Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 26 Sie 2017, 21:51
Pokój

Pokój z balkonem i wersalką. Prostokątny i prosty, na ścianach biała farba, na suficie lampa bez kinkietu, goła żarówka razi w oczy, ale Vit bardzo rzadko zapala światło. Przy wersalce stoi przecież stara skrzynia, a na niej lampa solna, jedyna, którą lubi. Pamiątka po dziadku. Na podłodze znajduje się szara wykładzina, z gdzieniegdzie wypalonymi śladami po papierosach. Pod oknem stoi segment starej meblościanki na wysoki połysk, w której Vit trzyma garść swoich ubrań. Czyli drugą parę spodni, dwie koszulki i jeden sweter. Jest jeszcze ten zielony, którego nigdy nie nosi, bo gryzie go w szyję.

Lucija Gorchevski
Lucija Gorchevski
Pokój Tumblr_inline_oqq9bsw3jK1ukct9m_540
Sofia, Bułgaria
26 lat
czysta
za Raskolnikami
śpiewaczka, gitarzystka, wolny strzelec w Sputniku, niespełniona pisarka
https://petersburg.forum.st/t695-lucija-gorchevski#1421https://petersburg.forum.st/t1969-lucija-gorchevski#10418https://petersburg.forum.st/t1970-chlopak-z-gitara-bylby-dla-mnie-para-dziewczyna-tez#10419https://petersburg.forum.st/t717-hultaj#1526

Sro 06 Wrz 2017, 18:52
W gazetach trąbią o tym, kto może być sprawcą, kto mógł posunąć się tak daleko, żeby wysadzić Muzeum Sztuki Magicznej, w pakiecie z przynajmniej kilkunastoma osobami wewnątrz. Na łamach prasy padają nazwiska, raczej jedno - Aristov. Jednak ty, Lala, też jesteś dziennikarką. I twój dziennikarski nos mówi ci, że "Tylko Prawda", z tym, co ma w tytule, znów się mija. Bo ty znasz, znasz bardzo dobrze, jednego takiego, co wybuchy lubi i to nawet bardzo.
Nic więc dziwnego, że gdy tylko czujesz się odrobinę lepiej, a szok powoli przechodzi, lecisz na swoim dywanie do niego, a dokładniej pod blok, w którym mieszka. Słowak w tym momencie ma dosłownie p-r-z-e-s-r-a-n-e. Bo nawet, jeżeli nie maczał swoich długich palców w całym zajściu, bardzo ciężko będzie mu przekonać cię, że masz błędne podejrzenia.
Kierując się resztkami etykiety i ewentualnych norm społecznych, nie wzlatujesz na dywanie wysoko, na dwunaste piętro, by bezpardonowo zapukać mu w okno z miną, zwiastującą rychłą śmierć. Nie, nie, nie, Lala, uspokój się. Wdech i wydech. Nie ma co wydawać zaocznych wyroków. Bo może Vituś jest całkiem niewinny? Tak, wiem, pomyślałaś o tym na samym początku, ale bardziej przez szok, a nie przez to, że wierzysz w jego złote serce. To bardzo krzywdzące, wiesz? Bo Vitek to mimo wszystko całkiem miły chłopak. I przyjaciel twojego brata.
Z dywanem pod pachą (przecież nie zostawisz go gdzieś tutaj, zaraz go zwiną, takie strony) wchodzisz do windy i jedziesz w górę, na te przeklęte dwunaste piętro. Dobrze wiesz, które drzwi kryją za sobą mieszkanie Słowaka, choć nigdy nie pamiętasz numeru. Może kiedyś był i już odpadł?
To nie jest ważne, nie w momencie, gdy walisz z całej siły w ostatnią barierę, która dzieli cię przed wtargnięciem do jedynego pokoju, poza kuchnią i łazienką.
- Vit! Otwieraj! - nie zapowiedziałaś się, Lala. Co, jeżeli go nie ma i właśnie robisz z siebie wyjątkowe wręcz pośmiewisko?
Vit Halíček
Vit Halíček
Pokój Tumblr_nb09k1hiV11qzbjx5o1_500
Bratysława, Czechosłowacja
28 lat
czysta
za Raskolnikami
saper / pirotechnik
https://petersburg.forum.st/t932-vit-halicek#2967https://petersburg.forum.st/t935-halicek-vithttps://petersburg.forum.st/t933-dla-mnie-bombahttps://petersburg.forum.st/t934-cypisek

Nie 10 Wrz 2017, 22:06

Był w domu. Nie ruszał się z niego od paru dni. Siedząc jak w jamie skulony, pracując nad nowym projektem, żywiąc się prażonym ryżem, herbatą i piwem, dopóki mu się to nie skończyło. Ale dziś odkrył, że ma jeszcze dwa ziemniaki w pudełku z ibusami, w trzeciej szufladzie. Ziemniaki więc ugotował, dosypał oregano i pieprzu, bo tylko to miał i zjadł. A potem wrócił do pracy. Już nic nie stoi mu na przeszkodzie (prawie). Wczoraj wziął prysznic, dzisiaj zjadł prowizoryczny obiad, spał nawet sześć godzin, a dziecko sąsiadki nie drze ryja.
Czasami kiedy miał nóż na gardle wchodził w tryb nieustannej pracy, chociaż w końcu dochodził do kresu, sypiał coraz dłużej (jeszcze cztery dni temu były to tylko dwie godziny) i robił przerwy. Kark go bolał od tego schylania i garbienia się, więc odchylił głowę do tyłu i spojrzał w górę, na wszystkie swoje projekty ostatnich dni. W powietrzu lewitowało mnóstwo większych lub mniejszych słoików po piklach, musztardach i innych tego typu specyfikach, ale zawartość zdecydowanie była o wiele bardziej warta uwagi. Dla postronnych oczywiście, bo na Vicie nie robiły żadnego wrażenia. W każdym ze słoików uwięzione były mniejsze i większe iskierki, małe ogniki, niektóre nieustannie obijały się o ścianki naczyń, inne w ślimaczym tempie wybuchały i na nowo skrzyły się kolorami, jeszcze inne po prostu świeciły jak zamrożone fajerwerki. I to wciąż nie było to, czego potrzebował. Przez pierwsze dwa dni po prostu klął pod nosem, że zgodził się na tą robotę, ale szybko mu się przypomniało, że jest biedny i musi jakoś zapłacić czynsz. A wypadałoby jeszcze jeść. Sprawa się miała tak, że Vit był specjalistą od dużych wybuchów i spektakularnych efektów ale dom mody Wrońska odezwał się z wydawać by się mogło interesującym zleceniem. Jakaś panna Zakharenko za mąż wychodząca wymarzyła sobie, że jej suknia będzie się jarzyć pięknie jak zrobiona z gwiazd. No i w tym momencie huj wszystko strzelił jak się okazało, że nikt stamtąd gwiazdy nie stworzy, a przynajmniej nie takiej, która satysfakcjonowałaby pannę Zakharenko i chciała współgrać magicznie z materiałami.
Z tego powodu Vit miał teraz niebo pod sufitem i ból głowy z niewyspania.
A tu jeszcze rąbanie do drzwi. Którego nie spodziewał się zupełnie, bo kto mógłby się zjawić?
Wstał z dywanu i idzie do drzwi schylając się, żeby głową żadnego ze słoików nie zahaczyć, skarpeta mu spada ze stopy, a ma dwie różne, oczywiście, więc jeszcze podskakuje, żeby naciągnąć materiał i w końcu otwiera drzwi. I staje tak przed Lalą w samych skarpetach i bokserkach.
Lucija Gorchevski
Lucija Gorchevski
Pokój Tumblr_inline_oqq9bsw3jK1ukct9m_540
Sofia, Bułgaria
26 lat
czysta
za Raskolnikami
śpiewaczka, gitarzystka, wolny strzelec w Sputniku, niespełniona pisarka
https://petersburg.forum.st/t695-lucija-gorchevski#1421https://petersburg.forum.st/t1969-lucija-gorchevski#10418https://petersburg.forum.st/t1970-chlopak-z-gitara-bylby-dla-mnie-para-dziewczyna-tez#10419https://petersburg.forum.st/t717-hultaj#1526

Sro 20 Wrz 2017, 13:55
Lala, jako dziennikarka, widziałaś już naprawdę wiele w swoim życiu. Spalony dom rodzinny, zamknięte trumny z ciałami rodziców (otworzyć można było, lecz nie był to widok przyjemny i na wyraźną prośbę dziadków procederu tego zaniechano), wielkie wydarzenia sportowe, mecze Katii, gdy jeszcze grała w Quidditcha, szczury biegające gdzieniegdzie w podziemnej redakcji (swego czasu to była szczególnie duża plaga). Wydawałoby się, że jesteś przygotowana na dosłownie wszystko, że nic już nie jest cię w stanie ruszyć, a jednak w drzwiach małego mieszkanka doszłaś do szybkiego wniosku, że jeszcze dużo przed tobą.
Ale możesz już sobie odhaczyć Halíčka w gaciach i skarpetkach nie do pary.
Może gdyby przywdział się w coś innego, dostałby awanturę na dzień dobry. Nie, nie "może", ale na pewno, jesteś o tym święcie przekonana. Jednak ten widok tak bardzo cię dekoncentruje, że wpółotwarte, gotowe na wszystkie pytania świata o pretensjonalnym wydźwięku ("dlaczego?", "po co ci to było?", "już mnie nie kochasz?") usta zastygają ci, niczym w rzeźbie antycznej, w odróżnieniu od oczu, które usilnie starają się znaleźć sobie jakiś neutralny punkt, byleby tylko nie patrzeć na te skarpety, bo się niedobrze robi.
W ciszy, wydaje ci się, że jest nudno. Więc w końcu wydajesz z siebie coś na kształt złego sapnięcia, połączonego ze zrezygnowanym westchnieniem. Doprawdy, dziwna mieszanka. Zastawił ci wejście, a nie zamierzasz przecież rozmawiać z nim o tak ważnych sprawach na korytarzu, jesteście dorośli, szanujcie się trochę. Ciskasz więc w niego (ze złości? Czy bezsilności?) dywanem, niech łapie, się zakryje, przesunie, wejdziesz do środka, może zamknąć drzwi. Albo niech nie zamyka. Wszystko ci jedno? Dobrze, niech zamknie.
- Mów mi, co wiesz o Muzeum Sztuki Magicznej - czego ty od biednego Vita wymagasz? Ciesz się chociaż, że niższa od niego jesteś, to głowy nie musisz schylać. Możesz ją za to zadrzeć, do góry i patrzeć mu się z irracjonalnym gniewem w oczy.
Bo jest szansa, że na niego zasługuje.
A nieelegancko jest się patrzeć gdziekolwiek indziej.
Vit Halíček
Vit Halíček
Pokój Tumblr_nb09k1hiV11qzbjx5o1_500
Bratysława, Czechosłowacja
28 lat
czysta
za Raskolnikami
saper / pirotechnik
https://petersburg.forum.st/t932-vit-halicek#2967https://petersburg.forum.st/t935-halicek-vithttps://petersburg.forum.st/t933-dla-mnie-bombahttps://petersburg.forum.st/t934-cypisek

Czw 21 Wrz 2017, 00:19
Laleczko, żebyś się za bardzo jeszcze nie zdziwiła, co tutaj możesz w tej norze halićkowej zobaczyć, to przygotuj się na obniżenie progu zaskoczenia już teraz. Albo dla swojej własnej równowagi psychicznej to nie przychodź tak zupełnie bez zaskoczenia, chociaż mugolskim zwyczajem na domofon chłopakowi zadzwoń, chociaż to nie gwarantuje ubrania gaci. Żaden z niego dżentelmen kiedy pochłonięty jest pracą do tego stopnia, że nie pamięta aby się odżywiać.
(Tak, jakby w ogóle się kiedykolwiek prawidłowo odżywiał. Przydałaby się taka o stalowych nerwach, która by mu przypominała, że na jego masę dwumetrową to potrzeba trochę tych kalorii)
A ty Vitusiu mógłbyś się przywitać, ale ta mina Lali jest tak komiczna, że przez sekundę nie wiesz w ogóle czy jej parsknąć śmiechem w śliczną buzię, czy ją odprawić. Zamiast tego łapiesz dywan, ba obejmujesz.
- Co zrobiłem? – Typowy samiec. Nigdy nie wie. Co ja niby zrobiłem? O co się gniewasz? Powiedziałem coś nie tak?
Zamykasz drzwi za Lalą i idziesz za nią koślawo z tym dywanem jak pingwin Pik Pok, orientując się w końcu, że to bez sensu, więc odwracasz się i zostawiasz dywan w rogu przedpokoju. I wracasz szybko do Lali, dłonią o patykowatych palcach odgarniając do tyłu słomiane włosy.
(Skróciłbyś je w końcu, znowu ci na oczy lecą, to niewygodne i podobno nieeleganckie)
- Znam to spojrzenie. Jesteś na mnie zła? Czemu jesteś na mnie zła? – Nachyla się, żeby w te oczy gorchevskie spojrzeć i no. No nie wie. Szczerze nie wie biedak. Wysil się, Vitek, może o te skarpety i majtusie i drobne blizny na całym ciele, te świeże, bo te stare wcale takie drobne nie są. Podobno kobietą podobają się dranie z szramami na ryju i reszcie cielska, ale ty w ogóle jak typowy portowy drań nie wyglądasz, więc nie masz na co liczyć.
To może jednak sobie znajdź coś do ubrania. Prostujesz się i oczywiście, oczywiście głową zahaczasz o jeden ze słoików, zaczynają brzęczeć, a ty rozglądasz się, bo gdzieś tu miałeś flanelę z pracy, taką w turkusowo granatową kratkę. Nie ma jej w pokoju. A w meblościance tam? Sprawdź.
No i co? I jest, oczywiście. Flanela już założona, zanim ją zapinasz sięgasz jeszcze po spodnie, te czarne, robocze, które mają postrzępione nogawki. Półskok, żeby je w ogóle założyć, próba jednoczesnego zapięcia rozporka i guzików wcale nie wypada dobrze. Coś się krzywo pozapinałeś, ale nie zwracasz na to uwagi.
Gacie ci z dupy zlatują, Halićek.
Schudłeś znowu.
- Muzeum Sztuki… Ale. – No ale co ma wiedzieć? Poza tym, co się stało? Powinien coś wiedzieć?
Czy on powinien coś wiedzieć?
Lucija Gorchevski
Lucija Gorchevski
Pokój Tumblr_inline_oqq9bsw3jK1ukct9m_540
Sofia, Bułgaria
26 lat
czysta
za Raskolnikami
śpiewaczka, gitarzystka, wolny strzelec w Sputniku, niespełniona pisarka
https://petersburg.forum.st/t695-lucija-gorchevski#1421https://petersburg.forum.st/t1969-lucija-gorchevski#10418https://petersburg.forum.st/t1970-chlopak-z-gitara-bylby-dla-mnie-para-dziewczyna-tez#10419https://petersburg.forum.st/t717-hultaj#1526

Sro 01 Lis 2017, 14:32
Patrzysz się w oczy vitowe, oczy na swój chory sposób piękne i pociągające. Chciałabyś się patrzyć w nie dłużej, ale mrugasz, raz, drugi, trzeci i starasz się, bardzo się starasz, żeby tylko nie wyczuł, że tym wzrokiem swoim może cię trochę uspokoić, że nie przestaniesz być zła, choć bardzo chcesz, bo żal ci jest Halićka, takiego chudego, z przydługimi włosami, w tej norze ciemnej i pewnie zimnej. Przynajmniej widok ma jakiś, na szare miasto, w którym nikt nie chce być, a wszyscy do niego zjeżdżają.
- Zaraz porozmawiamy - mówisz cicho, bo faktycznie - zło z ciebie powoli paruje, a w twoich szczątkowych ilościach manier istnieje coś takiego jak skrępowanie i zawstydzenie obecnością dorosłego mężczyzny w samej tylko bieliźnie. Choćby i był przyjacielem twojego brata, twoim może też, nie ważne - nie zmieniało to faktu, że odetchnęłaś z ulgą dopiero, gdy zniknął (musiałaś odwrócić głowę w bok) w tym swoim jedynym pokoju. Gdy znów na niego spojrzałaś, miałaś nawet łagodniejszą minę, musisz to przed sobą przyznać. I zignorowałaś krzywe zapięcie, zastanawiając się natomiast, jak możesz mu pomóc, przynajmniej ze sprzątaniem. Jeżeli miał cię tym widokiem ugłaskać, udało mu się, trochę.
Weź się wkurz, Lala. Po to tu przyszłaś.
- Wybuch. W Muzeum Sztuki Magicznej - tym razem nie patrzysz na niego ze złością, a z prośbą. Powiedz jej, Vitek. Powiedz, że nie masz z tym nic wspólnego, bo siedzisz noce i dnie w tej klitce, ze słoikami po ogórkach nad głową. Nie widzisz, jak cię prosi tym swoim spojrzeniem? Jak się przyjrzysz, to może nawet zauważysz, że jej się w brązowych oczach łzy kręcą i otarcia ma na policzku. W sumie to wygląda nawet trochę żałośnie, ale nie z żalu o ciebie. Chociaż może trochę na to wpłynąłeś. Ale nie myśl o tym teraz, teraz tylko zaprzecz, bo to jedyna rzecz, o którą cię ta Gorchevski prosi.
- Powiedz, że nie masz z tym nic wspólnego. Ty albo jacyś twoi koledzy - ton masz dziwny. Mówisz trochę prosząc go, by nie potwierdził twych obaw. A z drugiej grozisz mu, że jeżeli to zrobi, mogą być to jego ostatnie słowa. Przynajmniej wypowiedziane w twoim kierunku, w twojej obecności.
Vit Halíček
Vit Halíček
Pokój Tumblr_nb09k1hiV11qzbjx5o1_500
Bratysława, Czechosłowacja
28 lat
czysta
za Raskolnikami
saper / pirotechnik
https://petersburg.forum.st/t932-vit-halicek#2967https://petersburg.forum.st/t935-halicek-vithttps://petersburg.forum.st/t933-dla-mnie-bombahttps://petersburg.forum.st/t934-cypisek

Nie 05 Lis 2017, 18:35
Lala, za długo lepiej się w te vitkowe oczy nie patrzeć. To mogłoby mieć niebezpieczne skutki uboczne. Za gorąco by ci się zrobiło, bo ten wzrok jego wcale, a wcale nie uspokaja, chociaż to ciekawe, że na ciebie właśnie tak działa. Może ty, Laleczko, wcale nie potrzebowałaś od niego zapewnień, że nie ma nic wspólnego z tym wybuchem, bo wiedziałaś o tym od początku, tylko chciałaś się upewnić, spojrzeć w te oczy szczerze, żeby już wiedzieć, że to tylko małe paranoje.
Szkoda właśnie, że jednak zapytałaś. Przynajmniej istnieje większe prawdopodobieństwo, że się jednak zdenerwujesz, w odpowiedzi na to, co wybuchowy charakter Vita może ci zaserwować. Albo i nie, bo jak na złość teraz stoi i gapi się na ciebie, odrobinę garbiąc, z tymi krzywo pozapinanymi guzikami i włosami, które niedbale odgarnął do tyłu. I ciemnieje mu wzrok, wcale nie w taki sposób, w jaki byś pewnie chciała. Ale pewnie o tym nie wiesz, nie znacie się tak dobrze.
Niedobrze.
- Żartujesz.
Wyszedł z pokoju kierując się do kuchni, w pierwszym odruchu chcąc złapać dywan i wyrzucić na klatkę schodową, ale impulsy w przypadku sytuacji takich jak ta nigdy nie były dobrym rozwiązaniem.
W kuchni nie ma żadnych papierosów, za to mnóstwo jest aparatury, która brzęczy i miga diodami i domaga się uwagi, ale Vit wraca do pokoju, otwierając szafkę i sięgając po swoją drugą (aż) parę spodni. Z których kieszeni wyjmuje paczkę, ale jest pusta, więc rzuca ją w kąt. Ląduje pod balkonowymi drzwiami, zgnieciona i bezużyteczna. Słoiki brzęczą nad głowami, w jednym z nich ruch wywołał mały wybuch, który pociągnął za sobą następne. Uwięzione fajerwerki.
Co narobiłaś, kobieto.
Chociaż to nie do końca twoja wina, jasne, że podejrzewanie znajomego o zamach nie jest najmilszą z rzeczy, ale Vit nigdy nie sądził, że ktokolwiek zarzuci mu bycie tym złym. Przecież nie jest swoim ojcem.
Staje przed Lalą i znowu odchodzi kawałek, usiadłby może, ale za bardzo jest nerwowy, wszystko w nim chodzi jak w zepsutym, spieszącym zegarku. I widzi te oczy brązowe pokryte łzawym szkliwem i nie wie zupełnie jak reagować na nie. W końcu zatrzymuje się i wyciąga ręce, jakby chciał ją za ramiona złapać, ale nie robi tego, jeszcze by mu w akcie samoobrony sprzedała jakiś cios karate. Co z tego, że pewnie nie zna. A on wcale nie złapałby jej mocno.
- Lala. Nie miałem z tym nic wspólnego. – Żeby było jasne i nie odebrała jego zachowania jako grania na zwłokę. Ale do chuja wafla, żeby on musiał ją zapewniać, że to nie jego sprawka.
Mija ją i siada za jej plecami na kanapie, zanurzając na chwilę twarz w dłonie, żeby poukładać myśli, ale słabo mu to idzie, takich rewelacji się nie spodziewał.
- Kurwa, kobieto, powinniśmy sobie wszyscy nawzajem ufać.


Mariena Liska
Mariena Liska
Pokój XqJ2Cmh
Vranov nad Topľou, Czechosłowacja
29 lat
brudna
za Raskolnikami
strażnik miejski
https://petersburg.forum.st/t1342-mariena-liska#5965https://petersburg.forum.st/t1364-marzena-lisek#6242https://petersburg.forum.st/t1366-girl-with-iron-fists#6245https://petersburg.forum.st/t1365-orzel#6244

Wto 05 Gru 2017, 16:04
No nie było jej chwilę, no. Parę dni. Może tydzień, maks dwa. Była zajęta bardzo, jakiś psychol strzelał do ludzi i napchali jej patroli tyle, że wygodniej było spać u siostry niż się telepać do magicznej dzielnicy i nazad każdego dnia. Mogła coś napisać, no mogła, wiadomo, orła (obrzydlistwo) wysłać, albo coś, że żyje. Żyła przecież, dobrze wiedział, że żyła, raczej by mu nie dała spokoju po śmierci to by na pewno zauważył. No więc chwilę jej nie było i to nic takiego, jak już ustaliliśmy, bo teraz wróciła i nawet siaty z zakupami niosła bo się domyślała, że Rybeńka nic se sam nie kupi i pewnie z głodu przymiera, gamoń i otwiera kluczem zamek, tym specjalnym, bo przecież drzwi też mogą pierdolnąć w drzazgi jakby jakiś włamywać ot tak sobie je próbował otworzyć, wchodzi na luzaku, zamyka drzwi za sobą tylko kątem oka zauważając, że jakieś słoiki dryfują po pokoju - nie wnika, ważne, żeby telewizor jeszcze był na swoim miejscu. Pociąga nosem, bo jakieś przeziębienie chyba, siaty stawia koło przejścia do kuchni i dopiero wtedy do niej coś dociera. Zamyka oczy, prostuje się, zanim jeszcze popatrzy na ten łeb znad kanapy wystający harringtonkę rozpina, usta oblizuje, podpiera się pod boki i patrzy w końcu na nich dwoje. Głęboki, głęboki wdech rozpiera jej płuca kiedy zaciska usta w wąską linię i milczy, oni milczą, wszyscy sobie milczą razem.
- No kurwa, chwile mnie nie było. - żachnęła się w końcu, a jeden ze słoików sprowokowany łańcuchem wybuchów podryfował i odbił się jej od czoła. Capnęła go w rękę ze złością gotowa rozbić naczynie o ścianę, ale zamiera i przygląda się Lali. W sumie to nie, wolałaby o tę flądrę go rozbić, więc przygląda się chwilę zawartości w zamyśleniu. Co to może być? Wygląda jak kleks, od kiedy Vit produkuje kleksy?
Rozgląda się więc po pokoju, widzi jak Vitek wstaje z kanapy, w końcu ktoś mu wszedł do mieszkania, wypadałoby zauważyć. Widzi jego nagość oczywistą, wzrok zaraz pada na rzucone w kąt spodnie, patrzy na dziewcze niebrzydkie, z łezką skromnie sunącą po policzku, aż jej jakiś tik, mięsień skoczył, oko tak mrugnęło dziwnie.
- No kurwa. - powtarza z niedowierzaniem, odwiesza słoik z powrotem pod magiczny sufit, bierze siaty z zakupami i idzie do kuchni.

3 x zt
Ernö Onegin
Ernö Onegin
Moskwa, Rosja
27 lat
błękitna
neutralny
emerytowany hokeista, celebryta
https://petersburg.forum.st/t604-ernest-oneginhttps://petersburg.forum.st/t704-onegin-ernest#1460https://petersburg.forum.st/t605-mordyhttps://petersburg.forum.st/t680-cep

Wto 02 Sty 2018, 22:50

26.05.1999


Wieżowce z szarej płyty, najbrzydsze w tej części Europy. Ernest nigdy chyba tutaj nie był, nie wiedział nawet, że się Marzenka przeprowadziła, ale prawdę powiedziawszy skąd miałby wiedzieć, skoro ostatnimi czasy zbyt zajęty był, cóż, wszystkim. I nie, żeby jakoś bliskimi byli przyjaciółmi, ale jakiś bóg kiedyś sprawił, że w tym samym miejscu niemalże przykucnęli, w czasach szkolnych jeszcze i potem już można było mówić sobie siema. Na parę lat te powitania znaną marką dresiarską sygnowane ucichły trochę, ale jak się tak teraz Ernest po ulicach plącze bez celu, bez sensu, to nietrudno takiego Liska nie spotkać. Nie, żeby ona bez celu, jak najbardziej z celem i to szlachetnym.
A po pracy szlachetny w gardło napój koloru złota z pianą tak gęstą, że aż toastu wartą.
No i się okazało, że jej rozjebał telewizor.
Kto – ano marzenkowy fagas, którego Ernest pewien był, że nie zna, ale potem to mu zaświtało, że jednak aha, taki blondyn wybuchowy to z nim przecież na historii magii w piątej klasie w pierwszym semestrze siedział, ale niezbyt często, bo więcej go nie było, jak był. Głównie na dywaniku u dyrektora za jakieś meble w klasie rozwalone, kible, witraże powybijane, się Ernest nie mieszał, nie jego sprawa, co Słowak wybuchnął tym razem. Nie było czasu się zakolegować, jeden w prawo, drugi w lewo, zresztą po co, po co. Skoro Erneścik swoją grupę ziomeczków już miał.
Jakby wiedział, że to fagasa a nie Marzenki mieszkanie to może by nawet nie chciał tam wbijać, skoro to taki człowiek dziwny, głupio tak komuś na chate wbijać pod nieobecność.
No ale telewizor ważna sprawa, powiedział więc do Oriny pożycz mi dywan na kilka godzin i Orina dywan na kilka godzin pożyczyła.
Ale na górę to windą wjechał po ludzku nie.
Już mniej po ludzki w drzwi pięścią rąbnął, bo on chyba nie potrafi kulturalnie zapukać po cichu, albo dzwonka użyć, po co.
Mariena Liska
Mariena Liska
Pokój XqJ2Cmh
Vranov nad Topľou, Czechosłowacja
29 lat
brudna
za Raskolnikami
strażnik miejski
https://petersburg.forum.st/t1342-mariena-liska#5965https://petersburg.forum.st/t1364-marzena-lisek#6242https://petersburg.forum.st/t1366-girl-with-iron-fists#6245https://petersburg.forum.st/t1365-orzel#6244

Sro 03 Sty 2018, 03:00
Marzi, a co Ty w tej chacie robisz w ogóle. No przeszło już trochę Pierożkowi to syn marnotrawny, czy tam córa, już mogła wrócić na włości. Nawet się jeszcze z rana kokosili trochę w łóżku i marudziła, żeby nie szedł do pracy, że się pod kołdrą schowają i przecież nikt ich tu nie znajdzie! (bo miała wolne to sobie mogła się rządzić, gdyby to ona musiała do pracy to nie ma zmiłuj) Potem jak się prysznicował usmażyła mu dwa jajka i bekon, tak, żeby się w uśmiech na owsiance ułożyły niczym Muszu dla Mulan w bajce, ale oczywiście nie zjadł chuj niewdzięczny bo wyjść zdążył zanim wyszła z kuchni (gdzie baby miejsce, nie). To sama zjadła. Było pyszne.
Wczoraj napisała do tego łebka ze szkoły, czy może nie ma na stanie jakiegoś telewizora, bo jak to tak w domu siedzieć na wolnym i żadnego serialu nie obejrzeć, a u Obłoczka Różowego w bloku całkiem skowyrna kablówka była no i to takie marnowanie możliwości - nawet udało się jej kabel pociągnąć od anteny sąsiadów na balkonie obok, tak, żeby nie zauważyli, bo mieli, mili państwo, SATELITĘ, no i teraz to już telewizor to mus skoro podjebać można sygnał satelitarny i to z friko! Taki z niej szlachetny stróż prawa kurwa mać po godzinach. Winszuję.
Nie miała na telewizor, nie ma co się oszukiwać. W tym roku trzynastka nie wpadła, a choć wypłaty mundurowych były stabilne i wcale nie jakieś psie to jednak wydatków w tym miesiącu co niemiara - głównie na hotel przecież, nie miała gdzie mieszkać, powinna się o jakąś stancję służbową w końcu upomnieć bo tak na krzywy ryj do tego Pączuszka cały czas pchać się to czasem jej się nie chciało - tylko potem awantura, że gdzie byłaś jak Cię nie było. Bo jak jest to źle, ale jak niema to też źle. I co zrobisz, nic nie zrobisz.
Więc bez kasy to do kogo mogła o ten telewizor się uśmiechnąć, jak nie do tego chytrusa z wydziaranym ryjem, Neścika Onegina, już taki wachlarz osiągnięć miał w życiu, że Marzi w ogóle by się nie zdziwiła jakby na boku szmuglował mugolskie gadżety. Ze wszystkich znajomych w życiu, gdyby miała sobie wyobrazić, że do kogoś podbija i mówi "Ej, masz telewizor?", a ten ktoś mówi "A mam" i wyciąga telewizor zza pleców to właśnie Ernest byłby tą osobą. Napisała więc list, krótko, zwięźle i na temat, typie, adres ten i ten, telewizor przydałby się, mam trochę gandzi jakbyś chciał się w zamian zbakać, tyle, że odpowiedzi się nie doczekała rychło, bo okazało się, że mu orzeł zmarł. I tak był kiepawy jak na gwiazdę tego formatu, a Liska pamiętała z archiwów dowodowych takie ptaszysko akurat, żeby z Onegina poszydzić, w końcu z pimpa przerodził się niemal w bożyszcze grungeowych nastolatek - co mogłoby go pocieszyć bardziej jak orzeł wysadzany szlachetnymi kamieniami.
Klatka stała na balkonie, za rowerem, bo orzeł mógł być kurwa i cały ze złota, ale był obrzydliwym ptaszyskiem, a Marzena ptaków to kurwa nienawidziła bardziej niż czegokolwiek w życiu, fu, fu, i te łapki pokryte łuskami, fu, więc nie mógł być w środku w domu. Dobrze, że było w miarę ciepło.
Zdążyła umyć się i zamienić piżamę na jakieś wygodne odzienie sportowe, nie? I już słyszy, że ktoś kulturalnie w drzwi napierdala tak, że aż te bombowe słoiki w szafce w kuchni zadzwoniły, więc idzie otworzyć. Siema, siema, graba, wejdzie co tak stoi na wycieraczce jak ciul no, dywan zostaw na zewnątrz bo chuj wie czy nie brudny, Marzi nie lubi brudu w mieszkaniu, a sąsiedzi przywykli, że dywany przed chatą stoją zwinięte jakby tu jaki maharadża turecki berberyjskie tkaczki przetrzymywał.
Ernö Onegin
Ernö Onegin
Moskwa, Rosja
27 lat
błękitna
neutralny
emerytowany hokeista, celebryta
https://petersburg.forum.st/t604-ernest-oneginhttps://petersburg.forum.st/t704-onegin-ernest#1460https://petersburg.forum.st/t605-mordyhttps://petersburg.forum.st/t680-cep

Sro 03 Sty 2018, 18:57
Spróbowałby tylko ten dywan ubrudzić chociaż jedną kropeczką, to już by życia nie miał (ha, tak, jakby teraz jakiekolwiek miał), już raz szorował kuzynki sprzęt ręcznie szczotką z naturalnego, miękkiego włosia, dziękuje bardzo, nigdy więcej. A on przecież wtedy niespecjalnie, to jej jednak nie przeszkodziło się nad nim znęcać, dłonią machnąć tutaj jeszcze, Erno, no Erno, bo jak już coś robisz, to porządnie. Chociaż po tym, jak mu zjadła Cepa to chyba nic tego nie przebija, poza no. Tym, co potem.
Zatem telewizor do środka, a dywan przed drzwi, jak sobie gospodyni życzy. Dobrze, że mu butów na wycieraczce nie kazała zostawić, bo to takie kurwa troche niegrzeczne nie, chociaż w głąb mieszkania to nie wchodzi w butach, zrzuca je w przedpokoju, jeden tu, drugi tam, jak wszystko w Ernesta życiu rozjeżdża się na dwie różne strony i potem jest kwas.
No ale właśnie, normalnie to by wszedł, tu masz Marienko tivi, do widzenia, dnia miłego, no ale słabo, skoro ona to wyraźnie w tym liście na inne rzeczy zaprosiła go też.
Poza tym, co ma Ernest innego do roboty, snuć się może i zastanawiać, czy się kurwa nie dać przypadkiem przejechać, czy może od razu do piwniczki pani doktur zwalić, lecz mnie pani, rób co chcesz ze mną wszystko mi jest jedno.
Taki pasywny stosunek do własnego życia bardzo niebezpieczny stan, nie życzę nikomu. A Erneścik to powodów ma aż za dużo i chyba długo to się nie będzie musiał przejmować na przykład tym, że jest bezrobotny i już wchodząc do mieszkania widział jak sąsiadka obok drzwi uchyliła i do kogoś w głębi mieszkania (do męża czy siostry najpewniej) zaskrzeczała, że ta dziwka sobie sprowadziła jakiegoś alfonsa, a chłop w robocie. I jeszcze jak zamknęła, to standardowe nieroby pierdolone padło jak wisienka na torcie i byłby się może Ernest odwrócił z tym telewizorem, ale chuj po co, to tylko jakieś stare kurwy.
Ernest telewizora podpiąć nie umiał, ale co to za problem, skoro zaraz najpewniej w dwójkę coś pokombinują, daj mnie ten kabel tam, ten tu, wtyczek jebnąć i już można, familiadę oglądać.
Chociaż co tu oglądać w środę o dziesiątej godzinie. W dzień matki w dodatku, same koncerty będą ze studia jakiś gówniany Izydor Trojanowski i Andrea Piaseczna za chórki u niego.
Ernest miał okazję poznać kiedyś na jakiejś imprezie zamkniętej Andreę Piaseczną, chociaż poznać to za dużo powiedziane, widział ją, o. I widział, jak mu się do ówczesnej żoneczki przystawiała, a na antenie taka bogobojna z misją prawosławną w sercu.
No. Kurwa jak się prostował, bo ten tv to na ziemi postawił, a gdzie indziej niby, to zajebał głową w słoików kilka, co to pod tym sufitem dalej lewitują i w jednym to nawet coś wybuchło, wraca więc do przedpokoju, do kuchni zagląda, ale klękajcie narody, jaki tam jest bajzel.
- Liska, co ty tu masz za graciarnie? – Od tych gratów na stole leżących urządzeń dziwnych to go bardziej liskowa dupa w dres odziana na chwile zainteresowała, jak tak akurat stanęła do kredensu przodem, żeby tą szklankę czy po co ona tam sięga.
Mariena Liska
Mariena Liska
Pokój XqJ2Cmh
Vranov nad Topľou, Czechosłowacja
29 lat
brudna
za Raskolnikami
strażnik miejski
https://petersburg.forum.st/t1342-mariena-liska#5965https://petersburg.forum.st/t1364-marzena-lisek#6242https://petersburg.forum.st/t1366-girl-with-iron-fists#6245https://petersburg.forum.st/t1365-orzel#6244

Czw 04 Sty 2018, 19:07
Sąsiadce z naprzeciwka już palca wystawia groźnie warcząc Grażyna, do domu! i brwi marszczy, bo jak staremu maluch pierdolnął na zakręcie to co było, Pani sąsiadko kochana, popchnie Pani pomoże bo ja nie dam rady, a mąż ma słabe stawy. Dla Marzeny popchnąć malucha to mniej więcej taki wysiłek jak kanapę po salonie, tylko kretyn zamiast na biegu to na luzie próbował odpalić i tak pchała to auto po parkingu dobry kurwa kwadrans, a potem jej się nawet żadne ciastko ani galaretka nie dostała, więc z sąsiadami kosa. No i co zrobisz, jakby to Neścik powiedział, nic nie zrobisz. I chuj i cześć.
Wchodzi, wchodzi, Marzi drzwi zamyka uważaj tylko rzuca przez ramię na to coś wybuchające w słoiku zerka kontrolnie, bo no nie byłoby za dobrze, jakby pod nieobecność Bączka wysadzili mu dom. Nie ucieszyłby się, a nawet śmiem zakładać, że byłby zdenerwowany.
- A weź. - macha ręką w drodze do kuchni. Winogronko stary chłop, a zabawki zbierał jak pięciolatka. Tylko on się w sumie umiał nimi bawić to też fakt, ale czy to ważne, nie przemówisz, walkę o przestrzeń kuchenną już poddała, anektując sobie za to trochę więcej miejsca w salonie i szafkach. Co to Cukiereczek myślał, że jak jej jeden telewizor rozkręci, to sobie drugiego nie zorganizuje? Żarty.
A po co ona do tej kuchni? No jak to po co, po piwsko. I to nie byle jakie bo sam Zlaty Bazant ze Słowacji Janka jej orłem przysłała na wieść o dłuższym wolnym, tyle, że nie mogła przypomnieć sobie gdzie popielnica i tak po szafkach to tu to tam, ostrożnie, coby nie szturchnąć niechcący niczego podejrzanego. Jakby wiedziała, że jej Neścik na dupe filuje to by mu pewnie powiedziała, że sobie powinien jakąś dziewczynę znaleźć bo nie za dobrze z nim skoro jej pośladki obczaja.
- No weź kurwa, chociaż do salonu donieś. - z piwem wychodzi i palcem na telewizor wskazuje - Chłop jak dąb już te bicepsy Ci chyba zanikają, co. - przekomarza się, ale wcale nie złośliwie, po prostu ta Marzenka to już ten typ. Stawia browary na stole, wiadomo, teraz będzie odbywać się podłączanie sprzętów elektronicznych, a żaden zdrowy na umyśle majster nie bierze się za takie przedsięwzięcia na trzeźwo. Roztwiera butelki, odpala blanta, bucha bierze porządnego i pod boki na wdechu się podpiera przyglądając ustrojstwu z ukontentowaniem.
- Dobry. - mówi w końcu, choć trudno powiedzieć, czy o telewizorze czy o towarze, podając Ernestowi skręcika i kuca przy kablach. Majster to wiadomo z niej jaki, to nie ona w tym mieszkaniu umiała rzeczy skręcać i rozkręcać lewą stroną na prawą, ale mugolskie sprzęty to akurat nie zagadka. Tu kabel, tam wtyczka, tu do tiwi podpiąć, tam do gniazdka wsadzić i teraz tylko ten od satelity, ale zanim to to przecież trzeba piwka pociągnąć bo to już była ciężka praca, a bażant sam się sobą nie zaopiekuje.
- Ty, a co Ty tak szalejesz. - klepie go po głowie nagle, co to na niej kłaki odrosły, bo jak pamięcią sięga to zawsze był łysy, a może po prostu jedyny obraz jaki ma Onegina w pamięci to śliska glaca i ten chytry uśmieszek. Cały się jakoś zmienił, zmizerniał, włosy odhodował, w szmatach chodzi. No, eleganckich szmatach niby, ale gdzie te futra alfonsa i przeciwsłoneczne bryle niezależnie od pogody.- Przebranżowienie? Z hokeisty na poetę?
Kręci się chwile za komodą kable popychając, weź pan podłącz, ja tu przy wtyczce pokręcę, powiedz jak zacznie łapać. Familiada może być, byle na żart prowadzącego się załapać, potem to już bez sensu. A jak nie to powtórki Wielkiej Gry z niesamowitą panią Ryster na dwójce. Coś się znajdzie, tylko tam wetknij, tam wiesz, w dziurkę.
Ernö Onegin
Ernö Onegin
Moskwa, Rosja
27 lat
błękitna
neutralny
emerytowany hokeista, celebryta
https://petersburg.forum.st/t604-ernest-oneginhttps://petersburg.forum.st/t704-onegin-ernest#1460https://petersburg.forum.st/t605-mordyhttps://petersburg.forum.st/t680-cep

Czw 11 Sty 2018, 23:08
Zdenerwowany. To jest właśnie, dokładnie, dokładnie to określenie. Bączek byłby zdenerwowany, gdyby mu chate wysadzili w dwójkę, najzdolniejsze mordy na dzielni nie. Gdzie te panny sznurem za takim zdolnym panem hokeistą (najpierw napisałam hoeistą, przypadek, przysięgam), żeby sobie mógł jakąś znaleźć i jej części ciała konkretne obczajać. Aha no nie ma, bo każda się za Vincim da Vinci ogląda. Jakby było za czym. Ha, jakby u Erneścika było się za czym oglądać, co prawda klata 10/10 jak widać na załączonym obrazku, ale z głową to już nie tego.
Wchodzi Marzi z piwami i już pretensje, ja pierdole kobieto.
- Przecież kurwa wziąłem i żem wniósł do salonu oślepłaś babo już do reszty. – Pretensje, wieczne pretensje, to potrafią samice. Komentuje Marzi jego bice i stoi tak chwile sportowiec yeti i patrzy się na nią, trochę do przodu pochylony bo po pierwsze postawa goryla bagiety, po drugie te zjebane słoiki Haliczka ma nad głową i nawet mu nozdrze drgnęło, pytanie dnia: jebnie czy nie jebnie?
Ale nie jebnie, ponieważ Ernest jest kurturarnym dżentelmenem i respektuje osobniki płci żeńskiej piwo mu przynoszące. Dobra, chuj tam. Ostatnio to nie ma człowieka, który by go nie wkurwiał. Ostatnio od niespełna dwudziestu ośmiu lat.
Sięga po tego browara kiedy go Marzi otwiera, kapsel gdzieś potoczył się z brzękiem po podłodze, eno Liska, a co to będzie, jak się twój Viteczek Cukiereczek dowie, że ty tutaj browary w jego prywatnie mieszkaniu wynajmowanym walisz i to z jakimiś celebrytami co się pożal boże pokazują w tej TV, czy ty po to chcesz mieć telewizor nowy, kurwa się przyznaj, przyznaj się póki się Vici nie zdenerwował, czy ty na Ernesta chcesz popatrzeć?
Bo wiesz, ja ci zdradzę, że chodzą ploty, że te jego show reality mają znowu wpuszczać na antenę w piątki o godzinie dwudziestej drugiej. Ale cicho, cicho. Jakby co nie wiesz ode mnie.
Blanta przyjmuje, chociaż nie z pocałowaniem ręki, bo by się schylić musiał, tymczasem stoi w porządnym dresiarskim rozkroku i patrzy jak Marzi te kable kabelki, dopóki jej nie musiał którejś wtyczki przez jakiś otwór podać, no to łaskawie pomógł, nie. Bo on jest dobry chłopak.
Tylko jak go po głowie klepie, to hehe, sam po chwili rękę podnosi i też po tych włosach przejeżdża i tak sobie właśnie hehe trochę chłopięco zarechotał. I to by było tyle, jeżeli chodzi o odpowiedź.
Hehe, Erni, z ciebie to taka panieneczka, tylko cię musnąć i już pąs i chichot trzpiotki, ty sikoreczko, a titi, kto jest najśliczniejszą serdeleczką w całym Petersbursiu? No Erni jest, Erni jest.
Podaje skręta, bierze łyka, odsuwa się, żeby na ekran spojrzeć, ale kręci głową.
- Skacze. – Paski i śnieg, bo przecież nie obraz jeszcze. W dodatku na szaro, a on przecież porządny przyniósł sprzęt. Kto w ogóle w dziewięćdziesiątym dziewiątym miał jeszcze telewizor czarno biały?
W sumie moja babcia.
Mariena Liska
Mariena Liska
Pokój XqJ2Cmh
Vranov nad Topľou, Czechosłowacja
29 lat
brudna
za Raskolnikami
strażnik miejski
https://petersburg.forum.st/t1342-mariena-liska#5965https://petersburg.forum.st/t1364-marzena-lisek#6242https://petersburg.forum.st/t1366-girl-with-iron-fists#6245https://petersburg.forum.st/t1365-orzel#6244

Pią 12 Sty 2018, 11:29
Najzdolniejsze. Takich troje jak ich dwoje, jak to głosiło powiedzonko. Może Erneścik ma za wysokie wymagania, bo ja to ze dwie znam co najmniej co by się dały obczajać z każdej strony bardzo ochoczo jego oczom. Poza tym nie oszukujmy się, był celebrytą światowego formatu, fanek miał na pewno na pęczki nawet, jeśli już przeszedł na sportową emeryturę. No i kto nie lubi słodkich brutali, niegrzecznych chłopców, serce skute lodem ale ogień w żyłach, zabiegaj-o-me-względy-mała.
- Do-salo-nu. - powtarza drugowanymi literami, co znaczy się, na jego miejsce czyli przed kanapę tam gdzie przestrzeń na telewizor znajduje się w szafce. By się może zdygała tej jego postury yeti, ale zawsze miała przekonanie, że gdyby jednak dżentelmenik niech mnie kule biją co kobiety nie uderzy, jednak zdecyduje się na nią zamachnąć to by go położyła bez trudu. No może nie bez trudu, był trochę większy, ale systema uczy trików nawet na niedźwiedzie. Może w tym rzecz? Może Ernest się dawno nie wyładował? Powinni skończyć tego blanta, wyjść na dach bloczku, prywatny ring bokserski pokryty czarną, grzaną słoneczkiem papą, sparing zrobić dla rozładowania napięć a potem poleżeć i podogorywać krwawiąc z nosów, uszów, oczów, dupów czy skąd tam Ernest by krwawił - prawdopodobieństwo wybuchającej klątwy było przecież całkiem wysokie.
Cały sekret się wydał - Marzi wierna fanka "Świata według Oneginów", dobrze, że mówisz, że znów wraca na antenę. Ale to powtórki, czy nowa seria? Wciąż nie wiem czy ten ogrodnik co zaginął w siódmym odcinku podczas imprezy na Balearach na prawdę zaginął czy uciekł z tą wizażystką Iriny.
Nie zajmuje to długo, Marzenka w połowie za szafką przyjmuje konkretne wskazówki od Ernesta przed szafą, skacze, szumi, śnieg, paski, prawie jakby grali w kalambury, aż w końcu łapie jakiś kanał, chyba teleranek, albo inne przez dziurkę od sera - fun fact, Marzena bardzo lubi oglądać programy kulinarne. Może dlatego tak ochoczo zawsze pitrasi śniadanka daVincziemu, tyle, że ten chuj niewdzięcznik raczej rzadko je je. Je-je-je.
Wyłazi zza szafy otrzepując żonobijkę, poprawia gumkę od spodni i zaprasza, pan se spocznie, hokeistę byłego na kanapę, po czym sama wkokosza się tuż obok z piwskiem w ręce. Już jest spoko, zasiedli, można blanta dopalać i piwkiem się raczyć tylko...
- Kurwa, pilot. - leży tam, obok telewizora, ja jebie, zawsze tak samo. Gdzie ta różdżka jak jej trzeba? Spod poduchy wyciąga swój nieszczęsny magiczny patyk Vrakanye, hehe, no czarodzieje się nie muszą martwić, było gorzej jak miała jeszcze tych lat mniej i nie wiedziała, że w przyszłości pilota sobie może zaklęciem przywołać.
- Dalej siedzisz w Moskiwe? - zagaduje skacząc po kanałach, piwskiem się trochę odbija ale przecież nie beka jak zwierze- Chyba będę mieszkania szukać, Ty tam pewnie znasz jakichś ten... dewelomperów. - taka z niej lingwistka jak i z Ernesta, tyle, że on francuskiego liznął (pocałunku chyba) a ona języka Sasów. I to jak kulą w płot. Prawda jednak taka, że no mieszkanie mieć trzeba, a Słowaczka ani się z dewelomperami zna, ani w ogóle z ludźmi sensownymi koleguje. Strach tylko pomyśleć, jeśli ze wszystkich znajomych to Ernesta Onegina uważa za najbardziej ogarniętego, skoro to jego o informacje decyduje pytać.
Sponsored content


Skocz do: