Drzewo Gamajuna (Z)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pią 03 Lut 2017, 18:36
Drzewo Gamajuna

Niełatwo jest znaleźć w środku lasu drzewo, na którym siedzi legendarny Gamajun. Niewielu też wie, że znajduje się ono nieopodal Petersburga, gdyż większość wskazówek mówi o Dalekim Wschodzie. Ukazuje się on tylko wybranym czarodziejom, dlatego niektórzy powątpiewają w jego prawdziwość. Według starych wierzeń gamajun to słynny wieszczy ptak i wysłannik samych bogów. Potrafi przepowiadać przyszłość tym, którzy potrafią słuchać i są otwarci na tajemnice. Traktuje się go jako wyrocznię, gdyż wie o wszystkim na świecie – o pochodzeniu ziemi, nieba, bogów, ludzi, potworów i zwierząt. Wyglądem przypomina sirina – jest ptakiem z głową i piersiami kobiety, stąd też często jest z nimi mylony i niezauważalny. Gamajun ma jednak to do siebie, że nie śpiewa świętych pieśni, które mówią o szczęściu w przyszłości, i nie jest wrogo nastawiony do ludzi. Jeśli tylko intencje człowieka są prawdziwe, to zawsze odpowie na pytanie.

Cecil Yaxley
Cecil Yaxley
Drzewo Gamajuna (Z) Tumblr_mflnakJD3D1rffxo0o5_500
Londyn, Anglia
32 lata
błękitna
neutralny
właściciel hotelu / biznesmen
https://petersburg.forum.st/t746-cecil-yaxley#1694https://petersburg.forum.st/t756-cecil-yaxley#1769https://petersburg.forum.st/t757-pan-smierciozerca#1772https://petersburg.forum.st/t758-tamiza#1774

Nie 27 Sty 2019, 17:11
xx.xx.1999


Tylko przypadek i szukanie przydatnej wiedzy w bibliotecznych księgach sprawiło, że Cecil dowiedział się o istnieniu Gamajuna, który - jak na to liczył - mógł zwiększyć jego mądrość czy potęgę konkretnymi informacjami. Mężczyzna, mimo że jego Czarny Pan ostatecznie został pokonany, dalej łaknął wiedzy, dzięki której nie będzie tylko kolejnym obcokrajowcem na rosyjskich ziemiach. A może nawet odkryje jak odwrócić losy swoje i innych Śmierciożerców w Anglii i koniec końców będzie mógł wrócić do siebie, do domu? Normalnie już nawet się nie łudził, ale skoro istniała taka szansa, żeby jednak chociaż spróbować zmienić swój los postanowił spróbować. Najwyżej pożałuje, że stracił niepotrzebnie czas.
Fakt, że ogólnie nie uznawał wieszczów za jakichś wartych zaufania, ale chyba trochę jednak nasiąknął rosyjską kulturą, bo uznał, że chyba jednak warto spróbować. Albo po prostu aż tak miał dość tych wszystkich, smutnych, otaczających go Słowian o dzikich i barbarzyńskich umysłach. Nie mówiąc o Czarnym Słońcu, którego istnienie zupełnie mu się nie podobało. I na co Zakon Feniksa bronił mugoli czy charłaków? Teraz to się na czarodziejach zemści!
Trochę szukał wskazówek, jak trafić w to miejsce. Na początku w ogóle temat tego zwierzęcego wieszczego nie interesował, ale kiedy odkrył, że Daleki Wschód wcale nie jest dobrym pomysłem na rozpoczęcie poszukiwań, bo wystarczy wyjść z Petersburga koniec końców zdecydował się poszukać legendarnego drzewa z jego niezwykłym mieszkańcem. Zarezerwował sobie trochę czasu wolnego, założył wygodniejszy, choć dalej elegancki strój i zaczął przemierzać knieje.
Miał wrażenie, że jest już całkiem blisko celu. Aż uśmiechnął się pod nosem zadowolony. Oby przeczucie go nie myliło.
Zora Yaneva
Zora Yaneva
Drzewo Gamajuna (Z) W7AevR8
Petersburg
21 lat
czysta
za Starszyzną
studentka kursu klątwołamaczy
https://petersburg.forum.st/t1368-zora-yaneva#6251https://petersburg.forum.st/t1380-zora-yanevahttps://petersburg.forum.st/t1382-zorza#6388https://petersburg.forum.st/t1381-orzel#6386

Pon 18 Lut 2019, 21:56
Serce Zory już nie bije szybciej, gdy kolejny raz – dopiero szósty od niespodziewanego spotkania z Basiliusem – przecina jasny plac, nad którym dumnie góruje kolosalny Lenin, dobrodusznie patronując sprzedawcom oraz licznym przechodniom – mugolom i czarodziejom, każdemu po równo. Serce Zory już nie próbuje spiesznie wyrwać się z niewygodnego więzienia żeber, gdy w zasięgu wzroku jedynie mignie jej czyjaś ciemniejsza sylwetka, szybciej przemieszczająca się po nierównej nawierzchni skweru. Już nie zamiera w pełnej napięcia chwili, kiedy ktoś mija ją zbyt blisko; kiedy powietrze między ciałami na nanosekundy staje się cieplejsze, z zaskoczenia niemal parząc. Żałośnie, z ufnością otwiera się na normalność, na rutynę codziennych obowiązków, wynikającą nie tyle z powinności, co z przekory. Pozwala dopuścić do siebie myśl, że wszystko może być w porządku i już nic więcej strasznego nie przydarzy jej się w tym samym miejscu.
I znów zbytnia pewność siebie, bezgraniczne zaufanie swojej (nie)omylnej intuicji sprawia, że świat Zory dosłownie umyka jej spod nóg. W roztargnieniu, z dobrymi chęciami rwącymi się do działania, sięga po przewróconą konewkę będąc pewną, że z dala od stoiska z kwiatami przegnał ją nieostrożny ruch czyjej stopy lub zbyt skory do zabaw pchlarz – jeden z wielu kręcących się po półcieniach skweru, zawsze w bezpiecznej odległości od chciwie wyciąganych w ich stronę rąk dzieciaków. Gwałtowne szarpnięcie w okolicach pasa zapiera Zorze dech na chwilę nieco tylko dłuższa niż westchnięcie. A potem nogi uginają się pod nią raptownie, gdy znów czuje pod nimi stabilny grunt. Kolana i dłonie zanurzają się w leśnej ściółce z impetem w niewielkiej odległości od nieszczęsnej konewki, na którą teraz Zora zerka z mieszaniną wzburzenia i niepewności. Nic więcej jednak się nie dzieje – nie słyszy żadnych głosów, żadnych pospiesznych kroków, przedmiot nie rozpływa się w powietrzu ani nie eksploduje. Panuje wyłącznie cisza typowa dla tego typu miejsc: na jej symfonię składają się dźwięki leśnego życia niezmąconego miejskim zgiełkiem.
Nie ryzykując ponownego przeniesienia, nie sięga po niecodzienny środek transportu. Nierozsądnie zostawia go na widoku – porzucone truchło cywilizacji – postanawiając rozejrzeć się po okolicy. Nikt bez powodu nie stworzyłby świstoklika prowadzącego w nieznaną głuszę. Dłoń zaciska więc na różdżce, mocno, z przekonaniem, że cokolwiek się stanie, będzie potrafiła stawić temu czoła w pojedynkę.
Cecil Yaxley
Cecil Yaxley
Drzewo Gamajuna (Z) Tumblr_mflnakJD3D1rffxo0o5_500
Londyn, Anglia
32 lata
błękitna
neutralny
właściciel hotelu / biznesmen
https://petersburg.forum.st/t746-cecil-yaxley#1694https://petersburg.forum.st/t756-cecil-yaxley#1769https://petersburg.forum.st/t757-pan-smierciozerca#1772https://petersburg.forum.st/t758-tamiza#1774

Sro 20 Lut 2019, 16:43
On w porównaniu do Zory nie czuł strachu - nie bał się za bardzo Czarnego Słońca, gdyż miał wrażenie, że mało ich obchodził. Nie martwił się też, że ktoś go zaatakuje na ulicy, bo skoro w teorii Starszyzna i Raskolnicy mieli teraz kruchy sojusz to nie mieli prawa go ruszyć. Nie czuł oddechu śmierci na plecach, choć może powinien, w końcu nawet jego żona ucierpiała, co go martwiło tylko dlatego, że chciał doczekać ich wspólnego potomka, potem mogło dziać się z nią wszystko.
Stojąc w niedalekiej odległości od drzewa Gamajuna usłyszał nagle jakiś niepokojący hałas. Jakby ktoś upadł. Aż wstrzymał dech nie będąc pewnym co to mogło być. Złapał różdżkę mocno, pewnie, aby nie dać żadnej istocie jej sobie wyrwać po czym trzymając ją przed sobą ruszył w stronę źródła hałasu. Nie zamierzał dać się zaskoczyć żadnemu zagrożeniu. W końcu nie był tak głupi, żeby się łudzić, iż źle to się nie skończy.
Pierwsze, co rzuca mu się w oczy to konewka, tak niepasująca w środku lasu. Wątpił, by leżała tu od dawna - widać było choćby po ułożeniu liści, że znalazła się tu niedawno, może nawet przed chwilą. Idąc wzrokiem dalej zauważył rudowłosą Zorę, choć nie od razu zobaczył jej twarz, więc w pierwszym odruchu spytał:
- Kim jesteś? - pozwolił ręce z różdżką opaść do boku. - Co tu robisz? - dopytał, gdy rozpoznał dziewczynę. Kojarzył ją, dziwne by było gdyby to nie była prawda. W końcu wyższe i trochę niższe sfery Petersburga wbrew pozorom nie były jakieś wielkie. Rozejrzał się jeszcze wokół, ale nie ujrzał żadnych niespodzianek. Mimo to zawahał się czy powinien dalej szukać drzewa. Kto wie jak młoda Yaneva zareaguje?
Zora Yaneva
Zora Yaneva
Drzewo Gamajuna (Z) W7AevR8
Petersburg
21 lat
czysta
za Starszyzną
studentka kursu klątwołamaczy
https://petersburg.forum.st/t1368-zora-yaneva#6251https://petersburg.forum.st/t1380-zora-yanevahttps://petersburg.forum.st/t1382-zorza#6388https://petersburg.forum.st/t1381-orzel#6386

Sob 02 Mar 2019, 21:14
Struktura lasu nie zaskakuje niczym oczywistym. Solidna barykada roślinności piętrzy się niewzruszenie przed filigranową sylwetką Zory, porażając wiązki mięśni swoją monumentalnością z jeszcze większym efektem niż (chwilę wcześniej, choć Zora ma niejasne wrażenie, że jednocześnie od momentu przebywania na skwerze przebrzmiały dekady) masywna figura Lenina. Hipnotyczna cisza zakrada się niepostrzeżenie, podstępnie usypiając czujność harmonią kojących dźwięków, których próżno byłoby jej szukać w chaosie miejskiego labiryntu, pośród którego czas dawno zgubił własną istność, poddając się rytmowi tworzonemu prozaicznymi rytuałami życia. To wystarcza, by nowe, ostrzej wybrzmiewające dźwięki profanowanego runa przemknęły chyłkiem obok jej postaci, ustępując miejsca mocnemu, męskiemu głosowi, przedzierającemu się przez woal roztargnienia opływający zorową sylwetkę.
Serce szuka ucieczki przez wąską przełęcz gardła, ciało jednak w odruchu bezwarunkowym odwraca się gwałtownie w stronę, z której poszybowało ku niej ostrze pytania. Dłoń z kurczowo ściskaną różdżką drży niezauważalnie, nie poddając się sugestii złożenia broni. Twarz Cecila Yaxleya – tak dobrze znana Zorze z magicznych tabloidów – jest jedną z ostatnich, jakie spodziewa się ujrzeć w takim miejscu. Z wszelką gnieżdżącą się w niej ostrożnością zakłada, że nie ma do czynienia z prawdziwym Yaxleyem i ktokolwiek – cokolwiek? – stoi przed nią, nie zawaha się, wykorzystując jej ponowny brak przezorności.
- Zora. – Z odpowiedzią zwleka odrobinę za długo, uważnym spojrzeniem badając każdy fragment prezencji mężczyzny – próbując doszukać się jakiejkolwiek anomalii, odnaleźć fałszywy ton w symfonii nienagannie dobranych ubrań, pedantycznie ułożonych pasm ciemnych włosów, martwoty wyzierającej ze spojrzenia. – Ja… Badam aberracje magii na ziemiach Federacji Rosyjskiej. – Kłamstwo nie drażni jej krtani, swobodnie rozprostowując skrzydła zaraz po pierwszym muśnięciu przez język lotki wymijająco brzmiących słów. Niemal nie odczuwa ich ciężaru, już przyzwyczajając się do ich kształtu i faktury. – Po pańskiej obecności wnioskuję, że tym razem Dola nie wywiodła mnie na manowce. – Różdżka wciąż ostrzegawczo, bezczelnie wycelowana w mężczyznę kontrastuje z uprzejmym tonem i subtelnym uśmiechem, w jakie Zora postanawia naprędce się oblec.
Cecil Yaxley
Cecil Yaxley
Drzewo Gamajuna (Z) Tumblr_mflnakJD3D1rffxo0o5_500
Londyn, Anglia
32 lata
błękitna
neutralny
właściciel hotelu / biznesmen
https://petersburg.forum.st/t746-cecil-yaxley#1694https://petersburg.forum.st/t756-cecil-yaxley#1769https://petersburg.forum.st/t757-pan-smierciozerca#1772https://petersburg.forum.st/t758-tamiza#1774

Pon 04 Mar 2019, 19:06
Las niczym nigdy nie zachwycił Cecila. Żaden las. Był człowiekiem cywilizacji, który nie za często zwiedzał tego typu twory natury stworzone za pomocą drzew, grzybów, innych roślin czy zwierząt. To wśród ludzi miał co robić. Mógł omawiać biznesy i interesy, zakładać nowy hotel, grozić, wykorzystywać swoją pozycję społeczną czy pieniądze. Tutaj czuł się nawet bezbronny, choć nie na tyle, by się nie odważyć na pójście w głąb dziczy jeśli miał szansę dzięki temu odkryć jakieś interesujące go tajemnice. A towarzystwa nie brał z tego względu, że nikomu nie ufał. Nikt mu w końcu powodu do zaufania nie dał, czyż nie?
Zora gapiła się na niego z pozycji przed chwilą leżącej, z różdżką w dłoni i konewką w swojej okolicy. Nie spodobało mu się to zupełnie. Nie potrzebował kogoś, kto by go śledził, nie chciał też wciągać jej w swoje sprawy, a coś czuł, że jak już się tu pojawiła będzie musiał ją jakoś odesłać do domu. Celując w nią różdżką, choć już bez takiego napięcia spojrzał z podejrzeniem na konewkę.
- Z pozycji leżącej? - spytał, zwracając uwagę na jej ubrudzony runem leśnym strój. Nie był ekspertem, ale słysząc wcześniejszy głuchy huk i widząc ślady na ubraniu wnioskował, że się wywaliła. Niby w lesie o to łatwo, ale on sam nie widział niczego, co by mogło ten upadek spowodować. - Nie wiem co ma moja obecność do jakichkolwiek aberracji, ale odłóż tę różdżkę dziecko. Jeszcze se oko wydłubiesz jak znowu upadniesz - demonstracyjnie schował swoją, w geście dobrej woli i pokazania, że wcale nie miał złych zamiarów, ale w każdej chwili był gotów ją wyciągnąć. Na wojnie przeciwko Zakonowi Feniksa zdążył wyrobić sobie refleks. - Po co ci ta konewka? - spytał, próbując sobie ułożyć elementy układanki do końca. On sam nie pasował do tego miejsca, doskonale o tym wiedział, jednak musiał mieć pewność, że dziewczyna za nim nie pójdzie ani nie spróbuje go powstrzymać. Nie miał dziś ochoty na zabijanie niewygodnych świadków.
Zora Yaneva
Zora Yaneva
Drzewo Gamajuna (Z) W7AevR8
Petersburg
21 lat
czysta
za Starszyzną
studentka kursu klątwołamaczy
https://petersburg.forum.st/t1368-zora-yaneva#6251https://petersburg.forum.st/t1380-zora-yanevahttps://petersburg.forum.st/t1382-zorza#6388https://petersburg.forum.st/t1381-orzel#6386

Sob 09 Mar 2019, 22:28
Pierwsze pierwiastki magii naradzały się w miejscach takich, jak to – głuchych na echa odległych cywilizacji; będących niedookreślonymi, ciemnymi plamami na mapach oczekiwań i pragnień; pierwotnych i nieskażonych bezwstydnymi emocjami – nie zaś pośród zgiełku ludzkości, w który wkroczyły wieki później, nieświadome popełniania kardynalnego błędu, za który dopiero po upływie kolejnych stuleci odpokutowywać miały bezgrzeszne istnienia. Zora, lepiona z tożsamej Cecilowi gliny, świadoma jest jednak wszechmocy drzemiącej pośród bezmiaru napierającej na nich całą swoją potęgą kniei. Ulega bez reszty jej czarowi każdorazowo, gdy bardziej lub mniej świadomie zdecyduje się obrać ścieżkę przekornie wykraczającą poza skostniałe szkielety wielkopańskich powinności.
To nierozerwalna część jej życia, jej studiów, jej pasji; część, z którą boi się obnosić i z którą nie obcuje wystarczająco często, by w chwilach jak ta czuć się pewnie; część bezdusznie marginalizowana.
Zora płoni się wyraźnie. Czuje, jak skóra policzków muskana jest wściekłymi płomieniami wzburzenia, którego źródło kipi swobodnie, podsycane snującym się po jej ciele spojrzeniem mężczyzny. Mechanicznie podąża za jego wzrokiem, zauważając na pajęczynie włókien rajstop widmo swojego (nie tylko metaforycznego) upadku. Popiół lasu, na który składają się pokruszone na miriady drobinek martwe liście i okazałe wylinki drzew, przylgnął do niej ochoczo jak cień.
- Jeśli zachodzi taka potrzeba, owszem. – Słowa formułują się same i gładko opuszczają jej usta, jakby ich prawdziwość domagała się dopełnienia rytuału słuszności. Zora nie ma w zamiarze wyprowadzania Yaxleya z błędnego toku myślenia, ani zajadłej obrony własnej dumy, zaintrygowana koncepcją wystawienia jej diagnozy na podstawie wyłącznie tak osobliwego pierwszego wrażenia. – W naszych stronach magia bywa kapryśna i ugłaskanie jej, zwłaszcza podczas badań, wiąże się z pokorną kapitulacją nierzadko zwieńczoną hołdem. Sobie – poprawia go mechanicznie, zniesmaczona tak prostackim zwrotem, świadomość jednak pokornie przypomina Zorze o zagranicznym pochodzeniu mężczyzny, pozwalając jej resztę komentarza zachować dla siebie. Wbrew nieznoszącej sprzeciwu prośbie, dłoń z różdżką ani drgnie. Jedynie głowa wykonuje oszczędny ruch w stronę miejsca z porzuconą konewką. Czoło przecina rysa niezrozumienia, dopełniona nieznacznym podrygiem ramion. – Nie jest moja. Gdyby nie zwrócił mi pan na nią uwagi, nawet bym jej nie zauważyła. – Kłamstwo poprzedzone hojnym przejawem szczerości. Zbłąkane ostrze słonecznego promienia perli się dostojnie na stalowoburej krzywiźnie metalu, magnetycznie przyciągając spojrzenia z każdego miejsca w promieniu trzech metrów.
Cecil Yaxley
Cecil Yaxley
Drzewo Gamajuna (Z) Tumblr_mflnakJD3D1rffxo0o5_500
Londyn, Anglia
32 lata
błękitna
neutralny
właściciel hotelu / biznesmen
https://petersburg.forum.st/t746-cecil-yaxley#1694https://petersburg.forum.st/t756-cecil-yaxley#1769https://petersburg.forum.st/t757-pan-smierciozerca#1772https://petersburg.forum.st/t758-tamiza#1774

Nie 10 Mar 2019, 17:27
To nie ulegało wątpliwości, że magia urodziła się w tak dzikich miejscach jak to. Gdyby się nad tym zastanowić czarodzieje zapewne początkowo próbowali ją obłaskawiać zamiast nią rządzić, tak jak człowiek pierwotny prawdopodobnie w głównej mierze obłaskawiał ogień, próbując się nim nie poparzyć, a zarazem wykorzystać jego cechy. Nie zmieniało to jednak faktu, że oswojona magia zamieszkała w domostwach, na ulicach miast, a nawet w wynalazkach takich jak aparat fotograficzny. Postęp zrobił swoje, teraz nie trzeba było wychodzić z domu i bawić się się w rytuały, by coś z jej pomocą osiągnąć.
Kiedy się już jednak przekroczyło granice miasta i weszło w knieje można było poczuć tą magię pierwotną, jeśli tak ją można nazwać. Nieokiełznana moc gdzieś tutaj była i Yaxley dawał głowę, że jeśli Zora faktycznie pojawiła się tu przez abberację magii, to powodował je Gamajun. A więc musiał ją stąd zgarnąć zanim go odkryje, po czym odnaleźć drogę powrotną do jego drzewa. I to akurat, gdy jest tak blisko! A jeśli kłamie - a na to teraz w głównej mierze stawiał, jednakże nie mówił o tym wprost, a czekał na jej potknięcie w zeznaniach - to tym bardziej musi się jej pozbyć. Nieznane zamiary były gorsze niż studenckie badania.
- Zły strój pani sobie wybrała na takie badania - zauważył. To był zdecydowanie letni krój, nie chroniący za bardzo przed pokrzywami, krzakami, robactwem i całym tym tałatajstwem znajdującym się w lesie. Zeznania były niespójne z całą otoczką i Cecil naprawdę musiałby być ślepy, by tego nie zauważyć.
Zignorował uwagę Yanevy, choć jej zachowanie zaczynało działać jej na nerwy. Butna, kłamliwa i znajdująca się w złym miejscu o złej porze zdecydowanie mu się nie podobała. Podejrzliwość tylko się zwiększała. A nuż widelec ktoś ją nasłał? Szkoda, że jej nie pouczył, że mimo wszystko mężczyzna mógł czasem mieć problemy z rosyjskim, którego zresztą nie znosił. Każdemu się zdarzało w końcu popełniać błędy, szczególnie w nielubianych dziedzinach, prawda?
- Ach tak? Ciekawe czemu ktoś miałby porzucać taką ładną konewkę - mówiąc to patrzył na jej różdżkę. Dziewczyna z pewnością miała coś na sumieniu, że nie schowała swojej po tym, jak on to zrobił. Nie chciał jednak marnować czasu na dyskusje o zasadności takich przyjacielskich gestów, musiał jak najszybciej się jej stąd pozbyć. Jeśli, tak jak twierdzi, prowadzi tu badania to nie powinna mieć problemu go wyprowadzi na skraj lasu. A on potem jakoś tu wróci, może ją w ogóle da radę do domu odesłać. A jeśli nie... Cóż, wymyśli później.
- Skoro już tu jesteś weź może tę konewkę, szkoda jej. I bądź łaskawa wyprowadzić mnie z lasu, z pewnością wiesz, gdzie jest droga powrotna - zaczął. W razie czego był gotowy na szybkie wyciągnięcie różdżki.
Zora Yaneva
Zora Yaneva
Drzewo Gamajuna (Z) W7AevR8
Petersburg
21 lat
czysta
za Starszyzną
studentka kursu klątwołamaczy
https://petersburg.forum.st/t1368-zora-yaneva#6251https://petersburg.forum.st/t1380-zora-yanevahttps://petersburg.forum.st/t1382-zorza#6388https://petersburg.forum.st/t1381-orzel#6386

Sob 04 Maj 2019, 17:49
Świat kurczy się i rozszerza w rytm bicia serca, w takt przepływającej, kotującej się w żyłach Zory i lasu magii. Kłębiące się gorączkowo myśli i wrażenia bezsilnie starają się nadążyć za wyznaczonym pierwotnym instynktem tempem, by w jednej, absurdalnej chwili rozpaść się na nieskładne fragmenty – pod naporem jego spojrzenia, pod ciężarem słów, pod balastem rozognionej obecności mężczyzny; pod brzemieniem oszczędzanych samej sobie chwil interesowności własną kulturą i tradycją, które wypełzają teraz spod każdego krzewu, spod najlichszej kępy mchu, domagając się odmawianej im tak sumiennie atencji.
Karma wraca.
Wtedy – w trzewiach wystawionej na wieczne zapomnienie kamienicy; teraz – w głuszy pośrodku mitycznego gdzieś.
Magia ma swoją cenę, którą w taki czy inny sposób wreszcie należy spłacić. Wszystko, co działo się od chwili wieczornomajowego incydentu przygotowywało Zorę, uświadamiało jej niechybnie nadciągający czas rozliczenia się z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością, na które pobłażliwie machała ręką, będąc pewną ich stałości w czasoprzestrzeni.
- Żaden nie byłby wystarczająco dobry – odpowiada twardo, z butnością cieniem kładącą się na każdym słowie, bardziej sobie chcąc w ten sposób dodać pewności; przypomnieć, że nie tylko jego wzrok podejmował identyczny taniec ciekawości na parkiecie jej ciała.
Kolejne cecylowe uwagi błąkające się w sąsiedztwie konewki sprawiają, że Zora z nieufnością marszczy brwi. Czyżby trafiła w ten konkretny, jedyny fragment lasu tak drogi Yaxleyowi, że drobna, zdawać się mogło, wcale bardzo nie rzucająca się w oczy zmiana, posłusznie, natychmiast zaprowadzi mężczyznę na skraj wytrzymałości i cierpliwości? Czy może…? Spomenis. Ziarno zaklęcia posyła wprost w nieświadomego niczego Anglika ani drgnąc, nie dając mu powodu do wyszarpnięcia schowanej różdżki. Gdyby ta niema próba wyszarpania Doli kilku cennych chwil uratowania własnej skóry zwieńczona została koroną klęski, Yaxley nawet nie będzie świadom kolejnego dziewczęcego upadku.
- Zapewne to kwestia gustu. Może właściciel szukał czegoś bardziej… Finezyjnego? Wszystko w porządku? – Kurtuazyjne pytanie rzucone dla spokoju ducha. Zora już wie, że każdy element znajduje się na właściwym miejscu, że z nią wszystko na pewno będzie w porządku; na twarz przywołuje jednak maskę zatroskania, wreszcie nieznacznie opuszczając dłoń z różdżką, wciąż gotową jednak do natychmiastowej obrony. – Niestety, jak wspomniałam, prowadzę badania na temat aberracji magii, więc nie jestem panu w stanie pomóc odnaleźć drogę powrotną. Wie pan chyba, czego moje poszukiwania dotyczą, prawda? Czym są czarodziejskie aberracje? – Słowa sączą się dźwięcznie z zorowych ust, wżerając między nacierające na mężczyznę wspomnienia niczym kwas. Zamiast rozmowy – potrzebuje ciszy, której Zora nie jest skłonna mu szybko podarować.


Ostatnio zmieniony przez Zora Yaneva dnia Sob 04 Maj 2019, 18:12, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 04 Maj 2019, 17:49
The member 'Zora Yaneva' has done the following action : Kostki


'k6' : 5
Cecil Yaxley
Cecil Yaxley
Drzewo Gamajuna (Z) Tumblr_mflnakJD3D1rffxo0o5_500
Londyn, Anglia
32 lata
błękitna
neutralny
właściciel hotelu / biznesmen
https://petersburg.forum.st/t746-cecil-yaxley#1694https://petersburg.forum.st/t756-cecil-yaxley#1769https://petersburg.forum.st/t757-pan-smierciozerca#1772https://petersburg.forum.st/t758-tamiza#1774

Sob 11 Maj 2019, 14:30
Yaxley tracił cierpliwość. Nie zamierzał stracić całego dnia na durną dziewuchę, która pojawiła się tutaj nie wiadomo jak i zachowywała jak nie wiadomo kto. Może i nie sięgała do pięt jego żony, gdy chodziło o irytowanie innych ludzi, jednakże nie zamierzał chwalić jej oślego uporu i brnięcia w kolejne kłamstwa oraz mamienia mu oczu. Chyba, że po prostu była nienormalna. Nikt normalny nie robił badań w takim stroju, bez żadnego sprzętu, nic...
Nie powinno jej tu być. Wszystko by się potoczyło dobrze, gdyby tylko się tu nie pojawiła, wraz z konewką niewiadomego pochodzenia. W głowie szykował się na ostateczny krok, aby pozbyć się problemu. Niekoniecznie miało to być ostateczne rozwiązanie, ale z pewnością skuteczne. Mógł zaszaleć. Kto uwierzy jakiejś zadufanej w sobie dziewczynie, że szanowany biznesmen szlajał się po lasach w niewiadomym celu i zrobił jej krzywdę czy tam rzucił w nią zaklęciem? Pewnie Wrońscy, ale to źle by wyglądało, gdyby stanęli murem za nieznajomą.
- Ale z pewnością prawie każdy byłby lepszy - jej stwierdzenie nie miało sensu, szczególnie patrząc na jej wyjaśnienia. Co innego zgubić się na spacerze w jakimkolwiek ubraniu, człowiek na to w końcu nie jest przygotowany, a jednak co innego oświadczać oficjalnie, że robi się badania w lesie w naprawdę nieprzeznaczonym do tego stroju. Aż spojrzał podejrzliwie na jej nogi i tylko upewnił się, że nic tu nie mogła badać. Jedyne ślady, jakie miała, to te po upadku. Gdyby przebywała tu dłużej z pewnością przechodząc między krzakami miałaby ich więcej. W tym momencie upewnił się już, że nie ma co się powstrzymywać przed czymkolwiek.
Ten las nie był wcale drogi Cecilowi, a jedynie cel, który powinien być gdzieś tutaj, niedaleko. Nie chciał pozwolić, bo ktokolwiek się dowiedział o jego działaniach. To mogło źle się dla niego skończyć, jeśli Zora by komuś przekazała takie rewelacje, a być może musiałby pozbawić ją pamięci czy nawet całkiem się pozbyć. Co oczywiście oznacza dalsze problemy i dyskretne dowiadywanie się jak idzie śledztwo.
Póki co jednak Zora milcząco przywołała magią nieprzyjemne wspomnienia Cecilowi, który zaczął myślami błądzić wokół upadku Czarnego Pana, skazania jego żony, opuszczenia ojczyzny. Yaneva zdobyła chwilę, jednakże mężczyzna nie wierzył, że to mu wpadło do głowy przypadkiem. Nie istniał żaden powód tego, więc na jej pytanie otrząsnął się i odpowiedział tylko:
- Owszem, proszę się nie martwić - kolejne kłamstwo rzucone mimochodem, gdy zbierał się do rzucenia odpowiednich zaklęć. - Owszem, wiem - potwierdził tylko, nim postanowił zadziałać. Nie było to łatwe, bo przed oczami latały mu obrazy listów od dawno zmarłej ukochanej, ale postanowił sobie kupić kilka chwil ciszy, której chyba nie dane mu było doczekać. - Podveiluzi - rzucił nagle zaklęcie różdżką gotową do działania, licząc że iluzje nie pozwolą dziewczynie za bardzo odwracać jego uwagi od celu. Który zresztą przez wspomnienia ojczyzny wydaje mu się daleki, mały, nieważny. Mimo to zebrał się, by rzucić kolejny czar. - Atkantroliu - rosyjskie zaklęcia wymawiał już prawie bez akcentu. Musiał jej się pozbyć, a potem... Potem chyba sam wróci do miasta. Mimo, że podejrzewał działanie zaklęcia nie umiał sobie go zracjonalizować tak, by być w stanie dalej szukać Gamajuna. - Zoro, weź konewkę, odprowadź mnie do miasta i zapomnij o tym, co tu się stało - zażądał, z ostatnią częścią może nielogiczną, ale przypominał sobie właśnie śmierć swego przyjaciela. Zaklęcie w porównaniu do poprzedniego wyszło mu w końcu idealnie.


Ostatnio zmieniony przez Cecil Yaxley dnia Sob 11 Maj 2019, 18:28, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 11 Maj 2019, 14:30
The member 'Cecil Yaxley' has done the following action : Kostki


#1 'k6' : 2, 4

--------------------------------

#2 'k6' : 3, 6
Zora Yaneva
Zora Yaneva
Drzewo Gamajuna (Z) W7AevR8
Petersburg
21 lat
czysta
za Starszyzną
studentka kursu klątwołamaczy
https://petersburg.forum.st/t1368-zora-yaneva#6251https://petersburg.forum.st/t1380-zora-yanevahttps://petersburg.forum.st/t1382-zorza#6388https://petersburg.forum.st/t1381-orzel#6386

Nie 12 Maj 2019, 06:15
Drzewo Gamajuna (Z) 2592033605
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Nie 12 Maj 2019, 06:15
The member 'Zora Yaneva' has done the following action : Kostki


'k6' : 4, 6
Sponsored content


Skocz do: