili z pierwszą lepszą arystokratyczną panienką, która spadnie mu z nieba. Gdyby to było takie proste. Wzdycha ciężko zatrzymując się na chwilę i wyciągając z kieszeni paczkę papierosów, zapala je jakby od niechcenia, opierając się o witrynę jednego ze sklepów i myśli, jakby tu wymigać się z tej całej skomplikowanej sytuacji.
Zaciągając się papierosem jego wzrok mimowolnie sunie do góry, gdzie na drabince przeciwpożarowej dostrzega jakiś poruszający się cień, który usilnie stara się brnąć do góry. Nie jest to zbyt fascynujący obiekt do obserwacji, jednak z braku lepszego Jaś zainteresuje się nawet tym.
Korzystając z nieobecności swojego wiernego rumaka po wypaleniu pierwszego papierosa Cygan sięga po następnego. Nie ma jednak wystarczająco czasu, żeby odpalić go od wyciągniętej w tym celu różdżki, gdyż zauważa coś co wydaje się nie być zamierzonym celem przedstawienia. Tajemnicza postać zmieniła zwrot swojego przemieszczania i teraz spada w dół. Na jedną chwilę sparaliżowany strachem, kieruje różdżkę w stronę bezwładnie spadającego ciała i zaklęciem zatrzymuje je w locie po czym powoli opuszcza na ziemię.
Czy to mugolka?
Pojawia się w jego głowie myśl, a następna usilnie stara się przypomnieć sobie zaklęcie czyszczące pamięć, które jak na złość nie chce mu się w tej chwili przypomnieć.
- Jesteś mugolką? – Pyta dość brutalnie podchodząc leżącej na ziemi dziewczyny. Gdzieś w otchłani myśli cygana pojawia się ta, że niedoszła denatka jest całkiem ładna, szybko jednak odsuwa tę myśl, skupiając się na tym co w tej chwili jest istotne.  
Marcelina Shagalova
Marcelina Shagalova
Kładka Tumblr_op0hqfWH2o1wn3bt6o3_500
Witebsk, Białoruś
24 lata
brudna
neutralny
bezrobotna
https://petersburg.forum.st/t1144-marcelina-szagalow#4329https://petersburg.forum.st/t1315-marcelina-shagalova#5552https://petersburg.forum.st/t1165-marcelina-shagalova#4443

Wto 02 Sty 2018, 23:06
A więc leci Marcelina  Shagalova. Już pożałowała, że życie miała jakie miała, myśli jak tu leżeć, żeby jutro w gazecie mieć najpiękniejsze zdjęcie pogrzebowe, kiedy nagle dociera do niej, że owszem leży na ziemi: ale wcale nie jest martwa, a raczej lekko draśnięta i to przez to co sobie siniaka nabiła, jak przeskakiwała przez płot dzisiejszego ranka.
Otwiera oczy szerzej  i patrzy na jakiegoś hipisa, który się urwał z lat sześdziesiątych i nie wie chyba, ze w Rosji to on hipisem sobie może być z pięć minut, a później to go wsadzą do pierdla za te wymysły zachodnioeuropejskiego konsumpcjonizmu. Nawet jeżeli hipisi mieli odrzucić tę filizofię.
- A idź mi z tą mugolką !!!- odpowiada jak gdyby nigdy nic, zaraz się zrywa, to znaczy, powoli zgina jedną i drugą nogę i ramionami się od ziemi odpycha, coby wstać z tej ziemi na której przyszło jej leżeć (a wcale nie umrzeć) i jest obrażona, że ten hipis ją wziął za jakąś mugolkę, co pokręciło go czy jak? - Co się tak gapisz, odsuń się, ja idę z odsieczą pokazać temu zasrańcowi, że się tak kobiet nie traktuje, bo my też mamy uczucia...! - i odrazu zmieniła osobę, której nienawidzi, bo ten hipis w gruncie rzeczy to niczemu winny, ale i tak się patrzy i tak stoi jej na drodze, a nawet jak się odsunie, to ona się zatacza z lekka, wiec znów jej się wydaje, że on stoi jej na drodze, a ona przecież taka waleczna idzie do swojego byłego szefa otrzymać jakąś zapłatę za to, że jest lojalna i nie poszła po wszystkich żonach swoich klientów im nagadać, że ich mężowie to są zwykłe świnie, które rozporka nie potrafią utrzymać zapiętego przez dwadzieścia cztery godziny.
I chce już znów iść i się wspinać po drabince, ale uznała, że teraz już musi się wytłumaczyć temu tu, chociaż on nic nie powiedział. I uniosła palec i pogroziła jemu, albo temu na górze.
- Bo wy wszyscy jesteście tacy sami! Ty wiesz kto tam mieszka? Daj mi papierosa jak masz, to ci powiem kto!- i macha na niego ręką, a o papierosie to wie, że on go ma, bo przecież jak sie tak o niego obiła to poczuła, że palił przed chwilą!
Jasmin Vasilchenko
Jasmin Vasilchenko
Kijów, Ukraina
27 lat
błękitna
neutralny
cygan, grajek, wróżbita, czasem pan na włości
https://petersburg.forum.st/t1279-jasmin-vasilchenko#5187https://petersburg.forum.st/t1286-jasmin-vasilchenkohttps://petersburg.forum.st/t1285-bania-u-cyganahttps://petersburg.forum.st/t1287-dumka#5276

Wto 02 Sty 2018, 23:47
No i nie wie. Odpowiedź udzielona mu przez błękitnooką nie pozwala jednoznacznie ustalić, czy należy ona do gatunku magicznie upośledzonego, czy to tylko wina wciśniętych w te drobne ciałko procentów. Nie wydaje się jednak zbytnio zdziwiona i zaniepokojona faktem, że żyje, chociaż według wszystkich znaków na niebie i ziemi, ten stan rzeczy nie jest wcale taki oczywisty.  Nie patrzy też ze zdziwieniem na ciągle wyciągniętą drewnianą różdżkę. A nawet na stojącego nad nią cygana, który ów kawałek drewienka dzierży, jakby chciał komuś oko wydłubać. Zbierając więc wszystkie te znaki do kupy, Jasmin dochodzi więc do jedynego słusznego wniosku, że albo jest jedną z nich, albo tak pijana, że fakt, że nie jest, nie robi żadnej różnicy, bo i tak jutro jedyne co będzie pamiętać to, że zaczynała pić.
Obie opcje nie wydają się być złe.
Już ma się zamiar zebrać, szczególnie, że po tonie w jakim uzyskał podziękowanie, za ocalenie jej życia, nie trudno idzie się domyślić, że na lepszą nagrodę liczyć nie może, a jedyne co dziewczyna może mu dać to pijacki wywód, o niesprawiedliwości otaczającego ich świata.
Trochę jej nie słucha, kiedy mu tak marudzi, a trochę zastanawia się nad tym, czy w czasie spotkań z Leonem i Gorią, wyglądają tak samo?  
Słuchając kolejnych słów wypadających z kobiecych ust zastanawia się nad odsieczą, z którą to pani worek ziemniaków zamierza iść, bo jeżeli przez włosy postanowiła odnaleźć w nim jego żeński pierwiastek to coś poszło nie tak. Ciekawe czy jego koleżanki też tak wyglądały, kiedy się z nimi rozstawał? Kolejne egzystencjalnie pytanie pojawia się w trzeźwej głowie Jasmina, cholera brak alkoholu we krwi robiło z nim złe rzeczy. Szybko odrzuca od siebie te rozmyślania, tak jest bezpieczniej, bo zaraz sam jeszcze gotowy wchodzić na tę drabinkę i z życiem walczyć, a Gieni nie ma, nikt z pomocą nie przyjdzie.
Bez słowa podaje jej paczkę papierosów po czym znowu wyciąga różdżkę i odpala jej jednego.
- Jesteśmy. – Mówi co prawda, nie wie co jej zrobił ten cytuje „zasraniec”, ale Jasmin mógł się spodziewać, że sam zrobił w swojej historii coś równie okropnego, jeżeli nie gorszego. Skoro tak czy wiec powinien tu stać i z litością w oczach przyglądać się pijanej kobiecie? Czy miało to być odpracowanie swoich grzechów, szansa na odkupienie? A może jakaś podświadoma nadzieja, na szybki numerek, kiedy już kobieta trochę się uspokoi i zechcę zapomnieć o tamtym draniu, w czyiś ciepłych objęciach?
Uciekaj Marcelinko bo w towarzystwie tego pana nic dobrego Cię nie czeka.
Marcelina Shagalova
Marcelina Shagalova
Kładka Tumblr_op0hqfWH2o1wn3bt6o3_500
Witebsk, Białoruś
24 lata
brudna
neutralny
bezrobotna
https://petersburg.forum.st/t1144-marcelina-szagalow#4329https://petersburg.forum.st/t1315-marcelina-shagalova#5552https://petersburg.forum.st/t1165-marcelina-shagalova#4443

Sro 03 Sty 2018, 15:17
No brawo, dowiedział się, że nie jest mugolką. Ci mężczyźni, to coraz bardziej są bystrzy, niedługo wreszcie pojmą, że bez kobiet to nic by nie osiągneli, na pewno by nie mieli nic do powiedzenia w kwestii przyjemności seksualnych, bo to co sobie fundują nawzajem coponiektórzy, och, jak to się może równać z tym co kobieta może osiągnąć w przyjemności.
Marcelina się więc zatacza, nieświadoma troche tego, że ma do czynienia z Einsteinem, a trochę szczęśliwa, że do jej ust został przystawiony papieros. - No - ucieszyło ją to, na boki rękoma macha, jak wciąga pierwszy naprawdę głęboki wdech z dymem papierosowym. Od jakiejś minuty nie paliła, a zachowuje się, jakby od roku tego nie robiła. Odsuwa rękę z fajką i puka tego hipisa w ramie. - Jesteście, wszyscy! A wiesz kto jest najgorszy z was wszystkich? Ten zapluty Karamazov, który sobie myśli, że może mnie zwolnić tak z dnia na dzień, jak ja dla niego harowałam ILE WLEZIE.
I czy ktoś się na mnie skarżył? No powiedz, skarżył się?
- czeka na odpowiedź negatywną, tak gwoli ścisłości. Czeka i czeka, a w międzyczasie znów się zaciąga i opiera o ścianę i smutek przychodzi szybciej, niż Jasmin mógł na to liczyć.
- A ja chciałam tylko być dobrą pracownicą, z uczciwą pracą i dobrą płacą, to tak wiele? - za dużo pytań i mało odpowiedzi od tego hipisa. Dlatego aż się zdenerwowała. - Ty to pewnie nigdy nie pracowałeś! Nic nie zrozumiesz. Trzymaj- oddaje mu papierosa i idzie w strone skrzynek po których musi się wspiąć, żeby wejść po drabince do pokoju Karamazova. Tam każe mu oddać pieniądze, złoto i kosztowności. A w zamian zniknie już na zawsze.
Jasmin Vasilchenko
Jasmin Vasilchenko
Kijów, Ukraina
27 lat
błękitna
neutralny
cygan, grajek, wróżbita, czasem pan na włości
https://petersburg.forum.st/t1279-jasmin-vasilchenko#5187https://petersburg.forum.st/t1286-jasmin-vasilchenkohttps://petersburg.forum.st/t1285-bania-u-cyganahttps://petersburg.forum.st/t1287-dumka#5276

Sro 03 Sty 2018, 18:11
W milczeniu przysłuchuje się kobiecie, głową kiwa, w pewnym momencie jednak wyłącza się na chwile, zaczyna kontemplować swoje buty, jeszcze nie udało mu się do końca oczyścić ich leśnej przygodzie. Gdzieś między oględzinami obuwia, a pustką, Jasiek dochodzi do pięknego wnioski, że chyba po raz pierwszy w tym roku nikt, nie ma mu nic za złe. To nie on ją skrzywdził, nawet palca, nawet pół opuszka do tego nie przyłożył. Ta myśl jest bardzo pokrzepiająca, uświadamia, że nie wszystko co złe zowie się Vasilchenko, tym razem na przykład mówi się na to Karamazov… Jak to Karamazov?!  
Ruch głównego systemu moderującego zatrzymuje się w połowie drogi, oczy otwierają się szerzej, a usta wykrzywiają się w połowie jakiegoś dźwięku.
- Karamazov? - Powtarza, a na twarzy maluje mu się zdziwienie? Ten Karamazov co to kij od szczotki połknął? Karamazov brat nie jakiej Filipy, a może gorzej ojciec, czy inny pomiot tej szatańskiej familii. Nie ważne, który, ale to słowo poruszyło w świadomości jaśminowej pewien obszar odpowiedzialny za zainteresowanie, o ile wcześniej życie nawalonej panienki, interesowało go równie mocno jak zeszłoroczny śnieg, tak w tym momencie ten stan się zmienił.
- A to perfidny drań! Jak mógł, a na pewno byłaś najlepsza w tym co robiłaś? - Trochę stwierdza, ale gdzieś tam kryje się pytanie, bo w sumie zaczyna się zastanawiać.
Nie udaje mu się zapytać o którego Karamazova chodzi bo już widzi, jak kolejne milion myśli i głupich pomysłów przechodzi, przez głowę kobiety. Pewnie by ją tak zostawił, uznał to za selekcję naturalną, niektóre jednostki muszą po prostu odpaść, on w sumie też był jedną z nich, tylko on miał Gienię, który miał lekko sprzeczne zdanie na temat, kiedy jego właściciel powinien wykitować i brzmiało ono dobrze, ale nie przed obiadem i przed skończeniem się paczki z kostkami cukru. Skoro więc tylko Vasilchenko wiedział, gdzie są schowane musiał żyć, po za tym były miejsca, gdzie nawet latający koń nie mógł się podrapać, więc posiadanie murzyna z przeciwstawnym kciukiem było opłacalne.
Słysząc, że nigdy nie pracował ma ochotę zaprzeczyć, przecież on ciągle pracuje, myśli, że chodzi na te wszystkie wesela, bankiety, kwesty i spotkania z arystokracją dla przyjemności? Toż to straszne nudy, to jego praca, a przynajmniej spełniany obowiązek względem rodziny. No tak, ale ona tego nie wie, dla niej jestem jakimś hipisem, spogląda na swoją koszulę, a gdzie on ma kwiaty, wybitnie nie wygląda jak dziecko kwiat, a coś o tym wie bo oglądał Jesus Christ Superstar i tam były dzieci kwiaty.
Przez chwilę przygląda się jak kobieta wspina się po drabince, nie śpieszy mu się, kiedy jednak przyglądanie się jej pośladkom zaczyna go już nudzić, mówi trochę głośniej, tak żeby go usłyszała.
- Ale wiesz, że Aleksei Karamazov tam nie mieszka? - Nie wie czy chodzi jej o brata Filipy, tak strzela, jeśli nie trafił to przynajmniej do wie się w końcu o kogo pokręconej panience dokładnie chodzi.
Marcelina Shagalova
Marcelina Shagalova
Kładka Tumblr_op0hqfWH2o1wn3bt6o3_500
Witebsk, Białoruś
24 lata
brudna
neutralny
bezrobotna
https://petersburg.forum.st/t1144-marcelina-szagalow#4329https://petersburg.forum.st/t1315-marcelina-shagalova#5552https://petersburg.forum.st/t1165-marcelina-shagalova#4443

Czw 04 Sty 2018, 12:56
Jak jeszcze stała na ziemi, to on się dopytuje z trzy razy i powtarza nazwisko znienawidzone przez Marcelinę, aż wreszcie i ona ustosunkowuje się do tego:
- Dasz wiarę, też byłam zdumiona, że tak się nazywa. Kto by pomyślał, że mili chłopcy mogą nosić te znane nazwiska? Karamazov, to się czyta w gazetach, w radio coś się słyszy. Ale żeby mieć do czynienia z takim na osobności? Pewnie nigdy nie miałeś, to co ty tam wiesz. Ale zwykle myśli się, że ci ze znanymi nazwiskami to takie szuje, wydawało się, że tu będzie inaczej, ale wiesz co? - zawiesza głos i zaraz mu wykrzyczała: - Okazało się, że im bardziej bogaty, tym gorszy. Teraz to ja się będę na biedaki tylko nastawiać. Im będzie miał mniej, tym lepszy - obiecała sobie, chociaż tak naprawdę to ona wcale nie chciała nigdy od Alekseia pieniędzy, to że jej płacił, a właściwie dawał miejsce do spania w zamian za to, że mu oddawała połowę tego, co zapłacił klient, to wyszło niechcący. Gdy tylko się dowiedziała, że to on jest pracodawcą, to zaraz jej to wszystko zbrzydło.
Dobrze, że ten tutaj biedaczyna, co się przypałętał, to rozumie tę sytuację.
- Oj, daj spokój, wcale nie byłam, zresztą wcale nie chcę tam wrócić! Ale ten OBŚLIZGŁY, OKROPNY MANIPULANT, synek mamusi jeden, niech on mi odda pieniądze! - odgraża się panienka Shagalova i już jest na drabinie, już się wspina, a ten,że to nie tu.
- A skąd ty to możesz wiedzieć? - chce się dowiedzieć i obraca się, żeby spojrzeć na niego, jak stoi w dole.
Jasmin Vasilchenko
Jasmin Vasilchenko
Kijów, Ukraina
27 lat
błękitna
neutralny
cygan, grajek, wróżbita, czasem pan na włości
https://petersburg.forum.st/t1279-jasmin-vasilchenko#5187https://petersburg.forum.st/t1286-jasmin-vasilchenkohttps://petersburg.forum.st/t1285-bania-u-cyganahttps://petersburg.forum.st/t1287-dumka#5276

Pią 05 Sty 2018, 17:04
Już chciał zaprzeczyć, istniało, a przynajmniej w cygańskiej mentalności było coś takiego, jak solidarność członków z członkami, a to wymagało przynajmniej próby ochrony wszystkich szlachetnie urodzonych, przecież to nie mogło tak działać. Jakim cudem imię mogło mieć wpływ na charakter człowieka, a w tym przypadku nazwisko. No przecież? To nie mogło tak działać? Prawda?
Chociaż, kiedy słyszało się takie imię jak Aleksei Karamazov (a niech go piekło pochłonie, za wszystko cóż mu uczynił), to jakoś podświadomie wyczuwało się w nim kij w dupie, była to jakaś taka pierwsza myśl. Mógł się uśmiechać, ba, nawet przymilać, ale we wszystkim tym wyczuwało się jakąś sztuczność. Kiedy więc z ust dziewczęcia padły słowa, że wydawał się miły, jaśminowe oczka spoglądają w jej stronę ze zdziwieniem.
- Gadamy o tym samym chuju Karamazovie? – pyta w pewnym momencie jej monologu, nie udaje mu się jednak go przerwać i wymusić choć odrobinę uwagi. Przekręca więc ślepiami i czeka, aż jej ciąg świadomości się skończy i będzie mógł coś powiedzieć, ale w sumie po co? Dlaczego on w ogóle jeszcze tam stał, ilość dobrych uczynków już wyczerpał na następny miesiąc, a w zasadzie do końca roku. Powinien więc spadać stamtąd zanim dziewczyna zrobi coś głupiego, a on zostanie posądzony o współudział. Nie żeby nigdy nie zrobił niczego tak głupiego, włamali się kiedyś do jakiegoś przypadkowego mieszkania, ale inaczej to wyglądało, gdy się było pijanym w trzy dupy, a u twojego boku stali Aristov i Onegin. Wszystko było inne, kiedy się u boku miało odpowiednich ludzi, a tego o tej przypadkowej, nieszczęśliwie zakochanej nie można było powiedzieć.
Nie zauważył, kiedy dziewczyna przestała wieszać psy na Karamazovie, bo zaczęło go męczyć coś ważniejszego. Czyżby stał tam ciągle, bo chciał osobą Shagalovej odpokutować za te wszystkie wariatki, które przez niego zachowywały się w taki sposób? Niby mówiła coś o jakichś pieniądzach, ale kto by wariatki słuchał. To był znak, Opatrzność chciał, żeby zapłacił za swoje grzechy ratując to dziewczę, czy jednak nie skończył już swojego zadania? Żyła, a to co robiła teraz to już można było podciągnąć pod selekcję naturalną, a na to już Vasilchenko nie mógł mieć wpływu.
- Skoro cię okradł, to nie powinnaś tego zgłosić, nie wiem, do Białej Gwardii? Kradzież z włamaniem może cię postawić w złym świetle? – Starość puka do drzwi, Jasmin Vasilchenko zaczyna gadać z sensem, niech ktoś wezwie ambulans.
Nikt pomocy dla biednego Cygana nie wezwał, a żal, prawdopodobnie mogłaby mu się przydać.
- Jakby tego, nie nienawidzimy się z jego siostrą, a ona kręci z moim najlepszym przyjacielem i oni myślą, że ja tego nie widzę. Trochę to pokręcone, ale mogę ci opowiedzieć. Masz może, nie wiem, pół roku, bo mniej więcej tyle mi zajmie opowiadanie o tych skończonych debilach i ich podchodach?
Marcelina Shagalova
Marcelina Shagalova
Kładka Tumblr_op0hqfWH2o1wn3bt6o3_500
Witebsk, Białoruś
24 lata
brudna
neutralny
bezrobotna
https://petersburg.forum.st/t1144-marcelina-szagalow#4329https://petersburg.forum.st/t1315-marcelina-shagalova#5552https://petersburg.forum.st/t1165-marcelina-shagalova#4443

Nie 07 Sty 2018, 23:49
Ależ to właśnie tak działało. Bo co szło za nazwiskiem to szlachetne wychowanie. To, że się dzieci nie puszcza na ulice, żeby sobie kolana poobijały, tylko się im zakłada ładne pończoszki i wyprasowane sukienki i prowadzi się za rękę na łąkę, albo lodowisko, na którym i tak się nie wywrócą, bo ktoś zawsze nad nimi czuwa. I potem idzie się z nimi na gorącą czekoladę, a nie czeka w domu na to, że jak może zgłodnieje to wróci całe zasmarkane i z obsikanymi spodniami.
Marcelina nie wierzyła już w żadną obronę tych, którzy mieli się za lepszych od niej. Już szczególnie po tym, co jej najgorszego zrobił Karamazov. Jak ją oszukał perfidnie, że ma dusze, serce i mózg na dobrym miejscu, a później ją tak zawiódł. Jak mógł to zrobić? Po prostu został właścicielem burdelu i dał jej pieniądze, które zaraz później kazał sobie oddać. Zła, bardzo zła na to wszystko była Marcelina, chociaż to ona jest w tym wszystkim pierwszym kłamczuszkiem. Przecież powinna powiedzieć mu, że nie jest dobrą osobą i że będąc z nią, to on sobie życie zniszczy. Psychicznie.
Nagle Marcelina spogląda na tego, który chyba jest wrogiem jej wroga, co czyni go przyjacielem.
- No sam widzisz! - mówi i macha rękami, bo to bardzo ciekawe, że wszyscy w mieście wiedzą, jaki jest Aleksei, a ona na przykład dowiedziała się tego całkiem niedawno. Dlaczego to tak jest, czy to kwestia tego, że z niego naprawdę nie jest taki porządny chłopiec?
To by było łatwiejsze, gdyby się dowiedziała z pół roku temu, jak przestała się do niego odzywać, jaki on jest. Wtedy miałaby wytłumaczenie, potwierdzenie. A tak to go zobaczyła, strasznie się wkurzyła, ale zobaczyła i teraz ciągle tylko się zastanawia, jak można być tak przystojnym, przecież to nielegalne.
- Myślisz, że on mnie jeszcze do pierdla wsadzi za to, ze idę po swoje? - To się oburzyła! - O nie, to tak nie może być, to teraz mu jeszcze rozbije wazon. Na głowie! - I schodzi z drabiny i kręci głową, bo ten hipis chyba trochę się zapędził z wyjaśnieniami.
- Ej, myślisz że mnie interesuje, co akurat jego siostra robi w życiu? - Marcelina, warto wspomnieć, jak się zdenerwuje to potrafi być taką agresorką, że podchodzi do Jasmina i tryka go w jego arystokracką klatę. - Jeżeli jest taka sama jak brat, to może jeszcze powie temu twojemu koledze taką bajkę, że ten się nawet nie obejrzy jak się zakocha. A wtedy to już pies pogrzebany, bo zakochać się w Karamazovie, to tylko przecież stracone nadzieje i życie zepsute, nie polecam ogólnie.
Jasmin Vasilchenko
Jasmin Vasilchenko
Kijów, Ukraina
27 lat
błękitna
neutralny
cygan, grajek, wróżbita, czasem pan na włości
https://petersburg.forum.st/t1279-jasmin-vasilchenko#5187https://petersburg.forum.st/t1286-jasmin-vasilchenkohttps://petersburg.forum.st/t1285-bania-u-cyganahttps://petersburg.forum.st/t1287-dumka#5276

Pon 08 Sty 2018, 18:54
Widział, to znaczy obecnie była to głównie dolna część pleców panny Shagalovej, ale na dobry początek rozmowy nadawało się i to, ale chyba nie tego dotyczyły pytanie. Jakim więc szczęściem było, że nikt nie oczekiwał od niego na nie odpowiedzi. Kiwnął więc raz czy dwa głową i ją spuścił, z nieznanych mu powodów kobiety nie lubiły być uświadamiane, że przyglądał się niektórym częściom ich ciał. Cóż, jakby nie patrzeć było to silniejsze od niego, jeżeli nie miały na to ochoty powinny ubierać się w prześcieradła i nakładać bezkształtne spodnie cnoty. W innych przypadkach nie powinny mieć mu za złe, że ciekawość wiodła jego wzrok w różne sfery kobiecego ciała.
Z zamyślenia wyrywa go głos dziewczyny, który teraz dochodzi gdzieś bardziej z dołu, spogląda więc na nią jakby spadła z księżyca. Nie, bo przecież kiedy była włamuje ci się do mieszkania i zaczyna cię okradać, to ty częstujesz ją herbatą i podajesz słodkie pierniczki, żeby miała czym zagryźć łzy. W jakim świecie ta kobieta żyła?
- Na pewno najpierw wezwałby Białą Gwardię albo jakiegoś swojego miśka, a potem zadałby pytanie, co cię sprowadza pod jego próg – mówi, po czym rusza w stronę, gdzie, o ile dobrze pamiętał, ostatnio mieszkało straszne rodzeństwo Karamazovów. Bardzo się dziewczyna w określeniu lokalizacji nie pomyliła, ale nie zmieniało to faktu, że zamiast do mieszkania tego parszywego kocura Alekseia, chciała odwiedzić dom jakichś nieszczęśników, którzy w całym tym zamieszaniu nie zawinili niczym, poza mieszkaniem w złym miejscu.
- Ja nie chciałem z tobą rozmawiać, a mówisz do mnie cały czas. Myślałem, że teraz moja kolej? Jednak nie dla Cygana wolność słowa – odpowiada obrażony, po czym niechętnie zatrzymuje się i odwraca do tej głośnej dziuni,  a w głowie jasminowej toczy się wewnętrzny spór, czy zaprowadzić ją czy porzucić. Porzucenie wydaje się być lepsze, ograniczy jego udział w całej tej szarpaninie do niezbędnego minimum, chociaż obrazek, jak Marcelina szarpie tego picusia glancusia za fraki, wydawał się wart każdych pieniędzy.
- Idziesz, czy jeszcze raz chcesz wejść na tamtą drabinę?
Aleksei Karamazov
Aleksei Karamazov
Kładka 09b31066986ad8982ed7a19051007650
Samara, Rosja
27 lat
błękitna
za Starszyzną
właściciel Masquerade, aspirujący twórca zaklęć
https://petersburg.forum.st/t1022-aleksei-karamazovhttps://petersburg.forum.st/t1023-aleksei-karamazov#3608https://petersburg.forum.st/t1024-do-you-darehttps://petersburg.forum.st/t1025-hygin#3611

Pon 08 Sty 2018, 23:44
- ALEKSEI! - przeraźliwy krzyk przedziera się przez grube warstwy ścian po raz pierwszy. - ALEKSEI OBUDŹ SIĘ! - po raz drugi. - ALEKSEI DO KURWY NĘDZY! WSTAWAJ DZIWKARZU JEDEN! - i po raz trzeci. Mijają długie sekundy, nim dochodzi do mnie, że to właśnie moje imię trzęsie górnymi piętrami kamienicy. Podnoszę się nieśpiesznie do pozycji siedzącej i z typowym dla siebie zdziwieniem odkrywam, że w progu mojego pokoju stoi nie kto inny jak Filipa - właścicielka donośnego głosu i niezbyt przychylnych uwag, kierowanych pod moim adresem.
- Co? - pytam mało elokwentnie, zerkając w kierunku ściennego zegara, którego wskazówki zbliżały się do godziny trzeciej... nad ranem. Nie mam pojęcia, co takiego rusałka może ode mnie chcieć o tej porze, to też sięgam po leżącą obok łóżka różdżkę i macham nią nonszalancko w jej kierunku, tym samym pozwalając jej przekroczyć magiczną barierę, jaką otoczyłem swój pokój. - Co znów zrobiłem?
- Co?! - ani to odpowiedź, ani stwierdzenie, raczej warknięcie, które mogło być zapowiedzią rozszarpanego gardła. - To, że ta Twoja dziwka wydziera się od pół godziny pod naszą kamienicą! - wypluwa z siebie jednym tchem Filipa a ja dopiero teraz zauważam, że jej tęczówki płoną żywym ogniem - mówiąc, że jest wkurwiona, najprawdopodobniej bym ją obraził i zlekceważył poziom adrenaliny buzujący w drobnym ciele.
- Moja dziwka? - pytam, znów niezbyt bystro. Tym razem jednak pośpiesznie wyślizguje się z łóżka i narzucam na siebie zrzucone wcześniej na podłogę spodnie. - Marcelina? - dodaję po chwili, kiedy neurony w mojej głowie ponownie nawiązują ze sobą współpracę. - Co ona tu robi?
- A skąd ja mam to wiedzieć?! - odpowiada warkotem blondynka, wyraźnie rozjuszona moim pytaniem. - Masz dokładnie pięć sekund na to, by tam zejść i zrobić z nią porządek. Jeśli nie, to ja to zrobię ale wtedy wierz mi, resztek swojej miłości będziesz szukał na dnie Newy!
***
Szybkim krokiem przemierzam ostatnie metry dzielące wejście do naszej kamienicy a kładkę, na której to w mroku, rysowały się w oddali sylwetki dwóch postaci. Zerkam ukradkiem ku górze, gdzie przez barierkę tarasu wychyla się Filipa, ciskając w mym kierunku niemymi kurwami. W pośpiechu zapinam ostatnie guziki koszuli - naturalnie myląc ich kolejność, przez co prezentuje się równie dobrze, jak moja pijana do granic możliwości Marcelina.
- Marcelina! - syczę, widząc jak wspina się po drabince i bluzga pod nosem w moim kierunku. - Czy Ty już do końca postradałaś zmysły?! Na Welesa, zejdź z tej drabiny! - rzucam dość ostro, mając nadzieję, że to przywoła kobietę do rozsądku. Moje spojrzenie na ułamek sekundy odbiega od sylwetki brunetki, poświęcając uwagę jej towarzyszowi i... zaraz do niego wraca.
- Vasilchenko?! - dziwię się chyba głośniej niż powinienem a twarz moja wykrzywia się w przedziwnym grymasie zdziwienia połączonego z zażenowaniem. - A Ty co tu robisz?! - pytam, przenosząc swój wzrok na wiszącą metr nad ziemią Marcelinę, o której bezpieczeństwo martwię się chyba bardziej w tym momencie, niż o fakt całego zajścia.
Marcelina Shagalova
Marcelina Shagalova
Kładka Tumblr_op0hqfWH2o1wn3bt6o3_500
Witebsk, Białoruś
24 lata
brudna
neutralny
bezrobotna
https://petersburg.forum.st/t1144-marcelina-szagalow#4329https://petersburg.forum.st/t1315-marcelina-shagalova#5552https://petersburg.forum.st/t1165-marcelina-shagalova#4443

Wto 09 Sty 2018, 09:53
Marcelina raczej nie miała problemu z tym, żeby na nią Jasmin patrzył. Nawet gdyby nie była pijana jak bela, to by nie miała z tym problemu. No bo przecież jest całkiem ładna, więc się nawet już przyzwyczaiła do tego, że się na nią ludzie gapili. Jak pracowała w Maskaradzie to musiała się nawet przyzwyczaić do tego, ze się gapili na nią, jak nosiła majtki i jakieś fikuśne gorseciki tylko. Czasami jej było zimno, bo wyobraźcie sobie tak paradować nonstop w samej bieliźnie, a tu za oknem mroźna Rosja. Znaczy się, w sumie to miała szczęście, że pracowała w Maskaradzie tylko kilka tygodni i to jeszcze w czasie wiosenno-letnim. Ale i tak czasami była wkurzona na te warunki pracy i łaziła wszędzie w szlafroczku za co dostawała opierdolo od koleżanek po fachu. Ale czy Marcelina się przejmuje tym co jej jakieś stare dziwery mówią?
- A to ja mu pokażę, że się żadnej gwardii nie boję! - odgraża się Marcela i złość płonie jej w oczach. A to sprytny ten Alosza, myśli, że moze tak pogrywać sobie z dziewczętami. Może z innymi będzie mógł, ale z nią to nie będzie mógł!
On coś mówi pod nosem, Marcela przekrzywia głowę i idzie za nim, ale troche stoi i patrzy. Cyganem? On jest cyganem? Ale że jak to, to co, on ma gdzieś ten swój tabun z obozowiskiem dla całego zgromadzenia cyganów? Spogląda jednak na drabinę przez niego wspomnianą i chce już porzucić sprawę, ale widzi z okna jakąś białą głowę wystającą i drze się: - EJ TY - i już zapomina o Cyganie i znów chce zdobywać szczyty. I nagle jakieś kroki, ktoś trzeci się pojawia, a Marcelina się odwraca i widzi jak Karamazov bez butów wybiega na ulicę. O, no wreszcie się pojawił, przecież to tak być nie może, że on by spał, kiedy ona ma mu tyle do powiedzenia.
Trochę takie śmieszne to, że zwykle to pijani jegomoście walą do okien swoich ukochanych, ale tu wszystko musiało być inne.
- Karamazov - jak go zobaczyła to zaraz zeskakuje i szybko unosi rękę i mówi głośno - Oddawaj moje pieniądze, ja się nie boję ani żadnej Białej Gwardii ani się nawet nie boję twojego miśka!!! - i idzie do niego, bardzo zdecydowana i zdtereminowana, troche się kołysze na boki i troche jej się mroczy przed oczami, ale idzie. I patrzy jak Olek się pyta co ten Cygan tu robi. - On
nie jest Vasilchenko tylko Cygan i on mi pomaga, bo twoja siostra kręci z jego przyjacielem!!!!
- wygadała i jak już podeszła to łapie Alosze za koszule, gdzieś nie wysoko go łapie, bo nie ma tyle siły, żeby tak unieść rękę. - Ja tu przyszłam, żebyś mi zapłacił - mówi mu i nagle jej jakoś tak jakby niedobrze, więc już go nie ściska za tą koszule, mocno, lekko trzyma. Lekko, ale na tyle mocno, żeby się jej trzymać, kiedy się tak kołysze od tych procentów. A drugą ręką tylko zasłoniła usta, jakby miała zwymiotować.
Jasmin Vasilchenko
Jasmin Vasilchenko
Kijów, Ukraina
27 lat
błękitna
neutralny
cygan, grajek, wróżbita, czasem pan na włości
https://petersburg.forum.st/t1279-jasmin-vasilchenko#5187https://petersburg.forum.st/t1286-jasmin-vasilchenkohttps://petersburg.forum.st/t1285-bania-u-cyganahttps://petersburg.forum.st/t1287-dumka#5276

Wto 09 Sty 2018, 11:26
Już mieli stamtąd odejść, już miała być cisza i spokój, ale nie, nie, kurwa, no po prostu nie, w oknie, jak gdyby nigdy nic musiała się pokazać Filipa, no kurwa, ja pierdolę jego mać, musiała. No bo przecież, gdyby udało mu się ją teraz stąd wyprowadzić i zgubić gdzieś indziej, to by na prawdę bardzo źle wyszło, ale tak na prawdę bardzo, ale to bardzo źle? Niech was wszystkich piekło pochłonie.
Odwraca się jeszcze na chwilę i patrzy jak znowu na tą drabinkę się wtarabania i prawdopodobnie miąłby już tego jebanego przedstawienia, serdecznie dość, gdyby nagle na scenę nie wbił główny bohater, który choć przez pół wieczoru nieobecny, teraz postanowił w końcu łaskawie, wkroczyć na scenę. Patrzcie mnie jestem Kalosz Karamaazov, jestem tak wspaniały, że nawet zimne kocie łby się mnie nie imają, a po kilku godzinach snu, moje włosy wyglądają jakbym dopiero wyszedł od fryzjera. Oczy jaśminowe przekręcają się na boki, czy skoro wszystko już się wyjaśniło, to czy on w końcu może wrócić gdzieś spać. Nie, żeby balangi z byłymi Karamazova, były słabe, no ale były i to bez dwóch zdań.
- Karamazov! Doskonale, skoro etap prezentacji mam już za sobą, staram się utrzymać twoje niepokorne pisklę w jednym kawałku, nie jest to jednak proste, jednak dziękować nie musisz, nie jestem łasy na oklaski. – Uznaje to za całkiem dobre zakończenie całej tej nieszczęsnej przygody i bardzo chętnie odszedłby w tym momencie z nadzieję, że już nigdy nie będzie musiał tu wrócić, gdy nagle odezwała się ona. Personifikacja całego bólu dupy i nietaktu, jaki potrafił się ukrywać w jednym człowieku.
Nie wyglądał jak Vasilchenko? Było w tym coś smutnego, że jej zdaniem nadawał się tylko na Cygana, kolejnego Cygana bez nazwiska, co prawda ułatwiłoby to wiele w zabieganym życiu jaśminowym, na przykład nie byłoby go tu, a Celinka leżałaby rozpłaszczona jak naleśnik z wiśniową konfiturą, gdzieś tam, czy naprawdę byłby to gorszy świat?
Już miał wyjaśniać, że można być cyganem i Vasilchenko, jednak nie ma na to czasu, bo dziewczyna z grubej rury wypala, że jego przyjaciel kręci z Pippą. Nie brzmiało to dobrze i to z żadnej, kurwa, strony. Trzeba było jednak rżnąć głupa. Albo odejść, gustowne odejście też zawsze było w modzie.
- Bawcie się grzecznie, pozdrów Filipę, a na mnie chyba już czas.- Kieruje się w stronę wylotu z uliczki, szybko za nim zaczną zadawać pytania.
Aleksei Karamazov
Aleksei Karamazov
Kładka 09b31066986ad8982ed7a19051007650
Samara, Rosja
27 lat
błękitna
za Starszyzną
właściciel Masquerade, aspirujący twórca zaklęć
https://petersburg.forum.st/t1022-aleksei-karamazovhttps://petersburg.forum.st/t1023-aleksei-karamazov#3608https://petersburg.forum.st/t1024-do-you-darehttps://petersburg.forum.st/t1025-hygin#3611

Wto 09 Sty 2018, 14:20
Przymykam na chwilę oczy, a usta zaciskam w wąską linię, kiedy to Marcelina zauważa wystającą z ostatniego piętra Filipę i jak gdyby nigdy nic, pozwala sobie i w jej stronę krzyknąć. Gestem ręki nakazuje siostrze wrócić do środka, na co ta reaguje typowym dla siebie obruszeniem - jednak po kilku sekundach znika z pola widzenia. Rano bliźniaczka z pewnością sprawi, że pożałuję dzisiejszego zajścia - zupełnie tak, jakbym już tego nie robił.
Odwracam się w kierunku wiszącej nad ziemią brunetki, gotów rzucić w jej kierunku jakąś siarczystą groźbą , kiedy niedoszła moja postanawia zaniechać wspinaczki po elewacji kamienicy i z gracją godną słonia ruszyć w mym kierunku, wymachując przy tym rękoma jak epileptyczka.
- Co? Jakie pieniądze? Jaka Gwardia? O czym ty do cholery mówisz? Przecież dostałaś wynagrodzenie! - próbuję odpowiedzieć na cały szereg zarzutów, jakie kieruje pod mym adresem drobna kobieta. Ogólne zdziwienie, jakie towarzyszyło mi do tej pory, ustępuje uczuciu irytacji, które szybko przemieni się w złość - jeśli Marcelina zaraz nie zacznie zachowywać się nieco bardziej cywilizowanie.
Co jest z tymi kobietami? W mężczyzn im się zachciało bawić? Najpierw Jaszka teraz ona. Wielce wyzwolone lecz skrzywdzone przez życie, postanowiły ukoić ból istnienia zalewając się niemalże w trupa. Pić moje drogie niewiasty również trzeba umieć. Ogólnodostępny alkoholu jeszcze nie świadczy o tym, że spożywać winni go wszyscy.
- Pilnujesz? - powtarzam jak echo za Jasminem, tyle że głos mój zabarwiony jest nutą kpiny. Tak jej przypilnował, że prawie po rynnie mi się do pokoju wdrapała, po drodze racząc wszystkich opowieścią o romansie stulecia. Dopiero teraz jednak przyglądam się jego twarzy nieco uważniej, ponownie ku swemu zaskoczeniu dostrzegając, że spojrzenie jego - choć pełne pożałowana - ostre jest jak brzytwa. Biorę głęboki wdech i przeciągam dłonią w dość mało delikatny sposób wzdłuż twarzy, dając sobie parę sekund, na poskładanie w całość tego co już wiem a tego, co już pojawiało się w moich domysłach.
- Gdzie ją znalazłeś? - pytam po chwili ze zrezygnowaniem, jednak nie dane jest mi kontynuować tej rozmowy, bo Marcelina znów pragnie zawłaszczyć całą moją uwagę. - Na bogów Marcelina! Czy spożyty alkohol pozrywał wszelkie połączenie międzykomórkowe w twoim mózgu? - cedzę przez zęby, chwytając brunetkę za oba ramiona. Już mam pytać co za przyjaciel Vasilchenki kręci z moją siostrą, ale właśnie w tym momencie Marcelinie najwyraźniej zrobiło się gorzej. Pięknie, kurwa.
- Będziesz wymiotować? - pytam z nieukrywanym zażenowaniem, jednocześnie posyłając Jasminowi spojrzenie mówiące: ani mi się, kurwa, waż.
Czy ta noc mogłaby być jakkolwiek gorsza?
Marcelina Shagalova
Marcelina Shagalova
Kładka Tumblr_op0hqfWH2o1wn3bt6o3_500
Witebsk, Białoruś
24 lata
brudna
neutralny
bezrobotna
https://petersburg.forum.st/t1144-marcelina-szagalow#4329https://petersburg.forum.st/t1315-marcelina-shagalova#5552https://petersburg.forum.st/t1165-marcelina-shagalova#4443

Pią 12 Sty 2018, 09:45
- Dostałam, ale na jak długo? Na dwie godziny niecałe? A potem te twoje miśki zrobiły mi to i tyle, pieniędzy nie ma - mówi i wywala ręce w górę, pokazując na policzek, gdzie jest rana, a nawet strup, który wcale nie dodaje jej pikantności, ale raczej pokazuje jakąś smutną prawdę o słabej kobiecie, którą napadli i pieniążki zabrali.
Pojawienie się Karamazova w całym tym bagnie było czymś niosącym nadzieję. Na to, że Jasmin Vaschilenko nie pozna nigdy prawdy o tym, jak wyglądają rusałki ubrane tylko w koszulę nocną. Na to, że Marcelina Shagalova przestanie wrzaskami swoimi i odgrażaniami robić Karamazovom złą reklamę. Nie jedno przecież okno słyszało, co ona krzyczała, a jutro sąsiedzi z tych miejsc będą na pewno zadawali setki pytań. Pojawienie się Karamazova miało potencjał również na jakiejś powierzchni czysto emocjonalnej dla panny Shagalovej. Bo nagle dziewczyna mogła stanąć z nim twarzą w twarz, ubrana w coś więcej niż szlafroczek, to chyba pierwsze od roku takie spotkanie.
A Alosza ją zbeształ, traktując jak głupią. Oczy jej się poszerzają i cała ta waleczność ustępuje jakiemuś takiemu zwątpieniu. Dlaczego on się tak do niej odzywa, przecież mówił zawsze wierszem, mówił miło, uśmiechał się i pochylał głowę, śmiejąc się pod nosem z jej odpowiedzi. Dlaczego jest tak karygodnie inny nagle? Przecież co takiego złego zrobiła mu w gruncie rzeczy, jeżeli nie przysługę. Przecież i tak nie mieli przyszłości, on był zbyt bogaty, a ona zbyt nieczysta.
- Może tak - dodaje łamiącym głosem i patrzy na niego z oczami mokrymi. Może odkrył jej wielki sekret, a może to nie sekret, ale rzeczywiście dla niego to nowa bardzo ważna informacja o dziewczynie, która czasami jest porywcza, czasami jak się denerwuje to niszczy wszystko, czasami ucieka i nie myśli, a co stoi za tymi działaniami jak nie to, co jej teraz oczy robi mokrymi. Ten żal i tęsknota za dniami niewinności. - Może ja wcale nie byłam nigdy mądra, nie znasz mnie to nie wiesz nawet. - Chce się wydostać z jego rąk, ale średnio jej to wychodzi, ale stara się, a potem właśnie trochę jej się zrobiło niedobrze, lecz kręci głową, że nie zwymiotuje, chociaż sama nie wie.
- Ja muszę… wody - mówi tylko i krzywi się, bo pomyślała przez chwilę, że wódeczka to ją postawi na nogi. Gdzieś w tym wszystkim zapomniała o swoim dzisiejszym bohaterze, który ją złapał jak leciała w dół, ale nie zapomniała do końca, bo jej się wydaje, że Cygan to teraz jako jej Anioł Stróż musi wszędzie z nią chodzić. Do domu Karamazovów też.
- On idzie z nami, on słyszał i będzie mówił - zakomenderowała jako najbardziej pijana i nagle koniec tej całej ballady o wymiotach, Marcelina stać nie może i się już całkowicie na Aloszy opiera, właściwie to nawet trochę się w niego wtula. Pojebana laska, najpierw krzyczy, a potem zaśnie mu na ramieniu.
Jasmin Vasilchenko
Jasmin Vasilchenko
Kijów, Ukraina
27 lat
błękitna
neutralny
cygan, grajek, wróżbita, czasem pan na włości
https://petersburg.forum.st/t1279-jasmin-vasilchenko#5187https://petersburg.forum.st/t1286-jasmin-vasilchenkohttps://petersburg.forum.st/t1285-bania-u-cyganahttps://petersburg.forum.st/t1287-dumka#5276

Pon 15 Sty 2018, 23:39
Ach jacy są słodcy, jak gruchają. Czy istniało jakieś lepsze miejsce, na zmarnowanie ostatnich godzin tej nocy? Na pewno! Więc dlaczego go jeszcze tam nie było i czemu z każdą kolejną chwilą zapowiadało się, że prędko nie uda mu się doń trafić. Tęsknił za twardym materacem u Gorii, za rozkładaną kanapą u Zoyki, a nawet za kamykami wbijającymi się w plecy, kiedy spał na gołej ziemi, każde z tych miejsc było lepsze niż jego obecne położenie.
Wycofując się powoli w dupie mając kpiące słowa Alekseia, kolejne okrzyki Celinki, ziewając głośno i przeraźliwie, tak, że nieopodal kroczący czarny kot, mógł się przyjrzeć całemu jaśkowemu uzębieniu czy tego chciał czy nie. Nie dane mu jednak było wycofać się zbyt daleko, bo kiedy tylko sądził, że udało mu się wymknąć, wszyscy przecież już dawno musieli o nim zapomnieć, prawda? Nie, oczywiście, że nie, gdyby tak było ta historia miałaby jeszcze szansę na szczęśliwe zakończenie, a tego jak widać Weles, dzisiaj dla niego nie planował, miała być kolejna zarwana noc i to do tego na trzeźwo. NA TRZEŹWO! Czy ktoś w ogóle potrafił to sobie w jego przypadku wyimaginować? Czysty jak wódka i bez jej grama we krwi, coś tu musiało pójść wybitnie nie, tak jak powinno, co on w ogóle robił całą tą noc, zanim spotkał tego Anioła Zagłady?
Nie dane mu było sobie tego przypomnieć bo już słyszy głosy, które z nieznanych nikomu powodów musiały sobie o nim przypomnieć. Nie odwracaj się, nie odwracaj. Powtarza do siebie w myślach, w końcu jednak nie wytrzymuje i zatrzymuje się, i obraca głowę w stronę Karamazova. Stanie do niego tyłem zbyt łatwo mogło skończyć się zaklęciem w tył głowy, lepiej więc było tego uniknąć.
- Tam, trzy metry od miejsca, gdzie stoicie, spadła z tej nieszczęsnej drabinki przeciwpożarowej. Jeszcze jakieś pytania, czy mogę znaleźć miejsce, gdzie moi rozmówcy nie będą na mnie łypać jak gdybym im psa kapciem ubił? – Znowu próbuje odejść tym razem jednak jego Zguba się odzywa, a mu po plecach biegną ciarki. O nie, nie, nie na to on się nie pisał. Wchodzenie do mieszkania z wściekłą obudzoną Pippą? Jeszcze nie był samobójcą, chociaż wiele razy się nad tym czysto hipotetycznie zastanawiał. Nie był to jednak ani ten czas ani pora dobra.
- Nic nie będę więcej mówił, nic nie widziałem, nie słyszałem, nic nie wiem, sami sobie rozwiązujcie sprzeczki, mam już dość. Akcja Humanitarna Czerwony Cygan opuszcza tereny Petersburga przenosi się, gdzie indziej, na obszary bliżej nie znane. - Był im tam potrzebny jak pięść do nosa, skoro tak bardzo chcieli świadka, proszę mają Filipę, równie dobra jak on, a może i lepsza bo pytań nie zadaje i od razu strzela. Gdyby nauczył się od niej tego, może nie musiałby tu teraz stać i przyglądać się jak Celka chce obrzygać Kalosza. Co prawda było w tym coś pokrzepiającego, choć raz to nie on się wpędził w kłopoty. Więc takie to było uczucie.
Aleksei Karamazov
Aleksei Karamazov
Kładka 09b31066986ad8982ed7a19051007650
Samara, Rosja
27 lat
błękitna
za Starszyzną
właściciel Masquerade, aspirujący twórca zaklęć
https://petersburg.forum.st/t1022-aleksei-karamazovhttps://petersburg.forum.st/t1023-aleksei-karamazov#3608https://petersburg.forum.st/t1024-do-you-darehttps://petersburg.forum.st/t1025-hygin#3611

Sro 07 Lut 2018, 02:56
Ile nocy mogłem ostatnimi czasy zaliczyć do tych spokojnych? Ile z nich wyścielonych było snem nieprzerwanym? Ile pozbawionych uporczywych myśli? Ile udało mi się spędzić we własnym łóżku, samemu, nie w towarzystwie nagiego, obcego ciała? Parę? Paręnaście? Czy mógłbym zliczyć je na palcach u rąk, czy musiałbym również zaangażować te, które teraz stykały się z zimnym i wilgotnym petersburskim brukiem? Na pozór myśl nieistotna - niemądrze byłoby zakładać, że miasto to sypia regularnie, głębokim, ośmiogodzinnym snem - a jednak, pojawiła się niespodziewanie i już wierciła mi w głowię dziurę większą, niż pijane świergotanie Marceliny.
W geście rezygnacji unoszę wzrok ku górze, lecz nie odpycham od siebie brunetki, kiedy ta przegrywa w końcu walkę ze zmęczeniem. Sam czuję, że i na mnie powoli zaczyna zaciskać swe macki, jakby wyczuło, że adrenalina towarzysząca mi na początku, nie jest już dłużej obecna w moim organizmie.
Wysłuchuję w milczeniu Jasmina, z goryczą odkrywając, że jego słowa nie wprowadzają mnie w stan zaskoczenia, a jedynie potwierdzają wcześniej wysnutą z podejrzeń teorię. Kiwam głową w geście zrozumienia, jednocześnie dając czarodziejowi przyzwolenie, na oddalenie się w swoim kierunku.
- Nie, on nie idzie z nami - ucinam krótko wypowiedź Marceliny, nim rozwinie się ona w groźby pod adresem Vaschilenki. Nie czekając na jej przyzwolenie, schylam się nieco, by jedną z rąk wsunąć pod zgięcie jej kolan i unieść ku w górze. Czas spędzony na dworze pozwolił mi na dokładne zapoznanie się ze stanem, w jakim znajdowała się brunetka oraz wyciągnięcie odpowiednich wniosków - na przykład takich jak ten, że wdrapanie się na ostatnie piętro kamienicy zajmie nam zapewne drugą połowę nocy.
- Jasmin - zwracam się jeszcze do mężczyzny, nim zniknie mi z pola widzenia. - Dziękuję… - rzucam i nie czekając na jego reakcję czy ewentualną odpowiedź, kieruję swe kroki w kierunku bramy wejściowej. Nie wiem czy świadomy jest wagi wypowiedzianego przeze mnie słowa, być może nawet i ja sam nie jestem (godzina w końcu niemłoda). Nie pozostaje mi teraz nic innego jak wierzyć, że zapewnienia Vasilchenko - choć kierowane do Marceliny - znajdą swe odbicie w czynach. Chcąc czy nie, był świadkiem czegoś, czego konsekwencje mogły być dużo poważniejsze, niż tylko zszargana reputacja.

Aleksei, Jasmin i Marcelina z tematu
Sponsored content


Skocz do: