Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 10 Gru 2017, 19:42
Salon

Największe, a przy tym najbardziej reprezentatywne pomieszczenie w całym mieszkaniu. Utrzymane jest w ciemnych barwach, lecz dzięki dużemu oknu nie sprawia wrażenia przygnębiającego. Na ścianach powieszonych jest kilka obrazów, wszystkie to jednak reprodukcje dzieł Egona Schiele. Po prawej stronie od wejścia umieszczono kominek podłączony do Sieci Blysk, a zaraz obok niego znajdują się komoda, na której postawiono gramofon Elżbiety, miseczkę z owocami i niewielki świecznik, oraz szafka na książki i płyty, nieco dalej zaś kanapa obita brokatem w babcine, florystyczne motywy. Z lewej strony znajduje się wejście do kuchni. Naprzeciwko drzwi, tuż pod oknem postawiono stół, na nim natomiast zawsze, nieważne czy to lato, czy zima, stoi dzbanek z trzema gałązkami bzu. Podłogę z drewnianych, ciemnych desek niegdyś chroniło zaklęcie zapobiegające rysom, obecnie jednak jego działanie przestaje działać, ale Irenie niespieszno ani do jego odnowienia, ani do zakupienia dywanu.
Elżbieta Odrowąż
Elżbieta Odrowąż
Kraków, Polska
28 lat
czysta
neutralny
współwłaścicielka Piwnicy Bazyliszka
https://petersburg.forum.st/t886-elzbieta-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t964-odrowaz-elzbietahttps://petersburg.forum.st/t896-dusisz-mi-dusze-a-ja-sie-w-tobie-durzehttps://petersburg.forum.st/t936-dariusz

Nie 10 Gru 2017, 21:44

16.05.1999


Ledwo dzwon północ wybił najpewniej gdzieś tam w dworze Wrońskich zwiastując oczepiny, tak się Elżbieta na progu mieszkania siostry zjawiła wyglądając, cóż, wcale nie tak nieszczęśliwie jak zazwyczaj, kiedy się tam materializowała. Wiele elementów innych było w niej przecież, koszulka świeża i oddech też, w ogóle nie spaczony godzinami pogrążania się głębiej w alkoholickim szale. W stanie tym trwała już cały tydzień brawo dla Elżbiety, bo ostatni raz kieliszek wzięła do ust w Babuszce. W zasadzie kilka tych kieliszków w siebie wlała, ale to nieistotne, bo teraz, nawet gdyby jej się zdarzyło choć kroplę wódy, to adrenalina od razu by ją na nogi postawiła.
Dzisiaj sobota, nie, niedziela, już przecież trzy minuty po północy, w każdym razie Piwnica powinna być do trzeciej otwarta, ale wraz z Twardowskiego i pozostałej marnej klienteli się ulotnieniem zamknę Elżbieta na wszystkie spusty lokal i wsiadła na swoją miotłę pędząc pomiędzy budynkami wcale nie wysoko, szlakami nocnymi na wysokości pierwszych pięter.
Bardzo by chciała swój gramofon, ale nie po to zupełnie leciała, tylko żale z serca wylać, więc na sprzęt tylko zerknęła i usiadła na stołku cierpliwie czekając na swoją herbatę, tylko zerkając co tam za oknem się dzieje, ale nic.
Nie zapytała nawet, czy nie za późno, przecież nie.
Pierś jeszcze falowała jej w górę w dół, coraz mniej rytmicznie, trochę z tych wydarzeń, zdenerwowania, z lotu szybkiego i przeskakiwania po schodkach z miotłą w ręce.
Musi sobie sprawić pasek na tą miotłę, żeby ją móc tak na plecach jak katanę. Widziała takie rozmaite, kolorowe w domu towarowym.
Ale Elżbieta nie chciałaby kolorowego, najlepiej czarny, żeby jej do sukienek pasował i nie bardzo się w oczy rzucał.
- Dziękuję. – Postawiony na stole kubek machinalnie przyciąga do siebie, chociaż pić nie będzie jeszcze, bo gorące, ale chyba z samej potrzeby jakiegoś ruchu rękami wykonania zagarnęła i o. Tak będzie teraz siedzieć. Ciepła ceramika, a jej przecież dłonie też płoną.


Ostatnio zmieniony przez Elżbieta Odrowąż dnia Pon 08 Sty 2018, 18:12, w całości zmieniany 3 razy
Irka Odrowąż
Irka Odrowąż
Salon Ytc0My2
Kraków, Polska
27 lat
czysta
za Raskolnikami
współwłaścicielka Piwnicy Bazyliszka
https://petersburg.forum.st/t878-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t963-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t879-podobne-wzywa-podobnehttps://petersburg.forum.st/t948-bazylia

Sro 13 Gru 2017, 16:48
Nauczyłam się nie pytać (szczególnie w sytuacjach, gdy ktoś niespodziewanie zjawia się na progu mojego mieszkania). Nauczyłam się, że pytaniami rzadko kiedy otworzyć można wrota skarbca pełnego odpowiedzi; że dużo częściej zamykają wszelkie drzwi, uniemożliwiając obranie jakiejkolwiek drogi, zuchwale zatrzymując w jednym miejscu nierzadko pozbawionym bezpiecznej strefy komfortu. Nauczyłam się czekać, nie poganiać ani siebie, ani nikogo innego – w tym stanie, gdy czas i przestrzeń wydają się jałowe, szczegóły zaczynają nieśmiało wychylać na wierzch, uchylając rąbka tajemnicy, pozwalając samemu wpaść w nieopowiedzianą jeszcze historię. To rozwiązanie wygodne dla dusz detektywistycznych, dla żądny sensacji poszukiwaczy teorii spiskowych, nie dla mnie, bo zawsze wolałam konkrety. Dlatego i w tym przypadku na konkrety poczekam, nie wydając bezpodstawnych osądów, nie robiąc wyrzutów, że lokal czynny winien być jeszcze trzy godziny, że przez tak niepoważne zachowanie ktoś wreszcie postanowi Piwnicę zamknąć. To nie ma znaczenia w obliczu Elżbiety znajdującej się w tym mieszkaniu. Elżbiety, która raptem jeszcze tydzień temu wieszała na mnie koty i która niemal nigdy z własnej woli nie wracała do rodzinnego domu.
Usadzam ją przy stole, otwierając okno. Z blatu zgarniam stolnicę i miskę z resztką jabłek. Nastawiając wodę, uprzątam resztę pozostałych na stole składników, szarlotka już od kilku minut siedzi w piecu, więc jeśli Ela nie zamierza tak szybko się zwinąć, może będzie chciała skusić się na kawałek ciasta. Może nawet zostanie na noc, bo gdy zerkam na nią od czasu do czasu, pilnując wypieku, serce mnie boli, gdy widzę, jak jest roztrzęsiona, jak najchętniej pewnie by czymś porzucała, więc do naparu postanawiam dodać trochę macierzanki, kadzidli i szałwii i wreszcie stawiam przed nią kubek, a sama siadam po przeciwnej stronie stołu.
I nie wiem, co powiedzieć. Czy cokolwiek powinnam, czy może lepiej gdybym wciąż próbowała ćwiczyć cierpliwość. Widzę przecież, że coś się stało – wskazuje na to absolutnie wszystko – więc gnębienie durnymi pytaniami co, czy coś, dlaczego, mówmówmów mogłoby skończyć się jak każda nasza rozmowa. A to staje się już tak nużące i męczące, że chyba wolałabym, by w ogóle się tu nie zjawiała, jeśli tą drogą miałaby potoczyć się ta sytuacja.
- Jeśli ci zimno, mogę zamknąć – mówię wreszcie, skubiąc rękaw swetra. Nawet spojrzeć na nią nie jestem w stanie.
Elżbieta Odrowąż
Elżbieta Odrowąż
Kraków, Polska
28 lat
czysta
neutralny
współwłaścicielka Piwnicy Bazyliszka
https://petersburg.forum.st/t886-elzbieta-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t964-odrowaz-elzbietahttps://petersburg.forum.st/t896-dusisz-mi-dusze-a-ja-sie-w-tobie-durzehttps://petersburg.forum.st/t936-dariusz

Sro 20 Gru 2017, 14:39
Rozmowy nie wychodziły im nigdy. Poza tym, że samej Elżbiecie z nikim innym też nie, z sąsiadką jedynie, bo co to za filozofia potakiwać głową i przyjmować listę zakupów. Przyjaciół nie miała nigdy ani w szkole, ani po, chłopców też żadnych, nigdy na dłużej, niż parę godzin, zamiast łóżek materace na ziemi i brudne naczynia, wszyscy zdawali się mieć takie same twarze i imiona, Ela nawet nie pamięta, bo kiedy tylko zaczynała się ubierać to nie interesowali jej już wcale, zresztą mutualnie ona ich też.
Z nimi też nie było o czym rozmawiać, ani tym bardziej nie było potrzeby o nich rozmawiać, Ela nigdy nie dociekała, jak Irena spędza czas wolny i tak się mijały w jednej rzece, bez znaków umownych, czasami się zderzając. A raczej Ela uderza i chociaż się teraz uspokaja względem siostry, to do nocowania w tym mieszkaniu jeszcze długa droga.
Poza tym, rozumiesz sama Ireno, kotek byłby smutny, gdyby sam miał w elowym mieszkaniu dzisiaj spać.
- Nie jest. – Odpowiada tylko, natychmiast, chyba nawet z Ireny nie zdążył oddech zejść, już się dowiedziała. Przecież ją zna, powiedziałaby, albo najpewniej sama wstała i trzasnęła tym oknem, aż szyby by się zatrzęsły, a Irena drgnęłaby odruchowo, bo to jednak huk.
Podnosi do ust kubek, ale herbata jest gorąca, więc tylko dmucha w powierzchnię cieczy i odkłada naczynie.
Nie jest jej zimno. Wręcz przeciwnie, krew w niej buzuje, aż dziwne, że nie ma wypieków.
Chciała Irce opowiedzieć, albo raczej w wielkim skrócie przekazać, co to ostatnio jej na głowę spadło i trochę też na głowę siostry pod biznesowym kątem, ale nie potrafi. To był chyba zły pomysł bardzo, żeby tutaj dzisiaj przyjść.
Przecież Ela nie potrafi rozmawiać.
Irka Odrowąż
Irka Odrowąż
Salon Ytc0My2
Kraków, Polska
27 lat
czysta
za Raskolnikami
współwłaścicielka Piwnicy Bazyliszka
https://petersburg.forum.st/t878-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t963-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t879-podobne-wzywa-podobnehttps://petersburg.forum.st/t948-bazylia

Sob 30 Gru 2017, 22:27
Nigdy nie miałam silnej woli i oszukuję samą siebie, skoro uważam, że uda mi się ją jeszcze wyćwiczyć w tym wieku. Już jest za późno, stare nawyki wsiąknęły głęboko, zakorzeniły się na wyjątkowo urodzajnym gruncie, silnymi korzeniami wrastając tak bardzo, że jakakolwiek zmiana nie byłaby możliwa bez zepsucia całego człowieka. Może dlatego też nigdy nie naciskałam na Elżbietę, nie wspominałam o ograniczaniu alkoholu, bo bałam się, że przestanie być moją Elą. Zawsze natomiast ulegałam mniejszym i większym pokusom, zawsze działałam pod wpływem impulsu, przekonana że pierwsza myśl bezwzględnie jest tą najlepszą – to akurat niewiele wspólnego ma z prawdą, nie ma jednak potrzeby rozpamiętywać zaprzeszłych błędów. Czuję, jak i tym razem chęć poznania powodu, dla którego Ela przyszła do mnie, a nie do nikogo innego, rwie się do wyjścia na wierzch; jak wszystkie postanowienia siedzenia w milczeniu i czekania, aż sama wyjaśni mi, o co chodzi, rozwiewają się, jakby były niczym więcej niż pyłem. I czuję, że nie ma sensu zdawać się na Dolę i jej przychylność, bo o cokolwiek bym zapytała, cokolwiek powiedziała lub nie, będzie tak samo. Przerabiałyśmy to tyle razy i na tak wiele sposobów, że przecież nic mnie już nie zaskoczy.
Odkładam ten irracjonalny strach na bok razem z dłońmi, które płasko składam na kolanach, i podnoszę wzrok na Elżbietę. Nie czekam, aż zdecyduje się odezwać, bo wówczas mogłybyśmy siedzieć tak w milczeniu do usranej śmierci, a przecież za niespełna pół godziny będzie trzeba zająć się ciastem.
- Więc… O co chodzi? – Brak w tym pytaniu agresywności, nawet zniecierpliwienia czy wyrzutu trudno się w nim doszukać, bo kiedy wreszcie je wypowiadam, wybrzmiewa głównie niepewność i strach. Nie wiem, z jakimi wieściami tu przyszła, nie wiem, czy chcę je usłyszeć, lecz wnioskując po jej zachowaniu, ton tych rewelacji daleki jest od wesołego. Gdyby miała wychodzić za mąż, gdyby wygrała w loterii, nawet gdyby miała zmieniać pracę, nie byłaby tak roztrzęsiona.
Twardowski, ziewając, wskoczył na kanapę i zwinął się w kulkę. Posyłam mu pełne żalu spojrzeniem, bo w tym momencie wolałabym mieć go na kolanach, by móc coś robić z dłońmi, a nie zaciskać kurczowo palce na kolanach.
Elżbieta Odrowąż
Elżbieta Odrowąż
Kraków, Polska
28 lat
czysta
neutralny
współwłaścicielka Piwnicy Bazyliszka
https://petersburg.forum.st/t886-elzbieta-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t964-odrowaz-elzbietahttps://petersburg.forum.st/t896-dusisz-mi-dusze-a-ja-sie-w-tobie-durzehttps://petersburg.forum.st/t936-dariusz

Pon 08 Sty 2018, 18:11
Silna wola to chyba ogólnie nie jest mocną cechą nikogo z tej rodziny, jakoś każdy Odrowąż siebie warty, wszyscy raczej na siebie zamknięci, niby rodzina, ale warto się trzymać schematów na spotkaniach, urodzinkach i podczas rozmów, które zwierzeniami mają być w zamyśle, szybko się jednak okazuje, że to zgrzyta. Za stare chyba już jesteście, Odrowążówny, żeby do siebie dotrzeć próbować, chyba za dużo za uszami, na kartach siostrzanej historii zbyt ciężko. A wy to w zasadzie więcej wspólnego, niż mogłoby się wydawać, te impulsy w dłonie łapiecie i co wam z tego przychodzi. Bo Ela to tylko same złe wieści zawsze przynosi, przez tą swoją krew gorącą.
- Zamknęłam wcześniej dzisiaj, Twardowski mi wrzucił glizdę do gardła. – Mówi prosto z mostu, chociaż pewne nieporozumienie może tu nastąpić, bo za kotem zezuje, kotem, co się notabene z jej kociełem to nie bardzo lubią, chyba wyczuwając właścicielek energię.
- Człowiek, nie kot. – Rzecz jasna z pozoru, no ale nigdy nie wiadomo.
- Chodził do szkoły z nami zresztą ja nie wiem, on w Krakowie ma rodzinę, wiesz który. – No Irenka, Miro, wiesz który. Elżbieta wie doskonale, ale to sprawa jeszcze inna, wspominać nawet o tym to grzech i dostane po głowie. Istotne, że larwe próbował zaaplikować.
- Przypierdoliłam mu butelkę w odwecie i wiesz. – Sięga po łyk herbaty, no bo co resztę ma mówić, skoro Irka na pewno wie, sytuacja jak wiele innych podobnych, bura w Piwnicy wybuchła, znowu Ela jest bohaterką, znowu jacyś klienci to widzieli, znowu mogą być problemy.
- Kuragin mi jeszcze groził mały chuj i los w ogóle ostatnio rzuca mi pod nogi męskie kłody, na przykład na parapet. – No i masz, znowu do losu a nie do siebie pretensje, chociaż z tym Kuraginem to wie na ile sama nawaliła, ale Irenie to postanowiła o tych groźbach nie mówić, dopóki się sama nie dowie, czy gnój tak na serio, czy tylko chciał o, swoją wyższość pokazać. Lepiej dla wszystkich, z samym Arsenim, żeby o to drugie chodziło i sprawa się nie potoczyła dalej. Bo wtedy to Irena pełne prawo będzie miała, żeby Elżbietę zamordować.
Irka Odrowąż
Irka Odrowąż
Salon Ytc0My2
Kraków, Polska
27 lat
czysta
za Raskolnikami
współwłaścicielka Piwnicy Bazyliszka
https://petersburg.forum.st/t878-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t963-irena-odrowazhttps://petersburg.forum.st/t879-podobne-wzywa-podobnehttps://petersburg.forum.st/t948-bazylia

Wto 23 Sty 2018, 20:56
Nie zdaję sobie sprawy z tego, w jakim napięciu oczekiwałam odpowiedzi siostry, dopóki z ulgą nie opadam na oparcie krzesła. Nikt nie umarł. Nikt jej nie zgwałcił. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo przez moment – krótkie mgnienie chwili, nim dociera do mnie co kto wrzucił jej w gardło robaka – nie jestem pewna, pod jakim kątem rozpatrywać glizdę. W tej uldze daruję sobie nawet poprawienie kota na psa, jednocześnie dając Elżbiecie możliwość swobodnego kontynuowania wyjaśnień.
- Wiem – wtrącam szybko, bo widzę, że Miron to jej dobrze siadł, co dziwne przecież wcale nie jest. W Koldovstoretz nie raz sama – bogowie uchowali, że nie na własnej skórze – miałam sposobność, by przekonać się, jak intensywnie myśli potrafił zająć, zawłaszczyć sobą cały dzień, choć nierzadko nawet na oczy się człowiekowi nie pokazywał. Zawsze jednak wystarczyło jedno słowo, jeden gest, jeden uśmiech, może nawet jeden robak, by nauka do egzaminu z białej magii słowiańskiej szła jak krew z nosa, kiedy Ludmila rantowała na Twardowskiego tak samo, jak teraz Ela; by pogaduszki przy międzyzajęciowej przekąsce zmieniły się w tyradę na temat miejsca Polaków w Unii Słowiańskiej; by dormitorium tonęło w przesiąkniętych do cna (i mdłości) różanymi perfumami pomiętych kartkach, zapisanych niedokończonymi wyznaniami uwielbienia.
Miron Twardowski był zakałą mojego rocznika i do tego stopnia starałam się wyprzeć go z głowy, że przez przypadek ochrzciłam swojego fenka jego nazwiskiem, co w późniejszym czasie, niestety dużo za późno, uświadomiła mi Izolda. Kiwam więc głową na kolejne wiesz, bo wiem – w obliczu tak przedstawionej sytuacji, przedwczesne zamknięcie lokalu wcale nie jest dziwne; wiem też, że Ela kolejny raz dała ciała, bo wcześniej nie z takimi gnidami potrafiła sobie poradzić.
- Coo? – Trudno powiedzieć, czy bardziej zaskakują mnie te groźby, czy wizja Elżbiety na parapecie. – Czym ci groził? I to się wiąże jakoś z tym parapetem? – Chowam twarz w dłoniach, opuszkami chłodnych palców przecierając powieki i znowu spoglądając na siostrę. – Bogowie, Ela, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że nic ci nie jest. Jeśli potrzebujesz czasu, żeby się z tym… Nimi uporać, wezmę twoje zmiany, nie ma problemu. Będziesz chciała ciasta? – Kciukiem wskazuję za siebie, bo z kuchni już wyraźnie czuć aromat szarlotki.
Nie chce. Z każdym słowem wyjaśnienia sytuacji dotyczącej Kuragina i Twardowskiego jej odmowa dziwi mnie coraz mniej. I chociaż ostatecznie proszę Elę, by przynajmniej przenocowała u mnie, kategorycznie odrzuca tę propozycję, zostawiając mnie z rewelacjami wypalającymi swoją goryczą dziury w duszy.

Elżbieta i Irka z tematu
Sponsored content


Skocz do: