Opuszczone więzienie
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 04 Lut 2017, 14:47
Opuszczone więzienie

Więzienie zbudowano na początku XX wieku, które po upadku caratu przeszło w ręce władz komunistycznych. Jednak bez względu na to, kto rządził w kraju, przetrzymywano w nim zarówno zwykłych kryminalistów, jak i więźniów politycznych. Zostało ono ostatecznie zamknięte w latach siedemdziesiątych. Od tamtej pory budynek stoi pusty, coraz bardziej niszczejąc. Przez wybite szyby wpadają podmuchy wiatru, tworząc w korytarzach przeciągi. Więzienie dzieli się na trzy części. Pierwsza, przeznaczona dla więźniów, składa się z kilkudziesięciu cel. Środkowa część ma charakter użytkowy – znajduje się w niej kuchnia, stołówka, łazienka z prysznicami, świetlica. Tutaj też umieszczono zejście do podziemnych pomieszczeń, w których zazwyczaj wykonywano wyroki śmierci. W ostatniej części mieści się biuro naczelnika, pokoje strażników i archiwum. Miejscowi opowiadają, że po zapadnięciu mroku w budynku dochodzi do dziwnych zdarzeń – w oknach pojawiają się światełka, słychać trzaski i szepty. Powszechnie wierzy się, że dają o sobie znać niespokojne duchy więźniów, dlatego też większość ludzi z tych powodów omija szerokim łukiem okolice więzienia.

Weles
Weles

Pon 11 Wrz 2017, 19:57

04.05.1999

Ktokolwiek odpowiedzialny był za zamach w Muzeum Sztuki Magicznej, musiał być człowiekiem niespełna rozumu. Tego zdania byli wszyscy członkowie Kasty, a i sam przywódca Raskolników bezwzględnie przychylał się do takiego stwierdzenia, dlatego nakazał swoim najbardziej zaufanym doradcom czym prędzej zwołać zebranie jak największej ilości petersburskich członków organizacji. Ktokolwiek odpowiedzialny był za zamach w muzeum, społeczeństwo musiało uwierzyć, że Raskolnicy nie mieli z tym nikczemnym czynem do czynienia i że od głośnych, porywających wystąpień do niszczenia czarodziejskiej kultury daleka droga, której nie podjąłby się żaden Raskolnik. Przynajmniej w założeniach ugrupowania.
Afanasiy Pajari, jeden z najbardziej poszukiwanych członków Raskolników, zatarł ręce, po kolei patrząc w oczy każdemu, kto przyszedł. Kto zechciał przyjść. Do kogo dotarła informacja o spotkaniu. Poczta pantoflowa, którą do tej pory praktykowali, prawdopodobnie odchodziła już do lamusa, o czym mogły świadczyć raczej skromne zastępy dzieciaków, jakie stawiły się w podziemiach opuszczonego więzienia – jednego z najczęściej wybieranych przez Raskolników obiektów do podobnego rodzaju narad. Miejsce to zdawało się być idealne, ponieważ dzięki niechlubnej renomie, jaką przez te wszystkie lata zdobyło, omijane było szerokim łukiem i przez mugoli, i przez czarodziejów. Niejeden już się przekonał, że zabawy z duchami i nawiedzeniami nie są specjalnie przyjemne.
- Chyba każdy z was zdążył już zauważyć, że po trzydziestym kwietnia nasza sytuacja uległa mocnemu pogorszeniu i będziemy jeszcze bardziej w dupie, jeżeli nie przekonamy obywateli i opinii publicznej o tym, że wbrew pozorom jesteśmy ostatnimi, których można podejrzewać o dokonywanie takich zamachów – zaczął mężczyzna, przysiadając na skrzyni, których wiele znajdowało się w wybranym przez niego pomieszczeniu. Mimo że podczas paru ostatnich wystąpień na placach i ulicach największych miast Federacji Rosyjskiej używane były materiały wybuchowe, nie miały na celu zranienia nikogo czy zniszczenia czegoś poza dumą szacunkiem Starszyzny. – Czekam na wasze propozycje dotyczące tego, jak ocieplić nasz wizerunek. Tymczasem. Lala, poza węszeniem u Halíčka w norze, mogłabyś nasmarować jakiś artykuł wskazujący na naszą nieinwazyjną działalność. Albo po prostu powęszyć w towarzystwie, dowiedzieć się, dlaczego akurat muzeum. Izoldo – kiwnął głową na dziewczynę, zaczynając szybko pstrykać palcami. – Wspominałaś, że twoja współlokatorka była jedną z poszkodowanych. Mówiła coś?
Vanya Gorchevski
Vanya Gorchevski
Opuszczone więzienie BNjDT9A
Sofia, Bułgaria
27 lat
czysta
za Raskolnikami
twórca magicznych przedmiotów i kłątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t618-vanya-gorchevski#1088https://petersburg.forum.st/t619-vanya-gorchevski#1092https://petersburg.forum.st/t622-vanya-gorchevski#1097https://petersburg.forum.st/t620-mahmud#1095

Czw 14 Wrz 2017, 14:27
To nie wy.
Wiedzielibyście o tym, że planujecie wysadzić Muzeum Sztuki Magicznej. Ktoś jednak sprytnie postanowił wykorzystać zamęt i chaos, który ostatnimi czasy tworzyliście na ulicach Petersburga, dlatego cała wina spada na was. Masz podejrzenia, że mógłby być to spisek ze strony Starszyzny, jednak jest jedno pytanie, na które w tym momencie nie potrafisz znaleźć odpowiedzi. Dlaczego mieliby przyczynić się do zamachu, skoro był tam Eliades Zakharenko i wiele innych ważnych osobistości? Z drugiej strony mogliby to być zradykalizowani Raskolnicy, a nad nimi nie ma już kontroli, lub nowi przeciwnicy, z którymi nigdy wcześniej nie mieliście do czynienia. Jesteś przekonany, że nie było to zaplanowane wyłącznie przez jedną osobą – wtedy z kolei pojawia się problem kolejnej formacji walczącej o władzę. Wątpliwości jest sporo, dlatego też pojawiasz się na spotkaniu organizowanym przez Pajanariego. Chciałbyś w końcu je rozwiać i dowiedzieć się również tego, jaki macie dalszy plan działania.
O opuszczonym więzieniu nigdy nie słyszałeś, zdaje się, że nie było to miejsce zbytnio popularne, dlatego też przybyłeś tam ze swoją młodszą siostrą. Zdążyła ci przypadkiem powiedzieć po niedzielnym obiedzie, że i ona jest w szeregach Raskolników. Byłeś cholernie zaskoczony, tak naprawdę w ogóle nie spodziewałeś się tego po Lali, ale ostatecznie miałeś do tego prawo. Nie znasz wszystkich, raczej na co dzień obracając się w gronie znanych ci ludzi – jak Anton, Izolda czy Vit. Jest was też coraz więcej, w różnych częściach Rosji i świata, a na każdym spotkaniu pojawia się ktoś inny. Łatwiej jest działać w rozproszeniu, co gwarantuje większą swobodę działania i nieuchwytność, choć z pewnością z czasem będzie musiało to się zmienić i przeistoczyć się w jeden prawidłowo funkcjonujący organizm. Ale na to jest czas. Nie ma go jednak teraz. Trzeba działać i nie pozwolić na to, by to Raskolników obarczono całą winą za ostatni zamach w Petersburgu. Przenikliwie patrzysz na Afanasiya, zaraz potem na Lalę i całą resztę, która zgromadziła się dzisiaj w opuszczonym więzieniu. Po chwili siadasz na jednej ze skrzyń, obserwując oraz czekając na to, co mają do powiedzenia. Twoja rola na razie jest niewielka.
Milczysz.


Ostatnio zmieniony przez Vanya Gorchevski dnia Pią 22 Wrz 2017, 02:02, w całości zmieniany 1 raz
Vit Halíček
Vit Halíček
Opuszczone więzienie Tumblr_nb09k1hiV11qzbjx5o1_500
Bratysława, Czechosłowacja
28 lat
czysta
za Raskolnikami
saper / pirotechnik
https://petersburg.forum.st/t932-vit-halicek#2967https://petersburg.forum.st/t935-halicek-vithttps://petersburg.forum.st/t933-dla-mnie-bombahttps://petersburg.forum.st/t934-cypisek

Czw 14 Wrz 2017, 16:32
Tak mało ludzi, tak wiele do omówienia. Gdzie były wszystkie te młode gnojki, które Vit ostatnio widział? Tyle zapału, przydałby im się, jemu w zasadzie, bo miał wrażenie, że ostatnio jest tak strasznie bezużytecznym członkiem organizacji. Co wcale nie musi być prawdą, po prostu na ten moment nie był potrzebny. Przecież to normalne. Przecież to normalne.
Stał na samym końcu pomieszczenia, w rogu, tuż przy oknie, ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękami, gapiąc się w podłogę słuchał Afanasyiego. Kiwnął nawet głową, niepotrzebnie, automatycznie, jakby był drugim rozmówcą, a nie piątym czy dziesiątym.
Podniósł głowę dopiero kiedy usłyszał swoje nazwisko, ale nie, to nie do niego, więc wyjrzał przez okno. Jeszcze chwilę temu deszcz padał, więc z ziemi zrobiła się smutna, mokra breja, na której można by się poślizgnąć i z powodzeniem skręcić kostkę. Co za chora pogoda, adekwatna do nastroju.
Trzask. Nie pierwszy dzisiaj, ale Vit zdecydował, że ostatni, ale na pewno w tym pomieszczeniu. Z nagłą falą wkurwienia odwrócił się i wyciągnął ręce do starego, zewnętrznego skrzydła okiennego, które zwisało na jednym tylko zawiasie. O dziwo, pomimo upływu czasu i nieustających podmuchów wiatru szyba była w całości. Ale nie na długo, bo Vit wyszarpał w końcu skrzydło z ostatniego, zardzewiałego zawiasu i wyrzucił ramę na zewnątrz. Niech ją chuj, nie będzie mu tu przy uchu trzaskała nie pozwalając się skupić na spotkaniu.
Odwrócił się z posępną miną do towarzyszy i wytarł dłonie w spodnie.
- Przepraszam. – Za hałas. I przerwaną rozmowę. Ale ktoś z tą ramą musiał zrobić porządek. Za to teraz cisza zaczęła go wkurwiać. Ale ciężko mu się skoncentrować i nim w końcu wyrzuca z siebie słowa mija dłuższa chwila.
- Z jakiego w ogóle do chuja powodu wina spada na Raskolników? Od kiedy paramy się wyrządzaniem krzywdy ludności cywilnej i nie szanujemy dziedzictwa kulturowego? – Dobrze się czujesz, Vitusiu? Robisz niezdrowe przerwy między wyrazami i tak trudno ci zebrać myśli, litery umykają ci zanim dokończysz zdanie i wszystko wydaje się być takie głośne.
- Wybór muzeum był idiotyczny, albo genialny. Myślałem, że oni lubią się otaczać tymi swoimi złotymi ramami i podcierać dupy oryginalnymi rękopisami Rimbauda, aż niebo nad Paryżem grzmi. – Szkoda Rimbauda. I tej twojej lewej ręki drżącej, którą próbujesz swobodnie wyciągnąć papierosa z kartonowego pudełka.
- Wiecie, kto działa w ten sposób? Fanatycy religijni. I sekty. – Kiwnął do Afanasyiego i w końcu wetknął sobie fajkę w usta. Opcji było kilka, ale niewątpliwie Vit uważał członków Starszyzny za fanatyków. Sprawa miała się podobno względem samych Raskolników i wrzuceniem ich do jednego wora z sektami. Ale najbardziej na świecie to Vit chyba chciałby, żeby ten wybuch naprawdę był dziełem jakiejś niezależnej jednostki. Wtedy łatwiej byłoby mu zrozumieć jego motywacje. Ale do tego się na głos nie przyzna, bo znowu ktoś rzuci w niego oskarżeniem bez pokrycia.
Lucija Gorchevski
Lucija Gorchevski
Opuszczone więzienie Tumblr_inline_oqq9bsw3jK1ukct9m_540
Sofia, Bułgaria
26 lat
czysta
za Raskolnikami
śpiewaczka, gitarzystka, wolny strzelec w Sputniku, niespełniona pisarka
https://petersburg.forum.st/t695-lucija-gorchevski#1421https://petersburg.forum.st/t1969-lucija-gorchevski#10418https://petersburg.forum.st/t1970-chlopak-z-gitara-bylby-dla-mnie-para-dziewczyna-tez#10419https://petersburg.forum.st/t717-hultaj#1526

Pon 18 Wrz 2017, 14:01
Nie spodziewałaś się, że Ivan może także zajmować się polityką, prawda? Jednak nie zadajesz mu żadnych pytań, nawet, gdy wchodzicie do opuszczonego więzienia - jesteście rodzeństwem zarówno przez krew, jak i poglądy. Jesteś o niego także odrobinę spokojniejsza, chociaż wolałabyś, by kwestia walki ze Starszyzną dotyczyła tylko was. Jeżeli Katia czy Krastyo chcieliby sami wściubić nosy w podobne sprawy, pewnie oszalałabyś ze strachu.
Bo to już dawno przestało być dziecięcą zabawą.
Każdego obecnego powitałaś skinieniem głowy. Towarzysz Pajari nie mógł spodziewać się od ciebie żadnych specjalnych względów. Wszyscy byliście równi w honorach, a raczej jego braku. Bo powiedz sobie szczerze, Lala, byliście siebie warci. Całą bandą.
Już miałaś otwierać usta. Co on sobie, do jasnej cholery, myślał? Lala, nie hamuj gniewu, bo widać, że o ile jest dobrze poinformowany w życiu prywatnym Raskolników, o tyle pewne szczegóły, dość istotne według ciebie, mu umykały. Ale nie, nie, jeszcze nie na to czas, bo najpierw schowałaś szyję między ramiona, pod wpływem nagłego trzasku, którego się nie spodziewałaś. Odwróciłaś się w tamtą stronę, a tam był Vitek, z ramą w rękach, zaraz bez.
- Pada na nas, bo jesteśmy łatwym celem - odzywasz się cicho, spokojnie, jednakże później przytakujesz, bo wyczerpuje temat. Przynajmniej w tym jednym nurcie. Jesteś właściwie nawet winna mu pewną przysługę, ale o tym porozmawiacie kiedy indziej.
- Wyobraź sobie, że nie przychodzę do niego na pogaduszki przy herbatce - nie boisz się spojrzeć w oczy Afanasiya. Ba, skupiasz się na nich, jakbyś chciała mu je równie dobrze wydłubać, wrzucić do bałkańskiego kotła, zrobić z niego jakiś przebrzydły eliksir, pewnie pachnący całkiem podobnie do kocich szczyn. - Jakbyś nie zauważył, byłam tam. Na miejscu. Wybuch był na tyle silny, że straciłam na moment przytomność, ale oczywiście ciebie to nie obchodzi, co nie? Nikt tam się tego nie spodziewał. Były jakieś dziewczyny, chyba arystokratki. "Tylko Prawda" mówi, że to Aristove, myślę, że mogą mieć rację. Jedna z nich to chyba ta słynna lichwiarka, ta czarna.
Odbiegasz na moment od tematu, chociaż widać wyraźnie, jak na dłoni, że wspomnienie twojej wizyty u Słowaka trochę cię ubodło. Wzdychasz cicho, przeczesujesz włosy, z karku na plecy, jeszcze chwila, spokojnie, dasz sobie z tym radę. Przecież ten stary pierdziel, który nawet nosa nie wystawi w ciągu dnia, bo gwardziści sobie ostrzą na niego zęby, przecież on tylko na to czeka. Żeby wyprowadzić cię z równowagi.
- Możemy spokojnie powiedzieć, że to nikt z nas. Przynajmniej nikt z osób znajdujących się w tym pomieszczeniu. W redakcji jest teraz taki bajzel, że nikt nie wie, co ma ze sobą zrobić. Nawet, jeżeli wyjdziemy do nich i powiemy, że to nie my, czy mają jakieś powody, by nam wierzyć? Pamiętacie przecież, ile zamachów już faktycznie padło? Chociażby rok temu, to w teatrze z Sorokinem. Wiecie którym, tym przystojnym. Teraz... ja wiem, jak to brzmi, ale nie mamy innego wyjścia, jak spotkać się z tymi burakami. Musimy zacząć w końcu działać, kurwa mać, inaczej nas zniszczą, wyłapią jak szczury pod byle pretekstem, następnym razem spotkamy się na Eufrozyny, na jakimś cholernym placu, już w pasiakach, przed egzekucją. Wiecie, że ludzie domagają się odwetu? - Lala, chowaj dłonie w kieszenie kurtki. Im bardziej się denerwujesz, tym bardziej ci one drżą. I jeszcze widać ci żyły na szyi, kochana. Teraz to dziwnie nieestetyczne.
- Musimy pomóc ludowi. Ale nie ufam tamtym, by robić to otwarcie.
Izolda Volkova
Izolda Volkova
Opuszczone więzienie Giphy
Jasnogorsk, Rosja
28 lat
nieznana
za Raskolnikami
tancerka burleski
https://petersburg.forum.st/t641-izolda-alekseevna-volkovahttps://petersburg.forum.st/t916-topichttps://petersburg.forum.st/t697-rashida#1427https://petersburg.forum.st/t915-qahir-al-falak#2858

Wto 19 Wrz 2017, 17:11
Niezły kurwidołek się zrobił, a to dopiero początek miesiąca. Przez chwilę, gdy do domu dotarła wstrząśnięta Bogna i opowiedziała mi chaotycznie, co przeszła (i że wybuch zniszczył jej rower, ciągle o tym rowerze mówiła), przez myśl przemknęło mi, że mogłam o czymś nie wiedzieć – ale nie, nie było mowy, żebyśmy to my zrobili. Walczymy za lud, a nie z ludem i chociaż zginęło w wybuchu kilku starszyźnianych ważniaków, to więcej ucierpiało zwykłych, szarych obywateli. Taki ruch ze strony Raskolników, a przynajmniej tych kontrolowanych przez organizację, działających sprawnie w świętej sprawie – taki ruch nie miałby żadnego sensu taktycznego i kłóciłby się okrutnie z założeniami rewolucjonistów. Bezmyślna brutalność nie leżała u podstaw naszych idei.
Skoro nie my, to kto?
Arystokratyczne dupki? Tak, podłożenie bomby i zrzucenie na nas całej odpowiedzialność – to byłoby sprytne, w końcu, jak Lala później powiedziała, jesteśmy łatwym celem. Nietrudno nam zarzucić zbrodnie, gdy walczymy o nowy porządek, negujemy funkcjonujący od wieków ład. Tylko dlaczego mieliby poświęcać dla sprawy tak ważne osobistości? Czyżby były niewygodne? Nie umiałam odpowiedzieć.
Trzecia siła?
Jaka?
Nic, co mogłoby się nam przydać — odpowiedziałam zgodnie z prawdą, zupełnie spokojnym tonem. No bo co miałaby Bonia powiedzieć? Buchnęło, pojawiła się Gwardia i magomedycy, kilka mugoli powariowało, chujnia jednym słowem. Ktokolwiek to zrobił, powinien za to zapłacić.
Odkleiłam plecy od ściany i miałam zamiar już podejść bliżej Gorchevskiej (węszenie?), gdy nagle coś trzasnęło; spięłam zaskoczona mięśnie, krew na chwilę ścięła mi się przerażeniem w żyłach. Czułam, że to Halíček, on był chyba najbardziej wybuchowy (hehe) ze zgromadzonych. Niewielu, należy przyznać. Gdzie Karlo, gdzie Gintarė?
Spojrzałam ukradkiem w stronę Czechosłowaka, po to, żeby się jednak upewnić. Tak, to jego wina. Vitek, nie strasz.
Lala zaczęła mówić – zawsze tak ładnie mówiła, chętnie jej słuchałam i czasem starałam się też wtrącić coś od siebie, ale tym razem zachowałam milczenie, ciekawa, jak zareaguje reszta. Kontakt z drugą stroną…
Nie byłam gotowa im na tyle zaufać, ale może to było jakieś wyjście.
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Opuszczone więzienie JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Wto 10 Paź 2017, 16:46
Przyszedł na spotkanie od razu po pracy, modląc się, że nie pojawi się spóźniony. Domyślał się, że będzie to dość istotne spotkanie, więc nie chciał niczego ominąć. Wszedł do pomieszczenia spokojnie, nie robiąc hałasu czy zwracając na siebie szczególnej uwagi. Vit właśnie zabierał głos. Już na dzień dobry atmosfera była napięta, po prostu to uwielbiał, jak już od pierwszych chwil każdy najchętniej skoczyłby sobie do gardła, jednak rozumiał powody. Byli w dupie i to dość głębokiej.
Wysłuchał tego co każdy miał do powiedzenia, nie przerywał, nie było to w jego naturze, nawet jakby mógł mieć coś do dodania. Później zaczęła mówić Lala, która w sumie podsumowała to, co każdy raczej powinien wiedzieć, w końcu większość ludzi raczej czyta gazety, prawda? Rozejrzał się po wszystkich zgromadzonych i westchnął delikatnie, zastanawiając się gdzie jest reszta.
- Nie mają żadnych powodów by nam wierzyć. Jeśli to przekręt starszyzny, musielibyśmy doprowadzić do tego, by przesunąć oskarżenia na te Aristove za zamach, to by oczyściło nasze imię... jednak jeśli mamy do czynienia z kimś trzecim... - nie dokończył zdania, każdy wiedział jak bardzo będzie przejebane, jeśli nagle pojawiła się kolejna grupa w Petersburgu. Nie chciało mu się wierzyć, że ktoś doprowadził do takiego zamachu w pojedynkę (lub w dwójkę), bez żadnego celu. Wątpił też, by jedynym powodem było zniszczenie dzieł sztuki. Nie, to było za proste. Zazwyczaj takie zamachy mają coś pokazać, coś udowodnić, przekazać jakąś wiadomość. Tylko o co chodziło w tym przypadku?
- Mogę spróbować się dowiedzieć, co dokładnie ustaliła Gwardia na ten moment. Chociaż jeśli nikt się niczym nie chwali, to wątpię by dużo tego było. Raczej są w kropce. Moje inne źródła też jak na razie na niewiele się zdały. - poinformował bezbarwnym tonem. Każdy tu raczej wiedział kim jest jego matka i jak miałby się dowiedzieć co robi gwardia aktualnie w tej sprawie, jednak nie lubił nigdy mówić tego na głos. Powód do wstydu, tak trochę. Mówiąc o innych źródłach, miał na myśli oczywiście jego 'głosy' w głowie, był niedaleko muzeum kilka dni po wydarzeniu, jednak nic nowego się nie dowiedział. Kto wiedział o jego zdolnościach, zapewne się domyślił o co chodzi, kto nie... pewnie uzna to za jakieś kontakty w ministerstwie czy coś. A tak odnośnie jego drobnego szaleństwa... czy wspominałam jak bardzo Gavriil nienawidzi tego miejsca spotkań? Przetarł palcami skroń, czuł się przytłoczony tym miejscem. Z trudem powstrzymał się od grymaszenia z dyskomfortu jaki odczuwał będąc tutaj.
- Tamtym? Masz na myśli... to samobójstwo. - podsumował krótko, patrząc na Lalę. Wydymają ich, a potem zrzucą na nich winę.
Weles
Weles

Sro 11 Paź 2017, 21:00
Kurwa, co za dzieciarnia. Afanasiy zaczesał dłonią włosy do tyłu, by parę nieujarzmionych kosmyków nie wpadało mu w oczy, gdy spojrzeniem wodził po kolei po każdym, kto się odezwał, czasem kiwając głową, innym razem uśmiechając się z pobłażaniem. Nie można było zaprzeczyć – w niektórych z nich tkwił ogromny potencjał, lecz inni zdawali się w ogóle nie wiedzieć, co właściwie robią w szeregach Raskolników, jakby po dołączeniu do organizacji ich cele uległy przewartościowaniu lub wcale nie rozumieli kierujących nimi idei. To było cokolwiek męczące i niebezpieczne. Lala bez ogródek uznała, że zamachu bez wątpienia nie dopuścił się nikt przebywający w tym momencie na spotkaniu, Pajari był zdania, że najciemniej pod latarnią. Niemniej wzajemne oskarżanie się i szukanie winnych wśród swoich, bo przypadkiem mieliby możliwości i umiejętności (albo motywację) do wykonania danego czynu, nie należało do najdojrzalszego zachowania, więc z wysuwaniem pochopnych wniosków Afanasiy postanowił się wstrzymać.
- Och, jestem w stanie dobrze wyobrazić sobie, że to, co u niego robisz nie ma z herbatą nic wspólnego, ale nie o tym mamy mówić. Skoro byłaś u naszego naczelnego sapera zaraz po wybuchu – swoją drogą, to pokrzepiające, że żyjesz, wcale nie umknął mi ten fakt – to chyba udało ci się wyciągnąć jakieś konkretne informacje, z którymi zaczęłaś dziennikarzyć? Bo rozumiem, że to dlatego do tej pory Sputnik nie wydał żadnej oficjalnej relacji z miejsca wybuchu? I, błagam, nie tłumacz się burdelem w redakcji ani tym, że nie jesteś jedyną dziennikarką Sputnika – zastrzegł od razu, mając również nadzieję, że nie wyskoczy mu zaraz z cholerną traumą. Może zamiast pokładać tyle nadziei w Lali, powinien przenieść się z nimi na Fayinę, redakcyjną koleżankę Gorchevski, która, choć wolno pracowała, wszystko robiła skrupulatnie. – Wracając jednak do naszej przesranej sytuacji. Vit, masz rację. Uznajmy, że Aristove nie miały z tym gównem nic wspólnego. Ot, znalazły się tam przypadkiem, a że są powszechnie rozpoznawane, łatwo było zrobić z nich kozła ofiarnego, ale oskarżenia społeczeństwa przeszły na nas, bo takimi jesteśmy burzycielami porządku i zrobilibyśmy wszystko, by wygryźć Starszyznę. Może gdzieś pomiędzy tkwi ziarno prawdy, może to nikt z nas, tylko ktoś trzeci. Może faktycznie jakaś sekta, a może tylko sfrustrowany całym tym politycznym szambem obywatel.  To nieważne, bo teraz nie wiemy nic. Więc, Gavriil, jeśli dowiesz się czegokolwiek więcej, natychmiast zdaj raport, ale na chwilę obecną powstrzymaj się z przerzucaniem odpowiedzialności na Aristove. – Afanasiy zrobił chwilę pauzy na zaczerpnięcie oddechu i zwilżenie ust koniuszkiem języka. Gdyby mógł, posiliłby się jeszcze szklanką wody, nie przewidział jednak, że tyle będzie musiał się produkować. – Nie tak działamy, nie odwracamy kota ogonem, gdy tylko coś idzie nie po naszej myśli. Takie postępowanie jeszcze bardziej nastawiłoby społeczeństwo przeciw nam. Dlatego może faktycznie powinniśmy się z nimi spotkać? Chowanie się, jak myszy pod miotłą, jak winowajcy, narobiłoby nam więcej problemów. Jeśli to nie oni ani my, wypadałoby wreszcie nawiązać z nimi dialog. Albo chociaż spróbować. Najwyżej nas powytłukują, ale wówczas to oni mierzyć będą musieli się z rozjuszonym taką bezwzględnością tłumem.
Każdy z nich chciał pomóc ludowi, o to wszak chodziło. Nie podejmując jednak ryzykownych działań, nie wychodząc do tego ludu, marnymi byli obrońcami. Wychodząc z propozycją spotkania, mieliby większe szanse na zarzucenie sieci, którą mogliby ściągnąć Starszyznę z piedestału. Krok po kroku. Najpierw na nowo zdobywając zaufanie społeczeństwa, a później oddając temu społeczeństwu władzę. Spośród ludu łatwiej wybrać przywódcę.
Lucija Gorchevski
Lucija Gorchevski
Opuszczone więzienie Tumblr_inline_oqq9bsw3jK1ukct9m_540
Sofia, Bułgaria
26 lat
czysta
za Raskolnikami
śpiewaczka, gitarzystka, wolny strzelec w Sputniku, niespełniona pisarka
https://petersburg.forum.st/t695-lucija-gorchevski#1421https://petersburg.forum.st/t1969-lucija-gorchevski#10418https://petersburg.forum.st/t1970-chlopak-z-gitara-bylby-dla-mnie-para-dziewczyna-tez#10419https://petersburg.forum.st/t717-hultaj#1526

Sro 01 Lis 2017, 13:38
Dłonie ci drżą i te właśnie drżące dłonie kierujesz ku górze, ku swej głowie, kładziesz palce na skroniach i masujesz je, uparcie, zaciskając powieki, bo aż ci cię głowa boli od tego anafasiyowego pieprzenia. Posyłasz mu jeszcze tylko krótkie, wyjątkowo zmęczone spojrzenie. Niech sobie komentuje, artykuł będzie, bo już to sobie postanowiłaś, ale Sputnik nie jest od rzucania błotem bez żadnego większego researchu. I tego właśnie zdaje się nie pamiętać twój "szef", że zbieranie informacji zajmuje trochę czasu.
Mimo to, ma rację, nie powinnaś od razu iść do Vitka, chociażby dlatego, że ci, którzy stoją za tą całą farsą mogli cię obserwować i próbować na biedaczka skierować wszystkie podejrzenia. Ktokolwiek to jednak był - musiałaś uważać, Lala, w końcu cały czas stąpasz po kruchym lodzie. Nie, nie, ty na tym lodzie tańczysz, najżywsze bułgarskie tańce, których tańczyć nie powinnaś, bo lód pęka to tu, to tam i zaraz znajdziesz się w objęciach czarnej, zimnej toni, a z niej już nie ma wyjścia. Można iść tylko na dół, trochę szybciej, trochę wolniej. Zawsze w dół.
Po krótkiej chwili wzdychasz i spoglądasz kątem oka na Gavriila. Co możesz innego zrobić niż posłać mu uśmiech udręczonej kobiety? Jest w nim jeszcze cień nadziei, jednak ginie gdzieś w przeogromnym smutku. Bo wiesz, że nie ma czasu, trzeba działać szybciej, choć nie gwałtownie. A w jakim składzie jesteśmy? Vitek, przy całej lalinej sympatii, tak samo jak Vanya i (niestety) Izolda, wydawali się być słabym materiałem reprezentacyjnym. Narwani, nieprzewidywalni. Przekonywujący, w swój dziwny sposób, ale łatwi do wybicia z rytmu. Yanev. Nie powinien się publicznie angażować w polityczne sprawy. Doceniasz jego zaangażowanie w sprawę, jednak wszyscy macie jakieś swoje życia, już nie dwadzieścia lat, gdy można było marzyć o lepszym jutrze i biegać z głową w chmurach.
- Jeżeli będzie trzeba, pójdę. Nawet sama - oznajmiasz w końcu. Jesteś dziennikarką. Widziałaś wiele, wiesz, jak rozmawiać z ludźmi, nawet potrafisz zbyć przykry komentarz uśmiechem. Tutaj nie musisz, tu jesteś wśród swoich, siostry i bracia. Tym są dla ciebie Raskolnicy, Lala. Tobie nikt nic nie zrobi, bo przecież przez samą pracę w Sputniku bawisz się już w opozycjonistkę. Tego można przecież byłoby się po tobie spodziewać.
Ale jesteście przecież wspólnotą, a wspólnota zakłada podejmowanie decyzji razem. Nie będziesz się wychylać bez przynajmniej aprobującego spojrzenia. Dość problemów z działaniem na własną rękę, które obróciło się przeciwko wam.
Vanya Gorchevski
Vanya Gorchevski
Opuszczone więzienie BNjDT9A
Sofia, Bułgaria
27 lat
czysta
za Raskolnikami
twórca magicznych przedmiotów i kłątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t618-vanya-gorchevski#1088https://petersburg.forum.st/t619-vanya-gorchevski#1092https://petersburg.forum.st/t622-vanya-gorchevski#1097https://petersburg.forum.st/t620-mahmud#1095

Pią 03 Lis 2017, 00:35
W przeciwieństwie do reszty jesteś wyjątkowo ostrożny w osądach, to w końcu jak stąpanie po tafli cienkiego lodu, na którym nie wiadomo kiedy pojawią się pierwsze pęknięcia, choć rozsądek cicho podpowiada ci, że to nie mógł być żaden z was. Mimo że do tej pory nie znasz wszystkich członków Raskolników i w rzeczywistości nie zdajesz sobie sprawy z tego, ilu może ich być, to jednak nie podejrzewałbyś nikogo ze znanych ci osób. Twój przyjaciel mógłby mieć rację, lecz zależy od tego, z jakiej perspektywy na to spojrzeć. Czy Starszyzna byłaby w stanie przyczynić się do tego, by poświęcić życie tak ważnych osobistości i zabytków kultury w świecie magicznym, żeby za wszelką cenę wrobić Raskolników, czy może macie do czynienia z kimś innym? Z kimś, kto dopiero chce się pokazać i zademonstrować swoją siłę w tak radykalny sposób, do którego nie przyszłoby wam do głowy się dopuścić. Choć mają was za burzycieli porządku, za młodych rewolucjonistów z postulatami sprawiedliwości i równości, którzy idą po swoje, to dalej ludzie niewiele o was wiedzą. A wtedy łatwiej jest osądzać i przerzucać winę z jednej na drugą stronę. Może więc najwyższa pora, by w końcu coś się zmieniło; by działania i organizacja nabrała kształtu, co pozwoli stać się realną opozycją dla Rady Czarodziejów.
- Myślę, że można spróbować nawiązać dialog – zabierasz po raz pierwszy głos w dyskusji, wcześniej pozostając jedynie biernym słuchaczem. Spróbować to w twojej wypowiedzi słowo kluczowe. By do spotkania doszło musi tego też chcieć Starszyzna, co na razie pozostaje raczej niewiadomą kwestią. Choć początkowo propozycja Afanasiyego mogła wydać się nierozsądna, to w tak beznadziejnym przypadku nie było zbyt wiele opcji. Brak publicznego zajęcia jakiegokolwiek stanowiska w tej sprawie mogłoby jedynie doprowadzić do gwałtownego spadku zaufania obywateli wobec Raskolników, którzy dopiero co zaczynali budzić się z długotrwałego letargu i ze zdziwieniem zauważać, że świat mógłby wyglądać inaczej. Bez Starszyzny. A poparcie zwykłych ludzi jest przecież tutaj kluczowe. – I ja mogę wspomóc, jeśliby do tego doszło – deklarujesz się zaraz po Lali, choć wcale ci nie odpowiada to, że twoja młodsza siostra bierze w tym udział. Byłbyś zapewne bardziej z boku i z różdżką w ręku, w tym przecież jesteś o wiele lepszy niż w słowie i pertraktowaniu z wrogami. Spokojnym wzrokiem spoglądasz na Lalę, potem na Gavriila, Izoldę i Vita, aż w końcu zatrzymujesz wzrok na Pajanarim. Co dalej?
Vit Halíček
Vit Halíček
Opuszczone więzienie Tumblr_nb09k1hiV11qzbjx5o1_500
Bratysława, Czechosłowacja
28 lat
czysta
za Raskolnikami
saper / pirotechnik
https://petersburg.forum.st/t932-vit-halicek#2967https://petersburg.forum.st/t935-halicek-vithttps://petersburg.forum.st/t933-dla-mnie-bombahttps://petersburg.forum.st/t934-cypisek

Pon 06 Lis 2017, 10:55
Chaos jest tak okrutnie głośnym zjawiskiem, a Vit nie lubił żadnych mocnych dźwięków, poza tymi, które rzecz jasna były związane z autentycznymi wybuchami. A nie pospolitym ruszeniem na spotkaniu, podczas którego wychodzi na jaw, jak bardzo poruszacie się wszyscy we mgle. I wcale siebie nie wykluczasz, bo zdajesz sobie sprawę, jak marnej jakości przysługi ostatnio wyświadczasz Raskolnikom. Nie odzywasz się już, słuchając co kolejno wtrącają twoi koledzy i zastanawiasz się, jakim cudem nie ma w tej grupie nikogo, kto naturalnie wysunąłby się za lidera, żeby was ogarnąć do tego stopnia, by nie musiał potem świecić oczami przed Afanasyim. I pomimo całej sympatii i szacunku jakim do niego pała już mu się krew zagotowała, kiedy postanowili się tak z Lalą poprzerzucać Vitem między sobą. No kurwa, nie twoja sprawa, mamy ważniejsze tematy... już mu się na język ciśnie, ale po pierwsze ani by nikogo nie przekrzyczał, ani by to nic nie zmieniło, bo Afanasyi pozwoliwszy sobie na złośliwostkę wrócił na poprawne tory rozmowy. Albo i nie, bo to dalej o tobie. Czekasz chwilę, ale nie wypada się nie wtrącić, chociaż milczysz tak, bo ciężko jest ci słowa zebrać, nagle zapomniałeś jak smakują. Unosisz drżącą dłoń do twarzy i przecierasz usta. Skup się.
- Chuja się dowiedziała, bo mnie tam nie było. Wiem tyle, co wy, najpewniej nawet mniej. W trakcie tych wydarzeń siedziałem w domu jak zjebany Gollum i nawet nie wiem, jak to wyglądało. Przełożony mnie nawet nie wzywał, bo nie było już do czego. – A szkoda, bo gdybyś zerknął może zauważyłbyś coś, co wydałoby ci się znajome. Miłośnicy wybuchów z podobnym upodobaniem co seryjni mordercy lubią zostawiać po sobie często nieuchwytny dla zwykłych świadków zdarzenia podpis. Znak charakterystyczny. Ale to chyba nie jest istotne, Lali tym nie pomożesz, źródła jej informacji do artykułów muszą być w pełni wiarygodne. Kto spojrzy przychylnie na anonimowego informatora, który z dziennikarką dzieli się tylko przypuszczeniem, nawet nie pewnością, co do tego, kto jest odpowiedzialny za zamach.
Milkniesz słuchając uważnie i starając się nie spuszczać wzroku z Afanasyiego, ale zezujesz na Lalę co chwilę i czujesz niemalże, jak wysoki poziom osiągnął jej wkurw. Biedna.
Poruszasz się niespokojnie na tą informację o rozmowach.
- Jeśli mamy to faktycznie zrobić, to nie może się odbyć po kryjomu. Wygłośmy to oficjalnie, niech wszyscy wiedzą, co się dzieje. Z tłumem mediów czekających za ścianą na nikogo nawet nie chuchną, to drastycznie odbiłoby się na wizerunku Starszyzny. – Żadny z ciebie marketingowiec, Vitusiu, ale poza pomysłami nie możesz więcej w ten projekt wnieść. Wypierdoliliby cię na zbity pysk, gdyby wyszło na jaw, że zasilasz szeregi Raskolników. Stoisz więc chwilę, z Lali przenosząc wzrok na Vanię i nawet byś się uśmiechnął, ale to nie ten moment. Niemniej jednak brat za siostrą wskakujący w ogień jest bardzo rozczulającym obrazkiem. Łapiesz wzrok Vani i na chwilę zawieszasz się na nim, myśląc intensywnie. W końcu zwracasz się bezpośrednio do Afanasyiego słowami, których wciąż nie jesteś dostatecznie pewien, choć tak mocno brzmią w twoich ustach.
- Jesteś w stanie mi załatwić transfer do Białej Gwardii? – Oj Vitusiu, to wiązałoby się z wieloma wyrzeczeniami wiesz o tym, chociaż jednocześnie to zupełnie nowe pole do gry. I pertraktacje polityczne nigdy nie powinny mieć miejsca bez mundurów stojących na straży bezpieczeństwa obywateli.
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Opuszczone więzienie JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Pią 10 Lis 2017, 00:39
Wysłuchiwał w spokoju monologu Afanasiya, starając się nie wywrócić oczu, kiedy zaczął mówić o Lali. Trochę jakby słyszał własną matkę, która mu prawi jego siostrze tym, jak to jest nieidealna i musi się poprawić. Naprawdę nie mieli teraz o czym dyskutować... westchnął jedynie pod nosem i czekał, aż przejdą do ciekawszych tematów. Spojrzał na lidera dopiero wtedy, kiedy zaczął mówić konkrety na temat tego całego zamachu, bo po to w końcu tutaj się znaleźli, prawda? Nie żeby dyskutować o życiu prywatnym, chyba że coś się zmieniło jak Gavriil się odrobinę spóźnił.
Przytaknął ruchem głowy, kiedy powiedziano mu, żeby się wstrzymał. Przecież i tak nie planował z kopyta zrzucać winy na te dwie ze starszyzny. Powoli, bez nerwów. Tak jawne przerzucanie się winą nie przyniosłoby zbyt wielu korzyści i postawiłoby ich w złym świetle, jak na razie musieli się od tego odciąć i zebrać więcej informacji, to była prawda. Ehh... Czuł się świetnie jak pomyśli, że będzie musiał porozmawiać z matką. Poświęcenia. Wolałby już dowiedzieć się czegoś od duchów, ale sprawdzi oba źródła.
- Może rzeczywiście, to jest jakiś sposób. - westchnął ciężko, ostatecznie przytakując na pomysł kontaktu z starszyzną. Brzydził się tym, jednak większość była za, to jego jedno zdanie nic nie zmieni... a może to pomóc, więc chwilowo zignorował wszelkie obawy, jakie miał na ten temat.
Nie odezwał się, kiedy Lala zaproponowała, że to ona pójdzie... ani kiedy jej brat zaoferował jej wsparcie. Dobrze wiedział, że nie powinien się mieszać publicznie, zbyt wiele źródeł wiedzy mogłoby się od niego odwrócić kiedy starszyzna dalej była u władzy. Posłał jedynie jej delikatny, wspierający uśmiech, bo co więcej mógł zrobić.
Po chwili jednak odwrócił wzrok i zacisnął zęby, Bogowie... jak on bardzo nienawidził tego miejsca spotkań.
Weles
Weles

Sob 18 Lis 2017, 16:51
Zalążki planu działania wreszcie zaczynały się pojawiać, kiełkowały jednak wśród nich na tyle wolno, że niechybnie do końca spotkania wszyscy zdążyliby się wzajemnie powytłukać, a i tak nie udałoby im się ustalić niczego konkretnego i nie wiedzieliby, co powinni zrobić w sytuacji, w jakiej znaleźli się Raskolnicy.
Mężczyzna zeskoczył ze skrzyni, na której siedział, by posłać ją i dwie następne na środek pomieszczenia, formując prostokątny stół, do którego gestem ręki kazał wszystkim podejść. Skoro tak ciężko im się myślało, nie było czasu na czekanie, kiedy zdawkowo rzucane propozycje będą na tyle odpowiednie, by formować je w coś większego. Szybkim machnięciem różdżki sprawił, że nad powierzchnią skrzyń rozjarzył się biały napis: konfrontacja ze Starszyzną. Pod nim pojawiły się kolejne słowa: kto? i gdzie? Przy pierwszym pytaniu ukazały się nazwiska rodzeństwa.
- Fantastycznie, że mamy pierwszych ochotników, jednak wasza dwójka to za mało. Towarzyszyć wam będzie również kilku przedstawicieli Kasty, bez obaw, nie będzie tam mnie. Po spotkaniu skontaktuję się z Moskwą i przekażę, co uzgodniliśmy. Jeśli po wyjściu stąd ktoś jeszcze się namyśli i zechce dołączyć do grona wybrańców lub natknie się na kogoś, kto miałby ochotę na udział w pertraktacjach ze Starszyzną, informacja o tym w pierwszej kolejności trafia do mnie, a wiadomości wysyłajcie na adres Czerwonej Gwiazdy. – Afanasiy słowa wypowiadał szybko, nie dając nikomu możliwości na błądzenie myślami i ewentualne prowadzenie odręcznych notatek, jak próbował zrobić to ukradkiem Oleh Savchuk, jeden z nowych raskolniczych towarzyszy, pracujący jako recepcjonista w Teatrze Opery i Baletu. Czterdziestokilkuletni Ukrainiec był wygadany i łatwo zjednywał sobie sympatię innych, jednak równie szybko się rozkojarzał, co na wszystkich mogło ściągnąć kłopoty, gdyby przypadkiem swoje notki z tego spotkania zapomniał nosić cały czas przy sobie. – Nie byłbym taki pewny naszej nietykalności, szczególnie jeśli naszymi plecami miałyby być media. Rada Czarodziejów poluje na nas od lat i do tej pory próby ukręcenia nam głowy raz na dobre spełzają jej na niczym. Zawsze kończy się tylko na kilku aresztowaniach i widowiskowej egzekucji zdrajców Starszyzny. Nie chcę wyrokować, ale nawet jeśli nagłośnimy nasz plan, może okazać się on misją samobójczą. – Urwał na chwilę, podnosząc spojrzenie na Lalę, by następnie przenieść je na Ivana. Miał nadzieję, że oboje zdawali sobie sprawę z tego, że rewolucja wymaga ofiar. By znów skupić uwagę zebranych na nękających ich problemie, postukał palcem w skrzynię w miejscu, gdzie widniało słowo gdzie. – Dlatego musimy zapewnić wam jak najlepsze i najbezpieczniejsze warunki. Według was, które z miejsc nadawałyby się na prowadzenie tego typu rozmów? Potrzebujemy listy neutralnych politycznie punktów. I przy okazji ludzi, którzy byliby w stanie zapewnić spokojny przebieg spotkania – oznajmił, wymownie podnosząc wzrok na Garviila.
Wyglądało jednak na to, że Halíčkowi po głowie chodziły podobne pomysły. Chwilę zezując w milczeniu na Słowaka, zastanawiał się, czy byłby w stanie wepchnąć go do Gwardii. Teoretycznie nie powinno to stanowić wielkiego problemu – po zamachu gwardziści potrzebowali w swoich szeregach kogoś, kto znałby się na materiałach wybuchowych w stopniu dużo bardziej zaawansowanym od nich, w praktyce mogło to być nieco bardziej skomplikowane. Nakazując reszcie zająć się sporządzaniem listy, odszedł z Vitem kilka kroków dalej.
- Nie. Ale może znam kilka osób, które pociągną za odpowiednie sznurki, by Gwardię nieco zmodernizować. Twoim dowódcą jest podpułkownik Krisztián Gárdonyi? – upewnił się, zerkając przez ramię, jak pozostałym szła praca.
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Opuszczone więzienie JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Czw 23 Lis 2017, 11:59
On się zdecydowanie nie namyśli na to, za dużo by ryzykował ujawnieniem się. Zdawał sobie sprawę z tego, że jest doskonałym źródłem informacji. Miał znajomości wśród starszyzny, w białej gwardii i był medium. Będzie musiał spróbować wywołać ducha kogoś z zamachu... może uda mu się dowiedzieć czegoś więcej, no ale na razie skupmy się na planie spotkania z starszyzną. Dobrze wiedział, że mają przesrane. No ale misja samobójcza... cóż. Miał nadzieje że aż tak daleko się sprawy nie posuną. Chociaż zdawał sobie sprawę, że grają w bardzo ryzykowną grę i nie każdy pionek musi dotrzeć do mety. Westchnął ciężko i skinął głową, kiedy wzrok Afanasiya skierował się na niego.
- Proponowałbym, żeby to spotkanie odbyło się w błękitnym ogniku. Od dawna to miejsce jest znane jako "politycznie neutralne". - Stwierdził, rzucając pierwsze skojarzenie, które mu przyszło kiedy usłyszał ten zwrot. Starszyzna też raczej powinna wiedzieć o tym lokalu. Właściciel pilnuje jedynie własnego interesu, od dawna był to zajazd, gdzie obywały się spotkania różnych ugrupowań. Był za miastem, z dala od terenów starszyzny. Wydawał się być dość bezpiecznym miejscem, chociaż nie był pewien jakie zdanie mają na ten temat inni, dlatego spojrzał po reszcie, czy oni mają jakieś propozycje. Zerknął na chwilę na oddalającą się dwójkę i powstrzymał się od skomentowania tego, że omawiają jakieś sprawy za plecami.
Krzyk. Śmiech. Krzyk. Śmiech. Pomocy. Ratunku. Hahahahaha...
Gav zacisnął mocniej zęby, starając się skupić usilnie na tym, co mają robić. Jednak to miejsce było niespokojne, zwariuje jeśli będzie tu dłużej przebywał. Przetarł palcami skroń i zamknął na chwilę oczy.
Może wylądujecie w takim więzieniu jak my. Albo was od razu zabiją!
Mruknął coś pod nosem. Czuł, że jego odczucia znacznie się nasilają. Chyba wspominałam jak bardzo Gav nienawidził tego miejsca spotkań.
Spiskowcy, tfu. Najgorsze gówno.
Pokręcił głową i spojrzał na resztę towarzyszy. Pewnie uznają go za wariata, cóż.. był nim.
Izolda Volkova
Izolda Volkova
Opuszczone więzienie Giphy
Jasnogorsk, Rosja
28 lat
nieznana
za Raskolnikami
tancerka burleski
https://petersburg.forum.st/t641-izolda-alekseevna-volkovahttps://petersburg.forum.st/t916-topichttps://petersburg.forum.st/t697-rashida#1427https://petersburg.forum.st/t915-qahir-al-falak#2858

Nie 26 Lis 2017, 15:56
Słuchałam w milczeniu przemówień innych – tych spokojnych i tych płomiennych – sama nie odzywając się ani słowem, badając spojrzeniem wyrazy twarzy zgromadzonych Raskolników. Przychodząc tu bez konkretnych pomysłów na poprawę sytuacji, czułam się zupełnie nieprzydatna i ganiłam się w duchu za swój brak kreatywności. Nigdy jednak nie byłam politykiem: raczej idealistą (niepoprawnym, czego uparcie nie przyjmowałam do świadomości), który w imię lepszego świata na rozkaz wpakowałby się w najgorsze gówno. Miałam wrażenie, że jestem dobrym wojownikiem o sprawę, dopóki ktoś… właśnie, dopóki ktoś mi to gówno, w które mam się wpakować, wskazuje.
Może to mnie czyniło też złym wojownikiem o sprawę, w pewnym sensie. Trudno rozstrzygnąć.
Ale w każdym razie, sama wiedziałam, jaka jestem w tej chwili nieprzydatna dla organizacji. Wcisnęłam więc ręce w kieszenie dżinsów i czekałam na jakieś może olśnienie.
Spotkanie ze Starszyzną obiecałam sobie przemyśleć; choć terenem mojej raskolniczej działalności było Russkiy Burlesk, to niezbyt optymistycznie podejrzewałam, że po napadzie na bank będę musiała szukać nowego sposobu na wyciąganie z naiwniaków wspomnień, a wtedy bez różnicy było, czy ujawnię swoją twarz przed wysłannikami Starszyzny, czy pozostanę w oczach kraju szarą zjadaczką chleba – jak dotychczas.
No i miałam jeszcze tę swoją magiczną opaskę.
Błędnym Ognikiem. — Kiwnęłam głową, zerkając na Gavriila. Byłam tam kiedyś i właściciel okazał się być bardziej niezainteresowany polityką, niż głosiły plotki. — Żadnych ciekawskich przechodniów. Zupełnie neutralny grunt. Znam jeszcze hotel Marmur, on też jest raczej ziemią niczyją.


Ostatnio zmieniony przez Izolda Volkova dnia Czw 28 Gru 2017, 20:45, w całości zmieniany 1 raz
Vit Halíček
Vit Halíček
Opuszczone więzienie Tumblr_nb09k1hiV11qzbjx5o1_500
Bratysława, Czechosłowacja
28 lat
czysta
za Raskolnikami
saper / pirotechnik
https://petersburg.forum.st/t932-vit-halicek#2967https://petersburg.forum.st/t935-halicek-vithttps://petersburg.forum.st/t933-dla-mnie-bombahttps://petersburg.forum.st/t934-cypisek

Wto 05 Gru 2017, 23:44
Vit miał trochę inne poglądy na to, co powinien teraz zrobić rząd, żeby uspokoić ten szum, który nastał wśród ludności cywilnej, albo przynajmniej powinien, w końcu wybuch to spora sprawa. Ale Vit myślał jak żołnierz w takich sytuacjach, co mogłoby się Raskolnikom przydać, gdyby tylko nie panował w ich szeregach takich chaos, aż żal patrzeć. Młodsi od nich większe rewolucje przeprowadzali, tylko jak w każdym innym wypadku, na czele takich działań musi stać ktoś, kto temu podoła, dzień dobry.
Może rzeczywiście to jest jakiś sposób gratulacje Yanev, nie wniosłeś absolutnie nic do rozmowy, Vit wywrócił oczami i klepnął niecierpliwie dłonią w udo, bo do tego ograniczała się ich relacja. Niecierpliwych gestów i wymownych spojrzeń w sufit, bardzo rzadko dorzucając do tego kąśliwe uwagi, czym świetnie obrazowali kolejny problem petersburskiej ekipy, bo prawdę powiedziawszy mało kto się tutaj dogadywał z kimkolwiek. Może Moskwa radziła sobie lepiej, czy inne, pomniejsze ośrodki.
- Afanasiy, prasa to świetna ochrona, z tego co mi wiadomo mamy wciąż wolne media i tak na marginesie zastanawiam się dlaczego jeszcze tak jest. - Nie, żeby coś insynuował, ale gdyby pracował dla przeciwnego obozu na pewno już podsuwałby nestorom pomysły o cenzurach, nie tylko Sputnikiem i Tylko Prawdą słowiańszczyzna żyje.
- To jest bardzo proste i logiczne, jeżeli zorganizujemy jawne wydarzenie medialne to jak ktokolwiek ze Starszyzny mógłby później podać do informacji publicznej przekręcony przebieg rozmów? – Vici, jesteś w mniejszości najwyraźniej, to się nie wysilaj, jebnie to jebnie, jak w tym kawale. Tylko, że nikomu do śmiechu nie będzie.
Zerknął na Gavriila, który też wyraźnie zaczynał mieć problem z wypowiadaniem się i Vit podejrzewał, że to z zupełnie innego powodu, który dalej nie był dla niego do końca jasny.
- Yanev. – Mruknął do obrońcy kiwając głową.
- W porządku? – Chuj czy nie, Vit nikomu z tutaj obecnych nie życzył źle, a szczególnie nie w tych warunkach, kiedy wiedział, na co Gawrysia stać. Vici jak Vici, bywa mendą ale serce ma dobre, nie? Odpowiedzi się jednak nie doczekał, bo Afanasiy zaprowadził go na bok.
- Nie musicie modernizować Gwardii. – To nie jest kwestia zmiany zasad, tylko przyponienia sobie starych. Schylił się żyraf zerkając na resztę ponad ramieniem mężczyzny. - Załatw mi przeniesienie do Batalionu Specjalnego, resztą się nie martw, nie chcę, żebyśmy się obudzili nagle podczas skrytej mobilizacji bo wtedy to już nic nie ugramy, a wierz mi, że wojsko też lubi plotki, więc jestem na bieżąco. – Chwila przerwy na oddech i szybką kalkulację, bo o ile Vit darzył Afanasiyego ogromnym szacunkiem to nie był pewien czy wie, jak to wszystko z tym wojskiem funkcjonuje.
- Słuchaj... – I zapamiętuj. - Długoterminowa służba wojskowa dzieli się na dwa etapy, znaczy, podczas piątego roku drugiego etapu można się ubiegać na przykład o stałą służbę w korpusie podoficerów, czy zwolnienie i tak dalej. No. Ja jestem na czwartym. Roku w sensie. Nie mam absolutnie żadnej możliwości żeby dążyć do przeniesienia osobiście, ale Gárdonyi owszem mógłby słowem rzucić i się pakuję. – Pójść powinno sprawnie, zwłaszcza, że w obliczu ostatnich wydarzeń Gwardia na pewno chętnie zagarnęłaby dla siebie kilku sztabowych inżynierów.
Vanya Gorchevski
Vanya Gorchevski
Opuszczone więzienie BNjDT9A
Sofia, Bułgaria
27 lat
czysta
za Raskolnikami
twórca magicznych przedmiotów i kłątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t618-vanya-gorchevski#1088https://petersburg.forum.st/t619-vanya-gorchevski#1092https://petersburg.forum.st/t622-vanya-gorchevski#1097https://petersburg.forum.st/t620-mahmud#1095

Czw 07 Gru 2017, 14:55
- Oczywiście, że nasza dwójka to za mało – zgadzasz się bezproblemowo z Afanasiyem, kiwając porozumiewawczo głową w jego stronę. Najprawdopodobniej od razu by was wytłukli, nie mielibyście szans, by się obronić i nic nie udałoby się wskórać. Bylibyście tylko ofiarami niezaczętej jeszcze rewolucji, dlatego też bez pomocy Kasty tym razem się nie obejdzie, zwłaszcza że to oni byli grupą trzymającą władzę u Raskolników. Masz jednak pomysł, by skontaktować się ze swoim starym znajomym, który to właśnie rok temu wciągnął cię w szeregi tej organizacji. – W takim razie podejrzewam, że będę miał jeszcze kogoś, kto weźmie udział w pertraktacjach ze Starszyzną. Odezwę się w najbliższych dniach – informujesz po chwili, przysłuchując się temu, co ma do powiedzenia Gavriil i Izolda. Ich propozycja nie wydaje ci się być najlepszym pomysłem, żeby nie powiedzieć, że to zbyt banalny wybór. Ziemia niczyja. Potrzeba wam czegoś innego, co zapewni wszystkim bezpieczne warunki. Miejsce, gdzie będziecie mieli przewagę nad Radą Czarodziejów. Chciałbyś ich wspomóc, choć twoja aktualna wiedza na temat Rosji nie jest za dobra. Nie było cię długo.
- Poniekąd zgadzam się z tobą, Vit Dopóki mamy wolne media to myślę, że powinniśmy z nich skorzystać. Choć prawda jest taka, że niemal wszystkie, oprócz Sputnika, pozostają pod mniejszym lub większym wpływem Starszyzny – wtrącasz po wypowiedzi swojego kolegi, który stoi zaraz obok ciebie, po czym spokojnie wzrok przenosisz na Afanasiya. – Cóż, wszystko zależy od tego, na co się zdecydujemy. Osobiście jednak w tym przypadku nie stawiałbym na zamkniętą, ale otwartą przestrzeń. Poza Petersburgiem. Nie wydaje mi się, by zasady panujące w zajeździe były dla Starszyzny czymś na tyle ważnym, by je respektować – odpowiadasz, wzruszając bezradnie ramionami. Może i będziesz teraz w mniejszości, co nie zmienia faktu, że pora rozejrzeć się poza Petersburg, za który zawsze wyjeżdżałeś. Nigdy nie znałeś Rosji za dobrze – oprócz kilku pobytów w Moskwie i na Syberii, niewiele było okazji do zwiedzenia tego ogromnego  kraju. Nigdy nie ciekawiło cię, żeby państwo, w którym spędziłeś część swojej młodości, poznać jeszcze bardziej i dogłębniej. Wydawało ci się, że wiesz wszystko, choć jakie było twoje zdziwienie, gdy wróciłeś na stare śmieci.


Ostatnio zmieniony przez Vanya Gorchevski dnia Nie 11 Lut 2018, 10:58, w całości zmieniany 1 raz
Weles
Weles

Wto 02 Sty 2018, 20:33
- Oboje macie rację – stwierdziła spokojnie Raisa Ermakova, która do tej pory jedynie przysłuchiwała się prowadzonej wymianie zdań. Spojrzała wymownie na Afanasiya i Vita, kiedy wysunęła się zza stojącej na uboczu grupki kilku osób. Trzydziestolatka, która jeszcze pół roku temu ręki nie przyłożyłaby do politycznej rozgrywki, obecnie bardzo aktywnie działała w szeregach Raskolników, starając się jak najbardziej zasłużyć na możliwość dołączenia do grupy kursantów na prawdziwych Kolekcjonerów, tym razem również nie mogła pozostać bierna, dorzucając do dyskusji swoje trzy grosze. – Media mogą zapewnić nam nietykalność, bo jeśli pierwsi wyciągniemy do Starszyny rękę i oficjalnie będziemy chcieli przedstawić im swoje stanowisko, darując sobie wreszcie dotychczasowe podchody i wojnę podjazdową, każdy będzie chciał wysłuchać, co mamy do powiedzenia i na jakim etapie po spotkaniu stanie nasza relacja z Radą Czarodziejów. Jeśli jednak cokolwiek pójdzie nie tak… – Splunęła i zastukała trzy razy w skrzynię. – Jesteśmy wszyscy udupieni, bo Starszyzna nie przepuści okazji, by kolejny raz zorganizować widowiskową egzekucję i jak najszybciej przekazać opinii publicznej, jakim jesteśmy robactwem. W końcu mało to mają powodów, by się nas pozbyć? Ale jeśli nie zaryzykujemy, nie dowiemy się, jak będzie. A jeżeli dobrze wybierzemy miejsce, obstawimy je swoimi ludźmi i samych siebie właściwie zabezpieczymy, wszystko powinno grać i buczeć. – Na koniec wzruszyła ramionami, podchodząc jeszcze bliżej stworzonego przez Pajariego stołu, by przyjrzeć się notatkom i dorzucić od siebie te dobrze wybrane miejsca: święty gaj, statek turystyczny opływający Kronsztadt i ruiny twierdzy Por Bażyn, które, choć znajdowały się z dala od Petersburga, jak zasugerował Ivan Gorchevski, zdecydowanie mogły służyć za prawdziwą ziemię niczyją. Na co jednak ostatecznie się zdecydują i czy ktoś przypadkiem nie ma dużo lepszych pomysłów od niej, to się dopiero miało okazać.
Afanasiy zdążył skinąć jeszcze na to głową, nim wdał się w rozmowę z Vitem. Nie ulegało wątpliwościom, że był medialną twarzą Raskolników, zawsze biorąc na siebie wszystkie baty i oskarżenia, ale również wszelkie podziękowania i wyrazy współczucia od wszystkich tych obywateli, którzy wspierali ich sprawę, gdy raskolnicze szeregi przerzedzane były przez siły Rady Czarodziejów. Jednak wbrew powszechnej opinii, nie był ich przywódcą, robiąc jedynie za plecy, by tym nadętym bucom do głowy nie przyszło, kto odpowiedzialny był za wznieconą rewoltę. Więc chociaż jego nazwisko przewijało się przez niezliczone dokumenty Starszyzny i Białej Gwardii poświęcone Raskolnikom, a wizerunek niejednemu zagorzałemu poplecznikowi obecnego rządu śnił się po nocach w najgorszych koszmarach, mógł być znany wielu wpływowym osobom, sam jednak nie posiadał aż tak szeroko rozpostartej siatki znajomości, często po nitce musząc dogrzebywać się do kłębka. Przemilczał więc żądanie Halíčka, wysłuchując uważnie, co miał mu do powiedzenia w sprawie armii i jej funkcjonowania. Cała sprawę i tak złoży na ręce Rostislava Garanina, porucznika, który po uzyskaniu przez  Gárdonyiów statusu Dynastii Zrzeszonych, zakręcił się wokół przyjaciół i kuzynostwa podpułkownika Krisztiána.
- No to postaramy się, żeby rzucił słowem, a ty z początkiem tygodnia zaczniesz urzędować w Białej Gwardii. I żebym się faktycznie nie musiał martwić – dodał na koniec, poklepując Vita po plecach i tym samym z powrotem zaganiając go w stronę pozostałych zebranych. Nachylił się ponad ramieniem Izoldy, by zerknąć na dotychczas sporządzoną listę miejsc, i uniósł w zamyśleniu brwi. – Marmur jest spalony. W zeszłym miesiącu wykupił go Arkhip Karamazov. Kilku gości mugolskiego pochodzenia już zdążyło poskarżyć się na pogorszenie obsługi. Opuszczone fabryki na Mahala to też nietrafiony pomysł, za dużo tam przypadkowych osób i oczyszczenie terenu zajęłoby niepotrzebnie wiele czasu. Od siebie dorzucę jeszcze Arkaim. – Jak powiedział, tak zrobił, a na wciąż dość skromnej liście dopisane zostało jeszcze jedno miejsce. – Słyszeliście o tym? Oficjalnie to ruiny aryjskiej twierdzy. Nieoficjalnie mówi się o tym, że to jedno z najsilniej oddziałujących magicznie miejsc Federacji. A nam ostatnio udało się ustalić, że Agrafena Obłąkana szczególnie upodobała sobie to miejsce na sabaty. – Ot, ciekawostka, nad rozpracowaniem której pracują najtęższe raskolnicze umysły, a której rąbka tajemnicy wypadało udzielić młodzieży. – Macie coś jeszcze na myśli? Czas nas nagli, roboty znajdzie się dla każdego. Po ustaleniu miejsca i zaakceptowaniu go przez Kastę, będzie trzeba wystosować do Starszyzny list otwarty z propozycją spotkania, który znaleźć ma się w każdej gazecie i radio. Lala i Izolda, składam to na wasze ramiona. Vit, Gavriil, do was będzie należało ogarnięcie grupy, która zajmie się sprawdzeniem, rozbrojeniem i zabezpieczeniem terenu. Dobrze byłoby, gdyby znaleźli się w niej i członkowie Starszyzny, i niepowiązani z żadnym ugrupowaniem obywatele. Anwar, ty natomiast skupisz się na zabezpieczeniu waszej grupy. Jeśli będziesz potrzebował, podeślę ci kilka nazwisk sprawdzonych twórców, którzy są nam przychylni. W razie jakichkolwiek problemów każde z was będzie musiało się jak najszybciej stamtąd wydostać, więc zrób jakieś magiteleporty, świstokliki, dziurę w ziemi. A teraz raz, dwa. Ostatnie propozycje i spadamy stąd. Zanim niektórzy zwariują – dorzucił cicho, nachylając się w stronę Gavriila i wsuwając mu w dłoń pierścień, w którym zatopiono liść bazylii, dzięki czemu medium nie musiało zmagać się ze złymi duchami.
Gavriil Yanev
Gavriil Yanev
Opuszczone więzienie JaggedImaginativeHypsilophodon-small
Petersburg, Rosja
26 lat
medium
czysta
za Raskolnikami
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1052-gavriil-yanevhttps://petersburg.forum.st/t1074-gavriil-yanev#3941https://petersburg.forum.st/t1075-pan-adwokat#3942https://petersburg.forum.st/t1073-nevra#3940

Sob 06 Sty 2018, 17:54
Plan był cholernie ryzykowny. W zasadzie grali vabank, mogli wygrać wiele, jednak jeśli coś się nie uda, coś nie będzie dopięte na ostatni guzik, mogą zostać z niczym. Dosłownie, nawet bez życia. Jeśli Starszyzna wywęszy coś, coś co będzie mogło podważyć dobre intencje Raskolników, wytłuką ich jak robactwo. Najbardziej ryzykowały osoby, które bezpośrednio spotkają się z przedstawicielami Starszyzny, oni będą mieli najgorszą pozycję do ewentualnej ucieczki. Milczał, kiedy inni mówili, zmagając się z duchami tego miejsca, które chciały przez niego przemawiać i komentować wszystko. Mimo tego, musiał się jednocześnie skupić na celu spotkania. Niech piekło pochłonie osobę, która wymyśliła, by tutaj zorganizować spotkanie.
- Wszystko gra - mruknął w odpowiedzi do Vita. Nie zawsze mógł opanować swoje zdolności, a takie miejsca były szczególnie dla niego trudne. Dobrze jednak wiedział, że Vit zdaje sobie sprawę z tego, co się z nim dzieje, nawet jeśli tego do końca nie zrozumiał. - Brzmi na dobre miejsce, jednak zanim zaproponujemy to na miejsce spotkania, trzeba byłoby wysłać kilka osób, by dokładnie przebadali miejsce, zanim je oficjalnie zabezpieczymy i inni będą nam patrzeć na ręce - odpowiedział zaraz, zbierając rozszalałe myśli. Skoro mają tam iść, zabezpieczyć teren z ludźmi postronnymi a nawet członkami Rady, to wcześniej powinni wysłać jakiś krótki zwiad, który przebada miejsce. - Ja najchętniej zgłosiłbym się jako osoba postronna do zabezpieczenia terenu, nie chciałbym ujawniać swoich powiązań z Raskolnikami, zamknęłoby mi to wiele drzwi i ucięło wiele źródeł. Mogę się zająć wkręceniem w to kilku osób ze Starszyzny, jednak dopiero po liście otwartym. - Każdy wiedział, że publicznie wszyscy uważali, że bliżej mu do Starszyzny niż do Raskolników i wolał, by tak pozostało. Często się dowiadywał, co słychać na wyższych szczeblach i tego typu rzeczy. Nie wstydził się tego, że jest Raskolnikiem, nie wypierał tego, jednak ze względu na swoją pozycję, wolałby uniknąć ujawnienia. Współpraca z Vitem, cudownie. Yanev spojrzał zaraz na Afanasiyego, kiedy ten rzucił tekstem o wariowaniu. Tak, Gavriil pewnie wyglądał jakby niedługo miał zejść z tego świata. Poczuł w ręce pierścień, zerknął na niego krótko, by po chwili wsunąć go na palec, tuż obok pierścienia - wykrywacza kłamstw.
Cisza.
Taka… dziwna. Niecodzienna. Obca.
Skinął głową, niewerbalnie dziękując za podarek. Prawie jak pierścionek zaręczynowy, kiedy ślub?
Vanya Gorchevski
Vanya Gorchevski
Opuszczone więzienie BNjDT9A
Sofia, Bułgaria
27 lat
czysta
za Raskolnikami
twórca magicznych przedmiotów i kłątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t618-vanya-gorchevski#1088https://petersburg.forum.st/t619-vanya-gorchevski#1092https://petersburg.forum.st/t622-vanya-gorchevski#1097https://petersburg.forum.st/t620-mahmud#1095

Sro 24 Sty 2018, 23:18
- Nie ma innego wyjścia – potwierdzasz bez dłuższego zawahania słowa Raisy Ermakovej, którą zdążyłeś poznać jakiś czas temu podczas jednej z misji zleconej przez Pajanariego. Zgadzasz się z jej słowami – w tej niesprzyjającej Raskolnikom sytuacji, w którą zostaliście bez uprzedniego pytania wciągnięci, były tylko dwa możliwe albo wszystko pójdzie zgodnie z waszym planem, albo w sposób pokazowy zabiją was na samym początku. Nie uśmiecha ci się umierać na powitanie, mimo że nie masz oporu, by wziąć udział w najbliższych rozmowach ze Starszyzną; masz jednak zaledwie dwadzieścia siedem lat na karku i wciąż niezwykle wiele do zrobienia w życiu, choć od kilku dni nieprawdopodobnie mocno korci cię, by bez słowa wyjechać z Rosji. Wtedy jednak byłbyś już całkowicie spalony i nie miałbyś szans, by wrócić ponownie. Do czego? Nie myśl, Vanya, że wszyscy przez całe życie będą spoglądać na ciebie z przymrużeniem oka i czekać z utęsknieniem na twój powrót. A już na pewno nie Gorchevscy. To ostatnia szansa, by wszystko naprawić. – Dlatego to akurat my musimy wybrać miejsce, żeby mieć nad nimi przewagę. Myślę, że wstępnie Arkaim to dobry pomysł. Co prawda nigdy wcześniej tam nie byłem, ale stare ruiny mogą być dla nas pomocne przy zabezpieczeniach. – Łatwiej będzie wówczas zyskać przewagę za sprawą uprzednich przygotowań. Magiteleporty, świstokliki, dziury w ziemi? Zrobisz wszystko, co trzeba, znasz się na tym najlepiej.
- Nie ma problemu – odpowiadasz na zadanie zlecone przez Pajanariego, zauważając przy tym kątem oka, że Lala najwyraźniej nie czuje się teraz zbyt dobrze. Czyżby to było związane bezpośrednio z wybuchem w Muzeum Sztuki Magicznej, którego była świadkiem? Decydujesz się podeprzeć ją ramieniem, by zaraz dodać: – Przygotuję wszystko, co trzeba. Jeśli będę potrzebował czyjejś pomocy, na pewno się odezwę. – Potrzebujesz tylko trochę więcej czasu, by tym się zająć. Dobrze, że masz chociaż w sklepie Vladimira, przynajmniej on trochę cię odciąży z twoich obowiązków i będziesz mógł się skupić na misji od Pajanariego. Nie masz więcej propozycji, dla ciebie wszystko już zostało ustalone, dlatego możecie razem z Lalą wrócić w bezpieczne miejsce, gdzie będzie mogła odpocząć przez resztę dnia. Chciałbyś z nią jeszcze porozmawiać, zwłaszcza że wasz wczorajszy obiad skończył się bardzo szybko. Wciąż nie ma okazji, żeby wyjaśnić wszystko od początku do końca, co dalej nie daje ci spokoju. Nie łatwiej było zostać tam, gdzie spędziłeś ostatnie lata? – Z naszej strony to tyle. Będziemy się zbierać, z Lalą chyba jest nie najlepiej – oznajmiasz na koniec, spoglądając porozumiewawczo w kierunku siostry, której stan coraz bardziej zaczynał cię niepokoić. Po tym, co się stało, powinna zostać jeszcze przez kilka dni na obserwacji w Hotynce. Jeszcze tylko przez moment przyglądasz się Vitowi, Izoldze i Gavriilowi, czekając na pozwolenie od Afanasiya, by opuścić więzienie.


Ostatnio zmieniony przez Vanya Gorchevski dnia Nie 11 Lut 2018, 10:57, w całości zmieniany 1 raz
Izolda Volkova
Izolda Volkova
Opuszczone więzienie Giphy
Jasnogorsk, Rosja
28 lat
nieznana
za Raskolnikami
tancerka burleski
https://petersburg.forum.st/t641-izolda-alekseevna-volkovahttps://petersburg.forum.st/t916-topichttps://petersburg.forum.st/t697-rashida#1427https://petersburg.forum.st/t915-qahir-al-falak#2858

Czw 25 Sty 2018, 19:31
Spalony. Dobrze wiedzieć. Wykreśliłam.
Raisa miała absolutną rację – musieliśmy sami wybrać miejsce spotkania. Najlepiej na otwartej przestrzeni, do takiego teraz doszłam wniosku; na otwartej przestrzeni jest dokąd uciekać. Budynek łatwo odciąć, nas zapędzić w kozi róg. Arkaim wydawało mi się dobrym pomysłem, chociaż nigdy o nim nie słyszałam, a jego historia mogłaby wzbudzić niepokój. Byłaby to w porządku miejscówka na Dziady, pomyślałam głupio i aż uśmiechnęłam się pod nosem, rozbawiona tym beznadziejnym skojarzeniem.
W milczeniu spisywałam propozycje miejsc spotkań, sama myśląc, co jeszcze mogło się nadać.
Może mesa? — rzuciłam, mimo że nie spełniała kryteriów, które jeszcze przed chwilą sobie narzuciłam – ale od lat znana była jako lokacja neutralna. Jeżeli będą towarzyszyć nam media, a my odpowiednio się zabezpieczymy… — Na jednym z tych ogromnych statków handlowych.
Oderwałam na chwilę wzrok od kartki, by przyjrzeć się Lali. Miałam zamiar z nią porozmawiać po spotkaniu, ale nie wyglądała najlepiej – dlatego gdy Afanasiy zlecił nam napisanie listu otwartego, bez zawahania odpowiedziałam za nas dwie:
W porządku. Zajmiemy się tym. — I kiwnęłam w jej stronę porozumiewawczo głową, dając jej znak, że nie musi się martwić. Niech wypocznie. Wybuch musiał być dla niej straszliwym szokiem – nikt nie będzie miał jej za złe, jeżeli nie da rady mi pomóc przy napisaniu listu. Posłałam jej powściągliwy uśmiech i znowu pochyliłam się nad naszą listą.
Zaległa cisza, której przerwania oczekiwałam dłuższą chwilę – ale nikt się już nie odezwał. Odłożyłam pióro.
Wydaje mi się, że to wszystko…? — Spojrzałam po zebranych, starannie składając pergamin na cztery. — Też muszę się zbierać. Mam robotę.
W hotelu z Yaxleyem.
Ale o tym jeszcze nikt nie musiał wiedzieć – nie, dopóki nie zbiorę wystarczająco dużo jego wspomnień.
Weles
Weles

Sob 10 Lut 2018, 16:57
Na liście sporządzonej przez Raskolników zebranych w opuszczonym więzieniu znalazło się raptem osiem potencjalnych miejsc spotkania ze Starszyzną, z czego dwa zostały przez Pajariego wykreślone. Wybór był mocno ograniczony i wciąż mało satysfakcjonujący. Zapewne każdemu przez myśl przechodziło, że może gdzieś w niezbadanych ostępach Mateczki Rosji kryje się lokacja idealna na podobne okoliczności; której lękać powinni się zarówno członkowie Rady Czarodziejów, jak i opozycjoniści; która samą swoją aurą wymusiłaby natychmiastowy rozejm i podtrzymywałaby go, przypominając o odczuciach towarzyszących przebywającym podczas spotkania osobom. Jednak to zaproponowana przez Izoldę mesa była ostatnia na liście.
Głosowanie było krótkie. Spośród piętnastu możliwych głosów po dwa oddano na święty gaj i Błędny Ognik, cztery na ruiny twierdzy Por Bażyn i aż siedem na Arkaim. Stało się jasne, że to na nim Vit z Gavriilem musieli się skupić, a Lala z Izoldą o nim wspomnieć w artykule.
- Zrobicie, jak uznacie za słuszne, byleby ostatecznie w zabezpieczaniu trenu uczestniczyli wszyscy zainteresowani – odparł Afanasiy, zaciskając zęby, by nie dorzucić, że przed momentem dość wyraźnie zaznaczył, że Arkaim zostało już wystarczająco przetrząśnięte przez Raskolników. Na tym etapie ich zebrania każdy był dostatecznie poddenerwowany, by drobne niuanse wypowiedzi innych umykały niezauważone. Dodatkowo Yanev mierzyć musiał się również z kakofonią rozmów toczących się poza dostępnym przeciętnemu czarodziejowi spektrum. Zaognianie sytuacji zbędnymi komentarzami nie miało większego sensu. – Nie widzę też przeciwwskazań, byś uchodził za osobę postronną w trakcie tego procederu, jak również w czasie negocjacji, Gavriilu. W razie jakichkolwiek pytań i wątpliwości, jak mówiłem wcześniej, kontaktujcie się ze mną na adres Czerwonej Gwiazdy. Do tygodnia czasu każde z was otrzyma również obszerniejsze wytyczne misji, w jakich będziecie uczestniczyć – dodał, spojrzenie na krótką chwilę zatrzymując na Ivanie i skinieniem głowy dziękując mu za pracę, jaką przyjdzie mu wykonać. Ostatecznie, jakby nie było, powierzył mu najtrudniejsze zadanie: to w rękach Vanyi spoczywać będzie bezpieczeństwo ich towarzyszy, ostatnia droga ucieczki w wypadku katastrofy. – Skoro wszystko zostało ustalone… – Zrobił krótką przerwę, raz jeszcze przyjrzawszy się zebranym, dając możliwość wtrącenia czegoś jeszcze, gdyby ktoś zdecydował się w ostatnim momencie dorzucić jakąkolwiek drobnostkę: sugestię, pytanie, skargę. Nikt jednak się nie odezwał, więc Pajari kontynuował. – Nie będę was zatrzymywał. Dziękuję, że poświęciliście dzisiaj swój czas i podzieliliście się pomysłami. Uważajcie na siebie! – zakończył lakonicznie, po czym zabrał się za usuwanie rzuconych zaklęć i wyczyszczenie pomieszczenia z przejawów ich obecności. Mimo że do więzienia rzadko kiedy ktoś zaglądał, nie znaczyło to, że mogli swobodnie się po nim poruszać. Wystarczyłby jeden nalot gwardzistów po tak spontanicznym spotkaniu, by każde z nich miało przesrane.
Młodzi Raskolnicy po kolei opuszczali miejsce zebrania; ostatni teleportował się Pajari.

wszyscy z tematu
Sponsored content


Skocz do: