Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czw 26 Paź 2017, 18:18
Wielki Hol

Tuż za potężnymi, stworzonymi z brył lodu drzwiami wejściowymi znajduje się wysoka na dwa piętra sala wejściowa, która bez wątpienia wprawia w zachwyt swoim wystrojem. Jest to jedyne pomieszczenie w zamku z względnie obfitym zdobieniem, gdyż – zgodnie z atmosferą całego budynku – jest utrzymana w kolorach bieli, szarości i czerni, a cały sufit pokrywają florystyczne płaskorzeźby spływające na ściany i kolumny pomiędzy balkonami wyzierającymi z korytarzy z wyższych kondygnacji. W środku nie ma żadnych okien, więc jedynym źródłem jakiegokolwiek światła jest spektakularny i mocarny żyrandol, który został niegdyś stworzony za pomocą magii.

Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Wielki Hol C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Pon 09 Kwi 2018, 12:15
10 czerwca 1999


Nieczęsto powracasz do rodzinnego zamku w Irkucku. Większość czasu spędzasz teraz w Moskwie, czy w Petersburgu. Dlatego czas, który mogłabyś teraz poświecić pracy, wyjątkowo spędzasz na przypomnieniu sobie murów rodzinnego domu. Zdajesz sobie szybko sprawę, że nie potrzebujesz szczególnego skupienia. Poruszasz się tu naturalną ścieżką, jaką zawsze obierałaś, aby rozprostować nogi, odpocząć od czasami przytłaczających cię obowiązków. Wkraczasz do sali, w której jedyne światło, jakie ociepla twoją surową, w zamyśleniu, twarz, to to, które pada z eleganckiego, wystawnego żyrandola nad Twoją głową. Przez lata znieczulasz się na jego piękno, ale teraz, po czasie, przystajesz, żeby się mu przyjrzeć. Czy zawsze był tak zjawiskowy? Dusan, swobodnie kroczy przy Twojej nodze. Czuje się tu lepiej niż w ciasnym mieszkaniu w Petersburgu. Ma przestrzeń do chodzenia, mnóstwo zakamarków do schowania się. Próbuje porwać cię do wyjścia na zewnątrz. Z trudem opierasz się zwierzęcemu urokowi. Kucasz przed nim, kiedy w końcu jasne oczy odrywają się od sufitu.
Nie teraz.
Chłoniesz wspomnienia wspólnego dzieciństwa spędzonego w tym domu. Absorbujesz każdy znany ci zapach. Nic się tu nie zmieniło. Prócz ciebie. Stoisz w innym miejscu, w innym czasie, z innymi problemami. Kiedyś największym z nich było decydowanie o swojej przyszłości. Teraz najbardziej głowę zaprząta ci przeszłość. Wczorajsze spotkanie z Raskolnikami jest czynnikiem, dla którego się tu zjawiasz. Licząc na chwilę wytchnienia. Twoje uświęcone miejsce nie przynosi ci już jednak więcej żadnej ulgi. Zderzasz się z mieszanką uczuć. Miłymi wspomnieniami, zakrapianymi bolesnym przypomnieniem o śmierci brata. Dopiero teraz zdajesz sobie sprawę, że we wszystkim, co dobre, towarzyszył ci on.
Czy Endar i Jasna, tak samo długo jak ty, kurczowo trzymają się przeszłości?
Endar Sorokin
Endar Sorokin
Wielki Hol ArspnPM
Irkuck, Rosja
27 lat
błękitna
neutralny
adwokat
https://petersburg.forum.st/t1070-endar-sorokin#3929https://petersburg.forum.st/t1104-endar-sorokin#4105https://petersburg.forum.st/t1081-lew-polnocy#3983https://petersburg.forum.st/t1102-yana

Sro 11 Kwi 2018, 19:03
Im mniej miał wokół siebie innych Sorokinów, tym lepiej Endar czuł się w domu. Nie należał do osób ciepłych i rodzinnych, uśmiechy, uściski i pocałunki wymieniane przy okazji różnych świąt były zawsze tylko powierzchowne. Z tym samym wyrazem twarzy, wyrażającym zaledwie pół grama więcej emocji niż gliniana maska, przyjmował życzenia szczęścia podczas ceremonii swoich zaślubin z Adelą i kondolencje, jakimi zapewniano go o współczuciu po śmierci Tomasa.
Nie da się ukryć, że Endar ma ze swoją rodziną trudną relację. Jest jednak przy tym zadziwiająco jasne, jak bezwarunkowo przywiązany jest do swego irkuckiego domu.
Nie poszedł nigdy śladem starszej siostry i nie wyprowadził się „na swoje”. Niejednokrotnie czuł się niezręcznie siedząc przy kominku z ojcem i braćmi, lecz gdy mógł samotnie krążyć po korytarzach i komnatach surowego zamku, wynagradzało mu to cały dyskomfort spędzania czasu z krewnymi. Zimno białych murów było wyrozumiałe, wcale nie wadziło mu tak jak Adeli, która zapewne najchętniej obwiesiłaby wszystkie ściany w ich komnatach kolorowymi pledami i dywanikami. Endar tymczasem uwielbiał prostotę, która w nich tkwiła i siłę nieosłoniętą zbędnymi ozdobami.
Wnętrze zamku było strojne w skromny, niewymuszony sposób, który całkowicie przemawiał do gustu Endara. Jak często nie korzystałby z okazji, by seniorowi rodu i jego marudnej małżonce jakoś się sprzeciwić, nigdy nie zmieniłby niczego w wystroju posiadłości Sorokinów. Niemal nie zauważał go już, będąc ciągle w pośpiechu, nie oglądał płaskorzeźb zdobiących sufit w majestatycznym holu, ale sama świadomość ich obecności i pamięć o nich już z najmłodszych lat mocno podbudowywała jego poczucie bezpieczeństwa.
Nie, żeby ktokolwiek musiał się o tym dowiedzieć. Endar nie okazywał na ogół swoich sentymentów, nie przyznawał się do materialnego przywiązania. I nigdy nie wspominał dzieciństwa z braćmi i siostrami.
Dlatego też, gdy wchodząc przez lodowe drzwi do holu mijał Illyanę, zerknął na nią zaledwie, zatrzymując się tylko na krótką chwilę.
- Cześć, siostra. Co tu robisz o tej porze?
Weles
Weles

Sob 14 Kwi 2018, 09:24
Pora na jakieś szczególne działania zdecydowanie nie była odpowiednia - ciemność za oknem w końcu nie zachęcała do wyjścia, a raczej owinięcia się puchową kołdrą i snu, choć noce rzadko kiedy były chłodne. Dodatkowym, dla wielu zniechęcającym wydarzeniem do opuszczenia łóżka było takie zjawisko pogodowe jak burza, która zaczęła się dość znienacka. Wierzycie w znaki? Bo być może jakiś daje wam właśnie sam Pochwiściel.
Ni z tego ni z owego usłyszeliście przytłumione odległością i ścianami głosy oraz szybkie, coraz wyraźniejsze jak sama rozmowa kroki. Choć początkowo nie mogliście wyłapać o czym mowa to dość szybko zorientowaliście się, że właśnie idą wasi rodzice. Nie wiedzieć czemu spieszyli się do drzwi wejściowych.
- Myślisz, że to prawda? - spytała wasza matka.
- Jak go znam to nie kłamie ani nie przesadza - odparł Osip Sorokin otwierając drzwi.
Jeśli właśnie postanowiliście przyjrzeć się całej sytuacji zobaczyliście, jak z ciemności wchodzą do środka trzy zmoknięte postacie - najwyraźniej zostały zaskoczone przez deszcz.
- Jasne, że nie przesadzam. Sam zobacz, takiej iluzji chyba nikt by nie był w stanie stworzyć! - powiedział udając lekko urażonego Yov Sorokin, daleki kuzyn waszego ojca. Mimo niebliskiego pokrewieństwa mają ze sobą nawet bliskie relacje. A przynajmniej mieli do dnia zaginięcia syna mężczyzny, po którym Yov zamknął się w sobie na długie lata. Szczerze powiedziawszy nie spodziewaliście się go jeszcze ujrzeć.
Uśmiechnięty wypchnął do przodu młodzieńca, który zdecydowanie urodził się w podobnym okresie co wy.
- Osip, mój syn, Olgov Sorokin po tylu latach do nas wrócił. Uwierzyłbyś? - powiedział w tej chwili najszczęśliwszy człowiek na świecie.
Podejdziecie mu pogratulować czy uznacie całe zdarzenie za niewarte waszej uwagi?
Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Wielki Hol C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Pon 16 Kwi 2018, 21:33

Wywołujesz wilka z lasu. Nie mija chwila, a w drzwiach pojawia się Endar. Nie poświecasz mu wiele uwagi, unosząc zaledwie spojrzenie znad łba Twojego lisiego kompana. To odruch bezwarunkowy, ale przyciągasz go do siebie, wciągając jego łapy na swoje uda. To dziwne, jak przezornie reagujesz na widok własnego brata. Nie wypierając się rodzinnej więzi, możesz jednak z pewnością stwierdzisz, że nie zawsze wiesz, czego możesz się po nim spodziewać. Choć gdybyś miała za niego poręczyć przed innymi, prawdopodobnie wtedy nie miałabyś żadnych oporów. Tego mechanizmu ograniczonego zaufania nie potrafiłabyś w żaden sposób wyjaśnić. Mimo swoich starań, w tym momencie nie możesz nic poradzić na to, że kiedy Endar przystaje obok Ciebie, Dusan wyciąga szyję w jego kierunku, próbując obwąchać mu nogi. Pozwalasz mu na to. Dobrze wiedząc, że w ten czy inny sposób dopnie swego. Zbyt mocno mu pobłażasz, jak na kogoś, z kim ciężko ugrać kompromis. Mogłabyś chociaż spróbować choć raz mu odmówić. Tymczasem obserwujesz, jak młody lis zsuwa się z Twoich nóg, obchodzi stopy Endara i staje na tylnych łapach, żeby wspiąć się wyżej, do jego kolan. Zaczepić się pazurkami o spodnie i przyłożyć nos do podejrzanych, endarowych spodni. Wyniuchać, czy można mu ufać.
Nie śpię — odpowiadasz oczywistą oczywistością, skupiając się zbyt mocno na działaniach zwierzęcia, żeby koncentrować się na słowach brata. Dopiero kiedy Dusan się nudzi, decydując się, że towarzystwo dwóch ludzi przerasta zakres jego tolerancji, poświęcasz uwagę młodszemu Sorokinowi. Wcześniej jednak odprowadzasz liska spojrzeniem, kiedy oddala się w głąb pomieszczenia, badając teren.
Odświeżam pamięć.
Wstajesz, przejeżdżając dłońmi po udach, wygładzasz szerokie spodnie, na których Dusan pozostawił rudo-burą sierść. Mimochodem ściskasz poły futrzanej kamizelki, narzuconej na cienki golf. Nie potrafisz się przy nim rozluźnić, kiedy twój brat, swoją postawą zdaje się przekazywać nic więcej niż tylko fakt, że zatrzymał się tu tylko na chwilę. Nie wiesz czy powinnaś go tu zatrzymywać. Skoro jednak już tu był…
Pamiętasz… — ale nie kończysz, bo czyjś głos przedziera się przez nocną ciszę, nawet przez Twój ton. Rozmowy odbijają się wyraźnie od ścian pustego korytarza. Jeszcze nie słyszysz ich dokładnej treści, ale kiedy kroki stają się wyraźniejsze, a czyjeś sylwetki wyłaniają się z pół-mroku, po drugiej stronie holu, wzdychasz w duchu.
Etyka wymaga od nas przywitania.
Nieświadomie słowa ubierasz w naukę, jakbyś pouczała brata, chociaż przecież nie taka jest Twoja rola. Co już powiedziane, nie zostanie już jednak cofnięte, dlatego nie komentujesz tego bardziej. Ograniczając swoją reakcję do bezgłośnego westchnięcia, udajesz się w kierunku dochodzących dźwięków. Zanim znajdujecie się w zasięgu rozmów, tak, żeby Twój szept mógł zostać usłyszany dalej, przez większą ilość odbiorców, kierujesz swoje słowa wyłącznie do brata.
Jakże taktownie… wprowadzać radość ze znalezienia syna do domu, w którym żałoba po śmierci jednego z dzieci jeszcze nie minęła.
Mimo swojego sceptycyzmu wobec wuja – dla Ciebie obego człowieka, który odciął się od rodziny. Podchodzisz bliżej kłaniasz się, wymieniasz się obowiązkowym, grzecznym powitaniem.
Wuju… — skinasz grzecznie głową, bezpiecznie — Ciężko było nie usłyszeć tak entuzjastycznie wypowiedzianej nowiny z końca sali… gratuluję.
Pierdolenie. Nigdy nie miałaś większej ochoty niż teraz, wyprosić rodziny z Twojego domu. Dalej rościsz sobie do tego terminu prawo, choć od lat już mieszkasz w Petersburgu.
Endar Sorokin
Endar Sorokin
Wielki Hol ArspnPM
Irkuck, Rosja
27 lat
błękitna
neutralny
adwokat
https://petersburg.forum.st/t1070-endar-sorokin#3929https://petersburg.forum.st/t1104-endar-sorokin#4105https://petersburg.forum.st/t1081-lew-polnocy#3983https://petersburg.forum.st/t1102-yana

Nie 22 Kwi 2018, 23:13
Wilk jest z Endara jak, nie przymierzając, trąba z koziej dupy (i nawet wielkie damy w jego domu – siostry, o matce nie wspominając – musiałyby mu wybaczyć użycie nieeleganckiego porównania, znając Sorokina i wiedząc, jak trafne jest w jego opisaniu). Ani stadny, ani szczególnie oddany pojęciu hierarchii. Że utknął w jednej, skisł i nawet daje radę funkcjonować – trudno, najlepszym zdarza się zabrnąć za daleko w przypadek z wygody. Tak czy inaczej, wilk czy nie wilk, został bardziej przez porządek dnia niż siostrzane myśli wywołany, istotnie, z lasu. Uczuciem, które w domu rodzinnym towarzyszy mu zawsze, jest zblazowany rodzaj zmęczenia, który uniemożliwia mu bardziej ekspresyjną mimikę twarzy, ułożenie po sobie zdjętych niecierpliwie butów, czy w końcu – choćby szczątkowe zainteresowanie się życiem swojej starszej siostry, gdy toczy się ono w miejscu i warunkach, w których Endar nie potrzebuje myśleć o pracy.
Mając więc to nieszczęście pracować z pierworodną Osipa Sorokina i widywać ją codziennie (czyli i tak już stanowczo zbyt często), uśmiechnął się do Illyany zdawkowo, baczniej przyglądając się lisowi towarzyszącemu kobiecie niż starannie dobranym elementom jej ubioru i minie zdradzającej nostalgiczny kierunek wędrówki jej myśli. Mogłoby rozbawić go, z jakim matczynym lękiem przygarnęła do siebie zwierzę (a kto wie, czy nie zechciałby wyjątkowo okazać mu swoje zainteresowanie, będąc ofiarą swej wielkiej słabości do wszelkich przejawów dziczy). Cóż innego mogło być lepszym dowodem na zepsucie, jakie toczyło relacje rodzeństwa z irkuckiego zamku? Wspólnie dorastali i kształcili się, każdy z nich stawał się na swój sposób spaczoną wersją ideału, by teraz… w chłodzie swych ułomnych osobowości nie umieć wciąż podzielić się czymś po prostu z bratem lub siostrą bez wątpliwości o bezpieczeństwo rzeczy, do której udało im się przywiązać.
W chwilach, gdy nawiedzała go refleksja, Endar nieraz dziękował już bogom za Jasnę, która ocaliła jego prawidłowe odruchy i zmuszała zastałe z zimna emocje do funkcjonowania choć na części rodzinnej płaszczyzny.
Nie pamiętam, odszczeknąłby, gdy zapytała. Byłaby to reakcja przesadzona i, jak można domyślić się z pierwszego, nieprawdziwa. Pamiętał dużo z dzieciństwa, robił jednak wszystko, czym w swej mocy dysponował, by się od owej pamiętanej przeszłości możliwie odgradzać. Metodycznie oddzielał przykre wspomnienia wiążące się z rodzicami, braćmi i siostrami, budując sobie fundament z samotnych momentów, które w myślach idealizował i wyolbrzymiał, łącząc siebie samego z murami zamku i terenami Syberii, nie jej samozwańczymi władcami, do których rodziny należał.
Nie mogąc w tych okolicznościach stać się wilkiem, z dala od domowego ogniska Endar zaskakująco potrafił jednocześnie z zapalczywością drapieżnika rzucić się do gardła każdemu, kto z podobną dziedzicowi zuchwałością rościł sobie prawa do niechęci wobec Sorokinów.
Nawet w nienawiści stał się w końcu samolubny.
Nie mówiąc więc nic (a na karcącą uwagę siostry unosząc brwi lekceważąco), przyglądał się poruszeniu, jakie wzbudzili w wielkim holu jego rodzice.
- Zbyt dużo wymagasz od własnej warstwy społecznej. Takt? – odszepnął tylko siostrze, podchodząc wraz z nią do przybyszów. W domach takich jak ten żałoba nie powinna nigdy zacząć się naprawdę. Rację bytu miała tylko na zewnątrz, między murami zamku była niczym więcej od słabości. Tej zaś poddali się wszyscy prócz niego. Wciąż nie nauczył się tęsknić za najstarszym bratem.
- Kuzynie – przyjrzawszy się sylwetce Olgova, podjął po słowach Illyany nie siląc się na minę, która zasugerowałaby wujowi, że Endar ma ochotę wpuszczać jego i cudownie odnalezionego syna do środka. – Witamy z powrotem. Gdzie żeś się podziewał przez te wszystkie lata?
Adela Sorokina
Adela Sorokina
Wielki Hol 57diXnC
Nowy Meksyk, USA
22 lata
błękitna
neutralny
żona
https://petersburg.forum.st/t1148-awendele-kiwidinok-sorokinahttps://petersburg.forum.st/t1188-awendela-kiwidinok-sorokina#4690https://petersburg.forum.st/t1189-caracara#4691

Pon 23 Kwi 2018, 00:05
Kwesta była dniem wolności, po raz pierwszy od czasu ucieczki do Meksyku mogła pozwolić sobie na to, by robić wszystko jakby potworność łowców szukających ostatnich dzieci białych gór nie istniała i nie mogła jej dosięgnąć - bo i taka była prawda, w ogrodach pałacu sprawiedliwości tamci szaleńcy byli ostatnią rzeczą jakiej mogła się spodziewać. Piękny dzień, który przywitała wtedy z tak ogromną radością wzbudził również ogromnie wiele refleksji i choć całe popołudnie podśmiewała się, mrugała oczami i zachwycała znajomych swoją egzotyką czyli spełniała wszystkie oczekiwania swojego małżonka-właściciela, to pod tą skorupą papużki na ramieniu ze smutkiem obserwowała kalectwo słowiańskiego społeczeństwa, gnuśność ludzi, obrzydliwe gesty i próżność jakimi cuchnęły obwieszone, mimo skromnej okazji dłonie podawane co chwila, unoszące od niechcenia plakietki z numerami, zblazowanie arystokracji popijającej szampana w odlotowych kreacjach, wydającej absurdalne pieniądze na bibeloty w zacienionym parczku jakby to był byle towarzyski obiad. Zupełnie inaczej spoglądała na swojego małżonka, odnajdującego się w tym ociężałym kunszcie bycia szlachcicem z niebywałą łatwością i wtedy chyba pierwszy raz cień wątpliwości pojawił się w jej głowie. Wahanie. Czy rzeczywiście ogień wygra, czy lód.
Od czasu kwesty Awendele więcej czasu spędzała na rzeczywistym przysłuchiwaniu się tyradom Sorokinowej Matrony, obserwowała zachowania sióstr Endara, nie unikała zaciekle kontaktów z gośćmi domu, a co najważniejsze - minimalizowała czas spędzany w samotności, szwendając się po okalających zamek włościach.
Raban z powodu przybycia zupełnie nieznanego człowieka, oznajmiającego odnalezienie syna o którego zaginięciu nie mogła wiedzieć mniej, bo wiedziała całe nic wywabił ją z sekretnej wędrówki korytarzami. Podczas trzeciej kwadry księżyca splotła rzemienne idolki, które przez ostatnie dwa dni ukrywała w zakamarkach białej twierdzy i z jednym takim wciąż w dłoni, równie zagubionym, bez swojego miejsca na ziemi tak jak i ona, zagubiona, bez swojego miejsca na ziemi, cicho jak kot prześlizgnęła się pod przeciwległą drzwiom ścianę, weszła na jedną z kanap i usiadłszy po turecku na zimnych białych poduchach sofy przyglądała z uwagą całemu zajściu. Ojciec i matka, Illyana, Endar, wspaniałe wieści i uśmiech najszczęśliwszego człowieka na świecie a jednak wciąż, wciąż ten palący w oczy w serce lód tej rodziny, niezdolnej ucieszyć się z niczyjego szczęścia, nawet członka własnego rodu. Czy kłamał, czy przesadzał, czy była to iluzja, czy nie dostrzegali iskier radości w jego oczach? Czy musieli wszyscy, co do jednego soroczka w sorokinowym gronie, dławić każdą iskrę życia w ścianach swojego domu, zdusić, zgasić, zabronić sobie i światu eskalować ponad poziom emocjonalny ameby? Westchnęła bezgłośnie, rozplatając rzemyk zawiązanej pod szyję, parcianej sukienki wyglądającej jak wyszyta koralikami tubo-szmata. Nie mogła oddychać, zabierali cały tlen jej życia. Walcz Adela, walcz, nie gaśnij.
Więc zaśmiała się.
Głośno, szczęśliwie, śmiechem pozbawionym szyderstwa, śmiechem od którego wszystkie płaskorzeźby zdobiące wielki hol zdawały się krzywić jak na wycie piekielnych ogarów. Jakby śmiech, radość, szczęście były w tym domu przekleństwem, obrzydliwością, impertynenckim uchybieniem prostaczki. Zeskoczyła z kanapy z gibkością zwierzęcia i korzystając z konsternacji pozostałych podeszła do cudownie odnalezionego, słowiańskim obyczajem ucałowała z uśmiechem jego oba policzki i wcisnąwszy mu w ręce plecionego z rzemyków idola zakomunikowała:
- Witaj w domu. - jakby to był jej dom. Jakby to było jej plemię. Każdy dzielny wojownik czy wędrowiec, który zgubił drogę ale odnalazł swoje ścieżki na powrót do rodziny, do wioski był zwycięzcą, bohaterem, który pokonał przeciwność losu i choćby dla wszystkich ta przeciwność wydawała się maleńką - dla zagubionego była wszech-powodem niepowodzeń. Zamek Irkucki, siedziba nestora rodu, była przecież ostoją dla każdego Sorokina, tyle przynajmniej zdołała zapamiętać z tych niekończących się godzin poznawania słowiańskiej szlachty.
- Powiem kucharzom, by natychmiast coś przygotowali. - zaświergotała wypracowanym do perfekcji wyniosłym głosem nadętej damy komunikat, uśmiechając się do pani matki nim ta zdążyła zmarszczyć na całokształt sytuacji nos i zniknęła w drzwiach prowadzących do salonu kamiennych schodów.

z/t
Weles
Weles

Nie 29 Kwi 2018, 15:31
Oczywiście wasza żałoba oficjalnie dalej trwała, ale czy to z góry musiało oznaczać, że reszta świata nie może się cieszyć ze swojego szczęścia? Czy ty byś, Illyano, się powstrzymała przed wkroczeniem do rezydencji wuja opłakującego własnego syna, gdyby to twój brat się odnalazł po uznaniu go za zmarłego? Może da się to jednak wybaczyć Yovowi.
Wasz ojciec, Osip Sorokin, patrzył z równym niedowierzaniem co jego małżonka na młodzieńca, który na pierwszy rzut oka niczym nie różnił się od was - jego uroda w jakiś dziwny sposób wskazywała na jego pochodzenie. Mimo, że wyglądał, jakby miał nie uwierzyć przybyłym, koniec końców taktownie się uśmiechnął i przytulił z kuzynem, jakby ta wiadomość naprawdę go poruszyła.
- Dobrze, że chociaż ty odzyskałeś syna... Trzeba będzie o tym napisać do gazet. Niechaj wszyscy wiedzą, że synowie Syberii nie dają się tak łatwo zabić!
Yov Sorokin wraz z Blagą, jego małżonką, której mogliście początkowo nie zauważyć, gdyż skryła się z tyłu, uśmiechnęli się na twoje gratulacje Illyano. Mogłaś dostrzec, że uśmiechnęli się do ciebie jak do nieznanej osoby, ale patrząc na wasze dotychczasowe kontakty nie powinno cię to zdziwić.
- Dziękujemy, ale gratulacje należą się Olgovowi. Żeby po tylu latach być w stanie wrócić do domu... - Yov poklepał syna po ramieniu.
W tym samym czasie Olgov uśmiechał się z zakłopotaniem. Na twoje pytanie, Endarze, nie zdziwił się zupełnie - było oczywistym, że musiało paść.
- To długa opowieść, lepiej do niej usiąść - pamiętasz go jeszcze, Endar, czy do wspomnień z nim nie chce ci się nawet wracać? Bo jeśli zechcesz sobie coś przypomnieć, na pewno będziesz w stanie się zorientować, że Olgov Sorokin za młodu był gadułą. Kwestią sporną jest, czy po tylu latach mogło się to zmienić, czy niekoniecznie. I czy w ogóle pamiętasz w jakich okolicznościach zaginął wasz kuzyn...
Zdziwiony, ale i jakby wzruszony, odnaleziony Sorokin przyjął od ciebie prezent, Adelo. Przyrzekłabyś, że przez chwilę w jego oczach pojawiły się łzy wzruszenia, ale w tym domu lepiej nie mówić o nich głośno.
- To dobry pomysł. Zasiądźmy do stołu, na pewno jesteście głodni - po chwilowej konsternacji wywołanej zachowaniem Awendele wasza matka uznała, że to był jednak dobry ruch z jej strony i zaprowadziła wszystkich obecnych do jadalni. Będziecie chcieli usiąść jak najbliżej kuzyna, rodziców czy jak najdalej od kogokolwiek?
Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Wielki Hol C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Sob 16 Cze 2018, 21:49
Obrazy przewijając ci się przed oczami, jak nie twoje. Padają słowa, przyjemniejsze od tych, które ty wypowiadasz. Jeśli ty możesz, mimo swojej niechęci, okazywać wyrozumiałość wujowi, on też może wybaczyć brak entuzjazmu i dzielonej radość, komuś, kto nie umie już swojego szczęścia przeżywać. Potrafisz wydobyć z siebie tylko słaby uśmiech. Nie uśmiechasz się od śmierci Tomasa prawdziwie do nikogo. Nie zmieniasz tego dla osoby, która, mimo dzielonego nazwiska, pozostaje Ci obca. Powiedziałabyś, nic dla Ciebie nie znaczy, ale nie byłoby to do końca prawdą. Nazwisko się liczy. Rodzina się liczy. Nawet ta dalsza, ale ją traktujesz z adekwatnym dystansem. Nigdy nie wiesz na co możesz sobie w takich kontaktach pozwolić. Rodzice wiedzą lepiej. Rodzice znają tych ludzi lepiej. Obserwujesz ich zachowanie. Ich zaskakującą otwartość oraz empatię, i już wiesz, że nawet gdybyś próbowała ich naśladować, nie będziesz w tym wyglądać autentycznie. Dlatego nie próbujesz. Pozostajesz z boku, nasłuchująca.
Pięć minut później przekonujesz się, że Adele, będąca już całkowicie “obca”, potrafi okazać więcej współczucia niż ty. Uznajesz to za złośliwość Endara. Tak, jak ją po nim poznałaś w dniu jego ślubu. Nie potrafisz zrozumieć jak tych dwoje może się porozumieć, ale to nie jest przecież twój problem.
Na szczęście, potrafisz się szybko dostosować, chociaż nie wierzysz w żaden swój ruch, ani dobrą wolę, ani empatię. Nie naśladujesz rodziców. Sama obierasz wygodną strategię rozmowy. Zasiadasz obok kuzyna przy stole. Zamiast okazywać radość z jego obecności, decydujesz się wykazać zainteresowanie. To sztuczne niewiele cię kosztuje, wystarczy zadać kilka podstawowych, dyktowanych przez uprzejmość pytań. Ty przecież studiujesz uprzejmość od dziecka.
Z początku w milczeniu oczekujesz odpowiedzi na zadane wcześniej przez Endara pytanie (jak zabawnie, że rzadko kiedy, nawet w myślach, nazywasz go bratem). W końcu ponawiasz je, nie uzyskując na nie żadnej informacji.
To będzie skomplikowana opowieść, czy tylko długa?
Pytanie parafrazujesz w zupełnie innym kierunku. NIe lubisz powtarzać cudzych myśli, nawet tych z pytajnikiem na końcu.
Endar Sorokin
Endar Sorokin
Wielki Hol ArspnPM
Irkuck, Rosja
27 lat
błękitna
neutralny
adwokat
https://petersburg.forum.st/t1070-endar-sorokin#3929https://petersburg.forum.st/t1104-endar-sorokin#4105https://petersburg.forum.st/t1081-lew-polnocy#3983https://petersburg.forum.st/t1102-yana

Nie 15 Lip 2018, 00:18
Był czujny. W Irkucku często – zbyt często jak na jego gust samotnika – przyjmowano gości. Posiadłości nestorów musiały w razie potrzeby stanąć otworem przed każdym, kto zechciał odwiedzić wielmożę. Zamek Sorokinów pełnił poza rolą rodzinnego domu także funkcję reprezentacyjną, a w zasadzie czasem przypominał muzeum bardziej niż miejsce zamieszkania całkiem licznej rodziny. W końcu wszyscy Sorokinowie trzymali się go kurczowo, nie chcąc mimo mijania z biegiem lat kolejnych kamieni milowych dorosłości opuścić domostwa. Żyli jednak w sposób tak nieinwazyjny, że ledwie można było dostrzec zmiany uczynione na zimnych murach przez ich bytowanie. Dopiero obecność Adeli w Irkucku zauważalnie wpłynęła na życie w zamku. Było go jakby więcej, domownicy nie zawsze umieli sobie z nim poradzić, reagować na nie. Endar czuł się odpowiedzialny za tę zmianę, a na własną niekorzyść miał jeszcze wątpliwości, czy to jego wina, czy zasługa.
Drgnął dostrzegłszy Adelę wśród zgromadzonych w holu Sorokinów. Wprawiała go w konsternację; nie wiedział, czego powinien się po niej spodziewać. W jego muzealnym domu zawsze czuł się bardziej obcy niż powinien, a jej starania, by zaznaczyć  w nim swoją odmienność nieraz wpędzały go w niewyjaśnione poczucie wstydu. Nie zawsze zachowywała się zgodnie z oczekiwaniami matki Endara, co zwykle mu nie przeszkadzało, kiedy był z nią sam, ale zakorzenione w nim głęboko poczucie obowiązku ukazania się z jak najlepszej strony w większym gronie, zaprezentowania nieprzepuszczalnej zbroi pewności siebie każdemu, kto zechce na niego spojrzeć rodziło w nim paskudną chęć strofowania jej za podobnie bezpośrednie zachowania.
- Adela. – przemówił po chwili ciszy i odejściu kobiety w stronę kuchni. – Moja żona. – jeśli należały się gościom jakieś wyjaśnienia co do tożsamości młodej egzotycznej kobiety, powinny chyba pochodzić od niego. W końcu to on ją tu dla siebie sprowadził. Po tym krótkim zdaniu zamilkł, przepuszczając przed sobą wszystkich na drodze do jadalni. Gościa, niezależnie od domniemanego pokrewieństwa i cudowności przynoszonych przezeń wieści, wypadało przyjąć godnie, podjąć posiłkiem. Adela słusznie podążyła szlakiem wytyczonym przez słowiańskie obyczaje.
Gdy przybysze mijali go z niepewnymi uśmiechami, intensywnie rozmyślał, próbując przypomnieć ich sobie. Pamięć była jego zmorą, nie lubił relacjonować głośno wydobytych z niej momentów, ale wiele z nich jawiło mu się z przerażającą jasnością. Sorokinowie, jak każda dynastia Starszyzny, byli liczną rodziną, w całej Rosji nie brakowało jego dalszych i bliższych kuzynów, a na przestrzeni dwudziestosiedmioletniego życia poznał już wielu z nich; nauczono go wszak, by cenił instytucję rodziny i szanował więzy pokrewieństwa. Mógł być niedostępny i chłodny, wycofany z życia rodzinnego w kształcie, jaki promuje się w naiwnych mediach (od niego akurat wszyscy Sorokinowie bez wyjątku byli równie daleko), ale trzymał się postawy lojalnej wobec własnej krwi. Dzięki niej przekonująco się uśmiechał, gotów wznosić toasty za powrót krewniaka, chociaż coś w obecnej postaci Olgova nie zgadzało się z tym, co znalazł we wspomnieniach; trzeba jednak wyjaśnić, że nie znalazł wiele, na pewno nie dość, by stwierdzić coś jednoznacznie.
- Śmiało, kuzynie. Opowiedz nam, co cię spotkało. – zachęcił, kiedy usiedli przy stole. Endar zajął miejsce po lewej ręce ojca siedzącego u szczytu stołu, spodziewając się, że matka usiądzie naprzeciwko niego, a goście rozlokują się w ich bezpośredniej bliskości. Obowiązywały ich pewne zasady, których nie zamierzał naginać na rzecz niezwykłości sytuacji. Wątpliwość była wszak stanem, w którym Sorokin znajdował się permanentnie, daleki był więc od podejrzewania czegokolwiek ponad zwykłe dla rodzaju ludzkiego oszustwo, choć było to zaledwie uczucie biorące się z nawyku, nie rzeczowych przesłanek.
Na razie.
Weles
Weles

Pon 16 Lip 2018, 13:45
- Miło nam poznać - usłyszałeś Endarze głos Blagi Sorokiny, który wydawał się mówić szczerze. - Wydaje się bardzo dobrą kobietą.
Niedługo po tym, jak się porozsiadaliście kucharz przyrządził na szybko chłodnik. Może to nie było najlepsze danie, aby poczęstować na samym początku zmarzniętych, niespodziewanych gości, ale z pewnych względów to było najszybsze danie jakie mógł podać, a zarazem jedno z najlepszych, jakie robił. W połączeniu z herbatą zgodzicie się, że to nie wyglądało tak źle?
Po tym jakże krótkim przywitaniu wszystko na pierwszy rzut oka wróciło do normy - Yov i Blaga Sorokinowie znów mieli syna imieniem Olgov, nestor rodu wraz z małżonką uznawali to najwyraźniej za coś, co mogło się stać, mimo że młodzieniec zaginął na całe lata, a prawie wszyscy obecni w posiadłości rodowej jedli wspólnie posiłek. Czuliście jednak, że jakieś napięcie jest i mimo wszystko wasi rodzice jeszcze niepewnie łypią na dawno niewidzianego chłopaka, a tak w sumie już mężczyznę.
Słysząc zachęcanie skierowane z ust własnego syna Osip Sorokin przytaknął.
- Właśnie Olgov. Chętnie się dowiemy co syn Syberii musiał zrobić, aby wrócić do rodziny - powiedział połykając wcześniej łyżkę zupy.
Wasz kuzyn wydawał się wręcz zaskakująco nieśmiały jak na człowieka, który podobno tyle przeżył. Poczochrał się po włosach odsłaniając przy okazji znamię na nadgarstku.
- Nie chcę zamęczać, więc nie opowiem ani długiej, ani skomplikowanej historii. Zostałem za młodu porwany, jak się okazało przez jakichś wariatów, którzy chcieli na mnie eksperymentować z lekarstwami na moją chorobę, wiecie. Na szczęście w końcu dałem radę uciec, ale nie wiedziałem kompletnie gdzie jestem. Jak się okazało w innym kraju, jednakże nie umieli w nim mówić po rosyjsku... Już myślałem, że będzie po mnie, ale na szczęście po kilku latach życia na ulicy trafiłem na jakiegoś Białorusina, który zabrał mnie ze sobą do ojczyzny. No i stąd było już można powiedzieć z górki, choć bez umiejętności teleportacji trochę mi to zajęło - zaśmiał się, ni to nerwowo, ni to przyjaźnie, ni to uznając ostatni fakt za zabawny. Trochę ciężko wam się odczytywało mimikę właściwie nieznanego wam człowieka.  
W międzyczasie wszyscy zdążyli zjeść.
- Pozwólcie Yovie, Blago, że was odprowadzimy do sypialni gościnnej. Chcemy z wami porozmawiać chwilę na osobności - rzekł wasz ojciec, po czym zwrócił się do was: - A wy dzieci, odprowadźcie proszę swojego kuzyna. Wybierzcie mu któryś z pojedynczych pokoi gościnnych, dobrze? - poprosił, ale wiedzieliście, że to jest polecenie.

Od tej pory Weles nie musi odpisywać co każdą waszą kolejkę - pozwoli wam to w spokoju porozmawiać na temat niezapowiedzianych gości.
Do tego spodziewajcie się pw z informacjami, które kojarzycie o kuzynie tylko wy.
Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Wielki Hol C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Sro 18 Lip 2018, 19:18
Ta historia choć nieprawdopodobnie, brzmi dość logicznie. jesteś wdzięczna ojcu i Endarowi, że poruszają ten temat. Napięcie, jakie narasta w powietrzu wydaje się naturalne. Okazujecie rodzinie naturalną gościnność, jak nakazuje etykieta i lojalność wobec nazwiska. Każdy zachowuje jednak zdrową dawkę ostrożności. Masz jednak wrażenie, że w tym wszystkim jesteście nieco mniej ostrożni wobec siebie niż wobec waszych gości. Kuzyn, choć pewnie przeżył piekło, wydaje się całkiem obcy. Porwali go lata temu, teraz jest dorosłym człowiekiem, więc mógł się zmienić. Może jakieś przykre wspomnienia ukształtowały inaczej jego charakter. Mimo to nie rozpoznajesz w nim Olgova, z jakim kiedyś, rzadko bawiliście się w posiadłości Sorokinów.
Kładziesz mu pokrzepiająco rękę na ramieniu, oczekując, że wzbudzisz tym zaufanie.
To musiało być trudne doświadczenie — przyznajesz, próbując złapać wspólną więź porozumienia i jednocześnie znaleźć wytłumaczenie dla wyraźnej zmiany usposobienia waszego kuzyna.
Nie odpowiadaj, jeśli nie czujesz się na siłach. ale... nie pamiętasz, żeby próbowali cię sprzedać rodzicom? Fundusze panów na Syberii mogłyby się przyczynić w ich... badaniach.
Specjalnie nie nazywasz ich eksperymentem. Chcesz aby kuzyn pozostał spokojny. Takiego tolerujesz może nawet bardziej. Nienachalnego, niewymagającego atencji. Mimo wszystko poświęcacie mu ją. Z każdym zadanym pytaniem. Kiedy prowadzicie go do pokoju, który wcześniej polecacie służbie przygotować. Czas oczekiwania zapełniacie rozmową.
Rozgość się, Olgov. Już jesteś w domu.
Otwierasz mu drzwi pokoju gościnnego, który zwykle zajmował w wakacje, wraz z innymi rówieśnikami goszczącymi w zamku. Kiedy tylko zamykają się za nim drzwi, a wy na chwilę z Endarem możecie poświęcić te chwilę sobie i wymianie zdań na temat cudownego odnalezienia, wzdychasz z poczuciem ulgi, że na moment fasada opada.
Jest taki... bierny. Jakby był dalej zamknięty w obcym kraju, a przecież jest z rodziną.
Endar Sorokin
Endar Sorokin
Wielki Hol ArspnPM
Irkuck, Rosja
27 lat
błękitna
neutralny
adwokat
https://petersburg.forum.st/t1070-endar-sorokin#3929https://petersburg.forum.st/t1104-endar-sorokin#4105https://petersburg.forum.st/t1081-lew-polnocy#3983https://petersburg.forum.st/t1102-yana

Pon 20 Sie 2018, 15:45
Gdyby Olgova witali po latach gościnni Wrońscy albo wylewni Gruzini z rodu Janashvili, wszystko byłoby inaczej. Goście poczuliby się swobodniej, a krewni ucieszeni powrotem kuzyna nie zadawaliby niewygodnych pytań. O stół walnęłoby szkło butelek, nie może być przecież lepszej okazji do świętowania niż zjednoczenie rodziny. Olgov był jednak Sorokinem, powinien więc spodziewać się zwątpienia, o które obijały się jego słowa, gdziekolwiek je skierował.
Endar wsłuchiwał się w opowieść kuzyna, splatając dłonie w nawyku wyrobionym na sali sądowej. Chyba skrzywienie zawodowe kazało mu postrzegać sprawozdanie krewniaka jakby było wyjątkowo grubymi nićmi szytym alibi – Olgov sypał słowami, jakich nie sposób wypowiedzieć z taką łatwością.
- To akurat nie takie dziwne. – Endar westchnął ciężko, nie zdając sobie sprawy z tego, że lustrzanym gestem odtworzył zachowanie siostry. W takich momentach stawali się do siebie podobni, pojawiała się szansa, że osiągną jakieś porozumienie. Illyana pracowała, podobnie jak on, w środowisku, gdzie najbardziej liczą się chłodne kalkulacje i zdrowy rozsądek (mieli uczyć się operować na cudzych emocjach, nie ulegać im sami), liczył więc, że nie będzie spoglądała na sytuację z perspektywy irracjonalnych sentymentów. – Jeśli istotnie tyle przeszedł, samo opowiadanie o tym, co go spotkało może wywołać taką reakcję.
Co mógł wiedzieć o tym cackany na każdym kroku Sorokin? W znacznej części udaje przecież tylko, że życie w jakikolwiek sposób naprawdę go doświadcza, kształtuje w ogniu prób, a nie tylko pieczołowicie dobieranym cieple, w którym jego glina nie może przyjąć każdego kształtu, a jedynie wygiąć się troszeczkę. Nikt go jeszcze nie złamał. Z żadną pewnością nie można by powiedzieć, jak poradziłby sobie w sytuacji będąc jej uczestnikiem, nawet biernym, a nie obserwatorem zdolnym do chłodnych analiz.
- Dziwna ta jego historia. – osądził, spoglądając na siostrę. Słusznie poruszyła kwestię okupu, o który porywacze powinni poprosić poznawszy personalia swej ofiary. – Nie pamiętam, by wcześniej wspominano coś o jego poszukiwaniach, a jacy rodzice zostawiliby tak dziecko?
Nawet Sorokinowie, wśród których zdawało się panować emocjonalne zatwardzenie w najgorszej postaci, nie wydawali się Endarowi zdolni do zlekceważenia losów młodego Olgova.
- Trzeba powęszyć wokół tej sprawy. Z tego, co pamiętam, ta jego choroba to jędzowatość czy coś w tym rodzaju, może warto byłoby pogadać z jakimś uzdrowicielem? No i oczywiście wyciągnąć od niego coś jeszcze. – zerknął przez ramię na zamknięte drzwi gościnnej sypialni.
Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Wielki Hol C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Sro 05 Wrz 2018, 21:31
Przykładasz dłoń do twarzy, przysłaniając oczy. Potrzebujesz skupienia. Nie zgadzasz się z Endarem. To chyba przeczucie, ale wydaje ci się, że człowiek nie może się tak łatwo zmienić. Musi w nim pozostać chociaż trochę cech, z tego kim był. Olgov wydaje ci się natomiast całkiem obcy. Nie widzisz w nim nawet echa dawnego czarodzieja, z jakim mieliście styczność. Dlatego kręcisz powoli, z koncentracją głową na boki.
Nie, Endar — upominasz go, bo nie zrozumiał co chciałaś mu powiedzieć — To jest dziwne. Wszystko. Przyjeżdża tu przecież nie bezpośrednio po samym wydarzeniu. Jeśli temat jest dla niego ciężki, powinien go uciąć, a nie raczyć nas logicznym wyjaśnieniem. Zbyt logicznym. Gdybyś to ty mi takiego udzielił, nie byłoby w tym nic dziwnego. Brakuje w nim emocji.
Wychodzi na jaw, że uważasz brata za człowieka zbyt zasadniczego, żeby ujawnił jakiekolwiek emocje. Trochę w tym prawdy. Chłodno myślący Endar, nie okazuje łatwo swoich słabości, nawet przed rodziną. W istocie, niewiele w ogóle idzie po nim poznać. Chociaż znasz go całe życie, w dalszym ciągu nie możesz stwierdzić, co się dzieje w jego głowie. Ta niewiedza, czasami bywa niepokojąca, a czasami, jak teraz, zwyczajnie irytująca. — Olgov to nie ty. Zawsze był wylewnym, otwartym chłopakiem. Niczego nie potrafił ukrywać. Wyrzucał z siebie wszystko od razu. No nie wiem, Endar…
Myślisz głośno, bo musiałaby w nim zostać choćby namiastka dawnego, żywiołowego chłopaka. Nawet jeśli jego wspomnienia są jeszcze… świeże. Nie potrafisz tego wyjaśnić bratu. To tylko twoje przeczucie i nieważne spostrzeżenia. W końcu uchylasz powieki, lustrując Endara spojrzeniem. Splatasz ręce na piersi, czekasz na jego opinię.
Taak — potwierdzasz jego zdanie. Wydaje Ci się tak samo podejrzane, że nikt go nie szukał przez te lata. Sam się znalazł. Wstrząsnęłabyś niebem i ziemią, gdybyś straciła kogoś z twojej rodziny. Nawet gdyby był to Endar. Na którego patrzysz teraz z kontrastującą dozą zrozumienia i niezgodności.
Coś w tym rodzaju? — unosisz brew lekko do góry — ile znasz tak charakterystycznych i paskudnych chorób, jak jędzowatość?
Endar Sorokin
Endar Sorokin
Wielki Hol ArspnPM
Irkuck, Rosja
27 lat
błękitna
neutralny
adwokat
https://petersburg.forum.st/t1070-endar-sorokin#3929https://petersburg.forum.st/t1104-endar-sorokin#4105https://petersburg.forum.st/t1081-lew-polnocy#3983https://petersburg.forum.st/t1102-yana

Wto 11 Wrz 2018, 23:47
- Dziwactwa akurat nie można odmówić całej tej sytuacji. – kiwnął głową, oddając siostrze zasłużony punkt. Bawili się w tę rozmowę, jakby była to debata na wyimaginowany temat, a za drzwiami tuż obok nie układał się do snu człowiek z krwi i kości, człowiek, którym powinna wstrząsać burza i który u nich szuka schronienia.
Endar samego tylko wyboru ich na swoich wybawicieli mógłby mu współczuć, gdyby zechciał z boku spojrzeć na karykaturę rodziny, jaką tworzyli.
Olgov to nie ty., słowa siostry dudniły mu w głowie echem, które kiedyś mogłoby ogłuszyć Endara. Wystąpić z ram umysłu i dotrzeć do serca, gdzie chwyciłyby dyrygenta sił życiowych uwięzionego między płucami z siłą sokolich czy orlich pazurów i wydarły zeń kolejny ochłap poczucia bezpieczeństwa. Skuliłby się pod ciężarem tych słów jak pies i oka nie zmrużył przez całą noc, rozbierając je na pojedyncze głoski i starając się zrozumieć, co i dlaczego.
Kiedyś.
Dawno pogodził się już z faktem, że pozostanie obcy dla swoich najbliższych. Będą podchodzić do niego z rezerwą, oczekiwać milczenia. A on będzie milczał do nich, wyniosły, chłodny i głupi, ach, jakże zatrważająco głupi w tym swoim milczeniu.
Trudno było mu nawet ocenić, czy pewność, że mimo wszystko szukano by go na drugim końcu świata, podobnie jak on kazałby szukać, jest pocieszająca, czy wręcz przeciwnie – świadczy o czymś bardzo smutnym.
- Nie sądzę. – sprzeciw, na jaki się zdecydował, nie był jeszcze zdecydowany, waleczny, prawniczy. Naznaczony wątpliwością, oznaczał raczej pokojowe zamiary Endara, rzadki moment zjednoczenia z którymś z rodzeństwa. Natłok niewiadomych zgromadzony wokół osoby Olgova zaczął w umyśle balansującym na granicy paranoi stanowić zagrożenie dla domu rodzinnego. – Całkiem prawdopodobne jest, by zmienił się nawet tak drastycznie. Nieraz oboje widzieliśmy takich ludzi. Nawet gdyby tak się stało, nierozstrzygniętą pozostaje jedna kwestia, o której zresztą sama wspominasz. Mówił zbyt logicznie.
Illyana dostrzeże zapewne wrogość, z jaką zaczął mówić. Ktoś wtargnął na jego terytorium, a Endar, dając przemówić jednej z wielu zdziczałych, zwierzęcych wręcz części jego charakteru, poczuł się w obowiązku, by go bronić, na swój sposób. Zapragnął zostawić tu siostrę, zamknąć się w swoim gabinecie z Perperunką i pomyśleć w samotności; tak działał najskuteczniej.
- Lepiej będzie, jeśli na ten temat wypowie się profesjonalista. – uciął krótko temat choroby kuzyna. – Wiem tylko, że to rzadkie i nieuleczalne paskudztwo, ponadto dziedziczne. To zaś przemawia za wiarygodnością tej całej bajeczki.
Niestety.
Illyana Sorokina
Illyana Sorokina
Wielki Hol C6jimhL
Irkuck, Rosja
29 lat
cień
błękitna
za Starszyzną
prikaz Sprawiedliwości i Ochrony Narodowej, legislacja, specjalista prawa czarodziejskiego
https://petersburg.forum.st/t1414-illyana-osipovna-sorokina#6905https://petersburg.forum.st/t1418-illyana-sorokina#6944https://petersburg.forum.st/t1417-rumiana#6936https://petersburg.forum.st/t1416-illarion#6928

Sro 12 Wrz 2018, 00:55
Nie sądzisz — powtarzasz za nim chłodniej niż planowałaś, w myślach już znacząco odbiegając od głównego wątku dzisiejszego wieczora. Na chwilę zapominasz, że rozmawiacie o Olgovie. Nie sięgasz jednak skojarzeniami za daleko. Pozostajesz dalej w temacie rodziny. Splatając ręce na piersi, obdarowujesz brata skoncentrowanym, niepochwalnym spojrzeniem.
To powinno mnie przekonać? Nigdy się nie mylisz, Endarze? — nawet w swojej chłodnej figurze, dla ciebie młodszy Sorokin pozostaje zawsze idealny. Zbyt idealny, żeby nie doszukać się w tej postawie nieszczerości i nieprawidłowości. Zabawne, bo to częściej o Tomasie wszyscy mówili, że pozbawiony był wad, a co do czystości jego intencji i pozy nie miałaś żadnych wątpliwości. Kolejny raz udowadniasz tym jedynie, jak wiele różnic i dysfunkcji buduje brak zrozumienia dla drugiej osoby. Najbardziej przykre jest to, że tą osobą jest właśnie twój brat. Jednocześnie, jedyne co spaja was razem, to przywiązanie do korzeni, rodziny – jako ogółu – nie do siebie nawzajem personalnie. Przynajmniej czasem masz takie wrażenie, że indywidualnie niewiele możecie mieć ze sobą wspólnego. Jakże jesteś jeszcze zaślepiona żałobą, nie dostrzegając, że będąc bliżej prawdy – to z Endarem najwięcej cię łączy. Nie z Jasną. Nawet nie z Tomasem.
Skoro tak uważasz — ostatecznie kwitujesz w ten sposób kwestię zmienionego usposobienia kuzyna. Nawet nie podejmujesz się próby przeforsowania swoich racji, z góry uznając, że mogłaby to być strata twojej energii i uargumentowanych słów w starciu z nieomylnością brata.
Ty też potrzebujesz wiele przemyśleć. Odświerzyć w głowie historię opowiedzianą słowami kuzyna i przetransfigurować ją na własne, tak, żebyś dobrze zrozumiała jej przekaz, być może dostrzegła więcej elementów, które teraz ci umykają.
Chcesz posyłać sowę do uzdrowiciela. O tej godzinie?
Jeśli zaś o samego uzdrowiciela chodziło… w zastanowieniu zawiesiłaś wzrok na drzwiach pokoju kuzyna. Dla bezpieczeństwa, nie powinien go nadzorować żaden medyk?
Ciekawe… nie zrobił nic co mogłoby wzbudzić nasze większe podejrzenia, a zarówno ja, jak i ty, mamy co do niego złe przeczucia. Wbrew pozorom, nie wydawał się przejęty opowiadając tą historię, ani poddenerwowany. Mówił o tym co go spotkało ze spokojem. Wiesz co nie ma sensu w tej historii? Taki okup, który mógłby zrównoważyć stratę jedynego syna Sorokinów, pokryłby koszta badań dziesiątek “Olgovów” cierpiących na jędzowatość, a zamiast tego zdecydowali się przetrzymać jednego Olgova. Żeby to stwierdzić, nie potrzeba nam uzdrowiciela.
Im dalej w rozmowę, tym bliżej byłaś stwierdzenia, że być może ugoszczenie rodziny nie było najlepszą decyzją, na jaką mogli się zdobyć wasi rodzice.
Endar Sorokin
Endar Sorokin
Wielki Hol ArspnPM
Irkuck, Rosja
27 lat
błękitna
neutralny
adwokat
https://petersburg.forum.st/t1070-endar-sorokin#3929https://petersburg.forum.st/t1104-endar-sorokin#4105https://petersburg.forum.st/t1081-lew-polnocy#3983https://petersburg.forum.st/t1102-yana

Sro 19 Wrz 2018, 00:54
- Wystarczająco rzadko. – odbił jej zarzut niewiele nad nim myśląc, z bliźniaczym chłodem w głosie. Pojednanie między nimi zawsze wisiało na włosku, oboje pozostawali w gotowości do skoku z powrotem do okopu nieuprzejmości, granicy sprzeczki. Do każdej rozmowy z siostrą Endar podchodził wyekwipowany w ciężar kontrastu zaostrzonego przez wiele lat. Był świadom, jak często porównywała go z Tomasem, w którego wpatrzona była jak w obrazek odkąd tylko pamiętał. Wielu innych popełniało ten błąd, tak wielu, że Endar dla własnej wygody uznał w końcu, że nie warto nawet próbować dorównać pierwszemu synowi.
Po chwili milczenia, Endar ruszył przed siebie korytarzem, oddalając się od drzwi sypialni, w której zostawili Olgova. Porozumiewawczym spojrzeniem nakazał, by Illyana dołączyła doń nieco dalej.
- Więc co podejrzewasz? Podstawiony? – mruknął niezbyt wyraźnie, przecierając twarz wierzchem dłoni. Było już zdecydowanie za późno na snucie teorii spiskowych, ale w świetle niedawnych wydarzeń, nie można było wykluczyć już chyba niczego. – To jakiś cyrk.
- Naprawdę nie mam teraz do tego głowy. A list do szpitala - wyślę, czemu nie. Kilkoro uzdrowicieli ma u mnie dług wdzięczności. – odpowiedział dumnym tonem; rzadko kiedy chwalił się rozległością zasięgu swoich kontaktów, a całej rozpiętości uwikłanej przez siebie sieci nie obnażył chyba jeszcze przed nikim. Warto jednak było czasami, choćby tylko przed siostrą, w domowym zaciszu, uchylić rąbka pieczołowicie kompletowanej układanki przysług. Odchrząknął znacząco, wracając do bardziej frapujących aspektów sprawy Olgova. - Trzeba też dowiedzieć się czegoś o tym Białorusinie, który go tu sprowadził. Jutro go – w ostatniej, bez krzty przesady, chwili powstrzymał się od powiedzenia „przesłuchamy” – zapytamy o tę i inne wątpliwe kwestie, które należy wyjaśnić. – dopowiedział bardzo formalnym tonem. Chociaż był zmęczony i wiele dałby za zakończenie już tego stanowczo zbyt długiego dnia, wiedział, że nie zaśnie. Świadomość, że niedaleko może być ktoś obcy, którego działań nie umie przewidzieć skutecznie odstraszała senność.
- Nie dość, że nieufni jesteśmy z natury, siostrzyczko – zaczął z charakterystycznym cierpkim uśmiechem, a raczej uśmiechu zalążkiem. – dochodzi do tego jeszcze skrzywienie zawodowe. – a ludzie zbyt podejrzliwi nie mają w życiu za dobrze. Na ogół, co widać na przykładzie Illyany, kończą samotnie, ale tego już nie powiedział na głos. Nawet do drobnych docinków nie miał już energii.
- Zostawmy to już. Pomyślimy, co z nim zrobić i jutro się to załatwi. – rzuciwszy ostatnie spojrzenie ku drzwiom gościnnej sypialni, zerknął także na siostrę, po czym ruszył do siebie, by tam nareszcie odpocząć.
Weles
Weles

Sob 22 Wrz 2018, 12:57
Oboje mieliście problem ze snem rozważając każdą możliwą opcję związaną z kuzynem Olgovem. Wiadome, niewiadome oraz wszelkie teorie poruszały wam się w umyśle tak bardzo, że ciężko wam było pomyśleć o czymkolwiek innym. Zarówno ty, Endarze, jak i ty, Illyano mieliście spore wątpliwości co do historii cudem odnalezionego. Niby wiara polega na tym, by uwierzyć bez dowodów, ale tu z pewnością dało się jakieś odnaleźć.
Wstaliście dość wcześnie rano. Jeśli mieliście nadzieję, że znowu będziecie mieli okazję zjeść w dużym gronie przy jednym stole srogo się zawiedliście - wasz wuj, ciotka i ich syn zdążyli już się posilić i odwiedzić łaźnię, w której jeszcze wypoczywali, a wasi rodzice w tym samym czasie odpoczywali w swojej sypialni. Znowu zostaliście sam na sam ze swoimi wątpliwościami.
Po wysłaniu listu do znanego ci magomedyka ty, Endarze, otrzymałeś taką wiadomość:

Szanowny Endarze Sorokinie,

jeśli pański kuzyn naprawdę choruje na jędzowatość jest to dość zaskakujące - większość chorych na nią to osoby płci żeńskiej. Nie jestem pewien czy chorujących na to schorzenie mężczyzn też to dotyczy, ale kobiety z reguły są nadzwyczaj wysokie i chude. Mogę dopytać znajomego specjalisty, on z pewnością jest w stanie powiedzieć coś na ten temat pewnego. Czy pański kuzyn ma zaburzenia odżywiania? Nieleczona jędzowatość prowadzi nawet do kanibalizmu, gdyż chory potrzebuje nadzwyczajnych ilości surowego mięsa (oczywiście da się to w dużej mierze powstrzymać). Do tego im osoba jest starsza tym większe ma źrenice i tym mniej zębów. Mogę poszukać zdjęć podglądowych i Panu wysłać dla porównania.

Z poważaniem,
Kostiantyn Andrushchenko

Oby ci coś ta wiadomość pomogła, młody prawniku. Zaraz po śniadaniu (które zresztą zjadłeś z Rumianą) zostaliście poproszeni przez ojca, aby się przyszykować i przejść do placu treningowego. Wasz ojciec i wuj ciekawi umiejętności Olgova chcieli, abyś się z nim zmierzył, Endarze. Ty za to Illyano miałaś robić bardziej za widza, choć w razie chęci również mogłaś pokazać swoje umiejętności korzystania z broni białej.

Kolejne posty proszę pisać na placu treningowym.
Sponsored content


Skocz do: