Sklep miotlarski Gagarin
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pią 03 Lut 2017, 15:56
Sklep miotlarski Gagarin

Choć jest to niewielki sklepik ulokowany na obrzeżach dzielnicy, to można znaleźć w nim najwyższej klasy sprzęt do quidditcha, stąd też cieszy się ogromną popularnością wśród miejscowych, jak i przyjezdnych czarodziejów. Jest prowadzony przez dawnego kapitana Białych Gwiazd z Petersburga – Stepana Gagarina, który w latach młodości zasłynął chociażby tym, że wielokrotnie doprowadził swoją drużynę do zwycięstwa, zdobywając dla Rosji aż trzy razy Puchar Świata. Piętnaście lat temu jednak ostatecznie zdecydował się przejść na emeryturę i otworzyć wraz z małżonką biznes, który – sygnowany jego znanym i szanowanym w środowisku sportowym nazwiskiem – do tej pory zaopatruje najlepsze drużyny w kraju swoim sprzętem miotlarskim. Sam Gagarin wciąż uchodzi za legendę, dlatego też nierzadko młodzi czarodzieje przychodzą do niego nie tylko po miotły, ale także po autograf, które Stepan wciąż chętnie rozdaje.

Weles
Weles

Pią 03 Maj 2019, 13:46
2.09.1999

Zaczęło się niewinnie, choć od początku nie był to dobry dzień dla interesów Stepana Gagarina. Od rana przed jego sklepem zebrała się grupka młodych fanów z tablicami i hasłami, że nie można pozwolić sportom magicznym, a szczególnie quidditchowi umrzeć, że zakaz imprez masowych to błąd, bo to nie czarodzieje są dla siebie zagrożeniem tylko wróg z zewnątrz, więc skąd ta kara dla fanów sportu i że jak już dochodzi do jakichś meczy to są za słabo pilnowane. Gagarin chcąc uniknąć problemów poprosił grupkę fanów o zrezygnowanie ze strajku albo przynajmniej odsunięcie się od jego sklepu. Kibice byli zawiedzeni zachowaniem idola, ale mimo to posłuchali i przeszli z dziesięć metrów w bok. Wyglądało na to, że problem się rozwiązał, ale nie trwało to długo. Zaraz ludzie - spontanicznie lub z wcześniejszym zamiarem przyjścia - zaczęli się na nowo gromadzić przed sklepem miotlarskim, szczególnie chętnie przed jego drzwiami. Tłum rósł z każdą chwilą, aż wreszcie nie dało się go nie zauważyć. Stepan wiedział, że może mieć problemy, więc rozdarty między własnym interesem a trzymaniem z fanami zdecydował się ledwo na anonimowy donos wysłany z zaplecza. Postanowił to zrobić dopiero, gdy zobaczył, że kibice są gotowi do rzucania kamieniami, wcześniej przygotowanymi lub powyrywanymi z kocich łbów w ramach solidaryzowania się z osobami, którym Czarne Słońce odebrało możliwości magiczne, czy też czarów, choć póki co tylko pojedynczy osobnicy wyciągnęli różdżki. Niektórzy zachowywali się agresywnie - zaczepiali przechodniów, siłą chcieli wciągnąć do tłumu, krzyczeli gorszące hasła. Ciężko nie przyznać im racji i ciężko ich nie potępić za formę działań. Sprowokowało to część przechodniów do wysłania własnych orłów i korgoruszy z informacją do Białej Gwardii co się dzieje na Niedźwiedzim Ryku. Większość zdecydowała się wcześniej oddalić, aby przypadkiem nie oberwać, jednak znalazło się paru śmiałków, co wysłało albo przynajmniej próbowało wysłać własny donos i zostało zaatakowanych przez agresywnych, złych na obecną sytuację kibiców.
Były też oczywiście pozytywne przypadki strajkujących - tłumaczyli oni swe postulaty, uspokajali co bardziej nadpobudliwych i przede wszystkim nie mieli przygotowane nic do ataku czy obrony. Zakładali, że przyszli tu w pokojowych zamiarach, nie dla burd i to było widać.
Agathe Zakharenko
Agathe Zakharenko
Czysta wódka ani honoru, ani munduru nie plami.
Odessa, Ukraina
28 lat
błękitna
za Starszyzną
łowca Batalionu Specjalnego Białej Gwardii, sierżant
https://petersburg.forum.st/t1954-echo-zakharenkohttps://petersburg.forum.st/t1956-zakharenko-ehttps://petersburg.forum.st/t1957-agathehttps://petersburg.forum.st/t1958-tsipouro

Sob 04 Maj 2019, 14:48
Co by się nie działo interwencja specjalna zawsze wymagała odsunięcia na akurat wykonywanych obowiązków, zwołania drużyny i odpowiedniego przygotowania, więc Agape pomimo niepokojącego zgłoszenia odstawiła swoje raporty do szuflady z ulgą i wyszła z boksu w stronę zaopatrzeniówki, by odebrać swoje nagolenniki i naramienniki. Innemu funkcjonariuszowi pomogła zapiąć klamry, chłonąc informacje, które jej przekazał, a których Leoni nie zawarł w swoim lakonicznym liście, a powinien.
Grupa kibiców, wszystkie zgłoszenia były anonimowe, niedobrze, kamienie, to akurat dziwne.
- Wspaniale. - Mruknęła do kolegi, pozwalając, by jej pomógł na głowę nałożyć kask, kiedy włosy przytrzymała, ktoś na odchodne krzyknął, że wezwania do Straży Obywatelskiej też poszły, Agata głowę odwraca, co ty gadasz?, ale dziwić się nie powinna, skoro Gwardia kona ostatnio, tracąc ludzi, nie mając nowych.
Zabrała swoją broń, rzeczy, które mogła dostać w zaopatrzeniówce, ze swojej metalowej szafki zabierając jeszcze mały, płaski flakon z Niezniszczalnym, którego zawartość wypiła.
- Które tarcze?
- Macie wszystko? Mogą atakować funkcjonariuszy...
- Idziesz pierwszy.

Krótkie komendy i pytania zadawane na szybkim wydechu, nim ruszą.
Na miejsce dotarli grupą, wypuszczając jak na zawołanie z rąk świstoklika, ruszając w stronę burdy. Pozytywne przypadki strajkujących przestają mieć znaczenie, kiedy obok ich pobratymcy atakują ludność cywilną. Nie wiem, kto jest dowódcą tej interwencji, jeśli nie zjawi się gwardzista wyższy rangą, ani sam Leonti równie dobrze może być to sierżant Zakharenko. Oceniła stan głośnego tłumu wzrokiem, na początek pouczenie i próba dialogu, żadne służby nie przechodzą od razu do interwencji fizycznej.
- Obywatele! Otrzymaliśmy donos o działaniach o charakterze agresywnym. Możemy zakończyć to zgromadzenie na pouczeniu i pokojowym rozejściu się, w innym wypadku będą zastosowane środki przymusu.
Matvey Vorobiey
Matvey Vorobiey
Sklep miotlarski Gagarin C392c12a3465ca38607d6b20aa67a54f
Petersburg, Rosja
36 lat
nieznana
neutralny
ratownik.
https://petersburg.forum.st/t2252-matvey-dimitrievich-tchaikovsky#13387https://petersburg.forum.st/t2257-matvey-vorobiey#13429https://petersburg.forum.st/t2258-wrobel#13434https://petersburg.forum.st/t2256-astreb#13426

Nie 05 Maj 2019, 19:22
Dziedzictwo kulturowe.
Otrzymanie listu było czymś w rodzaju wyrwania umysłu od otaczającej go rzeczywistości - mężczyzna nie spodziewał się, iż dzień znacznie bardziej wolny od pracy przemieni się w opanowywanie tłumu rozwścieczonych kibiców Quidditcha. Nic dziwnego, gdy orzeł przyniósł mu wiadomość, która znajdowała się między jego charakterystycznymi, długimi szponami - nic dziwnego, iż, jak się okazało, ludzie znajdujący się wyżej w hierarchii robotniczej, postanowili przypisać go do zajmowania się ewentualnymi rannymi. Matvey mógł jedynie westchnąć teatralnie, wziąć głęboki wdech, napełnić powietrzem własne płuca, by te następnie przetransportowały krew do kolejnych sklepień organów wewnętrznych w ciele. Mógł jedynie zgodzić się - kiwnąć głową, zatwierdzić w morzu pełnym myśli, iż tak, weźmie w tym wszystkim udział. I choć jego dobra dusza wiedziała, że obecność w tym miejscu będzie wyjątkowo konieczna, to jednak dziwne uczucie rozpierało klatkę piersiową.
Złe przeczucia. To na tym raczej nie może się skończyć - a może po prostu wróbel posiada wgląd w przyszłość? Nie, skądże. To coś w stylu intuicji, która kieruje każdym działaniem człowieka. Przekonania, które przeszywają starte już opuszki palców - doświadczenie kazało mówić, żeby zachować ostrożność. Żeby - wnikając w najgłębsze struktury jego umysłu - nie wystawiać się bardziej, niż jest to w rzeczywistości konieczne. W znacznej części rozumiał zachowanie sfustrowanych fanów, gdyż stanowiło to część układanki, którą nagle wyrwano bez większego ostrzeżenia. Ale powinni to zauważyć; bieg zdarzeń był w większości przypadków możliwy do wieszczenia przynajmniej na przestrzeni paru miesięcy. Taka kolejność zdarzeń nigdy nie była losowa - wszystko stanowiło jedną, harmonijną całość, nad którą jednak mało kto potrafił zapanować. Zakaz imprez masowych stanowił pewnego rodzaju ochronę przed nakryciem przez drapieżne stworzenia. Nie można ich prowokować. Nawet najmniejszy trzepot skrzydeł może zostać wykorzystany przeciwko ich właścicielom.
Obserwuje poczynania pozostałych - nie wchodzi na pierwszy plan, to nie jest jego rola. Matvey doskonale zna swoje miejsce. Odważny ratownik to w wielu przypadkach martwy ratownik. Wejdzie na scenę, której deski skrzypią okropnie, dopiero wtedy, gdy będzie to konieczne. O ile Biała Gwardia zajmuje się obecnie wyeliminowaniem problemu od środka, to on, przedstawiciel uzdrowicielskiego punktu widzenia na sytuację, zajmie się eliminacją odniesionych szkód.
Peer Lagerlöf
Peer Lagerlöf
Sklep miotlarski Gagarin 9CwWaak
Oslo, Norwegia
43 lata
nieznana
neutralny
gwardzista
https://petersburg.forum.st/t1008-peer-lagerlofhttps://petersburg.forum.st/t1014-peer-lagerlof#3441https://petersburg.forum.st/t1013-merlin#3440

Sob 18 Maj 2019, 22:27
Wszystko już prawie było w porządku. Względnie w porządku, tak jak w porządku może być w sytuacji, kiedy nad każdym czarodziejem na włosku zawisł kurewsko ostry topór, szyderczo błyszcząc ostrzem w szerokim uśmiechu pod tytułem „Tym razem nie uciekniesz”. Bo wszystko wskazywało na to, że niepostrzeżenie, milimetr po milimetrze, udawało się wydostawać spod tego śmiercionośnego rażenia nieprzekupnego losu; że zaczynało być spokojnie i czasem nadchodziły noce, kiedy lęki nie spędzały snu z powiek, a wezwania z Sił Szybkiego Reagowania nie przychodziły już o bezbożnych porach, przerywając człowiekowi monotonne, nocne patrole. I właśnie wtedy, gdy iluzoryczna sielanka zaczynała beztrosko harcować w peerowej świadomości, jak na zawołanie Mjölnir przyleciał, dokonując ostatecznego aktu zniszczenia tej utopi. Właściwie był to Merlin, ale jeśli sowie będzie zdarzało się to częściej, Peer całkiem poważnie zacznie rozważać urzędową zmianę jego imienia.
Tymczasem, mnąc w dłoniach otrzymaną od Kannunikova notatkę, przyszło mu rozważać zgoła inne zagadnienia. Na przykład, czy nie machnąć na to wszystko ręką, sprawdzając z bezpiecznego miejsca dowodzenia, jak dalej rozwinie się sytuacja. Albo zbadać, czy ktoś go nie wkręca. Ewentualnie wskoczyć wprost w ten wrzący kocioł, jaki powstał w Gwardii po wiadomości od Kannunikova, bo poza szybkimi komendami Zakharenko, w głowie huczał mu jej głos sprzed parunastu dni. Bo może tam za rogiem, bardziej przed sklepem jednak, ludzie będą ginąć. Od kamieni. Może jakichś magicznych nawet, które po rzuceniu, po wypuszczeniu z dłoni, natychmiast zmieniają ciężar, całą swoją masę, na stukrotnie większą.
Lagerlöfowi aż ciarki przez kark przeszły, widząc Agathe wystawioną przed nimi jak wielką tarczę do trenowania celności rzutów. Tym razem jednak język starał się trzymać za zębami – nie wchodzą z butami ani na jej perfekcyjny dywan pokojowego, słownego rozwiązywania sytuacji, ani na podwórko wściekłych, latających psów, które zamiast się uspokoić, na ich widok jeszcze zacieklej zaczęły ujadać.
- Braneste – Cofnąwszy się nieznacznie o kilka kroków, wyciągnął różdżkę, wypowiadając podstawową w takich sytuacjach inkantację. Nie zamierzał ryzykować niczyjego życia, nawet jeśli ostatecznie miało się okazać, że umiejętności dyplomatyczne Zakharenko są więcej niż niepodważalne żadnymi znanymi (i nieznanymi) mu prawami.


Ostatnio zmieniony przez Peer Lagerlöf dnia Sob 18 Maj 2019, 22:34, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Sob 18 Maj 2019, 22:27
The member 'Peer Lagerlöf' has done the following action : Kostki


'k6' : 3, 4
Tsisia Janashvili
Tsisia Janashvili
Sklep miotlarski Gagarin 9HnkR8p
Tibilisi, Gruzja
28 lat
wilkołak
błękitna
neutralny
magomedyk
https://petersburg.forum.st/t2054-tsisia-janashvili#11648https://petersburg.forum.st/t2058-tsisia-janashvili#11689https://petersburg.forum.st/t2059-tsisia#11690https://petersburg.forum.st/t2060-szalwia#11693

Pon 20 Maj 2019, 23:34
List z Sił Szybkiego Reagowania zastał ją jeszcze na oddziale, choć własnie miała schodzić z dyżuru. To z czym miała się zmierzyć nie zostało określone w krótkiej notce, więc nielegalne zgromadzenie mogło się wiązać z kolejnymi aktami agresji ze strony Salidy, pułapką lub zwyczajnie ludzie postanowili odreagować napięcie i niechęć do wprowadzonych obostrzeń. Wszystko wydawało się równie prawdopodobne. Na szczęście dyspozytor szybko wprowadził medyków, którzy mieli być wysłani na obrzeża Niedźwiedziego Ryku, w całą sytuację. Informacje zdążył zweryfikować u jednego z Gwardzistów obecnych na miejscu. Nikt nie bagatelizował tego, co się dzieje, tym bardziej, że nie wiadomo, w którą stronę rozwinie, ktoś mógłby próbować coś ugrać.
Świstoklik przetransportował niewielką grupkę na ulicę ze sklepem Gagarina. Tsisia skinęła Matvey’owi, który musiał przybyć spoza kliniki i stanęła u wylotu bocznej uliczki. W czerwonej bluzie wyraźnie oznakowanej symbolami ochrony zdrowia i Hotynki, którą dostał każdy wysłany na interwencję - nie wiedząc czy wyraźnie ich naznaczono by było widać do kogo właśnie rzucać kamieniami czy przeciwnie kogo mieli omijać. Na szczęście była też w nią wpleciona magia, właśnie na wypadek, gdyby medycy byliby obrani na cel.
Na razie pozostało jej, jak i reszcie uzdrowicieli i ratownikom, obserwować rozwój sytuacji. Co najwyżej metodycznie przeglądała tłum pod kątem już rannych czy nieprzytomnych. Tłum się kłębi, co utrudniało prowadzenie obserwacji. Miała nadzieję, że samozwańczy przywódca protestu, który całkiem naturalnie wyodrębnił się, o ile do tego jeszcze nie doszło, będzie rozsądny. Może Stiepan Gagarin również poprze apel o rozejściu się z tego miejsca. Tak czy inaczej oderwała wzrok od ludzi i przeniosła na Agathę. Jakoś nie dziwiła jej obecność sierżant Zakharenko.
Sponsored content


Skocz do: