Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pon 21 Maj 2018, 09:31
Chińska Wioska

Chińska Wioska stanowi próbę naśladowania przez carycę Katarzynę popularnego w XVIII wieku stylu Chinoiserie, jednak na skutek renowacji i odnowienia jej zaledwie dziewięć lat temu po okupacji niemieckiej, straciła wiele swojego orientalistycznego czaru. Do miasteczka, które składa się z dziesięciu stylizowanych na chińskie domków, prowadzą trzy mosty: Most Smoka, Most Krzyżowy i Wielki Chiński Most. Budynki służą obecnie jako mieszkania dla specjalnych gości, chociaż najczęściej korzystają z nich członkowie Starszyzny, a nieopodal wioski znajdują się ruiny Chińskiego Teatru.

Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Chińska Wioska C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Pią 06 Lip 2018, 15:49

16.06.1999

Idziesz którymś z Mostów. Tym Wielkim Chińskim, Krzyżowym, albo mostem Smoka. Którymkolwiek, który prowadzi Cię od Chińskiego Teatru. Świeże powietrze smaga zaróżowioną twarz. Wirujesz. Niedosłownie. Ciebie nie stać nawet na najmniejszy podskok. Wiruje Ci obraz. Drga, kiedy uchylasz powieki, obserwując ten widok – nieco przymglony. Z ciężkością łapiesz ostrość na drogę. Szybko męczysz oczy. Dlatego w końcu przymykasz powieki. Dłonią opartą na balustradzie mostka, suniesz po kamieniu. Opuszki palców ledwie smagają gładko profilowany, chłodny łuk. Pozwalasz tej ciszy się otulić. Jedyny szelest jaki słyszysz to lekkie skrobanie lisich pazurów o ziemię. Dusan kroczy blisko Ciebie, trochę przed Tobą, przeciera szlak. Prowadzi Cię. Nie wiesz gdzie, ale całkowicie mu ufasz. Palce drugiej dłoni, zaciskasz na cienkim szkle lampki wina. Kolejnej, gubisz rachubę, której. Nie chcesz ich sobie liczyć. W końcu przystajesz, podnosząc kieliszek do ust. Zimne od panującej temperatury szkło, paruje od ciepłego oddechu z Twoich warg. Tobie samej jest ciepło. Tak, jak dawno już Ci nie było. Zapominasz, jakie to miłe uczucie – że może być lepiej, o tym też nie pamietasz. Chociaż stoisz w miejscu, ciało niebezpiecznie wychylasz na bok. Chwiejesz się. Tracisz równowagę. Opierasz się na czymś miękkim. Czymś czego nie powinno tu być. Co było gładkie, jak drogi, aksamitny materiał eleganckiej szaty i ciepłe, jak cudze ciało. Cieplejsze nawet od Twojego. To, tak naprawdę wydaje się chłodne w dotyku. Tylko ty tego nie czujesz. Alkohol potrafi przyćmić zmysły, pozwala Ci na fałszywe ich interpretowanie.
Teraz, chwiejąc się niebezpiecznie, chociaż powinnaś ustać w miejscu, ocierając się o czyjeś ramię, uchylasz powieki.
Przepraszam — rzucasz machinalnie. Masz właśnie cofnąć dłoń i się oddalić. Odchodzisz nawet o jeden krok, ale rękę obejmującą jego łokieć, pozostawiasz wychyloną za sobą. Poddajesz się nieznanemu rodzaju słabości, który nie pozwala Ci oderwać styku opuszków od miękkiego materiału. Jesteś pijana. Dlatego pozwalasz sobie wierzchem kostek palców przeciągnąć w dół. Nie pamiętasz… jak to jest w ten sposób dotykać cudzej skóry? Skuszona, bezkarnie, korzystając z ludzkiej koncentracji, docierasz do zakończenia materiału. Nie potrafisz stwierdzić, czy jego dłoń jest ciepła, czy zimna. Twoje palce ledwie się z nią stykają. Przez chwilę wydaje Ci się, że możesz to sprawdzić. Wtedy rozsądek nieśmiało przebija się do otumanionej spożytym alkoholem głowy. Wyrywasz rękę w przód i cofasz się instynktownie. Zbyt gwałtownie. Aż Dusan zrywa się z miejsca, spłoszony. Ale cofasz się zupełnie niepotrzebnie, bo to w jego stronę. Mężczyzny, który ma nieprzyjemność obserwować Twoje miotanie się. Uderzasz plecami o jego ramię i czujesz jak spływa na Ciebie ogromne poczucie przytłoczenia i bezsilności, a kieliszek wypada Ci z dłoni. Rozbija się pod stopami, zupełnie, jak w tym momencie wali się Twój cały świat i kruszy. Rozbija się na setki kawałków, których nie umiesz pozbierać.
To nic — pocieszasz się szeptem, na chwilę nie przejmując się cudzą obecnością — to tylko dźwięk łamiącego się świata, prawda? — teraz już pytasz nieznajomego, obracając się przez ramię, żeby spojrzeć na profil jego twarzy — To coś, na co i tak nie mam wpływu.
Jesteś naprawdę pijana. Słowa nie mają nawet sensu. Mają tylko dla Ciebie.
Arseniy Kuragin
Arseniy Kuragin
Chińska Wioska C51589e8ed217
Archangielsk, Rosja
27 lat
błękitna
za Starszyzną
urzędnik w Prikazie Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej
https://petersburg.forum.st/t801-arseniy-kuraginhttps://petersburg.forum.st/t802-arseniy-kuragin#2128https://petersburg.forum.st/t804-arseniy-kuragin#2145https://petersburg.forum.st/t803-erwin#2130

Sob 07 Lip 2018, 15:38
Na tegoroczny Bal Maskowy przyszedłeś zupełnie sam, choć może lepiej by było, gdybyś w takim stanie nie pojawiał się publicznie. Nie miałeś z kim dziś przyjść, zwłaszcza że w ubiegłym roku pokazałeś się ze swoją byłą narzeczoną, którą ostatecznie odprawiłeś z kwitkiem. Zwykle podobne wydarzenia były nieodłączną częścią twojego życia jak przystało na prawdziwego szlachcica z dobrego domu, jednak ostatnimi czasy coraz mniej było w tobie ochoty, by pokazywać się i brylować na salonach. Dosyć miałeś już udawania tego, że twoje życie jest nieskazitelne. Bo takie nie było. Dzisiejszy bal był jednak dla ciebie okazją, by pozostać anonimowym. To, co się ostatnio stało, było niczym efekt domina, którego nie potrafiłeś siłą zatrzymać. Dlatego nie zamierzałeś dzisiaj pokazywać, że to za złotą maską kryjesz się właśnie ty – Arseniy Kuragin, syn samego Ministra Magii, dzięki któremu Kuraginowie aktualnie są na ustach wszystkich czarodziejów. Jesteś tym prawdziwie zmęczony, co widać po twoich oczach i marnej imitacji uśmiechu. Nie przypominasz siebie sprzed kilkunastu miesięcy, mimo że starasz się być najlepszą wersją siebie i udawać, że wszystko jest w porządku. Dziś tego nie musisz robić, możesz być kim zechcesz, co nie zdarza się zbyt często. Najbardziej chciałbyś być sobą, ale sam już nie wiesz, jaki jesteś naprawdę; co jest w tobie prawdą a co kłamstwem. Ta granica już dawno zdążyła się zatrzeć, szczególnie teraz – pod wpływem nadmiaru alkoholu, którego nie potrafisz sobie dziś odmówić. Tylko ty i butelka drogiego szampana w Chińskiej Wiosce.
Do czasu.
- Nic nie szkodzi – odpowiadasz w spokoju, choć bardziej mruczysz pod nosem, przez moment próbując ustalić, do kogo należy ten głos. Był dziwnie znajomy, aż w końcu uświadomiłeś sobie, z kim masz do czynienia, nieoczekiwanie zauważając kątem oka Dusana. Ostatnia wasza rozmowa w Ministerstwie Magii zdecydowanie nie należała do najprzyjemniejszych, zwłaszcza że urwałeś ją w połowie po tym, jak Illyana próbowała cię skrytykować za wszelką cenę. Niemniej jednak nie zamierzałeś chować urazy, bo tak naprawdę to nie była wasza pierwsza potyczka słowna w pracy, która skończyła się w bardzo podobny sposób. Mało za to mieliście okazji, by spotkać się na neutralnym gruncie zupełnie tak jak dzisiaj. Sam na sam, bez żadnych świadków, schowani pod maskami i pozornie sobie nieznani. Miałeś tę przewagę, że rozpoznałeś ją od razu, choć – przynajmniej po wstępnej ocenie – w niecodziennym stanie. – To tylko szkło. Zapewniam panią, że świat się jeszcze nie skończył – mówisz nieco niższym głosem niż zwykle. Może jest jakaś szansa, że dziś cię nie rozpozna? Widzisz od niej, że nie jest w najlepszym stanie; jak słodkawy zapach perfum wymieszał się z alkoholem. – Nie wypiła przypadkiem pani za dużo? – Próbujesz ją złapać w pasie i ustawić do pionu, co nie jest łatwym zadaniem ze względu na brak równowagi ze strony Illyany. Możesz to nawet zrozumieć, sam od szampana wszak dziś nie stronisz, bo świat na trzeźwo jest nie do zniesienia, zwłaszcza podczas takich wydarzeń jak to. Ale przecież macie maski id ziś wam wolno. Choć przez chwilę.
Myślisz, że cię rozpozna?
Czy może nie?
Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Chińska Wioska C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Nie 08 Lip 2018, 03:59
Zaskakujące jest to przy jak przytłumionych funkcjach motorycznych potrafisz zachować całkowitą trzeźwość umysłu, kiedy przychodzi ci przekazać jasny komunikat, układając go w takie same słowa. Oczywiście myśli wypowiadasz trochę zmącone, ale pełnym zdaniom nie można niczego zarzucić. Nie zakłóca ich ani jedno zająknięcie, ani nie ma w nich miejsca na pijacki bełkot. Jakby alkohol postanowił dotrzeć tylko do ośrodka z błonnikiem. Odbić się wyłącznie na twojej prostej postawie, ale nie wyrządzić przy okazji szerszych szkód na Twojej dumie.  Zdania, które opuszczają Twoje usta, są czyste. Poprawne gramatycznie. może jedynie czai się w nich nutka  niebezpiecznej melancholii, przez wielu mogącej zostać błędnie odczytaną.
Ach, tłuczone szkło – przyznajesz rację mężczyźnie, odtwarzając w pamięci dźwięk uderzającej o ziemię lampki wina. – Rzeczywiście. Nawet tak to brzmiało.
Mimowolnie, okręcasz się przodem do mężczyzny. Wszystko przy tym wolnym ruchu nieznacznie Ci wiruje, ale lekki ciężar jego rąk na talii pomaga Ci utrzymać się w pionie. Czujesz to uczucie, którego nie potrafisz nazwać jednym słowem. Jest Ci trochę głupio. Nie wiesz dlaczego, a nie powinno być. Jest przecież dla Ciebie kimś całkiem obcym, tak jak ty powinnaś być dla niego — z maską ozdabiającą Twoją twarz. Jednocześnie, nie możesz odeprzeć wrażenia, że to uczucie skrępowania to i tak najlepsza emocja jaką ostatnio przyszło Ci odczuwać. Jest lepsza niż to co wydaje się bardzo wrogie – pozbawienie czucia. Uśmiechasz się słabo na tę myśl i na jego słowa. Czy nie wypiłaś za dużo? Nie ma poprawnej odpowiedzi na zadane przez niego pytanie. To pytanie-pułapka. Powinno Ci być za siebie wstyd, szczególnie, kiedy Twój stan, ze wszystkich, wypomina Ci akurat mężczyzna. Skonfrontował Cie z tym nieprzyjemnie, wplątując Cię w poczucie winy.przez co przez chwilę myślisz o nim gorzej – jakby wykazał się impertynencją. W rzeczywistości nietaktowne jest to, jak stoisz przed nim, pozbawiona równowagi, korzystając z jego uprzejmości, z jaką utrzymuje Cię jeszcze na godnym poziomie. Przez chwilę czujesz się zwyczajnie sobą zawiedziona. Chociaż nie powinno, sprowadza to na Ciebie mdłą ulgę. Cieszysz się, że jeszcze potrafisz coś poczuć. Nawet jeśli tylko w formie skarcenia samej siebie. Był czas, kiedy mogłaś ufać swojej kulturze i nie musiałaś się za nic ganić, ale to nie był jeden z tych wieczorów.
Już skończyłam pić.
Czujesz potrzebę usprawiedliwienia się, mając wrażenie, że oprócz tego, że tak mu tylko powiedziałaś, tak też powinnaś zrobić. Byłoby to w dobrym tonie. I również byłoby prostsze gdybyś nie myślała teraz o zmarnowanej lampce wina. Nie wiesz, dlaczego tłumaczysz się z tego pragnienia obcej osobie. Kiedy patrzysz na jego twarz, wszystko się trochę rozjażnia. Zdajesz sobie sprawę, że przynajmniej ta odsłonięta część ust i nosa wygląda Ci znajomo. Jakbyś się z tym widokiem kiedyś mijała, tylko nie wiesz kiedy i gdzie, choć sprawia dla Ciebie wrażenie pbrazu dziwnie codziennego.
Zatańcz ze mną – prosisz go o to cicho. To kulturalny rodzaj rozrywki, której nie doceniłaby Twoja rodzina. Panowie Syberii przyswoili sobie bardziej pierwotne zabawy. Polowania i fechtunek. Taniec jest zbyt delikatny. Dla słabych. Czyli akurat dla Ciebie. Pozwoli Ci, przez chwilę, zakamuflować lekką chwiejność. Wybielić charakter niezrozumialego zachowania, w którym chwytasz się szyi mężczyzny nie pytając się wcześniej o jego przyzwolenie. Jakże spoufale. co wymaga kolejnego usprawiedliwienia. Taniec zdaje się odpowiednią wymówką dla Twoich działań, a Twoje motywacje wystarczające, żebyś się na to zdobyła. Bez tego fizycznego wsparcia, potrafiłabyś sobie wyobrazić jak osuwasz się w dół. Zrobiłby Ci tą przyjemność i udał, że tego nie widzi?
Przepraszam Cię,  Arseniy. – Imię samo opuszcza usta. Nie wiesz dlaczego je wypowiedziałaś. Rzucasz je intuicyjnie. Nawet do końca nie zdajesz sobie z tego sprawę. Kontynuując wypowiedź, już nie pamiętasz, jak go nazwałaś. Jesteś pewna, że jest dla Ciebie tylko tym owym, bezimiennym mężczyzną, który powstrzymuje Cię od upadku. — Ja nigdy tego nie robię. Nie upijam się.  
Nie upijasz się i tak nie pokazujesz się ludziom.
Nie pozwól mi tak wyjść na salony.
Nie mówisz tego wprost, ale prosisz go o chwilowe otoczenie Cię opieką. Na niedługo. Tylko tyle, żeby alkohol odrobinę wyparował z krwiobiegu. To mogło być za wiele, żeby go o to prosić?
Nie upuść mnie - strofujesz go? Nie wiesz. Głos masz jakiś łagodniejszy. Niepodobny do krytyki. Jest zmęczony i trochę wypełniony nadzieja, ze naprawde Cię poslucha.
Czekasz aż przyjmie Twoje zaproszenie do tańca.
Arseniy Kuragin
Arseniy Kuragin
Chińska Wioska C51589e8ed217
Archangielsk, Rosja
27 lat
błękitna
za Starszyzną
urzędnik w Prikazie Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej
https://petersburg.forum.st/t801-arseniy-kuraginhttps://petersburg.forum.st/t802-arseniy-kuragin#2128https://petersburg.forum.st/t804-arseniy-kuragin#2145https://petersburg.forum.st/t803-erwin#2130

Czw 12 Lip 2018, 23:19
- Dźwięk szkła jest zbyt delikatny, by oznaczał koniec świata – stwierdzasz bez namysłu, upijając łyka szampana i zerkając z westchnięciem na Illyanę. Apokalipsa to temat nieustannie podejmowany przez czarodziejów. Wielu z nich myśli, że wraz z końcem XX wieku nie będzie już nic, powołując się tym samym na przepowiednie wielkich wieszczów. Ty w to zdecydowanie nie wierzysz, nie ma żadnych racjonalnych dowodów na to, że świat skończy się zaledwie za klika miesięcy, co najwyżej tylko twój osobisty (jeśli przyjdzie ci do tego czasu niespodziewanie zejść z padołu ziemskiego z powodu łamiji), ale w ogóle nie podoba ci się to, co się dzieje. Widzisz na własne oczy, że magiczną Rosję powoli zaczyna ogarniać chaos, nad którym trzeba jak najszybciej zapanować nim będzie za późno, lecz jest to o tyle trudne i skomplikowane zadanie, że z dnia na dzień pojawia się coraz więcej nieprzyjemnych niespodzianek. Wyjątkowo ciężko ci się w tym wszystkim z powodzeniem odnaleźć, zwłaszcza że sam prywatnie nie radzisz sobie z codziennością, która cię przytłacza i mimowolnie doprowadza do skrajności. Jak widać – nie jesteś akurat w tej kwestii osamotniony i masz dzisiaj wsparcie w postaci Illyany. – Nie musisz się przede mną usprawiedliwiać – odpowiadasz na jej słowa, pozwalając sobie na ciche westchnięcie pod nosem. Alkohol szumi ci już głośno w głowie, bo w innym przypadku najprawdopodobniej zareagowałbyś zupełnie inaczej. Nie pozwoliłbyś na to, by Illyana tak się zachowywała. – Sam jestem w nie najlepszym stanie. – Rzadko cię stać na takie wyznania, nie masz w zwyczaju przecież zwierzać się ze swoich słabości. A już na pewno nie komuś, kto nie należy do twojej rodziny. Dziś jednak nikt cię nie widzi i możesz sobie pozwolić na nieco więcej niż zwykle.
- Zatańczę, Illyano – odpowiadasz cicho, wyciągając rękę w jej kierunku i zapraszając ją do tańca. Jesteście tutaj zupełnie sami, reszta zaproszonych gości bawi się przednio w innych częściach Carskiego Sioła. Nawet jeśli ktoś was by ukradkiem obserwował, to i tak nie mógłby was rozpoznać ze względu na maski, które wciąż widniały na waszych twarzach. Ty jednak już wiesz, z kim masz do czynienia – podobnie jak Illyana nie mogła cię nie rozpoznać, choć przez chwilę miałeś w sobie iskierkę nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Znaliście się jednak zbyt długo, by było inaczej, mimo że wciąż tylko powierzchownie i zawodowo. Osobiście unikasz jakichkolwiek zbliżeń do ludzi, by przypadkiem nie obnażyć swojej prawdziwej natury. Jaki jesteś naprawdę, Arseniy? Co kryje się w twojej głowie? – Spokojnie, o to nie musisz się martwić. – Nie zamierzasz jej puścić w takim stanie na salony. Uśmiechasz się mimowolnie, choć nawet tego nie widać. W końcu przyjmujesz jej propozycję i delikatnie, jakby niepewny tego, co robisz, łapiesz ją w pasie, by w rytm dobiegającej z oddali muzyki poprowadzić ją do tańca. Nie jesteś najgorszym tancerzem, zwykłeś przecież wywiązywać się wzorowo ze wszystkich swoich obowiązków szlacheckich, by przypadkiem nie splamić honoru rodziny i nie zawieść ojca, na którym zależy ci najbardziej na świecie. Ale tak naprawdę to nigdy nie miało znaczenia, Arseniy. Jesteś tylko jednym wielkim rozczarowaniem, które zostało skreślone przez łamiję od momentu narodzin. – Nie upuszczę cię – mówisz bardziej do siebie niż do niej, lekko ją obracając, po czym postanawiasz znowu się odezwać: – Coś się stało?Czy też masz tak samo dosyć jak ja? W ostatniej chwili gryziesz się w język, bo nie masz odwagi powiedzieć tego na głos.
- Wiesz, Illya… – Pozwalasz sobie na krótki oddech, przystając na moment i odsuwając ją od siebie na bok. – Chciałem cię przeprosić za ostatnie słowa o Tomasie. – To się tobie w ogóle nie zdarza, Arseniy. Ty w ogóle nie przepraszasz, jesteś zbyt dumny na to, by to słowo przeszło ci przez gardło, a jednak, stało się. Czułeś dziwną potrzebę, żeby to zrobić, choć nawet nie planowałeś tego wcześniej. Prawdą jest jednak, że nie powinieneś używać go jako argumentu, nawet jeśli od jego żałoby minęło już trochę czasu. – Byliśmy przecież dobrymi kolegami, nawet jeśli było między nami wiele różnic. – Ale to akurat Endar zawsze był ci bliższy, to z nim miałeś najlepsze relacje z czwórki Sorokinów. Ciężko teraz było wam znaleźć czas na spotkanie, lecz nic się nie zmieniło w twoich odczuciach względem niego. Wciąż mogłeś na niego liczyć, mimo że zwykle wolałeś polegać tylko na sobie.
Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Chińska Wioska C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Pią 13 Lip 2018, 00:20
Odrobina skrępowania, kiedy chwyta cię w pasie, ulegając twojej sugestii, jest całkiem naturalna. Niebezpiecznie wykraczacie poza tą strefę komfortu, która dzieli was metrami dystansu w pracy. To nie jest wasze naturalne środowisko. W nim, bylibyście wobec siebie bardziej ostrożni. Zapobiegawczo unikając każdego kontaktu poza ten, jaki narzuca charakter waszej pracy. Dzisiaj łamiesz jednak wiele zakazów. Nie przestrzegasz etyki, upijasz się winem, tańczysz w odosobnieniu pomiędzy gmachami chińskich domów, daleko od epicentrum imprezy. Przychodzisz tu z Dusanem, co już od początku popycha cię na ścieżkę tego, co zakazane. Nie przestajesz nią kroczyć. Mimo wszystko, przez chwilę czujesz się z tym dobrze. Okręcasz się wokół własnej osi, przez moment nie musząc myśleć o tym, co zrobić. Odpowiedni taniec powinien być swobodny, niewymuszony. Oddajesz się ruchom partnera. Powiedzieć, że mu ufasz, byłoby jeszcze czymś zbyt doniosłym i dalekim od prawdy, ale pozwalałaś mu się prowadzić, aż do momentu, w którym odsunął cię na bok. Nieświadomie odbierając ci tą ulotną chwilę spokoju. Wyrwana z niego, unosisz spojrzenie do jego oczu. Nie psuj tego. I zepsuł.
Przez co Arseniy już zaczyna brzmieć znajomo… Krótki dreszcz przeszywa twoje ciało na wspomnienie imienia brata. Nie jesteś z tego dumna, że jako jedyna przeżywasz jego śmierć tak, jakby nastąpiła dopiero wczoraj. Odwracasz spojrzenie. Przez chwilę może się wydawać, że odrzucasz jego przeprosiny, ale nie dlatego tak się zachowujesz. Alkohol uzewnętrznia to, co czujesz, a ogarnia cię smutek i melancholia. Dwie emocje, którym nie pozwalasz wstępować, kiedy ktoś stoi obok. Kuragin jest synem Ministra Magii. Wobec niego też wszyscy wiele wymagają. Powinien zrozumieć, jak ciężko czasami powstrzymywać swoje słabości, i że nawet kiedy wejdzie ci to w nawyk – niełatwo je całkiem zignorować.
Mówiłeś, że mnie nie upuścisz, a wrzucasz mnie w sam środek głębokiego kanionu, na którego dnie czeka tylko żal, smutek, tęsknota i rozpacz.
Powracasz do niego spojrzeniem. Mimo tych słów, wzdychasz z całą łagodnością na jaką możesz sobie teraz pozwolić, mając na uwadze jego dobrą wolę, z jaką kierował do ciebie te słowa. Zresztą nigdy nie słyszałaś, żeby komuś tak cieżko “przepraszam” przeszło przez gardło.
Pytałeś, czy coś się stało. Tak. Wiele. I nie. Nic. Pytałeś szczerze? Czy tylko z kurtuazyjnego nawyku? Dzisiaj jesteś wyjątkowo miły. To przez alkohol? Zakrzywia rzeczywistość, czy taki jesteś naprawdę? Miły?
Pytasz nie bez przyczyny. Pytasz czy możesz mu odpowiedzieć. Czy czeka na twoją odpowiedź, czy ta tak naprawdę w ogóle go interesuje. Zastanawia cię czy zadał pytanie przez grzeczność i liczył na to, że i ty przez grzeczność zaprzeczysz –: “Nie, nic się nie stało”. Czy pytał, bo naprawdę go to przejmowało i był gotowy przyjąć na swoje barki ciężar tego, co mogłabyś mu odpowiedzieć. Na to znaliście się chyba zbyt słabo. Dlatego ostatecznie przymykasz powieki, z większą ciężkością niż się spodziewałaś, wypowiadając słowa;
Nie, wszystko w porządku.
Chociaż moment temu przyznałaś, że rzucił cię w otchłań twojego unieszczęśliwienia.
Nie potrafię cię rozgryźć, Arseniy. Ponieważ też jesteś pijany…
Wyczuwasz lekką nutkę alkoholu dopiero kiedy wiatr przeszywa ci barki, chociaż część chłodnego powietrza owiewa głównie plecy Kuragina. Nie potrafisz stwierdzić, skąd to nagłe zainteresowanie tym, jak się czujesz i jak poczułaś się wtedy, kiedy wypomniał śmierć Tomasa.
Wszystko w porządku?
Zadajesz mu podobne pytanie, w nadziei, że pomoże ci rozwikłać zagadkę, dlaczego w pierwszej kolejności zadał je tobie. Wiesz napewno, że nie poruszył tematu Tomasa przypadkowo. Nie mógł wiedzieć, że na jego wspomnienie, od razu przegrodzisz się od niego murem. Czy chciałby go złamać? Coś ci powiedzieć. Skoro już rozmawiacie, powiedzmy, szczerze.
Wybacz, że nie potrafię Ci na to samo otwarcie odpowiedzieć. Może gdybym wiedziała, czy chcesz otwartej odpowiedzi...?
Arseniy Kuragin
Arseniy Kuragin
Chińska Wioska C51589e8ed217
Archangielsk, Rosja
27 lat
błękitna
za Starszyzną
urzędnik w Prikazie Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej
https://petersburg.forum.st/t801-arseniy-kuraginhttps://petersburg.forum.st/t802-arseniy-kuragin#2128https://petersburg.forum.st/t804-arseniy-kuragin#2145https://petersburg.forum.st/t803-erwin#2130

Pią 13 Lip 2018, 03:14
Początkowo zapowiadało się niemal sielankowo – tylko ty, Illyana i gasnąca muzyka w tle, ale na własne życzenie zaprzepaściłeś to swoimi ostatnimi słowami. Zepsułeś wszystko, Arseniy. Nic dziwnego, skoro na dobrą sprawę nie wiesz, jak rozmawiać i obchodzić się z kobietami inaczej niż przedmiotowo. Inaczej potrafisz traktować wyłącznie ukochaną Varvarę, zrobiłbyś przecież dla niej wszystko, o co tylko by cię poprosiła. Ale ona tak naprawdę niewiele od ciebie wymaga i o nic nie prosi, mając przede wszystkim na uwadze twoje dobro i słabe zdrowie. Matka z kolei to dla ciebie temat tabu, o którym nie lubisz rozmawiać z nikim od momentu jej śmierci, bo boisz się szczerze przyznać przed samym sobą jak bardzo za nią tęsknisz, choć jednocześnie nosisz w sobie tę złość i żal, że to właśnie ona nieświadomie przekazała ci w genach to przekleństwo, które każdego dnia przypomina o tym, że niewiele tak naprawdę masz już czasu. Potem w twoim życiu nieoczekiwanie pojawiła się macocha, ale ona nigdy nie zastąpi ci matki. Nie potrafisz jej zaakceptować, nie wspominając nawet o zrozumieniu powodów, dla których akurat Grigory zdecydował się z nią tak szybko ożenić. Bo to nie mogła być prawdziwa miłość. Z kolei życie uczuciowe w twoim wydaniu nigdy nie było ani szczególnie udane, ani bogate. Relacja z Natalyą była pełna niezrozumiałych niedomówień, którymi tylko długimi miesiącami niepotrzebnie zakrzątałeś sobie głowę – zawsze za mało pytałeś i mówiłeś, za to za dużo wymagałeś i interpretowałeś w błędny sposób, co wielokrotnie przekładało się niekorzystnie na waszą relację, a twoje ostatnie narzeczeństwo – choć mogłoby się wydawać, że całkiem przyszłościowe – skończyło się już zaledwie po roku. Jak więc masz umieć normalnie obchodzić się z kobietami? Nie potrafisz być taktowny i automatycznie wyczuć tego, jak w danym momencie należy się zachować, ale poczułeś w sobie skruchę wywołaną przez alkohol, co rzadko się zdarza, dlatego postanowiłeś ją przeprosić. Nie znałeś Illyany za dobrze i nie mogłeś przewidzieć jej reakcji.
- Nie bądź patetyczna – odpowiadasz nieco ostrzej, choć przecież jeszcze przed chwilą twój głos brzmiał zupełnie inaczej. Nie zareagowałeś tak bezpodstawnie, w końcu magicznego słowa „przepraszam” nie słyszy się codziennie od Arseniya Kuragina. – Owszem, pytałem. I nie, nie zrobiłem tego z kurt… – wahasz się przed próbą wypowiedzenia tego zdania, bo czujesz, że powoli plącze ci się język. – Z kurtuazyjnego nawyku. Myślisz, że ludzie tacy jak my upijają się bez powodu? – W twoim przypadku niemal nigdy się to nie zdarzyło, zawsze sięgałeś po alkohol w ostateczności, nie wspominając już o tym, że od pewnego czasu zacząłeś go nadużywać. – Nie wiem, Illya. Nic już nie wiem. – Nie wiesz, już jaki jesteś. Miły? Chyba nie. Jaki jest prawdziwy Arseniy? Gdzie zaczyna się prawda, a gdzie fałsz? Sam siebie nie potrafisz już rozgryźć. – Nie, w ogóle nie jestem miły. Ty też taka nie jesteś. Nie na co dzień. Bardziej szorstki i zimny. Ale przecież nie nieludzki. – Bo ty też masz swoje uczucia, Arseniy, choć w ogóle nie lubisz o nich mówić, ani tym bardziej ich komuś okazywać. Niby masz dwadzieścia siedem lat, ale nigdy nie czułeś się tak zagubiony jak teraz. Z niczym sobie nie radzisz, miotasz się bez przerwy i gubisz między słowami, choć tyle z nich chciałbyś światu wykrzyczeć. Ale nie możesz tego zrobić. A może jednak Illyanie o czymś powiesz? Tylko czy to jest właściwy moment i właściwa osoba? Początkowo nie planowałeś przecież żadnych szokujących wyznań na dzisiejszy wieczór, tym bardziej szczerych przeprosin skierowanych w jej stronę ze względu na słowa o Tomasie, ale gdy już zacząłeś się nad tym zastanawiać pod wpływem alkoholu… Był niewiele starszy, ale – w przeciwieństwie do ciebie – nie miał pojęcia, że śmierć po niego przyjdzie tak szybko. Ty masz tę szansę, by móc wszystko uporządkować i zamknąć, jednak nawet tego nie umiesz uczynić. – Nie jest. Mam dość tego wszystkiego. Tego, jak funkcjonuje ten świat… Powiedz, znalazłaś odpowiedź, dlaczego tak się stało? – Dlaczego ty, Arseniy?
Jesteś następny.


Ostatnio zmieniony przez Arseniy Kuragin dnia Czw 19 Lip 2018, 02:23, w całości zmieniany 1 raz
Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Chińska Wioska C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Sob 14 Lip 2018, 22:36
Nie zastanawiasz się nad tym, jak patetyczna jesteś. Zwykle jesteś dość poważna, za sztywna, nawet jak na swój wiek, pomimo, że podchodząc pod trzydziestkę, w społeczności w jakiej żyjesz, bez męża, masz prawo do lekkiego zgorzknienia. Mimo wszystko, nie zdajesz sobie sprawy, że dzisiaj, rzeczywiście przesadzasz. Dramatyzujesz. Nie myślisz długo nad tym co mówisz, a fakt, że ostatnio zaczytujesz się w dzieła sentymentalistów, chyba nie działa na twoją korzyść. Kaźde przeczytane słowo odbija się w twoich wypowiedziach. Jakby podświadomosć podrzucała ci ostatnio przeczytany rozdział wybitnego w swoich dziełach melancholisty.
Spróbuj nie być patetyczny po przeczytaniu Sterne’a — mruczysz pod nosem, a chwilowa podniosłość tego tańca i bardzo krótko towarzysząca ci przyjemność, jaką z niego czerpałaś, szybko umyka. Miła atmosfera opada. Zawisła wcześniej nad wami o pół minuty za długo. Wsłuchujesz się w słowa Kuragina, szukając jeszcze jakiegoś echa atrakcyjności tej chwili, ale dostrzegasz tylko jego stężałą twarz i nutę niezadowolenia w głosie. Aż masz ochotę zdzielić go lampką wina, którą niestety za szybko zdążyłaś potłuc. Opierasz się rękoma za sobą, przytrzymując się barierki i bujasz się przez chwilę bez celu, łapiąc nieskazitelny pion, co w twoim stanie trwa trochę za długo. Masz szczęście, że tobie alkohol nie odbija się na funkcjach mowy. Dlatego uśmiechasz się kącikiem, ciut wrednie, rozczulona (to bardzo złe i groźne słowo, którego nie lubisz, ale pijana zdajesz się tego nie dostrzegać) poplątanym arszenikowym językiem. Masz mu właśnie przyjść z pomocą, ale sam sobie dobrze radzi, dlatego przez chwilę się nie udzielasz. Tylko słuchasz. Warga ci drga kiedy zarzuca ci, że nie jesteś miła. Jeszcze nigdy nie wykazałaś się przecież wobec niego brakiem kultury. Odpychasz się powoli od balustrady, krzyżując ręce na piersi, gotowa przyjąć jeszcze jakieś zarzuty, ale żadne nie padają. Zamiast tego, Arseniy, raz skupia się na sobie. Nie obarczyłabyś go mianem nieludzkiego, ale najwyraźniej przez chwilę on sam tak o sobie myśli, dlatego lekko mrużysz oczy, próbując go lepiej zrozumieć i to, co do ciebie mówił. Zaczynasz od tych rzeczy, które najlepiej zapamiętałaś. Że nie jesteś miła. Dlatego podchodzisz do niego powoli, kontrolując żeby ruch nie był zbyt gwałtowny, czy też zbyt śmiały, żeby nie zdążył się od ciebie odsunąć. Chwytasz go najpierw lekko za kark, a potem otaczasz szyję ramionami i pytasz.
Nie jest miło?
Jesteś w tym trochę wredna, trochę łagodna, a trochę szukasz ucieczki i tego ciepła, którego cię pozbawił, a które w twoim aktualnym stanie było ci bardzo potrzebne. To bardzo nieuprzejme z jego strony, że o tym nie pomyślał. Spuszczasz wzrok, przymykając oczy, kontrolując jeszcze swoje myśli i słowa, choć w niewielkim stopniu.
Czy znalazłam odpowiedź dlaczego on?
Osuwasz się w dół, cofając ręce z jego ramion i szyi. Stając prosto, wpatrujesz się w jego oczy przez chwilę w milczeniu. Przez chwilę dajesz się oszukać, że może wiedzieć co czujesz. Że wśród całej tej arystokratycznej śmietanki towarzyskiej, jest chociaż jedna osoba, która cię rozumie. Szybko się za to ganisz w myślach. To tylko alkohol sprawia, że widzisz to co chcesz zobaczyć, a ludzie, nawet Arseniy, wydaje ci się bliższy niż powinien. Prychasz z zawodem, bo łapiesz się na tym, że chciałabyś, żeby ktoś cię rozumiał. Ktokolwiek. Choć byłabyś zaskoczona, gdyby był to Kuragin.
Obracamy się w szerokim towarzystwie, Ars. Znam wszystkich w Rosji ze szlachetnym rodowodem, nawet tych najmłodszych. Z prawie każdym z nich zamieniłam chociaż kilka słów. Wiesz ile wśród nich mam przyjaciół? Od śmierci Tomasa ani jednego. Nie znam dostatecznie dobrze nawet własnej siostry i brata. Więc jeśli pytasz mnie, czy znalazłam odpowiedź na to dlaczego ze wszystkich akurat on umarł... Spójrz na mnie.
Ile wypiłaś. Jak się miotasz. Jak bardzo spragniona ludzkiego ciepła jesteś. Mimo, że na trzeźwo się tego wypierasz. Teraz, odrzucając zdrowy rozsądek, desperacko lgniesz do kogoś, kto w gruncie rzeczy jest ci prawie obcy. Dlatego pytasz retorycznie:
Wyglądam, jakbym ją znalazła?
Arseniy Kuragin
Arseniy Kuragin
Chińska Wioska C51589e8ed217
Archangielsk, Rosja
27 lat
błękitna
za Starszyzną
urzędnik w Prikazie Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej
https://petersburg.forum.st/t801-arseniy-kuraginhttps://petersburg.forum.st/t802-arseniy-kuragin#2128https://petersburg.forum.st/t804-arseniy-kuragin#2145https://petersburg.forum.st/t803-erwin#2130

Czw 19 Lip 2018, 02:22
- Mówisz? – Sugestywnie unosisz brwi i obserwujesz uważnie poczynania Illyany. Ty też czasem przesadzasz. Częściej niż czasem. Ale to jest właśnie cały ty, Arseniy. Powinieneś zachowywać się inaczej, wiedząc że niewiele już ci zostało. Zamiast intensywnie płynąć przez życie, potykać się co chwilę i śmiać się niemożebnie z własnych upadków i niedoskonałości, zamiast z chęcią próbować każdego dnia i wyciskać z niego to, co najlepsze – ty jesteś niesamowicie zgorzkniały i nie potrafisz inaczej. Daleko ci do kogoś, kto jest spontaniczny i bezproblemowy, w twoim świecie wszystko musi być zaplanowane od A do Z, a to, co przypadkiem jest niespodziewane i nieplanowane, tylko przyprawia cię o nieprzyjemny zawrót głowy. Z jednej strony nieświadomie chciałbyś czym prędzej wyrwać się z tej bezpiecznej przystani i porzucić swoją stateczność, ale z drugiej – nie wyobrażasz sobie innego życia. Przecież masz niemal wszystko, możesz pozwolić sobie na co tylko zapragniesz, a i tak nie potrafisz tego wykorzystać we właściwy sposób. Bezpowrotnie zmarnowałeś dwadzieścia siedem lat na udawanie kogoś, kim nie jesteś i nie zrobiłeś nic w kierunku zmian. Czy jest ci czego zazdrościć? Czy to, że śpisz na rublach czyni cię lepszym człowiekiem od innych? – Cóż, prywatnie nie lubię Anglików, nie wspominając już nawet o sentymentalizmie. O takie gusta bym cię raczej nie posądził – pozwalasz sobie na szczery komentarz, który momentalnie kwitujesz lekkim wzruszeniem ramion. Nigdy nie przepadałeś za tym, co ma jakikolwiek związek z Anglią. Zawsze twojemu sercu bliższe były Niemcy, gdzie lubiłeś okazjonalnie jeździć na wakacje. Zastanawiałeś się nawet, czy nie powinieneś tam wyjechać choćby na kilka dni po tym, co się ostatnio wydarzyło. Może Monachium? Zawsze lubiłeś tam wracać, by poszwendać się po uliczkach, które znasz niemal na pamięć.
- Miło? – upewniasz się na wszelki wypadek, czy dobrze usłyszałeś, po czym dodajesz: – Czyżby aż tak uraziły cię moje wcześniejsze słowa? Że nie jesteś miła? – Choć było coś wyjątkowo uszczypliwego w geście Illyany, to jednak paradoksalnie przez moment zrobiło się jakoś dziwnie przyjemnie, jakbyś niemal podświadomie zdał sobie sprawę z tego, że od dawna żadna kobieta nie była aż tak niebezpiecznie blisko ciebie. Szybko jednak się skończyło powrotem do rzeczywistości, gdyż zaraz Sorokina odsunęła się na bezpieczną odległość. Wysłuchałeś jej słów z cierpliwością, w międzyczasie upijając wysokoprocentowego szampana, którego zabrałeś wcześniej z jednej z sal balowych. Potakujesz głową, bo przez moment czujesz, że w końcu ją rozumiesz. Jakby nie było – czy nie jesteś czasem w podobnej sytuacji, Arseniy? – Myślisz, że u mnie jest jakoś inaczej? – odzywasz się w końcu, pozwalając sobie przerwać ciszę po jej wypowiedzi. Niby masz najbliższą rodzinę, wspaniałego ojca i siostrę, za których bez zastanowienia oddałbyś życie. Przyjaciół z kolei nie widać przy tobie zbyt wielu – jest prawie zawsze Endar Sorokin, ale to przecież wciąż Endar, czy kilka innych osób, ale ich z kolei trafniej określiłbyś po prostu dobrymi znajomymi. W końcu w rzeczywistości nie pozwalasz zbyt wielu ludziom zbliżyć się do siebie, na co dzień zdecydowanie trzymając ich na dystans. – Nie znam cię, Illya… Wiem tylko tyle, że pod jednym względem jesteśmy tacy sami. Jesteśmy samotni. – Illyana nigdy nie była ci szczególnie bliska, choć teraz, być może już pod wpływem alkoholu w twojej krwi, zaczynasz dostrzegać między wami pewne podobieństwa, które sprawiają, że coraz bardziej się otwierasz. – Rozumiem cię, bo… – Wykrztusisz to w końcu siebie, Arseniy? Dopij to, co ci zostało i powiedz. – Bo sam przecież pytam siebie, dlaczego akurat padło na mnie. – Uśmiechasz się nerwowo, choć wcale nie powinieneś tego robić, ale teraz już ci wszystko jedno.
Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Chińska Wioska C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Nie 22 Lip 2018, 15:21
Fakt, że Arseniy może kogoś nie lubić, w żaden sposób cię nie dziwi. Byłabyś zaskoczona, gdyby otwarcie wyraził wobec kogoś swoją sympatię, a wręcz dopiero wtedy zaczęłabyś się zastanawiać nad jego zdrowiem. Jeśli wyraża niechęć do całej nacji anglików, ciężko ci w tych okolicznościach bronić imienia Sterne’a, dlatego zamiast tego bronisz swoich poglądów.
Lubię pozostawiać umysł otwarty, pomimo własnych uprzedzeń. Może też powinieneś spróbować? — sugerujesz poprzez wyraźną zmianę tonu, że jego uprzedzenia mogą być nawet silniejsze od twoich, co byłoby miłym zaskoczeniem, skoro to ty w towarzystwie uchodzisz zwykle za tą najmniej otwartą na ludzi i wszelkie zmiany. Arseniy być może w niektórych kwestiach cię nawet pokonuje. Akurat w tym kontekście chętnie ustąpisz mu pola. W byciu miłą nie chcesz. Jeśli to, że nie robisz niektórych rzeczy tak, jak inni: nie gloryfikujesz każdego dnia, z uwzględnieniem tych, które są największa próbą w twoim życiu; nie pochwalasz każdego zachowania, szczególnie tego, które uznajesz za nietypowe czy kulturowo dalekie od odpowiedniego; nie uśmiechasz się do byle kogo – z naciskiem na “byle”, bo wierzysz, że czasem jednak ci się zdarza unieść kąciki ust w subtelnym grymasie, ale przecież nie musisz być przy tym tak oczywista i nachalna, jak inne, bo sama tego nie lubisz; nie naginasz swojego usposobienia i nie łamiesz swoich ideałów po to, żeby innym zrobiło się cieplej na sercu. Jeśli to wszystko ma decydować o tym, czy jesteś miła, to tak – możesz nie być. Patrząc na świat po swojemu, przyjmując, interpretująć i odpowiadając mu w sposób, który definiuje twoje usposobienie, czy też to, które ukształtowała w tobie rodzina. Chłodne, zdystansowane i ostrożne.
Jesteś drugą osobą, która mi to dzisiaj mówi. To o dwie za dużo.
Normalnie byś tego nie przyznała bez wpływu alkoholu, ale przecież chcesz, żeby za fasadą zimna i oficjalności ktoś dostrzegł, że ty też przecież jesteś tylko człowiekiem. Tak samo słabym jak inni, może nawet trochę mniej odpornym na krytykę niż większość. Całe życie żyjesz dostosowując zachowania do sytuacji i ludzi, kreując się na taką, jaką chciałaby od ciebie rodzina, w pracy – współpracownicy. W domu jesteś więc niezbita, silna, niezależna, a w pracy ambitna, przykładna, dyplomatyczna. Przez to czasami nawet nie wiesz, jaka jesteś naprawdę. Chciałabyś myśleć, że jest w tobie coś dobrego, coś interesującego. Alkohol powinien wyciągać z ciebie to kim jesteś naprawdę. Jeśli jest więc teraz jesteś sobą i czyni cię to tym kimś, kim nazywają cię goście balu, z którymi dzisiaj rozmawiasz. Wtedy naprawdę byłabyś nieprzyjemna, zgorzkniała, wroga i zepsuta. Dlatego zadajesz sobie pytanie. To naprawdę ja, czy to tylko chwilowa słabość? Przymykając powieki, kręcisz powoli głową na boki. Tęsknisz za tą silną, ambitną kobietą, która sprawiała wrażenie, jakby zawsze wiedziała, czego chce i znała odpowiedzi na wszystkie pytania. Teraz to ty je zadajesz. Nawet kiedy coś stwierdzasz, brzmi to raczej jak przypuszczenie niż pewność.
Nie jesteśmy tak samo samotni, Arseniy. Jakby to było gdybyś nie miał Varvary? Na pewno jest ktoś kogo naprawdę kochasz. Kto jest całym twoim światem i zawsze jest przy tobie, bez kogo twoje życie nie jest twoje. Wyobraź sobie, że ta osoba, którą tak kochasz, zostaje ci odebrana. Tak właśnie się czuję. Jakbym już była martwa.
Tak często patrzysz na siebie z boku, jak na kogoś obcego. Obserwujesz jak ten obcy człowiek – ty – przeżywa twoje życie – a przynajmniej to, które kiedyś było twoje i które nigdy wcześniej nie było dla ciebie tak bardzo pozbawione celu. W tej bezcelowości możesz czasem lekceważyć to, co cię otacza. Nie potrafić zrozumieć i pocieszyć Jasnej, chociaż są chwile kiedy byś chciała. Nie dostrzegać tego, że został Ci jeszcze jeden brat, którego jednak tak rzadko nim nazywasz. Że są jeszcze ludzie, których kochasz. Rodzina. Tylko czasem o niej w swojej żałobie zapominasz.
Ta chwila jest jedną z tych lekceważących. Nie od razu wyczuwasz zmianę tonu w głosie Arseniya. Nie spodziewasz się niczego szczerego i niecodziennego, co ma zaraz paść z jego ust. NIe jesteś gotowa na takie wyznanie, dlatego z zaskoczeniem uchylasz powieki, kiedy zdradza ci twój sekret, którego, zdajesz sobie sprawę, nie chciałabyś tak szybko zrozumieć. Było tyle dróg, które mogły zmącić jego przekaz. Sam Kuragin słowa wypowiada tak pokrętnie i pokracznie, że na setki różnych sposobów, mogłabyś przekręcić to co powiedział. Dlatego jesteś tym bardziej zdziwiona, że rozumiesz go już za pierwszym razem. Może wbrew temu, jak się przed tym wzbraniasz, Arseniy Kuragin może być osobą, która cię rozumie i którą ty rozumiesz. To odkrycie tak bardzo cię zaskakuje, że nie wydajesz się na nie zupełnie gotowa. Samo zrozumienie go sprawia przez to dla ciebie wrażenie wysoce nieoczekiwanego i niepoprawnego. Dlatego w pierwszym przebłysku egoizmu odpowiadasz zupełnie nie to, co powinnaś w tych okolicznościach powiedzieć.
Nie chciałam tego wiedzieć.
Dopiero później się reflektujesz. Odsuwasz się od barierki, w jego kierunku. W dobrym tonie byłoby, gdybyś go teraz pokrzepiająco objęła, ale przecież zdążyliście już ustalić, że ciebie dobry ton się nie ima. Dlatego stoisz tępo przed nim, w milczeniu i przez chwilę nie robisz z tym, co ci powiedział nic.
Przepraszam — mówisz w końcu po chwili namysłu i jest to pierwsze szczere przepraszam, jakie spływa z twoich ust od bardzo dawna. – Jak? — zadajesz w końcu pytanie, które nie wynika z ciekawości. Próbujesz zrozumieć go lepiej. Dajesz mu sposobność wyrzucenia z siebie tego, co prawdopodobnie od długiego czasu w sobie dusi. Że umiera, już powiedział. Jak, to było dość istotne. — Kiedy? – Kiedy, też było ważne. Czy wiedział ile ma czasu, żeby się na to przygotować, o ile na coś takiego dało się przygotować.
Na dlaczego nie było odpowiedzi. Dlatego tego pytania nieprzypadkowo nie zadajesz.
Arseniy Kuragin
Arseniy Kuragin
Chińska Wioska C51589e8ed217
Archangielsk, Rosja
27 lat
błękitna
za Starszyzną
urzędnik w Prikazie Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej
https://petersburg.forum.st/t801-arseniy-kuraginhttps://petersburg.forum.st/t802-arseniy-kuragin#2128https://petersburg.forum.st/t804-arseniy-kuragin#2145https://petersburg.forum.st/t803-erwin#2130

Wto 31 Lip 2018, 00:57
- Nie jestem zamknięty – przeczysz sam sobie, bo w rzeczywistości wcale nie jesteś tak otwarty jak mogłoby się wydawać. Zaściankowość aż z ciebie kipi, nie wspominając już o konserwatywnych poglądach szlacheckich, które ostentacyjnie demonstrujesz niemal na każdym kroku. Masz swoje uprzedzenia i ich nie zmieniasz, podobnie jak ciężko przyznać ci komuś rację bez uprzedniej i wykańczającej batalii słownej. Absolutnie zdajesz sobie sprawę z tego, iż czasami wypadałoby przystopować i przyznać komuś rację, ale taki już jesteś, że to ty ustalasz granice i robisz wszystko wedle własnego uznania. Słysząc słowa Illyany, z dozą sceptyczności na twarzy unosisz prawą brew i spoglądasz na nią interesownie. – Aż tak boli prawda? Kto jeszcze miał okazję ci to dziś powiedzieć? – Nie ukrywaj, że w ogóle nie znasz jej cierpkiego smaku, ostatnio coraz częściej masz go na języku i wcale ci się to nie podoba. Odkrywasz o sobie przez przypadek więcej faktów niż byś tego tak naprawdę chciał, przynajmniej nie takich, których sam byś osobiście oczekiwał. Twoje sztuczne wyobrażenie o własnej osobie jednoznacznie mija się z brutalną rzeczywistością. Pomyślnie wykreowany obraz idealnego Arseniya Kuragina już dawno został trwale zachwiany, choć ty dalej kurczowo próbujesz się go trzymać i do samego końca ze sztucznym uśmiechem na twarzy udawać, że wszystko jest w porządku. Rozlatujesz się w środku coraz bardziej, brakuje jeszcze, by inni bezproblemowo czytali z ciebie jak z otwartej księgi. Nieprzerwanie starasz się być silny, uparcie prezentując światu swoją najlepszą wersję, ale ostatnio wszystko wychodzi ci na opak. Męczysz się jak nigdy. – Nie myśl, że jesteś jedyna, która ostatnio usłyszała coś nieprzyjemnego. Popełniam głupstwa za głupstwami. – A ty przecież wolisz nie myśleć o tym, co ostatnio powiedziałeś Irenie Odrowąż. O tym, że grono wtajemniczonych powiększy się zaraz o Illyanę. Kto będzie następny, Arseniy?
- Skoro już musimy się targować…  – stwierdzasz z niesmakiem, wysłuchując tym samym to, co ma do powiedzenia Sorokina. To niepodważalny fakt, że byłbyś nikim bez Varvary czy Grigoriya i najprawdopodobniej nie potrafiłbyś przeżyć bez nich ni dnia. Nie wyobrażasz sobie, by kiedykolwiek mogłoby ich w twoim życiu zabraknąć, tak jak to stało się w przypadku Illyany i Tomasa. Nie chcesz się teraz licytować, bo nie widzisz w tym sensu. Mija jednak kilka ciężkich do wytrzymania chwil, nim do niej dotarło to, co chciałeś jej przekazać. Może i zrobiłeś to w niejasny sposób, który można by śmiało interpretować na wiele błędnych sposobów, ale nie możesz już się cofnąć ani o krok. – Nie przepraszaj. – Nie masz za co, Illyano. Lecz czy mądrze teraz postępujesz, Arseniy, że bez uprzedzenia obarczasz ją swoim wyznaniem? Przez tyle lat było dobrze, o ile w jakikolwiek sposób można to tak właściwie określić, a teraz cały mur, który pieczołowicie budowałeś przez lata, samodzielnie burzysz. Niewinnie zaczęło się od Ireny, teraz świadomie zdradziłeś rąbek sekretu Sorokinie – a co będzie dalej? Ani Varvara, ani Grigory nie będą szczególnie zadowoleni z tego, co właśnie wyprawiasz. Ale już nie możesz tak dłużej żyć, samotność trawi cię od środka niczym ogień, którego niczym nie potrafisz ugasić, przez co rozpaczliwie chwytasz się każdego rozwiązanie, nieświadomie przy tym szukając kogoś, kto byłby ci w stanie pomóc. – Od kiedy? – pytasz retorycznie sam siebie po ekspresowym wypiciu kolejnej dawki alkoholu, momentalnie odwracając wzrok od Illyany i w dalszym ciągu uśmiechając się wręcz nerwowo. Twój ojciec doskonale wiedział o tym, że ryzyko pojawienia się łamiji jest bardzo wysokie. Pierwszym znakiem była złamana ręka w wieku pięciu lat - wtedy już wszystko stało się niemal jasne, że przejąłeś przeklęte geny w spadku po swej ukochanej matce.
 - Od zawsze. – Ale czy to ma w tym momencie jakiekolwiek znaczenie? Na śmierć nie da się przygotowywać, chociaż sam już wiele razy błędnie myślałeś, że jesteś na to całkowicie gotowy, ale kiedy tylko choroba znowu cię gwałtownie atakowała, znienacka łamiąc ci kości, paradoksalnie dalej chciałeś żyć i walczyć. Nie byłeś w stanie pożegnać się ze światem. A ile przecież było już tych pożegnań, Arseniy? Ile razy Varvara płakała przy twoim szpitalnym łóżku? Z czasem wszyscy, co wiedzieli, już się przyzwyczaili, że może cię zabraknąć w każdym momencie. – Od małego wiem, że wydano na mnie wyrok. Łamija. – Nikt tego przed tobą skrzętnie nie ukrywał, od niemal zawsze wiedziałeś, że jesteś poważnie chory. Z czasem tylko coraz bardziej zacząłeś sobie dobitnie uświadamiać, co to tak naprawdę oznacza. – To ja przepraszam. Nie powinienem cię tym w ogóle obarczać. – Nie powinieneś tego robić, ale już za późno. Dokładasz jej tylko wiedzy, bez której by się obeszła. Illyana ma przecież wystarczająco swoich problemów, a ty jeszcze niekulturalnie i z hukiem zrzucasz się jej na głowę. Alkohol szumiący w głowie jednak przyćmił ci zdrowy rozsądek i nieoczekiwanie spowodował, że zobaczyłeś w niej tę właściwą osobę – , która cię zrozumie. A może nie?
Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Chińska Wioska C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Pią 24 Sie 2018, 01:11
Długi czas nic nie mówisz i wydaje się, że wcale nie chcesz na żadną kwestię odpowiedzieć. Może większość z nich przemilczysz. Przetwarzasz wszystkie zasłyszane informacje. Ty jednak po prostu cofasz się trochę w rozmowie i starasz się pewne odpowiedzi ułożyć sobie w głowie. Z kilkoma masz poważne trudności. Arseniy nie tak dawno temu, bo zaledwie kilka minut temu, powiedział bardzo ważną rzecz. Jest wszystkim zmęczony. Dobrze go rozumiesz. Ty też jesteś. Opierasz się o balustradę za sobą, w zastanowieniu sunąc dłońmi po gładkiej powierzchni kamienia. Nie masz nawet już ochoty stać prosto, jak nakazuje etykieta. Dzisiaj łamiesz wiele międzyarystokratycznych ustaleń, dlatego w końcu splatasz ręce na piersi, obejmując się nimi luźno, przygarbiając plecy w sposób, który niepotrzebnie uwydatnia chude ramiona. Zanim zastygasz w tej pozycji, sięgasz jedną z dłoni do twarzy, odejmując od niej magiczną maskę, przytwierdzoną runicznym zaklęciem do bladej skóry. Odkładasz umagiczniony artefakt na murek. Jasne pukle, opadają ci w tym manewrze na twarz. Przysłaniają lico w miejscu, w którym jeszcze przed chwilą znajdowała się bezpieczna osłona dla rysujących się na twojej facjacie emocji. Pochmurne spojrzenie błękitnych oczu lokujesz na chwilę pod waszymi stopami. Nie zauważyłaś, ale Dusan od pewnego czasu siedzi pomiędzy wami. Przysłuchuje się cichej wymianie zdań. W przeciwieństwie do dźwięków dochodzących z Chińskiego Teatru, który opuściłaś. Zastanawiasz się, czy twoja niedawna towarzyszka, potwierdzająca opinię Kuragina o twoim usposobieniu, dalej tam jest. Czy znalazła inną ofiarę, którą, niepytana, postanowi ocenić.
Oprócz ciebie nikt, z czyim zdaniem chciałabym się liczyć.
Unosisz do niego spojrzenie. Możesz wiele powiedzieć o Arseniyu, ale nie ujmujesz mu pozycji, siły słowa i poszanowania. Unosisz kącik ust w lekko podkpiewczym wyrazie, ale tak naprawdę, nie ma w twoich słowach ukrytego podtekstu. Może dlatego to stwierdzenie tak cię bawi, bo próbujesz za tym rozbawieniem ukryć frustrację.
Nie chcę słyszeć, że nie jestem miła od kogoś kto nie bywa uprzejmy, tak po prostu, z natury. To znaczy, że wiesz co mówisz i, że nie mogę temu zaprzeczyć.
Słowa dobierasz powoli. Tą część jeszcze zdążyłaś przemyśleć. Dopiero za moment pojawiają się schody. Przykładasz dłoń do skroni, koncentrując myśli, ale nie odnosisz zamierzonego efektu.
Odkąd milczę, zastanawiam się, co pokrzepiającego mogę ci powiedzieć i nic nie przychodzi mi do głowy. Skoro już się targujemy, muszę przyznać… wygrałeś.
Parskasz krótko pod nosem, chociaż to wcale nie jest śmieszne, ale to było jedyne co przyszło ci w tych okolicznościach do głowy. Jesteś trochę zażenowana paraliżem, jaki objął twoje ciało i pustką w głowie, w obliczu rzuconych przed chwilą słów. Jedyne, w jaki sposób reagujesz, to intuicyjnie, uciekając do zaszytego podskórnie sarkazmu i cynizmu.
Nie łam się, Arseniy?
To dość ironiczne złożenie słów. Nie wiesz, czy Kuragin doceni żart. Kontrolnie szukasz odpowiedzi na to pytanie w jego spojrzeniu. Skoro już ustaliliście, że jesteś zgorzkniała i cyniczna, powinien wiedzieć, że właśnie tego rodzaju odpowiedzi może się po tobie spodziewać. Nie mógł oczekiwać niczego innego, starasz się tym usprawiedliwić swoją apatię. Pomimo, że tak naprawdę, potrafisz postawić się w jego sytuacji, wydaje ci się, że możesz nawet teraz po części rozumieć jego postawę do życia i ludzi. Nie możesz mieć co do tego pewności, ale Arseniy nagle wydaje ci się kompletniejszy w twoich oczach. Jakby wcześniej zawsze brakowało ci jakiegoś elementu układanki, żeby go całkiem ocenić. Teraz widzisz pełniejszy obraz człowieka, który najwyraźniej zmaga się z siłą wyższą od niego. Wierzysz mu, że może nie wiedzieć, jak się na to przygotować. Nikt by nie wiedział.
Przeprasza cię za udzielenie ci tej wiedzy, ale kiedy pierwszy szok mija, jesteś mu za to nawet odrobinę wdzięczna, chociaż nie przyznasz tego głośno. Choć żeby mieć co do tego pewność, na chwilę przykładasz dłoń do ust, zasłaniając je wierzchem palców. Kręcisz z zaprzeczeniem głową na boki.
Nie. Dobrze, że to zrobiłeś. W jakiś sposób… wydajesz mi się przez to bardziej ludzki. Wcześniej byłeś chodzącą figurą chłodu, perfekcyjności i nieomylności. Okazuje się, że nawet Arseniy Kuragin ma wady i problemy, których nie może rozwiązać ilością rubli w banku...
Podchodzisz do niego i jedyny odruch, na jaki potrafisz się zdobyć to lekkie muśnięcie opuszkami palców jego dłoni. Badasz nimi chłodną fakturę jego skóry, lekko chwytając jego palce w swoje. Nie patrzysz wtedy na niego. Nie jesteś ciekawa, jak na to zareaguje. Obserwujesz wyłącznie ruch swojej dłoni, odczytujesz same reakcje jego ciała, nie to, co teraz mógłby mieć wypisane na twarzy. Oboje żyjecie w świecie, w którym narzucenie maski jest zbyt proste, żeby naprawdę uwierzyć w emocje, które są na wypisane blisko mętnych oczu.
Jesteś idiotą, Ars. Dlatego odrzuciłeś Agathe? Bo się sypiesz? Jak każdy. Ty będziesz chociaż wiedział skąd cię trafi.
Chciałabyś wiedzieć, jak umrze osoba, którą kochasz. Gdybyś wiedziała jak umrze Tomas... może jego śmierć nie wytrąciłaby ci wtedy gruntu z pod nóg? Może nie szukałabyś teraz chwili zapomnienia w alkoholu, ulgi w cudzej słabości i ciepła, usprawiedliwiając tą potrzebę pijackim upojeniem.
Tymczasem bezpiecznie obracasz dłoń, wierzchem do góry, dając Arszenikowi zareagować. Wycofać się, odrzucić ją – Twój dotyk. Ciebie. Nie byłabyś tym wcale zdziwiona. Nigdy nie pracowałaś na czyjąś bliskość. Zgarniasz ją bez pytania od kogoś od kogo nawet nie wypada ci jej skradać. Chociaż chwilowe mrowienie w palcach wydaje ci się przyjemne i pokrzepiające (dla ciebie, egoistycznie myślisz teraz o sobie, nie o nim), podświadomie czekasz aż się odsunie. Dlatego przez chwilę wydajesz się odrobinę sfrustrowana. A może zawiedziona?
Arseniy Kuragin
Arseniy Kuragin
Chińska Wioska C51589e8ed217
Archangielsk, Rosja
27 lat
błękitna
za Starszyzną
urzędnik w Prikazie Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej
https://petersburg.forum.st/t801-arseniy-kuraginhttps://petersburg.forum.st/t802-arseniy-kuragin#2128https://petersburg.forum.st/t804-arseniy-kuragin#2145https://petersburg.forum.st/t803-erwin#2130

Nie 02 Wrz 2018, 17:11
- Chociaż tyle – przytakujesz na jej słowa, wzdychając ciężko pod nosem. Zawsze chciałeś wygrywać, ale w tym momencie nie jesteś pewien, czy to dobrze, że po raz kolejny stoisz na podium. Nie oczekujesz słów wsparcia, nie dlatego zdecydowałeś się zdradzić swoją tajemnicę. Potrzebowałeś jedynie komuś o tym zwyczajnie powiedzieć, bo nie mogłeś już dłużej tego wytrzymać i trzymać języka za zębami. Na żartobliwy komentarz Illyany jedynie uśmiechasz się lekko i niewymuszenie; nie zamierzasz się przecież o to obrażać. – Cóż, nie jestem idealny, a pieniądze nie załatwią wszystkiego. – Choć przez długi okres w swoim życiu myślałeś, że tak właśnie jest. Dopiero później brutalnie zderzyłeś się z rzeczywistością. Dzięki rodzinnej fortunie mogłeś sobie pozwolić na najlepszych specjalistów z całego kraju, a nawet ze świata – ale co z tego, skoro żaden z nich nie wynalazł leku na łamiję. Wyrok zapadł i nie ma od niego odwrotu. Słysząc temat twojej byłej narzeczonej, momentalnie odwracasz wzrok od Sorokiny i wyłączasz się na chwilę z rozmowy. Dlaczego rzuciłeś Agathe? To pytanie, które w dalszym ciągu cię prześladuje. Musiałeś z nią zerwać, gdyż nie wyobrażałeś sobie tej relacji dalej. Nie chciałeś, aby to narzeczeństwo rozwinęło się w prawdziwą miłość po tym, jak dowiedziałeś się, że tak naprawdę niewiele czasu ci zostało. Prawda jest taka, że jesteś już na końcu swojej drogi. Kiedy będzie kolejny atak? Za miesiąc? Za rok? A może choćby za kilka dni? Łamija może zabrać cię z tego świata w każdym momencie i nic cię od niej nie uratuje. A próbowałeś wszystkiego, bo przecież rozpaczliwie chcesz żyć, wspinać się po szczeblach kariery i w przyszłości założyć rodzinę. Ale nie możesz. Twój los został już z góry przekreślony i nie masz nawet jak go zmienić, nieważne jak bardzo byś chciał tego zrobić. Do tej pory nie wynaleziono jeszcze żadnego lekarstwa na łamiję, choć nawet i twoja siostra próbowała coś zdziałać w tym kierunku.
- Może i nim jestem. – Normalnie nie pozwoliłbyś się nazwać idiotą, ale ostatnio wszystko, co bezpośrednio skierowane jest pod twoim adresem, starasz się przyjąć z niepodobną do ciebie pokorą, nawet jeśli są to najczęściej słowa pełne gorzkiej prawdy. – Może nie powinienem rzucać Agathe. Ale wydaje mi się, że jeśli mógłbym cofnąć czas, to postąpiłbym tak samo. To była właściwa decyzja. – Miała zostać wdową zaraz po ślubie? Wolałeś oszczędzić jej tych cierpień i ukrócić ten związek jak najszybciej, bo zasługiwała na to, co najlepsze, a ty nie mogłeś jej tego dać, mimo że mogłoby się wydawać, że masz wszystko. – Kurwa, nie wiem. Nie wiem, co mam ci teraz powiedzieć. – Słowa niespodziewanie grzęzną ci w gardle, w dalszym ciągu jest ci ciężko mówić o twojej relacji z Agathe, choć od waszego zerwania minęły już ponad dwa lata. Nigdy jednak nie potrafiłeś rozmawiać o swoich uczuciach, choć po alkoholu teoretycznie powinno być z tym łatwiej. – Ja nie dożyję późnej starości, Illya. Co najwyżej został mi rok. Jak nie mniej. Może tylko kilka tygodni. Jestem jak tykająca bomba, która zaraz wybuchnie. Od dwóch lat, odkąd pogorszył się mój stan, każdego dnia obsesyjnie myślę o tym, ile mi czasu jeszcze zostało. A to mnie dodatkowo zabija. Nie mogłem jej obarczać swoją chorobą. Po prostu nie. – Może tak właśnie miało być. Umrzesz przynajmniej piękny i młody, Arseniy. Pochowają cię w dębowej trumnie na cmentarzu niedaleko Archangielska. Powiedziałeś już o tym ojcu, że chcesz być blisko domu. To tam się urodziłeś i to właśnie tam chcesz zakończyć swój żywot. O ile cokolwiek z ciebie po ostatnim ataku zostanie.
- Illyana…  – Pozwalasz się dotknąć, jej dłoń jest dziwnie przyjemna w dotyku, ale szybko potem się cofasz. Źle zrobiłeś. Za dużo już powiedziałeś. Nie możesz tu zostać. Jutro będziesz żałował wszystkiego, co się stało w Chińskiej Wiosce. – Przepraszam. Muszę już iść. – Ucieczka w tak kluczowym momencie to w zasadzie najgorsze, co mogłeś uczynić, ale nie chciałeś dalej kontynuować tej rozmowy. Nie teraz. Może kiedyś, jeśli nadarzy się jeszcze taka okazja, bo przecież wiesz, że prędzej czy później dojdzie między wami do konfrontacji. A teraz lepiej skończ pić ten alkohol. Bal Maskowy jeszcze trwa, ale dla ciebie nie ma tutaj już miejsca, Arseniy. Musisz w końcu wrócić do normalności i pozbierać się nim pogrążysz się bardziej. Wystarczy przecież, że już powiedziałeś o swojej tajemnicy Illyanie i Irenie. Na więcej osób nie możesz sobie pozwolić, bo byłoby to coraz większe prawdopodobieństwo, że zaraz przypadkowo dowie się o twojej chorobie cały świat. W końcu zostawiasz Illyanę samą i udajesz się w swoim kierunku lekko chwiejnym krokiem. Co ty wyprawiasz, Arseniy?

Arseniy i Illyana z tematu
Sponsored content


Skocz do: