Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 03 Lut 2019, 19:11
Sypialnia

Sypialnia to zdecydowanie za dużo powiedziane, bo jedynym elementem łączącym to pomieszczanie z sypialnią jest wiecznie rozłożona wersalka, obok której stoi niski stolik, na którym znajduje się wiecznie przepełniona popielniczka z ciosanego szkła. Z sypialni bezpośrednio można przejść do kuchni i przedpokoju oraz na malutki, kwadratowy, zakratowany balkon. We framudze drzwi do sypialni zamontowany jest metalowy drążek. Na podłodze za to jest tylko czysty beton, bo poprzedni lokatorzy zdarli cały parkiet.

Dezső Gárdonyi
Dezső Gárdonyi
Sypialnia Tumblr_omhh3bIEfw1qm73ogo8_250
Budapeszt, Węgry
32 lata
błękitna
neutralny
tropiciel
https://petersburg.forum.st/t1497-dezso-gardonyi#7726https://petersburg.forum.st/t1628-dezso-gardonyi#7945https://petersburg.forum.st/t1627-dezso-gardonyi#7944https://petersburg.forum.st/t1629-dezso-gardonyi#7946

Wto 05 Lut 2019, 12:10
20 sierpnia 1999

Nie latam na miotle. I nie mam miotły. — niezachwiany tembr głosu świadczy o nieprzypadkowości tejże deklaracji. Dezso nie jest zwolennikiem podniebnych przygód, przyziemność ujmuje go w całości, nie dając miejsca na lotne podróże. I choć w tym przypadku pokonywanie odległości ponad drzewami to spora oszczędność czasu, nie od razu jest chętny na podjęcie zlecenia. Jaroszka dla siostrzenicy, o którego prosi jegomość, może uchwycić byle amator i nie trzeba angażować w tę sprawę zawodowców. Klient wydaje się jednak niezrażony, z początku pociera ręką czoło, mamrocze coś pod nosem. Przetwarza wolno. Ostatecznie, wbrew oczekiwaniom panicza Gardonyi, rozluźnia się i uśmiecha bezmyślnie, zbywając intencyjność wypowiedzi Węgra jednym machnięciem dłoni.
Co Pan mówi... — rzecze przy tym tonem nieznającym odmowy, niemalże pobłażliwym — ...weźmie Pan jedną z naszych i po kłopocie! O, tak... O, TAK!
Entuzjazm wynosi mężczyznę myślami daleko poza rozmowę, co uświadamia Dezso w tym, że dalsze dyskusje z nim są niewskazane. Byłyby zupełnie nieskuteczne.
Za dyskomfort biorę podwójnie... — decyduje szybko, szukając korzyści.

* * *

Zgodnie z przewidywaniami podczas lotu trzonek miotły wbija mu się nieprzyjemnie w udo, a ciało, nieprzywykłe do nienaturalnie przygarbionej pozy z wolna sztywnieje. Po parogodzinnej styczności z prądami powietrznymi zaczyna się od karku. Mięśnie zastygłe od chłodnego wiatru i nadmiernego spięcia odzywają się w najmniej oczekiwanym momencie, a bolesny skurcz przechodzi przez łydkę nieszczęśliwie przy ostrym manewrze. Zrządzenie losu, powiedzieliby niektórzy. Brak wprawy, woli przyznać Dezso. Świadomość utraconej kontroli uderza w niego już zawczasu, ale pomimo chęci opanowania kierunku lotu, nie jest w stanie. Wszystko dzieje się szybko, a przecież ostatni raz siedział na miotle w czasach szkolnych. Przy braku odpowiedniej techniki niechybnie nurkuje w dół, w efekcie czego osiąga prędkość ponad własne możliwości. Rączka zaczyna drżeć niebezpiecznie, wprowadzając mężczyznę w turbulencje, których nie jest w stanie przerwać. Mija drzewa liczone w dziesiątkach, by w kolejnej chwili znaleźć się tuż przy budynku mieszkalnym. Cudem unika uderzenia w drzewo, co niestety nie chroni go przed obecnością okna. Ono bowiem wcale nie tak nagle za to nieuchronnie materializuje się tuż przed jego oczami.
Oklebronya! — rzuca w ostatnim porywie rozsądku i przy jednoczesnym instynkcie obronnym.
Czuje się dostatecznie zmobilizowany do ratowania życia, bo formułka zaklęcia ku jego zaskoczeniu okazuje się wykrzyczana perfekcyjnie. Pomimo niesprzyjających warunków i nikłego czasu na reakcję udaje mu się nałożyć na siebie magiczną zbroję, co prawdopodobnie uznałby za swój osobisty sukces, gdyby nie fakt, że na podobne rozważania nie znajduje czasu. W mechanicznym ruchu, pomimo udanego czaru, zasłania się ramieniem, a ciałem rozbija na drobne części szybę, by następnie uderzyć z hukiem w wersalkę. Szkło wala się absolutnie wszędzie, a dla niego świat na moment staje się przyćmioną kulą. Przy nadmiarze adrenaliny piekący ból w ręce zdaje się natomiast zaledwie leniwym łaskotaniem.


Ostatnio zmieniony przez Dezső Gárdonyi dnia Sro 06 Lut 2019, 13:01, w całości zmieniany 4 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Wto 05 Lut 2019, 12:10
The member 'Dezső Gárdonyi' has done the following action : Kostki


'k6' : 3, 6
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Pon 11 Lut 2019, 22:32
Są takie momenty, kiedy człowiek powinien już sobie uświadomić, że ma paranoję, na przykład, kiedy nawet do kibla zabiera broń, ale do Agaty to jeszcze nie dotarło. Mieszkanie nieduże, wygodne bo niemalże całe przejściowe, a ona i tak wszędzie miała coś, wszędzie chodziła z czymś, chociaż w tym wypadku, można by ją próbować usprawiedliwiać nawet, chociaż na ogół nie zaleca się, bo dopiero co wróciła ze służby dzisiejszej zmęczona jak jamnik wystawiony w wyścigach chartów, zamknąwszy tylko za sobą drzwi na czterdzieści spustów ruszyła prosto do łazienki nawet butów nie zdejmując w przedpokoju, bo i po co, kiedy w całym mieszkaniu tylko goły beton, na żadnych królewskich parkietach czy marmurach nie zostawi przeciągłych śladów z ciężkiej, wojskowej podeszwy. Kuszę na pralkę, mundur na ziemię, siebie do wanny i zimna woda. W ciepłej się nie myje, bo jest ciepła i jej nie ma, latem to pół biedy, na zimę może zacznie kwiczeć, chociaż cholera ją wie, skoro to taka miłośniczka spartańskich warunków, lodowatą wodą spłukiwać z włosów pianę to tylko jeden powód w tę czy w tamtą do zaciskania zębów, a jeśli ktoś miał kiedyś okazję głowę myć w takiej upiornie zimnej wodzie to wie, jaki to ból okropny.
Miała iść spać, co z tego, że jasno jeszcze, druga, czy tam trzecia zmiana nie zwraca uwagi na godziny, bo po pewnym czasie przestaje mieć to jakiekolwiek znaczenie, kiedy życie zupełnie innym rytmem się toczy. Do snu z wieszaka do drzwi przykręconego zdjęła szykowny zestaw żonobijka biała plus bokserki białe również, bo taka z nie biała rasa białej gwardii i właśnie wściekle włosy w ręcznik wycierała i narobiła już pewnie mnóstwo mokrych kołtunów, kiedy huknęło przeraźliwie, bardzo blisko, na pewno tutaj, bo parę odłamków szkła wyleciało aż do przedpokoju, a Agata przecież jako samotna lokatorka (prawie, nie licząc Piecucha menela mieszkającego w piekarniku) od łazienki drzwi nie zamykała.
Huk, a potem względna cisza, zamarła Agata z ręcznikiem w dłoni, odkładając go w końcu i łapiąc za łoże kuszy przyciągając ją do siebie i nasłuchując, ale żadnych sygnałów skradania, żadnych kroków czy uderzeń niespodziewanych zaklęć, więc wyszła w końcu z tej maluczkiej łazieneczki, naciągając korbę, kroki stawiając ostrożnie, bo a) cichy chód w mieście b) szkło, zerknęła do graciarni, w stronę kuchni, ale nic więcej nie przykuło tam jej uwagi, pojawiła się zatem w końcu w progu sypialni z palcem na spuście, duszą trochę na ramieniu, trochę stalową. Najpierw oceniła stan pokoju, wersalkę z wiecznie rozwaloną pościelą, którą aż od siły uderzenia przesunęło kawałek, stoliczek przewrócony, gromadzone skrupulatnie pety wysypane, wraz z popiołem aż się unosił znowu zapach dębowy i inne, z którymi Agata nie była oswojona. Spojrzała na okno, powstrzymując się, żeby nogą z irytacji nie tupnąć, kurwa, bo coś z tym trzeba będzie zrobić, a wiedziała, żeby kraty wstawić już, ale jednocześnie wahała się przecież, bo co gdy jej samej oknem przyjdzie wyskoczyć? Nie czas teraz na to. Wzrokiem wróciła do worka ludzkiego, z ręką sterczącą pod dziwnym kątem, ewidentnie złamana, wzięła Agata oddech i skupiła na obserwacji, czy to-to, w czym jeszcze nie rozpoznała kolegi Gardonyi w ogóle oddycha, jednocześnie robiąc bardzo ostrożne dwa kroki w bok, żeby nie być na potencjalnym przez wybite okno widoku i mieć jednocześnie dobre pole do ucieczki, blisko drzwi. Czysty strzał, to miała z każdej strony, bo w tym patologicznym lokum nie było praktycznie żadnych mebli ani udziwnień.
Cichym gwizdnięciem starała się przywołać Stefcię, to już miesiąc tresury i przywiązania, niech leci więc czym prędzej szarpać Cyzię dziobem za włosy.
Tsisia Janashvili
Tsisia Janashvili
Sypialnia 9HnkR8p
Tibilisi, Gruzja
28 lat
wilkołak
błękitna
neutralny
magomedyk
https://petersburg.forum.st/t2054-tsisia-janashvili#11648https://petersburg.forum.st/t2058-tsisia-janashvili#11689https://petersburg.forum.st/t2059-tsisia#11690https://petersburg.forum.st/t2060-szalwia#11693

Czw 28 Mar 2019, 21:51
Bywały takie dni, które niczym się nie różniły od tych poprzedzających. Ten sam schemat, ta sama zmiana, te same dodatkowe zajęcia i nagłe wypadki, różniły się tylko datą i lekkim, prawie niezauważalnym zmianami, do których nasilania i osłabiania nawykła w przedziale miesiąca. Powtarzalność pomagała i dziwnym trafem Echo weszła miękko w rutynę Tsisi. Gładko i bardzo szybko od przypadkowego spotkania przez kilka mniej więcej wspólnych patroli w ramach Straży. Ile razy w tygodniu dostawała wiadomość, że jest potrzebna, że sprawa nagła, że nieoczekiwana, że jest ostatnią deską ratunku (pod brzytwę to już Rymsza podpadał), dlatego weszło jej to w nawyk, w rutynę - plecak z wyposażeniem ten sam, pośpiech podobnie, skoro nadawca uznał, że taśma klejąca i zagryzanie zębów to tym razem nie sposób, tylko adres różny.
Stefcia wykonanie zadania wzięła sobie bardzo do swego zmiennocieplnego, gadziego serca. Wpadła, może i by powtórzyła wyczyn Dezso, gdyby akurat okna nie miała otwartego, do środka, jak mała kula iskier i brokatu. Jedynie wilczy refleks uratował Tsisię przed szarpaniem i podszczypywaniem, którego ofiarą padała od początku. Biorąc pod uwagę zacięcie małego niewydarzonego stworzenia, to stało za tym życzenie pani właścicielki.
Mimo wszystko dotarcie pod nieznany adres zajęło jej trochę czasu, bo nie mogła ryzykować swobodnej teleportacji w samym środku mugolskiego osiedla, a znalezienie odpowiedniej bramy wśród bliźniaczo podobnych, nie należało do łatwych. Jeszcze ją prawie cofnęło na wejściu do klatki schodowej, musiała się zdać na wilka, bo gdyby miała identyfikować wszystkie wonie biologiczne i nie, to sama potrzebowałby pomocy fachowej i raczej sam Chanturia by już nie wystarczył. w końcu udało jej się zapukać do drzwi wzmocnionych, stalowych, które odróżniały się od reszty ze sklejki na piętrze. Miała kilka domysłów, którymi się kompletnie nie przejmowała, bo w pracy ani się nie sprawdzały, ani nie ułatwiały niczego.
- Co się stało? - machnięciem odgoniła Stefcię, która drogą powietrzną wróciła do swej pani o wiele szybciej przed nią i już planował przepuścić kolejny, nieudolny atak.
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Czw 04 Kwi 2019, 18:22
Myślała Agata, że na trening Stefci to minie sporo czasu i po prawdzie przed nimi jeszcze długa droga ale okazało się szybko, że wiele z aitwarem mają wspólnego, to jest syczą, płoną i pełzają w charakterystyczny gadzi sposób, pierwsza więc w tresurze na tapecie była komenda Kąsaj Cyzię Kiedy Trzeba. Złośliwe, nieprzyjemne, bardzo echo. Po prawdzie to od ich spotkania pierwszego przypadkowego rzeczywiście nie dzieliły ze sobą chyba żadnej sytuacji czysto towarzyskiej a pomimo tego Agata zakorzeniła sobie w głowie, że Tsisia zajmuje drugie miejsce na liście jej top3 zaufanych znajomych, na pierwszym była Stefcia, na drugim Piecuch, który nie pamiętam i Agata tym bardziej, czy on dostał ostatecznie jakieś imię. Zestawienie to oczywiście wynikać mogło ze słabo rozwiniętych (albo bardziej, na pewnym etapie życia cofniętych w rozwoju?) umiejętności społecznych Agaty. Nigdy za bardzo ani kolegów ani koleżanek nie miała i tej biednej Cyzi, której wszyscy współczujemy szczerze, dostało się to zaszczytne miejsce na towarzyskim podium u Zakharenko.
Wielki przełom, bo o ile jak taśma nie starczała czy tam klej, czy jakie jej zwyczaje pozostały z łatania ran w dziczy, to zawsze wołała panią doktor gdziekolwiek, gdziekolwiek w teren, nigdy tu, bo tutaj to ona nigdy nikogo. Ale się skończyło i co teraz.
Usłyszała pukanie do drzwi, aż dziwne, że przez te mocarne wrota do Cyzi jakiś zapach z mieszkania Agaty dotarł, bo pewnie jakby mogła, to by sobie taki właz do tego kartonowego mieszkania wstawiła jak w najpilniej strzeżonych sejfach świata.
O bogowie, a gdyby sobie tak smoka skombinować, żeby pilnował wejścia do pieczary? Nie na to teraz czas, więc obserwując jeszcze chwilę mężczyznę, najwyraźniej nieprzytomnego, skoro od dwóch miesięcy nie pojawił się literacki znak życia od niego, Agata wzięła oddech spokojnie i nie spuszczając z niego wzroku dopóki jej framuga nie przysłoniła przesunęła się w przedpokoju, dochodząc do drzwi.
Szczęk, szczęk, szczęk, cztery w sumie. Ale to wszystko dlatego, że zamki były dwa i każdy na dwa przekręcenia, jak w każdym normalnym domu.
Kiwnęła Tsisi głową, a potem jeszcze raz ale na nią, żeby szła. Stefcia poszybowała gdzieś w głąb, pewnie do swojego legowiska w kuchni.
- Wpierdolił mi się przez okno. - Wyjaśniła szeptem wracając powoli do wejścia do sypialni, starając się nie nadepnąć bosą stopą na szkło, aby nie dokładać Tsisi pracy. Pewnie i tak nie bardzo dałaby sobie opatrzyć pierdołę.
Tsisia Janashvili
Tsisia Janashvili
Sypialnia 9HnkR8p
Tibilisi, Gruzja
28 lat
wilkołak
błękitna
neutralny
magomedyk
https://petersburg.forum.st/t2054-tsisia-janashvili#11648https://petersburg.forum.st/t2058-tsisia-janashvili#11689https://petersburg.forum.st/t2059-tsisia#11690https://petersburg.forum.st/t2060-szalwia#11693

Czw 04 Kwi 2019, 22:04
Stefcia była ciekawym, choć nie bardzo wdzięcznym obiektem badawczym. Różniła się od standardowego osobnika co najmniej ubarwieniem, zaś określenie w jakim stopniu, o ile w ogóle, mutacja dotyczy narządów czy fizjologii była poza jej możliwościami. Tsisia nie pchała się do aitwara z badaniami i nie sądziła, aby obie gadziny byłyby uszczęśliwione, gdyby postanowiła na którejś z nich rozwinąć swój zmysł zapalonego naukowca-amatora. Z pewnością wystąpienie zmian, jednak wymusiło na Stefci wypracowanie odpowiednich metod obronnych i sprytu jej nie brakowało, z mądrością trudno policzyć stwierdzić, może to jak z młodszą siostrą Cyzi - niekończące się pokłady cwaniactwa niezmącone nadmiarem myśli. No i jeszcze stwór rozpaczliwie chciał się przypodobać nowej pani, żeby znowu nie zaryzykować lądowania w jakiejś zapomnianej dziurze (jakby lokum Agape nią nie było), co też dała wyraz podczas misji wypędzenia bandurków. Tamten rozbłysk akurat był bardzo fortunny, inaczej pewnie skończyło się na zużyciu jeszcze większej ilości taśmy i kleju (niestety nie zawsze tkankowego). Popularność w klejeniu ran wszelkich upatrywała w pomysłach spod znaku Balsza i tumiwisizmu Rymszy, ale równocześnie zaskakująco dobre rozwiązanie dla wszystkich pacjentów narażonych na nadmierne oddziaływanie zaklęć, co już musiała przyznać. Przekonała do zastosowania tej metody izbę, choć reszta szpitala czekała, aż wszyscy staną w płomieniach od użycia niemagicznych technik.
Z pewnością Tsisia w pierwszym odruchu nie pomyślała, że oto trafiła w spartańskie progi należące do Agaty, raczej że to miejsce kolejnej akcji Gwardii. Goły beton wszędzie, podobnie zwisające żarówki sufitu, jak miały szczęście to ostał im się plastikowy pęknięty, poszarzały kawałek plastiku w pół drogi między komunistycznym wyobrażeniem na temat żyrandola a osłoną na żarówkę. Prędzej miejsce obserwacji.
Drzwi, choć solidne, to nie tak szczelne, żeby blokować zapachy z korytarza, ale zaraz zeszło to na dalszy plan, jak wszystko w obliczu krwi. Poczuła ją zanim, jeszcze natknęła się na słowiańskiego Waldena rozwalonego na posadzce w sypialni, najwyraźniej takie było przeznaczenie pomieszczenia. Machnięciem różdżki zmiotła odłamki pod parapet, przede wszystkim na miejscu wypadku sama musiała być bezpieczna, żeby myśleć w ogóle o pomocy innym. Spojrzała na Agatę, czemu szeptała, skoro niedźwiedź był nieprzytomny, choć może powinna pochwalić, że przynajmniej postanowiła załatwić mu opiekę, niż dobijać.
Tsisia związała włosy, położyła plecak obok pacjenta.
- Pomóż mi go położyć na płasko na podłodze. Ja mu zabezpieczę kręgosłup, a ty go przesuniesz na prosto.  - Przy okazji sprawdziła, że krew pochodziła z powierzchniowych skaleczeń, nie przed wszystkimi odłamkami zabezpieczyła Dezso magiczna zbroja.
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Sob 06 Kwi 2019, 22:31
Tsisia to może by mogła drugą specjalizację sobie machnąć z weterynarii, bo to i jej by się przydało i pewnie wkrótce będzie miała tutaj w pieczarze Agaty całkiem sporo do badania, a może Stefcia niewdzięczna do badań, ale kto wie jak z resztą będzie, być może ze strony właścicielki mniej sentymentu, bo aitwar to jednak pierwsze znalezisko z brakiem zamiaru ukręcenia mu łba. To, że upierzenie inne wynika najprędzej z faktu, że zwierzę takie marne przez długi okres czasu było zaniedbane i porzucone, może tutaj odżyje, może nie, jeśli go tak dalej będzie Agatka wystawiać na próby w starciu z wilkołakiem. Ale to tak chyba wynikało z tego, że podświadomie zakładała Agata, że mają być jej podopieczni hardzi jak on i chuj nic nie zrobisz panie trudno policzyć. W moim odczuciu nie wyrzuciłaby Stefci, bo już ewoluowała (Agape, chociaz Stefcia też), ale cholera ją wie, co do tego złotego łba wpadnie. Agata pewnie pamiętała młodszą siostrę Cyzi ze szkoły, bo niby nie pojawiła się ona wśród postaci, ale na fabule już tak, więc dużo młodsza być nie może i hope, pamiętała więc, że to jedna z tych wielkookich naiwnych, bo one wszystkie takie, śliczne buzie laleczki, niby nic poza tym, a potem je poznajesz i się wylewa na człowieka lawina niespodziewanej wiedzy, szczególnie przy środkowej latorośli, bo najstarsza i najmłodsza to jeszcze jako takie normalne dziewczyny. Ciekawe, czy by najmłodsza wpadła na klejenie ran, a jak ją sobie trochę w głowie zapisałyśmy, to najpewniej ona by bardziej wpadła, na to kleju do ran sprzedawanie. W każdym razie od furii po syberię, klejenie zawsze w cenie.
Niby daleko te wnioski Cyzi nie odbiegły, bo miejsce obserwacji to było, a że wegetowania też, to już inna sprawa, na razie nie miała okazji się rozejrzeć i zorientować, że w łazience znajduje się ręcznik, a w pokoju obok sztangi - niezbędne wyposażenie koksa Agape, lodówki nie było, to trochę cień rzucało na wyobrażenie o domostwie, jednocześnie - Cyźką ją już znała i poznać na nowo zdążyła, nietrudno się domyślić, że Agata garnki trzyma na parapecie.
Niech tak szybko Tsisia Agaty nie chwali, za to pomocy sprowadzenie, bo to nie do końca wynikało z chęci pomocy niedźwiedziowi, ale to już sprawa inna, bo Agata brwi zmarszczyła obserwując, jak się Cyzia nad pacjentem pochyla i zwraca do niej.
W pierwszym odruchu mocniej na kuszy w niedźwiedzia dłonie zacisnęła i już jej prawie na usta wjechała odmowa stanowcza NO CHYBA NIE, kiedy cień flashbacku z syberiady 97-99' wpadł jej w głowę nieuprzejmie nachalnie i wargi oblizała, przegryzła, parę sekund, przecież wie doskonale jak to jest.
Przecież wie.
Jak to wszystko.
I cała ta hardość cała jej opada, kiedy w końcu ręce z bronią opuszcza, głową kiwa krótko, w całej tej postawie spiętej zmienia się zupełnie, w podłogę wzrok wbity, podchodzi do miejsca wypadku i kuca, wolną ręką włosy mokre splątane odgarniając do tyłu, drugą odkłada kuszę, tak, by nie przeszkadzała i mieć ją jednocześnie w zasięgu.
I pomaga, jak Tsisia mówi.
- Kieruj.
Tsisia Janashvili
Tsisia Janashvili
Sypialnia 9HnkR8p
Tibilisi, Gruzja
28 lat
wilkołak
błękitna
neutralny
magomedyk
https://petersburg.forum.st/t2054-tsisia-janashvili#11648https://petersburg.forum.st/t2058-tsisia-janashvili#11689https://petersburg.forum.st/t2059-tsisia#11690https://petersburg.forum.st/t2060-szalwia#11693

Nie 14 Kwi 2019, 23:22
Gdyby przypadkiem to Tsisia stała za marnym końcem Stefci, bez względu na spaczone podejście Agape do hodowania i nabierania hardości przez jej podopiecznych, to pewnie by się skończyło Himalajami wyrzutów sumienia. Aitwar może i irytujący, ale ona powinna zachować samokontrolę, co niestety wraz z narastającym natężeniem ataków będzie trudne, ale widać taki los kobiet Janashvili - żadnych łatwych rozwiązań. Najmłodsza Misia również miała swoje uwikłanie, a na które oczy Cyzi to robiły się jeszcze większe, co wydawało się być prawie anatomicznie niemożliwe. Dziwnie się składało, że pomimo naprawdę dużego powikłania w postaci likantropii, to ze swego rodzeństwa miała całkiem proste życie, bo podporządkowane stałemu rytmowi. I ostatnio podejrzanie często kończyła niańcząc Mizię, choć miał to być bardziej obowiązek najmłodszej siostry, ale skończyło się podobnie, jak przy doglądaniu jaroszków jednego lata.
Może jak skończy z jednym niedobitkiem, to zajmie się najpierw zrozumieniem w jakim beznadziejnym położeniu znajduje się Agata, a potem może zacznie bardzo delikatnymi krokami wprowadzać jakieś zdobycze cywilizacyjne z poprzedniego wieku typu lodówka, bo inaczej skończy się to zatruciem czy może jakiś dywan, bo sobie łuski Stefcia odmrozi, w końcu to gad.
Już jest zajęta zakładaniem magicznego kołnierza do usztywnienia szyi Dezso, nawet nie patrzy na Agatę, bo po co innego ją wezwała? Poza tym nikogo w tym stanie nie mogła teleportować, więc tak szybko nie pozbędzie się przypadkowego, niechcianego gościa. Jeszcze wetknęła różdżkę w węzeł, w który spięła włosy i chwyta pacjenta pod pachy.
- Powoli, na trzy przesuniemy go w twoją stronę na tyle, żebym mogła go ułożyć na płasko - patrzy na Echo czy ją wysłuchała, choć pewnie, jak to Gwardzistka przyzwyczajona do poleceń i działania w sytuacjach kryzysowych. - No to raz, dwa, trzy.
Dobrze się złożyło, że obie nie były eterycznymi i zwiewnymi szlachciankami, bo tak nawet jednego ramienia Węgra by nie uniosły.
- Odzyskiwał przytomność, gdy tak leżał?
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Pon 15 Kwi 2019, 21:48
Tsisia taka dobra dusza i taka dobra opiekunka (ha ha, he he, czujesz ironię), że tylko czekać, aż oprócz Mzii zajmować się będzie Stefcią i może Piecuchem, bo że jej się przyjdzie czasami Agatą zająć, to już nie ma wątpliwości, tylko czekać, aż do wilkołaczej głowy aniołka dotrze, że nie znajduje się w punkcie obserwacyjnym Białej Gwardii, tylko pieczarze Koszmarka 3 Poziomu, bo na taki lvl ewoulowała już w swojej karierze bycia sobą Agatka. 2 poziom szczęśliwie Cyzię ominął, bo znajdowała się w Wielkiej Brytanii, a Agape w Stanie Zakochania. I co im obu z tego okresu przyszło? Tylko znamię.
I blizn to już też miała Agata sporo dzięki jakutii, a za niedługo to pewnie przybędzie jej ran więcej od poparzeń, bo najwyraźniej by się Stefcia nie wyziębiła to z nią Agape spała jak z przytulanką, a a a, gady dwa. Biedny aitwar, nagle taki kochany aż za bardzo.
Agape natomiast obserwuje uważnie każdy pani doktor gest i bez mrugnięcia nawet wykonuje polecenie, nie trzeba jej takich rzeczy ani wyjaśniać, ani dwa razy powtarzać, tylko wargi przy tym zaciska w końcu, chociaż przez chwilę całe te procesy zakładania kołnierza obserwowała z kamienną twarzą i nie jest to bynajmniej spowodowane ciężarem mężczyzny, chociaż do najlżejszych nie należy. Echo wzrok odwraca, gdzieś na mężczyźnie skupia, na jego klatce piersiowej, na brodzie i powiekach przymkniętych, bo nie potrafi na Tsisię spojrzeć, chyba dlatego, że równałoby się to z niemym przyznaniem się do nie daję rady.
Są takie etapy na linii znajomości, kiedy z trybu żartowania o własnych problemach przechodzi się w szczerą o nich rozmowę, by móc potem razem się z tych problemów śmiać, ale Agata przed jedyną osobą, którą obok Stefci mogłaby uważać za przyjaciółkę nie była w stanie się obnażyć. No i zresztą nie czas teraz na to ani okoliczności.
- Nie, nie zauważyłam, wezwałam cię natychmiast i go obserwowałam. Dopiero co wpadł. - Ośmieliła się na ten żarcik wychodząc ze swojej skorupy, ale poza drgnięciem kącika ust nie uniosła głowy, uparcie wzrok skupiając na Deszo.
- Znam tego mężczyznę, przyjmowałam od niego zeznania nie tak dawno.
Tsisia Janashvili
Tsisia Janashvili
Sypialnia 9HnkR8p
Tibilisi, Gruzja
28 lat
wilkołak
błękitna
neutralny
magomedyk
https://petersburg.forum.st/t2054-tsisia-janashvili#11648https://petersburg.forum.st/t2058-tsisia-janashvili#11689https://petersburg.forum.st/t2059-tsisia#11690https://petersburg.forum.st/t2060-szalwia#11693

Sro 17 Kwi 2019, 22:46
Jedną z głównych przyczyn, dla których to Tsisia była tak dostępna na każde wezwanie Agaty właśnie wynikało ze świadomości, że kto, jak nie ona? Nie miała oczywiście takiego mniemania, że bez niej Agape przepadnie, nie była niezastąpiona, tylko miała szansę trafić w miarę na czas. Pamiętała słowa Rozy i bez wiedzy o zakhareńskich stanach zachowania i jakuckich, to przecież na oko widać jak to wszystko się pruje i rozłazi na szwach. Nie wiedziała również czy Echo się już rozsypała czy jest w trakcie tego procesu, ale lepiej, żeby sama w tym nie tkwiła. Musiała to łapać podświadomie, skoro sobie taką wątpliwą menażerię sprowadzała do pieczary-twierdzy.
Gdy uzyskuje lepszy dostęp do pacjenta po kolei dłonie dezynfekuje płynem, na raz w powietrzu roznosi się zapach mocnego alkoholu, za co Tsisia jest wdzięczna, bo na moment rozrzedza najtrudniejszą do zignorowania woń, zakłada rękawiczki. Powinna od tego zacząć, ale zaaferowała się bardziej wpadaniem przez okno i stanem kręgosłupa. Poza tym zabawna sprawa, ale rękawiczki bardziej chroniły pacjentów, niż ją, bo jak się okazuje wilkołaki są mniej podatne na zakażenia. Sprawdza tętno, rzuca kilka podstawowych zaklęć - tętno, ciśnienie w porządku, źrenice reagują prawidłowo. Czysta sprawa.
- Jak nie drzwiami, to oknem - skwitowała.
- Uważasz, że cię śledził? Mógł mieć do ciebie o coś pretensję? - ręka Cyzi z różdżką zamiera nad nieprzytomnym, chciała go ocucić i zorientować się czy nie doszło do urazu głowy, ale jak ma obudzić wściekłego niedźwiedzia, to rezygnuje.
- To on był na zebraniu w sprawie Sił Szybkiego Reagowania, prawda? Taki wnikliwy - dodała lustrując Dezso, jakby dopiero teraz oceniała z kim ma do czynienia, a nie z jakim typem obrażeń. Przeniosła wzrok na Agathę, w końcu tak czy nie?
Wraca zaraz do pracy, usztywnia ramię wygięte pod całkiem nieodpowiednim kątem. Nie zamierzała nastawiać w polowych warunkach złamania. Poza tym teraz uznała, że najlepiej zaopatrzyć mężczyznę i odesłać go do Hotynki.
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Wto 23 Kwi 2019, 18:41
Na moje oko to proces rozsypywania się trwał w najlepsze i gdyby tylko Agata Cyzi dała do swojej głowy dostęp, to może by się Cyźka zaczęła zastanawiać, czy to, no nie wiem, chirurgicznie może da się jakoś ze sobą zszyć wszystko? Pięćdziesiąt lat wstecz, a może nawet nie tak dużo, to jak nic pokiwałby jeden z drugim siwobrody lekarz z bebechem wystającym pod fartuchem, lobotomia, koniecznie lobotomia i przy odpowiednim szczęściu na łapanie skutków ubocznych dryfowałaby sobie w takim otępieniu mentalnym wolna od wszystkich tych stresów i paranoi, które jej czoło palą i powoli się czuje, jakby jej się te neurony wszystkie jarać zaczęły i odpadać na takich cienkich sprężynkach i ktoś tylko tak, żelazkiem je do czoła przyprasował, żeby się jej to wszystko w głowie trzymało na miejscu, chociaż nie od dziś wiadomo, że po kolei to ona tam nie ma. Testów psychologicznych na następną misję to by Agata nie przeszła, chociaż z drugiej strony, patrząc jak ją po Jakucji szybko ze szpitala do ludzi wypuszczono, to może by kto i z niej oficera zrobił, skoro na takim poziomie w Gwardii mają opiekę psychologiczną.
Czy ją śledził? Czy mógł ją śledzić? W głowie Agaty wszystko było możliwe, zwłaszcza teraz, gdy się wszystko działo, gdy jej przez okno wpadł taki jegomość.
Agata rękę unosi, drapie się w głowę, włosy mokre splątane, najpierw z lewej strony, potem ją swędzieć zaczyna na czubku, przy potylicy nagle i przy karku i wszystko ją już swędzi i gorąc, dłoń kładzie na mostku i oddech bierze i wie, co nadchodzi, ale w dławieniu narastających ataków paniki ma też doświadczenie, więc nerwowo rozgląda się, próbując wzrokiem zlokalizować swoje papierosy, ale nie ma w tym pomieszczeniu żadnego mebla, w którym mogłaby trzymać takie rzeczy. Była popielniczka, ale leży gdzieś o tam.
- Mógł. - Wszystko mógł. Mógł mieć pretensję i ją śledzić. Odwraca się, po tym betonie boso gdzieś do kuchni przechodzi, wyszarpuje piecucha, a potem piecuchowi z ręki wyszarpuje papierosy, odpala jednego, stojąc już w drzwiach wraca się jeszcze i zabiera słoik kiszonych ogórków. Kiwa głową na drugie pytanie, oko mrużąc, bo akurat nastąpił proces peta odpalania i zaciągania się pierwszym buchem, dociera do niskiego stolika, siada na nim słoik odkręca.
- Nie wiem o co mógłby mieć do mnie pretensję, natomiast jeśli mnie śledził i miał ku temu powody, to znaczy że coś przeoczyłam. - Od ust peta odejmuje i słoik unosi, wypija tę wodę kiszoną z ogórków panna szlachcianka, ileż to ma klasy, rany boskie. Słoik odstawia zbyt nerwowo i dopiero na Cyzię spogląda, znowu papierochem się zaciągając i tak się jej przygląda zamyślona, trochę za długo, ewidentnie skupiając na pani medyk wzrok tylko dlatego, że myśli intensywnie dlaczego i JAK przede wszystkim ją tu znalazł.
- Kurwa. - Głowę schyla we włosy dłonie zatapia, dym z papierosa wetkniętego między wargi jej do oczu leci, a jej się tak kotłuje, tak strasznie się kotłuje jej w głowie, że dziwne, że uszami też nie leci.
- Dobra, to jeszcze nic nie znaczy, to nic nie znaczy. Potem się nim zajmę, musimy go stąd zabrać i to okno. - Macha niedbale w stronę szyby zbitej i spogląda na nią ze zmarszczonymi brwiami.
- To okno naprawić w sensie. - Miota się między słowami Agata, miota się między myślami i tak nie wiadomo, czy się rozpada już, bo widać, jak się strasznie próbuje trzymać w formie ludzkiej funkcjonującej.


Ostatnio zmieniony przez Agathe Zakharenko dnia Sro 08 Maj 2019, 12:31, w całości zmieniany 1 raz
Tsisia Janashvili
Tsisia Janashvili
Sypialnia 9HnkR8p
Tibilisi, Gruzja
28 lat
wilkołak
błękitna
neutralny
magomedyk
https://petersburg.forum.st/t2054-tsisia-janashvili#11648https://petersburg.forum.st/t2058-tsisia-janashvili#11689https://petersburg.forum.st/t2059-tsisia#11690https://petersburg.forum.st/t2060-szalwia#11693

Pon 06 Maj 2019, 22:14
Lobotomia w świecie magicznym zapewne jeszcze sobie funkcjonuje tam na rubieży prywatnych klinik i elektrowstrząsy, i bardziej magiczne ich wersje oraz zimne kąpiele, to na pewno. Nie bez powodu jej ojciec chciał swojego brata na zawsze wtrącić w kaftany i objęcia siostry Ratched. Poza tym, jak się Tsisia cofnie pamięcią do obowiązkowych praktyk na psychiatrii i bieżących obowiązkowych wizyt tam, to pojenie eliksirami i mieszankami odurzającymi niczym się w końcowym efekcie nie różniło. Nie sposób było tak funkcjonować, ona nie potrafiła i dochodziła do siebie po izolatce znacznie dłużej, niż z jej kartoteki wynikało. Nie było dróg na skróty, jedynie te wygodniejsze dla otoczenia.
Zajęła się jeszcze skaleczeniami, jedno tylko głębsze i nadające się do szycia lub sklejenia, bo krawędzie były całkiem gładkie, ale to już zostawi komuś z dyżuru. Omiotła wzrokiem sylwetkę mężczyzny i raz jeszcze wykonała magiczną diagnostykę już bardziej pogłębioną, aby niczego na pewno nie przeoczyć, najbardziej przejmując się potencjalnymi urazami wewnętrznymi. Kątem oka dostrzegając miotaninę Echo, nawet Stefcia wychyliła swój łebek zza winkla.
- Agathe, ale wczoraj się w sumie z niczym takim nie zdradził. Nie wydaje się by bawił w jakieś gierki, prędzej wyzwałby cię na solówkę na ubity beton na placu treningowym. Poza tym czy podczas składania zeznań nie wplata się magii? Na pewno nie miałaś, co przeoczyć. - Może wyczuła jak zębatki paranoi przeskakują i wysyłają spięcia po przegrzanych synapsach, ale najprędzej sięgnęła po żelazną logikę kobiet Janashvili.
- Przetransportuję go do Hotynki klikiem i pomogę z oknem, dobrze?
Tsisia wyciągnęła, jakby niewielką broszkę lub brelok w kształcie laski z owiniętym wokół niej wężem, świstoklik do Hotynki, który miał każdy medyk na podstawowym wyposażeniu. Działał przy tym trochę inaczej - Tsisia wraz Dezso zamigotali i znikli. Sama medyczka pojawiła się po kilkunastu minutach.
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Sro 08 Maj 2019, 13:01
Zimne kąpiele i elektrowstrząsy, 1999, wspaniała oferta zabiegów medycznych wyrządzających szkód więcej niż pożytku, ale z tego chyba ta Rosja słynie ostatnio, że sama sobie więcej szkodzi niż pomaga, intrygami mniej i jeszcze mniej sensownymi, ale w co kto się lubi bawić prawda. Gdyby Cyzia zerknęła do szpitalnej kartoteki Agaty najpewniej brwi tak by jej w górę podjechały, że zatrzymałyby się dopiero przy karku, bo po takiej ekspedycji paroletniej tak szybko dojść do siebie to cud bardziej nieprawdopodobny niż niepokalane poczęcie, ale czemu się dziwić, skoro takich mieli od głowy specjalistów w tej części globu, nie ma się co dziwić zresztą, bo to podejście, że psychoterapia jest tematem tabu i wymysłem zachodu będzie funkcjonować jeszcze na tych terenach na pewno przez najbliższe dwadzieścia lat, a czy dłużej to ciężko stwierdzić, bo nie wiadomo co nam życie przyniesie. Może meteor, może płaską ziemię.
Pokiwała głową, spoglądając na Cyzię, tak, tak, to nie ma sensu. To głupi zbieg okoliczności. Opanuj się Agata, opanuj się dziewczyno, bo od dnia tego włamania to jeszcze cała lawina zdarzeń czeka, żeby ci na głowę spaść. Napij się tej wody po ogórach.
- Mhm. - Mruczy w odpowiedzi, niech go transportuje jak najdalej, wykorzystuje te kilka minut nieobecności Cyźki na odstawienia słoika, reszta potem, po czym wraca do łazienki, zmiotką i szufelką zgarnia co się da, na coś, co czarodziejom zajmuje parę sekund Echo marnuje parę minut, wrzucając co zgarnięte fragmenty do plastikowego kubła, pet się skończył, też do kubła, robiąc przy tym hałas okropny, aż Stefcia wariuje i lata jej nad głową wściekle i szybko jak upiorna aureola.
Skaleczyła się, drobne, nieistotne, nic, co wymagałoby interwencji i można się było dosyć tego spodziewać przy sprzątaniu ostrych kawałków w samych gaciach. I żonobijce oczywiście. Kubeł odstawia do przedpokoju, do łazieneczki wraca, zmywając z rąk i stóp drobne przecięcia, które nawet nie pieką strasznie, tylko krwawią irytujące, bo z tych małych ranek zawsze krew jak z kurka. Sięga po ręcznik porzucony, jeszcze raz włosy wściekle wyciera, po czym równie wściekle rozczesuje kołtuny, w końcu zaplatając w dwa mokre warkocze, które zarzuca na plecy, po szczoteczkę sięga i szoruje japę po tym połączeniu wody z kiszonych i fajek, akurat, kiedy słyszy pyknięcie i chociaż się spodziewała to drga i głowę wychyla z kibelka, ale to Tsisia.
Tsisia Janashvili
Tsisia Janashvili
Sypialnia 9HnkR8p
Tibilisi, Gruzja
28 lat
wilkołak
błękitna
neutralny
magomedyk
https://petersburg.forum.st/t2054-tsisia-janashvili#11648https://petersburg.forum.st/t2058-tsisia-janashvili#11689https://petersburg.forum.st/t2059-tsisia#11690https://petersburg.forum.st/t2060-szalwia#11693

Sob 11 Maj 2019, 23:27
Dokumentacja medyczna Agatki pewnie nie była tak tajna, żeby Tsisia nie mogła do niej dotrzeć, nawet nie musiałaby nikogo prosić o przysługę, ale to by było nieetyczne, a poza tym to straszne świństwo względem Echo. Z tych skrawków, które z mozołem wyłapywała w ich rozmowach przy okazji wspólnego patrolu, wypadków, sytuacji nagłych wyłaniał się jeszcze, i może na zawsze już, niejasny obraz, ale czuła, że miała rację w swoim liście. Jakucja nie zostawiła w niej widocznych śladów, nie na pierwszy rzut oka, ale zostawiła w niej piętno i pewnie by się to inaczej potoczyło, gdyby nie została wrzucona prosto w rodzinne bagno i syf Czarnego Słońca. Dlatego Tsisia zwyczajnie martwiła się o Agathe, nie wiedziała czy ktokolwiek inny w ogóle dbał o nią.
Po powrocie z Hotynki ma chwilę by się rozejrzeć. Widzi te hantle i drążek w graciarni, rozwalone łóżko oraz legowisko Stefci. Czuje zapachy jedzenia i papierosów, które tak zapamiętale pali, a to wskazuje, że Agathe spędza tu dość dużo czasu, jak na wydłużenie patroli. Nawet nie czuje się tym zdziwiona. Poza tym okno wymagało interwencji.
- Masz tutaj coś, czym możemy zabić okno. Deski, dyktę z mebli, coś?
Nie ma pomysłu, jakie zaklęcie mogłoby tu pomóc, więc stawia na najbardziej prostą metodą, bo wątpi, żeby jej zależało na estetyce. Mogła się założyć, że przy następnej wizycie albo dalej zastanie zabite okno, albo kuloodporną blachę.
- Agathe - tylko wzdycha i ranką leczy ślady po szkle, choć chciałaby wiedzieć od kiedy tu mieszka, jak sobie radzi bez magii i czy w ogóle może oddychać swobodnie, bez gniewu. Jej samej prawie się to nie zdarzało, poza bardzo krótkimi chwilami, które tylko przelatują jej między palcami, ale u niej rękę zaciska panika i lęk.
Sponsored content


Skocz do: