Dziękuję za kwiaty i bardzo... nietuzinkowy rysunek. Zakładam, że to czerwona sukienka, którą miałam na sobie wczoraj. Chciałam cię zlokalizować w pamięci, ale całkiem sporo osób pijanych przewinęło mi się przez lokal.
Zgodnie z zaleceniami nie powąchałam żadnego z podarunków, chociaż prawie mnie do tego sprowokowałeś pisząc, abym tego nie robiła. Tak to zwykle działa.
Życzę udanego weekendu.

Nie przejmuj się, założyłam, że to jeden z wielu klientów czołgających się na podwórzu przy wejściu na zaplecze Piwnicy.
Wiesz, musiałam przeczytać Twój list dwa razy, przez co mleko mi wykipiało, nie cierpię tego zapachu. Szkoda mleka i nosa, tak naprawdę wcale nie miałam na nie ochoty, po prostu byłam głodna i uznałam, że najszybciej będzie jak zapcham żołądek budyniem i do tego szybko zasnę.
To też nie prawda, szukałam dla siebie zajęcia, czuję się już staro, jak wszystkie moje ciotki, które wstają o 4 nad ranem i nie mając niczego innego do roboty biorą się za gotowanie rosołu.
Nie mogę skupić się na czytaniu, nie wiem, dlaczego dyktuję to właśnie maszynie, żeby wystukała na liście, chyba aż tak się nie znamy, chyba wstydziłabym się odsłaniać moje liryczne upodobania bardziej niż budzić się w rynsztoku przy świadkach, choć to też do najprzyjemniejszych rzeczy nie należy.
Podoba mi się twój biznes, jest taki naiwny, nie obraź się, nie mam niczego złego na myśli. Naiwny w tym, że nie znudziłby nam się szybko. Koniec końców robiłybyśmy ciągle to samo, tylko w innych miejscach, jak bardzo się to różni od naszego życia tutaj?
Jakiś czas temu miałam pomysł na biznes wiesz, również podróżniczy. Chciałam kupować kamienice, remontować je i sprzedawać po okrutnych cenach, ale Rymsza, mój przyjaciel lekarz nie zostawił na mnie suchej nitki. Myślę, że na Twój pomysł zareagowałby w podobnym tonie i przykro mi się zrobiło na samą myśl.
Poza tym, że wiesz, że nie popieram siedzenia w kieszeni Twojej matki.
Chociaż bardzo podoba mi się taki latający van z dobrodziejstwami. Nie skreślajmy tego. Tylko ograniczmy pole działania do mniejszego obszaru. I może zastanówmy się poważnie nad tymi dobrami. Bo taki niepsikusowy van pubowo-imprezowy nie byłby złym rozwiązaniem. Zwłaszcza dla tych, którzy wracają nad ranem do domu najebani jak ściery i wszystkie sklepy są już zamknięte a ich suszy jak jasny szlag i potrzebują tego jednego jedynego szota na dobitkę, żeby sobie już w mieszkaniu solidnie rzygnąć. I jak na zawołanie stoi shot truck.
A randki wiesz, że nie są dla mnie.
Chociaż chyba mam kogoś na oku, nie wiem, zaprzątnął mi dzisiaj na chwilę myśli.

ty się do roboty weź, a nie ci się nudzi. Mogłabyś z tych nudów na przykład przejrzeć słownik i zorientować się jak tak naprawdę nazywa się ten cały "brum-brum". Mógłbym przynajmniej w spokoju eksperymenty prowadzić.
A rodzeństwa mam tyle, że owszem, Kurt może być moim dalekim kuzynem jeśli to cię do kurwy nędzy prostytutki biedy zadowoli.
I w ogóle co to za czerwona szminka na każdym liście? Nie umiesz się normalnie podpisać?

Weź idź spać i wytrzeźwiej czy jak się mówi na powrót do normalności po małym ćpanku. O czym ty w ogóle do mnie piszesz? Jakie call center? Co ma ZSRR do tego? Czy chociaż czytasz to co do mnie piszesz?
Choć ten facet miał rację, gdybyś narodziła się wcześniej ZSRR z pewnością by upadł. Gdybyś się uparła cały naród pewnie zaczął by ćpać i tyle by zostało z klasy pracującej - czyli ludzie podpierdalający słuchawki.
A jak słyszysz nawet nie głosy, a krzyki widząc mój list mogę cię zaprowadzić w takie jedno miłe miejsce. Dadzą ci pokój, który ma w sumie drzwi bez klamki, ale przynajmniej będziesz miała spokój, ciszę, a pewnego dnia może nawet przestaniesz słyszeć krzyki w swojej głowie.
Od wycierania jest papier lub serwetka. To niehigieniczne wysyłać komuś list, na który się naniosło własne bakterie. Studiuję uzdrowicielstwo, więc coś o tym wiem.
I patrz idiotko, ile na tę odpowiedź dla ciebie czasu straciłem. A mogłem poeksperymentować albo chociaż się wyspać.
Spadaj na bambus.

W którym momencie niby wytrzeźwiałaś? Cały czas pierdolisz w tych listach od rzeczy. Niech cię szlag trafi, chyba pójdę spać wcześniej zatykając se uszy, aby nie słyszeć jak twój zmaltretowany ptak niszczy mi szybę. Zapłacisz mi za nią.
Wielka szkoda, jakbyś se ujebała rękę to bym ją od ciebie odkupił. Miałbym na czym robić eksperymenty.
A idź do diabła, żadnego pożytku z ciebie nie ma, nawet już się nie starasz tylko w kółko każesz mi się zabić. Ciekawe kto wtedy zrewolucjonizuje metody leczenia? Bo na pewno nie ty, ty nawet chomikiem byś nie potrafiła się zająć.
I czy ty w ogóle wiesz jak masz na imię? Hę?

to o niego zadbaj, bo to chujowo wygląda źle o tobie świadczy, że nie umiesz nawet zadbać o swojego podręcznego listonosza. Weź go do weterynarza czy coś.
Naprawdę myślisz, że w twoją rękę chciałbym się wkłuwać?
Coś łatwo się poddałaś, powinnaś walić do piekła bram. Do mnie jakoś możesz wypisywać po nocy.
Ty za to gdybyś miała skakać z poziomu swojego ego na poziom swojej ambicji to nie miałabyś na co skakać. Z dwojga złego wolę swoją sytuację.
Przynajmniej wiem jak się prezentuje. Tobie też bym zalecił spojrzeć czasem chociaż w taflę wody, bo lustra pewnie wszystkie potłukłaś, skoro uważasz je za szkodliwe.
Proszę bardzo:
a) Sofija
b) Zora
c) Gavriil
d) Dunja
e) Goranka
f) żadne z powyższych
Dałem ci nawet dwa razy więcej opcji żebyś rozruszała mózg. Mam nadzieję, że to ci pomoże przypomnieć sobie choć trochę ze swojego życia, choć pewnie niewiele masz do przypominania patrząc na to, w jaki sposób najczęściej spędzasz czas.

nie wygrałaś tostera, ale jak przestaniesz ćpać mogę pożyczyć ci swój. Tylko nie zepsuj. Ale nie zabieraj mnie do hipisów, wiesz, że to nie dla mnie.
Możemy pójść do muzeum, przynajmniej się trochę dokształcisz. A z tego co pamiętam twoi przyjaciele za mną nie przepadają. Chyba nie potrafią docenić moich rad. Pod tym względem dobraliście się idealnie.
Daję sobie radę bez osób dzielących się działką, ale dziękuję za troskę. Sylwię słabo pamiętam, ale twoich telefonów do tej pory nie mogę się pozbyć z mojej głowy.
Idź lepiej spać, pewnie jesteś zmęczona, a przynajmniej ja.
Dobranoc.

17.06.1999

Drăculescu to też szlachcic, nie wiem dlaczego piszesz jakby nim nie był. Mam nadzieję, że dogadywaliście się w miarę?
No i kim jest twój szef? Wydaje mi się, że łatwiej będzie jak do niego pójdę i go sprawdzę. Może więcej nie będzie ci zalegać z wypłatą.

17.06.1999

co ty pierdolisz? Byłaś u mnie w domu, więc bądź łaskawa nie gadać głupot. Po piśmie wnioskuję, że jesteś na fazie albo głodzie narkotykowym i już masz zwidy. No, chyba że inteligentnie postanowiłaś odwiedzić Hotynkę... Wiesz, że mogli cię już zgłosić jako ćpuna w Białej Gwardii? Gratuluję głupoty, pobijasz jej rekordy.
No i nie wiem co masz do spania w dyżurce. Mają tam bardzo wygodną kanapę, idealną do nauki w przerwie od pracy. No ale co ty możesz wiedzieć o pracowaniu na swoją przyszłość? Ty nawet nie żyjesz naprawdę pozwalając sobie na ciągły odlot.
Idź na odwyk, babo.

Nie pierdol. Wiem, że nie masz kota. Chcesz ode mnie wyciągnąć na dragi?

17.06.1999

nie odprawiałam żadnych rytuałów. Doskonale wiesz, że lepiej się czuję w zwykłych czarach, a nie żadnych udziwnieniach. Ale możliwe, że któraś znajoma się nade mną zlitowała i zrobiła to za mnie. Masz dwadzieścia pięć lat moja panno, czas leci, wiem, że są teraz inne czasy, ale w twoim wieku byłam już matką.
I coś podejrzanie dobrze ci idzie ze zdobywaniem zainteresowania szlachciców, lepiej nawet niż Zorze czy Sofiji. Jesteś pewna, że nie interpretujesz ich zachowania na swoją korzyść? A jeśli jednak się nie mylisz to może warto zaproponować stałą współpracę temu Bregoviciowi?
Goranko, nie podpisuje się umów po to, by potem nie móc ich egzekwować. Nie dawaj sobą tak pomiatać.
Może powinnam ci pomóc w znalezieniu jakiegoś etatu? Skoro nie dajesz sobie rady bez niego... A wiem, że jeszcze niedawno Hotynka miała braki w alchemikach - ci co byli już zatrudnieni nie wyrabiali w tworzeniu lekarstw na smoczą ospę. Może dalej mają tam wolne wakaty.

17.06.1999

chodzi ci tylko o hajs. Masz bogatą matkę, ale nie, próbujesz okraść biednego studenta. Niżej upaść nie mogłaś.
Odpierdol się ode mnie.

24.06.1999

zaczynam się o ciebie poważnie martwić. Przez cały tydzień nic mi nie odpisałaś. Nie wiem czy nie powinnam zacząć cię szukać, choć najlepiej zacząć kogoś szukać (i przy okazji znaleźć) w ciągu 24h od zaginięcia.
Daj znać, że żyjesz i co u ciebie.

27.06.1999

Pamiętam. O dziwo nigdy nie naskarżyłaś.
Mi nie szkoda. Wydłużyłbym tylko sobie drogę na szczyt.
Zgadłaś - tobie takie cofnięcie by się przydało. Może ktoś wybiłby ci z głowy dragi i nie spadłabyś na dno.
Rzuć je, co? Wolałbym, żebyś jeszcze pożyła.
Dziękuję. A o tej sprawie to nawet nie przypominaj. Młody byłem, głupi i pijany, najgorsza mieszanka.
I tak to przysłowiowe co ci dałem do ręki rozlałaś. A wiesz jak mało mam hajsu na takie głupoty?
Balejaż, bo po pijaku uznaliśmy to za zabawne słowo, nie wiem czemu.
Ostatni przede mną. Jeśli zdam zostanę oficjalnie stażystą.
A potem może wreszcie zacznę zarabiać kokosy.
Jest źle. Jeśli zdam chodźmy się napić, bo mam dość wszystkiego.
Najpierw rzuć narkotyki, bo ty tego sylwestra nie dożyjesz.

28.06.1999

Skoro już jesteś na dnie to chyba dobry moment, by się od niego odbić, co? Sama widzisz, że to nie jest za dobre. Szkoda życia na tkwienie w nim.
Nie dziwię się, to dobra piosenka. Przeprosiny przyjęte, ale zamiast nich wolałbym, byś się ogarnęła. Nawet mi się zdarza coś zjebać, ale nie trwam w tym zjebaniu wieczność.
Masz talenta alchemiczne, wykorzystaj je po odwyku. Pomagaj takim jak ty wychodzić z nałogu, twórz lekarstwa, na pewno coś się znajdzie. Tylko szybko, bo jak tak łatwo u ciebie o głód to kto wie ile jeszcze pożyjesz. Albo nie wiem, załóż zespół i śpiewaj niczym Joan Jett.
Skąd pewność, że to towarzystwo cię nie wyda, byle tylko dostać na dragi? Nie ryzykuj.
Jak chcesz pomogę ci znaleźć jakąś robotę na początek, może się uda.
Dziękuję. Owszem, wiem że daleko dojdę. Może nawet zarobię na wyjazd do Ameryki. Pojechałabyś do Ameryki gdybyś mogła?
Mogę posłuchać. I zapolować, choć to drugie po egzaminach. Przez to jebane wesele nie miałem czasu i możliwości porządnie powtórzyć do ostatnich egzaminów ja pierdolę normalnie.

01.07.1999

w jakiej niby gazecie mnie widziałaś? Ostatnio w ogóle w nich się nie pojawiam. Ale patrząc na uwagę o nosie pewnie po prostu mnie z kimś pomyliłaś. Nic z nim nie robiłam, będziesz miała okazję przekonać się na rodzinnym obiedzie jeśli przyjdziesz.
A w rudym chętnie cię zobaczę. Podejrzewam, że pasuje ci lepiej niż blond. Siostry na weselu u Yaxleyów prawie cię nie poznały, w rudym może będą jeszcze miały szansę.

01.07.1999

zdałem. Możemy to opić.
Za składankę dziękuję, niestety nie mam nic, by się odwdzięczyć. Co najwyżej mogę postawić jakieś wino. Tanie, bo na lepsze mnie póki co nie stać.

30.08.1999

Jeśli będzie skuteczny nie będę się gniewać. Choć nawet jak znowu zaczniesz ćpać chętnie się dowiem jakim cudem trafiłaś do USA. I że coś zobaczysz przed powrotem, tam jest jednak łatwiejszy dostęp do płyt niektórych zespołów.
Trochę późno, to chyba jakiś gówniany ośrodek, co?
Akurat nie wiem jak to jest w takich ośrodkach, ale jestem chyba w stanie sobie to wyobrazić. Mam nadzieję, że dają wam jakieś rozrywki zastępcze, inaczej bieda. Polecam dokształcanie się z eliksirów jeśli możesz.
Na pewno by byli.
Na pewno mnie nie zgarną. Planuję zobaczyć ten sławetny koniec świata i nic tego nie zmieni.
Ukocha... co? Dokończ.
A o to się nie martw. Nie lubię lateksu. Wystarczą mi rękawiczki, które muszę nosić w pracy.



P.S. Jak wrócisz to się dowiesz. Taka mała motywacja.

30.08.1999

to był twój pomysł? Trochę ciężko mi uwierzyć mimo wszystko, że wybrałabyś ośrodek w aż tak dalekim kraju, do którego niełatwo się jednak dostać. A nawet jeśli to jednak potrzeba starań i czasu. Mimo wszystko liczę, że to naprawdę była świadoma decyzja i gratuluję zmian w życiu. Ojciec z pewnością byłby dumny z takiego kroku.
Dostałaś jakąś prognozę kiedy cię wypuszczą? Dają wam tam wychodne za dobre postępowanie? Dobrze karmią? Mimo wszystko się martwię czy nie lepiej było poszukać czegoś w Europie!
Trzymam kciuki za ten termin. Mam nadzieję wkrótce zobaczyć cię odmienioną.



P.S. Przekażę wieści twojemu rodzeństwu, aby się nie martwili.

31.08.1999

(kto w ogóle wymyślał ci takie hamerykańskie pseudo?)
Jak się napotykasz nawet na swoich znajomych to nie jest źle. Choć z drugiej strony słabo odkryć jakie ma się narkotyczne znajomości, nie? Przypominają pewnie o przeszłości i w ogóle.
Aż tak nisko nas cenią? Nie dziwię się więc tej całej Zimnej Wojnie.
W ogóle to ośrodek mugolski czy czarodziejski?
Może dali jej środki uspokajające. Prochy trza czymś zastąpić, nawet jeśli nowymi prochami.
To nie jest motywacja.