Idź do strony : Previous  1, 2
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 04 Lut 2017, 14:43
First topic message reminder :

Kanały

Część wyspy poprzecinana jest siecią kanałów, które niegdyś stanowiły główne drogi dostarczania amunicji i broni do niezliczonej ilości arsenałów znajdujących się na terenie Kronsztadtu. Obecnie część z nich jest już mocno zapuszczona, niektóre, znajdujące się w mniej uczęszczanych częściach wyspy, całkiem wyłączone z użycia i opróżnione z wody, dzięki czemu swobodnie można dostać się do ukrytych tuneli, które prowadzą w głąb wyspy.
Vanya Gorchevski
Vanya Gorchevski
Kanały - Page 2 BNjDT9A
Sofia, Bułgaria
27 lat
czysta
za Raskolnikami
twórca magicznych przedmiotów i kłątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t618-vanya-gorchevski#1088https://petersburg.forum.st/t619-vanya-gorchevski#1092https://petersburg.forum.st/t622-vanya-gorchevski#1097https://petersburg.forum.st/t620-mahmud#1095

Sob 23 Gru 2017, 02:14
- Ty…! – próbujesz przedrzeć się przez muzykę, która niemiłosiernie dudni ci w uszach po tym, jak jakiś niespodziewanie typek przywalił ci bez konkretnego powodu. Podnosisz się od razu, po czym – nie zastanawiając się zbyt długo z powodu płynącego w żyłach alkoholu nad tym, co chcesz zrobić – próbujesz przywalić mu z pięści w podzięce. Nie mógłbyś tego zostawić, jednak nieoczekiwanie hamujesz się kilka centymetrów przed jego twarzą, gdy słyszysz, że chłopaki się ze sobą witają. I co? Szybko się okazuje, że to nikt inny jak Luka Stransky. – To wy się znacie?! – Krótkie pytanie, choć wypowiedziane z niemałym zdziwieniem w głosie, nie zostało usłyszane przez Vita, który zszedł nieco niżej do Marieny. Prawdą jest, że nie wszystkich miałeś okazję poznać. Do Rosji wróciłeś zaledwie rok temu i powoli poznawałeś jego nowych znajomych i historie, które cię ominęły podczas twojej nieobecności, ale nie sądziłeś, że ten dziwaczny Luka, co musiałeś go odwiedzić kilka dni temu w warsztacie, należał do tego grona. Masujesz prawą ręką swoją twarz, po czym opierasz się o ścianę i spoglądasz w dół na przyjaciela. W końcu wzrokiem powracasz do łysego. Oddałbyś mu, ale swoich nie bijesz.
- Ja pierdolę – mówisz tylko cicho pod nosem, czując jak leci ci z niego krew. Widzisz, Vanya, ciebie to zawsze spotykają jakieś kłopoty. Jeszcze Halíček zostawił cię w towarzystwie tego dziwnego Luki. Słyszysz jakieś krzyki, które nabierają na intensywności, ale nie bardzo się tym interesujesz, więc nie próbujesz nawet zidentyfikować tych słów. Potrzebujesz się znieczulić, bo dawno nie czułeś, by tak mocno coś cię bolało. Zabierasz z rąk przypadkowej osobie alkohol, po czym wypijasz go jednym haustem. – No dzięki, stary, dzięki. Ja ci, kurwa, przyszedłem ostatnio z wiadomościami, a w podzięce dostaję w ryj na dzień dobry. Jak masz celować w swoich, to może lepiej zostań w tym warsztaciku.  – Lepiej niech z niego nie wychodzi. Jeszcze niepotrzebnie przysporzy wam kłopotów na spotkaniu i tyle będzie z jego nieocenionej pomocy, o którą prosił go wasz wspólny znajomy. Szkoda tylko, że nie wiesz, jakim cudem Nezdhanov zdecydował się go zwerbować do Raskolników. Kurwa, jakim?!
Chulpan Musina
Chulpan Musina
Kanały - Page 2 Tumblr_inline_o6zyzfcRwx1s45cj2_100
Kazań, Rosja
26 lat
czysta
neutralny
złotniczka
https://petersburg.forum.st/t1281-chulpan-musina#5237https://petersburg.forum.st/t1283-chulpan-musinahttps://petersburg.forum.st/t1284-i-wszyscy-bedziecie-plakachttps://petersburg.forum.st/t1354-turmalin#6149

Sro 27 Gru 2017, 23:17
Patrzy na kolejne czynności podejmowane przez wróżka. Dużo dzisiaj obserwuje, zamiast tańczyć, obijać się o innych, to stoi i tylko szerzej otwiera te oczy, takie się rzeczy działy. Aż zapomniała o tych ścianach czyhających na wciągnięcie, co bardziej odstających części Jutrzenkowego ciała. Pochyla się wprzód, zafascynowana, jak preparuje ciało. Takie niezwykłe wnętrze i zdecydowane nie powinno w środku nic tak nie powinno świecić, na pewno, jeśli pochodzi z człowieka. Chulpan rzeczy przestają się zgadzać, co innego gdy światło świeci bez źródła albo kamień ugina się, jak guma. Ale taka bryła powinna ważyć sporo, nie utrzymałaby tego w dłoni, mowy nie ma, gdy się nie spodziewała takiego daru.
Miała złote serce. Miała, bo już jej nie ma. Zabił i wypatroszył. Nie, nie chce tego.
- Nie chcę tego. Weź - i wciska to białowłosemu upiorowi. Nie chce i nie może już dalej z nim iść. Wyciera dłonie w spodnie, dalej czuje dotyk złota na skórze, a może płynu surowiczego i nie tylko, a mózg stara się pogodzić to, co widzi, z tym, co jest naprawdę.
Chce iść naprzód, szkoda, że się tak kotłują, teraz dopiero trafia na ruszającą się ścianę. Wróżek za nią, przed nią niesiony paniką kocioł i również nie chce być tutaj. Najlepiej być nigdzie. Zamiast tego zaczyna tupanego, krok w tył, dwa w bok, aby tylko utrzymać dystans od wróżka i od reszty imprezy. Obserwuje jeszcze siwego chochlika, ale słuchać już nie zamierza o tych pliszkach, złocie, krajach ciepłych i rodzimych, zimnych. Jakieś krzyki przebijają się ponad hałasem i basami. Bardzo sprzeczne jedne uspokajają, drugie jęczą. Pomruk zbiera z jednej strony i śmiech czyjś.
Luka Stransky
Luka Stransky
Kanały - Page 2 Ey5vSYg
Moskwa, Rosja
26 lat
brudna
za Raskolnikami
mechanik
https://petersburg.forum.st/t990-luka-stransky#3240https://petersburg.forum.st/t995-luka-stransky#3260https://petersburg.forum.st/t996-luka#3262

Czw 28 Gru 2017, 23:56
Już ci palce drętwieją od zaciskania ich na kurtce Anwara, ale w ostatniej chwili musisz się jeszcze upewnić, czy to jednak on, chociaż ten wkurwiający głos trudno nawet w takim hałasie z czyimś innym pomylić.
- No kurwa że ja. A kogo byś chciał? – księcia z bajki? To ma chłopak przejebane, bo ty jesteś raczej smokiem, nawet dymem zdarza ci się ziać. A i ogniem ziałeś pewnie nieraz, kto tam wie, czym wódkę sobie doprawiasz. Chyba, że zna się na garbowaniu skór, wtedy przejebane masz ty, bo smocza łuska zawsze bardzo w cenie. Wiesz, chcieli ci kiedyś opchnąć.
Oglądasz się przez ramię, z kim to masz się znać? Ano z Vitem, znasz się przecież, kilka razy żeście się upili aż miło, raz nawet budzili, jak we łbach łupało. Takie doświadczenia spajają ludzi bardziej jednak niż mglista idea, chociaż prawda, że swoich bić się nie powinno.
- Znamy się. Mało, ale zawsze. – jak swój, to może wiedzieć. Wylewny Vituś i tak by mu powiedział w jednej z częstych ostatnio chwil, gdy go bierze na otwartość. Chcesz nawet coś do niego powiedzieć, zasięgnąć pomocnej dłoni choćby miała czaić się na twoje pośladkowe wielkie z jakąś petardą, bo nie całkiem gotów jesteś, żeby tu z tym egzotykiem tak pokojowo przebywać. No ale nic, jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz.
- Dobra już, dawaj tu grabę i po sprawie. – korzystaj, Vanieczka, oto lusiowy ekwiwalent przepraszania, ewentualnie kiedyś ci jeszcze przyniesie pół litra i wychyli razem pierwszy kieliszek. Ale o tym to możecie marzyć chłopcy, i to dopiero później, tak tu wszystkiego pełno, że szkoda marnować oczy i umysł tak szeroko na świat otwarte na świeżo zwerbowanego „swojego”.
Nadal zresztą nie bardzo czujesz, że on taki twój, ten Anwar. Ale Vicia poleciał już w ślinę z jakąś tam maniurą, a ty jak na złość nie dosłyszałeś, że tam, gdzie byłeś przed chwilą kroi się grubsza afera. Musiałbyś się czymś doprawić, masz jeszcze w kieszeni woreczek nie całkiem pusty. Czy nie lepiej byłoby jednak skorzystać wpierw z okazji i dotlenić się chmurką z tytoniu?
- Masz zapalić?
Vit Halíček
Vit Halíček
Kanały - Page 2 Tumblr_nb09k1hiV11qzbjx5o1_500
Bratysława, Czechosłowacja
28 lat
czysta
za Raskolnikami
saper / pirotechnik
https://petersburg.forum.st/t932-vit-halicek#2967https://petersburg.forum.st/t935-halicek-vithttps://petersburg.forum.st/t933-dla-mnie-bombahttps://petersburg.forum.st/t934-cypisek

Pon 01 Sty 2018, 18:57
Kurde, czy on tą sokowirówkę zauważył w ogóle? Nie, najpewniej. Jak wiele innych rzeczy. Do kuchni chodzi w celach różnych, ale zawsze tylko wypatruje tego, co akurat mu potrzebne i cała reszta to się zdaje nie istnieć, czasami tylko coś się nawinie, jakieś małe urządzonko za szafką, czy w piekarniku i od razu jest o kurwa, szukałem tego, więc zabiera urządzonko i wraca do projektu sprzed dwóch miesięcy i zapomina, co to on przed chwilą, pomijając fakt, że zapomina o co go na przykład taka Marzi prosiła i że pościel miał do okna wystawić jak tylko wstanie i wyciągnąć z zamrażalnika piersi z kurczaka, ale co tam właściwie to mięso robi to Vici nie wie, bo ostatnio to one tej zamrażalki przecież do czegoś innego używał.
No ale jak się na takiego gniewać, skoro serce topi kilkoma gestami, w sekund parę pocałunkami i już, już taki z niego jest nosikoala i znowu się dała na niego nabrać nieszczęsna, jak się każda nabierać daje, chociaż on przecież takim jest Vitusiem do kochania nieświadomym, że niedobre rzeczy w głowach dziewczętom robi i że one potem do niego jeszcze myślami wracają, kiedy on już dawno dziesięć kroków przed nimi jest.
Tylko ta Marzenka przez cały czas.
A nie, jednak nie, bo już mu jakieś cudze łapska ją zabierają, a tego to Vituś nie lubi bardzo, jak się mu coś siłą odbiera, no i masz. I jeszcze ją od trupów wyzywa! Albo raczej tak to Vinci odebrał, nieszczęsny.
Oj no bo kurwa, głośno jest.
Odklejają mu od ust Marzenkę i spogląda zszokowany na Mashę, no o co chodzi, panie weź pan.
- Jak ją nazwałeś?! – Ty rycerzu, w starych dżinsach i koszulce szarej z plamką czarną na rękawie, jaki dzielny szlachcic z ciebie, boskamatkoboska, te włosy złote w świetle się mienią najpiękniej, Prince Charming, Prince Charming!
Ale dociera do niego, że to trup trupi, a nie Marzenka trupia, więc swoją za rękę łapie (jak słodko) i za tym Mashą hyc sprawę zbadać, chociaż się może angażować nie powinni, ale kurwa, właśnie powinni, przecież i on i ona na straży porządku, hej halo.
Ale nie w tym stanie, mamo, nie w tym stanie.
Co się dzieje ej.
Leon Onegin
Leon Onegin
Kanały - Page 2 Kip8Swd
Jekaterynburg, Rosja
29 lat
błękitna
za Starszyzną
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1078-leon-hiacynt-onegin-budowa#3959https://petersburg.forum.st/t1092-leon-hiacynt-onegin#4039https://petersburg.forum.st/t1091-leon-hiacynt#4037https://petersburg.forum.st/t1097-kreska#4063

Wto 02 Sty 2018, 16:26
Gościa za szmaty łapie jakiś półmózg-półkark. Gościem jest tu pan Onegin, co zdążył tylko wejść a już wpadł na jakiegoś łysola. Jutro to Leon będzie wspominał jego ogolony łeb jak zwiastun najdziwiniejszej bójki w swoim życiu. A moze nawet nie jutro, ale dopiero jak wytrzeźwieje, albo się obudzi ze śpiączki farmakologicznej, albo śpiączki spowodowanej głupotą, która go wepchnęła w ciemny kanał, co w niego wpadł jak śliwka w kompot. Ale z własnej woli, to warto zauważyć na samym początku!
Bo stał w innym barze jakieś pięć minut stąd i się upił mocno, dawno już się tak nie upił. Kiwał się na niepewnych nogach, trzymał baru i wykłócał z porządnym człowiekiem o to, że w Rosji jest demokracja. Jakbyście Leona spytali czy twierdził, że tak jest, albo że nie, nie ma, to on nie wie jak się kłócił, ale akurat w tym kwadransie uważa że demokracja jest, potem twierdzi, że zebry są czarne w białe paski, a pingwiny nie umieją latać. I wytłumaczcie mu że przynajmniej jedna z tych rzeczy to totalna bzdura. Tłumaczyć próbował koleś w barze, ale barman nie próbował i go kazał wywalić, z czego pewnie połowa towarzystwa bardziej się cieszyła niż Leon. Bo on, przecież miał nadzieję wielką, że skoro ma pomysł na reszte swojego życia - czyli pomysł na politykę i pogodzenie rodów Sorokinów i Oneginów, to się ogarnie i też pić nie będzie tak dużo jak wcześniej. Ale chyba coś mu jednak niewyszło i znów kończy tak, jak najgorszy sort, a nie jakiś dziedzic arystokracji. Tak się złożyło, że jak go wywalili na ulicę, to akurat miał płaszcz ze sobą a w nim butelkę whiskey. Więc się otrzepał (chociaż niekoniecznie z jakimkolwiek efektem) i wyjął butelkę i idzie od jednego krańca chodnika do drugiego i popija sobie i memle pod nosem, że "To już szczyt", "Tak żyć nie można", "Ja mu powiem", "Jutro mu pokaże" - a te wszystkie złoworogie mniej bądź bardziej zapewnienia, mimo że bez jednoznacznego adresata, wszystkie były skierowane w kierunku Leon wie jakim! I już miał komuś znów zastąpić drogę, ale sie przewrócił prawie i wpadł na ścianę i patrzy, a tam jacyś ludzie kolorowe kartki wrzucają w jakąś ściane. Zobaczył też smutną dziewczyne i zapomniał o pocztówkach. Pomyślał, że w tej brzydkiej okolicy zobaczyć kogoś tak samo smutnego, to chyba przeznaczenie, wiec podszedł i zaczął się narzucać. Że pogoda, że koty, jedzenie, korki i problemy których nie rozumie. Dziewczyna miała chyba dość tego bełkotu, ale zaprotestował dopiero jej chłopak, który przyszedł i odsunął Leona tak jak odsuwa się karton, puste pudełko, a nie człowieka. Leon aż się zatacza, ale stoi i patrzy pijany na to jak smutna dziewczyna i jej chłopak dyskutują. I chociaż nie powinien to mówi "a może się wtrącę" i zaczyna znów swoją smutną gadkę, na co kark odpowiada, że fajny zegarek. Leon macha ręką, bo tak, fajny i co z tego. A potem nim się zorientował, to został z pocztówką w ręce, ale bez żadnego zegarka. Pocztówka jak pocztówka, ale Leon już wiedział co ma z nią zrobić. Jeszcze tylko sobie westchnął i oczami wyobraźni sobie widzi, jak to on z jakąś smutną, albo bardzo zdenerwowaną laseczką odchodzi w stronę zachodzącego słońca. Aż na wyspy hawajskie odchodzi, a tam sobie leży z głową opartą o udo swojej ukochanej, bo ta obrażona dziewuszka miała oczywiście twarz Jaszki, bo jaką inną? I znów mu się zrobiło najbardziej przykro na świecie. Dlaczego nie może być teraz na jednej z takich wysp, leżeć i czytać jej wesołe urywki z jakiejś bardzo mądrej książki? Bo właśnie wrzucił pocztówkę do szpary i zaraz go wciąga wir imprezy.
A jak wciągnął, to Leon wpadł na tego półmózga-półkarka i już go ten za szmaty ciągnie i w jakąś bójkę chce wciągnąć. Się Onegin próbouje wytłumaczyć: - Ale to pomyłka, puszczaj pan - ale nici z tego, bo już ktoś mu w morde dał. To on unosi piąstkę swoją zaciśniętą i chce oddać.
Rosja panowie!
Weles
Weles

Sro 03 Sty 2018, 04:29
I po co walczyć Chulpan, z czasem się okaże czy to jawa była, czy sen, co ten wróżek chciał od Ciebie i czy serce rzeczywiście złote, czy to jedynie ochłap mięsa i oboje byliście strasznie naćpani. Tak strasznie, że mu mózg nie reagował na Twoje tęsknicze wibracje, a Twój na wszelkie próby racjonalizowania tego co widzisz. Ktoś tu wpompował w powietrze bardzo dużo chemii, która robiła z rzeczywistości absurd. Bierze więc wróżek to serce, wsadza do kieszeni marynarki i też ręce wyciera z tej czarno-złotej mazi, trochę o klatę białą jak papier, trochę o spodnie czarne jak noc.
Unosi wróżek dwa palce do głowy w czapkę już nieodzianej i puszcza Ci oczko.
- Do zobaczenia, Jutrzenko. - i gdzieś w tej masie ludzkiej jęcząco-wzdychającej znika. Widzisz jeszcze kątem oka te błękitne motyle przysiadające na suficie, jarzące się słabym blaskiem, a może to błyski świateł, trudno, bardzo trudno ocenić.
Ciągnie więc Masha Marzenkę za gumkę od gaci, a Marzenką Vita za rękę, taki pociąg zjebów, przez tłum skonfundowany do wnętrza imprezy. I rzeczywiście, trup. Może jeszcze nie trup, sprawdzić trzeba, pamiętasz jeszcze coś z kursów pierwszej pomocy w pracy, czy już tak naćpana dragami i miłością, że w głowie pusto? A co na to złotowłosy Prince Charming, może Ty tu obrońca uciśnionych, strażnik galaktyki nr 2, pamiętasz jak się robi resuscytację czy tylko wysadzić możesz nieboszczka w powietrze?
- Ja się tym zajmę! - pada jakiś głos z tłumu i wychodzi Viktor Gusow, znasz Vici Viktora przecież, zawsze Ci mówił, że Ty gówno umiesz bo bomby to taka chujowa działka. Zawsze też się wymądrzał jaki z niego profesjonalny jest zaklinacz czasu i już się możesz domyślić co mu po głowie chodzi, kiedy różdżkę wyciąga- Ja się wszystkim zajmę! - ledwie na nogach stoi, kiwa się jak wodorost targany morskimi prądami, ale celuje różdżką w konającego. No i nikt go nie powstrzyma? Toż tu zaraz tragedia będzie, ludzie!
I wypluwa te zaklęcia, zaraz, żeby czas cofnąć miejscowo, człowieka przed śmiercią uratować, ale przecież tak się nie da i język mu się plącze. Cała przestrzeń zawija się w sekundę i rozplata w sekund tysiąc, wszystko dzieje się na raz, Chulpan znów czujesz w rękach złote serce, Vanya leżysz na ziemi, ale też jednocześnie stoisz na nogach jak to jest możliwe? Vit jakby Marzenkę w usta całujesz, ale za rękę też trzymasz i patrzysz jak się trup wykręca we wszystkie strony surrealistycznie, trochę umierając trochę podnosząc na nogi, wszystko na raz, Karlo te opiłki to już na skórze osiadają Ci i cały czas ktoś nimi w twarz Ci dmucha, tylko Goranka najbardziej przytomna, proś głośniej, może Cię uratuje?
Lewe, niedorobione zaklęcie zaginania czasu rozlewa się po kanałach wszystko zmieniając w jeden wielki kocioł. I wtedy wpada tam Dziedzic. Kto Ci Leonie naopowiadał bajek, które kończą się dobrze. Wpadasz na kogoś, ktoś Cię w ryj trzepie, zanim się obejrzysz to już lądujesz pyskiem krwawiącym w Stranskyego plecach zostawiając obleśną plamę juchy z nosa.
Wszystko się rozplata i splata ze sobą, z techno imprezy robi się chaos.
Leon Onegin
Leon Onegin
Kanały - Page 2 Kip8Swd
Jekaterynburg, Rosja
29 lat
błękitna
za Starszyzną
obrońca sądowy
https://petersburg.forum.st/t1078-leon-hiacynt-onegin-budowa#3959https://petersburg.forum.st/t1092-leon-hiacynt-onegin#4039https://petersburg.forum.st/t1091-leon-hiacynt#4037https://petersburg.forum.st/t1097-kreska#4063

Sro 03 Sty 2018, 11:10
Bajki bajkami, ale nie o bajkach myślał Leon, kiedy wpadł na czyjeś plecy i jak mu się mokro zrobiło w ustach. Poczuł wtedy żelazny posmak krwi i kiedy językiem przesuwa po zębach z przerażeniem odkrywa, że tych dwóch zębów z przodu na górze z lewej strony to on nie ma! A kolejny się rusza jakoś niebezpiecznie, bo niebezpiecznie jest wierzyć że coś trwa wiecznie. Na przykład istnienie całego uzębienia w buziuli jakiegoś Dziedzica. I Leon wierzył w to jak w bajkę, a teraz już wie, że nie ma ząbków, dwa wypluł, a kolejny się gibie, do tego krew mu zasłania oczy - no nie powiem, wygląda dość obleśnie, miejmy nadzieję, ze krew ma błękitną, żeby jakoś się odróżnić w tej poświecie techno imprezy od całej reszty, ta krew niech lśni jak jakiś jednorożec najprawdziwszy.
Jeszcze się chciał z tych pleców jakoś z gracją zwlec, z gracją, przypomnijmy, pana dżentelmena z kijem w dupie, który na przyjęciach arystokracji często krzywił się osądzając wujów, którzy przesadzili z alkoholem. Ten hipokryta z sygnetem Oneginów na palcu właśnie się zwleka z pleców jakiegoś półmózga-półkarka i łapie te wypadające zęby i miał zaraz na tyle zdrowego rozsądku, żeby chcieć się wycofać z tego wielkiego chaosu, do którego kupił bilet za roleksa dziadkowego - jak jakieś diabelskie sidła zaraz go złapały znów i wciągają w ten chaos. Nim się spostrzegł, to jego piękna marynarka jest szarpana i z tych nici, które można było nazwać drogimi, robi się szmata do wycierania podłogi. Dobrze, że okularów nie ma, bo kolega z boku, jakiś zaplątany chyba też, miał okulary, to już ich nie ma, są rozdeptane przez mężczyznę zamienionego przez alkohol w bestię. Leon ledwo co pojmuje z tego co się dzieje, widzi tylko światła i jakąś piekielną muzykę i uznał, że chyba umarł już conajmniej, a moze w tłumie ludzi niechcąco ktoś go wepchnął nie do tego okręgu w piekle. Przecież powinien trafić do zdradzających mężów, wykorzystujących młode serca, a nie do ludzi, którym alkohol zjadł samoświadomość.
I nie czuje rąk, nóg to już wogóle, odwraca się, widzi jakiegoś wkurwionego człowieka, nawet się nie odezwał i czuje... coś rozrywającego w prawym uchu, tak bardzo, tak go to boli, że no cóż - tak jakby stracił przytomność i niewiele pamięta co się później wydarzyło.
Luka Stransky
Luka Stransky
Kanały - Page 2 Ey5vSYg
Moskwa, Rosja
26 lat
brudna
za Raskolnikami
mechanik
https://petersburg.forum.st/t990-luka-stransky#3240https://petersburg.forum.st/t995-luka-stransky#3260https://petersburg.forum.st/t996-luka#3262

Sro 03 Sty 2018, 13:55
Pozwolisz, Luka, że coś ci teraz powiem – nawet, jeśli Anwar ma zapalić, ba, nawet gdyby Vanya chciał cię poczęstować najprawdziwszym importowanym gitanem, nie dla ciebie teraz czas na fajkę. Jużeś prawie ochłonął z tego krótkiego porywu do bitki, kiedy ktoś boleśnie zderzył się z twoimi plecami. Jakby tego było mało, że to twoja jedyna czysta biała, popisowo opinająca się na twoim dresowym-karkowym torsie budowlanka, jeszcze cię potem, walając po tobie jak najebany żubr co najmniej, upierdolił od góry do dołu krwią, śliną i kto wie, czym jeszcze. Aha, i zadrapał w dwóch miejscach boleśnie. Nawet pizda w garniturku, jak się zepnie w nerwach, ma więcej siły, niż by się każdy spodziewał.
Ale ty też masz więcej, a wkurw, ledwo co ugaszony wezbrał na nowo. Zdążyłeś, na nieszczęście chwiejącego się za tobą (albo wciąż na tobie?) pana pociągnąć już nosem z plastikowej torebki, podkręciło cię, serce znowu chce wyskoczyć, ale zaraz, zaraz. Najpierw z buzi eleganta wyskoczy jeszcze kilka zębów, przynajmniej jeśli to ty będziesz mógł tego dopilnować.
Niewiele myśląc, poprawiasz robotę tego, kto walnął go pierwszy, wciskając pięść w prawą stronę twarzy blondyna. Fakt, że gościa nie znasz i nic prócz poplamienia ci ubrania nie zrobił, żeby sobie zasłużyć ma w tej chwili znaczenia, powtarzając za nieśmiertelnym Panasem, mniej niż zero. Wpada ci to zapamiętanie w okładaniu go czym i gdzie popadnie, aż w końcu sam nie wiesz, co robisz. Może i masz ręce całe we krwi, którą wypluwa i którą churchla obrzydliwie z nosa, ale dobrze ci z tym, że aż wstyd mówić. Euforia, hałas i galop serca, który prawie zagłusza muzykę. Jakie trupy, jaki Vanya, tylko ta krew na twojej koszulce i chujek szamoczący się z tobą jak ryba zaplątana w sieć. Może i w tej szarpaninie drasnąłeś mu ucho uzębieniem. Może więcej niż drasnąłeś, może nawet musiałeś coś wypluć. Obrzydliwe, sam przyznasz, Luka, jak już się opamiętasz, ale na to się nie zanosi w najbliższej przyszłości. Lepiej dla was obu będzie, jak ktoś cię w końcu odciągnie od tego biedaka zakrwawionego zanim go pięściami, nogami, najwyraźniej także trzonowymi tu zatłuczesz i trupy będą na parkiecie dwa.
Mariena Liska
Mariena Liska
Kanały - Page 2 XqJ2Cmh
Vranov nad Topľou, Czechosłowacja
29 lat
brudna
za Raskolnikami
strażnik miejski
https://petersburg.forum.st/t1342-mariena-liska#5965https://petersburg.forum.st/t1364-marzena-lisek#6242https://petersburg.forum.st/t1366-girl-with-iron-fists#6245https://petersburg.forum.st/t1365-orzel#6244

Czw 04 Sty 2018, 11:06
Takie wrażenie przepełnia Marzenę, że urosła wokół niej jakaś bańka, a potem skurczyła się gwałtownie, przestawiając gdzieś środek ciężkości z dołu do góry a potem, potem gdzieś po skosie w prawo i przez to Liska prawie się na pysk przewraca, gdyby Mordoklejka jej tak dzielnie, rycerz, za rękę nie trzymał. I Marzi trzyma mocno, bo oczy otwiera i wcale nie chce zostać wciągnięta przez to szaleństwo, widzi przecież jak to ciało, niczym zacięta płyta, w trzech płaszczyznach naraz migocze, ręce z nogami na przemian, jak w tanim horrorze głowa o trzysta sześćdziesiąt stopni, a w jej krwiobiegu już za dużo dobrego, żeby na takie rzeczy patrzeć, niezdrowo, zła faza się zaraz wkręci i będzie nieszczęście bo to dużo nie trzeba do złej fazy wystarczy, że popatrzy człowiek na coś. Tyle, że ten czas zaklęty nieumiejętnie przez Viktora G. już swoim życiem ruszył, jak ośmiornica o wielu mackach chwytając i wciągając ludzi w środek tej dziury i Marzena robi co może, żeby już wyjść z tej przygody, już wylogować się bo no napięcie za duże. Gdzieś się przepycha poczucie obowiązku Stróża Prawa z typowym, szczurzym, jak to Marzi, pragnieniem przetrwania - w końcu improvise, adapt, overcome, ogląda się przez ramię i co to za widok najdziwniejszy bo Rybiczka stoi tam koło tych schodów, gdzie stali (stali...) jeszcze chwilę temu zanim ją Masha za gacie tutaj nie, ale przecież trzyma go za rękę i nagle lęk jak piorun, kogo ona za rękę?! Ale patrzy no i Vici trzyma za rękę, co do chuja, który to on? Ogląda się znowu na tamtego przy schodach, niech mnie kule biją, jest ich dwóch. On też miał brata bliźniaka? Czy to już ta czasoprzestrzeń pojebana, czy mózg jej się usmażył do reszty.
Czekaj.
Bo kątem oka widzi, jak ten Serdelka kolega o czaszce lśniącej łomot straszny, ale taki fest, sprawia komuś i aż ją to zaciekawia, bo wszystko lepsze od centrum ciemności jakim jest niewypał czaso-zaklęcia (nie ma Elma, który mógłby uratować sytuację) i coś jej się ten garnitur, w sumie szmata, która garniturem kiedyś była i te srebrzyste włosy, teraz śmiesznie różowe z czymś kojarzą. Więc stoi Marzena, myśliciel kurwa mać, patrzy jak ten łysy robi z eleganta pulpe w taki sposób niemal poetycki, można powiedzieć, no i dreszcz znowu, bo kiedy jej się przypomina co to za fircyk się lubi zapuszczać do melin to już tam niewiele z twarzy można poznać chłopięcej i dawej tego łysego odciągać, noż kurwa, jeszcze tego brakuje.
- Ja pierdole. - mówi, a przynajmniej jej się tak wydaje, że mówi, bo niby usta otwiera ale swojego głosu nie słyszy- To Onegin, to dziedzic Oneginów, kurwa mać. - nie, żeby panikowała ale dobry boże, co to będzie za pierdolnik, jak się okaże, że banda ćpunów w podziemiach warowni zatłukła na śmierć jednego z tych książątek. Kuca koło wytarmoszonej pulpy mięsa i krwi i nic mądrego jej nie przychodzi do głowy, bo skupia się na tym, by się na niego nie wypierdolić, ta bańka wspomniana powyżej wciąż zmienia punkt przyciągania i takimi falami gdzieś ją ciągnie w ścianę. Przygląda się więc, znów mędrzec Marzenka i widzi, że tam z tego nosa złamanego to bańka jednak krwi rośnie, więc chyba oddycha, jak się sprawdzało oddychanie? Podnosi nieporadny wzrok i szuka nim Roszpunki swojej złotowłosej, co robić? Tak go zostawić? Co się robi z pobitymi pulpami? Łapie się za głowę. Musiał być jakiś przypał, prawda? No musiał, inaczej nie byłoby imprezy pod szyldem Masha&Pasha Entertainment.
Chulpan Musina
Chulpan Musina
Kanały - Page 2 Tumblr_inline_o6zyzfcRwx1s45cj2_100
Kazań, Rosja
26 lat
czysta
neutralny
złotniczka
https://petersburg.forum.st/t1281-chulpan-musina#5237https://petersburg.forum.st/t1283-chulpan-musinahttps://petersburg.forum.st/t1284-i-wszyscy-bedziecie-plakachttps://petersburg.forum.st/t1354-turmalin#6149

Czw 04 Sty 2018, 17:57
Niech spada z tym sercem, marynarką, pagonami i siwymi włosami. Na potwierdzenie myśli jeszcze Chulpan wystawia wyprostowany, środkowy palec w ślad za nim. Żadnego do zobaczenia, żadnych więcej mugolskich prochów. Dość tego techno-party, Musina ewidentnie nie jest zwierzem imprezowym, dla niej to najlepiej posiadówa zamierająca o tej trzeciej w nocy i później już tylko próba dotrwania sama ze sobą do rana. Ignoruje wszystkie motyle, ściany i hałas. Na pewno chciałaby to zrobić, bo się garbi na widok tych niebieskich błysków. Słyszy jak się zaraz rozkręca kolejna awantura czy inna afera. Pokrzykiwania, jakim cudem niosą się ponad basy. Koniec tej imprezy, więcej oby nie musiała jej powtarzać.
Teraz przede wszystkim to chce wyjść i zwinąć się, gdzieś jak zranione zwierzę. Nie ryzykuje wejście w młyn ludzki, w którym coś się chyba dzieje. Musinie zostaje przeciskać się przy ścianach. Przechodzi na ciałami powalonymi nadmiarem gwiezdnego pyłu i powodowanymi nim odczuciami. Teraz się rozciąga, zaciąga, zakręca, znowu jej ręce są obciążone sercem, zrzuca z nich ten ochłap-bryłę, ale dalej ją czuje i nie równocześnie. To już moment, w którym trzeba sobie powiedzieć dość. Zdezorientowana stoi w miejscu, ociera kompulsywnie dłonie o spodnie. Potem w końcu wraca do swojej odysei przez dudnienie. Przeciska się za plecami ludzi zainteresowanych czymś, co dalej w głębi się dzieje. W końcu upragnione schody, ludzie wszędzie się cisną, ale w przeciwnym kierunku. Ktoś sią łapie za ramię, była tak święcie przekonana, że to ta upiorna ściana ją pochwyciła, a to tylko Ilya. Choć to bycie tylko-Ilyą wcale go nie chroni przed łokciem wbitym na ślepo. Dresik nie wygląda dobrze, ciężki odjazd, ale to już nie Jutrzenkowa sprawa. Ona chce wyjść i do domu.

Chulpan z tematu


Ostatnio zmieniony przez Chulpan Musina dnia Pon 08 Sty 2018, 14:07, w całości zmieniany 1 raz
Vanya Gorchevski
Vanya Gorchevski
Kanały - Page 2 BNjDT9A
Sofia, Bułgaria
27 lat
czysta
za Raskolnikami
twórca magicznych przedmiotów i kłątwołamacz
https://petersburg.forum.st/t618-vanya-gorchevski#1088https://petersburg.forum.st/t619-vanya-gorchevski#1092https://petersburg.forum.st/t622-vanya-gorchevski#1097https://petersburg.forum.st/t620-mahmud#1095

Pią 05 Sty 2018, 03:13
Co tam, Anwar?
Nagle jakby wszytko zaczęło docierać do ciebie w zwolnionym tempie. Jeszcze przed chwilą rozmawiałeś z Vitem i wszystko było w porządku, choć przecież twój stan nie był najlepszy, gdyż zdążyliście się mocno upić w twoim mieszkaniu; z kolei zaraz potem, jak weszliście do kanałów, dostałeś w mordę na przywitanie i tyle by było z tej imprezy. Ale jakie było twoje zdziwienie, gdy przypadkowo dowiedziałeś się, że za atakiem akurat stoi Luka Stransky. W dalszym ciągu nieznośnie kręci ci się w głowie – gdyby to jeszcze było spowodowane opium – i nie wiesz sam, co się dzieje, chociaż jeszcze przed chwilą mógłbyś przysiąc, że ten łysy palant poprosił cię po papierosa, a zaraz potem ci zniknął z pola widzenia. Czujesz, że tracisz równowagę, raz stoisz, a raz leżysz, jakby ktoś próbował zagiąć czasoprzestrzeń, a może w rzeczywistości jesteś już na tyle pijany, że nie bardzo zdajesz sobie sprawę z tego, co się wokół ciebie dzieje. Słyszysz w międzyczasie coś o jakimś dziedzicu Oneginów, któremu najchętniej byś sam dowalił za wszystko, ale wiesz, że to najwyższa pora się stąd zwijać, skoro impreza zaczęła wymykać się spod kontroli. A ty przecież nie chcesz mieć żadnych problemów.
- A zabijcie go, ja stąd spierdalam – bełkoczesz pod nosem, bardziej do siebie niż do kogokolwiek z tutaj zgromadzonych, po czym po raz kolejny próbujesz się podnieść i robisz krok w tył, by natychmiastowo znaleźć wyjście z kanałów. Mimo że zmysły masz przyćmione przez alkohol, a krew nieustannie leje ci się z nosa, to jesteś świadomy tego, że jak najszybciej powinieneś stąd się ewakuować, skoro nawet jakimś szlachcicom udało się tutaj dostać. Brakuje jeszcze gwardzistów do kompletu. Nie bardzo więc obchodzi cię, co dzieje się z Vitem, niech dalej klei się do tej swojej Marieny, ale ty nie możesz sobie pozwolić, by wplątali cię w tę aferę. W końcu udaje ci się znaleźć wyjście z tego miejsca, choć minęło trochę czasu zanim przecisnąłeś się przez tłum mocno naćpanych ludzi.
Miłej zabawy.

Vanya z tematu
Luka Stransky
Luka Stransky
Kanały - Page 2 Ey5vSYg
Moskwa, Rosja
26 lat
brudna
za Raskolnikami
mechanik
https://petersburg.forum.st/t990-luka-stransky#3240https://petersburg.forum.st/t995-luka-stransky#3260https://petersburg.forum.st/t996-luka#3262

Nie 07 Sty 2018, 14:37
Przestałeś okładać typa dopiero, gdy cię ręka zabolała, a tłukłeś tak długo, że krew na kłykciach to nie wiadomo, do kogo należy – czy to wykrwawia się nadal tylko on, czy sam sobie już o jego zęby i kości łapę poharatałeś i na błękit jego zero Rh minus nie kapie teraz też twoja pospolita czerwona posoka.
W tej chwili odpoczynku, by nie ryzykować twierdzenia, że się zastanawiasz, po co właściwie robisz gościowi z ryja bigos, czy tam inną mało apetyczną breję, zaczepia cię Marzenka Łut Szczęścia Liska. Znaczy, ty jeszcze nie wiesz, że to Marzenka, Vici chyba się któregoś z was wstydził i nie przedstawił, albo nie pomyślał zwyczajnie, w końcu to jest Bardzo Zajęty Człowiek, ale może się dowiesz. Jeśli jej też nie przyfanzolisz, a jakbyś się właśnie do takiego aktu przemocy zabierał. Ale że Marzenka w innym świetle niż to, w którym stał obijany przez ciebie burżuj wygląda zupełnie niewiarygodnie i jakby nie była wcale prawdziwa, wszystko prócz niej nagle bardziej cię interesuje.
- CO?! – Wielce elokwentnie ryczysz jej w twarz, dumny jak lew, ale twoje głosisko donośne przypomina raczej mocno zawiedzionego łosia, co sobie na tym rykowisku nic nie przygruchał. Szukasz odpowiedzi na swoje bardzo słuszne pytanie w twarzy Marzenki, ale miesza ci się w trzech różnych kolorach z tych lamp brudnych, Marzenka seledynowa, czerwona, niebieska, a żadna nic ci nie chce powiedzieć.
A tobie już się nawet całkiem ciekawie zrobiło, co to są te nyginy całe, co to ma pulpa na podłodze je dziedziczyć? Z twojego skromnego doświadczenia z dziedzicami, w spadku dostają rzeczy raczej kosztowne, może jakbyś go przestał prać, to nawet ci da kilka z wdzięczności, że z twoim zaniechaniem przemocy jego pogrzeb odroczono?
- Zajebał mi, kurwa, nie widzisz?! – Jak może nie widzieć, cały w końcu jesteś zakrwawiony. Nawet niewieście się dostała jakaś szrama z tej twojej krwi na policzku, ale słowo daję, że jej nie zdążyłeś jeszcze przywalić, nie obawiaj się.
Już żałujesz, Luka? A może ci po prostu przykro, że ty pokrzywdzony też jesteś, a Marzenka się pochyla nad breją, która została z twarzy dziedzica zamiast wpatrywać się w twoją? A może gniewasz się o to, może wszystko naraz, może na dodatek zacząłeś się jeszcze bać?
Nachylasz się niezdarnie, kto wie, czy nie w próbie zadośćuczynienia za siniaki, wybite zęby i wstrząśnienie mózgu, które mu niechybnie zafundowałeś, trącasz Marzenkę zagubioną w tym syfie.
- No i co z nim teraz, ja pierdolę. – Powiedz tylko, pani władzo, to ci chociaż postawny łysol wyniesie te prawie zwłoki gdzieś, gdzie bardziej da się je ogarnąć, albo chociaż pooddycha sobie większą ilością powietrza. Ale jemu trzeba tak prosto z mostu, najlepiej jeszcze odwinąć w pysk, żeby oprzytomniał, bo tak to będziecie nad szlachcicem sterczeć bezradnie do usranej.
Mariena Liska
Mariena Liska
Kanały - Page 2 XqJ2Cmh
Vranov nad Topľou, Czechosłowacja
29 lat
brudna
za Raskolnikami
strażnik miejski
https://petersburg.forum.st/t1342-mariena-liska#5965https://petersburg.forum.st/t1364-marzena-lisek#6242https://petersburg.forum.st/t1366-girl-with-iron-fists#6245https://petersburg.forum.st/t1365-orzel#6244

Nie 07 Sty 2018, 18:57
Patrzy się Marzi na pulpę, która może i jęczy jakoś w ostatkach podświadomego dogorywania, ale przez ogrom chaosu, dźwięków i chujowych narkotyków nic nie dociera z tych miauków nieszczęsnych. Jedno co dobre, to się jej przypomina jak sprawdzić funkcje życiowe - byłby wstyd, w końcu sama prowadzi kadetom szkolenia takich podstaw u siebie na wydziale. Przykłada palce do szyi, powieki opuchnięte z trudem roztwiera, pochyla się, żeby poczuć jakiś zipiący oddech Leona - żyje.
No kamień z serca.
Podnosi wzrok na Lukę, który całkiem rozmyślnie ocknął się z szaleństwa bojowego, bo prawda też taka, że Marzena wcale w lepszym stanie nie była, napięta jak struna, wystarczyłoby, żeby ją pacnął jakoś nie tak, już by zaraz oddała i pewnie kolejna lawina ciosów jednego i drugiego uświetniłaby to zakończenie prześwietnej potańcówki. Mruga, myśli, mędrkuje, Leon mu zajebał? Toż to taka pipcia, jak Leon mógł mu zajebać. Patrzy znów na pulpę, może to nie Leon?
- Słuchaj… - Dobra, bierzemy rozum w karby, zbieramy się do kupy, Liska bierze jedno ramię Onegina, który miękki i giętki jak zdechła ryba już jej się z uścisku ciągnięty grawitacją wyślizguje. - Wynosimy go. Trzeba się szybko stąd zawinąć, ziomek - chrząka znacząco, sugerując, żeby jej dopomógł z drugiej strony, bo w ogóle nie jest w stanie ogarnąć wyobraźni, jak oni z takim flakiem kiszką mają po tych drabinkach na zad na powierzchnię wypełznąć. Może jak ona będzie pchać, a on będzie ciągnął to go jakoś wywloką? Jeden plus, że już nieprzytomna księżniczka nie stawiał żadnego oporu - trochę dobrze, trochę chujowo, jakby chociaż nogami przebierał pewnie byłoby łatwiej.
Rozgląda się zaraz za Vicim, który, chujek wesolutki, już nie omieszkał wykpić Viktora i jego zjebanego zaklęcia, dumna Marzena kiwa z ukontentowaniem głową, dobrze, nagadaj mu, Skarbeńku! I tak mu na migi głową komunikuje, że wychodzimy. To co on, też kiwa, no dobra, więc wychodzimy razem.
Weszli pojedynczo, wyszli we czwórkę, pokracznie, nieporadnie, potykając się pięć tysięcy cztery razy, trochę po podłodze trochę po ścianach, a Strażniczka Teksasu całą drogę rozmyślała jedynie o tym, jak go do Hotynki odstawić tak, żeby nikt nie zadawał pytań. To wstyd chyba będzie trochę i nie po ludzku, rzucić go pod drzwiami i uciekać. Z drugiej strony parsknęła śmiechem, wyobrażając sobie to, jak we trójkę z Luką i Vinczim zakradają się jak nindże i rzucają ten poobijany worek bólu i poprzestawianych kości po to tylko by dać dyla wielkimi susami.
Nic zabawnego, nie ma z czego się śmiać. Jutro to dopiero będzie wstyd. Próbuje przyjrzeć się jeszcze twarzy Luki, nie zna typa, chociaż skądś go kojarzy, niestety zmysł wzroku zbombardowany bodźcami zawodzi i prawdopodobnie nic poza błyszczącą glacą w głowie nie zostanie, nie odnajdzie go nawet po to, by mu powiedzieć, że ma solidnego sierpowego. Może jak jej przyjdzie do głowy zapytać Pierożka, ale czy przyjdzie?

Mariena, Leon, Luka i Vit z tematu
Goranka Yaneva
Goranka Yaneva
Kanały - Page 2 UiRqdHI
Petersburg, Rosja
25 lat
czysta
neutralny
narkomanka na odwyku z dyplomem z alchemii
https://petersburg.forum.st/t966-goranka-yaneva#3133https://petersburg.forum.st/t997-goranka-anfimovna-yaneva#3270https://petersburg.forum.st/t994-come-as-you-are#3250https://petersburg.forum.st/t999-cornell#3273

Pon 08 Sty 2018, 13:49
Ktoś krzyczał, że trup, Karlo mówił coś o opiłkach, muzyka dudniła w uszach.
Podobno karma wraca i, jak widać, do ćpuna wróciła. Morze tłumu rozstąpiło się i odkryło brzydkiego, poskręcanego trupa toczącego pianę z pyska, trupa wyjętego z obrazu Picassa, trupa – oto pasującego mi do całej sytuacji.
Zachichotałam bezwolnie, spod półprzymkniętych powiek wiercąc spojrzeniem trzęsące się jeszcze troszkę ramię. Nie rozumiałam, szczerze, całego tego widoku, chociaż wydawał mi się naturalny, jakby wpisany w wystrój kanałów pękających od ześwirowanych ćpunów, którzy nie umieją wpuszczać sobie tak dobrze, jak ja. Młody też był nieodporny. Umrze, umrze, umrze, rany, wszyscy umrzemy. Trzeba podchodzić do tego na luzie! Ja na przykład uważam, że kobiety nie powinny mieć więcej niż dwadzieścia pięć lat, dlatego warto byłoby pod koniec roku tak d o b r z e zabalować. Z tym złotym strzałem i całą ceremonią.
Oj, uroczy, naiwny Młody! Tacy jak on powinni umierać dopiero po pięćdziesiątce. Trochę jak mój tata.
Od narkotyków jeszcze żaden nie umarł. — Wzruszyłam ramionami – w ostatniej chwili, kiedy to te ramiona były w najwyższym swoim możliwym punkcie, pomyślałam z przerażeniem, że będą się tak unosić i unosić, aż do sufitu, aż zrobią dziurę, przekopią się, a ja wzniosę się i będę lecieć, i lecieć, i lecieć, aż do Księżyca, albo nawet i dalej…
Ale opadły.
Zaśmiałam się perliście. Takie to wszystko teraz wydawało się zabawne! Szkoda mi było jednak kosmicznej przygody w próżni.
No już nie rób takiej minki, dziecinko. Cho.
Złapałam go mocno za rękę i pociągnęłam w stronę schodów. Tam znowu trup: zakrwawione cielsko wynoszone przez Kolano i kogoś jeszcze. Kogo – nie dopatrzyłam. Wydreptaliśmy tuż za nimi, ja wciąż oplatając rzeką dłoni Chorwata.
No i co, koniec imprezy? Trzeba będzie gościa ratować?
Bez sensu.

Goranka i Karlo z tematu
Sponsored content


Skocz do: