Krzesimir Wroński
Krzesimir Wroński
Krzesimir Wroński
Krzesimir Wroński WPj0H3Z
Kaliningrad, Rosja
21 lat
błękitna
za Starszyzną
kucharz
https://petersburg.forum.st/t674-krzesimir-wronski#1329https://petersburg.forum.st/t778-krzesimir-wronskihttps://petersburg.forum.st/t770-zjedz-mnie#1850https://petersburg.forum.st/t905-beszamel

Sro 29 Mar 2017, 13:25
Меня зовут
Krzesimir Adam Wroński



DATA URODZENIA: 25.08.1978 / NAZWISKO MATKI: Aristova / WIEK: 21 lat
MIEJSCE ZAMIESZKANIA: Kaliningrad, Rosja / STATUS KRWI: błękitna
STAN MAJĄTKOWY: bogaty / ZAWÓD: kelner / KORGORUSZ: great dane


ALCHEMIA: 14 / FAUNA I FLORA: 12 / LECZNICTWO: 9 / MAGIA KREATYWNA: 9
MAGIA ZAKAZANA: 0 / OKULTYZM: 6 / SIŁA: 14 / TRANSFIGURACJA: 8
WIEDZA MAGICZNA: 8 / ZAKLĘCIA I UROKI: 15 / SZCZĘŚCIE: 5 / TALENT: 7

Znacie ten staromodny zwyczaj, który każe przed nowo narodzonym, zaledwie kilkudniowym dzieckiem położyć na stole monetę, różaniec i pióro żeby samo sobie wybrało kierunek, w jakim podąży jego życie?
Kiedy wspomniane rzeczy ułożono przed maleńkim Krzesiem ten bez wahania sięgnął po… ciasteczko korzenne leżące na talerzyku koło maminej filiżanki z kawą. Mama przyglądała się z trwogą, co wybierze jej najmłodsza (na tamtą chwilę) pociecha w nadziei, że w końcu ród Wrońskich po raz pierwszy od niemal stulecia doczeka się kapłana z powołania.
Tymczasem nieudolnie raczący się ciasteczkiem bezzębny Krzesio zgodnie z przeznaczeniem, któremu poddali go rodzice stanowi swoją osobą dowód, że – jak powiedział George Bernard Shaw – nie ma bardziej szczerej miłości, niż ta do jedzenia. Przez pierwsze piętnaście lat jego życia było to nawet na pierwszy rzut oka widoczne, ponieważ raczej niewysoki okularnik, jakim ku utrapieniu własnemu i swego ojca jawił się wszystkim Krzesimir Adam Wroński całkiem krągłą kuleczką, co dostawała zadyszki zszedłszy ze schodów do kuchni na podwieczorek.
Ale że historie spod znaku Brzydkiego Kaczątka sprawdzają się na ogół w przypadku dziewcząt nikt nie przejmował się zbytnio śladami, jakie umiłowanie jedzenia zostawiało na zmieniającym się z wolna w cielsko ciele Krzesimira. Kwestię nalanej sylwetki zostawiono chłopcu samemu sobie i szaleństwu hormonów, które wzięło sobie we władanie jego osobę krótko po szesnastych urodzinach. Krzesimirowi przybyło centymetrów i zawzięcia; chęci, by wyćwiczyć się porządnie, wydźwigać, wybiegać i godnie reprezentować Wrońskich w Turniejach Dynastii tak jak najstarszy brat Niedamir i na dobre zapewnić sobie stanowisko ulubionego wnuka samej nestorki rodu, Ścibory. Szczególnie dobrze plasuje się zawsze w tabeli wyścigów konnych: w ślad za matką upodobał sobie te stworzenia i przydomowe stajnie prowadzone przez nią są jego drugim ulubionym miejscem.
Dlaczego drugim, zapytacie. Wróćmy do początku historii i bezwarunkowej miłości, jaką Krzesio wciąż darzy jedzenie. Logicznym wnioskiem biorącym się z tego uczucia jest, że najchętniej młody (choć od niedawna już nie najmłodszy) Wroński spędza swój czas w kuchni, zarówno domowej i szkolnej, przynajmniej dopóki nie przyszło mu opuścić murów Akademii. Dobre wychowanie i polska gościnność wpojona w rodzinnym domu zapewniła mu serdeczność pracujących w kuchni stworzeń i pozwalają mu często na przyglądanie się ich pracy i wypróbowywanie nowych przepisów w świetnie wyposażonej zamkowej kuchni.
Noszący się ze śmiałym zamiarem zostania w przyszłości restauratorem, Krzesimir, w czym niepodobny jest do innych chłopaków z niewyobrażalnie bogatych starych rodzin, lubi gotować dla innych i co miesiąc urządza dla rodziny i przyjaciół wspaniałe kolacje w najlepszych restauracjach w Rosji.
Przywykł, oczywiście, jak każdy arystokrata, by w domu gotowała wykwalifikowana kucharka, a do stołu podawał kamerdyner i gosposia. Przywykł, by pilnować się i nawet na imprezach ze znajomymi pić z odpowiednich kieliszków i jeść nożem i widelcem. Nie przywykł natomiast, by ludzie w jego wieku otaczający go w szkole mieli tak prymitywne smaki.
Nie każdego stać na różdżkę od Wrońskich i nie każdego stać na specyfiki z ich apteki. Aptekę prowadzi Bogumił, ojciec Krzesimira z zamiłowania wybitny alchemik. Mając w domu alchemika łatwo wykształcić sobie mimowolnie powonienie niemal absolutne. Chłopiec podrywał kiedyś dziewczyny na zgadywanie smaków z zawiązanymi oczami. Na ogół nie wychodziło mu zbyt dobrze, choć zgadywał perfekcyjnie, ale to być może była kwestia tuszy i nietwarzowych okularów zasłaniających pół twarzy.
Kwestia okularów rozwiązała się niejako sama, kiedy Wroński udał się kilka miesięcy temu do medyka na wizytę kontrolną i przyjmujący go stażysta sprzeciwiający się praktyczności tej pomocy zwyczajnie zredukował wadę wzroku i dopiero teraz zaczęto zastanawiać się, dlaczego wobec dostępności metody skazywano Krzesimira na porysowane szkła grubości denek słoików z ohydnymi klopsikami do odgrzania.
Krzesimir ma czworo rodzeństwa, z czego najmłodszy jest zaledwie dwuletni Dionizy, ewidentnie faworyzujący jego właśnie i Jadwigę jako jedynych członków rodziny, którym pozwala się względnie bez płaczu wykąpać. Krzesimir wychował się w dużej, trzymającej się razem rodzinie, która podtrzymuje tradycje z niebywałym poświęceniem. Do dnia dzisiejszego na każdej lnianej chusteczce, którą upycha do kieszeni wyszyte jest motto rodziny, a każdemu młodzieńcowi przekazuje się tajniki ogrodnictwa i podstawy sztuki różdżkarskiej. Choć nie do końca widzi siebie ujarzmiającego w przyszłości magię, by zgodziła się wstąpić w kawałek drewna, Krzesimir nauczył się całkiem nieźle strugać w drewnie, wycinać w przyszłych różdżkach ozdoby: kwiaty i miniaturowe podobizny zwierząt.
Teraz pora zatem na pytanie: to jaki w zasadzie jest problem. Bo wiadomo, że z każdym wysoko urodzonym prędzej czy później pojawia się jakiś problem.
Problemem są jego pieniądze, a właściwie to, że dla niego nie są problemem w ogóle i nie kryje się z tym wszem i wobec; brak mu kompletnie taktu, co przeczy książkowemu obyciu. Problemem jest jego pedantyczne przywiązanie do dobrego wychowania gryzące się z jego gościnnością i dość poczciwą naturą i potrzebą, by wyjść do ludzi. Problemem jest, że od momentu, w którym wybrał sobie Shawa na autorytet literacki zapragnął odstawić sobie w prawdziwym życiu „Pigmaliona” i być dla jakiejś zagubionej grubianki profesorem Higginsem. (Na razie zadowala się zwracaniem uwagi gościom restauracji, gdy używają noża do ryby, by chleb posmarować masłem.)
Problemem jest to, że zawsze musi wygrywać, nauczony przez starsze rodzeństwo i rodzinne tradycje zaciekłej rywalizacji. Że z oślego uporu zamiast objąć dobrze płatne stanowisko oferowane przez krewnego, postanowił, że sam osiągnie swój sukces i zaraz po ukończeniu szkoły rozniósł zgłoszenia do najlepszych restauracji i lekceważąc napomnienia nawet Nestorki rodu – bo kto to widział, wnuki tak pięknie odchowane: różdżkarz, projektantka mody, zawodnik quidditcha, złote dziecko fortepianu, a tu nagle kelner? Wstyd! – pracował po dwanaście godzin dziennie jako pikolak i na zmywaku. Teraz nie roznosi już tylko wina, a i zdarza mu się pokroić warzywa na zupę, przyprawiając ją czasem nieco.
Problem jest taki, że nie wiadomo, co z niego będzie i czy przypadkiem nie dostaniesz niestrawności od jego nieporadnych rozmów i dodanego do gulaszu z roztrzepania cukru pudru. Albo czy w ogóle zjesz coś kiedyś w jego lokalu, bo jak tak dalej pójdzie otworzy go koło pięćdziesiątki.

Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sro 29 Mar 2017, 23:53
Здравствуйте!

Powiedz, wyobrażałeś sobie kiedyś, co by było, kim byś był, gdybyś jednak nie sięgnął wtedy po to ciasteczko? Gdybyś wybrał różaniec? Pióro? Monetę? Według mnie niewiele miałoby to znaczenia, bo uparta z Ciebie bestia i cokolwiek Rodzanice Ci zapisały w losie, Ty dla siebie masz lepszą drogę. Tylko uważaj, żebyś się nie potknął.

Bonusy za kartę postaci

+3
Siła fizyczna
+3
Zaklęcia i uroki

Miałeś pięć, może sześć lat, kiedy postanowiłeś policzyć, ile pomieszczeń znajduje się w Twoim domu. Nie udało Ci się ich zliczyć, jednak podczas wędrówki trafiłeś na pokój, w którym, miałeś wrażenie, czas się zatrzymał. Ogromny, zastawiony niezliczoną ilością potraw stół wyglądał jak oprószony śniegiem, lecz gdy tylko dotknąłeś blatu, do opuszek palców przylgnął Ci kleisty kurz. To Cię jednak nie zraziło, dlatego obszedłeś całe pomieszczenie, przyglądając się każdej znajdującej w niej rzeczy. Nie umknął Twojej uwadze komplet drewnianych sztućców. Zarówno łyżka, jak i nóż oraz widelec na całej długości zdobione są misternie w żar-ptaki, a kiedy tylko ich dotknąłeś, na sztućcach pojawiło się Twoje nazwisko. Od tamtej pory, przyrządzając potrawy, korzystasz tylko z nich. To dzięki zaklętej w nich magii są tak smaczne? Może to tylko zwykły komplet? A może nie odkryłeś ich właściwego zastosowania?

Na zakończenie

Stworzona przez Ciebie karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz na start 800 punktów fabularnych do wykorzystania w punkcie Mistrza Gry. Możesz już bez przeszkód zacząć rozgrywkę na forum, lecz przed rozpoczęciem fabularnych przygód Twojej postaci prosimy o skrupulatne uzupełnienie pól w profilu. Warto również wnikliwie zapoznać się z tematami zamieszczonymi w dziale fabularnym. W razie jakichkolwiek wątpliwości, problemów lub sugestii odnośnie rozwoju naszej magicznej społeczności, zachęcamy do kontaktowania się z administracją forum. Życzymy wielu ciekawych rozgrywek w grze i przyjemnego spędzania z nami czasu!


Skocz do: