Szachy czarodziejów
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pią 03 Lut 2017, 17:40
Szachy czarodziejów

Na skwerze Gogola jedną z atrakcji są szachy czarodziejów, idealna rozgrywka dla wszystkich entuzjastów tej gry. Pionki sięgają około metra, dodatkowo w przypadku zaczarowanej wersji poruszają się samodzielnie po czarno-białej szachownicy. Mogą one także wchodzić w interakcje z graczem, dając mu rady bądź mniej lub bardziej się go słuchając. Po obu stronach stworzono niewielkie, wykonane z kamienia ławeczki, gdzie można przysiąść podczas gry. Nie wiadomo, kto postanowił je tutaj stworzyć, jednak wpisują się w krajobraz tego skweru już od kilku lat, przyciągając nie tylko młodzież, ale i starszych ludzi, którzy chętnie proponują partyjkę szachów.

Weles
Weles

Nie 21 Sty 2018, 11:35

27.05.1999

Biedronka Garviila spotkał kawałek przed placem, na którym od niepamiętnych czasów stały szachowe figury. Zgodnie z poleceniem Rodiona Baklanova, jeśli nadarzy się ku temu okazja, miał Yanevowi wyjaśnić, o co chodzi, nie pomijając żadnych szczegółów dotyczących zadania, jakie ich czekało. Związując na szybko w niedbałego koka jasne, długie włosy, które z poprzedniego uczesania niemal całkiem mu się wyślizgnęły, rozpoczął opowieść z pozoru nie przejmując się tym, że wcale nie znajdują się w ustronnym miejscu, zawsze jednak zniżając głos lub nieoczekiwanie zmieniając temat, kiedy opodal nich ktoś przechodził.
- O jajkach Fabergé pewnie słyszałeś, nie? To te od Romanovów. Więc jak wiesz, w każdym zawsze była ukryta jakaś niespodzianka, figurki, obrazki, jeden Weles raczy wiedzieć co jeszcze. Oficjalnie każdy czarodziej i mugol wiedzą, co w którym się znajdowało. Nieoficjalnie stawiam dziesięć tysięcy rubli na to, że Białe Gwiazdy przerżną w kolejnym meczu o sto pięćdziesiąt punktów – odchrząknął, jakby nigdy nic oglądając się za mężczyzną, który właśnie ich minął i z uznaniem kiwając głową. Będzie musiał zapamiętać, by rozejrzeć się za podobnym płaszczem: intensywnie bordowym, wyszywanym błyszczącą, zieloną nicią w zgniłym kolorze. – Nieoficjalnie w niektórych znajdują się klucze, sygnety czy medaliony będące kluczami do skarbców lub sekretnych pomieszczeń należących do Romanovów, o których ci nie planowali dzielić się z resztą Starszyzny, a które miały być, ja wiem, jakimś zabezpieczeniem dla nich czy może dla mugoli, w których byli tak zakochani. Tak naprawdę ciężko powiedzieć cokolwiek o ich przeznaczeniu, a tym bardziej zawartości, bo, że coś takiego w ogóle istnieje, dowiedzieliśmy się stosunkowo niedawno, z miesiąc temu? W każdym razie, zaraz mamy odebrać jedno takie cacko od osoby, która zechciała udzielić nam drobnej pomocy. Ponadto Rodion prosił, jeśli nie będzie to dla ciebie problemem i nie będzie kolidowało z twoimi obowiązkami w pracy, byś w przyszłym miesiącu udał się do Moskwy z przesyłką. Zwiedziłbyś przy okazji nasz azyl, bo, zdaje się, jeszcze nie miałeś okazji tam być? W ogóle umiesz grać w szachy? – zapytał nieoczekiwanie, kiedy stanęli wreszcie na gigantycznej szachownicy.
Biedronka, czy też raczej Mitrofan Onegin – przypadkowa, choć jak wygodna zbieżność nazwisk – posiadał wyjątkową umiejętność prowadzenia rozmowy tak, by jego rozmówcom czas uciekał przez palce, a przy tym wcale nie czuli się ani zagadywani na śmierć, ani w trakcie pogawędki spychani na boczny tor.
Teraz przyszło im tylko czekać cierpliwie na ich „przyjaciółkę”.
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Szachy czarodziejów JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Sob 27 Sty 2018, 19:03
Dawno nie uczestniczył w żadnym konkretnym zadaniu zleconym odgórnie przez Raskolników. Było cicho, a Gavriil czasu do czasu zajmował się jedynie rekrutacją. Potrzebowali lojalnych członków, jednak nie mogli sobie też pozwolić na nabranie w swoje szeregi jakiś ludzi o wątpliwym profilu, tak więc praca całkiem wymagająca. Nie mniej jednak cieszył się, że coś zostało mu polecone. Ubrał się nienagannie, by się dobrze prezentować. W końcu to miała być partyjka szachów z elegancką kobietą, tak więc nie mógł źle wypaść. Nie zapomniał także o bukiecie żonkili. Ach, te kwiaty.
Skinął głową na przywitanie, a następnie wsłuchał się w cel misji.
- Ja i tak będę im kibicował - odpowiedział, wyłapując zmianę tematu, kiedy mijał ich jakiś mężczyzna. Cóż, w sumie to prawda, nieważne, co by się działo, to i tak by kibicował własnej siostrze, w końcu była tam ścigającą! Ale to taka drobna dygresja, od razu wrócił do słuchania celu misji. Huh, zapowiadało się interesująco, co za cudeńka mogli ukryć Romanovowie w swoich jajeczkach? Trzeba będzie się dowiedzieć, gdyż mogą czekać tam ciekawe skarby. Klucze do bibliotek z cenną wiedzą, magiczne artefakty, wymieniać można a wymieniać.
- Dawno nie byłem na urlopie. A chętnie odwiedzę Moskwę i azyl, nie miałem okazji tam być - dodał spokojnie. W Moskwie zdarzało mu się bywać, jednak nigdy nie odwiedził Azylu. To będzie ciekawa wycieczka, a cóż… Obowiązki obowiązkom nierówne, w pracy mógł wziąć drobny urlop, prawda? Ostatnio dużo się działo wśród ich braci i sióstr w tym mieście, dobrze będzie zobaczyć miejsce, gdzie będzie mile widziany.
- Kiedyś grywałem, ale zobaczymy, co jeszcze pamiętam - stwierdził Gavriil, patrząc na szachownicę, a następnie rozejrzał się dookoła, czekając na jego przeciwniczkę w szachowym pojedynku.
Saskia Godunova
Saskia Godunova
Szachy czarodziejów SqlTGg5
Kazarman, Kirgistan
29 lat
czysta
neutralny
uzdrowiciel
https://petersburg.forum.st/t930-saskia-godunova#2960https://petersburg.forum.st/t949-saskia-godunova#3020https://petersburg.forum.st/t937-co-mi-panie-dasz#2984https://petersburg.forum.st/t938-talon#2986

Nie 28 Sty 2018, 19:51
Mogliby się podpisywać inaczej, pomyślała Saskia przemierzając Mahala. Ani miała przyjaciół, ani lubiła grać w szachy, chociaż będąc studentką jeszcze zdarzało jej się grać z profesorem Pietkovichem w chwilach spokoju na praktykach, kiedy starszy pan nudził się nocami, mówiąc jej, niemającej ze sobą co zrobić, że starzy ludzie nigdy nie sypiają i rozstawiając piony. Opisywać jej stroju to już chyba nie trzeba, bo był taki jak zwykle, wyprasowany i zapięty pod samą szyję, z lekkim szalem i budrysówką w eleganckich, stonowanych kolorach - styl na pozbawioną duszy urzędniczkę. Przez ramię przewieszoną miała swoją kremową torbę w której ukryta była ta druga, mniejsza, elegancka torebeczka koktajlowa. Przez te kilka dni od czasu kwesty trzymała ją w swoim magicznym kufrze, na dnie dna, jednej z wielu półek straszących pustką od kiedy dokonała całopalenia swojej kolosalnej kolekcji harlekinów.
Żonkile. Żonkile. Szukaj żonkili. Żeby się tylko na kwiatach znała, nie zdarzało się jej ich ani kupować, ani otrzymywać, choć czasem, bardzo rzadko (w dzień własnych urodzin) kupowała sobie białe lilie do salonu. Lilie umiałaby rozpoznać. Żonkil to taki długi? Czy wiszący. Chyba żółty…  Miała tylko nadzieję, że nie będzie na placu zbyt wielu dżentelmenów z bukietami, bo problem mógłby wyniknąć niezręczny, gdyby tak do każdego musiała podejść i zapytać czy jest jej przyjacielem.
Na rany Chrystusa, co za koszmar.
Dotarła do szachownicy w samo południe, zawsze punktualna, jak nakazywał list i zatrzymawszy się na jej brzegu spojrzała na dwóch jegomościów rozprawiających o czymś nad pionkami. Jeden miał kwiaty.
- Czy to żonkile? - zapytała bezpośrednio Saskia, bo nie lubiła czasu marnować, zresztą nigdy nie miała go zbyt wiele, wyciągając palec obleczonej w długą, skórkową rękawiczkę dłoni i celując nim w trzymane przez nieznajomego kwiecie. Powinna czasem postarać się nie wyglądać jak robot, mimiki jakiejś nauczyć się, podpatrzeć od ludzi, Saskio, stań się człowiekiem, ale nie. Ale nie dziś. Cierpliwie czeka.
Weles
Weles

Sro 31 Sty 2018, 15:02
Całe szczęście, że Saskia Godunova ustawiona była jak w zegarku i jak w zegarku przychodziła na spotkania, nawet te zaaranżowane i stosunkowo niewygodne. Gdyby ktoś się dowiedział, z kim tak bezceremonialnie się spotyka, pewnie nie miałaby życia jako uzdrowiciel, choć wówczas Raskolnicy chętnie by ją do siebie przytulili. W końcu taka kobieta to skarb!
A skoro już o skarbach mowa, Biedronka podchwycił bezpośredniość ich rozmówczyni. Cała trójka była osobami, dla których czas stanowił rodzaj waluty niezwykle luksusowej i żadne nie miało zamiaru bezpodstawnego trwonienia go na czcze pogaduszki. Pozwolił sobie od razu przejść do konkretów, jednocześnie swobodnie przechadzając się po szachownicy i od czasu do czasu muskając koniuszkami palców rozstawione figury, jakby zastanawiał się, czy podjąć wyzwanie i stanąć do gry, czy jednak sobie darować.
- Doktor Godunova, jak mniemam? – upewnił się po tym, kiedy Gavriil przytaknął na pytanie kobiety. - Mitrofan Onegin. Gavriil. – Chwila przerwy przed kontynuacją rozmowy, gdyby Yanev zechciał wtrącić swoje nazwisko. – Skoro pani przyszła, zakładamy, że zdobyła pani to, o co prosiliśmy i ma to ze sobą? W trakcie wycieczki nie spotkały panią żadne niedogodności? Byłoby nam z tego tytułu niezmiernie przykro. Podczas pierwszego spotkania Rodion zapewne wspominał, że w żadnym razie nie mamy w zamiarze nadszarpywać pani reputacji?
Biedronka szybko przeniósł spojrzenie z Saskii na Gavriila. Jako obrońca sądowy, Yanev pewnie nie raz miał do czynienia ze sprawami o zniesławienie, powinien więc – w razie jakichkolwiek problemów – wiedzieć, jak poradzić sobie z niewygodną sytuacją, w jakiej znalazłaby się ich przyjaciółka. W ten subtelny sposób postanowił również dać mu możliwość przejęcia kontroli nad rozmową. O przedmiocie wiedział już wystarczająco, właściwie tyle samo, ile Mitrofan. Biedronka był tu jedynie po to, by podzielić się z nim informacjami, służyć wsparciem w przypadku kłopotów oraz wręczyć Godunovej zapłatę za jej trud włożony w wykradnięcie artefaktu. Ewentualnie sędziować, jeśli rzeczywiście zdecydują się rozegrać partię gry.
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Szachy czarodziejów JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Wto 20 Lut 2018, 16:49
On sam najchętniej zdecydowałby się podarować sobie partyjkę szachów i przejść od razu do interesów, w końcu po to tu przyszli, prawda? Czas był bardzo cenny, nie lubił go trwonić na niepotrzebne konwenanse, jeśli nie było takiej potrzeby. Jeśli jednak Saskia będzie życzyła sobie rozegrać partyjkę, to nie odmówi damie.
Wizja wyjazdu do Moskwy była dla niego kusząca, chętnie by sobie odpoczął gdzieś, gdzie nie musiałby udawać kochanego synulka i przyszłego idealnego szlachcica. Wiadomo, nie jechałby tam na wakacje, ale sam fakt wyrwania się z tego dołka byłby dla niego w jakimś stopniu spełnieniem. Zerknął na zegarek, by sprawdzić, która godzina. Zaraz powinna się zjawić, pomyślał Yanev i niemalże w tej samej chwili usłyszał bardzo proste pytanie na temat kwiatów, które trzymał w dłoni. Uśmiechnął się kulturalnie, grzecznościowo, by następnie dać tak samo krótką i bezpośrednią odpowiedź.
- Owszem - przytaknął, by następnie wręczyć kobiecie kwiaty. W końcu co on będzie tak z nimi stał? Skoro musiał już je zabrać, to przynajmniej coś z nimi zrobi. Wydawało mu się, że ta kobieta jest z tego gatunku, co zaraz je wyrzuci za rogiem, ale szczerze mówiąc, niezbyt go to interesowało. Przynajmniej pozbył się ich z rąk. Spojrzał przelotnie na Biedronkę, by następnie wrócić do Godunovej, przy okazji subtelnie i dyskretnie rozglądając się po okolicy. Jedynie przytaknął ruchem głowy, kiedy Onegin zdecydował się go przedstawić. Postanowił nie wtrącać swojego nazwiska. Nie przepadał za tym.  
Powstrzymał się od westchnięcia, kiedy Mitrofan wspomniał o sprawach reputacji. Czekało go jeszcze rozwikłanie sprawy pewnej rudej Kuraginy i jej wypadku w gazecie. Nie przepadał za takimi przypadkami, ale nikt nie musiał o tym przecież wiedzieć. Nikt tu nie planował na razie nadszarpywać niczyjej reputacji w każdym razie. Wyłapał jednak w tym wszystkim drobny znak, by przejąć pałeczkę w prowadzeniu rozmowy, bo powoli czuł się tutaj jak trzecie koło u wozu. W końcu Onegin mógłby sam odebrać paczkę. Jego towarzysz postanowił bawić się we wszystkie grzeczności, tak więc Gav postanowił przejść do interesów. Zaraz po tym jak kobieta odgrzebała się z pytań, którymi zasypał ją Biedronka, postanowił sam przemówić.
- Przyniosła pani ze sobą pakunek? - spytał bezpośrednio, jednak subtelnym głosem, jakby rozmawiał o pogodzie. Nie znał szczegółów o wypłacie dla kobiety obiecał Rodion, zapewne Mitrofan wiedział i miał ją przy sobie, jeśli była ona materialna. On zdecydował się skupić na akcie odebrania jajka.
Saskia Godunova
Saskia Godunova
Szachy czarodziejów SqlTGg5
Kazarman, Kirgistan
29 lat
czysta
neutralny
uzdrowiciel
https://petersburg.forum.st/t930-saskia-godunova#2960https://petersburg.forum.st/t949-saskia-godunova#3020https://petersburg.forum.st/t937-co-mi-panie-dasz#2984https://petersburg.forum.st/t938-talon#2986

Sro 29 Sie 2018, 00:03
Bycie złodziejaszkiem nie było w stylu Godunovej. Niewiele rzeczy w sumie było w jej stylu, bo też takowego nie posiadała. Pozbawiona wzruszeń twarz wydawała się przez chwilę pusta, kiedy próbowała w pamięci wyłuskać kto to Rodion i czy go spotkała, ale pamiętała jedynie dziwną herbatkę i pierdolenie o wodnikach, zacisnęła jedynie i tak niezbyt obfite usta w wąską kreskę kiwając mechanicznie głową, kiedy Biedronka wspomniał o tym o co prosili. Wciąż przebiegał ją po plecach dreszcz na myśl o tym, że okradła Pałac Sprawiedliwości, co więcej, podłożyła tam bogowie raczą wierzyć co i wyszła jak gdyby nigdy nic, jakby robiła to całe życie, podwójna agentka Saskia Godunova, za dnia uzdrowiciel, nocą szpieg asasyn na światową skalę.
- Czy... ewentualna partia jest... obligatoryjna? - przeniosła spojrzenie z niepozornego Onegina na Gavrila o niewiadomym nazwisku i zupełnie obcej twarzy. Byłaby przyjrzała mu bardziej, ale no właśnie. Wręczył jej kwiaty. Jak wyżej było wspomniane Saskia Godunova kwiatów nie dostawała, a już na pewno nie od żadnych dżentelmenów, bo i bądźmy realistami, trzeba na prawdę lubić cierpienie, żeby takiej bibliotekarce w garsonce kwiatki kupować i fiu fiu romantyczne gesty. Albo być wariatem jakimś, nie od parady.
- D-d... - wybełkotała, lekko pąsowiejąc w okolicach uszu, które niestety były widoczne przy tym koku upiętym ciasno tak, że niemal nie mogła mrugać- Dziękuję. - szukając rezonu zaraz ostrożnie ujęła bukiet ramieniem by drugim pogmerać w torbie. Słaby to deal, jej koktajlowa torebeczka była bardzo ładna i elegancka, jak zresztą wszystko co Gdnve wpadało w oko, a wymienić taki skarb na bukiet żonkili to co najmniej głupota.
Kimże jednak była nasza bohaterka, jak nie typowym lekarzem-idiotą.
- Jest w środku.
Weles
Weles

Sob 01 Wrz 2018, 00:55
Onegin cmoknął z rozczarowaniem, nie doczekawszy się od Saskii werbalnych odpowiedzi na większość swoich pytań. Liczył, że uda im się przeprowadzić tę rozmowę w pokojowych, przyjaznych warunkach i nie będzie musiał uciekać się do grzebania w głowie pani doktor, bo, prawdę powiedziawszy, nie był zwolennikiem naruszania czyjejkolwiek prywatności. Formalnie nie należał więc do grupy Kolekcjonerów, mimo że swojego czasu przeszedł szkolenie i potrafił sprawnie posługiwać się legilimencją. Po interesujące go odpowiedzi pofatygował się zatem osobiście, kiedy Gavriil zajął się dalszym przebiegiem rozmowy. Biedronce niespecjalnie spodobało się to, co zobaczył, ale nie zamierzał od razu poruszać kwestii tajemniczego osobnika, który przyglądał się poczynaniom Godunovej w dniu kwesty. Kobieta wciąż miała przecież czas, by odświeżyć sobie pamięć, wszczynanie alarmu z powodu może nieumyślnie zatajonego szczegółu popsułoby jedynie tak piękny dzień.
- Mogę?
Nie czekając jednak na reakcję któregokolwiek, Mitrofan sięgnął po torebkę z jajkiem Fabergé, które miało się wewnątrz niej znajdować. Z zadowoleniem pokiwał głową, ostrożnie wyciągając ze środka przedmiot, przyglądając mu się przez krótką chwilę uważnym spojrzeniem z każdej strony i nawet otwierając dość bezceremonialnie, jakby wcale nie miał w dłoniach skarbu wykradzionego z Pałacu Sprawiedliwości, a następnie schował jajo do nowej torby, łudząco przypominającej tę, jaką chwilę wcześniej odebrał od Saskii. Finalizacja transakcji zbliżała się wielkimi krokami; by dopełnić formalności, zostało im załatwić jedynie kilka ostatnich detali, pośród których najistotniejszym był ten, czy Saskii Godunovej naprawdę mogli ufać.
- Więc cała operacja przebiegła bez żadnych przeszkód? – Jakby nigdy nic, dopytał jeszcze raz, starannie składając w kostkę torebkę i podając ją kobiecie. – To należy do pani. Drobny prezent od przyjaciela za fatygę. Zgodnie z umową wspomożemy również pani badania. Zaczerpnęliśmy języka tu i tam na ich temat i na początek w najbliższym czasie podeślemy do pani kilku interesujących ochotników. Czy na początek to wystarczy?
Biedronka kątem oka zerkał w międzyczasie raz po raz na Yaneva, czekając, czy zechce dodać coś jeszcze. Jako prawnik, maglował swoich i nie tylko swoich klientów dziesiątkami dziwnych pytań, więc na pewno do głowy przyszło mu coś, co jemu, Oneginowi, zwyczajnie mogło umknąć.
Wyglądało jednak na to, że ani Gavriil, ani Saskia nie mieli w tej sprawie już nic więcej do powiedzenia, nie wspominając o tym, że absolutnie żaden z nich nie miał ochoty faktycznie rozpocząć gry olbrzymimi figurami szachowymi. W takim wypadku nie pozostało im nic innego, jak pożegnanie się z solenną obietnicą utrzymywania dalszego kontaktu.

Saskia i Gavriil z tematu
Sponsored content


Skocz do: