Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czw 19 Paź 2017, 20:53
Na piętrze

Tuż nad lokalem z antykami Wrońskiego znajduje się jego prywatne mieszkanie, co niejednokrotnie wyjaśniał paranoją, jakoby ktoś miał chcieć się do jego sklepu po bliżej nieokreśloną rzecz włamać. Pomieszczenia się w nim znajdujące nie ustępują przepychowi tym na dole, potwierdzając tym samym, że Lew lubił otaczać się pięknem. Brak tu jednak chociażby kwiatów, co jest dodatkowym świadectwem tego, że w jego życiu brak kobiety albo skrzata, który by mu to podlewał. Ostatnią próbą w tym kierunku był dawno wyrzucony, uschnięty kaktus. Do środka można dostać się schodami znajdującymi się na zapleczu sklepu lub wspinając się po boniowanej ścianie i wybijając okno.

Lew Wroński
Lew Wroński
Na piętrze Tumblr_pib7wuJOgS1wcpipoo5_250
piekło (i nie jest to żart ani metafora)
27 lat
błękitna
neutralny
czarnoksiężnik, snycerz, artysta, ex-celebryta
https://petersburg.forum.st/t1039-lew-wronskihttps://petersburg.forum.st/t1139-dziennik-lwahttps://petersburg.forum.st/t1138-relacje-lwahttps://petersburg.forum.st/t1142-ptaszek#4318

Czw 02 Lis 2017, 09:02
Niesamowicie piękne było to mieszkanie i być może Aristova mogłaby pozachwycać się kunsztem jego wyrobów gdyby nie fakt, że Wroński rzucił nią o ziemię w sypialni. Na stoliczku leżało kilka świec, będących jedynym źródłem światła w pomieszczeniu. Okna zasłonięte były kotarami. Grubymi, bordowymi kotarami, nie przepuszczającymi choćby odrobiny światła na zewnątrz i do wewnątrz.
Stanął nad nią, poprawiając przy tym mankiety.
- Masz jakąś rodzinę, Katja? Kogoś, kto będzie cię szukał?
Zapytał, chociaż nie oczekiwał sensownej odpowiedzi. Każdy w takich sytuacjach kłamał, że ktoś czekał na nich w domu z kolacją. Ale nikt jeszcze nikogo nie poinformował, przynajmniej we Lwa karierze, że wybiera się dziś wieczorem do sklepu z antykami psychopaty.
- Rozbieraj się. Ubrania wrzuć do tego wiklinowego kosza - skinął głową w jego stronę. Nie miał zamiaru ryzykować tym, że Katja trzymała gdzieś w kieszeni nóż lub różdżkę. Nie zaryzykowałby jakimś absurdalnym scenariuszem, w którym zaplanowała zemstę. - Ruszaj się, pani masochistko.
Nie żartował. Była jeszcze opcja na siłę, ale nie był pewien czy kobieta chciała się w to bawić. W czystej teorii wystarczyło być przecież grzecznym. Nie irytować. Wypełniać polecenia jak dobry piesek. Takie zachowanie Wroński gloryfikował na sposoby wszelakie.
Płomienie tańczyły mu na twarzy, znów niezdolnej do wyrażania czegoś poza kamiennym spokojem. Światło błysnęło również w nożu. Tym samym, za którego pomocą okaleczył ją kilka dni temu. A właśnie, mógł przy okazji zobaczyć czy Aristova usunęła z pleców krwawą niespodziankę po powrocie do domu, czy chodziła z nią po mieście i udawała, że nic konkretnego się nie stało. Nie był powiem pewien, czy mogła zrobić to sama. Jego podejrzenia były bliższe temu, że musiała poprosić o pomoc, a to wiązało się z jakimś upokorzeniem.


Ostatnio zmieniony przez Lew Wroński dnia Sob 04 Lis 2017, 23:25, w całości zmieniany 1 raz
Katja Aristova
Katja Aristova
Na piętrze Lk97v5E
Petersburg, Rosja
20 lat
błękitna
neutralny
wróżka
https://petersburg.forum.st/t1047-katja-aristova#3783https://petersburg.forum.st/t1141-katja-aristovahttps://petersburg.forum.st/t1122-zabierz-mnie-dalekohttps://petersburg.forum.st/t1140-sierioza

Pią 03 Lis 2017, 00:35
Syknęła, gdy tylko poczuła palce zaciskające się na jej włosach, ciągnące ją w kierunku mieszkania Wrońskiego. W desperackim geście obrony zamknęła w uścisku jego nadgarstek, aby posłusznie za nim ruszyć — opór w tym momencie nie mógł przynieść jej żadnego lukratywnego skutku. W umyśle zaś, tak wrażliwym na piękno i mnogość uniesień, brzmiał jedynie chrzęst kolejno zamykanych uprzednio zamków, boleśnie przypominając o szaleństwie sączącym się z sytuacji, w której umiejscowiło ją jej własne obłąkanie czające się na dnie duszy.
Goryczą zabrzmiało w jego ustach ów pytanie, które dotarłszy do umysłu Katji rozmyło się z wdziękiem rozlanego mleka, chcąc zaszklić w odpowiedzi oliwkowe aleksandryty ocząt, zamiast tego jednak uniosło dumnie jej podbródek ku górze. Chciała wykrzyczeć w niebyt, iż czeka na nią zatroskana rodzina, która będzie — na wskroś przejęta jej losami — przeszukiwała każdy najodleglejszy kąt Petersburga tylko aby ujrzeć ponownie jej zaginione oblicze. Pogodziła się jednak już dawno z innym obrazem, który malowała jej rzeczywistość, z twardymi rysami kamiennych oblicz niewzruszonych na jej ulotność, dziecięcą niewinność dwudziestoletniej duszy; Zacięła się momentalnie, zupełnie jakby utknęła w malignie własnych wspomnień, patrząc nieobecnie na jego oblicze stanowiące parkiet dla tańczących poświat płomieni zajmujących świece. Po chwili zapowiedzianej trzepotem gęstego akordeonu rzęs wspięła się na palce, aby przechylić głowę na bok i uśmiechnąć się anemicznie, kompletnie obco, niepodobnie do samej siebie, nie ukazując rzędu białych pereł, a jedynie niepewnie kierując kąciki ust ku górze.
Nie — odparła półgłosem, jakby bała się, że pełnią tonu zakłóci odgórny porządek miejsca o tak niebagatelnej urodzie, niemalże rustykalnego, oświetlanego jedynie poblaskiem strzelistych świec. — Nikt na mnie nie czeka. Nikt się też nie przejmie moim zniknięciem. Czy już w tym momencie ściągam na siebie niełaskę niebios? Czy to dzisiaj dowiem się jak wygląda oblicze śmierci? — rzekła, ostatnim pytaniem barwiąc przestrzeń ledwie złamanym w głoskach, łagodnym szeptem.
Uznała wykonanie polecenia, które opuściło jego usta za nieobciążającą ją oczywistość, naturalną kolej rzeczy, szlak, którym od początku miał podążać świt jej żywota. Odsunęła się od niego długością paru tanecznych kroków, aby odwróciwszy się do niego plecami — ha, zupełnie jakby chciała zaprezentować nienaruszony stan dzieła, którym zaszczycił jej ciało! — ściągnąć cienki, biały materiał sukienki przez głowę i to samo uczynić z bielizną. Czerń jej zwichrzonych pukli opadła wdzięcznie na ramiona, częściowo przysłaniając piersi oraz linie łopatek. Odwróciła się do niego dopiero po dotkniętych chwilami namaszczenia sekundach nie z kokieteryjnym uśmiechem, który winien przynależeć do wydźwięku sytuacji, lecz z kamienną nieomal maską.
Lew Wroński
Lew Wroński
Na piętrze Tumblr_pib7wuJOgS1wcpipoo5_250
piekło (i nie jest to żart ani metafora)
27 lat
błękitna
neutralny
czarnoksiężnik, snycerz, artysta, ex-celebryta
https://petersburg.forum.st/t1039-lew-wronskihttps://petersburg.forum.st/t1139-dziennik-lwahttps://petersburg.forum.st/t1138-relacje-lwahttps://petersburg.forum.st/t1142-ptaszek#4318

Nie 05 Lis 2017, 11:48
Usiadł na jednym z foteli obitych w skórę, przejeżdżając po oparciu palcem, co wydało charakterystyczny dźwięk. Druga ręka sięgnęła do stoliczka, z którego podniosła szklaneczkę i uniosła ją w górę, do ust Wrońskiego. Alkohol. Teoretycznie powinien był z nim skończyć, ale w tym ciele smakował i działał lepiej. Przyjemniej.
Krótko już było do tego, by zalała go fala gorąca, by zobojętniał jeszcze bardziej, o ile w ogóle było to we Wrońskiego przypadku możliwe. Dotarło do niego, przynajmniej w jakimś stopniu, dramat jego prawdziwej rodziny, która tak bardzo pragnęła by córka dorosła, ale teraz, kiedy błękitnym oczom dane było obserwować nagie ciało Aristovej, łatwo było dojrzeć smutną prawdę - potrzeba dominacji była dziecinna. Nieustanna walka i pragnienie, aby nikt nie czuł się w twoim towarzystwie bezpiecznie to nie władza i rozsądek - to kolejny stopień obłąkania. Jako Lew Wroński nie powinno się trzymać w sobie tych wszystkich emocji, ale to było silniejsze.
Wypróbował rękę.
Świst rozciął powietrze.
I bat uderzył o fotel.
Niech więc i do końca odejdzie moralność, niech idzie krok w krok świadomość, niech odejdą zasady. Wziął drugi łyk, nic nie powiedział, tylko wskazał głową ten kosz, informując tym samym o niewykonanym poleceniu. I znów świst i bat, o fotel, lecz mocniej. Zachęta czy groźba?
- Nikt cię nie szuka, Katjo. Dlaczego? - zapytał spokojnie, uważnie obserwując jej ręce i ruchy. - Nazwisko.
A może ją kojarzył? A może powinien wiedzieć więcej, wyczytać gdzieś z przeszłości największej ofiary w historii. Może śmiałość wynikała ze skojarzeń. Z wiedzy, że niegdyś byli sobie blisko w sposób, jakiego obecny Wroński nie rozumiał, bo nie znał?
Katja Aristova
Katja Aristova
Na piętrze Lk97v5E
Petersburg, Rosja
20 lat
błękitna
neutralny
wróżka
https://petersburg.forum.st/t1047-katja-aristova#3783https://petersburg.forum.st/t1141-katja-aristovahttps://petersburg.forum.st/t1122-zabierz-mnie-dalekohttps://petersburg.forum.st/t1140-sierioza

Pon 06 Lis 2017, 22:49
Stała przed nim naga, w całej swojej prezencji wątpliwej urokliwości raptem nimfy wodnej, tej o splątanych włosach, wychudłym, bladym ciele, świdrującym spojrzeniu zionącym ze szmaragdowych ocząt o duszy skrytej gdzieś w głębi jestestwa. I przez tę mnogość sekund, w których obserwowała jak ze stoickim spokojem Wroński upija łyk trunku ze szklanki, sunie palcem po skórzanym obiciu fotelu i oddaje się subtelnościom namysłu, nie okryło jej barchanowym całunem muśnięcie wstydu, wedle którego miałaby czuć gorzej z własną czcionką, którą zapisywała się na łamach wszechświata. Nie pozbywała się wszak w swawoli niewinnej, nimfetkowej bieli sukienki przed oczyma byle kogo.
Ponieważ... — zaczęła, lecz słowa zastygły woskiem w jej gardle, osiadając kleistym syropem na migdałkach, odbierając zdolność wyrzucania w eter słów o barwie pięknej, natchnionej, jednak również pełnej bolączki oraz silnie skłębionej goryczy. Zmarszczyła brwi, zamarłszy w niemocie, w słodkim niebycie, w którym jedynymi istnieniami były wiszące ponad głowami ludzkimi widma; Wszak czy Wroński nie powinien łączyć jej twarzy z tanatyczną woalką hańby, którą okryła rodzinę? Czy nie powinno mu nazwisko dzierżone przezeń na barkach nasuwać się samo na kraniec języka, bulgotać niewyraźnie w mętnych wodach pamięci? Czy fama niesiona miesiącami wstecz z prędkością afrykańskiego tamtamu brzmiąca kontrowersją odnośnie wydziedziczenia córki Ivana Aristova nie powinna była zakotwiczyć się choć odrobinę w lwiej atencji? Jednak patrząc w błękit jego tęczówek ślący szeptem nieomal pytanie, które zawisło między nimi bezsłownie, wsłuchując się w głoski jeszcze pobrzmiewającego w osnutej oniryzmem rzeczywistości Dlaczego? uświadomiła sobie nieodwołalnie o powadze zadawanego jej pytania, o chęci uzyskania informacji, która dotychczasowo była dla mężczyzny atypową enigmą. — Ponieważ nie mam żadnej rodziny w Petersburgu, nie jestem także szczególnie przyjacielsko usposobiona, nie garną ku mnie ludzie. Jeśli mnie tutaj zaszlachtujesz, to zapewne miną miesiące, nim ktokolwiek zacznie mnie szukać, bo tyle potrwa, nim moją matkę przejmą listy bez odpowiedzi zwrotnej — skłamała miękko, z niemalże wyuczoną wprawą. Was, arystokrację, uczą takich rzeczy od pierwszego słowa opuszczającego plugawe usta.Nazywam się Katja Mikhailova — rzekła tonem spokojnym, nieomal wystudiowanym, przywdziewając kostium istoty, którą się stawała w tych brudnych, mniej sycących oko petersburskich ulicach.
Wrzuciwszy ubrania do wskazanego przezeń kosza, powiodła wzrokiem za ruchem jego dłoni, w ów wejrzeniu nie posiadając zbytku nut przelęknięcia tudzież jakichkolwiek atrybutów słodyczy niewinności. Wpatrywała się z niekrytą fascynacją w zamach, jaki podejmuje Wroński, wsłuchiwała się w świst tnący powietrze niby zimnym ostrzem sztyletu, aby w puencie ciche westchnięcie opuściło jej pełne wewnętrznych sprzeczności, diabelskich sporów i bolesnego piękna gardło i ubarwiło jedną milionową przestrzeni. Uniosła powoli drżącą dłoń ku własnemu obliczu, aby odgarnąć przysłaniające smukłe rysy twarzy krucze pukle, dopiero na płatku ucha poczuwszy, jak trupio zimna jest jej sparaliżowana niewiadomym dłoń. Pierś zaś, której już nie przysłaniały antracytowe kosmyki, niespokojnie wznosiła się pod wpływem miarowych uderzeń dzwonu serca bijącego nieopanowanie niczym ptak chcący wyrwać się ze szczerozłotej klatki.
Lew Wroński
Lew Wroński
Na piętrze Tumblr_pib7wuJOgS1wcpipoo5_250
piekło (i nie jest to żart ani metafora)
27 lat
błękitna
neutralny
czarnoksiężnik, snycerz, artysta, ex-celebryta
https://petersburg.forum.st/t1039-lew-wronskihttps://petersburg.forum.st/t1139-dziennik-lwahttps://petersburg.forum.st/t1138-relacje-lwahttps://petersburg.forum.st/t1142-ptaszek#4318

Pon 20 Lis 2017, 11:56
Wroński zacisnął dłoń na baciku, obserwując jak posłusznie wykonuje jego polecenia i musiał przyznać przed samym sobą, że generowało to w nim uczucie zadowolenia, niekoniecznie zrozumiałego, ale silnego na tyle, aby człowiek wiecznie ze wszystkiego niezadowolony mógł się wreszcie uśmiechnąć. Nie wiedział czego oczekiwała od niego Katja i może nawet trochę bał się pytać, aby nie zniszczyć tego co miał, aby nie uderzyć jej w gniewie i nie złamać przypadkiem karku, pakując całą tę ich igraszkę do kosza. Kończąc zabawę przez niedopatrzenie, jakiego nie chciał się w tym stanie euforii dopuścić. Czuł za to potrzebę kontynuacji cierpienia, jakiego zdołał już przez ten krótki czas zadać. Chciał ją wreszcie złamać, żeby płakała i prosiła o koniec męki. Myślenie o tym sprawiało, że skostniałe ciało jakie przejął po upitym trupie zdawało się o wiele bardziej żywe niż powinno - krew wyraźnie płynęła w nim szybciej.
- Jeżeli mówisz prawdę - zaczął głosem ściszonym, dźwigając się z fotela na którym to zasiadał i robiąc w jej stronę kilka nieprzyjemnych kroków - to cię nie znajdą już nigdy - znalazł się tak blisko, by chwycić ją pazurami i przyciągnąć do siebie szarpnięciem, nieeleganckim i niewyuczonym - bardziej zachłannym i niecierpliwym niż mogłoby się w tej sytuacji wydawać. - Jeżeli skłamałaś, a ja się o tym dowiem, dopilnuję aby rodzina dostawała twoje poćwiartowane ciało w kawałkach przez najbliższe lata, niezależnie od tego gdzie się przeprowadzą. Mam swoje sposoby.
Lewa dłoń sprawdzała jej przy tych słowach tętno.
- Jak bardzo mogłabyś, jeżeli w ogóle, zadurzyć się w rękach mężczyzny, który wymierza ci nimi chłostę? Jak bardzo wypieściłaś sobie kult pięknego pana, zadającego ci cierpienie na miarę tego, jakie męczennicy przekazywali pieśniami płonąc na stosach?
Miałem ja kiedyś przyjaciółkę o podobnych zainteresowaniach, ale obawiam się, że ostatecznie mąż utopił ją w morzu, chociaż niewiele później chciał o tym mówić, bo zaszył się w tej swojej piwnicy.
Ostatni raz gdy ją widziałam była mocno pobita. W całym tym absurdzie wyglądała na szczęśliwą.
Katja Aristova
Katja Aristova
Na piętrze Lk97v5E
Petersburg, Rosja
20 lat
błękitna
neutralny
wróżka
https://petersburg.forum.st/t1047-katja-aristova#3783https://petersburg.forum.st/t1141-katja-aristovahttps://petersburg.forum.st/t1122-zabierz-mnie-dalekohttps://petersburg.forum.st/t1140-sierioza

Wto 06 Lut 2018, 02:19
Szara narracja jej linii życia skąpanej w świetle reflektorów, żałosnej ballady, kantyczki, przeklętego refrenu ubierała nieboskłon ścielący się kopułą nad jej istnieniem w odmęty czerni poprzetykanej gwieździstym blaskiem. Skromność jej bycia pośród tożsamych jej bytów płaskich zanurzała się w równej betonowej szarości, acz umysł uciekał od kosmicznej wartości złota. Była raptem zagubioną dzierlatką pośród wysokich gór, tak niezmierzonych i niezbadanych, tych, dla których samo niebo się skłaniało, tłukąc swoje przepełnione bolesnym pięknem bytowanie o strzeliste wierchy. Z tej wysokości wszak oglądanie puszystych obłoków chmur już nigdy miało nie być takie samo. Jej życie, wspominane po raz kolejny, było nibyduchem snu, potencjałem dzierżonym w dłoniach samego Morfeusza, rozckliwioną kołysanką leczącą zszargane niczym spękane struny skrzypiec nerwy.
I stała w tej niepozbawionej tanatycznego komizmu sytuacji, o zagaszonym blaskiem szarości wnętrzu, o alabastrze skóry nieodzianej w żaden z wadzących dramacie sceny materiałów. Dopiero ów zachłanne, niecierpliwe szarpnięcie ku niemu sprawiło, że w całej martwości jej stanu duchowego, dzwon serca zabił kilkukrotnie mocniej, pozwalając sile bicia rozejść się po kończynach. Uniosła dłonie, początkowo drżące, niepewne, układając je na nasadzie jego szyi, sunąc opuszkami palców po wrażliwości skóry. Zsunęła je po chwili na jego odzienie, zamykając w uścisku materiał, dociskając swoje ciało do jego. Obrazy stworzone w jej głowie kolejno spadały ze ściany, tłukąc się o podłogę, pozostawiając za sobą blade duchy plam.
Kolejne westchnięcie, kwiat umykający jednej milionowej wszechświata.
W takim tobie? Niech odpowiedzią na twoje pytanie będzie fakt, iż wciąż mam ślad na plecach po twoim ostatnim dziele artystycznym, a jednak tu przyszłam. Wprost do paszczy... — urwała, smakując słowo, które na palcach miało opuścić jej wargi ...Lwa. — Szmaragdy jej oczu zmrużyły się nieznacznie, gdy przekrzywiała głowę, wpatrując się w niego niczym w najpiękniejszy spośród obrazków.
Przekrzywiła nieznacznie głowę, pozwalając splątanym, czarnym puklom opaść na ramię, spłynąć po nim niczym rozmyta, wyrazista akwarela tknięta wodnym dotykiem. Jej wszechświat momentalnie zgasł — wszystkie szarości, w które ubierała codzienność przestały walczyć o tron istnienia, jedyną istotnością pozostał on, tak niewymownie piękny w swej chłopięcej urodzie, jak i przerażający w tnącym spojrzeniu. Fala gorąca uderzyła jej umysł, chociaż po ciele przebiegł dreszcz odznaczający się piętnem zimna. Samorzutnie rozkochała się w pachnących orchideach jego władczości, zachłanności, gwałtowności. Cała gama wielobarwnych cech dotknęła ją u samej duszy, nakazując bezwzględne posłuszeństwo, któremu uległa.
Lew Wroński
Lew Wroński
Na piętrze Tumblr_pib7wuJOgS1wcpipoo5_250
piekło (i nie jest to żart ani metafora)
27 lat
błękitna
neutralny
czarnoksiężnik, snycerz, artysta, ex-celebryta
https://petersburg.forum.st/t1039-lew-wronskihttps://petersburg.forum.st/t1139-dziennik-lwahttps://petersburg.forum.st/t1138-relacje-lwahttps://petersburg.forum.st/t1142-ptaszek#4318

Pią 11 Maj 2018, 00:50
Oddawała mu się od razu w całości. Nie widział w niej odzianej w koronki, delikatnej panny, która swoimi bosymi stópkami sunie po trawie i kusi spoglądając w jego oczy - jak każda kobieta adorująca go do tej pory. Nie była jak inne - nie! Daleko jej też było do modliszki chcącej po wszystkim odgryźć mu głowę i udekorować nią swoje lokum, aby później pławić się tym, że tak bardzo jej pożądał, a ona odebrała mu życie.
Nie!
Katja Aristova przypominała mu tylko i wyłącznie jedną kobietę. Kobietę, której prawdziwy Wroński nie mógł pamiętać, a nawet gdyby mógł odczytać wspomnienia ducha jaki to go opętał, to pewnie ujrzałby tylko mgliste wspomnienie rozpaczliwej Benoit. Kochającej, ale nie kochanej, bo jej miłość była brudna i obrzydliwa. To sprawiało, że mężczyzna poczuł się znów jak pies na posyłki. To go zirytowało. Wszystkie dni spędzone na byciu gorszym, brudnym, adorującym kogoś, kogo nigdy nie mógł mieć. Nie tylko przez płeć, przez uznanie, że uczucie może być chorobą. Chodziło o hierarchię, o bycie podnóżkiem bogaczy, takich jak jej mąż... uwielbiany przez nią mąż, znienawidzony przez Benoit do granic możliwości. A on tylko chciał całować jej stopy. Ułożyć ją na łóżku i ukochać ją od nóżek wzwyż, opiekować się nią, sprawić aby nie wstydziła się używać go do przyjemności, czuła się przy nim dobrze.
Dzisiaj tkwiło w nim jedynie uczucie pustki i nienawiści. Pamiętała Lestrange jak przez mgłę. Przecież umarła dawno.
Ręce Lwa zacisnęły się na boku Katji w sposób mocny i nieprzyjemny, spowity myślami, jakich wcale nie chciał do swojej głowy przywoływać. Te jednak napływały same. Ciepło jej ciała sprawiło, że poczuł się chaotycznie i nieprzyjemnie, chociaż do tej bliskości na opak dążył. Odepchnął ją mocno, rzucając ciałem w stronę podłogi przy łóżku.
- Jesteś chora - skwitował jej zachowanie, jakby słowa młodej Aristovej wymagały jakiegokolwiek komentarza. - Zepsuta w środku jak stary owoc, który z wierzchu próbuje udawać, że wciąż można go zjeść.
Wcale nie był lepszy. Nie przeszkadzało mu jednak czuć się takim.
- A gdybyś i na zewnątrz pokazywała swoją prawdziwą naturę? Gdybym cię oszpecił i wypuścił, to jak byś żyła?
Nie pozwolił jej wstać ani ruszyć się - każde takie drgnięcie kwitował uderzeniem bata. Wroński nie posiadał blokady, która zabroniłaby mu uczynienia krzywdy drugiej osobie - splamił ręce krwią nie jeden raz. Zęby również. Czasami nie miał nawet szczególnego powodu.
Zadawanie bólu było po prostu przyjemne.
Sponsored content


Skocz do: