Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 04 Lut 2017, 18:41
Bulwar Newski

Bulwar to jedno z reprezentacyjnych miejsc na ulicy Eufrozyny Wielkiej, po którym często spaceruje wielu czarodziejów. Wzdłuż soczystej zieleni i równego chodnika ciągnącego się wzdłuż rzeki, ustawiono kilka eleganckich ławeczek, gdzie można na moment przysiąść i odpocząć po dłuższym spacerze. Po drugiej stronie znajduje się mugolska część miasta, do której można dostać się za pomocą białych łódek ulokowanych tuż przy brzegu Newy.

Gana Kuragina
Gana Kuragina
Bulwar Newski Tumblr_n01pa9ghxu1rshisvo6_250
Archangielsk, Rosja
25 lat
obstaculus
błękitna
za Starszyzną
dziennikarka Avoski / prywatna detektyw
https://petersburg.forum.st/t1035-gana-ivanovna-kuragina#3700https://petersburg.forum.st/t1050-gana-i-kuragina#3791https://petersburg.forum.st/t1049-twoja-osobista-detektyw#3790https://petersburg.forum.st/t1048-orel#3789

Czw 12 Lip 2018, 01:54
20.06.1999

Nie myślała, że zgodzi się na to spotkanie.
Wiele było osób, które ze względu na jej pracę w Avosce podchodziły do niej z przymrużeniem oka (bo plotki na ich temat były im obojętne) albo unikały (coby im przypadkiem lub specjalnie nie zszargała opinii). Jej klienci z reguły ją lubili i poważali, choć to pierwsze rzadziej - w każdym razie ufali jej na tyle, że zawierzali jej swoje sekrety.
A tu wprost oskarżony Dolohov jakimś cudem zgodził się na spotkanie z nią, by obgadać teorię, że współpracuje z Raskolnikami. Jako, że mało osób pozytywnie reagowało na takie listowne oskarżenia (a niektórzy to byli gotowi od razu iść do sądu i oskarżać ją o zniesławienie) Gana nie wychodziła ze zdumienia jakim cudem do tego doszło. Lepiej zaczęła operować słowem? Arvo aż tak dba o swoją opinię? A może...
Może po prostu ma kontakty z Raskolnikami?
Kuragina potrząsnęła głową, a parę włosów wyrwał się na wolność z koka korzystając z okazji. Nie, to mało prawdopodobne - pomyślała. Starszyzna ukrywała różne grzeszki, więc dziewczyna doszła do wniosku, że może po prostu uznał, że Raskolnicy to była jakaś przenośnia brudnych interesów i się wystraszył, że go wyda w plotkarskiej gazecie. Nawet takim artykułem nie miałby jak poszpanować przed równie zamieszanymi w ciemne sprawki kolegami.
Oby tylko nie zaczął mi grozić... - aż ciarki ją przeszły.
Mniej lub bardziej naiwnie założyła, że załatwi to spotkanie podczas przerwy na obiad. W końcu kto chciałby dłużej odpierać niesłuszne zarzuty? Przejrzała się w lusterku czy czerwona szminka (jedyny wyróżniający ją element otoczenia, na który dziś sobie pozwoliła) się nie rozmazała, po czym rozejrzała się wokół wypatrując mężczyzny z pozycji siedzącej. Skoro już znalazła wolną ławkę nie zamierzała stać.
- Dzień dobry - przywitała się z Dolohovem, gdy tylko przybliżył się do niej na zasięg słuchu. - Piękny dziś mamy dzień.
Arvo Dolohov
Arvo Dolohov
Tuła
40 lat
błękitna
za Raskolnikami
twórca masek, raskolniczy kolekcjoner
https://petersburg.forum.st/t1493-arvo-dolohov#7714https://petersburg.forum.st/t1626-arvo-dolohovhttps://petersburg.forum.st/t1625-bohun

Nie 12 Sie 2018, 23:03
Arvo również nie myślał, że zgodzi się na to spotkanie. Przede wszystkim jednak nie spodziewał się, że kiedykolwiek otrzyma list z propozycją rozmowy, jaką chciała odbyć z nim Gana Kuragina. Nie spodziewał się też, że ktokolwiek w ich hermetycznym światku, gdzie każdy zapatrzony był jedynie w czubek własnego nosa; gdzie poważne przewinienia traktowało się z przymrużeniem oka, a do niebotycznych rozmiarów rozdmuchując te, które niewarte były złamanej kopiejki, będzie w stanie połączyć ze sobą kilka istotnych faktów, które mogłyby doprowadzić do konkluzji, że on, Arvo Dolohov, posiada i utrzymuje kontakt z Raskolnikami.
A jednak stało się.
Wobec takiego stanu rzeczy, nie zamierzał uciekać. Nie zamierzał wyłgiwać się bzdurnymi wymówkami, zasłaniać się pracą i obowiązkami. Wiedział, że to wzbudziłoby jeszcze więcej podejrzeń, że dopiero wówczas nie tylko Kuragina, ale cała horda żądnych sensacji pismaków zaczęłaby węszyć w starannie pielęgnowanym ogródku jego prywatnego życia, zapewne ostatecznie dokopując się do jeszcze mniej chlubnych aspektów w życiorysie Dolohova. Na to nie mógł pozwolić, przede wszystkim przez wzgląd na szczątkowe życie rodzinne, jakie mu pozostało.
- Witam, Arvo Dolohov. To sarkazm? – Podejrzliwość prześlizgnęła się po pytaniu ze zgrzytem, wraz z mężczyzną ciężko opadając na miejsce tuż obok kobiety. – Nie słyszała pani najnowszych wiadomości? O tym, co stało się przy Branie Niedźwiedzi i Placu Dumy?
Nim udało mu się dotrzeć na miejsce spotkania, trzy razy musiał się wrócić. Najpierw, by sprawdzić, czy Foka i Martina na pewno znajdują się w domu. Później, czy wychodząc ostatnim razem, na pewno zamknął zamki. Ostatnim – by upewnić się, czy zaklęcia ochronne nałożone są na dom prawidłowo. Wszystko przez wiadomość o stosach płonących w magicznych dzielnicach. Przez panikę w oczach niektórych mijanych przechodniów; przez rozbawienie; przez niedorzeczne spekulacje i teorie spiskowe, których nie chciał słuchać, a które wbrew jego woli docierały do niego z każdej strony. Próbował podejść do tego racjonalnie, nie dając porwać się wariactwu, jakie w jednej chwili ogarnęło społeczeństwo, ciężko było mu jednak przejść nad taką informacją obojętnie – nie pomyślawszy o dzieciach, o Romanie, o Valeriyi, nawet o zostawionych w Tule rodzicach, o rozrzuconym po Federacji rodzeństwie. Gdyby mógł, bez wahania odwołałby rozmowę z Ganą, nie potrafił jednak bez skrupułów złamać raz złożonej obietnicy.
- Proszę wybaczyć, nie o tym chciała pani rozmawiać, prawda?
Gana Kuragina
Gana Kuragina
Bulwar Newski Tumblr_n01pa9ghxu1rshisvo6_250
Archangielsk, Rosja
25 lat
obstaculus
błękitna
za Starszyzną
dziennikarka Avoski / prywatna detektyw
https://petersburg.forum.st/t1035-gana-ivanovna-kuragina#3700https://petersburg.forum.st/t1050-gana-i-kuragina#3791https://petersburg.forum.st/t1049-twoja-osobista-detektyw#3790https://petersburg.forum.st/t1048-orel#3789

Pią 24 Sie 2018, 15:02
Wychodzi na to, że oboje byli zaskoczeni tym, jak kolej rzeczy się potoczyła, chociaż zarówno ona jak i on mieli na dzisiejszy dzień wpływ. Kuragina, gdyby miała opisać swoje dzisiejsze odczucia nie miałaby pojęcia, jakie słowa oddałyby jej zdziwienie, że spotkanie jednak doszło do skutku, a zarazem podniecenie, że wśród wymyślonych przez nią plotek jakaś może zawierać ziarno prawdy, które wyłuskane od Dolohova będzie mogła zmielić ze stekiem bzdur. W końcu jej praca polegała na wyolbrzymianiu faktów i szukania sensacji, a że przy okazji trzeba było czasem zaryzykować? Tym lepiej dla niej. Kochała odczuwane wtedy zastrzyki adrenaliny.
Gdyby wiedziała, że przypadkowo połączone punkty naprawdę są rozwiązaniem zagadki, a ona ze swoją głupawą teorią trafiła w sedno zapewne sama nie wiedziałaby co z tym zrobić.
Możliwe, że rozważyłaby ucieczkę z kraju bojąc się zemsty Arvo albo zrobiła wyjątek i poszła do wuja z własnej woli licząc, że ten mimo niechęci do niej nie da jej od tak zabić. Choć z tego na pewno cała główna linia by się cieszyła.
Ale nie dla niej morderstwa i inne poważne rzeczy, od tego był Efim.
- Ależ skądże - powiedziała, a profesjonalny uśmiech nie schodził jej z twarzy. - W tej chwili oceniałam pogodę - powiedziała, po czym pomyślała: - No i trupy na stosach to nie moja działka, dupku.
Nie lubiła takiego czepiania się jej słówek. W poważne słownictwo się bawiła co najwyżej w roli szlachcianki albo pani detektyw, jako dziennikarka korzystała z tego, że może się tak nie pilnować savoir vivre'u. A wszystko w imię sensacji!
- Mam nadzieję, że złapią tych drani od stosów - dodała na wypadek, żeby udobruchać mężczyznę, jeśli jej dziennikarska nieczułość miałaby spowodować jego niechęć do rozmowy. W końcu skoro przyszedł to chyba po to, by wyjaśnić parę kwestii, prawda? A Kuragina liczyła, że z tego tłumaczenia się zrobi nawet cały artykuł, za który może nawet dostanie podwyżkę.
- Owszem. W momencie, gdy się z panem umawiałam na rozmowę to okropne wydarzenie jeszcze się nie wydarzyło - przeczekała, aż jacyś nieznani jej studenci przejdą, dopiero potem kontynuowała. - Proszę usiąść, szkoda nóg. Chce pan coś powiedzieć nim zadam pierwsze pytanie? - spytała ciekawa czy zacznie mówić niekoniecznie znane jej fakty nim o nie spyta, czy raczej wyjdzie z założenia, że winny się tłumaczy, a ona ma z niego wyciągać "zeznania". Czekając na jego reakcję wyjęła z torby notes, pióro kraski, po którym ciężko jej było nie rozpoznać (podejrzewała, że sława tego pióra ją wyprzedzała, bo na czerwono usta niejedna mężatka i panna malowała) oraz ciasteczka kładąc je na środku ławki.
- Proszę się częstować - powiedziała uprzejmie. Nie istniał wedle niej żaden racjonalny powód, dla którego mieliby przeprowadzać tę rozmowę we wrogiej atmosferze. No ale ona była już przyzwyczajona po tylu latach bawienia się w dziennikarską hienę.
Arvo Dolohov
Arvo Dolohov
Tuła
40 lat
błękitna
za Raskolnikami
twórca masek, raskolniczy kolekcjoner
https://petersburg.forum.st/t1493-arvo-dolohov#7714https://petersburg.forum.st/t1626-arvo-dolohovhttps://petersburg.forum.st/t1625-bohun

Pią 24 Sie 2018, 18:10
To jeszcze dziecko. Prawda uderzyła go z siłą rozpędzonego czarta tuż po tym, jak dotarło do niego echo myśli Kuraginy. Uśmiechnąłby się gorzko, gdyby starczyło mu sił na taki gest; gdyby odnalazł w sobie tak samo wiele nonszalancji, co ona, by ze swobodą przejść do porządku dziennego nad tragedią, jaka rozegrała się zaledwie kilkaset metrów od nich, kilkaset minut wcześniej. To mogli być przecież oni – gdyby któremukolwiek wpadło do głowy, że może lepiej spotkać się pod osłoną nocy; gdyby trochę bardziej zależało im na dyskrecji. Tyle że żadne z nich nie miało się czego wstydzić – w świetle prawa oboje byli czyści, żadne nie narażało czyjegokolwiek życia, dbali jedynie o zapewnienie rozrywki: ona całemu magicznemu społeczeństwu, on uprzywilejowanej grupie społecznej. Dopiero gdyby drążyć głębiej, okazałoby się, że coś może być nie w porządku – prześmiewcze artykuły, pikantne ploteczki z życia lwic salonowych, wyssane z palca i strzępów informacji sensacje rujnują cudze życia, rozbijają rodziny, prowadzą wprost na dno bogom ducha winnych czarodziejów; za zakrywającymi twarze dziełami sztuki kryją się wywrotowcy i wrogowie obecnego rządu. Punkt widzenia zależał od punktu siedzenia.
- Niespecjalnie. Ciekawi mnie, do jakich wniosków doszła pani sama, tak więc proszę czynić honory. – Ostrożność wysuwa się na pierwszy plan. Ze stosunkowo lakonicznej streści listów nie miał możliwości dowiedzieć się, jak wiele jego rozmówczyni wiedziała o tym, w czym siedział i czy jedynie poza sugestywnymi podejrzeniami miała na niego cokolwiek więcej.
Było dość oczywistym, że na rynku karnawałowych masek wyrobił sobie renomę, której wielu nie potrafiło przebić – była równie masywna i trwała, jak mur, którym od lat się otaczał i który bardzo nieumyślnie, w przeciwieństwie do reputacji, wznosił coraz wyżej. Jeśli Kuragina przypadkiem miała złapać samego Peruna za brodę, zawsze mógł wyłgać się zawiścią konkurencji, jeśli tego wymagałaby sytuacja i nie potrafił znaleźć jakiejkolwiek luki, przez którą przeprowadziłby bezpiecznie i siebie, i Ganę. Była wszak młoda, niewiele starsza od niego, kiedy sam uświadomił sobie, że nie potrafi podążać tą samą ścieżką, co reszta rodziny i członków rodów wchodzących w aktualny skład Starszyzny. Była naiwna, ale ambitna, o czym świadczyło chociażby to spotkanie – mimo wygodnej, niezachwianej pozycji znienawidzonego pismaka w Avosce, próbowała ugryźć temat większy i bardziej wartościowy niż klasyczne perypetie miłosne słowiańskiej arystokracji.
Jakkolwiek szalony mógł wydawać się ten pomysł nawet Arvo, Gana Kuragina byłaby szalenie cennym nabytkiem w szeregach Raskolników. A on nie zamierzał wypuścić z rąk takiej okazji – choćby oznaczało to więcej niż przeprowadzenie jednej rozmowy. Wystarczyło jedynie cierpliwie zaczekać.
Propozycję poczęstunku odrzucił stanowczym, krótkim pokręceniem głową. Mimo wszystko to nie był czas na urządzanie sobie pikniku nad Newą.
Gana Kuragina
Gana Kuragina
Bulwar Newski Tumblr_n01pa9ghxu1rshisvo6_250
Archangielsk, Rosja
25 lat
obstaculus
błękitna
za Starszyzną
dziennikarka Avoski / prywatna detektyw
https://petersburg.forum.st/t1035-gana-ivanovna-kuragina#3700https://petersburg.forum.st/t1050-gana-i-kuragina#3791https://petersburg.forum.st/t1049-twoja-osobista-detektyw#3790https://petersburg.forum.st/t1048-orel#3789

Pią 07 Wrz 2018, 15:37
Widząc, że on nie chce sama podjadła kilka ciasteczek ostatecznie ogarniając się do rozmowy. Żadne notatki nie mogły jej tu teraz latać.
Gana w żadnym wypadku nie czuła się dzieckiem - sama na siebie zarabiała, umiała wiele dokonać by rozwiązać sprawę czy napisać artykuł, pomagała od czasu do czasu Lotcie przy dzieciach jako dobra ciocia... Na dobrą sprawę nawet jakby została wydziedziczona ze względu na genetykę to i tak byłaby w stanie sama się utrzymać i bez problemu stanąć na własne nogi, nie potrzebując pomocy rodziny. No ale tej się nie wybiera, więc póki się do niej przyznawali to się z nią użerała, co zapewne było trochę bezsensowne. No ale cóż, nie ona pierwsza i nie ostatnia.
Może właśnie dlatego te tragedie nie robiły na niej za bardzo wrażenia, przez co mogła wydawać się nieczuła - w końcu taki Arseniy tylko czekał na jej potknięcie, a i ona sama nie pozostawała mu dłużna. Jeśli nawet w rodzinie miała wilki no to raczej miała prawo widzieć je też wszędzie indziej. I może właśnie z powodu takiej mentalności większość zamachów, nie-zamachów nie robiło na członkach Starszyzny żadnego wrażenia.
Kuragina nigdy nie umawiała się na nocne wywiady - nocą z reguły działy się interesujące pod względem plotkogennym wydarzenia, na których warto było bywać. Szkoda byłoby ominąć takowe tylko ze względu na rozmowę, którą można choćby, tak jak teraz, przeprowadzić na przerwie obiadowej. Mimo wszystko Ganie przecież nie zależało, aby koniecznie udowodnić Dolohovi winę, a jedynie znaleźć punkt zaczepienia do napisania czegoś, dzięki czemu się wykaże. I już mniejsza o to, czy to będzie wywiad, artykuł czy jeszcze jakaś inna forma.
A że niektórzy efekty jej pracy za bardzo brali do siebie i robili jej, sobie lub innym problemy? Takie życie, zawsze ktoś się przyczepi o efekty, nawet jeżeli nie będzie miał do tego żadnych podstaw albo zwyczajnie zabraknie mu dystansu do plotkarskiej gazety. Każdy normalny człowiek wiedział, że artykułów z Avoski nie należy brać na poważnie.
Prawda była taka, że prócz głupich domysłów i ewentualnie plotek nie miała na Arvo nic. Gdyby miała możliwe, że przekazałaby to odpowiednim instytucjom, gdyż nie wiadomo jak cały ten cały cholerny wywiad w takim wypadku by się skończył. A choć Kuragina lubiła ryzyko, to jednak swoim życiem od tak nie szachowała. Nawet dla ukochanej pracy nie było warto.
Zresztą wystarczyło, że Efim ryzykował.
- Patrząc na pańskie życie zawodowe, społeczne i prywatne sądzę, że ma pan kontakty z Raskolnikami, a może i łączy z nimi pana coś więcej - powiedziała pewnym tonem, jak zawsze, gdy rzucała takimi wyssanymi z palca oskarżeniami. Zaskoczeni nimi ludzie nieraz mieli reakcje, które odpowiednio opisane dało się ładnie wykorzystać.


Ostatnio zmieniony przez Gana Kuragina dnia Pią 07 Wrz 2018, 20:42, w całości zmieniany 1 raz
Arvo Dolohov
Arvo Dolohov
Tuła
40 lat
błękitna
za Raskolnikami
twórca masek, raskolniczy kolekcjoner
https://petersburg.forum.st/t1493-arvo-dolohov#7714https://petersburg.forum.st/t1626-arvo-dolohovhttps://petersburg.forum.st/t1625-bohun

Pią 07 Wrz 2018, 20:12
O niczym nie wiedziała. Nawet nie była świadoma tego, jak blisko prawdy się znajdowała. To sprawiło, że pytanie Kuraginy przyjął z pobłażliwym uśmiechem – jakby urzekło go, że zamierzała przeprowadzić z nim rozmowę jedynie na podstawie własnych osądów dotyczących jego życia zawodowego, społecznego i prywatnego. Mógłby się bardziej postarać. W miejsce tego wyrozumiałego wyrazu twarzy udać irytację, ponieważ zamiast wysunąć mu poważne zarzuty, raczy go jedynie domysłami. Ale przecież prywatnie Arvo doceniał każdy przejaw zaangażowania, nie zbywał złością jakiegokolwiek starania, nawet jeśli rezultaty nie były takie, jakich oczekiwał. A skoro Gana miała zamiar wywlekać na wierzch jego prywatne i zawodowe zwyczaje, nie mógł pozwolić sobie na typowo arystokratyczne kaprysy i charakterystyczną dla niektórych Dolohovów nieprzewidywalność. To przesadne, nienaturalne udawanie mogłoby wydać się podejrzane.
- Aha – skomentował bardzo prosto i w bardzo głupi pomysł przedstawione przez Ganę rewelacje. – Rozumiem, że zdaje sobie pani sprawę z kosztów, jakie poniesie, jeśli będę chciał złożyć wniosek o zniesławienie, a pani nie będzie w stanie udowodnić mi niczego, co mi zarzuca? – zapytał jedynie pro forma, samemu wiedząc, że owszem, Kuragina liczyła się z ryzykiem i zdołała uodpornić się na podobne formy zastraszania zastraszonych przez nią rozmówców. – Zatem co tak osobliwego dostrzegła pani w moim życiu zawodowym, społecznym i prywatnym, że doszła do takich, bądź co bądź, bulwersujących wniosków?
Bardziej od odpowiedzi, ciekawiło go pytanie, którego jeszcze mu nie zadała, a które wyczuwał, że już kształtuje się w jej myślach. Koniec końców, nie miał sobie nic do zarzucenia – prowadził życie, jak wielu mieszkańców Petersburga: takich, których do reszty pochłaniała pasja, jaką przekuli w pracę oraz takich, którzy nie mieli praktycznie żadnych powiązań ze Starszyzną i których mało, jak nie w ogóle, interesowały kwestie polityki. Był boleśnie świadomy, że odcinając się w dużej mierze od obowiązku uczestniczenia w posiedzeniach w Pałacu Sprawiedliwości, wystawił się na baczną obserwację niektórych członków Starszyzny – zwłaszcza tych, którzy nie mieli pojęcia o jego krótkim epizodzie pracowniczym w laboratorium magicznym w Krochkovatce, a który w znacznym stopniu przyczynił się do podjęcia decyzji o wycofaniu z polityki. Przynajmniej tej, prowadzonej przez Radę Czarodziejów. Ostatecznie więc, jeśli sytuacja z Ganą zaszłaby za daleko, nie zawahałby się wyciągnąć brudów dotyczących magicznych eksperymentów. Niewinny artykuł w plotkarskiej gazecie mógłby zostać zignorowany i wyśmiany przez Starszyznę, chcącą jak najszybciej zamieść pod dywan niewygodny temat, ale może zasiałby ziarno zwątpienia w części społeczeństwa i wzbudził zainteresowanie odpowiednich służb. Przynajmniej tyle, po tak wielu latach winien był wszystkim tym, którzy przewinęli się przez te potworne miejsca w rolach obiektów badawczych.
Gana Kuragina
Gana Kuragina
Bulwar Newski Tumblr_n01pa9ghxu1rshisvo6_250
Archangielsk, Rosja
25 lat
obstaculus
błękitna
za Starszyzną
dziennikarka Avoski / prywatna detektyw
https://petersburg.forum.st/t1035-gana-ivanovna-kuragina#3700https://petersburg.forum.st/t1050-gana-i-kuragina#3791https://petersburg.forum.st/t1049-twoja-osobista-detektyw#3790https://petersburg.forum.st/t1048-orel#3789

Nie 23 Wrz 2018, 14:21
Gana była przyzwyczajona do różnych reakcji, więc zachowanie Dolohova jej nie zdziwiło. Wręcz by się ośmieszyła we własnych oczach, gdyby nie potrafiła opisać najbardziej typowych odpowiedzi na swoje rewelacje. Grożenie sądem było jedną z nich. Nie wiedzieć czemu ludzie bawili się w różne grzeszki, ale gdy przychodziło co do czego udawali niewiniątka i się bulwersowali, że ktoś śmiał zwrócić na to uwagę w sferze publicznej. Jakby takiej osoby nie oceniły już dziesiątki osób z wyższych czy celebryckich sfer.
- Skoro tu jestem i z panem rozmawiam odpowiedź wydaje się oczywista, czyż nie? - spytała retorycznie. Wystarczająco dużo osób próbowało ją zastraszyć, a i tak dawała sobie radę z tym czy tamtym jegomościem, często ważniejszym od niej samej, gdyż pracował w polityce czy dziedziczył tytuł nestora. Kim jest dla niej Dolohov z naprawdę pobocznej linii?
Mnóstwo pytań kształtowało się w jej głowie, ale to było normalne - w końcu miała przeprowadzić wywiad, rozmowę, a nie zapytać o jedną rzecz i się pożegnać z rozmówcą. Gdyby miała ledwo jedną wątpliwość prześledziłaby przynajmniej kawałek życia delikwenta, zapytała poprzez orła albo sobie po prostu odpuściła. Były ciekawsze osoby do ich opisywania w Avosce niż te prowadzące się wzorowo.
Arvo tylko pozornie mógł uchodzić za ideał. Odcięty od rodziny, rodowej polityki, w separacji z żoną i niepojawiający się nawet raz na pół roku na jakimś ważniejszym wydarzeniu budził podejrzenia i aż dziw, że jeszcze żadne służby się nim nie zainteresowały. W końcu jeśli ktoś unika pewnych rzeczy jak ognia to z reguły ze strachu. A czego może bać się szlachcic wśród swoich? Wykrycia jakichś grzeszków nie do zaakceptowania przez resztę braci. Jednym z takich grzeszków była oczywiście pomoc Raskolnikom, nie mówiąc o większym zaangażowaniu w ich sprawę. Oczywiście to nie była jedyna opcja, jednakże wydawała się najbardziej kusząca spośród innych. Kuragina w końcu jeszcze nikogo jeszcze o to nie oskarżyła na łamach gazety.
Za to nie miała pojęcia o magicznych eksperymentach. Pewnie to byłby jeden z tematów, który wyrzuciłaby z głowy, aby być w stanie dalej normalnie funkcjonować. Wbrew pozorom miała też swoją wrażliwą stronę i potrafiła nie spać, kiedy Efim fotografował wojnę.
Postanowiła podjąć kolejną próbę wyprowadzenia w pole Dolohova licząc, że zdziwiony pytaniem będzie bardziej szczery. Ignorując jego zapytanie sama spytała:
- Czemu pan nie oznacza swoich masek jakimś podpisem czy szlaczkiem? - wyrzuciła z siebie jakby nigdy nic, tonem wręcz niewinnym. - Przecież wszyscy to robią.
Patrzyła uważnie szukając jakichkolwiek śladów zawahania. Mimo, że nic do niego nie miała szukała jakichkolwiek znaków wskazujących, że warto brnąć w szukanie winy mężczyzny.
Arvo Dolohov
Arvo Dolohov
Tuła
40 lat
błękitna
za Raskolnikami
twórca masek, raskolniczy kolekcjoner
https://petersburg.forum.st/t1493-arvo-dolohov#7714https://petersburg.forum.st/t1626-arvo-dolohovhttps://petersburg.forum.st/t1625-bohun

Nie 23 Wrz 2018, 20:24
Krótko, ze zrozumieniem kiwnął głową, jakby dopiero ten gest ostatecznie przypieczętować miał koniec niewygodnych formalności dzielących ich od rozpoczęcia właściwej rozmowy. Może poniekąd tak właśnie było. Może potrzebne było zamknięcie jednego rozdziału, by swobodnie przejść do kolejnego, nie obawiając się, że wartka akcja okaże się zbyt zawiła, zbyt niezrozumiała, aby móc brać w niej udział. Razem, ramię w ramię, niemal jak partnerzy w zbrodni – co również mogło być prawdą, bo koniec końców, jakkolwiek nie skończyłoby się ich spotkanie, dokonają oszustwa. Podkoloryzowane informacje ujrzą światło dzienne, rozejdą się jak zaraza po domach, biurach i ulicach, kolejny raz omamią naiwnych czytelników Avoski. A oni wspólnie przyłożą rękę do tego, by plotka trafiła na jak najbardziej żyzny grunt, rozrastając się w oszałamiającym, zapierającym dech w piersiach tempie.
Nim pytanie padło z ust Gany, on już w pamięci odgrzebuje wiadomości, którymi mógłby się podeprzeć, by bez cienia zawahania odpowiedzieć na nurtującą kobietę kwestię będącą jedynie preludium do tematu Raskolników. Dzięki temu jednak Arvo już domyśla się, co mogło przykuć jej uwagę; co sprowokowało do wytoczenia dział i wymierzenia ich wprost w niego.
- Swojego czasu kwestię tę poruszył redaktor Pędzlem i różdżką i nic od tamtego momentu się nie zmieniło, więc, Gano, mogę się tak do ciebie zwracać? – Wtrącił mimochodem, wygodniej opierając się o oparcie ławki, wyraźnie nieskrępowany i wcale niezaskoczony pytaniem. – Pozwolę sobie odpowiedzieć w taki sam sposób, jak wówczas. W moim odczuciu każdy, kto podpisuje swoją pracę, nieistotne czy to obraz, rzeźba, artykuł do gazety, książka czy maska, chce aby pozostał po nim wyraźny ślad; aby to, co stworzył przypominało o jego istnieniu dziesiątki lat po śmierci. By uczyniło go nieśmiertelnym – zaczął od skrupulatnego wyjaśniania swojego stanowiska, w międzyczasie decydując się na sięgnięcie po ciasteczko. – Pyszne! Ty je piekłaś? Ale wracając. Ja nie mam takich ambicji. Tak naprawdę nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek mógłbym stać się tak uznanym twórcą. Sława i blichtr nigdy mnie nie pociągały. W Koldovstoretz nie miałem łatwo i już wtedy nauczyłem się unikania rozgłosu, a siedzenie w cieniu moich charyzmatycznych kolegów stało się wygodne, ponieważ mogłem poświęcić się nauce i tworzeniu. Przede wszystkim jednak – podjął na nowo, kiedy mogło wydawać się, że zakończył swoją wyczerpującą odpowiedź na pytanie Kuraginy. – Nie chcę niszczyć ukończonej pracy. Kiedy maska przechodzi w ręce mojego klienta, staje się jego własnością, nie moją.
Jeśli jeszcze kilka chwil wcześniej Gana sądziła, że wywiad będzie przebiegał w trudnej atmosferze, polegając wyłącznie na wyciąganiu na siłę słów z Dolohova, na co zapowiadało się właściwie od początku, Arvo z widocznym rezultatem rozwiał jej obawy. Nie ulegało jakimkolwiek wątpliwościom, że rozmowa na temat jego pasji skutecznie rozwiązywała mu język – mało istniało tematów, które z podobnym sukcesem pozwoliłyby na wciągnięcie go w dłuższą, nienużącą konwersację.
Gana Kuragina
Gana Kuragina
Bulwar Newski Tumblr_n01pa9ghxu1rshisvo6_250
Archangielsk, Rosja
25 lat
obstaculus
błękitna
za Starszyzną
dziennikarka Avoski / prywatna detektyw
https://petersburg.forum.st/t1035-gana-ivanovna-kuragina#3700https://petersburg.forum.st/t1050-gana-i-kuragina#3791https://petersburg.forum.st/t1049-twoja-osobista-detektyw#3790https://petersburg.forum.st/t1048-orel#3789

Nie 30 Wrz 2018, 17:29
Początek jest zawsze niepewny - człowiek, bez względu czy mowa o mugolu, czy czarodzieju nigdy nie może wiedzieć, czy osoba z którą rozmawia nie ma o nim żadnej wiedzy, nie słyszała o nim co nieco od znajomych bądź przeczytała w gazetach plotkarskich, a czasem samodzielnie wyszukiwała informacji będąc niemal stalkerem. W każdym razie konkluzja jest taka, że nigdy nie wiadomo czego się spodziewać po drugim człowieku, którego się spotyka na żywo pierwszy raz. I prawdopodobnie oboje wiedzieli, że to mogło pójść w całkowicie wrogą stronę. Tymczasem - o dziwo - zaczęli rozmawiać w tonie, jakby się przyjaźnili i robili sobie nawzajem przysługi. To zdecydowanie mogło się udać, jeśli tylko w trakcie coś się nie zjebie. A zawsze mogło. W końcu ze sobą rozmawiała dwójka rudych, a rudzi nie mają w końcu za dobrej opinii.
Gana powoli zbierała pytania w głowie - nie chciała ryzykować, że Dolohov zajrzy jej przez ramię i się przekona czym może jeszcze go zaskoczyć. Choć póki co brnęli razem przez tę rozmowę tworząc coś, co być może zawojuje pierwszą stronę Avoski, a być może szybko wyląduje w koszu na śmieci to jednak Kuragina wolała mieć przynajmniej możliwość zaskoczenia. W końcu w dziennikarskim światku to się ceni.
- Proszę bardzo - zezwoliła machając w charakterystyczny sposób ręką. Jeśli dzięki temu miało być mu łatwiej się wypowiedzieć, a do tego Arvo nie robił większych problemów jej w szukaniu sensacji to mogła mu pozwolić na taką wręcz poufałość.
Potem zaczęła go wysłuchiwać. Dokładnie. Miała nadzieję zaobserwować jakąś niespójność, wyczuć kłamstwo, cokolwiek. Nie dlatego, że miała coś do mężczyzny, w żadnym stopniu, ale jednak doskonale wiedziała, że skrupuły pojawiające się dlatego, że ktoś jest miły czy tam uprzejmy z reguły są zdradliwe i uniemożliwiają pracę. Dlatego mimo wszystko pozwalała sobie dalej na szukanie haczyków.
- Niestety nie, to moja gosposia - przyznała z uśmiechem. Jej ciasteczka zawsze były czystą rewelacją. Gdy przynosiła je do pracy choćby z okazji urodzin od razu humor się wszystkim poprawiał od przepysznych wypieków.
- To dość... nietypowe myślenie - zaczęła. Wręcz socjalistyczne, pomyślała, ale na razie wolała nie mówić tego na głos. Nie chciała wprowadzać nieprzyjemnej atmosfery właśnie teraz, kiedy jej rozmówca tak chętnie odpowiadał na pytania. - Takie dość średniowieczne, tylko że wtedy tworzyło się na cześć Boga, nie klienta. A teraz przecież właściwie każdy dąży do sławy, czy to własnej, czy to swojego rodu - zauważyła. - Czemu pan nie czyni podobnie? Nie mówię od razu o jakimś podpisie czy parafce, ale jakimś nawet charakterystycznym, estetycznym szlaczku, po którym wielbiciele pańskich wyrobów mogliby rozpoznawać, że to właśnie pan stworzył tę maskę?
Mogło to wyglądać jak pitu-pitu, ale kto powiedział, że wielkie oskarżenia mają wyglądać jak zażarta bitwa o to, kto ma rację? W końcu jak widać było po nich była to całkiem nieopłacalna strategia. Siedzieli na słoneczku, jedli i spokojnie rozmawiali w głębi ducha rozmyślając jaki podjąć kolejny krok, by nie zepsuć atmosfery. Przynajmniej nie przedwcześnie.
Arvo Dolohov
Arvo Dolohov
Tuła
40 lat
błękitna
za Raskolnikami
twórca masek, raskolniczy kolekcjoner
https://petersburg.forum.st/t1493-arvo-dolohov#7714https://petersburg.forum.st/t1626-arvo-dolohovhttps://petersburg.forum.st/t1625-bohun

Nie 11 Lis 2018, 20:44
Niepozorne stwierdzenie Kuraginy groźnie poruszyło w nim te struny, które wydawały mu się być już odporne na wszelkiego rodzaju wspomnienia i bodźce je pobudzające. Ostatni kęs ciastka stanął Arvo grudą w gardle i jedynie chwilowe przeniesienie wzroku na płynącą przed nimi rzekę mogło wydać się znaczącym odbiegnięciem od schematu zachowania, jakie prezentował mężczyzna. Nie było to jednak nic, czego nie można byłoby uznać za odruch spowodowany melancholią, szczególnie gdy na spotkanie z Ganą przyszedł tak poruszony. Zaraz powrócił więc do przerwanego wątku, za wszelką cenę starając się nie dopuścić więcej do głosu wyrzutów sumienia, obaw i wspomnień – wszystkich związanych z Romką, z jej czwartkowymi wieczorami z wypiekami; z jej książkami kucharskimi, które pozostawiły kilka wciąż niezałatanych dziur na kuchennych półkach; ze smakiem robionych przez nią powideł śliwkowych, które dwa lata temu stanowiły główny i jedyny składnik jego posiłków. Nie tym powinien w momencie tej rozmowy zaprzątać sobie głowę.
- Jak już wspomniałem, staram się unikać rozgłosu. – W porannym, czerwcowym świetle niebieska barwa jego tęczówek wydała się jeszcze bardziej intensywna, jednak w spojrzeniu, jakie spoczęło na Ganie, było coś nieprzyjemnego – jakiś niepokój, który nieodłącznie towarzyszył Dolohovom, bez względu na to, po której stronie politycznej barykady by nie stali. – A to znaczy, że sława mnie nie pociąga. Reszta Dolohovów raczej nie ma mi tego za złe. Pochodzę z bocznej gałęzi, w dodatku zająłem się magią kreatywną, nie alchemią, która jest wiodącą dziedziną mojego rodu, nic im więc po takim rozgłosie. – Kolejne obszerne wyjaśnienie. Odwoływanie się do rodowych tradycji, z których postanowił się wyłamać, było dla niego niemal upokarzające. Przywodziło na myśl czasy akademickie: pełne pogardy spojrzenia kolegów, surowo zaciśnięte usta profesorów, tłumaczenie się z własnych pasji, tak odmiennych od tych, które powinien mieć w sobie zaszczepiony każdy potomek Zoe Paleolog. – Natomiast dla, jak ich nazwałaś, wielbicieli moich wyrobów, przez tyle lat raczej zdążył rzucić się w oczy brak jakiegokolwiek ich oznakowania. W tym wypadku, chyba się zgodzisz, brak podpisu można uznać za podpis? – zapytał zaczepnie, w tonie jego głosu dało się jednak wyłapać nuty świadczące o tym, że temat ten uznał za wyczerpany. Wciąż miał bowiem wrażenie, że Kuragina nie zadała mu pytań, na które chciała uzyskać odpowiedź, ale nie zamierzał wychodzić jej naprzeciw, niezgrabnie wracając do wysuniętego przez nią już na początku rozmowy stwierdzenia.
Raskolnicy stanowili niepewny grunt. Nawet w obliczu rewelacji, jakie na początku miesiąca całej magicznej Federacji Rosyjskiej zafundował Savvas Zakharenko, wciąż pozostawali grupą nieuprzywilejowaną. Napiętnowaną wieloletnimi szykanami i oskarżeniami; demonizowaną przez nieskalaną Starszyznę, która kilkoma dodatkowymi rublami uciszała zbyt ciekawych dziennikarzy. W oczach Rady Czarodziejów i członków czarodziejskiej arystokracji nadal byli niebezpiecznymi wywrotowcami chcącymi pozbawić Starszyznę władzy – jedynej rzeczy, dzięki której niektórzy mogli wyżywić rodziny i żyć na poziomie, do jakiego przywykli. Jeśli istniała więc jakakolwiek szansa ominięcia ich tematu, Arvo nie zamierzał z niej nie skorzystać.
Gana Kuragina
Gana Kuragina
Bulwar Newski Tumblr_n01pa9ghxu1rshisvo6_250
Archangielsk, Rosja
25 lat
obstaculus
błękitna
za Starszyzną
dziennikarka Avoski / prywatna detektyw
https://petersburg.forum.st/t1035-gana-ivanovna-kuragina#3700https://petersburg.forum.st/t1050-gana-i-kuragina#3791https://petersburg.forum.st/t1049-twoja-osobista-detektyw#3790https://petersburg.forum.st/t1048-orel#3789

Czw 22 Lis 2018, 14:01
Tymczasem Gana była spokojna niczym wiosenna, nasłoneczniana chmurka w piękny dzień, podczas którego nie pada, a dzień toczy się leniwie i przyjemnie. Nie czuła się przytłoczona, albo źle, albo chociażby nieswojo, a raczej świetnie w swoim dziennikarskim, nieciekawym dla wielu ludzi żywiole. Dojadła swoje ciastko ze spokojem ducha, rozkoszując się jego smakiem i mając nadzieję, że jej gosposia najpóźniej pojutrze upiecze dokładnie takie same. Gdyby tylko studenci potrafili być tak wyluzowani na egzaminach pewnie te w wielu przypadkach byłyby tylko drobnostką do odwalenia.
I nawet rzeka płynęła cicho, jakby nigdzie się nie spieszyła. Gdyby nie fakt, że gdzieś w okolicy spalono czarodziejów na stosach zapewne dzisiaj w tej okolicy tylko Arvo czułby się zaniepokojony.
- Mogę spytać czemu unika pan rozgłosu? - spytała normalnym tonem, jakby nie chodziło o nic nadzwyczajnego. - Rozumiem niezabieganie o sławę, ale unikanie rozgłosu brzmi jak specjalne ukrywanie się w cieniu - a chyba oboje spodziewali się co może skrywać taka ciemność. Oczywiście Dolohov mógł stwierdzić, że to łapanie za słówka, powiedzieć, że użył złego sformułowania i zachęcić do przejścia do kolejnych pytań, ale Kuragina już powoli kształtowała treść artykułu w swojej głowie. Nawet jakby teraz mężczyzna uznał, że ma dość tej rozmowy i ją przerwał kobieta już by znalazła sposób, by go jakoś dokończyć. A jak? Znalazłaby jakąś metodę, może znajomości swojego rozmówcy. Każdy ma w końcu jakieś powiązania.
- No i z tym nie do końca bym się zgodziła. Rody jednak chwalą się wyjątkami. Czy to takim Endarem Sorokinem, który zrobił karierę w prawie, czy to przez lata Lwem Wrońskim, który był wybitnym graczem w Quidditcha - pominęła milczeniem, że jest z Lwem spokrewniona. Była ciekawa reakcji twórcy masek na te słowa. Zacznie się bronić, że jego ród nie lubi rozgłosu czy stwierdzi, że jego profesja nie jest aż tak wybitna?
Dla Gany to nie było nic nadzwyczajnego. Przez lata była nieczarującym zawodem dla własnego rodu. Odmieńcem, którego niektórzy by wydziedziczyli. Dziwolągiem, do którego lepiej się nie przyznawać. Wielu nie rozumiało lub zrozumieć nie chciało, że lepiej przy niej nie używać magii, że ona sama nie może tego zrobić, że jest prawie charłakiem. Nic dziwnego, że poszła w zawód, do którego talenta magiczne nie są do niczego potrzebne, a ona sama ze swoim bystrym umysłem i dociekliwymi pytaniami, a także wyuczonym zmysłem obserwacji da radę przemienić nic nie znaczące szczególiki w znaczące dla świata wyższych sfer i celebrytów fakty. Niemalże tak jak teraz, gdy powoli rozważała co zrobić z informacjami, które uzyska o Arvo Dolohovie.
- Tak nie do końca - przyznała. - W takim wypadku każdy może się pod pana podszyć. Nie martwi to pana? - ją by martwiło. Każda zazdroszcząca jej sukcesów dziennikara mogła by twierdzić, że to jej dzieło i Kuragina musiałaby się z nimi jeszcze nie dajcie bogowie użerać o autorstwo. A nie miała na to najmniejszej ochoty.
Arvo Dolohov
Arvo Dolohov
Tuła
40 lat
błękitna
za Raskolnikami
twórca masek, raskolniczy kolekcjoner
https://petersburg.forum.st/t1493-arvo-dolohov#7714https://petersburg.forum.st/t1626-arvo-dolohovhttps://petersburg.forum.st/t1625-bohun

Wto 27 Lis 2018, 23:32
Cierpliwość popłacała. Słowa ojca stały się mantrą powtarzaną częściej i z większą pewnością niż rodowa dewiza; pewnego rodzaju credo nakazującym nieustanną ostrożność i podejmowanie decyzji oraz działań bez niepotrzebnego pośpiechu. Przebrnięcie przez szereg bezsensownych, powtarzających się pytań wreszcie zostało nagrodzone stwierdzeniem, o które bez chwili wahania mógł się zaczepić, oraz plątaniną ganowych myśli, z których już bez trudu przyszło mu wyłuskać konkretny cel: sensacja. Sensacja, którą sam nie zamierzał zostawać, bo i nie był nikim na tyle istotnym, by miało się mówić o nim na salonach dłużej niż było to konieczne. Może i poprzez powiązania z Raskolnikami, które wyszłyby przypadkiem na jaw, straciłby kilku wpływowych klientów i jeszcze bardziej zawęził grono znajomych w szeregach Rady Czarodziejów, nie straciłby jednak reputacji – a skoro ta nie zostałaby nadszarpnięta, nie byłoby powodu, by poświęcać mu więcej uwagi niż większości pikantnych szczegółów z życia śmietanki towarzyskiej magicznej Rosji.
Każdy z argumentów Kuraginy kwitował zdawkowym, acz uprzejmym uśmiechem, czekając aż pozwoli mówić mu dalej. Mógłby znów skutecznie je odpierać, sprawiając że każde kolejne pytanie Gany będzie zataczało bezsensowne koło – ale czas nieubłaganie uciekał im obojgu przez palce, zaś zabawa w kotka i myszkę stawała się jedynie nużąca, nie przynosząc jakichkolwiek korzyści.
- Nie uważasz chyba, że sztywne trzymanie się tradycji przez główne linie rodowe przez tak długi czas pozwoliło Starszyźnie zająć tak wysoką i niezachwianą przez burzycieli porządku pozycję? – W jego głosie na ułamek sekundy wybrzmiała nuta drwiny, której szybko pozbył się w kolejnych słowach. – To oczywiste, że staramy się z pełną pompą ukazać światu i zazdrosnym sąsiadom sukcesy krewniaków w dziedzinach, które pozornie są dalekie od rodowego dziedzictwa. O ile są oni blisko związani z rodziną obecnego Nestora. Ale kiedy nawet własne nazwisko nie jest w stanie zagwarantować ci i twojej rodzinie bezpieczeństwa, ponieważ wiesz za dużo o rzeczach, które nie powinny wyjść na światło dzienne, wtedy starasz się, by jak najmniej przebywać na cudzych językach. – Wypowiadając ostatnie zdanie, niby przypadkiem – sięgając po kolejne ciastko – pochylił się w stronę Gany, jednocześnie znacząco ściszając głos. – Nie zaprzeczę więc, że obecnie z pełną premedytacją unikam rozgłosu, chociaż na początku mojej kariery wynikało to z niepewności, jaką zaszczepiono we mnie jeszcze w trakcie nauki w Koldovstoretz. Chyba sama potrafisz to najlepiej zrozumieć – dodał, wymownie przeczesując palcami włosy. – Wam, kobietom, dodaje to jeszcze uroku, ale ktoś taki jak ja? Tak znacząco wyłamujący się ze stereotypowego wyglądu Dolohova? Dlatego wtedy nie miało dla mnie znaczenia, czy ktoś będzie się pode mnie podszywał, czy nie. Nie sądziłem nawet, że osiągnę to, co osiągnąłem. Robiłem po prostu to, co kochałem. A teraz? Tworzę głównie indywidualne zamówienia i tylko w jednym miejscu można dostać moje maski – wytłumaczył z nieodgadnionym wyrazem twarzy, milknąc na chwilę, by przeżuć kawałek ciastka. – Nie mogę się więc martwić, że we własnym sklepie znajdę przedmioty nie wykonane przeze mnie – zakończył wzruszeniem ramion, bardziej interesując się tym, czy Kuragina łyknęła przynętę niż tym, czy słuchała do końca wszystkiego, co miał jej do powiedzenia na temat swojej pracy.
Gana Kuragina
Gana Kuragina
Bulwar Newski Tumblr_n01pa9ghxu1rshisvo6_250
Archangielsk, Rosja
25 lat
obstaculus
błękitna
za Starszyzną
dziennikarka Avoski / prywatna detektyw
https://petersburg.forum.st/t1035-gana-ivanovna-kuragina#3700https://petersburg.forum.st/t1050-gana-i-kuragina#3791https://petersburg.forum.st/t1049-twoja-osobista-detektyw#3790https://petersburg.forum.st/t1048-orel#3789

Sob 15 Gru 2018, 20:43
Czyż ten wniosek nie był oczywisty od początku Arvo? Miałeś w końcu przed sobą dziennikarkę Avoski, której z racji zawodu nie mogły obrzydzać plotki i wyolbrzymianie faktów, a najlepiej jeśli to uwielbiała. Szukanie zaskakujących faktów to była norma w tym towarzystwie, w którym Kuragina tak chętnie się obracała, a że nie należała do leniwych osób zwyczajnie miałeś pecha, że cię wypatrzyła. Może i nie zrobi na tobie furory i przez napisanie o tobie nie dostanie podwyżki, ty stracisz tylko paru klientów, a w ogólnym rozrachunku nie wyjdziesz na tym źle, ale jednak wcześniej będziesz musiał być przynajmniej gotowy na ewentualne skutki.
Ale gdy chodzi o takie rzeczy w końcu nikt nie zna dnia ani godziny. A o reputację lepiej dbać, bo nie wiadomo jak w przyszłości potoczy się los Raskolników.
Na jego pytanie tylko zdziwiona uniosła brew. Chyba nie uważał jej za idiotkę? Jeśli tak nie zamierzała zostawić na nim suchej nitki, nawet jeśli przez to nie będzie mogła sobie pozwolić na branie każdego interesującego jej zlecenia jako detektyw. Zadał jej w końcu pytanie jak dziecku, a przecież każdy wykształcony człowiek wiedział, że żadna rodzina trzymająca się sztywno jednej dziedziny dobrze na tym nie wychodziła.
- Pierwsze słyszę, by dalsze gałęzie rodziny były zagrożone przez nadmiar wiedzy i brak ochrony. Sugeruje pan, że musi pan na siebie uważać i nie zwracać uwagi, żeby sekrety pańskiego rodu nie wyszły na światło dzienne? - mógł stwierdzić, że nie o to mu chodziło albo rozumie co chce, ale jednak ona właśnie po takie dzikie rewelacje przyszła. A łatwo było Arvo Dolohova po takiej wypowiedzi opatrznie zrozumieć. - No i to zaszczepianie niepewności też brzmi niepokojąco. Rozwinie pan tę kwestię?
Gana raczej nie angażowała się w niesnaski rodowe, ale wiedziała, że nawet jeśli ktoś w rodzinie za nią nie przepadał to jednak doceni ewentualne, sprawdzone, negatywne informacje o nieprzyjaznym rodzie. Nic dziwnego, że ją to zainteresowało, nie zamierzała jednak całkiem rezygnować z tematyki jego dzieł.
- Ależ mi nie chodziło o te w pańskim sklepie, a te już poza nim. Co jakby ktoś chciał je kolekcjonować, niekoniecznie teraz, ale za ileś lat? Bo chyba pan się specjalizuje w dość nietypowych maskach, prawda? - zadawała pytania szukając jak najwięcej informacji do artykułu. Nawet, jeśli teraz Arvo zacząłby jej opowiadać o bardzo ciekawych tradycjach swej rodziny ona i tak dążyłaby do rzeczy mogących zainteresować czytelnika.
Arvo Dolohov
Arvo Dolohov
Tuła
40 lat
błękitna
za Raskolnikami
twórca masek, raskolniczy kolekcjoner
https://petersburg.forum.st/t1493-arvo-dolohov#7714https://petersburg.forum.st/t1626-arvo-dolohovhttps://petersburg.forum.st/t1625-bohun

Czw 27 Gru 2018, 19:54
Powstrzymując pełne dezaprobaty westchnienie, ściągnął brwi w taki sposób, jakby zastanawiał się, w jakie słowa najlepiej ubrać to, co zamierzał Ganie przekazać. Bo nie zamierzał przestać mówić, nie w momencie, kiedy zyskał pewność, że zostanie wysłuchany i że wszystko, co powie, będzie wykorzystane tak, by wywołać jak największe zamieszanie.
Odkąd porzucił pracę w laboratorium w Krochkovatce, nie opuszczała go świadomość, że podjęcie przez niego jakichkolwiek działań demaskujących prowadzone tam eksperymenty odbije się na nim bezpośrednio. Zdawał sobie sprawę, że sukces w tym przypadku będzie nierozerwalnie związany z porażką – równie dotkliwą jak ta, którą odczuł po odejściu Romany. Wtedy nie był świadomy konsekwencji swoich czynów; w tym przypadku zamierzał działać z chorobliwą premedytacją, wybierając większe dobro, większą korzyść, większą szansę na zmianę świata i systemu. Nie próbowałby nawet prosić Kuraginy, by zachowała jego anonimowość, jeżeli zdecydowałaby się opublikować wywiad z nim, nie zaś artykuł o machlojkach Starszyzny. Mógł jedynie rozpaczliwie wierzyć, że jest mądrzejsza niż wskazywały na to jej publikacje. Mógł mieć nadzieję, że tych kilka lat doświadczenia dziennikarskiego pozwoli jej właściwie osądzić, co sprawi, że będzie mogła na otrzymanych informacjach ugrać jeszcze więcej – nie zatrzymywać się jedynie na plotkarskiej gazecie, ale może nawet awansować na dziennikarza śledczego w Novyim Mirze.
- Dolohovów. Aristovów. Kuraginów. – Smutny, pełen rezygnacji uśmiech wyraźnie dawał do zrozumienia, że mężczyzna zbyt długo nosił w sobie te tajemnice. – To tylko wierzchołek góry lodowej, Gano. Tu chodzi o sekrety całej Starszyzny. O to, na co idą pieniądze społeczeństwa z tych hucznych gal dobroczynnych. O to, jak powstają nowe eliksiry i leki. Dlaczego niektóre gatunki uznaje się za niebezpieczne, znajdujące się na skraju wymarcia lub w ogóle wymarłe. Skąd i po co biorą się niespodziewane sojusze teoretycznie zwaśnionych ze sobą rodów – wymieniał ze spokojem, nie starając się obserwować jej reakcji, wzrok przesuwając po mijających ich ludziach. Mówił mechanicznie, jakby już wcześniej miał przygotowaną całą formułkę na taką okazję albo jakby naprawdę o wszystkim wiedział. – Musisz zrozumieć, że wobec czegoś takiego, sława nie ma dla mnie żadnego znaczenia, o ile nikt nie będzie niepokoił mnie i mojej rodziny.
Zamilkł gwałtownie, pozwalając wymownej ciszy rozsiąść się między nimi niczym tygrys dający swoim ofiarom do zrozumienia, że ma nad nimi przewagę. Do Gany musiało docierać, że pociągnięcie go bardziej za język sprawi, że wszelkie jego wcześniejsze starania zaczną rozpadać się jak zamek z piasku; że mimo drążenia tematu braku rozgłosu, pozwolił jej naruszyć kruchą fasadę muru, jaki wokół siebie wzniósł i, mimo to, umożliwi dalszą ingerencję. Kosztem wszystkiego.
- Wracając jeszcze do twoich pozostałych pytań: nic niepokojącego nie ma w zaszczepianiu niepewności. Kiedy próbuje się sił w czymś, w czym nie powinno się być dobrym, rzadko kiedy ktokolwiek pokłada w nas wiarę, to wszystko. – Wzruszył niemal niewidocznie ramionami, uznając, że nie ma sensu dłużej zgłębiać się w tę kwestię. – I to chyba ty powinnaś mi powiedzieć, czy specjalizuję się w tworzeniu nietypowych masek. Co właściwie rozumiesz przez nietypowe? – Dla niego były wszystkim. Były życiem i były śmiercią. Poświęcając każdą chwilę na ich tworzenie, poświęcał cząstkę samego siebie. Dopracowane do perfekcji, do bólu, były małymi dziełami sztuki – ale nie były bardziej wyjątkowe niż te, które dostać można było podczas festynów, kiermaszów i jarmarków. Z tą różnicą, że te drugie tworzono masowo, efekty nie trwały długo, tworzywo niszczyło się szybko. Jego maski mogłyby przetrwać nawet sto lat.
Gana Kuragina
Gana Kuragina
Bulwar Newski Tumblr_n01pa9ghxu1rshisvo6_250
Archangielsk, Rosja
25 lat
obstaculus
błękitna
za Starszyzną
dziennikarka Avoski / prywatna detektyw
https://petersburg.forum.st/t1035-gana-ivanovna-kuragina#3700https://petersburg.forum.st/t1050-gana-i-kuragina#3791https://petersburg.forum.st/t1049-twoja-osobista-detektyw#3790https://petersburg.forum.st/t1048-orel#3789

Sro 02 Sty 2019, 16:11
Nie podobała jej się reakcja Dolohova. Wyglądał tak, jakby zapytała o coś, co powinno się zostawić w sekrecie jeśli nie chciało się problemów albo dyskusji na poważne tematy. A Ganie nigdy na nich nie zależało, ona zawsze zajmowała się plotkami czy bzdurnymi, dostarczającymi rozrywki tematami. O poważniejsze rzeczy zahaczała w swojej detektywistycznej karierze i w sumie jej to wystarczało. Gdyby próbowała czegoś więcej kto wie jak rodzina by jej na to zareagowała?
Podniosła brew zdziwiona słysząc jego słowa, a po jego przemowie chwilę milczała. Chciała to usłyszeć czy już teraz lepiej było pogrzebać szansę na usłyszenie jakichś rzeczy, z których raczej nie zrobi się zabawnego artykułu o Dolohovach. Wreszcie zdecydowała, ale nie chciała pytać wprost. Postanowiła po prostu odpowiedzieć na te retoryczne pytania. Najwyżej potem będzie żałować albo odkryje, że ma do czynienia z wariatem, kimś kto wszędzie widzi spiski.
- Te pieniądze to z pewnością na dobroczynność. Ostatnia kwesta Zakharenko rzeczywiście przyczyniła się do choćby naprawienia muzeum. Leki i eliksiry powstają dzięki badaniom, nawet mugole robią je w ten sposób. Gatunki zapewne wymierają przez kłusownictwo albo nieprzystosowanie do nowych warunków. A przy takich niespodziewanych sojuszach zawsze chodzi o interesy - tego ostatniego była stuprocentowo pewna i cieszyła się, że nie zapowiadało się na to, by musiała brać w tym udział. Efim padł ofiarą "małżeństwa z rozsądku" jako jedyne zdrowe dziecko ich rodziców, ale ona i Dima już nie odczuwali żadnych nacisków w tym względzie. Zostało jej liczyć, że jeśli jakimś cudem kiedyś jakiś mężczyzna zawróci jej w głowie tak, że będzie gotowa zmienić nazwisko to nikt nie będzie jej robić problemów, nawet jeśli jej wybranek będzie ledwo czystokrwisty. Ale pochodziła z Kuraginów, a oni zawsze mieli jakieś zapędy do uważania się za najważniejszy ród w Starszyźnie, więc kto wie jakby taka sytuacja się potoczyła?
- To stąd ta separacja z żoną? - spytała wprost, nawet nie siląc się na subtelność. Ten temat zdecydowanie był jej bezpieczniejszy i bliższy niż gadanie o machlojkach Rady Czarodziejów i ich rodzin.
- Czyli jednak jest w tym coś złego. Wiele osób przez takie podejście otoczenia będzie się skupiało na "bezpiecznych" zawodach zamiast znaleźć coś, w czym naprawdę się sprawdzą - stwierdziła. Tylko czy powinna jeszcze w to brnąć? Może lepiej już nie szukać ewentualnych haczyków na swojego rozmówcę?
- Długo działają, a ich efekty też niekoniecznie są typowe. Może by pan powiedział o najciekawszych zamówieniach? - spytała. Niby wszystko było jasne, ale dalej ją zastanawiała kwestia masek.
Arvo Dolohov
Arvo Dolohov
Tuła
40 lat
błękitna
za Raskolnikami
twórca masek, raskolniczy kolekcjoner
https://petersburg.forum.st/t1493-arvo-dolohov#7714https://petersburg.forum.st/t1626-arvo-dolohovhttps://petersburg.forum.st/t1625-bohun

Wto 15 Sty 2019, 22:23
To było oczywiste. To prawda znana od zarania dziejów. Goniąc za nic nieznaczącą sensacją, zachłannie ciągnąc za język rozmówcę w nadziei, że powie to, co chce się usłyszeć, przypadkiem można zostać wciągniętym w aferę, która wywróci świat do góry nogami. Gana musiała mieć tego świadomość – każdy skrywał sekrety. Ludzie nieposiadający tajemnic, nie są interesujący, nie przyciągają uwagi. Z kimś takim nie warto rozmawiać; ktoś taki nie powie nic, co wstrząsnęłoby opinią publiczną, co sprawiłoby, że salony zaczęłyby huczeć od plotek; że panie domu ciekawsko wyglądałyby zza firanek, obserwując sąsiadów.
Jej strach i sceptycyzm z jakim podeszła do otrzymanych informacji nie zaskoczyły go. Gniew na niczego nieświadomych członków Starszyzny, przekonanych, że ich krewni robią wszystko, by magicznemu społeczeństwu żyło się lepiej, już lata temu przestał być istotny. Złość nie przynosiła rozwiązania mnożących się problemów, wyczerpywała jedynie siły potrzebne w dalszych zmaganiach z zaściankowym myśleniem i zatwardziałym systemem.
- Kwota przeznaczona na odbudowę muzeum to kropla w morzu tego, co zostało podczas tamtej kwesty zebrane. Byłaś świadoma tego, że suma rubli zgromadzona jedynie podczas licytacji wystarczyłaby na zbudowanie, zbudowanie! – podkreślił, na krótki moment przenosząc spojrzenie na Ganę. – Dwóch takich gmachów? Reszta wraca do wspólnego funduszu, który finansuje te wszystkie badania i wspólne interesy, o których mówisz. Zapytaj wuja o laboratorium na terenie rezerwatu natury w delcie Leny albo o to w Krochkovatce – zasugerował ostrożnie po krótkiej chwili zawahania. Ich istnienie nie było trzymane w tajemnicy przed opinią publiczną. Więcej nawet: by jeszcze bardziej oddalić wszelkie podejrzenia o niezgodną z zasadami ochrony magicznych gatunków działalność, zarówno dla uczniów Koldovstoretz, jak i dla studentów nauk medycznych, magomedyków czy zainteresowanych badaniami czarodziejów organizowano zwiedzanie całego obiektu połączone z obserwacją pracy naukowców. Jeśli nie było się świadomym tego, czego się szuka, nie było możliwości, by cokolwiek znaleźć. Jeżeli jednak posiadało się umiejętność zadawania właściwych pytań, tajemnica eksperymentalnych badań nie stanowiła żadnego problemu. – Zapytaj, jak długo zajęło badaczom znalezienie właściwego rozwiązania problemu obstaculusów. Albo czy mogłabyś przejrzeć swoje akta.
Wstyd, że pozwolił sobie posłużyć się jej przypadłością, by uświadomić Ganie skalę problemu, pojawił się niespodziewanie szybko, eskalując do niewyobrażalnych rozmiarów wraz z napływającą chęcią wywleczenia na światło dzienne informacji o chorobie nękającej Dimę Kuragina. Chorobie, o której nie powinien wiedzieć – i o której dowiedział się dopiero teraz – a której przypadek, ten konkretny, na pewno znajdował się w archiwach któregoś z laboratoriów.
- Powiedz, Gano, poprosiłaś mnie o to spotkanie, by porozmawiać o moim związku z żoną? O moich szkolnych perypetiach? O pracy? Czy o Raskolnikach? – Bezwzględne wymiganie się od serii odpowiedzi, gwałtowny powrót do początku, do tematu niebezpiecznego, lecz najmniej męczącego, który w łatwy sposób można było zamknąć. – Bo, widzisz, rozmawia mi się z tobą szalenie przyjemnie, ale ze względu na dzisiejsze, poranne wydarzenia, nie chciałabym zostawiać w domu dzieci na dłużej niż to potrzebne – dopowiedział sugestywnym tonem, wskazującym na to, że jeśli zamierzała nadal prowadzić tę rozmowę, musiała ograniczyć się do konkretów.
Gana Kuragina
Gana Kuragina
Bulwar Newski Tumblr_n01pa9ghxu1rshisvo6_250
Archangielsk, Rosja
25 lat
obstaculus
błękitna
za Starszyzną
dziennikarka Avoski / prywatna detektyw
https://petersburg.forum.st/t1035-gana-ivanovna-kuragina#3700https://petersburg.forum.st/t1050-gana-i-kuragina#3791https://petersburg.forum.st/t1049-twoja-osobista-detektyw#3790https://petersburg.forum.st/t1048-orel#3789

Sob 26 Sty 2019, 18:37
Gana zajmowała się takimi ciemnymi sprawkami, które ludzie ukrywali w słoikach lub za szafą  bardzo chętnie. Nic dziwnego, że wreszcie wypatrzyła Arvo - zbyt mało się pokazywał publicznie, by nie miał czegoś na sumieniu, by nie próbował czegoś skryć. Gdyby nawet jej pokazał zaplecze swej pracowni, dom i zapoznał z dziećmi coś by jej nie pasowało w tym całym obrazku składającym się na wrażenie, jakie robił mężczyzna. Nawet Lew, który się odsunął z życia publicznego pojawiał się jednak na rodzinnych weselach. Takie życie jak przeciętny zjadacz chleba jednak budziło podejrzenia.
Nie ukrywała nawet specjalnie, że temat na jaki zeszli zupełnie jej nie podpadł. Przyszła tu po zupełnie inne informacje. Wiedziała, że taka tematyka zainteresowałaby Efima pragnącego w pewien sposób walczyć ze złem i może powinna mu zaoferować, że jeśli chce znaleźć pracę na miejscu może pogadać z tym szalonym Dolohovem. Ona jednak przyszła po coś zupełnie innego. I chciała wyciągnąć choć szczątki informacji, które będzie mogła przerobić na fascynujący artykuł dla plotkar i kur domowych.
- A skąd pan może wiedzieć o takich rzeczach? - spytała chcąc znać konkrety. Nie będzie przecież wierzyć na słowo komuś, kto gada niczym płaskoziemiec. Jeśli chce jej opowiadać o tych wszystkich teoriach powinien mieć dowody, konkrety, możliwość udowodnienia swych racji. - Może spytam - powiedziała we własnym mniemaniu ugodowo, gdy zaczął temat laboratoriów. Wuj specjalnie za nią nie przepadał. Miała wrażenie, że patrzy na ludzi jak na psy, a na nią jak na chorego osobnika, którego należy się pozbyć razem z jej chorym na Dotyk Żywii bratem. Wątpiła, by cokolwiek jej powiedział niż to, co jest powszechnie znane, choćby dlatego, że uznawał ją za chorą gałąź rodu.
Zresztą temat badań, eksperymentów, jakichś takich przykrych zdarzeń naprawdę bardziej pasował do Efima niż do niej.
- Jakie akta? Pacjenta? Widziałam je - stwierdziła. Czuła się, jakby miała naprawdę do czynienia z wariatem. Aż dziw, że o swoich teoriach nie opowiadał dalej. Może i Starszyzna nie była najlepszym tworem, ale póki co jedynym słusznym. A przynajmniej Kuragina nie miała lepszego pomysłu na społeczeństwo. - Ma pan coś chyba do obecnego porządku w społeczeństwie, prawda? - drążyła. Sam zaczął ten temat, niech łaskawie go skończy. Tym bardziej, że podawanie za przykład jej choroby nie było zbyt fajnym zagraniem. Nie, żeby jej się takich zagrywek nie zdarzało używać.
- Na pewno nie o tych teoriach, o których pan mówi - powiedziała z profesjonalnym uśmiechem. - Jakkolwiek nie byłyby ciekawe nie nadają się do wydrukowania w Avosce. A teraz ma pan okazję coś opowiedzieć o sobie i mieć darmową reklamę swoich masek, więc może jednak znajdzie pan czas, by coś o nich opowiedzieć - przekonywała. Nikt nie da rady wytrwać jako twórca masek bez jakiejkolwiek reklamy, więc podejrzane byłoby, gdyby nie skorzystał na rozmowie z Ganą chociaż w ten sposób. Albo nie próbował w ten sposób skorzystać, w końcu nie miał gwarancji, że Kuragina opisze o nim dokładnie to, co by sobie życzył.
Arvo Dolohov
Arvo Dolohov
Tuła
40 lat
błękitna
za Raskolnikami
twórca masek, raskolniczy kolekcjoner
https://petersburg.forum.st/t1493-arvo-dolohov#7714https://petersburg.forum.st/t1626-arvo-dolohovhttps://petersburg.forum.st/t1625-bohun

Sob 02 Lut 2019, 21:03
Zabawne, że – posiadając nazwisko, będąc spowinowaconym w jakimkolwiek stopniu z którąś z magicznych dynastii – należało zachowywać się jak dupek i pysznić w blasku reflektorów, by komuś przypadkiem przez myśl nie przeszło, że życie bardziej przyziemne, bliżej ludzi, którym bogowie są bliżsi, nie władza, może oznaczać coś poważniejszego niż li tylko potrzebę pracy bez nieustannie dyszących w kark gapiów. Nie oceniał jednak. Z chłodnym zrozumieniem przyjmował taki stan rzeczy – niezmienny od lat; będący gorzkim dowodem tego, jak bardzo ograniczone pojmowanie świata miały sfery szumnie nazywane wyższymi.
- Ponieważ nie jestem kompletnie odcięty od polityki i w sprawach naprawdę ważnych, a taką bez wątpienia był wybuch w Muzeum Sztuki Magicznej, czuję społeczny obowiązek, by się udzielać. A zaufani, zaangażowani i wiedzący o co pytać ludzie, posiadają niemal nieograniczony dostęp do tajemnic Starszyzny. – Zmęczenie, z jakim wypowiadał każde kolejne słowo, nadało im nieodpowiednie brzmienie. Arvo słyszał w nich coś pomiędzy ignorancją, a wzgardą; coś, co zbyt często tyło tonem stosowanym przez niecierpliwych, pełnych dumy polityków; coś, czego nie tolerował, z czym starał się zawzięcie walczyć, a co musiało być nierozerwalnie wpisane w geny arystokratycznych szuj, czego nie można było się pozbyć, by było czymś równie niemożliwym do osiągnięcia, jak wycięcie serca żywej istocie i liczenie, że będzie potrafiła bez niego funkcjonować.
Kącik ust zadrgał niezauważenie w pełnym niepewności geście – pozwolić się sobie roześmiać czy zachować niewzruszoną powagę warunkowaną podniosłością chwili – uspokajając się dopiero z kolejnymi słowami Gany, już nie prześlizgującymi się po aktach, ale wreszcie uformowanymi we właściwe pytanie.
Oczywiście, Gano. Jak każdy – odpowiedział gładko, ani trochę nie mijając się z prawdą, lecz na tyle enigmatycznie, by nie od razu pojęła prawdziwy sens jego wypowiedzi; by bez problemu przełożyła to sobie na własny użytek. – Gdyby po tej rozmowie naszła cię ochota sprawdzić wszystkie swoje akta, również zaczęłabyś zastanawiać się, czy z naszym społeczeństwem na pewno wszystko jest w porządku. Dla dobra swojego i swojego rodzeństwa, nie ignoruj tego. Nie byłaś wyłącznie pacjentką – dodał z zaciętością, zwyczajowo towarzyszącą tym, którzy prawdą chcieli odkupić zaprzeszłe winy. – Byłaś obiektem badawczym.
Niewypowiedziane jak oni wszyscy zawisło między nimi nieprzyjemnie, zagęszczając powietrze, ale jedynie Arvo czuł faktyczny, dojmujący ciężar przemilczanych słów. Ciężar, który nie zelżał choćby odrobinę nawet w momencie, kiedy Kuragina bez skrupułów uznała, że nie zamierza słuchać – mimo jej niepewności, ciekawości przeplecionej ze zwątpieniem; mimo strachu, choć nie potrafił określić jego rodzaju.
- Naprawdę uważasz, że po piętnastu latach pracy w zawodzie; po ponad pięciu, kiedy zacząłem przyjmować i wykonywać jedynie wybrane zamówienia, wciąż jeszcze potrzebuję się reklamować? – Pokręcił głową, podnosząc się z ławki. Nie odchodząc jeszcze; jeszcze dając jej możliwość zadania pytania, pytań, na które chciałaby uzyskać odpowiedź, a nie oczekiwać, że sam z siebie będzie jej o sobie opowiadał, mimo tak niezłomnego zapewniania jej, że nie należy do osób na prawo i lewo opowiadających o swoich dokonaniach. – To, co do tej pory stworzyłem, zapewniło mi wystarczającą… Renomę. Zapewniło możliwość zajęcia się ciekawszymi projektami. Jak Bliźnięta, będące kompletem czterech masek pozwalających pozostałym trzem osobom przybrać wygląd pierwszej, która przywdzieje maskę. To jedno z ciekawszych zamówień. – Zakończył ugodowo, decydując się podzielić z nią chociaż tym jednym szczegółem. Chociaż na to jedno pytanie odpowiadając tak, by nie poczuła rozczarowania swoją decyzją poproszenia go o rozmowę.
Gana Kuragina
Gana Kuragina
Bulwar Newski Tumblr_n01pa9ghxu1rshisvo6_250
Archangielsk, Rosja
25 lat
obstaculus
błękitna
za Starszyzną
dziennikarka Avoski / prywatna detektyw
https://petersburg.forum.st/t1035-gana-ivanovna-kuragina#3700https://petersburg.forum.st/t1050-gana-i-kuragina#3791https://petersburg.forum.st/t1049-twoja-osobista-detektyw#3790https://petersburg.forum.st/t1048-orel#3789

Pią 08 Lut 2019, 19:48
No cóż, dla Gany trochę inaczej to wyglądało. Ona raczej żyła na uboczu, nie zmieniało to jednak faktu, że niekoniecznie starała się być niewidzialna na choćby imprezach masowych, a jedynie nie robić z siebie sensacji jak na przykład Bianka z Vaso Romaniukiem. Dupkiem, owszem, może i była, ale jakoś szczególnie nie pyszniła się na parkiecie życia. Bardziej siedziała w krzakach i obserwowała potknięcia innych.
- Jeśli pan ma taki świetny dostęp dzięki doświadczeniu do takich rewelacji to czemu pan się tym nie podzieli? Czemu pan się ukrywa zamiast publicznie ogłosić coś takiego, wskazać dowody albo gdzie ich szukać? Ja też mogę się odseparować od innych i mówić, że mam tajemną wiedzę, ale nie powiedział pan ani nie pokazał mi nawet poszlaki, a więc mamy słowo przeciw słowu - miała wrażenie, że biedny Dolohov zdziczał z dala od swych szlacheckich pobratymców i zaczęło jej się wydawać, że się ukrywa, bo się boi, że wszyscy odkryją jego tajemną wiedzę i pewnie jeszcze krzywdę zrobią. Nawet było jej go szkoda, ale w sumie jakby dobrze to opisać mógłby wyjść ciekawy artykuł. A Arvo pewnie na tym jeszcze skorzysta, bo ktoś zwróci uwagę na jego problemy i może jeszcze pomoże go przywrócić na łono społeczeństwa. Ona sama nie miała do tego ani siły, ani cierpliwości, ani nawet chęci.
Nabrała więcej powietrza oburzona, gdy usłyszała, że miałaby być obiektem badawczym. O n a. Bratanica samego dumy, potomkini założycieli Starszyzny, czarownica dająca sobie radę z nikłym talentem magicznym. Może jej wuj jeszcze by na to poszedł, ale jej rodzice w życiu by się nie zgodzili. Zbyt ją kochali, ta miłość sprawiła też przecież powstanie osóbki, która dla nich obsmaruje nawet największą rosyjską, szlachecką szychę.
- Obiektem badawczym? Pan chyba śmie żartować, że Starszyzna testowałaby na własnych dzieciach. Aż dziw, że wierząc w takie rewelacje nie mówi pan o nich głośno, tylko zachowuje je dla siebie. Przecież to trzeba powstrzymać! - zironizowała. - I mam uwierzyć, że moja rodzina miałaby się zgodzić na coś takiego? - nie słyszała tych niewypowiedzianych słów, nie chciała ich usłyszeć. Miała dość słuchania o rzeczach brzmiących jak powieść science-fiction pisana na prochach. I to takich porządnych.
- Owszem - przyznała wzruszając ramionami. - Młodsza konkurencja wchodzi na rynek, ludzie lubią nowości, młodzi potrafią być też bardziej kreatywni, nawet bez doświadczenia... Kto wie czy teraz pan nie pyta po co to panu, a zaraz się okaże, że pan jednak potrzebuje takiej reklamy - taki człowiek jak on mógł wierzyć, że mądrość narodu znajduje się wśród pokolenia, ale przecież coraz młodsi ludzie osiągali sukcesy czy mieli wpływ na ten świat. A kiedyś uczeń musi przerosnąć mistrza, inaczej świat składałby się z samych uczniów nie mających od kogo się uczyć.
Zapisała sobie w myślach projekt maski mając pewne podejrzenia. Widząc, że mężczyzna się zbiera sama zaczęła się ogarniać.
- To co? Może się pan jednak zareklamuje i powie, co jeszcze potrafi stworzyć?

2 x z/t
Sponsored content


Skocz do: