Mistrz Gry
Mistrz Gry

Wto 22 Sie 2017, 20:53
Pracownia

Pracownia to miejsce święte dla Vanyi, do którego bez pozwolenia nikt nie może wejść. To właśnie tutaj spędza najwięcej czasu, zajmując się naprawianiem lub tworzeniem nowych przedmiotów magicznych czy ściągając bądź nakładając na nie różnorodne klątwy. Wejść do środka można bezpośrednio przez krótki korytarz ze sklepu; krętymi schodami z kolei wchodzi się na pierwsze piętro, gdzie mieści się mieszkanie Gorchevskiego. Całe pomieszczenie jest przestronne i niemal w całości wykonane w ciemnym drewnie, które bez wątpienia nadaje charakteru temu miejscu. Z sufitu zwisa ogromny żyrandol, który idealnie oświetla podczas wykonywania pracy.

Luka Stransky
Luka Stransky
I piętro: Pracownia  Ey5vSYg
Moskwa, Rosja
26 lat
brudna
za Raskolnikami
mechanik
https://petersburg.forum.st/t990-luka-stransky#3240https://petersburg.forum.st/t995-luka-stransky#3260https://petersburg.forum.st/t996-luka#3262

Sob 17 Mar 2018, 23:44

07.06.1999

Słyszysz, Luka? Wśród ptaszków kwilenia i dziecięcego śmiechu niesionego przez letnie powietrze z placów zabaw nawet do tak parszywych miejsc, jak te, w których zwykle bywasz – słyszysz? Ten szybki, wzbudzający niepokój rytm, proste cztery dźwięki przechodzące w trudny do wytłumaczenia odgłosami natury falujący pisk? Słyszysz. Najwyższy więc czas utwierdzić cię w obawach, że owszem, tak, to jest motyw przewodni z „Mission Impossible”, a Ethanem Huntem jesteś dzisiaj ty, panie Stransky. Masz do załatwienia sprawę ważną i, niestety, zwłoki niecierpiącą. Nieraz już brałeś takie ciężary, ba, z pewnością brałeś i większe, chociaż od niedawna działasz dla sprawy, nadal jesteś świeżynką, choć nadejście czerwca rozpoczęło twój drugi miesiąc przebywania w szeregach Raskolników. Zamiast listów powierzają ci teraz paczki, czasem nawet powiedzą, co się ważnego dzieje, albo co w pudełku niesiesz. Niby powinieneś być wdzięczny, że ci mówią chociaż, gdzie masz zanieść i do kiedy, ale korci cię częściej niż często, żeby jebnąć pudełkiem w twarz przełożonemu, żeby może na pocztę zaniósł jak normalny człowiek. Ale to przecież jest ważniejsza sprawa, zbyt ważna dla orła. To jest konspiracja, rewolucja i każdy twój krok stawiany na nierównym bruku Mahala, coraz bliżej starego Domu Egipskiego, Luka, wiedzie świat ku nowej erze.
Więc paczuszkę niesiesz ty, a poczucie obowiązku napełnia cię od czubka łysej głowy aż po palce ogromniastych stóp ciepłem co najmniej tak uskrzydlającym jak czerwcowe słonko i bardzo ci się to podoba. Ciesz się póki możesz, ostatnią chmurką dymu wydychaną z dzioba z dramatyzmem godnym wawelskiego smoka, bo czeka cię ciężka przeprawa. Nie możesz mu przecież dać znowu w pysk, a jak inaczej mógłbyś zająć sobie czas będąc z Shafiqiem w jednym pomieszczeniu – choćbyś sto lat myślał, nie wymyślisz.  Traf jednak chciał, że to jemu musisz zanieść cokolwiek przekazał ci Nezdhanov. Ten to ma dopiero szczęście, takiego chłopaka na schwał może posyłać z wiadomościami, przesyłkami, o cokolwiek poprosić. A ty, Luka, boś głupi i zdecydowałeś się pomóc w obaleniu systemu, bez nęcącego brzęku rubelków w kieszeni musisz robić, o co cię Nezdhanov prosi, nawet kiedy twoja obowiązkowość niesie ze sobą ryzyka utraty niewielkiego elementu uzębienia przez zupełnie zwyczajnego cherlawego gościa o egzotycznym nazwisku. Gościa, którego wewnątrz sklepu ni widu, ni słychu.
- Ej! Jest tam kto?! – jeśli jest, to chodzi strasznie powoli, przeskakujesz więc za ladę w kierunku drzwi na zaplecze, gdzie być może znajdziesz Anwara. Weź głęboki oddech, Luka, i pomyśl sobie – przysługa za przysługę. On przyniósł ci list, ty teraz też mu coś przekażesz – i będziecie mieć się nawzajem z głowy. Jeśli, rzecz jasna, nie wkurwi cię w międzyczasie i nie będziesz go musiał po tym, oby krótkim, spotkaniu odstawić do Hotynki,
Vanya Gorchevski
Vanya Gorchevski
I piętro: Pracownia  BNjDT9A
Sofia, Bułgaria
27 lat
czysta
za Raskolnikami
twórca magicznych przedmiotów i kłątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t618-vanya-gorchevski#1088https://petersburg.forum.st/t619-vanya-gorchevski#1092https://petersburg.forum.st/t622-vanya-gorchevski#1097https://petersburg.forum.st/t620-mahmud#1095

Nie 18 Mar 2018, 18:15
Ostatnie dni minęły ci bardzo pracowicie, zwłaszcza że postanowiłeś zwolnić jednego ze swoich pracowników – miałeś z niego więcej szkód niż jakiegokolwiek pożytku. Przygotowywałeś się do spotkania Raskolników ze Starszyzną, dniami i nocami zajmując się tworzeniem przedmiotów magicznych, które miały wam się przydać podczas ewentualnej ucieczki. Wszystko starałeś się zrobić sam, choć nie omieszkałeś zasięgnąć pomocnych rady od innych twórców magicznych, którzy również przynależeli do Raskolników i byli zaufanymi znajomymi Afanasiya Pajanariego. A ty przecież zawsze jesteś chętny, by nauczyć się czegoś całkowicie nowego, zwłaszcza że twoje umiejętności bazują na tych zdobytych samodzielnie na Bliskim Wschodzie lub przekazanych bezpośrednio przez Jawada, jednego z najbardziej utalentowanych twórców przedmiotów magicznych, jakich kiedykolwiek poznałeś w swoim życiu. Już nie myślisz o nim tak często jak to było kiedyś, choć z tyłu głowy masz świadomość tego, że poszukują cię listem gończym za zabójstwo człowieka i kilka innych, nieszczególnie chlubnych czynów. Chcesz jednak uparcie wierzyć, że tutaj, w Petersburgu, jesteś bezpieczny. Minął już rok. Tylko jak długo pozostaniesz nieuchwytny? Przecież wiesz, Vanya, że igrasz z ogniem.
- Zaraz, już idę! – odpowiadasz dźwięcznie, ale nawet nie zdążyłeś się ruszyć, a już ktoś wszedł ci do pracowni. – Kurwa, tu się nie wchodzi – reagujesz z niezadowoleniem, od razu rozpoznając Stranskyego. Po ostatnich wydarzeniach, które miały miejsce w kanałach, wolałbyś go nie widzieć. Niewiele brakowało, a złamałby ci nos. Całe szczęście, nie stało ci się nic poważnego, choć przez kilka następnych dni chodziłeś wkurwiony i kląłeś na wszystko jak szewc. Od tego czasu nie miałeś z nim do czynienia i miałeś nadzieję, że tak zostanie. A tu proszę – niespodzianka tygodnia, Luka Stransky pojawia się w twojej pracowni, w miejscu, gdzie na co dzień nie wpuszczasz nikogo, oprócz najbliższych ci osób, co od razu psuje ci humor. – A ty, co tu robisz? Przyszedłeś ze spóźnionymi przeprosinami? – ironizujesz z wyraźnym niezadowoleniem w głosie, zerkając na niego kątem oka i powracając do porządkowania pracowni. Jeszcze trochę zostało ci do posprzątania nim zaczniesz pracować. O ile w ogóle zaczniesz, biorąc pod uwagę, że właśnie twój cenny czas zabiera ci ten chuj Stransky.
Luka Stransky
Luka Stransky
I piętro: Pracownia  Ey5vSYg
Moskwa, Rosja
26 lat
brudna
za Raskolnikami
mechanik
https://petersburg.forum.st/t990-luka-stransky#3240https://petersburg.forum.st/t995-luka-stransky#3260https://petersburg.forum.st/t996-luka#3262

Pią 30 Mar 2018, 00:44
Oczęta cię nie mylą, Luka. Znalazłeś już na tym zapleczu, zanim ciebie odnalazł niechętny ci zaskakująco właściciel przybytku, około siedmiu rzeczy, które bardzo cię zaciekawiły. Dwóch za cholerę nie jesteś w stanie nawet zidentyfikować, może to jakieś zaawansowane dziadki do orzechów i praski do czosnku, a Shafiq prowadzi tu nic innego jak przeintelektualizowaną wersję sklepu „wszystko za pięć złotych”. Gdyby tak było, może i to dla ciebie lepiej – mógłbyś pozwolić sobie na coś z tej interesującej mimo wszystko kupy szmelcu.
Bo ty, Luka, jesteś jak sroka, co to przy okazji pierwszego lotu przywaliła głową w drzewo i od tamtego czasu wszystko robi na opak. Zamiast wszystkiego, co się świeci, ciebie przyciąga to, co rozkręcone, z bebechami mechanizmów na wierzchu; trochę krajobraz po bitwie, a trochę narodziny mechaWenus.
- A gdzie masz napisane, że się nie wchodzi? – jak on tobie się wpierdolił na terytorium jak król, tak ty jemu teraz, to prosta zasada. A może i na drzwiach napisał, prawda, Lusia, że niekoniecznie spojrzałeś widząc okazję do brawurowego przeskoku. Poza tym – Spieszy mi się, a sprawę mam. Od Nezdhanova. – poza tym, spieszy ci się. Nieważne dokąd, naprawdę. Po prostu nie chcesz mieć Nezdhanova na karku ani Shafiqa przed twarzą.
Wyciągasz łapę do Anwara, nie żeby na „dzień dobry”, ale nie jest też zwinięta w pięść. Neutralność, panie Stransky, pasuje ci dzisiaj nie mniej niż łysina i zapach benzyny. A to dobry znak, jeszcze może ci się udać. Paczkę przekazałeś, jeszcze tylko dopilnować, by adresat zajrzał, zrozumiał, o co chodzi, odprawił cię, jak należy mu się z racji starszeństwa w organizacji. Pięć minut góra.
Gdyby tylko nie walnął tego, co właśnie walnął. Słowa cię opuściły i myśl wszelka, nawet dramatycznej muzyki jak z filmu akcji nigdzie już nie słychać. No nie wiesz, co powiedzieć, Luka.
- Kurwa, za co ja cię mam przepraszać? – przykry incydent, w którym udział wzięły twoja pięść i jego żuchwa zdarzył się w końcu w okolicznościach, kiedy łatwo pomylić rzeczy zaszłe w tymi, których po prostu bardzo się chce. Równie dobrze możesz nie pamiętać, że mu zajebałeś. Bądźmy realistami, bo gdybyś tak miał każdego przepraszać, jak mu przywalisz w szczękę, mało byś przekazywał komunikatów poza wyrazami skruchy, a każdy mniej szczery od poprzedniego.
Vanya Gorchevski
Vanya Gorchevski
I piętro: Pracownia  BNjDT9A
Sofia, Bułgaria
27 lat
czysta
za Raskolnikami
twórca magicznych przedmiotów i kłątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t618-vanya-gorchevski#1088https://petersburg.forum.st/t619-vanya-gorchevski#1092https://petersburg.forum.st/t622-vanya-gorchevski#1097https://petersburg.forum.st/t620-mahmud#1095

Sro 18 Kwi 2018, 20:07
- Kurwa, tu się nie wchodzi – dodajesz raz jeszcze z niezadowoleniem, gdyby przypadkiem nie dosłyszał twoich słów, co w jego przypadku byłoby bardzo prawdopodobne. Choć widziałeś go zaledwie dwa razy, to odnosisz wrażenie, że niewiele rzeczy do niego dociera. Zastanawiasz się przy tym po raz kolejny, czy może nie powinieneś rzucić jakiegoś zaklęcia ochronnego, by nikt inny bez zgody nie wchodził do twojej pracowni, bo szczerze nienawidzisz, jak ktoś tutaj zagląda. Traktujesz ją przecież jak miejsce święte, gdzie na co dzień spędzasz najwięcej czasu, tworząc nowe i naprawiając stare przedmioty magiczne. A twój spokój dziś został zaburzony przez niespodziewane wtargnięcie Stranskyego, którego miałeś okazję poznać w zeszłym miesiącu. Myślałeś już, że nie będziesz miał z nim do czynienia po tym, co się wydarzyło w kanałach, ale i na to się nie zapowiada. Teraz jeszcze przychodzi ze sprawą od Nezdhanova, więc wychodzi na to, że chłopcy nie tak szybko się od siebie uwolnią. – Wystarczyło po prostu poczekać w sklepie. – Odkładasz jedną z różdżek do pudełka, która czeka na swojego klienta, po czym zerkasz kątem oka na Lukę. Odwracasz się w jego kierunku, słuchając to, co tym razem ma do powiedzenia i robiąc sobie miejsce, by usiąść na kufrze, skoro łysy zdążył oderwać cię już od pracy. A gdzie masz napisane, że się nie wchodzi? No gdzie? Pewnie nigdzie.
- Na drzwiach jest tabliczka, jeśli umiesz czytać – informujesz go z nieukontentowaniem, w międzyczasie szukając paczki papierosów i odpalając jednego z nich. Zaciągasz się dymem nikotynowym, który po chwili wypuszczasz mu prosto w twarz, by potem odebrać przesyłkę od Nezdhanova. Nie wiesz, co mógłby chcieć od ciebie tym razem, ale kiwasz tylko głową, żeby zaraz uważnie spojrzeć na Lukę. W ostatnim czasie twój przełożony w ogóle się do ciebie nie odzywał, ale podejrzewasz, że może mieć to związek z nadchodzącym spotkaniem między Raskolnikami a Starszyzną. – Co to jest dokładnie? Powiedział ci może coś więcej czy robisz tylko za chłopca na posyłki? – pytasz na wszelki wypadek nim dokładnie przejrzysz zawartość tajemniczej paczki, po czym niedbale odkładasz ją na bok, siadając tym samym na jednym z drewnianych kufrów i powracając od niechcenia wzrokiem do niepożądanego gościa, który zaledwie kilka minut temu nieoczekiwanie przerwał ci w twoich porządkach. – Ale się naburmuszyłeś, Stransky. Nie martw się, następnym razem będzie rewanż i to ode mnie dostaniesz w mordę – wzdychasz ciężko pod nosem, przewracając oczami. Musi być coś w tobie szczególnie denerwującego, Vanya, być może dlatego tak szybko działacie sobie na nerwy. Ale nic dziwnego, skoro pochodzicie z dwóch różnych i dalekich sobie światów.
Luka Stransky
Luka Stransky
I piętro: Pracownia  Ey5vSYg
Moskwa, Rosja
26 lat
brudna
za Raskolnikami
mechanik
https://petersburg.forum.st/t990-luka-stransky#3240https://petersburg.forum.st/t995-luka-stransky#3260https://petersburg.forum.st/t996-luka#3262

Wto 31 Lip 2018, 01:54
Kiedy się człowiek otacza życiowymi przegrywami, naprawdę robi to istne cuda dla cierpliwości. Wszystko się zniesie, bo ogrom ludzkich porażek wynikających z głupoty, podobnie jak i ona, granic nie ma, ale do Anwara, Luka, to już ci ręce opadają i trudno się dziwić.
- Pierdolenie. Trzeba było obłożyć wejście zaklęciami, a nie liczyć na ludzi i biadolić potem, że włażą. Myślże trochę. – wzdychasz, niby poważnie rozczarowany, podczas gdy rozterki Anwara latają ci mało idealistycznie koło chuja. Musisz jednak, rzuciwszy zaciekawione spojrzenie na otaczającą cię różnorodność zaplecza sklepu, przyznać, że jest tu co chronić przed niepowołanymi łapami. Ale twoje przecież nie są niepowołane – to twój skarb i talent jedyny, chociaż wielkie prawie jak pokrywki na kocioł na żołnierską zupę to zabierasz się do jednego z mechanizmów z niebywałą delikatnością.
- Źle masz tu poskręcane. – bierzesz ustrojstwo do ręki i bez wahania obracasz maleńkie tarcze, by otwory, jakie w nich wybito nakrywały się na siebie. Kierujesz się przy tym instynktownym zrozumieniem, bo za cholerę nie wymyślił byś funkcji dla tego tu ustrojstwa. Starcza ci tylko, że – kiedy już się namęczyłeś z odpowiednim ustawieniem tarcz – coś w maszynerii kliknęło, obwieszczając gotowość do pracy.
Zadowolony z siebie jak nie wiem co, odwracasz się do Anwara z czymś, co przy dobrych wiatrach mogłoby być nawet uśmiechem, a tu znowu on cię zbija z pantałyku. Jaki rewanż? Jaka morda? Ty przecież, jak już, masz tylko twarzyczkę, nie przymierzając, książęcą.
- Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz. – podsumowujesz niewyszukane groźby Anwara z miną może nieszczególnie mądrą, ale za to pewną swego. Jakby naprawdę chciał, to by ci walnął tu i teraz, tak szybko to żadna siła, ani joga ani elektryczne prądy, nie uleczy zapędów do mordobicia. Wniosek jest zatem jeden – Shafiq zwyczajnie pierdoli, a ty nie masz się czego bać, twój nadłamany nos zostanie jeszcze w dotychczasowym kształcie, a oczęta nie będą patrzeć na świat ograniczone opuchlizną i siniakiem.
Za cienki na ciebie w uszach taki uduchowiony rzemieślnik. Za cienki nawet, żeby go obić dla satysfakcji, ale jak cię dalej będzie tak wkurwiał, to ręczyć za siebie nie będziesz mógł ani ty sam, ani nawet ja.
- Nie chuchaj mi tu jak jakaś kurwa. – machasz ręką przed twarzą, żeby rozwiać chmurę dymu. Zebrało się Shafiqowi na końskie zaloty czy inne pierdoły, których nie umiesz z jego durnych scenek odczytać. A czytać przecież, chociaż zarzucił ci co innego, umiesz bardzo dobrze. W pierwszej klasie nauczyłeś się łączyć literki i pisać swoje imię. Masz nawet ładny charakter pisma, ale nie o ciebie się teraz rozchodzi. Ty jesteś już tylko trybikiem w maszynie rewolucji. – Mówił, że zorientujesz się, co i jak trzeba z tym zrobić. – przekazujesz, chociaż ledwo-ledwo, głos już bulgocze, podgrzany złością. Żadnym chłopcem na posyłki być nie zamierzasz, a że polazłeś, gdzie Nezdhanov kazał – może to i twój błąd. Może trzeba było odmówić, jasno postawić, że nie dasz z siebie zrobić popychadła. Ale z drugiej strony – to, co teraz robisz jest chyba pewniejszą drogą od „świeżynki” do kogoś, kto od nowego paczuszki odbiera.
Vanya Gorchevski
Vanya Gorchevski
I piętro: Pracownia  BNjDT9A
Sofia, Bułgaria
27 lat
czysta
za Raskolnikami
twórca magicznych przedmiotów i kłątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t618-vanya-gorchevski#1088https://petersburg.forum.st/t619-vanya-gorchevski#1092https://petersburg.forum.st/t622-vanya-gorchevski#1097https://petersburg.forum.st/t620-mahmud#1095

Czw 02 Sie 2018, 16:42
- Dobra, dobra. Milcz. – Nie chcesz już słuchać biadolenia, wystarczy że bez pozwolenia wparował na twój temat i jeszcze ma coś do powiedzenia. Z niezadowoleniem nieskrywanym na twarzy kręcisz lekko głową, jednocześnie nie spuszczając z niego wzroku ani na moment, by przypadkiem czegoś cennego nie zwinął z twojej pracowni. Z takimi jak on nigdy nie wiadomo, już nauczyłeś się, że musisz być ostrożny, dlatego niemal wyrywasz mu z ręki mechanizm, który samowolnie zabrał z półki. Nie wierzysz w jego dobre intencje, jednak nie udaje ci się odebrać tego ustrojstwa z ręki. Odpuszczasz, przyglądając się temu, co robi. – Co źle. – Nie dociera do ciebie, że coś jest źle zrobione, ale wystarczyło tylko kilka chwil, byś przekonał się o tym na żywo. Zaraz po tym jak Stansky naprawił mechanizm, burczysz coś pod nosem, co miało niby oznaczać „dzięki” i kładziesz go wreszcie na prawowite miejsce. – Myślałem, że znasz się tylko na pojazdach. – Przynajmniej tyle zdążyłeś wywnioskować z twojej ostatniej wizyty w jego warsztacie. Już przecież po pierwszym spotkaniu automatycznie zaszufladkowałeś go do jednej z najniższych kategorii w twojej hierarchii, która nie pozwala ci w tym momencie myśleć o nim inaczej. Dla ciebie jest tylko kolejnym tępym i łysym osiłkiem, jakich wiele w Rosji, ale może czas więc wyzbyć się swoich uprzedzeń i spojrzeć przy tym na Lukę… nieco łaskawiej? Zaraz jednak wszystko szlag trafia, gdy Stransky po raz kolejny otwiera swoją gębę.
- Salak, salak – warczysz z niezadowoleniem po turecku, by cię przypadkiem Stransky nie zrozumiał. – Coś jeszcze niepotrzebnego masz do powiedzenia? Czy może wreszcie przejdziesz do konkretów? – Wzbiera się w tobie nieprawdopodobna chęć, by mu przywalić, jednak ostatkami sił starasz się powstrzymać, mimo że należało mu się za to, co ostatnio ci zrobił. Całe szczęście, wystarczyło tylko kilka zaklęć, by naprawić twój złamany nos. – Aha… – mruczysz sam do siebie pod nosem, przyglądając się nieco uważniej paczce i ze spokojem dopalając do końca papierosa, którego niedopałek wyrzuciłeś na podłogę i zgniotłeś od razu butem. Skoro Nezdhanov mówi, że będziesz wiedział, co z tym zrobić, to tak najprawdopodobniej ma być. Nie rozumiesz jednak, po co kolejny raz musisz mieć użerać się ze Stranskym, skoro w ostatniej wiadomości wyraźnie dałeś mu do zrozumienia, że są i inni Raskolnicy oprócz ciebie. – Wspominał coś o jakimś terminie? – Podejrzewasz, że mogło to być coś, co albo będzie wymagało naprawy, albo będzie miało związek z nałożeniem klątw, biorąc pod uwagę nadchodzące spotkanie Starszyzny z Raskolnikami. Nie zamierzasz przy Luce tego odpakowywać, gdyż w rzeczywistości nie ufasz mu na tyle, by to zrobić. Według ciebie Nezdhanov powinien przykładać większą uwagę do osób, z których robi chłopców na posyłki, bo Stransky bez wątpienia się do tej roli nie nadaje. Lepiej, by na co dzień nie wychodził z warsztatu.
Luka Stransky
Luka Stransky
I piętro: Pracownia  Ey5vSYg
Moskwa, Rosja
26 lat
brudna
za Raskolnikami
mechanik
https://petersburg.forum.st/t990-luka-stransky#3240https://petersburg.forum.st/t995-luka-stransky#3260https://petersburg.forum.st/t996-luka#3262

Nie 05 Sie 2018, 22:09
- Może, kurwa, grzeczniej? – wypalasz jak z automatu. Nikt cię nie będzie uciszał, a już na pewno nie chłystek, co to nie dalej jak miesiąc temu wykazał się zupełnym brakiem poszanowania dla prywatności miejsca pracy włażąc ci z butami i z niedopałkiem do warsztatu. Dlaczego padło akurat na niego z wprowadzaniem cię w zawiłe detale życia rewolucjonisty – żaden z was nie wie, a obaj nie moglibyście cieszyć się mniej z wyboru dokonanego przez jakiegoś z waszych przełożonych, kogoś z wyższego szczebla drabiny. A decyzji wyżej postawionych się nie kwestionuje, w końcu walczycie o równość.
Luka, czy ty w ogóle myślisz. Czy ktokolwiek z was pomyślał, że coś w tym układzie jest mocno nie tak. Śmiem wątpić, biedactwo, byś był zdolny żyjąc ostatkiem podniety z dołączenia do Raskolników do tak krytycznego spojrzenia na sprawę.
- Gdzie mi, no czekaj – marudzisz, odwracając się bokiem, kiedy Anwar chce ci wyrwać to swoje cudeńko. Wiesz, co robisz, a że Shafiq ci nie ufa – trudno, byś go winił. Ostatecznie skręciłeś mechanizm szybko i precyzyjnie. – Do czego to właściwie jest? – wykoncypowałeś sobie wstępnie, obejrzawszy mechanizm, że nadawałby się może do jakiegoś zegara i najchętniej byś na tym wniosku poprzestał, by nie dać Anwarowi satysfakcji z wykazania się wiedzą, ale ciekawość jest silniejsza w tobie niż ośli upór.
Też nie lubisz, jak ci wytknąć, gdzie zrobiłeś błąd. Jedno, że starasz się ich nie popełniać i na ogół wychodzi, szczególnie po paru latach roboty w warsztacie wiele rzeczy mógłbyś zrobić na pamięć i to zrobić bardzo dobrze. Nikt, nawet ty sam, nie spodziewał się, że osiągniesz jakikolwiek w życiu sukces, a ty tymczasem masz już galeryjkę swoich upapranych smarem tryumfów, które śmigają, dzięki działaniu twoich złotych rączek, po petersburskich ulicach. Każdy z nich pamiętasz, jak dziecko kołysane w ramionach. Wyrodny ojcze, gdyby ktoś słyszał, jak te swoje pociechy w międzyczasie od przyjęcia w skromne progi warsztatu do wypuszczenia na ulicę nowonarodzonego wyzywasz i opluwasz, opieka społeczna i wszystkie urzędy zajmujące się inspekcją pracy by ci przyszły podopiecznych odebrać.
Ty po prostu jesteś zwolennikiem szorstkiego okazywania uczuć, a to wcale nie znaczy, że nie znasz się na pojazdach.
- Mam więcej talentów, niż ci się wydaje, księżniczko. – burczysz, bo wyczułeś swym nadwrażliwym na osądy nosem, że Anwar najchętniej to by tobą gardził. Z wyższością egzotycznych pierdów i dzikim nazwiskiem, które nijak nie paruje się z jego zupełnie zwyczajnym słowiańskim wyglądem (nie daj się zwieść, Luka, swojski chłopaku, że to jakiś importowany książę z bajki tysięcznej nocy, czy coś podobnego), za które chętnie jebnąłbyś mu jeszcze raz. Ale nie możesz, a przynajmniej nie powinieneś, bo macie wspólne sprawy i łączy was wyższy cel.
- Najpóźniej do środy. Masz zostawić w waszej stałej skrytce. – jeszcze nie tak dawno temu strasznie rajcowała cię ta cała konspiracja. Pseudonimy, przekazywanie informacji przez co najmniej czterech pośredników, czarne peleryny i zniszcz po przeczytaniu, cała ta otoczka z filmów szpiegowskich. Teraz to już nie to samo, zaczyna brakować ci konkretów i nie radzisz sobie zbyt dobrze z dryfowaniem wśród drobiazgów. Za duży jesteś na bycie płotką, Luka, ja rozumiem.
Vanya Gorchevski
Vanya Gorchevski
I piętro: Pracownia  BNjDT9A
Sofia, Bułgaria
27 lat
czysta
za Raskolnikami
twórca magicznych przedmiotów i kłątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t618-vanya-gorchevski#1088https://petersburg.forum.st/t619-vanya-gorchevski#1092https://petersburg.forum.st/t622-vanya-gorchevski#1097https://petersburg.forum.st/t620-mahmud#1095

Sob 11 Sie 2018, 10:36
- Może, kurwa, nie. – I koniec. Nie odpuścisz tak łatwo, bo Stransky irytuje cię już samą obecnością. Zrządzenie losu, że to akurat z nim musisz się zmagać, a znając szczęście to nie twoje ostatnie spotkanie twarzą w twarz z Luką. Może powinieneś się powoli zacząć przyzwyczaić, że już zawsze będzie tym, który wywołuje w tobie kurwicę? Jesteście przecież częściowo na siebie skazani, przynależąc do tej samej organizacji. Oby tylko Nezdhanov przysłał następnym razem kogoś, komu nie będziesz miał ochoty zrobić krzywdy na samym wejściu. – Nie interesuj się za bardzo. Nic, co mogłoby ci się przydać – odpowiadasz krótko, ucinając temat tajemniczego przedmiotu, który przykuł uwagę Stranskyego. Co za dużo, to niezdrowo, a im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. Nie słyszałeś tego powiedzonka, Lusia? Gdyby tylko rozejrzał się uważniej po pracowni, szybko zauważyłby, że zapewne nie ma pojęcia, do czego służy większość zgromadzonych tu przez właściciela rzeczy. Niech liczy się jednak z tym, że zapewne już więcej się nie dowie, bo zaraz Vanya wyrzuci go na zbity pysk. Niby mógłbyś spróbować być dla niego milszy, ale coś czujesz, że i tak niewiele by to w tym przypadku dało. – Powiedziałbym, że mógłbyś je zaprezentować, tylko szkoda mi na ciebie czasu, księżniczko. – Krótkie wzruszenie ramion i nieco zbyt wymuszony uśmiech skierowany w stronę Stranskyego.
- Dobra – potwierdzasz po chwili, kiwając porozumiewawczo głową na słowa Luki. Do następnej środy jest jeszcze sporo czasu, dlatego jesteś niemal przekonany, że wyrobisz się z tym bez problemu, mimo że wciąż nie znasz zawartości przesyłki – możesz jednak podejrzewać, że ma to związek ze zbliżającym się spotkaniem ze Starszyzną. Choć zostało ci jeszcze kilka dobrze płatnych zleceń do wykonania, to i tak te, które bezpośrednio otrzymujesz od Raskolników, zawsze mają dla ciebie pierwszeństwo. – W takim razie wszystko już zrozumiałem. Coś jeszcze? – upewniasz się na wszelki wypadek po tym, jak przekazał ci ostatnią informację i patrzysz na niego wyczekująco, jakby jednoznacznie sugerując mu, że może już do siebie wracać, jeśli nie ma nic interesującego do powiedzenia. – Skoro nie… – Skoro nie, to Luka nie jest ci dłużej do niczego potrzebny; dowiedziałeś się wystarczająco dużo, by móc rozpakować przesyłkę i zacząć działać w spokoju. W końcu dobrze wiesz, na jakich zasadach działa współpraca z Nezdhanovem, gdyż to nie pierwszy raz, kiedy dostajesz od niego zadanie do wykonania. Bez zastanowienia chwytasz do ręki różdżkę, która leżała na drewnianym stole, by krótkim zaklęciem z hukiem wywalić Lukę z pracowni przez otwarte okno. Słyszysz, że klnie coś na ciebie i drze się wniebogłosy, ale przynajmniej ma nauczkę, że tutaj się nie wchodzi.

Luka i Vanya z tematu
Sponsored content


Skocz do: